• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogusław Inlender, Aniela Dylus,

Ryszard Otowicz, Andrzej F.

Dziuba, Alojzy Marcol, Zbigniew

Sareło, Henryk Skorowski

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 60/3, 135-163

(2)

C o llecta n ea T h eologica 60(1990) fase. III

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Z aw artość: I. S P R A W O Z D A N IA . 1. P ro b lem a ty k a su m ien ia w p u blikacjach p olsk ich . — 2. R odzina n a rozdrożu. — 3. P ro b lem a ty k a teologiczn om oraln a w obradach K on gresu T eo lo g ó w P o lsk ich . II. O M Ó W IENIA. 1. P ra w a c z ło ­ w ie k a i pokój. — 2. IV F w k rzy żo w y m ogniu. — 3. R e fle k sje ety czn e na t e ­ m a t m ed yczn ej rep rod u k cji. — 4. W p row adzenie do teo lo g ii m oraln ej. — 5. N o w y p od ręczn ik te o lo g ii m oraln ej fu n d a m en ta ln ej *.

I SP R A W O Z D A N IA

1. P r o b lem a ty k a su m ien ia w p u b lik a cja ch p olsk ich

Z agad n ien ie su m ien ia , jeg o istp ty, w ła śc iw o ś c i i zn a czen ia w życiu m o­ ra ln y m trzeb a za liczy ć d o tem a tó w , ktÓTe z a ch o w u ją a k tu a ln o ść o d dłuższego już czasu w p o lsk ich p u b lik a cja ch ety czn y ch i teo lo g iczn o m o ra ln y ch . Z najduje to w y r a z w liczn y ch a rty k u ła ch p o św ięco n y ch tem u te m a to w i lub w o p ra ­ cow an iach szerszych , o b ejm u ją cy ch t a k ie p ro b lem a ty k ę su m ien ia pośrednio. W p olsk ich p u b lik a cja ch o charakterze p o d ręczn ik o w y m tem at su m ien ia n ie ty lk o zn ajd u je w ła śc iw e m ie jsc e , ale jest tra k to w a n y w sposób orygin aln y, w n o szą cy w w ie lu p u n k ta ch n a ś w ie tle n ie n o w e w stosu n k u do trad ycyjn ych tra k ta tó w o su m ien iu .

S k ie r o w a n ie b aczn iejszej u w a g i na za g a d n ien ie su m ien ia je s t w P o lsce zw ią za n e z d ą żen iem a u to r ó w do w y k o rzy sta n ia i p rzy sw o jen ia w y n ik ó w n a u k i św ia to w ej, zw ła szcza p sych ologii, so cjo lo g ii m oraln ości, e ty k i i teologii m oraln ej. P o lsk ie p u b lik a cje n a w ią zu ją do p o d ejm o w a n y ch prób n o w eg o u jęcia su m ien ia i z a jm u ją w o b ec n ich o k reślo n e sta n o w isk o .

Z a in tereso w a n ie p ro b lem a ty k ą su m ien ia jest w P o lsc e zw ią za n e, jak się zd aję, ta k ż e ze sp e c y fic z n y m zap otrzeb ow an iem , w y n ik a ją cy m z k u ltu row ej i św ia to p o g lą d o w ej sy tu a cji, w ja k ie j d okonuje się r e fle k sja n ad k o n k retn y ­ m i p rob lem am i ety czn y m i. R ozezn an ie, czym je s t su m ien ie jako in stan cja w ła sn y ch , o d p o w ied zia ln y ch w y b o ró w m o ra ln y ch , sta ło się dla w ie lu potrzebą n ie ty lk o teo rety czn ą , lecz ta k że głęboko ży cio w ą *.

To p o d w ó jn e u w a ru n k o w a n ie p olsk iej m y śli e ty czn ej p rzy n io sło sk o n cen ­ tro w a n ie u w a g i przede w sz y stk im na d w óch asp ek ta ch problem u sum ienia: n a zagad n ien iu jeg o is to ty oraz n a pytan iu o jeg o au ton om ię. C elem obecnych u w a g jest w s k a z a n ie n a k ieru n ek ew o lu cji, jaka się zaznacza w w y p o w ia d a ­ n y c h p o g lą d a ch i n a zadania, jakie się w y ła n ia ją w te j d zied zin ie badań ety czn y ch . N ie chodzi tu jed n ak o p ełn y przegląd b ib lio g ra ficzn y , lecz o o d ­ n o to w a n ie o k reślo n y ch ten d en cji i sta n o w isk w y ra żo n y ch w p u b lik a cja ch k a to lick ich e ty k ó w i te o lo g ó w m o ra listó w *. M ają one sw o je źródła w ok resie

* R ed ak torem n in iejszeg o b iu lety n u je s t k s. A lo jzy M а г с o 1, W arszaw a. 1 T ę p od w ójn ą m o ty w a c ję p o d ejm o w a n y ch p u b lik a c ji z d zied zin y m oral­ n o ści m ożn a dostrzec ta k że w pracach p o lsk ich a u to r ó w rep rezen tu ją cy ch in n e sta n o w isk a św ia to p o g lą d o w e i etyczn e. Por. M . O s s o w s k a , P o d s t a ­

w y n a u k i o m o r a ln o ś c i , W a r sz a w a 4 1966; T. K o t a r b i ń s k i , S p r a w y s u ­ m ie n ia , W arszaw a 1956.

2 S ta n o w isk o w ie lu p o lsk ich a u torów n a te m a t is to ty su m ien ia i jego d e fin ic ji p r z e d sta w ił n a tle in n y ch śro d o w isk w sw o im k ry ty czn y m p rzeg lą ­ dzie o. J. W i c h r o w i c z w artyk u le: O k r e ś l e n ie s u m ie n i a w osta tn ic h p u b li k a c ja c h , C o llecta n ea T h eo lo g ica 51 (1982) 116— 123.

(3)

w cześn iejszy m , n ie k ie d y s ą k on tyn u acją p rzem ia n za ch o d zą cy ch od la t k ilk u ­ d z iesięciu w te o lo g ii m oraln ej. S k ła n ia to do w sk a z a n ia tak że w p ew n ej m ie ­ rze o g óln iejszego tła a k tu a ln eg o stanu.

1. Z a in tereso w a n ie isto tą su m ien ia w p o lsk ie j e ty c e i teo lo g ii m oralnej zn a la zło w y r a z ju ż w ok resie przed II S ob orem W atyk ań sk im i w p ły n ę ło na sto p n io w e o d ch od zen ie od tra d y cy jn y ch sch em a tó w w u jm o w a n iu prob lem u su m ien ia. W op racow an iach m ających p rzed sta w ić całość e ty k i k a to lick iej o. J . W o r o n i e c k i e g o , ks. S. O l e j n i k a , ks. A. B o r o w s k i e g o , ks. J. K e l l e r a i w liczn y ch op racow an iach szczeg ó ło w y ch w id oczn e jest m ięd zy in n y m i z m n ie jsz a n ie się za in tereso w a n ia d la tzw . sy stem ó w m o ra l­ n y ch jako regu ł p o d ejm o w a n ia d ecy zji su m ien ia w w y p a d k a ch w ą tp liw e g o o b o w ią zy w a n ia praw a, które w p rzeszłości n ie k o r z y stn ie za cią ż y ły n a ro zw o ­ ju teo lo g ii m o ra ln ej. P o w ięk sza się n a to m ia st z a k res in form acji d otyczących su m ie n ia z za k resu p sy ch o lo g ii, w y ch o w a n ia m o ra ln eg o i p a to lo g ii m oralności.

W idoczne je s t ta k ż e u trw a la n ie się em p iry czn eg o p u n k tu w y jśc ia w p rzed ­ sta w ia n iu p r o b le m a ty k i su m ien ia, to zn a czy ro zp o czy n a n ie a n a lizy su m ien ia i jego ro li w m o ra ln o ści od p rzed sta w ien ia z ja w isk o w e j stro n y tego fe n o m e ­ n u , a n ie o d za sta n y ch już, tra d y cy jn y ch o k reśleń i d efin icji. J est to z w ią ­ za n e w p ew n ej m ierze z d ążen iem do ob ron y w ia ry g o d n o ści su m ien ia w ob ec k r y ty k i k o n cep cji su m ien ia ze stro n y w sp ó łc z e sn y c h teorii m oraln ości. W iąże się też za p ew n e z d ążen iem d o p ow iązan ia u jęć teo lo g iczn y ch ze w sp ó łczesn ą filo zo fią m o ra ln o ści i w sk a za n ia m i m ed y cy n y .

J ed n o cześn ie zaznacza się d ążen ie do p oszerzen ia i p ogłęb ien ia tr a d y c y j­ n eg o in te le k tu a listy c z n e g o p o jm ow an ia su m ien ia , przede w szy stk im poprzez sięg n ięcie ta k ż e do jego k o n cep cji w o lu n ta ry sty czn ej, a b y u su n ą ć jed n o stro n ­ n ość u ję c ia su m ien ia . W p ły w y fen o m en o lo g ii i ro zw ija ją cej się p sy ch o lo g ii o sob ow ości s k ło n iły ta k że d o u p a try w a n ia isto ty su m ien ia n ie w d zia ła n iu s a ­ m e j w ła d z y p ozn aw czej czy w o lity w n e j, lecz w zaa n g a żo w a n iu całej osob o­ w ości, w łą czn ie z jej sferą em ocjon aln ą. W zn a czn y m stop n iu n a w ią zy w a n o w tym do sta n o w isk a szerzej już zn a n y ch a u torów , ta k ich jak T. M ü n c k e r , T. S t e i n b ü c h e l , a p óźn iej B. H ä r i n g .

