• Nie Znaleziono Wyników

Historya Królestwa Czeskiego. T. 1

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historya Królestwa Czeskiego. T. 1"

Copied!
286
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)
(6)
(7)

P r y ^ A C Ł A W ^ Ł A D I W O J J ^ O M E K

b. P rofesor U niwersytetu i Prezes T o w arzystw a N aukow ego w Pradze.

HISTORYA

KRÓLESTWA CZESKIEGO

W E D L E J U B IL E U SZ O W E G O W Y D A N I A

przełożyła z upoważnienia autora II. Strażyńslca.

T O M I.

Spotka Wydawnicza Polska w Krakowie

(8)
(9)

A C Ł A W ^ Ł A D Y W O J ^ O M E K .

»Oto człow iek!« m ogą Czesi powiedzieć z dumą o autorze niniejszej książki, godnym następcy, a nie­ g d y ś towarzyszu w p racy P alackieg o, najznakomitszym dziś żyjącym historyku czeskim. Starzec ten kończący 83 lat wieku, nestor uczonych czeskich, cieszący się do­ tąd pełnią sił um ysłow ych, z młodzieńczym niem al za­ pałem pracuje nad swem wiekopom nem dziełem, jeg o ukochanem dziecięciem : »H istoryą miasta P ragi«, dzie­ łem monumentalnem, z którem zrosło się całe jeg o ż y ­ cie i które będzie mu najwspanialszym pomnikiem, "do­ póki ludzkość cenić będzie źródłow e sk arb y wiedzy ub iegłych stuleci.

D r T om ek nie zm arnow ał ży cia, a ja k k o lw iek przypadło mu w udziale przekroczyć zw y k łą m iarę dni ludzkich, to przecie m im owoli zdumienie ogarn ia na ten ogrom p racy literackiej, naukowej, politycznej, do­ konanej przez jednego człow ieka. Szczupły zakres tej notatki, będącej tylko inform acyą o autorze niniejszej książki, nie dozwala skreślić całej działalności D ra T om ­ k a ; nato trzebaby osobnego dzieła, które zapewne k ie ­ dyś się u nas ukaże; teraz podajem y tylko głów niejsze r y s y z życia w ielkiego uczonego, oraz krótką wzm iankę o jeg o znakom itych pracach.

(10)

W acław W ład y w o j Tom ek urodził się w roku 18 18 w K ró lo w ym grodzie (K óniggratz) z rodziny m ie­ szczańskiej. S zk o ły norm alne i sześcio - klasow e gimna- zyum ukończył w rodzinnem mieście, w języku niem ie­ ckim. W 16. roku życia udał się do P ra g i na uniwer­ sytet, gdzie się zapisał na w ydział filozoficzny; po dwóch jednak latach przerzucił się na w ydział prawny, jako dający prędsze utrzymanie. Przez cztery lata stu- d yów prawniczych nie zapom niał o pracy historycznej, do czego od najm łodszych lat m iał w ielkie zam iłowanie, a równocześnie próbow ał zawodu literackiego. P ie rw ­ szy j e§T° arty k u ł drukow ało w roku 1837 czasopismo »K w iaty«, w yprow adzające w św iat w szystkich m łodych autorów. Nie m ając jednak w ystarczającego zaopatrze­ nia z domu, m usiał m łody student prócz tego pom yśleć 0 uzupełnieniu zarobkiem swoich skrom nych funduszów. Tutaj los mu poszczęścił. W roku 1837 dostał lekcye w domu Szafarzyka, a we dwa lata potem wszedł w tym sam ym charakterze w dom P alack ieg o , k tóry dla sw ego syna szukał nauczyciela praw nika, pośw ięcającego się historyi. W ten sposób dostał się Tom ek w środow i­ sko ja k b y wym arzone przez siebie, a znajom ość, a po­ tem coraz bliższe stosunki z Palackim , trw ające aż do śm ierci w ielk iego historyka, w p łyn ęły niesłychanie na pracę i k arye rę m łodego uczonego.

Ówczesny burmistrz P ra g i, M uller, poszukiw ał ko­ goś, ktob y się podjął napisania »H istoryi m iasta P r a ­ gi«, a wiedząc, że to d ługa i w ym agająca w iele czasu 1 p racy robota, gotów b y ł zam ianować odpow iedniego kandydata urzędnikiem m agistratu, dla zapewnienia mu dochodu, pozw alającego także na w łasne prace w obra­ nym kierunku. P a lac k i przedstaw ił na tę posadę m ło­ dego T o m ka, k tó ry odbyw szy odpow iednią p raktykę, został w roku 1841 urzędnikiem m agistratu. Posadę tę jednak zajm ował tylko ro k , ale przyjętego na siebie

(11)

zobowiązania nie porzucił, a rozpoczęta w tedy praca w ypełn ia aż do dziś jego życie. D otąd w yszło 12 tomów »H istoryi m iasta P ragi« do roku 15 4 7 ; b o g aty mate- ry a ł do dalszej pracy grom adzi dalej w ielki uczony.

G d y w roku 1842 obchodzono 5 0 0 -letnią rocznicę założenia uniw ersytetu czeskiego, polecono młodemu historykow i napisanie dziejów tego uniw ersytetu; dzieło to w y d a ła »Macierz Czeska« w łasnym nakładem . W roku 1843 D r T om ek wraz z K aro lem Erbenem zostaje po­ mocnikiem P alack ieg o w jeg o historycznych pracach, a odtąd nie rozłącza się ze swoim mistrzem i p rzyja­ cielem aż do je g o śmierci. W roku 1845 zostaje sek re­ tarzem »M acierzy Czeskiej«, w roku 1847 żeni się, a rok 1848 w yprow adza go na arenę polityczną.

Od k ilku lat znał on już osobiście ówczesnego gu bernatora Czech, Leon a Thuna, którem u — pole­ cony przez P alack ieg o — porządkow ał rodzinne arhiwum w D eczynie. Teraz, g d y pierw ej rządow y dziennik Prag-

skie nowiny stał się pod nowym redaktorem zanadto

radykalnym , hr. Thun polecił Tom kowi objąć redakcyę dziennika P o kro k; w ypadki jed n ak 48 roku po ło żyły w krótce koniec jego p racy redaktorskiej.

W roku 1848 zasiada m łody uczony ja k o . członek narodowego stronnictwa na sejmach w W iedniu i K ro - m ieryżu, po ich jednak zam knięciu wraca do sw ych prac historycznych, nie w ycofując się jednak z życia politycznego. G d y w roku 1850 utworzono w Pradze katedrę historyi a u stry ac k iej, zachęcony przez Leona Thuna, już wówczas ministra, D r Tom ek podaje się na tę k ated rę, a po odbyciu studyów w Paryżu, B erlin ie i Getyndze, rozpoczyna w y k ła d y jako profesor nadzw y­ czajny, trzym ając się nowej m etody synchronistycznej, a prócz tego w ykazując na podstaw ie badań h isto ry­ cznych w szystkie pierw iastki sam odzielnego rozwoju każdej z osobna dzielnic składow ych monarchii

(12)

austry-ackiej, co b yło niejako przygotow aniem historycznem do napisanej później wraz z P alackim pracy »O Idei państwa austryackiego«, w m yśl politycznego program u Leona Thuna. Przed swojem ustąpieniem zam ianował go jeszcze Thun w 1 861 roku rzeczywistym profesorem , zaś w 1868 na je g o życzenie i w celach jeg o stronnictwa napisał D r Tom ek rzecz o sejmach czeskich w ed łu g nowej państwowej ustaw y z roku 1868. Odtąd życie naukowe przeplata p o lity k a ; od 61 do 66 z małemi przerwam i zasiada D r Tom ek w parlam encie jako p o seł; w roku 1881 m ianowany dożywotnim członkiem Izby Panów . Od roku 1848, to jest kiedy D r Tom ek w y p ra­ cow ał pierw szy plan równoupraw nienia narodowego tak w szkole jak w urzędzie, pracow ał ciągle w tym du­ chu, tak w sejm ach ja k w radzie państw a; najwięcej jednak m iał powodzenia w doprowadzeniu do zupeł­ nego porozumienia br. Clam -M artinica i szlachty czeskiej z D r R ie g e r e m , przyw ódcą stronnictwa narodow ego c z e sk ie g o ; bliższe szczegóły tej swojej działalności po­ daje D r T om ek w pam iętnikach P alackiego.

D r Tom ek nie należał do ludzi w ysuw ających się gw ałtem naprzód, ani się starał o zajęcie w ybitnego stanow iska; nie on szukał, lecz jeg o szukano, a wszędzie gdzie b yło potrzeba człow ieka godnego zaufania i sza­ cunku, pow oływ ano D r Tom ka, okazując mu zawsze — tak rzadko spotykające ludzi za życia — uznanie. Po w ydaniu pierw szego tomu historyi P r a g i, wdzięczne miasto przyjęło go do swej gm iny, potem nadano mu honorowe obyw atelstw o, a przez 30 lat zasiadał w ra ­ dzie m iejskiej. Od roku 1848 należał do w ydziału M u­ zeum cz e sk ie g o ; b y ł tam kustoszem , potem w icepre­ zesem, a prócz tego zastępcą kuratora »M acierzy Cze­ skiej«. Tow arzystw o naukowe czeskie m ianowało go jeszcze w roku 1848 członkiem zastępcą, potem rzeczy­ w istym , a od roku 1851 został przewodniczącym w y ­

(13)

działu historycznego, potem sekretarzem Tow arzystw a, aż wreszcie jeg o prezesem. Po założeniu akadem ii cze­ skiej, cesarz zam ianował D r Tom ka rzeczywistym jej członkiem pierwszej k lasy, a także jest on rzeczyw istym członkiem południow o-słow iańskiej akadem ii w Z agrze­ b iu , zagranicznym akadem ii k ra k o w sk iej, członkiem korespondentem wiedeńskiej i p etersb u rsk iej; nadto N ajjaśniejszy Pan udzielił mu tytułu radcy, przysłu gu ­ jącego uczonym , oraz krzyż kom andorski Fran ciszka Józefa. Urząd rektora piastow ał D r Tom ek w roku 1882, a potem w 1885 do 1886; fakultet filozoficzny czeski obdarzył go dyplomem honorow ego doktora filo­ zofii, a w roku 1888 przeszedł w zasłużony stan spo­ czynku, k tóry dla niego jest dalszym ciągiem p racy w zaciszu domowem.

