• Nie Znaleziono Wyników

Podstawowe idee neokonserwatystów amerykańskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Podstawowe idee neokonserwatystów amerykańskich"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojciech Nowicki

Podstawowe idee

neokonserwatystów amerykańskich

Kultura i Polityka : zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie nr 2/3, 96-111

(2)

PODSTAWOWE IDEE

NEOKONSERWAT YSTÓW AMERYKAŃSKICH

Wprowadzenie1

Poniższy tekst je s t częścią nieco obszerniejszego studium , w którym p o li­ tyczny neokonserw atyzm am erykański analizow ałem jak o fakt kulturowy, ze­ spół idei. M ów iąc lapidarnie, zastanaw iałem się, ja k został uform ow any ten szczególny (a m oże nawet: tak szczególny) klucz do pojm ow ania politycznego świata. O czyw iście, neokonserw atyzm je st także faktem politycznym . Stany Zjednoczone jak o hiperm ocarstw o i kandydat (w ciąż chyba tylko kandydat?) n a h egem o n a polityki św iatow ej o raz p o lity k a obecnej adm inistracji U S A jak o śm iałe przedsięw zięcie, m ają w śród licznych atutów także i neokonser- w atyzm u - p ew n ą spójną wizję świata, z zapałem rozw ijaną, podsuw aną i bro­ n io n ą przez wielu am erykańskich analityków i publicystów, którym, ja k m ożna zakładać, leży n a sercu dobro ich kraju.

W izja ta zakłada niezmiernie aktyw ną rolę USA w polityce międzynarodowej, a n a jeszcze bardziej fundam entalnym poziom ie - ich niem al w szechm ocną w pływ ow ość. Jej realizacja przez W aszyngton p rzekłada się n a skutki p o li­ tyczne nie tylko dla m acierzystego kraju, ale i dla innych członków społecz­ ności m iędzynarodow ej, czy w ręcz dla całego system u św iatow ego. W arto zwrócić uwagę, że neokonserwatyzm, w odróżnieniu od większości narodowych koncepcji politycznych, które postulują zachow ania państw a i czasem w końcu rzeczyw iście w p ły w ają n a nie, je s t w łaśnie przede w szystkim w iz ją świata, z w ień czo n ą dopiero w nioskam i co do roli w n im Stanów Z jednoczonych. M ożna zaryzykow ać tw ierdzenie, że w y razista w izja św iata spełnia w n e o ­ konserw atyw nym system ie idei funkcję zarezerw o w aną n a ogół dla analizy geopolitycznej, inspirując właściwie bezpośrednio sądy o interesie narodow ym państw a. A naliza geopolityczna pozostaje z kolei w tym system ie uderzająco

‘ W ojciech N ow icki, tłum acz z języ k a angielskiego i niem ieckiego; studiow ał praw o na U niw ersytecie Ślą­ skim oraz stosunki m iędzynarodow e w W yższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w K rakow ie. Obecnie przebyw a w Wielkiej Brytanii.

(3)

w ycofana w głąb, jak gdyby Stany Zjednoczone nie leżały nigdzie - nie tylko na geograficznej m apie świata, ale i na m apie pow iązań ekonom icznych czy spo­ łecznych. Jeśli w jak im ś stopniu s ą to nieuniknione skutki przyjęcia perspek­ tyw y hiperm ocarstw a, to trudno oprzeć się w rażeniu, że strategia, ja k ą Sta­ nom Zjednoczonym p roponują w ostatnich latach neokonserw atyści, najlepiej pasowałaby do horyzontu zadań jakiejś pozaterytorialnej anty-Al-Kaidy. Kto wie, m oże program neokonserw atyw ny dałoby się też bez w iększych m odyfikacji przenieść n a grunt innego państw a, które osiągnęłoby odpow iedni potencjał?

Idee neokonserw atyw ne w pierwszej fazie ich udziału w grze politycznej m iały doprow adzić do w zrostu potęgi i prestiżu U SA oraz upadku ich zim no- w ojennego przeciw nika. Tego drugiego dzieła, z pozoru trudniejszego, doko­ nały trwalej i bardziej bezspornie. Dziś, po paru latach pogłębiającego się kry­ zysu nation building w Iraku, w m om encie kryzysu gospodarczego w U SA i na tle przygotow ań do poważnej, tak czy inaczej, zmiany w Białym Dom u, m ożna przypuszczać, że h istoria się pow tórzy i neokonserw atyzm znów zaważy sil­ niej n a zm ianach politycznych p o za Stanam i Z jednoczonym i niż w ew nątrz nich. A tut je s t atutem dzięki tem u, że używ a się go w m iarę potrzeb, toteż A m eryka w najbliższych latach będzie pew nie grać z pow odzeniem in ną kartą. N ie m oże to jed n ak pow strzym ać rozpędzonego przy pom ocy idei neokonser­ w atyw nych p ro cesu dezintegracji tych system ów polityczn ych n a B liskim i Środkow ym W schodzie, które zbudow ane s ą n a oporze w obec Zachodu. Choć rezultaty tego procesu trudno przew idzieć, to praw dopodobna w ydaje mi się przew lekła, połow iczna, nieharm onijna i dysfunkcjonalna dem okraty­ zacja Iraku, Iranu, A fganistanu czy naw et Arabii Saudyjskiej, przypom inająca historię Rosji z ostatnich piętnastu lat.

Poniższa analiza czterech w ybranych elem entów ideologii neokonserw a­ tyw nej, które uznałem za najbardziej charakterystyczne, m oże więc, w kon­ tekście sąsiadujących z n ią te k s tó w innych autorów, posłużyć do refleksji nad n a tu rą doktryn, którym - niezależnie od ich treści i naw et intencji - łatwiej je s t zm ieniać świat niż dbać o m acierzystą dla nich polity.

Antykomunizm

Om awiając idee neokonserw atyzm u w porządku bardziej historycznym niż logicznym , p ora praw dopodobnie przejść od opcji dotyczących polityki w e­ wnętrznej do najbardziej w yraźnego rysu w tym, co neokonserw atyści - b ez­ pośrednio po tym, ja k dali się poznać jak o odrębne środow isko - m ieli do p o ­ w iedzenia o polityce m iędzynarodowej, czyli do ich anty komunizmu. Rodzi się tu przede w szystkim pytanie, czy był to antykom unizm wtórny czy pierwotny; inaczej m ówiąc, czy radykalizm apelów neocons o zwalczanie w pływ ów Z SR R w ynikał z przyjęcia celu nadrzędnego, który takiej postaw y w ym agał, czy też

(4)

po prostu z niechęci do komunizmu. Po drugie, należałoby określić, co odróżnia antykom unizm neokonserw atyw ny od innych jeg o postaci, w łaściw ych np. amerykańskim konserwatystom tradycyjnym. Po trzecie - czy i w jakim stopniu antykom unizm ten był, ściśle m ów iąc, raczej „antysow ietyzm em ”, a w ięc - czy rozróżniał między ideą a jej wcieleniem i siłą polityczną, która za nim stałą a jeśli tak - to na której z tych płaszczyzn koncentrował się w swym sprzeciwie.

