ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom XXXV, zeszyt 1 - 19B7
S T A N IS łA W FITA
"PO ZYTY W IST A EW ANGELICZNY"
P ro b le m a ty k a r e lig ijn a w tw ó rc z o śc i B o le s ła w a P r u s a
P rz e d k ilk u n a s tu laty w p o p u la rn y m ty g o d n ik u katolickim t o c z y ła się, nie zau w a żo n a i nie odn oto w an a p r z e z fa c h o w ą k r y t y k ę , polem ika na temat r e lig ijn o ś c i B o le s ła w a P r u s a i H e n ry k a S ien k iew icza. W y w o ła ł ją a r t y k u ł Józefa M arii Ś w ięcick iego O r e lig ijn o ś c i S ienk iew icza1, Z a r z u c ił on a u to ro w i Quo va d is? n ie d o jr z a ło ś ć je g o katolicyzm u, k t ó ra z r e s z t ą p r z y c z y n i ł a się do o gro m n ej p o p u la rn o śc i, g d y ż "s ta n o w is k o to znakom icie o d p o w ia d a ło temu n asta w ie n iu , k tó re je s t w ła ś c iw e d u s z y p r z e c ię t n e g o c z ło w ie k a " .
Nie da sie zaprzeczyć, że religia u Sienkiewicza stanowi w pierwszym rzedzie oparcie dla przyrodzonych wartości, że jest przezeń ujmowana przede wszystkim pragmatycznie, od strony człowieka, że chrześcijaństwo legitymuje sie tutaj głównie tym, że wnosi prawdziwy ła d i porządek duchowy w świat i stwarza atmosferę życzliwości i wzajemnego oddania, podnosząc już do wyżyn ewangelicznego klimatu aure swojszczyzny.
Mimo iż r e lig ijn o ś c i S ien k iew icza b r a k s z e r s z y c h filo z o fic z n y c h h o ry z o n tó w , mimo iż je s t o na b a r d z o p o w ie rz c h o w n a i 'z a n a d to o g ra n ic z o n a do s f e r y o b y c z a jo w o -p r a k t y c z n e j, mimo je j sarm atyzm u - k r y t y k u z n a je p is a r z a za n a jb liż s z e g o katolicyzm ow i s p o ś r ó d w y b it n y c h tw ó rc ó w tam tej ep ok i: "D o s z e d ł on do katolicyzm u o w iele w c z e ś n ie j niż O rz e sz k o w a , k tó ra go d o p iero z a a fir m o w a ła na ło ż u śm ierci, o P r u s ie i Żerom skim ju ż nie w sp o m in ają c".
O statnie s ło w a p rz y t o c z o n e j k o n k lu z ji a r t y k u ł u w y w o ł a ł y polem iczn ą w y p o w ie d ź Rom ualda R y b ic k ie g o , k tó ry w swym liśc ie do r e d a k c ji 2 s t a r a ł się do w ieść, że P r u s d o s z e d ł do b a r d z o g łę b o k ie g o zro zu m ie n ia za sa d ch ry stian izm u a jak o p u b lic y s t a może b y ć u w a ż a n y za " p r e k u r s o r a n a s z e g o ju ż o d n o w ion ego k ato licy zm u ". Św ięcick i n a d al je d n a k b r o n i ł s w o je j tezy i u w a ż a ł P r u s a za k o n se k w e n tn e g o p o z y ty w is tę , k t ó ry w pew n ym momencie
* "Przewodnik Katolicki”, 1968, nr 50.
R. R y b i c k i, "O P ru sie nie w spom inając"?, "Przewodnik Katolicki", 1969, nr 4. 2
6 STANISŁAW FITA
s w e j tw ó rc z o ś c i ( Em ancypantk i) " p r a g n ą ł się k on ieczn ie d o sta ć w s fe r ę z a g a d n ie ń m e t a fiz y c z n o -r e lig ijn y c h od s t ro n y n auk p r z y r o d n ic z y c h ", p o p e łn ia ją c , p r z y tym ró ż n e n aiw n o śc i. Jego w y p o w ie d z i o r e lig ii g r z e s z ą - zdaniem k r y t y k a - p o w ie rz c h o w n o śc ią , a p ew n e u ję c ia , k tó re można uznać za r e lig ijn ie p o p ra w n e , ś w ia d c z ą ty lk o o tym, że p is a rz , p o d o b n ie ja k wielu p r z e d s t a w ic ie li ó w c z e s n e j in t e lig e n c ji, b y ł p r z e p o jo n y "w c ią ż je s z c z e ż y w ą t r a d y c ją m oraln ości c h r z e ś c ija ń s k ie j” 3.
R y b ic k i o d p o w ie d z ia ł n a to a r t y k u łe m To b y ł c h rześcija n in , w którym u s i ł o w a ł d o w ie ść , że a u to r Lalki " b y ł c h rz e śc ija n in e m i naszym n a u c z y cielem, b ę d ą c uczniem C h r y s t u s a , do k t ó r e g o d o c h o d z ił, id ąc za gło se m Ł ask i, za św ia tłe m s w e g o rozum u i swoim c z u ły m sum ieniem "*.
C a ła ta d y s k u s ja nie w y s z ł a p o za s tw ie rd z e n ia , k tó re p o ja w ia ły się w w y p o w ie d z ia c h lu d z i w s p ó łc z e s n y c h p is a rz o w i z p rż e łó m u XIX i XX w. T y t u ł o s ta tn ie g o a r t y k u ł u R y b ic k ie g o b y ł z a p o ż y c z o n y od Ig n a c e g o B aliń sk iego , k t ó r y o p a t r z y ł nim s w o je w spom n ienie p ośm iertn e o P ru sie w r. 1912. N a p is a ł tam:
Zasady Ewangelii Chrystusowej przeSwiecaja jasnym i gorącym światłem" przez wszystkie koncepcje artystyczne i dydaktyczne tego poety i moralisty. On w nie wierzył niezłomnie [...].
Zarówno jego uczuciowości, jak i wyrozumowanej ideologii, w której miłość wszystkie przenikała struny, najsłodsza i najsilniejsza g ra ła muzyka ta maksyma Chrystusa: "Miłujcie nieprzyjacioły wasze; czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą .
W te j w y p o w ie d z i, s fo r m u ło w a n e j z g o d n ie z ó w c z e sn ą p o e ty k ą u r o c z y s t e g o n e k r o lo g u , a g r z e s z ą c e j w z w ią z k u z tym p e w n ą ro zle w n o śc ią i p rz e s a d ą , je s t je d n a m yśl t r a fn a : P r u s u s i ł o w a ł d o trz e ć do n a jg łę b s z e g o se n su nauki C h r y s t u s a . Mimo naw et p e w n y c h n ie w ą tp liw y c h n a iw n ości u k r y t y c h w s fo r m u ło w a n ia c h nie o d b ie g a ją c y c h od ję z y k a ó w c z e s n e j nauki, s z u k a ł tego, co je s t isto tą , p r a w d t r u d n y c h , ale n a j g łę b s z y c h . W y d a je się, że isto tę zm aga nia s ię P r u s a - a r t y s t y i m yślic iela z T ajem n icą n a jt r a fn ie j u j ą ł je s z c z e za ż y c ia p is a r z a Ig n a c y M a tu sz e w sk i u k a z u ją c w s p o s ó b o wiele b a r d z ie j o r y g in a ln y niż w s p ó łc z e ś n i polem iści p a ra le lę : P r u s - Sienkiew icz:
Dla Sienkiewicza [...] życie - to przede wszystkim potężna symfonia barw, kształtów i ruchów; dla Prusa - to głębok a zagadka, która rozwiązać należy [...]
Sienkiewicz tedy, podobnie jak Homer i Hezjod, budował świat nadziemski z żywiołów świata ziemskiego. Prus zaś, którego fantazja przypomina na wielu punktach wyobraźnie poetów indyjskich, a który wychodził z zasady, że prawdy nikt nie dotknie palcem, nie dojrzy je j okiem, ale znajdzie ją duchem i w duchu, stawiał kwestie nadzmysłowe na czysto transcendentalnym gruncie i, albo rozwijał je w sposób filozoficzny, albo też ubierał w formę oryginalnych symbolów i alegorii.
3 J. M. Ś w i e c i c k i, Czemu nie Prus?, "Przewodnik Katolicki”, 1969, nr 16. ą
"Przewodnik Katolicki", 1969, nr 21. - Podobnej problematyki dotyczy rozprawa F. Araszkiewicza,
Problem at k u ltu ry r e lig ijn e j w tw ó rczo ś ci Prusa, Lublin 1947, 5
"Tygodnik Ilustrowany", 1912, nr 22.
6 I. M a t u s z e w s k i , P ru s i Sienkiew icz. (Paralela ), "Kurier Codzienny", 1897, nr 1 cyt. wg przedruku: I. M a t u s z e w s k i , O tw ó rczo ś ci i tw órcach, Warszawa 1965, s. 153-184.
