• Nie Znaleziono Wyników

Czasy Nerona w XIX wieku pod rządem moskiewskim czyli Prawdziwie Neronowskie prześladowanie Unii w dyecezyi chełmskiej : fakta zebrane przez kapłanów unickich i naocznych świadków. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czasy Nerona w XIX wieku pod rządem moskiewskim czyli Prawdziwie Neronowskie prześladowanie Unii w dyecezyi chełmskiej : fakta zebrane przez kapłanów unickich i naocznych świadków. 1"

Copied!
230
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

C zęść p ie rw sz a .

^

C Z A S Y H E K O N A

W XIX. WIEKO

pod rządem moskiewskim

czyli

PRAWDZIWIE NER 0N0W SK1E PRZEŚLADOWANIE UNII

W D Y E C E Z Y I C H E Ł M S K IE J .

Fakta zebrano przez kapłanów unickiclt i naocznych świadków.

WYDANIE I I .

p o p r a w i o n e i u z u p e ł n i o n e p r z e z

(6)
(7)

W .

U nn U n ^ *1 ęSAfc U Al Ażs

1

«¿r® ;p lyl l i A JL A I ł IJiJ| ętęHJ

-pod rządem moskiewskim

czyl i

F r a w d i i w i e H e r o a o w s k i e p r i i ś l a i t n i i t D i i i

W D Y E C E Z Y I C H E Ł M S K I E J .

Fakta zebrane przez Kapłanów n n i c M i naocznych świadków.

W Y D A N I E D R U G IE p o p r a w n e i u z u p e ł n i o n e p r z e z

fis.

f .

f>.

I . W E L W O W I E D R U K I E M I N A K Ł A D E M D R U K A U N I L U D O W F J pod zarządem Słontsłaua Baylego.

(8)

(¿(ó- ^ m m m .

(9)

P R Z E D M O W A .

Okropność prześladow ania Nerona zm alałaby w pomroce wieków, jeśliby m oskiewskie okrucieństw a nie odświeżyły jej boleśnie w pam ięci. Jeżeli chw ałą je s t dla chrystyanizm u, że taki potwór ludzkości a nawet sam ego poganizmu, ja k Neron, pierw szy go prześladow ał, to nie mniej chw ałą je st dla katolicyzm u, że taki potwór chrystyanizm u, jakim je s t m oskiew ska schizma, ciągłe go najokrutniej dręczy i sroży się na jego zagładę. Moskwa schizm atycka, przyjąw szy za system miłość caratu, z ubliżeniem miłości Boga i bliźniego, z religii uczyniw szy politykę i zastosow aw szy ją do m on­ golskiego systemu rządzenia, nigdy nic nie poświęciła dla szlachetnej zasady, zbrudziła imię chrześcianina, i stała się niewidzianym potworem zarówno chrześeiaństw a, ja k ludz­ kości i polityki. Carowie, tyrani własnego narodu, b arb a­ rzyństw em go kształcący dla własnych celów, m ordercy tych, których przemoc lub inne przyczyny oddały w ich ręce jak o katów, w żelazne swe ręce wzięli opiekę nad swoim kościołem, i aby razem ciało i ducha zabić, wznieśli w swoję religią zasady tyranii i mongolizmu; miłość bli­ źniego, sprawiedliwość i w szystkie cnoty ewangielicznej ludzkości zamienili na carskie cnoty spodlenia, niewoli, okrucieństw a, uczyniw szy swoje duchowieństwo niew olni­ kami własnej polityki, a nie ufając ich gorliwości w g w ał­ tach, używ ają nie duchownych, ale swych zbrojnych siep a­ czy jak o apostołów zarówno swych zasad politycznych jak o i religijnych, w miejsce miłości chrześciańskiej i drogi p rze­ konania apostołując, pod sztandarem kłam stw a, oszustwa,

(10)

IV

więzień i katuszy. Żaden prozelita tej carskiej w iary nie może być kto inny, tylko w yrzutek ludzkiego społeczeństwa, albo słaby, krw ią i łzam i własnemi oblany, na ciele i na duchu zabity, nieszczęśliwy.

Nerona okrucieństwo znajdzie jeszcze wiele stron osła­ biających potworność jego czynów, duch czasu nad m iarę zepsuty, brak pojęcia o szczytności ehrystyanizm u, rządow a religia poganizm u, wychowanie w przekonaniu o jej praw ­ dziwości, w iara podobania się bogom przez obronę ich religii, b rak pojęcia i w iary w pewność k a r strasznych za zbrodnie w wieczności, ciemne albo żadne pojęcia o rzeczy­ wistych zasługach do szczęśliwej wieczności czyli podobania się jednem u wielkiemu i prawdziwem u Bogu przez cnotę i na czem ona zależy, gdy u nich naw et zbrodnie za za­ sługę uważane były, i ubóstwiane w posągach bogom zbrodni stawionych, obrona i zabezpieczenie praw swojego

państw a przez prześladow anie religii nowo powstającej

uwiodły lepszych od Nerona imperatorów, rozum i s e rc e ; ale w tym wieku, w czasach w ysokiego ukształcenia, wśród oświeconych narodów, pośród chrześcijańskiego w ychow ania, którego miłość ludzkości zasadą, burzyć wysokie i dobro­ czynne zasady ehrystyanizm u, naciągnąć je do zasad mon­ golskiej polityki, przywrócić zupełnie środki przez Nerona używ ane na przekor rozumowi, sercu, oświeceniu i w zgardzie narodów, do jej apostołow ania; do takiej zbrodni może się tylko posunąć spodlona m oskiew ska schizm a, pod despo­ tyczną w ładzą cara, zarówno ty ran a państw a ja k i Kościoła i sumienia.

N adzw yczajne zbrodnie same oburzają często naw et mniej cnotliwą ludzkość i k ład ą w ręce miecz zemsty, ciemny i spodlony poganizm, w ydaje ohydny wyrok śm ierci na Ne­ ro n a; część sprzysięgła ludu moskiewskiego, czując swoje poniżenie, publicznie na ulicy morduje cara Rossyi i do­ pełnia zem sty za tyle krwi przelanej, tyle łez wyciśniętych,

tyle gwałtów na Unitach z urąganiem spełnionych. Jakież

sm utne a razem uderzające podobieństwo! z potworem po­ ganizm u rów uają się czyny i koniec chrześcijańskiego

(11)

schiz-m atyckiego władcy również jak taschiz-m ten najw iększego w świę­ cie państw a, którego według zasad prawdziwej w iary rzą dząc, mógł stać się szczęściem, uwielbieniem i chwałą.

H istorya praw dziw ego Kościoła i św iata zawsze prze­ m awia strasznem i w yrazam i praw dy do bezbożn ych ; Bóg w swojej wszechmocnej sprawiedliwości w yrzekł i zawsze spełnia nad niepoprawnym i w rogam i i prześladow cam i sw o ­ jego Kościoła i ludzkości wieczne i doczesne przeldęstw a; niebaczne, egoizmu, m ateryalizm u pełne, mniej uważne na szlachetne cele ludzkości i bezpieczeństw o własne w przy ­ szłości narody i rządy, wkrótce poznają grożące im samym nieszczęście, otw orzą z przerażeniem oczy, i z przeklęctw em w ustach i sercu patrzeć i uderzać będą w ten potwór chrystyanizm u i polityki na nim opartej, w ylęgły w czarnej duszy system atycznych ciemiężycieli narodów, zgubny dla

nich samych i całego świata.

K ażda kropla krwi męczenników, bohatyrów Kościoła, 0 ile była chw ałą i stwierdzeniem boskości w iary, o tyle staw ała się zarazem przeklęctw em poganizm u, na którego gruzach, w stolicy niegdyś św iata całego, na ziemi krw ią Świętych p rzesiąkłej, zakw itła stolica Kościoła C hrystu­ sowego.

Tego nam żal najdotkliw iej, że to przeklęctw o nieu­ niknione za tyle zbrodni św iętokradzkich ciężyć będzie i na naszych braciach z Galicyi, którzy, znając już dobrze Mo­ skałów z niecnych na Litwie czynów, z okrucieństw ciągle opowiadanych i opisywanych w historyi Kościoła i narodu, szli tłumnie podaw ać rękę pomocniczą do burzenia w łasnego kościoła i mordowania własnych braci z rcligii obrządku 1 pochodzenia, — ta myśl bolesna, te wspom nienia okropne przeszyw ają serca tułaczów, których ztam tąd zbrodnia braci wygnała, a tu skłonność do zbrodni tej samej odpycha.

N igdyby przew rotność m oskiew ska nie znalazła środ­ ków do zburzenia Kościoła, m ając cały ogół duchowieństwa miejscowego przeciwko sobie, gdyby szatan kapłanów unic­ kich w Galicyi nie przem ienił na swoich apostołów i na

(12)

VI

bram y piekielne nie przem ogą Kościoła C hrystusa ; zbrodnia

apostołów schizm y i ich pomocników za okropną cenę

straty zbawienia, honoru, sum ienia woła o pom stę do Boga i aż do spełnienia jej wołać nie przestanie.

