• Nie Znaleziono Wyników

Wyrażenia okazjonalne jako wyrażenia funkcyjne w semantyce Gottloba Fregego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyrażenia okazjonalne jako wyrażenia funkcyjne w semantyce Gottloba Fregego"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyrażenia okazjonalne jako

wyrażenia funkcyjne w semantyce

Gottloba Fregego

Diametros nr 17, 1-29

2008

(2)

Wyrażenia okazjonalne jako wyrażenia funkcyjne

w semantyce Gottloba Fregego

Volha Kukuskkina

Jest kilka znanych interpretacji poglądu Fregego na w yrażenia okazjonalne (Dummetta, Evansa, Kunne'a, H arcourta). Zarazem żadna z tych interpretacji nie jest do końca zadowalająca, ponieważ w ym aga dokonania pewnej zm iany sem an­ tyki Fregego (i czasam i dość istotnej). Z drugiej strony, jest kilka znanych linii kontrprzykładów podanych przez Perry'ego i Kaplana pokazujących, że sem anty­ ka fregowska ma problem z ujęciem w yrażeń okazjonalnych (sposób, w jaki je uj­ muje, jest ewidentnie niedobrym sposobem). Te dwie okoliczności - niedoskona­ łość interpretacji oraz brak znalezienia dobrego zabezpieczenia przed zarzutam i Perry'ego i Kaplana - wywołują poczucie, że wyrażenia okazjonalne wymykają się sem antyce fregowskiej, wskutek czego nie jest ona w pełni zdolna do opisu funk­ cjonowania języka naturalnego. Przem awia to na korzyść innych semantyk -przede wszystkim semantyk zakładających możliwość bezpośredniego odniesie­ nia - które dobrze radzą sobie z opisem funkcjonowania w yrażeń okazjonalnych.

Celem tego artykułu będzie budowa innej niż istniejące interpretacji poglą­ du Fregego na w yrażenia okazjonalne. Oczywiście, chodzi przede wszystkim o zbudowanie takiej interpretacji, która w ym agałaby w prow adzenia jak najmniej­ szej ilości zm ian w założeniach sem antycznych Fregego i pozwoliłaby jednocze­ śnie w miarę dobrze opisać funkcjonowanie w yrażeń okazjonalnych. Równocze­ śnie interpretacja taka powinna poradzić sobie z głównymi zarzutam i stawianymi wobec poglądu Fregego na w yrażenia okazjonalne. Mając na uw adze te zastrze­ żenia, spróbujmy taką interpretację zbudować.

I. Frege o w yrażeniach okazjonalnych

Przede wszystkim zobaczm y, co dokładnie Frege powiedział na tem at w y­ rażeń okazjonalnych. W yrażenia okazjonalne (w tym zaimki wskazujące) w myśl Fregego stanowią część składową nazw y własnej ([1884], §51 / 1950: 63e - 64e)k

1 Daty w kwadratowych nawiasach podane są według katalogu prac Fregego ze Stanfordzkiej En­ cyklopedii Filozoficznej: Chronological Catalog o f Frege's Work, Supplement to „Gottlob Frege", Stanford Encyclopedia o f Philosophy,h ttp ://plato.stanford.edu/entries/frege/catalog.htm l#Cat; w okrągłych nawiasach zostały natomiast podane daty korespondencji Fregego. Data po „ / " oznacza rok wy­ dania zbioru prac Fregego, w którym umieszczono cytowane dzieło.

(3)

odnotujmy, że przez nazw ę w łasną w takich wypadkach, jak m ówi Frege, rozu­ mieć należy całość złożoną albo z nazw y ogólnej (pojęcia), zaimka wskazującego i tow arzyszących okoliczności, albo z połączenia zaimka wskazującego2 i odpo­ wiedniego gestu ([1914] /1 9 7 9 : 213; [1891?b] / 1979: 91 - 92). Same w sobie w yra­ żenia okazjonalne nie są wystarczające, by stanowić nazw ę w łasną (wyrażenie, którego znaczeniem jest pojedynczy przedm iot - (1891) / 1980: 63), ponieważ ich sens nie jest kompletny - on nie w ystarczy, by odnieść się do przedmiotu. Tylko w yrażenie pod każdym w zględem dopełnione, niezawierające w swoim składzie niedookreślenia, może być nazw ą w łasną ([1893] / 1964: 36).

Owa nazw a własna, w której skład w chodzi w yrażenie okazjonalne, jest czym ś hybrydycznym - jest to złożenie w yrażenia językowego i przedmiotu. W ym ieńm y, jakie przedm ioty m ogą wchodzić jako części składowe do nazw, uzupełniając myśl (ale nie będąc jej składnikiem, ponieważ myśl w swoim skła­ dzie nie m oże zawierać rzeczy z „pierw szego" królestwa - ani przedm iotów , ani pojęć, [1919] / 1977: 135)3. M oże to być czas oraz miejsce mówienia rozumiane jako części rzeczyw istości ([1918a] /1 9 7 7 : 111, 128), przy czym tym, co dopełnia w yraz myśli, są właśnie owe przedm ioty, a nie ich nazwy. Również osoby m ogą uzupełniać w yraz myśli ([1897] / 1979: 134 - 135). O prócz miejsc, chwil czasu i osób w sposobie w yrazu myśli m ogą brać udział gesty, mimika, kierunek spojrze­ nia, ułożenie ciała ([1891?b] / 1979: 91 - 92; [1897] / 1979: 134 - 135; [1918a] / 1977: 111).

Tyle o przedmiotach, które m ogą wchodzić jako składniki do hybrydycznej nazw y własnej. Innym składnikiem takiej nazw y jest w yrażenie językowe. Powie­ dzieliśmy, że sens tego w yrażenia nie w ystarczy, by oznaczać przedmiot: w yraże­ nie takie powinno zostać uzupełnione poprzez przedm iot i dopiero po takim uzu­ pełnieniu m oże coś oznaczać.

W ydaje się, że m iędzy wyrażeniam i okazjonalnymi może istnieć stosunek, który Frege określa jako „kompensująca zmiana sensu" ([1918a] / 1977: 111; [1897] / 1979: 134 - 135). W yrażenia okazjonalne łącznie z okolicznościami wypowiedzi tw orzą złożoną nazw ę własną; jeżeli zmienimy okoliczności wypowiedzi, to rów ­ nież m usim y dokonać odpowiedniej zam iany w yrażenia okazjonalnego, by za­ chować ten sam sens. W taki sposób w yrażenie okazjonalne wzięte łącznie z oko­

2 W tym przypadku mowa jest o właściwym demonstratywnym wskazaniu. W przypadku, kiedy nazwa własna składa się z pojęcia, zaimka wskazującego i towarzyszących okoliczności, złożenie to stanowi tzw. „complex demonstrative".

3 Ponieważ Frege twierdzi, że przedmiotami można posługiwać się przy sposobie wyrazu myśli, to należy uznać, że przedmioty są składnikami właśnie owego sposobu wyrazu myśli, lecz nie myśli samej, zob.: [1897] / 1979: 134 - 135; [1910] / 1967: 338 - 339; [1918a] /1 9 7 7 : 128.

(4)

licznościami wypow iedzi m ogłoby czynić ten sam wkład do myśli, co inne w yra­ żenie okazjonalne wzięte łącznie z innymi okolicznościami w ypowiedzi (tzw. myśl

dynamiczna).

Ale należy zauw ażyć, że zaw sze w takich sytuacjach m oże istnieć osoba, dla której wiedza - że jedno w yrażenie okazjonalne wzięte łącznie z okoliczno­ ściami w ypow iedzi odnosi się do tego samego przedmiotu, co inne wyrażenie okazjonalne wzięte łącznie z innymi okolicznościami w ypow iedzi - w ym aga sprawdzenia. Analogicznie nie da się wykluczyć istnienia kogoś, kto nie wie, że uzupełnione w yrażenie okazjonalne i pewna nazwa własna odnoszą się do tego samego przedmiotu. W takich sytuacjach braku w iedzy odnośnie odniesienia nazw (np. mylnego mniemania) różnica, w jaki sposób w ypowiedziano myśl, za pom ocą jakich nazw, jest w ażna, ponieważ właśnie ona jest przyczyną różnego wartościowania. Zauw ażm y, że w takich sytuacjach Fregego kryterium tożsam o­ ści myśli ewidentnie nie jest spełnione. Kryterium to mówi: jeżeli dw a zdania w y­ rażają tożsam ą m yśl, to żaden kom petentny użytkow nik języka nie m oże uznać jednego zdania za praw dę, a drugiego za fałsz ([1892a] / 1977: 68)4. W ystarczy jeden kontrprzykład - wskazanie chociażby jednej osoby, która będzie różnie w ar­ tościowała dwa zdania - by pokazać, że nie ma kompensującej zam iany sensu w przypadku w yrażeń okazjonalnych. Pokazują to przykłady Johna Perry'ego oraz Davida Kaplana (są to zachowania językowe w sytuacjach zgubienia rachuby cza­ su bądź własnej tożsam ości w wyniku amnezji, np. przykład złej zam iany „w czo­ raj" na „dziś" - Perry'ego przykład z Ripem Van Winklem (Perry [1977]: 487); za­ miany „ja" na „on" - Kaplana przykład z palącymi się spodniami (Kaplan [1997]: 533), „to" na „tam to" - Perry'ego przykład ze statkiem „Enterprise" (Perry [1977]: 483))5. Z tych przykładów wynika, że przy zamianie uzupełnionych w yrażeń oka­ zjonalnych na inne m oże zajść pomyłka, dlatego że zamiana taka zależy od pew ­ nych działań niejęzykowych (np. od orientacji w czasie bądź od podtrzym yw ania ciągłego kontaktu z obiektem). Przykłady te dow odzą, że w podobnych sytuacjach dla zrozumienia, że m ówi się o tym samym, potrzebny jest specjalny akt poznawczy. Ale w takim w ypadku Frege powiedziałby, że w yrażenia te mają jedno znaczenie, lecz różne sensy oraz zdania z nimi w yrażają różne myśli ([1897] / 1984: 241; [1914] /1 9 7 9 : 224 - 225).

