• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 35, czerwiec 2009

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 35, czerwiec 2009"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

IS

SN

1

7

3

2

-6

4

9

4

nr

3

5

,

c

z

e

rw

ie

c

20

0

9

eg

z

e

m

p

la

rz

b

e

z

p

ła

tn

y

magazyn stu

K r a k o w s k ie i A k a d e m i i

Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego

i

Lider zespołu „Cool Kids of Death"

Krzysztof Ostrowski:

- Bunt z pierwszej płyty

to przeszłość. ..

czytaj s. 9

\ f L W:

Płacę, a więc wymagam...

dobrego kształcenia

- S . 7

(2)

W numerze

m iX er

magazyn studentów

Krakowskie j Aka de m ii im . An drzeja Frycza M odrzewskiego

Nr 35, czerwiec 2009

A p e ritif

StuDnla

Studencki Drogowskaz Intelektualny

M ój strój, m o je „ja”. .. A irso ft - s p o r t, w alka, p rz y g o d a , w y z w a n ie H is to ria je d n e g o w y n a la z k u Plącę, a w ięc w y m a g a m ... d o b re g o k s z ta łc e n ia G o rą c z k a so b o tn ie j n o c y ... p rz e d m o n i to r e m

KUMulus

PoWaGa

Politycznie Ważne Gadanie

13 M ię d z y n a ro d o w e z m a g a n ia in te le k tu a ln e 15 D eb ata: E u ro p a sz a n są m ło d y c h ?

16 M a n d a t p o se lsk i w P a rla m e n c ie E u ro p e js k im 17 „ P ię k n e je st m ą d r e i d o b re ”

18 - P artie nie w yg ryw a ją d z iś d zię k i w ła sn y m za słu g o m ,

ale w sku tek błędów p o p ełn ia n ych p r z e z p rze ciw n ikó w

r "

Kulturalny Uzupełniacz M łodzieży

l

FeLieTon

HIS

Fobia Ludzi Trudnych

1

9 - B u n t z p ie rw s ze j p ły ty to p r z e s z ło ś ć ...

12 P rz e ra ż a ją c a p ra w d a o życiu w In d ia c h 22 D w a ty siące z n a k ó w s k ie ro w a n y c h k u w ie c z n o śc i 13 - Fotografia je s t j a k m ó w ie n ie i p isa n ie o c z y m ś 23 F otofelieton: Ju w en alia 2009

redaktor naczelny redakcja zdjęcia B a rto sz W alat Iga Bałoś G rz e g o rz M a k u c h Jo a n n a O p a r c ik M a g d a le n a Z a k rz e w sk a A n n a Z ie liń sk a M aciej P ie trz y k M irk a K ę d ziersk a D o r o ta Z d e c h lik ie w ic z N o r b e r t T o m a s ik K a ro lin a D z ia d c z y k M iro s ła w Ż a k G rz e g o rz L a d ra dtp ilay o u t adres do korespondencji druk nakład opieka redaktorska zdjęcie z okładki

M ateusz Janusz (hussars.pl) m ix e r_ k s w @ in te ria .e u D r u k a r n i a L eyko tel. 012 656 44 87 2000 e g z e m p la rz y M aciej M a lin o w sk i ( W y d z ia ł Politologii i K o m u n ik a c ji S p o łe czn ej) Ł u k asz Ż o łą d ź

R ed ak cja zastrzeg a sobie p ra w o d o re d a g o w a n ia te k stó w o ra z z m ia n y ich tytułów . R edakcja n ie z w ra c a te k stó w n ie z a m ó w io n y c h .

(3)

K oniec i bom ba, a k to c z y ta ł ten trąba!

W it o ld G o m b r o w ic z

Bartosz Walat

redaktor naczelny

A...psik!

O

p a tu lo n y sesy jn ą a m u n ic ją n o ta tk o w ą , sk ro b ię sobie w n o te s ik u k ilk a słów, k tó r e w p ro w a d z ą n a s z m a g a z y n w s ta n k ilk u m ie s ię c z ­ nej h ib e rn a c ji w ak acy jn ej. W sz y s tk o za sp ra w ą o g ra n ic z o n e g o b u d ż e tu , k tó r y n ie w y sta rc z y n a d m u c h a n e piłeczki, o k u la ry p rz e c iw s ło n e c z ­ ne, k o lo ro w e to re b k i, p ły ty D V D i losy lo te ry jn e , p o d n o s z ą c e ja k ie k o lw ie k p is m o d o ra n g i m a g a z y n u n a p la żo w e dni.

W z a m ia n za to p o s t a r a m y się W as w y n u d z ić d o sz c z ę tn ie , byście p o r o z ­ d r a ż n i e n iu sesy jn y m m o g li się stać u k o ły s a n y m i d o snu.

T erapię w y k o n a m y za p o m o c ą zbyt d o b re g o w y w ia d u G rz e g o rz a M a k u ­ ch a z prof. J o a n n ą Senyszyn, n a d w y ra z finezyjnej fo to relacji Ł u k asza Ż o łę ­ dzia, u z d ro w io n e j w p o z d ro w ie n ia c h ro z m o w y z K rzy szto fem O s tr o w s k im z „C ool K ids o f D e a th ” o ra z całego a s o r ty m e n tu s k u p io n e g o w o k ó ł n ie d o p a ­ tr z e ń n a s lu m d o g a w ynalazcy, g łu p szeg o o d n ie u k a w s o b o tn ią n oc.

Z a m i n io n y r o k d zięk u ję, a o p rz y s z ło śc i w olę m ilczeć. N o fu tu r ę - ja k to s ta rz y p u n k o w i m ę d r c y p rz e w id z ie li ju ż d aw no...

(4)

StuDnla

Liczy się charakter, dusza, wrażliwość. To, jak ktoś się ubiera,

nie ma żadnego znaczenia... Czy na pewno?

Mój

strój,

moje

„ja

lo k ro tn ie o d g ry w ał ró żn e postacie. Jego n ajnow szym w cieleniem jest dresiarz Seba, 0 k tó ry m M ajewski w y p o w iad a się n a ła­ m a c h ty g o d n ik a „Gala” w taki sposób:

„Sebek spełnił m oje m arzenie o p o c zu ­ ciu siły. [...] Graliśmy epizod z Sebą i na pla n m usiałem przejść 100 m etrów zw ykłą ulicą. Pierwsza reakcja: ludzie się rozstępują 1 spuszczają oczy w dół, w idząc m nie w ar­ chaicznym dresie sprzed 10 lat. Zobaczyłem, ja k i respekt w zbudzają dresiarze. Poczułem sie księciem ulicy. N ikt nie analizował, czy p o d tym dresem jest rzeczywiście zw ój m ięśni”.

K ostium m a kluczowe znaczenie w p o strzeganiu człowieka. Poprzednia niechlujna w ersja M ajewskiego, niejaki E dw ard Ącki, b u d z ił śm iech i politow anie. W ystarczyło przebrać się w dres, żeby M a ­ jew ski stał się p o stra c h e m ulicy.

K olejnym p rzy k ład em , choć w in n y m w ydaniu, jest Elle W oods, b o h a te rk a film u „Legalna b lo n d y n k a” g ran a p rzez Reese W ith ersp o o n . Elle to m ło d a, atrakcyjna dziewczyna, k tó ra p rzykłada bard zo dużą w agę d o w łasnego w yglądu i m ody. Typowa lalka Barbie. W łaśn ie z tego p o w o d u n a rz e ­ czony Elle p ew n eg o dnia, zam iast oczeki­ w anego przez nią pierścionka zaręczyno­ wego, ośw iadcza zdruzgotanej dziewczynie, że zam ierza studiow ać praw o, a b lo n d y n ­ k a w ró żo w y m w d zian k u u b o k u kłóci się z w iz e ru n k ie m p o w ażnego praw nika, i ... rzu c a ją .

Elle chce odzyskać ukochanego, d la ­ tego sam a rów nież p o d e jm u je studia praw nicze n a prestiżow ym uniwersytecie. N ie zm ien ia je d n a k im ag eu , toteż m usi pracow ać o wiele bardziej, aby udo w o d n ić, że m a w głowie coś więcej niż tylko zakup najnowszej to rb y Prądy.

Tak sam o jest w p rz y p a d k u D o ro ty Rabczewskiej, znanej bardziej jako D oda. O w a k o n trow ersyjna p io sen k ark a szczyci się w y so k im ilorazem inteligencji, w k tó r y n a p e w n o n ie w ą tp ią jej fani, ale jej s p o ­ sób bycia (ultrakrótkie spódniczki, o g ro m ­ ne dekolty i sztuczne paznokcie) sprawiają,

że nig d y nie będzie szan o ­ w a n a przez p o w ażn e śro ­ dow iska i trak to w an a jako rów nie inteligentny p a r t­ n e r w rozm ow ie. Jak w a ż n a je st m o d a , i i d o b itn ie p o k a z u je p o lsk i _ ^ ^ serial „B rzydula”. G łó w ­ n a b o h a te rk a , U rsz u la C iep lak , to m ą d r a i w y ­ k s z ta łc o n a d ziew czy n a, ale n ie o b y ta z n a jn o w s z y m i tr e n d a m i, co n ie u ła tw ia jej p r a c y w firm ie o d z ie ­ żowej „F ebo & D o b r z a ń s k i”. W je d n y m z o d c in k ó w U la, k tó r a je s t a sy s te n tk ą sz e ­ fa, p r o p o n u je k o rz y s tn ą w s p ó łp r a c ę j e d ­ n e m u z w a ż n y c h b iz n e sm a n ó w , ale ten, z n ie c h ę c o n y jej w y g lą d e m z e w n ę trz n y m , n ie chce p o d p is a ć k o n tr a k tu . D aje się za to n a m ó w ić d o z aw arcia u m o w y m a ło ro z g a rn ię te j, ale m o d n e j i p rzeb o jo w ej Violetcie.

