C zęść p ie rw sz a .
^
C Z A S Y H E K O N A
W XIX. WIEKO
pod rządem moskiewskim
czyliPRAWDZIWIE NER 0N0W SK1E PRZEŚLADOWANIE UNII
W D Y E C E Z Y I C H E Ł M S K IE J .Fakta zebrano przez kapłanów unickiclt i naocznych świadków.
WYDANIE I I .
p o p r a w i o n e i u z u p e ł n i o n e p r z e z
W .
U nn U n ^ *1 ęSAfc U Al Ażs
1
«¿r® ;p lyl l i A JL A I ł IJiJ| ętęHJ-pod rządem moskiewskim
czyl i
F r a w d i i w i e H e r o a o w s k i e p r i i ś l a i t n i i t D i i i
W D Y E C E Z Y I C H E Ł M S K I E J .
Fakta zebrane przez Kapłanów n n i c M i naocznych świadków.
W Y D A N I E D R U G IE p o p r a w n e i u z u p e ł n i o n e p r z e z
fis.
f .
f>.
I . W E L W O W I E D R U K I E M I N A K Ł A D E M D R U K A U N I L U D O W F J pod zarządem Słontsłaua Baylego.(¿(ó- ^ m m m .
P R Z E D M O W A .
Okropność prześladow ania Nerona zm alałaby w pomroce wieków, jeśliby m oskiewskie okrucieństw a nie odświeżyły jej boleśnie w pam ięci. Jeżeli chw ałą je s t dla chrystyanizm u, że taki potwór ludzkości a nawet sam ego poganizmu, ja k Neron, pierw szy go prześladow ał, to nie mniej chw ałą je st dla katolicyzm u, że taki potwór chrystyanizm u, jakim je s t m oskiew ska schizma, ciągłe go najokrutniej dręczy i sroży się na jego zagładę. Moskwa schizm atycka, przyjąw szy za system miłość caratu, z ubliżeniem miłości Boga i bliźniego, z religii uczyniw szy politykę i zastosow aw szy ją do m on golskiego systemu rządzenia, nigdy nic nie poświęciła dla szlachetnej zasady, zbrudziła imię chrześcianina, i stała się niewidzianym potworem zarówno chrześeiaństw a, ja k ludz kości i polityki. Carowie, tyrani własnego narodu, b arb a rzyństw em go kształcący dla własnych celów, m ordercy tych, których przemoc lub inne przyczyny oddały w ich ręce jak o katów, w żelazne swe ręce wzięli opiekę nad swoim kościołem, i aby razem ciało i ducha zabić, wznieśli w swoję religią zasady tyranii i mongolizmu; miłość bli źniego, sprawiedliwość i w szystkie cnoty ewangielicznej ludzkości zamienili na carskie cnoty spodlenia, niewoli, okrucieństw a, uczyniw szy swoje duchowieństwo niew olni kami własnej polityki, a nie ufając ich gorliwości w g w ał tach, używ ają nie duchownych, ale swych zbrojnych siep a czy jak o apostołów zarówno swych zasad politycznych jak o i religijnych, w miejsce miłości chrześciańskiej i drogi p rze konania apostołując, pod sztandarem kłam stw a, oszustwa,
IV
więzień i katuszy. Żaden prozelita tej carskiej w iary nie może być kto inny, tylko w yrzutek ludzkiego społeczeństwa, albo słaby, krw ią i łzam i własnemi oblany, na ciele i na duchu zabity, nieszczęśliwy.
Nerona okrucieństwo znajdzie jeszcze wiele stron osła biających potworność jego czynów, duch czasu nad m iarę zepsuty, brak pojęcia o szczytności ehrystyanizm u, rządow a religia poganizm u, wychowanie w przekonaniu o jej praw dziwości, w iara podobania się bogom przez obronę ich religii, b rak pojęcia i w iary w pewność k a r strasznych za zbrodnie w wieczności, ciemne albo żadne pojęcia o rzeczy wistych zasługach do szczęśliwej wieczności czyli podobania się jednem u wielkiemu i prawdziwem u Bogu przez cnotę i na czem ona zależy, gdy u nich naw et zbrodnie za za sługę uważane były, i ubóstwiane w posągach bogom zbrodni stawionych, obrona i zabezpieczenie praw swojego
państw a przez prześladow anie religii nowo powstającej
uwiodły lepszych od Nerona imperatorów, rozum i s e rc e ; ale w tym wieku, w czasach w ysokiego ukształcenia, wśród oświeconych narodów, pośród chrześcijańskiego w ychow ania, którego miłość ludzkości zasadą, burzyć wysokie i dobro czynne zasady ehrystyanizm u, naciągnąć je do zasad mon golskiej polityki, przywrócić zupełnie środki przez Nerona używ ane na przekor rozumowi, sercu, oświeceniu i w zgardzie narodów, do jej apostołow ania; do takiej zbrodni może się tylko posunąć spodlona m oskiew ska schizm a, pod despo tyczną w ładzą cara, zarówno ty ran a państw a ja k i Kościoła i sumienia.
N adzw yczajne zbrodnie same oburzają często naw et mniej cnotliwą ludzkość i k ład ą w ręce miecz zemsty, ciemny i spodlony poganizm, w ydaje ohydny wyrok śm ierci na Ne ro n a; część sprzysięgła ludu moskiewskiego, czując swoje poniżenie, publicznie na ulicy morduje cara Rossyi i do pełnia zem sty za tyle krwi przelanej, tyle łez wyciśniętych,
tyle gwałtów na Unitach z urąganiem spełnionych. Jakież
sm utne a razem uderzające podobieństwo! z potworem po ganizm u rów uają się czyny i koniec chrześcijańskiego
schiz-m atyckiego władcy również jak taschiz-m ten najw iększego w świę cie państw a, którego według zasad prawdziwej w iary rzą dząc, mógł stać się szczęściem, uwielbieniem i chwałą.
H istorya praw dziw ego Kościoła i św iata zawsze prze m awia strasznem i w yrazam i praw dy do bezbożn ych ; Bóg w swojej wszechmocnej sprawiedliwości w yrzekł i zawsze spełnia nad niepoprawnym i w rogam i i prześladow cam i sw o jego Kościoła i ludzkości wieczne i doczesne przeldęstw a; niebaczne, egoizmu, m ateryalizm u pełne, mniej uważne na szlachetne cele ludzkości i bezpieczeństw o własne w przy szłości narody i rządy, wkrótce poznają grożące im samym nieszczęście, otw orzą z przerażeniem oczy, i z przeklęctw em w ustach i sercu patrzeć i uderzać będą w ten potwór chrystyanizm u i polityki na nim opartej, w ylęgły w czarnej duszy system atycznych ciemiężycieli narodów, zgubny dla
nich samych i całego świata.
K ażda kropla krwi męczenników, bohatyrów Kościoła, 0 ile była chw ałą i stwierdzeniem boskości w iary, o tyle staw ała się zarazem przeklęctw em poganizm u, na którego gruzach, w stolicy niegdyś św iata całego, na ziemi krw ią Świętych p rzesiąkłej, zakw itła stolica Kościoła C hrystu sowego.
Tego nam żal najdotkliw iej, że to przeklęctw o nieu niknione za tyle zbrodni św iętokradzkich ciężyć będzie i na naszych braciach z Galicyi, którzy, znając już dobrze Mo skałów z niecnych na Litwie czynów, z okrucieństw ciągle opowiadanych i opisywanych w historyi Kościoła i narodu, szli tłumnie podaw ać rękę pomocniczą do burzenia w łasnego kościoła i mordowania własnych braci z rcligii obrządku 1 pochodzenia, — ta myśl bolesna, te wspom nienia okropne przeszyw ają serca tułaczów, których ztam tąd zbrodnia braci wygnała, a tu skłonność do zbrodni tej samej odpycha.
N igdyby przew rotność m oskiew ska nie znalazła środ ków do zburzenia Kościoła, m ając cały ogół duchowieństwa miejscowego przeciwko sobie, gdyby szatan kapłanów unic kich w Galicyi nie przem ienił na swoich apostołów i na
VI
bram y piekielne nie przem ogą Kościoła C hrystusa ; zbrodnia
apostołów schizm y i ich pomocników za okropną cenę
straty zbawienia, honoru, sum ienia woła o pom stę do Boga i aż do spełnienia jej wołać nie przestanie.
