• Nie Znaleziono Wyników

Postępy Astronomii nr 2/1969

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Postępy Astronomii nr 2/1969"

Copied!
82
0
0

Pełen tekst

(1)

POS TĘPY

A S T R O N O MI I

C Z A S O P I S M O

P O Ś W I Ę C O N E U P O W S Z E C H N I A N I U

W I E D Z Y A S T R O N O M I C Z N E J

PTA

TOM XVII - ZESZYT 2

1969

(2)
(3)

P O L S K I E T O W A R Z Y S T W O A S T R O N O M I C Z N E

POSTĘPY

ASTRONOMII

K W A R T A L N I K

TOM XVII - ZESZYT 2

1969

(4)

R e d a k to r naczeln y : S tefan Piotrow ski, W arszawa

C złonkow ie: Józef W itkow ski, P oznań W łodzim ierz Zonn, W arszawa

S ek retarz R edakcji: Jerzy S todółkiew icz, W arszaw a

A dres R edakcji: W arszaw a, Al. U jazdow skie 4 O bserw ato riu m A stronom iczne UW

W Y D A W A N E Z ZA S IŁ K U P O L SK IE J A K A D EM II N A U K

P r in te d in Pola nd

P aństw ow e W ydaw nictw o N aukow e O d d ział w Łodzi 1969 W y d a n ie I. N a k ła d 455 + 125 e g / . A rk . w y d . 5,00 A r k . d r u k . 5.00 P a p ie r offset, k i. III, 80 g. 70 x 100. O d d a n o d o d r u k u 10. V. 1969 r. D ru k u k o ń ­ c z o n o w m a ju 1969 r . Z am . 79 B-8 C e n a z ł 10,— Zakład G raficzny PWN Łódź, ul. G d ań sk a 162

(5)

O B S E R W A C Y J N E A S P E K T Y W IE D ZY O SUPE RN OWY CH K O N B A D R U D N I C K I

HABJItO/lATEJlbHblE ACnEKTbl ACTPOHOMMM CBEPXHOBbIX K. Pyf l HHUKMH

CoflepacaH M e

CBepxHOBbie npoflBMJiM CBoe cymecTBOBaHwe euie b KOHąe XIX BeKa (rjia-

Ba T), bhocji 3 a M e iu a T e jib C T B 0 b p a 3 B n r a e HeK0T0p b ix BHeranaKTvmecKMx hc-

cjieflOBaHHH. TojibKO b 1934 roay U b m k k m h B a a n e oBlhchmjim npHpofly 9TMX HBJieHMM. B COBpeMeHHOM aCTpOHOMMM CBepXHOBbIMM 30ByT BCe K p a T K O BpeM eH H ue, jipKMe, TOMe»iHbie jjBJieHMH, MMeiomwe aOcojiioTHbie B ejinqnH bt A /« c - 1 1 ni (T ^ a B a If). CBepxHOBbie pa3aejiaK)TCH Ha 5 rjiaB H b ix tm iio b (T jia B a III). CyuiecTByioT HeTMmmHbie C B e p xH O B b ie , 6 b iT b Mo*eT HBJisiomwecH n p e a - CTaBMTCJIHMM e m e flpyPM X TMnOB. MaCTOTa B 3 p b lB 0 B CBGpXHOBbIX Ka)KeTCH 3a- BMCHmeM OT npMpOflbl rajiaKTMK M CKOIlJieHMM rajiaK T M K , B KOTOpbIX OHM BCnblXH-

BaioT ( r ^ a B a IV ); ho cym ecT B ytom nii MaTepwaji HaóJiiofleHMM e ^ B a jm npuro- fleH fljia CTaTMCTvmecKnx pa ó o T (TjiaBa V ) . OcodeHHo HenpwroflHbi a jih otoK ue jiw AaHHbie o h p k o c t h x cBepxHOBbix ( P jia B a VI). CymecTByioT npeAJiOKeHwa npHMeHeHMH 6ojiee OflHOpOflHblX M exofl OTKpblTMSI CBepXHOBUX. COBpeMeHHOe pa3BMTHe I103HaHMH O CBepxHOBbix CBHfleTejIbCTByeT O CBS3H MX C 6ypHbIMM npouecaM M pa3BMTMH rajiaKTMK (T jia B a VII).

OBSERVATIONAL ASPECTS IN SUPERNOVA KNOWLEDGE

S u m m a r y

Supernovae revealed their existence already during the last decades of the XIX century (Chapter I), perturbing the development of extragalactic research at that time. First Z w i c k y and B a a d e in 1934 explained the nature of theśe phenomena. Today, astronomers call a supernova any short time existing, bright point object with an absolute magnitude in maximum

M

< —l l m (Chapter II). There are 5 main types of supernovae (Chapter III) and besides some peculiar objects which perhaps are representatives of farther types. The frequency of

(6)

supernovae outbursts seem s to depend on the nature of the parent g a la x ie s and parent cluster of g a la x ie s (Chapter IV) but the available observational data are too scarce for a statistical an aly sis (Chapter V). T his is especially true in the case of photometric data (Chapter VI). More homogeneous methods o f super- novae search are proposed. The present development of supernova research reveals connections between these objects and cathaclysmic p r o c e sse s in the evolution of g alaxies (Chapter VII).

S T R ESZ C Z E N IE

Supernowe dały poznać o swoim istnieniu już w końcu XIX w. (rozdział I), komplikując bieg badań pozagalaktycznych. Dopiero w roku 1934 Z w i c k y i B a a d e wyjaśnili naturę tych zjawisk. W d z is ie jsz e j astronomii supernowymi nazywa się wszelkie krótkotrwałe, jasne obiekty punktowe o jasn o ści absolut­ nej w maksimum M < —l l m (rozdział II). Supernowe dzieli się na 5 zasadniczych typów (rozdział III). Ponadto znane s ą egzemplarze nietypowe, stanowiące — być może — przykłady dalszych typów. C zę sto ść wybuchów supernowych wyda­ je się zależna od natury galaktyk macierzystych i macierzystych gromad galak­ tyk (rozdział IV), choć obecny materiał obserwacyjny mało się nadaje do prac statystycznych (rozdział V). Szczególnie mało nadają się do opracowań staty­ stycznych dane o jasn ościach supernowych (rozdział VI). Istnieją propozycje ulepszonych metod odkrywania supernowych prowadzących do bardziej jednoli­ tych danych. Obecny rozwój wiedzy o supernowych wskazuje na ich związek z burzliwymi procesami rozwojowymi galaktyk (rozdział VII).

1. HISTORIA

Wyróżnienie obiektów zwanych dziś supernowymi od zwykłych nowych wiąże się ś c iś le z powstaniem astronomii pozagalakty cznej. Wiąże s ię , co gorsza, w sposób negatywny. Rozbłysk supernowej w roku 1885 na kilkadziesiąt lat powstrzymał rozwój właściwych poglądów na przyrodę obiektów zwanych d z iś galaktykami i skierował bieg prac w tej dziedzinie na zupełnie błędne tory.

W drugiej połowie XIX w. astronomowie byli bliscy ostatecznego potwier­ dzenia pozagalaktycznej natury tzw. wówczas mgławic spiralnych, eliptycznych i nieregularnych. Istnienie tych obiektów zdawało się potwierdzać filozoficzne poglądy Kanta o istnieniu ,,wszechświatów-wysp” . Argumenty przeciwników poglądów kantowskich, polegające głównie na wykazywaniu podobieństw wspom­ nianych obiektów do mgławic planetarnych, nie były przekonujące i poglą,d kan- towski wspierany autorytetem tak wielkich astronomów, jak H u m b o l d t

(7)

zaczy-O bserw acyjne aspekty wiedzy o supernowych 101

n ał zwolna, a le sy stem aty czn ie z w y ciężać. I w takiej w łaśn ie s y t u a c ji w roku 1885 w Wielkiej „M g ła w ic y ” w Andromedzie ro z b ły sn ą ł obiekt 5 ,4 w ie lk o ści gw iazdow ej. P ie rw sz y o g ł o s i ł odkrycie H a r t w i g , ale n iezależn ie od niego od­ krycia dokonali D e i c h m i l l e r , O p p e n h e i m e r , L a m p i S c h r a e d e r , pomi­ nąw szy l is t ę kilkunastu astronomów, którzy dokonali go wprawdzie t e ż n ie z a ­ le żn ie , ale po o g ło sz e n iu odkrycia H a rt w i g a. C h o ciażb y t a im ponująca l i s t a odkrywców w skazu je na stopień zainteresow ania obserw acyjnego „ m g ła w ic a m i” p ozagalaktycznym i, które były w ó w cz as równie p asjon u jącym i obiektami, jak d z i ś kwazary.