Literatura też nie jest w olna o d m o- dow ych schematów. Poeta chcąc p o d k re ­ ślić delikatną n atu rę bohaterki, spowije ją w zw iew ne tkaniny, zam iast odziać w cięż­ kie aksamity. Wątpliwe, by czytelnik u w ie­ rzył, że p o d m ro czn y m u b ran iem kryje się kobieta o gołębim sercu. Może ta k być oczywiście w życiu, ale stereotyp u b ra n io ­ w y przynajm niej przy pierw szym w rażeniu dom inuje. To strój zazwyczaj przeobraża z brzydkiego kaczątka w pięknego łabę­ dzia. K o p ciu szek zanim został żoną w y­ m arzonego księcia, chodził w łachm anach. Książę nie dostrzegał jakoś u ro d y biednej dziewczyny, dopóki nie pojawiła się na balu w pięknej sukni. Rów nież obecnie m e ­ tam orfoza zaczyna się o d u b ran ia - styliści rzucają hasłao: „Z m ień styl, a staniesz się in n ą osobą!”. C oś w tym jest.

U branie tak napraw dę odzwierciedla nasz światopogląd, zainteresowania, także uczucia. Jest zazwyczaj nośnikiem wiedzy 0 nas samych dla innych. Czasem to k o m u ­ nikat, że m a m y zły h u m o r i lepiej trzym ać się od nas z daleka dla w łasnego bezpieczeń­ stwa. Strojem m ożem y wyrazić też szacunek 1 powagę wobec danej osoby. Tak sam o jak dobieram y odpow iednie słowa w zależności od okazji, ta k też jest w przypadku ubioru. Nie m ożna oczywiście kierować się sam ym strojem, bo w iadom o, że pozory czasem mylą, ale jest on w pew nym sensie częścią składającą się na nasze „ja” i jako taki zawsze będzie pryzm atem postrzegania innych. Choćby w m inim alny sposób.

Jolanta Trafidło

czerw iec 2009 | miXer

nie m usieli m ieć kartki z n ap isem „Jestem Ży­ dem ”, świadczył o ty m elem ent stroju. Po prostu.

O b e c n i e

strój nie skazuje nikogo n a śm ierć (chyba że d o j­ dzie d o sp otkania w rogich sobie s u b ­ kultur, np. skinów z m etalow cam i), ale nad al m a o g ro m ­ n ą siłę przekazu. Z n a n y sh o w m an i dziennikarz, p r o ­ w adzący p ro g ra m w stacji T V N , Szy­ m o n M ajew sk i w

ie-S

koro to nie szata zdobi człowieka, to p o co stroim y się n a ra n d k i czy sp o ­ tk a n ia służbowe? Skoro strój nie o d ­ gryw a żadnej roli, to dlaczego nie pó jd z ie­ m y w piżam ie d o kościoła?

U b io re m m o ż n a wiele wyrazić. N a przy k ład p o g ru p o w a ć społeczeństw o n a lepszych i gorszych. W iedzieli o tym d oskonale Niemcy. Rasa aryjska p rzy stąp i­ ła d o II w ojny światowej z d o k ła d n ie spre­ cyzow anym i celami. Jednym z nich była eksterm inacja n a ro d u żydowskiego. Aby ułatw ić sobie zadanie, kogo należy zlikwi- d o w a ć , o d 1 g ru d n ia 1939 r. każdy Żyd p o u k o ń czen iu 10. ro k u życia m u ­ siał p o d groźbą k ary w ięzienia nosić n a p r a ­ w y m rękawie u b io ru białą o p a ­ skę o szerokości 10 cm z gw iaz­ dą syjońską. Ci ludzie

(5)

StuDnla

Jeśli trafiła cię kula,

musisz podnieść ręce

i krzyknąć:„Dostałem"

Airsoft

- sport, walka,

przygoda,

wyzwanie

N

ie d z ie ln e p o p o łu d n ie , g ó ru je n a d g ęsty m , b u k o w y m sło ń ce la se m , p o ś r o d k u k tó re g o n a n ie w ie lk im w z g ó rz u czek a n a m n ie re s z ­ ta dru ży n y . W sz y s c y je s te ś m y u b r a n i w p o d o b n e m u n d u r y , n ie k tó rz y w y ­ p o s a ż e n i w n a k o la n n ik i i o c h ra n ia c z e , a n a g ło w a c h k a p e lu sz e lu b b an d an y . N o i n a jw a ż n ie jsz e - k a ra b in . Je d n i m a ją d łu g ie M 16A 1 u ż y w a n e n ie g d y ś przez a m e ry k a ń s k ic h ż o łn ie rz y w W ie tn a m ie , in n i c h a ra k te ry s ty c z n e A K 47 w z o ro w a n e n a zn a n e j k o n s tru k c ji M ic h a ła K a ła sz n i­ k ow a. K ilka o s ó b z z a p ię ty m i d o d a tk o w o n a u d a c h - W alteram i, c o lta m i czy be- r e tta m i z a b e z p ie c z o n y m i w s k ó rz a n y c h k a b u ra c h . S am tr z y m a m d u m n i e f r a n ­ c u sk ie g o fam asa, n o w o c z e s n y k a ra b in s z tu r m o w y w y p r o d u k o w a n y d la Legii C u d z o z ie m sk ie j. K o leżan k a, b ę d ą c a n a s z y m d o ­ w ó d c ą , w y ciąg a k ró tk o fa ló w k ę i p o chw ili n a k a z u je n a m się p rz y g o to w a ć d o ro z p o c z ę c ia w alki. K ażd y sp raw d za, czy m a p e łn y m a g a z y n e k , w y m ie n ia u w ag i d o ty c z ą c e strateg ii, słyszym y d o b ie g ającą z ra d ia o s ta tn ią k o m e n d ę . R o z m o w y c ic h n ą , w szy scy w p ełnej g o tow ości. N a tw a rz a c h m a sk i, k o m i ­ n ia rk i i o b o w ią z k o w o - specjal­ ne ochronne okulary.

K a p ita n n aszej g ru p y daje rę k ą z n a k d o r o z p o ­ częcia i realizacji u sta lo n e j w cześniej strategii. D z ie li­ m y się n a tr z y d w u o s o b o w e g ru p y : Alfa, B ravo o ra z C harlie. W le k k o p o c h y lo n e j p o zy cji strzeleckiej p r z e m ie r z a m y w o ln o las, o d d a le n i o d siebie w ró w n y c h o d s tę p a c h . Po k ilk u m i n u ta c h m o n ito r o w a n i a o k o lic y d o c h o ­ d z im y d o w ą w o z u , k tó r y b y ł n e w ra lg ic z ­ n y m p u n k te m n a sz e g o p a tro lu . P ie rw s z a d r u ż y n a ru s z a p rz e z w ąw óz. W sz y s tk o O K , w ięc d o s ta je m y zn ak : „Czysto!” O s ła n ia n i p rz e z A lfę - z a c z y n a m y biec, ab y ro z lo k o w a ć się n a d r u g i m k o ń ­ c u w ąw o zu . N agle - św ist. Z a s ta n a w ia m się, czy to p ta k i, czy m o ja w y o b ra ź n ia . Po chw ili d o sta ję o d p o w ie d ź . O s ta tn ia g r u p a d o c ie ra d o k o ń c a w ą w o z u i n ag le słychać tr z a s k ła m a n y c h gałęzi. P rz y b ie ­ ra m y szyk o b ro n n y , ale je st ju ż za p ó ź n o . W id z ę k ą te m o k a serię n a d la tu ją c ą kul.

Z dążyłem jeszcze o d d ać na ślepo kilka strzałów , ale n ie m ie liśm y ju ż szans. N asi p rz e c iw n ic y byli szybsi i szy b k o p r z y g o ­ to w ali zasad zk ę, w y k o rz y stu ją c p rz y ty m n a sz b łą d taktyczny. P o d n o s im y ręce, a z g ęstych k rz e w in w y ła n ia ją się ra d o s n e tw a rz e p rze c iw n e j d ru ży n y . To k o n ie c p ie rw szej r u n d y - czas n a rew anż!

Pole bitwy, b ro ń , a m u n ic ja , strateg ia, a d re n a lin a , w a lk a - to p ie rw s z e sk o ja rz e ­ n ia , k tó r e n a s u w a ją m i się, g d y m o w a

0 airsofcie. Jed y n ie w s p o m n i a n a „ R u n ­ da” ja k o ś n ie p a su je d o m ilita rn e j całości.

A ir S o ft G un n a z y w a n y w sk ró c ie A S G są to re p lik i b r o n i p a ln e j o d ­ w z o ro w a n e w skali 1:1, strzelające p l a s t i k o -w y m i k u l k a - m i o k alib rze 6 m m . W całej z a ­ b aw ie n a jw a ż n ie jsz y je st re a liz m - tu taj n ik t n ie u ż y ­ w a słow a „ m a r k e r ” czy te ż „ k u lk i”. To p o p r o s tu b r o ń i a m u n ic ja , ch o c ia ż p o z a n a p ra w d ę re a lis ty c z n y m w y g lą d e m ow a „ b ro ń ” z p ra w d z iw ą b r o n ią p a ln ą nie m a w iele w sp ó ln eg o . Z a b a w ę w airso ft m o ż n a ro z p o c z ą ć ju ż o d k ilk u se t złotych. M u n d u r k u p u ­ je m y w d e m o b ilu , a b r o ń i p o d s ta w o w e a k c e so ria k o sz tu ją 100-200 zł. M o w a tu o czy w iście o n ajn iższej p ó łc e sp rz ę tu . S o lid n e, m e ta lo w e re p lik i w y strz e liw u ją ­ ce k ilk a n a śc ie kul n a s e k u n d ę , w y p o s a ż o ­ n e w sp ecjalisty czn e c e lo w n ik i o p ty c z n e to k o sz t co n a jm n ie j k ilk u ty sięcy z ło ­ tych. J e d n a k n ie o sp rz ę t tutaj c h o d zi.

A irs o ft je st g rą, k tó r a o d r ó ż n ia się o d p a in tb a llu n ie ty lk o sw y m re a liz m e m . S trzelając p la s tik o w y m i k u la m i, p o le g a ­ m y w w ięk szo ści n a z a u fa n iu w d r u ż y ­ n ie i g rą fair. Jeśli tra fiła cię ku la , m u s isz p o d n ie ś ć ręce i k rz y k n ą ć : „ D o s ta łe m ” - to n a jw a ż n ie jsz y p u n k t w r e g u la m i­ nie. P o zo stałe z a sa d y u s ta la się zależnie o d t r y b u ro z g ry w k i i sc e n a riu sz u .

A irso ft staje się p o p u la r n ą ro z ry w k ą 1 d u ż ą k o n k u r e n c ją d la o w iele d ro ż s z e ­ go p a in tb a llu , d o sta rc z a ją c p o d c z a s k ilk u g o d z in n ie sa m o w ite j ilości a d re n a lin y i w ra ż e ń .