4 Odnotujmy, że podany przez Fregego warunek tożsamości myśli ma postać implikacji, a nie równoważności, a więc nie jest warunkiem koniecznym i wystarczającym ani dla tożsamości, ani dla różności myśli.

5 Wydaje się, że podobnego typu przykłady można dobrać do dowolnych par uzupełnionych w y­ rażeń okazjonalnych mających tożsame znaczenie.

(5)

Z pow odu konfliktu postulatu kompensującej zam iany sensu z Fregego kryterium tożsam ości myśli postulat, że nazw y własne (w zwykłym sensie) m ogą mieć tożsam e znaczenie, lecz zaw sze będą miały różny sens, będzie obejmował również nazw y własne utworzone przy udziale w yrażeń okazjonalnych: nazwy

takie mogą mieć tożsame znaczenie, lecz zawsze będą miały różny sens. W przypadku nazw własnych kompensującej zamiany sensu nie ma6. Skoro odrzucam y ow ą kom ­

pensującą zamianę, to autom atycznie przestają być istotne kontrprzykłady Davida Kaplana i Johna Perry'ego skierowane przeciwko tej zamianie.

Podsumujmy krótko, co dokładnie Frege powiedział na tem at w yrażeń okazjonalnych. W yrażenia okazjonalne w myśl Fregego:

- stanowią część składową nazw y własnej;

- nie mają kompletnego sensu, za którego pom ocą dałoby się wskazać przed­ miot;

- dopiero po uzupełnieniu przez przedm iot stanowią nazwę, której znacze­ niem jest pojedynczy przedm iot

oraz, jak wynika z naszych ustaleń,

- m iędzy uzupełnionymi przez przedm ioty w yrażeniam i okazjonalnymi ist­ nieje taka zależność, która umożliwia zam ianę pewnych złożeń na inne, tylko pod warunkiem, że zaszedł specjalny akt poznawczy.

N azw a własna w przypadku w yrażeń okazjonalnych powinna składać się z połączenia: albo 1) w yrażenia językowego7 i przedm iotu; albo 2) nazw y ogólnej, zaimka wskazującego i przedm iotu („com plex dem onstratives"); albo 3) zaimka wskazującego i gestu (dem onstratywy).

II. W yrażenia okazjonalne jako w yrażenia funkcyjne

W yrażenia okazjonalne nie są jedynymi w yrażeniami, które wym agają uzupełnienia przez przedm ioty, by mieć odniesienie. O w yrażeniach typu

6 W takim ujęciu pojęcie „tożsamej myśli" staje się bardzo technicznym pojęciem, które przestaje odpowiadać potocznym intuicjom: np. ciężko jest zaakceptować, że różne myśli wypowiadamy np. przy zamianie „dziś" na „wczoraj" - jedynie wydaje się nam, że za pomocą zdań z „wczoraj" i „dziś" mówimy w taki sam sposób o tym samym. Oczywiście, zmiana sposobu mówienia nie powo­ duje, że mówimy o czym innym: mimo że sensy wyrażeń będą różne, wyrażenia te będą posiadały to samo znaczenie. W efekcie prawdziwość myśli (ta wieczna i niezmienna, na którą nie mamy wpływu) nie może się zmienić.

O konflikcie postulatu kompensującej zamiany sensu z kryterium tożsamości pisze również Edward Harcourt, patrz Harcourt [1999].

7 Mogą to być zaimki (osobowe, czasu, miejsca, wskazujące), przymiotniki („lokalny", „współcze­ sny"), rzeczowniki („obcokrajowcy", „w dom u", „w pracy"), przysłówki („na czyjeś lewo", „pod spodem czegoś" itp.).

(6)

„mieszkaniec Rzeszy Niemieckiej" Frege mówi, że składają się z dwu części - nie­ zmiennej, którą jest wym agające uzupełnienia złożone wyrażenie językowe, oraz zm iennej, którą m ogą stanowić różne chwile czasu. O części niezmiennej takich w yrażeń Frege mówi, że jest ona funkcją, która po uzupełnieniu przez różne ar­ gum enty daje różne w artości ([1884] / 1950, §46: 59e - 60e). Podobnie jak w przy­ padku w yrażeń okazjonalnych, sens takich w yrażeń nie w ystarczy by uzyskać odniesienie. O prócz tego, Frege, m ówiąc o podobieństwie m iędzy strukturą zda­ nia i strukturą myśli, twierdzi, że nienasyconym częściom myśli odpowiadają na poziomie zdań w yrażenia funkcyjne ([1919] / 1979: 255).

Propozycją tej pracy jest rozumienie w podobny sposób (jako funkcji) rów ­ nież w yrażeń okazjonalnych. Oczywiście, skoro m ówim y o funkcjach, to powinni­ śmy brać pod uw agę specyficzne fregowskie rozumienie tego, czym jest funkcja. Dlatego powinniśmy ustalić, co Frege rozum ie przez funkcje - jako co zostaną zin­ terpretowane w yrażenia okazjonalne i czy nie przeczy to ich właściwościom?

Jak już zostało powiedziane, „pierwsze królestwo" Fregego składa się przedm iotów i funkcji. Część z tych funkcji stanowią pojęcia, które są funkcjami jednoargum entowymi, których znaczeniem jest zaw sze w artość logiczna ([1891a] / 1977: 30). W yrażenie funkcyjne zaś jest wyrażeniem pewnego języka; ono ma znaczenie, którym jest funkcja. Od tego m omentu będziemy uważnie stosowali terminy: przez „funkcję" będziemy rozumieli obiekt, który ma taki status ontolo-giczny, co przedm ioty, a przez „wyrażenie funkcyjne" będziemy rozumieli w yra­ żenie języka, którego znaczeniem jest funkcja.

Przedm ioty są rzeczam i kompletnymi; w yrażenia użyte na oznaczenie przedm iotów też nie mają miejsc pustych. Funkcje przeciwnie: one nie są rzeczam i kompletnymi (są „nienasycone"). Odpowiednio w yrażenia funkcyjne, które odno­ szą się do funkcji, też są nienasycone i w ym agają dopełnienia. Argum ent nie nale­ ży do funkcji - m ożna go dołączyć do funkcji - i po tym uzupełnieniu złożenie 'funkcja + argum ent' będzie stanowiło zamkniętą całość. Funkcja po uzupełnieniu przez argum ent otrzymuje w artość, którą jest przedmiot. Uzupełnione przez znak argum entu w yrażenie funkcyjne ma znaczenie - jest nim przedm iot, który jest w artością funkcji dla argum entu wskazanego przez znak argumentu. Argum en­ tami i w artościam i funkcji m ogą być dowolne przedm ioty, również osoby. Jedy­ nym wyjątkiem są funkcje, których argum entami są inne funkcje - takie funkcje różnią się zasadniczo od funkcji, których argum entami i w artościam i są przedm io­ ty. Frege nazyw a takie funkcje funkcjami drugiego stopnia ([1891a] / 1977: 22 - 23, 31, 32, 40; [1893] §1 / 1964: 34).

W yrażenia funkcyjne mają cechy odpowiednie dla funkcji: są nienasycone i w ym agają dopełnienia przez nazwę w łasną argum entu bądź przez znak, który

(7)

tylko markuje argum ent8. Po takim uzupełnieniu w yrażenie funkcyjne staje się nazw ą w łasną dla w artości funkcji. Analogicznie jak argum ent nie należy do funkcji, tak i znak argum entu nie należy do w yrażenia funkcyjnego. Również nie należy do wyrażenia funkcyjnego to, co uzupełnia funkcję, czyli argum ent ([1891a] / 1977: 33; [1893] §26 / 1964: 81).

W idzimy, że samo w yrażenie funkcyjne nie w ym aga dopełnienia, by na­ zyw ać funkcję. Znak markujący argument, który ma wejść na otw artą przez w yra­ żenie funkcyjne pozycję, jest potrzebny jedynie, by w yrazić potrzebę uzupełnienia - jest on raczej w ym ogiem przyjętej konwencji zapisu i nie jest konieczny (ko­ nieczne jest tylko samo uzupełnienie funkcji poprzez argument). Frege nakłada na ten znak (na nazw ę w łasną bądź na inny znak) w ym óg, by on z konieczności miał znaczenie, by w skazyw ał przedm iot, który ma dopełnić funkcję do zamkniętej całości. W yrażenie funkcyjne uzupełnione przez nazwę w łasną bądź znak, które mają znaczenie, też z konieczności ma znaczenie. Oprócz znaczenia wyrażenie funkcyjne posiada sens - powiedzieć m ożna, że sensem w yrażenia funkcyjnego jest wkład, które ono czyni w myśl ([1893] §8 / 1964: 40; [1906e] / 1979: 192).

