• Nie Znaleziono Wyników

View of Troczyński – krytyk w ujęciu Krzysztofa Krasuskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Troczyński – krytyk w ujęciu Krzysztofa Krasuskiego"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

S T A N IS Ł A W D Ą B R O W S K I

T R O C Z Y Ń SK I-K R Y TY K

W U JĘC IU K R Z Y SZ T O FA K R A SU SK IE G O

1. U W A G I W S T Ę P N E

M onografia p rzyn ajm n iej w te d y u sp ra w ied liw ia sw oje zaistn ien ie, k ied y albo sta n o w i g ru n to w n e, w n ik liw e p rzed sta w ien ie jak iegoś w yb ran ego, w ażn ego za­ ga d n ien ia, alb o jest próbą n ow ego, rein terp retu jącego u jęcia tego zagadnienia. P o ­ łą c z e n ie obu, rozłączn ie tu p o tra k to w a n y ch dokonań tak że jest m o żliw e i stano­ w iło b y szczeg ó ln y w a lo r m on ografii. K siążk a K rzysztofa K rasu sk iego o K onstan­ ty m T ro czy ń sk im \ chociaż p o d jęła zagad n ien ie w ażn e, n a żaden ze w sk azan ych sp osob ów n ie u sp ra w ied liw ia sw e g o zaistn ien ia. W iem , że opinia taka to w yrok. S ta n isła w A d a m czew sk i p ow ied ział, że w y ro k n a leży p o p r z e d z i ć baczniejszą p r o c e d u r ą 2, za lec en iu tem u czy n ię zadość, gdyż obecna w y p o w ied ź jest d r u g ą m oją w y p o w ied zią n a te m a t te j k siążk i*». Ta ob ecn a w y p o w ied ź, stanow iąca (częściow e) u zasad n ien ie w y ro k u , jest rejestrem części w ą tp liw o ści, jak ie się p ię­ trzą w tok u le k tu r y k sią żk i K rasu sk iego, a przede w szy stk im jest śled zen iem w a ­ hań, w e w n ętrzn y ch n iezg o d n o ści i zaw ik łań , cech u jących w sz y stk ie rozpatryw ane p rzeze m n ie o p in ie K ra su sk ieg o (dalej: KK ). Z e zw ich rzon ego w ew n ętrzn ie „refe­ r a tu ” K K n ik t b y n ie odgadł, jak sk om p lik ow an y, a jed n ocześn ie p recyzyjn y, był w y w ó d T roczyń sk iego. R en esa n so w y filo z o f G irolam o Cardano tw ierd ził, że rze­ czy su b te ln e są tru d n e do rozw ik łan ia *. A le tru d n e do rozw ik łan ia są też — r z eczy za w ik ła n e. K K n a w e t n ie p od jął trudu rozw ik łan ia rzeczy su b teln ej, ja tu p od ejm u ję się m oże n ie ty le „rozw ik łan ia”, co po prostu u n aoczn ien ia z a w i k ł a ń .

P o d ty tu ł p racy K K w sk a zu je, że chodzi w n iej o T roczyńskiego jako teoretyk a i k ry ty k a litera tu r y jed n ocześn ie, a le o d o k try n ie teo rety czn o litera ck iej T roczyń­ sk ieg o K K m ó w i n ib y pisarz o św ie c e n io w y o poezji, tj. „ze szczególn ym brakiem zrozu m ien ia d la jej sw o is to śc i” 4. K K jako m on ografista zajął w ob ec T roczyńskie- g o -te o r e ty k a sta n o w isk o p rzyp om in ające sta n o w isk o P in ieg o w ob ec w yd aw an ego p rzezeń N o r w id a 5. O T roczy ń sk im -k ry ty k u m ó w i K K i w ięcej, i chętn iej, i chy­

1 N o r m y i fo r m y . K o n s t a n t y T r o c z y ń s k i — t e o r e t y k i k r y t y k lite r a tu r y . W ar­ sz a w a 1982. D o p racy te j o d syła n ie m ian ow an a liczb a w n a w ia sie.

2 O b lic z e p o e t y c k i e B a r tł o m i e ja Z im o ro w ic za . W arszaw a 1928 s. 66.

*» S. D ą b r o w s k i . K r z y s z t o f a K r a s u s k ie g o .,;fo tel do b u ja n i a ”. „P am iętnik L ite r a c k i” 1984 z. 2.

* Zob. W. T a t a r k i e w i c z . D w a p o ję c ia p ię k n a . W: Parerga. W arszaw a 1978 s. 10.

4 T am że s. 31.

5 C zytam y: „C ele p ozn aw cze p ierw szej sw e j p u b lik a cji k siążk ow ej, „ R o z p r a w y

o k r y t y c e l i te r a c k ie j” (1931), T roczyń sk i św ia d o m ie ogran iczył do zagadnień czy­

sto teo rety czn y ch ” (13). Z danie to zaw iera jed n ą in form ację (że K K czy sty teore- tyzm u w aża za o gran iczenie) i jed n ą dezin form ację: su g estię, że w n astęp n ych pu­ b lik a cja ch k sią żk o w y ch T roczyń sk iego ju ż teg o ograniczenia n ie było.

(2)

ba (m imo w szy stk o ) u d atn iej niż o T ro czy ń sk im -teo rety k u . W isto c ie T ro czy ń sk i jest dla K K g łó w n ie „k rytyk iem ” (12), „poznańskim k ry ty k ie m ” (16, 32) i to w ła śn ie tam , gdzie refero w a n e są teo rety czn e k on cep cje T roczyń sk iego. T a ok o licz­ n o ść rozstrzygn ęła o w yk roju p rob lem ow ym te j w y p o w ied zi, a w zgląd n a ten w ykrój każe przypom nieć, że nie n a leży u tożsam iać p rzedm iotu w ogóle (przed­ m iotu w p ełn i jego w ła śc iw o śc i) z „przed m iotem ” k ry ty k i, tj. z ty m a sp ek tem p roblem ow ym ,' o który akurat w n aszej k ry ty ce chodzi *.

2. O P O S T A W IE (I D RO D ZE) K R Y T Y C Z N O L IT E R A C K IE J T R O C Z Y Ń S K IE G O

Jedno ze zdań zdaje się w y ja śn ia ć n ieco, czem u T ro czy ń sk i-teo rety k został po­ trak tow an y w m on ografii K K po m acoszem u i czem u ta k up arcie m ó w iło się 0 T roczyńskim „k ry ty k ”. K K tw ierd zi, że „form alizujące ten d en cje p oczą tk o w eg o ok resu d ziałaln ości k ry ty czn o litera ck iej T roczyń sk iego zn a la zły sw e p r z e d ł u ­ ż e n i e w m etod ologii n au k i o literatu rze (tu w ła śc iw ie j b y ło b y p ow ied zieć: w teo ­ rii literatury — uw . S. D.), którą p o stu lo w a ł i p ra k ty k o w a ł” (209), ale przecież z całości dotych czasow ych u w a g w te j k siążce od n osiło się w ra żen ie, że było odw rotnie: że to teoretyk litera tu r y zajął się k ry ty k ą litera ck ą , w k tórej zn a la zły sw e przed łu żen ie jego am bicje i dysp ozycje k o n cep cjotw órcze, p rob lem atyzacyjn e 1 naukow o-poznaw cze; p rzecież m ów iło się o k ry ty k u -b a d a czu , tra k tu ją cy m lite ­ raturę jako m a teria ł p rob lem ow y do rozw ażań teo rety czn y ch (98-99) i dążącym do o b iek tyw izacji sądu k rytyczn ego (86), o k ry ty k u -ek sp ercie. Ju ż b rn iem y przez za w ikłania!

M ów ienie o k rytyk u teo rety zu ją cy m okazuje się zarazem m ó w ien iem o k r y ty - k u -n orm atyw izu jącym „ek spercie litera ck ich k an o n ó w ” (208), ch ociaż są to ro le krytyczne zasadniczo różne i n ie k ażdy k r y ty k -e k sp e r t — w b rew K K (98) — p o­ szukuje w literaturze realizacji kanonu estety czn eg o , tj. rep rezen tu je p o sta w ę nor­ m atyw n ą. K K w p row ad za ok reślen ie „m erytoryczn y n o rm a ty w izm ” (2111) n a o k re­ ślen ie (jak rozum iem ) tego, ż e T roczyń sk i sp o g lą d a ł n a b ieżącą p ro d u k cję lite ­ racką z p ersp ek ty w y arcydzieł, że z n ich u czy n ił m iarę, sk alę, sp raw d zian , ob o w ią ­ zujące o d n iesien ie („norm atyw ”). T a k i n o rm a ty w izm m ożna by raczej n a zw a ć

kryteriologiczn ym i m ak sym alistyczn ym , n iż m erytoryczn ym ; a le skoro się ju ż u ży ­ ło teg o w ła śn ie ok reślen ia, to n ie n a leża ło go u ży w a ć b ezw y ja śn ien io w o (a tak a jest w ła śn ie „nagm inna” p rak tyk a KK); w sposobie rozu m ien ia p rzez T ro czy ń sk ie­ go m erytoryzm u są p ogłosy sposobów , w jak ie to sło w o -te r m in ro zu m ieli Irzy k o w ­ ski i E lzenberg, ale dom inuje d ecy zja rozu m ien iow a w ła sn a (czego tu n ie m o g ę b liżej r o z w ija ć )7. N a leży też podkreślić, że w p ra w d zie isto tn ie T roczyń sk i w p rak ­ ty c e k ryty czn o litera ck iej na badane dzieła sp ogląd ał przez p ryzm at k la sy k ó w i ar­ cydzieł (co było jed n ocześn ie sp ogląd an iem przez pryzm at europ eizm u ), ale p rze­ cież na k la sy k ó w i na arcyd zieła sp ogląd ał przez p ryzm at w ła sn e j teo rii lite r a ­ tury, co gw aran tow ało m u n ieza leżn o ść n a w et w ob ec obranego „ n o rm a ty w u ”, k tóry

* Zob. M. G o ł a s z e w s k a . F ilozoficzne p o d s t a w y k r y t y k i li te r a c k ie j . W ar­ szaw a 1963 s. 41-42.