Niechaj m ędrcy tego św iata, oddani materyalizmowi, do bydląt ich rów nającem u, zimni na głos duszy religijnej, p rzyznają słuszność i legalność brutalnej siły zb ro dn iom ; niechaj nie w ierzą w cnotę i sprawiedliw ość dla pozornego pokoju swej w ystępnej duszy: przyjdzie niezawodnie chwila, że ujrzą z trw ogą i przerażeniem niecofnioną spraw iedli­

wość i nieskończoną wielkiego Boga potęgę. Na gruzach

potwornego m oskiewskiego chrystyanizm u wzniesie się czy­ sty i św ięty ołtarz prawdziwej w iary ; na zw aliskach prze­ wrotnej czci i niewolniczej miłości caratu, prawdziwa rcli- gia, na rzetelnej miłości Boga i bliźnich i sprawiedliw ej miłości ojczyzny oparta. Kościół katolicki, który w ciągu dziew iętnasto wiekowych swych dziejów patrzał już na upa­ dek tylu nauk fałszywych, tylu sekt, zdawało się, silniej­ szych niżli on sam, tylu potęg ziemskich, na przem ocy i po­ wodzeniu chwilowem opartych, doczeka się prędzej, niż się tego może spodziewamy, rozpadniecia się i zniszczenia m oskiewskiego praw osław ia, chociaż ono dzisiaj nieśw iado­ mym pozorną imponuje potęgą. Przed półtora tysiącem lat napisał Tertulian, że sa n ju is m artyrum , semen Christiano-

m m , a dodaćby m ożna: cxitium persecutor um. Cała historya

Kościoła św. niezbicie tej praw dy dowodzi, niech każdy uważnie zbada, że prześladowcy w iary prawdziwej nędzny gotują sobie koniec, lub naw racając się, przyjm ują w iarę bezrozum nie prześladow aną, ta k i krew niew inna wiernych do ostatniego tchnienia Kościołowi katolików , wytoczona przez Moskwę, spadnie na głowy prześladowców i przy­ spieszy u Boga chwilę upadku schizm atyckiej C erkw i, a tryumfu Oblubienicy Chrystusow ej, rzym sko-katolickiego Kościoła, rządzonego przez jed ną w idzialną głowę, C hrystu­ sowego nam iestnika a Piotrowego następcę, Rzym skiego P apieża. Krew niew inna tylu tysięcy polskich m ęczenników,

(13)

na ołtarzu W iary i Ojczyzny przelana, z głębi uwielbionej

wieczności woła o to do P an a ¿astępów. Do tego uroczy­

stego tylu ofiar głosu w tym świętym celu łączym y i my głos naszej boleści, pośw ięcając z głębi serca te smutne boleje, te oburzające ludzkość dzieje, łzami i krw ią naszą i braci naszych pisane, na ołtarzu Boskiej sprawiedliw ości 1 mił°sierdzia, za św iętą nam wiarę, za nawrócenie wrogów Kościoła i ludzkości, za odrodzenie nieszczęśliw ej, ale uko­ chanej nam zaw sze ojczyzny.

1881 r.

(14)
(15)

Pam iętniki chwały każdego n aro d u , czy to na ołtarzu re lig ii, czy na ziemi m ęczeństw a i cierpień dla wielkiego celu zebrane, nie mniej podziwiamy i uwielbiam y ja k p am ię­ tniki na polu wojennej sławy lub geniuszu ludzkiego zdo­ byte. Pierw sze są jeszcze trw alsze, bo na zawsze zapisane w księgach wiecznej nieśm iertelności ręk ą samego Boga, a w znioślejsze i szlachetniejsze wzniosłością ofiary, w szyst­ kie razem zaś pozostaną na zawsze chlubą, przykładem i drogiem dla narodu wspomnieniem.

Uwiecznienie pełnej chwały a razem cierpień i n ie­

szczęść, niem ających im ienia historyi ostatnich czasów

Kościoła i Ojczyzny, przedstaw ienie światu potwornego pa­ stw ienia się tyranii nad nieszczęśliwą ojczyzną, której praw a święte zapisane w historyi i pamięci w szystkich ludów, bolesna przestroga dla błądzących przeciwko najśw iętszym zasadom , m iała na celu praca niniejsza dziełu temu p o ­ święcona.

F a k ta czerpane w męczarni neronowskiej i bohater­ skiej stałości nieszczęśliwego ludu, w samem nieszczęściu w ielk ieg o , bo pełnego w iary w nieomylność sądów bożych, który do tylu pomników narodowej chwały, nowy i naj • świetniejszy p rz y d ał, a może z niezbadanych wyroków bożych, męczeńskiem bohaterstw em w sierm iędze, zbliżył koniec nieszczęść narodu ze wszech stron dotkniętego, bez wyjścia, bez nadziei, prócz w jednym Bogu, zawsze krw ią męczenników do głębi poruszonym , są treścią tego dzieła, które na wieczną pam iątkę pośw ięcając narodowi, składam y ze czcią na ołtarzu ojczystego kościoła i ojczystej ziemi.

(16)
(17)

(R u ś c a ła wprzód b y ła katolicką, niż schizm atycką, k ła m liw y w ięc pretext M o skw y do prześlad ow ania unitów, że ci pierw iastkow e byli

p ra w o sław n ym i).

B adając najściślej powody ta k potwornego postępow a­ nia, jak ieg o używ a rząd m oskiew ski w prześladow aniu p raw ­ dziwej wiary, można osłupieć ze zdum ienia; gdyż każdem u oświeconemu wiadomo, że żadna rzeczyw ista korzyść re li­ gijn a ani polityczna wypłynąć dla niego nie może, a po­ zorne i zwodnicze widoki z czasem znajdą rozczarowanie, okażą się bezzasadnemi, otworzą oczy sam ym narzędziom prześladowania, m uszą zaszkodzić prześladow com , którzy najw yższy i najśw iętszy cel rządów i dobro narodu zniew a­ żają K ażdy gwałt religijny wywołuje oburzenie, nienawiść, często opór, a zawsze fanatyzm ; rozryw a i osłabia jedność i potęgę państw a, wznieca niemoralność, gruchoce podstawy bytu narodowego, siłę i potęgę rządów, wywołuje to, co niebacznie sam rząd m oskiew ski nazyw a „katolicyzm to re- w olucyau, dążąc do tego niesłusznie, aby religia i Kościół podlegały rządowi i od jego fałszywej zależały polityki; w szystkich tych niesłychanych w naszym wieku prześlado­ wań przyczyny należy szukać w potwornym system ie rządu, dzikim charakterze rządzących osób, ciemnocie i przew rot­ ności, co w szystko z braku prawdziwej w iary wypływa. Ja k każda lierezya, tak bardziej m oskiew ska musi w coraz nowe w padać błędy i nadużycia, bo ja k przywilejem praw dy jest powaga i niezmienność, ta k fałszu coraz nowe płody kłam stw i obłudy. R ząd m o sk iew sk i, chciwy panow ania dla siebie nie dla ludu, sądzi, że przez religia polityczną,

(18)

przez swój carski kościół, daleko silniejszym będzie, gdy razem nad ciałem i duchem rozpostrze swój mongolski despotyzm ; a nie chcąc uznać żadnej moralnej słuszności, poczytuje za zbrodnię temu, kto nie chce przyjąć religii cara i państw a, a swój gw ałt religijny co do unitów po­ kry w a urojonym pozorem legalności, tw ierdząc, źe unici, będąc pierw iastkow o praw osław nym i ja k i oni, rzucając schizmę, od nich się odłączyli pod naciskiem rządu pol­ skiego, przez intrygi Jezuitów , i dlatego do nich pod ich rządem wrócić powinni. Kłam stwo to jak o praw dę h isto ­ ryczną głoszą bezczelnie w swoich urzędowych i nieurzędo- wych pism ach; ta k ono zasadne ja k i drugie, niedaw no w dzienniku urzędowym w arszaw skim głoszone, „że D ą ­ brów ka będąc praw osław ną, zostaw szy żoną Mieczysława, jego i naród na swoję naw róciła w iarę, i z tego powodu w szyscy w Polsce praw osław nym i być w inni“ ; są takim i rzeczyw iście w edług znaczenia w yrazu, ale nie według ż ą ­

dania rządu m oskiewskiego. G dyby poganie lub T ata rzy

dziś zajęli R ossyą, m ogliby w m yśl tej samej zasady legal­ nie zażądać, aby cała Moskwa ta ta rsk ą lub pogańską była, to je s t taką, ja k ą była przed nawróceniem, lub ja k i m iała rząd po zajęciu jej i trzym aniu przez 260 lat przez T uta- rów ; lecz podobne absurdum byłoby tylko słuszną zap łatą i n au k ą dla m oskiewskiej obłudy i bezczelności. H istorya na niezaprzeczonych faktach dowodzi, że nietylko unici polscy, ale cała Ruś, naw et m oskiew ska czyli księstw o Suzdalskie albo Ruś północna, w iarę katolicką przyjęła i bardzo długo katolicką była, jeszcze naw et po odstępstw ie Greków, od których przyjęli wiarę a potem i ich odszczepieństwo i błędy. Otwórzmy na chwilę k arty dziejów, znajdziem y dowody, tak widoczne, że naw et najm niej oświecony przyznać to musi, że Słowianie, Ruś cała pierw iastkow o kato lick ą była, i to Ruś cała bez w yjątku, z księstw em Suzdalskiem , dzi- siejszem m oskiewskiem , które w tedy, i czas długi potem, stanowiło jed n ą kijow ską m etropolię.