N ie w arto chyba w ypow iadać się o antykom unizm ie neokonserw atystów bez przytoczenia dość uderzającej opinii, jak a znalazła się w niedaw nym (2006) opisie ruchu, sporządzonym przez F rancisa Fukuyam ę. Przypom inając rady- kalno-lew icowe korzenie neokonserw atyzm u z lat 30. i 40., pisze on: „najw aż­ niejszym spadkiem po środowisku CCNY [City College o f N ew York - uczelnia, ucieleśniająca owe korzenie] jest intensywny antykom unizm i niem alże równie silna antypatia do liberałów, którzy sym patyzow ali z kom unizm em i nie p o ­ trafili dostrzec w nim zła”2. „U chw ycenie genezy tego liberalnego antykom u- n izm u je st decydujące dla zrozum ienia pochodzenia neokonserw atyzm u i jego sprzeciw u w obec utopijnej inżynierii społecznej, który stanow i najtrw alszy m otyw całego ruchu”3 - konkluduje Fukuyam a. Z aw arte s ą tu co najm niej dw ie istotne sugestie. Po pierw sze, antykom unizm , je śli naw et znalazł się w przyszłości n a usługach celów nadrzędnych czy ogólniejszych, był w pew ­ nym m om encie - m oże w raz z innymi czynnikam i - w łaściw ą sprężyną w yod­ rębniania się neokonserw atyzm u. Choćby więc rozum przekonyw ał, że anty­ komunizm wyrażany w latach 70. przez autorów „Commentary” był raczej funkcją pragnienia światow ego prym atu U SA , to w iedza historyczna podpow iada, że

neocons pierw szego pokolenia m ogli też zw alczać kom unizm intuicyjnie, jak o

zło samo w sobie, a m oże i ze złości, że kiedyś sami dali się n a niego nabrać. Po drugie, Fukuyam a dociera do dwoistości stosunku neokonserw atystów do ich natu raln eg o liberalnego otoczenia. Z jedn ej strony bow iem liberalizm w swych ogólnych założeniach jest opcją, z którą utożsam iają się najsilniej - po odrzuceniu lew icow ego rew olucjonizm u jedyną, z k tó rą w ogóle m ogliby się utożsam ić. Z drugiej strony, dostrzeżone z blisk a u liberałów skłonności (do złudzeń i ustępstw w obec kom unizm u) ja w ią się im - nie bez pow odu akurat i m - j a k o szczególnie szkodliwy elem ent am erykańskiego życia politycznego, w sferze tego, na co m ają wpływ, najbardziej godny zwalczania. Jeśli poglądy ekonom iczne, społeczne i naw et kulturalne zasadniczo łąc z ą neocons z libera­ łam i, jeśli w obec pokus am erykańskiej izolacji je d n i i drudzy s ą podobnie krytyczni, to stosunek do kom unizm u je s t tym polem , gdzie neocons oddzielają się od tych, do których im najbliżej - zatem m ożna w ysunąć przypuszczenie, że bez ich własnej form y antykom unizm u w ogóle by ich nie było.

2 F. Fukuyam a, Am eryka na rozdrożu, tłum . R. Staniecki, Poznań 2006, s. 26 -2 7 . 3 Ibidem.

(5)

Co składa się na tę specyfikę? Najłatwiej daje się odczuć w ysoka tem peratu­ ra ich antykomunizmu: przekonanie o powadze zagrożenia ze strony tego akurat przeciwnika, tw arda odm ow a kom prom isu z nim, przypisywanie m u zam iarów bezw zględnie wrogich, a także gotowość, niem al prow okacyjna, do otwartego dyskursu publicznego w tych kwestiach. Zarazem jednak jest to anty kom unizm dlatego - m ożem y podejrzewać - tak żarliwy, że oparty n a poczuciu szczególnej własnej wiedzy, głębszej niż przeciętna, o sekretach kom unizm u i na osobistym, em ocjonalnym stosunku do niego, w łaściw ym w szystkim tym , którzy ulegli niegdyś jeg o w pływow i, poznając n a własnej skórze m echanizm zauroczenia, a potem się z niego wyzw olili. D om ysłom tym odpow iada spostrzeżenie Bar- tyzela: „o ile dla [tradycyjnych] konserw atystów kom unizm był przede w szyst­ kim zagrożeniem dla religii, tradycji i hierarchii, o tyle neocons upatrywali w nim w roga indywidualnej wolności i demokracji liberalnej, [a ich] am bicją (...) było «przezw yciężyć lew ico w ą krytykę dem okracji»”4 (w arto dodać, że w idzieli w nim także, znów w odróżnieniu od innych konserwatystów, siłę, z którąU S A pow inny we w łasnym interesie walczyć o w pływ y w świecie zewnętrznym ).

N azyw ając się „antykom unistam i”, neokonserw atyści odw oływ ali się za­ pew ne do powszechnej amerykańskiej metonimii: z zaatlantyckiej perspektywy kom unizm był po prostu tym , co zapanow ało w Rosji. Sami jedn ak byli św ia­ domi pew nych subtelności kariery tej ideologii i w ahałbym się zweryfikować ich „antykom unizm ” jak o „antysow ietyzm ” oraz tw ierdzić, że kom unizm ow i w innych w cieleniach neocons okazywali, czy gotowi byli okazać, więcej łaski. Tym bardziej, że - o czym jesz c ze będzie m ow a - nie przyjęli nigdy „reali­ stycznej” optyki, charakterystycznej np. dla działań Henry Kissingera, w której państw o uw zględnia w sw ych rachubach tylko inne państwa.

Co stało się z neokonserw atyw nym anty kom unizm em po zimnej w ojnie? Z pewnością, przynajmniej na chwilę, zawisł w powietrzu, przyczyniając się do kryzysu ruchu neokonserw atyw nego, czy m oże tylko św iadom ości lub tożsa­ m ości neokonserw atyw nej, w początkach lat 90. Jeśli jed nak pójdzie się za cy­ tow anym wyżej rozum ow aniem Fukuyamy, warto zastanowić się, czy w nowej sytuacji z daw nego antykom unizm u nie wy destylow ał się „sprzeciw w obec utopijnej inżynierii społecznej” . O ile je st dla m nie dyskusyjne, czy ideę w ten sposób określoną m ożna uznać za „najtrw alszy m otyw całego ruchu” (w to k u w spółczesnego nation building „dem okratyczni globaliści” w alczą w praw dzie z „utopijną inżynierią społeczną” , lecz raczej jej w łasn ą bronią), to Fukuyam a zdaje się trafiać w sedno, pisząc kilka zdań dalej o kontynuacji dokonanego przez K ristola i jeg o kolegów z CC N Y zerw ania z kom unistycznym

zauroczę-4 J. Bartyzel, Neokonserwatyzm [w:] Encyklopedia „białych plam ”, Radom 200zauroczę-4, s. 37 (w końcow ym sform u­ łow aniu autor cytuje tekst: Czym jest neokonserwatyzm? Z Normanem Podhoretzem rozmawiają W iesław Walen­

(6)

niem: „N iebezpieczeństw o w ypaczenia dobrych intencji było tem atem , który w następnym pokoleniu na trw ałe zagości w pracach wielu przedstawicieli tego środowiska”5. Neokonserwatyści jako mistrzowie podejrzeń i antykonstruktywi- ści - tak ą hipotezą chciałbym zakończyć uwagi o naturze ich anty komunizmu.