"POZYTYWISTA EWANGELICZNY" 7
Ta c h a r a k t e r y s t y k a p o sta w y o b u n a jw y b it n ie js z y c h tw ó rc ó w w y d a je się n a jb liż s z a p r a w d y , choć d r o g a B o le s ła w a P r u s a w tym k ie r u n k u b y ł a d ość d ł u g a i nie n a jp ro s ts z a .
P ostaw a je g o , a tak że c a ł e j g e n e r a c ji, w obec r e lig ii b y ł a przedm iotem wielu n ieporozum ień w ła ś n ie w tam tych c z a sa c h . Łatwo b y ł o z d o b y ć p r z y d o mek "b e z w y z n a n io w c a " i "b e z b o ż n ik a " , n ie tr u d n o b y ł o sp o tk a ć się z z a r z u tem b lu ż n ie r s t w a i z o sk arżen iem o z d r a d ę n a jś w ię t s z y c h id e a łó w .
Takie niepo ro zum ien ia w o k ó ł p o s ta w y c z o ło w y c h tw ó rcó w te j e p o k i b y ł y zjaw iskiem b a r d z o częstym . Tak na p r z y k ł a d w a r s z a w s k i " P r z e g lą d K atolicki" w r. 1887 z a u w a ż y ł w fe lie to n a c h P r u s a d r w in y o ra z " p ł a s k i e i o h y d n e k o n c e p ty " na temat " p r a w d i rz e c z y ś w ię t y c h "7. W r. 1893 zaś p isan o w z w ią zk u z Em ancypantkam i i "filo z o fią " p r o f e s o r a D ę b ic k ie g o :
Prus b y ł dawniej liberałem i bezwyznaniowcem; zaliczano go do przywódców szkoły pozytywistów warszawskich, stawiano obok Świętochowskiego, Ochorowicza, Chmielowskiego etc. [...] Prus zaszedł b y ł bardzo daleko w teoriach pozytywnej i ateistycznej filozofii, z g ł ę b ił je do dna, przeraził sie i cofnął sie- Odtąd począł gorliwie odwoływać wszystko to, co przedtem propagował, nawoływać ku wierze, zwracać swych cżetelników do Boga .
N a p ra w d ę zaś ani lu d zie ci, z w ła s z c z a P r u s , nie b y li w yzn aw cam i " a te is ty c z n e j filo z o fii", an i też nie " o d w o ł y w a ł " on w s z y s t k ie g o , co po p rz e d n io g ł o s i ł . Pokolenie zw ane p o p u la rn ie "p o z y ty w is ta m i" z n a la z ło się na r o z d ro ż u u p r o g u s w e g o ży cia d o jr z a łe g o . Od m ło d y c h lat s t a n ę ło wo bec k on ieczn o ści ro z w ią z y w a n ia b o le s n y c h dylem atów : w alk a c zy p r z e t r w a nie, t r a d y c ja czy " p o s t ę p " p o le g a ją c y na z a c z y n a n iu w s z y s t k ie g o od nowa, w iara czy "n o w o c z e s n a " nauka? Dwa z ja w is k a w y o s t r z y ł y w ym ien ione d y le maty: k lę s k a p o w sta n ia s t y c z n io w e g o s p o w o d o w a ła ro z c z a ro w a n ie i z a ł a manie w ia ry m ło d y c h lu d zi w w y z n a w a n e d otąd i d e a ły ; z d r u g i e j zaś s t r o ny zmiana o rie n t a c ji w k ie ru n k u u z n a n ia p ie r w s z o r z ę d n e j w a ż n o śc i ro li n au k i i p ra c y u ż y te c z n e j z b i e g ł a się z n a p ły w e m do n a s z e g o k r a j u n o w y c h p rą d ó w filo z o fic z n y c h , s p o łe c z n y c h , m eto d o lo g iczn y ch . U k a z u ją się na r y n ku k s ię g a rs k im p o lsk ie p r z e k ła d y p ra c za ch o d n ic h p r z e d s t a w ic ié li m ateria lizmu p r z y r o d n ic z e g o (B ü ch n e ra, V o gta, M o le sc h o tta), d o c h o d z ą in fo rm a c je o d z ie ła c h filo z o fic z n y c h Com te'a i Milla, o n o w y ch k o n c e p c ja c h p r z y r o d n iczy ch D arw in a, w cześn ie z a c z y n a się mówić o R en anie i je g o k sią ż c e Vie cle Jésus. W sz y stk ie te now ości p o ja w ia ją się w W a rsz a w ie , z a c z y n a się p i sać o nich w p ra s ie , wiadom ości d o c h o d z ą tak że na p ro w in c ję , s k o ro A le k s a n d e r G ło w a c k i w sp o m in ając p ó ź n ie j sw ó j p o b y t w ó w czesn ym liceum lu belskim n ap isze: "z n a n o R enana i n aw et coś s ły s z a n o o D arw in ie. R o z p r a
-7 N otatki i prasy p eiiod y czn ej, "Przegląd Katolicki", 188-7, nr 3-7. g
8 STANISŁAW FITA
w iano o B o g u , d tisz y , c za sie i p r z e s t r z e n i [ . . . ] " 9. Te d y s k u s je p r z y b i e r a ły n ie ra z b a r d z o g w a łt o w n y c h a r a k t e r i - ja k w sp o m in a ł Julian O chorow icz - " w c i s k a ł y się do ćw iczeń s z k o ln y c h i pamiętam n p. b u r z ę w y w o ła n ą ćw icze niem G ło w a c k ie g o , z a ż e g n a n ą d z ię k i w ielkiem u tak tow i i n au ce k się d z a p r e fe k ta M isiń sk ieg o , k tó re g o śm y w s z y s c y kochali i s z a n o w a li"10.
Zaró w n o d y s p u t y u c z n io w s k ie , ja k i te, k tó re t o c z y ły się w je s z c z e w y ż s z e j t e m p e ra tu rz e w ś r o d o w is k u s łu c h a c z y S z k o ły G łó w n e j w W a rsza wie, a ta k że a r t y k u ł y i polem iki n a łam ach ó w c z e s n e j "m ło d e j" p r a s y o d z n a c z a ły się wielkim zaan ga żo w an ie m em ocjonalnym uczestn ik ów , ale zn a c z n ie m n iejszym i kom petencjam i, i o p e r o w a ły o g ra n ic z o n ą sumą w ied zy , z d o b y t e j d z ię k i p r z y p a d k o w o d o b ra n y m lek tu rom , znajom ości p o p u la rn y c h s t re s z c z e ń p o w a ż n y c h d z ie ł n a u k o w y c h czy też obiego w y m inform acjom , p o w ta rz a n y m b e z n a le ż y te g o k ry ty c y z m u . Naw et św ia d k o w ie i w s p ó łtw ó rc y tam tej e p o k i p r z y z n a li po latach , że m ło d zi lu d z ie zw an i "p o zy ty w ista m i" nie c z y ta li w ó w czas d z ie ł Com te'a, g łó w n e g o tw ó rc y system u "filo zo fii p o z y t y w n e j" , a o E rn e śc ie K enanie, k tó ry s z y b k o zcrstał u zn a n y za a u t o r y t e t w s p ra w a c h re lig ii, d o w ia d y w a n o się tylk o z "g a z e c ia rs k ic h n o w in e k " 11
P o w ie rz c h o w n e , choć n ie z w y k le łakom e, z d o b y w a n ie w y k s z t a łc e n ia o p ie r a ją c e g o się n a n o w y ch o sią g n ię c ia c h w ie d z y , t r a d y c y jn a r e lig ijn o ś ć i ka techizm ow e w iadom ości w y n ie sio n e z domu i s z k o ły ,-o g ó ln a s y t u a c ja i p a n u ją c y zamęt w' św ie c ie p o ję ć i p rz e k o n a ń - w s z y s tk o to p ro w a d z i pow ażnie m y ślą c y c h m ło d y c h lu d z i do sta n u w e w n ę t rz n e j ro z te rk i, z a g u b ie n ia , d u c h o w e j a p a tii. N ajle p szy m te g o dowodem są w c ze sn e z w ie rze n ia A le k s a n d ra G ło w a c k ie g o , w y p o w ia d a n e w listach do p r z y ja c ió ł a także zap isan e w oso bisty m n o tatn ik u .
9
B. P r u s, S łów k o o k ry ty ce pozytyw nej, w: Pisma, pod red. Z. Szweykowskiego, t. XXIX, Warszawa 1950, s. 169.
10 J. O c h o r o w i c z , P rzed trzy d ziestu laty, w: Wspomnienia o Bolesław ie Prusie, Warszawa 1962, s. 32. 0 księdzu Ignacym Misińskim, który s ły n ą ł z taktownego prowadzenia nawet najtrudniejszych dyskusji, z szacunkiem wspominali wszyscy jego uczniowie, a nawet najbardziej konsekwentny w swym antyklerykalizmie i nie liczący sie z autorytetami Aleksander Świętochowski (zob. Liberum veto, "Prawda", 1882, nr 43).