Pierw si i najznakom itsi Słowian apostołowie, Metody i Cyryl, (K onstanty filozof), Grecy z urodzenia, wyznawcam i

(19)

Kościoła rzym sko-katolickiego byli. Od A dryana II. P ap ieża na biskupów wyświęceni, od niego do naw racania narodów

północnych wysłani r. 867. W tym że czasie i Ignacy św.

patryarcha, podług K onstantyna Porfirogenita i innych p isa­ rzy greckich, za Bazylego M acedończyka cesarza w ysłał na Ruś biskupa, od którego Rusini chrzest przyjęli, i ja k tw ier­ dzi N estor, już za czasów Igora wielu było chrześcijan w Kijowie. Że na prośbę posłów, w ysłanych do Carogrodu 846 roku do Teodory, m atki Michała cesarza, przybył Cyryl z bratem , świadomi języ k a łacińskiego, greckiego i sło­ wiańskiego, i narodom nad Dżwinią, Dnieprem i W ołgą opowiadał ew angielią, (świadczy S tritte r tom II kar. 965), i że Ruś za Michała cesarza nawrócona, zgadza się z Anto- logiem greckim , historyą kościelną, A cta Bolland., z Dłu goszem. Ruś więc od początku katolicką była, bo jeszcze greckiej nie było schizmy, k tó ra spłodziła m oskiew ską, i w społeczności z Ignacym św., nie Focyuszem , chociaż i sam Focyusz unaw ał jedność z Kościołem i w ładzę w papieżu rzym skim ; dopiero nieuzyskaw szy godności, której niesłusznie pragnął, został schizm atykiem . P rzek ład biblii słow iańskiej, k tóra dziś Moskalom służy, nie Focyusz ale Jan V III papież zatw ierdził, ja k również księgi liturgiczne i obrzędowe, z greckiego na słow iańskie tłómaczone. Ze apostołowie sło ­ wiańscy, śś. Cyryl i Metody, za takich uznani przez w szy st­ kich Słowian, całą Ruś i Moskali, wiernie trzym ali się k a ­ tolickiej n au k i, papieża czcili jako głowę Kościoła, św ia­ dectwem ich życie, ciągłe do Rzymu odnoszenia się we względzie użycia języ k a słowiańskiego, w obrzędach litur­ gicznych , sk arg na nich zanoszonych przez niem ieckich biskupów, staw ienie się na sąd na rozkaz papieża, p rz y ję­ cie godności biskupiej od tegoż, śmierć obu w Rzymie i p o ­ chowanie C yrylla r. 860, Metodego 900, ze wspaniałością samym Papieżom w łaściw ą w kościele św. K lem ensa ucznia św. Piotra i P apieża przez T ra ja n a na w ygnanie i śmierć w morzu skazanego, którego relikw ie w ynaleźli i któż może zarzucić jeszcze, że ci dwaj apostołowie wielcy, inną, nie

(20)

się tego może tylko m oskiew ska obłuda i przewrotność. Lubo z nawróconych Słowian wielu jeszcze smakowało w bałwochwalstwie, i nie znając dobrze nowej w iary, do niego pow racało, to niezaw odną rzeczą, że W łodzimierz W ielki, książę kijow ski, naw rócony, w szystkich do praw dzi­ wej w iary pociągnął, do tej samej wiary, k tó rą Cyryl i Me­ tody na Rusi zaszczepiali, babka jego św. Olga i wielu wyznaw ali. Ona i dwór jej chrześcijański, św ietnością swoich c n ó t, wpłynęli najwięcej na umysł W łodzimierza, którego naw rócenie odbyło się za patryarchy Michała C hryzoberga, najgorliw szego k ato lik a i obrońcy jedności, przez posłanych przez niego biskupów i kapłanów , a podług św iadectw a samych g re k ó w : K uropatelesa, Zonarasa, Cedranosa i Glikki, oprócz obcych: N a ta lis a , Bollandystów, W einberga, Leona Allatiusa i innych, po Focyuszu jeszcze 17 patryarchów utrzym yw ało nieprzerw any zw iązek ze Stolicą A postolską w Rzymie, a posłowie w szystkich narodów, na koncylium w K onstantynopolu V III (869 r.) zgromadzeni, gdzie Fo- cyusza potępiono, oświadczyli stanowczo w raz z posłami od Rusi, że nic wspólnego z Focyuszem , hurzycielem po­ koju, nie m ają i mieć nie chcą. (Kalend. Eccles. universae, tom II, pag. 254, 256). D la czegóż dziś Moskwa czci F ocyu- sza za świętego praw odaw cę i prawego p atry a rch ę ? Sam Cerularyusz, jeszcze w ystępniejszy herezyarcha, z Rzymu przyjm ował sakrę, uznaw ał władzę Papieża, bo się do niego odniósł, żądając przyznania sobie godności ekum enicznego czyli powszechnego patryarchy, a dopiero nie otrzym awszy tego, czego niesłusznie pragnął przeciw prawom Kościoła, pow stał dumnie przeciw władzy prawej Kościoła. Lecz po ­ mimo to Ruś, lubo należała do p atry a rch a tu greckiego, po­ została wierna Kościołowi; cała kijow ska m etropolia, do której księstw o m oskiew skie należało, nie zachwiała się w wierności. Co najbardziej przem aw ia za tą prawdą, że Ruś zawsze szanow ała głowę Kościoła a w niej czystość religii, i nie poszła za odszczepieństwem C erularyusza, to uroczyste przyjęcie w Kijowie posłów Leona IX Papieża, w racających tędy z K onstantynopola, po wyklęciu w ystępnego

(21)

p a tria rc h y , z w yjątkiem w szelako jako niew innych: K on­ stantyna Monomacha, cesarza, i obyw ateli Carogrodu. Św ie­ tnym był dowód prawej w iary, gdy po śmierci T eopem pta m etropolity, wiedząc duchowieństwo o zatargach Cerularyu- sza z Rzymem i jego zuchwałej i nieprawej dążności, samo obiera m etropolitę całej Rusi Hilaryona, wstrzym uje jego podróż po sakrę do Carogrodu, niechcąc mieć żadnego obco­ w ania z odstępnym patryarchą, i stara się o zatw ierdzenie przez Leona P apieża IX. i dalej ta k postępuje, ile razy mu wiadomo o w ystępnem usposobieniu patryarchy. Święto prze­ niesienia ciała św. Mikołaja z Myry w Licyi, do Baru w k r ó ­ lestw ie neapolitańskiem w Apulii, nadane przez U rbana II. w 1096 r., w bulli do Efrema, m etropolity kijowskiego, na 21 m aja naznaczone, przyjęte i dotąd zachowywane naw et przez nieunitów m oskiew skich, lecz odrzucone przez Gre­ ków, dowodzi stanowczo jedności w te d y całej Rusi z K ościo­ łem katolickim , że schizma Greków jeszcze nie przeszła do Kusi nigdzie. Sam Karamzin, historyk m oskiewski, to przy- znaje , tw ierdząc: „w idać, żeśmy w tedy byli w dobrych z Rzymem stosu n k ach “. Izasław , na chrzcie św. Demetry, w nuk W łodzim ierza, prosi Grzegorza VII. o godność k ró ­ lew ską, w tym celu syna do Rzymu w ysyła i otrzym uje odpow iedź: „Grzegorz Papież sługa sług B ożych, Deme- tryuszow i Królowi Rusinów etc. Syn Twój zw iedzając groby Apostołów, przybył do nas i w zam iarze otrzym ania tego K rólestw a od błogosławionego P iotra przez nasze ręce,

temuż błogosławionemu Piotrowi należne posłuszeństwo

oddawszy, pokornie o nie upraszał, tw ierdząc że jego prośbę niezawodnie potwierdzisz ja k tylko pow aga Stolicy Apo­ stolskiej zostanie uwieńczoną, a ponieważ te żądania jego zdaw ały się nam być słuszne i ta k z twojemi życzeniami .mko i z proszącego uległością zgodne, więc przychyliliśm y S1ę do nich i onemu rządy K rólestw a onego ze strony P io ­ tra św. oddaliśm y. — B aron- Annales Ecclesiae t. I, p. 472.

Św iętopełk, książę kijo w sk i, prosi Papieża o dyspensę

Hd)2 r. dla swej córki Zbisławy, za Bolesława III. zaślubić 81<* 1Uającej. Izasław w. książę kijow ski 1152 r. na wzór

(22)

Jarosław a zgrom adza sześciu biskupów po zejściu Cyryla dla wyboru m etropolity, bez odnoszenia się do zarażonego herezyą C arogrodu; ci uchw alają, aby zam iast ręki św. Jan a Chrzciciela, używanej przez patryarchę przy poświęceniu biskupów, użyto głowy św. K lem ensa, P apieża i m ęczen­ nika z Chersonii przyniesionej, a gdy tym sposobem w y­ święconego K lem ensa metropolitę kijow skiego, p atry arch a w yklął, a na jego miejsce K onstantyna G reka wyświęcił, Ruś go, uw ażając za nieprawego w tręta, w ygnała. Że jeszcze w wieku XIV. Ruś Rzymowi św iętopietrze opłacać m usiała, dowodem pewnym jest list W ładysław a Ł okietka r. 1324 pisany, w którym żądając pomocy J a n a X X II. Papieża

przeciw Rusinom tę mu stratę z Rusi przedstaw ia —

„Terrain Ruthenorum nostris contiguam metis, de qua omnia

trib u ta consuevera apae percipcre (R aynold Annal.

