• Nie Znaleziono Wyników

Rola "zasobu społecznego" w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego Józefa Supińskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rola "zasobu społecznego" w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego Józefa Supińskiego"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Zdzisław Szymański

Rola "zasobu społecznego" w teorii

rozwoju społeczno-ekonomicznego

Józefa Supińskiego

Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska. Sectio H, Oeconomia 25, 55-78

(2)

A N N A L E S

U N I V E R S I T A T I S M A R I A E C U R I E - S K Ł O D O W S K A L U B L I N — P O L O N I A

VOL. X X V , 5 SECTIO H 1991

Z akład H istorii G ospodarczej i M yśli E konom icznej W ydziału E konom icznego UMCS

Z d z i s ł a w S Z Y M A Ń S K I

Rola „zasobu społecznego”

w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego Józefa Supińskiego

T he R ole of ’’Social R esou rces” in Józef S u p iń sk i’s T h eory of Socio-E con om ic D evelop m en t

Twórczość naukow a Józefa Supińskiego (1804— 1893), filozofa i eko­ nom isty, p rzy p ad ająca na początek drugiej połow y X IX w ieku, zm ie­ rzała do stw orzenia teorii rozw oju k ra ju zacofanego gospodarczo. U czest­ nik pow stania listopadow ego, a n astępnie em igrant p rzebyw ający przez kilkanaście lat we F ra n cji (do r. 1844), szczególnie w yraźnie dostrzegał niedorozwój gospodarczy i opóźnienie cyw ilizacyjne ziem polskich w sto ­ sunk u do E uropy Zachodniej.

P o by t we F ra n cji nie ty lk o w yo strzy ł jego optykę na sp raw y polskie, lecz sta ł się rów nież źródłem in spiracji jego poglądów teoretycznych. W k ra ju ty m około r. 1830, m imo dom inacji spirytualizm u, wciąż żyw e b y ły tra d y c je filozofii Oświecenia, reprezentow ane podówczas przez obóz „ideologów” , tj. naw iązujących do m aterializm u oświeceniowego uczniów C o n d illa c a 1, rozw ijała się działalność uczniów H enry k a Saint-Sim ona, czyli saint-sim onistów , głoszących potrzebę zbudow ania nowego u s tro ju społecznego — system u przem ysłow ego. W latach 1830— 1842 ukazało się 6-tom owe dzieło tw órcy pozytyw izm u A ugusta Com te’a Cours de

philosophie positive (W y k ła d filozofii p o zy ty w n e j).2 Jednocześnie we

F ran cji w ielką popularnością cieszyły się d o k try n y ekonom istów libe­ ralnych, w ty m przede w szystkim teo ria ekonom iczna J. B. S ay’a.

Działalność naukow a Supińskiego, piszącego u schyłku epoki ro m an ­ tyzm u, m im o że m iała c h a ra k te r opozycyjny w stosunku do p an u jącej podówczas w Polsce filozofii idealistycznej, w y ra sta ła jed nak w dużej m ierze z ducha m ijającej epoki. Podobnie jak w ielu przedstaw icieli n au k społecznych w E uropie Zachodniej w pierw szej połowie X IX w ieku oraz m yślicieli polskich epoki m iędzypow staniow ej (1831— 1863), Supiński m iał am bicję stw orzenia ogólnego system u filozoficznego integrującego

1 P or. W. T a t a r k i e w i c z : H istoria filozofii, W arszaw a 1978, t. II, s. 139— 140 oraz t. III, s. 17.

(3)

d o ro b ek filozofii i n au k społecznych, i wiodącego do pow stania w szech­ ogarniającej nau k i o człow ieku i społeczeństw ie.3 Z am iar swój zrealizow ał w dw óch pracach: M yśli ogólnej fizjologii powszechnej (w drugim w y d a­ n iu ty tu ł zm ieniony na: M yśl ogólna fizjologii wszechśw iata), w ydanej po raz pierw szy we Lw ow ie w 1860 r. oraz Szkole polskiej gospodarstwa

społecznego (Lwów, t. I 1862, t. II 1865).

M yśl o konieczności stw orzenia nau k i o społeczeństw ie nie była czym ś now ym w nauce eu ro p ejsk iej. P o stu la t tak i w ysunęli ju ż encyklopedyści. Z założenia m iała to być n au k a rów nie pew na i ścisła ja k n au ki p rzy ro d ­ nicze, w inna też opierać się na fak ta ch pow iązanych z sobą, czyli u jęty c h w praw a. W nauce fran cu skiej p ojaw iły się w tej k w estii trz y koncepcje. J e d n a z nich zakładała, że tak ą n au k ą może stać się ekonom ia polityczna szeroko pom yślana, jako n au k a o twórczości ludzkiej w każdej dziedzi­ nie, w ty m także in te le k tu a ln e j i arty sty c z n e j. D ruga koncepcja w sk a­ zyw ała na celowość utw o rzen ia „m atem aty k i so cjalnej” , koncepcję zaś u tw o rzen ia „fizjologii społecznej” , czyli nau ki społecznej op artej na zna­ jom ości p raw n a tu ry ludzkiej, w ysunęli na przełom ie X V III i X IX s tu ­ lecia w spom niani już wyżej tzw. „ideologowie” .4

Pom ysł uczynienia z fizjologii podstaw y n au k i o społeczeństw ie był tak że przew odnią ideą działalności pisarskiej Saint-Sim ona.5 Tw orzoną przez siebie nauk ę społeczną nazyw ał on „fizjologią społeczną” , lub za­ m iennie „fizyką ciał organicznych” , gdyż będąc przekonany o m onistycz- nej s tru k tu rz e św iata sądził, iż św iat organizm ów żyw ych rządzony jest ty m i sam ym i p raw am i, co inne zjaw iska p rzy ro d y .6

W ślad za S aint-S im onem , a w brew pow ściągliw em u stanow isku C om te’a 7, S upiński za naczelną naukę o społeczeństw ie uznał ekonomię

3 M ów ił o tym S u p iń sk i w p rzem ó w ien iu podczas ju b ileu szu 50-lecia pracy p isa rsk iej. P atrz J. S u p i ń s k i : Pism a, t. V, W arszaw a 1883, s. 283— 284. C el ta k i u ja w n ił także w „P rzed m ow ie” do p ierw szego w y d a n ia „M yśli ogólnej fizjologii w sz e c h św ia ta ”. P atrz: J. S u p i ń s k i : P ism a , t. I, L w ó w 1872, s. 35—36. L iteratura przedm iotu a n alizu jąca dorobek teo rety czn y Józefa S u p iń sk iego n ie jest zbyt obfita. Z w ięk szy ch op racow ań n a leży w y m ien ić m on ografię M irosław a O rłow sk iego „ P o ­ g lą d y ekonom iczne Józefa S u p iń sk ieg o ”, W arszaw a 1938 oraz d w ie prace B arbary S k a r g i : N a r o d z i n y p o z y t y w i z m u p o ls k ie g o (1831— 1864), W arszaw a J1964 i opraco­ w a n ie Józef S u p iń s k i i je go filo zofia „ m i a r y ” zam ieszczone w zbiorze P olska m y ś l filo zofic zna i sp o łe c zn a tom p ierw szy, 1831— 1863, W arszaw a 1973. W ym ien ien i a u to ­ rzy ogran iczyli się jed n ak do om ów ien ia jed n eg o asp ek tu pogląd ów Supińskiego: M. O rłow sk i jego k on cep cji ek on om iczn ych , B. Skarga p ogląd ów filozoficzn ych . Brak opracow ania w sposób ca ło ścio w y o cen iającego dorobek teoretyczn y S u p iń sk iego zubaża naszą w ied zę o tej znaczącej postaci w p olskiej m y śli filo zo ficzn ej ii ek o n o ­ m icznej X IX w iek u . R zutuje to w sposób o c zy w isty na ocen ę roli zasobu społecznego w jego teorii rozw oju sp ołeczn o-ek on om iczn ego.

4 Por. B. S k a r g a : C o m t e , W arszaw a 1966, s. 24.

5 P atrz: H. S a i n t - S i m o n : W p r o w a d z e n i e do p ra c n a u k o w y c h d z i e w i ę t n a ­ s t e g o w ie k u , [w:] C. H. de S a i n t - S i m o n : P is m a w y b r a n e , t. I, W arszaw a 1968, s. 261.

6 D la u tw o rzen ia „ fizjo lo g ii sp o łeczn ej” S a in t-S im o n p ragnął zsum ow ać doro­ b ek n a u k o w y czterech autorów : V icq -d ’A zyra — fran cu sk iego lekarza, jednego z tw ó rcó w p o d sta w n o w o czesn ej an atom ii p orów n aw czej, fizjo lo g ó w C abanisa i B i- chata oraz filo zo fa z k ońca X V III w ie k u C ondorceta. Por. P. A n s a r t : Sociologie de S a in t -S i m o n , P a ry ż 1970, s. 38— 39.