B ad an ia n ad isto tą su m ien ia zo sta ły w p olsk iej literaturze teologiczn ej p o d jęte ró w n ież z p ozycji ściśle b ib lijn y ch . S z c z e g ó ln e zn aczen ie m ia ła a n a ­ liza te r m in o lo g ii i m y ś li b ib lijn ej d otyczącej z ja w is k sta n o w ią cy ch różn e a sp ek ty su m ien ia , choć n ie za w sze ob jęty ch w sp ó łczesn y m p o jęciem su m ie ­ nia, dokonana w rozp raw ie ks. W. P o p l a t k a ’. W b ib lijn y ch relacjach i ok reślen ia ch z w ią za n y ch z w n ętrzem człow ieka, z jego d ecyzjam i, u p a d k a ­ m i i o d p o w ied zia ln o ścią przed B o g iem został u k a za n y i p o tw ierd zo n y ca­ ło ścio w y , w ie lo a s p e k to w y ch a ra k ter su m ien ia . B ib lijn e „su m ien ie” to n ie ok reślon a w ła d za c z ło w ie k a ,'le c z jeg o u k ry te w n ętrze, zd oln e poznać i p rzy­ jąć B oże P ra w o i od p ow ied zieć n a n ie lu b je odrzucić. „ S u m ien ie” w ed łu g B ib lii sta w ia czło w ie k a w o b e c praw a, k tóre je s t dane zarów n o w B ożym O b jaw ien iu , jak i w n a tu ra ln y m poznaniu ety czn y m .

2. W idoczne w środ ow isk u p olsk im d ążen ie do całościow ego u jęcia z ja ­ w isk a su m ien ia i p o d k reślen ia jeg o zn aczen ia r e lig ijn e g o zn alazło d od atk ow e oparcie w w ie lu sfo rm u ło w a n ia ch z a w a rty ch w d o k u m en ta ch II Soboru W a­ tyk ań sk iego. K o m en tu ją c n o rm a ty w n y ch arak ter su m ie n ia p o d k reślo n y przez Sobór, p r z e c iw sta w io n o to sta n o w isk o p ogląd om w sp ó łczesn y m , często red u ­ k u ją cy m su m ien ie do z ja w isk su b iek ty w n y ch , p o zb a w io n y ch zn aczen ia ściśle ety czn eg o . N a w ią za n o te ż do o p iso w eg o u jęcia fu n k c ji su m ien ia , które S obór n a zw a ł szczeg ó ln y m m iejscem sp otk an ia czło w ie k a z B ogiem w z y w a ją c y m 4. 3 W. P o p l a t e k , Is to ta su m ie n i a w e d ł u g P i s m a Ś w i ę t e g o , L u b lin 1961.

* Por. S. W i t e k , P r o b l e m su m ie nia. O p in ie w s p ó łc z e s n e w k o n fr o n ta c ji z V a t i c a n u m II, A ten eu m K a p ła ń sk ie 81 (1973)240— 251; K s. W. P o p l a t e k , G odność su m ie n i a na p o d s t a w i e K o n s t y t u c j i II S o b o r u W a t y k a ń s k i e g o o K o - ściśłe w ś w ie c i e w s p ó ł c z e s n y m , A n a lecta C ra co v ien sia 2 (1970) 249— 254.

(4)

W p u b lik a cja ch p o lsk ich u k azu jących zg o d n ie z su g e stią Soboru m o r a l­ n ość ch rześcijań sk ą ja k o re a liz a c ję „w zn iosłego p o w o ła n ia ” czło w iek a , su m ie­ n ie u jęto jak o zd oln ość, a tak że ja k o ak t rozp ozn an ia i zaa k cep to w a n ia B o ­ żego p o w o ła n ia og ó ln eg o i sk o n k rety zo w a n eg o w o k reślo n y ch form ach życia i d ziałan ia. Tę fu n k c ję su m ie n ie sp ełn ia z r eg u ły n ie w fo rm ie p ozarozum o- w y c h o św ie c e ń , le c z w fo r m ie rozpoznania dobra i p o w in n o ści m oraln ej, opar­ teg o o n a tu ra ln e u zd o ln ien ia czło w iek a w sp a rte w iarą i ła sk ą 5.

S u g e stie Soboru, a ta k ż e d ążen ie do b ib lijn e g o d o w a rto ścio w a n ia te o lo ­ giczn ych u jęć m o ra ln o ści, w p ły n ę ły za p ew n e n a szczeg ó ln ie siln e z a a k cen to ­ w a n ie r e la c ji su m ie n ia do B oga jako P ra w o d a w cy , w z y w a ją ceg o człow ieka do o k reślo n y ch p o sta w i d ziałań. „Głos B o ż y ” d ający s ię sły sz e ć w su m ien iu n ad aje p ełn ą p o w a g ę ro zezn a n io m ludzkim w d zied zin ie m oraln ej. J e st n ie ­ odparty i m oże być rozp ozn an y w ja k ie jś fo rm ie p rzez w szy stk ich , ta k ż e n iew ierz ą cy ch . S u m ien ie w sw ej n a jg łęb szej is to c ie p ozostaje, ta k jak to p o d k reślił Sobór, czym ś zd u m iew ającym , szczeg ó ln y m i ta jem n iczy m , a j e ­ d nak rea ln y m , d a n y m w p o w szech n y m lu d zk im d ośw iad czen iu . W rozu m ie­ n iu ch rześcija ń sk im su m ien ie jest także m ie jsc e m o d d zia ły w a n ia D ucha Ś w ię ­ tego, k tó ry d aje szczeg ó ln e p ozn an ie B ożych w e z w a ń i sk ła n ia do ich p o­ d ejm o w a n ia . W su m ien iu dok on u je się rozp ozn an ie B ożego daru i w ezw a n ia sk iero w a n eg o do czło w ie k a jako o so b o w eg o p od m iotu 6.

W n o w sz y c h p u b lik a cja ch p olsk ich o m a w ia ją cy ch isto tę su m ien ia z a z n a ­ czyły się jed n a k tak że sta n o w isk a o d m ien n e, przede w szy stk im sta n o w isk o k ry ty czn e w o b ec w ią za n ia fen o m en u su m ien ia z ca ły m b y te m ludzkim , z w sz y stk im i jeg o „sferam i”, a n ie z o k reślon ą „ w ła d zą ”, zw ła szcza poznaw czą. P rzed sta w ia n ie b o w ie m su m ien ia jako fu n k c ji całej o sob ow ości w łą czn ie z jej sferą em o cjo n a ln ą zaciera w ła śc iw y ob raz d zia ła n ia su m ien ia jako aktu u zn an ia o k reślo n eg o czyn u za e ty c z n ie w ła śc iw y i p o w in n y lub e ty czn ie n ie ­ w ła śc iw y i n ie d o z w o lo n y 7.

S ta n o w isk o to w ią że się z jednej stro n y z k o n cep cją działan ia p odm iotu lu d zk iego poprzez o k reślo n e „ w ład ze”, z d ru g iej zaś stro n y jest p rzeja w em d ążen ia do elim in o w a n ia su b iek ty w izm u w k o n cep cji su m ien ia i u trzym an ia jego zd o ln o ści do p ozn a w czeg o u jm o w a n ia o b ie k ty w n y c h w a r to śc i m oraln ych . Z biega się to pod p e w n y m w zg lęd em z w y p o w ie d z ia m i p o lsk ich e ty k ó w i t e ­ o lo g ó w m o r a listó w p r zeciw a k o g n ity w isty czn y m teoriom m oraln ości w o góle, od rzu cającym p o zn a w czy ch arak ter p rzeżyć m oraln ych i lo g iczn y sen s w y p o ­ w ie d z i e ty czn y ch 8.

O d m ien n e a k c e n ty zazn aczyły się także w in te r p r e ta c ji relig ijn eg o c h a ­ ra k teru su m ien ia , k tó r e w p ie r w sz y m rzęd zie n ie jest „organem ” k om u n ik u ­ jącym B oże n a k a z y i w ezw a n ia , lecz je s t form ą rea g o w a n ia podm iotu n a godność osob ow ego b y tu i na jego m oraln ą w a rto ść 9. P ierw o tn ą treść su m ie ­ n ia k o n sty tu u je n ie rela c ja do tran scen d en tn ego P ra w o d a w cy , lecz rela cja 5 B. I n l e n d e r — S. S m o l e ń s k i — S. P o d g ó r s k i (zesp ó ł red.),

P o w o ł a n ie c h r z e ś c ij a ń s k ie , t. 1 Is to ta p o w o ł a n i a c h r z e ś c ij a ń s k ie g o , O pole 1978.

6 Por. S. O l e j n i k , W o d p o w i e d z i na dar i p o w o ł a n i e Boże. Z a r y s t e o ­

lo gii m o r a l n e j , W arszaw a 1979. Jeszcze d o b itn iej i w n a w ią za n iu śc iśle do

sfo rm u ło w a ń Soboru autor p rzed sta w ił tę re la c ję su m ien ia do B oga w k o ­ le jn y m op racow an iu p od ręczn ik a te o lo g ii m oraln ej: D a r, w e z w a n i e , o d p o ­

w i e d ź . T e o lo g ia m o r a ln a , t. 3 W a r to ś c i o w a n i e m o r a ln e . P r a w o , su m ie n ie , do b ro , zło, W arszaw a 1988.

7 Por. J. W i c h r o w i c z , a r t . c y t., 117.

8 Por. T. Ś l i p k o , Etos ch r z e ś c ij a ń s k i. Z a r y s e t y k i ogóln ej, K ra k ó w 1974, 306 n.

9 Por. T. S t y c z e ń , P r o b l e m m o ż l i w o ś c i e t y k i , L u b lin 1972, 144 nn.;

A n tr o p o l o g ia a e t y k a , Z eszy ty N a u k o w e K U L 13 (1970) nr 4, 35— 42; A . S z o ­

s t e k , P o z y c j a o s o b y w s t r u k t u r z e m o r a ln o śc i, R oczn ik i F ilo zo ficzn e 24 (1976) 41— 62.