Niechaj m ędrcy tego św iata, oddani materyalizmowi, do bydląt ich rów nającem u, zimni na głos duszy religijnej, p rzyznają słuszność i legalność brutalnej siły zb ro dn iom ; niechaj nie w ierzą w cnotę i sprawiedliw ość dla pozornego pokoju swej w ystępnej duszy: przyjdzie niezawodnie chwila, że ujrzą z trw ogą i przerażeniem niecofnioną spraw iedli
wość i nieskończoną wielkiego Boga potęgę. Na gruzach
potwornego m oskiewskiego chrystyanizm u wzniesie się czy sty i św ięty ołtarz prawdziwej w iary ; na zw aliskach prze wrotnej czci i niewolniczej miłości caratu, prawdziwa rcli- gia, na rzetelnej miłości Boga i bliźnich i sprawiedliw ej miłości ojczyzny oparta. Kościół katolicki, który w ciągu dziew iętnasto wiekowych swych dziejów patrzał już na upa dek tylu nauk fałszywych, tylu sekt, zdawało się, silniej szych niżli on sam, tylu potęg ziemskich, na przem ocy i po wodzeniu chwilowem opartych, doczeka się prędzej, niż się tego może spodziewamy, rozpadniecia się i zniszczenia m oskiewskiego praw osław ia, chociaż ono dzisiaj nieśw iado mym pozorną imponuje potęgą. Przed półtora tysiącem lat napisał Tertulian, że sa n ju is m artyrum , semen Christiano-
m m , a dodaćby m ożna: cxitium persecutor um. Cała historya
Kościoła św. niezbicie tej praw dy dowodzi, niech każdy uważnie zbada, że prześladowcy w iary prawdziwej nędzny gotują sobie koniec, lub naw racając się, przyjm ują w iarę bezrozum nie prześladow aną, ta k i krew niew inna wiernych do ostatniego tchnienia Kościołowi katolików , wytoczona przez Moskwę, spadnie na głowy prześladowców i przy spieszy u Boga chwilę upadku schizm atyckiej C erkw i, a tryumfu Oblubienicy Chrystusow ej, rzym sko-katolickiego Kościoła, rządzonego przez jed ną w idzialną głowę, C hrystu sowego nam iestnika a Piotrowego następcę, Rzym skiego P apieża. Krew niew inna tylu tysięcy polskich m ęczenników,
na ołtarzu W iary i Ojczyzny przelana, z głębi uwielbionej
wieczności woła o to do P an a ¿astępów. Do tego uroczy
stego tylu ofiar głosu w tym świętym celu łączym y i my głos naszej boleści, pośw ięcając z głębi serca te smutne boleje, te oburzające ludzkość dzieje, łzami i krw ią naszą i braci naszych pisane, na ołtarzu Boskiej sprawiedliw ości 1 mił°sierdzia, za św iętą nam wiarę, za nawrócenie wrogów Kościoła i ludzkości, za odrodzenie nieszczęśliw ej, ale uko chanej nam zaw sze ojczyzny.
1881 r.
Pam iętniki chwały każdego n aro d u , czy to na ołtarzu re lig ii, czy na ziemi m ęczeństw a i cierpień dla wielkiego celu zebrane, nie mniej podziwiamy i uwielbiam y ja k p am ię tniki na polu wojennej sławy lub geniuszu ludzkiego zdo byte. Pierw sze są jeszcze trw alsze, bo na zawsze zapisane w księgach wiecznej nieśm iertelności ręk ą samego Boga, a w znioślejsze i szlachetniejsze wzniosłością ofiary, w szyst kie razem zaś pozostaną na zawsze chlubą, przykładem i drogiem dla narodu wspomnieniem.
Uwiecznienie pełnej chwały a razem cierpień i n ie
szczęść, niem ających im ienia historyi ostatnich czasów
Kościoła i Ojczyzny, przedstaw ienie światu potwornego pa stw ienia się tyranii nad nieszczęśliwą ojczyzną, której praw a święte zapisane w historyi i pamięci w szystkich ludów, bolesna przestroga dla błądzących przeciwko najśw iętszym zasadom , m iała na celu praca niniejsza dziełu temu p o święcona.
F a k ta czerpane w męczarni neronowskiej i bohater skiej stałości nieszczęśliwego ludu, w samem nieszczęściu w ielk ieg o , bo pełnego w iary w nieomylność sądów bożych, który do tylu pomników narodowej chwały, nowy i naj • świetniejszy p rz y d ał, a może z niezbadanych wyroków bożych, męczeńskiem bohaterstw em w sierm iędze, zbliżył koniec nieszczęść narodu ze wszech stron dotkniętego, bez wyjścia, bez nadziei, prócz w jednym Bogu, zawsze krw ią męczenników do głębi poruszonym , są treścią tego dzieła, które na wieczną pam iątkę pośw ięcając narodowi, składam y ze czcią na ołtarzu ojczystego kościoła i ojczystej ziemi.
(R u ś c a ła wprzód b y ła katolicką, niż schizm atycką, k ła m liw y w ięc pretext M o skw y do prześlad ow ania unitów, że ci pierw iastkow e byli
p ra w o sław n ym i).
B adając najściślej powody ta k potwornego postępow a nia, jak ieg o używ a rząd m oskiew ski w prześladow aniu p raw dziwej wiary, można osłupieć ze zdum ienia; gdyż każdem u oświeconemu wiadomo, że żadna rzeczyw ista korzyść re li gijn a ani polityczna wypłynąć dla niego nie może, a po zorne i zwodnicze widoki z czasem znajdą rozczarowanie, okażą się bezzasadnemi, otworzą oczy sam ym narzędziom prześladowania, m uszą zaszkodzić prześladow com , którzy najw yższy i najśw iętszy cel rządów i dobro narodu zniew a żają K ażdy gwałt religijny wywołuje oburzenie, nienawiść, często opór, a zawsze fanatyzm ; rozryw a i osłabia jedność i potęgę państw a, wznieca niemoralność, gruchoce podstawy bytu narodowego, siłę i potęgę rządów, wywołuje to, co niebacznie sam rząd m oskiew ski nazyw a „katolicyzm to re- w olucyau, dążąc do tego niesłusznie, aby religia i Kościół podlegały rządowi i od jego fałszywej zależały polityki; w szystkich tych niesłychanych w naszym wieku prześlado wań przyczyny należy szukać w potwornym system ie rządu, dzikim charakterze rządzących osób, ciemnocie i przew rot ności, co w szystko z braku prawdziwej w iary wypływa. Ja k każda lierezya, tak bardziej m oskiew ska musi w coraz nowe w padać błędy i nadużycia, bo ja k przywilejem praw dy jest powaga i niezmienność, ta k fałszu coraz nowe płody kłam stw i obłudy. R ząd m o sk iew sk i, chciwy panow ania dla siebie nie dla ludu, sądzi, że przez religia polityczną,
przez swój carski kościół, daleko silniejszym będzie, gdy razem nad ciałem i duchem rozpostrze swój mongolski despotyzm ; a nie chcąc uznać żadnej moralnej słuszności, poczytuje za zbrodnię temu, kto nie chce przyjąć religii cara i państw a, a swój gw ałt religijny co do unitów po kry w a urojonym pozorem legalności, tw ierdząc, źe unici, będąc pierw iastkow o praw osław nym i ja k i oni, rzucając schizmę, od nich się odłączyli pod naciskiem rządu pol skiego, przez intrygi Jezuitów , i dlatego do nich pod ich rządem wrócić powinni. Kłam stwo to jak o praw dę h isto ryczną głoszą bezczelnie w swoich urzędowych i nieurzędo- wych pism ach; ta k ono zasadne ja k i drugie, niedaw no w dzienniku urzędowym w arszaw skim głoszone, „że D ą brów ka będąc praw osław ną, zostaw szy żoną Mieczysława, jego i naród na swoję naw róciła w iarę, i z tego powodu w szyscy w Polsce praw osław nym i być w inni“ ; są takim i rzeczyw iście w edług znaczenia w yrazu, ale nie według ż ą
dania rządu m oskiewskiego. G dyby poganie lub T ata rzy
dziś zajęli R ossyą, m ogliby w m yśl tej samej zasady legal nie zażądać, aby cała Moskwa ta ta rsk ą lub pogańską była, to je s t taką, ja k ą była przed nawróceniem, lub ja k i m iała rząd po zajęciu jej i trzym aniu przez 260 lat przez T uta- rów ; lecz podobne absurdum byłoby tylko słuszną zap łatą i n au k ą dla m oskiewskiej obłudy i bezczelności. H istorya na niezaprzeczonych faktach dowodzi, że nietylko unici polscy, ale cała Ruś, naw et m oskiew ska czyli księstw o Suzdalskie albo Ruś północna, w iarę katolicką przyjęła i bardzo długo katolicką była, jeszcze naw et po odstępstw ie Greków, od których przyjęli wiarę a potem i ich odszczepieństwo i błędy. Otwórzmy na chwilę k arty dziejów, znajdziem y dowody, tak widoczne, że naw et najm niej oświecony przyznać to musi, że Słowianie, Ruś cała pierw iastkow o kato lick ą była, i to Ruś cała bez w yjątku, z księstw em Suzdalskiem , dzi- siejszem m oskiewskiem , które w tedy, i czas długi potem, stanowiło jed n ą kijow ską m etropolię.