7 S u p iń sk i w y ra źn ie zaznacza, że lek tu ra K u r s u filo zofii p o z y t y w n e j C om te’a n a su n ęła m u p o m y sł u tw o rzen ia n au k i sp ołeczn ej. P atrz: J. S u p i ń s k i : P ism a, t. I, ed. cit., s. 84

(4)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego... 57

polityczną. Za przykładem S ay ’a, program ow o uznającego jedynie fak ty za przesłankę rozum ow ania, i w zw iązku z tym porów nującego naukę ekonom ii do f iz y k i8, Supiński tw orzoną przez siebie nau kę społeczną określał niekiedy nazw ą „fizyki społecznej”. „Fizyka społeczna”, czyli n au ka ekonom ii politycznej m iała być pochodną system u teoretycznego Józefa Supińskiego określanego przezeń m ianem „um iejętności pow szech­ n e j”, a będącego syntezą w iedzy op artej na badaniach em pirycznych, czyli n au k „rzeteln y ch ”, nazyw anych rów nież „um iejętnościam i szcze­ gółow ym i”.9

Swój system teoretyczny Supiński definiow ał rów nież nazw ą „fizjo­ logii w szechśw iata”. O pierał go bowiem na działaniu jednego, ogólnego i niezm iennego p raw a w yrażającego ścisłą łączność m iędzy św iatem p rz y ­ rody, czyli „św iatem pow szechnym ”, a św iatem ludzkim , p rzy zachow aniu specyfiki tegoż ostatniego.10 W oparciu o tradycję francuskiej m yśli filo- zoficzno-społecznej przełom u X V III i X IX w ieku, w tym przede w szyst­ kim S aint-Sim ona, oraz wypow iedzi polskiego uczonego okresu późnego Oświecenia Ję d rz e ja Śniadeckiego, Supiński uznał graw itację, czyli praw o powszechnego ciążenia, za naczelne praw o przyrody i społeczności ludz­ kiej, określając je m ianem „ p ra p ra w a ”.11

W świecie przyrody, będącym jednością dwóch elem entów składow ych: m aterii i ruchu, prapraw o w ystępuje pod postacią działania sił w praw ia­ jących m aterię w ru ch i w zajem nie się rów now ażących: siły rzu tu , czyli „pędu indyw idualnego” tkw iącej w jednostkach i siły rozkładu. Ta druga w in te rp re ta c ji Supińskiego nie jest tylk o siłą przyciągania, „spójnią jednostek całych” utrzy m u jącą całość poszczególnego ciała, lecz przede w szystkim spójnią pierw iastków , czyli siłą rozkładu jednostek, skutkiem czego w świecie p rzy ro d y jest ona uprzedm iotow ieniem rozprzężenia i śm ierci. Podobnie jest w świecie ludzkim , gdzie siła rzu tu jest przede w szystkim w yrazem egoizmu, p rzejaw em w alki człowieka o byt, podczas gdy siła rozkładu fu nkcjonuje jako czynnik w iążący coraz silniej jed no st­ kę z większą całością, ze społeczeństw em .12 Pow yższy tok rozum ow ania był w ynikiem m aterialistyczno-m onistycznych założeń system u filozo­ ficznego Supińskiego, jego m echanistycznego stanow iska w kw estii u jm o­ w ania zjaw iska życia. W reflek sji związanej z p rob lem aty k ą człowieka u Supińskiego w yraźnie dom inuje n atu ralisty czn y p u n k t w idzenia. Czło­ w iek — w jego pojęciu — jako istota posiadająca dw oistą, cielesno-du- chową n a tu rę jest sw oistą częścią b y tu m aterialnego. Tworząc w obrębie św iata powszechnego św iat w łasny podlega zarówno praw om powszech­ nym , „praw om przyrodzonym ” jak je nazyw a a u to r Myśli ogólnej, jak i praw om społecznym . P raw a w y stępujące w społeczeństwie, p raw a „fi­ zyki społecznej” są jednak pochodne wobec „praw p rzyrodzonych” , czyli p raw fizykalnych.

Uosobieniem siły życia w przyrodzie i u człowieka jest siła rzu tu .

8 Patrz: J. B. S a y: T r a k t a t o ekon om ii p o lity c z n e j, W arszaw a 1969, s. 49 i 63. Por. tak że K. G i d e i K. R i s t: H istoria d o k t r y n e k o n o m ic zn y c h od f i z j o k r a t ó w do c z a s ó w n a jn o w s z y c h , t. I, W arszaw a (przed 1936 r.), s. 139.

9 J. S u p i ń s k i : P ism a , t. I, ed. cit., s. 40—41 oraz 45— 46. 10 Ibid., s. 29.

11 Ibid., s. 60— 61 i 70— 72 oraz 84.

(5)

U człow ieka ogniskuje się ona w jego powłoce cielesnej, a jej narzędziam i są m ow a oraz w ładze um ysłow e.

Ze zdolnością człow ieka do odczuw ania zmysłowego, m yślenia i w y ­ rażan ia tychże m yśli za pom ocą m ow y korespo nd ują dw ie inne cechy dane tylko g atunkow i ludzkiem u, k tó re będąc narzędziam i jego siły rz u tu w szczególny sposób w y o d ręb n iają go ze św iata organicznego. Tym i p rz y ­ m iotam i są w iedza i praca. Człowiek grom adzi wiedzę dzięki zmysłom i w ładzom um ysłow ym . To w łaśnie w iedza, m im o że jej istota jako p ie r­ w iastk a o c h arak terze duchow ym nie może być przedm iotem badań n a u ­ kow ych, zapew nia człow iekowi panow anie nad św iatem . Je st ona bowiem siłą, k tó ra odk ryw a i grom adzi tajem n ice p rzy ro d y (w stw ierdzen iu tym uw idacznia się ch a ra k te ry sty c z n y dla pozytyw izm u p rio ry te t nau k p rz y ­ rodniczych w system ie n au k „ rz e te ln y c h ”), siłą zaś p rzek u w ającą m yśl w w y tw o ry m a te ria ln e je st p raca lud zk a.13 W naw iązaniu do ekonomii klasycznej praca tra k to w a n a jest przez Supińskiego jako środek do za­ spokojenia p o trzeb w łasnych człow ieka i zachow ania b y tu gatunkow ego. W jego teorii je st ona zarazem elem entem sp ajającym społeczeństwo, zasadniczą form ą więzi społecznej. W iedza i p raca m ają p rzy tym cha­ r a k te r społeczny i tw orzą fu n d am en t b y tu poszczególnych ludzi, narodów i całej ludzkości.14

Zarów no w świecie pow szechnym , jak i w społeczności ludzkiej z siłą rz u tu koegzystuje siła rozkładu. W organizm ie człow ieka jej rola zw ię­ ksza się w m iarę procesów starzen ia się.15 Z jej działaniem w iązał Su- p iń sk i pow stanie i kształto w an ie się w artości etycznych, m oralnych, a ta k ­ że pow stanie społeczeństw a.

K oncepcja społeczeństw a Józefa Supińskiego m a c h a ra k te r n a tu ra li- styczny. Nie ak cep tu je on teorii atom istycznej w yw odzącej się z filozofii Ośw iecenia, a tra k tu ją c e j społeczeństw o jako lu źny zbiór jednostek, nie zgadza się też z ujm ow aniem społeczeństw a jako całości ponadindyw i- d u aln ej. Społeczeństw a — pisze S upiński — nie m ożna ujm ow ać biorąc za p u n k t w yjścia rozum ow ania li ty lko p raw a p rzyro d y, ani też w yłącznie p raw a ludzkie nie w yw odzące się z p ra w fizykalnych.

W p rzek o nan iu a u to ra M yśli ogólnej z p u n k tu w idzenia p raw p rz y ­ ro dy ludzkość nie jest jeszcze odrębną całością, lecz zbiorem indyw iduów , a w ięc pojęciem ab stra k cy jn y m , człow iek zaś jest przedstaw icielem jed ­ nego z w ielu g atunków zw ierząt i niczym w ięcej. Ludzkość po jm u je więc Supiński podobnie jak C om te.16 „Człow ieczeństw o jest zbiorem ludzi dziś żyjącym , znikłych, i ty ch k tó rzy jeszcze żyć nie zaczęli; jest określeniem istot podobnych sobie; w stępujących jedne, w m iejsca opróżnione przez drugie, lub istn iejących jedne obok d ru g ic h ” .17 Czynnikiem spraw czym

13 Ibid., s. 137— 138 i 144— 145. Jako d eista S u p iń sk i n ie p osu n ął sdę tak daleko by za p rzykładem m aterializm u o św iecen io w eg o , a zw łaszcza La M ettrie’go uznać proces m y ślen ia jako proces m a teria ln y , a jego rezu ltat za w y tw ó r tk an k i m ózgo­ w ej. P rzy okazji w a rto jed n a k odnotow ać, że to p o d k reślan ie roli w ła d z u m y sło ­ w y ch jako czyn n ik a w y ró żn ia ją ceg o czło w iek a ze św ia ta zw ierząt b yło tak że ch a ­ ra k tery sty czn e dla fizjo k ra ty A. R. J. T urgot. P atrz: A . R. J. T u r g o t : R o z p r a w a o h is to rii p o w s z e c h n e j , [w:] Filozofia fr a n c u s k ie g o O św iecen ia, W arszaw a 1961, s. 300.