W ym ieńm y więc główne cechy w yrażeń funkcyjnych:

- w yrażenie funkcyjne nie ma kompletnego sensu w ystarczającego, by w ska­ zać przedmiot;

- w yrażenie funkcyjne zawiera przynajmniej jedną pustą pozycję, na którą ma wejść argument;

- znaczeniem w yrażeń funkcyjnych są funkcje;

- dopiero po uzupełnieniu w yrażenia funkcyjnego poprzez znak argum entu całe złożenie będzie tw orzyło nazwę dla przedmiotu;

- znak markujący argum ent nie stanowi części wyrażenia funkcyjnego, a pom aga tylko zaznaczyć puste miejsca w ym agające uzupełnienia;

- rolą wyrażenia funkcyjnego jest umożliwienie przejścia za pom ocą argu­ mentu do innego przedm iotu - w artości funkcji.

M ożemy teraz sprawdzić, czy cechy, które powinny mieć wyrażenia funk­ cyjne, m ożna przypisać w yrażeniom okazjonalnym i odwrotnie - czy wyrażenia okazjonalne nie mają specyficznych cech sprzecznych z właściwościami w yrażeń funkcyjnych.

8 Znak markujący argument może uzupełniać wyrażenie funkcyjne tylko w specyficznych przy­ padkach, kiedy występuje on jako zmienna związana, inaczej nie ma kompletnej myśli: [1906e] / 1979: 187 - 190; [1923b] / 1979: 258 - 262; [1923a] / 1984: 402. Na to zastrzeżenie Fregego nie zw ra­ ca uwagi John Perry, który pisze o tym, że znak markujący argument (którego znaczeniem miałoby być... pojęcie!) może uzupełniać wyrażenie funkcyjne do zdania wyrażającego kompletną myśl, Perry [1977]: 477.

(8)

Po pierwsze: zarówno w yrażenia okazjonalne jak i wyrażenia funkcyjne nie posiadają sensu, który samodzielnie umożliwiłby wskazanie przedmiotu. W yra­ żenie funkcyjne ma znaczenie, jest nim funkcja, natom iast nie jest powiedziane, że w yrażenia okazjonalne nie m ogą mieć funkcji za znaczenie - m ówi się jedynie, że przedm iot nie jest ich znaczeniem.

Po drugie: w yrażenie funkcyjne uzupełnione poprzez znak argum entu tw orzy nazw ę dla przedmiotu. Ale - jak m ówi Frege - znak argum entu nie należy do w yrażenia funkcyjnego, w yrażenie to bez owego znaku nie przestanie być w y­ rażeniem funkcyjnym. W ym agam y jedynie, by taki znak miał znaczenie, nazywał przedm iot, który ma uzupełnić funkcję. A więc dla uzyskania w artości w ystarczy nam samo w yrażenie funkcyjne, za którego pom ocą w yznaczym y funkcję, i argu­ m ent (przedm iot), który ma tę funkcję uzupełnić, i nie jest istotne, w jaki sposób w skażem y argument. Faktem jest, że wyrażenie okazjonalne nie jest uzupełniane przez znak dla przedm iotu - ono jest uzupełniane przez sam przedmiot. Również jest faktem, że bez podania owego przedm iotu posługiwanie się wyrażeniami okazjonalnymi w dyskursie staje się niemożliwe: nie ma takich sytuacji, w których dałoby się sensownie użyć w yrażeń okazjonalnych bez podania przedm iotów, które owe w yrażenia uzupełniają. W niosek z tego jest taki, że nie da się wyrażenia okazjonalnego uzupełnić przez podanie znaku argum entu - czyli nie da się stw o­ rzyć z w yrażeniem okazjonalnym wyłącznie językowej nazw y dla przedm iotu, który byłby znaczeniem uzupełnionego w yrażenia okazjonalnego. Ale ten fakt nie w y­ klucza interpretacji w yrażeń okazjonalnych jako w yrażeń funkcyjnych: dla w yra­ żenia funkcyjnego konieczne jest jedynie zawieranie w swoim składzie pustych pozycji, które pokazują, przez ile argum entów ma być uzupełniona funkcja, by to w yrażenie funkcyjne - już jako uzupełniona całość - miało w artość owej funkcji za swoje znaczenie. Uniemożliwia to jedynie zapis, który jest spraw ą konwencji.

Po trzecie: znak markujący argum ent nie stanowi części w yrażenia funk­ cyjnego. W yrażenie okazjonalne też nie zawiera takiego znaku.

Po czwarte: korzystam y z w yrażenia funkcyjnego, by za jego pom ocą i za pom ocą argum entu przejść do innego przedm iotu - w artości funkcji. Podobnie jest w przypadku w yrażeń okazjonalnych: one umożliwiają wyznaczenie pew ­ nych przedm iotów przy udziale innego przedmiotu.

Spraw dźm y odpowiedniość w inną stronę. Po pierwsze: w yrażenia okazjo­ nalne stanow ią część nazw y własnej. W yrażenie funkcyjne wzięte łącznie ze zna­ kiem argum entu stanowi nazwę w łasną dla wartości. Dopełnione przez znak ar­ gumentu w yrażenie funkcyjne jest termem , który m ożna rozłożyć na dwie części -nasyconą i nie-nasyconą. Ta część nienasycona będzie odpowiadała w yrażeniu funkcyjnemu.

(9)

Po drugie: w yrażenia okazjonalne nie mają kompletnego sensu, za którego pom ocą dałoby się wskazać przedmiot. - Również sens w yrażeń funkcyjnych w y­ starczający jest jedynie do wyznaczenia funkcji, nie przedm iotów.

Po trzecie: w yrażenia okazjonalne dopiero po uzupełnieniu przez przed­ m iot stanowią nazwę, której znaczeniem jest pojedynczy przedmiot. - W yrażenia funkcyjne m ogą zostać uzupełnione przez znak, by stanowić nazwę dla przedm io­ tu. Lecz nie jest to konieczne: by uzyskać w artość, w ystarczy samo wyrażenie funkcyjne i argum ent (jako przedm iot). Znak argum entu jest zbędny. Z uw agi na to zbiór w yrażeń funkcyjnych jest szerszy: będą znajdowały się w nim wyrażenia, które tw orzą nazw ę w łasną dla w artości łącznie ze znakiem argum entu, oraz w y­ rażenia, które tw orzą nazwę w łasną dla w artości łącznie z przedm iotem. Oprócz tego, wyrażenia okazjonalne same w sobie, bez uzupełnienia przez przedm iot, nie oznaczają niczego. Tak samo w yrażenia funkcyjne: w izolacji, bez uzupełnienia przez argum ent są „bezsensownymi nazw am i własnym i" ((1904b) / 1980: 161).

Po czwarte: m iędzy uzupełnionymi przez przedm ioty w yrażeniami oka­ zjonalnymi istnieje taka zależność, która umożliwia zamianę jednego złożenia na drugie9. W yrażenia funkcyjne uzupełnione poprzez przedm ioty też da się zam ie­ nić na inne w yrażenia funkcyjne uzupełnione poprzez przedmioty. Konwersja uzupełnionych w yrażeń funkcyjnych na inne uzupełnione w yrażenia funkcyjne m oże różnić się od konwersji uzupełnionych w yrażeń okazjonalnych tym, że od kompetentnego użytkownika języka nie jest w ym agana znajomość każdej konwer­ sji w yrażeń funkcyjnych. W ym agam y tego tylko w przypadku w yrażeń okazjo­ nalnych i jest to ich specyficzna cecha10.

Konsekwencje traktowania wyrażeń okazjonalnych jako wyrażeń funkcyjnych

Trzeba zaznaczyć, że czym innym jest wpisanie w yrażeń okazjonalnych do semantyki Fregego z zachowaniem założeń tej semantyki, a czym innym jest twierdzenie, że otrzym ana w rezultacie teoria w yrażeń okazjonalnych jest dobrą

9 Oczywiście, pod warunkiem zajścia specjalnego aktu poznawczego (zachowanie rachuby czasu, poczucia własnej tożsamości itp.).

10 Oczywiście, sytuacje zgubienie rachuby czasu bądź własnej tożsamości w wyniku amnezji -mogą zachodzić. Sytuacje te dowodzą, że każda podobna zamiana (dokonana na podstawie toż­ samości znaczenia) w ym aga obecności specjalnego aktu poznawczego. Faktem jest, że zamieniamy wyrażenia okazjonalne w sposób regularny. Oczywiście, że w sytuacjach ekstremalnych mogą po­ wstać wyjątki. Ale kto by twierdził, że gubimy rachubę czasu czy poczucie własnej tożsamości w sposób regularny („zazwyczaj jest tak, że następnego dnia budzimy się, nie mając ani poczucia czasu, ani świadomości, kim jesteśmy")? Dlatego warto, jak się wydaje, możliwość takiej zamiany uwzględnić w semantyce tych wyrażeń. W takich przypadkach należy mówić jednak nie o kom­ pensującej zamianie sensu, lecz o zamianie dokonanej na podstawie wiedzy o tożsamości znaczenia.