Obiekt j a ś n i e j s z y niż s z ó s t e j w ielk o ści gw iazdow ej, nieruchomy i p o ja w ia ­ ją c y s ię tam, gd z ie przedtem nie było w idać nic, a m ie js c e było c z ę s t o o b ser­ wowane najw iększym i ówczesnymi te lesk o p am i, z o s t a ł zgodnie z ó w c z e sn ą wiedzą astronom iczną zaklasyfikow any ja k o g w ia zd a nowa. B y ła to nowa w „M g ła w ic y ” Spiralnej Andromedy. Prawdopodobieństwo przypadkowego rzuto­ wania b l is k i e j nowej na o d l e g łą „ m g ła w ic ę ” było w te j s z e r o k o ś c i g a l a k ty c z ­ nej znikomo małe. Wprawdzie zwolennicy teorii w szechśw iató w -w ysp trzymali s i ę tej m ożliw o ści, jako — zdaw ało s i ę — o sta tn ie j d e sk i ratunku, d la w ię k sz o ­ śc i wydawało s ię jednak teraz ja s n e , że „ m g ł a w i c e ” sp ira ln e nie s ą galak ty k a­ mi podobnymi do n a s z e j, l e c z obiektami wewnątrz układu Drogi Mlecznej. Wpraw­ d zie w ie lk o ści ab solutne gw iazd nowych były znane z m ałą d o k ład n o śc ią, wprawdzie rozmiary n a s z e j Galaktyki były sporne, a l e przy w sz y stk ic h m ożli­ wych do p rz y ję c ia m arginesach błędów odkryta „ n o w a ” przy s w o je j ja s n o ś c i m u siała s i ę znajdować wewnątrz układu Drogi M lecznej, a ponieważ w w ido cz­ ny s p o s ó b była zw iązana z „M g ła w ic ą ” Andromedy, więc i sam a "mgławica na­ l e ż a ł a do n a s z e g o układu gw iazdow ego, a wraz z n ią i inne, podobne obiekty. Gdy j a k i ś pogląd odnosi zw y cięstw o, zn ajdu je z reguły dodatkowe dowody i argumenty. I w tym przypadku p osy p ały s ię ta k ie , z których oprócz faktu, że mgławice sp iralne ulokowane były głównie w dużych s z e r o k o ś c ia c h g a l a k ty c z ­ nych (materii m iędzygwiazdowej wtedy nie znano) najd ob itniejszym był słynny pomiar ruchów własnych w Wielkiej Mgławicy Andromedy dokonany przez v a n M a a n e n a . Pomierzony ruch w łasny m iał w skazyw ać na obrót mgławicy rzędu 1 minuty łuku na rok. Niedobitkowie sp o śró d zwolenników teorii w sz e c h św ia - tów-wysp z o sta li przygwożdżeni.

Dopiero w 39 lat po wybuchu Nowej Andromedy 1885, H u b b l e stwierdził, że sp iralna ,,M gław ica” w Andromedzie zawiera również cefeid y i to bardzo d a ­ lekiej w ielk o ści obserwowanej. Wprawdzie je g o (i w ogóle ów czesne) poglądy na ś w i a t ł o ś c i cefeid kryły błąd, w niosek ja k o ścio w y był jed n ak oczy w isty i słuszny. „ M g ła w ic a ” Andromedy była oddalona o s e t k i t y s i ę c y parseków, a więc przy sw oich rozmiarach kątowych była je d n o stk ą równie w ielką, ja k na­ s z a G alaktyka, była w szechśw iatem -w ysp ą, była g alaktyką. Pomiary v a n M a ­ a n e n a zaw ierały po prostu błąd. Astronomia p oza galak ty c zn a ożyła.

(8)

W t e j sy tu a c ji w ob iek c ie z 1885 roku z powrotem n a le ż a ło s i ę d om yślać gw iazdy nowej w n a s z e j G alaktyce, rzu tu ją ce j s i ę przypadkowo na od ległą G a­ laktykę Andromedy. Ale lic z b a podobnie ja sn y c h nowych na tle innych galaktyk p ow ięk szy ła s ię w m ię d z y c z a sie o parę d a lsz y c h odkryć. Prawdopodobieństwo, aby były to w szy stk o przypadkowe rzutowania dążyło do zera.

W latach trzydziestych w Kalifornijskim Instytucie T echnologii w P a s a d e ­ nie, który z prowincjonalnej sz k ó łk i in ży n iersk iej, ja k ą b y ł przed p ie rw sz ą w ojną św iatow ą, szybko p r z e k s z t a ł c a ł s ię w u czelnię o światowym znaczeniu, postanowiono wybudować wielkie obserwatorium astronom iczne w górskim ma­ syw ie Palom aru, przylegającym do p asm a Sierra Mądre w K aliforn ii. Do spraw astronomicznych oddelegowano m.in. ó w cz esn ego profesora fizyki teoretycznej F r i t z a Z w i c k y ’ e g o . T en, planując p rz y sz łe badania p o za g a la k ty c z n e , od 1932 roku z a c z ą ł z początku z .pomocą niewielkich teleskopów p o szu k iw ać na niebie obiektów punktowych o ś w ia tło śc ia c h porównywalnych ze św ia tło śc ia m i g alaktyk. Odkrycie takich obiektów miało uprościć w yznaczan ie o d le g ło ś c i mię- dzygalakty cznych. Astronomowie z niewielkimi wyjątkami odn o sili się do pomy­ słów Z w i c k y ’ e g o sc e p ty c z n ie . T eoretycy dowodzili nawet, że ta k ie obiekty nie mogą ist n ie ć . D yskutując wraz ze znanym astrofizykiem z p ob lisk iego obserwatorium Mt. Wilson Walterem B a a d e m m ożliwość istn ien ia takich obiek­ tów, Z w i c k y d o s z e d ł do wniosku, że szu k a n e przez niego obiekty nie tylko is t n ie ją , a le były już obserwowane. S ą to w łaśn ie te ja s n e krótkotrwałe zjaw i­ sk a w galak ty k a ch , które potraktowane jako zwykłe gw iazdy nowe narobiły tyle zamętu w astronom ii p o z a g a la k ty c z n e j. Z w i c k y wraz z B a a d e m (1934) o g ł o ­ s i l i w p u blikacjach Akademii Nauk Stanów Zjednoczonych Ameryki h istoryczn ą pracę s t a w i a j ą c ą hipo tezę, że j a s n y obiekt, który ro z b ły sn ą ł w roku 1885 w Wielkiej G alaktyce Andromedy i inne podobne obiekty w innych galaktykach nie s ą gw iazdam i nowymi, l e c z różnymi od nich a znacznie ja ś n i e js z y m i zjaw i­ skam i. Autorzy zaproponowali dla nich nazwę s u p e r n o w e .

B y ła to jedyna hipoteza m ogąca w y jaśn ić dotychczasow e trudności. Szybko z o s t a ł a przyjęta przez ogół astronomów. Nazwa „su p e r n o w e ” u z y sk a ła natych­ m iast obyw atelstw o w astronomii. W n a s tę p st w ie tego stw ierdzenia patrolowanie nieba w poszukiwaniu wyjątkowo ja sn y c h obiektów punktowych za stąp io n o świadomym poszukiwaniem tych w łaśn ie osobliwych obiektów. W roku 1936 p o ­ w stała p ierw sz a „ s ł u ż b a supernowych” , do której z o s t a ł użyty 45-centymetro­ wy palom arski te le sk o p szm itow ski. Odkryto z je g o pomocą k i lk a d z ie s i ą t d a l ­ szych supernowych. Od roku 1956 do patrolowania nieba włączyły s i ę inne obserwatoria, tw orząc międzynarodową słu ż b ę supernowych. W roku 1958 do służby z o s t a ł włączony n ajw ię k szy w ó w c z a s, 125-centymetrowy t e l e s k o p szm i­ tow ski na P alo m arze, który zn aczn ie z w ię k sz y ł efektywność pracy. Rozwinęła s i ę w spółpraca pomiędzy obserwatoriam i dla sz y b k ie g o uzyskiw an ia widm

(9)

su-O bserw acyjne a s p e k t y w i e d z y o supernowych 103

pemowych, z w łaszcza we w czesnych stad iach ich blasku. W historycznych za­ p isk ach i kronikach odnaleziono wskazówki o supernowych, które wybuchły ongiś w n a s z e j Galaktyce, jak np. słynna supernowa z roku 1054, której pozo­ s t a ł o ś c i ą j e s t Mgławica Krab w Byku. O becnie supernowe s ą odkrywane s y s t e ­ matycznie w 8 krajach, a mianowicie: Argentynie, F ra n c ji, Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Szw ajcarii, Węgrzech, Włoszech i Związku Radzieckim . T ę pracę koordynuje Grupa Robocza Supernowych przy 28 Komisji Międzynarodo­ wej Unii Astronomicznej, s k ła d a ją c a się z 15 astronomów (w tym 1 Polak) pod przewodnictwem Z w i c k y ’ e g o . P ierw szy ogólny Katalog supernowych przygo­ towany przy poparciu Międzynarodowej Unii Astronomicznej w Obserwatorium Astronomicznym Hniw ersytetu Warszawskiego ( K a r p o w i c z i R u d n i c k i 1969) obejmuje dane o 220 obiektach odkrytych w latach 1006—1967 i uznanych za niew ątpliw e supernowe oraz o 39 obiektach dostrzeżonych od XIV w. przed Chrystusem do roku 1967, w stosunku do których były wysuwane p rz y p u s z c z e ­ n ia, że mogły być supernowymi.

2.. TERMINOLOGIA

Zwykłe gwiazdy nowe s ą obiektami mającymi w maksimum b la s k u ś w ia tło ­ ś c i m niejsze niż 106 ś w ia tło ś c i Słońca. Za supernowe uw aża s ię na ogół t e krótkotrwałe, punktowe, zmienne obiekty, których św iatło ść w maksimum prze­ w y ższa ś w ia tło ść Słońca więcej niż 107 razy. Jak dotąd, tj. dopóki nie z o stan ą odkryte obiekty o niewątpliwych św ia tło ś c ia c h w maksimum pomiędzy 106 i 107, kryterium ś w ia tło ś c i d z ie li nowe od supernowych na dwie odizolowane od s i e ­ bie grupy.

W praktyce nie zawsze d aje s ię określić ś w ia tło ść supernowej. C z ę s to s u ­ pernowych nie obserwujemy w maksimum ich blask u , równie c z ę s to odkrywamy je w g alaktykach o nieznanych odległościach. J e ś li s ą to galaktyki m gliste, bez jasn e g o jądra, otrzymanie ich widma dla w yznaczenia p rz e s u n ię c ia ku czerwie­ ni i wnioskowania stą d według przyjętych kryteriów o o d le g ło śc i bywa trudne lub niemożliwe. Dlatego je s t pomyślną o k o liczn o ścią, j e ś l i uda s ię sfotografo­ wać widmo supernowej. J e ś l i uda s ię w nim zauważyć osobliw ości charaktery­ sty c z n e dla supernowych (o których b ędzie mowa niżej), obiekt można z pew­ n o ś c ią zaliczyć do supernowych. Wskazówkę, że dany obiekt je s t zapewne s u ­ pernową stanowi amplituda b la sk u p r z e w y ż sz ają c a 15 w ielkości gwiazdowych. Swojego c z a s u uważano to nawet za kryterium w y s ta rc z a jąc e do stw ierdzenia przy n ależn o ści do supernowych, wygodne z w ła s z c z a dla supernowych w naszej G alak ty ce lub w b lisk iej p rz e strz e n i międzygalaktycznej. Jednak w roku 1942 odkryto gwiazdę nową C P P u p p i s , której amplituda wynosi p rz e sz ło 16m , a za­ razem wielkość a bsolutną w maksimum o cenia się tylko na —8“J 3.

