• Nie Znaleziono Wyników

Walka chłopów o prawo wychodzenia ze wsi

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Walka chłopów o prawo wychodzenia ze wsi"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T Ä T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA HISTORIC A 13, 1983

J ó ze f S m ia lo w ski

W ALKA CH ŁOPÓW O PRAW O W YCHODZENIA ZE W SI

W ych od zenie chłopów ze wsi m ożna rozum ieć różnie w zależności od ceilu, jaki tem u przyśw iecał. M ogło to być: a) w y chodzenie na stałe, z czym w iązało się opuszczenie użytk o w an ego gospodarstw a; b) n a za­ robki jednodniow e, k ilk u dniow e do pobliskich m iejscow ości, czy też na c a ły sezon do m iejsc o d leg lejszy ch i c) doraźne, a b y załatw ić różne spraw y , często np. zanieść do władlz sk a rg ę n a dziedzica czy w ó jta. W aga k ażdeg o z ty ch w y jść była różna. N ie m niej każdem u z nich za­ rów no dom inium , ja k i w ładza w ó jto w sk a p rzew ażnie sta w ia ły roztlicz- ne przeszkody, n a ru sz a ją c e tym o bow iązujące praw o.

W ych o dzen ie na stałe, zw iązan e z porzuceniem o sad y , było o s ta te ­ cznością, ak tem d esperacji, decyzją podejm ow aną po w y c z e rp a n iu w szystkich d ostępny ch chłopom śro d kó w w alki. Z teg o w zględu nie zajm uję się nim. Przedm iotem rozw ażań p ozostają w ięc dw ie po zo sta­ łe form y w ychodzenia, z k tó ry ch w y ch o d zen ie doraźne dla z a ła tw ie ­ nia różn y ch sp raw nie m iało tego znaczenia, jak ie m iało co raz po ­ w szechniejsze w ych o dzenie chłopów na zarobki. O no też stan o w iło jed n ą z głów nych przyczy n k onfliktów m iędzy chłopam i a dw oram i. Na nim w ięc sk u pim y rozw ażania.

W alk a chłopów o p raw o w y chodzenia ze w si, choć była zjaw iskiem pow szechnym , nie p rzy b ie ra ła je d n a k form m asow ych w y stąp ień , w k tó ry c h w y ra ź n ie form u ło w an o b y ż ą d an ie p rzestrzeg an ia p raw a chłopów do w ychodzenia ze wsi. S ta ra n ia o zezw olenie na o puszcze­ nie wsi lub opuszczanie jej bez zgody dziedzica i w ó jta b y ły p rzew aż­ nie aktam i indywidualnymi!, a n ie w ystąp ieniam i m asow ym i. Z teg o w zględu ich do ku m en tacja źródłow a jest znikom a, co o g ran icza m ożli­ w ości badaw cze. U w ażam jednak, że ru ch o p o ru p rzeciw ko pań szczyź­ nie, sk u p ia ją cy całe społeczności w iejskie, z a w iera ł także a sp e k t w a l­ ki o p raw o chłopa do w ychodzenia ze wsi, zm ierzał bow iem do zapew*

(2)

n ien ia ch ło pu w ięk szy ch rezerw czasu a tym sam ym stw orzen ia mu szerszych m ożliw ości szukania zarobków poza w łasnym i' dobram i.

K w estia stan o w iąca przedm iot niniejszego' k o m unikatu ro zstrz y g a ­ ła się w o k re sie o d u tw o rze n ia K sięstw a W arszaw sk ieg o do p o w sta­ nia sty cznio w ego n a dw óch płaszczyznach:

1) praw no-i nety tue jo n aine j w y znaczonej zasadniczo art. 4 u sta w y k o n sty tu c y jn e j K sięstw a W arszaw skiego» d ekretam i króla saskiego i k sięcia w arszaw sk ieg o z 21 XII 1807 r. d' z 18 I 1810 r, (o ew id en cji ludności) o raz art. 24 K onstytucji K rólestw a Polskiego, k tó ry mówił: „K ażdem u Polakow i w olno będzie p rzeno sić się z sw ą osobą i swym m ajątk iem p o dług form praw em o z n a cz o n y c h ''1; u zu p ełn iało te a k ty p o stan ow ienie n am iestn ik a K rólestw a Polskiego z 24 XII 1823 r. zaw ie­ rają ce p rzep isy w sk azu jące obow iązki i praw a dlla służący ch m iejskich i strę c zą c y c h do służby, dla czeladzi w ie jsk ie j i w yrobników .