(10)

teorią. Celem tego artykułu jest jedynie pokazanie sposobu, w jaki dałoby się w pi­ sać w yrażenia okazjonalne do semantyki Fregego bez naruszenia założeń owej semantyki, natom iast nie jest jej celem zbudowanie dobrej teorii w yrażeń okazjo­ nalnych. Jeżeli przedstawiona teoria w yrażeń okazjonalnych mieści się w ram ach semantyki fregowskiej, to należy oczekiwać, że ta teoria odziedziczy wszystkie konsekwencje założeń owej semantyki - ona w ręcz powinna je dziedziczyć. Poniżej przedstaw im y niektóre z takich konsekwencji, które powstają w wyniku specy­ ficznego poglądu Fregego na funkcje i będą wspólne wszystkim interpretacjom poglądu Fregego na w yrażenia okazjonalne zakładającym, że w yrażenia okazjo­ nalne są funkcjami.

Pierw szą taką konsekwencją będzie w ym óg określenia funkcji w skazanych przez w yrażenia okazjonalne na wszystkich przedm iotach. Jeżeli uznamy, że w y­ rażenia okazjonalne stanowią podzbiór w yrażeń funkcyjnych, to otrzym am y, że wyrażenie okazjonalne będzie miało za znaczenie funkcję. Funkcja ta, jak każda funkcja w rozumieniu Fregego, musi być określona na dowolnych przedm iotach. W ydaje się to absurdalne: jak można uzupełnić funkcję, na którą wskazuje „jutro", poprzez np. czyjś sam ochód11? - M am y bardzo mocne intuicje, które m ów ią nam, że uzupełniamy funkcje, na które wskazują w yrażenia okazjonalne, nie przez wszystkie przedm ioty. W związku z tym należy prześledzić, jakie racje Frege miał za tym, by uważać wszystkie funkcje (w tym również nazw otw órcze) za określone na dowolnych przedmiotach.

Przy pom ocy funkcji nazw otw órczych można tw orzyć nazw y puste (np. „król Anglii w roku 2007", „starsza siostra Lecha Kaczyńskiego", „lewy górny kieł Krakow a"). Skoro Frege w ym aga, by funkcja była określona na dowolnych przed­ miotach, to istnieje możliwość uzupełnienia funkcji przez dowolny przedm iot -„pasujący" i „niepasujący". W przypadku, kiedy dowolny „niepasujący" przed­ m iot uzupełnia wyrażenie pojęciowe, zawsze będziemy otrzym ywali zdanie fałszy­ w e (no bo zdanie nam mówi, że coś podpada pod pewne pojęcie, a to coś pod nie nie podpada, [1897] / 1984: 245). N atom iast w przypadku funkcji nazwotwórczej (kiedy otrzymujemy przedm iot, a nie w artość logiczną), kiedy argum entam i tej funkcji będą „niepasujące" przedm ioty, w ydaw ałoby się, że otrzym am y nazwę pustą, która nie ma referenta (np. jaki m oże być referent nazw y „lew y górny kieł

11 Zaznaczmy, że taka konsekwencja powstaje nie w wyniku tego, że uznajemy wyrażenia okazjo­ nalne za funkcje, ale jest to wynik bardziej ogólnego założenia Fregego. Funkcja „jutro" wzięta łącznie z dowolnym argumentem (nie dniem) jest bezsensowna w identyczny sposób, jak + 1 („Słońce plus jeden") albo „Księżyc jest okrągłym kwadratem" - przykład z: [1895a] / 1984: 227. Zdania takie będą fałszywe, lecz nie bezsensowne. W takich zdaniach wszystkie składniki mają znaczenie, a więc zdanie jako całość z konieczności będzie miało wartość logiczną.

(11)

Krakow a"?). W rezultacie zdania z tak uzupełnionymi w yrażeniam i funkcyjnymi powinny być pozbawione znaczenia, ponieważ zawierają składnik, który nie ma znaczenia.

Ale nie m ożem y tak przyjąć, mimo że byłoby to zgodne z naszymi intu­ icjami. Frege tłum aczy, dlaczego. Z każdą taką nazw ą m ożna stw orzyć wyrażenie pojęciowe (np. „coś, czego lewy górny kieł połamał się przy jedzeniu starej czeko­ ladki „W aw el"). W łasne przykłady Fregego: przy pom ocy w yrażenia funkcyjnego „połow a czegoś" można stw orzyć wyrażenie pojęciowe „to, czego połowa jest mniejsza od jedynki" ([1903a] §63 / 1952: 166). Od wszystkich pojęć Frege w ym a­ ga, by miały ostre granice: dla każdego przedm iotu powinno być określone, czy ten przedm iot podpada pod dane pojęcie czy nie ([1884], §51 / 1950: 63e - 64e). Ten w ym óg jest w ażny i Frege nie może z niego zrezygnow ać: ponieważ definiuje liczbę jako własność pojęcia (tamże: 79e - 80e). Jeżeli podstaw im y Księżyc do funkcji nazwotwórczej „połowa Księżyca", to z konieczności powinniśmy otrzy­ m ać pew ną w artość (Frege nie mówi, jaką). Jest tak, dlatego że w yrażenie poję­ ciowe, które m ożna stworzyć z w yrażeniem funkcyjnym „połow a" („to, czego po­ łowa jest mniejsza od jedynki") nazywa pojęcie, które powinno mieć ostre granice - tak, jak każde pojęcie. A to, zdaniem Fregego, jest możliwe tylko w tedy, gdy w y­ rażenie „połowa Księżyca" ma znaczenie. Stąd jest w ym óg, by funkcja nazw o-tw órcza miała w artość dla każdego argum entu12. Faktem jest, że w języku m ogą istnieć nazwy, które intuicyjnie odbieramy jako pozbawione znaczenia. Ale dla Fregego kwestia zdefiniowania liczby jako własności pojęcia miała na tyle ol­ brzym ią w agę, że dla niej zignorował stan rzeczy w języku naturalnym i nałożył na semantykę specjalny w ym óg, w wyniku którego m usim y uznać, że istnieją re-ferenty tak stw orzonych nazw pustych13.

Ale nie wydaje się, by w ym óg posiadania w artości dla każdego argum entu funkcji nazw otw órczych był koniecznie potrzebny, by uratow ać ostrość pojęć. Przyjrzyjmy się uważniej przykładom Fregego. Bierze on jednoargum entow ą funkcję nazw otw órczą „połowa (x)". Powinna ona mieć w artość dla dowolnych przedm iotów , również takich jak Księżyc. Dlaczego? Ponieważ można stworzyć pojęcie, którego częścią będzie owo wyrażenie funkcyjne: „coś, czego połowa jest

12 Argumentacja Fregego za tym, że jednoargumentowa funkcja nazwotwórcza powinna mieć w ar­ tość dla każdego argumentu, patrz: [1903a] §63 / 1952: 166 - 167.

13 Można zastanawiać się, co mogłoby być wartością w przypadku takiego uzupełnienia funkcji nazwotwórczych przez „niepasujące" i „pasujące" argumenty (normalnie powiedzielibyśmy w tej sytuacji, że otrzymujemy odpowiednio bezsensowną bądź pustą nazwę). Frege nie podaje jedno­ znacznej odpowiedzi; mówi jedynie, że w przypadkach uzupełnienia przez „niepasujące" argu­ menty można, na przykład, przyjąć, że wartość funkcji pokrywa się z podstawionym argumentem. Patrz: [1897] / 1984: 245 oraz [1906e] / 1979: 189.

(12)

mniejsza od jedynki". Pojęcie to powinno być określone na dowolnych przedm io­ tach. Co znaczy - być określonym? To, że dla każdego przedm iotu pojęcie powin­ no dawać w artość logiczną („pojęcie jest jednoargum entow ą funkcją, której zna­ czeniem jest w artość logiczna" - ([1891a] / 1977: 30). Czyli po podstawieniu na­ zw y oznaczającej przedm iot do w yrażenia pojęciowego oznaczającego pojęcie powinniśmy otrzym yw ać zdanie, które jest albo praw dziw e, albo fałszywe. Pod­ stawiam y „Księżyc": „Księżyc jest tym, czego połowa jest mniejsza od jedynki". Jest to zdanie fałszywe: Księżyc nie jest tym, czego połowa jest mniejsza od jedyn­ ki. Pojęcie „coś, czego połowa jest mniejsza od jedynki" jest pojęciem o ostrych granicach, które dla każdego przedm iotu określa, czy ten przedm iot podpada pod to pojęcie czy nie. Dla tego pojęcia nie jest potrzebne, by funkcja „połowa Księży­ ca" posiadała w artość. Dlaczego? Dlatego, że przy założeniu, że „połow a Księży­ ca" w artości nie posiada, pojęcie „coś, czego połowa jest mniejsza od jedynki" nadal będzie określona dla wszystkich istniejących przedm iotów.

Rozw ażm y inne przykłady. Załóżm y, że m am y pew ną sadzawkę, nazwij­ m y ją „tam ta sadzaw ka". Załóżm y, że na jej dnie siedzą trzy sum y (sum 1, sum 2, sum 3), które błyszczą ogonami. M amy jednoargum entow ą funkcję nazw otw órczą „ogon x-a". Przy jej udziale konstruujemy pojęcie: „jest tym, czyj ogon błyszczy na dnie tamtej sadzawki" (= „jest tym, kto błyszczy swoim ogonem na dnie tamtej sadzaw ki"). To pojęcie jest niepuste - podpadają pod niego trzy przedmioty: sum 1, sum 2, sum 3.