Pomimo odszczepieństw a Greków, pomimo zgubnego wpływ u i szkodliwych zabiegów na Rusi patryarchów odstę­ pnych, ciągle znajdują się ślady i dowody udaw anej jedności z Rzymem tak, że można na pewno utrzym yw ać, iż odstęp­ stw a zupełnego, powszechnego, zupełnego zapom nienia p ra ­ wej Kościoła w ładzy, nigdy na Rusi nie było, z w yjątkiem Rusi suzdalskiej czyli m oskiewskiej, gdzie z przyczyn po­ litycznych, niewoli Kościoła, nikła coraz bardziej czystość wiary. Po zdobyciu Kijowa przez G edym ina 1320 r., Piotr, m etropolita kijow ski, dla swych cnót nadzw yczajnych św ię­ tym nazwany, obaw iając się pogańskiego zdobywcy, prze­ nosi stolicę swoje do Moskwy, ufając więcej pobożnemu księciu Iw anow i; ztam tąd on i jego następcy rządzili Ko­ ściołem całej Rusi, w tedy już politycznie rozdzielonej na polską, litew ską i m oskiewską, ale zupełnie w duchu jedności katolickiej, w yjąw szy Dyonizego g re k a i Pim ena moskala, narzutów odstępnych patryarchów . Dziewięciu m etropolitów w tej stolicy rządziło Kościołem całej Rusi, aż do G rzego­ rza II. byłego koadjutora sławnej i błogosławionej pamięci Izydora kardynała, za potwierdzeniem M ikołaja V. P apieża (1443 r.) i wolą K azim ierza królew icza jednom yślnie ob ra­ Eccles. ad annum

(23)

nego m etropolitą całej Rusi; lecz Ruś północna, m oskiew ska, ja k odrzuciła swojego prawego m etropolitę Izydo ra po p o ­ wrocie z koncylium florenckiego, gdzie zjednoczenie Greków uroczyście postanowiono, tak nie przyjęła również jego n a­ stępcy Grzegorza, w ybraw szy sobie schizm atyka Jonasza, biskupa Rezańskiego, antim etropolita 1457 r. Od tego czasu datuje się zupełny rozdział Rusi na dwie metropolie i od­ padnięcie zupełne m etropolii m oskiew skiej od jedności z K o­

ściołem. T rzydziestu sześciu metropolitów kijowskich od

czasu przyjęcia w iary, z których trzydziestu rządziło i Rusią m oskiew ską czyli północną, na mocy zgodnych dowodów w szystkich kościelnych pisarzy i historyków, stale w yzna­ wało katolickie zasady, a rozdział krótki i nie powszechny, Juki zaszedł w m etropolii kijowskiej, był po większej części z politycznych powodów. Żona A leksandra, w. księcia litew ­ skiego a później króla polskiego, Helena, córka Iw ana W a­ silewicza, w. księcia m oskiewskiego, niechcąe przyjąć religii katolickiej naw et ze stra tą praw a do koronacyi, potrafiła obłudnym sposobem zniewolić m ęża do uznania Jonasza, moskala, archim andryty mińskiego, kapelana swego, m etro­ politą kijow skim . Objąw szy on rządy, zrzucił m askę, ja k ą udził drugich, pokazał się otw artym schizm atykiem , lecz 3omimo że się otaczał schizm atykam i i silnie zabiegał, ko- 'zystając z wysokiej protekcyi, nie zdołał wszelako odwrócić ■d jedności wielu biskupów, sufraganów, panów i szlachty, ;tórzy zobaczywszy złe dążności, wymogli na królu Zy- muncie i sejmie praw o (w grudniu 1552 r.), zabraniające adaw ania dostojeństw duchownych i cywilnych różno wier- om. Po Jonaszu było sześciu m etropolitów aż do M ichała 'ahozy, i ani przypuścić można, aby na mocy tego praw a wieżo postanowionego mogli być schizm atykam i; w szelako złe nasiona, przez Jonasza rozrzucone, mogły przyczynić się d° osłabienia miejscami jedności, lecz jej nie zerw ały, a Mi­ chał Rahoza, uchylając złe nadal, uroczyście odnowił jedność z Rzymem 1595 r. 13 grudnia, przez posłów H ipacyusza t Cleja, Brzeskiego, i Cyryla Terleckiego, Łuckiego, bisku-

(24)

coraz bardziej gasła tradycya dawnej jedności i pierwotnej w iary czystości, a gdy panujący, pragnąc połączyć religią z polityką, przenieść rząd Kościoła na swoje głowę, ujęli w swe żelazne ręce opiekę nad Kościołem, aby go bardziej zabić przez odłączenie od wszelkiej zagranicznej władzy i stosunków z patryarcham i konstantynopolitańskim i, stw o­ rzyli u siebie p atry a rch a t i nim kierow ali, i Job pierw szy nim został za Teodora Iw anow icza 1588 r. Zaledw ie dzie­ sięciu ich przeszło, a już ich pow aga zdaw ała się niebez­

pieczną sam ow ładnym tyranom . P iotr W. r. 1720 zniósł

patryarchat, utw orzył Synod a właściwie swoje duchowną kancelaryę, z jedenastu głów duchownych złożoną, z p re­ zydenta, m etropolity Nowogrodzkiego, dwóch wice-prezy- dentów, czterech radzców, czterech asesorów, i oberproku- rora cywilnego czyli swego reprezentanta, którym mógł być luter, T ata r, byle dygnitarz lub je n e r a ł; decyzya wszelkich spraw , naw et czysto duchownych i dogmatów, tylk(

tw ierdzenia cara zależała. T ak powstał nowy p

kościół m oskiewski, gdzie zasady religii nakręcone lity k i, gdzie w imię Boga i religii kazano be kłam ać, gdzie rządzcam i kościoła moskiewskiego, łam i i nauczycielam i żołnierze z bronią w ręku. pc dzą ty ran a państw a i razem Kościoła exekw ujący n postanow ienia duchowne, religijne i dyscyplinarne, a sto w ystępki i zbrodnie, nakazane w imię swej wi zasadzie najw yższej woli Cara, bez względu na ci jań sk ie zasady.

Z tego krótkiego historycznego p rz e b ie g u , kt widzi jasno, ja k a była w iara Greków, Słowian i Rus; ja k długo Ruś m oskiewska jeszcze w yznaw ała w iarę 5 katolickiej Rusi i jeden R ząd duchowny z nią miała Grzegorza, m etropolity kijow skiego? (1457 r.) Kto o 1 wej w iary i jedności z Kościołem odstąpił, kto został z( i czy rząd m oskiewski może naw et tym nędznym po zasłonić się w prześladow aniu U nitów ? G dyby nie st( i zgubne w pływ y Moskwy, m aehinacya Heleny a Moskwy przez nią, jedność z Kościołem m iędzy unitam i

(25)

aniby naruszoną nie była. K ażdy widzi, że sami odstąpili °d czysty cli w iary zasad, przyjęli odstępstwo i spodlenie Greków, których we w szystkiem złem naśladow ali, a potem przew yższając ich w spodleniu, odstąpili i od nich, tw orząc nowy kościół, w łaściw y sobie, moskiewski, w którym zgasły wszystkie cechy wolnego i praw ego Kościoła, zgasła wolność sumienia, błąd, ciem nota i niewola rozpostarły panowanie, zabiły równie ducha, sumienie ja k i godność człow ieka oby­ w atela i chrześcijanina.

Mylnie bardzoby postąpił, ktoby utrzym yw ać chciał, ¿e nienaw iść dla katolicyzm u pow stała w rządzie m oskiew ­ skim dopiero od czasu zajęcia polskich prowincyj ; ona d a­ tuje od czasu spełnienia zbrodni odstępstwa. Kościół, oparty na błędzie, nie mógł znieść obok siebie K ościoła prawdy. Każdy zbrodniarz stara się mieć spólników swej zbrodni, a im więcej ich ma, tem zbrodnia lżejsza i pew niejsza mu »się w ydaje; duch wściekłości, nienawiści, błędów, tyrańskiej propagandy, są to ccchy każdej herezyi a tem bardziej mo­ skiew skiej, jak o politycznie połączonej z jed n ą z najw ięk­ szych potęg świata, a zatem bronią polityczną bronionej » rozszerzanej. Po odłączeniu m etropolii m oskiewskiej od ki-

i ftowskiej, despotyczna opieka m oskiewskich carów coraz

] -ardziej swem Żelaznem berłem uciskała kościół, bo to było i' godne i niezbędne dla carów tyranii i widoków, a lubo c ościół m oskiewski zupełnie odłączył się od schizmy greckiej, Ł 6 nie przeszkadzało wszelakoż carom, pod pozorem opieki g la swoich jednowierców, w dzierać się w obce rządy, wpływ n wój szerzyć m iędzy Polakam i nieunitam i. We w szystkich c< lawie trak ta ta ch z Polską, widzimy carów m oskiewskich P oominających się o praw a, nadania i przyw ileje nieunitów, ś apewne nie z powodu ludzkości, bo tej nigdy nie pokazała »Moskwa, a pod rządem polskim nikt praw nie nie mógł być ^'zyw dzonym dla samego w yznania, a przeciw nie dyzuniei a rdzo często w ysokie piastow ali godności w kraju. Nie- nawiść praw dy, zapartej przez herezyą, chciwość nienasy- Jj°na z b o ró w , były postępow ania ich podnietą; temi powo­