11 P. C h m i e 1 o w s. k i, Zarys najnow szej lite ra tu ry p o ls k ie j (1864-1897), Kraków-Petersburg 1898, s. 23. Warto przytoczyć stad jeszcze jeden fragment dotyczący Renana: "Jakaś pani, pociągniętą zapewne powabami stylu, wyraziła nawet cheć tłomaczenia Ż ycia Jezusa Ir. 1863), ale dzienniki zakrzyczały ja natychmiast i projekt nie przyszedł do .skutku, co wiecej - nawet sprawozdań szczegółowych o kolejno po sobie następujących tomach Początków chrześcijań stw a u nas bardzo dłu go nie podawano; chyba tylko we wzmiankach polemicznych czegoś doczytać sie o tym b y ło można. Jeżeli jednak w druku nic sie w tej kwestii nie pojawiało, to w rozmowach natomiast tym szersze zajmowała ona miejsce". - Z innych źródeł wiadomo jednak, że słuchacze Szkoły Głównej, m. in. A. Świętochowski i właśnie P. Chmielowski, zdobywali niektóre książki Renana (np. Les A p ôtres, Paris 1866) w oryginałach, czytali je, dyskutowali (por. T. Ż a b s k i, Z
w czesnej k oresp on d en cji P iotra Chm ielow skiego (1869-1871), "Ze Skarbca Kultury", 1972, z. 23, s. 63). Z relacji
bliskiego przyjaciela Głowackiego z lat szkolnych. Zbigniewa Kamińskiego, wynika, że późniejszy Bolesław Prus b y ł w tym czasie pod wpływem książki Renana Ż y cie Jezusa i usiłow ał przekonywać kolegów o "prawdziwości twierdzeń tam zawartych” (Z. K a m i ń s k i , Jeszcze o Bolesław ie P ru sie. "Rozwój" 1912, nr 131). Rzecz ciekawa, że w pismach Prusa nazwisko Renana pojawi sie - i to raczej marginesowo - zaledwie kilka razy. Skądinąd wiadomo, że w swym księgozbiorze posiadał pisarz kilka dzieł tego autora, m. in. francuskie wydanie
Vie de Jésu s z r. 1880 (zob. H. I l m u r z y ń s k a , A. S t e p n o w s k a , K sięg ozb iór Bolesława Prusa,
"POZYTYWISTA EWANGELICZNY" 9
11 listopada 1865 pisał do M ścisława Godlewskiego:
Mam ja usterki, plamy w moim życiu, miałem chwile, gdzie* myślał przeciwnie, ale dziś - wole sie wyrzec wszystkiego aniżeli postępować wbrew temu, co ludzkość nazwała szlachetnością, a co w nas wyrobił wielki systemat społeczny - Chrystusa.
Mimo to jednak okoliczności zrobiły śmie zgryźliwym i niewierzącym co »nie chyba nie^j-edko dręczyć przestanie l...). Obecnie w nic nie wierze i Jestem bez »oralnych podstaw
Nie jest to świadectwo wiary, odwrotnie - przyzn aje się do jej utraty, mimo iż wierzy w szlachetność ideałów społecznych Chrystusa. Jednak myśli zapisywane w osobistym notatniku w latach 1868-1870 wskazują na przezwyciężanie k ry zysu i poszukiwanie praw dy o Bogu. Widać w tym ślady zetknięcia się z "religią Ludzkości" Augusta Comte’a i dążenie ku jakiejś odmianie deizmu, w którym wszakże tkwią przynajm niej pozostałości prawd i zasad chrześcijańskich:
C o t o j e s t B ó g ? Bóg jest odwieczna Działalność, Mądrość, Miłosierdzie, Miłość, Przebaczenie, Sprawiedliwość. Wszystko to najwybitniej objawia się w Ludzkości - tam też najpierw szukaj Go.
U k ład a przykazania dla siebie:
Kochaj Boga nade wszystko, a bliźniego jak siebie. Poznaj siebie, kieruj soba.
Nie myśl o tym, że nie ma Boga, ale postępuj tak jak gdyby był. Cierpienie jest próba cnoty, śmierć rozłączeniem duszy z dałem. Nie twórz sobie zasad moralnośd, ale bierz te, które przygotowały wieki11.
Z r. 1873 pochodzi następująca notatka, zapisana na rękopisie przekładu Logiki Johna Stuarta Milla: "Bóg jest na dnie wszystkich rzeczy, a nauka, cokolwiek mówią o niej, jest poszukiwaniem B o ga"14.
Bezpośrednie zaś wyznanie wiary wypowiedział w liście do narzeczonej, Oktawii Trembińskiej z 19 grudnia 1872 r. ustosunkowując się do obaw jej
matki:
A może zastrasza Matkę mój mniemany ateizm? Ale któż b y ł ze mną w chwilach niebezpieczeństw, smutku, wreszcie rozmyślań i widział, że na dnie moich uczuć nie ma tych porywów, które się modlitwa nazywają, albo że mój rozum stanowczo już wyparł się najwyższej doskonałości, która nazywają Bogiem? Niewątpliwie mogą być jakieś różnice w naszych poglądach co do form. ale nigdy co do treści. I mój Bóg. i wasz Bóg jest przyczyna wszelkiego bytu i ostatecznym kresem, do którego wszystko się zbliża, i ja mam swoje chwile głębokiej boleści i tęsknoty za czymś nieokreślonym, cała różnica między nami jest ta, że wy nieskończoność chcecie opisać i zamknąć w książce do nabożeństwa, a ja nie umiem i nie śmiem jej nazywać nawet .
12B. P r u s, lis ty , oprać. K. Tokarzówna. Warszawa 1959, s. 25.
^ Notatnik Bolesława Prusa z lał 1868-1874, zacytowane fragmenty pochodzą z r. 1868, cyt. za: Bolesław
Prus 1847-1912. Kalendarz życia i tw órczości, oprać K. Tokarzówna i S. Fita, pod red. Ł Szweykowskiego,
Warszawa 1969, s. 79 i 73-74.
14 Cyt. za: L. W ł o d e k, Bolesław Prus. Zarys społtczno-B teracki, Warszawa 1918, s. 268. 15 P r u s. Listy, 3
.
50.10 STANISŁAW FITA
Przytoczone wypowiedzi, zanotowane w przekazach o charakterze osobis tym, przeznaczone dla siebie tylko lu b dla osób najbliższych, świadczą o poszukiwaniu odpowiedzi na pytania podstawowe, niepodważalną zaś prawdą - choć form ułowaną niekonsekwentnie - jest prawda o Bogu jako początku i celu wszystkiego, jako najw yższej doskonałości, którą winien człowiek kochać nade wszystko. Te myśli zostaną rozwinięte i w wielu momentach skonkretyzowane w publicystyce pisarza z lat późniejszych. W twórczości zaś literackiej, bo ta nas w tej chwili interesuje, znajdą zróżnicowany wyraz w poszczególnych etapach d rogi twórczej Prusa. Można tu w yodręb nić kilka okresów i kilka nurtów.
Pierwszy to okres poszukiwania w ła sn e j drogi, odznaczający się naśla downictwem różnych wzorów i konwencji literackich, uleganiem wpływom szczególnie ulubionych pisarzy współczesnych i próbami poszukiwania w łasn ej oryginalności poprzez przełam ywanie - czasem przekorne, a nawet przewrotne - tych konwencji i wpływ ów . Pisarz poddaje się różnym sk ra j nościom a także dąży do stworzenia w łasn ego języka, bawiąc się materiałem słów i skupiając się na tworzeniu w łasn ych "kombinacji".
Po kilku latach, około r. 1878, Prus u trw alił przekonanie o twórczości literackiej jako głównym powołaniu i - pozbywszy się młodzieńczych fana berii formalnych - ugruntow uje postawę d o jrza łe g o realisty. Ta postawa będzie realizowana w nowelach, opowiadaniach i najw ybitniejszych powieś ciach. Od początku tego okresu jest jednak przekonany, że poetyka realiz mu u samych swych postaw posiada pewne ograniczenia, które uniemożliwia ją widzenie rzeczywistości w całym je j bogactwie, a przede wszystkim nie są w stanie otworzyć perspektyw, jakie niepokoją umysł człowieka myślą cego, ani dać odpowiedzi na pytania n ajbardziej podstawowe.
Stąd też w dojrzałym okresie twórczości Prusa rozw ijają się równolegle dwa nurty: realistyczny oraz d ru gi, na który s k ła d a ją się fantastyczne obrazki, alegorie filozoficzne, legendy. Ignacy Matuszewski tak to zjawisko scharakteryzow ał:
Otóż pisarz, zmoczony ciągłą analizą drgających bólem i zmiennych drobiazgów istnienia realnego, zwraca się chętnie ku owym na poły prawdziwym, na poły fantastycznym krainom, kędy wszystko przedstawia się w formie zamkniętej, skończonej, typowej i - na pozór przynajmniej - zrozumiałej i jasnej .