Demokratyzacja społeczności międzynarodowej

P rzekonanie, że antykom unizm leży w am erykańskim interesie n aro d o ­ wym, m iało dw a głów ne uzasadnienia: jed n o tw arde, oparte n a bezwzględnej kalkulacji, drugie zaś „miękkie”, wysnute ze świata idei i niewiele warte, gdyby nie przyjąć, że społeczeństw a i ich opinie w równej m ierze ja k rządy decydują o grze sił w polityce m iędzynarodow ej. Isto tą pierw szego z nich było pow ąt­ piew anie w uspokajający sens teorii „w zajem nie zagw arantow anego zniszcze­ n ia” i przekonanie, że Z w iązek R adziecki m oże znaleźć dość p o w od ów do w yprzedzającego ataku jądrow ego n a U S A (dow odził tego m.in. A lbert W oh- lstetter, analityk Rand Corporation6). Drugie uzasadnienie sugerowało, że Stany Z jednoczone pow inny zabiegać o rozprzestrzenianie n a św iecie dem okracji. O ile pierw sze w naturalny sposób należało do specjalistów od strategii, a nie szerokich ruchów politycznych, i raczej sprzyjało ideologii neokonserwatywnej niż było jej częścią o tyle drugie stanowiło kolejny ważny m otyw myśli neocons.

Źródłem ich nacisku na szerzenie demokracji m oże być w pew nym stopniu w rażliw ość n a kw estie ustrojow e w polityce zagranicznej, ja k ą zarazili się od Leo Straussa: niekoniecznie m a ona prow adzić do dobitnych w niosków typu: „dem okracje nie w alczą ze so b ą naw zajem ”, a raczej przew idyw ać naturalną bliskość i wzaj em ną użyteczność państw o podobnej organizacj i w ew nętrznej. N iezależnie od nauk Straussa, neokonserw atyści dostrzegli, że zim n ą w ojnę trzeba toczyć n a w arunkach n arzuconych przez przeciw nika, czyli w wielkim stopniu n a p olu konkurencji ideologicznej lub j ą przegrać. Z achodu nie stać - sugerow ali m iędzy w ierszam i w latach 70. - n a w ierność własnej tradycyjnej konceptualizacji stosunków m iędzynarodow ych. O bstaw ała przy niej tym cza­ sem am erykańska polityka zagraniczna pod kierow nictw em K issingera, który - j a k o realista starej daty - dbał o ustroje w ew nętrzne partnerów i rywali U SA znacznie mniej niż o ich potencjał i w zajem ne relacje.

D em okratyzacja św iata okazała się dogodnym elem entem budow y prestiżu Stanów Z jednoczonych nie tylko jak o superm ocarstw a skazanego n a ideolo­ giczn ą ryw alizację i lidera „w olnego św iata” , ale też jak o państw a nie-etnicz- nego, ufundow anego w jeg o X V III-w iecznych korzeniach bardziej n a idei de­ m okracji niż na jakichkolw iek innych więzach. D odatkow e perspektywy przed

5 F. Fukuyam a, op.cit, s. 27. 6 Por. ibidem, s. 3 9 -4 4 .

(7)

koncepcją „eksportu dem okracji” otw iera am erykańska tradycja m isji do w y­ pełnienia w świecie, w yw odząca się z XIX-wiecznej doktryny Manifest Destiny

- przeznaczenia do opanow ania kontynentu am erykańskiego, a także stosun­

kow o m ało terytorialny, potencjalnie „im perialny” charakter państwa.

Stąd bardzo blisko ju ż do kolejnej, istotnej idei neocons, związanej zresztą z poparciem dla ekspansji dem okracji. W cześniej jed n ak chciałbym zw rócić uw agę n a skuteczność i im plikacje w prow adzania w życie projektu szerzenia demokracji. Idea demokratyzacji, przyłożona do rzeczywistości świata schyłku X X w., zderza się przede w szystkim z problem em nierów nom iem ości postępu tego procesu n a Zachodzie i poza nim. W cześniejszy szerm ierz dem okratyza­ cji św iata przez Am erykę, W oodrow W ilson, m ógł jeszcze liczyć, że zadanie ogranicza się praktycznie do Europy, której ew olucja w taki czy inny sposób przeniesie się n a resztę świata. Po II wojnie światowej em ancypacja Trzeciego Św iata skom plikow ała to zadanie, a jeg o realizacja była obciążona szczególną dw uznacznością w okresie zim no woj ennej ryw alizacji superm ocarstw o n a ­ danie kierunku procesom „narodow o-w yzw oleńczym ” . K ontynuatorzy idei W ilsona m usieli staw ić czoła now ym w ątpliw ościom : Jak rozw iązać konflikt m iędzy praw em narodów do sam ostanow ienia a log iką szerzenia dem okracji? Jak, z punktu w idzenia w artości dem okratyczno-liberalnych i idei „postępu”, m a się szerzenie dem okracji do prom ocji w yzw olenia społecznego opartego na receptach m arksistow skich? A w reszcie, czy dem okrację da się zaszczepić na gruncie cywilizacji nie-zachodnich, którym wydaje się z natury obca, a jeśli naw et tak, to, czy m ożna to czynić przy użyciu środków bezpośredniego n a ­ cisku - nawet, jeśli nie jest to nacisk m ilitarny?

D w a pierwsze z tych pytań pozostawały szczególnie aktualne, póki trw ał ład zim no wojenny, a pozytyw na odpow iedź n a nie sprzyjała tw ardem u kursow i antysow ieckiem u, tak czy inaczej nieodłącznem u od ów czesnego neokonser- watyzm u. D w a następne pytania zyskały n a znaczeniu w ciągu ostatnich pięt­ nastu lat. D ostrzeżone przez Sam uela H untingtona kolejne, zagęszczające się w X X wieku, „fale dem okratyzacji”7 upewniały, że przem iany dem okratycz­ ne w krajach tradycyjnie patriarchalnych czy despotycznych nie s ą mrzonką. Poczucia sensu oraz nieuniknioności tego procesu dostarczała też - odczyty­ w ana zapewne nie całkiem zgodnie z intencjami autora - słynna teza Fukuyam y 0 „końcu historii”, u schyłku X X w. w yraźnie zbliżającej się do liberalno-de- m okratycznego portu przeznaczenia. W tej optymistycznej atmosferze, charak­ terystycznej dla pierwszej pozim nowoj ennej dekady, dwaj czołow i, i bardziej bojow i od Fukuyam y, neokonserw atyści drugiego pokolenia, W illiam K ristol 1 R obert K agan, proklam ow ali zw rot „w stronę neo-reaganow skiej polityki

7 S.P. H untington, P rzypływ y i odpływy demokratyzacji, tłum . M. Tański, „Res P u b lica N o w a” 1993, n r 5, s. 72 -7 8 .

(8)

zagranicznej”8, zakładającej system atyczne w prow adzanie dem okracji w p o ­ zbawionych jej krajach świata (nazwane później przez K rautham m era - krytyka tej koncepcji - „dem okratycznym globalizm em ”) jak o instrum ent um acniania globalnej hegem onii Stanów Zjednoczonych.