ł a n y zasadam i dziki i okrutny reform ator Moskwy, P iotr I, 2

(26)

co w Sorbonie czynił nadzieje przyjęcia Unii, wchodzi do Polski jako sprzym ierzeniec 1705 r. na pomoc Augustowi II przeciwko S zw edom ; w szedłszy do kościoła Bazylianów w Po- łocku, zabija w łasną rę k ą Teofona Kolbieczyńskiego, kazno ­ dzieję ; przełożonego Jakóba Kizikowskiego, po całonocnych torturach skazuje na szu b ien icę; dwóch innych księży, K on­ stantego Zajączkow skiego i Knyszewicza, podobnież m orduje! resztę zakonników katow ać i do w ięzienia wtrącić każe, klasztor wraz z kościołem zrabować żołdakom pozwala, grozi takiem postąpieniem ze w szystkim i unitam i, a na prośby i przełożenia swego sprzym ierzeńca, Augusta, pobudzonego do tego przez P apieża Klem ensa X I, odpowiada rozkazem uwięzienia biskupa łuckiego, Dyonizego Zabokrzyckiego, od ­ staw iw szy go zw iązanego do Moskwy, gdzie go do śmierci przez sześć lat w więzieniu trzym ał, a to, że przed siedmiu laty U nią przyjął, i gorliwie ją w dyecezyi dla dobra dusz szczepił. D ziedziczka tronu równie i system u rządowego, K atarzyna, owa głośna ukoronowana rozpustnica, hańba kobiet, podłością, łzam i i krw ią prow adziła swoje apostolskie rzemiosło. Za jej wiedzą, opieką i zachętą została usnuta rzeź hum ańska, głównie przeciwko unitom skierow ana, a w do­ datku przeciwko Lachom i Żydom ; w rzeczy samej na zgubę całego k ra ju , biskupi jej oddani Koniski Jerzy biało-ruski i Gerwazy P erejosław ski nie wzdrygnęli się w imię swej w iary podżegać nienaw iści i święcić noże na m ordy niew in­ nych. Melchizedech Jaw orski, Ihuinen M ontreneński B a­ zyli błahoczynny (dziekan) Czehryński za propagow anie zbrodni, wysokiej od niej oczekiwali nagrody i dla tej su­ mienie, w iarę i charakter n a wieki przekleństw em Boga i ludzi splugawili. Łzy, jęki, płacze, krew, liczne i okropne m ogiły, to skutki jej apostolstw a. P ięćdziesiąt k ilk a wsi, trzy m iasta, oprócz Hum ania, gdzie 26000 osób w pień w y­ cięto, to trofea piekielnej sław y m oskiewskiego rządu. Padło w tedy sm utną ofiarą zbrodni heretyckiej przeszło 200000, n aj­ więcej unitów, i wydarto okrucieństwami Kościołowi około ośm milionów nieszczęśliw ych katolików.

(27)

Zniesienie U nii na L itw ie. — Urządzenie w yd zia łu dla spraw un ickich , dla unitów w K rólestw ie — B iskup Szum borski 1830 — 51. — U cisk unii za jego rz ą d ó w .— B ie le w icz narzucony na P ro w in c y a ła Bazylianów . — K ilk u księży zn iew olo nych do ucieczki. — D o sem inaryum ; C h e łm skie g o przeznaczony prof. Literatury m oskiew skiej. — Zw iązek m iędzy alum nam i w sem inaryum chełm skiem . — Śm igielski i Szym ański wzięci na K aukaz. — B isku p Szum ­ borski w W arszaw ie i w Petersburgu r. 1841. N am ow y do schizm y. — D y - m issya dana p ra ła to w i Szym ańskiem u. — L is t pasterski biskupa Szum bor- skiego z dnia 26 sierpnia 1841 i odw ołanie onegoż 13 marca 1844. Przy- ciągnienie trzech parafij na schizm ę. — O dpraw a dana gubernatorow i A lb e r-

tow ow i. — K s. Z ie liń sk i probostwa pozbawiony.

Nieodrodny od K atarzyny w okrucieństw ach i gw ał­ tach potomek, car Mikołaj, przeklętej pamięci u tych w szyst­ kich, co praw dę i w iarę kochają, przym usił na Litwie dwa miliony unitów do swojej carskiej wiary, utorow aw szy do niej drogę Izami, krw ią i rozpaczą; a bezczelnie kłam iąc, głosił przed światem o ich dobrowolnein naw róceniu się. Skończywszy z unią, postanowił w całej Litw ie i Rusi za­ gładzić katolicyzm w łacińskim obrządku, mówiąc, że nie ład zie spokojnym, dopóki choć jed en Uominus yobiscum pozostanie w jego państwie.

Tym czasem zaś zwrócił całą uwagę swoję na garstk ę unii w Królestwie kongresowem, zaw adzającą mu w jego czarnych schizm atyckiego apostolstw a planach. S korzystał z okazyi rewolucyi 1830 roku, a zniósłszy konstytucyę przez m ocarstw a europejskie zagw arantow aną, nadal nowy rząd, nową organizacyę, mocą której uchyliwszy Radę duchowną dla religii katolickiej obu obrządków, odłączył zarząd in te­ resów unickiego obrządku od spraw obrządku łacińskiego 1 w urządzonym przez siebie wydziale dla spraw unickich, przy komisyi rządowej wyznań religijnych i oświecenia pu­ blicznego, pod sterem dyrektora głównego, zawsze schizma- łyka, a często i takiegoż naczelnika wydziału unickiego, pod pozorem podniesienia obrządku unickiego, działał zawsze 1 stale na jego osłabienie i zburzenie. Osobny i jednem u

(28)

ce-łowi oddany w ydział mógł daleko łatw iej obm yśleć środki osłabienia i zburzenia, i tego nigdy nie c h y b ił; od tego czasu słusznie można uważać, że tak powiem, urzędownie postanow iony zam iar zagłady unii w Królestwie i naznaczyć w historyi ostatnie jej czasy. W szystko na to wytężono, aby ją stopniowo osłabić, przez znieważenie praw Kościołowi służących, lub dobór ludzi do steru, słabych albo nikczem ­ nych, przez zagrodzenie drogi do gruntow ej ośw iaty. Ale szczęśliwem zdarzeniem Opatrzności siedział wtedy w tej smutnej porze na stolicy biskupiej w Chełmie (od 1830 do 1851 r.) Filip Felicyan Szum borski urodzony 15 P aźd zier­ nika 1771 r. w Ostrogu, gubernii w ołyńskiej, w stąpił do z a ­ konu św. Bazylego 30 Sierpnia 1790 r. w Poczajowie, nauki teologiczne odbył w Bronenburg w księstw ie W arm ińskiem , piastując różne stopnie wyższe zakonne zaszczytnie i z do­ brem zakonu; w 1830 został biskupem Chełmskim, był on niewzruszonej w iary, pełen prawdziwej pobożności, gotów w szystko poświęcić dla niej. Jakkolw iek przygnębiony w ie“ kiem , chroniczną chorobą i sm utnem i okolicznościami, zda­ wał się czasam i posuwać do słabości, lecz um iał ją zaraz poznać i poprawić. Za jego to czasów zarząd spraw unickich gw ałtow nie wprow adził wszędzie carskie w rota i to jako konieczny w arunek na wzór schizm atyckich zwyczajów,, i tern samem zbliżał unią do schizmy pod pozorem uzupełnienia obrzędu wschodniego, czemu i biskup nie uważał za roztropne opierać się. N arzucał ludzi słabych lub nikczem nych do rz ą ­ dów w dyecezyi, ja k Hryniew ieckiego na oficyała, B iele­ wicza na prow incyała zakonu Bazylianów. K apłan ten n a j­ przód wojskowy, później zakonnik, ale bez ducha i powołania, usunięty jak o nieodpowiedny i podejrzany z prow incyalstw a przez biskupa, który na jego miejsce w ybrał D ąbrow skiego; ponieważ był bardzo wygodnym rządowi, dla swego lekkiego sum ienia zdolny osłabić cały zakon, użył rząd wszelkich środków, aby go przywrócić do jego urzędowania, i biskup rzecz dobrze rozw arzyw szy uległ. Słabość w tym względzie biskupa była bardzo roztropna dla uniknienia większego złe g o ; rząd mógłby był użyć gw ałtu mu zwyczajnego, sk rz y ­

(29)

wdzić i zgubić D ąbrowskiego, co w rzeczy sam ej potem chciał i zam ierzył uczynić, ale napróżno, bo D ąbrow ski z ks. K rajew skim ratu jąc się ucieczką w Poznańskie, po krótkim pobycie udał się do Kzymu, i tam otrzym awszy kościół w zarząd 1842 r. Maria del Pascolo, dawniej do B a­ zylianów należący, przeżył resztę wieku spokojnie; był n a­

znaczonym postulatorem przy kanonizacyi św. Jozafata

i w końcu r. 1875 zakończył swe życie, pełne trudów i tu- łactw a. Gdy po D ąbrow skim nienawiść i gw ałt rządu spadły na innych członków zakonu, zmuszeni więc byli także r a ­ tować się ucieczką księża Man, Pucher, W asilew ski, Piro- gowicz (1844 r.). Powodem głównym ich prześladow ania było że zmian we m szy św., przez biskupa nakazanych, ale zaraz odwołanych, przyjąć nie chcieli.

Za rządów tego biskupa, przeznaczył m oskiewski rząd do sem inaryum profesora lite ratu ry słowiańskiej i m oskiew­ skiej, a zarazem i swojego tam szp ieg a; w yższa znajomość języ k a słowiańskiego potrzebną była niezbędnie unickiemu duchowieństwu. T a uwaga, nacisk gw ałtow ny w tem w szyst kiem, co się rządowi podobało, interes niem ający żadnej sty ­ czności z w iarą, pozostawanie świeckiego profesora zawsze pod okiem rektora i biskupa, nie radziły czynić oporu w jego przyjęciu, ale za to stanowczo odrzucił biskup żądanie Szy- powa, d yrektora głównego, prezydującego w komisyi rz ą ­ dowej wyznań i oświecenia, wym agającego od biskupa za­ mienienia mszałów, wydanych na mocy upoważnienia Synodu Zam ojskiego, na m szały w Moskwie 1831 r. drukow ane, zupełnie schizm aty ck ie; odmówiwszy jeszcze posłania czte­ rech alumnów sem inaryum chełmskiego do kijowskiej schiz- matyckiej akadem ii i oddania zamojskiego kościoła B azy­ lianów, gdzie się odprawił pam iętny Zam ojski Synod, na schizm atycką cerkiew, pow strzym ał nieco zapęd schizmy, ale w odwet otrzym ał od rządu zakaz posyłania alumnów, la k było we zwyczaju, corocznie do akadem ii duchownej ^ W arszawie, pod pozorem, że ten zakład tylko łacińskiem u ( uchowieństwu odpowiedni, i dla tegoż jedynie przeznaczony.