(10)

W iększość supernowych bywa odkrywana w od ległych , c z ę s t o anonimowych g alak ty k a ch , o których brak elementarnych danych. Z w ł a s z c z a supernowe p o ­ wyżej 17 w ielko ści gw iazdow ej rzadko p o z w a la ją u z y sk a ć dane spektralne z a ­ równo o so b ie , ja k i o m acierzystych galaktykach . W tych przypadkach za prak­ ty c z n e kryterium z a lic z e n ia obiektu do supernowych u w aż a s i ę je g o j a s n o ś ć porównywalną z j a s n o ś c i ą m a c ie rz y ste j galaktyki. J e ś l i obserwator d o strz e g ł nowy, nieruchomy, ja s n y punkt na tle mało znanej galaktyki lub w bezpośredniej j e j b l i s k o ś c i (tzn. tam, gd zie galak ty k i na k l is z y nie w idać, a l e gd zie należy s ię dom yślać j e s z c z e o b ecn ości je j zewnętrznych c z ę ś c i) i j e ś l i ten punkt ma w ie lk o ść g w iazdow ą m n ie jsz ą , w przybliżeniu równą lub o parę tylko w ie lk o śc i gwiazdowych w i ę k s z ą od sam ej g alaktyki, uważa s i ę go za supernową. P r z y j ­ muje s i ę przy tym, że prawdopodobieństwo zarówno tego, że j e s t to g a l a k t y c z ­ na nowa rzutująca s ię na o d l e g łą gala k ty k ę , jak również tego, że j e s t to gw ia­ zda nowa w b l is k i e j, karłowatej g a la k ty c e , j e s t znikomo małe. T o drugie prze­ konanie w stosun ku do g alaktyk o nieregularnych k sz t a łt a c h może być dysku­ s y jn e.

J a k widzimy termin „ s u p e r n o w e ” ma dla obserwatorów zn ac zen ie c z y sto praktyczne i nawet j e ś l i s i ę opiera na pewnych obserwowanych w ie lk o śc ia c h fizyczn ych nie ł ą c z y s i ę w konkretny sp o s ó b z f i z y c z n ą budową tych obiektów, nie gwarantuje nawet, że pod tym terminem rozumiemy obiekty rz e c z y w iś c i e n a l e ż ą c e do jednorodnej fizyczn ie rodziny. W i s t o c i e o naturze supernowych do d z i ś wiemy bardzo mało. I s t n i e ją c e hipotezy można p o d zielić z g ru b sz a na trzy klasy.

P ie r w sz a k l a s a uw aża supernową za zja w isk o w y stęp u jące w toku zwykłej ewolucji gw iazd. I s tn i e ją p rzy p u szcze n ia, że e k s p lo z ja supernowej może z a ­ chodzić bądź to we w czesnym stadium ew olucji gw iazdy, j e s z c z e przed w ypa­ leniem s i ę w kontrahującej m a sie materii izotopu w ęgla C 12, b ą d ź w pośrednich stad iac h ewolucji ( d z iś ra c z e j rzadko sp o ty k a n e, o n giś jednak za stan a w ian o s i ę , czy Słońce może s ię s t a ć supernową), bą dź w re sz cie u koń ca aktywnej ew olu cji, gdy gw iazda przed p r z e jśc ie m do stadium b iałeg o karła musi z sie b ie wyrzucić zb ędn ą nadwyżkę masy.

Druga k l a s a hipotez rozpatruje supernowe ja k o z ja w is k a z a c h o d z ą c e nie w g w iazd ach , le c z w materii m iędzygw iazdow ej. W s z c z e g ó l n o ś c i może s ię zd a­ r z y ć, że o ile produktem kontrakcji odpowiednio małych m as materii s ą gwiazdy, o tyle kurczenie s i ę m as materii w ięk szy ch niż 6 5 m a s Sło ńca doprowadza do e k s p lo z ji, do ponownego roz p ro szen ia s ię materii, obserwowanego ja k o z ja w i­ sko supernowej.

T r z e c ia w reszcie k l a s a hipotez w iąże naturę suoernowych z przedgwiazdo- w ą m aterią p o stu lo w an ą p rzez A m b a r c u m i a n a . P o n iew a ż ani o istnien iu, ani o naturze tej materii nic w ogó le nie wiadomo, w ięc nie można wykluczyć.

(11)

O bserw acyjn e a s p e k t y w i e d z y o supernowych 105

ż e sama ta materia lub jej oddziaływanie z gwiazdami powoduje ek sp lo zje su­ pernowych.

Ten artykuł zajmujący się obserwacyjnymi aspektam i zagadnienia nie byłby właściw ym miejscem do b liż sz e g o wnikania w is tn ie ją c e hipotezy, z w łaszcza wobec ograniczonych kompetencji autora w te j d ziedzinie. Z zamierzonego prze­ glądu hipotez wynika w każdym ra z ie , że należy unikać wyrażenia „g w iazd a supernow a” , a używać po prostu określenia „ su p e rn o w a ” , nie j e s t bowiem wy­ kluczone, że to zjaw isko ma n iew iele, lub nawet nie ma wcale, związku z gwia­ zdami. W s z c z e g ó ln o ś c i warto zauważyć, że z wyjątkiem supernowych typu V (patrz niżej) nie obserwowano nigdy obiektu gwiazdowego na miejscu, gdzie po­ tem pojawiła s ię supernowa, a obserwowane p o z o s ta ło ś c i supernowych s ą mgła­ wicowe, nie punktowe. Co do obserwowanej gwiazdy w pobliżu środka Mgławi­ cy Krab — p o z o s ta ło ś c i po supernowej g alaktycznej z roku 1054 — to do d z iś is tn ie ją spory, jakiego typu j e s t jej związek z supernową.

3. KLASYFIKACJA

P o sz c z e g ó ln e supernowe ró żnią s i ę od s ie b ie krzywymi blasku i wyglądem widma. N a jsz c z e g ó ło w sza z istn ie ją c y c h obecnie k la s y fik a c ja Z w i c k y ’ e g o (1965) wyróżnia p ięć zasadniczych typów tych obiektów.

T y p p i e r w s z y charakteryzuje s ię największym spośród w sz y stk ic h ty ­ pów blaskiem w maksimum, który według M i n k o w s k i e g o (1964) osiąga śred­ nio —19 a b so lu tn ą wielkość gwiazdową. Supernowe tego typu p o sia d a ją charak­ te ry s ty c z n e krzywe b lask u ta k ie , jak przedstaw iona na ry s . 1. Krzywa składa się zawsze ze stromej g a łę z i w stę p u ją c e j, okrągłego, ra c z e j krótkiego m aksi­ mum, lokalnego powstrzymania spadku b lask u niedaleko początku g ałęzi z stę p u ­ ją c e j i z le ż ącej za nim c z ę ś c i prostoliniowej (w skali wielkości gwiazdowych). Z o bserw acji p o z o s ta ło ś c i supernowych wynika, że g d z ie ś d alej n a stęp u je p rz e jś c ie w odcinek praktycznie biorąc równoległy do o si c z a s u . Jak dotąd to p rz e jśc ie nie zostało p oznane obserwacyjnie. I s t n i e j ą lic z n e , sprzeczne ze s o ­ b ą hipotezy o b ja śn ia ją c e ta k i k s z ta łt krzywej blasku nakładaniem s ię ś w ie c e ­ nia pierwiastków promieniotwórczych o różnych okresach rozpadu. Hipotezy t a ­ kie w najlepszym r a z ie p a s u ją do krzywych blasku o uśrednionych parametrach. Nie ma dotąd natom iast żadnej hipotezy, która - w yjaśniając ogólny charakter i regularności krzywej b lask u supernowych typu I — d o puszczałaby zarazem w ie lk ą obserwowaną różnorodność nachyleń p o szczególnych c z ę ś c i krzywej różnych supernowych. T rzeba więc uznać ch arakterystyczny k s z ta łt krzywej b la sk u supernowych typu I za dotąd nie wyjaśniony.

Osobliwe je s t widmo supernowych typu I. We w czesnych fazach eksplozji j e s t ono zupełnie amorficzne, ja ś n ie js z e w c z ę ś c i długofalowej (stąd

(12)

superno-Rys. 1. Schematyczna krzywa blasku supernowej typu I. Na rysunku przyjęto średnią amplitudę Am, okres czasu T|, położenie punktów p t i p 2 oraz kąt a . Te parametry zmie­ niające się od supernowej do supernowej n ależą do najłatw iej uchwytnych charaktery­ styk krzywej. Natomiast punkt p 3 oddzielający supernową jako taką od stanu, który na­ zywamy pozostałością supernowej ma charakter hipotetyczny i nie był- obserwowany

(wg Z wi c k y ’ e go)

Rys. 2. Charakterystyczny wygląd widma supernowej typu I (zapis mikro fotometru). Podano długości lin ii widma porównania (wg Z w i c k y ’ ego)

(13)

O bserw acyjn e a s p e k t y w i e d z y o supernowych 107

we łatwiej je s t odkrywać na k lis z a c h żółtych niż niebieskich). P o paru tygod­ n iach w widmie, w którym c z ę ś ć krótkofalowa sta je s ię stosunkowo j a ś n ie js z a , pojaw iają s ię charak tery sty czn e twory przedstaw ione na rys. 2. T rw ają dysku­ s j e , czy należy je rozumieć jako widmo cią g łe ze stosunkowo ostrymi liniami absorpcyjnymi, czy t e ż jako widmo emisyjne sk ład ające s i ę z s iln ie rozmytych linii czy pasm. P o s z c z e g ó ln e , charakterystyczne maksima i minima w widmie różnią s i ę wprawdzie natężeniem u poszczególnych supernowych, le c z pojawia­ j ą się na ogół zaw sze w tych samych d ługościach fal, j e ś l i brać pod uwagę widma tego samego wieku. Próby identyfikacji linii widmowych zarówno przy założeniu ich em isyjności jak i absorpcyjności, jak dotąd zupełnie s ię nie po­ wiodły. Pew ne s u g e s tie , zdawałoby s ię ju ż prowadzące do celu zaw sze po do­ k ładniejszym sprawdzeniu okazywały się błędne, lub w najlepszym razie nie­ przekonujące. DATS _ 2 § ..

i

...

i

!