Z a c h ę c a m d o s p r ó b o w a n ia sił w a ir­ sofcie k a ż d e g o m ę żczy zn ę, b o ja k pisze w k siążce „D zik ie serce” Jo h n E ld red g e

„ (...)w a ru n k iem tego, co k o n s ty tu u je m ę ż ­ czyznę, je s t z r o z u m ie n ie trzech fu n d a m e n ­ talnych pragnień, kryjących się głęboko w jego sercu: p ra g n ien ia sto czen ia bitw y, p rze ży c ia p rzy g o d y i u ra to w a n ia d a m y

w n ie szczęściu ”.

W szystkie trzy prag n ien ia zaspokaja airsoft.W alka i p rzy g o d a to k ażde airsofto- we spotkanie, „uratow anie d a m y ” zaś to już tylko kw estia o d p o w ied n ieg o scenariusza przew idującego odbicie zakładników .

M ir o sła w Żak

(6)

StuDnla

za o w o c o w a ła p o ja w ie n ie m się m a s y k o ­ szu lek o p a trz o n y c h d o w c ip n y m i, często a b s u r d a ln y m i c y ta ta m i czy z ło ty m i m y ­ ślam i.

- N a co d zie ń nie zw ra c a m y na to

uwagi, je d n a k g d y u w a żn ie się rozejrzeć, tru d n o nie za u w a ży ć , że n ie m a l k a ż ­ da m ija n a na ulicy osoba nosi T -sh irt - w s p o m in a je d e n z u c z e s tn ik ó w w y ­

stawy. - T -sh irty no szą g w ia z d y film u ,

estrady, lu d zie sztu k i, skin h ea d zi, p u n k i, hippisi, b izn esm en i, p ro feso rzy i stu d e n c i

- o p o w ia d a z a fa s c y n o w a n a m n o g o ś c ią g a tu n k ó w k o sz u le k k o b ie ta u c z e s tn ic z ą ­ ca w evencie. N ie m a d ru g iej rzeczy ta k p o w s z e c h ­ niej i ta k często k u p o w a n e j - k a ż d y k u p u je kilka lu b k ilk a n a śc ie k o sz u le k w ciąg u ro k u . W sa m y c h U SA sp rz e d a je się ich o k o ło m ilia rd a ro c z n ie , a św iato w y p rz e m y s ł k o s z u le k w a rt je st m ilia rd y d o ­ larów. L u d zie k o le k c jo n u ją je i s p rz e d a ją n a au k c ja c h ja k d zieła sztuki. N ajtań szy T -s h irt m o ż n a k u p ić za p a rę z ło ty ch n a baz a rz e , a najdroższy, firm y H an es, z o ­ stał s p r z e d a n y n a a u k cji c h a ry ta ty w n e j z a ... 42 tys. dolarów . K o szu lk i p o m a g a ją p o d k re ś lić i n ­ d y w id u a ln o ś ć , p o k a z a ć in n y m lu d z io m w ła s n e poglą d y , z a in te re s o w a n ia i o s o b o ­ w ość. P rz y ty m w sz y stk im T -s h irt p o z o ­ stał taki, ja k im z o sta ł stw o rz o n y - prosty, w y g o d n y i fu n k cjo n aln y . N ic d ziw n eg o , że p o w s ta ł p o m y s ł, b y te n n ajb ard ziej c h a ra k te ry s ty c z n y strój n a sz y c h czasó w w y słać w k o s m o s ra z e m z in n y m i in f o r ­ m a c ja m i o lu d z k o ści.

D lateg o te ż w y sta w a p o ś w ię c o n a w ie lo ra k im d e s ig n o m T - s h irtó w cieszy ­ ła się ta k im p o w o d z e n ie m . K ażdy m ó g ł o b e jrz e ć najciekaw sze, o ry g in a ln e e g ­ ze m p larze, w ła s n o rę c z n ie z a p ro je k to w a ­ n e p rz e z fa n ó w k o sz u le k o ra z p o d z iw ia ć zw ie z io n e z o d le g ły c h z a k ą tk ó w św iata d z ie ła ró ż n y c h p ro je k ta n tó w i w ariacje arty stó w n a te m a t p o z o r n ie b a n a ln e j k o ­ szulki.

Czy w a rto w ięc inw estow ać w m a r- kow e T -sh irty lub o p a trz o n e n ie w y sz u ­ k a n y m i n a d ru k a m i, czy lepiej sp ró b o w ać stw orzyć swój w łasn y im ag e i stw orzyć w łasnego p ro je k tu p o d k o szu lek ? W o b e c ­ nych czasach k ażd y d ą ż y d o in d y w id u a l­ ności. C o ra z bardziej p o p u lu r n e i cen io n e b ę d ą sa m o d z ie ln e p ro jek ty ta k sam o ja k p rz e z w szystkie lata sa m T -sh irt był d o c e ­ n ia n y za sa m o jego w ynalezienie.

A n n a K o z io ł

Historia

jednego

wynalazku

T-shirt jest dzisiaj

nieodłącznym

elementem ubioru.

Znajduje się

w każdej szafie.

T

r u d n o so b ie w y o b ra z ić b r a k k o ­szulki w c o d z ie n n y m stroju. A je d n a k T -s h irt to s to s u n k o w o m ł o d y w y n alazek . C zy k to k o lw ie k z a sta ­ n a w ia ł się n a d ty m , ja k a je st je g o h is to ­ ria? A je s t in te re s u ją c a i d łu g a . O b e c n ie t r u d n o p o w iązać T -s h irt z bie liz n ą, ale to w ła śn ie z n ią w iążą się je g o p o c z ą tk i.

W U SA p rz e ło m u X IX i X X w ie ­ k u m ę żczy źn i n o sili p o d u b r a n i e m tzw.

U nion Suits, n a z y w a n e ta k ż e L o n g Joh­ n a m i. B yły to sw ego r o d z a ju w e łn ia n e

śpiochy, je d n o c z ę ś c io w y strój w y p o ­ sa ż o n y w g u zik i o d szyi p o k ro c z e o ra z z a o p a trz o n y w p ra k ty c z n ą k la p ę z tyłu. W 1901 ro k u a m e ry k a ń s k a firm a H a n e s K n ittin g C o m p a n y stw o rzy ła d w u c z ę ­ ściow e k o m p le ty bielizny, z ło ż o n e z m a j­ te k i ko szu lk i, je d n a k n ie były w stan ie

k o n k u ro w a ć z p o p u la r n y m i L ong J o h n a ­ m i. Z tego p o w o d u ro z p o c z ę to ich sp r z e d a ż w E uropie. U n io n Suits, g u s to w n e stroje, z n a n e n a m g łó w ­ n ie z film ó w o D z ik im Z a c h o d z ie , p o z o s ta ły p o p u la r n e je d y n ie w całych S ta­ n a c h Z je d ­ n o c z o n y c h i jeszcze w czasie- p i e r w s z e j w o jn y św ia ­ tow ej z n a jd o w a ­ ły się n a w y p o s a ż e n iu k a ż d e g o ż o łn ie rz a US A rm y. To w ła ­ śn ie a m e ry k a ń s c y ż o łn ie rz e w n a jw ię k ­ sz y m s to p n iu p rzy czy n ili się d o tego, że T -s h irt p o w ró c ił d o U SA , k tó r e sta ły się jego ojczyzną.

K iedy p o w y b u c h u p ie rw szej w o j­ ny św iatow ej n a d p o la m i b ite w E u ro p y p o ja w iły się a m e ry k a ń s k ie sam oloty, ic h p ilo ci w k ła d a li n a siebie tra d y c y jn e śpiochy. Szybko zauw ażyli je d n a k , że ich e u ro p e js c y k o le d z y n o s z ą p o d m u n d u ­ r a m i d w u c z ę śc io w ą bieliznę. B a w e łn ia ­ n e m a jtk i i k o sz u lk i z w y c ię c ie m „w se ­ re k ” były o w iele w y g o d n ie jsz e i b ard ziej p ra k ty c z n e o d g ru b y c h , w e łn ia n y c h u n i ­

fo rm ó w , d la teg o b ły s k a w ic z n ie p rzyjęły się w ś ró d ż o łn ie rz y zza o c e a n u .

„Jeszcze w 1914 roku d o w ó d ztw o US N a v y zdecydow ało, że w ycięcie »w serek« je s t niem oralne, g d y ż odsłania z b y t wiele ciała. D latego zd e c y d o w a n o się n a za sła n ia ją c y w ięcej okrągły k o łn ie rz y k ze ściągaczem i krótkie ręka w ki - m ó w i

o rg a n iz a to r k a ta rn o w s k ie j w y sta w y p o ­ św ięconej s ły n n e m u T -sh irto w i. - P ie rw ­

sze p rzy p o m in a ją c e k s z ta łte m literę „ T ” k o szu lk i k o sz to w a ły ty lko 24 centy.

P o jaw iło się w iele firm o feru jący ch d r u k in d y w id u a ln y c h w z o ró w koszulek. Każdy, k to w całej m n o g o ś c i w z o ró w d o ­ stę p n y c h w tra d y c y jn y c h sk le p a c h i w I n ­ te rn e c ie n ie z n a jd z ie n ic z e g o d la siebie, m o ż e stw o rzy ć w ła sn y w z ó r i p o kilku, k ilk u n a s tu d n ia c h cieszyć się z w łasnej, je d y n e j w sw o im r o d z a ju k o szu lk i. M o ż ­ liwe je s t te ż „ w y p ro d u k o w a n ie ” T -s h irtu w d o m o w y m z aciszu - w y sta rc z y s tw o ­ rzyć za p o m o c ą k o m p u t e r a w y m a rz o n y w zór, w y d ru k o w a ć go n a sp e c ja ln y m p a ­ p ie rz e i n ak leić lu b w p ra s o w a ć w czystą k o szulkę. Ta o g r o m n a in d y w id u a ln o ś ć 6 czerwiec 2009 | miXer

(7)

StuDnla

Głupszym od nieuka jest głupiec uczony

Płacę, a więc wymagam...

dobrego kształcenia

O

lb rz y m i w z ro s t liczby p r y w a t­n y ch sz k ó ł w yższy ch w n a sz y m k ra ju je st n ie w ą tp liw ie p o w o ­ d e m d o d um y. W ie lu tw ó rc ó w re fo rm y s z k o ln ic tw a w yższego z n ie k ła m a n y m z a d o w o le n ie m o z n a jm ia , że P o lac y są c o ­ ra z lepiej w y k ształcen i. W s k a ź n ik i sch o - la ry zacji sp o łe c z e ń s tw a r o s n ą i n ie zb icie u d o w a d n ia ją p ra w d z iw o ść p o w y ższeg o w n io sk u . J e d n a k n ie w szy stk o w y g ląd a ta k sielan k o w o , ró ż o w o i w sp an iale.