Oto ja k charakteryzuje D ra Tom ka p. Jó z e f K a- lousek w artykule napisanym z powodu osiem dziesię­ cioletnich uczonego urodzin, obchodzonych uroczyście w Czechach : » Jak w nauce tak i w polityce D r Tom ek odznaczał się spokojną przenikliw ością um ysłu , ostro­ żnością w ocenianiu i logiczną dokładnością w w y ro k o ­ waniu. S ty l jeg o jest niew yszukany, pew n y i jasny. W całem swojem życiu daleki b y ł od fantastyczności, sangwinizmu, śm iałych planów i daleko idących nadziei. Co sobie jednak przedsięwziął, przytem w ytrw ał stale i w iernie; w ytrw ało ść jego niezna żadnych przeszkód ani trudności, a raczej pochodziła z w ew nętrznego en- tuzyazmu dla obranego celu , chociaż go n igd y na ze­ wnątrz nie ujawniał. G d yb y T om ek b y ł ambitnym i a g i­ tatorem i g d y b y stronnictwa n osiły nazwy zastosowane do ostatecznych ich natury rzeczy, m ógłb y b y ł tak w cze­ skiej um iejętności ja k polityce utworzyć w łasne stron ­ nictwo , któreb y stosownie do okoliczności nazyw ało się realistycznem lub bezbarw n em ; żaden z w ybitnych Czechów naszego stulecia nie przystępow ał z tem um iar­

(14)

kowaniem do spraw y i nie poprzestaw ał na samej tylko rzeczy, żaden nie w ystrzegał się tak fantazyi ja k Tom ek«.

D r Tom ek pisze od wielu lat swoje pam iętniki, które w yjd ą na w idok publiczny dopiero po jeg o śm ierci; będzie to dzieło niesłychanie ciekaw e, bo m alujące naj­ w ięcej interesującą epokę Czech, narodow ego odrodze­ n ia, opisaną przez człowieka, grającego tak w ybitną rolę w odradzającym się naukowo i politycznie kraju. Część tych pamiętnikową dotyczących jeg o stosunków i działalności z Palackim , wryszła nakładem »M acierzy Czeskiej«,

D r Tom ek pisał tak po czesku ja k i po niem ie­ cku. Oprócz monum etalnego jeg o d zieła: »H istorya miasta P ragi«, artykułów'- i broszur politycznych, arty k u ­ łów dziennikarskich i literackich, jeg o ważniejsze dzieła są : »Deje zemi ćeske«, »Deje mocnarstvi R akou skeho«, »Dejepis U n iversity prażske«, »Zakłady stareho mistopisu P rażsk eh o «, »Die G rün berger H andschrift«, »Hand­ buch der österreichischen Geschichte«, »Johann Ziska«, »Deje kralostvi Ceskeho«, co podajem y w niniejszym przekładzie, a która to historya doczekała się już k il­ kunastu wydań.

(15)

K S I Ę G A P I E R W S Z A .

O najdawniejszych mieszkańcach Czech

(do roku 4 5 1 po Chrystusie)

§ I.

B o j o w i e.

Czechy,, kraj ze w szystkich stron góram i otoczony, pozostaw ał w ed ług geo logów , przy kształtowaniu się lądów dłuższy czas pod w od ą, aniżeli inne Sąsiednie kraje. W ytrysk u jące w górach strum ienie i rzek i, nie mając nigdzie odpływ u, tw o rzyły jedno w ielkie w ew nę­ trzne jezioro; dopiero w czasie starć ż y w io łó w — czemu tow arzyszyły ciągłe trzęsienia ziemi — sk a ły północnego pasma g ó r zostały przerwane w m iejscu, gdzie ^ teraz wznosi się zamek Deczyn (Tetschen) i przez tę potężną rozpadlinę gó rsk ą sp ły n ę ły w ody, a ląd się w ynurzył. W ted y odrazu rzeki p rzyjęły naturalny bieg, jak i mają obecnie, kierując się ku jednej głów nej, Ł abie (Elbie), która opuszcza Czechy w łaśnie koło D eczyn a, przeci­ skając się wyłom em między skalistem i ścianami gór. Po ustąpieniu wód cały ląd p o k ry ł się z czasem g ę ­ stym i lasam i, gdzie ło sie , tury i inne dziś nieznane zwierzęta m iały swoje legow iska. D awne ludy, zam ie­ szkujące na w iele lat przed Chrystusem piękne p o łu ­ dniowe krainy, a zwłaszcza G recy i R zym ian ie zwali te la sy Hercyńskim i.

Ja k ie ludy najpierwej ziemie te zam ieszkały, nie da się to dziś orzec; w iem y tylko, że najw iększa część

(16)

nych przez G rek ów i R zym ian — b y ła nawiedzana i zam ieszkiwana na jak ie 500 lat przed Chr. przez ludy trzech szczepów : sło w iań sk ie, celtyckie i ro m ań sk ie; czy jednak k tóry z nich te lasy zam ieszkał tego nape- wne nie wiem y.

W ed łu g najstarszego podan ia, zapisanego przez rzym skiego historyka L iw iu sza, m iał żyć na 5oo lat przed Chr. w ziemi K e ltó w (Galii) czyli teraźniejszej F ran cyi potężny król imieniem A m bigatus. Z powodu przeludnienia we własnym kraju, m iał on w ysłać swoich dwóch siostrzeńców B elovesiusza i Sigoveziusza (Belo- w esa i Sigow esa) z częścią ludności na w yszukanie so­ bie innej siedziby. Ci w yru szyw szy w św iat podbili w iele krain, zam ieszkałych pierwotnie przez inne ludy, aż wreszcie dotarli do okolic naddunajskich i p od kar­ packich, gdzie się osiedlili. Jed n a ich część, zwana B o ­ jami, doszła aż do lasów hercyńskich i zajęła dzisiejsze Czechy, M oraw ią i kraje okoliczne. Ci więc b yli p ierw ­ szymi, znanymi mieszkańcami Czech. Od nich też kraj przyjął nazwę Bohem ii, aż do dziś utrzymaną.

B o jow ie pozostawali w Czechach przez w iele w ie­ ków, staczając liczne w alki z sąsiednimi narodami. Około roku 115 przed Chr. pojaw ia się od wschodu dziki lud K y m ró w albo Cym brów, którzy, szukając sobie d ogo­ dniejszej siedziby, chcieli w targnąć do Czech, pobici jednak przez B o jów m usieli się zwrócić w inne stro n y; poszedłszy na południe zostali pobici i w ytępieni przez R zym ian. W roku 58 przed Chr. Juliusz Cezar stacza liczne bitw y z celtyckim ludem H elw etów , którzy opu­ ściw szy dotychczasowe siedziby w Szw ajcaryi, szukali wygodniejszej i obszerniejszej ojczyzny wewnątrz G a lii; w tej wędrówce m iała też brać udział i jedna część B ojów , w liczbie 32000 mężów. P obici jednak Helweto- wie dostali się pod panowanie R z y m ia n , Bojom zaś dozwolił Cezar osiedlić sie między K eltam i w G alii, podlegającej Rrzym ianom . Zdaje się , że ta wojna o sła ­ b iła bardzo Bojów . Potężny dacki król Boereb istes z S ie ­ dm iogrodu i dzisiejszych W ęg ier sięgn ął i po krain y B o jó w leżące nad D unajem ; jedne zagarnął pod sw oje panowanie, a inne tak w ylud nił (około 48 r. przed Chr.), że cały pas krajów stanow iących dzisiejszą A u s tr y ę ,

(17)

graża Bojom inny nieprzyjaciel, a m ianowicie niem iec­ cy M arkom anie, pochodzący z w ojow niczego szczepu Sw ew ów , a zam ieszkujący dzisiejszy Śląsk. M arkom anie zetknęli się najpierw z Bojam i w M oraw ie, skąd w ta­ rgnęli do W ę g ie r czyli P an o n ii, opanowawszy tam znaczną część kraju. Państwo dackie nie m ogło temu przeszkodzić, gdyż rozpada zię naraz po śmierci Boe- rebisty roku 45 przed Chr.

§

2.

M a r k o m a n i e .

W tym czasie R zym ian ie stali u szczytu potęgi. Południow a i zachodnia Europa, od R en u aż po Dunaj, rozległe ziemie w A zy i i A fry c e im p o d le g a ły ; u nich ¡skupiały się bogactw a całego św ia ta ; oni posiadali w ielkie flo ty i armie, za pom ocą których utrzym yw ali w szystkie podbite ludy w posłuszeństw ie; więcej jegn ak niż siła zbrojna, dopom agała im do tego ich w ysoka kultura, zważywszy, iż w szystkie inne ówczesne ludy E u ro py ż y ły w stanie pierwotnej dzikości i wobec R z y ­ mian b y ły nędzne i ubogie. W R zy m ie panowali w ó­ wczas potężni w ładcy z rodu Cezara.