1

5 — 10 —

|

Ii

M _____

]

i i

]

l

i

#- 1

» a 25 30

1

1

1

50---60 70

1

$

1

ęt J

JJ

MC 90 too---150 — 200 —I 250 —^ 300 —^

|

i

r-. ...

I

i

---350 -= X 6300 6000 5500 5000 4500 4000

Rys. 3. Diagram p r z e d s ta w ia j ą c y p r z e s u n ię c i a z c z a s e m tworów widmowych w superno- nowej I typu (wg M i n k o w s k i e g o )

(14)

O s o b l i w o ś c i ą widm s u p e rn o w y ch l ty p u j e s t t o , że w c z ę ś c i kró tk o fa lo w ej w id m a, a m ia n o w ic ie p o n iż e j 5100

A,

w s z y s t k i e utw ory widmowe p r z e s u w a j ą s i ę wraz z upływem c z a s u ku c z e r w i e n i (rys. 3). N a r a s t a n i e p r z e s u n i ę c i a w yno­ s i z p o c z ą t k u od 25 do 100

A

na m i e s i ą c . P r o c e s t e n z c z a s e m u l e g a z w o ln i e ­ niu , a l e tr w a dopóki widmo su p e rn o w e j p o z o s t a j e o b s e rw o w a ln e . P o d o b n e f e n o ­ m e n o lo g ic z n ie z j a w is k o zm iany d łu g o ś c i lin ii z c z a s e m o b s e r w u je s i ę ró w n i e ż u zw ykły ch now ych. T łu m a c z y s i ę je tam w te n s p o s ó b , że o b se rw u je m y lin ie w y s y ł a n e p r z e z e k s p a n d u j ą c ą o t o c z k ę . Dopóki o t o c z k a j e s t g ę s t a , widzimy t y l ­

ko c z ę ś ć z e w n ę t r z n ą od n a s z e j stro n y , c z ę ś ć p r z e s u w a j ą c ą s i ę ku nam. W k o ń ­ cowym s ta d iu m n a t o m ia s t o b se rw u je m y je d n a k o w o d obrze w a r s tw y z b l i ż a j ą c e s i ę ku nam , ja k i w arstw y z p r z e c iw n e j str o n y , o d d a l a j ą c e s i ę od n a s . W r e z u l ­ t a c i e ś r e d n i a d łu g o ś ć f a li z w i ę k s z a s i ę , p r z e s u w a ku c z e r w ie n i , a l e t e ż z a r a ­ zem s z e r o k o ś ć k a ż d e j li n i i m u si r o s n ą ć , bo o b se rw uje m y c o r a z to w i ę k s z y dia - p a z o n p r z e s u n i ę ć d o p le ro w s k ic h . M oż na by to w y ra z ić in a c z e j , a m ia n o w ic i e , ż e nie o bse rw uje m y t u p r z e m i e s z c z e n i a l i n i i , a le j e j n ie s y m e tr y c z n e p o s z e r z e ­ n i e , g rubienie z je d n e j stro n y . R z e c z y w i ś c i e zm iany z c z a s e m s z e r o k o ś c i linii z n a k o m ic ie p o t w i e r d z a j ą t a k ą in t e r p r e t a c j ę w p rzy p a d k u nowych. U siło w a n o w ię c p odobne w y tłu m a c z e n ie z a s t o s o w a ć do s u p e rn o w y c h I ty p u . N ie d a ł o to j e d n a k r e z u l t a t u , g d y ż lin i e w wid m ach te g o ty p u s u p e rn o w y c h ( o b o ję t n e , czy s to s u j e m y i n t e r p re t a c j ę li n i i a b s o r p c y jn y c h na t l e c i ą g ły m , c z y lin i i e m i s y j ­ nych) nie w y k a z u j ą ż a d n y c h s y s t e m a t y c z n y c h zm ian s z e r o k o ś c i . W szelkie p r ó ­ by w y tłu m a c z e n ia te g o n a r a s t a j ą c e g o z c z a s e m p r z e s u n i ę c i a ku c z e r w i e n i czy to efe k tem d o p p le ro w s k im ,c z y g ra w ita c y jn y m p r o w a d z ą do s p r z e c z n o ś c i . Mamy t u w ięc być może do c z y n i e n i a z j a k im ś j e s z c z e innym nie znanym l a b o r a to r y j­ n i e , a n i nie p rze w id zia n y m t e o r e t y c z n i e powodem p r z e s u n i ę ć l in i i widmowych. B a rd z o m o ż liw e, że j e s t on z w ią z a n y z n a t u r ą sa m y ch lin i i, d o tą d z u p e łn ie nie w y j a ś n i o n ą . T r z e b a z a z n a c z y ć , że n ie wiem y, c z y j e s t t o w i s t o c i e p r z e s u n i ę ­ c i e ku c z e r w ie n i , c z y t e ż p ie rw o tn e p r z e s u n i ę c i e ku f io le to w i, po którym lin ie w r a c a j ą pow oli do p o ł o ż e n i a , k tó re m o ż n a u w a ż a ć za n o rm aln e. F a k t , ż e m g ła­ w ic e — p o z o s t a ł o ś c i po su p e rn o w y c h — t a k i e g o z j a w i s k a n ie w y k a z u j ą dow o­ d z i , że p r o c e s p r z e m i e s z c z a n i a s i ę ku c z e r w ie n i po pewnym c z a s i e u s t a j e , choć do d z i ś momentu te g o u s t a n i a n ie u d a ło s i ę z a o b s e rw o w a ć i n ie j e s t w y k lu c z o ­ n e , że p r o c e s z n i k a do p ie ro w ra z z n ie z id e n ty f ik o w a n y m i lin i a m i , k tó r e mu p o d le g a ją .

S upernowe I ty p u s ą w ięc o b ie k ta m i z u p e ł n i e zagadkow ym i. N a ogół u w a ż a s i ę j e z a ty p o w e su p e rn o w e . Gdy mowa o s u p e rn o w y c h b e z b l i ż s z e g o o k r e ś l e n i a t y p u , p r z e w a ż n ie ma s i ę n a m y śli typ I.

T y p d r u g i s u p e rn o w y c h zna m ionuje s i ę w ie l k ą r ó ż n o r o d n o ś c i ą krzyw ych b l a s k u . R y s u n ek 4 p o k a z u j e , że n ie k tó r e z ty c h k rzyw ych z b l iż o n e s ą z u p e łn ie do krzyw ych p o p rz e d n ie g o ty p u . Sama w ięc k r z y w a b l a s k u n ie może s ł u ż y ć ja k o

(15)

O b s e r w a c y j n e a s p e k t y w i e d z y o s u p e r n o w y c h 109

kryterium odróżniające te dwa typy od s ie b ie . C harakterystyczną c e c h ą drugie­ go typu je s t m niejsza wielkość ab so lu tn a w maksimum, w ynosząca wg .Win­ k o w s k i e g o średnio M = —17°?7. Na krzywej b la sk u z d a rz a ją s ię krótkotrwałe rozbłyski ( G a t e s i in. 1967) i wtórne maksima.

R y s . 4. R ó ż n e k r z y w e b l a s k u s u p e r n o w y c h t y p u II (w g Z w i c k y ’ e g o )

Z a s a d n ic z ą c e c h ą wyróżniającą ten typ supernowych j e s t widmo dość po­ dobne do widma zwykłych nowych (rys. 5), gdzie szerokość prążków wskazuje na względną prędkość gazów rzędu 8000 k m /se k . W widmie tym jednak brak linii wzbronionych. Ja k wiadomo, pojawienie s ię linii wzbronionych w widmach zwykłych nowych pozwala określić moment, gdy wyrzucona otoczka przyjmuje odpowiednią g ę s to ś ć , aby d a n a linia mogła się pojawić. J e ś l i obliczyć rozmia­ ry otoczki ze znanych poszerzeń linii (prędkość ekspansji) i momentu początku ek sp lo zji, to można stą d ocenić całkowitą, wyrzuconą masę otoczki. Po n iew aż u supernowych II typu linie wzbronione w ogóle s ię nie pojawiają, masy otoczek wyznaczyć się nie da. Biorąc jednak pod uwagę szerokość linii (prędkość

(16)

wy-Rys. 5. Widmo supernowej typu II (wg Z w i c k y ’ e g o ) 6 5 B 2 .7 3 (H a )

(17)

O b s e r w a c y j n e a s p e k t y w i e d z y o s u p e r n o w y c h 111

rz u tu m a terii) i o k r e s o b s e rw o w a ln o ś c i widma m o ż n a, p rz y jm u ją c z a s ł u s z n e rozum ow a nie s to s o w a n e do n o w y ch , o c e n ić d o l n ą g r a n ic ę m a sy w y rz u c o n e j ma­ t e r i i (o to c z k i). T a g r a n ic a w y p ad a z a w s z e p o w y że j m a sy Słońca.

