• Nie Znaleziono Wyników

Nadużycia wójtów w Królestwie Polskim (do 1864 r.)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nadużycia wójtów w Królestwie Polskim (do 1864 r.)"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA H IST OR ICA 7, 1981

I

Józef Smiaiowski

NADUŻYCIA WÔJTÔW W KRÓLESTWIE POLSKIM (DO 1864 г.)

Zachodzące w początkach XIX w. zmiany gospodarczo-społeczne i polityczne zmuszały do szukania now ych rozwiązań w organizacji administracji państwowej i służby policyjnej. W yrażało się to organi­ zacją now oczesnych administracji, pruskiej na zabranych obszarach ziem polskich, a później w okresie K sięstwa W arszawskiego, admini­ stracji wzorowanej na francuskiej. W K rólestwie Polskim kontynuowa­ no nowoczesną koncepcję administracji państwowej. W szystkie te sy ­ stemy administracyjne nie zmieniały jednak w istotniejszy sposób naj­ niższego szczebla administracji, jakim była gmina.

Zarówno władze Księstwa W arszawskiego, jak i Królestwa Polskie­ go, nie chcąc naruszać interesów ziemiaństwa, uznały, że władza admi­ nistra cyjno-policyjna i kierownictwo tym najniższym ogniwem admini­ stracji pozostanie w rękach dziedziców na w si i w rękach burmistrzów i prezydentów w miastach.

W 1808 r. na forum Rady Stanu sformułowana została koncepcja postulująca przydanie wójtowi, jako w ładzy administracyjnej, organu kolegialnego w postaci rad gminnych. Prawny wyraz koncepcja ta zna­ lazła w dekrecie z dn. 23 II 1809 г., a rozwinięta została przez Instruk­ cję ministra spraw wewinęifcrznych z dn. 27 VII 1809 r. Zgodnie z za­ wartymi w niej zaleceniam i każdy dziedzic dóbr mógł być wójtem w sw ych dobrach, ale musiał na to zyskać zatwierdzenie prefekta de­ partamentu. Jeśli zaś nie chciał pełnić tego urzędu osobiście, winien przedstawić na sw e m iejsce zastępcę, który także m usiał uzyskać za­ twierdzenie prefekta. Podobnie przedstawiała się sprawa w odniesieniu do dóbr narodowych, gdzie obowiązki wójta winien był przyjmować na siebie dzierżawca dóbr. Rady gminne przewidziane dekretem z 23 II 1809 r. nigdy nie ukonstytuow ały się 1.

(2)

-Mimo że w administracji lokalnej formalnie zerwano z zasadą pa- trymonialną, dziedzic pełniący obowiązki wójta pozostawał nadal jedy­ nym bezpośrednim, w stosunku do chłopa, reprezentantem i wyrazicie­ lem władzy. Przy nim też pozostawało prawo wydawania wyroków i karania w określonych sprawach.

Jeszcze silniej prawa dziedziców zostały wyrażone w postanowie­ niu namiestnika Królestwa Polskiego o wójtach z 1818 r. rozwijającym art. 84 konstytucji Królestwa Polskiego. W art. 8 tego postanowienia stwierdzono jednoznacznie, że ,,w łaściciele w si są wójtami z prawa; mogą oni sami przez siebie lub przez podanych od siebie wójtów, albo przez wybranych od siebie zastępców sprawować urząd wójtowski"2.

Na m ocy tego postanowienia wytworzyła się specyficzna sytuacja, wynikająca z przyznania dziedzicom władzy administracyjnej i poli- cyjno-sądowej, co miało negatyw ny w p ływ na położenie włościan. Prze­ pisy dotyczące organizacji gmin, władzy wójtów, ksiąg ludności, łącz­ nie z przepisami określającymi tryb wnoszenia skarg na dziedziców, zwalczające tzw. ,,'pokątnych doradców", zakazujące składek dla po­ pierania roszczeń wobec dziedziców ograniczały faktycznie moc art. 4 konstytucji Księstwa W arszaw skiego i art. 24 konstytucji Królestwa Polskiego.

W ręce właścicieli dóbr oddany został zarząd gminy, zarządzanie podatkami, wyznaczanie rekrutów, kontrola ruchu* ludności i w ydaw a­ nie św iadectw upow ażniających do przesiedlenia się. Zwłaszcza to osta­ tnie uprawnienie ograniczało poważnie swobodę osobistą włościan, tym bardziej, że należało do najczęściej nadużywanych przez wójtów.

Nie ograniczały w istotniejszy sposób nadużyć ostrzeżenia i zarzą­ dzenia obarczające odpowiedzialnością administracyjną, a nawet sądo­ wą, za nieuzasadnioną odm owę wydania świadectwa przesiedlenia. Naj­ częstszą m otyw acją dziedziców było, że „przecież w ieś bez ludzi zostać nie m oże”.

Działalność wójta-dziedzica określały: ogólna polityka rządu, op ie­ rająca się na zasadzie nieingerencji w stosunki pom iędzy dziedzicem i włościanam i, sprzeczność interesów w łościan i dziedziców oraz po­ siadanie przez tych ostatnich środków poliqyjnych.

Tym co najwyraźniej charakteryzowało działalność wójta, ocenianą przez pryzmat w noszonych na niego skarg, był głów nie fakt w ykorzy­ stywania przez w ójtów-dziedziców i zależnych od nich zastępców środ­ ków policyjnych, jakie dawała im władza wójtowska, dla własnych in­ teresów jako dziedziców. W w ielu skargach chłopskich trudno rozgrani­

n i a l n y R a d o m s k i — d alej RCR, sy g n . 212, s. 7— 15; A. O k o l s k i , W y k ł a d p r a w a a d m in is tr a c y j n e g o , t. I, W a rsza w a 1880, s. 436.

(3)

czyć pretensje personalnie kierowane przeciwko jednej osobie, ale m e­ rytorycznie dotyczyły z jednej strony nadużyć dziedzica, a z drugiej wójta. Chłopi przeważnie nie widzieli nawet potrzeby stosowania takich rozgraniczeń.

Ten rodzaj konfliktów i nadużyć wójtów, w ynikający z faktu spra­ wowania w ładzy policyjnej nad społecznością wiejską, z którą pozosta­ wał wójt w stosunkach cywilno-prawnych i umownych, stwarzał naj­ szersze pole do nadużyć. Stwarzał też dylematy, co do wykładni i inter­ pretacji przepisów prawa, trudne niejednokrotnie do rozwikłania nawet w Komisji Rządowej Sprawiedliwości. Hipolit Grynwaser uznał, że „podobna organizacja władz umożliwiała i rodziła nadużycia, przekształ­ cała je w system "3.

W achlarz nadużyć w ójtów był dość obszerny. Najpoważniejszą gru­ pę stanow iły nadużycia niejako w sposób naturalny wynikające z pa­ radoksalnego połączenia w jednej osobie — dziedzica, strony w pojęciu prawnym, i wójta — organu władzy w imieniu prawa sądzącego i orze­ kającego w sporze. Ten zakres władzy w ójtow skiej przepisy ogranicza­ ły i to dość znacznie, tylko że w praktyce wsi odległych od zwierzch­ nich organów kontrolnych ograniczenia te nie m iały praktycznie w ięk­ szego znaczenia. W tej grupie nadużyć mieszczą się: bezzasadne i nad­ mierne karanie cielesne, obelgi słowne, różne formy maltretowania chłopów i ich rodzin w m ajestacie władzy w ójtow skiej, ograniczanie w olności osobistej chłopów przeż niew ydaw anie św iadectw przesiedleń, nieuzasadnione zamykanie i przetrzymywanie w areszcie bez wyroku, a także samowola w ferowaniu wyroków. Do tej grupy autor zalicza też w ykorzystyw anie stanowiska wójta dla uzyskania przez dwór ko­ rzyści w postaci np. niewykazania w tabelach prestacyjnych z 1846 r. osad włościańskich, wykazania m niejszej ich powierzchni lub też w n ie­ sienia do tabel zwiększonych powinności i robocizn ciążących na chło­ pach, a niew pisyw anie zobowiązań dworu na rzecz włościan. Podobnie w latach późniejszych nieinformowanie władz zwierzchnich o zmianach w liczbie i warunkach użytkowania osad włościańskich, o osadach pus- tkujących, i o włączeniach ról pustych do obszarów folwarcznych.

Drugą grupę stanow iły nadużycia materialne, polegające na obcią­ żaniu podatkami dworskimi całej wsi, pobieranie od chłopów podatków w yższych niż należało i przywłaszczanie sobie nadwyżek, pobieranie różnego rodzaju łapówek, np. za ukryw anie przed spisem wojskow ym , za przepuszczenie spław ów na rzekach, czy też branie entrepryz w rzą­ dow ych zakładach górniczo-hutniczych pod firmą włościan, którzy w tym zakresie m ieli pewne przywileje.

3 H. G r y n w a s e r , K w e s t i a ag ra r n a i ru ch w ł o ś c ia n w K r ó l e s t w i e P o ls k im w p i e r w s z e j p o ł o w i e X I X w i e k u . Pisma, t: II, W r o cła w 1951, s. 61.

(4)

O ile nadużycia grupy pierwszej stanow iły raczej domeną wójtów- -dziedziców, to nadużycia z grupy drugiej częściej popełniali zastępcy wójtów.