M arkom anie w targnąw szy do Panonii stali się są­ siadami państwa rzym skiego i b yli z niem początkowo w przyjacielskich stosunkach. M arobod, książę M arko- n ów , został w y słan y do R zym u na w ychowanie na dwór cesarski; tam zapoznał się on z obyczajami i rzym ­ ską kulturą; to też wróciwszy do ojczyzny zapragnął i swoje państwo na wzór rzym skiego przekształcić. ETtwo- rzy\yszy waspaniały dwór, wojsko i straż przyboczną, za prow adził rządy silniejsze, niż to dotąd b yło w zw y­ czaju. Potem zebrawszy znaczną siłę zaatakow ał B ojów w Czechach, podbił ich kraj i osiedlił się tam z Markoma- nami r. 12 przed Chr. Z tej siedziby obronnej góram i i nieprzebytym i lasam i zaczął podbijać pod swoje pano­ wanie inne ludy niem ieckie na północ i wschód od Czech, w Saksonii, Łuźycach, Śląsk u i Brandenburgii, i złączyw ­ szy pod swoimi rządami L y g ó w , S ylin gów , Burgundów , Sennonów, Gotów, Herm undurów i Langobard ów w je ­

(18)

liczyło wtedy 70000 piechoty i 4000 jazdy. Siedzibę sw oją w Czechach nazwał od sw ego imienia M arobudum ; b y ła to twierdza stawiana prawdopodobnie przez rzym ­ skich budowniczych. W krótce zaczęli też do stolicy M aroboda n apływ ać kupcy rzym scy z towarem, co się znacznie przyczyniło do ożyw ienia ruchu w mieście.

Inne ludy niemieckie, m ieszkające bliżej R en u , sta­ czały w tym czasie zacięte boje z R zym ianam i, dążącymi do opanowania ich ziem ; wodzem ich b y ł Arm iniusz, książę Cherusków, także niegdyś w ychow any w R z y ­ mie. Arm iniusz udając sprzym ierzeńca R zym ian , zw abił ich w ojska pod W arrusem. w głąb ziem niem ieckich nad W ezerę, gdzie je o p u ścił, a stanąw szy sam na czele Niem ców, poraził i w yrżnął arm ie rzym skie do szczętu w lesie Teutoburskim. Z powodu tego zw ycię­ stwa Arm iniusz stał się odtąd bohaterem i oswobodzicie- lem zjednoczonych Germ anów ; M arobod zaś, k tó ry w tej walce nie b rał udziału, przez przyjaźń dla R z y m ia n , ściągn ął na siebie powszechną nienaw iść; w krótce też przyszło do w ojny miedz}’ Niemcami Arm iniusza a M a­ roboda. W r. 17 po Chr. stoczono zaciętą w alkę w te­ raźniejszej S ak so n ii; wprawdzie bitwa nie b yła rozstrzy­ g a ją c a , w krótce jednak potem większa część w ojska M aroboda przeszła do Arm iniusza, czem osłabiony po­ tężny król Sw ew ski, m usiał pow racać do C zech; w szyst­ kie ludy niem ieckie odpadły też od M aroboda, prócz M arkom anów i spokrew nionych z nimi K w ad ó w , m ie­ szkających w teraźniejszej M oraw ii i pogranicznej części W ęgier.

P o tej pierwszej nieszczęśliwej bitw ie nastąpił w krótce całk ow ity upadek państwa M aroboda. W e dwa lata potem (19 roku po Chr.) w targn ął K attw ald a, książę g o c k i, do ziemi M arkom anów, mszcząc się za w y p ę ­ dzenie go n iegdyś z w łasnego kraju przez M aroboda, zdradą opanow ał stolicę M arobodum i objął panowanie. M arobod szukał schronienia u R z y m ia n , a dostawszy na m ieszkanie od Cesarza T yb eryu sza Rawm nnę, żył tam jeszcze ośmnaście lat, patrząc zdała na zmiany, ja ­ kie kolejno w jego dawnem państwie nastaw ały. K a t t­ w alda bowiem już po dwóch latach został z tronu strą­ cony przez księcia Herm undurów Y ibiliu sza (21 roku);

(19)

temu jednak R zym ian ie nie przyznali tronu M arkom a­ nów, ale dopom ogli do objęcia rządów W ann iusow i, księciu K w ad ó w . Ten rozszerzył z czasem swoje g r a ­ nice daleko na północ i tak ja k M arobod nosił tytuł króla Sw ew ów . D opiero w trzydzieści lat po objęciu tronu przez niego w ybuchło powstanie przeciw W anniu- sowi pod W ibiliuszem , z którym połączyli się dwaj sio ­ strzeńcy W ann iusa: W angio i Sido. Herm undurowie, Tigow ie i inne ludy w targnęły do kraju K w adó w i zmu­ siły W annia do ucieczki, który, jak jego poprzednik, szukał schronienia u R zym ian . Odtąd ludy sw ew skie rządziły się niezależnie, każdy pod swoim księciem , o nad M arkom anam i panow ał jeszcze przez jakiś czas stary książęcy ród M aro b o d a; w krótce jednak wraz z K w adam i popadli w zależność od potężnych R ym ian , tak że ci przy każdej sposobności mieszali się do ich spraw a nawet w ed ług w łasnego upodobania książąt tam osadzali.

Tymczasem na dalszej północy, bliżej morza B a łt y ­ ckiego, na granicach ludów niem ieckich i słow iańskich; przychodziło do coraz gorętszych starć i w ypierania się wzajemnego z pierwotn)mh siedzib. Sku tek tych g w a ł­ townych parć ludów północnych na południow e b y ł ten, że ludy w ypierane stoczyły się w granice państwa rzym ­ skiego. Herm undurowie, Langobardow ie, W andalow ie, Burriow ie, Bastarnow ie, G otow ie i inne liczne narody germ ańskie u tw orzyły jeden związek, do którego przy­ stąpili M arkom anie i K w adow ie, i rozpoczęli łupieżcze najazdy za Dunaj. W roku 165 po Chr. w targnęli po raz pierw szy do N orycyi, Panonii i R e c y i, a w końcu aż do Italii i tym napadem rozpoczyna się piętnastoletni okres wojen, które od M arkom anów, najbliższych sąsia­ dów państwa rzym skiego, noszą nazwę wojen marko- mańskich (z Markomanami).

Po strasznych spustoszeniach, jakie dzicy b arb a­ rzyńcy szerzyli w krajach przez nich nawiedzanych i po największym w ysiłk u w szystkich amii ro zległego pań­ stwa rzym sk iego , udało się nakoniec dzielnemu cesa­ rzowi M arkow i Aureliuszow i po dw akroć w yprzeć b ar­ barzyńców za D u n a j; nosił się nawet z m yślą podbicia K w adów i M arkom anów pod panowanie R zym u, przez co w przyszłości granice państwa b y ły b y zabezpieczone.

(20)

W roku 174 przeszedł Dunaj i pobił M arkom anów i ich sprzymierzeńców po przejściu w ielkiej burzy z deszczem, która je g o w ojsko, pozbawione w ody przez oblęgają- cego nieprzyjaciela, pokrzepiła niespodzianie i napoiła, potem m ógł bez przeszkody w tąrgnąć w głąb kraju M ark om an ów ; ale wybuch w ojn y z potężnymi Partam i w A zy i zmusił go do porzucenia zaborczych planów i do zaw arcia z łupieżczym i barbarzyńcam i pokoju na w a­ runkach dość ciężkich dla nich. M arkom anie i K w a- dowie m usieli przyjąć w sw oje granice 20000 w ojska rzym skiego, które zam ieszkało w świeżo pobudowanych twierdzach i b yło przez mieszkańców tamtejszych utrzy­ m ywane (r. 175). W dwa lata jednak już M arkom anie pow stali w przymierzu z innymi ludami przeciw tym załogom , i ponowili najazdy. M arek Aureliusz w yru szył znów za Dunaj, jednakże w trzecim roku w ojny zmarł tam (roku 180) a syn jego Commodus zaw arł pokój na now ych warunkach.

Z ało gi rzym skie usunięto z krajów K w a d ó w i M ar kom anów ; naród jednak b y ł pokonany i równie jak poprzednio, od R zym ian zaw isły; odtąd przez długi czas nie odważali się M arkom anie brać udziału w n a­ padach na państwo R zym skie. Inne jednak ludy n ie­ m ieckie, ich sąsiedzi z północy, mając drogę przez Dunaj zatamowaną naciskali na najbliższych sąsiadów państwa rzym skiego, m ieszkających na zachodzie nad R enem i w okolicach Menu i D unaju; na wschodzie nad D n ie­ strem, Dnieprem i morzem Czarnem. W ielk ie zawikła- nia i niepokoje, jak ie pod następcami M arka A ureliusza w państwie rzym skiem pow stały, ogólne zepsucie, i sk u ­ tkiem tego pow olny upadek dawnych władców świata, u łatw iły nakoniec barbarzyńcom rozpoczęcie now ych w ojennych w ypraw . Granice państw a rzym skiego wzdłuż R e n u i Dunaju b y ły więcej niż przez półtora wieku w idow nią mniej lub więcej częstych w alk m iędzy zani­ kającym a w ykształconym starym św iatem , a dzikimi ludami, chciwym i jego b o gactw ; aż nakoniec czas roz­ strzygającego przewrotu nastąpił z w targnięciem H u­ nów, dzikiego koczowniczego ludu, k tó ry przyszedłszy z pod U ralu, pobił G otów i od stu lat m ieszkał w Da- cyi, pochłonąwszy w szystkie pokrew ne sobie szczepy i utw orzyw szy państwo (roku 375) rozciągające się od

(21)

Dniepru aż do brzegów Dunaju w W ęgrzech. Popłoch i strach, ja k i szerzyli, popchnął niem ieckie, na zacho­ dzie m ieszkające ludy, do nowego przekroczenia g r a ­ nic rzym skich, czemu upadcijące państwo zapobiedz już nie m ogło. Je d n ą ziemię po drugiej zajm ow ały ludy germ ańskie, zakładając nowe państwa z podbitą ludno­ ścią rzymską.