Pierw si i najznakom itsi Słowian apostołowie, Metody i Cyryl, (K onstanty filozof), Grecy z urodzenia, wyznawcam i
Kościoła rzym sko-katolickiego byli. Od A dryana II. P ap ieża na biskupów wyświęceni, od niego do naw racania narodów
północnych wysłani r. 867. W tym że czasie i Ignacy św.
patryarcha, podług K onstantyna Porfirogenita i innych p isa rzy greckich, za Bazylego M acedończyka cesarza w ysłał na Ruś biskupa, od którego Rusini chrzest przyjęli, i ja k tw ier dzi N estor, już za czasów Igora wielu było chrześcijan w Kijowie. Że na prośbę posłów, w ysłanych do Carogrodu 846 roku do Teodory, m atki Michała cesarza, przybył Cyryl z bratem , świadomi języ k a łacińskiego, greckiego i sło wiańskiego, i narodom nad Dżwinią, Dnieprem i W ołgą opowiadał ew angielią, (świadczy S tritte r tom II kar. 965), i że Ruś za Michała cesarza nawrócona, zgadza się z Anto- logiem greckim , historyą kościelną, A cta Bolland., z Dłu goszem. Ruś więc od początku katolicką była, bo jeszcze greckiej nie było schizmy, k tó ra spłodziła m oskiew ską, i w społeczności z Ignacym św., nie Focyuszem , chociaż i sam Focyusz unaw ał jedność z Kościołem i w ładzę w papieżu rzym skim ; dopiero nieuzyskaw szy godności, której niesłusznie pragnął, został schizm atykiem . P rzek ład biblii słow iańskiej, k tóra dziś Moskalom służy, nie Focyusz ale Jan V III papież zatw ierdził, ja k również księgi liturgiczne i obrzędowe, z greckiego na słow iańskie tłómaczone. Ze apostołowie sło wiańscy, śś. Cyryl i Metody, za takich uznani przez w szy st kich Słowian, całą Ruś i Moskali, wiernie trzym ali się k a tolickiej n au k i, papieża czcili jako głowę Kościoła, św ia dectwem ich życie, ciągłe do Rzymu odnoszenia się we względzie użycia języ k a słowiańskiego, w obrzędach litur gicznych , sk arg na nich zanoszonych przez niem ieckich biskupów, staw ienie się na sąd na rozkaz papieża, p rz y ję cie godności biskupiej od tegoż, śmierć obu w Rzymie i p o chowanie C yrylla r. 860, Metodego 900, ze wspaniałością samym Papieżom w łaściw ą w kościele św. K lem ensa ucznia św. Piotra i P apieża przez T ra ja n a na w ygnanie i śmierć w morzu skazanego, którego relikw ie w ynaleźli i któż może zarzucić jeszcze, że ci dwaj apostołowie wielcy, inną, nie
się tego może tylko m oskiew ska obłuda i przewrotność. Lubo z nawróconych Słowian wielu jeszcze smakowało w bałwochwalstwie, i nie znając dobrze nowej w iary, do niego pow racało, to niezaw odną rzeczą, że W łodzimierz W ielki, książę kijow ski, naw rócony, w szystkich do praw dzi wej w iary pociągnął, do tej samej wiary, k tó rą Cyryl i Me tody na Rusi zaszczepiali, babka jego św. Olga i wielu wyznaw ali. Ona i dwór jej chrześcijański, św ietnością swoich c n ó t, wpłynęli najwięcej na umysł W łodzimierza, którego naw rócenie odbyło się za patryarchy Michała C hryzoberga, najgorliw szego k ato lik a i obrońcy jedności, przez posłanych przez niego biskupów i kapłanów , a podług św iadectw a samych g re k ó w : K uropatelesa, Zonarasa, Cedranosa i Glikki, oprócz obcych: N a ta lis a , Bollandystów, W einberga, Leona Allatiusa i innych, po Focyuszu jeszcze 17 patryarchów utrzym yw ało nieprzerw any zw iązek ze Stolicą A postolską w Rzymie, a posłowie w szystkich narodów, na koncylium w K onstantynopolu V III (869 r.) zgromadzeni, gdzie Fo- cyusza potępiono, oświadczyli stanowczo w raz z posłami od Rusi, że nic wspólnego z Focyuszem , hurzycielem po koju, nie m ają i mieć nie chcą. (Kalend. Eccles. universae, tom II, pag. 254, 256). D la czegóż dziś Moskwa czci F ocyu- sza za świętego praw odaw cę i prawego p atry a rch ę ? Sam Cerularyusz, jeszcze w ystępniejszy herezyarcha, z Rzymu przyjm ował sakrę, uznaw ał władzę Papieża, bo się do niego odniósł, żądając przyznania sobie godności ekum enicznego czyli powszechnego patryarchy, a dopiero nie otrzym awszy tego, czego niesłusznie pragnął przeciw prawom Kościoła, pow stał dumnie przeciw władzy prawej Kościoła. Lecz po mimo to Ruś, lubo należała do p atry a rch a tu greckiego, po została wierna Kościołowi; cała kijow ska m etropolia, do której księstw o m oskiew skie należało, nie zachwiała się w wierności. Co najbardziej przem aw ia za tą prawdą, że Ruś zawsze szanow ała głowę Kościoła a w niej czystość religii, i nie poszła za odszczepieństwem C erularyusza, to uroczyste przyjęcie w Kijowie posłów Leona IX Papieża, w racających tędy z K onstantynopola, po wyklęciu w ystępnego
p a tria rc h y , z w yjątkiem w szelako jako niew innych: K on stantyna Monomacha, cesarza, i obyw ateli Carogrodu. Św ie tnym był dowód prawej w iary, gdy po śmierci T eopem pta m etropolity, wiedząc duchowieństwo o zatargach Cerularyu- sza z Rzymem i jego zuchwałej i nieprawej dążności, samo obiera m etropolitę całej Rusi Hilaryona, wstrzym uje jego podróż po sakrę do Carogrodu, niechcąc mieć żadnego obco w ania z odstępnym patryarchą, i stara się o zatw ierdzenie przez Leona P apieża IX. i dalej ta k postępuje, ile razy mu wiadomo o w ystępnem usposobieniu patryarchy. Święto prze niesienia ciała św. Mikołaja z Myry w Licyi, do Baru w k r ó lestw ie neapolitańskiem w Apulii, nadane przez U rbana II. w 1096 r., w bulli do Efrema, m etropolity kijowskiego, na 21 m aja naznaczone, przyjęte i dotąd zachowywane naw et przez nieunitów m oskiew skich, lecz odrzucone przez Gre ków, dowodzi stanowczo jedności w te d y całej Rusi z K ościo łem katolickim , że schizma Greków jeszcze nie przeszła do Kusi nigdzie. Sam Karamzin, historyk m oskiewski, to przy- znaje , tw ierdząc: „w idać, żeśmy w tedy byli w dobrych z Rzymem stosu n k ach “. Izasław , na chrzcie św. Demetry, w nuk W łodzim ierza, prosi Grzegorza VII. o godność k ró lew ską, w tym celu syna do Rzymu w ysyła i otrzym uje odpow iedź: „Grzegorz Papież sługa sług B ożych, Deme- tryuszow i Królowi Rusinów etc. Syn Twój zw iedzając groby Apostołów, przybył do nas i w zam iarze otrzym ania tego K rólestw a od błogosławionego P iotra przez nasze ręce,
temuż błogosławionemu Piotrowi należne posłuszeństwo
oddawszy, pokornie o nie upraszał, tw ierdząc że jego prośbę niezawodnie potwierdzisz ja k tylko pow aga Stolicy Apo stolskiej zostanie uwieńczoną, a ponieważ te żądania jego zdaw ały się nam być słuszne i ta k z twojemi życzeniami .mko i z proszącego uległością zgodne, więc przychyliliśm y S1ę do nich i onemu rządy K rólestw a onego ze strony P io tra św. oddaliśm y. — B aron- Annales Ecclesiae t. I, p. 472.
Św iętopełk, książę kijo w sk i, prosi Papieża o dyspensę
Hd)2 r. dla swej córki Zbisławy, za Bolesława III. zaślubić 81<* 1Uającej. Izasław w. książę kijow ski 1152 r. na wzór
Jarosław a zgrom adza sześciu biskupów po zejściu Cyryla dla wyboru m etropolity, bez odnoszenia się do zarażonego herezyą C arogrodu; ci uchw alają, aby zam iast ręki św. Jan a Chrzciciela, używanej przez patryarchę przy poświęceniu biskupów, użyto głowy św. K lem ensa, P apieża i m ęczen nika z Chersonii przyniesionej, a gdy tym sposobem w y święconego K lem ensa metropolitę kijow skiego, p atry arch a w yklął, a na jego miejsce K onstantyna G reka wyświęcił, Ruś go, uw ażając za nieprawego w tręta, w ygnała. Że jeszcze w wieku XIV. Ruś Rzymowi św iętopietrze opłacać m usiała, dowodem pewnym jest list W ładysław a Ł okietka r. 1324 pisany, w którym żądając pomocy J a n a X X II. Papieża
przeciw Rusinom tę mu stratę z Rusi przedstaw ia —
„Terrain Ruthenorum nostris contiguam metis, de qua omnia
trib u ta consuevera apae percipcre (R aynold Annal.