(5)

d o osoby, za ró w n o lu d zk iej, ja k B ożej. D opiero w tó rn a reflek sja prow adzi do od k rycia w p rzeżyciu m oraln ym , ja k im jest su m ien ie, o d n iesien ia do a b so lu ­ tn ej w a rto ści w y m a g a ją cej u zn an ia i zob ow iązu jącej w oln ość do o k r e ślo n e ­ go d ziałania. S am o stw ierd zen ie w ezw a n ia do p od p orząd k ow ania w o li „gło­ so w i” k ogoś tra n scen d en tn eg o n ie b y ło b y o sta teczn y m w y ja śn ie n ie m isto ty su m ien ia i u za sa d n ien iem o d p o w ied zia ln o ści. Sam a isto ta m oraln ości w ogóle tk w i n ie w u le g ło śc i nakazom , lecz w rozp ozn aw an iu p o w in n o ści rea liza cji dobra, zw ią za n ej z b y to w y m charakterem osoby. Ż y w a w iara ch rześcijan ina sp raw ia jed y n ie, że to rozpoznanie jest w zb ogacon e ca ły m k o n tek stem p r a w ­ dy zaw artej w O b ja w ien iu i u d osk on alon e przez łask ą 10. W ty m te ż zn a cze­ niu m oraln ość „n atu raln a” i m oraln ość „ch rześcija ń sk a ” są tożsam e w sw ej g en ezie isto to w ej, a su m ien ie ch rześcijan ina n ie p rzestaje być su m ien iem au ten ty czn ie lu d zk im w sw o im d ziałan iu , zarów no w o d n iesien iu do p o d ­ m io tó w lud zk ich , ja k i do B o g a n . T w ierd zen ie zatem , iż w su m ien iu „Bóg w o ła czło w ie k a ” i in n e podobne sform u łow an ia, w y m a g a ją w ła ściw ej in te r ­ p retacji, która b y u su n ęła m ożliw ość ich dosłow n ego, rea listy c zn eg o i „cu­ d o w n eg o ” rozu m ien ia, przed czym sam i au to rzy ty c h sfo rm u ło w a ń p rzestrze­ g ają 12.

3. D ru gim a sp ek tem p ro b lem a ty k i su m ien ia , k tó ry zn ajd u je szczególn e od b icie w p o lsk ich p u b lik a cja ch , je s t p rob lem a u to n o m ii su m ien ia. W p e w ie n sposób prob lem te n z o sta ł p o w ią za n y z p y ta n iem o au ton om iczn ość e ty k i jako n au k i, to zn a czy o auton om iczn ość, sw o isto ść jej przed m iotu oraz m eto d y i n ieza leżn o ść od u p rzed n ich filo zo ficzn y ch lub r e lig ijn y c h założeń.

W yodrębniony w zw iązk u z ty m przedm iot e ty k i, k tórym jest m oralna p o w in n o ść, sta n o w i o au ton om ii tej n au k i. J ed n o cześn ie jed n ak u ja w n ia a u ­ ton om ię za w a rtą w n im sam ym . P o w in n o ść b o w iem m oraln a jest dana w św ia ­ dom ości podm iotu n ie z a le ż n ie od ja k ich k o lw iek za ło żeń i m o ty w a c ji jej obcych, tak ich jak szczęście lub u żyteczn ość i n ieza leżn ie od istn ien ia ja k ieg o k o l­ w ie k nakazu poza p od m iotem 13.

A u ton om ia za tem , jak w sk azan o, jest zach ow an a w d ziałan iu podm iotu, p on iew aż p od m iot sam , w ła śn ie w fu n k c ji su m ien ia , od k ryw a p ow in n o ść jako rea ln ą , w ią żą cą go r z eczy w isto ść i sam u zn a je p ra w d ziw o ść tego zo b o w ią za ­ n ia w ob ec sieb ie. W su m ien iu dokonuje się rozp ozn an ie m oraln ej p o w in n o ści, u zn a n ie jej o b ie k ty w n ie w ią żą cej m ocy, zaap rob ow an ie jej w ob ec sieb ie i po­ tw ierd zen ie jej u zn an ia w d ecy zji sp ełn ien ia p o w in n eg o d ziałan ia. M oral­ n a au ton om ia oznacza zd oln ość p od m iotu d o sa m o d zieln eg o rozpoznania p ra w ­ dy o p rzed m io cie d ziałan ia i p ow in n ości poddania sieb ie m oraln em u zo b o ­ w iązaniu. M oralność n ie polega n a p od d an iu się zew n ętrzn em u n a k a zo w i i praw u, lecz n a z w ią za n iu w ła sn ej w o ln o ści ze w zg lęd u na poznaną praw dę w ak cie „sam on ak azu ”.

Isto tn e zn a czen ie m a przy ty m w y su n ię te stw ierd zen ie, że sw o ista m oralna p ow in n ość zachodzi i u ja w n ia się w y łą czn ie w rela c ji p odm iotu osob ow ego w obec b y tu osob ow ego. K ażda osoba jest dla p od m iotu „pow in n ościorod n a”, sta je się źródłem m o ra ln eg o zob ow iązan ia n ie z a le ż n ie od istn ien ia ja k ich k o l­ w ie k n a k a zó w zew n ę tr z n y c h w stosu n k u do su m ien ia . W sposób parad ok saln y w oln ość p odm iotu zo sta je za ch ow an a ty lk o w ted y , g d y w su m ien iu w oln ość

10 Por. T. S t y c z e ń , E t y k a n iez a leżn a ? , L u b lin 1980, 81; E t y k a c z y e t y ­

ki?, R oczniki F ilo zo ficzn e 29 (1981) z. 2, 109 nn.

11 Por. obszerną i w n ik liw ą a n a lizę re la c ji O b ja w ien ia do d an ych d o św ia d ­ czen ia m oraln ego w rozp raw ie H. J u r o s a: T e o lo g ia m o r a ln a c z y e t y k a teologic zna?, W arszaw a 1980.

12 Por. S. O l e j n i k , Dar, w e z w a n i e , o d p o w i e d ź , t. 3, 98.

13 Рог. T. S t y c z e ń , P r o b l e m m o ż l i w o ś c i e t y k i , 202; te n ż e , E ty k a c z y

(6)

ta w ła sn ą decyzją p od m iotu zo sta je uzgod n ion a z p oznaną p raw d ą, która jest d la p od m iotu w ią żą ca 14.

T ak p ojęta a u ton om ia su m ien ia nie oznacza jeg o n ieza leżn o ści od fa k tu B ożego istn ien ia . W łaśn ie istn ie n ie O soby ab so lu tn ej, bosk iej, rozpoznaw anej w szczególn y, z a im p lik o w a n y sposób w każdej sk oń czon ej ty lk o osob ie, m o ­ ż e w y ja śn ić k a teg o ry czn y charakter i m oc n a k a zó w lu d zk iego su m ien ia. S u ­ m ie n ie za tem jako fu n k cja o sob y jest au ton om iczn e, a jed n ocześn ie staw ia ją w o b ec k o n ieczn o ści u zn an ia a b so lu tn ie zob ow iązu jącej godności O soby B o­ ga.

Z w ią za n ie fu n k c ji su m ien ia z rozpoznaniem god n ości o sob y w y ja śn ia jego d z ia ła n ie w fo rm o w a n iu k o n k retn y ch o są d ó w m oraln ych . N ie jest to prosta d ed u k cja logiczn a r e g u ł d ziałan ia z jednej r eg u ły n a jo g ó ln iejszej, lecz rozp o­ zn a w a n ie sk o n k rety zo w a n y ch zob ow iązań w y n ik a ją c y c h z god n ości osoby, k tó ra m a b yć „za a firm o w a n a ”, p o tw ierd zon a d z ia ła n iem d ostosow an ym do a k tu a ln ej sy tu a c ji i do rea liz o w a n y c h potrzeb osob y na d rodze jej rozw oju i zach ow an ia jej b ytu. T y lk o w ty m zn aczen iu su m ien ie posiada charakter k rea ty w n y , tw ó rczy w zak resie d ziałan ia na rzecz dobra osoby i jed n ocześn ie sp e łn ie n ia się p od m iotu jako osoby. W su m ien iu d ok on u je s ię od k ryw an ie w y m a g a ń m iło śc i w o b ec o so b y i sp osob ów rea liza cji sp on tan iczn ego daru n a rzecz o sob y 15.

Tak m o cn e za a k cen to w a n ie a u ton om iczn ego ch arak teru su m ien ia w p u ­ b lik a c ja c h p o lsk ich n ie oznacza ten d en cji d o „ sy tu a cy jn eg o ” tra k to w a n ia m o­ ra ln o ści, a n i d o r e la ty w iz a c ji n orm m oraln ych , w śró d k tó ry ch p e w n e zach o­ w u ją za w sze ch arak ter p o w szech n y i a b so lu tn ie w ią żą cy , p o n iew a ż w yrażają r e la tję do p o w szech n y ch , n iezb y w a ln y ch cech i u p ra w n ień o so b o w y ch czło ­ w ie k a i jak o ta k ie są rozp ozn aw an e w su m ien iu ls. U zn an ie au ton om ii w iąże się śc iśle z u zn a n iem pod p orząd k ow ania w su m ien iu w o b ec w a rto ści m o ra l­ n y c h 17. J est to u zn an ie sw o istej, au ten ty czn ej m oraln ej fu n k c ji su m ien ia, tak że w fo rm ie m o ra ln eg o p o tęp ien ia sp ełn io n eg o grzech u , w p rzeciw ień stw ie do teo rii m o ra ln o ści red u k u ją cy ch zja w isk a m oraln e do zw y k łe j gry czy n n i­ k ó w p sy ch iczn y ch i sp o łeczn y ch i lik w id u ją cy ch ty m sa m y m w ła śc iw ą pro­ b le m a ty k ę su m ien ia , w in y i o d p o w ie d z ia ln o ś c i18.

4. P o zy ty w n e w a r to śc i za w a r te w p u b lik a cja ch p o lsk ich d otyczących s u ­ m ien ia , zw ła szcza jego isto ty i au ton om ii, sk ła n ia ją jed n o cześn ie d o w y su ­ n ię c ia p ew n y ch p o stu la tó w zw ią za n y ch ze sp osob em p rzed sta w ia n ia tej p ro ­ b le m a ty k i i z d a lszy m i za d a n ia m i w tej dzied zin ie.

14 Por. T. S t y c z e ń , S u m i e n ie : ź r ó d ło w o ln o ś c i c z y zn i e w o l e n ia ? , Z e­ sz y ty N a u k o w e K U L 22 (1979) nr 1— 3, 67— 97.

