R O C Z N IK I H U M A N IST Y C Z N E T o m X X IX , z e s z y t 3 — 1981
HENRYK PO D B IELSK I
ZNACZENIE I F U N K C JA M IMESIS
W P O E T Y C E ARY STO TELESA
A r y sto teles na w stęp ie sw oich rozw ażań o sztu ce p o ety ck iej p rzyjm u je jako rzecz zu p ełnie oczyw istą i n ie w ym agającą dodatkow ych w y ja ś nień, że poezja, podobnie jak m alarstw o, tan iec i część tw órczości m u zy cz nej, stan ow i pew ną form ę „n aślad ow n ictw a”. N a jw yra źn iej id zie w ięc w ty m w yp ad ku drogą w ytyczon ą p rzez sw ego m istrza P latona, k tóry n ie tylk o spopularyzow ał ten ttermin w od n iesien iu do sztuk „ p ięk n y ch ”, lecz w yk orzystał go jed n ocześn ie do w yod ręb n ien ia ty c h sztuk z rozległej dzie dziny sztuk i (techne) obejm ującej cało k szta łt celo w ej i opartej na w y kształconych u m iejętn ościach w ytw órczości człow ieka. P rzy jm u ją c jako k ryterium tego w yróżn ienia p ojęcie m im e sis , podk reślił zarazem P la to n sp ecyfik ę statu su on tologiczn ego w y tw arzan ej przez te sztu k i rzecz y w is tości. O dm ów ił jej m ian ow icie w szelk iej realn ości. G łów n y atak na „sztu ki m im ety czn e”, a w śród n ich zw łaszcza na m alarstw o i p oezję, p rzyp u sz cza Platon w ostatniej k siędze P a ń s tw a (595a-601b), w y k o rzy stu jąc teorię id ei jako podstaw ę uzasadnienia tego ataku. W ychodząc z założenia, że sztuki te są „n aślad o w n ictw em ” w ytw orzonej przez człow iękh c z y naturę rzeczyw istości, która w m y śl jego teorii je st ty lk o „ cien iem ” i „od biciem ” od w iecznie i rzeczyw iście istn ieją cy ch idei boskich, podw aża całk ow icie w artość tych sztuk, a ich w y tw o ry u zn aje za cień cien ia p otrójnie odda lo n y od praw dy. W ym ow n y szczególn ie je st przykład, k tó ry stan ow i ilu
strację tego poglądu:
„— P ra w d a , że te łóżka są jak o ś trzy : jedno to, k tó re je s t w istocie rzeczy; m o glibyśm y może pow iedzieć, że je bóg zrobił[...] a d ru g ie to, k tó re stolarzf...], i trzecie, k tó re m a la rz .”
N astępn ie za w łaściw ego tw órcę tego łóżka rozm ów cy uznają boga, sto larza n azyw ają — „w yk on aw cą”, m alarza natom iast — „naślad ow cą”. A nalogicznie stw ierd zają rów nież:
3 4 H E N R Y K P O D B I E L S K I
„ . — W ięc ty m sa m y m będzie i a u to r trag e d ii, jeżeli je s t naślad o w cą, on będzie k im ś trze cim z n a tu ry , licząc ód k ró la i od p raw d y , i w szyscy n aśladow cy ta k sam o” ł.
Fakt, że P la to n niżej ocenia w ty m w yp ad ku w y tw ó r m alarza czy po e ty tragiczn ego od w y tw o ru rzem ieśln ik a w iąże się nie ty lk o z jego kon cepcją idei, lecz w rów n ym stop n iu ze znaczeniem , jak ie tu nadaje poję ciu m im esis, które jest „n aślad ow n ictw em ” n ie isto ty rzeczy, a w yłącznie od tw arzaniem w y g lą d u rzeczy w isto ści poznaw alnej zm ysłam i. Przykład, k tórym się poza ty m p osłu g u je porów nując proces m im ety czn y do u zy s kania odbicia w y g lą d u przedm iotu w lu s t r z e 2, w yraźn ie w skazuje, że m i
m e s is rozum ie tu P laton jako tw orzen ie ilu zji rzeczyw istości oparte na
dość w ier n y m sk opiow an iu jej w y g lą d u przez artystę. N a leży zauw ażyć, ż e z tak im zn a cz en ie m pojęcia m im e s is n ie sp otyk am y się u żadnego z w c ześn iejszy c h au torów greckich, a n a w et w e w cześn iejszej tw órczości P laton a 3. M ożna w ięc przypuszczać, ż e P laton nadał je tem u term inow i celow o, b y ty m sk u teczn iej rozpraw iać się ze sztuką, a zw łaszcza z poezją, która konkurow ała z filozofią o p rym at w k ształtow an iu ludzkich postaw i poglądów , i n ie m ogła się zm ieścić w zb yt racjon alistyczn ie urządzonym „ p a ń stw ie”.
P ier w o tn e zn aczen ie pojęcia m im e sis, jak w y k a zał w sw ej doskonałej d y sserta cji H. K o lle r 4, było, złączone z fu n kcją pochodną od -„m im u”, z fu n k cją „w yrażan ia” i p rzedstaw iania p rzeżyć bohatera w rytu aln ym śp ie w ie i tańcu. T eoretyczn e p o d sta w y tego pojęcia zaw dzięczam y nato m iast P itagorejczyk om . H ipoteza ta je st ty m bardziej nęcąca, że ten p ier w o tn y m im r e lig ijn y je st z h istoryczn ego i „tech n iczn ego” p un k tu -w id ze nia je d n y m z praw dopodobnych źródeł traged ii greck iej.5... J est on poza ty m jed n y m z czyn n ik ów k on sty tu u ją cy ch sceniczne w y sta w ie n ie dram a tu. To p ierw otn e zn aczen ie term in u „m im esis” je st rów nież szeroko stoso w an e przez P laton a w od n iesien iu do tańca i m uzyki. M ów iąc o n a śla d o w an iu przez te sztuk i ludzkich zachow ań (tropoi), podkreśla ich funkcję w yrażan ia ch a r a k te r u 6. W jego dialogach m ożem y w ła śn ie obserw ow ać stop n iow y proc'es rozw oju, a raczej rozszerzania zakresu tego pojęcia. Og n iw o p ośred n ie m oże stan ow ić p rzen iesien ie n azw y m im esis z dziedziny tańca i m u zy k i na ozn aczen ie czy n n ości p o ety dram atycznego. D okonując w trzeciej k sięd ze P a ń s tw a o cen y p oezji ze w zg lęd u na jej form ę podaw
-1 P aństw o. 595 b-c (tłum aczenie Wł. W itw ickiego). 2 T am że 596 e.