7 Zob. np.: K. T r o c z y ń s k i . E l e m e n t y f o r m literackich . P ozn ań 1963 s. 16; t e n ż e . A r t y s t a i dzieło. S t u d i u m o „P róch n ie” W a c ł a w a B e re n ta . P o zn a ń 1938 s. 15, 73 (przyp. 12); J. K u l c z y c k a - S a l o n i . M onografia p o w ie ś c i ja k o d z ie ła

s ztu ki. „A ten eu m ” 1939 nr 3 s . 511; K . I r z y k o w s k i . W y b ó r p i s m k r y t y c z n o l i t e ­ rackich. Opr.’ W. G łow ala. W arszaw a 1975 s. X X IX ; A . K u m o r . K a r o l I r z y k o w ­ sk i — t e o r e t y k film u. W arszaw a 1965 s. 7-8, 22; W. G ł o w a l a . S e n t y m e n t a l i z m i pedante ria . O s y s t e m i e e s t e t y c z n y m K a r o la I r z y k o w s k i e g o . W rocław 1972 s. 61-62.

(3)

go - w tej sy tu a cji — n ie ty le „ o b o w ią zy w a ł”, co p r z e k o n y w a ł8. O cena d ok on y­ w a n a p rzez T roczyń sk iego b y ła „ o b iek ty w n a ” (gdyż dokonana „poprzez norm y p o ety k i i jej k r y te r ia ”), a le zarazem n i e b y ł a „niezależna od osob istych upo­ dobań k r y ty k a ”, gdyż ow a p o ety k a p o zo sta w a ła w p ełn ej zgodności z upodoba­ n iam i, a po tro sze chyba i w p ew n ej od n ich zależn ości (por. s. 99).

K K p rzyzn aje, że am b icją T roczyń sk iego jako k ry ty k a b yło p oznanie sam ego dzieła (94), w e jśc ie w b lisk i k o n ta k t z k om en to w a n y m u tw o rem (95), a w ię c z in ­ d y w id u a ln o ścią utw oru ; p ozn an ie in d y w id u a ln eg o „zam iaru czynności a rtystyczn ej a u to ra ” (98); w ię c p ozn an ie n ie ty lk o ogóln ej form y ga tu n k o w ej, ale i in d y w i­ d u a ln ej fo rm y w ła sn ej (w ew n ętrzn ej) dzieła (112)*. K K przyznaje, że to w ła śn ie u jęcie (in d y w id u a lizu ją ce) p ojaw iło się w d ziałaln ości k rytyczn ej T roczyńskiego n ie „p óźn iej”, a le już „p oczątk ow o” (111), a p o tem przyszła ty lk o d la ow ego u ję­ cia — n a zw a (112). A le w św ie tle tak iego stw ierd zen ia n iezrozum iała się sta je, np. ta tw orzon a p rzez K K op ozycja: T roczyń sk i — Irzyk ow sk i, oparta na opinii, że Irzy k o w sk i d ocierał (w ocenie) do in d y w id u a ln o ści utw oru, a T roczyński — (w są­ dzie opisow ym ) ty lk o do teg o u tw oru ty p o w o ści (163-164). Zresztą i przyznanie p rzez K K dużej ro li (w sy stem ie k ry ty czn y m T roczyńskiego) p rzeżyciu estety cz­ n em u (110 nn.), k tóre n ie jest w sza k reak cją na to, co pozain d yw id u aln e, przeczy te j o sta tn iej op in ii K K -go.

K K p isze, ż e w p o ło w ie la t trzy d ziesty ch T roczyński „czysto estety czn e kry­ te r ia ” rozszerzył o „ a rtystyczn e w In gard en ow sk im sen sie teg o rozróżnienia” i że T roczyń sk i p o jęcie fo rm y w ew n ę tr z n e j w p ro w a d ził (pod w p ły w e m B rzozow skie­ go), b y zin teg ro w a ć o cen y ety czn e z e stety czn y m i 120). P o n iew a ż w szystk o to nap isan o „jed n ym cią g iem ” (a w ię c a rtystyczn ość m a tu zap ew n e się w iązać z for­ m ą w ew n ętrzn ą ), w ię c trzeba na w sz e lk i w y p a d ek zastrzec, że ani Ingarden nie w ią za ł a rty sty czn eg o z ety czn y m , a n i T roczyński n igd y nie rozum iał estetyczn ości na sposób In g a rd en o w sk i (dlatego zresztą i jego rozu m ien ie k on tem p lacji e ste ­ ty czn ej z rozu m ien iem In gard en ow sk im w ręcz n ic n ie m iało w sp ó ln e g o )10. M ożna p o w ied zieć, że w p ew n y m zn aczen iu T roczyń sk i rep rezen tow ał p ostaw ę estetyczn ą czy fo rm a listy czn ą , ale opinia, że za jm o w a ł „postaw ę estety czn o -a rty sto w sk ą ”, jest chyba w o d n iesien iu do T roczyń sk iego n ietrafn a. N ie jest też trafn a w od n iesie­ niu do L u d w ik a F ryd ego (202), ale n ie on jest teraz p rzedm iotem sporu. K K na­ z y w a te n d en cję p o c z ą t k o w e g o ok resu d zia ła ln o ści T roczyńskiego „form a- liz u ją c ą ” (np. s. 209), co oznacza p rzecież k on cen trację n a form ie a r t y s t y c z ­ n e j u tw oru resp. n a docieraniu do estety czn o ści p oprzez ja k o ści arty sty czn o -fo r- m alne; a p o tem tw ierd zi K K o T roczyńskim , że dopiero p ó ź n i e j „w rów n ym stop n iu co o w a rto ści estety czn e zaczęło m u chodzić o w artości a r t y s t y c z n e i e ty c z n e ” (210; podkr. S. D.), skąd b y m u siało w y n ik a ć, że początkow o T roczyń- sk iem u m n iej chodziło o stronę a rtystyczn ą, co nie jest ani zgodne z opinią p o­

8 Z b yt „ le k k ie ” m a K K w yob rażen ie o filo zo ficzn ej k o m p eten cji T roczyńskiego, skoro p rzyp isu je m u opinię, że „p oszu k iw an ie arcyd zieła w śród b ieżącej produkcji a r ty s ty c z n e j” to „ s t a t u s o n t o l o g i c z n y k ry ty k i” (115; podkr. S. D.).

* S tefa n ia S k w a rczy ń sk a , której gen ologia w y k a z u je sporo an alogii z gen olo- gią T roczyń sk iego, m ów iła tu o stru k tu rze in d y w id u a ln ej, opartej na strukturze ro d zajow ej, i o k od zie in d y w id u a ln y m utw oru . S. S k w a r c z y ń s k a . W stą p do

n a u k i o lite r a tu r z e . T. 3. W arszaw a 1965 s. 175-184.

18 S p ra w y t e u k a zy w a łem w w y g ło szo n y m 19 X 1982 r. w L ublinie na sesji n a u k o w ej nt. „W artościow anie i ocena w b adaniach literack ich ” (zorganizow anej przez K a ted rę T eorii L iteratu ry K U L) refera cie pt. „K onstantego T roczyńskiego

(4)

przednią, ani p raw dziw e. B rn iem y przez n ieja sn o ści sta n o w isk a K K w sp raw ie „fa z” k rytyczn oliterack iej tw órczości T roczyńskiego.

P ojaw ia się opinia, że in terp retacje „ estety zu ją ce” (a w ię c te d o k o n y w a n e przez teoretyzu jącego k ry ty k a -ek sp erta ) za trzy m y w a ły się na tym , co „stan d ar­ dow e i w idoczne dla odbiorcy n ieco b ardziej w ta jem n icza n eg o n iem a l »gołym okiem «, co — inaczej m ów iąc — zn ajd ow ało się n a jego (utw oru) p o w ierzch n i” (155). O pinia ta d ziw i, bo an i kategorię k ry ty k a -ek sp erta w p row ad za s ię n ie po to, b y obciążać go zad an iam i od k ryw an ia stan d ard ow ych b a n a łó w (91, góra), ani trw ałość k rytyczn ego dorobku T roczyńskiego — ta k że d la d zisiejszy ch badaczy literatury (92, 95, 100) — n ie w y n ik a z u jaw n ian ia w litera tu rze tego, co w id oczn e „gołym o k iem ”. A zw y k ła sprzeczność jest m ięd zy opinią, że T roczyń sk i jako k ry ­ ty k patrzy na litera tu rę poprzez p o e ty k ę (chodzi o in te le k tu a listy c z n y i te o r e ty ­ zu jący „ estety zm ”) i odrzuca w sz e lk ie in n e w zg lęd y w rozp atryw an iu utw oru (92 nn.), a opinią, że „T roczyński już o d p o c z ą t k u sw o jej tw órczości k r y ty c z ­ nej zd aw ał sobie sp raw ę z tego, że kategorie d ostarczane p rzez p o ety k ę {...] n ie mogą być [...] orężem w y sta rcza ją cy m a m b itn em u k r y ty k o w i” (1119); K K obie te opinie starał się uzasadnić, w logiczn ym „stanie rzeczy ” (przez K K n ie sp a ra leli- zow anym !) n ic to n ie zm ienia. In n y p rzykład: K K stw ierd za , że od początk u sw ej działalności k rytyczn oliterack iej T roczyń sk i m a n ifesto w a ł sw ó j k u lt d la a r ty sty cz­ nej oryginalności i in d y w id u a ln o ści (200), a le jak to p ogodzić z opinią o p oczątk o­ w y m k on cen trow an iu się na p o ety k o lo g iczn y ch ó góln ościach (163)? In n y przykład: KK w ielok rotn ie stw ierdza, ż e T roczyński p o słu g iw a ł się w k ry ty ce litera ck iej sztyw n ym i n orm atyw am i p o ety k i (87 nn.), a p rzecież p otem p rzyzn aje, że p rak tyk a krytycznoliteracka d ok on yw ała i n t e r f e r e n c j i racji, w y zn a czn ik ó w i k ry terió w teoretyczn oliterack ich z h istoryczn oliterack im i (T14-115). Po co w ię c b yło ze sta ­ w iać T roczyńskiego z fo rm a lista m i i N ow ą K ry ty k ą ze w zg lęd u n a zasad ę i p rak ­ tyk ę im m an en tystyczn ej izolacji dzieła od k on tek stu h istoryczn ego (7 7 )n , skoro potem trzeba przyznać, że u T roczyń sk iego sch em at recen zji z r eg u ły za czy n a ł się od „zarysu tła h istoryczn oliterack iego ocen ian ego u tw o r u ” (114) i że słu ży ło to „w skazaniu pola o d n iesien ia dla ocen k rytyczn ych , z którego w y w o d z ić się będą estetyczn e k ryteria ow ych o cen ” (114)?