2) na płaszczyźnie u k ład u codziennych stosunków społeczno-ekono­ m icznych p a n u ją c y c h na w si z w yraźn ym zaakcentow aniem faktu, że dziedzic dóbr niem al zaw sze b y ł rów nocześnie rep re z en ta n te m n a jn iż ­ szego szczebla w ład zy a d m in istra c y jn e j i p o lic y jn e j i o d niego zależało, czy zasady u stalo n e w spom nianym i aktam i praw nym i będą p rz e strz e ­ gane czy leż nie.

W szy stk ie w spom niane a k ty praw n e zap ew n iały chłopom w olność o sobistą. J e d n a k m ożem y pow tórzyć p y tan ie p o staw io n e w 1843 r. przez Paw ła Ł ubieńskiego: ,,W ło ścian in jest w olny, lecz czem że jest ta w olność bez w łasności? J e s t pod op iek ą praw a, lecz k tó re ż są drogi, którem i o n trafi do stróżów tegoż praw a? do w ładzy w y k o n y w a ją c e j je? gdzie znajdzie o b ro ń cę sw ej k rzyw dy? ja k i przed kim w ytłom aczyć potrafi n ad u ży cie w ładzy pana. gdy g ra n ic e tej w ładzy nie są w y tk ­ n ięte?"2.

In te rp re ta c ja w spom nianych, p o d staw o w y ch ak tó w p raw n y c h na szczeblu w ładz c e n traln y c h i w ojew ódzkich (guberwialnych) b yła w peł­ ni zgcdna z duchem tych aktów , zd arzały się często o d stęp stw a od ich ducha n a szczeblu pow iatów , pow szechnie n a ru szan o ich zasadę i in­ te n c je n a szczeblu gmin.

W opin iach w yższych u rzęd n ik ó w w y ra ż an y c h w k o n tek ście k o n ­ k re tn y c h sp ra w czytam y n ieje d n o k ro tn ie , ta k ja k w opinii p refekta dep. w a rszaw sk ieg o z 1811 r., że „każdy p odług k o n sty tu cji za o b y w a ­ tela u zn an y w żadnym m iejscu szczęścia sobie odm ów ionego m ieć nie

1 ,.Dziennik Praw Królestw a Polskiego" 1815, t. 1.

2 P. Ł u b i e ń s k i , O uregulowaniu stosunków w ło ściańskich w K się s tw ie Poz­

nańskim, [w:] Sprawa włościańska. W y j ą t k i z n o w o ż y tn y c h polskich ekonomistów,

(3)

m oże"3, czy jak w opinii w ysokiego u rzęd n ik a Kom isji R ządow ej P rzy­ chodów i S karbu w y rażo n ej w 1846 r., że: „w tutejszy m k ra ju [...] k aż­ dy za opow iedzeniem się w ładcy p o lic y jn e j może dow oli rozporządzać sw oją o so b ą"4.

Ale w łaśn ie owa w ładza p o licyjn a n ajniższego szczebla, re p re z en to ­ w an a przez wójita gm iny, najczęściej rów nocześnie dziedzica lub d z ie r­ żawcę, sta ją ce g o przed dylem atem o b ro n y w łasn y ch in teresó w czy sk ru p u latn eg o p rzestrzeg an ia praw a, z reg u ły decydow ała się n a o b ro ­ nę w łasn y ch in teresó w n aw et za cen ę n aru szan ia obow iązu jący ch praw .

O b ro n ę in te resó w dziedzica — w brew obow iązującym zasadniczym aktom p raw nym — u łatw iał fakt, że ten sam dziedzic będąc rów nocześ­ nie w ójtem posiadał na m ocy po stan o w ien ia nam iestn ik a K rólestw a Polskiego o w ójtach z 1818 r. szerok ie u p raw n ien ia p o licy jn e i s ą ­ dow nicze. M iało to n e g a ty w n y w|pływ n a sy tu a c ję chtapów . P rzepisy d otyczące o rg an izacji gm in, w ładzy w ójtów , ksiąg ludności, łącznie z przepisam i o k reślający m i try b w noszenia sk a rg na dziedziców , zw al­ czające tzw. p o k ą tn y c h doradców , zakazujące zbierania sk ła d e k na po­ p iera n ie roszczeń w obec dziedziców o gran iczały fak ty czn ie m oc art. 4 K onstytucji K sięslw a W arszaw sk iego i art. 24 K onstytucji K rólestw a Polskiego.