S k o ro ta k b a r d z o s ta w ia m y n a e d u k a c ję , lic z b a o s ó b m o g ą c y c h się

p o sz c z y c ić d y p lo m e m sz k o ły w yższej w ciąż r o ś n ie , a ty t u ł m a g is tr a , czy n a w e t lic e n c ja ta je s t n ie z b ę d n y m m i n i m u m j u ż n a s ta rc ie d o p r a c y z a w o d o w e j, to d la c z e g o a b s o lw e n c i o p u s z c z a ją c y m u r y sw y c h u c z e ln i w p rz e ra ż a ją c e j w ię k sz o ś c i p r z y p a d k ó w n ie są w s ta n ie w y k a z a ć się w ie d z ą , ja k ą p o w in n i ju ż w ó w c z a s m ieć? C o p o w o d u je , że p r a c o ­ d a w c y n ie c h ę tn y m o k ie m s p o g lą d a ją n a n a g łó w k i d y p lo m ó w i n ie c h c ą z a t r u d ­ n ia ć k a n d y d a t ó w z t y t u ła m i p r z y z n a n y ­ m i p rz e z n ie k tó r e szkoły?

N iestety, w y g lą d a n a to, że c z y n n ik „ e k o n o m ic z n y ” c o ra z b ard ziej d o m in u je n a d c z y n n ik ie m „ e d u k a c y jn y m ”.

S zkoła p ry w a tn a , ja k ie g o k o lw ie k szczebla, je st firm ą , a jeśli ta k , to m u s i p rz y n o s ić zyski, czyli p o tr z e b u je b ęd z ie najw iększej liczby klientów , d zięk i k tó ­ r y m w y so k o ść w p ły w ó w d o b u d ż e tu jest co n a jm n ie j zado w alająca. O czyw iście, n ie p o d le g a dyskusji, że k lien t, k tó r y p ła ci firm ie za jej u słu g i, w y m a g a w y p e ł­ n ie n ia w a r u n k ó w um o w y , z a m ie rz a d o ­ stać „ to w a r” w ja k n a jle p sz y m g a tu n k u , z o d p o w ie d n ią o b s łu g ą i w o k re ś lo n y m czasie. T aka re g u ła o b o w ią z u je ta k że w p rz y p a d k u u m o w y p o m ię d z y s tu ­ d e n te m a u czeln ią. C zy je d n a k m o ż n a ta k całk o w icie b e z z a strz e ż e ń p rz e n ie ść stric te e k o n o m ic z n e w zo rce i definicje n a g r u n t ed u kacji?

M o im z d a n ie m tr a k to w a n ie p ro c e s u n a u c z a n ia ja k p ie czen ie b u łe k czy p r o ­ d u k c ji g w o ź d z i je st b łę d n e i p ro w a d z i do k o m p le tn e g o p o m ie s z a n ia pojęć. Takie p o d e jśc ie sp raw ia, że s tu d e n t, za m ia st k o rz y s ta ć z tego, co dają m u stu d ia , u s t a ­ w ia się w p o zy cji k lie n ta firm y i p e te n ta , i to zazw yczaj g r y m a ś n e g o ...

N ie je st m o i m c e le m u d o w a d n ia n ie k o le ż a n k o m i k o le g o m , że p ła c ą c za s t u ­ dia, n ie p o w in n i w y m a g a ć . A leż p o w in n i!

P o w in n i w ym agać dobrej, profesjonalnej kadry profesorskiej, dobrze p rzygotow a­ nych sal dydaktycznych, skrupulatnego przestrzegania p rogram u zajęć, op ieki m erytorycznej ze strony w ykładow ców oraz takiego p rogram u studiów, który u m o żliw i im jak najlepsze p rzygotow a­ n ie się do realizow ania własnej ścieżki zaw odow ej. N a to m ia s t u g ru n to w y w a n e

w s tu d e n ta c h p rz e k o n a n ie , że „ z a p ła ­ c o n e to z n a c z y z aliczo n e” im p lik u je n a ­ stę p stw a w p o s ta c i całkow itej d e g ra d a c ji p o ję c ia „wyższe w y k sz ta łc e n ie ”. D latego c o ra z częściej m u r y u c z e ln i o p u szczają d y le ta n c i z d y p lo m a m i, k tó r z y co p ra w d a rz e te ln ie w sp o m o g li sw oją szkołę, płacąc za k o le jn e „ w a ru n k i” i p o p ra w k i, ale w ie ­ dzy z ty c h że m u r ó w n ie w y n o s z ą .... A m o ż e p r o b le m tk w i w cz y m i n ­ ny m ? M o ż e ju ż n a p o z io m ie szkół p o d ­ staw o w y ch , g im n a z jó w i liceó w p o w in n o się w p a ja ć d z ie c io m sz a c u n e k d la n a u k i i chęć p o s z e r z a n ia so b ie h o ry z o n tó w , z a m ia s t k sz ta łto w a ć w n ic h p rz e k o n a n ie , że za p ie n ią d z e m o ż n a w s z y s tk o ... D o r o ta Z d e c h lik ie w ic z m iX er | czerwiec 2009 7

(8)

StuDnla

raz z n a sta n ie m sobotniego w ieczoru w iele p o rta li zaczy­ n a no to w ać zw iększoną liczbę odw iedzin. Jakie to w itryny? Te wszystkie, n a k tó ry ch m o ż n a zaw rzeć now e z n a jo m o ­ ści lub p row adzić drugie, w irtu aln e życie. Są to w ięc czaty, p o rtale randkow e, serw i­ sy zrzeszające ludzi o w spólnych zainte­ resow aniach, fora in tern eto w e czy też gry pozw alające wcielić się w p o sta ć kogoś innego. C zy wyjścia z praw dziw ym i i re­

aln ym i zn ajom ym i d o kina, na spacer, w ypady d o p ubu b ąd ź dyskoteki o d c h o ­ dzą w zap om nienie?

T ru d n o je d n o zn aczn ie odpow iedzieć n a to pytanie. Oczywiście, ciągle istnieje g ro n o ludzi, którzy zawsze postaw ią realną zn ajo m o ść p o n a d w irtualną, ale czy p rzy ­ p a d k ie m nie jest ich coraz mniej?

S obotni w ieczór kojarzy się z zabawą, ta ń c e m i szaleństw em d o białego rana. Ale czy n a p ew no? O b ecn ie dla szerokich m a s skojarzeniem je st raczej m o n ito r, k la­ w iatura i kaw a za kaw ą d o sam ego rana. O g ro m n a sieć in tern eto w a cały czas się rozrasta. Istnieje coraz więcej możliwości, coraz więcej serwisów, n a k tó ry ch ludzie m o g ą znaleźć wszystko, czego tylko p o trz e ­ bują. W iększość o só b sam otnych, nie śm ia ­ łych, n a co dzień zapracow anych w idzi w ty m szansę dla siebie n a spędzenie m iłe­ go wieczoru (sprzyja te m u w zględna an o n i­ mowość, jaką oferuje sieć). Pozwala on a na wytwarzanie fikcji w okół własnej osoby.

In te rn e t to także sposób n a to, b y o so ­ b a odczuw ająca b ra k akceptacji w realnym życium ogła się p o czu ć lepiej, d o w arto ścio ­ w ać i od b ić o d szarości d n ia codziennego. Stać się kim ś, k im chciałaby być.

N ie należę d o tego typu ludzi m oże dlatego, że now e technologie i k o m p u te r pozostają dla m n ie swego rodzaju czarną m agią. Jestem tradycjonalistką, w ierzą­ cą w wyższość św iata rzeczyw istego n a d w irtu aln y m , ale te n je d e n raz chciałam zobaczyć, ja k to jest spędzić s o b o tn ią no c w sieci. Z w iedzałam i og lą d ałam ró ż­ n e strony, założyłam k o n to n a m o d n e j i w szechobecnej „N aszej-klasie”, w ypow ie­ d ziałam się n a ró żnych forach i blogach, n o i - co najw ażniejsze - w eszłam n a czat w p o szu k iw an iu tow arzysza n a wieczór.

D łu g o nie m o g ła m się zdecydow ać, jaki w y b rać pokój. Było ich m nóstw o: ró żnego rodzaju towarzyskie, tem atyczne czy regionalne. O statecznie zalogow ałam się tam , gdzie było najwięcej ludzi, praw ie 4 tysiące! N ie p o trafiłam je d n a k naw iązać

z n ik im rozm owy, w ydaw ało m i się to zbyt nienaturalne.

Z ap y tałam m o d e ra to ra czatu, o d a ­ ją cy m d u żo d o m yślenia loginie „Szef”, co m o ż e pow iedzieć o so b o tn im w ieczorze w sieci: - Cóż, nie da się ukryć, że w ty m

czasie nasz czat odw iedza najwięcej ludzi. M a ję w olny dzień, w iadom o, że następnego dnia nie m u szą iść do pracy, szukają więc ja kiejś rozrywki. Są też tacy, któ rzy spędza­ ją tu ka żd ą w olną chwilę. Tak je st ze m ną.

Będę sa m o krytyczn y i p o w iem , że czasem w ydaje m i się, iż jestem ciężko chory.