Pomimo odszczepieństw a Greków, pomimo zgubnego wpływ u i szkodliwych zabiegów na Rusi patryarchów odstę pnych, ciągle znajdują się ślady i dowody udaw anej jedności z Rzymem tak, że można na pewno utrzym yw ać, iż odstęp stw a zupełnego, powszechnego, zupełnego zapom nienia p ra wej Kościoła w ładzy, nigdy na Rusi nie było, z w yjątkiem Rusi suzdalskiej czyli m oskiewskiej, gdzie z przyczyn po litycznych, niewoli Kościoła, nikła coraz bardziej czystość wiary. Po zdobyciu Kijowa przez G edym ina 1320 r., Piotr, m etropolita kijow ski, dla swych cnót nadzw yczajnych św ię tym nazwany, obaw iając się pogańskiego zdobywcy, prze nosi stolicę swoje do Moskwy, ufając więcej pobożnemu księciu Iw anow i; ztam tąd on i jego następcy rządzili Ko ściołem całej Rusi, w tedy już politycznie rozdzielonej na polską, litew ską i m oskiewską, ale zupełnie w duchu jedności katolickiej, w yjąw szy Dyonizego g re k a i Pim ena moskala, narzutów odstępnych patryarchów . Dziewięciu m etropolitów w tej stolicy rządziło Kościołem całej Rusi, aż do G rzego rza II. byłego koadjutora sławnej i błogosławionej pamięci Izydora kardynała, za potwierdzeniem M ikołaja V. P apieża (1443 r.) i wolą K azim ierza królew icza jednom yślnie ob ra Eccles. ad annum
nego m etropolitą całej Rusi; lecz Ruś północna, m oskiew ska, ja k odrzuciła swojego prawego m etropolitę Izydo ra po p o wrocie z koncylium florenckiego, gdzie zjednoczenie Greków uroczyście postanowiono, tak nie przyjęła również jego n a stępcy Grzegorza, w ybraw szy sobie schizm atyka Jonasza, biskupa Rezańskiego, antim etropolita 1457 r. Od tego czasu datuje się zupełny rozdział Rusi na dwie metropolie i od padnięcie zupełne m etropolii m oskiew skiej od jedności z K o
ściołem. T rzydziestu sześciu metropolitów kijowskich od
czasu przyjęcia w iary, z których trzydziestu rządziło i Rusią m oskiew ską czyli północną, na mocy zgodnych dowodów w szystkich kościelnych pisarzy i historyków, stale w yzna wało katolickie zasady, a rozdział krótki i nie powszechny, Juki zaszedł w m etropolii kijowskiej, był po większej części z politycznych powodów. Żona A leksandra, w. księcia litew skiego a później króla polskiego, Helena, córka Iw ana W a silewicza, w. księcia m oskiewskiego, niechcąe przyjąć religii katolickiej naw et ze stra tą praw a do koronacyi, potrafiła obłudnym sposobem zniewolić m ęża do uznania Jonasza, moskala, archim andryty mińskiego, kapelana swego, m etro politą kijow skim . Objąw szy on rządy, zrzucił m askę, ja k ą udził drugich, pokazał się otw artym schizm atykiem , lecz 3omimo że się otaczał schizm atykam i i silnie zabiegał, ko- 'zystając z wysokiej protekcyi, nie zdołał wszelako odwrócić ■d jedności wielu biskupów, sufraganów, panów i szlachty, ;tórzy zobaczywszy złe dążności, wymogli na królu Zy- muncie i sejmie praw o (w grudniu 1552 r.), zabraniające adaw ania dostojeństw duchownych i cywilnych różno wier- om. Po Jonaszu było sześciu m etropolitów aż do M ichała 'ahozy, i ani przypuścić można, aby na mocy tego praw a wieżo postanowionego mogli być schizm atykam i; w szelako złe nasiona, przez Jonasza rozrzucone, mogły przyczynić się d° osłabienia miejscami jedności, lecz jej nie zerw ały, a Mi chał Rahoza, uchylając złe nadal, uroczyście odnowił jedność z Rzymem 1595 r. 13 grudnia, przez posłów H ipacyusza t Cleja, Brzeskiego, i Cyryla Terleckiego, Łuckiego, bisku-
coraz bardziej gasła tradycya dawnej jedności i pierwotnej w iary czystości, a gdy panujący, pragnąc połączyć religią z polityką, przenieść rząd Kościoła na swoje głowę, ujęli w swe żelazne ręce opiekę nad Kościołem, aby go bardziej zabić przez odłączenie od wszelkiej zagranicznej władzy i stosunków z patryarcham i konstantynopolitańskim i, stw o rzyli u siebie p atry a rch a t i nim kierow ali, i Job pierw szy nim został za Teodora Iw anow icza 1588 r. Zaledw ie dzie sięciu ich przeszło, a już ich pow aga zdaw ała się niebez
pieczną sam ow ładnym tyranom . P iotr W. r. 1720 zniósł
patryarchat, utw orzył Synod a właściwie swoje duchowną kancelaryę, z jedenastu głów duchownych złożoną, z p re zydenta, m etropolity Nowogrodzkiego, dwóch wice-prezy- dentów, czterech radzców, czterech asesorów, i oberproku- rora cywilnego czyli swego reprezentanta, którym mógł być luter, T ata r, byle dygnitarz lub je n e r a ł; decyzya wszelkich spraw , naw et czysto duchownych i dogmatów, tylk(
tw ierdzenia cara zależała. T ak powstał nowy p
kościół m oskiewski, gdzie zasady religii nakręcone lity k i, gdzie w imię Boga i religii kazano be kłam ać, gdzie rządzcam i kościoła moskiewskiego, łam i i nauczycielam i żołnierze z bronią w ręku. pc dzą ty ran a państw a i razem Kościoła exekw ujący n postanow ienia duchowne, religijne i dyscyplinarne, a sto w ystępki i zbrodnie, nakazane w imię swej wi zasadzie najw yższej woli Cara, bez względu na ci jań sk ie zasady.
Z tego krótkiego historycznego p rz e b ie g u , kt widzi jasno, ja k a była w iara Greków, Słowian i Rus; ja k długo Ruś m oskiewska jeszcze w yznaw ała w iarę 5 katolickiej Rusi i jeden R ząd duchowny z nią miała Grzegorza, m etropolity kijow skiego? (1457 r.) Kto o 1 wej w iary i jedności z Kościołem odstąpił, kto został z( i czy rząd m oskiewski może naw et tym nędznym po zasłonić się w prześladow aniu U nitów ? G dyby nie st( i zgubne w pływ y Moskwy, m aehinacya Heleny a Moskwy przez nią, jedność z Kościołem m iędzy unitam i
aniby naruszoną nie była. K ażdy widzi, że sami odstąpili °d czysty cli w iary zasad, przyjęli odstępstwo i spodlenie Greków, których we w szystkiem złem naśladow ali, a potem przew yższając ich w spodleniu, odstąpili i od nich, tw orząc nowy kościół, w łaściw y sobie, moskiewski, w którym zgasły wszystkie cechy wolnego i praw ego Kościoła, zgasła wolność sumienia, błąd, ciem nota i niewola rozpostarły panowanie, zabiły równie ducha, sumienie ja k i godność człow ieka oby w atela i chrześcijanina.