Do trzeciej grupy nadużyć autor zalicza nadużycia stanowiące wyraz sprzeciwu w stosunku do istniejącego aparatu państw ow ego. Składały się na ten rodzaj nadużyć głów nie pełnienie urzędu wójta bez ubiega­ nia się o zatwierdzenie u w łaściw ych władz oraz świadom e n iew yp eł­ nienie tych poleceń władz zwierzchnich, głów nie policyjnych, które szkodziły sprawie narodowej. W tej grupie mieści się też pomoc udzie­ lana emisariuszom czy oddziałom powstańczym. Ta forma nadużyć ma­ jąca m iejsce głów nie po 1831 r. wynikała z konfliktu, jaki tworzyło pow ierzenie funkcji policyjnych, służących carskiemu aparatowi ucisku narodowego, dziedzicom Polakom, z których poważna część bądź była czynnie zaangażowana w ruchy narodow ow yzw oleńcze, bądź też sym ­ patyzowała z nimi.

W powszechnym przekonaniu zarówno społeczeństw a, jak i władz, skala i zakres nadużyć w ójtów b yły bardzo duże. Świadczy o tym ma­ sa skarg chłopskich kierow anych do władz różnego szczebla od naczel­ ników pow iatów do namiestnika Królestwa Polskiego włącznie. A prze­ cież po przeważającej ilości nadużyć nie pozostał w dokumentach ża­ den ślad, bo pokrzywdzony nie podejmował nawet próby dochodzenia sprawiedliwości, nie wierząc w skuteczność takich poczynań.

Do władz Królestwa Polskiego w p ływ ały skargi na niew ielką tylko część nadużyć popełnianych przez wójtów, a mimo to każdego niemal roku karano administracyjnie i oddawano pod sąd kilkudziesięciu wójtów. W 1826 f. na szczeblu centralnym ukarano 36 wójtów, zaś w 1827 r. 28 wójtów. Z tej liczby w 1826 r. 11 ukarano za bicie chłopów, niepraw­ ne ich w ięzienie ,dopuszczanie się na nich obelg czynnych i słownych", „gwałtowny zabór rzeczy", „niewłaściwe użycie кату" i „surowe ob­ chodzenie się z włościanami". Za te same nadużycia w 1827 r ukarano 8 w ójtów 4.

Ten rodzaj nadużyć był zjawiskiem tak pospolitym, że w archiwa­ liach zachowały się jedynie sprawy najdrastyczniejsze, w noszone przez chłopów bardziej świadomych, bądź też popieranych w dochodzeniu sprawiedliwości przez całą lokalną społeczność w iejską. Incydenty do­ tyczące pojedynczych włościan rzadko docierały dalej niż do kancelarii naczelnika powiatu, najczęściej zaś nie w ychodziły w ogóle z obrębu gminy.

4 A rch iw u m G łó w n e A k t D a w n y c h w W a r sz a w ie — d alej A G AD, K o m is ja R z ą ­ d o w a S p r a w W e w n ę t r z n y c h i D u c h o w n y c h — d alej K R S W , sy g n . 6976, k. 8— 9 i 150— 152.

(5)

Dziedzic, wójt czy też działający w jego imieniu ekonom, często pełniący obowiązki zastępcy wójta, przy lada okazji nadużywali kar cielesnych lub innych środków represji, by tylko na chłopach i służbie dworskiej wym usić uległość. W ojciech K isielewski, zastępca wójta gm iny Budziszewice w pow iecie rawskim, w 1853 r. pobił trzech m ie­ szkańców tej gm iny do tego stopnia, że jeden z nich odniósł w w yniku tego trwałe kalectw o5. Dziedzic i w ójt gm iny Łagiewniki w gub. kalis­ kiej skatował kobietę, która wracając od kopania dworskich ziemnia­ ków, zakończonego po godzinie 10 wieczo'rem, zabrała trochę ziemnia­ ków na kolację®. Tomasz Różewicz dzierżawca folwarku należącego do dóbr miasta Sandomierza i równocześnie zastępca wójta, w latach 1823— — 1824 miał ostre zatargi z chłopami ze w si miejskich, a korzystając ze sw ego stanowiska zastępcy wójta nie żałował im kar cielesnych, przeradzających się niejednokrotnie w katowanie. Chłopi nie pozostali też dłużni Różewiczowi i jego służbie7. Zastępca wójta, a rów nocześnie ekonom ze wsi Rudka w pow. bialskim, trzykrotnie pobił włościanina Jana Orla za to, że ten upomniał się za sw ym bratem niemową. Sprawa Orła stała się pretekstem do wydania przez Komisję Rządową Spraw W ewnętrznych i Duchownych (KRSWiD) w kw ietniu 1846 r. okólnika do rządów gUbernialnych, w którym pisano „w łościanie doznają samo­ w olnych kar ze strony oficjalistów dworskich i nawet w ójtów gmin, którzy w wymierzaniu kar cielesnych pomijają w szelk ie obow iązujące prawidła”. W okólniku tym polecono rządom gubernialnym wydanie rozporządzeń do w szystkich w łaścicieli dóbr, aby nie w ażyli się odstę­ pować od przepisów obow iązujących ich jako sędziów policyjnych8. Okólnik ten niczego jednak nie rozwiązywał. W latach następnych nie widać spadku nasilenia skarg chłopskich na wójtów. Zastępca wójta gm. Konary, niejaki Zarnowski, chcąc zmusić chłopów do w yjścia do pracy bił ich po twarzy, a także kijem bez wyroku i zabierał p ościel9. W gm. Osin podejrzany o podpalenie, komornik Krawczyk został w kan­ celarii wójta „zbity pięściami i pow alony na ziemię", a przy pom ocy służby dworskiej wym ierzono mu ponad 60 batów10.

5 W o je w ó d z k ie A rch iw u m P a ń stw o w e w Łodzi, R zą d G iib e r n ia ln y P i o t r k o w s k i — dalej RGP, sy g n . 1617, s. 347.

6 A G A D , T r y b u n a t C y w i l n y G u b er n i K a l i s k i e j — d alej TCGK, sy g n . 1100, k. 216— 247.

7 A rch iw u m P a ń stw o w e w San d om ierzu — d alej APS, M a g i s t r a t M ia s ta S a n ­ d o m ie r z a , sy g n . 216, s. 138— 226.

8 G r y n w a s e r , op. cit., s. 124— 125. e RGP, sy g n . 1611, s. 709.

(6)

Szczególnie dramatyczne fakty podawała skarga w niesiona pi^ez kolonistów z gm. Kodrąb na dzierżawcę tych dóbr Stanisława Biernac­ kiego, jego syna Ksawerego, pełniącego obowiązki zastępcy wójta i na ekonoma M aksymiliana K wapiszew skiego. Ten ostatni, działając z upo­ ważnienia dziedzica i zastępcy wójta, napadał kolonistów w ich m iesz­ kaniach zabijając w sierpniu 1855 r. syna jednego z nich. Kolonistę Gajdę w zyw ał do kancelarii wójta by mu tam, jak zapowiadał, w ym ie­ rzyć 50 batów. K sawery Biernacki napadł żonę kolonisty Antoniego Brzozowskiego i nie zważając, że ta karmiła piersią niem ow lę zbił ją tak dotkliwie, że straciła słuch, wzrok i „^przytomność um ysłu"11.

O posiadaniu znacznej liczby przykładów nieludzkiego obchodzenia się dziedziców-wójtów z włościanam i wspom ina M. Meloch, przytacza­ jąc z nich tylko dwa: ze w si Sobienie Biskupie w obwodzie łukowskim, gdzie, jak pisali w skardze chłopi, dzierżawca Słupecki „dopuszczał się ogromnego bicia, że trudno już wytrzym ać gromadzie" i ze w si Horo- szczyna w obwodzie bialskim, gdzie ekonom tak katował chłopów, że jeden z nich zmarł, a kilku było ciężko pokaleczonych12.

N ie należy się jednak dać zw ieść pozorowi, że to nie wójt-dziedzic obchodził się tak srogo z włościanam i lecz robiła to jego służba. Prak­ tyką stosowaną bardzo szeroko było bowiem powierzanie obow iązków zastępcy wójta ekonom owi, a ten z przelanej na niego w ładzy korzy­ stał często w sposób daleko wykraczający poza granice wyznaczone przepisami. Często tych przepisów w ogóle nie znał. Częściej jeszcze, gdy sprawa jego nadużyć dotarła do władz zwierzchnich, 'tłumaczył się nieznajomością przepisów.

Powierzanie przez dziedzica obowiązków zastępcy wójta oficjaliście dworskiemu m iało i tę dla dworu wygodną stronę, że w wypadku po­ w ażnego nadużycia władzy, gdy w sprawie zaczynało się dochodzenie i groziła odpowiedzialność, zaw sze można się było rozstać z zastępcą wójta i oficjalistą uwalniając go od obowiązków, bądź też w tłum acze­ niu stosow ać najprzeróżniejsze uniki, których szansę stosowania dawa­ ła w łaśnie ta zależność.