*
W utworach najwcześniejszego okresu elementy religijne mają charakter głów nie "literacki". Wydaje się, że stanowią one w niektórych wypadkach próbę zastosowania pewnych kombinacji dla osiągnięcia efektu kom
pozycyj-I. M a t u s z e w s k i , Zwrot w tw órczości P ru s» C F ira on"). cyt. wg przedr.: O tw órczości i
"POZYTYWISTA EWANGELICZNY" 11
nego, czasem słu ż ą wywołaniu nastroju, czasem - choć najrzadziej - pełnią funkcje motywacyjne.
Na zasadzie paraleli z sytuacjami biblijnym i rozw ija się fa b u ła Pałacu i rud ery (1875), jednego z najmniej udanych utworów P ru sa z tego okresu. Główny bohater, szaleniec i nędzarz Hoff, jest paralelą Hioba. Lichwiarz Wawrzyniec, który w określonych sytuacjach potrafi skutecznie sprawiać wrażenie szlachetnego filantropa, jest paralelą szatana. Paralelność sytuacji Hoffa wskazują w sposób oczywisty odczytywane przezeń kolejne ustępy Księgi Hioba. Stąd też pochodzi kreacja szatana wcielonego w lichwiarza. Scenę wejścia Wawrzyńca do izdebki Hoffa poprzedza odczytywany przez niego fragment: "Tedy rz e k ł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w ręce tw ojej" (P. IX, 23)17. Ten cytat streszcza c a łą istotę wzajemnych relacji między nędzarzem-Hiobem a lichwiarzem-Szatanem. Sytuacja do tego stopnia została ułatwiona, że kluczowy rozdział opowiadania został zatytu łowany "Szatan i rodzina Hioba".
0 ile jednak ów "Hiob" skupia w sobie cechy nędzarza-fanatyka wyna lazku, szaleńca, zapowiadającego zresztą c a ły szereg niektórych postaci w późniejszych powieściach Prusa, o tyle "Szatan" jest przede wszystkim obłudnikiem, "świętoszkiem”, tak chętnie aktualizowanym typem w literatu rze tamtej epoki. Jego usta pełn e są cytatów z modlitw i psalmów, siedząc w kantorze w oczekiwaniu na interesantów odczytuje fragmenty Żywota błogosławionego Prandoty księdza Mateusza G ładyszew icza18, oszukując biednych każe im pokornie godzić się z "wolą Boską", w swych rozmowach chętnie p arafrazu je - zależnie od okoliczności - zwroty i cytaty biblijne. W sytuacjach krańcowych potrafi być bezwzględny i okrutny, jak np. w momencie konania Konstancji. To nagromadzenie i wyolbrzymienie ciemnych rysów obłu dn ik a czyni jego postać aż nieprawdopodobną, tak jak mało prawdopodobnie brzmią w jego ustach, włączone nienaturalnie w tok wy powiedzi, zwroty z Pisma świętego. Podobnie rażą sztucznością, wprowa dzone jako "akompaniament" rozwoju zdarzeń fragm enty księgi Hioba, od czytywane przez Hoffa. Brzmią one tak samo sztucznie jak pojawiające się "rytmicznie" w scenie posiedzenia w salonie pana Piołunowicza cytaty z utworów Mickiewicza.
Jak pani Apolonia Kuderska z Cnotliwych Orzeszkowej jako żywo p rz y pomina małomiasteczkową dewotkę, tak Wawrzyniec jest k reacją sztuczną, zbudowaną z elementów łączonych niewątpliwie z pewnym rozmysłem, ale w yłącznie na zasadzie kombinacji będącej nieudolną g rą sztucznych c a ło s - tek. Eównież próby tworzenia nastroju czy to za pomocą doboru wzniosłych
17 Wszystkie teksty literackie Prusa cyt. według wydania: B. P r u s. fts tu . pod red. Z. Szweykowskiego, L I-XXIX, Warszawa 1948-1952. Cytra rzymska po cytacie oznacza tom, cyfra arabska - stronę.
18 Rs. M. G ł a d y s z e w i c z , Żywot bioeooitw tonego P n o lo ty z ¡M tc z o w * biskupi krakowskiego. Kraków 1845. Cyt w opowiadaniu Prusa pochodzi ze s. 71.
12 STANISŁAW FITA
cytatów, czy też poprzez "uruchomienie" piorunów w momencie największego napięcia nie dodają temu mdłemu melodramatowi artystycznego powabu.
Na jeden szczegół warto wszakże zwrócić uwagę, gd y ż zdaje się on za powiadać pewne ujęcia powracające w różnych wariantach także w później szych utworach Prusa. Oto gdy Wawrzyniec wchodzi do izby Hoffa, wyciąga rękę ku p rzybitej do drzw i kropielnicy. Oczekującym go nędzarzom zdawało się wówczas, "że ręk a chce zasłonić wizerunek ukrzyżowanego Zbawiciela, ostatnią ucieczkę tych, których już świat o p u ścił" (P. IX, 24). Takie wi dzenie gestu ob łu d n ik a wskazuje na istotę jego postawy, wokół zaś wizji k rzyża w różnych kontekstach będ ą grom adziły się różne znaczenia wy rażające ludzkie losy, myśli, stany ducha, sytuacje życiowe.
Do świadomego posłużenia się cudowną ręką dla pokierowania losami bo hatera przyzna się narrator S ierocej doli (1876), której fa b u ła zbudowana jest z szeregu realistycznych, choć często w nieprawdopodobny sposób po łączonych scenek, fin ał zaś jest tak szczęśliwy, że nie mógł obejść się bez interwencji "najw iększego Reżysera".
"Powiadasz, mój przyjacielu, że Pan Bóg jest najlepszym dramaturgiem, ponieważ zawsze d aje najmniej spodziewane rozwiązanie" (P. IV, 264). I tu następuje opowieść o szczęśliwym odnalezieniu listu Jasia, który dociera dzięki przypadkow i do rąk adresata, co prowadzi do pomyślnego finału. Rozwiązanie potwierdza w sposób niewątpliwy wcześniej wypowiedzianą myśl 0 miłosiernym Bogu, "bez którego woli nie zerwie się ani w ątła sieć pajęcza, ani wątlejsze od niej nici ludzkiego szczęścia" (P. IV, 217)19.
Z opowiadań i nowel najw cześniejszego okresu warto jeszcze zwrócić uwagę na utwór W walce z życiem (1877), dość typowy p rz y k ła d pozyty wistycznej tendencyjności, co z gó ry pozwala mniemać, że i od strony interesującego nas zagadnienia rzecz będzie raczej nieciekawa. Jeżeli w ogóle warto jednak o nim wspomnieć, to z powodu jednego epizodu, w któ rym można dostrzec zarys analogicznej sceny z Lalki. Jest to mianowicie scena ro zgryw ająca się w kościele w Wielki Piątek: bohater opowiadania, Adam, do strzega wewnątrz świątyni dwa światy - "sz a ry tłum ludzi bladych 1 poważnych", skupionych w modlitwie przy Grobie Pańskim i eleganckie damy kwestujące na ubogich, które przy stolikach dość wesoło spędzały czas na rozmowach towarzyskich. S ły s z y na przemian "westchnienia i mod litwy" oraz "stłum iony śmiech kw estujących". Wprawdzie reakcja bohatera jest nader powierzchowna a odczucia - egoistyczne, sam pomysł zbudowania c a łe j sceny na kontraście dwóch światów nie tylko zdaje się zapowiadać ważny moment duchowej b iografii bohatera późniejszej powieści, ale w yraża też głów n ą myśl leżącą u podstaw religijn ej koncepcji Prusa: blisko C h rys
19
W tym "krzepiącym" rozwoju wypadków J. Bachórz widzi "przekorny akt sarkazmu wobec czytelnika Zadneso łatwych pocieszeń" ("Placówka" Bolesława Prusa. Projekt k olejn ej interpretecM . "Pamtetnik Literacki”. 1964. z. 3. s. 140-1411.
■POZYTYWISTA K W A H a S iC W r 13
tusa są ubodzy i pokrzywdzeni, bogaci i szczęśliwi zapomnieli o Bogu i trw ają w świecie zewnętrznych pozorów.
Tak więc owe trzy wczesne utw ory Bolesławą Prusa, zdradzające wszelkie znamiona talentu początkującego i szukającego w ła sn e j drogi, zawierają nieśmiałe i czytelne dopiero na tle późniejszej jego twórczości
zapowiedzi pewnych charakterystycznych wizji, motywów i różnych
sposobów wprowadzania relacji między doczesnością a nadprzyrodzonością, między człowiekiem i światem a Bogiem.
Przede wszystkim sympatia do małych, cichych, skrzywdzonych i cier piących znajduje często sankcję w yższą a postaci takie ukazywane będą w wymiarach ewangelicznych. Świadomość zależności każdej żywej istoty od woli wyższej, która kieruje losami Człowieka, ujawni się nie tak naiwnie, w całym zróżnicowaniu zależnie od kondycji społeczn ej i sytuacji życiowej postaci nowel i powieści. Wizerunek C hrystusa ukrzyżowanego, który w ok reślonych momentach zdaje się ożywać, wykonywać gesty, przemawiać - również będzie powracać w wizjach bohaterów późniejszej twórczości. A wreszcie nasycenie tekstów motywami, aluzjami czy tylko zwrotami b ib lij nymi będzie zjawiskiem występującym stale z różnym nasileniem. Dodajmy nawiasem, że to ostatnie zjawisko w ystępuje nie tylko w tekstach lite rackich Prusa, ale również w jego felietonach i a rty k u łach publicystycz nych.
