Tadeusz Wołoszyn
"Verstehen und verstanden werden",
Erich Blumenthal, München-Luzern
1977 : [recenzja]
Collectanea Theologica 48/4, 202-203
202
R E C E N Z J Eosobowości, in aczej tzw . g lo b aln e od d ziały w an ie b ezpośrednie. A u to r w y raża pogląd, iż człow iek rzeczyw iście n ie je st w o ln y od ró żn y c h u w a ru n k o w a ń biologicznych, p sychicznych i społecznych. In ac zej, n ie je s t on w o ln y od czegoś, lecz do czegoś. O znacza to, iż w p ra k ty c e m oże on zająć stanow isko w sto su n k u do ty c h u w a ru n k o w a ń . W a n a liz ie eg z y ste n cja ln e j, k tó re j tw ó r cą je s t a u to r, siln ie p o d k re śla się tra n sc e n d e n c ję człow ieka w zględem jego u w aru n k o w ań . C złow iek m a m ożliw ości sa m o o k re śla n ia się, tj. a u to d e te r- m in acji. I te n f a k t n ależy m u p rze d e w szy stk im uśw iadom ić.
W załą cz n ik u do k sią ż k i z a jm u je się a u to r sto su n k iem p sy c h ia try do w spółczesnej lite ra tu ry . Z a sta n a w ia się m ianow icie, w ja k ie j m ierze lite r a tu r a spełnia fu n k c je p sy c h o terap e u ty c zn e. J a k dotąd, tw ie rd z i a u to r, n ie k tó re dzieła lite ra c k ie p ełn e są d e stru k ty w n y c h p sychicznie opisów , k tó re b u d zą u czy teln ik a poczucie a b su rd a ln o śc i i bezsensu życia. D y letan c k a n ie r a z i p rz e sta rz a ła znajom ość p sy c h ia trii sp ra w ia , iż w części dzieł lite ra c k ic h prze cen ia się lu b „ u b ó stw ia ” tzw . o b jaw y p sy c h iatry c zn e (opisy zbo czeń, p sychopatów itp.), podczas gdy pow inno się fen o m en y te hum anizow ać, tj. u k azyw ać tra n sc e n d e n c ję i godność człow ieka. P s y c h ia tra n ie chce o g ra niczać w olności tw ó rczej pisa rz a, ale w olność n ie może być o sta tn im sło w em , ab y n ie p rzero d ziła się w sw aw olę. J e j g ra n ic ą w in n a być, zdaniem a u to ra , odpow iedzialność za losy w spółczesnego człow ieka.
P u b lik a c ję kończy w y b ó r p iśm ien n ictw a z z a k re su lo g o terap ii, indeks n az w isk i indeks rzeczow y.
W sum ie k siążk ę ocenić trz e b a ja k o sw ojego ro d z a ju k o m p e n d iu m w ie dzy o an a liz ie eg z y ste n cja ln e j i lo goterapii. S tan o w i ona ta k ż e w dużej m ierze polem ikę z p sy c h o terap e u ty c zn y m i kon cep cjam i F r e u d a , A d l e r a i J u n g a . P u b lik a c ja a d re so w a n a je s t w zasadzie do le k arzy , p sy c h ia tró w i psychologów . Je d n a k e e le k tu ra te j książki, ze w zględu n a głęboki h u m a n iz m a u to ra , m oże stać się rów n ież źródłem n ie b a n a ln e j in s p ira c ji dla w szy stk ich , k tó ry m dobro człow ieka leży n a sercu.
ks. R ysza rd P r z y m u s iń s k i S J , W arszaw a
E ric h BLU M EN THA L, V e rste h e n u n d ve rsta n d e n w e rd en , M ü n c h en -L u zern 1977, R ex-V erlag, s. 203.