P o d w zg lę d em danyc h o b s e r w a c y jn y c h s u p e rn o w e typu II s ą po p r o stu now y­ mi w w ię k s z e j s k a l i . I s t n i e j ą zro z u m iałe p r z y p u s z c z e n i a , że zarówno m e c h a ­ niz m , ja k i p r z y c z y n y w ybuchu s ą w ty c h z j a w i s k a c h b a r d z ie j p okrew ne z w y ­ kłym nowym n iż supernow ym ty p u I. J e s t d o ść p o w s z e c h n e p r z y p u s z c z e n i e , że t e n ty p s u p e rn o w y c h z w ią z a n y j e s t z g w ia z d a m i. P o w o d a m i, d l a któ ry ch s u p e r ­ nowe typu II odróżnia m y od z w ykłyc h now ych są: po p i e r w s z e , w s p o m n ia n a ju ż p r z e r w a w j a s n o ś c i a c h a b s o l u t n y c h p om ię dzy n a j j a ś n i e j s z y m i nowymi a n a j ­ s ła b s z y m i supernow ym i, a po w tó re f a k t, że s t a t y s t y c z n y c h zw ią zków pom iędzy j a s n o ś c i ą a b s o l u t n ą w maksimum a s t r o m o ś c i ą k rz y w e j b l a s k u d la zw ykłych n o ­ w y ch nie d a s i ę e k s tr a p o l o w a ć na s u p e r n o w e ty p u II. W w id o c z n y s p o s ó b s ą to z j a w i s k a podo b n e, a l e nie id e n ty c z n e .

T r z e c i t y p su p e rn o w y c h zb liż o n y j e s t do p o p r z e d n ie g o z ty m, że widmo p r z e z p ie r w s z e ty g o d n ie j e s t z u p e ł n i e amorficzne (w s u p e rn o w y ch ty p u II ty lk o p r z e z p i e r w s z e dni), a d o p ie ro potem p o j a w i a j ą s i ę c h a r a k t e r y s t y c z n e lin i e . S z e r o k o ś ć ty c h l in i i, w śród któ ry ch pod o b n ie ja k w t y p i e II b r a k l in i i w zb ro n io

(18)

nych, w sk a z u je na prędkość e k s p a n s ji rzędu 12 000 k m /se k . O cen a dolnej g r a ­ nicy wyrzuconej m asy , dokonana na te j z a s a d z i e co dla typu II d a je wynik 10 m a s S ło ń ca. Krzywa b la sk u p o s i a d a z a w s z e p ła s k ie maksimum trw a ją ce k ilk a m ie się cy .

Jedynym powodem dla wyróżnienia te j grupy supernowych w oddzielny typ j e s t brak stadiów pośrednich pomiędzy nim a typem II. Wielu jednak astronomów ł ą c z y te oba typy razem.

T y p c z w a r t y znany j e s t , jak dotąd, tylko na p od staw ie jed n ego p rz e d sta ­ w ic ie la (Supernowa 196If w NGC 3003) dokładniej zbadanego i kilku innych obiektów zaklasyfikow anych do tego typu z pewnym prawdopodobieństwem tylko na podstaw ie krzywych b la sk u przy braku o b se rw a c ji widmowych. T a

charakte-R y s . 7 . Widmo s u p e r n o w e j t y p u [V ( w g Z w i c k y e g o ). D w a z d j ę c i a w r ó ż n y c h e p o

(19)

O bserw acyjne a s p e k t y w i e d z y o supernowych 113

Rys. 8. Widmo supernow ej typu V (typu r| Carinae) (wg Z w i c k y ’ e g o )

ry s ty c z n a krzywa b lask u s k ład a s ię z dwu stosunkowo p łask ich łuków połączo­ nych łukami stromymi (rys. 6). W jedynym przypadku zbadanym spektralnie wid­ mo sk ład ało się z układu niezidentyfikowanych pasm, który po kilku tygodniach zmienił się w układ zupełnie różny od początkowego (rys. 7). Było to widmo isto tn ie różne od widm w sz y stk ic h poprzednich typów supernowych.

Znanym przedstaw icielem t y p u p i ą t e g o j e s t r| C arinae. Amplituda je j bla sk u wynosi ledwie 7"1. Stanowi to powód, dla którego niektórzy b a d acze w zbraniają się zaklasyfikować ten typ obiektów jako supernowe. Z drugiej s tro ­ ny za przy n ależn o ścią tej k la s y do supernowych p rzem aw ia niska w ie lk o ść gwiazdowa a b so lu tn a w ynosząca dla T) Carinae wg różnych ocen od —13 d o —15 w ielk o ści gwiazdowej. Krzywa blasku j e s t nieregularna z licznymi wtórnymi rozbłyskami i maksimami, co zbliża ten typ do typu II. Również nieco podobne

(20)

j e s t widmo (rys. 8), które w sk a z u je jednak na m n iejsze p ręd k o ści e k s p a n s ji rzęd u 3000 k m / s e k . Ocena dolnej granicy wyrzuconej m asy d a je nieco w ięcej niż m asę S ło ń ca. C z ę s t o ten typ obiektów uw aża s i ę za p o d k la sę zwykłych no­ wych. Za zaliczen iem ich do supernowych przem awia w zgląd praktyczny, a m ia­ no w icie, że odkrywając obiekt te g o typu w o d le g łe j g a la k ty c e i m ając tylko krzyw ą b la sk u w pobliżu maksimum, obserwator z a lic z y go niechybnie do sup er­ nowych. T ak więc czy in a c z e j wśród odkrytych supernowych, których typów z ja k i c h ś powodów nie d ało s i ę wyznaczyć b ę d ą s ię zaw ierać obiekty typu r| C arin ae . Poniew aż z a ś i tak s ię w yd aje, że różne typy supernowych m ogą być wywoływane różnymi przyczynami i mieć różny przeb ieg fizyczny, nic nie stoi na p rz e sz k o d z ie dodać do ich liczb y j e s z c z e jed en typ, odmienny od poprzednich.

Oprócz wymienionych is t n ie ją u siłow a n ia wprowadzenia do k l a s y f i k a c ji supernowych j e s z c z e paru d a ls z y c h typów. Tymcz'asem m ają one po jednym p rzed staw ic ielu i w yd aje s i ę w ł a ś c iw s z e traktować je r a c z e j ja k o supernowe o osobliwych charakterystykach.

Ogólnie biorąc nie j e s t j a s n e , czy różn ość typów supernowych pochodzi od różnic w przyczyn ach wywołujących e k s p lo z je , od różnic w m asach lub stan ie * materii, która podlega pierwotnej e k s p lo z ji, czy t e ż od różnego stanu f iz y c z n e ­

go ośro dk a o t a c z a ją c e g o e k s p lo z ję , a w którym zacho d zą z ja w is k a wtórne.

4. G A L A K T Y K I I GROMADY M A C IE R Z Y S T E

Supernowe I typu obserwowane były we w szy stk ich typach g alaktyk, a więc sp iralny ch , eliptycznych, nieregularnych i karłowatych. Jed y n a znana dotąd supernowa w pom oście m iędzygalaktycznym (rys. 9) wydaje s i ę również n ależeć do typu I ( R u d n i c k i i Z w i c k y 1967), choć k l a s y f i k a c ja w tym przypadku nie j e s t pewna. W roku 1966 panna A n d e r s o n i prof. L u y t e n (1967) odkryli krótkotrwały obiekt rzu tu ją cy s i ę na c z ę ś ć centralną tzw. Gromady' Galaktyk B we L w ie , nie l e ż ą c y jednak wewnątrz lub w bezpośrednim p obliżu żadnej po,- s z c z e g ó ln e j galak ty k i. Praw a prawdopodobieństwa k a ż ą z a liczy ć ten obiekt do supernowych. .le st to supernowa alb o w przestrzeni m ięd zygąlak tycz n ej, alb o w niewidocznej g a la k ty c e karłow atej. Również i ta supernowa s ą d z ą c po n ie­ pełnych danych (brak informacji spektralnych; s ą tylko sk ą p e dane koloryme­ tryczne i fotometryczne) j e s t typu I. Można więc p ow iedzieć o gó ln ie, że sup er­ nowe I typu w y stę p u ją we w sz y stk ic h typach galaktyk, jak również pomiędzy

nimi.

P o z o s t a ł e typy supernowych, a więc II, III, IV i V we w sz y stk ic h przypad­ kach, w których zarówno typ supernowej ja k i galaktyki d ało s i ę bezspornie u s t a l i ć , pojaw iały s i ę w galaktykach spiralnych i to z a w sz e w ob szara ch struk­ tury sp ira ln ej. Pewne o d stę p stw a od te j z a s a d y pow staw ały tylko w przypad­ kach, g-dy typ galak ty k i lub supernowej był wątpliwy.

(21)
(22)

Niejednokrotnie obliczano średnią często ść wybuchów supernowych w ga­ laktykach. Wszelkie statystyki s ą bardzo niepewne, bo zachodzą tu liczne efek­ ty selekcji obserwacyjnej (patrz niżej). Otrzymane wyniki zawierają się pomię­ dzy 30 a 500 latami jako okresem czasu , w którym średnio w jednej galaktyce wybucha jedna supernowa. Na ogół przyjmuje się wartość trzystu kilkudziesię­ ciu lat ( Z w i c k y 1968) jako najbardziej prawdopodobną. Oprócz zagadnień formalnej możliwości obliczenia średniej wartości tego okresu zachodzi znacz­ nie poważniejszy problem fizycznego znaczenia tej średniej. Obserwacje wska­ zują bowiem wyraźnie, że w różnych galaktykach okres je st różny. Znamy bo­ wiem sporo galaktyk, w których rozbłyski supernowych pojaw iają się znacznie c z ę śc ie j niż przeciętnie. W 5 galaktykach w ciągu kilkudziesięciu lat zaobser­ wowano po 3 supernowe. Na przykład w spiralnej galaktyce NGC 6946 w roku 1917 pojawiła się supernowa typu I, w 1939 — typu III i w 1948 — typu II. Próby wyjaśnienia c z ę sto śc i wybuchów supernowych w tych 5 galaktykach przypadko­

wym odchyleniem od średniej (w tym celu przytaczano argumenty za średnią w ynoszącą 50 lat lub mniej) wydają s ię mało przekonujące.

