• Nie Znaleziono Wyników

Kategorie chłopstwa w przedwojennej terminologii warmińskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Kategorie chłopstwa w przedwojennej terminologii warmińskiej"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Steffen, Wiktor

Kategorie chłopstwa w

przedwojennej terminologii

warmińskiej

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2-3, 279-284

1983

(2)

M

I

S

C

E

L

L

A

N

E

A

W ik t o r Steffen

KATEGORIE CHŁOPSTWA

W PRZEDWOJENNEJ TERMINOLOGII WARMIŃSKIEJ

W żadnej d zieln icy p olsk iej n ie różnicow ano ch łop ów w tak im stopniu jak na W arm ii, o d erw an ej od m acierzy po p ierw szy m rozbiorze P olsk i. T u ­ taj ży c ie n a w s i u k iadało się inaczej niż gd zie ind ziej. U jm u jąc rzecz ogóln ie m ożna p ow ied zieć, że sp ołeczność chłopska d zieliła się na W arm ii na k ilk a zasadniczych k ategorii n a leżą cy ch w p ra w d zie do jednego stan u , ale różn ią­ cy ch się pozycją społeczną, zak resem p r z y w ile jó w i w p e w n y m stopniu n a w e t trybem życia. T aki podział opierał się na zasadzie stanu m ają tk o w eg o p o szc ze­ g ó ln y c h chłop ów . A do tego, że przyb rał na W arm ii tak ja sk ra w e form y, p rzy ­ czyn iła się z a p ew n e także m en ta ln o ść i o b y czajow ość P ru sak ów , z k tó r y m i W arm iacy przez sw e p o łożen ie g eo g ra ficzn e cią g le się styk ali, a k tó r zy lu ­ b o w a li się w sw o jej n ie m a l osła w io n ej „R angordnung”, w hierarch izacji w sz y stk ic h d zied zin życia sp ołeczn ego, w y zn a czającej zarów no grupom , jak i jed nostkom o k reślone m ie jsc e w społeczn ości na zasadzie podporządkow ania i w za jem n e j zależn ości n iższ y ch o rgan ów i struktur od w y ższy ch . Tak w ię c n a W arm ii rozróżniano następ u jące k a te g o rie lu d zi tru dn iących się upraw ą roli: w ła śc ic ie li ziem skich, gb urów i gospodarzy, drob n ych roln ik ów , ch a łu p ­ nik ów , o g rod n ik ów i szarw arczników .

N a zw obszarnik lub ziem ia n in na W arm ii n ie u ży w a n o . W ła ścicieli m a ją t­ k ó w ziem sk ich n a zy w a n o tam p ow sz ech n ie m a j ą t k a r z a m i. A zaliczano do nich, z grubsza rzecz biorąc tych, co p osiad ali co n a jm n iej 400 m órg c z y li 100 h e k ­ tarów ziem i u p raw nej. Oni sta n o w ili najbardziej e k sk lu z y w n ą grupę. Z a m y ­ k ając się w sw o ic h m ajątk ach , dbali p rzew a ż n ie ty lk o o sw o je p r y w a tn e sp ra ­ w y i in teresy, ż y li ży ciem rodzinnym , n ie zw racając u w a g i na to, co się w o ­ k ół działo. N a w e t w z a je m n ie rzadko się od w ied zali. Ich kon tak t ze sp o łec zeń ­ stw e m w ie jsk im b y ł n ik ły, ograniczał się, m ożn a p ow ied zieć, tylk o do n ie ­ w ie lu sp raw urzęd ow ych . Spośród n ich b o w ie m rek ru to w a li się przew ażnie m ia n o w a n i przez lan tr a tó w w ó jto w ie . F u n k cje p ow ierzano im d latego, że ich m a jątek sta n o w ił gw ara n cję pokrycia strat, g d y b y ta k ie p o w sta ły na skutek n a d u żyć lub sp rzen iew ierzen ia m ien ia p ań stw o w eg o , z braku nadzoru nad sp ra w a m i w ch o d zą cy m i w zakres ich u rzęd ow ej działalności.