14 J. S u p i ń s k i: P ism a , t. I, s. 150— 152. 15 Ibid., s. 122.

16 Por. J. S z c z e p a ń s k i : Socjologia. R o z w ó j p r o b l e m a t y k i i m e t o d , W arsza­ w a 1969, s. 58— 59.

(6)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego.., 59

pow staw ania społeczeństw a nie m ogły być rów nież jedynie p raw a stano­ wione przez ludzi, nie odw ołujące się do p raw fizykalnych. P ra w a takie są zbyt słabe i w ątłe, a ich „[...] zew nętrzna postać zm ienia się co chw ila”, by b yły w stanie pogodzić sprzeczne in teresy poszczególnych jednostek i w ytw orzyć trw a łą więź m iędzyludzką.18

Człowiek będąc częścią p rzyro dy odróżnia się jednak od pozostałych istot organicznych, w tym przede w szystkim od zw ierząt, zdolnością do tw orzenia w łasnych w artości. Taką w artością jest społeczeństwo, k tóre będąc „[...] w yrobem ludzkim , pow stałym na praw ach przyrodzon ych” p rzy b iera szczególne cechy, nie tracąc zw iązku ze św iatem pow szechnym .19 Siłą sp ajającą jednostki ludzkie w społeczeństwo jest siła rozkładu. Je st to czynnik, k tó ry przen ik a całą społeczność ludzką. Z drugiej stro ny dążenie jednostek do uspołecznienia, owa „tow arzyskość” jest ich „gib- kości sk u tk iem ” (tzn. zdolności dostosow ania się do w arunków ), czyli efektem działania siły rzu tu pow iązanej z siłą rozkładu tkw iącą w sa­ m ych jednostkach. Te dwie siły tw orzą w sum ie podstaw ę „odpowiedni p ierw iastek ” pełniący rolę więzi, spoiwa jednoczącego jednostki ludzkie w społeczeństwo. Dzięki działaniu tych sił społeczeństwo jest „[...] ca­ łością przyrodzoną, całością zw iązaną p raw am i niezależnym i już od woli człow ieka” , k tó ra zachow uje jedn ak samoistność tw orzących je jednostek, podobnie jak w ram ach u k ład u słonecznego zachow ują sw oją sam odziel­ ność poszczególne p lan ety .20

Mimo posługiw ania się term in em „organizm społeczny” (o czym n i­ żej) koncepcja społeczeństw a Supińskiego nie jest teo rią organicystyczną, n aw et w w ersji nie w pełni jeszcze sprecyzow anej, jak a w ystępu je u Com­ t e k .21 Stosunek jednostki do społeczeństw a nie jest stosunkiem kom órki do organizm u, ale stosunkiem dwóch przeciw staw nych sił działających zgodnie z praw am i m echaniki. Supiński podkreśla, że organiczna synteza i harm onia obu tych sił jest rzeczą niem ożliwą. W przyrodzie m iędzy tym i siłam i w ytw arza się sam orzutnie równowaga, natom iast w społe­ czeństw ie osiągnięcie takiej rów now agi jest o wiele tru d n iejsze i w ym aga „ u m ia ru ” i „rów now ażenia” sprzeczności społecznych.22

Tą część „fizyki społecznej”, czyli n auki „gospodarstw a społecznego” (bo tak ą nazwę nosiła tw orzona przez Supińskiego ekonom ia polityczna), k tó ra zajm uje się badaniem p raw n atu ra ln y c h rządzących społeczeń­ stw em , a więc badaniem tego co w nim niezm ienne, nazyw ał Supiński „organizm em społecznym ” albo „ sta ty k ą ” , część zaś tra k tu ją c ą o sp ra ­ w ach bieżącego funkcjonow ania społeczeństw a, czyli o in sty tu cjach ule­ gających stałym przeobrażeniom — „m echanizm em społecznym ” albo „dyn am ik ą” . Oba term in y zaczerpnął od Com te’a, nadał im jed nak inne znaczenie. H istoriozofia wchodzi u Supińskiego w skład staty k i, podczas gdy szereg zagadnień „[...] k tó re leżą niejako poza obrębem p raw p rz y ­

18 Ibid., s. 154— 155. 19 Ibid., s. 156. 20 Ibid., s. 158— 160.

21 Por. H. B e c k e r i H. E. B a r n e s : R o z w ó j m y ś l i s p o łe c zn e j od w i e d z y lu ­ d o w e j do socjologii, W arszaw a 1965, t. II, s. 186 oraz J. S z c z e p a ń s k i : Socjologia. ..., op. cit., s. 66.

22 Por. Z a r y s d z i e j ó w filo zo fii p o ls k ie j 1815— 1918, pod red. A. W alickiego, W ar­ szaw a 1983, s. 133.

23 J. S u p i ń s k i : Pism a, t. II, ed. cit., s. 12—13. Por ta k że B. S k a r g a : N aró- d z i n y p o z y t y w i z m u polskiego (1831— 1864), ed; Cit., s,-. 271--272.

(7)

rodzonych”, a w ięc p ro blem y zarządzania, w y m iaru spraw iedliw ości, po­ lity k i podatkow ej, stanow i przedm iot dyn am ik i.23

Supiński docenia w p ły w tak ich czynników , na pow stanie społeczeń­ stw a, jak : im puls zew n ętrzny (uczucie trwogi), czy też religia, w czym zbliża się do stanow iska w ybitnego angielskiego p rzedstaw iciela pozy­ tyw izm u H. T. B uckle’a 24, uw aża jednak, że trw ałą więź społeczną zro­ dziła dopiero w ym iana tow arow a. U m ożliw iła ona człowiekowi wydobycie się ze stan u na w pół zwierzęcego sta ją c się w raz z rodzącą się prod u kcją ostateczną przyczy n ą pow stania społeczeństw a. W zw iązku z tym S u ­ p iń sk i polem izuje z tezą A dam a S m itha, w m yśl któ rej skłonność do w y ­ m ian y jest cechą w rodzoną człowiekowi, jego cechą n a tu ra ln ą . W jego pojęciu w ym iana tow arow a jest w łasnym tw orem człowieka, „[...] płodem jego w iedzy” i stanow i ja k gdyby pom ost m iędzy zjaw iskam i ch arak te­ rystycznym i dla św iata p rzyrod y a zjaw iskam i w łaściwym i dla św iata ludzkiego. Dzięki w ym ianie handlow ej — Supiński naw iązuje w ty m m iej­ scu do tezy fizjo k raty A. R. J. T urgota 25 — n a ra sta zasób ludzkiej w iedzy w w y nik u k o n tak tu k u ltu r, w zrasta też w ydajność pracy ludzkiej. W ym ia­ n a handlow a jest więc w ażnym narzędziem postępu w e w szystkich dziedzi­ nach życia. Za jej p ośrednictw em pow szechna siła rozkładu rów now aży p raw a jednostek do w szystkich dóbr będących dziełem przy ro d y i p od­ po rządkow uje je d ziałaniu p raw n a tu ra ln y c h rządzących społeczeństw em , czyli praw om sta ty k i.26

W obu sw ych pracach S upiński w ym ienił siedem p raw staty k i, czyli „organizm u społecznego”. Sześć pierw szych z nich to p raw a pochodne od „ p ra p ra w a ” — p raw a powszechnego ciążenia. Są to więc praw a drugiego rzędu, w spólne dla p rzy ro d y i społeczności ludzkiej. Siódm e zaś — „ p ra ­ wo zasobu społecznego” , n ajw ażniejsze w jego system ie teoretycznym , m a tę właściwość, że opierając się na poprzednich, nie dotyczy ogólnych zjaw isk p rzyro dy , lecz jest specyfiką św iata ludzkiego.

K ategoria „zasobu społecznego” posiada ce n traln y c h a ra k te r w sy ste­ m ie społeczno-ekonom icznym Józefa Supińskiego. Je j zakres pojęciow y je st bardzo szeroki, o bejm u je zarów no treści ekonom iczne, ja k i socjo- logiczno-kulturow e. Nic też dziwnego, że Supiński pow racał w ielokrotnie do om ów ienia te j k ateg o rii na k a rta c h M yśli ogólnej fizjologii w szech­

świata i S z k o ły polskiej gospodarstwa społecznego, podając szereg jej

definicji.