Teraz w eźm y Mike'a Tysona i podstaw m y go jako argum ent do utw orzo­ nego w yrażenia pojęciowego: „Mike Tyson jest tym, kto błyszczy swoim ogonem na dnie tamtej sadzaw ki". Nie jest to zdanie pozbawione znaczenia, lecz zdanie ewidentnie fałszywe. Gdyby jeden ze składników tego zdania był pozbawiony znaczenia, to również całe zdanie byłoby pozbawione znaczenia. Ale nazw a „Mi­ ke Tyson" ma znaczenie (określona osoba) oraz ma znaczenie w yrażenie pojęcio­ w e „jest tym, kto błyszczy swoim ogonem na dnie tamtej sadzawki" - jego zna­ czeniem jest niepuste pojęcie14. W łaściwa analiza tego zdania wyglądałaby w na­ stępujący sposób:

1. bycie kimś, kto ma ogon (błyszczący na dnie sadzawki) i

2. Mike Tyson jest tym kimś (zdanie fałszy w e) czyli m am y zdanie składa­ jące się z dwu elementów.

14 Będzie tak - przynajmniej w semantyce fregowskiej - dlatego, że znak argumentu (w tym znak markujący argument) nie stanowi części znaku funkcji: znak funkcji nazywa funkcję bez znaku argumentu (patrz s. 5-6 wyżej). Z tego powodu ani nazwa „Księżyc", ani nazwa „Mike Tyson" (ani w ogóle jakakolwiek nazwa własna) nie będzie stanowiła części składowej wyrażenia funkcyjnego.

(13)

Posiadanie w artości przez takie zdania zależy od posiadania znaczenia przez elementy składowe zdania. Pierwsze elementy składowe nazyw ają niepuste pojęcia (por.: [1892b] / 1977: 53 - 55)15. Pierwsze elementy składowe z tego pow o­ du zaw sze będą miały znaczenie. Drugie elementy, natomiast, są nazwam i kon­ kretnych przedm iotów, czyli też mają znaczenie. Mamy zdania, których wszystkie składniki mają znaczenie, a więc takie zdania powinny posiadać w artość logiczną. Jaką? O przedm iotach nazw anych przez nazw y własne orzeka się, że podpadają pod określone pojęcia, a to jest fałsz. W efekcie otrzymujemy fałszywe zdania16.

W ydaje się, że jest to słuszna analiza, według której powinny być analizo­ wane przykłady Fregego (również z dw uargum entow ą funkcją nazw otw órczą). Z tego pow odu, jak się wydaje, można przyjąć bez uszczerbku dla w ym ogu dwu-wartościowości zdań i w ym ogu ostrości pojęć, że pewne funkcje nazw otw órcze są funkcjami częściowymi: dają w artość tylko dla argum entów określonego typu. Ten typ zostaje określony przez sens w yrażenia funkcyjnego. Frege zm uszony jest do usunięcia pustych nazw. Ale nazw y powstałe przy pom ocy funkcji nazw o-tw órczych nie jest w stanie usunąć. Dlatego w sposób sztuczny nadaje im w artość. Ale widać, że Frege był zm uszony przyjąć konieczność posiadania w artości dla wszystkich argum entów funkcji nazw otw órczych w oparciu o rozum owanie, któ­ re - jak próbowaliśmy pokazać - wydaje się błędne, dlatego tym bardziej można byłoby się zgodzić na tę zmianę. Usuw am y puste nazwy, które powstały w wyniku uzupełnienia funkcji nazw otw órczych, w inny sposób - poprzez stwierdzenie, że funkcje nazw otw órcze są funkcjami częściowymi. W wyniku takiej zm iany semantyka fregowska nie dopasowuje języka naturalnego do swoich w ym ogów , lecz opisuje go bez rezygnacji ze swoich zasadniczych założeń.

Inne konsekwencje

Skoro w yrażenie okazjonalne ma funkcję za znaczenie i ta funkcja jest uzu­ pełniana przez przedm iot, to takie złożenie - wyrażenia okazjonalnego i argum en­

15 Oczywiście, puste pojęcie też może występować jako element składowy takiego zdania. Pomija­ my tutaj takie przypadki ze względu na ich trywialność: jeżeli zdanie mówi, że jakikolwiek przedmiot podpada pod pojęcie puste, to takie zdanie w semantyce fregowskiej zawsze będzie miało wartość logiczną - zawsze otrzymamy zdanie fałszywe, mówiące, że pewien przedmiot podpada pod puste pojęcie, patrz: [1906c], Frege 1979: 178.

16 Należy zwrócić uwagę, że zdania takie jak:

1. M ike Tyson jest tym, kto błyszczy swoim ogonem na dnie tamtej sadzawki 2. M ike Tyson błyszczy swoim ogonem na dnie tamtej sadzawki

będą miały zupełnie różną analizę logiczną, mimo że wydaje się, że mówią one o tym samym i mają te same warunki prawdziwości (np. różna będzie zależność tych zdań od prawdziwości pre-supozycji).

(14)

tu - będzie stanowiło sztywny desygnator dla wartości. Dlaczego tak jest? - Za­ kładamy, że przy opisie świata możliwego nie zmieniamy języka (czyli zachow u­ jemy sensy słów). Skoro nie m ożem y zmienić sensu wyrażenia funkcyjnego funk­ cji okazjonalnej, to ono zaw sze będzie miało za swoje znaczenie określoną funkcję. Drugim założeniem, przyjętym za Kripkem, jest, że przy opisie m ożliw ych świa­ tów jako m ożliwych stanów rzeczy m ówim y o tych sam ych przedm iotach, czyli ontologicznie jest to ten sam świat. Skoro przy opisie możliwego świata bierzemy tę sam ą funkcję i łączym y ją z tym samym przedm iotem, to z konieczności powin­ niśmy otrzym ać tę sam ą w artość, czyli ten sam przedmiot. A więc złożenie w yra­ żenia okazjonalnego (jako wyrażenia funkcyjnego) i argum entu (przedmiotu) podpada pod Kripkego definicję sztywnego desygnatora: jest nim to, czego uży­ w am y na oznaczanie tego samego przedm iotu we wszystkich światach możli­ w ych (Kripke [1980]: 48).

Trzeba zwrócić uwagę, że przy ujęciu w yrażeń okazjonalnych jako w yrażeń funkcyjnych okazjonalność jest skutkiem udziału przedm iotów w złożeniu „w y­ rażenie funkcyjne + przedm iot". W yrażenie funkcyjne funkcji okazjonalnej ma sens językowy wspólny dla wszystkich użytkowników języka. Przedm ioty też m ogą być dostępne wielu użytkownikom naraz, dlatego nie jest w ażne, kto posłu­ ży się przedm iotem do uzupełnienia funkcji wskazanej przez w yrażenie funkcyjne - za każdym razem otrzym am y tę sam ą wartość. Nie ważne, ilu ludzi m ówiących tym samym językiem powie w tym samym momencie „jutro" - w szyscy oni (zgodnie z intuicją) odniosą się do tego samego dnia. W ażne jest jedynie, by pod­ stawili do funkcji nazwanej przez w yrażenie okazjonalne ten sam przedmiot. Okazjonalność sposobu odniesienia, który może istnieć w pewnej chwili, bierze się z tego, że dla odniesienia posługuję się przedmiotami, do których nie zawsze m o­ że istnieć dostęp - może on istnieć w pewnej chwili, okazjonalnie. W yrażenia ję­ zykowe o tyle w noszą wkład do okazjonalności, że nazywają funkcje, których ar­ gum entam i są owe przedm ioty, a więc ten wkład jest pośredni.

Również trzeba zwrócić uwagę, że przy takim ujęciu m oże mieć miejsce sy­ tuacja, w której za pom ocą przedm iotu i w yrażenia okazjonalnego nie odniesiemy się do niczego: ponieważ pojawia się możliwość, że w wyniku podstawienia „nie-pasującego" argum entu będzie brak w artości (referenta), to odniesiemy się za pom ocą w yrażenia okazjonalnego tylko w tym przypadku, kiedy zostanie ono uzupełnione przez „w łaściw y" argument. N atom iast w przypadku uzupełnienia przez „niepasujące" argum enty nie odniesiemy się do niczego - wskazanie będzie pozbawione referenta, a zdanie z takim wskazaniem będzie pozbawione wartości.

Zauw ażyć m ożna, że przedm iotam i w ypow iedzi (elementami kontekstu) m ogą być również przedm ioty nieistniejące - np. ktoś m oże rozm aw iać z kimś o

(15)

jednorożcu. Ale ponieważ argum entami funkcji okazjonalnych m ogą być tylko

istniejące przedm ioty, to w yrażeń okazjonalnych nie można zastosow ać do m ó­ wienia o rzeczach nieistniejących, i jest to intuicyjne - nie m ożna wskazać rzeczy nieistniejącej.