Brak b liższy c h k o n ta k tó w w ła śc ic ie li ziem sk ich ze społecznością w ie jsk ą w y ra ża ł się n a w e t w form ie zw racania się do nich. T y tu ło w a n o ic h za w sze panam i, przy czym trzeba zaznaczyć, że w język u ludu w arm iń sk ieg o ty tu łu tego u ży w a n o je d y n ie w stosun k u do osób w y ż e j p o sta w io n y ch w h ierarchii sp ołecznej, fizy czn ie n ie pracujących, dobrze sy tu o w a n y ch , zam ożn ych albo

(3)

28 0 W ik t o r Steffeń

sp ec ja ln ie u p r z y w ile jo w a n y c h przez w ła d z e p a ń stw o w e, a w ię c do w ła śc ic ie li m ajątk ów , b ogatyc h kup ców , u rzęd n ik ów p a ń stw o w y ch , nau czycieli, żan d ar­ m ó w itd. U ż y c ie ty tu łu pan św ia d cz y ło o d y sta n sie m ięd zy osobą zw racającą się a tą, do której się zw racano. Na ogół zaś w k o n tak tach m ięd zy lu d zk ich is t ­ n ia ły d w a sposoby zw racania się: przez „ w y ” albo przez „ ty ”. Do ludzi sta r­ szych, obcych lub bliżej n ie znan ych zw racano się z r eg u ły przez „ w y ”, do ludzi w ró w n y m w ie k u lub m łodszych przez „ ty ”. Z pu n ktu w id zen ia języ k o ­ w e g o in teresu jące jest, że na W arm ii rozróżniano dok ładn ie i k o n sek w en tn ie fo rm y c za so w n ik o w e łączące się z zaim k ie m „ w y ”. G dy zw racano się do d w óch lu b w ięcej osób, p o słu g iw a n o się formą dualną na «ta», np. W y w s z y s c y ta k m y ś li t a , bo nie zn a t a p r a w d y . G dy n ato m ia st zw racano się do jednej osoby godnej szacunku, p osłu g iw a n o się za w sze liczbą m nogą czasow nika kończącą się na «cie», np. W y p rz e d a jc ie , o j c z u l k u , t e g o ź r e b a k a , bo i ta k z n ie go nic nie będ zie.

P anam i n a z y w a li w ię c m ajątk arzy ci, którzy do n ich n ie b y li uprzedzeni. Z lek k im o d cien iem pogard y n azyw an o ich także ż ło k a m i. N azw a ta w y w o d z i się n ie w ą tp liw ie od przestarzałego dzisiaj rzeczow n ika żul, oznaczającego osad n a n iesio n y przez w o d ę czy li n am u ł u ży źn iający gleb ę. P o w sta ła ona z pnia sta n o w iącego w y r a z p o d sta w o w y żu l i form antu p rzyrostk ow ego -ak, ok reśla ­ jącego człow iek a w e d łu g teren u lub środow iska, w którym działa, z a m iesz­ k u je lub z którego pochodzi (por. K rak ow iak = m ieszk an iec K rakow a, N agla- dziak = m ieszk an iec N aglad). Tak w ię c pierw otn a n azw a w ła śc iciela m ajątku m iała postać ż u l a k (na W arm ii z p och y lo n y m «a» w y m a w ia n y m jak «о»: żu- iok) i oznaczała osobnika gosp odarującego na ziem i użyźn ion ej nam u łem , na ziem i urodzajnej. W te n sam sposób p o w stała n a W arm ii n azw a t orf ak (torj-a k), oznaczająca człow iek a gospodarującego na ziem i torfiastej. Takich p rzyk ład ów m ożna b y z teg o teren u przytoczyć w ięcej. P ostać żu l a k n ie u tr z y ­ m ała się jednak na W arm ii na stałe. Do z m ia n y tej n a z w y przyczyn iło się in n e zja w isk o języ k o w e p o w sz ech n e na W arm ii, a polegające na tym , że «u» w y stę p u ją c e w sąsied ztw ie w a r g o w e g o «1» u leg a ło w p e w n y c h okolicznościach zanikow i. C h arakterystyczna jest pod tym w zg lęd em ogóln op olsk a n azw a n a u ­ ka, p o w stała z pnia u k i przedrostka na. P o n iew a ż w d ialek cie w arm iń sk im w n a g ło sie w y ra zó w zaczyn ających się od sa m ogłosek «о» lub «u» w y stę p u je z r eg u ły p rotetyczn e w a r g o w e «ł» (oko — loko, u czyć — luczyć), przeto rze­ czow n ik nauka w św iad om ości, że n a jest p rzedrostkiem n ie n ależącym do. pnia, w y m a w ia n o jak naluka. W dalszym jego rozw oju «u» w sąsied ztw ie w a r ­ g o w eg o «1» u leg ło za n ik o w i i w ten sposób w y ra z te n przyjął się na W arm ii w postaci nalka, albo raczej z p och y lo n y m «a» w postaci n o l k a (W p śą tk i i w t o r k i s z u r k i ch od zą do ko śc io ła na nolka). P odobnie m iała się sp raw a z n a ­ zwą żu lak, w ystęp u ją cą na W arm ii w fo n e ty cz n y m b rzm ieniu żu ło k. W są ­ sie d z tw ie «ł» (podobnie jak w w y r a z ie n a l u k a ) «u» u leg ło za n ik o w i i w ten sposób p o w stała n a zw a żła k, w w arm iń sk iej w y m o w ie żlo k. Że isto tn ie tak było, dow odzi n azw a ż u ła w y (od pnia żuł), która na W arm ii k o n sek w en tn ie w y s tę p o w a ła w postaci ż l a w y (nie z l a w y , bo to b yła postać mazurska).