15 W liczn y ch p u b lik a cja ch n aw iązan o w ty m zak resie do prac K. W o j ­ t y ł y , zw ła szcza do k siążek : Miło ść i o d p o w ie d z i a ln o ś ć , L u b lin 1960 oraz

O so b a i c z y n , K ra k ó w 1969. Por. T. S t y c z e ń , K a r d y n a ł K a r o l W o j t y ł a — fi lo z o f m o r a li s ta , R oczn ik i F ilo zo ficzn e 27 (1979) z. 2 ,1 5 — 32; C z ł o w i e k w po lu o d p o w i e d z i a l n o ś c i z a s i e b ie i dru g ich , C om m unio 2 (1982) nr 2, 45— 69; A . S z o ­

s t e k , S u m i e n ie a p r a w d a i w o ln o ść , W drodze 1982, nr 10, 48— 54.

16 Por. T. S t y c z e ń , S y t u a c j o n i z m w e t y c e , A ten eu m K ap łań sk ie

81 (1973)204— 216; P r o b l e m m o ż l i w o ś c i p r a w a n a tu r a ln e g o , S tu d ia T h eo lo ­ g ica V a rsa v ien sia 6 (1968) nr 1,121— 170; S. R o s i k , S y t u a c j o n i z m e t y c z n y

a c h r z e ś c ij a ń s k a ro z tr o p n o ś ć , P oznań 1986.

17 Por. H. J u r o s, R e z o n a t o r p ogłos u s u m ie n i a lu d z k i e g o w s łu żb ie c z ł o ­

w i e k o w i , R oczn ik i F ilo zo ficzn e 27 (1979) n r 2,151— 155; T. S t y c z e ń , W o l ­ n o ś ć w p r a w d z i e , E thos 1 (1988) nr 2 /3 ,47— 56.

18 Por. J. K o w a l s k i , T eolo gia g r z e c h u w k o n te k ś c ie w s p ó łc z e s n e g o

o sła b ie n ia j e j sensu, C ollecta n ea S a llu tis 17(1985), 185— 209; J. T r o s k a , W s p ó łc z e s n e k o n c e p c je w i n y i zła m o r a ln e g o , C zęsto ch o w sk ie S tu d ia T eo lo ­

(7)

K on ieczn e w y d a je s ię p rzed e w sz y stk im jeszcze bard ziej sta ra n n e odróż­ n ia n ie p o m ięd zy c a ło ścio w y m , szerok o rozu m ian ym op isem zja w isk a s u m ie ­ n ia a w ła śc iw ą je g o d efin icją u jm u jącą jego e le m e n ty isto to w e. W tym celu k on ieczn e jest m ię d z y in n y m i d ok ład n iejsze w y zn a cza n ie zakresu badanego z ja w isk a : c z y ty lk o ja k o „rozpoznania” e ty czn ej w a rto ści czynu i zw iązan ej z n im p o w in n o ści, czy też jako ca ło ścio w eg o p rocesu ob ejm u jącego także d e­ cyzję sp e łn ie n ia lub z a n iech a n ia k on k retn ego czynu. Ma to isto tn e zn aczen ie dla o k reślen ia fu n k c ji w o lity w n e j w u k o n sty tu o w a n iu sam ej is to ty su m ien ia. W term in o lo g ii p o lsk iej w ielozn aczn ością w y d a je się być ob ciążon e o k r e śle ­ n ie sądu su m ien ia ja k o „nakazu” (im p e riu m ) , co w odbiorze m oże być rozu­ m ia n e z a ró w n o jako są d o p o w in n o ści i jak o d ecyzja w o li o sp ełn ien iu p o ­ w in n ości.

P od ob n ie n ie d o ść jeszcze p recy zy jn e w y d a ją się sp o ty k a n e stw ierd zen ia o zaan gażow an iu w su m ien iu tak że sfe r y em ocjon aln ej i p róby n a w ią z y w a ­ n ia do „ em o cjo n a ln y ch ” p rzeżyć i „odczuć” w a rto ści m oralnej u fen o m en o ­ logów , a ta k że do „em ocji” w term in o lo g ii L. P etrażyck iego. P otrzeb n e jest ja sn e sta n o w isk o w ob ec d an ych p sy c h o lo g ii m o ra ln o ści n a tem at roli tzw . uczu ć w y ższy ch , w a ru n k u ją cy ch u zn an ie w a rto ści m oraln ych i o d p o ­ w ied zia ln o ść za w ła sn e d ziałan ie. Z d rugiej stron y potrzeb n e jest przyznanie w ła śc iw e j r o li w c a ło śc io w o u jętym p rzeżyciu su m ien ia uczu ciom sta n o w ią ­ cym rea k cję em ocjon aln ą n a rozp ozn aw an y w su m ien iu stan o b iek ty w n ej „ w in y ”, „upadku”, „h ań b y” itd . N iezb ęd n e w y d a je się n ad al p o d k reśla n ie ja k o ścio w ej od ręb n ości p o sta w y w oli, e lem en tu d ążen iu w ego w o b ec m o ra l­ n eg o zła w e w ła sn y m czyn ie p odm iotu, w stosu n k u do in n ych , e m o cjo n a l­ n y c h sk ła d n ik ó w p rzeży cia su m ien ia.

W z a k resie p op raw n ości term in o lo g ii w y d a je s ię k o n ieczn e p od k reślen ie, jak to ju ż czyn ion o n iejed n o k ro tn ie, an a lo g iczn o ści term in u „sum ienie*’, który w p o lsk im języku, b ez d od atk ow ych ok reśleń , stw a r z a p o ten cja ln ą w ie lo ­ znaczność w y p o w ied zi. S taje się to szczeg ó ln ie w id o czn e w op racow an iach m n iej p recy zy jn y ch , przezn aczon ych do szerszego odbioru. T w ierd zen ia d o­ tyczące su m ien ia jako „ u zd oln ien ia” lub „w ład zy d u c h o w e j” są n iep ra w d ziw e w o d n iesien iu do su m ien ia jak o „aktu” (sądu, d ecy zji, nakazu), alb o jako „aktualnej św ia d o m o ści”.

D o k ła d n iejsze w y ja śn ie n ia z k o n tek stu ok reślon ej filo z o fii osob y są ko­ n ieczn e w przyp ad k u o d w o ły w a n ia s ię do p ojęć „ cen tru m ” i „ p ery ferii” p o d ­ m iotu o so b o w eg o . B ez teg o są od b ieran e jako p rzen ośn ie, a n ie jako e le m e n ­ ty isto tn e dla a n a lizy su m ien ia. C zerpanie jed n o cześn ie z różnych, czasem n iesp ó jn y ch z e sobą, tra d y cji jęz y k o w y c h i ró żn y ch k o n cep cji czło w iek a jako podm iotu, m oże p ro w a d zić do ek lek ty czn y ch i n iep ra w d ziw y ch sfo rm u ło w a ń .

K o n sek w en tn e w ią za n ie e le m e n tó w m o ra ln y ch z re lig ijn y m i w p rzed sta ­ w ia n iu stru k tu ry su m ien ia sta n o w i o w a r to śc i o m a w ia n y ch tu ta j ujęć tego zjaw isk a. K on ieczn e jest jednak d alsze p recy zo w a n ie zw iązk u p om ięd zy u zn a n iem w su m ien iu w a rto ści m oraln ych i rozp ozn an iem rela c ji człow ieka do Boga jako W artości ab solu tn ej i jak o „ P ra w o d a w cy ” czło w iek a w e w ła ­ ściw y m rozu m ien iu tego ok reślen ia, a w ię c jako tw ó r c y jego b ytu i jako m i­ łu ją ceg o P od m iotu , k tórego w o la jest godna n a jw y ższej m iłości, „zaa firm o w a - n ia ” i sp ełn ien ia .

5. O brazow a i p rzen ośn a w sw y m ch arak terze form u ła su m ien ia ja k o ,g ło s u B ożego” n ie z w a ln ia z dok ład n ego sp recy zo w a n ia zd oln ości pozn aw czej czło w iek a w d zied zin ie m o ra ln ej, która n ie z o sta je za stą p io n a lub w yłą czo n a p rzez B oże o d d zia ły w a n ie i o św ie c e n ie nadprzyrodzone. T w ierd zen ie, iż w su ­ m ien iu „Bóg w o ła ” czło w iek a , jest o b iek ty w n ie p ra w d ziw e i u zasad n ion e, ale dopiero w k o n te k śc ie p ełn ego w yk ła d u o r e la c ji n atu ry lu d zk iej do stw ó r ­ czego i zb aw czego p lan u B ożego, n ie zaś w se n s ie rela cji o su b iek ty w n ej, p sy ch o lo g iczn ej treści su m ien ia.

W zw iązk u z ty m n a leży o czek iw a ć d a lszy ch w y ja śn ia ją c y c h sfo rm u ło ­ w ań d otyczących „au ton om ii” su m ien ia. ZwTÓcono już u w a g ę n a trudność

(8)

u zg o d n ien ia k o n cep cji „ sam ozw iązan ia s ię ” p od m iotu i m o ra ln eg o „sam ona- k a z u ” z ta k d ob rze zn a n y m stw ie r d z e n ie m II Soboru W a ty k a ń sk ieg o o is tn ie ­ n iu m oraln ego praw a, k tó rem u człow iek p od lega, a k tó reg o „sam sobie n ie n a k ła d a ” 19. P o ję c ie „n a k ła d a n ia ” p ra w a su g eru je is tn ie n ie obcego, pozap od - m io to w eg o au to ry tetu i źródła zob ow iązan ia. F u n k cją p o d m io tu je s t zatem raczej „u zn a w a n ie” p raw a, jak o poznanej przez sieb ie, o b ie k ty w n e j, m oraln ie w iążącej p ra w d y o p o d m io cie i o r z e c z y w isto śc i p ozap od m iotow ej, ab y ją przyjąć jako w ła sn ą n orm ę dla sw ej w o ln o ści. C elem osądu su m ie n ia jest rozezn an ie te j p ra w d y , a b y ją u czy n ić norm ą d ziałan ia w ła sn ą , n ie h e te - rogenną, a le też n ie su b ie k ty w n ie dow olną.