Połączenie wyrażenia okazjonalnego (wyrażenia funkcyjnego) i przedm iotu (argumentu) można uw ażać za hybrydyczną nazwę w łasną (hybrydyczną - po­ nieważ jest ona złożona z w yrażenia językowego i przedm iotu)17. Taka nazwa własna ma sens (jest to sposób, w który przedm iot jest dany - czyli sposób ustala­ nia referencji przy udziale konkretnego w yrażenia językowego i konkretnego przedm iotu) i ma znaczenie. W sem antyce Fregego hybrydyczne nazw y własne zawsze będą miały różny sens (mimo że m ogą mieć tożsam e znaczenie - pokazali­ śmy to przy omawianiu kryterium tożsam ości myśli), a więc nie wolno na tej za­ sadzie zamieniać jednej nazw y hybrydycznej na drugą, ponieważ doprow adzi to do zm iany myśli.

W taki sposób rozwiązujemy problem kompozycjonalności sensu dla hy-brydycznych nazw własnych (odpow iadam y na pytanie, ze złożenia czego po­ wstaje kompletny sens, który prow adzi do referencji i stanowi składnik myśli): przyjmujemy, że w łaściw ą jednostką składową sensu zaw sze będzie nazwa hy-brydyczna jako całość: nie ma sensu kolejne jej rozkładanie na w yrażenie okazjo­ nalne i przedm iot. Mimo że w yrażenie okazjonalne posiada stały sens, ten sens nie będzie składnikiem myśli: składnikiem myśli będzie sens nazw y hybrydycznej18.

Co należy uw ażać za taki sens? Sensem nazw y własnej jest sposób, w jaki przedm iot jest dany, jednoznacznie w yznaczający referenta. W przypadku refe­ rencji przy pom ocy nazw y hybrydycznej tym sposobem jest wskazanie przy po­ m ocy określonego w yrażenia językowego i przedmiotu. N azw y hybrydyczne pod w zględem tożsam ości sensu zachowują się identycznie jak nazw y własne w zw y­ kłym sensie: mimo że typ sposobu referencji nazw własnych m oże być ten sam (typ rozum iany jako rodzaj wyrażeń, 'nazw a w łasna') i referent jest ten sam, sens nazw w łasnych będzie różny. Jak już mówiliśmy, jest tak zgodnie z Fregego kryte­ rium różności myśli: zaw sze m oże znaleźć się taka osoba, która uzna zdanie z jed­ ną nazwą, lecz nie uzna zdania z inną nazwą.

17 Termin „hybrydyczna nazwa własna" przyjmujemy za Kunne [1992].

18 Opowiadamy się tym samym za możliwością zintegrowania semantyki fregowskiej z Zasadą Kompozycjonalności w słabej wersji podejścia funkcjonalnego, która dopuszcza „życzliwą" inter­ pretację syntaktyczną (czyli mówi, na którym etapie należy zatrzymać rozkładanie na składniki i uważać kompozycję pewnych elementów za właściwą jednostkę składową). Więcej na temat moż­ liwości zintegrowana różnych wersji Zasady Kompozycjonalności z semantyką fregowską patrz: Levin [2006], Janssen [2004], Pelletier [2002a], Blutner, Hendriks, de Hoop, Schwartz [2004].

(16)

Jasno widać, że nazw y hybrydyczne z tego pow odu zaw sze będą miały in­ ny sens, niż nazw y własne sensu stricte i deskrypcje określone: referencja za po­ m ocą nazw y własnej bądź deskrypcji jest innym typem sposobu referencji - bez użycia w yrażenia funkcyjnego i przedmiotu. Jakakolwiek zmiana sposobu refe­ rencji prow adzi do zm iany sensu. Dlatego nie na miejscu są próby opisu tego, co w nosi do składu myśli nazw a hybrydyczna, niezawierające w yrażeń okazjonal­ nych. Z tego pow odu interpretacje poglądu Fregego na nazw y własne i wyrażenia okazjonalne utrzymane w duchu deskrypcjonizmu (sens nazw y własnej bądź w y­ rażenia okazjonalnego sprow adzany jest do sensu konkretnej deskrypcji) w ydają się nieuprawnione. Przeciwko takim interpretacjom John Perry wysunął cały sze­ reg kontrprzykładów pokazujących, że w yrażeń okazjonalnych nie da się na nic zamienić (Perry [1977]: 492; Perry [1995]: 2). Ale jeżeli przyjęcie deskrypcjoni-stycznej interpretacji nie jest konieczne (co więcej, okazuje się po prostu niemożli­ w e ze w zględu na inne założenia semantyki fregowskiej), to w konsekwencji kontrprzykłady Perry'ego przestają być istotne (choć nadal pozostają kontrprzy-kładami dla interpretacji deskrypcjonistycznych).

A więc na pytanie „Co w chodzi jako składnik do myśli?" powiemy: w cho­ dzi do niej sens, który posiada każda konkretna hybrydyczna nazw a własna jako przedstawiciel pewnego konkretnego typu sposobu jednoznacznego wskazania referenta. Nie musim y określać, jaki jest sens nazw y hybrydycznej (tego nie wiemy - Frege nie mówi, co należy uw ażać za sens naw et w przypadku nazw własnych w zwykłym rozumieniu) - w ystarczy podać składniki tej nazwy, które po złożeniu razem jednoznacznie wskazują pewien referent.

III. Opis działania funkcji okazjonalnej

W yrażenia okazjonalne są w yrażeniam i funkcyjnymi, które mają sens i m a­ ją znaczenie. Znaczeniami w yrażeń okazjonalnych są funkcje. Te funkcje po uzu­ pełnieniu przez przedm iot wskazują przedm ioty, które są w artościam i tych funk­ cji. Wyżej opisana kwestia posiadania w artości przez funkcje nazw otw órcze (pokazanie, że m ogą one być uważane bez uszczerbku dla w ym ogu ostrości pojęć za funkcje częściowe) ma zasadnicze znaczenie dla w yrażeń okazjonalnych, które są wyrażeniam i funkcyjnymi funkcji tego typu. W przypadku funkcji nazw otw ór-czej (kiedy jako w artość otrzymujemy przedm iot, a nie w artość logiczną), w aru­ nek należenia do dziedziny funkcji określa, jakie przedm ioty m ogą być wzięte za argum enty funkcji, by ta w ogóle mogła posiadać w artość. Daje to kryterium roz­ graniczenia funkcji okazjonalnych m iędzy sobą i odróżnienia ich od funkcji iden-tycznościowej. W yrażenia okazjonalne są wyrażeniam i funkcyjnymi, które mają sens i mają znaczenie. Znaczeniami w yrażeń okazjonalnych są funkcje. Te funkcje

(17)

po uzupełnieniu przez przedm iot wskazują przedm ioty, które są w artościam i tych funkcji. Wyżej opisana kwestia posiadania w artości przez funkcje nazw otw órcze (pokazanie, że m ogą one być uważane bez uszczerbku dla w ym ogu ostrości pojęć za funkcje częściowe) ma zasadnicze znaczenie dla w yrażeń okazjonalnych, które są wyrażeniam i funkcyjnymi funkcji tego typu. W przypadku funkcji nazw otw ór-czej (kiedy jako w artość otrzymujemy przedm iot, a nie w artość logiczną), w aru­ nek należenia do dziedziny funkcji określa, jakie przedm ioty m ogą być wzięte za argum enty funkcji, by ta w ogóle mogła posiadać w artość. Daje to kryterium roz­ graniczenia funkcji okazjonalnych m iędzy sobą i odróżnienia ich od funkcji iden-tycznościowej.

Np. różnica m iędzy „ja" / „tu" / „teraz" / „to" (znakiem „+ " oznaczym y posiadanie referenta):

Typ argumentu

Osoba Miejsce Czas Inny

przedmiot Typ wyrażenia

funkcyjnego |

„)a" + Brak referenta Brak referenta Brak referenta „teraz" Brak referenta Brak referenta + Brak referenta „tu" Brak referenta + Brak referenta Brak referenta

„to" + + Brak referenta19 +

Funkcja iden-tycznościowa

+ + + +

Otrzymujemy, że funkcje nazw ane przez te w yrażenia okazjonalne są okre­ ślone na różnych zbiorach argum entów, a więc są to różne funkcje. W dodatku te funkcje (jak i inne nazwane przez w yrażenia okazjonalne) będą różne od funkcji identycznościowej.

W iem y, czym wyrażenie okazjonalne powinno być w semantyce Fregego -powiedzieliśmy, że jest ono wyrażeniem funkcyjnym, którego znaczeniem jest funkcja. W iem y również, co powinno być w zbiorze w artości owej funkcji: w yra­ żenie okazjonalne łącznie z pewnym przedm iotem (przedmiotami) tw orzy złożo­ ną nazwę, a znaczeniem każdej nazw y jest przedmiot.

N atom iast w kwestii argum entów funkcji oraz w kwestii określenia sensu, jaki m a wyrażenie funkcyjne, m am y wybór, ponieważ Frege dopuszcza kilka spo­ sobów formowania złożonych nazw własnych. Po rozważaniu tych sposobów m ożem y odpowiedzieć na pytania, czy tylko pojedyncze przedm ioty m ogą być

19 Wydaje się, że czasu (dowolnych jego odcinków) nie sposób jest wskazać tak, jak wskazujemy pozostałe przedmioty, i posługiwać się zaimkami wskazującymi „to" / „tamto" w przypadku cza­ su możemy tylko anaforycznie.