Mylnie bardzoby postąpił, ktoby utrzym yw ać chciał, ¿e nienaw iść dla katolicyzm u pow stała w rządzie m oskiew skim dopiero od czasu zajęcia polskich prowincyj ; ona d a tuje od czasu spełnienia zbrodni odstępstwa. Kościół, oparty na błędzie, nie mógł znieść obok siebie K ościoła prawdy. Każdy zbrodniarz stara się mieć spólników swej zbrodni, a im więcej ich ma, tem zbrodnia lżejsza i pew niejsza mu »się w ydaje; duch wściekłości, nienawiści, błędów, tyrańskiej propagandy, są to ccchy każdej herezyi a tem bardziej mo skiew skiej, jak o politycznie połączonej z jed n ą z najw ięk szych potęg świata, a zatem bronią polityczną bronionej » rozszerzanej. Po odłączeniu m etropolii m oskiewskiej od ki-
i ftowskiej, despotyczna opieka m oskiewskich carów coraz
] -ardziej swem Żelaznem berłem uciskała kościół, bo to było i' godne i niezbędne dla carów tyranii i widoków, a lubo c ościół m oskiewski zupełnie odłączył się od schizmy greckiej, Ł 6 nie przeszkadzało wszelakoż carom, pod pozorem opieki g la swoich jednowierców, w dzierać się w obce rządy, wpływ n wój szerzyć m iędzy Polakam i nieunitam i. We w szystkich c< lawie trak ta ta ch z Polską, widzimy carów m oskiewskich P oominających się o praw a, nadania i przyw ileje nieunitów, ś apewne nie z powodu ludzkości, bo tej nigdy nie pokazała »Moskwa, a pod rządem polskim nikt praw nie nie mógł być ^'zyw dzonym dla samego w yznania, a przeciw nie dyzuniei a rdzo często w ysokie piastow ali godności w kraju. Nie- nawiść praw dy, zapartej przez herezyą, chciwość nienasy- Jj°na z b o ró w , były postępow ania ich podnietą; temi powo
ł a n y zasadam i dziki i okrutny reform ator Moskwy, P iotr I, 2
co w Sorbonie czynił nadzieje przyjęcia Unii, wchodzi do Polski jako sprzym ierzeniec 1705 r. na pomoc Augustowi II przeciwko S zw edom ; w szedłszy do kościoła Bazylianów w Po- łocku, zabija w łasną rę k ą Teofona Kolbieczyńskiego, kazno dzieję ; przełożonego Jakóba Kizikowskiego, po całonocnych torturach skazuje na szu b ien icę; dwóch innych księży, K on stantego Zajączkow skiego i Knyszewicza, podobnież m orduje! resztę zakonników katow ać i do w ięzienia wtrącić każe, klasztor wraz z kościołem zrabować żołdakom pozwala, grozi takiem postąpieniem ze w szystkim i unitam i, a na prośby i przełożenia swego sprzym ierzeńca, Augusta, pobudzonego do tego przez P apieża Klem ensa X I, odpowiada rozkazem uwięzienia biskupa łuckiego, Dyonizego Zabokrzyckiego, od staw iw szy go zw iązanego do Moskwy, gdzie go do śmierci przez sześć lat w więzieniu trzym ał, a to, że przed siedmiu laty U nią przyjął, i gorliwie ją w dyecezyi dla dobra dusz szczepił. D ziedziczka tronu równie i system u rządowego, K atarzyna, owa głośna ukoronowana rozpustnica, hańba kobiet, podłością, łzam i i krw ią prow adziła swoje apostolskie rzemiosło. Za jej wiedzą, opieką i zachętą została usnuta rzeź hum ańska, głównie przeciwko unitom skierow ana, a w do datku przeciwko Lachom i Żydom ; w rzeczy samej na zgubę całego k ra ju , biskupi jej oddani Koniski Jerzy biało-ruski i Gerwazy P erejosław ski nie wzdrygnęli się w imię swej w iary podżegać nienaw iści i święcić noże na m ordy niew in nych. Melchizedech Jaw orski, Ihuinen M ontreneński B a zyli błahoczynny (dziekan) Czehryński za propagow anie zbrodni, wysokiej od niej oczekiwali nagrody i dla tej su mienie, w iarę i charakter n a wieki przekleństw em Boga i ludzi splugawili. Łzy, jęki, płacze, krew, liczne i okropne m ogiły, to skutki jej apostolstw a. P ięćdziesiąt k ilk a wsi, trzy m iasta, oprócz Hum ania, gdzie 26000 osób w pień w y cięto, to trofea piekielnej sław y m oskiewskiego rządu. Padło w tedy sm utną ofiarą zbrodni heretyckiej przeszło 200000, n aj więcej unitów, i wydarto okrucieństwami Kościołowi około ośm milionów nieszczęśliw ych katolików.
Zniesienie U nii na L itw ie. — Urządzenie w yd zia łu dla spraw un ickich , dla unitów w K rólestw ie — B iskup Szum borski 1830 — 51. — U cisk unii za jego rz ą d ó w .— B ie le w icz narzucony na P ro w in c y a ła Bazylianów . — K ilk u księży zn iew olo nych do ucieczki. — D o sem inaryum ; C h e łm skie g o przeznaczony prof. Literatury m oskiew skiej. — Zw iązek m iędzy alum nam i w sem inaryum chełm skiem . — Śm igielski i Szym ański wzięci na K aukaz. — B isku p Szum borski w W arszaw ie i w Petersburgu r. 1841. N am ow y do schizm y. — D y - m issya dana p ra ła to w i Szym ańskiem u. — L is t pasterski biskupa Szum bor- skiego z dnia 26 sierpnia 1841 i odw ołanie onegoż 13 marca 1844. Przy- ciągnienie trzech parafij na schizm ę. — O dpraw a dana gubernatorow i A lb e r-
tow ow i. — K s. Z ie liń sk i probostwa pozbawiony.
Nieodrodny od K atarzyny w okrucieństw ach i gw ał tach potomek, car Mikołaj, przeklętej pamięci u tych w szyst kich, co praw dę i w iarę kochają, przym usił na Litwie dwa miliony unitów do swojej carskiej wiary, utorow aw szy do niej drogę Izami, krw ią i rozpaczą; a bezczelnie kłam iąc, głosił przed światem o ich dobrowolnein naw róceniu się. Skończywszy z unią, postanowił w całej Litw ie i Rusi za gładzić katolicyzm w łacińskim obrządku, mówiąc, że nie ład zie spokojnym, dopóki choć jed en Uominus yobiscum pozostanie w jego państwie.
Tym czasem zaś zwrócił całą uwagę swoję na garstk ę unii w Królestwie kongresowem, zaw adzającą mu w jego czarnych schizm atyckiego apostolstw a planach. S korzystał z okazyi rewolucyi 1830 roku, a zniósłszy konstytucyę przez m ocarstw a europejskie zagw arantow aną, nadal nowy rząd, nową organizacyę, mocą której uchyliwszy Radę duchowną dla religii katolickiej obu obrządków, odłączył zarząd in te resów unickiego obrządku od spraw obrządku łacińskiego 1 w urządzonym przez siebie wydziale dla spraw unickich, przy komisyi rządowej wyznań religijnych i oświecenia pu blicznego, pod sterem dyrektora głównego, zawsze schizma- łyka, a często i takiegoż naczelnika wydziału unickiego, pod pozorem podniesienia obrządku unickiego, działał zawsze 1 stale na jego osłabienie i zburzenie. Osobny i jednem u
ce-łowi oddany w ydział mógł daleko łatw iej obm yśleć środki osłabienia i zburzenia, i tego nigdy nie c h y b ił; od tego czasu słusznie można uważać, że tak powiem, urzędownie postanow iony zam iar zagłady unii w Królestwie i naznaczyć w historyi ostatnie jej czasy. W szystko na to wytężono, aby ją stopniowo osłabić, przez znieważenie praw Kościołowi służących, lub dobór ludzi do steru, słabych albo nikczem nych, przez zagrodzenie drogi do gruntow ej ośw iaty. Ale szczęśliwem zdarzeniem Opatrzności siedział wtedy w tej smutnej porze na stolicy biskupiej w Chełmie (od 1830 do 1851 r.) Filip Felicyan Szum borski urodzony 15 P aźd zier nika 1771 r. w Ostrogu, gubernii w ołyńskiej, w stąpił do z a konu św. Bazylego 30 Sierpnia 1790 r. w Poczajowie, nauki teologiczne odbył w Bronenburg w księstw ie W arm ińskiem , piastując różne stopnie wyższe zakonne zaszczytnie i z do brem zakonu; w 1830 został biskupem Chełmskim, był on niewzruszonej w iary, pełen prawdziwej pobożności, gotów w szystko poświęcić dla niej. Jakkolw iek przygnębiony w ie“ kiem , chroniczną chorobą i sm utnem i okolicznościami, zda wał się czasam i posuwać do słabości, lecz um iał ją zaraz poznać i poprawić. Za jego to czasów zarząd spraw unickich gw ałtow nie wprow adził wszędzie carskie w rota i to jako konieczny w arunek na wzór schizm atyckich zwyczajów,, i tern samem zbliżał unią do schizmy pod pozorem uzupełnienia obrzędu wschodniego, czemu i biskup nie uważał za roztropne opierać się. N arzucał ludzi słabych lub nikczem nych do rz ą dów w dyecezyi, ja k Hryniew ieckiego na oficyała, B iele wicza na prow incyała zakonu Bazylianów. K apłan ten n a j przód wojskowy, później zakonnik, ale bez ducha i powołania, usunięty jak o nieodpowiedny i podejrzany z prow incyalstw a przez biskupa, który na jego miejsce w ybrał D ąbrow skiego; ponieważ był bardzo wygodnym rządowi, dla swego lekkiego sum ienia zdolny osłabić cały zakon, użył rząd wszelkich środków, aby go przywrócić do jego urzędowania, i biskup rzecz dobrze rozw arzyw szy uległ. Słabość w tym względzie biskupa była bardzo roztropna dla uniknienia większego złe g o ; rząd mógłby był użyć gw ałtu mu zwyczajnego, sk rz y
wdzić i zgubić D ąbrowskiego, co w rzeczy sam ej potem chciał i zam ierzył uczynić, ale napróżno, bo D ąbrow ski z ks. K rajew skim ratu jąc się ucieczką w Poznańskie, po krótkim pobycie udał się do Kzymu, i tam otrzym awszy kościół w zarząd 1842 r. Maria del Pascolo, dawniej do B a zylianów należący, przeżył resztę wieku spokojnie; był n a
znaczonym postulatorem przy kanonizacyi św. Jozafata
i w końcu r. 1875 zakończył swe życie, pełne trudów i tu- łactw a. Gdy po D ąbrow skim nienawiść i gw ałt rządu spadły na innych członków zakonu, zmuszeni więc byli także r a tować się ucieczką księża Man, Pucher, W asilew ski, Piro- gowicz (1844 r.). Powodem głównym ich prześladow ania było że zmian we m szy św., przez biskupa nakazanych, ale zaraz odwołanych, przyjąć nie chcieli.