3 P o r. H. K o l l e r . Die M im esis in der A n tik e . B e rn 1954 s. 120.
4 T am że; P o lem izu je z tą hip o tezą G. F. Else. Im ita tio n in th e f i f t h C entury. „C lassieal F hilo lo g y ” 53:1958 s. 73 nn.
8 A. L e s k y. Die griechische T ragödie. M ünchen 1958. 3 P raw a 655 d.
Z N A C Z E N IE I F U N K C J A M I M E S I S 3 5
czą i dzieląc ją w ed łu g tego k ryteriu m na rodzaj czysto n arracyjn y, (po ezja liryczna), m ieszan y (epos) i dram atyczny, za najbardziej „n aślad ow c z y ” uznaje P laton rodzaj d ram atyczn y, d latego w ła śn ie, że poeta p rze m aw ia tu n ie w e w łasn ym im ien iu, lecz w ciela się n iejak o w różn e p osta cie, przejm ując fu n k cję aktora. M im esis ok reśla ta m że jako „u pod ob nie n ie się p oety głosem lub w y gląd em do kogoś in n eg o ” 7. G dy z e sta w im y to z następną w ypow iedzią, w której m ówi: „gd yb y się poeta w żadnym m iejscu n ie ukryw ał, to by cały p oem at p row ad ził b ez n a ślad ow an ia”, m o żem y stw ierdzić, że zn aczen ie m im e s is je st tu je szcze b lisk ie p ierw otn em u oznaczaniu ty m słow em czyn n ości m im a, jaką p rzejm u je teraz poeta, gd y w ciela się w p rzedstaw iane p ostacie i pragnie za pom ocą od pow iedn iej s ty lizacji w yrazić przeżycia i charakter ty c h postaci.
W K r a ty l o s ie (423 B), gd zie ma m iejsce d ysk u sja na tem a t teorii ję z y ka, stw ierdza P laton, że „słow o jest d źw ięk ow ym n aśla d ow n ictw em przed m iotu n aśladow anego”. Jak w yn ik a z szerszego kontek stu, m a tu na m y śli n ie tylk o w ew n ętrzn y, istn ie ją cy na zasadzie onom atopei, zw iązek d źw ię ku słow a z jego d esygn atem , lecz rów nież, a m oże n a w et g łó w n ie, zw iązek um ow ny, gd zie d źw ięk słow a m a charakter syfn b olu ew ok u jącego w y obrażenie ja k iejś rzeczyw istości. W ty m sam ym sen sie rów n ież A r y sto teles w R e to r y c e (1404 a 20) n azyw a słow a „ n aśla d ow n ietw am i”.
P ojęcie m im esis jest w prow adzone do te j d efin icji przede w szy stk im , jak się zdaje, dla zaznaczenia różnicy oritologicznej m ięd zy przedm iotem oznaczanym a jego obrazem sym b oliczn ym zapisanym w d źw ięk u słow a, dla zaznaczenia, że są to dw ie różne on tologiczn ie p łaszczy zn y rz eczy w is
tości. Jest tu w ięc .w p ew n ym sen sie n aw iązan ie do te g o rozum ienia pojęcia m im esis, jakie nadał m u P laton w X k siędze P a ń stw a , g d y w p row ad ził je na oznaczenie procesu tw órczego w sztukach plastyczn ych , m ocno przy tym akcentując, że realn y czło w iek i jego obraz stw orzon y p rzez m alarza czy rzeźbiarza należą do dw u różnych porządków rzeczy. Obraz te n n ie m u si być poza ty m w ierną kopią rzeczyw istości. L epiej n aw et, jeśli przed staw ia ją w form ie idealizującej, a w ięc taką, jaką b yć pow inna (P a ń stw o 472 D; P ra w a 668 B). O ile spraw ę podobieństw a p rzedstaw ionego przez sztukę przedm iotu do rzeczyw istości p rzedstaw ianej traktow ał dość lib eral nie, o ty le m ocno ak cen tow ał n ieautonom iczn ość i n ierealn o ść r z ecz y w is tości stw orzonej w procesie m im etyczn ym .