Na s. 209-210 tw ierd zi się, że z czasem T roczyń sk i sta ł się ciek a w y , bo „za­ czął rek on stru ow ać form ę w ew n ętrzn ą u tw o ró w ”, tj. in terp reto w a ć u tw o ry w e d le in d yw id u aln ego zam iaru ich autorów , a n a s. 210-211 już się stra szy te o r e ty z u ją ­ cym, d ezin d yw id u alizu jącym „ek sp ertem ”, m ó w ią c gen eraln ie (bez o d różn ian ia „faz”), że T roczyński b y ł d la sw y ch w sp ó łczesn y ch n iea tra k cy jn y (stąd m iern e uznanie), bo p op rzestaw ał n a „porządkow aniu i h ierarch izow an iu zja w isk lite r a c ­ k ich ” w ed le k lasycystyczn ego, n ieela sty cz n e g o n orm atyw u . J e śli to n a w e t p raw da, że T roczyński m o d y fik o w a ł n iek tó re sw e opinie z „ fa zy ” n a „fazę”, to już K K — z rozdziału n a rozdział, a n a w e t ze strony n a stronę. Z a szybko.

Zbyt późno p ojaw ia się w k siążce K K — jako jed en z w a ria n tó w , k tó ry m i n a j­ p ierw sp raw ę pogm atw ano (chodzi o spraw ę: ety czn o ść czy estetyczn ość?) — n ie ­ m al trafn a teza, że T roczyń sk i „nie ty le od b y w a ł drogę o d -d o ”, co raczej b y ł m i ę d z y (171). D odam : z a w s z e b y ł m iędzy. Z w ę tę opinię n i e m a l trafn ą, bo została zm ącona d eterioryzu jącym i ok reśln ik am i, k tórych ch arak ter („k lu czył”, „rzadko k roczył p rosto”, „szybko p orzucał jedną z dróg dla d rugiej, aby za c h w ilę tę sytu ację od w rócić”) n ie m a n ic w sp ó ln eg o z e sposobem p o stęp o w a n ia T roczyń ­ skiego, którego cech ow ała w y ją tk o w a b ezw zględ n ość p ro sto lin ijn o ści i w y so k i sto

(5)

p ień .sam ow iedzy (ob ejm u jącej ta k że w yraźn ą św iadom ość celów p o d ejm o w a n eg o d z ia ła n ia )12. W sp ó łw y stęp o w a n ie m om en tów estety czn eg o i etyczn ego w y n ik a zresztą z uw ag K K czy to o m on ografii Próchna (78-79), czy to o „form ie w e ­ w n ę tr z n e j” (118). W ięc dodam u zu p ełn iająco, że „pom ost m yślow y” (18tl) T ro czy ń - sk iego b y ł jed n ak b u d ow any od początk u w ielo k ieru n k o w o , a n ie tylk o m iędzy ety czn y m a estety czn y m . I już ty lk o na m a rg in esie tego u zu p ełn ien ia zaznaczę* że n iep raw d a, iż czyn n ik m oraln y n ab rał w a g i dopiero w „p óźniejszej” fa zie p racy k ry ty czn o lite ra ck iej i p u b licy sty czn ej T roczyń sk iego, skoro w fa zie n a j­ w cześn iejszej, w a rty k u le O p e d a n t y z m i e s u b te ln o śc i in telek tu a lizm T roczyński ro­ zu m ie jako resp ek to w a n ie „norm m oraln ości m y śle n ia ”; i n iepraw da, iż do Tro­

czy ń sk ieg o z R o z p r a w y o k r y t y c e l i te r a c k ie j nie p rzem a w ia ły jeszcze argum enty za p o zn a w czy m u w zg lęd n ia n iem w a r t o ś c i o w o ś c i św ia ta k u ltu ry (17), zw ią ­

zan ej p rzecież z siln ie przez T roczyń sk iego ak cen tow an ą tw órczością (21). Szło tu n ie o „niep rzem a w ia n ie ”, lecz o k o n sek w en tn ą , posłuszną „norm om m oraln ości m y śle n ia ” d ecy zję m etod ologiczną: badania jed yn ie tego, co podlega regu larn o- ściom . O e ty c z n y m rozu m ien iu p ra w d y przez T roczyńskiego K K (za T. W itk ow ­ skim !) le d w ie n ap om yk a w „zak oń czen iu ” sw e j książki.

D ziw n e jest, że K K ty le razy m ó w ią cy o prob lem ie „etyzm u estety czn eg o ” i p o­ św ię c a ją c y m u osob n y p odrozdziałek, dopiero na p rzed ostatn iej stron ie książk i (bez- w y ja śn ien io w o , bezk om en tarzow o!) n ap om yk a o „platońskim ety czn y m p ojm ow a­ niu sztu k i”. W dodatku, jest w p ew n y m sen sie d ezorientu jąca ow a opinia, że Tro­ cz y ń sk i „porzucił k u lty w o w a n ą trad ycję esteto cen try czn ej p o ety k i a r y sto te le so w -

sk iej n a rzecz p la to ń sk ieg o ety czn eg o p ojm ow an ia sztu k i” (210), gdyż poetyk a A r y sto te le sa b yła (już n azw a n a to w sk a zu je) rd zennie „czyn n ościow a”, ustalająca zw ią zek m ię d z y d zia ła n iem tw ó rczy m a jak ością artystyczn ą. N a r a s t a n i e za­ in tereso w a ń teo rety czn y ch T roczyń sk iego tą p rob lem atyk ą, k u lm in u jące w E le m e n ­

ta ch f o r m literackich , tra fn ie rozp ozn ał S ta n isła w C ieniaw a 1*.

W p ew n y m m iejscu K K zastrzega: „zaw arte tu u w a g i dotyczą g łó w n ie sam ego p rocesu k szta łto w a n ia s ię m od elu m onografii litera ck iej w ram ach teoretyczn ej d ok tryn y T roczyń sk iego, n ie dają całościow ej ocen y jego stu d iu m m onograficzne­ go o p o w ie śc i B e r e n ta ” (52). Otóż dość an alogiczn ie chce się p ow ied zieć, że n a sta ­ w ie n ie się na rek o n stru o w a n ie fa z p rocesu k ształtow an ia się p ogląd ów T roczyft- sk iego w ja k iejś k w e stii zb y t często p row ad zi w pracy K K do braku całościow e­ go obrazu ty ch pogląd ów . W obrazie „dochodzenia” (z regu ły, jak w id zieliśm y, pogm atw an ym ) rozm azuje się obraz tego, do czego w ła śc iw ie T roczyński d o

-12 N a to m ia st o K K t r z e b a (co już chyba w yk azałem ) p ow ied zieć, że „rzadko k ied y k roczył p rosto po k tórejś z ow ych dróg, n ajczęściej szybko porzucał jedną z n ich dla d rugiej, aby za c h w ilę tę sy tu a cję od w rócić” (171).

18 S z t u k a i k r y t y k a lite r a ck a . S t u d i u m p o g lą d ó w e s t e t y c z n y c h K o n s ta n t e g o T r o ­

c zy ń s k ie g o . R zeszów 1977 s. 212. — T adeusz S zym a w sw y m szkicu niezrozum iale

(n a w et ja k n a szk ic) p om in ął p rob lem atyk ę „E lem en tów fo rm litera ck ich ”, w y m ie ­ n ia ją c ty lk o ty tu ł książk i (T. S z y m a . O d f o r m a li z m u do e t y c z n e j k o n cep cji s z tu ­

ki. W y z w a n i e m e to d o lo g ic zn e . „W spółczesność” 1971 nr 16 s. 3). A ubocznie jeszcze

sp y ta jm y K K -go: 1° Czy to p raw da, ż e sp raw y k szta łtu f a b u ł y z reg u ły nie sta ją się w recen zjach T roczyń sk iego g łó w n y m p rzed m iotem u w agi (113), mimo że T roczyń sk i sta le p o słu g iw a ł się aparaturą w ła sn e j p oetyk i op isow ej (np. 112-114), a ta b y ła w sza k fab u ło cen try czn a ; sądzę, że trzeb a w n ie ść popraw kę: reflek sje na te m a t fa b u ły n ie sta w a ły się u T roczyń sk iego re fle k sja m i o „treści”, tj. ujm ow ane b y ły w a sp ek cie już to form aln ym , już to fu n k cjo n a ln y m . — Oraz: 2° D laczego u ż y c ie w y ra żen ia „ p rzyśw iad czan ie ta jem n icy ” m a być „stosow an iem języka e ty k i”

(6)

s z e d ł . W „zdarzeniow ości” gin ie K K -m u „stru k tu raln ość” (55). P rob lem „fa z” jest także u jm ow any przez K K jako prob lem „przełom u”. Zdarza się, że K K b y ­ w a zbyt stan ow czy i n ie ty le op isu je przełom , ile raczej ... p rzełam u je T ro ezy ń - skiego, jego „reorientację este ty c z n ą ” zw ie p rzełom em i to w y ra źn y m (101). C zy w olno przyjąć, że „przełom ” to ty le , co „radykalna zm ian a”? J e ś li tak , to p rzy ­ pom inam , że czasem K K traci ow ą stan ow czość i przeczy, b y w o g ó le szło tu „o jakąś radykalną p rzem ia n ę” (139).