W ładze gubernialne zdawały sobie sjprawę ze skutków łączenia obo­ w iązków zastępcy wójta z obowiązkami oficjalisty dworskiego,

uwa-11 T am że, sy g n . 1609, s. 41— 43. T odob ne za rzu ty form u ło w a li w ło śc ia n ie : M ik ołaj M arcin iak i M ik o ła j Szafraniak w sk a rd ze na d zied zica i w ó jta g m in y Stok, W ągrow - s k ie g o , k tó ry „zbił ż o n ę m o ją b atem tak, że m a zn a c zn e zn a k i ran n e po c ie le , tak, ż e n a w et d zieck o , k tó re m ia ła p rzy p iersi s ię p r z elę k ło i je s t ch ore śm ierteln ie" . (W o je w ó d z k ie A rch iw u m P a ń stw o w e w K aliszu, K o m is a r z O b w o d u i N a c z e l n i k Po­ w i a tu K a l i s k i e g o — d alej N P K , sy g n . 567, sk arga w sp o m n ia n y ch w ło śc ia n z dn. 27 V I 1861). W w y n ik u ta k ie g o p o stęp o w a n ia w ie ś o p u sto sza ła .

12 M. M e l o c h , S p r a w a w ł o ś c i a ń s k a w p o w s t a n i u l i s t o p a d o w y m , W a rsza w a 1948, s. 25.

(7)

żając, że tacy zastępcy w ójtów „więcej prywatną aniżeli rządową służ­ bę mają na względzie"13. Ilustrują to zjaw isko dwie' następujące sprawy; Julian Kosiński oficjalisLa dworski, a rów nocześnie zastępca wójta w gm. W ydrzyna W ola zabrał koloniście, nie opłacającem u w terminie czynszu, krowę. W trakcie śledztwa przeprowadzonego przez władze zwierzchnie Kosiński tłumaczył się, że postąpił tak nie jako zastępca wójta, lecz jako oficjalista dw orski14. W tym wypadku władze nie b yły skłonne uznać tych usprawiedliwień, ale niejednokrotnie ten rodzaj usprawiedliwienia był przyjmowany za dobrą m onetę i zwalniał po­ pełniającego nadużycie od odpow iedzialności. Tak np. KRSW, ocenia­ jąc w 1837 r. nadużycia wójta gm. Biechniowa, który dopuścił się obelg słow nych wobec komornika sądow ego i gwałtu publicznego na w łościa­ ninie M atwinie zamykając go w areszcie bez wyroku, doszła do w nios­ ku, że w szystko to miało m iejsce poza godzinami urzędowania, dlatego wójt nie może być pociągnięty do odpow iedzialności administracyjnej, a jedynie jako osoba prywatna, do odpow iedzialności sądowej na dro­ dze postępowania cyw ilnego. Dodano co prawda, że w odniesieniu do osoby Matwina ,,wójt niew łaściw ie postąpił, że pomimo odwołania się włościanina Matwina od wyroku, jaki na niego w ydał za hardość i nie­ przyzwoite zachowanie, posadził go w areszcie i trzymał tam kilka go ­ dzin". Jednakże i w tym wypadku Komisja postarała się jakoś wójta usprawiedliwiać. „Chociaż uchybienie według obow iązujących przepi­ sów jest znaczne, z uwagi na to, że hardość i nieuległość Matwina była duża oraz to, że bił ludzi, którzy go przyszli aresztować, m ogło obru­ szyć wójta, Komisja Rządowa skazuje go na karę 25 złp."is

Bardzo częstym powodem prześladowania i maltretowania włościan była wyrażona przez nich chęć opuszczenia gminy. Choć dekret królą saskiego i księcia warszawskiego z 18 I 1810 r. o księgach ludności stanowił, że każdy ma prawo otrzymać świadectw o przesiedlenia od w łaściw ego przedstawiciela władz policyjno-adm inistracyjnych, a art.

is W A PK , N a c z e l n i k P o w ia t u K ie l e c k i e g o , sy g n . 7, nlb.s RGR, sy g n . 213, k. 3. Poltw ierdza tę o p in ię w ie le sk arg i za ta rg ó w . N ie w ą tp liw ie , sy tu a c ja z a s tę p c y w ójta, m a ją ce g o sta ć n a str a ży p raw , a o p ła c a n e g o przez w ó jta , n ie b y ła ła tw a . D zied zic, w y p ła c a ją c mu p e n s ję i d ając m ieszk a n ie w y m a g a ł b y sta ł on n a str a ży je g o in te ­ resó w . J e śli te g o rob ić n ie c h c ia ł m u sia ł n a jc z ę śc ie j, tak jak F elik s P rzy b y lsk i, za stęp ca w ó jta w g m in ie S o b o rz y c e w p ow . p io tr k o w sk im , o p u śc ić i urząd i gm in ę. (M a te r ia ł y d o d z i e j ó w u w ł a s z c z e n i a w K r ó l e s t w i e P ols kim , opr. K. S r e n i o w s k a , S. S r e n i o w s k i , W ro cła w 1961, s. 210) lub, ja k z a stęp ca w ó jta g m in y G rabica, N a p o le o n C h ru p cza ło w sk i, ta k że z w o ln io n y z ty c h o b o w ią z k ó w przez d z ie r ża w c ę M a lin o w sk ie g o za to, ż e ,,n ie c h c ia ł b y ć p o słu sz n y m jem u i b ić w ło ścia n " . (Tam że

s. 88).

ч RGP, sy g n . 1609, s. 489 i sy g n . 1612, s. 219. 15 RGR, sy g n . 310, k. 23.

(8)

17 tego dekretu wyraźnie mówił, że wójt „wzbraniać lub z włóczyć nie może wyprowadzenia się mieszkańcom z jednego na drugie miejsce, lecz opowiadającym się i żądającym natychmiast i bezpłatnie przepisa­ ne zaświadczenie wydawać powinien pod karą [...] 10 złotych"18, dzie- dzioe dóbr, o ile tylko mogli, starali się utrudnić w ychodzenie z dóbr własnych, obawiając się utraty taniego robotnika. Niejaki Urbanowski, naddzierżawca ekonom ii Turek i wójt gm iny w latach 1832— 1834, od­ mawiał w ogóle włościanom wydania św iadectw przesiedleń. Chłopi uciekali w ięc z tych dóbr bez świadectw. Jak wynika ze skarg chłops­ kich porzucali oni sw oje osady, po wywiązaniu się uprzednim z ciążą­ cych na nich obowiązków, ze względu na stosow any przez dzierżawcę ucisk ekonom iczny. Osiadali przeważnie w Turku, jednakże, dzierżawca i wójt w jednej osobie nie ustępow ał. Pozyska! dla sw ojej sprawy ase­ sora ekonom icznego okręgu konińskiego, Brudnickiego, który interw e­ niował zresztą skutecznie na rzecz Urbanowskiego u naczelnika pow. kaliskiego. W śród argumentów Brudnickiego znalazł się i ten, że „nie­ którzy w łaściciele dóbr prywatnych czują niedostatek ludzi"17.

Mimo że władze bardzo często bądź tuszowały sprawy, bądź nawet jawnie wbrew obowiązującym przepisom pod różnymi pretekstami przy­ znawały rację dziedzicom-wójtom, zdarzały się przecież sprawy koń­ czące się orzeczeniem o ukaraniu wójta na drodze administracyjnej lub skierowaniem sprawy na drogę sądową. Do takich decyzji należało ukaranie administracyjne w 1845 r. przez Rząd Gubernialny Mazowietki

dziedzica dóbr Czarnogłów i wójta gm iny w jednej osobie Jana Du- chow skiego za to, że nie wydał świadectwa przesiedlenia Franciszko­ wi Zychowi, a chcąc go zmusić do pozostania w gm inie dodatkowo do­ konał bezprawnie zaboru jego inwentarzy i pobił go 18.

16 D z ie n n ik P r a w K s i ę s t w a W a r s z a w s k i e g o , t. II, s. 109 i n.

17 N P K , sy g n . 60, nlb. W ło śc ia n in K asper S z y m a n k ie w icz w sk a rd ze do n a c z e ln i­ ka p o w ia tu p isał, że k ilk a k ro tn ie w raz z żon ą p ro sił U rb a n o w sk ieg o o św ia d ec tw o p r zesied len ia , bo trafiała m u s ię słu żb a w m ie ś c ie Turku. In n y w ło śc ia n in F ra n ciszek B rzech cy, m ie s z k a ją c y już z resztą w Turku i p o z o sta ją c y tam n a p o le c e n ie n a c z e l­ n ik a p ow iatu , pod nad zorem p r o sił „ ła sk a w ie co fn ą ć te o b serw a cją , g d y ż ja n ie zam yślam za m ie sz k iw a ć w e w s i C isow iu " . W sp ór d o ty c z ą c y w y m ie n io n y c h d w óch w ło śc ia n , a ta k ż e k ilk u n a stu in n y ch , k tó rzy z a m ie sz k iw a li w Turku, w d a ł s ię m a­ g istra t i burm istrz Turku. B ronili on i p raw a ty c h w s z y s tk ic h w ło śc ia n do op u szcz en ia w s i i za m ieszk a n ia w m ie ś c ie . T am że, pass im .