D l a 'u zu pełn ien ia lis ty znaczeń, ja k ie łączono ze słow em „ m im esis” przed A rysto telesem , n a leży je szcze k ilka słów p o św ięcić w spom nianej wyżej* koncepcji P itagorejczyków , ty m bardziej że św iad ectw o o n iej da
je sam A rystoteles. Z jego M e ta f iz y k i (987 b 11) d ow iad u jem y się, że P i- tagorejczycy, m ów iąc o m im esis w m uzyce, rozum ieli ją jako relację
I
3 6 H E N R Y K P O D B I E L S K I
bow ą m ięd zy w y sok ością ton u a d łu gością strun y. K oncep cję pitagorejską rozw inąć m iał szerzej D am on, na którego p ow ołują się rozm ów cy P lata n ow eg o P a ń s tw a (400 B nn). U w y p u k lił on zw łaszcza ścisłą relację m iędzy harm onią a duszą, stw ierd zając jednocześnie (jeżeli nie jest to tw ierdzenie , sam ego P laton a), że od pow iedn ie rodzaje m elod ii i rytm u ew oku ją odpo
w ied n ie sp osoby zachow ań człow ieka. Z k ontek stu d ysku sji, w której cho dzi o u sta len ie i ocenę w ych o w a w czy ch asp ek tów sztuk naśladow czych p osłu gu jący ch się m elodią, rytm em i m ow ą, w yn ika, że u podstaw tej oce n y le ż y p rześw iad czen ie, iż w w y n ik u naślad ow n ictw a n astęp u je w d u- > szach odbiorców u podobnienie się do charakteru i zachow ań postaci n aśla dow an ych . S am P laton , uznając „naśladow czą” naturę człow ieka, w idzi w niej p od staw ę m oraln ego osłabienia charakteru i osobow ości. Z naślado w an ia rodzi się p rzy zw y cza jen ie, k tóre m oże stać się drugą naturą. M im e sis je s t rozum iana jako proces utożsam iania się z postacią naśladowaną, p rzyjęcia i zaak ceptow ania jej cech jako w łasn ych , a w ięc jako — im p e r-
sonatio. N e g a ty w n ą stronę sztu k n aślad ow czych w id zi P la to n rów nież w
ich sile od d ziaływ an ia na uczucia odbiorców. „N aślad ow nictw o poetyckie — p isze — karm i i podlew a te d ysp ozycje, które b y p o w in n y uschnąć i k iero w n ictw o nad n am i oddaje ty m skłonnościom , k tóre sam e k ierow n i ctw a potrzebują, je ż e li m am y się stać lep si i szc zęśliw si” s. K ryteria jego n eg a ty w n ej ocen y sztu k i b y ły czysto zew nętrzne: jej stosunek do praw dy
(orthotes) i, fu n kcja społeczna. N ie k rytyk ow ał natom iast sztuk i z estety
cznego p u n k tu w idzenia. B roniąc stan ow iska, że do praw d y dochodzi tylko racjonalna filo zofia p osłu gu jąca się m etodą d ialek tyczn ego rozum owania, m u siał w polepaice z re la ty w izm em so fistó w odrzucić p oezję jak o źródło w ie d z y i p raw d y. U znał, że n ie m ożna jej pod ty m w zględ em traktow ać serio, ,gd yż p rzew ażn ie je st ona rodzajem „za b a w y ”, nastaw ionej głów n ie na d ostarczen ie p r z y j e m n o ś c i .
Pad ane w y ż e j p rzyk ład y u życia term in u m im e s is w odniesieniu do sztu k n a zy w a n y ch przez nas p ięk n y m i w yczerp u ją w zasadzie podstaw o w e zn aczen ia tego pojęcia zastan e przez A ry sto telesa . P rzy jm ijm y je za tem jako p u n k t w y jśc ia dla u stalen ia zakresu tego pojęcia i jego fu n kcji w te o rii litera ck iej P o e t y k i.
K ażdem u, kto ch ce zrozum ieć w ła ściw e zn aczen ie k luczow ego dla roz w ażań o sztu ce p oetyck iej pojęcia m im e sis , narzuca się n ajp ierw pytanie: cz y A r y sto te le s u ży w a tego pojęcia w jak im ś sp ecyficzn ym znaczeniu, cz y raczej p osłu gu je się k tórym ś ze znaczeń ob iegow ych w jego epoce, skoro n ie podaje jego d efin icji.
Ju ż od daw na znaczna w ięk szość badaczy i kom entatorów P o e t y k i za u w ażając, że A r y sto teles przejął od Platon a ten term in, zastrzega się rów
Z N A C Z E N IE I F U N K C J A M IM E S IS 3 7
nocześnie, że nadał m u n ow e znaczenie. N a p ytan ie, ja k ie je s t to zn acze nie, padają jednak od m ien ne odpow iedzi. P rz y jm u je się na ogół, że dla Platona m im e sis znaczyło przede w szy stk im ty le, co k opiow anie, tw o rze nie lustrzanego odbicia rzeczyw istości. O czyw iście n ie ła tw o pogodzić ta kie rozum ienie tego term in u z w ie lu w yw od am i A r y sto telesa o poezji jako sztuce m im etyczn ej. P rzeczą tem u ch ociażb y te jego słow a, w k tórych m ówi, że „poeta naśladuje rzeczyw istość n ie ty lk o taką, jaką ona je st”, ale rów nież „taką, jaką być p ow inn a” lub „taką, o jakiej się m ów i, że jest 9. Co w ięcej — d ow iad u jem y się z P o e ty k i, że a rty sta za p ośred n ictw em sztuki m im etyczn ej m oże przedstaw ić rzeczyw istość, która n ie zn ajd u je paraleli w realn ie istn iejącym św iecie, a n a w et jej istn ien ie w jego k a te goriach jest n iem ożliw e. Odpierając tego rodzaju zarzut sta w ia n y sztuce, A rysto teles stw ierdza bow iem : „lepiej przez w zgląd na sztu k ę p rzedsta w ić rzecz w iarygodną choć n iem ożliw ą niż m ożliw ą a le n ie budzącą w ia r y ” 10. Jak w id zim y, praw dopodobieństw o p od y k to w a n e w zględ am i sztu ki jest w ty m przypadku zasadą nadrzędną, w ażn iejszą n iż rea ln e istn ie nie p rzedstaw ionej w d ziele a rty sty czn y m rzeczy w istości. N a p oczątku IX “rozdziału P o e t y k i stw ierdza zaś, „że zadanie .poety n ie polega na p rzedsta
w ien iu w yd arzeń rzeczyw istych , lecz takich, k tóre m o g ły b y się zdarzyć jako m ożliw e i praw dopodobne”. Na p od staw ie teg o k ry teriu m określa następnie różnicę m ięd zy poezją i historią: „H istoryk i poeta różnią się przecież n ie tym , że jeden p osłu gu je się prozą a drugi w ierszem , bo dzieło H erodota m ożnaby u łożyć w ierszem i pozostan ie ono tak sam o historią, jak jest nią wT prozie. — B óżnią się oni n atom iast tym , że jed en m ó w i o w ydarzeniach, które m ia ły m iejsce w rzeczyw istości, a drugi o takich, k tó re m ogą się w yd arzyć” 11. Skoro pisarz h istoryczn y, k tóry d ąży p rzecież do stw orzenia m o żliw ie w iernego obrazu rzeczyw istości, n ie m oże zysk ać m ia na poety-naśladow cy, chociażby p isał w ierszem , jasno stąd w yn ik a, że o is tocie p oetyckiej m im e sis w rozum ieniu A rystotelesa n ie d ecy d u je ani w iersz, ani też w iern e od tw orzen ie rzeczyw isto ści w jej h istoryczn ym i przypadkow ym biegu. S tosunek w iern ości św iata p rzedstaw ionego do rzeczyw istości pozaliterackięj n ie odgryw a w ięc w procesie „poetyckiego naśladow ania” istotn ej roli. A rysto teles stw ierdza b o w iem następnie: „A gd yby n aw et poeta p rzedstaw ił przypadkiem w yd arzen ia rzeczy w iste, n ie przestanie z tej racji b yć tw órcą, bo p rzecież nic n ie stoi na przeszko dzie, aby niektóre ze zdarzeń rzeczyw istych d zia ły się zgodnie z praw do podobieństw em , a w łaśn ie dzięki tem u jest on p oetą” 12. W yp ow ied ź ta po
s P oetyka, 1460 b, 10. 10 Tam że, 1461 b, 10. 11 Tam że, 1451 b, 5-10. n Tam że 1451 b, 30.