P re z e n to w a n a k sią żk a je s t p o m y ślan a ja k o w p ro w a d ze n ie w n ie ła tw ą dziedzinę życia ludzkiego, ja k ą je st sz tu k a w spółżycia, k tó r a zd a n ie m a u to r a z n a jd u je się dopiero n a eta p ie początkow ym (s. 11). D ośw iadcza tego coraz w ięk sza liczba ludzi. W życiu p ry w a tn y m , p u b liczn y m i politycznym , m iędzy osobam i obojga płci, m iędzy pokoleniam i i k la sa m i, w ro d zin ie i b iu rze p a n u je za dużo k o n flik tó w , sporów i k łó tn i. P rz ed e w szy stk im w w ie l k ic h m ia sta c h sp o ty k a się w ie lu lu d zi sam otnych, k tó ry c h ty lk o doraźne sto su n k i łączą z innym i. Za A rn o ld em T o y n b e e , an g ielsk im h isto ry k ie m k u ltu ry , a u to r stw ie rd z a, że ro zw ija m y się je d n o stro n n ie, w łaśn ie w k ie r u n k u um ysłow ym , w k ie ru n k u w iedzy, te c h n ik i. Z jaw isk o to je st pow odem n iskiego poziom u w spółżycia m iędzy ludźm i, podobnego do w spółżycia ludzi sp rzed 5000 la t, d o k ła d n ie ja k w s ta ry m B abilonie. J a k ie są przyczyny ta k ieg o s ta n u rzeczy? G łów ną — zd an iem B l u m e n t h a l a — p rzyczyną tego są przed e w szy stk im nasze p rzesąd y , k tó re m ożna przezw yciężać je d y n ie przez w za jem n e zrozum ienie, czyli stosow anie zasady „rozum ieć i być ro zu m ian y m ” .
O m aw ian a k sią żk a o p a rta je st n a m a te ria le pochodzącym ze spotkań, z ty sią c a m i ludzi, w g ru p a c h i sem in a ria ch , k u rs a c h i odczytach, ja k też w p ra k ty c e p sy c h o terap e u ty c zn ej a u to ra . W y b ran e przez a u to ra c h a ra k te ry sty cz n e w ypow iedzi, k o n k re tn e p rzy p a d k i, noszą w y ra ź n e cechy żyw ej i ciekaw ej d o k u m e n tac ji społecznej, będ ącej odbiciem ró żn y ch sy tu a c ji ży ciow ych, w k tó re osoby b y ły a u te n ty c z n ie zaangażow ane. P oszczególne n a
R E C E N Z J E 2 0 3
g łów ki rozdziałów są w y n ik ie m n a u k o w e j an a liz y w sp o m n ia n y ch p rz y p a d ków . N agłów ki te sta n o w ią d y re k ty w y w ychow aw cze dotyczące lepszego w spółżycia, a k o n k re tn ie — b a rd z ie j św iadom ego p o d ejm o w an ia decyzji, czystszej m o ty w a cji, chęci zro z u m ien ia i u d zielen ia pom ocy d ru g iem u , u n i k a n ia tw o rz e n ia podziałów , zażeg n y w an ia kon flik tó w , ro zu m ien ia płci, tzn. p rze w a g i kob iety n a d m ężczyzną w za k resie duchow ej żyw otności, in tu icji, m iłości i służby.
P rz y k ła d e m a n a liz y pew n ej sy tu a c ji życiow ej w o p a rc iu o psychologię i p edagogikę m oże być p rz y k ry in c y d en t, m a jąc y m iejsce podczas u roczy stości obchodzonej z o k az ji u ro d zin żony M arcina, n a k tó rą to uroczystość p rzy je żd ż a je j m a tk a . M a n ip u lu je ona n a s tro ja m i sw ej córki, w y k o rz y stu ją c f a k t opóźnionego w rę cz en ia p re z e n tu urodzinow ego przez je j m ęża M a r cina. N a słow a: „To je s t ty p o w e d la M a rc in a ” w dom u p o w sta je atm o sfera n ie do zniesienia. M a tk a w yjeżd ża w cześniej. W dom u pozostaje ze łzam i w oczach jej có rk a w ra z ze sw ym m ężem M arcinem . A u to r a n a liz u ją c ten p rz y p a d e k w sk a z u je n a agresyw ność m a tk i, k tó ra m a n ip u lu ją c uczuciam i doro słej có rk i w y w o łu je fa ta ln e sk u tk i, a le czyni to nieśw iad o m ie. A u to r d o d aje, że k a ż d a m yśl, k ażd e uczucie, k aż d e p ra g n ie n ie i oczekiw anie, ja k te ż k a ż d a in n a zm ian a p o ja w ia ją c a się w człow ieku je s t n a s tę p stw e m w ła snej decyzji, p o d ejm o w an ej n ajcz ęśc iej n ieśw iadom ie. W te n sposób p o stę p u je zdecy d o w an a w iększość lu d zi i n ic n ie chce o ty m w iedzieć. N ie chce w iedzieć, by n ie ponosić odpow iedzialności za sw oje w ła sn e złe hu m o ry , n a s tro je . P rz y p isu ją c in n y m w inę, k o m p e n su ją sobie. M am y w ięc tu do czy n ie n ia z cudow nym m ech an izm em rozgrzeszania w łasn y ch n iechęci, złych h u m o ró w i n a s tro jó w , k tó re m u to m echanizm ow i n a im ię: „in n i są w in n i”.