10 K R S W , sy g n . 6691, k. 13— 18. N a c ze ln ik pow . k a lis k ie g o , J ed liń sk i c zę sto za jm o w a ł w sp orach w ło śc ia n i w ó jtó w z w ło ścia n a m i stron ę w ło śc ia n . D o strzeg a ł też stro n n iczo ść w ła sn y ch u rzęd n ik ó w , np. sek reta rza k o n ce la rii C h m ieliń sk ieg o , jem u sam em u też n ie b y ło o b ce ta k ie d zia ła n ie. R ozpatrując w 1857 r. zatarg w ło śc ia n in a w s i Sm ółki z d zierżaw cą, po k tó r e g o str o n ie sta ł m ie js c o w y w ó jt, u zn a ł ra cje ch ło p ó w , a le im te g o n ie za k o m u n ik o w a ł. P rzew id u jąc, że d zied zic i na drodze są d o w e j też przegra, a m ając na w id o k u z a ch o w a n ie k a r n o ści w ło śc ia n , w sp arł

(9)

Drastyczniejsza była sprawa niejakiego Ichnatowskiego, jak można wnioskow ać z akt zastępcy wójta w si Ogarno z gub. radomskiej. Przy­ muszał on do służby u siebie m ałoletniego Józefa Siwaka wbrew jego woli i woli jego matki. „Kilkakrotnie go bił i szarpał za w łosy i w łócząc po ziemi, to kijami na pokładankę, w ystrzegając się jednak pokalecze­ nia, gdyż w ie, że za to czekałaby go mocna odpow iedzialność sądowa. W ykrywa się nadto ze śledztwa, że chłopaka tego obok srogiego kara­ nia ciem iężył jeszcze w ten sposób, że za pośrednictwem sw ych ludzi kazał go ze skrępowanym i rękami przywiązać do słupa w spichlerzu, gdzie w takiej pozycji na mrozie zostawał od godziny przedpołudnio­ wej do późnej nocy, następnie przywiązać do drzwi w pokoju, a ha ostatek znaglił do młocki". Gubernator cyw iln y radomski, Opperman, informujący o tej sprawie KRSW prosił o szybką interwencję i „po­ skromienie zuchwałego Ichnatowskiego, gdyż jedna sprawa jeszcze się nie kończy, gcty druga już przeciwko niemu zaczyna i lata upływają, a sprawiedliwość go nie dosięga"10.

Chociaż już w 1820 r. w Izbie Poselskiej zdawano sobie sprawę z tego, że pozostaw ienie prawa wydawania św iadectw przesiedleń w ój­ tom gmin da im szansę ograniczania w olności osobistej chłopów nie przedsięwzięto żadnych skutecznych środków, które m ogłyby temu prze­ szkodzić. Komisja Izby Poselskiej postulowała co prawda „ludowi w iej­ skiemu wypadałoby oznaczyć do wydawania św iadectw przesiedleń

go sw o im a u to ry tetem i w b rew sp r a w ie d liw o śc i p o le c ił w ło ś c ia n uk arać na drodze a d m in istra cy jn ej p lagam i i z es ła n ie m k o z a k ó w na e g z e k u cją . ( N P K , sy g n . 564, nlb.). P od ob n ie „ sp ra w ied liw ie" r o zw ią za ł J ed liń sk i sp ór m ięd z y d z ied zicem S ta rzy ń sk im a w ło śc ia n in e m K leczew sk im , k tó r y zdan iem J e d liń sk ie g o m iał rację. By jed n a k n ie p o d ry w a ć a u to r y tetu d zied zica , J ed liń sk i p o le c ił z a s tę p c y w ó jta z a sp o k o ić prośb ę K le c z e w sk ie g o , „ale a b y to n ie m iało p ozoru p o b ła ża n ia K le c ze w sk ie m u (co i tak n ie przeszk ad za zrob ić m u sp ra w ie d liw o ść ) p o le ca m (...] a b y K le c ze w sk i w je g o o b e c ­ n o ś ci p. S ta r z y ń sk ie g o p rzep rosił i ż e o n ja k o b y g o sam d la te g o , że s ię u p o k o rzy ł, od słu żb y u w aln ia" . (Tam że, sy g n . 579, nlb.). O d n o si s ię w r a że n ie , że R ząd G u b ern ia ln y W a rsza w sk i, k ie r o w a n y przez gu b ern atora c y w iln e g o Jaku b a Ł a sz c zy ń sk ie g o , za jm o ­ w a ł g e n e r a ln ie ż y c z liw e s ta n o w isk o w o d n iesie n iu do sk arg c h ło p sk ich . K ie d y jed n ak sp ra w y z a c z y n a ły s ię p e r so n ifik o w a ć , p ra w o rzą d n o ść d e c y z ji z a c z y n a ła sz w a n k o w a ć . Tak s ię też zdarzyło), g d y n a c z e ln ik p o w ia tu k a lis k ie g o , J ed liń sk i, w op arciu o r ze­ te ln y raport u rzęd n ik a p o w ia to w e g o , a rch iw isty W r ó b le w sk ie g o , n ak a za ł d z ied zic o w i N a k w a sin a , B ogd ań sk iem u , p r z y w ró c e n ie w ło śc ia n do o sa d i w y n a g r o d z e n ie im szkód . Pech ch cia ł, ż e B ogd ań sk i b y ł te ście m Ł a sz c zy ń sk ie g o . J ed liń sk i otrzym ał n a g a n ę, a W r ó b lew sk ie m u zab ron ion o z a jm o w a ć s ię sp raw am i w ło śc ia ń sk im i. (Tam że, sy g n . 544, nlb. P is m o g u b e r n a to r a c y w i l n e g o w a r s z a w s k i e g o d o n a c z e ln ik a p o w . k a l i s k i e g o z dn. 26 XI 1858 r.).

K R S W , sy g n . 6693, k. 193. Warto« tu dodać, że bardzo w ie le te g o rodzaju sp raw , g łó w n ie z te re n ó w p o w ia tó w łęczyck iego^ p io tr k o w s k ieg o , w ło c ła w s k ie g o i g o s ty ń s k ie g o , z a w a rty c h je s t w z e s p o le K R S W p od sy g n a tu ra m i 6691, 6692 i 6693.

(10)

władzę, która by łącznie z wójtami działała, z przepisaniem takich środ­ ków, które by zapobiegały, aby wydawanie zbyt łatw e św iadectw nie stało się powodem do nadużyć, lecz zarazem, aby uzyskanie ich nie było otoczone nieprzebytym i dla ubogich trudnościami"20. Skończyło się jednak tylko na projekcie zarządzenia przygotowanym w tej spra­ w ie przez KRSW.

Egoizm dziedziców powodował, że nawet w latach nieurodzajów i pow szechnie w ystępującego głodu, kiedy rząd chcąc udzielić głodu­ jącej ludności pomocy organizował roboty interwencyjne, stwarzając pewne m ożliwości zarobku, oni nie wydawali zaświadczeń na opuszcze­ nie gminy w poszukiwaniu pracy. O takim stanowisku dziedziców infor­ mował KRSW w 1847 r. Edward Białoskórski, gubernator radomski: „Mam zaszczyt nadmienić — pisał on — że o ile dało mi się dostrzec, niektórzy posiadacze dóbr, bez względu na teraźniejszy tak trudny czas w yżyw ienia się włościan, zamiast zachęcać tychże do udawania się na zarobki, mają na głównym celu odrabianie pańszczyzny, krępu­ jące wydalanie się włościan z miejsc zamieszkania"21.

Źródłem sam owoli wójtów i w w iększości wypadków ich bezkar­ ności były powiązania jakie mieli bądź to z aparatem administracyj­ nym w yższego szczebla, bądź też z aparatem sądowniczym. Bardzo w ielu zastępców wójtów rekrutowało się z pracowników biur naczel­ ników powiatów, burmistrzów czy nawet z rządów gubernialnych. W 1853 r. podsędek sądu pokoju okręgu kaliskiego zwracał na ten fakt uw agę naczelnikowi powiatu22. Nasuwa się przypuszczenie, że mogła to być praktyka realizowana z całą świadom ością przez dziedziców, mająca im zapewnić bezkarne, twarde traktowanie chłopów i ograni­ czanie ich praw i interesów.

W śród posiadaczy ziemskich w Królestwie Polskim było w ielu prawników, sędziów, adwokatów i notariuszy. Im też, zgodnie z obo­ wiązującymi przepisami, przysługiwało prawo pełnienia obow iązków wójta w swoich dobrach. Byli więc żyw o zainteresowani istniejącymi w tym zakresie przepisami i stanem ich realizacji w praktyce. Niestety, brak jest źródeł, które pom ogłyby nam wyjaśnić tę sprawę. Tym bar­ dziej ciekaw y wydaje się głos jednego z nich, Adama Mazurkiewicza

20 Z. K i r k o r - K i e d r o n i o w a , W ł o ś c i a n i e i ich s p r a w a w d o b i e o r g a n i z a c y j ­ n e j i k o n s t y t u c y j n e j K r ó l e s t w a P o ls k ie g o , K rak ów 1912, s. 279.

K R S W , sy g n . 7068, k. 128— 130.

N P K , sy g n . 371, nlb. P is m o z dn. 17 III 1853 r. W g m in ie T y k a d łó w z a stęp cą w ó jta byt n a w et sek reta rz g u b ern ia ln y T eod or S lu żew sk i. P o d sęd ek p isa ł m. in. „ k a n celiści biura p o w ia tu c a ło d z ie n n ie za jm o w a n i sw o ją pracą b iu row ą, n ie zd o ln i na c h w ilę p rzeb y w a ć o s o b iś c ie w g m in ie są n a jn ie w ła ś c iw ie j za stęp ca m i w ó jtó w gm in kreow an i" . Tam że.