Problem nabrał ostrości w pierw szych latach now ego wieku, kiedy, w n a ­ stępstw ie ataków terrorystycznych z 11 w rześnia 2001 r., objaw ił się ukryty aspekt chaosu ładu pozim now ojennego, czyli, m ów iąc bardziej neokonserw a­ tyw nym językiem K rautham m era, zakończyły się dziesięcioletnie „wakacje od historii” . W krótce adm inistracja G eorge’a W. B usha skutecznie usunęła dwa bliskow schodnie rządy, uznane za groźne dla interesów USA, i podjęła zada­ nie zbudow ania w ich m iejsce now ego ustroju (nation-buliding) - oczyw iście, dem okratycznego. Jednocześnie w p ublicystyce neokonserw atyw nej, przede wszystkim Charlesa Krauthammera, pojaw iła się idea dalszej koncentracji tego rodzaju w ysiłków n a regionie B liskiego W schodu, jak o obszaru potencjalnie szczególnie groźnego dla ładu globalnego (a tym sam ym dla interesów USA), a przy tym dram atycznie pozbaw ionego dem okratycznych struktur władzy. Te kroki polityków i projekty intelektualistów spotykają się n a ogół z mniej lub bardziej m iażdżącą o ceną zachodniej opinii publicznej, w której podnosi się, jeśli ju ż nie sprzeczność m iędzy tradycjam i islam u a demokracją, to arogancję i utopijność odgórnej dem okratyzacji Iraku i Afganistanu, a także nieum iejęt­ ność postępow ania A m erykanów jak o okupantów łatw o opanow anego Iraku. Sami neocons, choć przeżywaj ą w ahania w obec błędów i problem ów w reali­ zacji ich idei, s ą ogólnie rzecz ujmując, skłonni widzieć przykłady nation-building jak o swój sukces - tak przynajm niej w ynika z entuzjastycznego tonu kom en­ tarza K rautham m era po w yborach w Iraku w 2005 r.9

Idea szerzenia demokracji ze w zględu na jej walor propagandow y narażona je st n a nieuniknione podejrzenia o to, że jej zw olennicy g ło sz ą jąn ie sz c z e rz e ,

a trak tu ją czysto instrum entalnie. D ość rozpow szechnionem u rozum ow aniu, w m yśl którego oficjalna am erykańska retoryka o w prow adzaniu dem okracji w Iraku jest tylko przykryw ką dla mniej szlachetnych celów interwencji, takich ja k kontrola nad ropą, korzyści dla postępu technologicznego w wojskowości, czy - skądinąd niekw estionow ane - um acnianie światow ej dom inacji USA , trudno odm ów ić logicznych podstaw. Z arazem jed n a k trudno byłoby w ytłu­ m aczyć w zględam i taktycznym i np. koncepcję dem okratyzacji Arabii Saudyj­ skiej, która spraw dzone, spraw nie funkcjonujące i stosunkow o niezagrożone stosunki amerykańsko-saudyjskie pragnie zastąpić postępowaniem obarczonym bezpośrednim ryzykiem , a j ednocześnie narażonym n a m iędzynarodow e z a ­ rzuty bezprawnej ingerencji w spraw y innego państwa.

8 Por. Kristol, W. Kagan, R., Towards a Neo-Reaganite Foreign Policy, “Foreign Affairs”, Jul/Aug, 1996, vol. 75, issue 4, s. 18.

(9)

Polityka jako misja

Przyglądając się m yśli neokonserw atyw nej, trudno nie zauw ażyć uparcie pow racającej tendencji, z pow odu której naw et najbardziej rażących eksce­ sów polityki siły, jak ie zdarza się neokonserw atystorn proponować, nie sposób zaliczyć do nurtu typowej Realpolitik. Jest to skłonność do w yznaczania w spól­ notom politycznym dalekosiężnych i idealistycznych celów i postrzegania w ich kontekście podejm ow anych, choćby z konieczności, działań. Neocons dostrze­ g ają tę skłonność u siebie samych, postuluj ą j ą dla Stanów Zjednoczonych jako państw a, i, choć ju ż mniej konsekw entnie i w yraziście, liczą się z n ią u innych aktorów polityki m iędzynarodowej - przede w szystkim u przeciwników. Sto­ sunkow o n ajm n iejszą w rażliw ość n a ten m isyjny w ym iar polityki ujaw niają w stosunku do U nii Europejskiej: R obert K agan w studium Potęga i raj euro­ pejskiej odm ow y intensyw nych zbrojeń i odpow iedzialności za św iat nie roz­ patruje od strony idei budow y oazy wolności, bezpieczeństw a i dobrobytu, ale pow ołuje się n a w ypalenie w ojow niczych skłonności po II w ojnie światowej i „psychologię słabości” 10. W izja św iata o parta n a trw ałych, idealistycznych m otyw ach uczestników polityki m iędzynarodow ej z natury rzeczy je s t dość egocentryczna: własne pragnienia traktuj e się z w iększą uw agą i zaufaniem niż cudze, które n abierają znaczenia dopiero wtedy, gdy widzi się w nich zagroże­ nie. Lew icow i liberałow ie m ogli w pew nym stopniu podzielać tę wizję, lecz zgoła inaczej widzieli m isję Stanów Zjednoczonych i nie przywiązywali do niej takiej wagi, ja k do m isji całej społeczności m iędzynarodow ej, zobow iązyw a­ nej do tw orzenia św iata bardziej pokojow ego, spraw iedliw ego i dostatniego. W ostrej sprzeczności z w izją neokonserw atyw ną pozostawały założenia archi­ tektów polityki zagranicznej w ekipach N ixona i Forda, sceptyczne i redukcjo- nistyczne w analizie m otyw ów postępowania państw. N a najdalszych antypodach m yślenia m isyjnego znajdował się bardzo silny w tradycji politycznej U SA nurt izolacjonizmu, po II wojnie światowej reprezentowany przede w szystkim przez właściwych konserwatystów, a wykorzystyw any także przez radykalną lewicę.

N eokonserw atystom z kilku pow odów blisko było do idei m isji w polityce. N ajważniejsze przyczyny leżały w amerykańskiej historii i tradycji oraz w cha­ rakterze państwa, jakie się z nich wyłoniło. Bowiem, m imo głęboko zakorzenio­ nej skłonności do izolacjonizmu, żelaznym elementem politycznego dziedzictwa Stanów Z jednoczonych je s t idea M anifest Destiny, czyli „objaw ionego p rze­ znaczenia” Ameryki (tj. USA), zgodnie z którą m a ona za zadanie opanowywać, a w ięc i obejm ow ać swym i dem okratycznym i instytucjam i, napotkane wokół siebie ziemie. Pojęcie to weszło do obiegu około połow y X IX w ieku i począt­

10 Por. R. Kagan, Potęga i raj, A m eiyka i Europa w nowym porządku świata, tłum ., W. Turopolski, W arszawa 2003, o m otyw ach w ycofyw ania się Europy z polityki siły s. 2 4 -4 8 , a o roli przyśpieszenia integracji europej­ skiej w latach 90. w przekształceniu system u m iędzynarodow ego s. 9 8 -9 9 .

(10)

kowo odnosiło się do słabo zaludnionych terenów pom iędzy najstarszym i sta­ nam i U SA a Pacyfikiem , których podbój z w ielu w zględów był czy w ydaw ał się być dziełem szlachetniejszym niż przem oc w obec państw. W krótce to u za­ sadnienie ekspansji zaczęto odnosić do reszty kontynentu, co pogodziło ideę

M anifest Destiny z pozornie sprzecznym z niąizolacjonizm em . Zgodnie z zale­

ceniam i doktryny M onroe Stany Zjednoczone trzym ały się z dala od proble­ m ów europejskich, uprawiały za to intensywnie w łasną działkę geopolityczną, z p ew n ą p o m o cą m etafizycznej sankcji rozciągając kontrolę n ad państw am i Am eryki Łacińskiej. W X X w ieku logika M anifest Destiny objęła per analogiam cały św iat i nowe, globalne aspiracje USA , choć nacisk m usiał zostać w niej przesunięty z funkcji władczych na protekcyjne. Do tej fazy rozw oju tradycyjnej idei przyczynili się w łaśnie, m iędzy innym i, neokonserw atyści, poszukując argum entów n a rzecz zew nętrznego zaangażow ania Stanów Zjednoczonych.