W ręc e w łaścicieli dóbr o d d an y został zarząd gm iny, zarządzanie podatkam i, w yznaczanie rek ru tó w , k o n tro la ruchu ludności i w y d a w a ­ nie św iad ectw u po w ażn iający ch do przesied lania się. Zw łaszcza to ositatnie u p raw n ien ie in te resu je nas sp ecjaln ie. O graniczało bow iem po ­ w ażnie sw obodę o so b istą w łościan i n ależało do n ajczęściej n a d u ż y w a ­ nych przez w ójtów .

Na n iew y d aw an ie przez w ójtów św iadectw p rzesied leń chłopom chcącym w y jść na zarobek w skazyw ali w 1820 r. urzędnicy a d m in istra ­ cji p aństw o w ej z teren ó w woj. lubelskiego, k rak o w sk ieg o i m azo w ie­ ckiego. Prezes Komisji W ojew ództw a M azow ieckiego Filipecki z a p y ty ­ w ał K om isję Rządow ą Spraw W e w n ę trz n y ch i Policji: „czyli w ło ścia­ nom 1 czeladzi w ie jsk ie j z o bcych w o jew ó dztw na zaro bek w czasie żniw w tu tejsze w ojew ództw o p rzy b y w ający m zabronić tego zw yczaju wolno, gdy n ie są opatrzeni w przyzw oite św iadectw a, k tó ry ch im u z y s­ kać od w ójtów gm in jako- sw ych panów jeist tru d n o "5.

3 Archiwum G łówne Akt D awnych w W arszaw ie (dalej AGAD), Komisja Rządowa Spraw W ew nętrznych i Policji (dalej KRSW), sygn. 1015, s. 74.

4 Cyt. za M, M e l o c h , Z d z i e jó w ruchu rob otnic ze go w połow ie w. XIX

w K ró les tw ie Polskim. Studia Historyczne, W arszawa 1958, «. 126.

(4)

N ie o g ran ic za ły w isto tn iejszy sposób n ad uży ć o strz e że n ia i z arzą­ dzenia o b a rc z a ją c e o d pow iedzialno ścią ad m in istra c y jn ą, a n a w e t s ą d o ­ w ą za n ie u zasadnioną odm ow ę w y d an ia św iad ectw a przesiedlenia. N ajczęstszą m otiywacją od m o w y w y d an ia zaśw iadczenia p rzesied lenia b y ło tw ierd zen ie, że w ieś bez ludzi zo stać nie m oże. Choć w y rażało ono p o g ląd y w iększości ziem iaństw a, to je d n a k czynnikiem siln iej d e ­ cydujący m o tym, że m oc p rzepisów p raw n y ch i p o sta n o w ie ń z aw ar­ ty c h w k o n sty tu c ja c h K sięstw a W a rsz a w sk ie g o i K rólestw a PoUskiego og raniczano, b y ła u trzy m u jąca się feudaln o-p ańszczyżn ian a stru k tu ra rodna i fakt, że chłopi n ie byli w łaścicielam i osad. D ostrzegali to b a r­ dzo w y ra ź n ie w sp ó łcześn i. Ję d rz e j Słow aczyński pilsał w 1833 r.: „Lud polski [...] w K rólestw ie Polskiem jest rów nie u z n a n y za w o ln e g o od tej epoki [1807 r. — J. S.], lecz n ie m a w łasności g runtow ej, n ie jes? dzierżaw cą za gotów kę, lecz płaci ro bo tą, p ra c ą rą k w łasnych, zw aną pańszczyzną, n ie m oże op uścić g ru n tu bez w ynag ro d zen ia w łaściciela i z teg o pow odu jest p ra w ie je g o poddanym"®.

Podobną m yśl w y raził też 25 lat p ó źn iej S ew eryn U ruski n a zy w ając istn ieją cy u k ła d sto su n k ó w „poddaństw em m ajątk ow ym w łościan, b ę ­ dącym w y nik iem m onopolu ziem i". W te j sam ej rozpraw ie S. Umskii p isał o u n ice stw iają ce j w olność osob istą ch ło pa funkcji pańszczyzny: ,,U n a s zaś każda n a w e t n a jm n ie j u ciążliw a robocizna tygodniow a o d e j­ m u je osad n ik o w i niezależność i n a d a je w łaścicielow i tego dnia w szel­ ką łatw o ść na m ocy sw eg o zw ierzchnictw a, z czasem i w ięcej dtni od niego u z y sk ać ”7.

W kontekście: tego, co już pow iedziano, sta je się zrozum iałe, czem u w alkę o p ra w o w ych o d zen ia ze w si prow adzili w y łącznie chłopi p a ń ­ szczyźniani. W alcząc o p ra w o w y cho d zenia ze wsi, m usieli w alczyć o lik w id ację głó w nej p rzy c z y n y o g ran ic za ją ce j ich w olność, jaką była pańszczyzna.