3. O P O Z Y C JI T R O C Z Y Ń S K IE G O W K R Y TY C E M IĘ D Z Y W O JE N N E J

K K tw ierd zi, że w połow ie la t trzy d ziesty ch T roczyń sk i „ d o łą czy ł” do k r y ty k ó w tzw . p ok olen ia 191014 i „dokonał p rzestrojen ia sw e j w ła sn e j e s te ty k i” z a p o lliń - sk iego tonu k lasycyzu jącego na postm od ern istyczn y, p referu ją cy tragizm i g ro ­ tesk ę (101). J est tak, jakby ó w „przełom ” sk ład ał się z d w óch ru ch ów : od rzu ca­ nia i przysw ojen ia. N a s. 110 K K p rzyzn aje, że T roczyń sk i w 1938 r. „zgodnie ze sw y m i k la sy cy zu ją cy m i u p od ob an iam i” p od ziw ia u m iar arty sty czn y , chłód iro­ nii, spokój in telek tu a ln ej k on tem p lacji. M oże w ię c o w ego „od rzu cen ia” n ie było, a tylk o — k om p lik u jące u zu p ełn ien ie, w zb ogacen ie? P rzecież i K K pisze o r o z ­ s z e r z e n i u w ach larza stosow an ych k r y te r ió w (120), a g u st k la sy cy zu ją cy p rzy­ p isu je też c a ł e j d ziałaln ości k ry ty czn o lite ra ck iej T roczyń sk iego (211).

K K n ajp ierw pow ie, że T roczyń sk i rep rezen to w a ł p ozn aw czy i stru k tu ra ln y typ k r y t y k i (np. s. 94-95), a® p otem p ow ie, że dopiero o d ejście od „m odelu t e o ie - tyzu jącego” ku ety zu ją cem u u czyn iło z ... recen zen ta — k r y t y k a (154), k tó ­ rym w o b ec tego „przedtem ” n i e b y ł . A n i w ię c n ie w iad om o czy „ b ył”, czy n ie „b ył”, ani n ie w iadom o, sk ąd (dość n a g le w w y w o d zie KK ) to d ep recjo n o w a ­ nie p ierw szej fa zy , którą — jak sam u trzym u je — cech o w a ła isto tn a (na tle p o l­ skiej ó w czesn ej k rytyk i) orygin aln ość, p o tem utracona podobno po w łą c z e n iu się w e „w spólny języ k ” p ok olen ia 1910. Z upełnie n ie w iad om o, dlaczego Troczyńskiego^ „stanow isko k rytyczn e stało się w y r a ź n ie jsz e ” w ted y , k ied y jego w y p o w ie d z i k r y ­ tyczne zn alazły się w c i e n i u F ryd ego czy W yki (154). C zy m a to znaczyć, że stanow isko teoretyzu jące n ie jest — jako stan ow isk o k rytyczn e — d o sta teczn ie w y r a ź n e ? 16 Czyż w y ra zista in d y w id u a ln o ść T ro czy ń sk ieg o -k ry ty k a n ie p o legała m. in. n a tym teoretyzm ię, k tóry z podobną in ten sy w n o ścią n ie w y stę p o w a ł u żad ­ nego innego krytyka? A m oże słow a te („stan ow isk o k ry ty czn e stało się w y r a ź ­ n iejsze”) m ają zn aczyć tylk o, że T roczyński w y ra źn iej p od p orząd k ow ał się p ok o­ len iow em u stereo ty p o w i k ry ty k a (i stąd „nobilitacja n a k r y ty k a ”)? J e ś li tak, to

14 K rzysztof D yb ciak (P e r s o n a l is t y c z n a k r y t y k a li te r a c k a . T e o ria i op is n u r t u

z lat tr z y d z i e s ty c h . W rocław 1981 s. 56) w y ł ą c z a z p ok olen ia 1910 T ro czy ń sk ie­

go, który w yosob n ił się w cześn iejszy m d eb iu tem k sią żk o w y m i w czesn ą , in te n sy w ­ ną, ak tyw n ością p u b licy sty czn o -k ry ty czn o -lite ra ck ą . — W trąćm y, że D yb ciak (jw . s. 60) trochę przesadza, a trochę d ezin form u je, za licza ją c O d f o r m i z m u do m o r a l i z -

m u T roczyńskiego do „książek o m a w ia ją cy ch litera tu r ę d w u d ziesto lecia ; czyżby

„retrogresyw n ie” przyp isał k siążce T roczyń sk iego zaw artość treścio w ą na p o d sta ­ w ie ... p od ob ień stw a sch em atu ty tu ło w e g o w k siążce W. P. S zym ań sk iego O d m e ­

ta f o r y do h ero izm u i w k siążce T roczyńskiego?

15 „Od początk u ” T roczyński w sw y c h opiniach o u tw o ra ch o d w o ły w a ł się do w yp ra co w y w a n ej przez sie b ie d ok tryn y teo rety czn o litera ck iej, w ob ec d zieła ze­ w nętrzn ej. O na za w sze sta n o w iła u s t a n o w i o n e o d n iesien ie zew n ętrzn e dla każdego z u tw orów . W ięc o czystym , b ezzałożen iow ym , im m a n en tn y m „ w g lą d zie” w in d yw id u aln ą isto tę utw oru n ie m ogło już b yć m ow y. I b ad ać poprzez tę d o k try ­ nę to b ył w ła śn ie k ry ty czn o litera ck i p r o g r a m T roczyń sk iego.

(7)

sp ytam y, czy jed n a k tak im sp osob em osiąga się w yraźn ość w ł a s n e g o stan ow i­ ska, czyli: „w łasn e ob licze” (155)?18

Z za b ieg iem za szereg o w a n ia p ok olen iow ego raczej p ozostaje w niezgod zie in n y zabieg, d la k tórego za ry zy k u ję n a zw ę „diachronicznej a k tu a liza cji” (172). Z zabiegu teg o T roczyń sk i te ż w y ch o d zi p o szk od ow an y. N a jp ierw na długo sta w ia się T ro- czy ń sk ieg o pod p om n ik iem Z n an ieck iego, o k tórym m ów i się „patron” (w tedy in n ych p a tro n ó w jak b y n ie m a). P o tem sta w ia się T roczyńskiego — oczyw iście: n ie d a w sz y m u cok ołu — p om ięd zy p om n ik am i Irzyk ow sk iego i B rzozow skiego (są n a cokołach), k tórzy ry w a lizu ją o „patronat” (o Z n an ieck im n ie ma już w ła ściw ie w te d y w zm ian k i), a T roczyń sk i „ k lu czy ” m ięd zy pom nikam i. M arginalnie się przy­ znaje, że w p ły w y Irzy k o w sk ieg o i B rzozow sk iego b y ły „od p o czątk u ”, a m ilczy się p ra w ie w te d y o tym , że ech a Z n an ieck iego (także w w y p o w ied zia ch k rytyczn o­ literack ich ) rozp ozn aw aln e są „do k o ń ca ”. Tego rodzaju reżyseria inform acyjna czyn i z T roczyń sk iego w ieczn eg o czelad n ik a i n aślad ow cę. A rcy n iew iele m ów i się o i n n y c h im p u lsa ch in telek tu a ln y ch i k on cep cyjn ych oraz o zak resie k om p eten cji eru d y cy jn y ch T roczyń sk iego (u w agi o fe n o m en o lo g ii ogóln ik ow o od syłają do H u sser- la, przeocząjąc w a żn e źródło im p u lsów : B lau stein a). To u ła tw ia p od k reślan ie dez- in d y w id u a lizu ją ceg o u czestn ictw a T roczyń sk iego w p o k o len io w ej „w spólnocie w za­ k resie doboru m istrzó w i n a u czy cieli d u ch o w y ch ” (175). Z upełnem u zagłuszeniu u lega m ig a w k o w e za p ew n ien ie, że T roczyń sk i cen ił sob ie wysoko' sw ą outsiderską n ieza leżn o ść in te le k tu a ln ą (1159). W rozd ziale IX dow ody n a to, że T roczyński m ó w ił jak in n i, gło sem p ok olen ia, p rzytłaczają i wi^jcz anulują przyznanie, że jed n ak „ z a ch o w y w a ł w ła s n e sta n o w isk o ” (199). K K n ie ty lk o lok u je T roczyńskiego w cien iu w ie lk ic h p atron ów (211), lecz w ręcz czy n i go — ich c ie n ie m 17. C ały ten zab ieg od d alan ia w cień i obracania w cień w y m a g a k on troli i rew izji.

W sto su n k u do k ry ty k o w a n ej k sią żk i u czyń m y p aralelizu jącą d ygresję-egzorb i- ta n cję. P rzy k ła d em zabiegu up od rzęd n ien ia (ale też: deform acji i dezinform acji), w y n ik łe g o z g łu ch o ty na sty listy c z n y asp ek t tek stu będącego źródłem w iadom ości, jest za w a rta w k siążce E dw arda P a w la k a (Z y c ie li te r a c k ie P ozn an ia w latach

1917-1939. P ozn ań 1971 s. 50 nn.) i n f o r m a c j a , że p rzyk ład em dla T roczyń­

s k ieg o b y li: B rzozow sk i, Irzy k o w sk i i W itk acy jako w zór p raw ości in telek tu aln ej, B orow y i K o ła czk o w sk i ze w zg lęd u n a k a tech izm m etod y i stylu , a B oy-Ż eleń sk i jako p rzyk ład „ św ieżo ści”. B rzm i to w ie lc e szkolarsko i nudnie. Su geru je obraz T ro czy ń sk ieg o jako pokornego n a śla d o w cy , czołob itn ego czeladnika. N ik t by n ie odgadł, że źród łem in form acji dla P a w la k a b y ły tu w ła sn e słow a T roczyńskiego, słu żące jed n ak n ie pok orn em u w sk a za n iu na sw y ch „patronów ”, lecz ironicznej k r y t y c e rażącego T roczyń sk iego stan u ó w czesn ej b arokizującej k ry ty k i literac­ k iej, g u stu ją cej w m eta fo rze i p ięk n o sło w iu . T roczyń sk i sobie po prostu dw oruje: „Za p ięk n ie p iszą n a si k r y ty c y i to ich u w odzi. W ogóle trzeba by ułożyć jakieś rep ety to riu m dla n aszych k ry ty k ó w . B rzozow ski, Irzykow ski, W itk iew icz — w zór p ra w o ści in te le k tu a ln e j, B orow y, K o ła czk o w sk i —■ k atech izm m etody i stylu, B oy — p rzyk ład n a sta w ie n ia i św ieżo ści. I zrobić z teg o w zory k aligraficzn e — n iech

18 K K , m y ś lą c n a jw y ra źn iej o tym , że n a jw y b itn ie jsi k ry ty cy p ok olen ia 1910 n ie b y li p erso n a lista m i k atolick im i, m ów i, że n ie b y li „ortodoksyjnym i person ali- sta m i” (202), ta k jak b y w sam ym p erson alizm ie istn ia ł se n so w n y prob lem orto- i h eterod ok sji. Z ab aw n ość te j op in ii zaostrzy się po przeform u łow an iu tw ierd zą­ cym : że b y l i p erso n a lista m i heterod ok syjn ym i.