Zasób społeczny to w rozum ieniu Supińskiego „w yrób ludzkiej siły r z u tu ”, w swej postaci su b stan cjo n aln ej p rzejaw ia się więc jako „nagro­

24 B u ckie a k cen to w a ł fak t, iż p oczątk i w szelk iej c y w iliza cji rozw ija ły się zaw sze w k rajach p od zw rotn ik ow ych i na obszarach tuż do ty ch krajów p rzyległych, gdzie zja w isk a przyrody są n a jw sp a n ia lsze i n a jstra szn iejsze, gdzie przyroda pod każdym w zg lęd em jest dla człow iek a n ajgroźn iejsza. P atrz: H. T. B u c k i e : Historia c y w i ­ li zacji w A n g lii, Ł I, W arszaw a 1873, s. 62— 63. Por tak że A. K r a w c z y k : H e n r y T h o m a s o religii, „E uhem er — P rzegląd R elig io zn a w cz y ”, 1977, nr 2/104, s. 61.

25 W edług T urgota głó w n ą przyczyną im m ob iln ości u m ysłow ej ii tow arzyszącego jej braku in n o w a cji k u ltu ro w y ch sta n o w i izolacja. W historii ludzkości czyn n ik iem najbardziej d yn am iczn ym jest k on tak t k u ltu r p o w o d o w a n y przez handel, m igrację lub w ojn y. T urgot u trzy m y w a ł rów n ież, że e w o lu cja cy w iliza cji polega na k u m u ­ lacji osiągnięć, ta k że każdy p ostęp k u ltu ry zw ięk sza tem po rozw oju. Por. H. B e- c k e r i E E. B a r n e s : R o z w ó j m y ś l i sp o ł e c z n e j od w i e d z y l u d o w e j do socjologii, ed. cit., t. II, s. 68— 70.

(8)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego... 61

m adzona wiedza i p rac a ”. Jako „w yrób czysto ludzki” stanow i on — jak już wyżej w zm iankow ano — n a tu ra ln ą więź łączącą poszczególne jed ­ nostki w „całość zbiorow ą” , czyli w społeczeństwo, jest też ty m p ie r­ w iastkiem , k tó ry w yróżnia społeczność ludzką w obrębie św iata p rz y ­ rody.27

W skład zasobu społecznego wchodzą zarów no dobra m aterialn e p rze­ tw orzone p racą ludzką, jak i w y tw o ry ludzkiego ducha istniejące „[...] w m yśli i p ojęciu” . Zasobem społecznym nie są więc dobra w olne w y stę­ pujące w przyrodzie ani też w ytw ory ludzkiego um ysłu, spekulacje m y ­ ślowe, nie służące potrzebom człowieka „[...] pojęcia pow stałe poza rze­ czyw istym św iatem ”. Tylko zespolenie p rzyrody z ludzkim działaniem jest w stanie utw orzyć „istność środkow ą” czyli now y tw ó r zaw ierający w sw ym jestestw ie właściwości św iata przyrody, a jednocześnie żyjący „życiem ludzkości” i będący w arun k iem zachow ania autonom ii św iata ludzkiego w „organiźm ie pow szechnym ”.28

Zasób społeczny posiada więc dw oistą n atu rę. P raca i wiedza są przy ty m czynnikam i w zajem nie się su b sty tu u jący m i w różnych proporcjach. Rola tej o statniej nie ogranicza się do zastępow ania pracy. W iedza jest bowiem rów nież czynnikiem k reu jący m nowe potrzeby, k tórych zaspo­ kajan ie w ym aga konieczności w zrostu produkcji. W iedza k ieru je p racą człowieka, co stanow i specyfikę wszelkich jego wysiłków , w yróżniającą go spośród innych istot organicznych.29

Elem enty k o n sty tu u jące zasób społeczny nie zachow ują się identycz­ nie w toku ich w ykorzystyw ania. Zużyciu ulega zew nętrzna, m aterialn a powłoka zasobu, podczas gdy wiedza i p raca w nim zaw arte nie giną, lecz są w ykorzystyw ane przez następne pokolenia. Zjawisko to podobne jest do procesów zachodzących w przyrodzie, w której przekazyw anie życia jednym istotom dokonuje się często drogą uśm iercania innych. Analogię odnaleźć m ożna w świecie ludzkim , gdzie trw ałą w artość m ają czyny ludzkie, a nie ciało człow ieka.30

P o w stały dzięki tw órczej sile rz u tu jednostek zasób społeczny siła rozkładu zam ienia z czasem, za pośrednictw em w ym iany handlow ej, na w y tw ó r stanow iący własność ogółu. W ten sposób staje się on „zbiorem w artości społecznych” , k tó ry ch narastan ie um ożliw ia w zrost prod uk cji dóbr m aterialn y ch i upow szechnienie ośw iaty. O dróżnia to tę kategorię od pojęcia zapasu grom adzonego przez zw ierzęta, czy też przez człowie­ ka. Zapasy tw orzone są zazwyczaj z dóbr, istniejących w przyrodzie d a r­ mo, z m yślą o p rze trw a n iu w tru d n y ch , odbiegających od n orm y w a ru n ­ kach; ich okres trw an ia jest krótki, po czym znikają one bez śladu. W przeciw ieństw ie do zapasów poszczególne elem enty w iedzy ludzkiej wTchodzące w skład zasobu społecznego d ają się przechow yw ać na czas przek raczający długość życia ludzkiego, co upodabnia je do niezniszczal­ nych w swej istocie p ierw iastków św iata fizycznego.31

W stosunku do społeczeństw a ludzkiego zasób społeczny pełni rolę analogiczną co zasób przyrodniczy we wszechświecie. Ich rozm ieszczenie

27 Ibid., s. 198.

28 Ibid., s. 195— 196 i 198. 29 Ibid., s. 193— 195. 30 Ibid., s, 197.

(9)

zazwyczaj jest nierów nom ierne, co pow oduje w jednym p rzy pad ku d ys­ proporcje w rozw oju żyw ych organizm ów , w drugim zaś rozw arstw ienie ekonom iczne członków społeczeństw a. Różnice, jakie je dzielą, są jed n ak zasadnicze. Zasób przyrodniczy nie podlega praw om rozw oju, podczas gdy zasób społeczny pow iększa się w ysiłkiem rą k i um ysłów kolejnych pokoleń. Oba służą organizm om zbiorow ym , lecz ich zużycie produ k cyjn e bądź k onsum pcyjne dokonuje się odm iennym i drogam i. Zasób p rzy ro d n i­ czy nie zm ienia sw ych właściwości użytkow ych, podczas gdy zasób spo­ łeczny ulegając oddziaływ aniu człow ieka ciągle zm ienia form y zew nętrz­ ne p rzy jm u ją c niezliczone postaci w zależności od tego, jakie człowiek nadać m u zam ierza. P ow oduje to, że w jego dw oistej n a tu rz e i w speł­ nianych przez niego fu n k cjach p o tęg u ją się elem enty duchow e, typow o ludzkie, a więc „[...] m yśl, wiedza i praca kierow ana w iedzą”.32

K ategoria zasobu społecznego jako zespołu w artości zarów no in te le k ­ tu aln e j, jak i m ate ria ln e j n a tu ry różni się — zdaniem J. Supińskiego — w sposób dość isto tn y od pojęcia w artości w tra d y c y jn y m ujęciu ekono­ m istów anglo-francuskich. W artość jako kateg oria ekonom iczna jest bo­ w iem określonym pojęciem oderw anym od sta n u rozw oju społecznego, pojęciem pełniącym jedynię fu n kcję k w a n ty ta ty w n ą w relacjach w ym ien­ nych, zasób społeczny zaś jest „rzeczą” , czyli w y stęp u je w form ie zm a­ terializo w anej, realn ej, je st „je stestw e m ”, a nie pojęciem a b stra k c y j­ n ym .33

Od pojęcia zasobu społecznego należy — zdaniem Supińskiego — od­ różnić rów nież pojęcie k a p ita łu . To ostatnie cechuje się brakiem precyzji i w ieloznacznością. K ateg o ria zasobu społecznego obejm uje p rzy ty m znacznie szerszy w achlarz pojęć aniżeli k ap itał, chociaż w jej skład nie w chodzą w łaściw ości św iata przyrody, jak np. bogactw a n atu raln e. S u - piński nie a k c ep tu je w ięc definicji k ap itału, k tó rą operow ała ekonom ia liberalna uw zględniająca jedynie p ro d u k cy jn y asp ek t te j kategorii. W ska­ zuje on, że zasób społeczny o bejm uje także te w szystkie dzieła cyw ili­ zacji (np. „m alow idła, rzeźby, ogrody”), k tó re służąc u p rzy jem n ien iu ży­ cia i kształceniu in te le k tu człow ieka w społeczeństw ach cechujących się wyższym stopniem o św iaty i zamożności um ożliw iają zarazem dalszy roz­ wój. Pow stać one m ogą jedynie tam , gdzie nagrom adzony uprzednio za­ sób społeczny je st na ty le duży, iż pozw ala część środków skierow ać na zaspokojenie p o trzeb wyższego rzęd u .34