K to zaś pałał n ien a w iścią do m ajątkarzy, n a zy w a ł ich o b e lż y w ie b r z u ­ chacz ami, b el ch acz am i, be to n a m i lub b e be ch am i. W sz y stk ie te p rzezw iska n a ­ w iązują do ich otyło ści i tęg ich brzuchów . N ien a w iść do n ich ż y w ili zw łaszcza ludzie bied n iejsi, w stosun k u do nich u p ośled zen i lub w jakiś sposób przez n ich sk rzyw dzeni, a szczególn ie szarw arcznicy, o k tó r y ch b ęd zie jeszcze m ow a.

Drugą stosun k ow o dużą grupę społeczności w ie jsk ie j sta n o w ili zam ożni «•

(4)

Kate go rie ch ło p st wa w t e rm in o lo g ii wa rm iń ski ej 281

chłopi. A le na W arm ii n ig d y n ie n azy w a n o ich chłopam i. Bo ta n azw a m iała tam znaczn ie w ę ż sz y zakres z n a czen io w y niż w języ k u ogóln o p o lsk im i ozn a ­ czała jed y n ie m ężczyzn ę lub m ęża. Chłopa jako rolnika n azy w a n o na W arm ii g b u r e m lub g o sp o d a r ze m , przy czym n a zw a gbur, w y w o d zą ca się ze średnio- -górn o -n iem ieck ieg o „G ebur” oznaczała raczej chłopa zam ożnego. N a zw a g o s­ podarz m iała nieco szerszy zakres zn a czen io w y i od p ow iad ała m n iej w ięcej n iem ie ck ie j n a zw ie „ L an d w irt”. U ży ta w liczb ie m nogiej odnosiła się do ca­ łego zespołu chłopstw a, zarów no do ch łop ów zam ożnych jak i m niej zam oż­ nych. P o w ie d z e n ie g o sp o d a rze m a j ą dziś do b re c z a sy znaczyło, że chłopom (zarówno zam ożnym , jak i m niej zam ożnym ) pow od zi się obecn ie doskonale. Z naczenie n a z w y gospodarz uściślano n ie k ie d y p rzy d aw k am i p rzy m io tn ik o ­ w y m i. M ów iono w ię c o gospodarzach w ię k sz y c h i m nie jszy ch , tj. za m o żn iej­ szych i m niej zam ożnych. D o gb urów czy li do zam ożnych ch łop ów zaliczano tych, którzy p osiad ali od około 100 do 400 m órg ziem i upraw n ej. A4e i w śród nich b y ły p e w n e różnice. N a jzam ożniejszych g b u rów n azyw an o n ie k ie d y p o d - p a n k a m i. Do n ich zaliczano tych, którzy posiadając w ię k sz y obszar ziem i o so ­ b iście n ie w y k o n y w a li ciężk ich prac rolnych, lecz ogran iczali się do ich nad zo­ row an ia lub do w y k o n y w a n ia prac lżejszych. A le, co zn a m ien n e i śm ieszne, p od p ank iem n azy w a n o tylk o tego, k tó r y oprócz w y m ie n io n e g o w aru n k u , tj. dużego gospodarstw a, posiadał ponadto sk łon n ość do tycia, którem u brzuch w y r a ź n ie się zaokrąglał.