*
Wszystkie wymienione motywy, cytaty, aluzje i porównania pojaw iały się dotąd jakby "n a zewnątrz" tego, co k szta łtu je d ro g i życiowe bohaterów i sytuacje, w jakich się znajdują. Inaczej będzie to w ygląd ało w Antku, noweli pow stałej w r. 1880.
Przede wszystkim w c a ły porządek życia środowiska wpisane są elementy religii i pogańskiej m agii'“. Modlitwa i śpiew nabożny towarzyszy codziennym zajęciom wiejskich ludzi a także magicznemu "obrzędow i” leczenia Rozalki przez włożenie do gorącego pieca. Odmawiane "Zdrow aśki” sp e łn iają funkcję jednostek odm ierzających u p ły w czasu, ale są poza tym - zgodnie ze swym charakterem - modlitwami traktowanymi jednak nieco na podobieństwo "zamawiania". To w spółistnienie elementów wiary chrześci jańskiej i pogańskiego zabobonu jest często i nie tylko tu występującym rysem religijności wiejskiej. Przejaw ia się ono ńa p rz y k ła d w dosłow nie pojętym kulcie obrazów świętych: Antek w kościele modli się kolejno "do
" Szczegółowo analizuje tą probteaatykę A. VI. Łabuda (Studium o "Antku’ P ru s». R ecepcji, ktm strukcj».
14 STANISŁAW FITA
świętego w wielkim o łtarzu , potem do świętego, co stoi wyżej nad tamtym, potem do świętych w ołtarzach bocznych" (P. IV, 75).
Ta sfe ra wkroczy jednak w dzieje Antka g łę b ie j. Właśnie podczas nabożeństwa, w momencie najistotniejszym - w chwili Przeistoczenia, wzrok jego spotyka się z "ognistymi źrenicami" wójtowej. Ona w łaśnie w ydała mu się w tej chwili "jak o święta, wobec której ludzie milkną i rzucają się w proch" (P. IV, 76). To pierwsze poddanie się pokusie ma swoje dalsze konsekwencje. Tu n arod ziła się chłopięca miłość ku d o ro słej kobiecie, którą chce poświadczyć darem, najpiękniejszym, na jaki go stać.
Jest rzeczą charakterystyczną, że tym darem ma być wykonana przezeń kopia k rzy ża stojącego "za ich wsią, na rozstajnych drogach" (P. IV, 77). B ył to "dziw n y" krzyż, bo b y ł - bez Chrystusa. Pozostała tylko przy le wym ramieniu jedna ręka, b y ła też włócznia, d rabina i cierniowa korona. Resztę fig u ry z k rzyża stojącego w miejscu, które ma swą utrwaloną rolę w wierzeniach ludowych, ktoś u k ra d ł - "pewnie na czary" (P. IV, 78).
Ten d a r Antek ma wręczyć wójtowej znów w kościele, podczas nabo żeństwa. I znowu powtarza się scena w czasie Podniesienia. Ponownie spo strzega wójtową, ale ostateczny fin ał jest inny od zamierzonego: zamiast podejść do niej i dyskretnie wręczyć swój dar, zawiesił go na ścianie w kościele. I chociaż do wręczenia krzyżyka adresatce po prostu za b ra k ło mu śmiałości, ostateczna d ecyzja jest faktycznym pokonaniem pokusy i pod daniem się Bogu, któremu chłopiec zawierza swoją "tajemną m iłość” i "nie pewną p rz y sz ło ś ć ". Przez ten czyn owa "tajemna miłość", zrodzona g rzesz nie, gd y ż poprzez odwrócenie wzroku i uczuć od Tajemnicy, a zwrócenie ich ku uosobieniu pokusy, doznaje jak b y oczyszczenia. W analogicznych sy tuacjach nastąpiło poddanie się z łu i jego przezwyciężenie. Ten proces ku szenia i walki z pokusą został ukazany w psychice dziecka w wieku budze nia się pierwszych uczuć i jest jeszcze jednym osiągnięciem psychologicz nym pisarza, który tak wnikliwie analizował różne aspekty życia wewnętrz nego młodocianych bohaterów.
Problematyka religijn a wkracza tu więc w różne sfe ry życia ludzkiego: w indywidualny rozwój duchowości jednostki, w obyczajowość środowiska, gdzie w dziwny, choć historycznie uzasadniony sposób występują zgodnie elementy różnych wierzeń a ry tu a ł re lig ijn y i modlitwa współistnieją z reliktami pogańskich zapatrywań i praktyk magicznych. Przypomnijmy: k rzy ż jako obiekt chrześcijańskiego kultu i narzędzie czarów, pacierz w fu n k cji zaklęcia, wzdychanie "d o o bra zu ” i podniosła modlitwa kuma Andrzeja, oparta na treściach biblijnych, odmawiana w momencie wyruszania Antka w świat. I wreszcie w iejski krajobraz jako "świątynia", w której wszystko - zioła, ptaki, Wisła - modli się, a "nad nimi stary krzyż szeroko otw ierał ramiona".
"POZYTYWISTA EWAHOajCZHY" 55
Antek znajduje się na drodze ku wielkim osiągnięciom Prusa-reałisty. który już wkrótce przystąpi do w ypełniania swego n ajbardziej ambitnego planu: napisania "kilku powieści z wielkich pytań naszej epoki”.
*
Religijność postaci Placówki, bo to b y ła pierwsza powieść z tej "serii", przypomina w pewnym sensie tę je j odmianę, którą odznaczają się bohaterowie Antka. I tu, i tam w spółistn ieją w niej pozostałości myślenia zabobonnego z elementami wiary i etyki chrześcijańskiej. Dość przypomnieć sobie ostatnią, decydującą rozmowę Ślimakowej z mężem, która ostatecznie przesądza o pozostaniu "na placówce". Śmiertelnie chora kobieta zaklina* go na wszystko, straszy przerażającym i groźbami:
- Ty zdrajso!... ty zaprzańcu!... - wybuchła nagle wygrażając mu pięścią. -Ty grunt sprzedajesz?... A to byś ty samego Pana Jezusa Żydom sprzedał!... To ci się już sprzykrzyło, żeś jest uczciwy gospodarz, jako twój ojciec, i chcesz zejść na poniewierkę miedzy ludzi? [...] Słuchaj - mówiła w gorączkowym rozdrażnieniu - ino sprzedasz, Pan Bóg przeklnie ciebie i chłopaka... Ten lód załamie się pod tobą, jak nie wyrzekniesz się diabelskkn myśli... Ja po
śmierci nie dam ci spokoju
Słuchaj!... - krzyknęła w napadzie szału. - Jak sprzedasz grunt, nie przełkniesz Najświętszego Sakramentu, bo uwięźnie d w gardle albo rozleje a się krwię...
- Jezu!... - szepnął chłop.
- Gdzie stąpisz, trawę spali d pod nogami... - klęła nieprzytomna kobieta. - Na kogo spojrzysz, rzucisz urok i spotka go nieszczęście...
- Jezu, Jezu!... - jęknął chłop. Wyrwał się jej z rąk i zatkał uszy. - Sprzedasz? sprzedasz?... pytała zbliżając swoją twarz do jego twarzy. Ślimak potrząsnął głową i rozłożył ręce.
- Niech się, co chce, dzieje - odparł - nie sprzedam. - Choćbyś miał zdechnąć na barłogu?
- Choćbym zdechł. - Tak d Boże dopomóż?..,
- Tak ud Boże dopomóż i niewinna męka Jego..." (P. X, 264-265).
W ich świadomości religia jest istotnym elementem odziedziczonej po przodkach tradycji i do zewnętrznych przejawów ogranicza się rozumienie jej prawd i zasad. Wystrój kościoła, ubiór księdza, regu la rn a powtarzalność obrzędów odmierzająca - w espół z innymi zjawiskami - kolejność u p ły w u czasu - są to wyznaczniki ich "w ia ry ", wspólnie wyznawanej i przechowy wanej wraz z całym dziedzictwem przodków, Jest to jednocześnie podstawa ich identyfikacji jako nie nazwanej zbiorowości. Najlepszym przykładem tej postawy są wywody so łty sa Grochowskiego w odpowiedzi na pytanie Ślimaka o "w iarę" niemieckich kolonistów:
- Ciekawość, jakiej oni wiary, bo gadajs miedzy sobą jak Żydy?
- Wiara ich lepsza jest od żydowskiej - odparł sołtys po namyśle - ale co nie katolicka, lo nie. Wiera, że maja kościół jak i my. z ławkami i z organami. Aie ksiądz u nich jest żonaty i chodzi w surducie, a w wielkim ołtarzu, gdzie powinien być Bóg Ojciec, to u nich stoi tylko Pan Jezus ukrzyżowany jak u nas w kruchcie.