H E N R Y K P O D B I E L S K I
zw ala już w sposób p o zy ty w n y określić p ew n e asp ek ty rzeczyw istości tw o rzonej w procesie m im etyczn ym . Jest to, jak w id zim y, rzeczyw istość celo w a u kon stytu ow an a i uporządkow ana, oczyszczona z w szelk iej przypadko w ości, inaczej m ów iąc — w yrażająca to, co istotne, m ożliw e, prawdopodo bne lub konieczne. Jest to najczęściej rzeczyw istość w stosunku do istn ie jącego św iata ty lk o p o t e n c j a l n a . W sposób w yraźn y zaznacza A rysto te le s jej sp ecyficzn ą odrębność, a n aw et w yższość od rzeczyw istości poza a rtystyczn ej, która ty lk o przypadkiem m oże posiadać te w łaśn ie cechy, d zięk i k tórym m ogłab y stać się bezpośrednim przedm iotem przedstaw ienia w d ziele sztuk i literack iej. Istotn ym elem en tem , k tóry decyduje, czy utw ór zasłu gu je na m iano utw oru p oetyckiego jest m im e sis realizow ana w jego k onstru kcji fab u larnej. A r y sto teles w ty m sam ym rozdziale stw ierdza bo w iem , że „poeta m u si b yć raczej tw órcą fa b u ły -niż w ierszy, skoro n aśla d ow n ictw o cz y n i zeń p oetę i skoro ty m co n aślad u je je st akcja”. M im esis je st w ięc rozum iana jako akt tw órczy, akt kreow ania rzeczy w istości po ten cja ln ej, a le zargzem ob iek tyw n ej, bo odzw ierciedlającej a k ty w n e ży c ie lpd zk ie, d ziałaln ość człow ieka znaczącą i nieprzypadkow ą. N ic w ięc d ziw n ego, że n a jw y ższy m p rzejaw em tw órczego aktu, k tóry A ry sto teles' ok reśla m ian em „n aślad ow an ia” je s t tw órczość p o ety tragicznego, a naj w y ż sz y m w y tw o rem procesu m im etyczn ego — tragedia.
N aczeln ą zasadą, którą k ieru je się poeta tw orząc rzeczyw istość arty styczn ą, je st w ed łu g A r y sto telesa zasada praw dopodobieństw a rozum iana jako czyn n ik struk tu raln y. P ozw ala ona w yelim in o w a ć w szelką przypad k ow ość w doborze i u kładzie elem en tó w przedstaw ianego św iata, zapew nić m u jed n olitość i spójność oraz siłę sp ecyficzn ego oddziaływ ania na odbiorców . J est to w ięc rzeczy w isto ść w p ełn i autonom iczna, a nie „odbi cie od b icia”. W p ojęciu m im e sis, k tórym je st ona w ielok rotn ie określana, tk w i jed n o cześn ie i je st zaak cen tow an y isto tn y elem en t charakteru tej rzeczy w isto ści, o k reślający jej asp ek t ontologiczny. Jest to zaw sze rzeczy w isto ść stw orzona przez zam ysł artysty, zm yślon a lub celow o u k on stytu ow ana, istn ieją ca jako sw eg o rodzaju a n a l o g i a w stosunku do św iata realnego.
Jak słu szn ie zauw aża R. In g a r d e n 13, poecie, gdy m ów i o tym , co w e d le A r y sto telesa „m ogło b y ło b y ć ” n ie chodzi o to, czy napraw dę b yło tak lub n ie było, a jed yn ie, czy to, o czym m ów ił je st w e w łasnościach sw ych 1 ew en tu a ln ie w sw y m p rzebiegu takie, iż nadaw ałoby się dzięki sw ym w łasn ościom na p ew ien fakt. L ecz o fak tyczn ość tego faktu już m u nie chodzi, ani te ż go n ie stw ierd za, bo przecież najczęściej dobrze w ie, że
ńa-13 U w agi na m arginesie „ P oetyki” A rysto telesa . W: S tu d ia z E ste tyk i. Warsza^ w a 1966 s. 357.