(30)

W roku 1839 zaszło w ażne zdarzenie w dyecezyi, z j e ­ dnej strony, ja k zawsze, dowodzące okrucieństw a mongol­ skiego rządu i otw artych przeciwko unii macliinacyj, z drugiej szlachetnej troskliwości i poświęcenia się alumnów dla wiary i Kościoła. W idząc oni ciągłe atak i rządu na osłabienie i znieważenie praw Kościoła, zdjęci pobożną gorliwością, ustraszeni wezwaniem biskupa do Petersburga, zawiązali m iędzy sobą stow arzyszenie w celu utrzym ania i wzmocnie­ nia unii, dołączając do tego zw iązek bratniej pomocy i mi­ łości dla zachow ania od nędzy rodzin i sierot po kapłanach. Może mniej roztropnie i bezpiecznie pod despotycznym rządem, który w szelkie w iązania się w najszlachetniejszym celu ściga jak o zbrodnie, postanowili uroczystości przyjęcia do stow a­ rzyszenia, polegające na w ykonaniu przysięgi na krzyż Zbawiciela, przy zapaleniu świec, kładzeniu palców na ew an­ gelią i noszeniu czerwonego krzyżyka, wyszytego jedw abieni, na m ankiecie sukni Odkrycie tego zw iązku przypisują nie­ ostrożnemu wymówieniu się Andrzeja Szym ańskiego, alum na, przy śledztwie w cytadeli, do której pozwanym został za czytanie książek patryotycznych, jeszcze w czasie pobytu w Łukow skiem gim nazyum . D rudzy przyznają to odkrycie jego otwartem u wyznaniu w czasie śledztw a w cytadeli, a inni w prost tw ierdzą, że oficyał Hryniewiecki, stronnik rządu, odkrył to w szystko, a dopiero badany z tego powodu Szy­ m ański otwarcie i szczegółowo wyznał, a najpew niejsza że Filimon D yakow ski razem uwięziony, po trzech tygodniach uwolniony wyznał w szystko. Jakkolw iek się stało, wojsko natychm iast otoczyło sem inaryum , porwało dziewięciu alumnów do cytadeli. Po długich śledztwach, książę Paszkiewicz, na­ miestnik K rólestw a, w ydaje wyrok, skazujący siedmiu alumnów na wygnanie z sem inaryum , a dwóch, poczytanych za na­ czelników zw iązku, a zatem hersztów zbrodni, Józefa Śmi­ gielskiego, ucznia duchownej akadem ii w arszaw skiej, na po­ zbawienie praw stanu i do w ojska bez wysługi, a Andrzeja Szym ańskiego, za otw arte w szystkiego wyznanie, do w ojska z w7ysłu g ą; okutych w dyby, pędzono etapem z Brześcia litew skiego do K aukazu. Staw ieni przed generałem , k tó ry

(31)

ich przyjmował, po wybadaniu powodu ich skazania, otrzy­ m ali przychylną dla siebie odpowiedź: „z tego widzę, że mieliście być wielkimi w hierarchii duchow nej; spodziewam się, że będziecie wielkimi i w hierarchii w ojskow ej“. Jakoż nie zawiedli w niczem słów do nich w yrzeczonych: odrzu- ceni od ojczyzny, rodziny, złamani w swem powołaniu, znu­ żeni cierpieniam i, a ’e nieupadli na duchu, beż wszelkiej na przyszłość nadzieji, pod okrutnym i mściwym rządem , nie dbając o życie, piersi nastaw iali w szturm ach na torty i baterye Czerkiesów i je zdobywali. Ich poświęcenie się zwróciło uw agę naczelników ; jakoż Szym ański, korzystając z wyroku, nie pozbaw iającego go praw a do awansu, zostaje w krótce oficerem i ciągle postępując jak o żołnierz wzorowy, dziś jest jenerałem , obdarowanym m ajoratem na K aukazie ; a Śmigielski, o którym mściwy car Mikołaj tak dobrze p a­ miętał, że zaledwie za dziesiątym razem przedstaw ienia go na oficera, uwolnił od wyroku i m ianował oficerem, o trzy­ m awszy p 0 dwudziestu trzech latach służby stopień po­ rucznika, opuścił służbę wojskową. Po zdaniu egzam inu zo­ stał piofesorem gim nazyum bialskiego, lecz w czasie oporu unitów przeciw działaniom, unii szkodliwym, posądzony o d a­ wanie zachęty, jeszcze ucierpiał za unią, zostaw szy pozba­ wiony swojej posady i sposobu do życia.

Biskupowi Szumborskiemu, proszącemu nam iestnika

P aszkiew icza o pozostaw ienie w stanie duchownym siedmiu alumnów, a dwóch poczytanych za naczelników, p rz y n aj­ mniej w stanie świeckim, opryskliwie odpisał P aszkiew icz: „iż go zadziwia, że biskup śmie prosić za tyle winnymi, gdy kara, ja k ą dotknięci, za bardzo je s t m ała“ . Tego się też biskup spodziewał, bo wiedział, że nie może mieć względów u podobnego rządu. Sama jego religijna stałość daw ała dosyć Powodów do poniżenia go i nienaw iści. Aby złam ać tę szla­ chetną stałość biskupa, ten ciągły opór, wezwany do W a r­ szawy

1340

r. przy bytności cara M ikołaja, przez niego na audyencyi zaproszony został do P etersburga pod pozorem Przyjrzenia się wspaniałym i nieskażonym wschodnim obrzę- °m, podług w yrażenia się samego cara Znał dobrze biskup

(32)

znaczenie tych słów i cel tej podróży; ze w strętu do niej, wym awiał się słabością zdrowia, w rzeczy samej praw dziw ą; nic to nie znaczyło w oczach despoty, znającego tyJko w ła­ sną wolą. O trzym aw szy koszta podróży, lekarza, pułkow­ nika żandarm ów do assystencyi, w tow arzystw ie ks. Pawła Szym ańskiego, p ra ła ta dziekada kapituły, dziekana teolo­ gicznego fakultetu na uniw ersytecie, męża najuezeńszego z duchownych w owym czasie, księdza Ja n a Teraszkiew icza, re k to ra seminaryum a później biskupa suffragana, po p rz y ­ gotowaniu religijnem ducha na w szelkie najsm utniejsze skutki, jakich się mógł spodziew ać od despotycznego ty ran a za swój szlachetny opór, puścił się w drogę, oddaw szy siebie i dye- cezyą opiece Matki Boskiej, przed której cudownym obrazem całą m szą krzyżem leżał. Odjeżdżając, zostaw ił następujący list do kapituły, któ ry tu z w ierzytelnej kopii podajem y:

Chełm dnia 11/23 lipca 1840 r. Filip F elicja n Szumborski, z Miłosierdzia Boskiego i Sw. Stolicy Aposiolskiej łaski Biskup Dyeeezyi Chełmskiej.

Do Szanownych Członków Prześwietnej K apituły katedralnej C hełm skiej!

Troskliwość o całość powierzonej Nam od Boga i Stolicy Ś. Apostolskiej Rzymskiej trzody Chrystusowej, czuwać naka­ zuje nieodstępnie nad jej dobrem duchowntm w każdym czasie i przypadku. Ile s:ł Naszych i zdolności, dotąd czyniliśmy za­ dość temu obowiązkowi świętemu. Niedościgłe sądy Boskie, próbując może Naszej wytrwałości, o gorliwość chwały Jego i zjednoczenie z Kościołem św. Rzymskim, powołały Nas w celu niewiadomym przez Najjaśniejszego Cesarza i Króla Mikołaja, łaskawie nam panującego, do stolicy państw jego, Petersburga. Wydalając się przeto tak daleko o i owczarni Naszej, nie w ia­ domo na jak długi czas, nie przewidując okoliczności, jakie Nas tam napotkać mają, niepewni będąc zdrowia Naszego, a chcąc zaradzić porządkowi i dobru tejże Owczarni N a s z e j ; wzywamy Was, Szanowne Członki Kapituły Prześwietnej, iżbyście raczyli, stosownie do ustawy Waszej, zastąpić w nieobecności Naszej część obowiązków Naszych, i żądamy w Panu, ażeby w czasie niebytności Naszej w Królestwie Polskiem, przy Konsystorzu Naszym jeneralnym w Chełmie znajdowało się zawsze dwa

(33)

p ło n k i Kapituły tejże, to je s t : P J X X . Antoni Hryniewiecki, jako Hasz jeneralny wikaryusz, i dtugi z porządku kolei przy- b.Vły prałat lub kanonik. W ważniejszych zaś interesach, aby nie decydowano bez sessyi, złożonej z dwóch wymienionych członków i dwóch surrogatów, to jest: P J X X . Mikołaja Lau- rysiewieza i Stefana Szokalskiego, którego na czas nieobecności Naszej surrogatem mieć chcemy, jako też JX. Onufrego K o ­ złowskiego, pisarza konsystorskiego, kanonika honoralnego, z głosem doradczym w każdej okoliczności i in teresie , tak poje­ dynczym i szczegółowym, lub też ogólnym, tyczącym się dobra dyecezyi całej.

