Centkowski, Jerzy
"Prasa informacyjno-polityczna
Warmii i Mazur 1945-1975. Szkice do
monografii", Bohdan Łukaszewicz,
Warszawa 1982 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 560-563
5 60 Recenzje i om ów ie ni a
N aw et w ty ch tru d n o dziś w yo b rażaln y ch w a ru n k ac h młodość nie pozw a lała się w tłoczyć w r y tm tylko „pracującego n iew o ln ik a”. N a k a rta c h w sp o m n ień są inform acje o pisaniu w ierszy (s. 108), o piosenkach i patrio ty czn y ch pieśniach śpiew anych przy p racy (s. 102), o opiece nad m łodszym i. W spom nie nia S tefana Zarzyńskiego zaw ierają także in fo rm acje o u tw o rzen iu zimą 1943 r. ta jn e j organizacji w yw iezionych n a ro boty m łodych Polaków , k tó rej celem było zw alczanie dem oralizacji w śród m łodzieży polskiej, poskram ianie zdarzających się p rzypadków donosicielstw a oraz dokonyw anie drobnego sa botażu. O rganizacja jed n a k została w y k ry ta w m a ju 1944 r., a jej uczestnicy aresztow ani.
O m aw iana p u b lik acja m a przede w szystkim w artość d o kum entacyjną. J e s t jeszcze jed n y m w strząsający m w sw ej lek tu rze d okum entem o losach dzieci i m łodzieży polskiej w lata ch II w o jn y św iatow ej.
Maria R u to w s ka
B ohdan Łukaszewicz, Prasa inform acyjno-polityczna W a rm ii i M azur
1945— 1975. Szkice do monografii, R ozpraw y i M a teriały Ośrodka B a d ań
N aukow ych im. W ojciecha K ętrzyńskiego w O lsztynie n r 86, P ań stw o w e W ydaw nictw o N aukow e, W arszaw a 1982, ss. 172 + ilustr.
F ra sa współczesna jest przedm iotem zainteresow ania n ie tylko w ąskiego kręg u specjalistów od k u ltu ry m asow ej, ale i historyków . Badacze dziejów współczesnych obficie k o rzy stają z prasy, tra k tu ją c ją niek ied y jako w ie rn e odbicie niedaw no m inionej rzeczywistości. To b ezkrytyczne zau fan ie gazetom prow adzi nierzadko n a m anow ce. B anałem w y d a je się stw ierdzenie, iż prasa n ie kłam ie, tylko trzeb a um ieć w y łu sk ać z n iej p raw dę. W ty m kontekście szczególne znaczenie m ają b ad an ia n ad dziejam i p ra sy współczesnej, k tó re u k a zu ją jej przeszłość w u jęciu krytycznym .
H istoria w spółczesnej p ra sy polskiej jes t stosunkow o m łodą dyscypliną n a u k historycznych i m im o n iew ątpliw ych osiągnięć m a jeszcze w iele obsza rów nie ob jęty ch badaniam i. K ażda praca o p rasie Polski L udow ej p rzy jm o w a n a jest z niem ałym zainteresow aniem jako k o lejn y k ro k w z apełnianiu b iałych plam . P rzew aż ają n a ogół a rty k u ły i przyczynki, rzadziej nato m iast uk azu ją się m onografie. P ierw sze lata po w yzw oleniu są znacznie lepiej o p ra cow ane niż okresy bliższe współczesności.
P o w ażnym w y d arzen iem w b ad an iach historyczno-prasow ych jest m ono g rafia B ohdana Ł ukaszew icza Prasa inform acyjno-polityczna W arm ii i M azur
1945— 1975. A u to r w p o d ty tu le Szkice do monografii zastrzegł sobie praw o
do częściowego w yczerpania tem atu. B. Łukaszew icz p o d jął się am bitnego za d ania rek o n stru k cji dziejów p ra sy jednego regionu w ciągu pow ojennego trzydziestolecia. J e s t n a ogół ry zy k o w n y m przedsięwzięciem, gdy h isto ry k w kracza w współczesność i tw o rzy sztuczne cezury nie m ające odbicia w p ro cesie historycznym . J e d n a k a u to r znalazł racjo n aln e uzasadnienie dla p rz y jęcia 1975 r. jako cezury końcow ej, stw ierdzając, że re fo rm a ad m in istracy jn a zam knęła dotychczasow y etap w s tru k tu rz e polskiej p ra sy codziennej. J e s t to uzasadnione k ry teriu m , ale w aspekcie w a ru n k ó w o rganizacyjnych fu n k c jo n ow ania prasy. J e d n a k dla treści p ra sy ro k 1975 nie był m om entem przeło m ow ym . N aw et jeżeli w k r a ju zachodziły w ażne zjaw iska i w ydarzenia, to n ie znajdow ały one wów czas dostrzegalnego odbicia n a łam ach gazet. Tak w ięc cezura końcowa, jako w y raz przem ian zachodzących w Polsce n a łam ach
Recenzje i om ów ie ni a 56 1
gazet pozostaje zagadnieniem o tw arty m , do dyskusji. T rzeba przyznać, że a u to r n ie poszedł n a łatw iznę d o p a try w an ia się m om entów przełom ow ych w rocznicach, a b y ty m uzasadnić cezurę końcow ą sw ojej książki, chociaż 1975 r. był obchodzony jako k o lejn y jubileusz.