Szeroki zakres w prow adzonej przez a u to ra M yśli ogólnej kategorii zasobu społecznego zaw ażył na rów nie szeroko przez niego u jęty m p rze d ­ miocie ekonom ii politycznej jako nau k i o społeczeństw ie. Nic też dziw ­ nego, że działający pod koniec X IX w ieku w A u strii L ud w ik Gum plowicz nazw ał Józefa Supińskiego pierw szym socjologiem polskim .35

Z podobnym ty p em rozum ow ania spo tyk am y się ty lk o u a m e ry k ań ­

32 Ibid., t. I, s. 201— 202 oraz t. II, s. 155. 33 Ibid., t. II, s. 140.

34 Ibid., s. 144— 146. P o jęcie k ap itał — p isze S u p iń sk i — jest rów nież n ie a d e ­ k w a tn e ze w zg lęd u na d otych czasow ą tra d y cję polską. W język u p olskim przełom u X V III i X IX w iek u sło w o k a p ita lista oznaczało czło w ie k a p osiad ającego zasoby p ie ­ n iężn e w kruszcach szla ch etn y ch i w y p o ży cza ją ceg o je na procent, z czasem zaczęło ok reślać ludzi d ok on u jących operacji p ap ieram i w a rto ścio w y m i. Ibid., s. 156.

(10)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego... 63

skiego ekonom isty H en ry C arey ’a, k tó ry w swoim 3-tom ow ym dziele

Principles of Economy (Zasady ekonomii politycznej — u kazały się w la­

tach 1837— 1840) rozróżniał św iat p rzyro dy istniejący darm o i św iat ludz­ ki, w k tó ry m decydujący jest m om ent p racy człowieka. W okresie pisania sw ych podstaw ow ych prac teoretycznych Supiński nie znał jed n ak kon­ cepcji C arey ’a.36

Pojęcie zasobu społecznego jest więc oryginalnym pom ysłem S upiń- skiego. Z uw agi jedn ak na dw oistą n a tu rę tego pojęcia, na udział w nim w iedzy jako jednego z dwóch kom ponentów , kategoria zasobu społecznego gromadzonego przez kolejne pokolenia może być ro zpatryw an a jako w ie­ low iekow y dorobek k u ltu ry . Pojęciem o podobnej treści operow ał już w końcu X V III w ieku przedstaw iciel młodszego pokolenia encyklopedy­ stów — A. N. de C ondorcet.37 Nie w ydaje się jednak tra fn a próba B. S k a r­ gi, zaprezentow ana w jej p racy Narodziny p o z y ty w iz m u polskiego (1831—

1864), porów nania roli zasobu społecznego w system ie teoretycznym J. S u ­ pińskiego z pojęciem k u ltu ry w filozofii Com te’a, obejm ującej przede w szystkim w artości in telek tu aln e i m oralne. Powyższego to ku rozum o­ w ania a u to rk a nie p o d trzy m u je w późniejszym opracow aniu, zaś w m o­ nografii ,,Com te” w yraźnie podkreśla, że w filozofii Com te’a p raca nigdy nie uzyskała w ysokiej rangi, nie była dla niego celem, lecz tylko środkiem do celu, stąd też za naukę o społeczeństw ie uznał on nie ekonom ię poli­ tyczną, lecz socjologię.38

W koncepcji zasobu społecznego uw idacznia się natom iast w yraźne podobieństw o do rozum ow ania Saint-Sim ona i saint-sim onistów . S ain t- -Sim on — jak pisali jego uczniowie — analizując praw a rozw oju spo­ łeczeństw w ym ieniał trz y rodzaje działalności ludzkiej: uczucie, in teli­ gencję i działalność m aterialną. W przeciw ieństw ie jednak do A ugusta C om te’a, u którego uczucie zostało podporządkow ane wiedzy, S aint-S i- m on um ieszcza uczucie i wiedzę na jednej płaszczyźnie i oba poddaje in du strii, działaniu.39 Ta dom inacja czynników ekonom icznych w życiu społecznym znalazła u Saint-Sim ona w yraz w wadze jaką przyw iązyw ał on do n au k i ekonomii politycznej w przyszłym u stro ju in d u strialn y m .40 N iew ątpliw ie koncepcja dw oistej n a tu ry zasobu społecznego zdradza w yraźne pokrew ieństw o z ekonom ią liberalną, zwłaszcza francuską, p ierw ­ szej połow y X IX w ieku. Szczególnie w yraźny jest w ty m względzie w pływ 36 Por. M. O r ł o w s k i : P o g lą d y ek o n o m iczn e Józefa Supiń skie go, op. cit., s. 32. W dodatku do II tom u S z k o ł y p o ls k ie j g o s p o d a r s tw a społeczn ego S u piński pisze, że z pracą C areya (chodzi najpraw dopodobniej o pracę H arm onia in t e r e s ó w roln ika, p r z e m y s ł o w c a i kupca) zapoznał się w tłu m aczen iu na język n iem ieck i już po roz­ p oczęciu druku tegoż tom u sw ego dzieła. P atrz: J. S u p i ń s k i : Pism a, t. III, L w ów 1872, s. 335 i n.

37 Por. A. N. C o n d o r c e t : S zk ic obrazu p o stę p u duch a lu dz kiego w dziejach , [w:] Filozofia fr a n cu sk ieg o O św ie cenia , op. cit., s. 306.

38 Por. B. S k a r g a : N a r o d z in y p o z y t y w i z m u polskiego (1831— 1864), op. cit., s. 288— 289; B. S k a r g a : Józef S u p iń s k i i je go filozofia „ m i a r y ”, op. cit., s. 654; S k a r g a : C o m te, op. cit., s. 34—35.

39 P atrz: A. B a z a r d, B. P. E n f a n t i n: D o k tr y n a S ain t-S im o n a , W arszaw a 1961, s. 172.

40 Por. S z c z e p a ń s k i : Socjologia..., op. cit., s. 39. S tan ow isk o S ain t-S im on a pod zielał H enryk K am ieński, autor Filozofii e k o n o m ii m a t e r i a ln e j lu d z k ieg o s p o ł e ­ c z e ń s tw a . Por. Z. S z y m a ń s k i : P r z e d m i o t i rola ekon om ii p o li ty c z n e j w s y s t e m i e n au k w u ję c iu H e n r y k a K a m i e ń s k ie g o i Józef a Supiń skie go, [w:] A nn. Uruiv. M ariae C u rie-S k łod ow sk a, sectio H, L ublin 1979/1980, s. 216—217.

(11)

teorii p ro d u k cji J. B. S a y ’a. Proces p ro d u k cji po jm u je Say jako proces tw orzenia użyteczności.41 W przeciw ieństw ie jed n a k do Supińskiego tra k ­ tującego zasób społeczny jako zapas „[...] w ypracow anych użyteczności, bez w zględu czy te u tk w iły w ciałach m artw y ch , czy stały się potęgą m yśli” 42, Say odróżnia użyteczność dóbr m aterialn ych i niem aterialnych.

Jeszcze w iększa zbieżność m yślow a w y stę p u je m iędzy koncepcją za­ sobu społecznego Supińskiego a w yw odam i K arola D unoyera, „znakom i­ tego fracuskiego ek o n o m isty” ja k go określa a u to r S z k o ły polskiej. D u- noyer, piszący w pierw szej połowie X IX w ieku, zagorzały zw olennik libe- realizm u i w olnej konkurencji, rów nież za a try b u t produkcyjności pracy uw ażał tw orzenie użyteczności tkw iących zarów no w przedm iotach m a ­ terialn y ch , jak i w do brach n iem aterialny ch. O dm iennie jedn ak aniżeli Say nie dokonyw ał on rozróżnienia m iędzy bogactw am i m aterialn y m i i n iem aterialn y m i, k tó re w jego pojęciu jako użyteczności tw o rzy ły je d ­ ność.43

Na szerokie p o trak to w an ie przez J. Supińskiego kategorii zasobu spo­ łecznego oddziałał też zapew ne w p ływ niem ieckiej szkoły narodow ej i h i­ storycznej w nauce ekonom ii. W słabiej rozw iniętych gospodarczo N iem ­ czech w rozw ażaniach ekonom istów na plan pierw szy w y bijała się p ro ­ b lem atyk a narodow ych zdolności w ytw órczych. Poniew aż N iem cy w p ie r­ wszej połowie X IX w ieku sta ły rów nież na niższym poziom ie w dziedzi­ nie n au k przyrodniczych i technicznych, pojęcie bogactw a i k ap itału roz­ szerzano na całość dorobku in telektualn ego tra k tu ją c go jako k ap itał n ie­ m aterialn y , duchow y. A nalogicznie szerzej też ujm ow ano pojęcie pracy p ro du k cy jnej.