Grdyby zaś podobało się niedościgłym sądom Najw yższego mnie latami obciążonego i na zdrowiu podupadłego w podróży tak dalekiej powołać do wieczności, w takim razie rządy dye­ cezyi chełmskiej zupełne oddajemy i poruczamy kapitule kate­ dralnej, która stosownie do ustaw swoich postępując, w ezwa­ wszy gorąco łaski Ducha św., administratora z pomiędzy człon­ ków swoich wybierze.

Zresztą poleciwszy Bogu i gorliwości doświadczonej tejże Prześwietnej Kapituły losy przyszłe dyecezyi Naszej, w y tr w a - ości w religijnej jedności, poprzysiężonej Kościołowi i Patry- h*fZ-e ^ zy mskiemu, następcy Piotra św. Apostoła, któremu oso- ^ cie i wprost Najświętszy nasz Nauczyciel i Prawodawca, cielony S y n ;g0ży Jezus Chrystus, poruczył Kościół i trzodę wiernych swoich, mówiąc: paś owce moje; tobie oddają klucze yolestw a Niebieskiego, polecam mnie modłom świętym. Módlcie S1? i za Najjaśniejszego cesarza i króla Mikołaja, prosząc 0 zdrowie, długie życie, spokojne panowanie, i łaski potrzebne panującym. Zanieście prośby Wasze do Ojca Przedwiecznego, abym stanąwszy w obliczu tegoż Monarchy naszego, potrafił znaleźć łaski i względy jego, umiał zjednać przychylność jego ku całemu duchowieństwu dyecezyi naszej i wyżebrał nienaru- szoność wyznania i jedności naszej.

Błogosławieństwo N asze pasterskie zostawiamy Wam; niech połączone z Boskiem, kieruje krokami i sprawami Waszemi.

Dan przy katedrze Naszej w Chełmie 11/23 czerwca 18 4 0 roku.

F ilip Felicyan Biskup mp.

W Petersburgu, lubo osobiście przez cara wezwany, am razu nie był przypuszczonym do audyencyi, ale za to nastaw iano mu cywilnych i duchownych dygnitarzy,

Y7y nam owami, zachętam i i obietnicam i w pływ ać starali

(34)

się na złam anie jego stałości. Aby go łatwiej skusić, użyto środków owego ewangielicznego szatana, kuszącego C hry­ stu sa ; pokazyw ano mu w szystkie osobliwości stolicy, bo­ gactw a i skarby, skarbiec cesarski, pomniki sztuki. Nic to nie podziałało na religijną duszę b isk u p a; ze stałością a razem w zgardą w duszy przyj m ywał w szystko, wiedząc, że na te skarb y składały się strum ienie łez, rzeki krwi. Hrabiem u Protasow ow i, prokuratorow i synodu, wręcz ośw iadczył, że prędzej z niego zrobią Jó zafata, aniżeli Józefa (Siem aszkę, zdrajcę Kościoła). Nie obeszło się bez rozpraw i dy sp ut dla przekonania biskupa, w domu m etropolity petersburskiego F ilareta, gdzie zaproszony biskup był św iadkiem , ja k sta ­ wiony do d ysputy z Szym ańskim prałatem rek to r schizma- tyckiej akadem ii, na silne dowody błędów greckiego a razem rossyjskiego odszczepnego Kościoła, „ja tego nie czytałem (ja toho nie czy tał)“ dał odpowiedź, i za to otrzym ał od swo­ jego m etropolity zw ykłą d elikatną m oskiew ską odprawę,

„paszoł w on“, z całem uczuciem żalu obecnych za zniew a­ żenie człowieka wiekiem, zasługą i dekoracyam i odznaczo­ nego, i na tem dysputa ukończyła się. W Petersburgu, ja k w szędzie i zawsze, tylko carscy urzędnicy najw ięcej zajmy- wali się apostołowaniem, bo ci właściwie są apostołam i carskiej w iary. Duchowieństwo, ja k zawsze, ta k i tu w w ię­ zach szczególnej carskiej opieki najczęściej zachowywało się biernie, w yjąw szy w yraźny rozkaz w tym względzie, i widać że dobrze czuje tę nazbyt troskliw ą opiekę nad sobą i swoim Kościołem, gdyż jeden z biskupów litew skich, baw iący w tedy w Petersburgu, otrzym aw szy na uczynione przez siebie za­ pytanie do biskupa S zum borskiego: ,.jak odjeżdżasz“ w od­ powiedzi: „jakem przyjechał tak o d jad ę“, w yrzekł z pewnem uczuciem w m ałoruskim d y a le k c ie : „dobrze, bardzo dobrze (dobre, welme d o bre)“, gdyż tym tylko i biskup z nim rozmawiał.

Znużony biskup ciągłem i atakam i i powodowany radą p ra ła ta Szym ańskiego, spieszącego do uniw ersyteckich zajęć, po długich staraniach uzyskaw szy pozwolenie odjazdu, n a ­ tychm iast opuścił Petersburg, dążąc z rozkoszą do dyecezyi

(35)

1 gotując się na nowe schizm atyckie napady. Jako ż zaraz spotkała go jed na głęboka dotkliw ość; prałatow i. Szym ań­ skiemu na pierwszej lekcyi w uniw ersytecie położono n a k a ­ tedrze dym isyą, a po tylu znakom itych pracach i zasługach, zostawiono prawego m ęża bez zasłużonej em erytury, bez sposobu do życia. Przybyw szy do Ctiełmma dla uspokojenia trwożliwych o w iarę i sumienie a napom nienia lek k o m y śl­ nych lub bojaźliw ych, pew nością ogłoszonego przez p artyę m oskiew ską odstępstw a biskupa uwiedzionych, lub pogróż­ kam i gubernatora zastraszonych i przyprow adzonych do n ie ­ praw ych przyrzeczeń z obrazą sumienia, choć czynów nie było, w ydał list pasterski do dyecezyi, który tu co do słowa p rzy taczam y :

Nr. 366. Dan przy katedrze Naszej w Chełmie dnia 6/18 Lutego 1841, roku.

Filip Felicyan Szumborski. Z Miłosierdzia Bożego i Św. Stolicy Apostolskiej łask i Biskup dyecezyi Chełmskiej, kawaler Orderu św. Włodzimierza, Przewielebnym i Wielebnym w Bogu kapituły Naszej katedry Chełmskiej Prałatom, Kanonikom, Dziekanom, Parochom, Admi­ nistratorom, Wikaryuszom i Całemu Duchowieństwu Świeckiemu i Zakonnemu Pokój w Panu i Nasze Pasterskie B ło g o sła ­ wieństwo.

Niechaj będzie błogosławiona Trójca Przenajświętsza Ojciec, Syn i Duch św., że Nam pozwoliła odbyć przy starości Naszej szczęśliwie podróż daleką, zw ła szcza w porze nader przykrej i oglądać W as jeszcze, Najmilsi w Chrystusie Bracia, acz nie wszystkich, przy życiu, równie trzodę od Chrystusa nam po­ wierzoną.

Rozkaz Najjaśniejszego Cesarza i Króla Pana Naszego Miłościwego stawienia się Nam w przesławnej stolicy Jego w Petersburgu, zamierzony był w tym celu, jak objawić Nam raczył w Warszawie, gdzieśmy mieli szczęście stanąć w obliczu Jego na posłuchaniu, abyśmy obaczyli tam wspaniałe i mnogie domy Boże, Cerkwie bogactwami przepełnione a ku chwTale Naj­ wyższego wzniesione a przytem napatrzyli się w tychże świąty- niąch na ceremonie, obrzędy Cerkwi wschodniej, od której po­ czątek religii naszej przejęliśmy, i takowe naśladować chcieli, a od których nieco odstąpiliśmy, bynajmniej nie odłączając nas od posłuszeństwa przysiężonego Stolicy św. Apostolskiej i św.

(36)

P a tryarsze Rzymskiemu, pozwalając udawać się do Niego w po­ trzebach naszych duchownych przez ręce Rządu krajowego. Objawić Nam raczył i to nawet Najjaśniejszy Monarcha, że osób pojedynczych zgłaszających się i oświadczających swe chęci połączenia się z Cerkwią Wschodnią Rosyjską, ro kazera swym Najwyższym wzbronił przyjmowania takowych, zapewniając Nas przytem słowem Świętem Cesarskiem, że nic, coby sprzeciwiało się sumieniu naszemu, działać i przedsiębrać nie raczy. Wskutek tego wszystkiego dozwoliwszy Nam po dostatecznem zabawieniu się w Stolicy przesławnej wrócić do Dyecezyi Naszej Chełm­ skiej, obdarzyć nas najłaskawiej raczył najobfitszemi łaskam i Monarszemi, ozdobił nas krzyżem orderu Św. Włodzimierza III ej klasy, udarował całem zupełnem cerkiewnem ubraniem czyli ornatem biskupim świetnym i kosztownym, mitrą jakiej jeszcze od początku założenia może katedra nasza uboga nie widziała. W szystk o to nie pozwala nawet powątpiewać o Jego Cesarsko-Królewskiej ku Nam łaskawości, że równie na nas Unitów jak i na Duchowieństwo grecko-rosyjskie ojcowskiera i litosciwem patrzy okiem.