W tym to kotłow aniu się narodów pojaw ia się znów kilkakrotnie imię M arkom anów, którzy częściowo przyłączali się do pokrew nych im szczepów z krain od­ ległych . Jed n a ich część w yru szyła w roku 404 z za­ stępami niesfornych najrozmaitszych ludów germ ańskich pod R ad ag aisem do Italii, gdzie zdemoralizowani łupie- stwem w ygin ęli od rzym skiego miecza (roku 405). Inni bez w ątpienia w yru szyli zaraz potem z królem W an d a­ lów Godegisilem do H iszp anii, a potem do A fry k i, gdzie pow stało państwo W andalów . R eszta pozostała w hercyńskiej swej ojczyźnie, prawdopodobnie nieliczna i słab a, i dostała się wraz ze w szystkim i sąsiednim i ludami niem ieckim i pod panowanie Hunów. G d y w re­ szcie A ty lla , król Hunów, z całą sw oją siłą wojenną w yru szył na zachód, na zburzenie resztek państwra rzym ­ skiego i podbicie wszystkich ludów7 E u ro p y pod sw oje panow anie, pociągnęli z nim , ja k zresztą i w szystkie podbite przez niego ludy, i M arkom anie aż nad R en , do starej G a lii, tam jed n ak A ty lla poniósł k lęskę na polach K atalońskich roku 451, tam też prawdopodobnie i resztki M arkom anów zginęły, tern więcej, źe licznemi walkam i i przejściam i b yli już mocno osłabieni. Gdy* w krótce po śm ierci A ty lli państwo jeg o się rozpadło, Czechy b y ły w yludnioną pustynią.

(22)

KSIĘGA DRUGA.

Od wkroczenia Czechów aż do śmierci ks. Bolesława II

(od roku 4 5 1 do 999 po Chrystusie)

§

3-Przybycie i osiedlenie się Czechów.

Chociaż M arkom anie więcej niż przez półpięta w ieku sąsiadow ali z R zym ian am i, cyw ilizacya rzym ska nie m iała na nich zupełnie żadnego w pływ u. T rzym ali się oni we wszystkiem zwyczajów ówczesnych niem ie­ ckich ludów, z którym i staw ali razem do w alki z R z y ­ mianami. W ojna i łupież b y ły ulubionem zajęciem męż­ czyzn ; polowanie i hodowla b yd ła dostarczały po żyw ie­ n ia ; zam iłowania do roli nie mieli, chociaż czasami ją tu i tam u p raw iali; robotam i w polu zatrudniali n ie­ wolników, kobietom zaś zostawiano gospodarstw o do­ mowe i roboty około odzienia; w yro b y zbytkowniej- sze, stalow ą broń, ozdoby, wyszukańsze potraw y i na­ poje nabyw ali od kupców rzym skich, zachodzących tam w czasie pokoju. Nędzne mieszkania, nielicznie lub p o ­ jedynczo porozrzucane po lesie, (który z m ałem i w y ją ­ tkam i kraj p o k ryw ał cały) nie b y ły budowane na stałe; ludność n iem ogła się bardzo mnożyć wobec ciągłych niepokoi wojennych i niedostatecznego pożywienia. Cała ludność M arkom anów — ja k podobnie i innych szczepów niem ieckich w tym czasie — o ile z różnych wiadom ości w tym względzie sądzić można — nie m ogła b yć

(23)

wie-kszą ja k b y b yła przeciętną arm ia (wojsko) przebyw ająca gdzieś z żonami i dziećmi.

Tern się tłom aczy u nich, ja k i u innych p o k re­ w nych im szczepów, łatw ość i możliwość opuszczania kraju, oraz dlaczego w ich dawnych siedzibach żaden ślad po nich nie zostawał. D opiero nowi słow iańscy mieszkańcy, którzy zajęli ich opuszczone siedziby, w y- karczowali las, upraw ili rolę, pobudowali stałe m ieszka­ nia i nazwali gó ry, rzek i, strum ienie i gaje imionami, ja k ie się przez w ieki dotąd utrzym ały.

Przedw iekow ą starożytną ojczyzną Słow ian b y ły rozległe polskie i ruskie rów niny na północy i w scho­ dzie K arp at. Ju ż w czasach wojen m arkom ańskich m u­ siała się rozpocząć stamtąd częściow a ich w ędrów ka i zajmowanie nowych siedzib, chociaż dawnych nie zo­ staw iali innym obcym szczepom, lecz coraz dalej starali się swą pierwotną ojczyznę rozszerzać dla w łasnych szczepów.

G d y ludy germ ańskie z nad W isły i O dry posu­ w a ły się coraz dalej na zachód i południe, Sław ian ie następowali im na pięty, prawdopodobnie w śród c ią­ głyc h w alk, i zajm owali części kraju przez nich opusz­ czone. P o w o li zajęli Sław ian ie w szystkie ziemie teraźniej­ szych północnych Niem iec, z obydwóch stron Ł a b y aż po Salę, a nakoniec doszli do Czech, M oraw i p ó łn o ­ cnych W ęgier.

P o d łu g starego podania, praojciec Sław ian, k tóry zajął w posiadanie kraj B o jów i M arkom anów, n azyw ał się Czech. Pod jeg o przewodnictwem przybyli oni* z da­ wnej C h rob acyi, t. j. z teraźniejszych polskich okolic, przez trzy rzeki do tego kraju i zatrzym ali się najpierw na górze R ip (Rzyp), wznoszącej się nad w ielką doliną nad Ł ab ą, i z tej w ysokiej i szerokiej podstaw y m ogli objąć okiem kraj, ja k długi i szeroki. Poniew aż się dzielili na liczne szczepy, więc rozdzielili i ziemię m ię­ dzy siebie, tak, że każdy szczep zam ieszkał jedną krainę. G łó w n y szczep Czecha, od którego cały kraj przyjął nazwę, osiedlił się na równinie koło g ó ry R ip i dalej ku środkow i kraju nad lew ym brzegiem Ł a b y , po o b y ­ dwóch brzegach W ełtaw y, nad dolną Mżą (zwaną teraz Berunką), aż po K rzyw o klad zki las na zachodzie, a Do- brzyski na p ołu dn iu; na wschód od Czechów, również

(24)

w środku kraju, szczególnie w późniejszym okręgu K u - rzym skim , zam ieszkali Zliczanow ie; zaś na północo- zachodzie aż do gran icy nad wyższą M żą, w większej części porzecza rzeki Ohrzy (Eger), dzielni Ł u c z a n ie ; na wschód od tych z obydwóch stron Ł a b y w teraźniej­ szym Lutom ierzyckim o kręgu, L em u zo w ie; dalej Pszo- wanie od Ł a b y ku środkow i kraju, oddzieleni od Cze­ chów i Zliczan gęstym i lasami, które p o k ry w a ły okolicę koło Bezdeźa aż do wschodniej gran icy L em u zó w ; dalej za nimi Chrobaci nad wyższą Izerą, aż do g ra n ic y ; naj­ dalej zaś na południe, w teraźniejszym Budziejow ickim okręgu D udlebow ie, a w innych częściach jeszcze inne ludy, których imiona poszły w zapomnienie.

§ 4

-Obyczaje i urządzenia pierwotnych Czechów.

Sław ian ie w okresie ich osiedlenia się w Czechach, tem się różnili szczególnie od poprzednich m ieszkań­ ców tego kraju, że przedewszystkiem zam iłowani b yli w upraw ie roli, a tem samem n aw ykli do życia spokoj­ nego i płodnej p racy; a chociaż b yli waleczni, to prze­ cież nie szukali wojen, ograniczając się raczej tylko do obrony w łasnego dobra i kraju. W czasie ich najścia Czech, nie m ogli oni b yć bardzo licznym ludem , przy spokojnem jednak życiu mnożyli się prędzej niż ich p o ­ przednicy i gęściej się osiedlali.

Od najdawniejszych czasów S ław ian ie zawsze za­ m ieszkiwali w zabudowaniach wznoszonych najchętniej w pośrodku sw ego p o la ; ponieważ zaś nie m ieli zw y­ czaju dzielenia gruntu — g d y więc jedna rodzina za­ nadto się rozrosła — na tym samym k aw ałk u ziemi dobudowy wali m ieszkania, przez co pow staw ały całe w ioski.

Na rozgałęzieniu ludów w szczepy, a szczepów w rodziny albo rody, p o legało całe urządzenie pań­ stwow e starych Czechów. K a ż d y ród zamieszkujący nie­ podzielny k aw ał ziemi, k tó ry w spólnie upraw iał, w ybie­ ra ł sobie starostę czyli w ła d y k ę , a ten , jako naczelna gło w a w spólnego rodu, zarządzał ja k b y ojciec wspólnem dobrem i potrzebne rozporządzenia w ydaw ał. Podobnie

(25)

jak każdy szczep m iał nad sobą sw ego w ojewodę czyli lecha, tak wojewoda głów nego szczepu Czechów, m ie­ szkających w środku ziemi, b y ł najwyższym w ojew odą czyli kneziem całego narodu. Godność w ojew odów i kne- ziów b yła dziedziczną w pew n ych, zapewne najdostoj­ niejszych lub najstarszych rodach i z nich zawsze w y ­ bierał szczep albo naród wojewodę. K a ż d y szczep, wzrósłszy w w iększą liczbę głó w rozdzielał się na k ilk a gmin czyli żup, nad którem i kneziowie stanow ili żu- pana czyli p o d w o jew o d ę, jako sw ego urzędnika lub na­ miestnika. Najważniejszą czynnością w ładzy zwierzchni- czej w czasach pokoju b yło w ykonyw anie spraw ied li­ wości. Najwyższym sędzią całego ludu b y ł książę; w o ­ jewoda sądził swój szczep, żupan w swojej gm in ie; dro­ bniejsze jednak spraw y nie p o d leg ały sądom władzy naczelnej, ale rozpatryw ał je naczelnik rodu, w ładyka. Z pomiędzy w ład yk ó w największem poważaniem cie­ szył się ten, k tó ry b y ł g ło w ą najliczniejszego rodu i za­ rządzał naturalnie największym obszarem ziem i; b y w a ły bowiem rody liczące setki i tysiące g łó w i rozsiedlone w kilkunastu wsiach, a przecież mimo tego utrzym yw ały ścisłą między sobą łączność. N aczelnicy takich rodów, tworzyli najstarszą szlachtę w kraju, co, ja k się zdaje, od najdawniejszych czasów b yło dziedzicznem. S ą d y b yw ały publiczne na zebraniach całego ludu lub po je­ dynczych żup i każdy w olny mąż m iał praw o w nich brać udział. Na tych zebraniach, tak całego kraju ja k i żup uchwalano praw a za wspólnem porozumieniem się księcia lub w ojew ody ze zebranym ludem.