Z takim k ieru n k iem rozum ow ania spoty kam y się już u A dam a H. M ül- le ra ; przedstaw iciela ro m anty zm u w naukach społecznych. Do bogactw a p ań stw a zaliczał on oprócz dóbr m aterialn y ch , k u ltu rę i cyw ilizację oraz siły i zdolności obyw ateli. Obok znanych od czasów S m ith a trzech czyn­ ników pro d u kcji M üller w yróżniał jeszcze czynnik czw arty — k ap itał duchow y. T rak to w ał go p rz y ty m za najw ażniejszy, jako decydujący o produkcyjności pracy .44

Pew ne podobieństw o istn ieje też m iędzy zasobem społecznym J. S u ­ pińskiego a pojęciem sił w ytw órczych F ry d ery k a Lista, głównego p rzed ­ staw iciela szkoły narodow ej. Do pojęcia sił w ytw órczych L ist włącza, poza przem ysłem jako elem en tem n ajw ażniejszym , także czynniki jak oś­ ciowe, takie jak: ustró j p a rla m e n ta rn y , stan m oralności i k u ltu ry , a n a ­ w et wolność sum ienia i p rasy , sądy przysięgłych, jaw ność sądow nictw a, k on tro lę nad a d m in istracją itd. Całą tę koncepcję przeciw staw ia su b sta n ­ cjalnem u pojęciu bogactw a A dam a S m ith a.45

41 Patrz: J. B. S a y : T r a k t a t o e k o n o m i i p o l i t y c z n e j c zy li p r o s t y w y k ł a d s p o ­ sobu, w ja k i się t w o r z ą , r o z d z ie l a ją i s p o ż y w a j ą b o g a c tw a , W arszaw a 1960, s. 83— 88. R ów n ież epigon szk o ły k la sy czn ej, ek on om ista a n g ielsk i J. S. M ili, w ślad za S a y ’em , tra k to w a ł prod u k cję jako tw o rzen ie u żyteczn ości. Patrz: J. S. M i l i : Z a s a d y e k o ­ nom ii p o l i t y c z n e j i n ie k t ó r e j e j z a s to s o w a n ia do filo zofii społeczn ej, t. I, W arszaw a 1965, s. 81—83.

42 J. S u p i ń s k i : P ism a, t. II, s. 140.

43 Por. K. G i d e i K. R i s t : H istoria d o k t r y n e k o n o m i c z n y c h od f i z j o k r a t ó w do c z a s ó w n a j n o w s z y c h , Ł II, op. cit., s. 36— 37.

44 Por. E. T a y l o r : H istoria r o z w o j u e k o n o m ik i, t. I, P oznań 1957, s. 207. 45 Ibid., s. 213.

(12)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego.., 65

W zakresie pojęcia zasobu społecznego i szerokiego ujm ow ania p rzed­ m iotu ekonom ii politycznej istn ieją też filiacje m yślow e m iędzy Supiń- skim a koncepcjam i starszej szkoły historycznej w Niemczech. W skazuje na to w yraźnie treść końcowych fragm entów Myśli ogólnej fizjologii

wszechświata (dopisek 22), gdzie Supiński akcentuje fak t rozw oju piś­

m iennictw a ekonomicznego w Niemczech po r. 1848.46 Na podkreślenie zasługuje zwłaszcza związek m iędzy m yślą Supińskiego a poglądam i B. H ildebranda. U H ildebranda w yraźnie w ystępu je teza o integralny m c h arak terze życia społeczno-gospodarczego i o konieczności tra k to w a n ia ekonom ii politycznej jako części ogólnej nauki o k u ltu rze, uw zględnia­ jącej m om enty etyczne.47

Zasób społeczny — cen traln a kategoria system u teoretycznego Józefa Supińskiego jest głów nym w ątkiem , szkieletem jego teorii rozw oju spo­ łeczno-ekonom icznego. Przez p ry zm at sposobów pow iększania zasobu spo­ łecznego ro zp a tru je on zagadnienia etyki, zasady budow y „organizm u społecznego”, czyli praw a „staty k i” oraz drogi postępu społecznego. Ob­ serw acja działania siły rzu tu i rozkładu w przeszłości i na ty m tle n a­ rastan ie zasobu społecznego sta ły się też kanw ą jego rozw ażań historio­ zoficznych.

Pow stanie i kształtow anie się w artości etycznych, m oralnych w iązał Supiński z działaniem siły rozkładu, będącej w y tw orem społecznego w spółżycia ludzi. Podobnie jak encyklopedyści francuscy (Helw ecjusz i Holbach), a przede w szystkim w y b itn y ety k czasów Rew olucji i C esar­ stw a K. Volney 48, zasady m oralne postępow ania człowieka tw orzył w y ­ chodząc z jego biologicznej konstytucji. Samo życie uznał więc za cel istnienia człowieka 49, różniąc się w ty m od postaw y w spółczesnych m u filozofów narodow ych (Libelt, Cieszkowski, Trentow ski). O dm iennie też aniżeli oni stał na gruncie relaty w izm u etycznego. Supiński podkreślał, że postępow aniem człowieka rządzą p raw a odzw ierciedlające w łaściwe danem u okresow i historycznem u p u n k ty w idzenia i człowiek ,,[...] w yjść nie może poza okres k tó ry go w ydał i w k tó ry m ży je” .50

E tyka Supińskiego ro zp atry w ała więc problem y m oralne w granicach życia ludzkiego, w pow iązaniu z ziem skim i w arunk am i egzystencji czło­ wieka. Podobnie jak w ielki m yśliciel starożytności A rystoteles, a u to r

Myśli ogólnej w ysuw ał p o stu lat aktyw izm u życiowego jako jedyną drogę

sam odoskonalenia człowieka. Do głównych obowiązków człowieka zaliczał naukę i pracę. Zgodnie z duchem Oświecenia cenił takie cechy c h a ra k te ­ ru, jak praw ość, pracow itość, oszczędność, w strzem ięźliw ość, schludność,

46 J. S u p i ń s k i: Pism a, t. I, s. 386.

47 Por. E. T a y l o r : Historia r o z w o j u ekon o m ik i, t. I, op. cit., s. 217— 218. 48 W w y d a n y m w 1793 r. k atech izm ie m oraln ym V olney podkreślał, że m o ra l­ ność, którą zam ierza w yłożyć, to nauka fizyczn a i geom etryczna p od legła regułom i obliczeniom , tak jak in n e nauki ścisłe. W e w cześn iejszej zaś pracy pośw ięcon ej h istoriozofii (Ruiny, c zy li ro z w a ż a n ia nad p r z e m ia n a m i p a ń s t w ) ok reślał m oralność jako n au k ę fizy k a ln ą złożoną z elem en tów , z k tórych składa się organizm człow ieka. Por. M. O s s o w s k a : M oraln ość m ie szc z a ń sk a , W rocław 1985, s. 286.

49 „P rzeznaczeniem m oim — p isał J. S upiński — być zatem m usi: istn ieć dla sieb ie w za w isło ści od w szy stk ieg o ; istn ieć ch w ilę tylko, a trw ać jeszcze poza tą chw ilą; — dbać o sieb ie na korzyść całości; — służąc całości, służyć sob ie”. Patrz: J. S u p i ń s k i : Pism a, t. I, s. 98.

50 Ibid., s. 253 oraz t. III, s. 303.

(13)

rzetelność, p o tępiał zaś próżniactw o, m arn o traw stw o , egoizm.51 Była to ety k a naw iązująca w y raźn ie do postulatów B eniam ina F ran k lin a — ety ka w y rażająca in te resy m ieszczaństw a, w w a ru n k ach polskich ogólnie rzecz biorąc w a rstw średnich zm ierzających do podźw ignięcia ekonomicznego k ra ju .