Przydłuższe atoli bawienie się Nasze, stosowmie do woli J eg o Monarszej w Petersburgu zachwiało, jak dowiadujemy się, Najmilsi w Chrystusie Bracia, nadzieje wasze, i z w ą t­ piwszy niektórzy o powrocie Naszym do Was, niepomni na przysięgę przy poświęceniu Waszem na kapłaństwo, na posłu­ szeństwo Patryarsze Stolicy Apostolskiej i Nam uroczyście w y­ konaną, jedni płochością uniesieni, drudzy podłym datkiem ujęci i obietnicami błyskotek uwiedzeni, umyśliliście Dyecezyę Naszą i zagrodę trzody Nam od Boga powierzonej opuścić, posłu­ szeństwo wypowiedzieć, zdradzić sumienie własne, popełnić wia- rołomstwo przeciw Bogu i do obcej Nam owczarni przyłączyć się.

Najmilsi w Chrystusie B r a c i a ! sumienie człowieka uczci­ wego, którego ważność i moc sam nawet Monarcha Najłaskaw­ szy ocenił w swojej mądrości, j e s t jedynym hamulcem dla niego ; ono go utrzymuje przy cnocie i obowiązkach właściwych i nie pozwala popełnić bezprawia, dopóki nie jest pogwałeonem, zdra- dzonem, a jak tylko raz odważy się zdradzić siebie, znieważyć sumienie, już u niego nie będzie nic świętem, już śmiało potem podepcze cnotę, przeniewierzy się Bogu, zdradzi za lada po­ wiewem wiatru Monarchę, nie dotrzyma słowa nikomu, oszuka dla interesu rząd, przedsięw7eźmie łatwo zmowy, spiski itd. — a jaki koniec takich, w przykładach nieraz, szanowni w Chry­ stusie Bracia, widzieliście. Gdybyż to skończyło się nieszczęście podobnego człowięka na tym świecie; ale Psalmista Pański za ­ pewnia, że ten tylko będzie mieszkał w przybytku Pańskim,

(37)

który nie czyni zdrady w języka swoim „który przysięga a nie zdradza“ (psalm 14), a Da iunem miejscu tenże psalmista pyta Ducha św., któż wstąpi na górę Pańską, albo kto będzie stal na miejscu świętem Jego, i odpowiada słowy Ducha Bożego, ten tylko, który jest czystego serca, który nie wziął na marność duszy swojej, ani przysięgał na zdradę bliźniemu swemu, ten weźmie błogosławieństwo od Pana i miłosierdzie od Boga Pana Zbawiciela swego. (Psalm 23).

W okolicznościach, w jakich znajdujemy się teraz, Naj­ milsi w Chrystusie Bracia, nie wchodźmy nie zgłębiajmy wy­ znań naszych i powodów odłączenia się od władzy Cerkwi wschodniej a połączenia się z Kościołem Katolickim Zachodnim , pamiętajmy tylko w jakim rodziliśmy się i na przysięgę, któ- rąśmy przy Chrzcie św. i w wieku dojrzałym, w obecności Boga i Świętych Jego Aniołów uroczyście na posłuszeństwo Ojcu Świętemu, Patryarsze Rzymskiemu, uczynili przy święceniu się na kapłanów, a pamięć ta do wytrwania zawsze pomocną wam stanie się. Przetoż słowy Pawła św. do Was mówimy: Nie ż e ­ byśmy was zawstydzili to mówimy, ale jako Syny najmilsze napominamy, bo chociażbyście najwięcej mieli nauczycieli, ale nie wiele w Chrystusie Ojców (1 ad Corinth. rozdz. 7 wiersz 20). Oddawajcie, podług nauki Chrystusowej, co cesarskiego cesa­ rzowi co Boskiego Bogu (Mat. r. 22. w 21.), tym sposobem, 111 Bi, staniecie się Bogu i królowi. Niechaj was nie ustraszają °sob niektórych pogróżki, prześladowania, bo to ludzie mniej obeznani z wiekiem dzisiejszym ; są tą osoby nie zastanawiające się ani umiejące przenikać serca i woli Ojca naszego. Najuko chańszego Monarchy Mikołaja Igo, który w swojej wysokiej mądrości głęboko przekonany jest, że prześladowania religijne w wieku X I X miejsca mieć nie powinny. Ci więc, którzy Wam grożą, albo sami nad tem zastanawiać się nie umieją, albo tylko w słabość waszą trafiają. Słowami przeto Paw ła św. mówię i proszę Was, Bracia, przez imię Pana naszego J ez u s a Chry­ stusa, abyście wszyscy to rozumieli i mówili, a iżby nie było między Wami rozerwania, ale bądźcie doskonali w jednem rozu­ mieniu i w jednej nauce (1. ad Corinth. r. 1. w. 10). Zaklinam

Was nareszcie i błagam, nie zasmucajcie starości Naszej, nie Narażajcie na żal, któryby ucisnął serce Nasze patrząc na W asze Pogwałcenie przysięgi i zniewagę sumienia Waszego. N ie w y­ stawiajcie Nas na odpowiedzialność strasznemu sądowi Bożemu (n owieczki, które Nam Bóg powierzył w pastwę, a My Was °chani Bracia w pomoc Naszą zawołali. Paśmy one tak, abyśmy się nie powstydzili stanąwszy przed N i m ; lecz żebyśmy śmiało powiedzieć tam m o g li: Ojcze Niebieski, Gospodarzu Nasz ! Oto

(38)

owieczki, które nam powierzyłeś, są wszystkie w całości i żadna nie zginęła (Jan r. 8 w. 12).

Nakoniec zapewniamy Was wszystkich tern słowem św ię­ tem, które mieliśmy szczęście słyszeć z ust Monarchy. Ze nie tylko sumienia naszego nadwerężać nie żąda, lecz i ubóstwo nasze podźwignąć pragnie; z zupełnera więc zaufaniem złóżmy w sercu Jego nadzieję naszą. Życzeniem tylko jego jest, abyśmy w obrządkach cerkiewnych ile możności starali się zastosować do obrządków wschodniego kościoła, chociaż to różnica mala znachodzi się w naszych cerkwiach.

W tym roku zaprowadzona już jest przy naszej katedrze szkoła diaków, bez których kapłani w cerkwiach nabożeństwa odbywać nie mogą porządnie. J e s t już za najwyższym rozkazem Jego Cesarsko-Królewskiej Mości przeznaczony fundusz na iko­ nostasy i carskie wrota do cerkwiów, w których onych brakuje. My z Naszej strony postaramy się, aby kleryków znajdu­ jących się teraz i na potem w seminaryum Naszem obeznawać

z obrzędami i co tylko nie będzie przeciwnem postanowieniom szczegółowym śś. Patryarchów naszych rzymskich, równie jak i synodowi prowincyonalnemu Zamojskiemu powagą Stolicy Apo­ stolskiej zwołanemu i zatwierdzonemu ich nauczać a ci poświę­ ceni potem na kapłanów zdolni będą uczynić zadosyć życzeniom Monarszym. — Nie przestawajmyż, Bracia Najmilsi w Chry­ stusie, jak dotąd, owszem podwójmy przywiązanie i wierność naszą ku temu najlepszemu i najłaskawszemu Monarsze naszemu. Zanośmy codzień modły do Boga za Niego, Następcę Jego i całą Dostojną Cesarską Rodzinę Jego, wołając z Psalmistą Pańskim: P anie zbaw Króla i wysłuchj nas w dzień, w którym wzywać Cię będziemy (Psalm 19 r. 10.). Błagajmy N ajw yższego o bło­ gosławieństwo i łaski potrzebne do rządzenia tak obszernem państwem Mikołajowi I., błogosławieństwo dla Następcy tronu, oby ich obdarzył pożądanym pokojem, a nieprzyjaciół pod nogi Ich upokorzył. My przytem, używając miłej spokojnośei, wierni Bogu, wierni monarsze ucieszyli się bytem szczęśliwym .

Udzielamy nakoniec wszystkim Wam w Chrystusie Naj­ milszym Braciom błogosławieństwa Naszego Pasterskiego. To niechaj W as umacnia we wszystkiem dobrem, dodaje łaski w do­ chowaniu poprzysiężonej wierności Monarsze i Władzy naszej Duchownej. Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i miłość Boża i społeczność Ducha św. niech będą z Wami.

F ilip Felicyan Sm m bo rski.

Cytaty

Powiązane dokumenty

cił się demagogicznych środków przeciw prawowitej szlachcie polskiej, przeto dom habsburski traci prawo do zaufania tejże szlachty, która z cała ufnością się

Источник: Рисунок разработан Тарковским В.В Source: Figure by Tarkovskiy V.V.. Вначале проверяется работа блока накачки на

z miłosierdzia Bożego i łaski Świgtej Stolicy Apostolskiej biskup Diański, sufragan i wikary kapitulny biskupstwa Wrocławskiego, dziekan tumski,. kawaler i.. swój

dydatów do Rady S tanu (pierwsza zaw ierała nazwiska przedstawicieli lojalnej wyższej biurokracji), w śród osób „m ających poważne znaczenie w k raju po

Problemy współczesnej edukacji (z doświadczeń nauczyciela kształcenia zintegrowanego)..

Po przejechaniu ok.15 km na przełęczy Przysłop; oddzielającej Gorce od Beskidu Wyspowego zjechać na prawo na miejsce biwakowe Gorczańskiego Parku Narodowego – Trusiówka...

Układamy obrazki w rzędach obok siebie - wykorzystujemy 3 kartki w

Mnie Januszowi Michałowskiemu powyższe wiadome jest z te go,że w tym czasie wyżej wymieniony Edward Bobiński z moim bratem Mirosławem Michałowskim , który należał