17 Zob. też. C i e n i a w a , jw . s. 65-66.

18 K. T r o c z y ń s k i . L e g e n d a o R e y m o n c ie . „ D zien n ik P o zn a ń sk i” 1929 nr 164 s. 2.

(8)

p rzep isu ją” 1S. W iele podobnej głu ch oty okazał KK , do czego p rzyjd zie jeszcze pow rócić. T eraz w róćm y do sp raw y „p om n ik ów ”.

Sposób, w jak i K K w y k a zu je (bo w k ońcu o to chodzi) n iższość T roczyń sk iego w zestaw ien iu z Irzyk ow sk im i B rzozow sk im (172), m a p osm ak m an ip u lacyjn ości, która polega na n ieu jaw n ian iu , że sposób ó w lo ja ln ie n a leża ło b y rozszerzyć a p li­ k acyjn ie w obie stro n y i w ted y odsłon iłab y się jego n ie ty le ob osieczn ość, ile — am biw alencja. T em p eratu ry m oralnej p ism B rzozow sk iego n ie m ają p ism a T ro­ czyńskiego, ale p rzecież n ie m ają jej te ż p ism a Irzy k o w sk ieg o , a z k o lei p ism a B rzozow skiego n ie m ają np. p recy zji in telek tu a ln ej p ism Irzy k o w sk ieg o (i T ro­ czyńskiego). Czy w ię c sposób ten n ie polega na ty m sam ym , co zg ła sza n ie do liry k a pretensji, że jest n ie dość epicki? R ola Irzyk ow sk iego w ob ec T roczyń sk iego nie była an i rolą patrona, ani rolą „m ecenasa in te le k tu a ln e g o ” (szczególn y term in - -koncept), choć n a m to „n agm in n ie” w m a w ia K K (159). T roczyń sk i n ie szu k ał n iczyjej in telek tu a ln ej „op iek i”, ani n ie b y ł n iczy im in te le k tu a ln y m „ k lien tem ”. W idać to n a w et z k siążki KK . N ie jest dobrze, k ied y n a te j sa m ej stro n ie (159) sp otyk am y opinię dość w y cien io w a n ą (że w d zia ła ln o ści k ry ty czn ej T roczyń sk iego znalazło przed łu żen ie w ie le id ei Irzyk ow sk iego, co u m ożliw iła rzeczy w ista blisk ość obu sy stem ó w k rytyczn ych ) i opinię zw u lgaryzow an ą, uznaną n ie s te ty za o p in ię- -w n io sek (że T roczyński stał się tubą p ogląd ów I r z y k o w sk ie g o )ls.

Na ostatn iej stronie sw ej książki n ajm n iej p o zy ty w n ie m ó w i K K o T roczyń sk im - -k rytyk u , jakby ch ciał n a d w ą tlić w sz y stk ie sw o je w cześn iejsze p o zy ty w n e opinie, ba: jak b y chciał n ad w ątlić to, co „dobrego” m ó w ił na stron ie p rzed ostatn iej. Tak, by w szy stk o poprzednie zn alazło się „w c ie n iu ” o sta tn ieg o sło w a o k ry ty k u n ie m ającym w ła sn eg o program u, a m im o to (w ięc p ocieszn ie) „z u p od ob an iem roz­ d zielającym ” rangi na P arn asie. Cóż żn aczy „n iem ała p rzecież a k ty w n o ść ”, skoro n ie jest u k ieru n k ow an a przez program ? I jeszcze „drobiazg” : C hociaż u n ik a ł tego dość sk u teczn ie na 200 stronach, pod sa m k on iec k sią żk i K K dok on u je ry tu a ln eg o przyszycia T roczyńskiem u id eologiczn ej ła tk i. O pcja n a rzecz ra cjo n a listy czn ej ró w ­ now agi klasycyzm u zostaje uznana za n ieu ch ro n n ie w sp ó łw y stęp u ją cą z obroną „ideologicznego status q u o” („zw łaszcza” po u w zg lęd n ien ie, że d e lik w e n t p isy w a ł w „prasow ym organie ziem ia ń stw a ” i w k a to lick im m iesięczn ik u ). M ożna b y stąd fa łszy w ie w n osić, ż e T roczyński b y ł id eologiczn ym o k la sk iw a czem sw o ich cza­ sów czy też id eologiczn ym oportunistą, gd yb y n ie to, że w n io sek te n troch ę utru d ­ nia już sam K K , p rzyznając, że T roczyński u czestn iczy ł (brakło w iad om ości: j a k ? ) w b u rzliw ych sporach sw ojego czasu.

4. K U ’IS T O C IE 1 K R Y T Y K I L IT E R A C K IE J

T rochę rozbrajająca jest aspiracja K K do u ch w y cen ia „sposobu n a jw ła ś c iw ­ szego o d czytyw an ia tek stó w k ry ty czn o lite ra ck ich ” (125). T en su p erla ty w jest i „d o­ k tryn ersk i”, i „m onopolistyczny”, i n iezgod n y z tym , że i K K m ó w i o w sp ó łp ra - w om ocności r ó ż n y c h „ języ k ó w ” k rytyczn ych . „W spółczesne stan d ard y n au k o­ w e ” w tej k w estii n ie są b yn ajm n iej u jed n olicon e (w yn ik a to zresztą i z za w a r­ tości t e g o . tom u zbiorow ego B adania nad k r y t y k ą lite r a ck ą , na k tórym jak ob y się

19 W arto by zrobić rzeczyw istą p aralelę (P eip er-T roczyń sk i) i p od k reślić (bo nie zrobił tego KK, acz d ał do tej p a ra leli m ateriał), jak różne elem en ty i jakości k rytyk i literack iej m ogą sta ć się przyczyną zw y cięsk ieg o w y jścia z „próby cza­ su ” oraz zachow ania w artościow ości i „ czy teln o ści”. D la T roczyń sk iego — „eks- p ertyzm ” k rytyczn y (89-90, 100), d la P eip era — „duch p u b lic y sty k i sp o łeczn ej” (107), jak chce KK.

(9)

tu oparł KK ), a tor obrany przez K K jest tylk o jed n ym z m ożliw ych, skoro zo­ sta ł zb u d ow an y jako w yp ad k ow a różn ych inspiracji. „R ozpoznaw anie isto ty ” ję­ zyka (system u !) k ry ty czn o lite ra ck ieg o nazyw a K K „rek od ow an iem ” (132-133), co w ym aga d w óch uw ag: 1° k odow ać, dekodow ać, rekodow ać m ożna przekazyw aną w iad om ość resp. w yp ow ied ź, a le n ie „język ”/kod!/, 2° „rozpoznaw anie” (czegokol­ w iek ) w y d a je się b liższe d ek od ow an iu (a np. in terp retacja — rekodow aniu). K K bez tro sk i o p recyzję p isze, że „ k rytyk a jako fa k t k u ltu ro w y ” to „sw oisty w każ­ dym w y p a d k u (co to znaczy? — S. D.) „ języ k ” w język u o g óln ym ” (134), choć orzekać coś podobnego m ożna (jeżeli m ożna!) o j ę z y k u k r y t y k i , a n ie o niej sam ej. K K red u k u je k ry ty k ę do jej języka, podobnie jak lin gw oform aliści red u ­ k o w a li do języ k a litera tu r ę (acz: K K robi „ sw oje” niep orów n an ie nieudolniej). T roczyń sk i p o w ied zia łb y chyba, że jest to red u k ow an ie „czyn n ości” do „narzędzia”. P od lega to tem u sam em u t y p o w i k rytyk i, co red u k ow an ie filo zo fii do języka („an alityzm ” b rytyjsk i).

P ochodną in ercy jn eg o p rzyw iązan ia do lin g w o fo rm a listy czn ej koncepcji poezji jako język a w języ k u w y d a je się p orów n yw an ie język a k ry ty k i z język iem poezji, przeoczające, że rów n ie dobrze m ożna by p orów n yw ać języ k k ry ty k i z językiem nau k i, k tóry tak że (a m oże znaczn ie bardziej) jest „język iem w języ k u ”, chociaż n ie m a zw y cza ju tw ierd zić — jak K K tw ierd zi o k rytyce — że nauka jest „lite­ raturą w in n y m stan ie sk u p ie n ia ” (134). N ie m ożna (z przyczyn logicznych nie m ożna) w t e j s a m e j cesze język a k rytyczn ego u p atryw ać jednocześnie: 1° po­ d o b ień stw a język a k ry ty czn eg o „do język a literack iego, a tak że (sic — S. D.) in ­ nych w tó rn y ch sy stem ó w m od elu jących języ k n a tu ra ln y ”, oraz: 2° n iezw yk łości czy o sob liw ości ch arak terystyczn ej jed yn ie dla język a k rytyczn ego (127); przecież p od ob ień stw o p o zw a la (na to zgoda!) na porów nania, a le — „o d -n iezw y k la ”. To, że w y p o w ied ź k ry ty czn o lite ra ck a fu n k cjo n u je (zachow uje zrozum iałość) w odnie­ sien iu do o k reślon ego sy stem u (języka) krytyczn ego, na s. 127 jest traktow ane jako f a k t k u ltu ro w y , a na s. 128 jako k on k lu zyjn a (skoro oparta na przesłankach) h i- p o t e z a (czy h ip o teza -w n io sek n ie jest osob liw ością m etodologiczną?), na s. 129 jako a d a p t a c j a tezy L otm ana; sytu acja jest taka, że jest w czym w ybierać, a le — n ie w iadom o, o co au to ro w i idzie.