M onografia sk łada się z pięciu rozdziałów, a d w a pierw sze z nich m ają c h a ra k te r w p ro w ad z ają cy do zasadniczego tem a tu . K o n s tru k c ja p ra cy w y nik a ze specyfiki tem atu . Rozdział p ierw szy u k azu je zaplecze techniczne i b a zę poligraficzną w aru n k u jąc ą w y d aw an ie p rasy n a W arm ii i M azurach. A utor zebrał bogaty, w ręcz drobiazgow y m ateriał, um ożliw iający dość dok ład n ą r e k o n stru k c ję tw orzenia od podstaw bazy poligraficznej w pierw szym okresie po w yzw oleniu. O dkrył i w y k orzystał in teresu jący m a te ria ł arch iw a ln y i sam tw orzył źródła, grom adząc relacje pierw szych d ru k a rz y , czego nie uw zględnił w przypisach. K siążka in fo rm u je nie tylko o m aszynach poligraficznych, ale i o ludziach, k tó rzy tw orzyli bazę poligraficzną. W te n sposób u rato w an o od zapom nienia nazw iska zasłużonych d ru k a rz y olsztyńskich.
Za n iezbyt zręczny uw ażam ty tu ł rozdziału Technologiczne w a r u n k i ro z
w o ju prasy w latach 1945— 1975, k tó ry tra k tu je o technice w ydaw niczej, a nie
procesach technologicznych. B ardziej a d ek w a tn y do treści b y łb y ty tu ł „T ech niczne w a ru n k i rozw oju prasy...”, chociaż może nieco skrom niej brzm iący.
Rozdział d ru g i zaw iera ogólną c h ara k te ry sty k ę p ra sy pow ojennej w P o l sce. W te n sposób pra sa regionalna została um ieszczona n a tle ogólnopolskim z uw zględnieniem regionalnej specyfiki p ra sy olsztyńskiej i u k azan iem ogól nych praw idłow ości p ra sy polskiej. T en sy n tety czn y szkic, o p a rty n a d o ty ch czasowej lite ratu rze historycznej i prasoznaw czej daje c h ara k te ry sty k ę po w o jen n ej p ra sy polskiej. Na ogół B. Ł ukaszew icz podchodzi z d y stansem do poglądów i opinii głoszonych przez in n y ch badaczy, tylko w k w estii perio d y - zacji dziejów p racy pow ojennej zaw ierzył dotychczasow ym ustaleniom . O ile pierw szy okres p rz y p ad a jąc y n a lata 1944— 1948 nie budzi w iększych w ą tp li wości, to już cezura lat 1948— 1956 w y m ag a pew nych korekt. Polski P aźd zier n ik nie w y buchł nagłe, lecz poprzedzały go w ydarzenia, k tó ry m prasa s e k u n dowała. J u ż w 1955 r. rozgorzały na łam ach p ra sy dy sk u sje zapow iadające październikow e przem iany. P o jaw ien ie się n a łam ach p ra s y krytycznego i o b rachunkow ego to n u wobec rzeczyw istości było zapowiedzią now ego e ta p u w jej funkcjonow aniu. T rudno też trak to w a ć lata 1956—1971 jako jeden okres, choćby w zględy organizacyjne funkcjonow ania p ra sy u sp raw ied liw iały tak ie ujęcie problem u. T rzeba w yodrębnić lata 1955— 1958 jako o d ręb n y etap, w y różniający się dużym ożyw ieniem prasy, k ry ty cy zm em i zaangażow aniem w sp raw y teraźniejszości i przyszłości k ra ju . To w łaśnie w te d y toczyły się na łam ach p rasy burzliw e dyskusje n ad polską drogą do socjalizmu, skutecz nie w yciszone w latach następnych. Nie są to oczywiście z arz u ty pod adresem B. Łukaszewicza, ale próba zajęcia innego stanow iska wobec oficjalnie p r e zentow anych poglądów n a e ta p y rozw oju współczesnej p ra sy polskiej.