(18)

argum entam i funkcji okazjonalnych i czy nie dałoby się „tow arzyszących okolicz­ ności" rozum ieć szerzej - jako zbioru przedm iotów , które łącznie tw orzą kontekst w ypow iedzi? Dlaczego funkcja okazjonalna nie mogłaby być funkcją, która byłaby określona na takim zbiorze i wybierałaby pojedynczy przedm iot spośród argu­ m entów tego zbioru?

Semantyka Fregego ma ścisłe przepisy formowania złożonych nazw w ła­ snych. Zostały one podane w Grundgesetze der Arithmetik I20. A więc jeżeli w yraże­ nie okazjonalne (np. „ty") jest nazw ą funkcji, to trzeba zdecydow ać, na jaki z podanych sposobów można utw orzyć nazw ę za jego pom ocą dla przedm iotu x. W zależności od sposobu w yrażenie okazjonalne będzie nazywało jednoargumentową funkcję pierwszego, drugiego bądź trzeciego stopnia21.

Jeżeli zdecydujemy, że w yrażenie okazjonalne (np. „ty") nazyw a funkcję pierwszego stopnia, to nazwa złożona dla przedm iotu x ma nast. postać: TY(y) =

x. Argum entam i takiej funkcji są przedm ioty. N atom iast jeżeli zdecydujemy, że przez kontekst będziemy rozumieli uporządkow any zbiór przedm iotów , na któ­ rym działa funkcja okazjonalna, to otrzym am y, że owa funkcja okazjonalna będzie funkcją drugiego rzędu, której argumentem jest relacja R porządkująca zbiór. Funkcja okazjonalna wybierałaby jeden element z tego zbioru:

TY(R(y, x, z, p, q)) = x.

Ale tak nie m ożem y zrobić. Dlaczego? Jeśli funkcja okazjonalna miałaby być funkcją drugiego stopnia, to miałaby ona odpowiedni dla tej funkcji typ ar­ gumentów. Frege określa, jaki. Argum enty funkcji m ogą być trzech typów: 1) przedm ioty; 2) jednoargum entowe funkcje pierwszego rzędu; 3) dw uargum ento-we funkcje pierwszego rzędu. Pozycje argum entoento-we również m ogą być tylko trzech typów: 1) pozycje argum entowe typu 1, na które m ogą wchodzić tylko na­ zw y własne; 2) pozycje argum entowe typu 2, na które m ogą wchodzić tylko na­ zw y jednoargum entow ych funkcji pierwszego rzędu; 3) pozycje argum entowe typu 3, na które m ogą wchodzić tylko nazw y dw uargum entow ych funkcji pierw­ szego rzędu ([1893] §23 / 1964: 77 - 78). Jednoargum entow e funkcje, dla których odpowiednimi argum entam i są argum enty typu 2, Frege nazywa funkcjami dru­ giego rzędu od jednego argum entu typu 2; jednoargum entowe funkcje, dla któ­

20 Frege mówi w tym fragmencie, że złożona nazwa własna powstaje: 1. albo z nazwy własnej i nazwy jednoargumentowej funkcji pierwszego rzędu, 2. albo z nazwy funkcji pierwszego rzędu i nazwy jednoargumentowej funkcji drugiego rzędu, 3. albo z nazwy jednoargumentowej funkcji

f

drugiego rzędu o argumencie typu 2 i nazwy „—[ — ( f (fi))" funkcji trzeciego stopnia - [1893] §30 / 1964: 85.

(19)

rych odpowiednimi argum entami są argum enty typu 3, nazywa zaś funkcjami drugiego rzędu od jednego argum entu typu 3 (tamże).

A więc jeżeli kontekst miałby być zbiorem uporządkow anym składającym się np. z 5 przedm iotów, to funkcja okazjonalna byłaby jednoargum entow ą funk­ cją drugiego rzędu - jej argum entem byłaby pięcioargumentowa funkcja pierwszego rzędu (np. TY(R(y, x, z, p, q))). Ale jednoargum entow e funkcje drugiego rzędu m ogą mieć argum ent albo typu 2, albo typu 3, czyli albo jednoargumentową funkcję pierwszego rzędu, albo dwuargumentową funkcję pierwszego rzędu. Odpowiednio kontekst - zbiór uporządkowany - może składać się albo z jednego elementu, albo z dwu. Bylibyśmy zm uszeni tym samym do zaakceptowania dość dziwacznej teo­ rii kontekstu.

W związku z tym, jedyną możliwością, która wydaje się sensowna, jest uznanie, że za argum enty funkcji okazjonalnej należy przyjąć pojedyncze przed­ m ioty (czyli tw orzyć złożone nazw y na sposób 1)22. Ale w jaki sposób z pojedyn­ czych przedm iotów uzyskać pojedyncze przedm ioty? Co robi funkcja okazjonal­ na? - Dla odpowiedzi na te pytania - jak się wydaje - potrzebne jest skonstruowa­ nie teorii w yrażeń okazjonalnych nieco innej niż dotychczas istniejące. Spróbujmy to zrobić.

IV. M ów ienie jako relacja

Na w yrażenia okazjonalne m ożna spojrzeć nieco inaczej. O mówieniu m oż­ na myśleć jako o relacji, która zachodzi w świecie m iędzy kilkoma osobami w pewnym miejscu i czasie. Pewien element tej relacji (mówiący) m ówi do kogoś (słuchacz) o czym ś - o innej relacji, która (jak sądzi m ówiący) wiąże m iędzy sobą inne elementy świata. Te inne elementy świata, o których się mówi, są przedm io­ tam i w ypow iedzi23.

22 Trzeba zwrócić uwagę na bardzo ważną konsekwencją przedstawienia wyrażeń okazjonalnych jako wyrażeń funkcyjnych pierwszego rzędu: będziemy operowali na tej części semantyki Fregego, która nie „poległa w gruzach" przez paradoks Russella, lecz przetrwała. Jest tak, ponieważ para­ doks Russella nie dotyczy funkcji pierwszego rzędu.

W tym miejscu należy odnotować, że w zasadzie dowolna interpretacja zakładająca, że wyrażenia okazjonalne są wyrażeniami funkcyjnymi nazywającymi częściowe funkcje pierwszego rzędu dzia­ łające na przedmiotach, będzie się mieściła w ramach semantyki fregowskiej.

23Odnotujmy na marginesie, że takie przedstawienie relacji komunikacji bez trudu dałoby się zin­ tegrować z semantyką fregowską: oprócz pojęć i funkcji nazwotwórczych Frege mówi również o relacjach („stosunkach"). Są to n-argumentowe funkcje, których wartościami są wartości logiczne: [1891a] / 1977: 41, [1893] §4 / 1964: 37.

(20)

Zapis.

W okrągłych nawiasach um ieszczam y wszystkie argum enty relacji m ówie­ nia w kolejności: 1. m ówiący, 2. słuchacz, 3. przedm ioty, o których m owa (ich ilość m oże być od 1 do n), 4. relacja, o której m owa (relacja, która, zdaniem mówiącego, porządkuje przedm ioty, o których m owa); 5. miejsce wypowiedzi; 6. czas w ypo­ wiedzi. Zapis relacji mówienia, Rm, schemat: Rm(x, y, X1, ..., Xn, Rn, l, t)24.

Nie m ożem y podać ekstensji tej relacji, ponieważ w ym aga to posiadania w iedzy o wszystkich m ożliwych parach uporządkowanych tą relacją - czyli o w szystkich osobach, które kiedykolwiek mówiły bądź będą mówiły, oraz o tym, o czym one mówiły bądź powiedzą. Tej w iedzy nie posiadam y; potrafimy natom iast określić warunek należenia do dziedziny tej relacji. Jest to relacja, której pierwszy i drugi element należą do zbioru osób (O, O = M u K - zbiór osób składa się ze zbioru m ężczyzn i kobiet), n+3-ty element - do zbioru relacji (R), n+4-ty element do zbioru miejsc (L), n+5-ty - do zbioru czasów (T). N-tka przedm iotów , o których m ówim y (podstaw iam y w miejsce zmiennych), a1, ..., an, należy do zbioru fi = Pm u R u Im, gdzie Pm jest zbiorem przedm iotów materialnych ((O u L u T) e Pm), R jest zbiorem relacji, a Im jest zbiorem przedm iotów niematerialnych (byty platoń­ skie, fikcje itp.) - przecież mówić m ożem y nie tylko o przedm iotach materialnych, lecz również o bytach fikcyjnych, takich jak np. jednorożec. A więc: Rm e O 2 x fin x R x L x T.

N+3-tym elementem relacji mówienia Rm jest relacja, o której m ówi m ówią­ cy (m ówiący m ówi tyle, że ta relacja zachodzi m iędzy tymi konkretnymi przed­ miotami). Uwaga: ta relacja m iędzy tymi konkretnymi przedm iotami nie musi zachodzić w rzeczywistości - m ówiący przecież może kłamać bądź mylić się: z tego, że ktoś mówi, że pewne przedm ioty znajdują się w relacji m iędzy sobą, w ca­ le nie wynika, że te przedm ioty faktycznie są tą relacją powiązane. Dlatego zapi­ sujemy relację, o której m owa, nie jako R(ai, ... an), lecz jako ai, ... an, R n. Ta relacja jest n-argum entow a - ma dokładnie tyle argum entów, ile ma n-tka przedm iotów, o których m owa (zazwyczaj jest tak, że liczba n rzadko kiedy przekracza liczbę pięciu argum entów - np. w języku polskim raczej ciężko będzie znaleźć predykat mający więcej niż pięć argum entów).