Z podanej przez Supińskiego definicji zasobu społecznego jako w y ­ tw o ru ludzkiej siły rz u tu — nagrom adzonej w iedzy i p racy w y n ikają określone konsekw encje w zakresie stosunków w łasnościow ych. P ro b lem u tego dotyczy pierw sze p raw o sta ty k i, czyli „organizm u społecznego” stw ierdzające, że w szystko to co stanow i m ate rię w raz z jej w łaściw ościa­ m i jako część „istnienia pow szechnego” nie może być niczyją własnością, gdyż dane jest darm o. W łasnością in dy w idu alną czyli p ry w a tn ą mogą stać się jedynie p ro d u k ty ludzkiego tru d u . W p ro d u k ta c h ty ch zaw arta jest bowiem zarów no m ate ria , jak i elem ent ludzki będący pozostałością jego p racy i w iedzy. D obra przy ro d y istniejące darm o, pozostając w łas­ nością w szystkich pokoleń nie m ogą stać się w łasnością in d yw idualną.52

Supiński zdecydow anie w y stę p u je przeciw ko d o ktryn om kom unistycz­ n ym głoszącym h asła w spólnej w łasności. W jego przek o naniu p ostu lat zrów nania ludzi w zakresie dostępu do dó br m a te ria ln y c h jest propozycją u to p ijn ą, rów nie niem ożliw ą do realizacji jak niem ożliw ą jest rzeczą w y ­ gładzenie nierów ności na pow ierzchni ziemi. Na przeszkodzie tem u stoją p raw a w szechśw iata, p raw a fizykalne, k tó ry ch odbiciem w społeczności ludzkiej są n a tu ra ln e różnice m iędzy poszczególnym i osobnikam i pod względem um ysłowości, ta le n tu czy dyspozycji. W zrost poczucia spraw ie­ dliw ości w stosunkach społecznych może realizow ać się nie poprzez za­ sadę w spólnej własności, lecz drogą pow iększania się zasobu społecznego.53

W łasność p ry w a tn a , d efiniow ana przez Supińskiego jako „w rodzona w łasność”, tra k to w a n a je st przez niego, zapew ne pod w pływ em filozofa francuskiego p rzełom u X V III i X IX w ieku — p rzedstaw iciela g ru p y „ideo­ logów ” D e stu tt de T rący, jako in te g raln a część n a tu ry człowieka, a więc za p raw o św iata ludzkiego w y pły w ające z ogólnych p raw p rzyrody. W łas­ ność p ry w a tn a stanow i więc w rozum ieniu Supińskiego podstaw ow y ele­ m en t życia gospodarczego. Jednocześnie z inspiracji tw ó rcy podstaw lib e­ ralizm u Jo h n a Locke’a 54 i w imię akty w izm u życiowego człowieka, S u ­ p ińsk i przeciw staw ił się b iern em u używ aniu własności, bez osobistego do niej w k ładu w łaściciela.

Supiński dostrzega zw iązek m iędzy postępem technicznym d okonują­ cym się dzięki zasobowi społecznem u, a procesem doskonalenia się sto ­ sunków społecznych. K o n sta tu je w zra sta ją c y na p rzestrzeni dziejów lud z­ kości stopień sub sty tu cji pracy ludzkiej „przyrodzoną p racą” , czyli no­ w ym i doskonalszym i narzędziam i p rac y oraz energią tk w iącą w p rzy ro ­ dzie, jako jed n y m i z w ielu postaci zasobu społecznego. Podkreśla, po­ w ołując się na a u to ry te t A rystotelesa, iż w efekcie m echanizacji p ro ce­ 51 K ry ty k u ją c m a rn o tra w stw o części zam ożnego sp o łeczeń stw a S u p iń sk i w s k a ­ z y w a ł, że prow adzi ono n ie ty lk o do zubożenia posiadaczy, lecz rów n ież p om niejsza m o żliw o ści ak u m u lacji b ogactw a całego kraju. W ślad za F ran k lin em zw racał u w a g ę jak trudno jest b ied n em u czło w ie k o w i p ostęp ow ać uczciw ie. Ibid., s. 149.

52 Ibid., s. 161— 163 oraz t. II, s. 48. 53 Ibid., t. I, s. 308— 309 oraz 326.

54 Por. J. B a s z k i e w i c z , F. R y s z k a : H istoria d o k t r y n p o li ty c z n y c h i p r a w ­ n ych , W arszaw a 1970, s. 235 i 239.

(14)

Rola „zasobu społecznego” w teorii rozwoju społeczno-ekonomicznego... 67

sów p ro duk cji n astęp u je zniesienie różnych form zniew olenia, „zw ierzę- cości” jak to określa, w stosunkach społecznych. Pisze więc, że podczas gdy w Europie Zachodniej ” [...] m achina w yręcza ręce lud zkie”, w Polsce ,,[...] niem al wszędzie jeszcze ręk a zastępuje m achinę”.55

Podobnie jak większość ówczesnych ekonom istów Supiński jest e n tu ­ zjastą postępu technicznego. Postęp techniczny dokonujący się poprzez badania naukow e, odkrycia i w ynalazki zmienia s tru k tu rę rzeczową za­ sobu społecznego. Wchodzące w jego skład nowoczesne środki tra n sp o rtu , przede w szystkim koleje żelazne, um ożliw iają k o n tak ty gospodarcze m ię­ dzy odległym i nieraz k rajam i i ludam i służąc pogłębieniu lokalnego i m ię­ dzynarodow ego podziału pracy. W ten sposób dokonujący się dzięki zaso­ bowi społecznem u podział p racy spełnia w ażną rolę więzi społecznej za­ pew niając obustronne korzyści ludziom w ykonującym różne czynności zawodowe, wiążąc z sobą poszczególne regiony, a naw et k ra je .56 W ystę­ pujące u J. Supińskiego, podobnie jak i u H. K am ieńskiego 57, w ątk i po­ stęp u industrialno-cyw ilizacyjnego, pow stałe na podłożu obserw acji i za­ fascynow ania się szybkim tem pem przeobrażeń techniki w y tw arzania i rozw oju środków kom unikacji, to w ątki prepozytyw istyczne.

Podział pracy i postęp techniczny są w yrazem działania praw a „po­ działu przyrodzonej i ludzkiej p rac y ” — trzeciego praw a „ sta ty k i” w y ­ wodzącego się z p raw a „rozm aitości pow szechnej” , a więc następstw em zróżnicow ania w arunków n atu raln y ch , w k tórych żyje człowiek. W arunki te k sz ta łtu ją obyczaje i inne form y współżycia m iędzy ludźm i (Supiński naw iązuje w ty m przy p ad k u do rozum ow ania M onteskiusza i innych m yślicieli X V III wieku), w in n y też w pływ ać na treść uchw alanych ustaw .58

Podział pracy i m echanizacja procesów w ytw órczych są też, w edług Supińskiego, narzędziem w alki człowieka przeciw ko czw artem u p raw u w spólnem u dla p rzy ro dy i społeczności ludzkiej, p raw u „ograniczoności”, zaczerpniętem u od M althusa. Stw ierdzało ono, że stw orzony przez Boga św iat „stan ął cały i w ykończony”, wobec czego w szystko, co istnieje w przyrodzie jest zbiorem ograniczonym zarówno w aspekcie ilościowym, jak i z uw agi na m iejsce i okres trw an ia. W n atu ralisty czny m system ie J. Supińskiego działanie p raw a ograniczoności zakłada granice „m nożli- wości”, czyli pow iększania się istot organicznych. Zachw iana rów now aga m iędzy ilością środków pożyw ienia a ilością żywych organizm ów zostaje przyw rócona poprzez śm ierć jednych służących za pokarm drugich. W przyrodzie p an u je więc praw o w alki o byt, praw o, „wyścigów po­ w szechnych” — piąte z kolei praw o „staty k i” J. Supińskiego.59

P raw o „wyścigów pow szechnych” w ystępu je także w świecie ludzkim , gdzie w m iarę kurczenia się możliwości zaspokajania potrzeb drogą eks­ tensyw nego zawłaszczania p rzy ro d y pojaw iły się „w ew nętrzne w yścigi”, czyli w alka o b y t w obrębie społeczności ludzkiej. Te dwie postaci w alki o b y t początkowo w spółistniały z sobą, stąd sposoby i środki, jakim i po­ sługiw ano się w „w ew nętrznych w yścigach” nie różnią się zbytnio od

55 J. S u p i ń s k i: P ism a, t. II, s. 230—231. 56 Ibid., s. 241— 243.

57 P atrz: H. K a m i e ń s k i : Filozofia e k o n o m ii m a t e r i a ln e j lu d z k ieg o s p o ł e ­ c z e ń s tw a z d o d a n ie m m n i e js z y c h p is m filo zo fic zn ych, W arszaw a 1959, s. 54— 55.

58 J. S u p i ń s k i: P ism a, t. I, s. 163— 164 oraz t. II, s. 59— 63 i 65. 59 S u p i ń s k i : Pism a, t. I, op. cit., s. 168— 169 oraz t. III, s. 28—29.