D la ca ło ścio w eg o ob razu fu n k c ji su m ien ia w y d a je się tak że kon ieczn e d a lsze ro z w in ię c ie za g a d n ien ia sto su n k u w za jem n eg o „ p o w in n o ści” i „dobroci” d ziałan ia. P o d sta w o w y m za ło żen iem w ielu w y p o w ie d z i w p u b lik acjach p o l­ sk ich jest teza, że fu n k c ja su m ien ia , a ta k że m o ra ln o ść w o góle, dotyczą z a w sze i w y łą c z n ie „ p o w in n o ści”. T eza ta w y d a je się n ie do u trzy m a n ia w o ­ bec an alizy fa k ty czn eg o fu n k cjo n o w a n ia su m ien ia i w ob ec a n a lizy rela cji w za jem n ej p o jęć dobroci i p o w in n o ści. T ylk o w p ew n y m z a k resie działań zachodzi u to żsa m ien ie czyn u dobrego i p ow in n ego. D obro i p ow in n ość czyn u n ie są tylk o za m ien n y m i a sp ek ta m i tej sam ej rzeczy w isto ści, a czy n y dobre i p o w in n e n ie p o k ry w a ją się zak resow o. D obroć czyn u m oże b yć zin terp re­ to w a n a jako to, co p o w in n o b yć, jed y n ie w sen sie p r z e c iw sta w ie n ia w ob ec t e ­ go. co b y ć n ie pow in n o, to zn aczy w ob ec czyn u złeg o . N a to m ia st w całym zak resie czy n ó w m o ż liw y c h ro zp a try w a n y ch w ich o d n iesien iu do god n ości osob y jed n e sta n o w ią k la sę dobrych i zarazem p o w in n y ch , to zn aczy k o n ie­ czn ych do sp ełn ien ia . In n e n a to m ia st sta n o w ią k la sę czy n ó w dobrych, lecz n ie p o w in n y ch „tu i tera z”, a jed y n ie o d p o w ia d a ją cy ch god n ości o sob y, m ogą­ cych być jej afirm acją.

W yłania się za tem p otrzeba zajęcia sta n o w isk a na te m a t p ierw o tn o ści dobra w o b ec p o w in n o ści, a tak że zin terp reto w a n ia w ty m se n sie m oraln ości lu d zk iej oraz e ty k i ch rześcija ń sk iej, k tóra w b ib lijn y m m a te r ia le u k azu je się, m ó w ią c sk rótow o, jak o ety k a sp ełn ien ia p o w in n o ści, a jed n ocześn ie jako ety k a n ieu sta n n ej m a k sy m a liz a c ji dobra i w zrostu m iło ści. M iłość jako p o d ­ sta w o w a rela c ja jest tym , co „ p ow in n e”, co m a sta le o d n a jd y w a ć sw ó j w y ­ raz. M iłość w k o n k retn y ch form ach d ziałan ia n ie za w sze jest p o w in n a , skoro m ogą istn ieć fo r m y a lte r n a ty w n e jej w y ra żen ia , a n ie sp e łn ie n ie k o n k retn y ch d zia ła ń m o ż liw y c h n ie m u si ozn aczać w danej sy tu a c ji, iż o d m a w ia się u zn an ia god n ości osob y, czy li od m aw ia s ię m iło śc i w ogóle. C zym ś p ow in n ym jest za w sze p o szu k iw a n ie fo rm w ła śc iw y c h dla w y ra żen ia daru m iło ści. P o ­ w in n o śc ią je s t także m a k sy m a liza cja dobra n a rzecz o sob y, skoro dobro osoby leży w jej sta ły m ro zw o ju , dosk on alen iu i w zb ogacan iu , a w sto su n k u do O soby B ożej dar n ie je s t Jej u b ogacan iem , lecz z a w sz e n a leżn y m w yrazem u zn an ia Jej n iesk o ń czo n ej w a rto ści i dobroci. T y lk o c a łk o w ity dar z sieb ie oznacza w o b ec B oga m iło ść p ełn ą, a każd e św ia d o m e o gran iczen ie teg o daru oznacza m iło ść n ied ojrzałą, dom agającą się „ n a p ra w ien ia ” tego braku i d a l­ szego w zrostu aż do n iep o d zieln ej p ełn i.

P o sz u k iw a n ie coraz p ełn iejszy ch form daru m iło śc i d la dru gich osób jest czym ś p o w in n y m , a le ogran iczon ym i n orm o w a n y m przez w zgląd n a p o w in ­ ność m iło ści w o b ec o sob y w ła sn ej d ziałającego w za k r e sie jego dobra n a j­ 19 „W g łę b i su m ie n ia c z ło w ie k od k ry w a praw o, k tó reg o sam sobie n ie nak ład a, le c z k tó rem u w in ie n być p o słu szn y i k tó reg o głos w z y w a ją c y go za w sze tam , gd zie potrzeb a, do m iło w a n ia i cz y n ie n ia dobra a u n ik a n ia zła, rozb rzm iew a w sercu n akazem : czyń to, ta m teg o u n ik aj... P rzez w iern o ść su m ien iu ch rześcija n ie łą czą się z resztą lu d zi w p o szu k iw a n iu p ra w d y i roz­ w ią zy w a n iu w p ra w d zie ty lu p rob lem ów m oraln ych , k tó re n arzu cają się tak w ży ciu jed n o stek , jak i w e w sp ó łży ciu sp o łeczn y m ”. K D K 16.

(9)

bardziej p o d sta w o w e g o i n iezb y w a ln eg o . R zeczy w ista „sam ozatrata”, n a p rzyk ład w fo rm ie p o św ię c e n ia sw eg o ż y c ia d oczesn ego, jest p o w in n o ścią w szczególn ych , śc iśle o k reślo n y ch sytu acjach . W e w szy stk ich sy tu a cja ch z a ś jest p ow in n a jako g o to w o ść ced o w a n ia o k reślo n y ch w a rto ści n a rzecz d ru gich , goto w o ść „tracenia sie b ie sa m eg o ”, op u szczan ia sie b ie jako celu d ą żeń d la dobra in n ych .

W fu n k c ji su m ien ia dokonuje się zarów n o ro zezn a w a n ie tego, co p o w in n e w o b ec osob y, ja k te ż ro zezn a w a n ie tego, co m a się sta ć w y ra zem stosu n k u do osoby, to znaczy w y ra zem m iłości, rozezn aw an ie, c z y o k reślo n y czyn w s a ­ m ej sw ej tr e śc i o b iek ty w n ej m oże być u zn a n iem g o d n o ści osoby i p rzyn osić

jej dobro. W ydaje się, że dopiero tak ie c a ło ścio w e u ję c ie fu n k c ji su m ien ia od p ow iad a r z e c z y w isto śc i i p ozw ala w ła ś c iw ie zin terp reto w a ć i sca lić w ie lo ­ rak ie w ezw a n ia E w a n g e lii w fu n k cji su m ien ia.

W yłania się r ó w n ie ż potrzeba dalszego p o g łęb ien ia i całościow ego u jęcia stosu n k u p o w in n o ści do „szczęścia” jako o sta teczn eg o celu, jego zn a czen ia dla sam ej isto ty m oraln ości i dla fu n k cjo n o w a n ia su m ien ia. W yłączenie z d z ie ­ d zin y m oraln ości ja k ie jk o lw ie k m o ty w a cji c e lo w o ścio w ej i „ szczęśliw o ścio - w e j ” na rzecz p o w in n o ści ja k o jed y n eg o m o ty w u e ty czn eg o w y d a je się n ie ­ d ostateczn ie sk o relo w a n e z w ielo k ro tn y m p o d k reślen iem , iż m oc w ią żą ca rozpoznanej p o w in n o ści m oraln ej jest ściśle p o w ią za n a ze św iad om ością czło­ w iek a p o sta w io n eg o przed m oraln ym w yb orem , iż w grę w ch o d zi w n a j­ w y ższy m stop n iu jego w ła sn y b yt, jego p o tw ierd zen ie się w c z ło w ie c z e ń stw ie lub degradacja i u n ic e s tw ie n ie się w lu d zk iej god n ości. W łaśn ie w o są d zie i d ecyzji su m ien ia n ie m oże b yć w y łą czo n y w zg lą d n a k o n sek w en cje o k reślo ­ n y ch d ecy zji dla sa m eg o d ziałającego, dla jego „losu ”, u p adku lub p o m y śln e ­ go bytu — „ eu d a im o n ii”, dla sp ełn ien ia się jego „dosk on ałości” jako o sta ­ teczn ego celu jego obdarzonego ro zw o jo w ą d yn am ik ą b ytu. R ów n ież w a n a ­ lizach su m ien ia „ch rześcija ń sk ieg o ” k on ieczn e w y d a je się ja śn iejsze u ję c ie zn aczenia m o ty w u osob istego u szczęśliw ie n ia przez w iern o ść B ożem u p ra w u oraz m o ty w u sp ełn ien ia p o w in n o ści w ob ec m iłu ją ceg o Boga i w ob ec lu d zi iak o „braci”. N a te j drodze n a leży o czek iw a ć dalszego p ostęp u w ro zw ią zy ­ w an iu ety czn ej i teo lo g iczn ej prob lem atyk i su m ien ia.

ks. B o g u s ła w I n l e n d e r

2. "Rodzina n a rozdrożu S esja w Bad H on n ef na tem at rod zin y

O czy w ista i do n ied a w n a n ie k w e stio n o w a n a p o d sta w o w a form a w s p ó ł­ życia sp ołeczn ego, jaką jest m a łżeń stw o i oparta n a n im rodzina, w oczach w ielu m ie sz k a ń c ó w tzw . P ie r w sz e g o Ś w ia ta (i to n ie ty lk o m łod ych ) traci rację b y tu i ja w i się jako in sty tu cja zu p ełn ie p rzestarzała. W jej m ie jsc e p o w sta ją przeróżne, krócej lub dłużej trw a ją ce, zm ien n e i p ły n n e q u a si-ro - d zin n e w sp óln oty: „m ałżeń stw a na p ró b ę”, „rodziny n ie m a łż e ń sk ie ”, „ w o ln e z w ią z k i” itp . N ie jest to z w y k ły k ryzys sza co w n y ch in sty tu c ji m a łżeń stw a i ro­ d ziny, k ie d y to w sk u te k n iek o rzy stn y ch w a ru n k ó w zew n ętrzn y ch , an tyrod zin - n ej p o lity k i i zw y k łe j słab ości ludzkiej rośn ie liczba n ieu d a n y ch zw ią zk ó w , rozw od ów , p rzery w a ń cią ży i ty m p odobnych w sk a ź n ik ó w k ryzysu . S y m p to ­ m y k ryzysu szczeg ó ln ie w y ra źn ie w id oczn e są w R ep u b lice F ed era ln ej N ie ­ m iec, gd zie co trzecie m a łżeń stw o rozw od zi się, 1,3 m in d zieci — to „sieroty r o zw o d o w e”, na 100 d zieci — 44 sta n o w ią jed yn ak i, a co rok u d ok on u je się ok. 200 ty s ię c y „ za b ieg ó w ” u su n ięcia ciąży. T en n ie w e so ły obraz u zu p ełn ia n ajn iższy w św ie c ie w sk a źn ik urodzeń.