Za rządów tego biskupa, przeznaczył m oskiewski rząd do sem inaryum profesora lite ratu ry słowiańskiej i m oskiew skiej, a zarazem i swojego tam szp ieg a; w yższa znajomość języ k a słowiańskiego potrzebną była niezbędnie unickiemu duchowieństwu. T a uwaga, nacisk gw ałtow ny w tem w szyst kiem, co się rządowi podobało, interes niem ający żadnej sty czności z w iarą, pozostawanie świeckiego profesora zawsze pod okiem rektora i biskupa, nie radziły czynić oporu w jego przyjęciu, ale za to stanowczo odrzucił biskup żądanie Szy- powa, d yrektora głównego, prezydującego w komisyi rz ą dowej wyznań i oświecenia, wym agającego od biskupa za mienienia mszałów, wydanych na mocy upoważnienia Synodu Zam ojskiego, na m szały w Moskwie 1831 r. drukow ane, zupełnie schizm aty ck ie; odmówiwszy jeszcze posłania czte rech alumnów sem inaryum chełmskiego do kijowskiej schiz- matyckiej akadem ii i oddania zamojskiego kościoła B azy lianów, gdzie się odprawił pam iętny Zam ojski Synod, na schizm atycką cerkiew, pow strzym ał nieco zapęd schizmy, ale w odwet otrzym ał od rządu zakaz posyłania alumnów, la k było we zwyczaju, corocznie do akadem ii duchownej ^ W arszawie, pod pozorem, że ten zakład tylko łacińskiem u ( uchowieństwu odpowiedni, i dla tegoż jedynie przeznaczony.
W roku 1839 zaszło w ażne zdarzenie w dyecezyi, z j e dnej strony, ja k zawsze, dowodzące okrucieństw a mongol skiego rządu i otw artych przeciwko unii macliinacyj, z drugiej szlachetnej troskliwości i poświęcenia się alumnów dla wiary i Kościoła. W idząc oni ciągłe atak i rządu na osłabienie i znieważenie praw Kościoła, zdjęci pobożną gorliwością, ustraszeni wezwaniem biskupa do Petersburga, zawiązali m iędzy sobą stow arzyszenie w celu utrzym ania i wzmocnie nia unii, dołączając do tego zw iązek bratniej pomocy i mi łości dla zachow ania od nędzy rodzin i sierot po kapłanach. Może mniej roztropnie i bezpiecznie pod despotycznym rządem, który w szelkie w iązania się w najszlachetniejszym celu ściga jak o zbrodnie, postanowili uroczystości przyjęcia do stow a rzyszenia, polegające na w ykonaniu przysięgi na krzyż Zbawiciela, przy zapaleniu świec, kładzeniu palców na ew an gelią i noszeniu czerwonego krzyżyka, wyszytego jedw abieni, na m ankiecie sukni Odkrycie tego zw iązku przypisują nie ostrożnemu wymówieniu się Andrzeja Szym ańskiego, alum na, przy śledztwie w cytadeli, do której pozwanym został za czytanie książek patryotycznych, jeszcze w czasie pobytu w Łukow skiem gim nazyum . D rudzy przyznają to odkrycie jego otwartem u wyznaniu w czasie śledztw a w cytadeli, a inni w prost tw ierdzą, że oficyał Hryniewiecki, stronnik rządu, odkrył to w szystko, a dopiero badany z tego powodu Szy m ański otwarcie i szczegółowo wyznał, a najpew niejsza że Filimon D yakow ski razem uwięziony, po trzech tygodniach uwolniony wyznał w szystko. Jakkolw iek się stało, wojsko natychm iast otoczyło sem inaryum , porwało dziewięciu alumnów do cytadeli. Po długich śledztwach, książę Paszkiewicz, na miestnik K rólestw a, w ydaje wyrok, skazujący siedmiu alumnów na wygnanie z sem inaryum , a dwóch, poczytanych za na czelników zw iązku, a zatem hersztów zbrodni, Józefa Śmi gielskiego, ucznia duchownej akadem ii w arszaw skiej, na po zbawienie praw stanu i do w ojska bez wysługi, a Andrzeja Szym ańskiego, za otw arte w szystkiego wyznanie, do w ojska z w7ysłu g ą; okutych w dyby, pędzono etapem z Brześcia litew skiego do K aukazu. Staw ieni przed generałem , k tó ry
ich przyjmował, po wybadaniu powodu ich skazania, otrzy m ali przychylną dla siebie odpowiedź: „z tego widzę, że mieliście być wielkimi w hierarchii duchow nej; spodziewam się, że będziecie wielkimi i w hierarchii w ojskow ej“. Jakoż nie zawiedli w niczem słów do nich w yrzeczonych: odrzu- ceni od ojczyzny, rodziny, złamani w swem powołaniu, znu żeni cierpieniam i, a ’e nieupadli na duchu, beż wszelkiej na przyszłość nadzieji, pod okrutnym i mściwym rządem , nie dbając o życie, piersi nastaw iali w szturm ach na torty i baterye Czerkiesów i je zdobywali. Ich poświęcenie się zwróciło uw agę naczelników ; jakoż Szym ański, korzystając z wyroku, nie pozbaw iającego go praw a do awansu, zostaje w krótce oficerem i ciągle postępując jak o żołnierz wzorowy, dziś jest jenerałem , obdarowanym m ajoratem na K aukazie ; a Śmigielski, o którym mściwy car Mikołaj tak dobrze p a miętał, że zaledwie za dziesiątym razem przedstaw ienia go na oficera, uwolnił od wyroku i m ianował oficerem, o trzy m awszy p 0 dwudziestu trzech latach służby stopień po rucznika, opuścił służbę wojskową. Po zdaniu egzam inu zo stał piofesorem gim nazyum bialskiego, lecz w czasie oporu unitów przeciw działaniom, unii szkodliwym, posądzony o d a wanie zachęty, jeszcze ucierpiał za unią, zostaw szy pozba wiony swojej posady i sposobu do życia.
Biskupowi Szumborskiemu, proszącemu nam iestnika
P aszkiew icza o pozostaw ienie w stanie duchownym siedmiu alumnów, a dwóch poczytanych za naczelników, p rz y n aj mniej w stanie świeckim, opryskliwie odpisał P aszkiew icz: „iż go zadziwia, że biskup śmie prosić za tyle winnymi, gdy kara, ja k ą dotknięci, za bardzo je s t m ała“ . Tego się też biskup spodziewał, bo wiedział, że nie może mieć względów u podobnego rządu. Sama jego religijna stałość daw ała dosyć Powodów do poniżenia go i nienaw iści. Aby złam ać tę szla chetną stałość biskupa, ten ciągły opór, wezwany do W a r szawy
1340
r. przy bytności cara M ikołaja, przez niego na audyencyi zaproszony został do P etersburga pod pozorem Przyjrzenia się wspaniałym i nieskażonym wschodnim obrzę- °m, podług w yrażenia się samego cara Znał dobrze biskupznaczenie tych słów i cel tej podróży; ze w strętu do niej, wym awiał się słabością zdrowia, w rzeczy samej praw dziw ą; nic to nie znaczyło w oczach despoty, znającego tyJko w ła sną wolą. O trzym aw szy koszta podróży, lekarza, pułkow nika żandarm ów do assystencyi, w tow arzystw ie ks. Pawła Szym ańskiego, p ra ła ta dziekada kapituły, dziekana teolo gicznego fakultetu na uniw ersytecie, męża najuezeńszego z duchownych w owym czasie, księdza Ja n a Teraszkiew icza, re k to ra seminaryum a później biskupa suffragana, po p rz y gotowaniu religijnem ducha na w szelkie najsm utniejsze skutki, jakich się mógł spodziew ać od despotycznego ty ran a za swój szlachetny opór, puścił się w drogę, oddaw szy siebie i dye- cezyą opiece Matki Boskiej, przed której cudownym obrazem całą m szą krzyżem leżał. Odjeżdżając, zostaw ił następujący list do kapituły, któ ry tu z w ierzytelnej kopii podajem y:
Chełm dnia 11/23 lipca 1840 r. Filip F elicja n Szumborski, z Miłosierdzia Boskiego i Sw. Stolicy Aposiolskiej łaski Biskup Dyeeezyi Chełmskiej.
Do Szanownych Członków Prześwietnej K apituły katedralnej C hełm skiej!
Troskliwość o całość powierzonej Nam od Boga i Stolicy Ś. Apostolskiej Rzymskiej trzody Chrystusowej, czuwać naka zuje nieodstępnie nad jej dobrem duchowntm w każdym czasie i przypadku. Ile s:ł Naszych i zdolności, dotąd czyniliśmy za dość temu obowiązkowi świętemu. Niedościgłe sądy Boskie, próbując może Naszej wytrwałości, o gorliwość chwały Jego i zjednoczenie z Kościołem św. Rzymskim, powołały Nas w celu niewiadomym przez Najjaśniejszego Cesarza i Króla Mikołaja, łaskawie nam panującego, do stolicy państw jego, Petersburga. Wydalając się przeto tak daleko o i owczarni Naszej, nie w ia domo na jak długi czas, nie przewidując okoliczności, jakie Nas tam napotkać mają, niepewni będąc zdrowia Naszego, a chcąc zaradzić porządkowi i dobru tejże Owczarni N a s z e j ; wzywamy Was, Szanowne Członki Kapituły Prześwietnej, iżbyście raczyli, stosownie do ustawy Waszej, zastąpić w nieobecności Naszej część obowiązków Naszych, i żądamy w Panu, ażeby w czasie niebytności Naszej w Królestwie Polskiem, przy Konsystorzu Naszym jeneralnym w Chełmie znajdowało się zawsze dwa
p ło n k i Kapituły tejże, to je s t : P J X X . Antoni Hryniewiecki, jako Hasz jeneralny wikaryusz, i dtugi z porządku kolei przy- b.Vły prałat lub kanonik. W ważniejszych zaś interesach, aby nie decydowano bez sessyi, złożonej z dwóch wymienionych członków i dwóch surrogatów, to jest: P J X X . Mikołaja Lau- rysiewieza i Stefana Szokalskiego, którego na czas nieobecności Naszej surrogatem mieć chcemy, jako też JX. Onufrego K o złowskiego, pisarza konsystorskiego, kanonika honoralnego, z głosem doradczym w każdej okoliczności i in teresie , tak poje dynczym i szczegółowym, lub też ogólnym, tyczącym się dobra dyecezyi całej.