Zapytałam : n a co c h o ry (chociaż w zasadzie się dom yślałam )? - C hory na

Internet. N o bo jeśli ktoś spędza większość życia p rze d kom puterem , nie w yobraża so­ bie p o ranka bez głębokiego spojrzenia w cie­ kłokrystaliczną m atrycę swojego laptopa, to co m ożna innego o nim powiedzieć? Stronię o d ludzi, u n ik a m tłu m u , więc rzadko p o ja ­

w ia m się wśród tzw. norm alnych osób. Na szczęście m oja choroba wydaje się względnie niegroźna - jestem tak za m kn ięty w swoim ciasnym, zabałaganionym pokoju, że m a m nadzieję, iż nikogo nie jestem w stanie zara­ zić - w yznał m oderator, przy czym w edług

m n ie trafnie zilustrował sposób myślenia ludzi dotkniętych „problem em Internetu”

Istnieje w praw dzie obawa, że ta bez w ątpienia cywilizacyjna „choroba” d o ­ p ad n ie nas w szystkich prędzej czy p ó ź ­ niej, że przyjdzie p ew ien so b o tn i wieczór, gdy opustoszeją kawiarnie, kina, ulice, wszy­ scy zasiądą przed swoimi kom puteram i, a w irtu aln y św iat w ciągnie nas b e z reszty, ale ja je d n a k w to nie wierzę. W człowieku zawsze pozostaje choćby o d ro b in a z d ro ­ wego rozsądku, k tó ry o d czasu d o cza­ su, szepcząc d o ucha, p o d p o w ia d a nam : - N ie tędy droga...

M agdalena D u ln io k

Gorączka

sobotniej

nocy...

Internet to sposób na to,

by osoba odczuwająca

brak akceptacji

w realnym życiu

mogła się poczuć lepiej

(9)

KUMulus

- Bunt

z pierwszej

to przeszłoi

- mówi Krzysztof Ostrowski

z zespołu „Cool Kids of Death"*

- „ A n ty R a d io ” w ita K rzysztofa O s tr o w sk ie g o z z e s p o łu „ C o o l K id s o f D e a th ”. - W ita m . - P o w ie d z m i, K rzysztofie, d la c z e ­ g o n a si p ra k ty k a n ci b a li się przyjść na r o z m o w ę z tobą. - N ie m a m b la d eg o pojęcia...

...a n ie jest tak, że u c h o d z is z na r o z m ó w c ę n iep rz y stęp n eg o ?

- N ie w ie m . W ydaje m i się, że je s te m ro z m o w n y i m a m d u ż o d o p o w ie d z e n ia . - Ja je s te m r o c z n ik ie m ‘88 i n ie u k r y w a m , że to, c o w y c z y n ia c ie o d p o ­ czątk u d z ia ła ln o ś c i, w z n a c z n y m s t o p ­ n iu k sz ta łto w a ło m n ie m u z y c z n ie ... - N a p ra w d ę ? N ig d y n ie m y ślałem o ty m w te n sp o só b , ale to m ile W ta k im razie ro c z n ik ‘76 p o z d ra w ia ro c z n ik ‘88. - O c z y w iśc ie m o je p ie r w sz e p y ta ­ n ie b y ło s p r o w o k o w a n e ty m , jak b y ­ w a sz p o str z e g a n y p rzez m ed ia ... - N a p e w n o je ste ś m y w szufladzie „ n ie ro z m o w n e ch u je”, ale ja zaw sze się s ta ra łe m u n ik a ć z a sz u fla d k o w a n ia i d la ­ tego n ie w ie m , sk ą d to się bierze. Po co się n u d z ić , ja k m o ż n a ro b ić coś n o w e ­ g o ... W ia d o m o , że w iele o s ó b pow ie, iż to, co robim y, n ie z m ie n ia się, ale ja u w a ż a m , że je st inaczej. N ie w id z ę se n s u tr z y m a n ia się je d n e g o sc h e m a tu .

- A c o w ta k im ra zie k szta łtu je t w o ­ je p o s z c z e g ó ln e stany, w k tórych o d n o ­ sisz się d o k o n k r e tn e g o sch em atu ?

- Ja zaw sze s ta ra m się p rz e n o s ić r z e ­ c zy w isto ść n a sztu k ę w skali je d e n d o je d n e g o . W ydaje m i się, że w ielu rzeczy, k tó re w y d a rz y ły się n a p ra w d ę , n ie b y ł­ b y m w sta n ie w ym yślić. Życie p o z o sta je w y sta rc z a ją c o in s p iru ją c e , p o co c o k o l­ w ie k n a g in a ć . N ajlepiej p a trz e ć i słuchać. O so b iśc ie in s p ira c ję c z e rp ię z ró ż n y c h rzeczy. W ry s o w a n iu to c a łk o w ity p r z y ­ p a d e k , w m u z y c e c h y b a to sam o...

- Brak o d p o w ie d z i n a tc h n ą ł m n ie o p ty m iz m e m ...

- To n ie je st b r a k o d p o w ie d z i. W y ­

daje m i się, że o d p o w ie d z ia łe m d o ść k o n k re tn ie . N ig d y n ie w iesz, co ta k n a ­ p ra w d ę zobaczyłeś i gdzie co usłyszałeś. A w szy stk o m o ż e z a p ro c e n to w a ć te k ­ ste m , r y s u n k ie m i cz y m k o lw ie k in n y m . N ig d y n ie w iesz, co w ydalisz.

- K olejn a szu fla d a - b u n t. [pytania

z a d a n e niewyraźnie]

- Bóg, tak? Bóg. G e n e ra ln ie je ste m n iew ierzący, s ta r a m się być ateistą.

- A g d y b y m za d a ł p y ta n ie w y ra źn ie i sp y ta ł o bunt? [tym ra ze m p y ta n ie z a ­ d a n e wyraźnie] - To też. O b e c n ie w ty m te m a c ie też je s te m ateistą. To w szy stk o w y n ik a ze ► miXer | czerwiec 2009 9

(10)

ja k m a żyć, b o ja s a m n ie w iem . E k s p e ­ r y m e n tu ję n a so b ie i n ie b ę d ę się z n ik im ty m dzielił. Jeżeli w p a d n ę ju ż n a jakiś d o b r y p o m y s ł, to z a m ie rz a m go w p o je ­ d y n k ę w yk o rzy stać. - Traktujesz „ C o o l K id s o f D e a th ” jak o p e w n ą m arkę? - M ó w ią c z u p e łn ie p o w a ż n ie , m u szę p rz y z n a ć , że ta k . M o ż n a to tr a k to w a ć p o ­ z y ty w n ie lu b nie , ale m o ż n a p rzew id zieć, co so b ą w d an ej chw ili zap rezen tu jem y . Z e s p ó ł m a k o n k r e tn e po le , p o k tó r y m się p o ru s z a .

- Jesteście p r z e d sta w ic ie le m ł ó d z ­ kiej scen y m u zyczn ej?

- N ie je s te ś m y p rz e d s ta w ic ie le m ż ad n ej sceny. Po p r o s tu je ste ś m y z Ł odzi. K uba i M a rc in to byli p ie rw s i m uzycy, ja k ic h p o z n a łe m w życiu. N ie sie d z ia łe m w ś ró d m u z y c z n e g o śro d o w isk a. W ogóle n ie m ó w iłb y m o łó d z k iej scen ie - „Psy- c h o c u k ie r ” i „19 w io se n ” to jeszcze nie w szystko. M o ż e je st ja k a ś h a rd r o c k o w a scen a alb o in n a , ale ja m a m to w dupie. Jestem g rafik iem , a n ie m u z y k ie m .

- Jak byś o k r e ślił ó w c z e sn ą scen ę m u zy czn ą ? B y liście n o w a to ra m i?

- W s u m ie n ie w ie m . W te d y się w ty m n ie o rie n to w a łe m . B yły ze sp o ły „M y slo v itz”, „Ś cian k a”, „ H o m o s a p ie n s ”. M y n ie zw a ż a liśm y n a i n n y c h ... - A o b e c n ie je s te śc ie tra k to w a n i jak o a n im a to r z y kultury? - W ła śc iw ie je ź d z im y z ró ż n y m i m ł o d y m i z e sp o ła m i, k tó r e g rają u n as ja k o su p o rty . M a m n a d z ie ję , że n a t r a ­ fię n a taki, k tó r y p o k a ż e m i, gdzie m o je m ie jsc e - c h o ć g e n e ra ln ie z e sp o ły n ie tr a k tu ją n as ja k o rec e n z e n tó w . To b a rd z o d o b rz e . Z re sz tą u w a ż a m , że n a d a l je s te ­ śm y w o b ie g u n is z o w y m i d zięk i te m u to p o p r o s tu n ie m o żliw e. N a k o n c e rty p rz y ­ c h o d z i tyle osó b , ile p rz y c h o d z iło , ciągle n ie m a n a s w m e d ia c h , n o i w d o d a tk u sp rz e d a je m y śr e d n ią liczbę płyt. To a lte r­ n a ty w n y c o n sta n s.

- N ie zapraszają cię n a jak ieś s p o ­ tk an ia, k o n feren cje itd.?

- Ja m a m alergię na sytuację typu „ga­ dające głow y” - n ie b ę d ę n ik o m u m ó w ił, ► z n u d z e n ia . Ile m o ż n a o d p o w ia d a ć n a p y ta n ie o b u n t? To d ru g ie najczęściej s ta ­ w ia n e p y ta n ie i o d c z te re c h lat n ik o m u w zesp o le n ie ch ce się n a n ie o d p o w ia ­ dać. To ta k i b u n t. - N o ale to „ A n ty R a d io ” i tu trzeb a 0 to pytać... - N o tak. To b a rd z o z b u n to w a n y ete r 1 ta k ie p y ta n ie je st n a m ie js c u (śm iech). W iesz, m y m a m y p o n a d trzy d zieści lat i b u n t z p ierw szej p ły ty to przeszło ść. K iedyś z d e c y d o w a n ie b ard ziej k a te g o ­ ry c z n ie p o strz e g a liś m y sprawy. W sz y s tk o było c z a rn o -b ia łe . T eraz je ste ś m y starsi i c h y b a m ą d rz e js i - w szy stk o z ro b iło się s tra sz n ie szare. P o c h o le rę się b u n to w a ć .

- A czy n ie sta ło się tak, że o d p o ­ czątku b u n t b y ł p o tr z e b n y ty lk o d o z a ­ m a n ife sto w a n ia istn ien ia?

- N ie, to a k u ra t była w e w n ę tr z n a k o ­ n ie c z n o ś ć . I w cale n ie c h o d z iło o b u n t zb io ro w y . K ażd y z n a s m a n if e s to w a ł coś n a w ła s n y r a c h u n e k . B u z o w a ły h o r m o ­ n y i to b y ła g łę b o k a p o tr z e b a w y k rz y ­ c z e n ia się.

Nadal jesteśmy w obiegu niszowym i dzięki

temu to po prostu niemożliwe. Na koncerty

przychodzi tyle osób, ile przychodziło, ciągle nie

ma nas w mediach, no i w dodatku sprzedajemy

średnią liczbę płyt. To alternatywny constans.