N a jw a żn iejszy prob lem tk w i jed n a k g łęb iej. J e st n im g en era ln e z a k w e ­ stio n o w a n ie w n iek tó ry ch środ ow isk ach w artości m a łżeń stw a i „ tra d y cy jn ej” rodziny. Ci, k tórzy n ie d o św ia d czy li p o k u sy „ p rzew artościow an ia w sz y stk ic h

(10)

w a rto ści” w tej d zied zin ie, sta ją zd u m ien i, a często i bezradni, w o b ec z u ­ p ełn ie o d m ien n y ch p o g lą d ó w i p ostaw . N a g le p otrzeb u ją argu m en tów do ob ro n y czegoś, co n ig d y n ie w y m a g a ło obrony. P o ja w ia ją się p y ta n ia o g ra n i­ ce to lera n cji. C zęsto n a w e t n a jk u n sz to w n iejszą a rgu m en tacją n ie da się z m ie ­ n ić p ostaw . Już b ard ziej p rzek o n u ją ce o k a zu je s ię św ia d e c tw o o so b iste. N ie ­ m n iej n o w e fe n o m e n y sp o łeczn e m ob ilizu ją do g ru n to w n eg o i w ielo stro n n eg o n a jp ierw „sp ojrzen ia” n a n ie, n a stęp n ie „ o cen y ”, ab y w reszcie w y cią g n ą ć w n io sk i dla k o n k retn eg o „d ziałan ia” (zgodnie ze sp raw d zon ym sch em atem b e lg ijsk ie j o rgan izacji m ło d zieżo w ej JOC).

Do podjęcia p ro b lem a ty k i rod zin n ej zob ow iązan i są m . in . p r z ed sta w icie­ le k a to lick iej n a u k i sp ołeczn ej. O tym , że w R FN n ie u c h y la ją się on i od t e ­ g o zadania św ia d czy ch ociażb y tem a ty k a różn ych sy m p o zjó w , se s ji, k o n g re­ sów , a ta k że n iezliczo n y ch p u b lik a cji. R ó w n ież działaln ość, zw łaszcza k sz ta ł­ cen iow a, p rzeróżn ych in s ty tu c ji ruchu ch rześeija ń sk o -sp o łeczn eg o , np. d iecezja ln y ch in s ty tu tó w sp ołeczn ych , organizacji k a to lik ó w św ieck ich itp., jest od p ow iad zią n a k ry zy s rodziny.

Z darzają się r ó w n ie ż in ic ja ty w y n iezrzeszon ych , p ry w a tn y ch ob y w a teli, k tórzy w trosce o p rzy szło ść rod zin y p od ejm u ją d zia ła n ia dla jej ochrony. Jed n ą z n ich jest sto w a rzy szen ie u ży teczn o ści p u b liczn ej dla organizow ania M ięd zyn arod ow ego K on gresu (X IV już z k olei) n a tem at: R o d z in a j e s t p r z y ­

szłością, k tó ry w e w sp ó łp ra cy z W orld O rganization for th e fa m ily odbyła

się 2— 5 k w ietn ia 1989 roku w Bonn. Jak o in ic ja ty w a p on ad k on fesyjn a, choć oparta na ch rześcija ń sk im obrazie czło w iek a , oraz n ieza leżn a od p artii po lify czn y ch , z w ią zk ó w i in sty tu cji, m a szansę d otarcia do szerok ich kręgów sp o łeczeń stw a . Jej organ izatorzy m ają zam iar u w r a ż liw ić op in ię p ubliczną na w agę prob lem u oraz zm ob ilizow ać w szy stk ich , a zw ła szcza p o lity k ó w , do pop ieran ia sp ra w ro d zin y . C hodzi im ró w n ież o p o b u d zen ie o d w a g i m łodych: dla p rzyszłości i dla rod zin y. N a le ż y życzyć p ow od zen ia przy rea liza cji tego p rzed sięw zięcia.

N atom iast im prezą, która m a sw oje sta łe m ie jsc e w h isto rii k atolicyzm u sp ołeczn ego w R FN , je s t se sja n au k ow a In sty tu tu K a to lick o -S p o łeczn eg o A rch id iecezji K öln, z sied zib ą w Bad H onnef, która od b yła się 10— 13 listo p a ­ da 1988 r. G łó w n y m zad an iem teg o in sty tu tu jest w p ra w d zie praca k szta łce­ n io w a (dorosłych) i p o p u laryzacja k a to lick iej n a u k i sp o łeczn ej, a przez to pom oc w k szta łto w a n iu zaan gażow an ych osob ow ości oraz służba n a rzecz ruchu ch rześeija ń sk o -sp o łeczn eg o . W łaściw ie w y ją tk ie m są o d b y w a ją ce się co d w a la ta H o n n e f e r So zia lta g u n g en , m ające zd ecy d o w a n ie ch arak ter s e s ji n au ­ k ow ych . P ro b lem a ty k a tegorocznej se sji została sform u łow an a: Rodzina w trak cie zm ia n y — sytu acja, ocena, w n io sk i.

Przez cztery dni p rzed sta w iciele różn ych d y sc y p lin w ielu ośrodków a k a ­ d em ick ich i in sty tu tó w n a u k o w y ch p rób ow ali przede w szy stk im z różnych stro n poznać złożoność p rob lem u , szu k ali źródeł k ryzysu , aby n a stęp n ie w oparciu o tę w ied zę fo rm u ło w a ć ocen y i p o szu k iw a ć dróg w y jścia . Zarówno w śród r e feren tó w , jak i p o zo sta ły ch u c z e stn ik ó w s e s ji p rzew a g ę m ie li przed­ sta w ic ie le d y sc y p lin n ien o rm a ty w n y ch (sta ty sty k i, ek on om ii, socjologii). N ie znaczy to jednak, że o d ż e g n y w a li się on i od ja k ich k o lw iek sąd ów w a rto ściu ­ jących. Epoka n au k i „w oln ej od w a rto ści” n a leży zd ecy d o w a n ie do przeszłości. D y scy p lin y n o rm a ty w n e rep rezen tow ali: p raw n icy, e ty c y sp ołeczn i, teologow ie, p o lity cy sp ołeczn i. O u siło w a n iu o rgan izatorów k o m p lek so w eg o u jęcia p ro b le­ m a ty k i rod zin n ej św ia d czy p rogram sesji:

— R o d zin a d z i ś — r o z w ó j , stan ob e c n y , t r e n d y (prof. dr M ax W i n g e n ) .

— R o d z in a d ziś a a l t e r n a t y w n e f o r m y w s p ó ł ż y c i a — p r o b l e m y p r a w n e (prof, dr W olfgang R Ü f n e r),

— R o d zin a d z i ś — p r ó b a o c e n y s p o ł e c z n o - e t y c z n e j (prof, dr W aldem ar M o - l i ń s k i ) ,

— Rod zin a d ziś — sp o ł e c z n o -e k o n o m ic z n a an aliza j e j s y t u a c j i ż y c i o w e j

(11)

— R o d z in a d z i ś — z a c z ą t k i n o w e j k u l t u r y r o d z i n n e j (prof, dr Franz P ö g - g 1 e r),

— P o l i t y k a r o d z in n a d z i ś — p o z y c j a , p e r s p e k t y w y i ś r o d k i (dr P a u l H o f - f a c k e r ) .

W k rótk im sp raw ozd an iu n ie sposób za sy g n a lizo w a ć w szy stk ich c iek a w y ch w ą tk ó w tem a ty czn y ch . S to su n k o w o dużo m iejsca w w y p o w ied zia ch re fe r e n ­ tó w i d y sk u ta n tó w za jęła c h a ra k tery sty k a sy tu a c ji w sp ó łczesn ej rod zin y oraz próba a n a lizy p rzy czy n jej k ryzysu .

Jak w in n y ch ob szarach ży cia sp ołeczn ego, ta k w ob szarze rod zin n ym coraz częściej k w e stio n u je się i p od w aża tra d y cję lu b zu p ełn ie się z n ią zryw a. D a w n e cnoty, cem en tu ją ce rodzinę, str a c iły s w o ją atrak cyjn ość. Z m ia ­ n ie u le g ły fu n k c je rod zin y. P ra w ie zu p ełn ie u traciła o n a fu n k cję p rod u k cyjn ą n a rzecz k o n su m p c y jn ej. M ałżeństw o, o ile w o g ó le je s t za w iera n e, ro zw ija się w k ieru n k u „ p artn erstw a czasu w o ln eg o ”. E m an cyp acja k o b iet, w zrost ich w y k szta łcen ia oraz n ie m a l p o w szech n a praca za w o d o w a są p rzyczyn ą zm ia n y tra d y cy jn y ch ról m a łżeń sk ich i jed n ym z c z y n n ik ó w d rastyczn ego ob n iżen ia stop y urod zeń . J ed n o cześn ie coraz p o w sz e c h n ie jsz e są a ltern a ty w n e form y ży cia rod zin n ego osób p rzeciw n ej płci, ta k że trudno już dziś m ó w ić o roi-i d żin ie jako ta k iej. D zieciom p och od zącym z tak ich m o b iln y ch z w ią z k ó w cza­ sem trudno z o rie n to w a ć się, k to spośród c zło n k ó w d a n ej w sp ó ln o ty jest p r a w ­ dziw ą m a tk ą czy p ra w d ziw y m o jcem , a k tó re sp ośród d zieci — p ra w d ziw y m ro d zeń stw em . S p raw a k om p lik u je s ię jeszcze bard ziej w re la c ji do osób sp o­ k rew n io n y ch . N ie w iad om o jeszcze d ok ład n ie, ja k ie k o n sek w en cje w y c h o ­ w a w cze n ie s ie ze so b ą tak a sytu acja, lecz n a le ż y o czek iw a ć najgorszego.