N iezależnie od jakichkolw iek pozytyw nie sform ułow anych tradycji Stany Zjednoczone są poniekąd predestynow ane do podejm ow ania pew nego rodza­ j u politycznych m isji także ze względów, by tak rzec, strukturalnych - przez

sam charakter państw a potężnego gospodarczo i m ilitarnie, rozległego, a przy tym nie-etnicznego i w procesie budow y narodu skazanego n a poszukiw anie alternatyw nych więzi spajających wspólnotę. Trudno się dziwić, że znacznym sukcesom w konsolidacji narodu am erykańskiego tow arzyszyły - początko­ wo sporadycznie, później coraz częściej - pokusy im perialne i że prędzej czy później w dziejach U SA m usiały pojaw ić się przesłanki do przyjęcia pew nych funkcji imperium . Im peria k o m p en su jąb rak naturalnej więzi narodow ej je d ­ n o czącą m isją, która ingeruje zw ykle w św iat zewnętrzny. A m erykańska wie- lonarodow ość i kosm opolityzm nie stanow ią oczyw iście - w każdym razie od zakończenia W ojny Secesyjnej - zagrożenia dla tożsam ości w spólnoty czy in­ tegralności państw a, sąn ato m iast pozytyw nym bodźcem do zew nętrznych za­ angażow ań, choćby poprzez działanie w życiu społecznym różnych narod o­ w ych lohhies czy m ają pobudzający w pływ n a m iędzynarodow e związki eko­ nom iczne państw a.

O ile imperium amerykańskie jest co najwyżej projektem lub hipotezą, o tyle m isja, k tó ra m a szanse być je g o fundam entem , posiad a dość jed n o z n a c zn ą i od daw na ju ż u stalo n ą treść, u w arunkow aną h isto rią USA. A m e ry k a n ó w - kolonistów anglosaskich, ale także holenderskich i francuskich, a potem rów ­ nież im igrantów z w ielu krajów św iata - połączyła n ajpierw troska o dem o­ kratyczny rząd, jaki sobie wyw alczyli, następnie zaś spoiw em narodu (czy też w spólnoty) staw ał się inny atrybut politycznej w olności, American way oflife z jeg o szansam i n a dobrobyt i p restiż otw artym i dla w szystkich, zasadniczo także dla każdego przybysza, który g o tó w był przyjąć je g o w arunki. Skoro

(11)

m item założycielskim i zasad ą rozw oju am erykańskiej polity11 jest popular go­

vernment - j a k , z aluzją do aspektu samorządowego, Am erykanie lub ią określać

swój w olnościow y ustrój polityczny - to do tego sam ego w aloru m usi odw o­ ływ ać się definicja charakteru obecności w społeczności m iędzynarodow ej, czyli ew entualna misj a państw a. Toteż, kiedy Stany Zj ednoczone stają się po- licjantem świata, to, choćby n a użytek krajow ego poparcia dla takiej polityki, n a jakim ś jej poziom ie, deklaratyw nym czy rzeczyw istym , m usi pojaw iać się obrona w olności. K iedy zarząd zają św iatow ym system em kapitalistycznym , to najchętniej poprzez instytucje prom ocji w olnego handlu.

Rozum ując w kategoriach interesu narodowego, a wcześniej jeszcze trwożąc się zagrożeniem kom unistycznym , neokonserw atyści starali się poruszyć te struny w tradycji i potencjale polityki am erykańskiej, które m obilizow ały pań­ stwo do m iędzynarodowej ofensywy. Ale m ają też własne powody, by skłaniać się do polityki m isji. Jednym z nich je s t gotow ość posługiw ania się ideam i i w iara w ich w agę w grze politycznej, przejęta od Leo Straussa, drugiego do­ patryw ałbym się w radykalnych skłonnościach do napraw y świata, które takich intelektualistów ja k Irving Kristol m ogły prow adzić w m łodości do trockizm u, a w dalszej ewolucji ideowej pozostaw ały n a dalszym planie.

N eokonserw atyw na teoria misji Stanów Zjednoczonych jest w dużym stop­ niu teorią misj i dem okratycznego m ocarstw a w ogóle. Jej punkt w yjścia dobrze chyba oddaje w yw ód Irvinga K ristola n a tem at im plikacji przekształcenia się am erykańskiej republiki w potęgę imperialną: „Najwyraźniej bardzo w ielu lu­ dzi m yśli, że m ocarstw o polega n a prostym zw ielokrotnieniu zwykłej władzy państw ow ej i że zasady działania pierw szego da się łatw o (...) przenieść na drugie. Tym czasem m iędzy obom a przypadkam i istnieje różnica jakościow a, którą m ożna streścić następująco: mocarstwo jest potęgą «imperialną», gdyż to, czego nie czyni, m a równie duże znaczenie i konsekwencje, jak to, co czyni. (...) M ocarstw o (...) w plątane je s t w sieć odpow iedzialności, z której nie m a drogi ucieczki”, a prow adząc jeg o politykę „nie m ożna liczyć n a rozw iązania osta­ teczne i bezproblem ow e bytow anie” i w ierzyć, że „taka lub inna korekta kie­ runku (...) jest zdolna usunąć napięcia nieodłączne od statusu im perialnego” 12.

K ristol, głosząc potrzebę i nieuchronność p o djęcia przez A m erykę m isji wobec świata, nie pow ołuje się bynajm niej n a Manifest Destiny. W jeg o ujęciu, zaprezentow anym jeszcze u schyłku lat 60., tradycja am erykańska jest zdecy­ dowanie izolacjonistyczna. Do końca X IX w ieku - pisze Kristol - Amerykanie, oddaleni od centrum polityki światowej i nie dość potężni, by m óc decydować o je j kierunku, „m ogli słusznie uważać, że ich kraj służy jak o znakom ity oraz

11 A nglojęzyczne pojęcie polity, w yprow adzone w prost z arystotelesow skiego politeia, odnosi się do cało­ kształtu politycznej organizacji wspólnoty, m a w ięc zastosow anie tam , gdzie z perspektyw y socjologicznej ana­ lizuje się system polityczny Trudno znaleźć term in polski, który spełniałby te warunki.

(12)

inspirujący przykład zw olennikom dem okratycznego rządu n a całym świecie i że ta rola w zorca jest istotniejsza od jakichkolw iek działań, jak ie Stany Z jed­ noczone m ogłyby podejm ować na zewnątrz” 13. Ekspansjonizm wyrażany przez

M anifest Destiny funkcjonował równolegle, lecz, kierując się długo na terytoria

słabo zagospodarow ane, nie stał w ostrej sprzeczności z izolacjonizm em . Przesilenie przyszło dopiero, gdy potężniejąca A m eryka stała się św iatow ym m ocarstwem . W tedy j ednak - twierdzi Kristol - Am erykanie nadal opierali się duchow o pokusom uw ikłania w świat zewnętrzny, a program W ilsona z kon­ ferencji paryskiej w 1919 r. był m oże „jednym z ostatnich w ykw itów ducha izolacjonizm u” 14: forsując zasadę sam ostanow ienia i elim inując wojny, ład wilsonow ski m iał być ja k gdyby ogólnośw iatow ą projekcją gwarancji szczęś­ cia jednostek, zaw artych w American way oflife. W ilsonizm przyniósł j ednak spektakularną porażkę, „pobudzając czysto geograficzny izolacjonizm , pocięty sm ugam i ksenofobii” 15, a bolesne rozczarow anie, podkreślone szokiem ataku n a Pearl Harbor, skłoniło A m erykanów do przyjęcia, acz niechętnie, roli św ia­ tow ego, „im perialnego” , ja k m ówi K ristol, m ocarstw a.