- To gorsza wiara od naszej.
- Corsza - potwierdził Grochowski - bo nawet i nie modlą sie do Matki Przenajświętszej (P. X. 40).
16 STANISŁAW FITA
W tej po ch łopsku naiwnej interpretacji "prawdziwości w iary", odzna czającej się horyzontami nie wykraczającymi poza granice parafii, jest wszakże jeden szczegół, który wskazuje istotny ry s ich postawy. To naz wanie wiary katolickiej - "nasza" i uznanie za je j wyróżnik - języka. Kolo niści muszą być "innej w iary", bo "ga d ają między sobą jak Żydy”. Wiara i język są podstawowymi składnikam i tego dziedzictwa, które - jako w łas ność wspólna - określa tożsamość w iejskiej społeczności. One decydują o podziale na "swoich" i "obcych" i spraw iają to, że ch łop ska zbiorowość, choć jest sumą indywidualnych zagród rodzinnych żyjących własnym ży ciem i "posiadających w łasn ą historię", ma świadomość swej wspólnoty. Ta świadomość, choć dochodząca do g ło s u rzadko i wyrażająca się w sposób prymitywny, przesądza - obok tępego uporu i biologicznego związku z zie mią - o wartości tych ludzi i o trw ało ści "placówki".
Ale w sytuacjach krańcowych dochodzi do g ło s u głębo k o ukryta świa domość moralna chłopa, ukształtowana przez zasady ewangeliczne. To prze konanie o Bogu sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za z łe karze i który w dniu ostatecznym osądzi każdy czyn człowieka. Ślimak, który jeszcze dzień wcześniej skatował a następnie w ypędził swego wiernego słu g ę , przeżyw a wyrzuty sumienia, odzywające się poprzez przypominane natarczywie sło w a Ewangelii, powtarzane co roku przez księdza wikarego: "Byłem g ło d n y , nie nakarmiliście mnie; byłem nagi, nie przyodzialiście mnie...” (P. X, 242).
Powtarzają się one kilkakrotnie i pamiętając o nich zgadza się Ślimak po wahaniach p rzy jąć na nocleg "g łu p ią Zośkę”, która w nocy podpali mu zagrodę i pozbawi dachu nad głow ą. I to nieszczęście Ślimaka, podobnie jak inne, i on sam, i społeczność wiejska, zgodnie uznają za karę Bożą, która go spotkała za spowodowanie śmierci Maćka Owczarza i maleńkiej znajdy.
Ta świadomość, czy może raczej - instynkt moralny, tkwi przede wszyst kim w ludziach prostych. Świadomość tę ma także ksiądz, ukazany tu nie tyle w roli duszpasterza i przewodnika duchowego, co przedstawiciela "w ar stwy oświeconej". Jako pasterz przypomina się chłopom raczej wikary, wy g ła sz a ją c y płomienne kazania "płaczliwym głosem ", "biją c pięścią w ambo nę". Oprócz tego - wiemy - b y ł on zapalonym pszczelarzem. I proboszcz hodował p szczoły, dużo czy ta ł, polował, b y w a ł na sąsiedzkich spotkaniach towarzyskich i - co wymienia się wśród jego zalet na ostatnim miejscu - p e łn ił "duchowe obowiązki". B ył człowiekiem kulturalnym, wykształconym, o manierach "d o b rze wychowanego szlachcica". B ył d obry dla wszystkich: nie pozwalał krzyw dzić Żydów, przyjm ował na plebanii pastorów, ubogim darmo św iadczył religijn e p o słu gi. Ale ustawicznie przeżyw ał dylemat: dotrzymywać towarzystwa możnym czy "s łu ż y ć maluczkim". Jego życie co dzienne, mimo iż dość urozmaicone, stale zatru w ały rozterki i wyrzuty sumienia. Osiągną one punkt kulminacyjny w momencie, w którym dow
ie-"T O Z m W S T / . EWANGELICZNY* 17
dział się o nieszczęściu Ślimaka i należało podjąć d ecyzję. I tu spojrzenie na krzyż Chrystusa rozwiązuje konflikt sumienia. Kapłan staje się wybawi cielem Ślimaka.
I w jego myślach, i w opinii otoczenia stale pow tarzają się równolegle dwa słow a, dwa określenia proboszcza: "k a p ła n ", "obyw atel”. Tak rzadka w utworach Prusa postać duchownego jest tu ukształtowana wedle wy obrażeń pozytywistycznych. "Stan kapłański jest niezbędny w narodzie {...] - pisał autor Placówki nieco wcześniej w sw ej b ro szu rze Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa i dalej stw ierd za ł z ubole waniem, że "mamy dziś w k raju za mało kapłanów ; [...] w p ły w religii na społeczeństwo o s ła b n ą ł {...], młodzież nieco oświeceńsza nie garnie się do stanu duchownego, uciśniętego, zacofanego i ośmieszonego” 25.
Ale nosicielami istotnych wartości, mających często swe ź ró d ło w - nie świadomej czasem - naiwnej religijności lu b po prostu naturalnej dobroci serca, są ludzie mali, cisi, niepozorni, często niedostrzegani i lekceważeni. Tu należy wspomniana już postać wiernego s łu g i, Maćka Owczarza, który kocha ludzi i zwierzęta i jest zdolny do heroicznych poświęceń, co osta tecznie przypieczętuje śmiercią z maleńką "zn a jd ą " na rękach. Obok niego stoi, powołany do życia dla uratowania Ślimaka, ubogi Żyd, Jojna Niedoperz. W nastrojowej scenerii zachodu słońca i g ło s u dzwonów "n a Anioł Pański" jego "czarny, zgarbiony cień", "z worem na plecach, z kijem w garści" jawi się niby anioł, którego Bóg " z s y ła ludziom w ostatniej potrzebie". On w łaśnie doprowadza do podźwignięcia Ślimaka z " b a r ło g u " 22 i - w konse kwencji - do szczęśliwego fin ału . Takie postaci mógł stworzyć pisarz, który o wiele później pozna i z głębokim zachwytem uzna wielkość i świę tość Franciszka z Asyżu. Takich ludzi pow ołu je on zawsze do wielkich, choć nie pociągających swą efektownością, czynów; w planie fabularnym utworów im przypadnie rola ratowania i uszczęśliwiania zgubionych lub
“ Warszawę 1883, s. 39-40. Przy otaz.fi warto zwrócić uwase na wyznania Unryka z ostatniej, niedokotaonej powieSci Prusa Przemiany (1911-1912), który przyznaje si®, że do sesamariiifa duchownego wstąpił po to, "aby zostawszy wiejskim księdzem, oświecać i umorainiać nasz lud i, o ile można, wpływać na szlachtę w tym kierunku Wstępowałem do seminarium dla celów społecznych, stopniowo jednak nauczyłem sie cenić wartość modlitwy, ćwiczeń duchowych i - przywiązałem sie do przyszłego zawodu..." £P. XXVI, 206- 207).
22 Dzieje Ślimaka skłonni są niektórzy odczytywać jako wielką parabole ukształtowaną na podobieństwo historii biblijnego Hioba. Ostatnio taką interpretacje zaproponował J. Bachórz pisząc: "I..J żyae Józefa Ślimaka [...1 wydaje sie podobne do historii Hiobowej. Historii na początku wielce pomyślnej, a potem - i nagle - przemienionej w dzieje twardych bożych prób, ucisku, utraty bogactwa i przyjaciół, nadziei i rodziny. Historii zwątpień, bólu, poniżenia i złorzeczenia. Gdy zaś przepełni sie miara nieszczęść, gdy żadna z plag nie zostanie mu oszczędzona - przyjdzie miłosierdzie i zadośćuczynienie. Ciężko doświadczony człowiek odzyska majętności i rozpierzchłych przyjaciół, założy rodzinę i nacieszy sie potomstwem" ( B a c h ó r z ,
"Placówka", s. 147). Interpretacja ta, mimo swej dyskusyjności, jest fragmentem całościowego odczytania
utworu Prusa w tych kategoriach i jako taka odznacza sie logiczną konsekwencją i spójnością wywodu. Przy okazji warto wspomnieć, że na analogie miedzy ślimakiem a Hiobem zwracał uwagę znacznie wcześniej F. L. Scboell pisząc o bohaterze Placówki jako "nowym Hiobie", "żywym symbolu Polski ukrzyżowanej"- Ta interpretacja grzeszy już jednak pewną przesadą, wynikającą być może z okoliczności historycznych, w jakich rozprawa powstawała. Było to pod koniec drugiej wojny światowej (por. F. L. S c h o e 1 l, Aatesbs
18 STMOSŁAW FITA
skazanych na zgubę bohaterów, w nich u k ry w ają się i czasem nieoczeki wanie wychodzą na św iatło dzienne n a jg łę b s z e wartości. Jest rzeczą cieka wą, że w trakcie tworzenia Placówki napisał Prus krótką nowelę Cienie. Ta paraboliczna powiastka o warszawskich latarnikach, ludziach anonimowych, o nieznanych, bo osłoniętych mrokiem twarzach, przemierzających co dzień 0 zmroku ulice miasta z płomykiem nad głow ą, to jeszcze jedno potwierdze nie wiary w wielkość ludzi małych, czyniących dobro w ciszy i ciemności 1 tworzących wartości największe i najtrwalsze.