W czasie w ojny książę b y ł najwyższym wodzem narodu, w ojew odow ie i żupani w iedli swoje rody i gm iny; każdy na ich wezwanie b y ł obowiązany stawić się pod chorągiew dla obrony k raju , co zwano powszechnem wezwaniem (pospolite ruszenie). Obronę kraju u łatw iały niesłychanie gęste lasy, ciągnące się w iele mil g ra n i­ cami kraju. W szystkie t. z w. bram y krajow e, to jest drogi wiodące w g łąb kraju przez te lasy, obwarowane b y ły zasiekami i pilnie strzeżone. W ew nątrz zaś kraju b yły liczne gro d y, budowane zw ykle w położeniu obron- nem , na p a g ó rk ac h , nad wodam i i w bliskości lasu, a tak obszerne, b y m ieszkańcy najbliższych okolic wraz z rodzinami i dobytkiem chw ilow y przytułek znaleść

(26)

tam mogli. Z w yk le w każdej żupie znajdował się taki g ró d , w ybudow any kosztem publicznym lub przynaj mniej żupa pracę swoją na dobro ogółu około takiego zamku pośw ięcała. W czasie pokoju m ieszkał tam źu- pan z urzędnikami i zbrojnym pocztem, służącym zara­ zem jako narzędzie w ładzy w yk o n aw czej; w ojew odow ie i książęta, m ieszkający w takich zamkach, w ykon yw ali w nich sądy, zw oływ ali zebrania i odbyw ali narady z przedniejszym i z narodu. W ten sposób zamki takie staw ały się wybitnym środkow ym punktem życia pu­ blicznego i w iększego ruchu, a za tem szedł handel i rzemiosła. W miejsce więc lasu, otaczającego pierwo tnie taki gród, zaczęły pow staw ać m iasteczka i przed­ m ieścia z jarm arkam i i targam i, a różni rzem ieślnicy coraz częściej je zaludniali. To b y ł początek czeskich miast.

Czesi, jak i inne ludy sław iańskie, w ierzyli w j e ­ dnego, niewidzialnego B o g a, k tóry rządził niebem i zie­ m ią; prócz tego jednak czcili w iele innych wyższych istot, złych i d obrych, którym przypisyw ali zjaw iska w przyrodzie. D obre duchy nazyw ali b o gam i, złe b ie ­ sami. Najwyższym bogiem b y ł Perun, w ładca grzmotu i b ły sk a w ic ; Sw aroh b y ł bogiem św iatła, Strzyboh w ia­ tru, W eles opiekun b ydła, Ż yw a bogini płodów rolnych, W esna m łodości, Morzena śmierci. W ile i rusałki za­ m ieszkiw ały wody, Południce drzewa; każda góra, każda skała, strum yk, potok, gaj, m iały sw ego bożka; każda rodzina swoich bogów rodzinnych czyli dziadków strze­ gących rodu. O fiary składano na św iętych górach i la­ sach, dokąd udawali się ludzie o zmroku, kłaniając się bożkom i składając całopalenie. L ip a b yła drzewem szczególniej ulubionem i poświęconem bogom.

W iara w nieśm iertelność duszy b y ła u Sław ian powszechną. Ciało zm arłego palili lub grzebali w polu, w lesie, albo na rostajnych d ro g a c h ; p o p io ły grzebano w glinianych urnach, wraz z ulubionemi przedmiotami zm arłego, a także napoje i jedzenie dawano zmarłemu na daleką drogę. Nad grobem odprawiano t. zw. try- zny z tańcami, śpiewam i i składaniem ofiar, na cześć b o ­ gów podziemnych, b y ich dobrze usposobić dla zm arłego. K a p ła n i nauczali ich w iary na podstaw ie dawnych podań, umieli pisać im tylko znanymi znakami, i

(27)

posia-dali rozmaite um iejętności, a szczególniej lecznicze. W ich stanie przechow yw ało się czarnoksięstwo, w róż­ biarstw o, czary i rozmaite zabobony, jakich b yło pełno u pogan.

§ 5- S a m o .

G d y po upadku państwa Hunów, Czesi cały swój nowy kraj w posiadanie z a ję li, mieli za sąsiadów na północy sław iańskich Serb ów i M ilczanów czyli Łuży- czanów ; na wschodzie różne inne sław iańskie szczepy; na południu, w teraźniejszej A ustryi, R u g ia n , lud nie­ m ie c k i; na zachodzie inne ludy niem ieckie, z najpo tężniejszemi m iędzy niemi T u ry n g a m i, sąsiadującem i z Serbam i.

R u g ian ie w krótce zostali podbici przez H erulów , a tych znowu ujarzmili Langobardow ie, nie chcąc jednak H erulow ie zostawać pod ich w ładzą, w yruszyli w da­ leką drogę do Danii, przechodząc przez Czechy i inne kraje sław iańskie, bez żadnej przeszkody (r. 494). Pań stwo T u ryn gó w trw ało dłużej i zawsze b yło nieprzy- jaźnie usposobione dla C zechów ; ostatecznie jednak i tych podbili Fran k ow ie, którzy na szczątkach państwa rzym skiego, w dawniejszej G alii, założyli potężne k ró ­ lestwo i stąd — mimo, iż sami b yli Niem cam i — pod bijali inne ludy niem ieckie.

Fran kow ie b y li również nieprzyjaciółm i Czechów* ja k i innych ludów sław iańskich; ale straszniejszym i od nich b yli dla Sław ian A w arow ie, naród dziki, pocho­ dzący ze szczepów uralskich, k tóry dotarłszy aż do W ę ­ gier, zajął siedziby opuszczone przez Hunnów. A w a ro ­ wie b y li, ja k Hunnowie, ludem koczow niczym , który ani nie upraw iał ro li, ani nie trudnił się rzemiosłami, żyw iąc się jed ynie tern czego im trzody dostarczyć m o­ g ł y ; siedzib stałych nie budowali, lecz będąc doskona­ łym i jeźdźcami, ciągnęli z kraju do kraju, łupiąc po drodze różne narody.

W krótce też i Czesi — jako naród świeżo osiadły i jeszcze nie dość liczny, b y m ógł oprzeć się w ielkiem u napadowi — dostali się, chociaż nie wiadomo przy

(28)

ja-kiej sposobności, w moc A w aró w wraz z M orawianam i i innym i szczepami sławiańskim i.

Bajan, w ielk i chan A w aró w , w targn ął z Czech do T u ryn gii (podległej już wówczas Frankom ) dla łupu i rab u n k u ; ale Sigib ert, k ról Fran ków , w yru szył prze­ ciw niem u, przepędził go aż za Ł a b ę , zdaje się już w Czechach i pobił go na gło w ę (r. 563). A le Bajan zebraw szy raz jeszcze swoje łupieżcze hordy, w targnął po raz drugi do F ra n k o n ii; wprawdzie S ig ib ert w y p arł go znów za Ł ab ę, tu jednak został przez B ajan a pobity i w zięty do niewoli (r. 567). Odtąd napady A w aró w do Fran kon ii pow tarzają się ciągle, gdyż nie obaw iają się już nikogo.

G d y nakoniec Czesi znacznie wzrośli liczebnie i k o ­ rzystając z przykładu swoich ciem iężycieli, w praw ili się w rzem iosło w ojenne, pow stali przeciwko panowaniu A w arów . D zielny mąż frankoński imieniem Sam o, k tóry jako kupiec p rzyb ył n iegd yś do kraju, znany ze swej dzielności został obw ołany wodzem (r. 623); a g d y mu się udało w kilku krw aw ych bitwach porazić A w arów , obw ołali go królem nietylko Czesi i M oraw ianie, ale i inne sąsiednie ludy sław iańskie teraźniejszej A ustryi, S ty ry i i K a ry n ty i, tworząc w ten sposób jedno w ielkie państwo pod rządami Sam ona.

To jednak niepodobało się frankońskiem u królow i Dag-obertowi, k tó ry nie życzył sobie mieć pod bokiem tak potężnego sąsiad a; szukał więc powodu do w ojny ze Sław ianam i. W kró tce zdarzyło się, że skrzywdzono kupców frankońskich w ziemiach sław iańskich, a k u p ­ ców sław iańskich u Fran ków . K o rzysta jąc z tego D a ­ gobert p o słał do Sam ona p o sła, żądając odszkodow a­ nia za łupiestw o kupców przez jeg o ludzi. Sam o obiecał zadośćuczynić żądaniu, pod warunkiem , jeśli Fran k ow ie to samo uczynią jeg o kupcom. A le poseł odpow iedział hardo i niemądrze, zaczął szydzić pogardliw ie z Sam ona, twierdząc, że winien posłuszeństwo królow i frankoń ­ skiemu. Sam o odpowiedziaw szy równie szyderstwem , kazał w ypraw ić posła za granice k ra ju ; za to król Franków , zebrawszy w ielkie w ojsko, rozpoczął wojnę. Obie armie sp o tk ały się koło grodu, zwanego u N iem ­ ców W o g atisb u rg (r. 630) prawdopodobnie gdzieś w po­ bliżu Chebu (Eger). Straszna w alka trw ała przez trzy

(29)

dn i; król frankoński został pobity, w ojsko jeg o rozpro­ szono, a wszystko, co zaw ierał obóz frankoński, dostało się Czechom jako łup.