W w a ru n k a ch ro zw ijająceg o się na w si coraz sk u teczn iej w o lneg o najm u, sto su n ków p ien iężn y ch i m ożliw ości d o d atk o w eg o zaro b k o w a­ nia, często zresztą pozarolniczego, uciążliw ość p ańszczyzny zarów no w s e n sie m aterialny m , ja k i m oraln y m b yła znacznie w iększa — n a ­ w e t p rz y form alnie zachow anym je j poprzednim w ym iarze. Pańszczyz­ n a przez sam fak t jej w y k o n y w an ia o g ran ic za ła w olność osob istą c h ło ­ pa, b yła tak że m otyw em sk łan iający m w ładze a d m in istra c y jn e i p o li­ c y jn e niższego stopnia do og ran iczan ia w olności chłopów w b re w obo­ w iązującym praw om .

e J. S ł o w a c z y ń s k i , Polaka w kształcie d ykcjo narza, Paryż 1833— 1838, *. XXVII.

7 N otka do artykułu A. S t a d n i c k i e g o , O postanowieniu p e w n e g o minimum

(5)

R ozw ażając sp raw ę w zrostu uciążliw ości pańszczyzny w m iarę roz­ w o ju sto sun kó w k ap ita listy c z n y c h i w z ra sta ją c e g o p o p y tu n a siłę ro ­ boczą trzeb a także zw rócić u w ag ę na dw a znam ienne fakty. R ezerw y siły roboczej, jakim i dysponow ało p ańszczyźniane gospodarsitw o c h ło p ­ sk ie w w iek ach XVI-XVIII, n ie zn ajd o w ały nabyw cy, n ie b y ło bo­ w iem w ów czas w pełni ro zw in ięteg o w olnego ry n k u p rac y . R ezerw y te nie b y ły w ięc tow arem , n ie m iały c e n y i nie sta n o w iły dla g osp o ­ d arstw a chłopskiego w artości. W tej, sy tu a c ji o g raniczen ie przez p ańsz­ czyznę czasu, jakim dysponow ał chłop, nie m iało tak w ielkieg o zn a­ czenia. Zgoła inaczej w y g ląd ała sy tu a c ja w XIX w. W zm ożony p o p y t na w olną siłę roboczą spow odow ał, że chłop d ysp o n u jący je j n ad w y ż­ kami zn ajd o w ał n a nią nabyw cę, p rzy czym cen y robocizny w zro sły w I połow ie XIX w. d w ukrotnie, a zd arzały sią lata i w yższego w z ro s­ tu. Przeliczniki pańszczyzny i najm ó w przym usow ych p o zo staw ały zaś nie zm ienione. Chłopom nie tru d n o b y ło dostrzec, że te n sam dzień robocizny pieszej b y ł d w u k ro tn ie w y żej w y c e n ian y w w olnym najm ie niż w przeliczn ikach sto so w an y ch ртгу pańszczyźniie.

O tym , że chłopi cenili w y żej dzień pańszczyzny niż przyjm ow ano to w pow szechnie sto sow an y ch p rzez ziem iaństw o przelicznikach, św iadczy fakt, że w y d zierżaw iając folw arki w dobrach rządow ych, w raz z n a le ż ą cą do nich w y k o n y w an ą p rzez sieb ie pańszczyzną, p łac i­ li za n ią znacznie p o w yżej nom in alnej je j w artości k u p u jąc sobie w ten sposób niezależność. J e st to w ym ow ny przy k ład dążenia chłopów do likw idacji ty ch czynników , k tó re w p ra k ty c e o g ran ic za ły ich w olność.

M im o form alnej w olności o so b istej ch ło p n ie mógł dokonać w y b o ­ ru m iejsca, gdzie m ógł zaoferow ać sw oją siłę roboczą. Przeszkadzały m u w tym obow iązki pańszczyźniane, a także niem al pow szechnie m iejscow a w ładza w ójtow ska.

W z ro stu uciążliw ości pańszczyzny i najm ó w przym u sow ych n ie do­ strzeg ało lub n ie chciało d o strzec ziem iaństw o, a le dość w y ra ź n ie św iadom i teg o byli chłopi. N ie je d n o k ro tn ie daw ali tem u w y ra z u rzę d ­ n icy różneg o stopnia. W lu strac jac h dó b r rządow y ch na przestrzen i całego b ad a n eg o o k re s u z n a jd u je się m nóstw o zapisów , k tó ry ch n a jp e ł­ n iejsz y sens jest z a w a rty w opinii o w ło ścian ach dóbr Stuźno: ,,Stan zam ożności i. g o spo darstw a w łościan w si Sołty sy jest średni. W szakże położenie ich blisko szosy, m iast lu d n y ch dużo w pły nąć by m ogło na polepszen ie ich bytu, g d yby najm em przym usow ym i innem i darm o- chami nie byli przeciążeni, czem u i zaro b ek poza g ran ic ą wsi jest im w z b ro n io n y "8.