(11)

- To ch yb a n a jlep szy m o m e n t , żeb y p rzejść d o tej serii p y ta ń , c h o ć n ie j e ­ ste m zn a w cą rysu n k u ...

- Ja też n ie je s te m z n a w c ą ry s u n k u , ale m o ż n a to ła tw o w yjaśnić. To p o z o ­ s ta w ia n ie śla d u n a pap ierze. Najlepiej, g d y b y te n ślad u k ła d a ł się w ja k iś czy ­ te ln y k ształt. Spytasz: d la czeg o k o m ik s? P o w ie m - n ie w iem . W y c h o w y w a łe m się w sz a ry c h czasach i tr z e b a było to

miXer | czerwiec 2009 ja k o ś n a d ra b ia ć . K olega P io tr S zcze­ p a ń s k i p rz y w o z ił m i z Belgii o ry g in a ln e A steriksy, a k o n ta k t z ta k im k o m ik s e m to b y ł w te d y szok. K o lo ro w y sz o k - ta k b y m n a z w a ł te n im p u ls. W ydaje m i się, że k a ż d y p rz e c h o d z i w p e w n y m m o m e n ­ cie e ta p ry s o w a n ia , ja a k u r a t m i a łe m tę m o ż liw o ść , że d zięk i z n a jo m y m k o n ­ ty n u u ję to d o dziś. Z a czasó w lic e u m w Ł o d zi d z ia ła ła g r u p a ry s o w n ik ó w

KUMulus

„ K o n tu r” - o n i byli sta rsi o d e m n ie , ale p o z n a liś m y się w te d y i p rz y ja ź n im y się d o dziś. F a sc y n o w a ło m n ie , g d y w i­ d z ia łe m , ja k ry su ją. W sz y s tk o z m ojej stro n y z ro d z iło się n a tu ra ln ie .

- M yślisz, ż e w o b e c n y c h czasach m u si w y stą p ić e le m e n t sz c z ę ś c ia , b y z a ­ istnieć?

- Z a p e w n e ta k . To ta k s a m o ja k w p rz y p a d k u z e sp o łu . T rzeb a być o o d ­ p o w ie d n ie j p o rz e w o d p o w ie d n i m m ie j­ scu. W sz y s tk o d z ia ło się b a rd z o szybko. Je d n i zaczęli w y d a w a ć ja k iś m a g a z y n kom iksow y, m obilizacje p o ja w iały się też z innej stro n y i n ag le h o b b y stało się s p o ­ s o b e m n a życie. D o d a tk o w o w y stą p ił ta k i asp ek t, że z e sp ó ł n a p ę d z a ł ry so w an ie, a ry s o w a n ie n a p ę d z a ło zespół.

- A jak w y g lą d a sfera n ie z a le ż n o ś c i w ty m fachu? K ied yś w Ł o d z i n a tra fi­ łe m n a tw ój k o m ik s rek la m u ją cy Ł ód ź p reten d u ją cą d o m ia n a p o lsk iej s to lic y kultury...

- Ten k o m ik s to a k u r a t d z iw n a sp raw a, b o n ie d a le k o m o je g o m ie s z k a n ia m ieści się „Ł ó d ź A r t”. C e n te r, g d zie s p o łe c z n ie i n ie z a le ż n ie sta ra ją się w ty m n ie c ie k a ­ w y m m ie śc ie ro b ić c a łk ie m fajne rzeczy. K o m ik s o „K ap itan ie K u ltu rz e ” to była zajeb ista sp raw a, b o p o m i m o p rz e s ła n ia m ia łe m całk o w icie w o ln ą rękę. Później p o w s ta ł n a p rz y k ła d in n y k o m ik s o p a r ty n a ty m m o ty w ie , ale w ty m p r z y p a d k u ju ż k to ś n ie p o m y ślał, d a ł m i w o ln ą rękę i w re z u lta c ie o d rz u c ili to, co stw o rz y łe m , b o w ło d a r z o m m ia s ta n ie spasow ało. Po p r o s tu n ie m a reguły. Z aw sze trz e b a w y k o n a ć ja k ą ś r u ty n o w ą p ra c ę z a r o b ­ kow ą, ale n ie w y d aje m i się, że m o ż n a tu m ó w ić o jakiejś zależn o ści. Z zasady, jeżeli chcą, b y m coś n a ry s o w a ł, to a k c e p ­ tu ją to, że ro b ię to p o sw o jem u . N ie n a ­ rz e k a m n a n ie z a le ż n o ść arty sty czn ą.

- T ru d n o p ra co w a ć in d y w id u a liś c ie w zesp o le?

- B ardzo. A le to b y ci p o w ie d z ia ł k a ż d y z n aszej ekipy. P o z a „C ool K ids o f D e a th ” n ie p ra c u ję w ż a d n y c h g ru p a c h , i d la te g o je s t m i d o d a tk o w o tr u d n ie j. Ry­ so w n ik k o m ik s ó w to ja k o n tr a biu rk o . W zesp o le tr z e b a się u żerać, a ja je ste m ty p e m c h o le ry k a i n ie ła tw o ze m n ą w y ­ trz y m a ć . R o zm a w ia ł: B a r to sz W alat * R o z m o w a zo s ta ła p r z e p r o w a d z o n a d la „ A n ty R a d ia " K r a k ó w F o t. Łukasz Ż o łą d ź

(12)

KUMulus

Film „Slumdog - milioner z ulicy",

zdobywca „Oscara" za najlepszy film

w 2008 r.

Przerażająca

prawda o życiu

w Indiach

s u lta c y jn y m . Jego b ra t zaś idzie in n ą d ro g ą. M o r d u je człow ieka i w stę p u je d o m afii.

H is to ria ta je st p ra w d z iw y m o b ra z e m In d ii, g d zie B om baj o d k ilk u lat staje się m e tr o p o lią biedy. G ło ś n o się o ty m nie m ó w i, ale slu m sy ju ż d a w n o n ie z n a jd u ją się n a p r z e d m ie ­ ściach, ty lk o w d a rły się w m ie js k i d zie ln ic e i te ra z sta n o w ią ich część. Z a jm u ją c h o d n ik i, ulice, d a w n e tra w n ik i, k tó r y c h te ra z w łaściw ie ju ż n ie m a . D o m k i b u d o w a n e z k a rto n ó w , p r z y k r y ­ te fo lio w y m d a c h e m , w id a ć n a k a ż d y m k ro k u . C h o ć n a p o z ó r u lo tn e i n ie sta b iln e , o k a z a ły się trw a lsz e o d p ra w d z iw y c h d o ­ m ów . W k o n s tru k c ja c h tych, n a k ilk u m e tr a c h k w a d ra to w y c h , m ie sz k a ją całe rodziny. D la n ic h je st to p ra w d z iw y d o m , jedyny, ja k i p o sia d a ją . K ażd eg o ro k u o d b u d o w u ją go p o z n isz c z e n ia c h sp o w o d o w a n y c h p rz e z m o n s u n y .

C h o ć t r u d n o w to uw ierzyć, ci lu d z ie n ie z n ają in n e g o życia. N ig d y go n ie d o św iad czy li, b o w b ie d z ie się u ro d z ili i w b ie d zie u m r ą . W In d ia c h b r a k je st ja k ic h k o lw ie k p e rs p e k ty w n a in n e , lepsze życie. O g r o m n y p ro b le m s ta n o w i sy ste m kastow y, r z ą ­ d z ą c y In d ia m i o d w ieków , fo r m a ln ie z n ie s io n y p rz e z G h a n d ie - go, ale w ciąż o d g ry w a ją c y k lu c z o w ą rolę w życiu s p o łe c z n y m . P o d z ia ł n a c z te ry w a r n y w sk a z y w a ł n a d o s tę p n e czło w iek o w i role sp o łe c z n e , p rzy w ileje i zaw ody. B ra m in i, s to ją c y najw yżej w h ie ra rc h ii m a ją dziś d o s tę p d o d o b rz e p ła tn y c h sta n o w isk i n ie o sią g a ln y c h d la m a s m ie sz k a ń . C a łk o w ite p rz e c iw ie ń stw o s ta n o w ią n ie d o ty k a ln i, czyli n a jb ie d n ie jsi, w y k lu c z e n i z d r a b i­ n y sp o łeczn ej. To o n i w y k o n u ją n a jb a rd z ie j o b rz y d liw e c z y n ­ no ści, zazw yczaj zw ią z a n e z n ie c z y sto ś c ia m i i śm ieciam i.

W sa m y m B o m b aju jest ich oko ło 10 m in . M im o p ró b z m ia n d o tej p o r y m o ż liw o ść ro zw o ju i statu s sp o łeczn y w y z n a ­ cza p o c h o d z e n ie . W ydaje się to n ie p ra w d o p o d o b n e , ale ta m n ik t n ie p ro testu je p rzeciw k o identyfikacji z d a n ą kastą. N ie m a z a ­ m ieszek n a ulicach i ludzie n ie k r a d n ą z g łodu. Ich re c e p tą n a zdobycie p ie n ięd zy lub je d z e n ia je st żebranie. W ierzą, że k ażd y o tr z y m a ł o d B oga sw oją drogę, k tó r ą m u s i kroczyć, czy tego chce czy nie. B u n t byłby tra k to w a n y ja k o zła m a n ie zasad, w yparcie się odw ieczn y ch w artości, czczonych p rzez m ilia rd h in d u só w , p o zw alających im żyć, n ie d o statn ie, ale p rz y n a jm n ie j stabilnie.

K o lejn y m o g r o m n y m p r o b le m e m In d ii p o z o s ta ją o s ie ro ­ c o n e dzieci, p o z o s ta w io n e n a p a stw ę losu, stające się ła tw y m łu p e m d la szefów gangów . Są to n a p o z ó r sy m p a ty c z n i m ę ż ­ czyźni, k tó r z y w y k a z u ją ch ęć z a o p ie k o w a n ia się b ie d n y m i d z ie ć m i. Z a p e w n ia ją im d a c h n a d głow ą, je d z e n ie i zabaw ę. Po ja k im ś czasie o k a z u je się, że p o z o r n ie n ie w in n e lekcje śp ie ­ w u m a ją się p rz y d a ć d z ie c io m w z a ra b ia n iu p ie n ię d z y n a ulicy. O p ra w c y w y sn u li so b ie te o rię, iż śp iew ające d zieci p o tr a fią w y ­ że b ra ć w iększe s u m y p ieniędzy. To ty lk o je d e n a sp e k t te g o p r o ­ ce d e ru . R ó w n ie często okaleczają sw o ich p o d o p ie c z n y c h w celu w z b u d z e n ia litości p rz e c h o d n ió w . Z tej m a tn i b a rd z o t r u d n o je st się w y rw ać. D zieci, k tó r e d o ro s ły i sta ły się n ie p o trz e b n e , są w y rz u c a n e n a ulicę lu b co g o rsz a g in ą b e z śladu.