Schemat relacji mówienia, Rm(x, y, [xi, ... Xn, Rn], l, t)25, jest schematem kon­ tekstu wypowiedzi; poszczególne pozycje elementów schematu odpowiadają ro­

2 4 Przez indeks „n" w „Rn" oznaczamy ilość argumentów relacji R, a liter „l" i „t" używamy do oznaczenia odpowiednich zmiennych indywiduowych (odpowiednio litery „l1", „t1" itd. będą używane do oznaczenia stałych indywiduowych odpowiedniego typu).

(21)

lom komunikacyjnym, które przedm ioty pełnią w komunikacji. Tak, pierwszej pozycji odpowiada rola „m ów iący", drugiej „słuchacz", od trzeciej do n+2-iej po­ zycji „przedm iot w ypow iedzi", pozycji n+4 „czas w ypow iedzi", pozycji n+5 -„miejsce w ypow iedzi".

Dziedziny poszczególnych funkcji okazjonalnych

Mimo że nie jesteśmy w stanie podać ekstensji relacji mówienia, potrafimy określić dziedziny funkcji okazjonalnych. Powiedzieliśmy, że wyrażenia okazjo­ nalne nazywają funkcje, które są częściowymi jednoargum entow ym i funkcjami pierwszego rzędu określonymi na poszczególnych zbiorach przedm iotów (wszystkie te zbiory będą podzbiorami zbioru przedm iotów m aterialnych Pm). W prow adzenie kryterium, o którym była m owa w części III tej pracy, pozwoliłoby rozróżnić typy funkcji (np. funkcje, których argum entam i są miejsca, funkcje, któ­ rych argum entam i są osoby itp.). N atom iast funkcje należące do jednego typu (ja /

ty / on bądź tu / tam, teraz / wtedy) zostaną rozróżnione poprzez różne dziedziny tych funkcji.

Określenie dziedzin funkcji okazjonalnych „JA"

Relacja Rm jest zbiorem n-tek uporządkowanych. Określmy relację R M1 c R M, taką

że:

e r m [x 2 r m 1wtw %i(x ) = ^3(x )k W zbiorze wszystkich n-tek uporządkow a­

nych relacją Rm wyodrębniliśmy podzbiór wszystkich takich n-tek (R M1), których pierwszy rzut jest identyczny z trzecim rzutem:

<a,_, [a, . .,_ ],_ _ > <b,_, [b, ..,_ ],__> <c,_ [c, . .,_ ],_,_> <d,_ , [d, .., ] ,_ >, itd.

R Mi c R M

W tedy zbiór n1(R M 1) będzie zbiorem mówiących, którzy są jednocześnie

przedm iotam i w ypow iedzi oraz ci m ówiący sami mówili o sobie (dziedzina funk­ qi „ja" ):

26 Symbolem „ni" oznaczamy funkcję i-tego rzutowania. Zapis ni(R) rozumiemy jako zbiór elemen­ tów takich, że x e n,(R) wtw 3ye R y = < yi,.. yi, yn> a (x = y,), a zapis n (<ai, . . an>) oznacza i-ty rzut zbioru <a1, . an> (n (<a1, . an>) = a,).

(22)

<a_, [a, ...,_ ],_,_> <b_, [b, . .,_ ],_,_> < c ,_ [c, .. .,_ ],_,_> <d,_, [d, ..., ],_, >, itd. ^1(R M i) „TY"

Analogicznie: określamy relację R M2 c R M, taką że:

8 x e r m [x 2 r m2 wtw ^2(x) = ^3(x)]. W zbiorze wszystkich n-tek uporządkow a­

nych relacją Rm wyodrębniliśmy podzbiór wszystkich takich n-tek, których drugi rzut jest identyczny z trzecim rzutem. W tedy zbiór n2(R M 2) będzie zbiorem słu­

chających, którzy byli jednocześnie przedm iotam i w ypow iedzi w relacji mówienia oraz słuchaczami (dziedzina funkcji „ty"):

<_, a, [a, . ., _],_ _> <_, b, [b, .., _],_,_> <_, c, [c, . ., _ ] ,_ _> <_, d, [d, .., _],_ ,_>, itd. ff2(R M2 ) „TUTAJ"

Określamy relację R M4 c R M, taką że:

8 x e r m [x 2 r m4 wtw 'Kn+2(x) = ^n+4(x)]. W zbiorze wszystkich n-tek uporząd­

kowanych relacją Rm wyodrębniliśmy podzbiór wszystkich takich n-tek, których n+drugi rzut jest identyczny z n+czw artym rzutem. W tedy zbiór nn+ 4(R M 4) bę­

dzie zbiorem miejsc, które były jednocześnie miejscami w ypow iedzi w relacji mówienia oraz o nich się mówiło w tej w ypow iedzi (dziedzina funkcji „tutaj"):

<_, _, [.., l i , ..], li, _> <_, _, [.., l2, ..], l2, _> <_, _, [.., l3, ..], l3, _> <_, _, [.., l4, ..], l4, _>, itd.

(23)

„TERAZ"

Określamy relację R M5 c R M, taką że:

e r m [x 2 r m5 wtw ^n+2(x) = ^n+5(x)]. W zbiorze wszystkich n-tek uporząd­

kowanych relacją Rm wyodrębniliśmy podzbiór wszystkich takich n-tek, których n+drugi rzut jest identyczny z n+piątym rzutem. W tedy zbiór nn+5(R M 5) będzie

zbiorem czasów, które były jednocześnie czasam i w ypowiedzi w relacji mówienia oraz o nich się mówiło w tej wypow iedzi (dziedzina funkcji „teraz"):

<_, _ [.. t1, ··], _ t1> <_, _ [.. t2, t2> <_, _ [.. t3, t3> <_, _ [.. t4, ..], - t4>, itd.

^n+5(R M5 ) 27

W idać, że należenie do dziedzin wszystkich tych funkcji w ym aga podwój­ nego wystąpienia w relacji mówienia - wystąpienia jako pierwszy elem ent i w y­ stąpienia w ew nątrz n-tki przedm iotów, o których się m ówi w wypowiedzi; jako drugi i jednocześnie będąc w ew nątrz n-tki przedm iotów wypowiedzi, jako

n+czwarty i w ew nątrz n-tki, n+piąty i w ew nątrz n-tki - i jest to intuicyjne: element uczestniczący w relacji mówienia (np. m ówiący czy słuchacz) jest jednocześnie przedm iotem, o którym m owa, zob.:

„Ja" RM(a, b, [a, a2, . , an, Rn], h, tO „ Ty" RM(a, b, [b, a2, . , an, Rn], h, t1)

„ Tutaj" RM[(a, b, [a1, ... , an, Rn], l1, t1) a (a1 = h v . v an = h)] „ Teraz" RM[(a, b, [a1, . , an, Rn], l1, t1) a (a1 = t1 v . v an = t1)]

Odnotujmy, że dla w yrażeń istotnie okazjonalnych zajmowanie przez ele­ m ent dwu pozycji w strukturze jest konieczne: jest tak, że element będący m ówią­ cym bądź słuchaczem, bądź czasem, bądź miejscem wypow iedzi musi być jedno­ cześnie przedm iotem wypowiedzi. Tym w yrażenia istotnie okazjonalne różnią się od nazw w łasnych i dem onstratyw ów .

27 Odnotujmy, że w podobny sposób można podać dziedziny funkcji okazjonalnych nazwanych przez wyrażenia funkcyjne występujące w casus obliqui (przypadkach zależnych): oddamy tym samym intuicję, że dla użycia np. „ja" nie wystarczy być mówiącym - trzeba być również sprawcą relacji, o której mowa (przynajmniej tak jest w języku polskim).

Cytaty

Powiązane dokumenty

I niejednokrotnie zdarza się w polskiej literaturze, że te same derywaty traktowane są raz jako powstałe na bazie wyrażenia przyimkowego, innym razem - jako twory

Można więc powiedzieć, że choć w PRL naturalnie toczyła się historia, to nie była ona na bieżąco rejestrowana. Konsekwencją tej specyficznej sytuacji było to, że przed 1989

In conclusion, by using a VA tool this study has estimated dose and TCP bands, as well as voxel dose variability owing to ADC uncertainties for prostate cancer patients, when ADC

nanej czynności pisania palcem, bo wtedy użyłby bliższego określenia, jak widzieliśmy w tekstach egipskich grupy II, ale stwierdza jedynie, pochodzenie treści zawartej

De hierboven beschreven methode van Chen kan onderdeel van deze faalkans-berekening zijn, maar dan moet het door golfimpact aangetaste gebouw wel een functioneel onderdeel zijn van

[r]

Zdarza się, że autorka MSGK nie odnotowuje znaczenia, chociaż występuje ono w ekscerpowanym przez nią źródle (obserwacje te można poczynić tylko na podstawie podanej

Pod koniec 1999 roku ukazała się na rynku kięgarskim nowa i, jak dotąd, jedy­ na w swoim rodzaju publikacja o Częstochowie, autorstwa Zbigniewa Biernackiego, pt.. Częstochowa na