* W ojew ódzkie Archiwum Państw ow e w Radomiu (dalej WAPR), Lustracje ra­ dom skie, sygn. 85, s. 41. Podobne w sensie i treści zapisy można znaleźć w tym samym zesp ole w sygnaturach 73, 8, i 65.

(6)

Istn ien ie pańszczyzny różnicow ało społeczność w iejsk ą pod w zglę­ dem z a k re su w olności. B ardziej w olnym osobiście był w ięc chłop b ez­ rolny, w y ro b n ik w iejski niż u ży tk o w n ik o sa d y pańszczyźnianej. Często ten o statn i, jak piisze w sp om in an y już S. U ruski, „o d rab iał po części pańszczyznę o d strz e ch y i sw oich zarobków , czyli raczej od zarobków sw oich sy n ó w i sw oich p a ro b k ó w "9.

W olność chłopa o g raniczan o i innym i m etodam i. W k o n tra k c ie za­ w artym 17 III 1835 r. m iędzy inspektorem O k ręg u Z achodniego a dzier­ żaw cą cegielni w D ąbrow ie G órniczej Franciszkiem Stanow skim w y ­ raźnie zobow iązano F. Stanow skiego, „aby żadnych tu tejszy ch ludzi nie p rzyjm ał do ro b o ty " 10. T a k w ięc form alnie w o lny chłop nie m ógł w y ­ b ierać m iejsca p racy . Tę w olność o g ran iczało bow iem zarządzenie ad m inistracji gospodarczej.

Pow szechną p ra k ty k ą było k a ra n ie przez dom inia tych chłopów, k tó rzy nie zw ażając na naciski dw oru podejmowali: p racę poza g ra n ic a ­ mi w łasn y ch dóbr. N ieraz b y ły to k a ry fizyczne, jak bicie i w ięzienie. C zęściej jed n ak sto so w ano k a rę cofnięcia zapom ogi w tru d n y ch dHa go sp o d arstw chłopskich sytuacjach,, ta k jak to „dla p o strach u innych i zapobieżenia złem u coraz b ard ziej szerzącem u się" uczynił M a u ry c y K oniar, ad m in istrato r dóbr C h lew isk a11.

C hłopi pańszczyźniani, z a ro b k u jący dodatkow o, dość szybko po d ej­ m ow ali decyzję o u w o ln ieniu się od ob o w iązków pańszczyźnianych ogran iczający ch ich w olność. Porzucali g osp o d arstw a i mimo zdecy d o­ w an eg o p r ze ciw działa n i a w ładz nie w racali na nie. N a pow szechność teg o zjaw iska na tere n ie dóbr górn iczy ch zw racała uw ag ę już w 1822 r. K om isja W o jew ó dztw a S andom ierskiego. P ro ces ten w lata ch n a stę p ­ ny c h nasiflał się. W ło ścian ie pańszczyźniani „pod różnym i pozoram i

opuszczali ro le pańszczyźniane, ab y od p resta cji i w szelkich ciężarów ta k ekonom icznych, jako też od p odatków publicznych być w olne- m i"12. W ym ow ne w tym zak resie b y ły też o p inie dozorstw a h u tn icze­ go w Białogonie, z k tó ry c h w ynika, że w 1846 r. w ekonom ii k ie le c ­ k iej było 16 takich g ospodarzy, a w 1848 r. już 62. W szy sc y oni

pozo-• N otka do artykułu S t a d n i c k i e g o , op. cit., s. 324.

10 W ojew ódzkie Archiwum Państw ow e w K atowicach, Archiwum Górnicze Dąbro­ w y Górniczej, sygn. 2343, k. 22— 22v. Chłopom pańszczyźnianym ze w si Pomorzany kontrakt z 7 VIII 1823 r. zaw arty m iędzy Karolem Godefroy, naddzierżaw cą ekonom ii rządowej w R absztynie, a Jerzym Schumanem, inspektorem dozorstwa górniczego olkusko-siew ierskiego, zabraniał „zarobku po innych m iejscach szukać tylko kopalni galm anu sw oją pracę zupełną pośw ięcić". W ojew ódzkie Archiwum Państw ow e w K iel­ cach (dalej WAPK), Akta notariusza Józefa W iślickiego, nr 305 (198), 1823 r.