Nie zgodziłbym się z autorem , że prasa „C zytelnicza” była b ezp arty jn a, chociaż sam kiedyś w y rażałem tak ie poglądy. G azety „C zytelnika” b y ły w aż nym elem entem p ro p a g an d y p artii, a tylko ze w zględów tak ty c zn y ch nie n o siły stem pla p artyjnego. Można b y je określić m ian em p ra sy p o zap arty jn ej, iecz k iero w an ej przez partię.
Na tle p ra s y ogólnopolskiej p rzedstaw ił a u to r zwięzłą c h ara k te ry sty k ę etapów rozw oju p ra sy olsztyńskiej. W ydobył specyfikę olsztyńską, niezależnie od cech, po tw ierd zający ch ogólne praw idłow ości, i regresów p ra sy polskiej.
5 6 2 Recenzje i om ó wi e n ia
T rzeba zgodzić się z poglądem , iż zm iany w p rasie teren o w ej dokonyw ały się z pew nym opóźnieniem. W yczekująca p ostaw a m iejscow ych dysponentów p ra sy m usiała zaważyć n a tem aty ce i sposobach n aśw ietlan ia ak tu a ln y ch z ja w isk przez prasę regionalną. K siążka u k azu je aktyw ność środow iska dzienni karskiego W arm ii i M azur w tw orzeniu pow ojennej p ra sy oraz w jej rozwoju. Podobnie ja k i w in n y ch regionach k ra ju , było tu w iele in teresujących, ale i k ró tk o trw a ły ch in icjaty w prasow ych i w ydaw niczych. Dobrze, że au to r uch ro n ił je od zapom nienia.
Zasadniczą część p racy stanow ią szkice m onograficzne „Głosu Z iem i”, „Wiadomości M azurskich” i „Głosu O lsztyńskiego” („G azety O lsz ty ń sk iej”). Ta część rozpraw y, obok rozw ażań o poligrafii olsztyńskiej, jest w ynikiem w pełni sam odzielnych b ad ań autora.
C zytelnika in te res u je nie tylko treść rozpraw y, ale i m etody b a d a ń za stosow ane przez autora. P ostępow anie badaw cze h isto ry k a p ra sy n a tra fia na w iele trudności w y n ik ają cy ch z nied o statk ó w w a rsz ta tu pracy. Z byt jedno stro n n e zastosow anie opisu i analizy treści może sprow adzić n a m anow ce p rzyczynkarstw a. T akże p rzesadne stosow anie prasoznaw czych m etod pom iaru pozw ala n a re k o n stru k cję zew nętrznego k sz tałtu gazety, lecz gu b i to, co w n iej jest najistotniejsze, czyli treść. B. Ł ukaszew icz u n ik n ą ł obu ty ch n iebezpie czeństw i w y b rał drogę pośrednią b a d ań in terd yscyplinarnych. W te n sposób dokonał re k o n stru k cji dziejów p ra sy oraz m etod jej redagow ania. Słusznie zrezygnow ał z drobiazgow ej analizy k o lejnych n u m eró w gazet i dokonał do boru roczników i n u m eró w w edług zasady liczb losowych. Można dyskutow ać, czy analizow ane przez au to ra roczniki „G łosu O lsztyńskiego” — „G azety Ol szty ń sk iej” są w pełni re p re z en taty w n e dla om aw ianego trzydziestolecia. O d czuw am b ra k analizy rocznika 1963, z roku, w k tó ry m zaczął n a rasta ć kryzys gospodarczy, a także z la t 1968— 1970 ch arak tery zu ją cy c h się napięciam i poli tycznym i, społecznymi i gospodarczym i. Można przypuszczać, że z przyczyn od siebie niezależnych a u to r m usiał przed k ilk u laty zrezygnow ać z tej te m atyki.
B. Łukaszew icz słusznie p re fe ru je w sw oich b a d an iach tem a ty k ę regio nalną, a zwłaszcza złożony problem ludności rodzim ej W arm ii i Mazur. Z o m aw ianej książki p rzeb ija zaangażow anie p ra sy olsztyńskiej w obronę W arm iaków i M azurów. O drębną spraw ą pozostaje skuteczność te j obrony. A u to r n ie m ów i w jak im stopniu in te rw e n cje prasow e pom ogły k rzyw dzo nym ludziom. Z zestaw ień zespołów red ak cy jn y ch w ynika, że p rocent dzien n ik arz y pochodzących spośród ludności rodzim ej był znikom y, dom inow ali ludzie napływ ow i. A któż m ógłby lepiej rep rezentow ać potrzeby Polaków zw anych autochtonam i, niż dziennikarze urodzeni n a tej ziemi.