G burzy sta n o w ili jak b y za m k n ię ty klan. Znali się w z a je m n ie i ch ętn ie ze sobą obcow ali. G burzy m ło d si i sy n o w ie starszych sp o ty k a li się w każdą n ie ­ dzielę po g łó w n y m n a b o żeń stw ie w k o ściele „na cm en tarzu ”, spędzając w cie­ n iu w y so k ic h i ro złożystyc h .drzew jakiś czas na tow a rzy sk ich rozm ow ach 0 'tym, co się dzieje w p o lity c e i o sw o ic h spraw ach za w od ow ych . Do k a rcz­ m y, która z w y k le zn a jdo w a ła się w pobliżu kościoła, w s tę p o w a li rzadko. A jeżeli już do niej w eszli, w y p ili po jed nym lub po d w a k ieliszk i gorzałki 1 w ra ca li do domu. P ija k ó w w śród g b u rów b yło bardzo m ało. M łodzi p rzed­ sta w ic ie le klanu gbursk iego zrzeszali się zw łaszcza w ochotniczej straży p o­ żarnej. K ażda zbiórka ćw icze n io w a lub k ażd y udział w g aszen iu p ow sta łeg o pożaru d a w a ł im okazję do w y p ic ia k ieliszk a w ó d k i i do to w a rzy sk iej g a w ę ­ d y po zak ończeniu akcji.

Zarów no starsi gospodarze, jak i ich sy n o w ie dorośli o d g ry w a li p ew n ą rolę w w ie jsk im życiu społecznym . Starszych proszono często n a urządzane w szkołach w ie jsk ic h uroczystości z okazji pruskich św ią t p a ń stw o w y ch , na rocznicę obch od ów z w y c ię stw a P ru sa k ó w nad F rancuzam i pod S edanem (w r. 1870) lub na uroczystości u rod zin ow e cesarza. A le na te u roczystości z ja ­ w ia ł się sporadycznie tylko jeden albo d w óch gburów . A często żaden z ta ­ k iego zaproszenia n ie skorzystał. Ż y w y n a tom iast u dział brali gbu rzy w życiu k oście ln o -relig ijn y m . Oni zasiadali w radzie p arafialnej, im p ow ierzano zb ie­ ranie k o le k ty w czasie n ab ożeń stw oraz proszono ich do in n ych zaszczytn ych u słu g k o ścieln ych , jak np. do n ie sie n ia bald ach im u w czasie procesji z m o n ­ strancją.

N a W arm ii istn iał od d a w ien daw n a zw yczaj h on orow ego eskortow an ia biskupa, w izy tu ją ce g o diecezję, od jednej do d rugiej g ra n icy parafii. Zorga­ n izow a n iem hon orow ej esk o r ty k onnej zajm o w a li się m łodzi p rzed sta w iciele stanu gburskiego. P o w ozu zap rzęgn iętego w cztery k on ie — dla b iskupa — dostarczał w ła śc ic ie l m ajątk u lub któryś z najzam ożn iejszych gburów . P r z y ­ g o to w a n ie do pu b liczn ego w y stą p ie n ia plutonu kon n ego w y m a g a ło o c z y w i­

(5)