Tu dla Kristola, zaw sze usposobionego mniej lub bardziej socjologicznie, zaczy na się w łaściw y problem . Z n o w ą fo rm u łą am erykańskiej obecności w św iecie - pisze ojciec neokonserw atyzm u - pogodził się, choć z pew nym trudem , ogół społeczeństwa, natom iast odrzucili j ą intelektualiści. Tymczasem, „skoro Stany Zjednoczone jak o najpotężniejsze m ocarstw o św iata nie m o gą uniknąć odgryw ania takiej im perialnej roli, sprzeciw intelektualistów sprawi tylko, że rola ta będzie odgryw ana w atm osferze w ew nętrznego sporu ideolo­ gicznego, który osłabi stanow czość [am erykańskich] m ężów stanu i zm niej­ szy w iarygodność ich polityki za granicą” 16. Ten problem nie je s t ju ż jed nak problem em polityki misji, lecz jej popularyzacji w społeczeństwie. W yostrzają go socjologiczne spostrzeżenia Kristola: jeg o zdaniem , opiniotw órcze środo­ w isko intelek tualistó w nie zw iązało się z e litą władzy, nie tw orzy też - ja k dawniej - elity samoistnej, lecz, w w yniku upow szechnienia wyższej edukacji po II wojnie światowej, stało się m asą społeczną i jako taka wytworzyło własny ruch m asow y - naznaczony, oczywiście, równie silnie, jak tęsknotam i izolacjo- nistycznym i, resentym entem do elity władzy, cokolw iek by ona proponowała. Ta w czesna, pre-n eo ko n serw aty w n a diagnoza dobrze ok reśla o sam o tnio ną pozycję, w jak i ej w ia ta c h 70. znaleźli się zw olennicy Kristola. D obrze też tłu ­ m aczy logikę żarliw ie toczonej przez neokonserw atystów w ciągu następnych dekad batalii ideologicznej w U SA , w której - ja k w yrazili się z podziw em m łodzi polscy konserw atyści - „odbyli swój długi m arsz przez instytucje, zre­

13 Ibidem, s. 80. 14 Ibidem, s. 81. 15 Ibidem. 16 Ibidem, s. 83.

(13)

alizowali w dużej m ierze zalecenia G ram sciego i osiągnęli hegem onię ideolo- giczn o -k u ltu raln ąn a praw icy am erykańskiej” 17.

Czy odnieśli sukcesy tylko na praw icy? Czy tylko z n ią m ają szansę znaleźć w spólny język, czy też istnieje potencjał porozum ienia neocons z ow ym kristo- low skim , w rażliw ym w końcu głów nie n a idee lew icow e, „m asow ym ruchem intelektualnym ”? Ruch ten nie był naturalnie anty-misyjny. Choć uderzał w ton pokory (szczególnie bezpośrednio po traum ie W ietnam u) i rzeczowości (szcze­ gólnie w epoce C lintona), to podsuw ał też społeczeństw u am erykańskiem u inne misje: pacyfizm u, solidarności ze św iatow ą lewicą, spraw iedliw ości spo­ łecznej, budow y racjonalnego ładu globalnego. N ie był też konsekwentnie nie­ przyjazny wobec klasy politycznej; uosabiany dziś nieźle przez dokumentalistę M ichaela M oo re’a, odnosi się ze znacznie w iększą zjadliw ością do p olityków republikańskich niż demokratycznych. W ciągu czterdziestu lat od chwili publi­ kacji cytow anego eseju K ristola stopniow o różnicow ał sw o ją niechęć do idei praw icow ych, a koncepcje w ysuw ane przez neokonserw atystów staw ały się dla niego mniej skandaliczne. O becnie gdzieś w sferze zapału do konstrukcji system u global governance wrażliwość neocons i ogółu intelektualistów am erykań­ skich bezprecedensow o się do siebie zbliżyły. M im o wagi takich okoliczności, ja k bankructw o realnego socjalizm u, zbliżenie to m ożna uznać za kolejny do­ w ód zw ycięstw a neokonserw atyzm u w je g o batalii ideologicznej, ale także dowód, że m echanizm jego atrakcyjności jest bardziej skomplikowany, niż się potocznie uznaje, i naw et dla uw ażnego analityka je s t trudny do uchwycenia.

Polityka siły

P o ra zastanow ić się nad ideą, z k tó rą dziś neokonserw atyści kojarzeni są najsilniej w szeroko rozpow szechnionym i uproszczonym oglądzie, a n a którą skądinąd m onopol w ydaje się m ieć szkoła realistyczna, diam etralnie odległa od ideologizow ania polityki czy dostrzegania w niej pola do realizacji misji. Przez ideę polityki siły należy rozum ieć przekonanie, że bezpośrednia, czysta (a w ięc m ilitarna) siła, zdolność w yw arcia przym usu, je s t decydującym , lub przynajm niej istotnym , czynnikiem kształtującym stosunki m iędzynarodowe. Sąd taki popada w nieuniknione perypetie etyczne; nie m usi w iązać się z nor­ m atyw ną gloryfikacją przem ocy, lecz dyskwalifikuje jak o niecelow e działania polityczne nie poparte siłą, a tym sam ym uspraw iedliw ia przem oc, a przynaj­ mniej groźbę jej użycia. Te perypetie p rzekładają się n a zam ieszanie w sferze poznaw czej: każdy p ro g ram agresji w sto sunkach zew nętrznych p aństw a

17 Raport o wojnie w Iraku, „Stańczyk” 2003, nr 1-2, cyt. za: J. Bartyzel, op.cit., s. 39. Przyw ołany w Rapor­

cie A ntonio Gram sci, w łoski filozof polityczny i kom unista, tw ierdził, że w ładza w now oczesnym państw ie ka­

pitalistycznym opiera się n a kulturalnej hegem onii klasy rządzącej; skuteczną rew olucję kom unistyczną miało więc, jego zdaniem, poprzedzać zdobycie i utrw alenie w pływ ów w instytucjach społeczeństw a obywatelskiego.

(14)

uchodzi za przykład m yślenia w kategoriach polityki siły spod znaku szkoły realistycznej, a każdy akt pesymizmu co do roli środków koncyliacyjnych w roz­ w iązyw aniu konfliktów kw alifikow any je s t intuicyjnie jak o w sparcie dla p o ­ lityki agresji. Zam ieszanie to obrazują w ieczne spory o stopień autentycznego zaangażow ania agresyw nych ruchów i reżim ów w idee czy ideologie, które im służą - dylematy typu „czy Stalin wierzył w kom unizm ?” . Także w analizie zw iązku neokonserw atystów am erykańskich z id eą polityki siły daje o sobie znać pew na am biw alencja. M ożna j ą sform ułow ać w pytaniu: „jeśli neocons zalecają w ykorzystyw anie przez U S A ich potęgi dla narzucania innym p ań ­ stwom pewnych rozstrzygnięć, to dlatego, że w przeciw nym razie - ich zdaniem - zagroziłby im (Stanom Z jednoczonym ) bardziej bezw zględny przeciw nik, czy też dlatego, że - znów ich zdaniem - społeczność m iędzynarodow a lub j a ­ kaś jej część tego od nich oczekuje?” .