U Prusa bowiem napisał w spółczesny badacz
-ludzie prości. zahukani tBCbałkowfe i służebne dziewki (fk wakarJarJń sa bohatera»! istotnych dJdejów hułzkoścŁ Osi właśnie, a nie »ifcsży slyskotBwych fajerwerków historycznych, niosą w soMe - wraz z nńszniszczalnyn .nstynhlem żyda - najbardziej podstawowe normy człowieczeństwa: przez nich dotomjs sie żmudny i nieefeMaamy, pełen zahamows.fi i spóźnień, zzryzot i niedoli - . .«iucyjnł sostep świata ladzkiMo. Oni czynią sobie ziemie poddana i trwaja na ten) - nfeadtatofc i niepewnie, ale EicznonJoKatóe .
*
Również w następnej powieści Prusa, w Lalce, autentyzm przeżyć religijnych będzie udziałem tylko ludzi prostych i małych. Postawę arystok racji dyskw alifikuje krótko i bezwzględnie charakterystyka panny Izabeli, która rozdaje ubogim jałmużnę, żebrzące dzieci obdarowuje cukierkami, a nawet c a łu je "z pobożnym uczuciem". Wydawało się jej, że “w którymś z tych biedaków, a może w każdym, jest utajony Chrystus, który zastąpił je j drogę, ażeby dać okazję do spełnienia dobrego czynu". Jej życzliwość dla maluczkich w y p ły w a z wiary w słow a Pisma św., które mówi: "W pocie czo ła pracować będziesz". "Widocznie popełnili oni jakiś ciężki grzęeh, Skoro skazano ich n& pracę..." (P. XI, 60).
Konfrontację trzech postaw przyniesie scena w kościele w Wielką Sobotę. Spotkają się tam: sceptyk Wokulski, kwestujące damy z towarzystwa i prości ludzie pogrążeni w modlitwie.
Wokulski dawno zapomniał o tym wszystkim, co kościół wyraża, i wejście do świątyni w dniu Wielkiej Soboty, by - dodajmy - spotkać Izabelę Łęcką, jest powrotem po wielu latach. Bo tylko ten, co b y w ał tam n ie g d y ś i któremu nieobce b y ły praw dy w iary, może d o s t r z e g a ć i p rz e ż y w a ć to wszystko tak jak bohater Lalki. Chociaż bowiem pierw sze r e f l e k s j e Są typowymi myślami sceptyka, przeżycia doznawane potem wew nątrz kościoła mogły być tylko udziałem człowieka, który umie s ł y s z e ć słowa, jakie dochodzą go "z innego świata". Pierwsze wątpliwości zaczynają się o d zakwestionowania potrzeby istnienia świątyń ("Na co ta strata miejsca i murów, komu dniem i nocą pali się światło, w jakim celu schodzą się tłumy
"POZYTYWISTA EWAMGELK2HY” 19
ludzi?"), potem pojawia się pytanie:" [...] dlaczego te dziwne budynki nie miałyby stwierdzać rzeczywistości innego świata?...", aż wreszcie p rzy chodzi moment zrozumienia, "dlaczego odwiedzanie kościołów umacnia wia rę ". "Tu - bowiem - wszystko urządzone jest tak, że przypomina wiecz ność" (P. XI, 134-135).
Mimo to Wokulski czuje się obcy zarówno wobec tych, którzy świątynie budowali, jak i tych, których w nich spotyka. Część wnętrza kościoła jest pogrążona w mroku, w którym majaczą sylwetki ludzi skupionych na modli twie. W miejscach jasno oświetlonych stoją sto ły , a przy nich damy "sie dzące w wygodnych fotelach, odziane w jedw ab, pióra i aksamity, otoczone wesołą m łodzieżą”, z którą "rozm awiały i b aw iły się jak na raucie". I zno wu g łę b s z y sens tego kontrastu pozwała zrozumieć - podobnie jak to b y ło w innych utworach - obserw acja postaci C hrystusa w grobie. Gdy docho d ziły g ło s y od stolików eleganckich pań kwestujących - "oblicze Chrystusa ciemniało", gdy zbliżył się człowiek ubogi - Chrystus przemawiał do niego. 0 ile reakcje Zbawiciela na zachowanie ludzi bogatych Wokulski widzi wy raźnie na Jego obliczu, o tyle odpowiedzi na prośby biedaków w yrażają słow a Ewangelii, przede wszystkim Błogosław ieństw a z Kazania na Górze.
Te słow a s ły s z y Wokulski, człowiek, który nie umie się modlić, jak wielu przeciętnych ludzi tamtych czasów. Sens tej sceny, poświadczony autory tetem Ewangelii, jest jednoznaczny i w yraża jedną z podstawowych prawd tak często przez Prusa w różnych okolicznościach powtarzanych: blisko Boga są cisi, skromni, ubodzy.
I taki człowiek stanie przy bohaterze w momencie najtrudniejszym ratując go od katastrofy. Dróżnik Wysocki usunie Wokulskiego z toru w momencie, gdy zbliżał się rozpędzony pociąg, i zarówno ocali mu życie, jak też u ratuje od popełnienia najcięższego grzechu - samobójstwa. Dwa słow a wskazują, że czyn dróżnika spod Skierniewic b y ł nie tylko gestem naturalnej dobroci, ale w y p ły w a ł z jego przekonań religijnych: ”- Co wielmożny pan ro bi najlepszego? ... mówił człowiek. - Kto s ły s z a ł takie rzeczy. - P r z e c i e B ó g..." (P. XIIII, 191).
I jakby w odpowiedzi na u sły szan e w momencie położenia się na szy nach słow a Wokulskiego: "Boże, bądź miłościw...", mówi: "P ła c z , wielmożny panie, i wzywaj boskiego imienia... Nie będziesz go w zyw ał nadaremnie Wszystko człowieka zawodzi, tylko jeden Bóg nie zawiedzie..." (P. XIII, 192).
W konfrontacji dwóch postaw: inteligentnego kupca, który w momencie depresji przypom niał sobie o Bogu, i prostego dróżnika wyznającego wiarę każdym czynem - wyższość posiada ten d ru g i; może on stanąć w szeregu tych, którzy są "bohaterami istotnych dziejów ludzkości". Jego postawa i jego wiara są bardziej przekonywające niż religijność chłopów z Antka i Placówki. Zrozumiał to Wokulski, że w chwili, "kiedy go wszystko zd rad ziło, jeszcze pozostała mu wierną - ziemia, prosty człowiek i Bóg..."
2 0 STANISŁAW FITA
Zrozumienie tej praw dy, choć trudno je uznać za świadomy akt wiary, pozwala bohaterowi osiągnąć równowagę myśli, choć nie przesądzi ona o jego dalszych losach24.
Problematyka ta, podobnie jak we wcześniejszych utworach, koncentruje
się wokół przeciwstawienia dwóch światów i dwóch postaw: bogatych i
ubogich. Pojawi się tu jeszcze jedna postać, która jest nowym wcieleniem pisanej wcześniej, niedokończonej Sławy. To uczony Geist, który zaprzedał się na śmierć i życie demonowi nauki i żyje jedną ideą: wynalezienia metalu lżejszego od powietrza. Ten człowiek w yglądający jak najuboższy wyrobnik, mieszkający jak ostatni nędzarz w y rzek ł się dla swej idei wszystkiego. Wokulskiemu, który u w ierzył, że wynalazki Geista dadzą początek nowej cywilizacji, w y dał się on niby Mojżesz, "który do obiecanej ziemi prowadzi jeszcze nie urodzone pokolenia"25. Jednak nie ze względu na to biblijne porównanie postać ta w ydaje się w tym momencie ważna.
Odtąd rozwiązywanie n a jg łę b sz y c h zagadek bytu i odsłanianie naj dziwniejszych tajemnic stanie się domeną mędrców, powołanych do życia przez Bolesława Prusa w następnych powieściach. Powstaną one w okresie narastającego k ry zy su ówczesnej kultury, kształtowania się postaw "s c h y ł kowych", zagubienia i poszukiwania nowych prawd o świecie i człowieku. Świat, który w wizjach pozytywistów w yglądał jak uporządkowany i zhar monizowany organizm, zaczyna być groźny i niepokoi swymi tajemnicami; ich ideały społeczne w realizacji przynoszą odwrotne skutki, wiara w naukę i je j nieograniczone możliwości okazuje się być opartą na kruchych podsta wach. Rozczarowania przeżyw ają bohaterowie Lalki. W innych utworach, a także w wypowiedziach publicystycznych Prusa, nieraz będzie kwestiono wana skuteczność poznawcza w spółczesnej nauki.