Zw ycięstw o to napełniło radością w szystkich S ła- w ian , i c i, którzy dotąd nie należeli do państwa Sa- mona, sami mu się poddali, jak naprzykład Derw an, książę serbski, ze swoim ludem. W szyscy teraz mścili się na Frankach, za w ielki ucisk, jakiego pierw ej od nich doznawali przez pustoszenie ziem sław iańskich. D agobert raz jeszcze zgrom adził w ojsko, rozpuścił je jednak wkrótce, obaw iając się w targnąć do kraju Sa-

mona, b y poraź drugi nie doznać porażki.

§

6

;

Krok. Libusza. Przemyśl.

Sam o panow ał nad Czechami i innym i zachodnimi Sław ian am i 35 lat, aż do swojej śm ierci w 658 r. po Chr. W ed łu g obyczaju pogańskiego m iał on 12 żon i z nich 22 synów i 15 córek, o losach jednak jego dzieci nic nie wiem y. P raw ie przez 130 lat po śm ierci Sam ona, nie ma w żadnych współczesnych historycznych źródłach wzmianki o Czechach. O tern, co się w tedy działo, m amy ty lk o niepewne, bardzo stare podania lu ­ dowe, ja k ie do nas doszły, częścią przez najstarszego dziejopisa czeskiego Kosm asa, żyjącego 400 lat późn iej; częścią przez k ilk a starych pieśni daw nych poetów, od-, nalezionych w rękopism ach Zielonogórskim i K rólo- dworskim . B aśnie w tych podaniach opiewane osłaniają praw dziwe zdarzenia.

To tylko pewne, że w ielkie państwo Sam ona po jeg o śm ierci znowu się rozpadło, a Czesi, M orawianie, Serbow ie, Milczanie, Ślązanie i inne ludy, którym p a­ nował, teraz sostają każdy osobno pod władzą sw ego księcia lub w ojew ody. W tym czasie panow ał w Cze­ chach K ro k , a ponieważ za czasów K o sm asa b y ł naj­ starszym księciem, którego imię zapamiętano, dlatego też ten historyk uważa go za pierw szego kięcia tej ziemi. K ro k nie zostawił syna, tylko 3 có rk i: K a z ię , Tetę i Libuszę, a w szystkie trzy sły n ę ły z mądrości. K azi, Według podania, znała się na ziołach i ich w łasnościach

(30)

leczniczych przeciw chorobom ; Teta b y ła b ieg łą we wszystkich tajemnicach pogańskiego kultu; Libusza znała praw a i zwyczaje starodaw nego praw a ludow ego i ją to, chociaż najm łodszą, osadził lud na tronie ojcow skim ; dwie młodsze — w ed łu g zwyczaju jDraktykowanego w o ­ bec synów — otrzym ały mniejsze dzielnice, na praw ym brzegu M ży (Miess) czy też Berunki. Po niejakim czasie szczęśliwego panowania Libuszy, w ybuchł spór m iędzy dwoma braćm i Chrudoszem i Stahław em (Sztagłow), synam i K le n a z starego rodu T etw y, syna Popiela, k tóry n iegd yś, ja k się zdaje, b y ł w ojew odą jednego szczepu w zachodnich Czechach, nad Otawą i Radbuzą. S y n P o p iela Tetw a, ich przodek, b y ł jednym z tych, którzy przyszli z wojskam i Czecha do kraju przez trzy rzeki. P o k łó cili się oni o dziedzictwo po ojcu, a spraw a m iała się rozstrzygnąć przed sądem państw owym . K s ię ­ żna w ed łu g starego praw a orzekła, iż mają się równo podzielić ojcowizną, lub na niej wspólnie w ładać, a km ie­ cie, lechowie i w ład yko w ie pochw alili jej w yrok. A le Chrudosz, starszy z braci, żądał, aby w ed łu g obcego prawa, w ziemi nieużyw anego, dziedziczył jako pierw o ­ rodny cały spadek i zaczął księżnę ganić, w yszydzając, że kobieta mężom przewodzi (panuje). Na to Libusza pow staw szy z tronu, nie chciała nań powrócić, żądając, b y sobie Czesi m ęskiego w ładcę obrali, gdyż ręka dzie­ w icy za słaba do rządów. Czesi usłuchali jej rady, żą­ dali je d n ak , b y sobie męża o b rała, k tó ryb y b y ł ich księciem . W y b ra ła w ięc Libusza za męża Przem yśla ze Stadic koło Ousti (Aussig), z kraju Litom ierzyckiego, daw niejszego Lemuzów.

Praw dopodobnie Przem yśl b y ł w ojew odą lemuzkim, ale podanie m ówi, że b y ł rolnikiem wyniesionym z ni­ skiego stanu na w ładcę. Libusza w y sła ła po niego do­ stojnych posłów, dając im swego konia, który im m iał drogę w sk azyw ać; idąc za nim, znaleźli Przem yśla o rzą­ cego ziemię. O dpraw iw szy swe poselstwo, posadzili go na konia i przyw iedli na W yszeh rad , starodawną sto­ licę książąt czeskich ; Przem yśl zaślubił Libuszę i został w yniesion y na tron książęcy. Tron ten b y ł kam ienny i w ed łu g zwyczaju w szystkich ludów sław iań sk ich , a w ięc i Czechów, w stępującego nań księcia przypro­ wadzano w biednem ubraniu prostego ludu, na znak,

(31)

że i książęta z ludu pochodzą; potem dopiero przyb ie­ rano go w szaty książęce. Jeszcze za czasów K osm asa przechowywano w skarbcu książęcym na W yszehradzie łyczkow e trzewiki, które książętom przy w stępyw aniu ich na tron ukazywano, mówiąc, że to są trzew iki P rz e ­ m yśla oracza, któr)^ je z sobą zabrał, g d y go od płu ga pow ołano do rządów.

Przem yślow i i Libuszy przypisują starzy nasi przod­ kow ie w szystkie urządzenia prawne i urządzenia pań­ stw ow e; Libuszę uważają też za założycielkę stolicy P ragi. W ed łu g podania kazała ona — g d y już razem z mężem panow ała — w ybudow ać w lesie nad W e ł­ taw ą poniżej W yszehradu zamek i dała mu nazwę P r a ­ g i, i tam to późniejsi książęta bądź częściow o, bądź stale zam ieszkiwali. Pod tym to grodem P ra g ą, wznie­ sionym nad strum ykiem Brusnic, powstało po obu stro­ nach W e łta w y duże i ożywione podgrodzie (przedmie­ ście). S ław ę i w ielkość P ra g i m iała już Libusza prze­ powiedzieć.

Oprócz W yszehradu, jako głów nej stolicy, b y ły jeszcze w w łaściw ych ziemiach Czechów starsze gro d y niż P ra g a, nad którym i bezpośrednio rody książęce p a­ now ały, j a k : K ra k ó w w K rzyw o kład zkich lasach, zało­ żony przez K ro k a , a który już za czasów K osm asa b y ł zarosły lasem ; Tetin nad Mżą (Miess), zbudowany w e­ dług podania przez T e tę , siostrę L ib u sz y; a dalej koło Z brasław ia (Kónigsaal) nad taż rzeką, gród K azin , dru­ giej siostry Libuszy, której pamięci pośw ięcona b yła w yso k a m ogiła także nad brzegiem rzeki M ży, jeszcze' za czasów K osm asa istniejąca. R ó w n ież stary, lub n ie­ wiele późniejszy jest L e w y H radec nad W ełtaw ą koło R o s t o k a ; także Budecz między P ra g ą i Sianem , Die- win koło P ra g i, naprzeciw W yszehradu, praw dopodo­ bnie starsza siedziba pragskiej żupy, zanim P ra g a sta­ nęła — później opuszczony. Stare podanie przypisuje nazwę tego ostatniego grodu (Diewin) dziewicom, które po śm ierci swej księżnej Libuszy, postanow iły pod prze­ wodnictwem dumnej W łasty opanować kraj i przyw io­ d ły w iele kobiet do tego, że sw ych mężów pom ordo­ w ały lub opuściły, b y się z niemi połączyć. W y sta ­ w iw szy sobie gród nazwany D iewin (od deva-dziewczyna) rozpoczęły w alkę z m ężczyznami; po wielu jednak nie­

(32)

powodzeniach, zostały zwyciężone, a gród D iew in zbu­ rzony. Całe to podanie, praw dopodobnie winno sw oje pochodzenie nazwie grodu i wzmiankom o dziewicach na dworze Libuszy, o których mówi stara pieśń w s ą ­ dzie Chrudosza i Stagław a, iż »b yły uczone w w yrokach sądowych«.

W kraju Lem uzów b y ły starodawne gro d y żupa- n ó w : Litom ierzyce, B ielin a i D eczyn ; w ziemi Pszow a - nów siedzibą w ojew odów b y ł Pszów , na miejscu którego miasto M ieln ik; w ziemi Zliczanów b iała L ib ica nad Cy- dliną, blisko ujścia tej rzeczki do Ł a b y ; w ziemi Łu- czan, od dawna na pięć żup podzielonej, b yło tyleż g ro ­ dów, z tych jednak znany z im ienia tylko jeden K ad an . W ziemiach dalej położonych od środ k a, o których w ogóle mało się ma wiadomości, słyn ęło na zachodzie, prawdopodobnie od bardzo dawna P ilz n o ; na wschodzie H radec, na D obrosław skim pagórku (teraz K ó n iggratz)

»gdzie O rlicę L a b a pije« ja k mówi stara pieśń. § 7

-Pierw si Przemyślidzi. W alki z Karolem Wielkim.