W ydaje się, że cała złożona form acja, z której neokonserw atyści (a w każ­ dym razie ich pierw sze pokolenie) wyszli i pod w pływ em której zaw sze pozo­ staw ali, zarów no w jej aspekcie radykalno-lew icow ym , ja k i straussow skim , zasadniczo w zbraniała im przy jęcia za sw o ją idei polityki siły, a dokładniej - sankcjonow ała siłę, choćby i stosow aną bezw zględnie, tylko jak o narzędzie zm iany w sferze w ykraczającej poza siłę - sferze w artości czy idei. M ów iąc lapidarnie, siła m usiała coś tworzyć. Jest to punkt, w którym dochodzi do z a ­ skakującego spotkania Straussa z jeg o śm iertelną p o w ag ą w kw estii realnego fu n k cjon o w ania takiego lub innego u stro ju o raz lew icow ego radykalizm u z jego zasadą „cel uśw ięca środki” . Siła „naga” pozostała dom eną ekipy Kissin- gera, który zresztą używ ał takiego podejścia do prow adzenia polityki znacz­ nie bardziej pokojow ej od propozycji neokon serw aty stów z lat 70. Z kolei neokonserw atyści po siłę „usankcjonow aną” sięgali w swej pierwszej deka­ dzie coraz śmielej - choć oczyw iście czysto teoretycznie - pow odow ani p rze­ konaniem o potrzebie pilnego budow ania przeciw w agi dla kom unizm u, czy też bloku sowieckiego.

Z drugiej strony, n a co, jeśli nie n a politykę konkretu i uw zględniania ukła­ du sił, a w ięc politykę siły w jej w ym iarze nie-dram atycznym , pow ołuje się K ristol w sw ym opublikow anym w 1967 roku pam flecie n a kulturę politycz­ n ą intelektualistów am erykańskich? B roniąc racji polityków w obec krytyki intelektualistów , autor On the Democratic Idea in America w skazuje na, by tak rzec, naturalną przew agę kom petencyjną tych pierwszych: „nie chodzi o to, że intelektualiści w spraw ach polityki zagranicznej zaw sze się m y lą - tak nie jest i raczej nie m ogłoby być, choćby n a zasadzie rachunku praw dopodobieństw a. U derza natom iast to, że w ypow iedzi intelektualistów , słuszne czy niesłuszne, bardzo często są z punktu w idzenia polityka oderw ane od istoty rzeczy (irre­

(15)

samo-określenia jak o istot ideologicznych” 18. Z „punktu w idzenia polityka” niew ąt­ pliw ie n a pierw szym planie - a w każdym razie n a poczesnym m iejscu - w id­ n ieją argum enty siły własnej, której m ożna użyć, i siły cudzej, której trzeba się obawiać. G otow ość przyjęcia tego punktu w idzenia przez kogoś, kto sam jest w pozycji intelektualisty, o znacza akceptację autonom ii polityki ja k o sfery, której podstaw ow ym pojęciem je st siła, i ten krok, zapew ne zdrow orozsądko­ wy, w yznacza drugą z dróg neokonserw atystów w stronę polityki siły. Jest to droga bardziej bezpośrednia, ignorująca potrzebę usankcjonow ania siły, ale też neocons p o su w ają się po niej powoli. R onald Reagan, który ostentacyjnie używ ał am erykańskiej potęgi, aby zapędzić Z w iązek R adziecki w ślepy za­ ułek, cieszył się znacznie w iększym ich p oparciem niż G eorge B ush, który używ ał jej dyskretniej, i do tego, aby potencjalne zagrożenia szachow ały się naw zajem . To adm inistracja B usha m ogłaby argum entow ać, że zastrzeżenia neokonserw atyw nych intelektualistów w obec ograniczenia poparcia dla Izra­ ela w konflikcie bliskow schodnim są, irrelevant19. N ajw yraźniej deklarow ane przez K risto la zaufanie do perspektyw y, ja k ą daje aktualne rządzenie, p o d ­ trzym yw ane było wybiórczo.

N eokonserw atyzm obecnej, drugiej fazy przynajm niej z pozoru w yzbył się w ahań w obec akceptacji idei polityki siły. Jego przeciw nicy dysponują całym arsenałem przykładów i cytatów, m ogących św iadczyć o głębokiej pogardzie

neocons dla praw a m iędzynarodow ego i cudzych aspiracji. A negdotyczna jest

w tym względzie tzw. doktryna Ledeena, czyli wypow iedź neokonserw atyw ne­ go historyka M ichaela Ledeena, analityka faszyzm u i zw olennika bezw zględ­ nych działań dla osiągania założonych celów, w ydobyta z jakiegoś jeg o p rze­ m ów ienia i żartobliw ie ochrzczona „doktryną” przez dziennikarza „N ational R eview ” : „R az n a jak ieś dziesięć lat Stany Zjednoczone m u szą w ziąć za frak takie czy inne gów niane państew ko i rzucić nim o ścianę, choćby po to, żeby pokazać światu, że nam nikt nie podskoczy”20. W tych prow okujących słowach, w ziętych in abstracto, nie m a cienia sprzeczności z najczystszą w ersją idei po­ lityki siły. L ecz Jonah G oldberg przytoczył je w io sn ą 2002 roku dla w zm oc­ nienia swej tezy, że atak n a Irak je s t konieczny, aby ostatecznie zaprow adzić pokój i ład - ściślej: am erykański ład - w regionie B liskiego W schodu. Jeśli taka intencja daje się jeszcze pogodzić z id eą polityki siły, choć je s t w obrębie jej logiki dość zaskakująca, to zakończenie artykułu w „N ational R ev iew ” przynosi dodatkow e uzasadnienie prom ow anego przedsięw zięcia: stosunki m iędzynarodow e „nie s ą sportow ą grą”, ju ż raczej „spacem iakiem w w ięzie­ niu”, toteż, inaczej niż w lidze futbolowej, „dzisiejsza w alka i zwycięstwo ozna­

18 Kristol, I., O n the Democratic Idea..., op.cit, s. 74.

19 Por. Komentarz do współczesnej Ameryki. Rozmowa z Normanem Podhoretzem, redaktorem naczelnym miesięcz­

nika „Commentary”, „A rka” 1992, nr 41, s. 3 8 -3 9 .

(16)

czają, że ju tro nie trzeba ju ż będzie w cale walczyć, a m oże naw et, że reguły spacem iaka zm ienią się i przestanie on być tym, czym je s t”21.

To streszczenie krótkiego, doraźnego artykułu, jak ich w iele w neokonser­ watywnej prasie ostatnich lat, pozw ala zobaczyć, ja k łatw o we współczesnej neokonserw atyw nej doktrynie polityki zagranicznej m otyw bezwzględnej in­ terw encji łączy się z m otyw em pow szechnego dobra, czy też - by w yrazić to samo bardziej paradoksalnie - logika przem ocy i egoizm u prześlizguje się w lo­ gikę pokoju i bezinteresow ności. Jeśli używ am zw rotu „prześlizguje się”, to, aby zasygnalizować niepokój o szczerość argumentów, przynależących do owej drugiej logiki. Ich szlachetny w ydźw ięk nie m oże nie budzić podejrzeń, że są przykładem hołdów, „jakie w ystępek składa cnocie” . P odobnie karkołom ne połączenie cynicznych p lanó w ze szlachetnym i i naiw nym i uzasadnieniam i stosow ała propaganda realnego socjalizm u, który przedstaw iał przem oc jak o przykrą konieczność na drodze do sprawiedliwości społecznej. Czy m ożna więc z agresywnych koncepcji globalizm u dem okratycznego wykreślić warstwę ide­ alistyczną jak o czczy ozdobnik? Czy neokonserw atyści napraw dę w ierzą, że ich krucjaty nap raw ią świat? I jak i je s t w końcu cel: „pokazać, że nikt nam nie podskoczy”, czy budow ać podstaw y pokoju?