Interesująco p rezen tu ją się k ró tk ie dzieje zaangażow anego w sp ra w y lu d ności rodzim ej, tygodnika „Głos Ziem i”, będącego p rzejaw em aktyw ności p r a sow ej S tro n n ictw a Ludowego. Za pomocą analizy fo rm aln ej a u to r ukazał po stępującą centralizację k iero w an ia prasą i jej uniform izację. G w ałtow ny sp a dek liczby m ateriałó w w łasn y ch redakcji, a w zrost m ateriałó w agencyjnych był w latach pięćdziesiątych zjaw iskiem ogólnopolskim. Nie ominęło ono i p r a sy olsztyńskiej.
W pierw szym okresie po w yzw oleniu u k azały się „W iadomości M azur skie” , jako p rz ejaw in ic jaty w y w ydaw niczej M inisterstw a Inform acji i P ro p a gandy, a w łaściw ie jego urzędu olsztyńskiego. A utor słusznie w iąże likw idację pism a z rozw iązaniem tego osobliwego m in isterstw a i stabilizacją polityczną
Recenzje i om ów ie ni a 5 6 3
po w y b o rach do Sejm u U stawodawczego. Szkoda, że nie pokusił się o p re ze n tację działalności W ojewódzkiego U rzędu In fo rm acji i P ro p ag an d y w O lszty nie. Śm iem przypuszczać, że ocena nie w y p a d łab y z byt pozytyw nie.
O statn i szkic dotyczy ukazującego się do dziś dziennika — „Głosu O l sztyńskiego” p otem „G azety O lsztyńskiej” . B ył to jeden z najpóźniej utw o rzonych organów teren o w y ch P Z PR , w czym a u to r słusznie w idzi p rz e ja w y słabości a p a ra tu propagandow ego p a rtii n a ty m tere n ie w końcu lat czterdziestych. Na przykładzie te j gazety poznajem y k ie ru n k i d ziałań p ro p a g andy politycznej w pierw szej połowie łat pięćdziesiątych oraz stag n ację p ra sy, m im o fasadow ego ru c h u k o respondentów i przym usow ego czytelnictw a; jed n y m słow em — oderw anie p ra sy od ak tu a ln y ch problem ów p a rtii i spo łeczeństw a. A u to r nie uległ sugestii w ielkich liczb w ch a ra k te ry sty c e ru ch u korespondentów terenow ych, lecz sk o nfrontow ał go z m asow ym nap ły w em listów do re d ak c ji w okresie P aździernika 1956 r. P roblem odnow y p a źd zier nikow ej i ro zrach u n k u z latam i poprzednim i omówił a u to r n a przykładzie dod atk u do te j gazety pt. „Rzeczywistość”. B łędy popełnione przez a d m in i stra cję i k rz y w d y w yrządzone ludziom m ają c h a ra k te r nie tylko lo k aln y lecz w y m iar ogólnopolski. Szkoda, że a u to r przy om aw ianiu ty ch problem ów nie sięgnął także i do „Głosu Olsztyńskiego” . T ru d n o dać w iarę zapew nieniom B. Łukaszewicza, że gazeta ta b yła w latach 1951— 1956 rzeczyw istym po śred n ik iem m iędzy p a rtią a czytelnikam i. Sam au to r stw ierdza n isk i poziom przygotow ania zawodowego d ziennikarzy i b ra k i w w ykształceniu ogólnym. Śm iem w ątpić, aby tac y ludzie, okraszający sw oje sloganow e te k s ty cy tatam i z dzieł Stalina, m ogli u łatw iać pośrednictw o m iędzy p a rtią a społeczeństw em . R uch korespondentów nie spełniał też n a ogół roli pośrednika m iędzy społe czeństw em a w ładzą. B ył więc to głów nie monolog.
Zw ięzłe zakończenie zaw iera podsum ow anie c h a ra k te ry sty k i współczes nych dziejów p ra sy olsztyńskiej. A u to r w ykazał, iż prasa ta stanow i egzem- p lifikację funkcjonow ania p ra sy regionalnej w Polsce. K siążka B. Ł u kaszew i cza jest bez w ątp ien ia jedną z najlepszych m onografii o w spółczesnej prasie polskiej.
Solidna baza źródłow a, tra fn y dobór m etod badaw czych oraz sposób w y p ro w adzania uogólnień stanow ią o jej w alorach, a lekki sty l spraw ia, że czyta się ją z zainteresow aniem . S ta ra n n a opraw a ed ytorska oraz ilu stra cje i indeksy podnoszą jeszcze w artość te j rozpraw y.