(11)

dziedzica i wójta Przespolewa w pow. kaliskim. Sprawa jest o tyle cie­ kawa, ze obok opinii M azurkiewicza mamy też opinię chłopów z jego gminy, oceniających skutki łączenia przez jedną osobę tak różnych i w praklyce nie dających się pogodzić obowiązków, dziedzica, wójta gm iny i członka palestry trybunału cyw ilnego. M azurkiewicz będący adwokatem kaliskim w ypow iedział się w 1851 r. w raporcie do naczel­ nika pow. kaliskiego m. in. w sprawie przepisów o uprawnieniach w ój­ tów co do m ożliwości karania włościan. Utrzymując, że obecne prze­ pisy przez sw oją liberalność przynoszą szkodę zarówno włościanom, jak i dziedzicom, ten praktyk w zakresie stosunków włościanin-dwór, a tak­ że spraw sądowych, proponował wprow adzenie „innych przepisów sta­ now iących karę w m iejscu i drogą krótką, to jest najw łasciw iej przez wójta gminy jako w przedmiocie policyjnym stanowioną. N ie można się zaś obawiać nadużycia, bo wójt. giminiy, jako dziedzic m ający pod każdym względem pieczę nad włościaninem , tej kary nie nadużyje. Gdyby jej nadużył to za nadużycie prawo przepisuje karę"23. Tak w ięc propozycja M azurkiewicza zmierzała do ograniczenia nadużyć w ójtów tyle, że nie drogą zaprzestania stosow anych przez w ójtów praktyk, lecz przez uprawomocnienie ich.

Chłopi uważając, że obow iązujące przepisy i tak dawały dziedzi- com-wójtom zbyt duże uprawnienia co do karania chłopów dostrzegali też bardzo jasno pozaprawne formy oddziaływania na tok prowadzo­ nych spraw w sądach pokoju.

W łaśnie chłopi z Przespolewa w skargach na M azurkiewicza jasno pisali, że do sądu pokoju w Kaliszu, ani też do Trybunału C yw ilnego Guberni Kaliskiej nie mogą w nieść sprawy przeciwko M azurkiewiczo­ wi, ponieważ żaden z m iejscow ych obrońców „jako koledzy M azurkie­ wicza" nie chciał się podjąć jej prowadzenia24.

Również fakt posiadania szerokich kontaktów w sferach prawni­ czych był niew ątpliw ie w ykorzystyw any przez znanego adwokata i li­ berała W ołow skiego, dziedzica i wójta z Jaktorowa, w jego głośnym przed powstaniem listopadowym procesie z włościanam i. N aw et inter­ w encje najw yższych władz administraqyjnych, z namiestnikiem Króles­ twa Polskiego włącznie, nie m ogły zapobiec zrujnowaniu w łościan25.

W grupie nadużyć wójtów, których m otywem 'popełniania był głów ­ nie zysk materialny, znalazły się przede w szystkim w szelkie nierzetelne informacje o stanie użytków i pow inności w łościańskich w gminie. To nadużycie szczególnie silnie uwidoczniło się w kontekście

wprowadza-23 N P K , sy g n . 391, k. 98— 105. ** T am że, sy g n . 555, nlb. й M e l o c b , op. cit., s. 38— 39.

(12)

nia w życie i realizacji ukazu w 1846 r. Skala tego nadużycia była tak duża, a w archiwaliach zachował się na ten temat tak bogaty zasób informacji, że nie ma specjalnej potrzeby ilustrowania go bogatszą pre­ zentacją przykładów26. Ograniczymy się jedynie do przykładów najdra­ styczniejszych. Dziedzic i wójt dóbr M aciszew ice w pow. kaliskim A lojzy W alew ski w 1846 r. w ogóle nie podał tabeli prestacyjnej, a w 1853 r. „włościan rolnych nieprawnie skasował"27. W alew ski „głoś­ n y w okolicy tutejszej z okrutnego obchodzenia się z włościanami" — pisał, w raporcie z przeprowadzonego śledztwa burmistrz Błaszek — na­ kłaniał dwóch komorników, by zeznali, że nigdy tam nie było osad włościańskich. W e w cześniejszych spisach nie w ykazyw ał też pełnej liczby dymów, by płacić niższe podatki.

Rząd Gubernialny W arszawski w *1855 r. nakazał W alewskiem u przywrócić włościan na osady, a ponieważ nie chciał tego wykonać zesłał mu egzekucję. Mimo to W alew ski poleceń nie wykonał. W dwa lata później w 1857 r. Rząd Gubernialny W arszawski w ystąpił do KRSWiD z wnioskiem o ukaranie W alew skiego28. N ie znamy dalszych losów tej sprawy. Jak informuje raport naczelnika pow. kaliskiego z dn. 11 VI 1857 r. do Rządu Gubernialnego W arszawskiego podobnie postąpiło w ielu innych dziedziców, zmieniając sam owolnie stan zareje­ strowany w tabelach prestacyjnych. Z reguły było to działanie dzie­ dzica i wójita w jednej osobie, albo też współdziałanie dziedzica z za­ stępcą wójta od tegoż dziedzica uzależnionego.

W Muchlinie „Celem pow iększenia folwarku osady rolne w cielił dziedzic do sw ych gruntów, a włościan usunął. W M aciszewicach-Do- m aniewie „regulacja była dla pow iększenia folwarku, skutkiem czego w łościan z gruntu zupełnie wyrugow ał dziedzic", w Stoku „z powodu nadużyć dziedzica i zubożenia włościan w szy scy osady sw oje opuścili i takowe przeszły w użytek dworu", a w Świnicach W artskich „włoś­ cianie rolni zniew oleni zostali na komorników kopczyźnianych, a osady ich w cielone do folwarku".

Komentując ten wykaz naczelnik pow iatu uważał za konieczne dodać „rzeczywista jednak liczba zmian tego rodzaju w iększą by się okazała,

28 P isa li na ten tem at n iem a l w s z y s c y a u to rzy za jm u ją cy się sto s u n k a m i agrar­ n ym i i k w e s tią w ło ś c ia ń s k ą w K ró le stw ie P olskim , a w śró d nich: K i r k o r - K i e - d r o n i o w a , op. cit.; M e l o c h , op. cit.; W. G r a b s k i , H is to r ia T o w a r z y s t w a R o ln icz eg o , W a rsza w a 1904; S. K i e n i e w i c z , S p r a w a w ł o ś c i a ń s k a w p o w s t a n i u s t y c z n i o w y m , W r o cła w 1953; G r y n w a s e r , o p . cit.; F. B o r t k i e w i c z ó w a, N a ­ d z i a ł y i p o w i n n o ś c i c h ł o p ó w p a ń s z c z y ź n i a n y c h w d o b r a c h p r y w a t n y c h K r ó l e s t w a P o ls k ie g o , W a rsza w a 1958; Z. S t a n k i e w i c z , R e f o r m y c z y n s z o w e d ó b r s k a r b o w y c h w K r ó l e s t w i e P ols kim , Łódź 1968. 27 A G A D , K o m i s j a W o j e w ó d z t w a K a lis k ie g o , sy g n . 3128, k. 377. 28 N P K , sy g n . 534, nlb.

(13)

gdyby wójci gmin rzetelne w tej mierze przedstawiali wiadom ości, lecz gd y oni w widokach dziedziców lub dzierżawców dóbr wiadomości te ukrywać się starają, a zniew oleni wreszcie do złożenia raportów, przed­ stawiają je z zupełnem pominięciem prawdy, na których gdy naczelnik powiatu polegać musi, przeto i wykaz ten na teraz za zupełnie komplet­ ny stw ierdzony być nie może"29.

O skali zafałszowania przez dziedziców i wójtów rozmiarów rugów po 1846 r. świadczy przykład podany przez KRSW naczelnikom pow ia­ tów. Przytoczono w nim dane o rugach w pow iecie krasnystawskim, gdzie według danych naczelnika powiatu z 1859 r. było 225 osad pus­ tych, natomiast weryfikacja przeprowadzona wiosną 1860 r. wykazała ich aż 131130.

Jeszcze częstszą formą nadużyć dziedziców i w ójtów było zwiększa­ nie pod różnymi pretekstami ciężarów i pow inności włościan mimo, że ukaz z 1846 r. tego zabraniał. W pow. kaliskim, dla którego posiadamy dane z kilku lat, najw ięcej było skarg na piśmie ,,o przeciążenie ich (włościan — J. S.) w powinnościach, zabór gruntów i usunięcie z gos­ podarstwa". Skarg takich w płynęło w 1846 r. — 194, w 1847 r. — 130, a. w 1859 r. — 174. W iele z tych skarg było składanych nie od poje­ dynczych w łościan lecz w imieniu całych gromad31’.

W pow iecie rawskim w latach 1851— 1857 w łościanie złożyli 36 skarg w yłącznie na wójtów i zastępców wójtów za nadużycia popełnio­ ne w czasie pełnienia obow iązków służbowych. Poza tą liczbą pozosta­ ły w szystkie skargi dotyczące nadużyć w płaszczyźnie interesów gospo­ darczych właścicieli dóbr32.