A naliza n eokonserw atyzm u staje w tym m iejscu przed nieznośnym dyle­ m atem. Takich dwoistych konstrukcji myślowych, ja k przedstawiony powyżej w yw ód n a tem at planowanego ataku na Irak, niepodobna zredukować do czystej polityki siły, wykreślając z nich owe gruszki n a wierzbie, czy też, w najlepszym razie, obietnice n a w yrost, jak ich ż a d n a Realpolitik nie przew iduje. Ale niepo­ dobna też potraktow ać tych obietnic poważnie - nawet nie z pow odu ich podej - rżanej szlachetności, lecz z pow odu ich rozbrajającego maksymalizmu. Po kimś, kto - ja k Jonah Goldberg w cytow anym artykule - mówi cynicznie i trzeźwo „pokój m ożna osiągnąć tylko przez siłę”, spodziewalibyśmy się, że doda: „I tak będzie zaw sze. P rzed tak im parad o k sem będzie staw ać każde p o k o len ie” . Tym czasem dow iadujem y się, że „bój to je st nasz ostatni”, co m oże brzm ieć zachęcająco tylko dla tych am erykańskich intelektualistów, którym Irving Kri- stol w ypom inał, że w swych projektach politycznych niepopraw nie zakładają dobroć i niezłom ność człowieka.

Aby oddać spraw iedliw ość neokonserw atyw nej szkole dem okratycznego globalizm u, trzeba odw ołać się do bardziej uogólnionego i bardziej spójnego w ykładu n a tem at roli siły w polityce m iędzynarodow ej, jak i m ożna znaleźć w głośnym eseju R o b erta K ag an a Potęga i raj, pośw ięconym dram atycznej rozbieżności m iędzy am erykańską i europejską w izją stosunków m iędzynaro­ dowych. K agan w skazuje, że E uropa przysw oiła sobie wizję trw ałego pokoju św iatow ego i w ierzy w pokojow e środki do osiąg nięcia tego celu, podczas

(17)

gdy Am erykanie wciąż doceniajątrad y cy jn ąro lę siły, tkwiąc „w anarchicznym hobbesow skim świecie, w którym nie m ożna liczyć n a m iędzynarodowe praw a i reguły”22. D ow odzi, że odm ienność w izji zrodziła się z przesłanek m aterial­ nych („kiedy m asz m łotek, wszystkie problem y zaczynają wyglądać ja k gw oź­ dzie”23), że Am erykanie pielęgnują obraz św iata jako dżungli, poniew aż są sil­ ni, ale też dem onstruje w yższość m oralną, a przy tym nadrzędną racjonalność tego stanow iska. E u ro p a - w ujęciu K ag an a - w yrzeka się siły, sądząc, że A m eryka będzie jej bronić, Am eryka zaś rzeczywiście broni - po części dlatego, że nie m a innego wyjścia, po części - gdyż bezpieczna E uropa jest elem entem ładu świata, n a którym A m eryka korzysta. A m eryka je st więc niby ofiarą eu­ ropejskiej dezercji z historii, ale n a m ocy tego sam ego m echanizm u przypada jej rola eksponow ana i zaszczytna - hiperm ocarstw a i gw aranta św iatow ego ładu. Z atem także i w rozum ow aniu K agana, którego nie kom p rom itu ją ju ż dolepione frazesy o świetlanej przyszłości, ostateczne uzasadnienie polityki siły je s t idealistyczne: Stany Z jed n o czo n e nie dlatego m u sz ą być silne, że w róg czyha n a ich słabość, lecz dlatego, że przyjaciele, a raczej podopieczni, czekają n a ich siłę. Jeśli je s t to polityka siły, to sui genera; jeśli je s t to „tkw ie­ nie w h isto rii”, to am erykańskiej - histo rii zdobyw ania, a nie ryw alizacji. M łodzi neokonserw atyści, w yznaczając polityce zagranicznej kurs neo-reaga- now ski24, choć brakło ju ż Z w iązku R adzieckiego, skazali Stany Zjednoczone n a ta k ą hybrydow ą doktrynę.

Abstract

The text published in the present issue is a part of an essay on the US Neoconservatism, which aimed at the analysis of ideas inherent in this movement from its origins in late 1960s to the opening of the present century and Neoconservative commitment to the President George W. Bush foreign policy. Selected chapters cover the features that the author believes to be crucial for the Neoconservative ideology: a concept of a positive rejection of Communism and opposi­ tion to the Soviet Union; a high notion of mission in the realm of politics, which was to be devel­ oped into the idea of American struggle for global spreading of democracy; a embracement of a Realist concept of power politics.

Abstrakt

Publikowany tekst jest fragmentem eseju o amerykańskim neokonserwatyzmie, skoncen­ trowanego na ideach obecnych w tym ruchu od czasu jego ukształtowania się na przełomie lat 60. i 70. XX w. po pierwsze lata XXI w. i zaangażowanie neokonserwatystów w politykę za­ graniczną administracji George’a W. Busha. Wybrane rozdziały omawiają kluczowe, zdaniem autora, motywy ideologii neokonserwatywnej: ideę stanowczego oporu wobec komunizmu i ZSRR w okresie schyłkowej zimnej wojny, koncepcję polityki jako misji i jej konkretyzację w projekcie szerzenia przez USA demokracji w wymiarze globalnym oraz afirmację reali­ stycznej idei polityki siły.

22 R. K agan, op.cit, s. 9. 23 Ibidem, s.36.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stan budynku DO REMONTU Typ nieruchomości MIESZKANIE. Rodzaj transakcji SPRZEDAŻ

Rodzaj nawierzchni ASFALTOWA / KOSTKA Liczba pokoi 4. Powierzchnia pokoi 70 Liczba

Dom inwestycja o powierzchni całkowitej ok 400m² znajduje się niespełna 2 km od miasta Świecie w cichej i spokojnej okolicy i został podzielony na siedem niezależnych

Kontaktując się z biurem Klient wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych / Dz.U.NrE.

Rodzaj nawierzchni ASFALTOWA / KOSTKA Liczba pokoi 3. Powierzchnia pokoi 63 Liczba

- okna drewniane meranti, profil trzyszybowy 88 mm, ciepły montaż, ciepłe parapety - drzwi zewnętrzne drewniane sosnowe w obłogu dębowym, ciepły montaż. - dachówka

Napisz jakiej nieruchomości szukasz, a wyselekcjonujemy z ogromnej bazy / 20.000 ofert / tylko te właściwe lub szukaj na naszej stronie internetowej www.posesja.eu.. Ponadto

• Dwie bramy umożliwiające wjazd na plac pod budynek dużych samochodów ciężarowych.. • Wyjazd do głównej ulicy (Zwierzynieckiej) przez skrzyżowanie z