K K tw ierd zi o w y p o w ied zi k ry ty czn o litera ck iej, tj. o tek ście krytyczn oliterac­ k im (por. s. 126), że w ła sn y c h zn aczeń nabiera ona w ram ach „system u, który sam a stw arza, żeb y sam ej za istn ie ć ” (128). T w ierd zen ie o stw arzaniu (przez co­ k o lw ie k ) w a ru n k ó w w ła sn eg o za istn ien ia b yłob y „m istyczn e”, gdyby n ie b yło po M u n ch h au sen ow sk u grotesk ow o su rrealistyczn e. A tw ierd zen ie, że „tak” stw orzony sy ste m m oże d eterm in ow ać to, co go stw o rzy ło , jest tej su rrealistyczn ości sk u ­ teczn y m u zu p ełn ien iem . A są p od staw y, by sądzić, że w opisany w ła śn ie sposób K K (n iestety) w yob raża sobie „m echanizm g en erow an ia te k s tu ” (126).

K K zb yt d o sło w n ie (w ięc i zbyt „ red u k cyjn ie”) zrozum iał słow a Janusza S ła ­ w iń sk ieg o o „język u k ry ty k i lite r a c k ie j” 2® i sp row ad ził całą rzecz do poziom u czysto języ k o w eg o . C hodzi przecież o języ k jako sy stem ś r o d k ó w i r e g u ł u m o żliw ia ją cy gen ero w a n ie w y p o w ied zi k ry ty czn o litera ck iej. Sam S ław iń sk i m ów i w p ra w d zie także: „sło w n ik ” (osobno w y ek sp o n o w a n a przez K K „term inologia” jest po prostu trzon em „ sło w n ik a ”) i „retoryk a”, ale to n iepraw da, że z s a m e g o sło w n ik a (czy n iech b y i zbioru słow n ik ów ) rozpoznać m ożna s y s t e m pojęciow y d an ej p rak tyk i k ry ty czn o litera ck iej. Inaczej m ów iąc: S ła w iń sk i zb yt przeciążył se ­

20 K r y t y k a literacka jako przedmio t badań historycznoliterackich. W: Badania

(10)

m an tyczn ie term in „słow n ik ”, co pozw ala mu potem na czysto retoryczn e u tożsa­ m ienie system u język ow ego z system em p ojęciow ym i na term in ologiczn ą red u k cję całości prob lem atyk i k rytyczn oliterack iej jako p rob lem atyk i „ sło w n ik a ” i „sk ład n i” do sty listy k i („retoryki”) k r y ty c z n o lite r a c k ie j21. M ów ię o red u k cji term in ologiczn ej, gdyż w isto cie S ła w iń sk iem u idzie o pełną teorię (poetykę), ep istem o lo g ię i a k sjo ­ logię krytyki. T ylk o w w aru n k ach su p erp rzeciążenia sem a n ty czn eg o m ożna j ę z y k krytyczny zrów n yw ać (n iechby i fu n k cjo n a ln ie tylko) ze sform u łow an ą p o e t y - k ą czy i d e a ł e m („utopią”) lite r a tu r y 22; a sam a ta p rak tyk a p od lega o strzeżen iu C hom skiego przed zbyt rad yk aln ym w y k o rzy sty w a n iem t e c h n i k jednej d y sc y p li­ ny badaw czej przy ro zw ią zy w a n iu p roblem ów in n ej d y s c y p lin y 2S. K K w szy stk ich tych p rzeciążeń n ie u d źw ign ął i m am y u niego do czyn ien ia n ie z a p lik acją cu ­ dzej teorii, lecz z tym , co sam S ła w iń sk i ostrzegaw czo i rep u lsy w n ie n a zw a ł „bez­ ładną zb ieran in ą” 24. Z w łaszcza: jeśli to p raw da, że K K (jak zapew nia) in sp irow ał się w podobny sposób n ie tylko arty k u łem S ła w iń sk ieg o , lecz — całym to m em

Badania nad k r y ty k ą literacką.

N a przykładzie ła tw o spraw dzić, czy zachow ana zostaje n iezb ęd n a s p ó j n o ś ć k ontam inow anych przez K K w p ły w ó w cudzych. Skoro oparł się na w sp om n ian ym tom ie studiów , to obow iązuje go np. opinia S ła w iń sk ieg o , iż w y p o w ied zi krytyk a, stanow iąc w yraz „nadśw iadom ości” dzieła, w p row ad zają w obszar u zasad n ień (tj. rozpoznają obszar u zasadnień — S. D.), z k tórych dzieło w y ro sło ” ale z d rugiej .strony K K p rzyjm uje n ieodróżnialność (czy też n iech b y tylk o a n a l o g i ę ) język a krytycznego z język iem poetyckim , k tóry nie m a przecież żad n ej m ocy rozpo­ znaw czej (a w yp ow ied ź p oetyck a n ie k on sty tu u je żadnego tak iego p od m iotu m ó­ w iącego, który b yłb y w ob ec czegok olw iek „n ad św iad om ością”). W dod atk u język poezji nie jest język iem w arto ściu ją cy m (jeśli przyjąć lin g w isty czn ą k on cep cję tego języka), a ma nim być (zdaniem także „ a d ap tow an ego” przez K K L. Nowaka-, a nie tak ie to ła tw e „złożyć” N ow ak a np. z G. M ouninem !) język k ry ty k i. J eśli ta moja uw aga jest słuszna, to sta n o w i przykład (i sygnał) b ezład n ej ek lek ty czn o ści w yw odu, opartego na „ad ap tacji” tez w z ię ty c h ze zb yt różn ych źródeł (a n ie p od ­ danych koncep cyjn em u u jed noliceniu). A a n a l o g i ą p osłu gu je się K K w ła śn ie w sposób, przed którym przestrzegała Izydora D ąm bska w sw y m stu d iu m o a n a ­ logii. W opisanej sytu acji są p od staw y do w y ra żen ia p rzypuszczenia, że jed n oczesn e • używ anie takich term in ów jak „język fu n k cjo n a ln y ”, „w tórn y sy stem m o d elu ją ­

cy” (126-127), „m etalin gw istyczn ość” (128), „tra n slin g w isty czn o ść” (130) jest „jakąś pow ierzchow ną stylizacją, w prow adzoną w celach, b y ta k rzec, d ek o ra cy jn y ch ” (127).

Na „lin gw izm ie” rzecz się n ie kończy. KK teorią k ry ty k i (tak m ożna by sądzić) chce się p osłużyć w zbadaniu k r y ty k i litera ck iej T roczyń sk iego, której p rzyp isał prym at fu n k cji p o z n a w c z e j . A jednak n iesp od ziew an ie ośw iadcza: „N ie za­ pom inajm y o tym , że działaln ość k rytyczn oliterack a to tak że (?! — S. D.) sw ego 21 Tam że s. 23. — K azim ierz B artoszyń sk i p rzyzn aje tek sto m k ry ty czn y m sw o i­ stą retoryk ę jako w ła ściw ą im „ p oetyck ość” języka, z czym w ią że w d użej m ie­ rze ich in tegraln ość oraz to, że sens i w a lo r p rzy słu g u je im jako- całościom (K. B a r t o s z y ń s k i . Pogranicza k r y t y k i literackiej. W: Badania nad k r y t y k ą li­ teracką s. 97).

22 S ł a w i ń s k i , jw. s. 24-25.

28 N. C h o m s k y . Forma i znaczenie w ję z y k u n a turalnym . T łum . K. B isk u p ­

ski. W: Znak, styl, konwencja. W ybrał i w stęp em opatrzył M. G łow iński. W arsza­

w a 1977 s. 100-101.

24 S ł a w i ń s k i , jw. s. 22. 25 Tam że s. 17.

(11)

rodzaju m ito lo g iza cja rzeczy w isto ści, a k ry ty k to jeden z p oten cjaln ych producen­ tó w m itó w sp o łeczn y ch ” (13.1). To proste ośw iad czen ie (krytyka to odm iana m ito- logizacji!) na tejże stro n ie w y p a rte zostaje przez jego w arian t pogm atw any: KK, u zn aw szy języ k k ry ty czn y za w a rto ściu ją cy , m ów i, że języ k i w artościu jące fu n k ­ cjon u ją pod ob n ie do p ew n y ch (?) sy stem ó w p ojęciow ych zw iązan ych z fu n k cjon o­ w a n ie m m itów . T e d w ie opinie różnią się od sieb ie n ie ty lk o stopniem złożoności, lecz tak że — m erytoryczn ie. N iek tóre program y sp ołeczn o-p olityczn e fu nkcjonują pod ob n ie do d ok tryn relig ijn y ch , a le trudno p ow ied zieć, że s ą nim i. A jeśli się p rzyjm u je jed n ocześn ie, że w y p o w ied ź k rytyczn oliterack a jest „sw ego rodzaju m i- tologizacją r z eczy w isto ści” oraz „przejaw em i postacią w a rto ścio w a n ia ” (131), to podobna kon iu n k cja tez m usi p row adzić do szczególnej ak sjologi k rytyczn olite­ rack iej.