11 W APR, Komisja W ojew ództw a Sandom ierskiego, sygn. 1464, nlb. 12 W APR, Komisja W ojew ództw a Sandom ierskiego, sygn. 1715, k. 59.

(7)

stalli w zab udow aniach i używ ali -nadal ogro d y. D ozorstw o kw alifik o ­ w ało ich do e k sm isji13.

W ym ow ny jest też konflikt w ekonomii i rząd ow ej T urek, gdzie nad- dzierźaw ca U rbanow ski sta ra ł się przeszkodzić chłopom w p o rzu ceniu osad pańszczyźnianych i p rzen iesien iu się bądź to do pobliskiego m ias­

ta o tej nazw ie, gdzie rozw ijał się w ,tym czasie przem ysł w łó k ien n i­ czy, bądź też na kom orne do zam ożniejszych chłopów z okolicznych wsi. .N iektórzy z opuszczających g o sp o darstw a chłopów rozbierali i za­ bierali z sobą zabudow ania ja k o ich w łasne i staw iali je w m ieście. Ciekaw©, że w ładze m iasta stan ęły po stro n ie chłopów 14. O dm ienne, sp rz y ja ją c e dw orow i stan o w isk o zajm ow ali w tej spraw ie przed staw i­ ciele ad m in istracji p ow iatow ej, choć, jak w ynika z dokum entów , racja była po stro n ie chłopów .

N aczelnicy pow iatów , często w sp raw ach , p rzy k tó ry ch sam i nie m ieli w ątpliw ości, że dw ór łam ał p raw o , w brew tem u p ra w u i sp raw ie­ dliw ości b ronili dziedziców . N aczeln ik paw . kaliskiego Jedliń ski w ta ­ k iej w łaśnie sy tu acji bronił dziedzica S tarzyńskiego, k tó ry szykanow ał chłopa K leczew skiego nie chcąc m u w ydać św iadectw a p rze sied le n ia . Poniew aż K leczew skiem u św iadectw o n ależało w ydać, Jedliński, by za­ pobiec p o d erw an iu w oczach m iejscow ych w łościan a u to ry te tu S ta­ rzyńskiego, polecił zastępcy w ójta zaspokoić p ro śby K leczew skiego, „alle aby to nie m iało pozoru pobłażania K leczew skiem u (co i tak n ie przeszkadza zrobić mu spraw iedliw ość) polecam [...] a b y K leczew ski w jego obecności p. S tarzyńskieg o p rzep ro sił i że o n jak o b y sam go dlatego, że się u po k o rzy ł od służby u w a ln ia " 15. Ziem iaństw o nie ch cia­ ło pogodzić się z faktem , że chłop o trzy m ał w olność osobistą i że m iał praw o dysponow ać sam odzielnie sw o ją pracą.

W w ielu tab elach p re sta c y jn y c h z 1846 r. zn ajdujem y zapisy św iad­ czące o tym, że dw ory u zu rp ow ały sobie p raw o do dyspo no w ania cza­ sem i p rac ą chło pa naw et po w y k o n a n iu przez niego pańszczyzny. C zasem form ułow ano to tak do bitn ie ja k w o d n iesie n iu do w łościan wsi M arcinkow ice: „jed y n ie ty lk o w m iejscu dozw olonym m a w łościa­ nin za ro b k o w an ie ''1«, czy ja k w M acieżynie w pow . m iechow skim : „k ie­ dy dw ór n ie po trzeb u je, u d a ją się do pobliskiego m iasta K oszyc na z a ro b k i"17.

15 WAPK, D ozorstw o Hutnicze Białogon, sygn. 312, к. 1, 9.

14 W ojew ódzkie Archiwum Państw ow e w Kaliszu (dalej WAPKal.), N aczelnik Powiatu K aliskiego (dalej NPK); sygn. 60 nlb.

>5 WAPKal., NPK, sygn. 579 nlb.