ście dłu ższego ćw icze nia i zgrania ch łop sk ich koni. Takim i ćw icze nia m i k ie ­ r o w ał zazw yczaj jeden z m łodszych gburów , k tó r y m ia ł poza sobą czyn n ą s łu ż ­ bę w k a w a lerii lub artylerii. On też sp ra w o w a ł w czasie eskor ty fu n k cję d o ­ w ó d c y oddziału. Jeźd źcy przybrani w sz a rfy o b arw ach p a p iesk ich p rezen to­ w a li się w sp a n ia le, a w iw a tu ją c e okrzyk i przy w jeźd zie tego orszaku do w si zd a w a ły się w ita ć n ie ty lk o biskupa, a le ta k ż e d u m n ie k łu su ją cy oddział k o n ­ ny. D u m n i b y li g b u rzy ze sw e j p ozy cji w w ie jsk im sp o łec zeń stw ie, m oże n ie t y le m ężczyźn i, z k tó r y ch grona p rzew aż nie r ek ru to w a li się sołty si, ile raczej ic h żo n y i dorosłe córki. One z gó ry p a tr zy ły na sw e rów ieśn iczk i i k oleżan k i n ie n ależące do teg o k lanu. Za to p ię tn o w a ła ich n a w e t p ieśń lu d ow a rozpo­ czynająca się słow am i: P o g łu p i a ł y g b u rs k ie có ry , z a d z i e r a j ą nos do góry. S k o m p o n o w a ły ją za p e w n e d ziew częta u p ośled za n e przez nie.

N astęp n e m iejsce w h ierarch ii ch łop sk iej za jm o w a li chłopi średniorolni. T u zaliczano posiad ających po 30 do 100 m órg ziem i. P o w szec h n ie n azyw an o ich m n i e j s z y m i g o sp o d a rza m i, rzadziej śr e d n ia k a m i. Tych, k tó r zy up raw iali z iem ię najniższej klasy, np. p o d leśn e piaski, n azy w a n o także pl e w n i a k a m i , jako że ze sw o ic h ła n ó w „zbierali w ię c e j p le w n iż ziarna”. W ielu z m nie jszy ch gospodarzy żyło w e w zg lęd n y m , jak na o w e czasy, dobrobycie. P o dob n ie jak g b u r z y p osia d a li n o w o czesn e b ryczki, o d św ię tn e sanie, n a jw a żn ie jsze m a szy ­ n y p otrzebne w gospodarstw ie. N a jb ie d n iejsi z n ich u z u p ełn ia li sw o je docho­ d y m a s z t o w a n i e m , czy li zw ózk ą d łu ży c z la só w p a ń stw o w y c h do tartaków . W o d ró żn ien iu od g u b rów , k tó r y ch gospod ark a op ierała się p rzew a ż n ie na u p ra w ie zbóż i roślin o k o p o w y ch oraz h o d o w li b y d ła — śred nia c y d a w a li p ierw szeń stw o h od ow li trzod y ch lew n ej, drobiu i gospodarce m leczn ej. W każ­ d y dzień ta r g o w y (dw a razy w tygodniu), już. w c z e sn y m ran k iem c ią g n ęły w o z y śr ed nia k ó w do m ia sta albo też ich k o b ie ty zd ążały z koszam i w y p e ł­ n io n y m i m a słem i jajam i na dw orzec, że b y z a w ieźć to w a r y do m iasta. S p rze­ d a w a ły je na ryn k u lub d ostarczały sta ły m klien tom . P ozy cja społeczna śred ­ nia k ó w b yła w o g ó ln y m odczuciu n iższa n iż gburów . N ie b yło te ż ściślejszy ch w ię z ó w m ię d z y gburam i a średniakam i. W yjść zam ąż za średniaka uchodziło w sferach gbu rsk ich za degradację. N ie m ie li też śred niacy ty c h p rzy w ilejó w co gburzy, choć zdarzało się, że ta k ż e spośród n ich w y b iera n o sołty só w .

P rzez śc isły zw ią zek z k ościołem , śred nia c y w a ln ie p rzyczy n ia li się do pod trz y m y w a n ia polskości n a W arm ii. W ty m w z g lę d z ie gbu rzy m ie li m n ie j­ sze zasługi. To w ła ś n ie średniacy, zarów no m ężczyźni, jak i k o b ie ty zrzeszali się w k ółk ach różańcow ych, odpraw iając m o d litw y w język u p olsk im i ś p ie ­ w ają c p olsk ie p ie śn i nabożne. Ich córki grem ia ln ie w s tę p o w a ły do chórów k o ­ śc ieln y c h i n a d a w a ły u r o czy sty charakter p olsk im nabożeń stw om . S y n o w ie zaś razem z m łodzieżą robotniczą tw o r z y li g m in n e ork iestry i u św ie tn ia li sw oim i w y stę p a m i uroczystości k o ście ln e (procesje B ożego Ciała i odpusty zw a n e na W arm ii ki er mas am i).