„ S lu m d o g ...” to je d e n z nie w ielu filmów, k tó re u k a z u ją i n ­ d y jsk ą rzeczy w isto ść b e z k o lo ro w a n ia i u p ię k szan ia. D latego też u h o n o ro w a n ie go i „ O sc a ra m i”, i „ Z ło ty m i G lo b a m i” ta k b a r ­ d zo cieszy b ie d o tę indyjską. Tylko czy w z ru s z o n y w id z zechce coś zm ien ić? C zy zechce p o m ó c ? C zy k to k o lw ie k je st w stan ie p o m ó c ? O d p o w ie d z n ie c h k a ż d y ro z s trz y g n ie w e w ła sn y m s u ­ m ien iu ... K arolin a W an iek czerwiec 2009 | miXer „ S lu m d o g - m ilio ­ n er z u lic y ” je st e k r a n i­ zacją p o w ie śc i V ikasa S w a ru p a o ty m sa m y m tytule. To h is to ria Ja- m a la M alik a, c h ło p c a w y ­ c h o w a n e g o w slu m s a c h B o m b aju , k tó r y s ta rtu je w p o p u la r n y m p r o ­ g ra m ie te lew izy jn y m „ M ilio n e rz y ”. Z a n im je d n a k o d p o w ia d a n a o s ta tn ie p y ta n ie , czas p r o g r a m u d o b ie g a k o ń ­ ca i c h ło p a k zostaje a re s z ­ to w a n y za oszu stw o . P r z e ­ s łu c h a n ie p ro w o k u je c h ło p c a d o o p o w ie d z e n ia h is to rii sw o je ­ go życia s p ę d z o n e g o n a u lic y ...

Z e w s p o m n i e ń Jam ala w y ła n ia się o b ra z in d y jsk ic h slum sów , ro d z in m ie sz k a ją c y c h w n a m io ta c h , d zieci ś p ią ­ c y ch je d n o n a d r u g im , ab y b y ło cieplej, lu d z i, k tó r y c h je d y n y m z ajęciem je s t p r z e ­ s z u k iw a n ie o d p a d ó w n a śm ie tn is k u . J e d n a k h is to ria staje się jeszcze bard z ie j p rz e ra ż a ją c a p o śm ie rc i m a tk i Jam ala, k tó r a z o sta ła z a m o r ­ d o w a n a z p o w o d u k o n flik tu p o m ię d z y h i n d u ­ sa m i a m u z u łm a n a m i , o k tó r y m n a co d z ie ń nie m ó w i się w In d ia c h .

N ie d łu g o p o te m s a m o tn y Jam al w ra z ze b r a te m w z b u d z a za in te re s o w a n ie ta je m n ic z e g o n ie z n a jo m e ­ go, k tó r y w dalszej części film u o k a z u je się ta m te js z y m m afioso, z m u sz a ją c y m d zieci d o ż e b ra n ia i h a n d la r z e m m ło d y m i d z ie w c z y n k a m i. C h ło p c y u ciek ają i ro z s ta ­ ją się, życie ule g a k o m p le tn e j z m ia n ie . Jam al p ro w a d z i u czciw e życie i p ra c u je ja k o „ h e rb a c ia rz ” w b iu rz e k o n

(13)

-PoWaGa

Wystawa zdjęć Karoliny

Liczman pt.„Niedopatrzenia"

Fotografia

jest jak mówienie

i pisanie o czymś

m a ju br. w k lu b ie C afe P h ilo o d ­ b y ł się w e rn is a ż w y sta w y K a ro ­ liny L ic z m a n pt. „N ie d o p a tr z e n ia ” z o r g a n i z o w a n y p rz e z A r ty s ty c z ­ n e S t o w a r z y ­ s z e n i e . s c a l _ a r t , k tó r e ju ż p o ra z d r u g i p r z y g o t o w a ł o w y s ta w ę tej m ł o d e j a rty s tk i.

- S z tu k a to nie koncepty, ale nieogra­

n ic zo n a w ra żliw o ść - d o d a ł d y re k to r

a rty sty c z n y S to w arzy szen ia, o tw ie ra ­ ją c w ystaw ę. N a p y ta n ie , ja k i m ia ła ś cel p o d c z a s tw o rz e n ia ty c h zdjęć, K aro lin a o d p o w ie d z ia ła : - N ie m ia ła m żadnego.

To była za b a w a .

N a w e rn is a ż u p o ja w iły się o so b y n a stałe zw ią z a n e z A r ty s ty c z n y m S to w a ­ r z y s z e n ie m .s c a l _ a r t o ra z z a p ro s z e n i goście. Je d n y m z gości sp e c ja ln y c h był B a rte k K oczen asz, k tó r y n ie d a w n o p r e ­ z e n to w a ł serię zdjęć In d o K id , a o b e c n ie o p ra c o w u je k o le jn e projekty.

S a m a a rty s tk a n ie u k ry w a ła r a d o ­ ści z form y, w jakiej o d b ie r a n e są jej fotografie. Z a in te re s o w a n ie z e b ra n y c h o s ó b w y ra ż a ło się p rz e d e w sz y stk im w d y sk u sji n a d sz tu c z n o śc ią , idealizacją i u cie c z k ą w im a g in a c ję , jakiej K aro lin a się w yzbyw a.

- To część w ię k s ze g o p r o je k tu , n a d

k t ó r y m o b e c n ie p r a c u ję . C ieszę się, ż e o b e c n a f o r m a „ N ie d o p a tr z e ń ” z o s t a ­ ła ta k c ie p ło o d e b r a n a - z d ra d z iła K a ro ­

lin a L iczm an.

S p o tk a n ie b y ło ta k że o k a z ją d o r o z ­ w a ż a ń n a d k o le jn y m i d z ia ła n ia m i S to ­ w a rz y sz e n ia ,scal_art, k tó r e ju ż w n a j­ b liższy m czasie z a m ie rz a p rz e d s ta w ić sw oje n a jn o w sz e instalacje.

Rozmowa z KAROLINĄ LICZMAN - Skąd wziął się pomysł na „Niedopa­ trzenia”?

- Wiele bodźców wpłynęło na formę m oich zdjęć, dlatego też projektu tego nie mogę nazwać zam kniętym . D o gło­ w y ciągle wpadają nowe pomysły, które to przekształcają się, przybierając nową postać. Tak też się stało z ostatnim m oim projektem „kobieda”, który przekształcił się w krótki film. „Niedopatrzenia” to „zabawa” z ciałem. Inspiracją pierw ­ szoplanową był surrealizm i mistrzowie fotografii, tj. Bill Brandt czy M an Ray. Dalej już jakoś samo poszło (śmiech). - Podejmując się tego projektu, prze­

widywałaś efekt końcowy? A może za­ wsze jest to wielka niewiadoma?

- W tym przypadku wiele zależało od modela. To ekscytujące, jak wszyscy bardzo się o d siebie różnimy. Nie chodzi tu tylko o powłokę zew nętrzną, ale też o to, co kryjem y pod nią. To są właśnie owe „niedopatrzenia”, które n a co dzień nam um ykają. Każda kolejna sesja to nowe wyzwanie i now y projekt.

- Jaki charakter przybrała forma pra­ cy nad tą wystawą?

- Zdjęcia te były form ą zabawy zarów­ no dla m nie, jak i dla m odela. W m oim przypadku jest to też form a terapii, gdyż od dzieciństwa uchodzę za osobę dość nieśmiałą.

- Czy masz już zamysł kolejnych wy­ darzeń?

- M am w głowie wiele pomysłów, jed ­ nak nie wiem, które z nich ujrzą świa­ tło dzienne - nie jestem w stanie tego przewidzieć. To wszystko jest zm ienne jak kobieta, nie potrafię tego określić. O grom nie liczę na to, że kolejny projekt również będzie realizowany z pom ocą Stowarzyszenia ,scal_art, które zajmuje się prom ocją m łodych twórców i tow a­ rzyszy m i o d dawna.

- Uważasz, że fotografia to dobry spo­ sób ukazywania własnych wizji rze­ czywistości?

- Na pewno jest to forma przekazu na razie m i najbliższa. Nie znaczy to, że odrzucam inne działania artystyczne. Fotografia jest jak mówienie i pisanie o czymś - to taka pointa zawarta w jed­ nym lub kilku obrazach, swoista wersja dla wzrokowców. Na koniec dodam jesz­ cze coś od B. Brandta: „(...) fotografia nie m a zasad. To nie sport. Ważny jest efekt, a nie sposób, w jaki został osiągnięty”

Rozmawiał (bw)

Konferencja w Görlitz

Międzynarodowe

zmagania

intelektualne

K i l k a t y g o d n i p r z e d . .. Już n a k ilk a ty g o d n i p r z e d k o n f e ­ re n c ją ro z p o c z y n a ją się p rz y g o to w a n ia . U c z e stn ic y cały swój w o ln y czas s p ę ­ d zają w czytelni, p rz e g lą d a ją c d o s tę p n ą literatu rę. P ojaw iają się p ie rw s z e p o ­ m y s ły te m ató w . P o te m p rz y c h o d z i czas n a g ro m a d z e n ie m a te ria łó w i d o g łę b n e p o z n a n ie p ro b le m u . K o lejn y m e ta p e m są p o p ra w k i i tłu m a c z e n ie p re z e n ta c ji n a ję z y k an g ielsk i lu b n ie m ie ck i. Jest 23 k w ie tn ia br., w ie trz n y c z w a rtk o w y p o ra n e k . Z a s p a n i i z m a r ­ znięci, w s ia d a m y d o b u s a sto jąceg o n a p a r k in g u K rak o w sk iej A k a d e m ii. Ż y cz­ liw y m u ś m ie c h e m w ita n a s k ierow ca, w sk a z u ją c m iejsce d o z aw ieszen ia n a ­ szych e leg an ck ich stro jó w - g a rs o n e k , g a rn itu ró w , koszul. Bus to m iejsce in te g ra c ji naszej 12-o so b o w ej grupy, w sk ład której w c h o d z i tr z e c h o p ie k u ­ n ó w n a u k o w y c h : prof. d r h ab. E rh a rd C zio m er, d r B eata M olo, d r A n n a Pate- re k o ra z d ziew ięciu stu d e n tó w : J o a n n a C h o d ó r, M a łg o rz a ta Lew icka, Ju sty n a O żó g , D o m in ik a P an ek , A n n a Pizia- k -R a p a c z , A n n a S ad zik o w sk a, Jakub S tan k iew icz, A r t u r Syga, A rk a d iu s z W różek.