Wydaje się również, że czę sto ść rozbłysków supernowych je s t różna w róż­ nych gromadach galaktyk, choć wobec małych liczb trudno stosować tu prawa statystyczne. Tak na przykład w gromadzie Raka zauważono dotąd 5 rozbły­ sków, podc*zas gdy w b liż sz e j i stale (podobnie jak Rak) patrolowanej groma­ dzie P e rse u sza nie wykryto dotąd ani jednej. Z dwu bliskich sobie na niebie i bardzo podobnych do siebie pod względem struktury wewnętrznej, rozmiarów i odległości gromad galaktyk zwanych A i B we Lwie ( R u d n i c k i i B a r a r n o w s k a 1966), z których każda je s t jednakowo intensywnie patrolowana, w drugiej odkryto 6 supernowych, podczas gdy w pierwszej — ani jednej. Warto zaznaczyć, że właśnie w gromadzie B odkryto wspomniane już: supernową w po­ moście międzygalaktycznym i prawdopodobną supernową międzygalaktyczną. Można by więc przypuszczać, że je s t to gromada o szczególnie korzystnych warunkach dla eksplozji supernowych.

5. PROBLEMY ODKRYWANIA SUPERNOWYCH

Dla celów statystycznych ważne byłoby posiadanie jednorodnego materiału dotyczącego odkrywania supernowych. Z chwilą powstania w spółczesnej s łu ż ­ by supernowych, a więc systematycznego patrolowania wybranych obszarów nieba, wydawało s ię , że będzie można uzyskać taki właśnie materiał. Niestety, nadzieje szybko zawiodły. Przede wszystkim ze względu na widoczność pól w ciągu roku nie sposób ich wszystkich patrolować jednakowo cz ę sto , ani przez jednakowe okresy c z a su . Je ż e li z a ś jak ieś pole .obserwujemy stosunkowo rzadko, wtedy możliwość odkrycia supernowej zależy, przy innych ustalonych

(23)

O bserw acyjne a s p e k ty wiedzy o supernowych 117

warunkach, nie tylko od ja s n o ś c i w maksimum, ale i od kształtu krzywej blasku, który, jak widzieliśmy, bywa (zw łaszcza dla supernowych typów II, III i V) bar­ dzo rozmaity i trudny do u jęcia statystycznego. Ponadto stwierdzono, że moż­ liwość odkrycia supernowych zależy od wielu innych czynników, z których naj­ w ażniejsze (wg subiektywnego odczucia autora) s ą następujące:

1) Położenie supernowej w galaktyce: Supernowe na peryferiach s ą łatwiej dostrzegalne niż rzutujące się na ja ś n ie js z e ich c z ę ś c i, zw łaszcza na jądra. 2) C z a s ekspozycji: przy krótszych ekspozycjach łatwiej odkrywa s ię jasn e supernowe w centralnych częściach galaktyk, które wtedy nie u le gają prze- eksponowaniu, traci się natomiast sła b sz e supernowe w obszarach peryferyj­ nych. Przy ekspozycjach dłuższych — odwrotnie. Supernowe słabe w obszarach centralnych s ą i w jednym, i w drugim przypadku nieodkrywalne. 3) Typ galak ­ tyki: Znacznie łatwiej zauważyć supernową w galaktyce o budowie rozmytej niż w galaktyce zwartej, której obraz podobny je st do gwiazdy. 4) Jak o ść obrazu: N a fotografiach uzyskanych dużymi teleskopami przy spokojnej atmosferze obecność supćmowej w galaktyce stosunkowo odległej (małej kątowo) można rozpoznać czasem po zmianie jej kształtu (na zarysie galaktyki powstaje c o ś w rodzaju garbu). Taka możliwość odpada, gdy obraz galaktyki ulega rozmyciu z powodu niepokoju atmosfery. 5) Odległość galaktyki: Ze względu na zdolność rozdzielczą supernowe w galaktykach odleglejszych są widoczne do mniejszej wielkości granicznej niż w galaktykach bliższych tego samego typu.

Nie poruszam tu oczywistych czynników, jak rodzaj teleskopu (z as ię g i zdol­ ność rozdzielcza), przeźroczystość atmosfery, biegłość i zmęczenie obserwato­ ra przeglądającego klisze itp. W rezultacie nie tylko nigdy nie je s t uzyskiwany stan, w którym można by odkrywać w patrolowanym polu wszystkie supernowe do ja k iejś dającej s ię określić wielkości gwiazdowej, ale — co gorsza — warun­ ki odkrywania supernowych w każdym polu s ą stale zmienne w c z a s i e , i to zmienne w sposób trudny do ś c iś le js z e g o ujęcia statystycznego.

Mówiąc o systematycznej służbie supernowych ma się na ogół na myśli me­ todę fotograficzną, ponieważ je st to jedyna metoda stosowana obecnie. Nie brak jednak projektów innych metod.

Dla odkrywania supernowych w c zęśc iach centralnych bliskich galaktyk obiecująca wydaje się metoda wizualna. Dotychczas takie supernowe były od­ krywane n ajczę śc iej na przypadkowo niedoeksponowanych kliszach fotograficz­ nych, gdzie części centralne galaktyk wyjątkowo leżały na stromej c z ę śc i krzy­ wej poczernienia emulsji. Usiłowano prowadzić na Palomarze i w paru innych obserwatoriach specjaln ą służbę patrolową za pomocą zdjęć o krótkiej ekspozy­ cji. Ze względu na zawsze ograniczony c z a s teleskopów i zmniejszenie o kilka wielkości gwiazdowych zasięgu otrzymanych w ten sposób zdjęć, taka metoda została wszędzie zarzucona w cześniej niż przyniosła rezultaty. W

(24)

przeciwień-K. Rudnicki

stw ie do k lisz y fotograficznej, oko w szczególny sposób uprzywilejowuje jasn e obiekty punktowe względem obiektów o skończonych rozmiarach. W szyscy obser­ watorzy galaktyk znają ten efekt, który spraw ia, że pole bogate zarówno w gw ia­ zdy jak i w galaktyki, w okularze, teleskopu daje wrażenie zupełnie różne niż na fotografii. Wymaga d łu ższej wprawy, aby szybko identyfikować konfiguracje w idziane w teleskopie z konfiguracjami na fotografii. W szczególn ości o ile na zdjęciu supernowa wydaje się zazw yczaj drobnym szczegółem w obrazie g alak ­ tyki, o tyle w okularze teleskopu przeciętna galaktyka z reguły wygląda tylko jak dodatek do supernowej. T ło jądra galaktyki nie stanowi utrudnienia w wi­ zualnym dojrzeniu supernowej. Na przeszkodzie do szerokiego stosow ania wi­

zualnej służby supernowych sto i ograniczony c z a s zarówno teleskopów , jak i obserwatorów. W szczególnych jednak przypadkach taka metoda może być opłacalna, np. w m iłośniczych zespołach obserwacyjnych rozporządzających dużymi, choć niekoniecznie precyzyjnymi teleskopam i. Na przykład program te ­ go rodzaju systematycznych obserw acji w zastosow aniu do kilkuset n ajja śn ie j­ szy ch galaktyk je s t przygotowywany przez grupig członków Amerykańskiego Stow arzyszenia Obserwatorów Gwiazd Zmiennych (AAVSO), przy użyciu ama­ torsko wyprodukowanego 125-centymetrowego teleskopu zmontowanego tak, aby łatwo go było przerzucać z jednej okolicy nieba na drugą. Spodziew ają się oni odkrywać w ten sposób przynajmniej jedną supernową na 2 lata przy pewności, że nie zo stała pominięta . żadna supernowa ulokowana, nawet w samym jądrze k tórejś z obserwowanych galaktyk.

Pewne zalety metody wizualnej w połączeniu z w ięk szo ścią zalet metody fotograficznej m ają mieć proponowane sposoby odkrywania supernowych foto- elektrycznie. Specjalnie zbudowany dwuwymiarowy skaner przeczesyw ałby pa­ trolowane pola, porównując automatycznie stan aktualny nieba z zapisem z okre­ su poprzedniego, porównawczego. W przypadku pojaśnienia jakiegokolw iek m iejsca1, dodatkowe obserw acje uzasadniałyby jego naturę. W ten sposób odkry­

wałoby s ię , oczyw iście, nie tylko supernowe, ale gwiazdy zmienne, zmienne galaktyki, kwazary, gwiazdy o szybkich ruchach w łasnych, komety, planetki i w ogóle w szelkie obiekty zmienne pod względem ja sn o śc i lub położenia. L i ­ niowa charakterystyka komórki pózw alałaby na odkrywanie supernowych z po1- dobną łatw ością w jądrach jak i na peryferiach galaktyk. Istn ieją jednak obawy, że liczb a fałszyw ych alarmów aparatury zm uszająca do nadmiernej liczby spraw­ dzających obserw acji dodatkowych może uczynić metodę nieopłacalną. W przy­ padku obserw acji fotograficznych zaledwie ja k a ś jedna na d zie sięć podejrza­ nych zmian w wyglądzie galaktyki okazuje s ię supernową. W pozostałych przy­ padkach s ą to usterki em ulsji. Stąd każde odkrycie może być uznane za takie dopiero po otrzymaniu obrazu supernowej przynajmniej na dwu zdjęciach. P o­ nieważ metoda fotoelektryczna wymaga użycia przy tym samym zasięg u więk­ szych teleskopów , na których c z a s obserwacyjny je s t z reguły bardziej

(25)

ograni-O b s e r w a c y j n e a s p e k t y w i e d z y o s u p e r n o w y c h

119

czany, tylko warunek działania aparatury w sposób blisk i idealnemu może ją uczynić opłacalną. Jak dotąd nigdzie tak ie projekty nie zo stały zrealizowane.

6 ; PROBLEMY FOTOMETRII

Z wyjątkiem wspomnianego wyżej odkrycia A n d e r s o n ó w n y i L u y t e n a oraz tzw. obiektu Satywaldiewa ( K u k a r k i n 1962), który prawdopodobnie był supernową m iędzygalaktyczną w pobliżu n a s z e j Galaktyki, w szy stk ie — zarów­ no pewne jak i prawdopodobne — supernowe' s ą widoczne na tle galaktyk macie­ rzystych, z czego duża c z ę ś ć , bo sporo supernowych typu I i w sz y stk ie typów innych, j e s t w idoczna na tle galaktyk spiralnych o skomplikowanym k s z ta łc ie .