Bohater noweli Sen (1890) widzi postać ogromnych rozmiarów, po której powierzchni krzątają się "istoty wielkości mrówek, nadzwyczajnie podobne do ludzi w uczonych biretach i togach”. Owa postać b y ła obrazem Rze czywistości, a "mrówki" - to uczeni u s iłu ją c y za pomocą swoich narzędzi zbadać je j praw dziwy k ształt. Narzędzia te okazują się zawodne, rezultaty badań bardzo skromne, a praca kilku pokoleń pozwala poznać zaledwie fr a g ment Rzeczywistości. Mimo to "uczeni" rozprawiali o całości. To wyraźne
24
Wydaje sie. że zbyt daleko idzie interpretacja tej sceny przez Z. Szweykowskiego. Pisze on: "To nie jest już intelektualne stwierdzenie myślidela-deisty - to akt wiary, ktdra jako najistotniejsza rzeczywistość stanęła obok ziemi i prostego człowieka przed Prusem-Wokulskim. Idea filozoficzna zaczęła przekształcać sią w idee religijna'- ITwórczoSĆ Bolesław» Prusa, Warszawa 1972*, s. 222).
25
Pordwnanie uczonego do Mojżesza występuję także w innych wypowiedziach Prusa. Nieco żartobliwie brzmi ono w jednej z Kronik tygodniowych reklamującej pierwszy tom Słownika Geograficznego Królestwa
Polskiego. Tu Jego inicjator i redaktor, Filip Sulimierski. został porównany do Mojżesza, który "uderzeniem
laski w skałę dobył strumień nauki", jego współpracownicy. Bronisław Chlebowski i Władysław Walewski - do Aarona i Jazuego, zaś - i tu dalsze człony porównania zaczynała być "karkołomne" - "niewiadomość geograficzna" społeczeństwa - do pustyni, a popularne podręczniki geografii - do.... manny i przepiórek (B. P r u s. Kroniki, oprać. Z. Szweykowski. L IV, Warszawa 1955. s. 258-259).
"POZYTYWISTA EWANGELICZNY’ 21
zdezawuowanie wiary we wszechpotęgę nauki jest świadectwem odejścia pi sarza od pozytywizmu i jego głów nych założeń.
Ale do rozwiązywania wątpliwości, dręczących, mimo postępów wiedzy, umysły postaci powieściowych, pow oła Prus do życia - uczonych.
*
Wszechstronny k ryzys towarzyszy postaciom Emancypantek, kolejnej powieści Prusa, pisanej w latach 1890-1893. Chociaż rzecz dzieje się "około roku 1870, w kilka lat po tej epoce, a nawet jeszcze później"26, problemy nurtujące postaci są bliskie zarówno tym, które niepokoiły um ysły między r. 1870 a 1880, jak i tym, jakie przeżywali ludzie całkiem w spółcześni w momencie tworzenia i druku powieści. Postawom prymitywnych materialistów zostanie tu przeciwstawiona wizja świata, w y ro sła z założeń filozofii spirytualistycznej, ograniczonym horyzontom przyziemnych, małych ludzi - szlachetne dążenia ku poszukiwaniu prawd istotnych i ostatecznych. Większość postaci świata powieści zapomniała o sprawach naprawdę ważnych i żyje drobiazgami dnia powszedniego, plotkami i intrygami, zabiegami wokół "interesów" i utrzymania w łasnego bytu. Naiwna Madzia Brzeska jest na ich tle osobą wyróżniającą się szlachetnością serca, bezinteresownością, naturalną dobrocią i dążeniem do celów wyższych niż przeciętne. Jej dramat wynika z zetknięcia się istoty delikatnej i czu łe j z brutalnością świata, w
którym się znalazła: wśród intryg, beznadziejnej krzątaniny wokół
interesów materialnych, pozorów inteligencji i "uczoności". Taki świat otacza ją zarówno w Iksinowie, jak i w Warszawie. Jedynym człowiekiem, który zdaje się istnieć poza tym światem, jest profesor Dębicki i jemu to w powieści p rz y p a d ła najistotniejsza rola, on też pośrednio u toruje głów n ej bohaterce drogę wyjścia z kryzysu.
Postaci Emancypantek to w większości ludzie bez id e a łu lu b też żyjący w świecie pozorów. Bo przecież trudno uznać za przedstawicieli jakichś ideałów najbardziej typowe "emancypantki": nieszczęśliwą panią Latter, groteskową pannę Howard czy też uczestniczki kobiecych zebrań w rodzaju pani Kanarkiewiczowej, która u c zy ła się na pamięć encyklopedii O rgel branda! Jedyną osobą wśród nich u siłu ją c ą realizować jakieś id e a ły jest Madzia. Dla niej świat jest całością uporządkowaną, a ludzie istotami żyjącymi w ed łu g Bożych wskazań:
Niebo, niby tło Madonny Rafaela, było utkane ze skrzydeł i głów anielskich; na ziemi ludzie, jak na odpuScie, tworzyli jeden tłum pogrążony w pracy i modlitwie. [..♦) serc« ludzkie przepełniała modlitwa i dobroć, a nad całym tłumem rozlewał sie blask boży czyniący podobnymi do siebie wszystkie pochylone głowy i zamyślone twarze (P. XVII, 87).
2& Tak brzmi pierwsze zdanie powieści w pierwszym wydaniu książkowym z r. 18% (por. E. P i e ś c i k o w s k i , "Emancypantki" Bolesława Prusa, Warszawa 1970, s. 129-143).
2 2 STANISŁAW FITA
Taka b y ła je j wizja świata. W praktyce nie odznaczała się jednak gorli wością religijną: modliła się tylko "p rzygod n ie”, dla "uspokojenia serca”, pod wpływem bardzo różnych impulsów. Na p rz y k ła d : " [...] kiedy ogarnął ją smutek, gdy w idziała ludzkie nieszczęście, czasem - gdy zachodziło słońce oblewając p u rp u rą obłoki, czasem gd y odezw ała się sygnaturka w kościele" <P. XV. 22). Ale - jak się zdaje - łatwo w ierzy ła w cudowną interwencję, bo przecież b y ł a przekonana, że projekt założenia w Iksinowie szk ółk i elementarnej d o jrz a ł w niej pod wpływem modlitwy, w ysłuchanej w kościele przez Matkę Boską:
l - •-ete stała s i« rzecz itfeœotBws dla H*Ę/irców. a zwyczajna dis dusz prostych. Przenajświętsza, która patrzyła, dotychczas m, Siermiężny tłum Meczący u Jej ołtarza, spojrzała na bok i głębokie jak rotaïoâcamo&i jej oczy przez cbwQe spoczęły na Madzi fp. XV, 32-33).
A głównym dążeniem Madzi Brzeskiej b y ło : "pomagać potrzebującym , nieść pociechę strapionym" (P. XVII, 88).
Światopogląd innych postaci albo jest nieokreślony, albo zdradza pozory "naukowości”. I tak pani Latter nigdy nie myśli i nie mówi o sprawach istotnych, raz tylko ubolew ała nad sobą i swymi dziećmi, że nie nauczyła ich modlić się. Podobnie nijaki jest stosunek do życia jej córki, Heleny Norskiej. Koleżanka Madzi z Iksinowa, Femcia, jest typowym "dzieckiem epoki" - stale prenum eruje "P rzegląd Tygodniowy", w kościele czyta, zamiast książeczki do nabożeństwa, Pensées su r Ja religion Pascala, no i studiuje... Schopenhauera. Większe ambicje "intelektualne" zdradza Ada Solska, która za granicą s łu c h a ła w ykładów Haeckla: odrzuca ona wszelką reiigię, podważa argumenty Biblii, słowem - jak mówi je j brat Stefan - "je s t skończoną ateistką", co nie przeszkodziło jej w drodze z zagranicy
"wstąpić do Częstochowy", a później pasjonować się seansami
spirytystycznym i i "u w ierzyć w pukające duchy" (P. XVI, 90). Stefan Solski jest typowym sceptykiem, miewał rozmaite wątpliwości i często zdradzał "d u żą skłonność do pesymizmu". Ale dzięki częstym kontaktom z profesorem Dębickim i w pływ ow i je go nauk odsłaniających "nowe, olśniewające horyzonty" nie b y ł ateuszem. Zdecydowanym materialistą jest natomiast Kazimierz Norski, który stanie się bezpośrednim spraw cą dramatu głów nej bohaterki. Pod koniec pojawi się je j brat, wychowanek zachodnich myślicieli materialistycznych, p rzy w o łan y tu, by dać profesorow i Dębickiemu moż liwość w yłożen ia w łasn ego systemu filozoficznego.
Dramat wewnętrzny Madzi rozpocznie się pod wpływem dwóch okolicz ności: seansu spirytystyczn ego pani Arnoldowej, który okaże się zw yk łą mistyfikacją, i w y k ła d u Norskiego, który bez większego trudu potrafił zbu rzyć dotychczasowy światopogląd naiwnej panienki z Iksinowa.
Te dwie okoliczności stworzą również możliwość polemiki z dwoma objawami k ry z y su myśli, jaki dotknął społeczeństwa cywilizowane w końcu