Dość c z ę s ty m nadużyciem popełnianym przez wójtów, a częściej przez i c h , zastępców, było łapownictw o praktykowane przy różnych okazjach. Na terenach, przez które przepływ ały spław ne rzeki, wym u­ szano na przeprowadzających spław często dość w ysokie opłaty się­ gające od 10 do 25 gr od osoby, albo też w zależności od przewożonego towaru. Płynący statek lub tratwę zatrzym ywano pod pozorem kontroli pochodzenia towarów, tożsamości flisaków, legalności świadectw prze­ w ozow ych i przetrzymywano tak długo, aż załoga nie .opłaciła się w ój­ towi czy innemu urzędnikowi policyjnemu. Prowadzących statki i trat­ w y zmuszano do wykupyw ania św iadectw pochodzenia towarów, choć potrzebne było jedynie, wydawane zresztą bezpłatnie, świadectw o z miejsca załadunku. W uzyskaniu takich dodatkowych św iadectw po­

29 R aport ten w y m ie n ia 19 jvsi, w k tó r y c h n a d u ż y cie to m ia ło m iejs ce . N P K , sy g n . 483, nlb.

30 Tam że.

31 T am że, sy g n . 391, k. 301; sy g n . 392, k. 377; sy g n . 394, k. 75 i sy g n . 395, k. 81. 34 RPG, sy g n . 1617,pass/tfi i sy g n . 1595, pa s s im .

(14)

średniczyli głów nie Żydzi pobierający za tę „usługę" 6 do 10 gr od korca zboża, albo 3 rb od galara. Te nielegalne 'praktyki były szczegól­ nie rozwinięte na komorach w Grannem i Krzemieniu, w Zawieprzy- cach, M ilejowie, Łańcuchowie, Łęcznie, Juszczowie, Łiysobykach, Kocku, Zułinie i Bobrownikach w gubernii lubelskiej. Nadużycia te przybrały takie rozmiary, że w 1845 r. doszło do interwencji nam iestnika33.

W okręgach górniczo-hutniczych w ójtow ie i ich zastępcy korzystali z innego źródła nielegalnych zarobków. W ykorzystując fakt, że chło­ pom z dóbr rządowych przysługiwało pierw szeństwo w podejmowaniu różnego rodzaju entrepryz na rzecz rządowych zakładów górniczo-hut- niczych oraz to, że byli oni zwolnieni z obowiązku składania wadium, na podejmowaną entrepryzę podstawiali chłopów jako licytantów. Po w ygraniu przez nich liqytaeji w ykonyw ał entrepryzę wójt, zarabiając kosztem chłopów34.

Jednym z dość często popełnianych nadużyć było też pobieranie łapówek od spisow ych za spowodowanie uw olnienia ich od służby w ojskow ej. Przy tej okazji załatwiano przeważnie i drugą sprawę poz­ bycia się z gminy niew ygodnych włościan, w cielając ich do wojska na m iejsce bezprawnie uw olnionych. Tylko niektóre z tych spraw dociera­ ły do wiadomości władz centralnych. W 1826 r. za takie nadużycia KRSW ukarała 8 w ójtów , a w 1827 r. — 9. Przy czym zwracano w spra­ wozdaniu uwagę, że „skutkiem przedsiębranych przez KRSWiD środ­ ków i obostrzeń, niemniej ścisłej baczności władz zwierzchnich w ykro­ czenia tego rodzaju znacznie zmniejszone zostały"33.

33 W p iśm ie o k ó ln y m Rządu G u b ern ia ln eg o L u b elsk ieg o z d n ia 14 III 1845 r. sk ie r o w a n y m do n a c z e ln ik ó w p o w ia tó w , bu rm istrzów i w ó jtó w gm in pisan o: „D oszło do w ia d o m o ści J. O. N a m ie stn ik a K ró lestw a P o ls k ie g o , że s p ła w ia ją c y poi r ze ce Bugu d o m ia sta G dańska i w o g ó ln o ś c i za g r a n icę r o zm a iteg o rodzaju, a n a d e w s z y s tk o zb o że, transp orta, p o c ią g a n i b y w a ją po drodze przez m ie js c o w y c h u rzęd n ik ó w do ro zm a ity ch op ła t n ie p r a w n y c h ja k o to: u ż y w a n i do sp ła w u lu d zie op atrzen i b y ć m uszą w ś w ia d e c tw a w ó jtó w gm in. D la p r z y śp ie sz en ia u z y sk a n ia św ia d e c tw ta k o ­ w y c h , w ła ś c ic ie l sp ła w u , in a c ze j szy p er, za p o śre d n ictw em z n a n y c h o d d z ie ln ie fa ­ k to r ó w p o c ią g a n y b y w a do o p ła ty w ó jto w i g m in y po złp. 2. J e ś lib y zaś t o u czy- n io n em n ie zo sta ło , w ó w cz a s p o ło w a lud zi p o c ią g a n ą b y w a do r ew izji p od pozorem szu k a n ia m ięd zy nim i ludzi p o d le g a ją c y c h z a c ią g o w i w o jsk o w e m u . P rzy czem w ó jc i za sła n ia ją s ię brakiem c za su p r z ec ią g a ją c o d b y c ie r ew iz ji cza sem tak d łu g o , aż w o d a sp ły n ie n a rzece, co n ie ty lk o w y s ta w ia w ła ś c ic ie la sp ła w u n a w ię k s z e r y zy k o a le n ad to na straty". (W o jew ó d z k ie A rch iw u m P a ń stw o w e w L ub lin ie, N a c z e l n i k P o w ia t u Ł u k o w s k i e g o , sy g n . 221, nlb.).

34 W o je w ó d z k ie A rch iw u m P a ń stw o w e w R adom iu, K o m is ja W o j e w ó d z t w a S a n ­ d o m ie r s k ie g o , sy g n . 1590, nlb. P is m o w ó j t a g m in y S a m s o n ó w , S u l im i e r s k i e g o z dn. 1 8 X 1845 r. d o R zą d u G u b e r n i a ln e g o R a d o m s k i e g o , a ta k że sy g n . 1591, pism o K R S W do Rządu G u b ern ia ln eg o R ad om skiegol z dn. 18 VII 1853 r.

(15)

Opinii wyrażonej przez KRSW nie można jednak przyjmować dosło­ wnie, lecz należy ją odczytyw ać jako informację, że mniejsza ilość ta­ kich spraw docierała do jej wiadomości.

W latach m iędzypow staniowych nadal jest często notow any ten ro­ dzaj nadużyć. Łapówki za uw olnienie od służby w ojskow ej pobierał np. zastępca w ójta gm. K leszczów Józef Gajewski i zastępca wójta gminy Bolesław Aleksander W esołow ski. Tego ostatniego uw olniono od kary, ale ,,przez nieuspraw iedliw ienie się należycie z zarzutu traci zaufanie w ładzy i dlatego zwalnia się go z obow iązków zastępcy wójta gminy" — orzek ły władze gubernialne38. Dziedzic dóbr Bratoszewice M atuszewski chcąc się pozbyć z gminy, a być m oże jedynie nastraszyć, opornego włościanina Seweryna Ołaja, próbował w cielić go do wojska fałszując jego wiek, a następnie za rzekome uw olnienie go od poboru wynfusił od jego żony 15 rb37. Podobne intencje, jak M atuszewskiemu, przyśw iecały zapewne i w ójtow i burzliwej gm. Pławno w pow. rawskim — W ładysław ow i Buczyńskiemu, który nadużywając uprawnień w ój­ towskich podał delegacji spisow ej fałszyw e dane o sytuacji spisowych, wykazując gospodarzy jako kom orników przez co ,,chciał ich pozbawić dobrodziejstwa w yłączenia od poboru do wojska im służącego"38.

Oprócz w ym ienionych, na,gminnie w ystępujących rodzajów nadużyć, istniał ogrom ny wachlarz innych, o różnym natężeniu na różnych obszarach kraju, a często nawet w sąsiadujących ze sobą gminach. Sprzyjały popełnianiu nadużyć połączenie w jednej osobie nadzoru do­ minialnego i urzędu w ójtow skiego z uprawnieniami administracyjnymi, sądowniczymi i po'liqyjnymi skupionymi w jednym ręku. Sprzyjała rów- hież nadużyciom m ożliwość wyręczania się przez wójtów -dziedziców zastępcami, którzy bardzo często jeśli byli oficjalistam i dworskimi łą­ czyli nadzór gospodarczy dóbr z uprawnieniami administracyjno-połi- cyjno-sądowniczym i.

W skargach chłopskich kierow anych do organów administracji pań­ stw ow ej różnego szczebla lub też na drogę sądową, najczęściej mówi

36 RGR, sy g n . 325, s. 97; RGP, sy g n . 1610, s. 3— 15.

37 RGP, sy g n . 1617, s. 148; С. O h r y z к o - W 1 o d a r s к a, P r z e m ia n y na w s i K r ó l e s t w a P o ls k ie g o w la ta c h 1846— 1870 na p r z y k ł a d z i e p o w i a t u b r z e z iń s k i e g o , W a rsza w a 1972, s. 96 i 184.