G ranice m ię d z y gburam i a śred niak am i za cierały się zu pełnie, g d y ch o ­ dziło o pom oc w w yp a d k a ch lo so w y c h lub w w ię k sz y m przed sięw zięciu . W ted y jedni pom agali drugim sam orzutnie i bez w ah an ia. B y ło regu łą na W armii, że g d y pożar stra w ił ja k ie m u k o lw iek gospodarzow i zabudow ania, w sz y sc y p o ­ czu w ali się do obow iązk u b ezin tereso w ne j p om ocy, dostarczając m u zboże, paszę i m a ter ia ły b udow lane, jakim i dysp on ow ali, np. k a m ie n ie do fu n d a m en ­ tów , żw ir i d łu ży ce z w ła sn y c h la só w n a desk i i belki. J e ś li zaś kto p rz y s tę ­ p ow ał do b u d o w y dom u lub b u d ynk u gospodarczego, w s z y sc y gospodarze po­ d ejm o w a li bezpłatną zw ózkę m a ter ia łó w bu d ow lanych. A g d y stan ął już zrąb

(6)

Kat e g o rie ch łop stwa w te rm in o lo g ii wa rm iń s k ie j 283 budynku, m łodsi gospodarze i sy n o w ie starszych zja w ia li się g rem ialn ie , żeb y p om óc w ciosaniu b e le k i u sta w ia n iu pod nadzorem cieśli k o n stru k cji dachu. To b yło n iem a l p u n k tem honoru każd ego gospodarza.

D alszą grupę chłopską sta n o w ili ch łop i m ałorolni. N a zy w a n o ich często og oniarzam i. Do tej g ru p y zaliczano tych, co p osiad ali od około 8 do 30 m órg ziem i. J a k ie jest poch od zen ie n a z w y ogoniarz, n ie da się bezspornie ustalić. J e st m o żliw e, że n azw a ta p o w stała p rzez zn iek sz tałcen ia n a z w y zagoniarz. P odob n ych zn iek sz ta łceń m ożna b y dużo przytoczyć z teren u w a rm iń sk iego. D la ilu stracji podam tutaj ty lk o k ilka, jak p o d si e nie = podcienie, o k o m a n = ekonom , m e d y k o w a ć = m ed y to w a ć, b i w a k o w a ć = w iw a to w a ć itp. N a zw a za ­ goniarz w y w o d z i się od rzec zow n ika zagon, p odobnie jak n a zw a m ajątkarz jest d e ry w a tem n a z w y m ajątek.

N a zw ą zagon określano na W arm ii w ą sk i pas zoranej ziem i od d zielon y bruzdam i od sąsied n ich zagon ów n ależą cy ch do tego sam ego pola. N a zw a za­ goniarz n ie m o g ła zatem p ow stać n a W arm ii b ezpośrednio z rzeczow n ika z a ­ gon, bo n ie m ożna sobie w yob razić, ż e b y w ła śc ic ie la w ięk sz eg o pola sk ła d a ­ jącego się z k ilk u lub k ilk u n a stu zagonów , u k ła d a ją cy ch się z roku na rok inaczej, n a zy w a n o od części jego posiadłości. W in n y ch dzieln icach P o lsk i n a ­ zy w a n o zagon am i także w ą sk ie, d łu g ie p a sy ziem i u p raw n ej od d zielon e od s ie ­ b ie m ied zam i i n ależące do różn ych w ła śc icieli, k tó r y ch tam w id o czn ie n a z y ­ w an o zagoniarzam i. Ta n a zw a dotarła także na W arm ię, a le p on iew a ż tutaj nazw a zagon m iała in n e znaczenie, n ie przyjęła się na ok reślen ie chłop ów m ałorolnych. N a W arm ii n atom iast, n ie w ie lk i, stosu n k o w o w ą sk i k a w a ł z ie­ m i, należącej do m a łorolnego chłopa n azy w a n o ogo nem . Często słyszało się p oga rd liw e p ow iedzenie: G d z i e ż on m a gospodarstw o, on m a ty ło t a k i w ą s k i ogo n z a wsią. S tąd p o w sta ła też n a zw a ogoniarz przyp u szczaln ie przez asocja­ cję z zagoniarzem .