5. K H A S U S K IE G O „ A N A L IZ A ” JĘ Z Y K A K R Y T Y C ZN O L IT ER A C K IE G O

J ęzy k o w i k ry ty czn o lite ra ck iem u T roczyńskiego p ośw ięcon o cały rozdział, a ra­ czej (pom ińm y oparte na cu d zych m yślach „teo rety zu ją ce” w prow adzenia) dużą część rozdziału, która z kolei rozpada się na podczęści. R ozpatrzono kolejno: n ace­ ch o w a n ie e k sp resy w n e (lub jego brak) w ty tu ła ch felieto n ó w (nazw ano to bardzo na w y ro st „ sem a n ty k ą ”), m eta fo ry k ę język a k rytyczn ego (m echaniczny k atalog n a ­ zw a n y bardzo na w y r o st „typ ologią”) 25a i ... tu u ryw a się w s z e l k i zw iązek z rzeczy w isto ścią . A m b itn ie za ty tu ło w a n y p odrozdziałek S k ła d n ia i r e t o r y k a k r y ­

t y k i m ó w i krótko o e stety czn y m n a sta w ien iu odbiorczym T roczyńskiego i o sch e­

m acie k o m p o zy cy jn y m recen zji T roczyń sk iego, a n astęp n ie ro zw lek le streszcza się i ch arak teryzu je d w i e recen zje T r o c z y ń sk ie g o 28; N ie ulega w ątp liw ości, że KK n i e w i e , o czym n a l e ż a ł o m ów ić w ty m podrozdziałku. W podrozdziałku

E w o lu c ja j ę z y k a k r y t y c z n o l i t e f d c k i e g o już p ierw sze jego zdanie ujaw nia, że KK

n ie w id zi różn icy m ięd zy „język iem k ry ty czn o litera ck im ” a „praktyką krytyczn o­ litera ck ą ”. F a k ty czn ie om ów iono zm ian y p o sta w y k rytyczn ej. J est oczyw iste, że 0 e w o l u c j i j ę z y k a k ry ty k i nie m ógł n ic p ow ied zieć ten, kto nie w ie, na czym m iałob y p olegać sch arak teryzow an ie j ę z y k a k rytyk i. W ięc: i ten podroz­ d zia łek „nie na te m a t”. K K w p ra w d zie przezornie i oględ n ie ostrzega sw ego czy­ teln ik a , b y się po tej „analizie ję z y k a ” zb yt w ie le n ie sp od ziew ał (136), ale mimo w sz y stk o n ie m ożna b yło odgadnąć, że po tak znacznym spiętrzeniu uczonych w y ­ w o d ó w p r z y g o t o w a w c z y c h otrzym am y b a d a w c z o tak rozpaczliw ie n ie­ w ie le . Góra urodziła m ysz. A p ow in n a b yła ta „an aliza” m. in. p o k a z a ć , JA K „lek syk a i sem a n ty k a od w ołu je się do o k reślon ych k on cep cji m etodologicznych 1 in terp reta cy jn y ch (145).

P rzy jrzy jm y się jed n ak b liżej n iek tórym chociaż szczegółom ow ej fak tyczn ie w y k o n a n ej „ a n alizy”, tj. spraw om „m etaforyk i” i „sem an tyk i”. W ydaw ało się, że K K p o d zieli ty tu ły prac k rytyczn ych T roczyń sk iego (136-139) na inform acyjne („rzeczow e”) i e k sp resy w n e („p oetyck ie”). T ym czasem p rzyp lątał się jeszcze podział „ d y scy p lin a rn y ” (ty tu ły literaturozn aw cze, „ estety czn e”, „ ety czn e”), z poprzednim raczej n iezręczn ie sk rzyżow an y. B ezzasadne albo przyn ajm n iej bardzo w ą tp liw e

wa Jak to p o w ied zia ł T roczyński o k siążce P iszczk ow sk iego „od w y liczen ia da­ lek o jeszcze do nau k ow ości, a in w en tarz n ie jest a n a lizą ” (59). — „C hcielibyśm y b ardziej szczeg ó ło w ej a n a liz y ” (57).

24 J e st zw y k łą n iep raw d ą u trzym yw an ie, że z d w u recen zji m ożna w y d o ­ b y ć t y p k o m p ozycyjn y recen zjop isarstw a T roczyńskiego.

(12)

w yd ają się dokonane „zaszeregow ania". N ie jest zu p ełn ą p raw dą, że u T roczyń - skiego ty tu ły inform acji o nagrodach są b ezek sp resy w n ie rzeczow e (137), skoro b yw ają i takie: „A kadem ia — a w an gard zie” {...], „D em onik Ł ob o d o w sk ieg o ”, „I K a ­ lisz ma sw ego la u rea ta ” itp. C hyba przez przeoczen ie F a s tr y g i p o w ie ś c i czy U topię

w k r z y w y m z w ie r c ia d l e K K zaliczył do ty tu łó w zb u d ow an ych b ezek sp resy w n ie

z term in ó w literaturozn aw czych (137), a bez pow odu do „b arw n ych ” za liczy ł np.

P e s y m i z m in te g ra ln y , U roki p ię k n e g o s t y l u [...], Ż a r t i g łę b s z e z n a c z e n ie [...].

N ie w iadom o, co w cytacie z K adena K K uznał za m etaforę „anatom iczną”. Czy inform ację, że „tw orzyw o tej p o w ieści p ach n ie s u r ó w k ą ” czy m oże r a ­ czej — że „pow ieść leży przed n am i b e z z ę b n a ” (147). A le — ta k czy ow ak — jest to jask raw y p rzykład pseu d op rob lem atyzacji. Co m a w sp ó ln eg o z „ety czn o ścią ” czy m oralistycznością ty tu ł I w a s z k i e w i c z w s p a n i a ł y albo ty tu ł Od s t r o n y m ę ż ­

c z y z n [...]? B y w sk azać na n ik łą w artość poznaw czą „ k la sy fik a c ji” m etafor d ok o­

nanej przez KK (który w yraźn ie nie p rzejaw ia „szczególnej sk łon n ości do k on ­ struow ania oryginalnych... ty p o lo g ii”; s. 159), pow iem , że cy ta t z a w iera ją cy ch a ­ rak terystyk ę p ostaw y Irzyk ow sk iego (161), a m ó w ią cy o łam an iu n ó g fo telo m , „po­ w in ie n ” b ył stać się p u n k tem w y jśc ia d la szereg u m etafor „ m eb larsk ich ”, oraz: że K K przesadza, jedno w y ra żen ie Irzyk ow sk iego biorąc za „ n iew ą tp liw e ź ró d ło ” (pew ność w pływ ologa) „k raw ieck ich ” m etafor T roczyń sk iego (146), a chodzi tu 0 w yrażen ie „garderoba d u szy”. P rzesad za K K , zalicza ją c m eta fo ry „ k ra w ieck ie” T roczyńskiego do słó w -k lu c z y (145-146) i d op raw d y w arto b y sobie od św ieżyć znajom ość „odnośnego” artyk u łu K azim ierza W yki. P rzyp om in am , że w „ P a łu b ie” m ów i się o „w ieżyczce n o n sen su ”, co m ożna b y uznać za „ n iew ą tp liw e źród ło” T roczyńskiego m etafor „arch itek ton icznych ”.

K K ryzyk u je w ażne, g en era lizu ją ce tw ierd zen ie, że to, iż u T roczyń sk iego p o ­ jaw iają się w yrażen ia w rodzaju: „w ieżyczk a fik c ji”, „in żyn iersk i p orząd ek ”, „spraw ność rzem ieśln icza ”, „m ateriał d ia g n o sty czn y ” itp., „sytu u je ten języ k k r y ­ tyczny w opozycji do in n ych ów czesn y ch sy stem ó w czy szk ół k ry ty czn o litera ck ich , m etodologicznych itd.” (154). N a w et „itd” ! N ie tw ierd zę, że ta k iej op ozycji n ie ma. T w ierdzę jednak, że to n ie ten drobiazg sty listy czn y ją u sta n a w ia i że bardzo podobne łań cu szk i przytoczeń („rzem ieśln iczych ”, „arch itek ton iczn ych ”, „anatom icz­ n y ch ” itp.!) m ożna w ygarn ąć p raw ie na p ew n o z prac d ow oln ego k ry ty k a (N o- w aczyński, W yka, F ryde). A je ś li n a w et ten m om ent sty listy c z n y ma jak iś szczególny w u sta n a w ia n iu w sp om n ian ej op o zy cji udział, to — n ie zostało to w y k a z a n e .

Raz jeszcze w rócę do spraw y, którą uzn aję za szczególn ie n ieb ezp ieczn ie zn a­ m ienną. W zesta w ien iu z „naukow o” n astroszon ym rezon ow an iem na tem a t teorii k rytyki (sem iotyka, teoria ku ltu ry, ak sjologia, m etodologia), które sta n o w iło p rzy ­ gotow anie (135) do a n a lizy m ateriału (prac k ry ty czn o litera ck ich T roczyń sk iego), w yn ik i tej an alizy są — in w en cy jn ie i poznaw czo — zask ak u jąco ubogie. P rzy g o ­ tow an ie objęło 11 stron oraz „w nioski, k tóre w y p ły w a ją z pop rzed n ich rozd zia­ łó w ” (135) i dodatkow e „szersze n ieco w y tłu m a c z e n ie ” (139-141), w k tórym p oszli w ruch n a w et starożytn i i ich stosu n ek d o 'm a la r stw a , k r a w iectw a i garn carstw a; zaś analiza objęła 15 stron w y p ełn io n y ch w zn acznej m ierze ta siem co w y m i p rzy­ toczeniam i ty tu łó w , sporym i cytatam i w y im k ó w z rec e n z ji i — co już w y k a z y w a ­ łem — w yw od am i n ie na tem at. A w szy stk o to w yp ad a ty m żałośn iej, że zm uszono je do w sp ółp rzeb yw an ia z opiniam i n a u k o w y m i B artoszyń sk iego, S ła w iń sk ieg o 1 K m ity (139-140). P arafrazu jąc T roczyńskiego, pow iem , że n isk a b u d ow la an alizy otrzym ała zbyt okazałą fasad ę teoretyczn ą. Z u p ełn ie (i za p ew n e na szczęście) zapom niał KK o m od elow an iu h ip otetyczn ej d rab in y a k sjo lo g iczn ej z ok azji r e ­

(13)

k on stru k cji język a k ry ty czn o litera ck ieg o (132). A czym b yła ow a n aukow a r e t o ­ r y k a preparacji? Sądzę, że b yła ucieczką, cytat, ucieczką przed sam odzielnością w „notoryczną n iesa m o d zieln o ść” (140). Ponadto: to K K p ow iedział, że m aska k ry­ jąca isto tę czyjegoś (jakiegoś) język a „m oże być rodzajem św iadom ie przybranego k a m u fla żu ” (133).