38 RGP, sy g n . 1608, s. 268. P rz eciw k o B u czy ń sk iem u Rząd G u b ern ia ln y W ar­ s z a w s k i w n ió s ł z urzęd u o sk a rż e n ie do sądu. R eferu jąc tę sp ra w ę KRSW p isan o: ,,ca łe p o s tę p o w a n ie p. B u c z y ń sk ie g o d ą ż y do potzbycia s ię w ło ś c ia n i za g a rn ię cia ich g ru n tó w na u ż y te k d w oru ” i d alej „ d a le ce n a g a n n e i p rzyk re je st d la w ło ś c ia n p o s tę p o w a n ie d zied zica dóbr P ław na, k tó r y p o sia d a ją c w sw y m ręk u w ła d z ę w y k o ­ n a w cz ą ja k o w ó jt gm iny, tym p r z y stęp n ie jsze m a środ k i ku p rzep ro w a d zen iu do sk u tk u p r z ec iw n y c h praw u za m ia ró w sw oich " . (M a t e r i a ł y d o d z i e j ó w u w ła s z cz en ia ..., s. 231— 234).

(16)

się o dziedzicach i oficjalistach dworskich, a nie o wójtach czy ich za­ stępcach. Z analizy niektórych z tych spraw wynika jednak, że byli to równocześnie w ójtow ie lub ich zastępqy. Jeśli w innych wypadkach ta zbieżność nie w ystępow ała to i tak nie ulega w ątpliw ości, że nadużycia te b yły popełniane przy cichej aprobacie w ójtów o czym świadczy fakt, że skargi są kierowane do organów w yższego szczebla administra­ cji lub do sądów 39.

To w łaśnie zastępcy wójtów dopuszczali się najczęściej różnych nadużyć finansowych sprzeniewierzając zebrane od chłopów pieniądze, chociaż praktyki te nie b yły obce i wójtom-dziedzicom. Zastępca wójta gm. G oleniowy w gub. radomskiej W. Dobrzański przywłaszczył sobie w 1863 r. blisko 1820 rb z zebranego od chłopów podatku, a wójt gm. Bokrzycka W ola sprzeniew ierzył zgromadzone przez chłopów pieniądze na zakup sikawek przeciwpożarowych40.

Szczególną aktywność w zagrabianiu cudzych pieniędzy w ykazyw ał wspom inany już w cześniej zastępca wójta gm. Kleszczów, Gajewski. Przywłaszczył on sobie odszkodow anie asekuracyjne za spalony dom przyznane jednemu z włościan, 150 rb uzyskane za sprzedaż nierucho­ mości po zmarłych gospodarzach tej gminny, a także prowiant, jaki dostarczyli chłopi w celu odw iezienia go do m agazynów warszaw­

skich41. *

Podłoże nadużjyć zastępców w ójtów było o ty le podobne do nadużyć wójtów-dziedziców , o ile zastępca wójta miał obow iązek z tytułu peł­

38 S zczep an S o b cza k z dóbr. Z agórzyn w sk a rd ze do n a c z eln ik a p ow k a lis k ie g o 7. dn. 14 III 1861 r. p isał, że z a to że n ie ch cia ł w y k o n y w a ć rob ót do n ie g o n ie n a le ż ą c y c h , rządca H offm an k a za ł g o ,,potrzym ać so łty so m i w łod arzom i b ił batem g rubym , t y le co mu s ię pod o b a ło , a n a s tęp n ie k o p a ł n ogam i po g ło w ie i p iersia c h i in n y ch c z ę śc ia c h c ia ła , sk u tk iem c ze g o z o s ta ły zn a czn e obrażen ia" . (N P K , sy g n . 588, nlb.). G d y b y H offm an n ie r ep re ze n to w a ł w ó jta n ie m ó g łb y w y d a w a ć p o lecen ia so łty so m . N a c z e ln ic y p o w ia tó w k ie ru ją c się różn ym i m o ty w a m i w w y p a d k u zło żen ia do n ich sk argi n a w ó jta -d zie d zic a starali s ię bardzo c z ę s t a z n a le ź ć u s p r a w ie d liw ie n ie dla ich p o s tę p o w a n ia ~ P r z y k ła d e m m oże b y ć sta n o w isk o n a c z eln ik a p ow . P io tr o w sk ie ­ g o z a ję te w sp ra w ie p rzeciw k o w ó jto w i g m in y U szczy n , W n u k ie w icz o w i, o sk a rż o n e ­ mu o pObicie po tw a r zy k o lo n is ty . N a c z e ln ik n ie k w e s tio n o w a ł, ż e b y ło to n a d u ży cie, d o d a w a ł jed n a k , że s p ro w o k o w a n e „u zu ch w a le n iem się w ło śc ia n i lek ce w a ż en ie m przez n ich p o le c e ń w ó jto w sk ich " , w ię c w ó jt zm u szon y b y ł „u żyć śro d k ó w e n e r g ic z ­ nych" . (RG P, sy g n . 1610, s. 706). N ie jed n o k r o tn ie , n a w e t w ó w c z a s g d y d e leg o w a n i d o p ro w a d zen ia śle d z tw a p od p resją fa k tó w m u sie li p rzy zn a ć ra cję chłopolm, d o ­ szu k iw a li się ja k ie g o k o lw ie k p r e tek stu b y p rzyzn ając ch łop om rację w sp ra w ie za ­ sa d n iczej, jed n a k za c o ś ich uk arać. P rzykładem : k on k lu zja śle d z tw a w e w s i Sobo- r z y c e i O k o lo w ice . (M a t e r i a ł y d o d z i e j ó w u w ła s zcz en ia .. ., s. 216— 231).

40 RGR, sy g n . 324, s. 3 i sy g n . 325, s. 97. 41 RGP, sy g n . 1610, s. 3— 15.

(17)

nienia funkcji oficjalisty dworskiego, działania na korzyść dziedzica. Jednak nie popełniali oni nadużyć jedynie z pobudek lojalności do dzie­ dzica. Znacznie częściej niż w ójtowie-dziedzice dopuszczali się oni pos­ politych nadużyć i przestępstw natury kryminalnej, mających na celu zapewnienie sobie dodatkowych dochodów. Tę grupę cechowała też arbitralność i bezwzględność decyzji i egzekw ow ania kar, zaznaczanie sw ej w yższości i władziy nad gromadą. Wśród nich bardzo w ielu było takich co to „chłopa mieli za psa i bili bez litości"42.

Niem al pow szechnie stosow aną formą presji na chłopów mającą zmusić ich do uległości było naruszanie ich majątku osobistego przez tzw. „fantowanie" czyli zabieranie sprzętów, narzędzi, odzieży czy na­ wet inwentarza, jako rekompensaty za wyrządzone dworowi szkody lub za nieodbywanie robocizn43. Praktykę tę uprawiano w całym Kró­ lestw ie Polskim, mimo że zabraniał jej wyraźnie reskrypt KRSWiD z dn. 20 grudnia 1837 r. i postanowienie Rady Administracyjnej z dn. 29 VIII 1843 r. Przywracała prawo „fantowania" określając dość szcze­ gółow o zakres jego stosow ania ustawa o sądach gm innych wiejskich z 24 maja 1860 r.

W praktiyce działania w ójtów i dziedziców lekcew ażono także roz­ porządzenie namiestnika Królestwa Polskiego z dn. 14 IX 1846 r„ za­ braniające karania chłopów przez dziedzica lub iego oficjalistów . Dzie­ dzic mógł to uczynić jedynie za nakazem władz administracyjnych. Przy tym reskrypt KRSWiD z dn. 16 I 1847 r. zastrzegał, że poszkodo­ w any dziedzic nie może równocześnie w ystępow ać jako karzący wójt. Jednak o tym ograniczeniu z reguły „zapominali'' nie tylko w ójtow ie, ale i władze nadrzędne^

Przy wym ierzaniu kary chłosty i aresztu „zapominano” też, że nale­ żało ją w ykonyw ać rózgami, a nie kijem i że areszt ograniczony był w okresie Księstwa W arszaw skiego do 5 dni, zaś w oknesie Królestwa Polskiego podniesiono go do 7 dni. Podniesiono też w 1847 r. karę chłosty, jaką mógł wójt w ym ierzyę z 16 do 20 razów44.

--- ' "7

42 N P K , sy g n . 544, nlb.; z ez n a n ie W o jc ie c h a K a la ch a z ło ż o n e w c z a s ie śle d z tw a w dn. 22 III 1856 r.

43 W g m in ie K onary, w $ o w . raw sk im , z a stęp c a w ó jta — Z arn ow sk i zabrał w ło śc ia n in o w i p o ś c ie l (RGP, sy g n . 1611, s. 709); w M a cisz ew ic a c h w pdw . k a lisk im d zied zic za ją ł w ło śc ia n in o w i F ra n ciszk o w i M a ty so w i w ó z (NPK, sy g n . 534, sk arga M a ty sa do n a czeln ik a p o w ia tu z dn. 15 II 1855 r.). D zied zic H offm an z e w s i P iątek W ielk i w y s tr z e la ł ch łop om b y d ło i drób, k tóre c z y n iły mu szk o d ę. (NPK, sy g n . 550, nlb. sk arga c h ło p ó w z dn. 30 IX 1850 r.).