Z N A C Z E N IE I F U N K C J A M I M E S I S 39
prawdę n ie b yło tego faktu, a chodzi m u je d y n ie o u p osażen ie p ew n y ch przedm iotów pozorujących fak ty czn ość p ew n ego zdarzenia [...] o to, że b y tylk o udać, że się tak, a tak sta ło ”. Jed n y m z a sp ek tó w m im e s is je st w ięc w edłu g A rystotelesa fak t udaw ania, tw orzen ia sp ecy ficzn eg o rodzaju po zornej rzeczyw istości, która stan ow i p ew n ego rodzaju an alogię do rzeczy w istości pozaartystycznej, M im esis je st tu w p ew n y m sen sie sy n on im em pojęcia apate (oszustw o), jakim ok reślił w form ie d ow cip nego paradoksu tragedię Gorgiasz: „Tragedia je st „oszu k ań stw em ” (apate) ale takim , w którym oszukujący (autor) je st sp raw ied liw szy od nieoszu ku jącego, a oszukany (w idz) m ąd rzejszy od n ieo szu k an ego.” 14 Jak uprzednio w sp o m niano, rów nież P laton określając m ian em m i m e s is rzeczy w isto ść przed staw ioną w d ziele sztuki, m iał na m y śli jej odm ienność ontologiczną. Pod tym w zględ em rozum ienie tego pojęcia przez A r y sto telesa n ie odbiega od koncepcji P latoń skiej, O dm ienne są jed n ak b iegu n ow o dla o b y d w u filo zofów k on sek w en cje w yn ik ające z teg o faktu. P la to n p od k reślił p rzede w szystkim ilu zyjn ość przedm iotów p rzed staw ion ych przez sztu k i .m im e- ty czn e i odm ów ił im w szelk iej realn ości. N a tej p od staw ie w ś w ie tle sw o jej teorii idei odm ów ił sztukom m im ety czn y m g łęb szy ch w alo ró w pozna w czych i etyczn y ch i w y łą cz y ł je ze sw ego sy stem u w ych o w a w czeg o. U znał je za dziecinną i czczą zabaw ę, która lu d ziom n ie w y k szta łco n y m filozoficzn ie w yd aje się piękna, a le w istocie n ie zaw iera n ic pow ażnego, poniew aż stw arza ty lk o pozory i złudę rzeczy w istości.
P rzeciw tak iem u stan ow isk u P latona, p rzeciw tak iej je g o teorii e ste tyczn ej, która podw ażyła rzeczy w iste osiągnięcia sztu k i h elleń sk iej, w y stąpił z ukrytą polem iką A rystoteles, przyjm ując za p odstaw ę zarów no ca łej sw ojej filozofii, jak też teorii sztuk i otaczającą go rz ecz y w isto ść oraz realność jej istn ienia. N ie odm ów ił tej realn ości rów n ież w y tw o ro m „sztuk m im ety czn y ch ”. P rzyzn ał im n ie ty lk o p ełn ię b y tu , a le zarazem autonom ię. Fakt, że p odstaw ow ym praw em , ja k ie ’ rządzi rzeczyw isto ścią tw orzoną w procesie m im etycznym , jest zasada praw dopodobieństw a i stosow ności, rzutuje jednocześnie na jej sp ecyficzn ą struk tu rę u k on sty tuow aną celow o i dostosow aną do p ełn ien ia sp ecja ln ych fu n k cji. S tru k tu ra ta m usi być tego rodzaju, ab y dzieło sztuki m ogło w y w r zeć na odbior cy odpow iednie w rażenie, aby śię podobało, b aw iło lub, jak w w yp ad ku tragedii, w zruszało, a n a w et prow adziło do p rzeżycia p ew n eg o rodzaju w strząsu i spraw iało sp ecyficzn ą p rzyjem ność, która d okonuje się poprzez
katnarsis.
A r y sto teles dostrzegając au ton om iczn y charakter d zieł sztu k i liter a c kiej, podjął jednocześnie próbę odkrycia i sform ułow an ia rządzących nim
40 H E N R Y K P O D B I E L S K I
praw i zasad. Są to zasady i norm y w głów n ej m ierze e s t e t y c z n e , o k reślające b ud ow ę i charakter p oszczególnych elem en tó w dzieła sztuki, ich organ iczn y zw iązek, fu n k cje i działanie zm ierzające do w yw ołania w o stateczn ym efek cie u odbiorcy w spom nianej w ła śn ie szczególnej
p rzyjem n ości. '
W w yp ad ku traged ii m ów i w ięc o konstrukcji artystyczn ej dramatu, o jed n ości jego akcji, odpow iednim u kładzie zdarzeń połączon ym z p ery p etią i rozpoznaniem , o w ła ściw y m doborze bohaterów ,-zaw artości m y ślo w ej ich w yp o w ied zi, o odpow iedniej i d ostosow anej do rodzaju dzieła for m ie ję zy k o w ej, czy w reszcie o w y sta w ie scenicznej. P rzy w ią zu je, jak w i d zim y, w ielk ą w agę p rzede w szy stk im do ukazania p ew n ych szczególn ych zw iązk ó w m ięd zy składnikam i sam ego św iata przedstaw ionego. W szyst k ie w ym ogi, jakie staw ia tw órcom dobrej, m od elow ej niejako poezji, do tyczą organizacji i upraw dopodobnienia św iata przedstaw ionego, dzięki czem u św ia t ten m oże spraw ić w rażen ie rzeczy w iście istniejącego, praw d ziw ego — a co w ięcej — zy sk u je siłę działania na w yob raźnię i uczucia odbiorców , jak iej realn ie istn iejąca rzeczyw isto ść n igd y n ie posiadała. W ty m w ła śn ie sen sie jest to św ia t auton om iczn y, rządzony w łaściw ym i sobie p raw am i'n atu ry estetyczn ej. Z budow any jest ze sp ecyficzn ych sk ła dników , które w szy stk ie bez w y ją tk u w chodzą w zakres pojęcia m imesis. D z ie li je A r y sto te le s w ed łu g tego w ła śn ie k ryteriu m na trzy rodzaje: p rzed m ioty naślad ow an ia, środki, cz y li tw orzyw o, jakim posłu gu je się „n aślad ow ca”, i sposób, cz y li form a, w jakiej przebiega proces „naśladow c z y ”. N ie n ie w sk a zu je na to, by. o doskonałości dzieła zbudow anego z ta k ich w ła śn ie elem en tó w „ m im ety czn y ch ” m iało d ecyd ow ać w teorii A ry sto telesa u zysk a n ie m ak sym aln ego podobieństw a do św iata realnego. A r y sto teles n ie przykłada w sw ojej teorii p oezji n ajm n iejszej w agi do zagadnienia, w jaki sposób w y tw o rzy ć w d ziele p oetyckim podobizny p rzedm iotów p ozaartystyczn ych . Rozpatrując zarzuty staw iane sztuce, stw ierd za w ręcz, że p rzed staw ien ie czegoś n iezgod nie z rzeczyw istością n ie je st isto tn y m b łęd em w sztu ce naśladow czej:
„ J eśli artysta p rzedstaw i np. konia, -który podnosi jedn ocześn ie obie p raw e nogi, lub coś, co b y ło b y n iem o żliw e z punktu w id zen ia m edycyny, cz y ja k iejk o lw iek inn ej sztuki, n ie je st to błąd isto tn y dla sztuki p oety c k ie j”. I n ieco d alej — „M n iejszy to przecież błąd, je śli artysta nie w ie, że sarna n ie m a rogów*, niż je śli ją p rzedstaw i w sposób „n ien aślad ow czy”” . (1460 b).