O kreślając p o szczególn e k a te g o rie chłopów , za leżn ie od ich stanu m a ją t­ kow ego, p o d a w a łem dla c e ló w orien ta cy jn y ch liczb ę m órg, k tóra d ecyd o w a ła o p rzyn ależn ości do danej k ategorii. W p ra k tyce b y ło jednak nieco inaczej. Z iem ia n ie jest ró w n a ziem i. Jed n a jest urodzajna i p rzyn osi duże plony, inna p iaszczysta i m ało w yd a jn a . U p ra w ien ie ziem i urodzajnej w y m a g a w ię k ­ szego n a k ładu pracy n iż lek k iej i w ię k sz e j siły roboczej, w ię c e j koni. B o ciąg­ n ik ó w w te d y jeszcze n ie było. D la tego też isto tn y m k ry teriu m przyn ależn ości chłopa w arm iń sk ieg o do danej gru p y czy k ate g o rii b y ła liczba p osiadanych koni. Tak w ię c do p ierw szej grupy, do g b u rów zaliczano tych, którzy m ieli c ztery do d ziesięciu koni, do drugiej — śr ed nia k ó w — ty ch co m ie li d w a do trzech koni, a do ogon iarzy tych, co u p ra w iali sw oją ziem ię jed n y m koniem .

S red n iacy i ogoniarze u tr z y m y w a li ty le koni, ile r zec zy w iście potrzeb o­ w a li do u p ra w y sw eg o pola. Inaczej p rzed staw iała się sp raw a u gburów , d u m ­ n ych ze sw o jej p ozycji społecznej i chcących uchodzić za n ajzam ożniejszych. P o n iew a ż czy n n ik iem d ecy d u ją c y m w ty m w z g lę d z ie b yła liczb a koni, przeto u w ie lu g b u ró w przekraczała ona isto tn e potrzeby, na niek orzyść b yd ła r o g a ­ tego. B y ło ono często zan ied b an e i n ied oży w io n e, paszę b o w iem zja d a ły k o ­ nie, u tr z y m y w a n e za w sze w dobrej k ondycji. Na ty m p u n kcie gburzy b y li bardzo w rażliw i.

Z b liżon y do ch łop stw a m ałorolnego b ył stan c h a łu p n ik ó w . N a zy w a n o zaś tak n ie rzem ieśln ik ó w w y k o n u ją c y c h w d om u sw o je rzem iosło, lecz lu d zi p o­ siad ających w łasn ą chatę, czy li chałupę, z obejściem i ogród k iem oraz n ie ­ w ie lk im , p ołożonym często daleko od domu k ilk u m o rg o w y m gruntem . B y li

(7)

2 8 4 W ik t o r Steffen

oni najczęściej robotnikam i se zo n o w y m i u p raw ia ją c y m i w ch w ila ch w o ln y ch sw o je pola albo n iższym i funk cjon ariu szam i p a ń stw o w y m i, np. dróżnikam i, listonoszam i, e ta to w y m i p ra cow n ik am i k o le jo w y m i itp. Ich ż y w y in w en tarz to krow a, parę prosiąt i trochę drobiu. Do u p ra w y sw eg o pola pożyczali konie od gospodarzy, k tó r y m o d w d zięczali się za to w ła sn ą pracą przy ż n iw n y c h lub

in n y ch zajęciach gospodarskich.