44 D z ie n n ik P r a w K r ó l e s t w a P o ls k ie g o , t. V, s. 1— 292, t. XL, s. 8, t. LVII, 1860/1861, s. 203— 297.

(18)

Choć tematem artykułu są nadużycia wójtów, to nie można nie zwrócić uwagi na nie podejm owany szerzej w naszej literaturze fakt, że bardzo w ielu wójtów , a szczególnie zastępców wójtów, czyniło sta­ rania by obowiązki sw oje wypełniać rzetelnie i zgodnie z obow iązują­ cymi przepisami.

W dobrach Łaszków i Biskupice chłopi jeszcze w 1851 r. odrabiali darmochy, zniesione ukazem z 1846 r., dopiero now y zastępca wójta poinformował ich, że od dawna nie mają obowiązku tego robić45. W styczniu 1847 r. wójt gm. Nakwasina informował naczelnika pow. kaliskiego, że dziedzic Józef Chyczewski „wyzuwa ludzi z całego m ie­ nia i dopuszcza się samowładności i nadużywa istniejącego prawa w razach gdy Rząd Opiekuńczy zajął się pom yślnością i uposażeniem włościan''48.

W ielokrotnie decyzje naczelników powiatów były weryfikow ane na korzyść chłopów przez KRSW, a naczelnicy otrzym yw ali dość ostre upomnienia za podjęcie niew łaściw ych decyzji lub za nieudolne pro­ wadzenie dochodzeń w sporach. Takie upomnienie otrzym ał naczelnik pow. kaliskiego Jedliński. „Znajduję potrzebę zwrócić uw agę Jego na tę okoliczność — pisał gubernator cyw ilny warszawski Jakub Łaszczyń- ski — że interes w łościan o których mowa najniedokładniej dotąd traktowanym był w biurze powiatu, tak bowiem protokuła delegow anych jako i raporta samego naczelnika powiatu w ięcej zmierzały ku osłon ię­ ciu nadużyć dworu, aniżeli ku zbadaniu i w yjaśnieniu położenia rzeczy w sposób stanowczy do uznania słuszności lub bezzasadności skarg w łościańskich posłużyć m ogący"47.

Decyzją Rządu Gubernialnego W arszawskiego z dn. 30 I 1849 r. wójt gm. Jastrzębniki Andrzej Świniarski i dziedzic tych dóbr Franci­ szek Przeradzki za podawanie fałszyw ych danych i nadużycia popeł­ niane na włościanach zostali oddani do dyspozycji prokuratora48.

45 K ie d y za stęp ca w ó jta C en a rsk i p rz esła ł przez c h ło p ó w rzą d cy dóbr Ł aszk ow a p isem n e p o le c e n ie za p rzesta n ia e g z e k w o w a n ia d a rem szczy zn ten po p rzeczy ta n iu go p o w ie d z ia ł do c h ło p ó w „n iech aj m n ie w ó jt z je g o rozkazam i p o c a łu je w dupę, a w y d a rm o ch y i co ja w am za darm o k a ż ę robić m u s ic ie ”. C h ło p a zaś, k tó ry m u tę e k s p e d y c ję d o r ę cz y ł pofoił. (NPK, sy g n . 533, nlb.).

46 ’Çamze, sy g n . 544, nlb. W jed n y m z rap ortów n a c z eln ik a pow . k a lis k ie g o c zy ta m y o sta ra n ia ch w ła d z a d m in istra cy jn y ch m a ją cy c h na c elu och r o n ę in te re só w ch ło p ó w : „L udność w ie jsk a z p rzep isam i n ieo b ezn a n a , za sła n ia n a je s t o p iek ą rząd ow ą od n a d u ży ć ze str o n y w ó jtó w gm in, a n a w et w razie w ię k sz y c h u ch y b ień , n a czeln ik p o w ia tu w y s tę p u je do w ła d z y w y ż s z e j z w n io sk a m i o u s ta n o w ie n ie w ó jtó w gm in n ie z a le ż n y c h od w ła ś c ic ie li, a b y ty m sp o so b em w ło ś c ia n ie u w ła d z y m iejs co w e j z n a leźć m o g li o p ie k ę i b e z str o n n y w y m ia r sp ra w ie d liw o ści" . (Tam że, sy g n . 396, k. 15).

47 T am że, sy g n . 527, nlb. 48 T am że, sy g n . 513, nlb.

(19)

Do dyspozycji Komisji Śledczej i prokuratora byli też przekazywani i tacy w ójtow ie, którąy nadużyli sw ej władzy, wspomagając narodowo­ w yzw oleńcze dążenia swych współrodaków. Z punktu widzenia naro­ dow ego była to działalność patriotyczna, ale wspieranie konspiracji i dążeń niepodległościow ych przez reprezentanta władzy policyjnej sta­ now iło bardzo poważne nadużycie.

Za pomoc w ucieczce do W ielkiego Księstwa Poznańskiego, udzie­ loną członkom tajnego Związku Kawalerów Narcyza oskarżony był w 1827 r. wójt gm. W ola Pszczółecka z pow. sieradzkiego49.

W 1833 r. władze rosyjskie przekonały się, że na pomoc wójtów w śledzeniu i prześladowaniu ruchu narodow ow yzw oleńczego i w ści­ ganiu em isariuszy nie mogą licziyć. Za pomoc emisariuszom biorącym udział w wyprawie J. Zaliwskiego w 1833 r. skazanych zostało na różnego rodzaju kary kilku w ójtów 50. W ramach nasilonego terroru władze starały się w ykorzystać wójtów do inwigilowania osób podej­ rzanych. Jedni pozornie przyjmowali to zadanie, inni, odważniejsi wręcz odmawiali. Kiedy taką mało zaszczytną misją chciano obarczyć wójta gm. Stobno w pow. kaliskim, niejakiego Sucheckiego, ten odm ówił „po­ nieważ nie jest urzędnikiem płatnym i żadna władza go do tego nie może zmusić aby sprawował nadzór poza granicami swojej gm iny"51.

Za udział na rzecz powstania krakowskiego w 1846 r. zostali po­ zbawieni prawa pełnienia obow iązków wójta dziedzice i dzierżawcy z 11 w si pow. kieleckiego52.

Również w 1863 r. władze carskie nie ufały wójtom uważając, że „naczelnicy powiatów, burmistrze miast i wójci gmin donosząc guber­ natorom cyw ilnym o nastąpionych na ich terytoriach wypadkach roz­ m yślnie zamilczają o w szystkich złoczyństwach spełnianych przez ban­ dy powstańców,' a tymczasem starają się przedstawiać w najżyw szych kolorach i zwiększonym obrazie małe nieporządki spełniane niekiedy przez wojska, niezbędne zresztą na zbuntowanej ziemi"53.

W okólniku tym przestrzegano urządników policyjnych, że za tego rodzaju praktyki \i opieszałość w wypełnianiu obow iązków będą po­

4e A G A D , K a n c e la r ia S e n a to ra N o w o s i l c o w a , sy g n . 688, k. 17.

50 A . B a r s z c z e w s k a , J. S m i a ł o w s k i , Z d z i e j ó w p a r t y z a n t k i J ó z e l a Za­ l i w s k i e g o w r o k u 1833 w K r ó l e s t w i e Pols kim . „Studia i m a teria ły z d z iejó w w o js k o ­ w o ści" , 1961, t. VII, s. 281, 283, 286; W . T r z e b i ń s k i , A. B o r k i e w i c z , P o d z i a ły a d m i n i s t r a c y j n e K r ó l e s t w a P o ls k ie g o w o k r e s i e 1815— 1918. D o k u m e n t a c ja g e o g r a lic z - na, W arszaw a 1956, z. 4, s. 81.

51 N P K , sy g n . 229, nlb. RGR, sy g n . 294, s. 168— 167.

5> M uzeum Ziem i K a lisk iej w K aliszu, Tom akt z zes p o łu N a c z e ln ik a P ow iatu K a lisk ie g o , ak ta ty c z ą c e się n ie sp o k o jn o ś c i w kraju. O k óln ik n a c z eln ik a p o w ia tu z dn. 2 VII 1863 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

R o syjski las czytam y: Słow nik powieści jest znacznie szerszy od słownika potocznego języka.. Jej styl jest pełen dynam iki i dramatyczności; po lirycznej

So, as long as teachers complain and criticize the bureaucratisation of school- ing in terms of a parasitizing set of obstacles, their work is still doubled and related to the realm

Omówi ono po kolei: etapy rozwoju, teorie i zasady architektury socjalistycznej, stosunek do artystycznej spuści zny, zagadnienie f or ­ my narodowej oraz

1.4 Mg nv\ odpowiadała więc gęstości próbek przeznaczonych do jednoosio­ wego ścinania i była charakterystyczna dla odleżałej warstwy uprawnej. Ścinanie

Zużycie paliwa i oleju silnikowego oraz emisja szkodli- wych substancji w spalinach, zależące od jakości procesu spalania stosowanych rodzajów paliw oraz olejów sma- rowych, może

Another way out appears to be more faithful to Czeżowski’s view: We can claim that ethical systems account for a normative background, and that deontic systems account for what has

Zak³ócenie dzia³ania okolic czo³owych wi¹¿e siê czê- sto z symptomem nazywanym zachowaniem u¿ytkownika [8], st¹d jest mo¿liwe, ¿e osoba w opisywanym stanie mo¿e