Niektóre supernowe historyczne w na sz e j Galaktyce były bardzo j a s n e . Naj­ j a ś n i e j s z a z roku 1006 miała w maksimum w ielkość obserwowaną m n ie jsz ą niż —8m i była widoczna gołym okiem j e s z c z e po 10 lata c h . Jednak w c z a s a c h i s t ­ nienia fotometrii foto elektrycznej do wyjątków n a le ż ą supernowe poniżej 10m, a w iększość ma b lask w maksimum powyżej 15m . Stąd zaledwie dla paru z nich is tn ie ją fotoelektryczne krzywe b la sk u , przy c^ym ze względu na tło galaktyk macierzystych obserwacje dolnej c z ę ś c i krzywej s ą już mało dokładne.

W w ię k sz o śc i przypadków zdani je s te ś m y na fotometrię fotograficzną. Ze względu na skomplikowany zazwyczaj ksztak> tła galaktyki i związane z tym efekty fotograficzne, pomiary mikrofotometrem bywają opłacalne tylko w s z c z e ­ gólnie korzystnym położeniu supernowej wewnątrz galaktyki. C z ę sto w ię k s z ą dokładność d a ją pomiary średnicy obrazu na k lis z y , a w przypadkach bardziej skomplikowanego tła oraz s ła b sz y c h supernowych najdokładniejsze okazują się pomiary na k lisz y m etodą Argelandera, p ozw alające uzyskać prawie zawsze do­ kładność l e p s z ą niż O1? 1. Z t a k ą wewnętrzną dokładnością znana je s t w ięk szo ść krzywych b lask u supernowych, jak również ich w skaźniki barw. Istn ie je przy tym z reguły możliwość sy stem atycznego błędu wywołanego niewłaściwym uwzględnieniem t ł a . Ze względu na trudność? ze znalezieniem słabych standar­ dów fotometrycznych (w grę w chodzą n a jc z ę ś c ie j j a s n o ś c i 1S11— 21m) w pobliżu supernowych i konieczność dokonywania transferów fotometrycznych c z ę s to z odległych c z ę ś c i nieba, błędy u le g a ją zawyżeniu.

W Jiteraturze, z w ła s z c z a w stosunku do supernowych, dla których istnieje tylko po k ilk a obserw acji i brak opracowanej krzywej blask u , spotyka s ię c z a ­ sem oceny w ielkości gwiazdowych oparte na porównaniu obrazu supernowej z wyglądem standardów fotometrycznych na innej k lis z y fotograficznej, u z y sk a ­ nej w zbliżonych warunkach. T ak ie oceny kryją czasem w sobie błędy, wyno­ s z ą c e po parę w ielkości gwiazdowych.

Dla niew ielkiej tylko liczby supernowych i s tn ie ją obserw acje na w stęp u ją­ cej g a łę z i krzywej blask u , ta k że można u sta lić moment i wysokosć maksimum.

(26)

Ogromna w iększość supernowych je st odkrywana w c z a si e spadku blasku i maksymalna ja sn o ść obserwowana je st różna od ja sn o śc i w maksimum. Uży­ wane czasem metody empiryczne wyliczania ja s n o ś c i maksimum z dalszego przebiegu krzywej nawet dla krzywych typowych s ą niepewne.

Wszystkie wymienione przyczyny powodują, że dane dotyczące obserwowa­ nych ja sn o śc i supernowych w maksimum s ą bardzo niejednorodne i często obar­ czone dużymi błędami systematycznymi, o których charakterze na ogól- nic nie można powiedzieć. J e s t to fakt mało znany autorom prac statystycznych z tej dziedziny. Wszelkie statystyki supernowych należałoby przeprowadzać tak, aby

widoma .jasn o ść w maksimum w ogóle w nich nie odgrywała roli.

Dodatkowe trudności powstają z wyznaczaniem wielkości absolutnych super­ nowych. Oprócz podstawowej trudności z wyznaczeniem odległości galaktyki macierzystej (dla galaktyk bez jąder uzyskanie widma przydatnego do pomiarów bywa często prawdziwą próbą wytrwałości w długości czasu naświetlania), wchodzą tu w grę zagadnienia absorpcji. Z reguły supernowa nie pozwala na obserwacyjne wyznaczenie nadwyżki barwy. Stąd dane o absorpcji międzygwia- zdowej (w n aszej Galaktyce) można brać tylko ze wzorów średnich dla danej szerokości galaktycznej, co — jak wiadomo — prowadzi do sporych błędów przy­ padkowych. J e s z c z e trudniej uwzględniać absorpcję wewnątrz galaktyki macie­ rzystej, bo abstrahując od nieznajomości stanu fizycznego i rozmieszczenia ciemnej materii wewnątrz niej, nie ma metod określenia głębokości położenia supernowej w galaktyce. Wreszcie na ogół zupełnie nie j e s t znany wpływ absorpcji międzygalaktycznej. Problemem wyznaczenia absolutnych wielkości gwiazdowych supernowych w maksimum zajmował s ię M i n k o w s k i (1964) i uzyskane przez niego, a cytowane już w początku tego artykułu średnie wiel­ k o ś c i absolutne w maksimum supernowych typu I i II uzyskane przy możliwie rozsądnych założeniach dotyczących odległości i absorpcji różnych typów, s ą akceptowane przez ogół badaczy nie tyle z przekonania o ich wiarogodności,

ile z pewności, że trudno o uzyskanie lepszych.

7. UWAGI KOŃCOWE

Supernowe s ą obiektami ciekawymi same przez s ię , jako jedne z n ajjaśn ie j­ szych obiektów punktowych we Wszechświecie, przedstawiając wiele zagadek zarówno co do elementarnej interpretacji widm, jak i przyczyn wywołujących ich eksplozje. Po odkryciu kwazarów wyłoniła s ię możliwość związków pomię­ dzy tymi obiektami. Niektórzy przypuszczają, że wielka liczba kolejno wybu­ chających supernowych może dostarczać energii świecenia kwazarom. Inni do­ m yślają s ię wspólnych co do istoty przyczyn świecenia zarówno kwazarów, jak i supernowych. Tymi przyczynami miałby być kolaps grawitacyjny. Podobnych

(27)

O bserw acyjn e a s p e k t y w i e d z y o supernowych 121

z a le ż n o śc i można się domyślać pomiędzy supernowymi i galaktykami o zmien­ nej ja s n o ś c i. Wi l d (1967) zauważy}, że wiele galaktyk, w których obserwowano supernowe, p o sia d a osobliwe strukturalne utwory pierścieniow e. H o d g e po­ dobne utwory pierścieniow e .uważa za p o z o s ta ło ś c i po gig antycznych e k s p lo ­ zjach, w których w y d zielająca s ię energia j e s t o rzędy wielkości w iększa niż przy wybuchu supernowych I typu. P oniew aż odkrywa s i ę coraz więcej fenome­ nów św iadczących o k atastroficznych zjaw iskach w g alaktykach, wyłania się umotywowane przekonanie, że zjaw isko supernowych w iąże s i ę w istotny spo­ sób z burzliwą f a z ą ewolucji galaktyk. Z tego punktu widzenia ważne wydaje się zwrócenie uwagi na galaktyki i gromady galaktyk, w których supernowe po­ ja w ia ją s ię sz c z e g ó ln ie c z ę sto .

Osobny przedmiot badań astronom icznych stan o w ią p o z o s ta ło ś c i po su p er­ nowych, których najlepiej zbadanym przedstaw icielem j e s t Mgławica Krabowata w Byku. Rozwój badań zjawisk zachodzących w tych mgławicach wymaga obec­ nie coraz c z ę ś c i e j danych dotyczących samych supernowych.

Wszystko w skazuje na to, że o ile w końcu XIX w. problemy supernowych leżały na mieliznach zagadnień astronom icznych, a od roku 1934 d o sta ły s ię w o bszar przybrzeżnych wirów, o tyle d z iś zo stały w łączone w główny nurt astronomicznych badań.

L I T E R A T U R A

A n d e r & o n J.H ., L u y t e n W., 1967, I.A.U. Circular, No 2011. B a a d e W., Z w i c k y F. , 1934, Proc. Nat. Acad. Sci. U.S., 20, 254. G a t e s H.S. i in,. 1967, A .J., 7 1 912.

H o d g e P.W., 1967, P .A .S .P ., 79, 29.

K a r p o w i c z M., R u d n i c k i K., 1969, Prelim inary Catalogue of Supemovae, Warszawa (w druku).

K u k a r k i n B.W., 1962, Inf. Bull. V.S. Comm. 27 I.A.U., No 18.

M i n k o w s k i R., 1964, Ann. Rev. of Astronomy and A strophysics, 2, 247. R u d n i c k i K., B a r a n o w s k a M., 1966, A.A., 10, 65.

R u d n i c k i K., Z w i c k y F., 1967, A.J. 72

,

407 i 460.

Wi l d P ., 1967, (Referat wygłoszony na posiedzeniu Grupy Roboczej Supernowych Komi­ sji 28 Międzynarodowej Unii Astronomicznej na Kongresie w P rad ze — dotąd nie publikowany).

Z w i c k y F ., 1965, Stars and Stellar System s, 8, 367.

Z w i c k y F ., 1968, U.A.I. Commission 28' — Circular L e tte r on Supernovae, 9, 11.

UWAGA DODANA W CZASIE DRUKU: Wobec odkrycia oprycznego pulsara w mgła­ wicy Krab, tw ierdzenie ze s . 105, że z wyjątkiem supernowych typu V nie znamy ich p ozostałości o gwiazdowym wyglądzie je s t nieaktualne.

(28)

.