Chcąc sobie zap ew n ić se zon ow ą pom oc przy pracach żn iw n y ch i oko­ p o w y c h sta w ia li zam ożni g b u rzy (na W arm ii m ó w iono gb u ry ) w p obliżu sw eg o obejścia m a łe ch atki jednorodzinne, p o w sz ech n ie n a z y w a n e ch atam i w o d ­ różnieniu od chałup chłopskich. Te ch atki o d d aw ali w ra z z działką ziem i pod u p raw ę w a r z y w i ziem n ia k ó w ludziom g o to w y m przyjść „na z a w o ła n ie” do pracy na roli, g d y taka zajdzie potrzeba. P o n ie w a ż chatka w raz z działką była z w y k le ogrodzona płotem , n azy w a n o jej czasow ego u ż y tk o w n ik a o g ro d ­ n ik ie m . C złow ieka zajm ującego się o grod n ictw em n azy w a n o na W arm ii g e r t- n e r e m (niem. Gärtner) lub rzadziej o g r o d o w y m . Z ależnie od liczb y dni p rze­ p ra cow an ych w ciągu roku przez ogrodnika i człon k ów jego rodziny otrzy ­ m y w a li oni ponadto — zgod n ie z zaw artą u m ow ą — dep u tat w n aturaliach (mąkę, groch i d rzew o na opał, jeżeli gbur p osiadał w ła sn y las). O grodnicy łatw o się d o g a d y w a li ze sw o im i pracodaw cam i i w ie r n ie im słu ż y li n a w et przez d łu gie lata.

In n y b ył stosun ek s z a r w a r c z n i k ó w do m ajątkarzy, chociaż w zasadzie w i ­ n ien b y ć p od obny jak ogrodników do sw y c h p racodaw ców . S zarw arcznikam i n azyw an o robotników ro ln ych m ieszk ających , w czw orakach n ależą cy ch do m ajątk u i pracujących w nim w raz z rodzinam i przez ca ły rok za o k reślony dep u tat oraz p e w n e w y n a g ro d zen ie pien iężn e. Od ogrod n ik ów różnili się przede w sz y stk im tym , iż n ig d y n ie zży li się ze społecznością, w której się znaleźli, bo p rzew aż nie z roku na rok zm ien ia li pracodaw cę, przenosząc się z m ajątk u na m ajątek. Ich p rzeprow adzki o d b y w a ły się regu larn ie 11 listo ­ pada, tj. w dzień św . M arcina. S tąd n a z y w a ły się m a rc in k a m i. S zarw arcznicy często m ie li preten sje do sw y c h p racodaw ców za szorstkie trak to w a n ie i w y ­ m aganie zb yt w y tężo n ej pracy. Z d rugiej zaś stron y n ie cie sz y li się sz a cu n ­ kiem sp o łec zeń stw a w ie jsk ie g o ze w z g lę d u na sw ój sposób bycia, na sw o b o d ­ n iejszy tryb życia i w u lg a r n y język, k tórym p o słu g iw a li się zw łaszcza ludzie m łodzi. W szystko to spraw iało, że n azw a szarw arcznik stała się m ianem p on i­ żającym i w p e w n y m stopniu obraźliw ym .

P o dział sp ołeczności chłopskiej na W arm ii b y ł w ię c zu p ełn ie w yra źn y , chociaż abstrahując od skrajn ych grup uk ładu — m ajątk arzy i szarw arczn i­ k ó w — ch łop stw o w a rm iń sk ie sta n o w iło m im o w szy stk o zw artą i zgod n ie ze sobą w sp ó łżyjącą całość.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The novelty of the proposed system is based on the integration of new lightweight and translucent materials, used both for latent heat storage and insulation, advanced computational

Other than for strictly personal use, it is not permitted to download, forward or distribute the text or part of it, without the consent of the author(s) and/or copyright

As a sensor-based control approach, the Incremental Nonlinear Dynamic Inversion (INDI) method has been successfully applied on various aerospace systems and shown desirable

Hemos tratado algunos pro- blemas cruciales de la teoría y la práctica fraseológica española e hispánica, entre los cuales hay que destacar: precisiones conceptuales sobre la

Władza pożądania nie stanowi dodatkowego stopnia w bytach żyjących, ponieważ wszystko, co posiada chociaż jeden zmysł, posiada również pożądanie.32

Celem pisma je s t publikacja wyników badań nad sztu­ ką oraz dostarczanie podstawowych materiałów źródło­ wych dla naukowców, wykładowców oraz

[...] Maryja, obecna wśród apostołów jako Matka, była dla nich żywym wspomnieniem Chrystusa: w Jej oczach odbijało się odbicie Zbawiciela, w swym niepokalanym Sercu chowała

How does Working from Home Affect Developer Productivity?–A Case Study of Baidu During COVID-19 Pandemic, arXiv preprint arXiv:2005.13167 (2020).. 6 Adapted from a quote attributed