Grdyby zaś podobało się niedościgłym sądom Najw yższego mnie latami obciążonego i na zdrowiu podupadłego w podróży tak dalekiej powołać do wieczności, w takim razie rządy dye cezyi chełmskiej zupełne oddajemy i poruczamy kapitule kate dralnej, która stosownie do ustaw swoich postępując, w ezwa wszy gorąco łaski Ducha św., administratora z pomiędzy człon ków swoich wybierze.
Zresztą poleciwszy Bogu i gorliwości doświadczonej tejże Prześwietnej Kapituły losy przyszłe dyecezyi Naszej, w y tr w a - ości w religijnej jedności, poprzysiężonej Kościołowi i Patry- h*fZ-e ^ zy mskiemu, następcy Piotra św. Apostoła, któremu oso- ^ cie i wprost Najświętszy nasz Nauczyciel i Prawodawca, cielony S y n ;g0ży Jezus Chrystus, poruczył Kościół i trzodę wiernych swoich, mówiąc: paś owce moje; tobie oddają klucze yolestw a Niebieskiego, polecam mnie modłom świętym. Módlcie S1? i za Najjaśniejszego cesarza i króla Mikołaja, prosząc 0 zdrowie, długie życie, spokojne panowanie, i łaski potrzebne panującym. Zanieście prośby Wasze do Ojca Przedwiecznego, abym stanąwszy w obliczu tegoż Monarchy naszego, potrafił znaleźć łaski i względy jego, umiał zjednać przychylność jego ku całemu duchowieństwu dyecezyi naszej i wyżebrał nienaru- szoność wyznania i jedności naszej.
Błogosławieństwo N asze pasterskie zostawiamy Wam; niech połączone z Boskiem, kieruje krokami i sprawami Waszemi.
Dan przy katedrze Naszej w Chełmie 11/23 czerwca 18 4 0 roku.
F ilip Felicyan Biskup mp.
W Petersburgu, lubo osobiście przez cara wezwany, am razu nie był przypuszczonym do audyencyi, ale za to nastaw iano mu cywilnych i duchownych dygnitarzy,
Y7y nam owami, zachętam i i obietnicam i w pływ ać starali
się na złam anie jego stałości. Aby go łatwiej skusić, użyto środków owego ewangielicznego szatana, kuszącego C hry stu sa ; pokazyw ano mu w szystkie osobliwości stolicy, bo gactw a i skarby, skarbiec cesarski, pomniki sztuki. Nic to nie podziałało na religijną duszę b isk u p a; ze stałością a razem w zgardą w duszy przyj m ywał w szystko, wiedząc, że na te skarb y składały się strum ienie łez, rzeki krwi. Hrabiem u Protasow ow i, prokuratorow i synodu, wręcz ośw iadczył, że prędzej z niego zrobią Jó zafata, aniżeli Józefa (Siem aszkę, zdrajcę Kościoła). Nie obeszło się bez rozpraw i dy sp ut dla przekonania biskupa, w domu m etropolity petersburskiego F ilareta, gdzie zaproszony biskup był św iadkiem , ja k sta wiony do d ysputy z Szym ańskim prałatem rek to r schizma- tyckiej akadem ii, na silne dowody błędów greckiego a razem rossyjskiego odszczepnego Kościoła, „ja tego nie czytałem (ja toho nie czy tał)“ dał odpowiedź, i za to otrzym ał od swo jego m etropolity zw ykłą d elikatną m oskiew ską odprawę,
„paszoł w on“, z całem uczuciem żalu obecnych za zniew a żenie człowieka wiekiem, zasługą i dekoracyam i odznaczo nego, i na tem dysputa ukończyła się. W Petersburgu, ja k w szędzie i zawsze, tylko carscy urzędnicy najw ięcej zajmy- wali się apostołowaniem, bo ci właściwie są apostołam i carskiej w iary. Duchowieństwo, ja k zawsze, ta k i tu w w ię zach szczególnej carskiej opieki najczęściej zachowywało się biernie, w yjąw szy w yraźny rozkaz w tym względzie, i widać że dobrze czuje tę nazbyt troskliw ą opiekę nad sobą i swoim Kościołem, gdyż jeden z biskupów litew skich, baw iący w tedy w Petersburgu, otrzym aw szy na uczynione przez siebie za pytanie do biskupa S zum borskiego: ,.jak odjeżdżasz“ w od powiedzi: „jakem przyjechał tak o d jad ę“, w yrzekł z pewnem uczuciem w m ałoruskim d y a le k c ie : „dobrze, bardzo dobrze (dobre, welme d o bre)“, gdyż tym tylko i biskup z nim rozmawiał.
Znużony biskup ciągłem i atakam i i powodowany radą p ra ła ta Szym ańskiego, spieszącego do uniw ersyteckich zajęć, po długich staraniach uzyskaw szy pozwolenie odjazdu, n a tychm iast opuścił Petersburg, dążąc z rozkoszą do dyecezyi
1 gotując się na nowe schizm atyckie napady. Jako ż zaraz spotkała go jed na głęboka dotkliw ość; prałatow i. Szym ań skiemu na pierwszej lekcyi w uniw ersytecie położono n a k a tedrze dym isyą, a po tylu znakom itych pracach i zasługach, zostawiono prawego m ęża bez zasłużonej em erytury, bez sposobu do życia. Przybyw szy do Ctiełmma dla uspokojenia trwożliwych o w iarę i sumienie a napom nienia lek k o m y śl nych lub bojaźliw ych, pew nością ogłoszonego przez p artyę m oskiew ską odstępstw a biskupa uwiedzionych, lub pogróż kam i gubernatora zastraszonych i przyprow adzonych do n ie praw ych przyrzeczeń z obrazą sumienia, choć czynów nie było, w ydał list pasterski do dyecezyi, który tu co do słowa p rzy taczam y :
Nr. 366. Dan przy katedrze Naszej w Chełmie dnia 6/18 Lutego 1841, roku.
Filip Felicyan Szumborski. Z Miłosierdzia Bożego i Św. Stolicy Apostolskiej łask i Biskup dyecezyi Chełmskiej, kawaler Orderu św. Włodzimierza, Przewielebnym i Wielebnym w Bogu kapituły Naszej katedry Chełmskiej Prałatom, Kanonikom, Dziekanom, Parochom, Admi nistratorom, Wikaryuszom i Całemu Duchowieństwu Świeckiemu i Zakonnemu Pokój w Panu i Nasze Pasterskie B ło g o sła wieństwo.
Niechaj będzie błogosławiona Trójca Przenajświętsza Ojciec, Syn i Duch św., że Nam pozwoliła odbyć przy starości Naszej szczęśliwie podróż daleką, zw ła szcza w porze nader przykrej i oglądać W as jeszcze, Najmilsi w Chrystusie Bracia, acz nie wszystkich, przy życiu, równie trzodę od Chrystusa nam po wierzoną.
Rozkaz Najjaśniejszego Cesarza i Króla Pana Naszego Miłościwego stawienia się Nam w przesławnej stolicy Jego w Petersburgu, zamierzony był w tym celu, jak objawić Nam raczył w Warszawie, gdzieśmy mieli szczęście stanąć w obliczu Jego na posłuchaniu, abyśmy obaczyli tam wspaniałe i mnogie domy Boże, Cerkwie bogactwami przepełnione a ku chwTale Naj wyższego wzniesione a przytem napatrzyli się w tychże świąty- niąch na ceremonie, obrzędy Cerkwi wschodniej, od której po czątek religii naszej przejęliśmy, i takowe naśladować chcieli, a od których nieco odstąpiliśmy, bynajmniej nie odłączając nas od posłuszeństwa przysiężonego Stolicy św. Apostolskiej i św.