'

*

(29)

OD REDAKCJI

Zaw sze wydawało mi s ię — byłem w szczególności tego zdania w czasach, gdy byłem studentem — iż aby dobrze zrozumieć ja k ieś zagadnienie, należy je przestudiować co najmniej w dwu ujęciach (np. z dwu podręczników różnych autorów); tylko wtedy uzyskuje się widzenie danego zagadnienia niejako stere­ oskopowe, dostrzega się istotne trudności problemu, uzmysławia sobie wielora- kość podejść do zagadnienia.

Poniew aż zagadnienia budowy teleskopów Ritcheya-Chretiena są obecnie w P o lsce szczególnie aktualne w związku ze złożeniem zamówienia na tego właśnie typu teleskop dla Centralnego Obserwatorium Astronomicznego, Redak­ cja zdecydowała się opublikować dwugłos Dr Antoniego Stawikowskiego i Dr Kazimierza Stępnia o teleskopach Ritcheya-Chretiena; artykuły te drukujemy w porządku alfabetycznym nazwisk autorów.

Stefan Piotrowski

T E L E S K O P Y TYPU RITCHEYA-CHRETIENA

TEJIECKOnbl TWIA RITCHEY-CHRETIEN

Cof le p acaHi i e

B CTaTbe flaHa xapaKTepucTMKa TejiecnonoB cucTeMbi Ritchey-Chretiena.

RITCHEY-CHRETIEN TELESCOPES

Summary

A review of the Ritchey-Chretien system s characteristics is presented.

(30)

1

A N T O N I S T A WI 1C 0 W S K I

W latach 1972/1973 firma Zeiss z NRD dostarczy Centralnemu Obserwato­ rium Astronomicznemu usytuowanemu, jak się planuje, w Belsku k. Warszawy teleskop o dwumetrowej średnicy lustra. Będzie to największy polski teleskop, który w obecnym standarcie światowym zaliczony być może do instrumentów średniej klasy. W samej tylko Europie czynnych będzie w latach siedemdziesią­ tych około dziesięciu dwumetrowych teleskopów. Teleskop zamówiony przez Polskę ma być zmodyfikowanym układem Ritcheya-Chrćtiena. Jakie są charak­ terystyki takiego układu optycznego i dlaczego właśnie taki typ teleskopu zo­ stał zamówiony? Niniejszy artykuł będzie próbą odpowiedzi na oba te pytania. Zacznijmy od odpowiedzi na drugie z postawionych tu pytań. Wybór takiego czy innego typu instrumentu wiąże się ściśle z tematyką przyszłych badań astronomicznych. Dotychczasowe doświadczenia uczą, że duże teleskopy uzy­ skują pełną sprawność obserwacyjną nie wcześniej, n iż po 10—15 latach od chwili złożenia zamówienia na ich budowę. Wprawdzie czas produkcji dużych teleskopów uległ obecnie znacznemu skróceniu, ale współczesna problematyka astronomiczna narzuca konieczność stosowania coraz bardziej wyrafinowanych metod obserwacji, co związane jest z konstruowaniem skomplikowanych i dro­ gich przyrządów pomocniczych. Dopiero teleskop wyposażony w szybkie, duże spektrografy, czułe fotometry i skanery jest instrumentem pełnosprawnym i amor­ tyzującym wysoki koszt produkcji. Cena jednej nocy obserwacyjnej na najwięk­ szych teleskopach, umieszczonych w dobrym klimacie astronomicznym wynosi 2000—4000 dolarów. Już tylko wysoka cena amortyzacji nakłada na astronomów projektujących swoje narzędzia wielką odpowiedzialność, gdy chodzi o celo­ wość i maksymalną użyteczność przyszłego instrumentu. Astronom-instrumenta- lista, projektujący dzisiaj swoje narzędzie pracy, musi „odgadnąć” jaka pro­ blematyka będzie aktualna za lat 20—30, musi zaprojektować taki instrument, który sprostałby w pełni wymaganiom obserwacyjnym jeszcze za lat 50. Zadanie jest niezmiernie trudne, zważywszy na eksplozywny rozwój współczesnej astro­ nomii. Stąd tak wielką wagę przywiązuje się dzisiaj do wszelkiego rodzaju pro­ gnoz rozwoju nauki.

Można by się zapytać, czy ma sens budowanie tak drogich teleskopów w erze obserwacji satelitarnych i szybkiego rozwoju radioastronomii. Niestety, obecne obserwacje satelitarne, ograniczające się w większości przypadków do badań Słońca i przestrzeni okołoziemskiej, są ciągle jeszcze kilka a nawet kilkanaście razy droższe od dwumetrowego teleskopu z pełnym wyposażeniem. Koszt jediie- go z obecnie projektowanych satelitów naukowych wynosi ok. 16 milionów dola­ rów, nie licząc ceny rakiety, kosztów wyrzutu i obsługi. Rozszerzenie tematyki

(31)

T e l e s k o p y typu R it c h e y a-Chretiena 125

obserwacyjnej poza Słońce i przestrzeń okołosłoneczną znacznie zwiększyłoby

koszt projektu. Uównież radioastronomia zakończyła stosunkowo tani okres

eksperymentowania i pierwszych wielkich sukcesów. Dalszy jej rozwój możliwy

j e st przy pomocy wielomilionowych nakładów inwestycyjnych, co jest obecnie

realizowane w wielu ekonomicznie rozwiniętych krajach. Obserwacje naziemne

w „tradycyjnym” zakresie fal elektromagnetycznych (3000—12000

A)

s ą ciągle

jeszc ze najtańsze i najbardziej uniwersalne. Ale nie tylko porównanie kosztów

je st tu istotne. Okazuje się bowiem, że obiekty obserwowane na falach radio­

wych, lub w promieniach

X,

dopiero wówczas s ta ją się rewelacyjnymi odkrycia­

mi, gdy zostaną zidentyfikowane „ o p ty cz n ie” za pomocą dużych teleskopów.

Przykładami mogą być największe osiągnięcia radioastronomii i astronomii sa­

telitarnej.

Jaki będzie profil badań astronomicznych w latach osiemdziesiątych? Zo­

stawiając szeroki margines niepewności, konieczny przy tego typu prognozach,

można najogólniej powiedzieć, że astronomia przejdzie od badań typu jakościo­

wego, jakie przeważały dotychczas, do badań ilościowych. Obserwacje naziem­

ne s ą szczególnie predysponowane do badań obiektów sł-abych, ciągle jeszcze

niedostępnych metodami obserwacji satelitarnych. Hrak jest dokładnych obser­

wacji obiektów na granicy i poza zasięgiem palomarskiego atlasu nieba, obiek­

tów najbardziej odległych, szczególnie interesujących kosmologów. Należy

spodziewać się w przyszłości bardziej kompleksowych badań gwiazd osobliwych

w możliwie najszerszym zakresie fal elektromagnetycznych. Stosunkowo mało

obserwacji przeprowadzono w dalekiej podczerwieni, obserwacji szczególnie

istotnych dla badań obiektów chłodnych.

Rozwój techniki receptorów, i to zarówno klasycznych (eksperymenty Koda­

ka nad superczułymi kliszami) jak i wszelkiego rodzaju fotomnożników, prze­

tworników obrazów, receptorów opartych na półprzewodnictwie, znacznie zwięk­

szy zasięg teleskopów, narzucając im jednocześnie pewne warunki odnoszące

się głównie do światłosify ognisk, wielkości pola czy definicji obrazu.

Mając na uwadze prognozy rozwoju astronomii i wysoki koszt inwestycji,

astronomowie-instrumentaliści są zgodni, że duże teleskopy powinny być w mia­

rę uniwersalne, tzn. posiadać możliwość pracy w trzech systemach optycznych

F3, F 8 —15, F30. Duże teleskopy muszą być umieszczone w najlepszym klima­

cie astronomicznym, gdyż inaczej koszt nocy obserwacyjnej na dużych telesko­

pach wzrośnie do ponad 10 tysięcy dolarów. Powyższe wymagania nie muszą

dotyczyć teleskopów o dwumetrowej średnicy lustra.

Olbrzymia większość projektowanych obecnie teleskopów jest typu Ritcheya-

-Chretiena, jednak dla teleskopów o średnicy powyżej 3 metrów nie rezygnuje

się, w imię uniwersalności, z ogniska pierwotnego (Newtona) F3, nie istnieją­

cego w klasycznym układzie Ritcheya-Chrćtiena.

Cytaty

Powiązane dokumenty

®iefe ilbungen follen bem fpateren fRetruten ben ®ienft erleidjtern, bor altem aber follen fie SIpperjeptionS* maffen fiir ben ©jergierplafe, fjntereffe unb einigeS SŚerftćinb*

Z analizy rezultatów oszacowania parametrów dla modelu wykładni- czego wydatków na krótkoterminowe wyjazdy turystyczne ogółem dla lat 2000-2009 wynika, że na poziom wydatków

Zahl der Indiniduen, welche in irgend einem Zeitstiick gegen das unmittelbar norhergehende zuriickbleiben, nebst Angabe der Anzahl bezuglicher Ziffern, Fehler, Korrekturen, um

Die Wertung erfolgt nicht im direkten Verhaltnis zur Leistungszunahme, sondern es tritt in der Bewertung der Leistung eine Steigerung nach oben hin ein und.. zwar nach

Allerdings meint auch hier wieder an vielen Plätzen eine hochwohllöbliche Polizei im Interesse der Sittlichkeit ihre väterliche Macht ausüben zu müssen, und

£d) mbdjte Ijier aber ben ópiitmeig barauf nidjt unterlaffeit, bag gegeit bie rei u en gretitbuugen in mandjen turiierifdjeit Sreifen ju ©unften ber @ifenftab= ober ^antelubungen

3Ber befćEjdftigte fidj motyl im Dergangenen unb ju 'dnfang biefeś Satyrtyunberts mit £&gt;tygiene? SDłan tyat gefagt, bafj fidj bie Slerjte bamit befdjaftigten, aber bas ift

33iele oermeiben bas Siifteit, urn baburdj bie Stube nidjt ju febr ab= jutuljlen. Sann bffnen fie baS genfter nur urn einett tleinen Spalt. Sas ift unridjtig. SBenn ntait