N astęp n ie a u to r p y ta , czy có rk a m ia ła b y żałow ać m a tk i, k tó ra przecież ponosi w inę? Czy p o w in n a je j pom óc? W ażnym b y łoby to, ab y m ru g n ię cie m oka, życzliw ym sp o jrzen iem w stro n ę sw ego m ęża dać m a tce do zro zu m ie nia, że opóźnienie p re z e n tu urodzinow ego n ie je st dla n ie j problem em , po
prostu n ic nie znaczy, że oni się k o c h a ją , w ted y a g re sja m a tk i b y ła b y u d e- :zeniem w próżnię. M a tk a m ogłaby się p rzekonać, ja k je j dzieci się ro z u mieją, a m ałe n ie p o ro z u m ie n ia n ie m a ją dla n ic h znaczenia.
N astę p n y m k ro k iem , k tó ry żona M arcin a m ogłaby św iad o m ie podjąć, tt zastan o w ić się: ja k m ogę pom óc m ojej m atce? T rz eb a je j w skazać, ja k jest ona n ieszczęśliw a, a je j p rz y k re dośw iadczenie m oże się stać okazją dc odnalezien ia siebie p rzez u zn a n ie w łasnego błędu.
L e k tu ra om aw ian ej p u b lik a c ji m oże nauczyć za sa d lepszego w spółży cie z ludźm i, d ającego du żą sa ty sfa k c ję . W szyscy, k tó rz y dośw iadczyli bez- s e isu niezgody, k o n flik tu czy przem ocy, b ęd ąc rów nocześnie za in te re so w an i ty n , by uczynić coś w ięcej dla h arm o n ii, jed n o ści i pok o ju , p o w in n i w ziąć tę k siążk ę do ręk i.
ks. T a d eu sz W o ło szyn S J , W arszaw a
D ie ric h i E va SCH IR M ER, D eklassiert? A r b e ite r — Ju g e n d lic h e in der Kirche, M ainz 1976, M a tth ia s-G rü n e w a ld -V e rla g , s. 219.
D ietrich i E va S c h i r m e r b a d a ją m ożliw ość w y k o rz y sta n ia w olnego czasj m łodzieży n a działalność w ychow aw czą. U w agę sw ą k o n c e n tru ją p rz e de v szy stk im n a n ie le tn ie j, m ie jsk ie j, m łodzieży p ra c u ją c e j, zw iązanej z lo kalną g m iną ch rz eśc ija ń sk ą.
N p ierw szej części ro zp raw y a u to rz y o m a w ia ją so c jaliza cję w sp o m n ia n ej w yżej m łodzieży w ta k ic h śro d o w isk ac h ja k rodzina, szkoła, Kościół, g r u p zaw odow a, m ałe g ru p y . N iestety , w ym ien io n e w yżej śro d o w isk a spo- łeczre zam iast zm ieniać istn ie ją c e w n ic h w a ru n k i i u k ła d y , w zm a cn iają je, o zaw sze w iększej liczbie n ie le tn ie j m łodzieży p ra c u ją c e j zag raża d e