K ilka g o d z in p ó ź n ie j n a sz y m o c z o m u k a z u ją z się p o la gęsto z a s ia n e ­ go rz e p a k u , s p o ś r ó d k tó r y c h w y łan iają się n ie m ie c k ie napisy. D o je ż d ż a m y do K lin g e w ald e - m ałej m ie js c o w o ś c i o d ­ d a lo n e j 6 k m o d G ö rlitz. Jeszcze tylko f o r m a ln o ś c i zw ią z a n e z z a k w a te ro w a ­ n ie m i m o ż n a z całą ś m ia ło śc ią s tw ie r­ dzić, że ro z p o c z y n a się m ię d z y n a r o d o ­ w e s e m in a r iu m nau k o w e.

K o n f e r e n c j a

P o m y s ł k o n fe re n c ji p o ja w ia się w m a ju 2008, p o d c z a s zo rg a n iz o w a n e j p rz e z K ra k o w s k ą A k a d e m ię (a w te d y je szcze K ra k o w s k ą Szkołę W yższa im . A. F. M o d rz e w sk ie g o ) V III M ię d z y n a - ►

(14)

Fo t. D o m in ik a P an ek Fo t. Ann a P iz ia k

PoWaGa

4 1

11

i1® te- u |k

l i

■Sii

m m

SLHLtsiseHLr. Mustgm

caat

Ł i k ,'j

i w Polsce. U c z e stn ic y w ygłaszają p r z y ­ g o to w a n e w cześniej referaty, p o n ic h m iejsce m a dyskusja, k tó r a p o z w a la n a szczeg ó ło w ą analizę p r o b le m u i stw a rz a w a r u n k i d o w y ra ż a n ia sw o ich m yśli i z a ­ d a w a n ia p y ta ń . W n a s z y c h re f e r a ta c h o m a w ia m y sy tu a c ję P o lsk i w e p o c e k o m u n iz m u , a n a liz u je m y p o ls k ą tr a n s f o r m a c j ę u s t r o ­ jo w ą i jej sk u tk i, p o r u s z a m y p r o b le m lu s tra c ji i p a r t n e r s t w a w s c h o d n ie g o U E o ra z z a jm u je m y się h is to r y c z n ą ro lą s te ­ re o ty p ó w . U l i c a m i G ó r l i t z P o p o łu d n ia u p ły w a ją p o d z n a k ie m z w ie d z a n ia m ia sta , m .in . m u z e u m h i ­ sto ry c z n e g o , ra tu sz a i k o śc io ła e w a n ­ gelickiego. W y p o s a ż e n i w p la n G ó rlitz, u d a je m y się n a spacer. P o z n a je m y ulice i ciekaw e b u d o w le z e le m e n ta m i goty k u , r e n e s a n s u i b a ro k u , a ta k ż e fo to g ra fu je ­ m y jego n ie p o w ta rz a ln ą zab u d o w ę. O s ta tn i w ie c z ó r to w y m a rz o n y czas n a „ e u ro p e js k ą in te g ra c ję ” i p o ż e g n a n ie , a ta k że n a p o d s u m o w a n i e naszej k o n f e ­ rencji. M im o b a rie r ję zy k o w y ch i ró ż n ic k u ltu ro w y c h p o tr a fim y p ro w a d z ić d łu g ie i ciekaw e dialogi. M a r z y m y o k o le jn y m m ię d z y n a r o d o w y m s p o tk a n iu . ► ro d o w ej K o n feren cji N a u k o w ej „ N o w y w y m ia r p a r t n e r s t w a p o ls k o -n ie m ie c k ie - go w U E w e w s p ó łp r a c y d w u s tr o n n e j”. T e m a te m sp o tk a n ia n a u k o w e g o tr w a ­ jącego w G ó rlitz o d 23 d o 26 k w ie tn ia br. je st „H istoria, in stru m en ta liza cja historii

i europejska integracja. N iem cy, Polska, R epublika Czeska i U kraina w E uropie”.

N a s p o tk a n iu o p ró c z nas o b e c n i są s tu ­

d e n c i z N iem iec, C zech i U krainy, k tó r y m tow arzyszą o p ie k u n o w ie naukow i.

D zielim y się n a d w ie g ru p y te m a ­ tyczne. P ie rw s z a zajm u je się h is to rią , s to s u n k a m i p a r tn e r s k i m i o ra z in te g r a ­ cją e u ro p e js k ą N ie m ie c , C z e c h i Polski. D r u g a sk u p ia się n a k w estii U krainy, o m a w ia p e rc e p c ję n aszeg o w s c h o d n ie ­ go są s ia d a w N ie m c z e c h , C z e c h a c h C z y w a r t o b y ło ? W y jazd n a k o n fe re n c ję to szero k o p o ję ta w iedza: p o s z e r z e n ie in f o r m a ­ cji n a te m a ty zw ią z a n e z w y d a rz e n ia m i h is to ry c z n y m i, to ró w n ie ż sp o jrz e n ie n a d a n y p ro b le m z ró ż n y c h aspektów , a w ty m p r z y p a d k u N ie m ie c , U krainy, C z e c h i Polski. W a rto p o d k re ś lić , że p o ­ s z u k iw a n ie p ra w d y je st d ro g ą d o b u d o ­ w a n ia d o b r y c h relacji p o m ię d z y n a r o d a ­ m i. S p o tk a n ia n a u k o w e sp ra w d z a ją siebie w ro li m ó w c y p r z e d m ię d z y n a r o d o w y m a u d y to r iu m , u c z ą o tw a rto ś c i n a in n y c h , d o sta rc z a ją w s p o m n i e ń i n o w y c h p r z y ­ ja źn i, k tó re p o z o s ta ją n a całe życie. Jest 26 k w ie tn ia , n ie d z ie ln y w ieczór. N a h o ry z o n c ie p o ja w ia się K raków . K a ż ­ d y z n a s p rz e k r a c z a p ró g sw ojego d o m u i z rz u c a z ra m ie n ia to r b ę p o d ró ż n ą . Pow oli d o c ie ra d o n a s u c z u c ie o g ro m n e j p u stk i, n ie z b r a k u w ra ż e ń , ale ic h n a d ­ m ia ru . A n n a P izia k -R a p a c z D o m in ik a P an ek 14 czerwiec 2009 | miXer

(15)

PoWaGa

W Krakowskiej Akademii

im. A.F. Modrzewskiego przed

wyboami do europarlamentu

Debata:

Europa

szansą

młodych1

22 maja br. miała miejsce k o n fe ­ rencja z udziałem k a n d y d a tó w w w y ­ borach do e u ro p a rla m e n tu:

Joanny Senyszyn (SLD - UP), Bogusława Sonika (PO) oraz W ojciecha W ierzejskiego (Libertas Polska).

Debatę zorga n izo w a n ą przez Sa­ morząd Studencki Krakowskiej A ka d e ­ mii im. A. F. M o drzew skiego, p o d z ie ­ lo n o na trz y duże działy dyskusyjne: „Gospodarka",„Przyszłość Unii Europej­ skiej" oraz„UE szansą dla młodych".

W każdym panelu kandydaci o d p o ­ w iadali na d w a takie same pyta n ie oraz je d n o d o d a tk o w e , inne dla każdego.

Pytania zadawali p o lity k o m Grze­ go rz M akuch oraz W aldem ar Wojtas (Radio „Planeta"). Zaproszenie na ko n ­ ferencję o trz y m a ł także Czesław Sie­ kierski, któ re m u je d n a k ostatecznie nie u d a ło się dotrzeć.

Kandydaci w y p o w ia d a li się m.in. w takich kwestiach, jak dywersyfikacja d o s ta w gazu i b e zpieczeństw o e ner­ getyczne kraju, konsekw encje e w e n ­ tu a ln e g o członkostw a Ukrainy i Gruzji w UE oraz sposoby ró w now ażenia in ­ teresów p a ń s tw małych i dużych w ra­ mach W spólnoty.

Bartłomiej Misiniec

m iX e r | czerwiec 2009

Joanna Senyszyn B ogusław Sonik

P row adzący dyskusję G rzegorz M akuch

15 F o t. B a rt ło m ie j M is in ie c

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mając na uwadze konstrukcję swapów i rolę nierezydentów w kształtowaniu ich cen, sanacja portfeli frankowych ma i będzie miała znaczenie dla wyceny instrumentów

Szczególnie identyfikowanie sytuacji płynnościowej, do- bór właściwych metod analizy oraz sam proces zarządzania kapitałem obrotowym netto są ważnymi elementami

Polska Wyłączna Strefa Eko- nomiczna (obszar o powierzchni 22 500 km 2 i szerokości około 12 mil morskich) charakteryzuje się stabilnymi, pod względem prędkości wiatru

The main purpose of this article is to present correlation analyses of the average tax rate, the amount of tax brackets and the so-called economic “growth & devel- opment

However, it should be stressed that none of the neural networks, using on the initial input from the DA models, achieved the level of classification accuracy higher than 87.75%

Zgodnie z teorią dywidend opartą o cykl życia firmy najwięcej zysku przeznaczają na dywidendy przedsiębiorstwa znajdujące się w fazie dojrzałości, ponieważ ich

Uwzględniając poziom wyposażenia JST w dochody podatkowe, wobec których dysponują władztwem podatkowym, można wyróżnić grupę krajów skandynaw- skich oraz Belgię,

Z przedstawionych danych wynika, że na 34 podmioty, które spełniały warunki do występowania o skrócony termin zwrotu, możliwość wyboru przewi- dzianą przez ustawodawcę w