W ynika stąd, że m ożna p rzedstaw ić jakiś przedm iot zgodnie z jego w y glądem (sarnę b ez rogów ), a m im o to n ie zostanie zachow ana zasada „na-^ śla d o w n ictw a ”, n ie b ęd zie to p rzed sta w ien ie zgodne z m im esis. W ty m sam ym rozdziale czytam y- n astępnie, że „poeta popełnia natom iast błąd p rzeciw sztuce, je śli przeprowadza „naślad ow n ictw o n ie u d o ln ie”.
Z N A C Z E N IE I F U N K C J A M I M E S I S 4 1
P o w y ższe stw ierd zen ia w sk azu ją jedn ozn acznie, że „ u m iejętn o ść na śladow ania nie łączy się w rozum ieniu A r y sto telesa z od tw orzen iem przez sztukę w iernego obrazu rzeczyw isto ści, lecz raczej z p rzed sta w ien iem tejże rzeczyw istości w sposób artystyczn y, tj. zgodny z w e w n ę trz n y m i pra w am i sztuki, k tórym tak w ie le m iejsca w yzn acza on w sw y c h rozw aża niach. J eśli niedoskonałość sztuki łą czy się z „n ieu d oln ością” (adynam ia) tw órcy, to ty m sam ym praw idłow o p rzebiegający proces m im ety czn y m usi się opierać na dyn am is, tj. na zdolności, u m iejętn o ści i znajom ości sztuki tw orzenia. Skoro w ięc „m im etyczn ie” znaczy tu ty le, co — a rty sty cznie, skoro oznacza proces stw arzania sp ecyficzn ej rzeczyw istości w e d łu g określonych zasad estetyczn ych , sta je się zrozum iałe, d laczego te n w ła śn ie term in u czyn ił A r y sto teles k lu czow ym p ojęciem w sw y ch rozw ażaniach na tem at sztu k i poetyckiej, która jako jedn a ze sztu k w sw y m ce lo w y m i zorganizow anym procesie tw órczym opierać się m u si na p ew n y ch pra w idłow ościach i zasadach.
Warto z k olei zauw ażyć, że dla A r y sto telesa proces m im e ty cz n y re a li zujący się w sztuce je st w p ew n ym sen sie an alog iczn y do procesu k osm o logicznego n atury. Taką w ła śn ie m y śl zaw iera jeg o a fo ry sty czn e stw ie r - rzanie przez sztukę podobizn w y tw o ró w n atury, lecz o stosu n ek analogii najm niej, jak często w oderw aniu od k on tek stu się in terp retu je, o o d tw a rzanie przez sztukę podobizn w y tw o ró w natury, lecz o stosu n ek analogii (w yrażony przez pojęcie m im e s is ), w ed łu g której sztuka (t e c h n e ) na p ałsz- czyźn ie ludzkiej ja w i się jako taki sam proces stw arzan ia p rzedm iotów rzeczyw istości, k tóry zn ajd u jem y u p odstaw istn ien ia w szy stk ieg o , co stwarza natura 1S. Proces ten w ob ydw u w yp ad kach opiera się na zw iązku m aterii (h y l e ) z k onstytuu jącą ją form ą (eidos). J est w ięc p rocesem h yle- m orficznym . Sztuka podobnie jak natura d ąży do zrealizow an ia od pow ied niego celu, w yk d rzystu jąc n iek ied y środki natury, jej m etod ę tw orzen ia, jaka że natura jest w p ew n ym sen sie n ieśw iad om y m artystą 16 M usim y bow iem pam iętać, że „natura” (physis) dla A r y sto telesa n ie je st św iatem
istn iejących przedm iotów rzeczyw istości, lecz s i ł ą s t w a r z a j ą c ą
oraz zasadą kierującą pow stan iem i rozw ojem św iata. W ty m sam ym k on tek ście filozof dodaje, że „sztuka u zu pełn ia naturę, w ty m czego natura n ie je st w stan ie sama w y tw o rzy ć”. Pod p ojęciem sztuk i m a w ty m w y padku A r y sto teles przede w szystk im na m y śli sztu k i u ży tk o w e 17. N ic n ie w skazpje jednak na to, żeby używ ając ogólnego pojęcia tech n e, m iał z n ie
ls P roblem te n szerzej om aw ia: A. M a n s i o n . In tro d u c tio n à la p h y siq u e a ri stotélicienne. L ouvain 1913.