P rób u jąc doszu k ać się p rzyczyn ta k ieg o sta n u rzeczy re fe r e n c i w sk a z y ­ w a li n a k u m u la c y jn y sp lot c zy n n ik ó w a n ty m a łżeń sk ich i an ty ro d zin n y ch w e w sp ó łc z e sn y c h sp o łeczeń stw a ch k o n su m p cy jn y ch . P rzeło m w m o ra ln o ści s e k ­ su aln ej, sk ra jn ie em a n cy p a cy jn e p o sta w y k obiet, te n d en cje in d y w id u a listy czn e i n iech ęć do w ią za n ia się, zw ła szcza na całe ży cie , n ieza leżn o ść m aterialn a m łod ych , b łęd y w w y ch o w a n iu , np. n a cisk w n iek tó ry ch szk ołach n a k sz ta ł­ to w a n ie p o sta w e m a n c y p a c y jn y c h za m ia st sp o łeczn y ch czy rezy g n a cja z w y ­ chow ania relig ijn eg o , strach p rzed p rzy szło ścią , b łę d y w p olityce rod zin n ej — to ty lk o n iek tó re spośród e le m e n tó w „syndrom u a n ty ro d zin n eg o ”.

P u n k tem w y jśc ia przy p raw n ym , a ta k że p o lity czn o -sp o łeczn y m p o d e j­ ściu do tem a tu b yło k o n sty tu c y jn e sfo rm u ło w a n ie: „m ałżeń stw o i rodzina p o d leg a ją szczeg ó ln ej o p iece p a ń stw a ” (§ 6,1). P rzy in terp reta cji teg o sfo r ­ m u ło w a n ia b rak d ziś zg o d y w śró d p ra w n ik ó w . S p ie r a ją c e s ię stro n y k o n sta ­ tu ją n a g le k o n ieczn o ść u sta le ń zu p ełn ie p o d sta w o w y ch , np. zn aczen ia i z a ­ kresu term in u „rodzina”. W ęzłow ym p u n k tem tej d y sk u sji jest prob lem , czy m a łżeń stw o sta n o w i k o n sty tu ty w n y ele m e n t rod zin y, a w ię c czy ty lk o r o ­ d zin y „na rd zen iu ” m a łżeń sk im p od leg a ją szczególn ej op iece p a ń stw a . J e śli przyjąć, że rozstrzy g a ją ce o istn ie n iu ro d zin y są n ie k ry teria p ra w n o -m o ra l- ne, a so cjo lo g iczn e (w sp óln ota g o sp o d a rczo -m ieszk a n io w a osób p rzeciw n ej p łci w raz z dziećm i), w te d y i o w e a lte r n a ty w n e , n ie m a łż e ń sk ie fo rm y w sp ó łż y ­ cia p r eten d o w a ły b y do szczeg ó ln y ch p r eferen cji p raw n ych .

W śród u c z e stn ik ó w s e s ji p rzew a ża ły jed n ak g ło s y p rzeciw n e ta k ie j in ­ terp retacji. D ow od zon o, ż e jej p rzy jęcie b y ło b y sp rzeczn e z d u chem k o n sty ­ tucji. P a ń stw o n ie je s t n eu tra ln e w ob ec a lte r n a ty w n y c h form q u a si-ro d zin - n ych i słu szn ie p referu je tra d y cy jn ą rod zin ę. Z resztą sa m i za in tereso w a n i n ie o czek u ją p o m o cy ze stron y p ań stw a. D o ty czy to zw łaszcza k o b iety , która zazw yczaj chce się czuć w ta k im zw ią zk u w p ełn i w y em a n cy p o w a n a , zarabia, jest u b ezp ieczon a — w ięc n ie n a le ż y jej u szczęśliw ia ć n a siłę. O czy w iście, czasem p ra w n icy sto ją w o b ec k o n ieczn o ści ro zstrzy g n ięć p rzyp ad k ów s p o łe ­ cznie n ie z w y k le tru d n ych . W ted y p o w in n i u czy n ić w y ją te k od reg u ły . N ie n a leży jed n ak p ra w n ie p opierać ty p o w eg o k on k u b in atu . T rad ycyjn a in terp re­ tacja § 6,1 k o n sty tu c ji R FN n ie oznacza jed n ak (i n ie m oże oznaczać) p ra w n ej d y sk ry m in a cji d z ie c i poch od zących z a lte r n a ty w n y c h zw ią zk ó w . D od atk i r o ­

(12)

dzinne i p rzeróżne in n e św ia d czen ia sp o łeczn e n a d z ie c i p rzyzn aje się n ie ­ za leż n ie od tego, z ja k ich z w ią z k ó w one pochodzą.

N ow a sy tu a cja w d zied zin ie życia rod zin n ego n ie w ą tp liw ie sp raw ia p ra w n ik o m w ie le k ło p o tó w . R odzi się p otrzeba n o w y c h ro zw ią za ń p raw n ych , np. przy rozd ziale m a ją tk u ro zp ad ającej się q u a si-ro d zin n ej w sp ó ln o ty , w pra­ w ie d zied ziczn ym i p o d a tk o w y m , przy u b ezp ieczen ia ch ch orob ow ych i z a ­ sadach p rzyzn aw an ia pom ocy społeczn ej.

W se sji zorgan izow an ej p rzez In sty tu t K a to lick o -S p o łeczn y n ie m ogło za­ braknąć ró w n ież sp o łe c z n o -e ty c z n e j o cen y p rzy n a jm n iej n iek tó ry ch a sp e k ­ tó w n o w ej sy tu a c ji m ałżeń sk o -ro d zin n ej. O kazało się jednak, że znacznie ła tw ie j je s t op isy w a ć, stw ierd za ć is tn ie n ie o k reślo n y ch tren d ów , w sk azyw ać n a ich p rzyczyn y, n iż w a rto ścio w a ć. T ak ie sło w a , ja k dobro, zło, .powinność, w ina, grzech, a n a w e t słab ość — p o ja w ia ły się w w y stą p ie n ia c h n iezm iern ie rzadko. P o d ejm u ją c np. zagad n ien ie w iern o ści m a łżeń sk iej, słu sz n ie s tw ie r ­ dzono sp ołeczn ą d ew a lu a cję tej cn o ty . W sk azyw an o te ż n a p sy ch iczn e o p o ­ r y w ie lu m ło d y ch przed w ią z a n ie m się na za w sze, czem u to w a rzy szy czasem fa łsz y w y obraz m a łż e ń stw a jako w sp ó ln o ty m iło śc i ero ty czn ej. P od k reślan o n a w e t szla ch etn e m o ty w y tych , k tórzy dostrzegają w artość m a łżeń stw a , ale n ie czując s ię n a siła ch , ab y w y p e łn ić zw ią za n e z ty m ob ow iązk i, szczerze rezy g n u ją z jeg o zaw arcia. W ydaje się jed n ak , jak b y n iek tó ry m m ó w co m z a ­ brakło odw agi, a b y p orzu cić „bezpieczny” teren p sy ch o lo g ii i socjologii m o ­ r aln ości, a przejść n a teren e ty k i n o rm a ty w n ej.

Spośród w y p o w ie d z i śc iśle ety czn y ch n a u w a g ę za słu g u je ciek a w a , p ro- -rod zin n a propozycja in te r p r e ta c ji „opcji n a rzecz u b o g ic h ”. O w ym i „ubo­ g im i”, tzn. sła b szy m i i za leżn y m i, k tórym n a le ż y się „m iłość p referen cy jn a ”, są d zieci. T rzeba w ię c p o zw o lić im ro zw ija ć się, zn a jd o w a ć dla n ich czas, p ok on yw ać p o sta w ę „zm ęczen ia d ziećm i” i n ie tra k to w a ć ich jako zagroże­ n ie sa m o rea liz a cji. S zczególn a trosk a n a le ż y się przy ty m n ie u p r z y w ile jo w a - nym grupom d z ie c i i m łod zieży. C enne w „ ety czn ej” części s e s ji b yło też p rzyp om n ien ie p o d sta w o w ej tezy „k lasyk a” k a to lick iej n au k i sp ołeczn ej, G u stava G u n d l a c h a , że rod zin a — obok p a ń stw a i w ła sn o ś c i p ry w a tn ej — n a le ż y do fila r ó w , na k tó ry ch op iera się p r a w id ło w y porządek społeczn y.