16 WAPK, Rząd Gubernialny Radomski, sygn. 1920. » Ibidem.

(8)

C hłopów nie ch cący ch się podporządkow ać- n a rz u co n em u przez dwór, obow iązkow i zaro b k o w an ia tylko w e w łasn y ch dobrach szy k a­ now ano i k a ra n o p rzy u ży ciu różn y ch środków . A u g u st R osdeiczer, w łaściciel wsi K ościelca, w y ru g o w ał z o sa d y w dow ę G arbiń ską za to, że jej sy n m u rarz chodził do p ra c y do o k o liczny ch dóbr, a w K ościel­ cu nie chciał się w y n a jm o w a ć 18. N iejak i Ichnatow ski ze w si O g arn o w gub. radom skiej p rzym u szał do służby u sieb ie m ało letn ieg o Jó zefa Siw aka b ijąc go kijam i, a n a w e t „za pośredn ictw em sw ych ludzi kazał go ze skręp o w an y m i rękam i p rzy w iązać d o słu pa w spichlerzu, gdzie w ta k ie j pozycji, n a m rozie, zo staw ał o d godziny p rzedpołudniow ej do późnej nocy, n a stę p n ie p rzy w iązać do drzw i w pokoju, a n a o sta te k znaglił do m łocki". G u b e rn a to r cy w iln y rad o m ski O p p erm an inform ują­ cy o te j sp raw ie K om isją Rządow ą S praw W e w n ę trz n y ch i Policji p ro ­ sił o szybką in te rw e n cję i ^poskrom ienie zuchw ałego Ichnatow skiego, gdyż jed n a spraw a jeszcze się nie kończy, gdy d ru g a już przeciw k o niem u zaczyna i la ta u p ły w ają, a spraw ied liw o ść g o n ie d o się g a "19.

R ep resje za chęć w y jśc ia z d ó b r i u b ieg a n ie się o św iad ectw o p rze ­ sied len ia sp o tk ały tak ż e chłop a F ranciszka Zycha, k tó rem u dziedzic dó b r C zarn og łow y a zarazem w ó jt J a n D uchow ski n ie tylko, że n ie w y ­ dał św iadectw a p rze sied le n ia , lecz go p obił i zajął m u in w en tarze20.

Jeśli skrzyw dzonym chłopom sta rc za ło sił i w y trw ało ści, by docho­ dzić sw ych p ra w n a szczeblu w ładz g u b ern ialn y ch c z y n a w e t c e n tra l­ nych, n ajczęściej u zy sk iw ał sp ra w ie d liw y w y ro k. T a k było w sp raw ie Siw aka i Zydha.

C hociaż już w 1820 r. w Izbie P oselskiej zdaw an o sobie sp raw ę z tego, że p o zo staw ien ie praw a w y d an ia św iad ectw p rz e sie d le ń w ó j­ tom da im szansę o g ran iczen ia w olności o so b istej chłopów , nie p rzed się­ w zięto żadnych sk utecznych środków , k tó re m o g ły b y te m u przeszkodzić. K om isja Izby P oselskiej po stu lo w ała co praw da: ,,Ludow i w iejsk iem u w y p adało b y oznaczyć do w y d aw an ia św iad ectw p rze sied le ń w ładzą, k tó ra by łącznie z w ó jtam i działała, z przepisaniem tak ich śro d k ó w t k tó re b y zapobiegały, a b y w yd aw an ie zb yt łatw e św iad ectw n ie stało sią pow odem n adużyć, lecz zarazem , a b y u z y sk an ie ich n ie b y ło oto ­ czone n iep rzeb y ty m i dla ubo g ich tru d n o ściam i"21. Skończyło się jed n a k ty lk o n a p ro je k c ie zarząd zenia p rzy g o to w an y m w te j sp raw ie przez KRSWiP.

11 W APKal., NPK, sygn. 526, nlb.

AG AD, KRSW, sygn. 6693, k. 193. O podobnych spraw ach jest w iele informa­ cji w zesp ole KRSW pod sygn. 6691, 6692 1 6693.

“ AGAD, KRSW, sygn. 6691, k. 13— 18.

n z. K i r k o r - K i e d r o n i o w a , W łościa nie I ich spr aw a w dobie organ izacyj­

(9)

Egoizm dziedziców pow odow ał, że n aw et w lata ch n ieu ro d zajó w i pow szechnie w y stę p u ją c eg o głodu, k ied y rząd chcąc udzielić g ło d u ją ­ cej ludności pom ocy organizow ał ro b o ty in te rw e n c y jn e stw a rz a ją c p ew n e m ożliw ości zarobku, nie w y d aw ali oni zaśw iadczeń n a opuszcze­ nie gm iny w p o szuk iw aniu p racy . O takim stan o w isk u dziedziców in­ form ow ał KRSW w 1847 r. Edw ard Białoskórski, g u b e rn a to r radom ski. ,,Mam zaszczyt nadm ienić — p isał — że o ile dało mi się dostrzec, n iek tó rzy p o sia d a c ze dóbr, bez w zględu na teraźn iejszy tak tru d n y czas w yżyw ienia się w łościan, zam iast zachęcać ty ch że do ud aw an ia się n a zarobki, m ają n a głów nym celu o d ra b ia n ie pańszczyzny, k rę p u ją c e w y ­ dalan ie s ię w łościan z m iejsc zam ieszk an ia"22.