Od Przem yśla i Libuszy pochodzi now y książęcy, a później królew ski ró d , k tóry panow ał w Czechach przeszło 500 lat. Pierw szym i następcam i Przem yśla b y li: N iezam yśl, Mnata, W ojen, U nisław , K rzesom yśl, Neklan i H ostivit, ojciec Borzyw oja. Im iona ich i kolej następ­ stwa zachowało nam stare podanie, jednakże bez liczby lat ich panowania, a tem mniej ich czynów.

O ile sądzić można, w ed łu g stanu sąsiednich k ra ­ jów w tym czasie, zdaje się, że i w tedy jeszcze A w aro ­ wie byli równie niebezpiecznymi nieprzyjaciółm i Cze­ chów ; po rozpadnięciu się bowiem państwa Sam ona wzm ogli się znowu w teraźniejszej niższej A u stryi po obydw u brzegach D unaju, z w yjątkiem małej k rain y W eitra, należącej do Czechów ; w ypłoszyw szy stamtąd ludność sław iańską, przerwali sąsiedztwo Czechów i M o ­ raw ian z karyn tyjskim i Sław ianam i. Ja k B aw aro w ie — których ziemie rozciągały się w tedy w A u stryi po rzekę Anizę (Enns) — cierpieli w iele od ich łupieżczych w y ­ praw, tak samo niezawodnie i Czesi musieli bezustannie

(33)

strzedz swoich granic od południa i wschodu przed tym groźnym nieprzyjacielem .

Prócz tego niebezpieczeństwa ze wschodu, groziło większe jeszcze od zachodu, g d y po dłużej trwającem osłabieniu państwa frankońskiego po D agobercie, prze­ ciw niku Sam ona, w zm ogła się na nowo potęga Fran k ów pod rządami potężnych M ajordom ów z domu H eristall, którzy nakoniec godność królew ską sobie przyw łaszczyli. U szczytu sław y i potęgi stanął ten dom za K a ro la W ielkiego, k tóry nastąpił po swym ojcu Pepinie r. 768. Przez w ielkie podboje rozszerzył on granice państwa frankońskiego daleko na wschód i podbił m ianowicie w iększą część Italii, zdobyw ając ją na Langobardach, oraz w krw aw ych w alkach upokorzył Sasów , zam ieszku­ jących dzisiejsze północne N iem cy od R e n u aż po Ł ab ę, tak, że odtąd państwo frankońskie obejm owało w szyst­ kie ludy niem ieckie. N ajbliższy sąsiad Czechów Tasillo, książę baw arski, którego przodkow ie już od dłuższego czasu w yzw olili się z pod zwierzchności państwa fra n ­ końskiego, został teraz przez K a ro la przyw iedziony do uległości, a w końcu pozbawiony w ładzy i u w ięzio n y; kraj zaś jeg o dostał się pod rządy frankońskich urzędni­ ków . Przez podbicie B a w a ry i rozciągnął K a r o l także sw oje panowanie i na S ław ian karyn tyjskich, których w łaśnie niedawno temu T asillo do sw ego państwa b y ł przyłączył. P o ujarzmieniu Sasów , zmusił także K a ro l W ielki i Lu tyków , w teraźniejszej B ran denburgii za­ m ieszkałych, do płacenia rocznej daniny; a ja k się zdaje, że i sąsiedzi Czechów Serbow ie, w późniejszej Misnii, na lew ym brzegu E lb y w teraźniejszym królestw ie Sa- skiem, w podobny sposób zależni b yli już od poprzed­ ników K aro la . M iędzy B aw aram i i Sław ianam i mieli Fran k o w ie już oddawna sw oje siedziby w całem do­ rzeczu Menu, tak że bezpośrednio styk ali się granicam i 2 Czecham i; przecież w iększa część tych okolic, szcze­ gólniej od Chebu (Eger) aż po B am berg, chociaż zosta­ w ała pod rządami frankońskim i, zaludnioną b y ła przez kolonistów sławiańskich. K a r o l nie tylko bronią ludy ujarzmiał, znał on również i całą duchową potęgę dzia­ łania, i um iał ją użyć jako środek do ugruntowania swojej w ładzy. Je g o naród już od 300 lat w yznaw ał chrześcijaństwo i pod jeg o panowaniem b y ły kraje

(34)

ro-mańskie, gdzie chrześcijaństwo już głębokie korzenie za­ p u ściło ; K o śc ió ł też zapomocą sw ego duchowieństwa przechował w szystkie pozostałości starej rzym skiej k u l­ tury, która się jeszcze ostała po zburzeniu państwa rzym skiego przez barbarzyńców . D latego też K a r o l W ielk i pow ażał bardzo duchowieństwo, i wszędzie, do­ kąd tylko ostrze miecza dotarło, starał się szerzyć chrze­ ścijaństwo, nietylko przez pobożną gorliw ość, ale, b y za pośrednictwem kościelnych związków z duchowieństwem frankońskiem , tem silniej swoje panowanie w krajach podbitych utwierdzić. T o b yło powodem, iż przy pierw- szem zetknięciu się pogaństw a z ub łagasław iającą w iarą chrześcijańską, wiele ludów sław iańskich doznawało roz­ goryczenia.

I Czesi także w ten sposób zapoznali się poraź pierw szy z relig ią chrześcijańską, i dlatego nie m ogli uznać jej odradzającej siły. N ajpierw ej zetknęli się z K a ­ rolem W ielkim , jako jeg o sprzym ierzeńcy przeciw ko ich staremu w rogow i, A w arom . W r. 791 w yru szył K a r o l W ielki pierw szy raz z trzema arm iami od trzech stron przeciw państwu A w arów . Jed n a z tych armii szła przez Czechy, i do niej przyłączyło się wojsko czeskie, a może także i m orawskie. W ojsko to zdobyło i zburzyło na lew ym brzegu Dunaju w A ustryi, w ielki aw arski oszań- cow any obóz, zwany pierścieniem (hrink ring) poczem połączyło się z główmą arm ią, którą dowodził sam K a ­ rol. Po kilkakrotnych jeszcze w alkach, zniszczył K a ro l doszczętnie państwo A w aró w , a granice państwa fran ­ końskiego rozszerzył aż po Dunaj w W ęgrzech. Nako- niec w r. 800 został K a ro l W ielk i ukoronow any w R z y ­ mie przez papieża Leon a III. jako cesarz, przez co wzno­ w ił najwyższą władzę dawnych cesarzy rzym skich i stał się obrońcą chrześcijańskiego K o ś c io ła ; dlatego to potem on i jeg o następcy rościli sobie praw o do panow ania nad całym ówczesnym chrześcijańskim światem. Teraz zdaje się, próbow ał on opanować Czechy i naw rócić ich do Chrześcijaństwa, ale o tem m am y tylko dość ciemną wzm iankę w rękopisie K ró lo d w orsk im przechow aną, w pieśni natchnionego pogańskiego śpiew aka. W tym celu w targ n ę ły obce arm ie do kraju i pod ich zasłoną rozpoczęło się wprowadzanie chrześcijaństwa, a tępienie pogaństw a; słu ga królew ski Ludek, przewodził wojsku.

(35)

Ja k niedawno temu u niem ieckich Sasów i Fryzó w , tak teraz w Czechach wycinano święte gaje, burzono b o ­ żyszcza i zabraniano składania im ofiar. Z tego w szyst­ k iego — skarży się stary piew ca — nie rozumiano nic, ja k tylko to, że są ja cy ś obcy bogow ie, którym się po­ tem kłaniać trzeba będzie i że przez całe życie aż do śmierci można tylko jedne żonę posiadać. Utrzym ujem y, że w spom inany w tej opowieści król nie b y ł m ógł być nikt inny ja k K a r o l W ielki. Zdaje się, że dawni Czesi imię K a r o l w ym aw iali K r a l i stąd to pochodzi ta na­ zwa godności królew skiej jak ą nadaw ali potężnym w ład ­ com frankońskim , a nie własnym książętom.

Panow anie obcych nie trw ało jednak tym razem długo. Czesi pow stali pod wodzą Zaboja, gdyż, ja k się zdaje, nie b yło w tedy pełnoletniego księcia. Obce w o j­ ska zostały pobite. Ludek padł pod ciosami Zaboja, a reszta sił nieprzyjacielskich szukała ocalenia w ucie­ czce. T ak opowiada p ie ś ń , a co b yło zapewne na­ stępstwem tego o tern m ówią frankońscy kronikarze. W roku 8o5 w y sła ł K a r o l W ielk i trzy w ielkie armie do Czech pod wodzą sw ego najstarszego syna K aro la. Fran k ow ie w targnęli do ziemi Łuczan, gdzie napróżno oblegali K a d a ń ; przepraw iw szy się przez Ohrzę (Eger) pociągnęli do książęcej dzielnicy Czech gdzieś w oko­ licę R zipu, poczem przekroczyw szy L ab ę udali się do kraju Pszowan. Czesi nie czując się na siłach do spro­ stania tak w ielkiej potędze w otwartem p o lu , zajęli stanow iska w lasach i na górach, skąd w m ałych utar­ czkach niepokoili n iep rzyjaciela; w jednej takiej w ła ­ śnie jeden tylko z ówczesnych w ojew odów czyli łachów postradał życie. Fran k ow ie pozbawieni środków żyw no­ ści i w ody m usieli nakoniec, nic nie w skóraw szy, roz­ począć odwrót. W następnym zaraz roku (806) znowu w targnęło wojsko frankońskie do Czech, jednakże, ja k m ówią frankońscy kronikarze, niew iele tam u c ie rp ia ło ! O dalszem prowadzeniu w ojny nic nie piszą. Zdaje się, że w ojna zakończyła się ugodą, w której Czesi, jako nie­ w ielki naród, zobowiązali się do płacenia rocznej da­ niny, by w ten sposób zapewnić sobie pokój u zbyt p o ­ tężnego nieprzyjaciela. W spółczesny b io g ra f K a ro la W ielk ieg o zalicza w yraźnie Czechy do tych ludów, które K a ro l zmusił do płacenia daniny, a w ed ług starego po­

(36)

dania u K o sm asa przechowanego, danina ta m iała w y ­ nosić 500 grzyw ien srebra i 120 wołów . G d y następca K a ro la W ielk ieg o , L u d w ik Pobożny obdzielał swoich synów cząstkami sw ego państwa, jednem u z nich L u ­ dw ikow i nadał Czechy, to jest ow ą daninę z Czech jak również i M oraw y.