16 Por. S. H. B u t c h e r . A risto tle ’s T h eo ry o f P oetry and F ine A rts. L ondon 1899 s. 117.
4 2 H E N R Y K P O D B I E L S K I
go w y k lu c zy ć w ty m porów naniu z naturą sztuk i m im etyczn e. Podkreśla > p rzecież często ich aspekt tw órczy i potw ierdza go przez stosow ane przez sieb ie ich n azw y, złożon e z ok reślen ia aspektu rzeczyw istości, której d o tyczą oraz z form y pochodzącej od czasow nika poiein — tw orzyć 18. Można zatem p ow ied zieć, że analogia, jaką dostrzega A r y sto teles m ięd zy naturą i sztuką, potw ierdza i u w yd atn ia proces stw arzania n ow ej niejako rzeczy w isto ści przez a rty stę lub rzem ieśln ik a i podnosi rangę ich d ziałalności do rangi procesu h y lem orficzn ego natury. N ie każda tego rodzaju działalność w y tw órcza człow iek a je st jedn ak „n aślad ow n ictw em ” w ściślejszy m zna czen iu tego słow a, w jakim u żyw a go w P o ety ce. W ty m ściślejszym zna czeniu, jak stw ierd za C r a n e 19, „m im esis” ma m iejsce w ów czas, gdy udaje nam się za pom ocą sztu k i stw orzy ć analogon jak ich ś n atu ralnych proce sów lub form w m a teria le , k tóry w sposób n a tu raln y (sam przez się) ich n ie zakłada, tak ab y ów analogon rozporządzał podobną jak one siłą od d ziaływ an ia na in n e rzeczy lub na n a s”. I n astęp n ie dodaje, ż e .w ujęciu A r y sto telesa „dzieło m oże uzyskać n azw ę m im esis, je śli je st w ystarczająćo zrozu m iałe jako konkretna całość, przy założeniu, że poeta tw orząc jo w y k orzystał p ew n e m ożliw ości język a, a b y stw orzyć w nas i l u z j ę ludz k ich istot, k tóre w m n iej lub bardziej podobny sposób jak m y działają i są zd oln e przez to działanie w y w o ła ć an alogiczn e p rzeżycia uczuciow e, jakie z w y k le w y w o łu ją w nas tego rodzaju charaktery, działania lub doznania w rea ln y m życiu, g d y oglądam y je jako b ezstron ni lecz sym p atyzu jący w id zo w ie” 20.
D okonana przez w sp ółczesn eg o teoretyk a litera tu ry próba sy n tety c z n ego u jęcia a ry sto teleso w sk iej k oncepcji m im e sis w ram ach ścisłej ana logii m ięd zy w łaściw ościam i św iata p rzedstaw ionego w d ziele sztuki a rty sty czn ej i rea ln ie istn iejącej rzeczy w isto ści m usi budzić w św ie tle całości w y w o d ó w A r y sto telesa o sztuk ach m im etyczn ych zrozum iałe zastrzeże nia. N ie u w zględ n ia ona przede w szy stk im autonom icznego charakteru św iata p rzedstaw ionego w d ziele sztu k i i p rzyp isu je m u te sam e cechy, jak ie posiada rzeczy w isto ść pozanrtystypzna. A r y sto teles tym czasem k ła d zie siln y ak cen t na odm ienność charakteru oddziaływ ania rzeczyw istości p rzedstaw ionej w sztu ce i rzeczy w isto ści św iata realnego. S tw ierdza prze cież na w stę p ie IV rozdziału P o e ty k i, że n a w et to, czego oglądanie w rze czy w isto ści budzi w nas odrazę, jak np. w ygląd najbardziej n iep rzyjem
-18 Np. m a la rstw o — „eikonopoiia”, rze źb ia rz — „agalm atopoios,” m uzyka — „m elopoiia” , epos — „epopoiia” itd.
19 R. S. C r a n e . P oetic stru ctu re in th e language o f A ristotle. W: T h e Language o f C ritic ism e and th e S tru c tu re o f P oetry. U n iv ersity of Toronto. 1953 s. 48.
Z N A C Z E N IE I F U N K C J A M I M E S I S 43
nych zw ierząt czy trupów, to sam o starann ie p rzed staw ion e na obrazie sprawia nam dużą p rzyjem n ość”.
W yraźnie on odgranicza tu dw ie odm ienne p łaszczyzny sem antyczne: p ła szczyznę rzeczyw istości i p łaszczyznę estetyczn ą. P rzez ich zesta w ien ie
obok siebie tym m ocniej podkreśla istn iejącą m ięd zy nim i różnicę, która znajduje od zw iercied len ie n aw et w u życiu od m ien nych cza so w n ik ów na oznaczenie czynności w idzenia przedm iotów rzeczyw isty ch i p rzedstaw io nych: na przedm ioty rzeczy w iste „p atrzym y” (ópaco), p rzedm ioty przed staw ione na obrazie „oglądam y” (deogeco). M imo że te sam e p rzedm ioty w rzeczyw istości są odrażające, w p rzedstaw ien iu m im ety czn y m spraw iają przyjem ność, chociaż są przedstaw ione z m aksym alną w iernością.
Spójrzm y z kolfei, jak ie u zasadnienie zn ajd u je A r y sto teles dla w y ja ś nienia, że „n aślad ow n ictw a” mogą się nam podobać.
„W ynika to stąd, że poznanie sprawia n ajw yższą p rzyjem n ość n ie ty lk o filozofom , lecz rów nież w szystk im ludziom . D latego rów nież czerp iem y przyjem ność z oglądania obrazów, bo patrząc na nie m ożem y poznać i. roz m yślać nad tym , co każdy z nich przedstaw ia. A jeśli się zdarzy, że nie w id zieliśm y w cześn iej p rzedstaw ionego przedm iotu, p rzyjem n ość sprawi nam n ie „w ytw ór n aślad ow n ictw a”~(Tn?mema), lecz raczej starann e w y konanie dzieła, jego koloryt, lub inne tego rodzaju z a le ty ”.