C ałe, dosk on ale zorgan izow an e, sp o tk a n ie w Bad H on n ef, w sz y stk ie w y ­ p o w ied zi r e fe r e n tó w i d y sk u ta n tó w , w ty m tak że sfo rm u ło w a n e przez n ich w n io sk i, przepojone b y ły trosk ą o p rzyszłość m a łż e ń stw a i rod zin y. P rzece­ n ia n o jed n ak n ieco zn a czen ie p o su n ięć p o lity czn o -sp o łeczn y ch d la u m o cn ie­ n ia tego ch w ieją ceg o się d ziś fila r a porządku sp ołeczn ego. P o stu lo w a n a p opra­ w a p o lity k i rod zin n ej (u gru n tow an a p ra w n ie) w in n a o zn aczać m . in. s t w o ­ rzen ie lep szy ch niż d otych czas w a ru n k ó w dla p e łn ie n ia przez rod zin ę fu n k cji d em ograficzn ej (a n ie ty lk o so cja liza cy jn ej) oraz ek o n o m iczn ej. W cen tru m p o lity k i rod zin n ej w in n a się znaleźć „p olityk a k o b ieca ”. P o n iew a ż tzw . sp o­ łeczna gospodarka ry n k o w a je s t n ie ty lk o p orząd k iem gospodarczym , ale i sp ołeczn ym , i to tak im , k tó ry — zd a n iem n iek tó ry ch d y sk u ta n tó w — n ie u w zg lęd n ia w d ostateczn ym sto p n iu in te r e só w rod zin n ych , in terw en cja p o li­ ty k i w te j d zied zin ie o k a zu je się n iezb ęd n a. Jak o w a ru n ek u zd row ien ia s y tu ­ a c ji uznano w reszcie sto p n io w e tw o rzen ie — i to g łó w n ie przez rod zin y — n o w e j „św ia d o m o ści r o d z in n e j”. K o n sty tu ty w n y m jej e le m e n te m m u si być sp o łeczn y k lim a t szacu n k u dla w iern ości, zw ła szcza m a łżeń sk iej.

A n ie l a D ylu s, W a r s z a w a .

3. P rob lem atyk a teologiczn om oraln a w obradach K on gresu T eologów P o lsk ich (K UL, L u b lin 12— 14 w rześn ia 1989 r.)

T em atyk a K on gresu T eo lo g ó w P o lsk ich n a w ią z y w a ła do w ażn ego w y d a ­ rzen ia w życiu K ościoła P o w szech n eg o ja k im je s t ty sią c le c ie chrztu R usi K ijo w sk iej. H asło K on gresu — C h r z e i c i j a ń s k i e d z i e d z i c t w o b i z a n t y ń s k o s ł o

(13)

w ia ń s k i e d ało o k a zję do przep row ad zen ia r e fle k s ji n ad sp ecy fik ą m y ś li te o ­

logicznej W schodu i jej zn a czen ie m d la całego ch rześcijań stw a.

P ro b lem a ty k a K o n g resu b y ła bardzo b ogata i zró żn ico w a n a w sw e j treści. D otyczyła ona za ró w n o a sp ek tó w h istoryczn ych ro zw o ju ch rześcija ń stw a na W schodzie, ja k i jego z w ią z k ó w z Z achodem , sz tu k i relig ijn ej, d u ch o w o ści i ory g in a ln o ści te o lo g ii. D użo m iejsca p o św ięco n o te ż za g a d n ien io m teo lo - giczn o-m oralnym .

W d ru g im dniu K ongresu, 13 w rześn ia , k s. p rof, dr hab. J a n P r y s z - m o n t n a p o sied zen iu p len a rn y m w y g ło sił refe r a t p t. P r z e m i a n a w c z ł o w i e k a

d u c h o w e g o . S p e c y f i c z n e w a r t o ś c i b i z a n t y ń s k o - s ł o w i a ń s k i e j d u c h o w o ś c i i m y ś l i m o r a ln e j. W schodnia k o n cep cja życia d u ch ow ego k sz ta łto w a ła się w k lim a ­

cie filo zo ficzn ej m y ś li p la to ń sk iej, n eo p la to ń sk iej o raz pod w p ły w e m k ie r u n ­ k ó w g n o sty ck ich . M istrzo w ie ży cia ch rześcija ń sk ieg o od w ołu ją się do tak w y b itn y ch p o sta ci ja k O rygenes, św . B a zy li W ielk i, Izaak S y ry jsk i, św . M ak ­ sy m W yznaw ca. K s. prof. J. P ry szm o n t p od k reślił, że sp ecy ficzn ą cech ą tej d u ch ow ości jest h esych azm , czy li w e jśc ie w sieb ie, spokój w e w n ętrzn y i ze­ w n ętrzn y , sk u p ien ię i w y ciszen ie. W X I w . n a jw ię k s z y m isty k śred n iow iecza n a W schodzie, św . S y m eo n N o w y T eolog k ła d ł d u ży n a cisk n a p o zn a n ie i osob iste d o św ia d czen ie B oga. D ok torem d o św ia d czen ia B oga b y ł też św . G rzegorz P alem az.

Z w rócono też u w a g ę na zn aczen ie m o n a sty cy zm u w k szta łto w a n iu się w sch o d n iej d u ch o w o ści ch rześcijań sk iej. R eg u ła zak on n a św . B a zy leg o W iel­ k ieg o p od k reśla zn a czen ie w ż y ciu d u ch o w y m a scezy i m o d litw y , p o słu szeń ­ stw a przełożonym , sta łej p racy i u b ó stw a . M nich s t a ł s ię w zo rem c h rześci­ jan in a. S tąd te ż cała teologia w sch o d n ia n ab rała ch arak teru m o n a sty czn eg o . D rugą jej cech ą je s t jej m isty c z n y i a p o fa ty czn y w y m ia r, n a sta w ie n ie n a w ew n ętrzn e d o św ia d czen ie B oga.

U p o d sta w b iz a n ty ń sk o -sło w ia ń sk ie j d u ch ow ości leżą założenia so terio - lo g iczn e. N a d a je to d u ch o w o ści w y m ia r p a sch a ln y . W p ro cesie u d u ch o ­ w ien ia czło w ie k a p od k reśla się d ecyd u jące zn a czen ie ła sk i B ożej. W spółdzia­ ła n ie czło w ie k a z ła sk ą Bożą m a ch arak ter d u ch ow y. Ł aska Boża p o w ięk sza zak res w o ln o śc i czło w iek a . D u ch o w e w zra sta n ie ch rześcija n in a to d łu g o trw a ­ ła w a lk a ze złem , z grzech em , z ż y w io ła m i sta reg o czło w iek a , k tóre sp rzeci­ w ia ją się D u ch o w i Ś w iętem u .

W ew n ętrzn a p rzem ian a czło w iek a dokonuje się te ż pod w p ły w e m litu rg ii i m o d litw y . L itu rgia k szta łtu je pobożność m o n a sty czn ą , a m o d litw a p row ad zi do ob cow an ia czło w ie k a z B ogiem . W d u ch ow ości w sch o d n iej dużą ro lę p r z y ­ w ią zu je s ię do ascezy. K enoza C hrystusa w y m a g a k en o zy Jego u czn iów . P od ty m w zględ em , stw ie r d z ił ks. prof. P ryszm on t. W schód jest bardzo ra d y k a l­ n y . W ym aga się g o to w o ści w y rzeczen ia się św ia ta p rzy jed n oczesn ym zw r ó ­ ceniu się ku rzeczom przyszłym . P rzy k ła d em ta k ie j d u ch ow ej p o sta w y je s t sta rczestw o (patér p n eu m a tik ó s) m ające sw e źródło n a górze A th os.

W części refera tu p o św ięco n ej w sch od n iej te o lo g ii m oralnej podkreślono, że teologia ta je s t m n ie j orygin aln a n iż teologia d u ch ow ości. M oraliści w sc h o d ­ n i zm ierza ją przed e w sz y stk im do u k azan ia og ó ln eg o zarysu ob o w ią zk ó w ch rześcijań sk ich . W X V II w . w sch o d n ia teo lo g ia m oralna zn alazła się pod w p ły w e m teo lo g ii k a to lick iej, p óźn iej zaś p ro testa n ck iej. W zasad zie teo lo g ia m oralna m a ch arak ter szk o ln y , sch em a ty czn y . W n ie w ie lk im stopniu za jm u ­ je się p ro b lem a ty k ą społeczną. W ynika to te ż z celu, jak i sobie sta w ia , a m ia n o w ic ie u k a z y w a n ie procesu zb a w ien ia czło w iek a . B ierd ia jew m ó w i n a w e t o p e w n e j a n o rm a ty w n o ści teologii m o ra ln ej. T akże i teo lo g ia m oralna od w ołu je się do d o św ia d czen ia jako źródła m o ra ln o ści ch rześcija ń sk iej. C ho­ dzi tu o c z y w iśc ie o d u ch o w e d o św ia d czen ie B oga. W sposobie u jm o w a n ia p rob lem atyk i m o ra ln ej m ożna m ó w ić o ch ry sto cen try zm ie. W cen tru m z n a j­ d u je się Jezu s C hrystus, a n ie ta b lice p rzykazań. K o n sek w en tn ie jest to m o ­ ra ln o ść n a śla d o w a n ia C hrystusa. P on ad to w sch o d n ia teologia m oraln a m a ch a­ ra k ter e k le z ja ln y , ta k jak ż y c ie ch rześcijań sk ie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwrócono uwagę na synkretyzm pozytywizmu i jego od­ mienność w warunkach polskich: legalistyczne hasła pracy orga­ nicznej i pracy u podstaw, atakowanie tych

odbyła się w Krakowie sesja naukowa na temat mesjanizmu i sł owianofilatwa, poświęcona problematyce mesjanizmu i słowianofilstwa w Polsce, Francji i Rosji, od

Autor twierdzi, że dokonuje tu "kryty­ cznej rekonstrukcji" poglądów Brzozowskiego, gdyż jego teoria wiedzy nie została nigdzie wyłożona

Opis zjawiska, ze względu na jego specyfikę, powoduje konieczność budowania ca­ łości interpretacyjnej z materiału, którego członem konstruk­ cyjnym Jest

Artykuł Jest precyzyjnym opisem inscenizacji połączonym z analizą motywu jedzenia, rozbudowanego przez reżysera w sto­ sunku do tekstu wystawianych

Analiza tego mo­ tywu u Miłosza, poparta przykładami z Przybosia i Żeromskiego, została skonfrontowana z wyjaśnieniami poety na temat pochodze­ nia obrazu

Narracja i świat przedstawiony w “Dolinie Iesy“ zdominowane sę przez wyznaczniki epopeiczne: czas* miejsce i postać młodego Tomasza, poszukującego swej

Przedstawiając profil polityki kultural­ nej, zatrzymuje się nad problematykę treści wydawanych książek oraz mechanizmami kształtowania założeń wydawniczych