§

8.

Neklan i W łatisław . W o jn y z Ludwikiem niemieckim.

Za długich rządów cesarza L u d w ik a Pobożnego m ieli Czesi spokój od Fran ków , głów nie d latego , że w państwie frankońskim w ybu ch ły zaw ikłania i niepo­ koje z powodu kłótni tego słabego w ład cy z w łasnym i synami. W późniejszych latach L u d w ik a i w k ilka lat po jeg o śm ierci doszło do tego rodzaju zaw ik łań , że w iele podbitych ludów skorzystało z tego, b y zrzucić jarzmo frankońskie; w tedy to i Czesi uw olnili się od płacenia daniny, a od zaw isłości ich szczepowi bracia M orawianie, których pierw szym zwanym księciem b y ł w tedy w ybran y Moimir. Państw o jeg o rozciągało s i ę , ja k również i siedziby ówczesnej M oraw ów , nietylko w samej M oraw ii ale i na c a ły kraj Słow acki w W ę ­ grzech , aż po Dunaj. W eleh rad , koło w ęgiersk iego H radyszcza, b y ł najprawdopodobniej stolicą M oim ira i je g o następców.

Ja k u Niem ców tak samo i u Czechów b yło w tym czasie mnóstwo rozterek dom ow ych, zapewne między książętam i krajow ym i i licznym i wojewodam i czyli le- chami, którzy hardo odm aw iali posłuszeństwa n ajw yż­ szemu w ładcy krajow em u , dążąc do niezależnych rzą­ dów w swoich dzielnicach. N iejeden z nich starał się w swem przedsięwzięciu o pomoc u obcych lub o opiekę królów frankońskich, co b yło prawdziwem niebezpie­ czeństwem dla narodu. W ted y, zdaje się , przyw łaszczył sobie tytu ł księcia czeskiego W itorad, założyciel pań­ stwa W eitry (Vitorasy) w górnej A u stry i, w ojew oda D udlebów, ja k się zdaje, i poddał się królow i frankoń­ skiemu. W tym samym czasie, praw dopodobnie ma miejsce wojna domowa, o czem wspom ina stare podanie. Za księcia N eklan a, wojew oda Łuczanów W łastysław

(37)

pow stał przeciw jeg o panowaniu i rozpoczął najazdy łupieskie na w łaściw e ziemie książęce. Tuż na g ra n i­ cach dwóch żup : Litom ierzyckiej i B iliń skiej w ystaw ił zamek od sw ego im ienia nazwany W łasty sław , przeciw swoim sąsiadom Lemuzom, którzy pozostali wiernym i księciu, i stamtąd pustoszył okoliczne ziemie. Nakoniec zam ierzając przyw łaszczyć sobie panowanie nad Cze­ chami, zebrał w ielkie wojsko i w targn ął z niem w g łąb ziem Neklana. K siążę m usiał się zamknąć przed nim w obronnym zamku L ew ym H radcu pod P ragą. A le dzielny Czestm ir, naczelny dowódca w ojsk kiążęcych, w yru szył przeciw W łastysław o w i i poraził go w k rw a­ wej bitw ie niedaleko ow ego grodu, na polu zwanem Tursko. W łasty sław sam zginął, a Czesi, a raczej P raża­ nie, ja k ich stara pieśń nazyw a od ich grodu, w targnęli teraz do ziemi Ł u cz a n , przez zemstę spustoszyli ich kraj, poburzyli g ro d y i zmusili ich do posłuszeństwa swemu księciu. N eklan oszczędzając syna W łastysław a, jeszcze m ałe pocholę, chciał dlań państwo ojcow skie zachować. K a z a ł mu w ięc w ystaw ić zamek zw any Dra- husz nad rzeką Ohrzą (Eger) w miejscu dzisiejszego Postoloprta (Postelberg), lecz nie tak w arow ny ja k da­ wna siedziba W łatysław a, aby nie m ógł tak łatw o się zbuntować. A le opiekun chłopca, rodem Serb, z najbliż­ szego sąsiedztwa za kruszcowem i gó ram i, chcąc się przysłużyć N eklanow i zabił pacholę, b y uwolnić księcia od przyszłego nieprzyjaciela. Za ten czyn nieszlachetny w yn agrod ził go książę tern, że mu dał do w yboru ro.- dzaj śm ierci ja k ą sobie m iał sam zadać. Nędznik po­ w iesił się na olszy, którą jeszcze za czasów K o sm asa pokazywano.

N iepokoje rozpoczęte w państwie frankońskiem za L ud w ika Pobożnego zakończyły się traktatem w V e r ­ dun roku 843, mocą którego trzej je g o synow ie podzie­ lili się państwem w ten sposób, że jeden z nich, L o tar został królem W łoch i cesarzem rzym skim , drugi, K a ­ rol L y s y , królem Fran cyi, a trzeci Lud w ik, ten, któ­ remu już w r. 817 przyznano Czechy i M oraw ie został królem niemieckim. Zaraz po zawarciu pokoju, L udw ik zaczął się starać o odzyskanie swej w ładzy nad ludami sław iań skiem i, wchodząc praw dopodobnie w związki z niespokojnym i wojewodam i i innemi stronnictwami

(38)

w tych ziemiach. Ju ż w roku 845 zgłosiło się do niego 14 wojew odów czeskich, albo raczej 14 naczelników ro ­ dów wojewódzkich, dając się ochrzcić ze sw oją drużyną, zapewne dla zapewnienia sobie jeg o pom ocy w buntach przeciw m iejscowym książętom. W następnym roku w targn ął zaraz L ud w ik z A u stryi do M o raw ii, gdzie jak się zdaje um arł w tym czasie M oim ir i pow stały spory o tron. Lud w ik dopom ógł do osiągn ięcia tronu bratankow i M oim ira R o śc is ła w o w i, k tóry zapewne za to m usiał przyjąć na siebie jak ieś zobowiązania (r. 846). W podobnym celu w targnął on i do Czech, poniósłszy tam jednak znaczną porażkę, schronił się do B aw aryi. Od tego czasu wojna Czechów z Niemcami w lokła się przez lat 30, czasami tylko jednak przybierała szersze rozm iary.

W r. 849 w y sła ł L ud w ik wojew odę sw ego, E rn e ­ sta (Herzog Ernst) i m argrabiego T hakulfa z w ielkiem wojskiem przeciw Czechom. U derzyli oni na Czechów w7 miejscu, gdzie ci, oszańcowani, oczekiw ali nieprzyja­ ciela. Czesi odparli wprawdzie atak , ale z tak w ielką stratą w ludziach, że w krótce posłali posłów do obozu m argrabiego T hakulfa, by traktow ać o pokój. G d y je ­ dnak daremnie tę sprawę om aw iali,N iem cy całkiem nie­ spodziewanie, w brew danemu słow u,uderzyli na nowo na ich obóz, starając się go zdobyć. Czesi w tedy, w y ­ tężyw szy w szystkie siły, pobili Niem ców i zmusiwszy ich do ucieczki, w targnęli za nimi do ich w łasnego obozu. Teraz musieli N iem cy prosić o pokój, dać zakładników , w ydać broń i w szystkie wozy i przybory wojenne i w y ­ nosić się z kraju drogą, wskazaną im przez Czechów.

Mimo w ielk iego gniew u niem ieckiego króla z po­ wodu takiej hańby, nic on teraz nie m ógł przedsiębrać przeciw Czechom , a nawet inne sław iańskie ludy, jak Serb ow ie P o łab scy , którzy mu daninę p ła c ili, sko rzy­ stali ze sposobności, b y to jarzmo zrzucić; z biedą tylko udało się LudXvikowi ich pokonać w r. 851. W tym samym czasie pró b ow ał i R o ścisław , osadzony na tronie m orawskim przez Ludw ika, wysw obodzić swoją ojczyznę od zależności niem ieckiej. Ju ż w r. 855 w yru szył przeciw niemu L ud w ik na M oraw y, ale w rócił, nic nie zrobiwszy. R o ścisła w starał się nietylko o dobrą organizacyę środ ­ ków obronnych i tworzenia związków z nieprzyjaciółm i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kogo prosił Raskolnikow, żeby zaopiekował się jego siostrą?(1

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

Jeśli pracownik przedszkola zauważy podejrzaną osobę (agresywną) na terenie przedszkola powiadamia Dyrektora przedszkola lub osobę zastępującą Dyrektora lub

Planuje się rozebranie istniejących zewnętrznych schodów do piwnicy oraz jednej studzienki doświetlającej oraz zasypanie pozostałych po rozbiórce wykopów. Należy

niejszyrni i s?u?yli tylko konno, wobec czego mo?na by?o tak?e?.

1) Spółce przysługuje prawo ochronne na znak towarowy „MMYY&”. Z tytułu opłat licencyjnych uiszczanych przez inny podmiot za korzystanie z tego znaku towarowego

Najbardziej wyrazistym przykładem przeniesienia się owego zewnętrznego zróżnicowania do cyberprzestrzeni jest zaistnienie w sieci islamskich fundamentalistów, w tym

Po odbiór cateringu zapraszamy do Stodoły Howieńskiej w Pomigaczach Zamówienia przyjmujemy z minimum 5-dniowym wyprzedzeniem. Usługa cateringowa zawiera