P a tryarsze Rzymskiemu, pozwalając udawać się do Niego w po trzebach naszych duchownych przez ręce Rządu krajowego. Objawić Nam raczył i to nawet Najjaśniejszy Monarcha, że osób pojedynczych zgłaszających się i oświadczających swe chęci połączenia się z Cerkwią Wschodnią Rosyjską, ro kazera swym Najwyższym wzbronił przyjmowania takowych, zapewniając Nas przytem słowem Świętem Cesarskiem, że nic, coby sprzeciwiało się sumieniu naszemu, działać i przedsiębrać nie raczy. Wskutek tego wszystkiego dozwoliwszy Nam po dostatecznem zabawieniu się w Stolicy przesławnej wrócić do Dyecezyi Naszej Chełm skiej, obdarzyć nas najłaskawiej raczył najobfitszemi łaskam i Monarszemi, ozdobił nas krzyżem orderu Św. Włodzimierza III ej klasy, udarował całem zupełnem cerkiewnem ubraniem czyli ornatem biskupim świetnym i kosztownym, mitrą jakiej jeszcze od początku założenia może katedra nasza uboga nie widziała. W szystk o to nie pozwala nawet powątpiewać o Jego Cesarsko-Królewskiej ku Nam łaskawości, że równie na nas Unitów jak i na Duchowieństwo grecko-rosyjskie ojcowskiera i litosciwem patrzy okiem.
Przydłuższe atoli bawienie się Nasze, stosowmie do woli J eg o Monarszej w Petersburgu zachwiało, jak dowiadujemy się, Najmilsi w Chrystusie Bracia, nadzieje wasze, i z w ą t piwszy niektórzy o powrocie Naszym do Was, niepomni na przysięgę przy poświęceniu Waszem na kapłaństwo, na posłu szeństwo Patryarsze Stolicy Apostolskiej i Nam uroczyście w y konaną, jedni płochością uniesieni, drudzy podłym datkiem ujęci i obietnicami błyskotek uwiedzeni, umyśliliście Dyecezyę Naszą i zagrodę trzody Nam od Boga powierzonej opuścić, posłu szeństwo wypowiedzieć, zdradzić sumienie własne, popełnić wia- rołomstwo przeciw Bogu i do obcej Nam owczarni przyłączyć się.
Najmilsi w Chrystusie B r a c i a ! sumienie człowieka uczci wego, którego ważność i moc sam nawet Monarcha Najłaskaw szy ocenił w swojej mądrości, j e s t jedynym hamulcem dla niego ; ono go utrzymuje przy cnocie i obowiązkach właściwych i nie pozwala popełnić bezprawia, dopóki nie jest pogwałeonem, zdra- dzonem, a jak tylko raz odważy się zdradzić siebie, znieważyć sumienie, już u niego nie będzie nic świętem, już śmiało potem podepcze cnotę, przeniewierzy się Bogu, zdradzi za lada po wiewem wiatru Monarchę, nie dotrzyma słowa nikomu, oszuka dla interesu rząd, przedsięw7eźmie łatwo zmowy, spiski itd. — a jaki koniec takich, w przykładach nieraz, szanowni w Chry stusie Bracia, widzieliście. Gdybyż to skończyło się nieszczęście podobnego człowięka na tym świecie; ale Psalmista Pański za pewnia, że ten tylko będzie mieszkał w przybytku Pańskim,
który nie czyni zdrady w języka swoim „który przysięga a nie zdradza“ (psalm 14), a Da iunem miejscu tenże psalmista pyta Ducha św., któż wstąpi na górę Pańską, albo kto będzie stal na miejscu świętem Jego, i odpowiada słowy Ducha Bożego, ten tylko, który jest czystego serca, który nie wziął na marność duszy swojej, ani przysięgał na zdradę bliźniemu swemu, ten weźmie błogosławieństwo od Pana i miłosierdzie od Boga Pana Zbawiciela swego. (Psalm 23).
W okolicznościach, w jakich znajdujemy się teraz, Naj milsi w Chrystusie Bracia, nie wchodźmy nie zgłębiajmy wy znań naszych i powodów odłączenia się od władzy Cerkwi wschodniej a połączenia się z Kościołem Katolickim Zachodnim , pamiętajmy tylko w jakim rodziliśmy się i na przysięgę, któ- rąśmy przy Chrzcie św. i w wieku dojrzałym, w obecności Boga i Świętych Jego Aniołów uroczyście na posłuszeństwo Ojcu Świętemu, Patryarsze Rzymskiemu, uczynili przy święceniu się na kapłanów, a pamięć ta do wytrwania zawsze pomocną wam stanie się. Przetoż słowy Pawła św. do Was mówimy: Nie ż e byśmy was zawstydzili to mówimy, ale jako Syny najmilsze napominamy, bo chociażbyście najwięcej mieli nauczycieli, ale nie wiele w Chrystusie Ojców (1 ad Corinth. rozdz. 7 wiersz 20). Oddawajcie, podług nauki Chrystusowej, co cesarskiego cesa rzowi co Boskiego Bogu (Mat. r. 22. w 21.), tym sposobem, 111 Bi, staniecie się Bogu i królowi. Niechaj was nie ustraszają °sob niektórych pogróżki, prześladowania, bo to ludzie mniej obeznani z wiekiem dzisiejszym ; są tą osoby nie zastanawiające się ani umiejące przenikać serca i woli Ojca naszego. Najuko chańszego Monarchy Mikołaja Igo, który w swojej wysokiej mądrości głęboko przekonany jest, że prześladowania religijne w wieku X I X miejsca mieć nie powinny. Ci więc, którzy Wam grożą, albo sami nad tem zastanawiać się nie umieją, albo tylko w słabość waszą trafiają. Słowami przeto Paw ła św. mówię i proszę Was, Bracia, przez imię Pana naszego J ez u s a Chry stusa, abyście wszyscy to rozumieli i mówili, a iżby nie było między Wami rozerwania, ale bądźcie doskonali w jednem rozu mieniu i w jednej nauce (1. ad Corinth. r. 1. w. 10). Zaklinam
Was nareszcie i błagam, nie zasmucajcie starości Naszej, nie Narażajcie na żal, któryby ucisnął serce Nasze patrząc na W asze Pogwałcenie przysięgi i zniewagę sumienia Waszego. N ie w y stawiajcie Nas na odpowiedzialność strasznemu sądowi Bożemu (n owieczki, które Nam Bóg powierzył w pastwę, a My Was °chani Bracia w pomoc Naszą zawołali. Paśmy one tak, abyśmy się nie powstydzili stanąwszy przed N i m ; lecz żebyśmy śmiało powiedzieć tam m o g li: Ojcze Niebieski, Gospodarzu Nasz ! Oto
owieczki, które nam powierzyłeś, są wszystkie w całości i żadna nie zginęła (Jan r. 8 w. 12).
Nakoniec zapewniamy Was wszystkich tern słowem św ię tem, które mieliśmy szczęście słyszeć z ust Monarchy. Ze nie tylko sumienia naszego nadwerężać nie żąda, lecz i ubóstwo nasze podźwignąć pragnie; z zupełnera więc zaufaniem złóżmy w sercu Jego nadzieję naszą. Życzeniem tylko jego jest, abyśmy w obrządkach cerkiewnych ile możności starali się zastosować do obrządków wschodniego kościoła, chociaż to różnica mala znachodzi się w naszych cerkwiach.
W tym roku zaprowadzona już jest przy naszej katedrze szkoła diaków, bez których kapłani w cerkwiach nabożeństwa odbywać nie mogą porządnie. J e s t już za najwyższym rozkazem Jego Cesarsko-Królewskiej Mości przeznaczony fundusz na iko nostasy i carskie wrota do cerkwiów, w których onych brakuje. My z Naszej strony postaramy się, aby kleryków znajdu jących się teraz i na potem w seminaryum Naszem obeznawać
z obrzędami i co tylko nie będzie przeciwnem postanowieniom szczegółowym śś. Patryarchów naszych rzymskich, równie jak i synodowi prowincyonalnemu Zamojskiemu powagą Stolicy Apo stolskiej zwołanemu i zatwierdzonemu ich nauczać a ci poświę ceni potem na kapłanów zdolni będą uczynić zadosyć życzeniom Monarszym. — Nie przestawajmyż, Bracia Najmilsi w Chry stusie, jak dotąd, owszem podwójmy przywiązanie i wierność naszą ku temu najlepszemu i najłaskawszemu Monarsze naszemu. Zanośmy codzień modły do Boga za Niego, Następcę Jego i całą Dostojną Cesarską Rodzinę Jego, wołając z Psalmistą Pańskim: P anie zbaw Króla i wysłuchj nas w dzień, w którym wzywać Cię będziemy (Psalm 19 r. 10.). Błagajmy N ajw yższego o bło gosławieństwo i łaski potrzebne do rządzenia tak obszernem państwem Mikołajowi I., błogosławieństwo dla Następcy tronu, oby ich obdarzył pożądanym pokojem, a nieprzyjaciół pod nogi Ich upokorzył. My przytem, używając miłej spokojnośei, wierni Bogu, wierni monarsze ucieszyli się bytem szczęśliwym .
Udzielamy nakoniec wszystkim Wam w Chrystusie Naj milszym Braciom błogosławieństwa Naszego Pasterskiego. To niechaj W as umacnia we wszystkiem dobrem, dodaje łaski w do chowaniu poprzysiężonej wierności Monarsze i Władzy naszej Duchownej. Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i miłość Boża i społeczność Ducha św. niech będą z Wami.
F ilip Felicyan Sm m bo rski.