6. O P IS A R S T W IE K R Y T Y C Z N O L IT E R A C K IM TR O C Z Y N SK IEG O I (RA Z JE S Z C Z E ) O P IS A R S T W IE N A U K O W Y M K R A SU SK IE G O

N ie jest p raw dą, że (jak m ożna b y w n o sić ze słó w na s. 137) druk felieto n ó w w cod zien n ej gazecie n ie sk ła n ia ł do ich (i ich ty tu łó w ) ek sp resyw izaeji. Skłaniał. I T roczyń sk i się z ty m liczył. D ziw i u trzym yw an ie, że T roczyński nie b ył k rytycz­ n o litera ck im in terw en cjo n istą (a ty lk o badaczem ), skoro „surow o ocen ia ł” (105, 107) i „ d em a sk o w a ł” (108) i robił to p rzecież n ie ty lk o na poziom ie „krytyki k r y ty k i”. D ziw i za p ew n ia n ie, że p ostaw a T roczy ń sk ieg o -k ry ty k a jest czysto poznaw cza i przed m iotow a, a n ie „d ziałan iow a” (95), skoro się w instrum entarium T roczyń- sk iego u siłu je (praw da, b ez w y n ik u , skoro bez w ied zy o przedm iocie) rozpoznać r e t o r y k ę k ry ty czn o litera ck ą T r o c z y ń sk ie g o !T.

W brew w zn iesio n ej „ fasad zie” K K n ie p rzed staw ił ch arak terystyk i p i s a r ­ s t w a k ry ty czn o litera ck ieg o T roczyń sk iego i d latego m ógłby w m aw iać sw ojem u c zy teln ik o w i, że T roczyń sk i „u czestn ik elitarn ego obiegu k u ltu ry literack iej zw ra­ cał się do w ą s k i e g o (podkr. S, D.) grona odbiorców zain teresow an ych tw ó r­ czością a rty sty czn ą ” (299), gd y b y n ie to, że ta opinia n ie harm onizuje an i z faktem , iż T roczyń sk i d ru k o w a ł się p rzed e w szy stk im w gazecie codziennej, tej dla m a­ so w eg o odbiorcy, a n i — z ch arak terem ty ch , choćby w y im k ó w , k tóre udostępnione z o sta ły w m on ografii, a k tórych różnorakość i żyw ość l i t e r a c k a (stylistyczna, ton acyjn a, k om p ozycyjn a, gatunkow a, d ram atyzacyjn a, a n iek ied y aż in scen iza­ cyjna) b y w a ła u d erzająca, a u sp raw n iała się i b ogaciła z u p ływ em lat. Jak z t e o ­ r e t y k a w y ło n ił się k rytyk , tak z k ry ty k a w y ła n ia ł się p i s a r z (toż u progu sw ej drogi ży cio w ej T roczyński w a h a ł się pono, czy nie zostać pisarzem ), p i s a r z , k tó ry sta w a ł się „coraz b ardziej c ie k a w y ” (209). N a ten fen o m en w ym agający u c h a , K K „pozostał g łu c h y ” (188), sk o n cen tro w a w szy się na problem ie „sem iolo- g iczn ej stru k tu ry w tórn ego sy stem u m od elu ją ceg o ” (127), problem ie, który się oka­ zał zu p ełn ie ponad jego siły. Szkoda tylk o, że już zaczęto w ierzy ć tej dość od­ stra sza ją cej ch a ra k tery sty ce T roczyńskiego jako k r y ty k a -e k sp e r ta !8.

A p o n iew a ż jest dość zastan aw iająca ta n iew ra żliw o ść krytyczn oliterack a i po prostu czy teln icza K K -g o na ja k o ści w ła sn e czytan ego tek stu , w yrażę przypusz­ czen ie, iż w y n ik a ona stąd, że K K patrzy na te k sty przez rogow e ok u lary eksper- ta -eru d y ty , k tóry za w sze m u s i recy to w a ć uczone (ale chyba n a w et nie w y -u czo - ne) sło w a c u d z e , i to z zam an ifestow an iem , że pozostały cudze (Ż ółkiew skiego, K m ity, S ła w iń sk ieg o , K o to w ej itd.), cz y li n ie za sym ilow an e przez w ła sn e m yślen ie K K -go. O pinia o T roczyń sk im w y p a d ła sztyw n o i ź le doń p rzyległa, bo nie w y ­ n ik ła z r e fle k sji w ł a s n e j badacza, płożona — „coraz bardziej z daleka od te k ­ stu ” (209) ■— przy p om ocy cudzych (m ających ją nobilitow ać?) w yrażeń i zw

ro-27 W yraźnie zabrakło K K -m u jak iejś lek tu ry u zu p ełn iającej z pod staw teorii retoryk i. B o to, co m ożna w y ła p a ć z B a d a ń n a d k r y t y k ą lite racką, to o czyw iście za m ało,

m Zob. np. D y b c i a k , jw . s, 146-147 (w raz z przyp. 24). D yb ciak (jw. s. 140-

141) już so b ie p rzy sw o ił w ła śn ie ten sk łon ion y ku dep recjon ow an iu w arian t opinii K K -g o o „sk u teczn ości poczyn ań k ry ty czn o lite ra ck ich ” T roczyńskiego.

(14)

tów. C zytam y, np.: „P odsum ow aniu rozw ażań o tw ó rczo ści T roczyń sk iego p o słu ży ły k ategorie w prow adzone, przez S. Ż ó łk iew sk ieg o oraz K. D yb ciak a [...]” (205). A no w łaśnie!!! A w dodatku i tu p o ja w i się ow o „n agm inne” u K K r e c y t o w a n i e c y t a t u , którego ety k ie ta ln y ty m razem ch arakter n ie w ie le m ów i o w ła śc iw y c h (w łasnych) cechach d oktryny T roczyńskiego. W w y p o w ied zi K K n a w e t bezsp orn e CO u lega zd eform ow an iu przez (s)nobilitujące JA K i d latego trzeba „podkreślić trochę ironicznie, trochę ze w spółczu ciem , jej jak b y gro tesk o w y p raw ie ch a ra k ter” (53) *>.

W życiu literack im m ięd zyw ojen n ego d w u d ziesto lecia (210) n ależałob y odróżnić rolę, jaką T roczyńskiem u p rzyznaw ano, od roli, jaką w ty m życiu odegrał. O p ie r w ­ szej rozstrzygn ęły w s z y s t k i e opinie tam tego okresu, w y m a g a ją ce p orząd n iej­ szego przeglądu; druga jest do rozpoznania w w y n ik u prac b ad aw czych , a roz­ pozn aw an ie. ow o zaled w ie się zaczęło.

89 Już czytając pracę K K -go P o e t y k a w s y s te m i e k r y t y c z n o l i t e r a c k i m K o n s t a n ­

tego T ro c zy ń s k ie g o („Prace N au k ow e U n iw ersy tetu Ś ląsk iego w K a to w ica ch ”. Nr

162. „Prace H istorycznoliterack ie”. T. V. K atow ice 1977 s. 125-139) w id ziałem , że KK w p rasow ał po prostu T roczyńskiego w parę sch em atów w y c z y ta n y c h u G oła­ szew sk iej i P orębskiego. T roczyński na ty m zab iegu w y sz e d ł ta k jak sam ochód sprasow any przez urządzenie do zgn iatan ia złom u. J e śli p om inąć a rty k u ł T roczyń ­ skiego E le m e n ta rz n o w e j k r y t y k i , to w całej tej pracy n ie b yło dow odu na to, że KK z n a rozm iar, odm iany i w ła ściw o ści k rytyczn oliterack iego p isa rstw a T ro­ czyńskiego. Z najom ości tej n ie m iała G ołaszew sk a (u w zględ n iająca w sw y c h F ilo- •

zo ficzn ych p o d s t a w a c h k r y t y k i li te r a c k ie j ty lk o R o z p r a w ę o krytyce...), o co jednak

do filozofa (i to n ie zajm ującego się sp ecja ln ie — jak np. C ien iaw a — T roczyńskim ) trudno m ieć p retensje. K K w zad ziw iająco n ik łej m ierze u w zg lęd n ia ł w tej pra­ cy „m iąższ” w y w o d ó w zaw artych w sam ej R o z p r a w ie . Już ta m (s. 135, dół) b yło b ezodsyłaczow e p rzep isyw an ie zdań z k sią żk i G o ła szew sk iej (jw. s. 118) i p rzeocze­ nie w ażnego dla G ołaszew sk iej odróżnienia m ięd zy p oetyk ą teoretyczn ą a n orm a­ tyw ną. T aki b y ł p oczątek, zapow iedź p u b lik a cy jn a om aw ian ej m onografii. C h ciało­ by się, an alogizując, za cytow ać słow a D yb ciak a (jw . s. 150 przyp. 29): „W iele b łęd n ych opinii o d ziałaln ości k ryty czn o litera ck iej P arn ick iego, sp o ty k a n y ch w sk ą d ­ inąd cennych książkach o jego p isarstw ie, w y n ik a przede w sz y stk im z n iezn a jo ­ m ości całego dorobku p u b licystyczn ego. S tąd u ogóln ien ia robione n a p o d sta w ie sk raw k a k rytyczn ej części jego d zieła grzeszą p o w ierzch o w n o ścią ”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(Stosuj ˛ac tu konsekwentnie kryteria popperowskie nalez˙ałoby przyj ˛ac´, z˙e to zdania bazowe jako w mniejszym stopniu falsyfikowalne winny byc´ obalane przez teorie, a nie

Równocześnie dyplomacji Czechosłowackiej udało się wytworzyć w Sofii przekonanie, iż w Pradze rozumie się sytuację Bułgarii i dlatego można tam liczyć nie tylko na pomoc

 Adhortacja apostolska

Krytyczn *a spraw *a dla przyszNos´ci dNugu jest stosunek mie*dzy realn *a stop *a procentow *a a stop *a wzrostu PKB; kiedy (realna) stopa procentowa jest wie*ksza nizW stopa

Skoro Fogelweder odziedziczył krzyz˙ w 1560 roku po s´mierci biskupa, data 1548 mogła by miec´ zwi ˛ azek z biskupem Zebrzydowskim (młodziutki wówczas Fogelweder, przebywaj ˛ acy

Zapewne genezy polskiej magnaterii czasów nowożyt­ nych można doszukiwać się już w średniowieczu, ale średniowieczne i wczesnonowożytne możno­ władztwo to jednak dwie

Jamy kształtu owalnego o średnicy 0,80—1,90 m wypełnione były warstwą ciemnobrunatnej ziemi, w której tkwiły fragmenty polepy, węgielki drzewne oraz fragmenty

Statistically based fifth and first - order ma ss coefficient design values are suggested.. - Th e letter symbols adopted for use paper are defined where they