W alk a chłopów o praw o w ychodzenia ze wsi nie o b jaw ia ła się m a­ sow ym i w ystąpien iam i, choć p ew n e jej e le m en ty m ożem y w idzieć w m asow ych w y stąp ien iach cały ch wsi przeciw ko pańszczyźnie. P raw a do w olności w y ch odzen ia ze w si dochodzili chłopi d ro g ą ind y w id u al­ n y c h sk arg zanoszonych do w ładz a d m in istra c y jn y ch w yższego szcze­ bla, a czasem n aw et n a drodze sądow ej. Duża liczba takich sk a rg w p ły ­ w ała n a stano w isko w ładz i decy zje o g ó ln e zap ad ające w kw estii w ło ś­ ciańskiej. W y w a rły też one wjpływ n a k ształt u kazu z 1846 r., k tó ry likw idu jąc szereg pow inności chłopskich p oszerzał n ie ja k o a u to m a ty c z ­ nie z ak res w olności ch ło p sk iej w takim rozum ieniu, ja k to w cześniej sform ułow ałem .

Je śli chłop sw y c h p raw nie m ógł dojść n a drodze legalnej, p o z o sta ­ w ała m u o stateczn o ść po rzu cen ia g o sp o d arstw a i tym sposobem u w o l­ nienia się od fak ty czn ej zależności poddańczej.

U niw ersytet Łódzki

Józel S m la lo w s k l

LA LUTTE DES PAYSANS POUR LE DROIT DE QUITTER LA CAMPAGNE

L’auteur distingue trois formes essen tielles de sortie de la cam pagne pratiquées par les paysans. Son critère est le motif de la sortie. C es formes sont: a) le dém énagem ent a vec toute la fam ille, sans retour, s e liant à l'abandon de la colon ie exp loitée, b) le départ en v u e des gains périodiques ou d'un jour! le paysan quittait alors la cam pagne, tandis que sa fam ille y restait, c) la sortie sommaire ayant pour but l'arrangement des affaires diverses. La lutte des paysans pour la libre sortie de

(10)

la campagne était un phénom ène général, mais e lle ne prit jamais les formes des m anifestations en masse. Les héritiers aussi bien que le pouvoir du maire s'opposaient décidém ent contre les essais des paysans de quitter la cam pagne en y voyan t le facteur de renversem ent des rapports sociaux et économ iques existants. C ette attitude était contradictoire au droit officiellem ent obligatoire. L'auteur présente les raisons juridiques et les opinions des représentants plus éclairés des propriétaires fonciers. De l’autre côté il donne plusieurs exem ples de la chicanerie envers les paysans essayant de quitter la cam pagne et fait connaître les opinions nombreuses des propriétaires fonciers conservateurs. Le rôle important dans la limitation des libertés paysannes était joué par les maires de communei le plus souvent cette charge était ex ercée par les héritiers des biens. Les paysans luttaient pour la liberté de quitter la terre de manières différentes: ils portaient plainte aux autorités supérieures parfois ils cherchaient du secours dans les tribunaux. N e pouvant pas obtenir la confirmation de leur droit d'une façon légitim e, ils avaient recours aux m oyens extrêm es: ils abandonnaient leur exploitation agricole et s'enfuyaient clandestinem ent.

Cytaty

Powiązane dokumenty

29 M. Ehrlich, The Journalism of Outrageousness: Tabloid Television News vs. Investigative News, ,,Journalism & Mass Communication Monographs” 1996, No 155. Washington,

czas 1 7, zaś Włodzimierz Maciąg przyznając się do bezradności wobec tej prozy pozostawał pod urokiem „rzeczywistości jednorazowej, niepowtarzalnej, fascynującej

Czym jednak była, jakie nieprzebrane zasoby serca i umysłu złożone były w tej rzad­ kiej istocie - na to najlepszą odpowiedzią jest sam Henryk Sienkiewicz w ostatnich latach

The regularity of the ray model wave heights over the frequency range at all the probe positions suggests that a single run at a suitably chosen average

Między innymi z wydawnictwem Polskiego Słownika Biograficznego jako autor ośmiu biografii i wielu recenzji, z redakcją wielotomowej Historii Nauki Polskiej jako autor

According to the in- terviewees, production costs, range, charging issues, government po- licies and battery technology development are important factors.. affecting EV TCO development

Wymiar szczególny miał ostatni, piątkowy dzień obchodów, kiedy to przypadły główne