Podnosi on tu na now o znaczenie aspektu d ydak tyczn eg o zw iązanego z m im esis, o którym m ów ił na sam ym początku tego rozdziału, ale już n ie w kategorii argu m entacji antropologicznej, jaka m iała tam m iejsce. T ym razem jako podstaw ę w yjaśn ien ia w prow adza rozróżnienie płaszczyzny przedm iotu realnego i jego przedstaw ienia, dostrzegając m ożliw ość r e fle k sji w ynikającej z porównania obydw u p łaszczyzn rzeczyw istości. R ozm y ślać znaczy w ięc w tym k on tek ście — zrozum ieć, a zrozum ieć to znaczy porównać. M om ent od niesienia stan ow ią w ięc d w ie p łaszczy zn y on tolo- giczne: rzeczyw istość i fikcja, łączącym je elem en tem je st natom iast siła procesu m im etycznego. J eśli porów nanie ob ydw u płaszczyzn rz ecz y w isto ści ma dostarczyć p rzyjem n ości ^stetycznej .połączonej z w y siłk ie m in te lek tu alnym , obraz nie pow inien być o cz y w iście zb yt w ierną kopią rea ln e go przedm iotu. Skoro w ięc A rysto teles m ów i w ty m w yp ad ku o m o żliw ie w iernym przedstaw ieniu przedm iotów naśladow anych, to albo m u siał zda- w ae sobie spraw ę z faktu p ew n ej sch em atyzacji p rzedstaw ionego św iata i tę w ierność rozum iał jako u ch w ycen ie przez a rty stę ty lk o p ew n ych , isto tnych jego rysów , albo tę in telek tu aln ie nacechow aną przyjem n ość łączył z podziw em dla u m iejętn ości a rty sty w u zyskaniu m ak sym aln ego podo bieństw a, którego w szystkie' asp ek ty m ogło u jaw n ić p orów nanie z obra-» zem zachow anym w pam ięci widza. Biorąc pod u w agę rozpoczynającą się
4 4 H E N R Y K P O D B I E IjS K I
o ow y m ok resie ten d en cję realistyczn ą w m alarstw ie i rzeźbie, m usim y p rzyjąć jako bardziej prawdopodobną tę drugą a ltern atyw ę. N ie w y k lu cza ona p rzy ty m w alorów estety czn y ch przedstaw ienia m im etycznego, p o tęgu jący ch radość złączoną z p ercepcją dzieła sztuki. T ym n iem niej w ty m ś w ie tle sta je się oczyw iste, że A r y sto teles z p ojęciem m im e sis w iązał
obok koncep cji czy stej tw órczości, analogicznej do tw órczego procesu na tu ry, p ew n ą rep rezen ta ty w n o ść zw iązaną z odtw arzaniem przez sztukę p odob izn y istn iejącej rzeczyw istości. K oncep cje te w teorii A rystotelesa n ie w yd ają się jedn ak sprzeczne, n ie w yk lu czają się, ale raczej uzupełnia ją ze w zg lęd u na w sp ólną im redu k cję do p ew n ego rodzaju sty liza cji rze czy w isto ści p rzed staw ion ej. W arto p rzy ty m zwrócićr uw agę na fakt, że k oncepcja m im e s is jako „p rzedstaw ien ia odtw arzającego” d otyczy sztuk p lastyczn ych , n atom iast zw iązana z pojęciem „aktu tw órczego” — sztuki literack iej. E kspresyw ną n atom iast k oncepcję m im e sis zgodnie z tradycją stosu je do tańca i m u zyk i, gd y m ów i, że „tancerze za pomocą rytm icznych ru ch ów naślad u ją (tj. w yrażają) i charaktery, i doznania, i działania” (1447 a 25).
LA VALEUR ET LA FO N CTIO N DE LA „M IM ESIS” DANS LA PO É T IQ U E D ’A RISTO TE
R é s u m é
P o u r m ieu x c o m p re n d re la v a le u r de la „m im esis” d an s la P oétique d ’A ristote on f a it to u t d ’abord u n e c o u rte an a ly se sé m an tiq u e de c e tte notion d an s les écrits de ses p réd é cesseu rs et su rto u t d an s les dialogues de P lato n , d ’où p robablem ent A risto te Ta re p ris e com m e la b ase p o u r sa th é o rie litté ra ire . Ç ette an aly se a perm is de c o n s ta te r que la notio n de m im esis se ra tta c h e o rig in a ire m e n t au su b stan tif „m im os” e t s’en ra c in e d an s u n e fo rm e de „ re p ré se n ta tio n ” au sens th é â tra l du mot. C ette sig n ific atio n est a p p ro u v é e p a r P lato n , qui id e n tifie dans le 111« liv re de la R ép u b liq u e le te x te in té g ra le m e n t m im étiq u e et le discours d irec te du te x te th é â tra le . P o u r A risto te ce p en d e n t la trag e d ie et l’epopée ne s’opposent plus en te rm e s de d eg ré m im étiq u e. Il éten d le te rm e de la m im ésis su r to u te la créatio n litté r a ir e e t a rtis tiq u e en s’ap p u y a n t, p e u t-ê tre , su r u n a u tre sens de c e tte notion, adm ise a u ssi p a r P la to n et com prise com m e une c ré atio n de l’ilusion de la réalité. P o u r A risto te la m onde cré é p a r u n a rtis te n ’est p lu s p o u rta n t une copie de réa lité , m ais p lu tô t en est un analogon.
A la lu m iè re de la philosophie aristo télicien n e on p e u t tro u v e r aussi u n ra p p o rt d ’analogie e n tre le processus n a tu re l e t le processus m im étique. Ce d e rn ie r est le m êm e processus H ylém o rp h iq u e, c ré a te u r d ’o b je ts que Ton tro u v e à la base de to u t e x iste n t p h y siq u e p ro d u it p a r la n a tu re . Le m onde créé d an s ce processus m im étique est autonom e, c o n s tru it selon la règ le d u n ecessiare ou du vresem blable. Ç ette règle fonctionne com m e u n f iltr e qui sé p are et sélectionne les seuls a rra n g e m e n ts 'a c c e p tables. T o u te a c tiv ité m im étiq u e suppose alo rs un filtra g e q u i m et en evidence la com posante „ k a th a rtiq u e ” de la m im esis.