(15)

m etod stosow anych w w alce ze św iatem zew nętrznym , czyli p rzyrodą. E w identnym tego p rzy k ład em są dzieje staro żytne, a zwłaszcza s ta ro ­ żytnego Rzym u, a w X IX w ieku fizyczne tęp ien ie Indian i niew olnictw o M urzynów na k o ntynencie am ery k ań sk im .60

U Supińskiego w y raźnie w y stęp u je więc m yśl, że na w yższych szcze­ blach rozw oju społeczeństw a ludzkiego n a ra sta ją c y dzięki w iedzy i p racy zasób społeczny pozw ala zastąpić eksploatację jednych grup, czy klas ludności przez drugie, pokojow ą w spółpracą na polu ekonom icznym . A k­ ceptow ał on co p raw d a tezę M althusa, że w dotychczasow ych dziejach ludzkości w ojny, czyli „w yścigi pow szechne” oraz klęski żywiołowe h a ­ m ow ały n ad m iern y w zrost ludności, ty m niem niej jako w yznaw ca filo­ zofii O św iecenia był p rzekonany, że w m iarę podnoszenia się poziom u cyw ilizacyjnego czynnikiem regu lacji liczby ludności stanie się „ośw iata i m oralność” , a p o stęp u jący dzięki zasobowi społecznem u w zrost w y d a j­ ności p racy i um iark o w an a, oględna konsum pcja zapew nią odpow iednie zw iększenie podaży żywności, osłabiając działanie p raw a ograniczoności.61 W p rzek on an iu Józefa Supińskiego pow iększający się w ysiłkiem rąk i um ysłów zasób społeczny pozwoli także w przyszłości złagodzić k o n ­ flik ty m iędzy gru p am i ludności, w strząsy i rew olucje społeczne zastąpić ew olucyjną drogą rozw oju. Myśl tę fo rm u łow ał praw dopodobnie pod w pływ em saint-sim onistów (Bazarda i E nfantina), głoszących tezę iż do­ ko nujący się postęp ludzkości polega na zanikaniu antagonizm u i w zrostu znaczenia czynnika asocjacji.62

Ten w ażny w aspekcie całościowych rozw ażań problem podjął S upiń- ski w obu sw ych pracach sprow adzając go do działania p raw a „rów now agi praw i obowiązków”, będącego szczególną postacią w ystępującego w ca­ łej p rzyrodzie p raw a „rów now agi m iędzy stanem czynnym i b iern y m ”. To ostatn ie z sześciu p ra w w spólnych dla p rzy ro d y i społeczności lu d z­ kiej, bezpośrednio poprzedzające praw o zasobu społecznego, jest znam ie­ niem harm onii istniejącej w m echanizm ie w szechśw iata, w rodzinie istot organicznych w y raża dążenie do zrów now ażenia p rzeciw staw nych sił ży­ cia i śm ierci. W odniesieniu do społeczności ludzkiej praw o to jest p od­ staw ą ładu społecznego rozum ianego jako praw o jednostek do wolności i ak ty w n ej działalności p rzy jednoczesnym w y p ełn ianiu ciążących na nich obowiązków.63

Zdaniem Supińskiego w łaściw e funkcjonow anie p raw a „rów now agi p raw i obow iązków ” opartego na p raw ie przyrodniczym w ym aga implicite istn ien ia takiego sy stem u politycznego i tak iej s tru k tu ry społecznej, k tó re pozw oliłyby z jednej stro n y na uniknięcie an arch ii (przykładem czego było liberum veto w Polsce przedrozbiorow ej), z drugiej zaś despotycznej fo rm y rządów . S ystem ta k i m ożliw y jest do realizacji jedynie w p rzy p a d ­ ku ścisłego pow iązania p ra w ustanow ionych, czyli p raw „m echanizm u społecznego” („d y n am ik i” ) z p raw am i fizykalnym i — praw am i „orga­ nizm u społecznego” . Słuszności tej tezy dow iodły — w jego przeko na­ niu — w ysiłki podejm ow ane przez różne organa ciał przedstaw icielskich na p rze strz e n i dziejów ludzkości, zakończone niepow odzeniem ze w zględu

60 Ibid., t. I, s. 170— 173. 61 Ibid., s. 169.

62 A. B a z a r d , B. P. E n f a n t i n : D o k tr y n a S a in t -S i m o n a , W arszaw a 1961, s. 173— 174.

(16)

R ola „zasobu sp ołeczn ego” w teorii rozw oju społeczno-ekonom icznego.., 69

na ich jed n ostro n ny ch arak ter, jak i pozytyw ne przem iany, jakie n a stą ­ p iły na p rzestrzen i ostatniego półwiecza (tzn. od R ew olucji F rancuskiej) w stanie s tru k tu ry i stosunków społecznych w Anglii, F ran cji i N iem ­ czech. Te ostatnie dokonały się w w yniku obalenia poprzednich u staw i przepisów praw nych wieńczących feudalny system stosunków produkcji i h ierarch ii stanow ej i w prow adzenia w życie „nowych u staw i stosun ­ ków ” odzw ierciedlających zwycięstwo „praw przyrodzonych” , czyli p raw „organizm u społecznego” (statyki).64

U Supińskiego w y stęp u je więc natu ralisty czn a koncepcja władzy. Z tych względów w skazuje on na jednostronny c h a ra k te r k lasy fikacji ustro jów politycznych K arola M onteskiusza (w ocenie tej w yraźnie n a ­ w iązuje on do C om te’a 65), chociaż zdaje sobie spraw ę z wielkości i do­ niosłości teoretycznej tej koncepcji. A u tor Szk o ły polskiej gospodarstwa

społecznego usiłuje więc uzupełnić i zm odyfikować pom ysły M onteskiu­

sza. Analogicznie do trzech form u stro ju państw ow ego m yśliciela fra n ­ cuskiego: republika, m onarchia k on sty tu cy jn a i system sam ow ładztw a, czyli despotyzm , k tó ry ch podstaw ą m iały być odpowiednio takie cechy w olicjonalne, jak: cnota, honor i bojaźń, w ym ienia trz y czynniki um ożli­ w iające, jego zdaniem , zachow anie specyfiki św iata ludzkiego w obrębie św iata p rzyrody: pracę, wiedzę i zasób społeczny. W iedza jest odpowied­ nikiem „cno ty ” u M onteskiusza, gdyż w ujęciu pozytyw istycznym takie pojęcia, jak cnota, p raw da i rozum są tożsame. Pojęcie zasób społeczny daje się zestawić z „honorem ” , trzeci zaś czynnik „praca”, k tó rej w yko­ nyw aniem obarczony został lud — najliczniejsza, a zarazem najm niej w ykształcona część narodu daje się porównać do „bojaźni” — cechy nie­ odłącznej z despotyczną form ą rządów .66

Z estaw ienie tych porów nań uw idacznia ta k ch arak tery sty czn y dla S u ­ pińskiego ideał harm onii, chęć uniknięcia skrajnych rozw iązań. Stąd nie­ przypadkow o pojęcie „zasobu społecznego” łączy się z ta k ą cechą jak „honor” — w łaściw ą m onarchii k o n sty tucy jnej. Z w ypow iedzi tej w y ła­ nia się też ideał przyszłego u stro ju politycznego. Supiński zdecydow anie potępia despotyczną form ę rządów — m onarchię absolutną. Opow iada się za system em k o n sty tu cy jn y m g w arantu jącym swobodę i p raw a oby­ w atelskie, a równocześnie dającym rękojm ię uniknięcia w strząsów i re ­ w olucji społecznych. Te dw a w aru n ki w sposób opty m aln y spełniała m o­ n archia k o n sty tu cy jn a (prawdopodobnie obserw acja w ydarzeń we F ra n ­ cji od końca X V III w ieku do zam achu stan u Napoleona III nasu nęła S u - pińskiem u m yśl, że ustró j repu b lik ań sk i nie g w arantu je stabilizacji po­ litycznej).

Supiński jest pełen ufności w możliwości bezkonfliktow ego rozw oju społeczeństw a w przyszłości. Z jego w ypow iedzi p rzebija przekonanie, że n a ra stają cy „zasób społeczny” , czyli przyspieszone tem po rozw oju gospo­ darczego oraz uzyskiw ane przez ludność swobody polityczne zapew nią w przyszłości h a rm o n ijn y postęp społeczny. Do takiego optym izm u upo­ w ażniała Supińskiego rów nież jego w izja historiozoficzna.

Teoria rozw oju społeczno-gospodarczego Józefa Supińskiego, ze w zglę­ 64 Ibid., t. III, s. 295— 296.

65 C om te d oceniając w ielk o ść m y śli M onteskiusza zarzucał m u n iem ożn ość w y j­ ścia poza sferę ab strak cji i m etafizyk i. Por. S k a r g a : C om te, op. cit., s. 72.

(17)

d u na ce n traln ą rolę, jak ą odgryw ała w niej kategoria zasobu społecznego, obejm u je zarów no filozofię przyrody, jak i filozofię historii. W swej filo­ zofii przy ro d y Supiński zm ierzał do ukazania elem entów ko n sty tu u jący ch zasób społeczny, filozofia h isto rii m iała z kolei przedstaw ić jak tw orzył się i n a ra sta ł tenże zasób społeczny w przeszłości i jak oddziaływ ał na oblicze poszczególnych epok i narodów .

K oncepcje historiozoficzne Józefa Supińskiego — dowód jego w ielkiej eru d y cji, g ru n to w n ej znajom ości dzieł histo rio grafii europejskiej i p o l­ skiej 67, pow stały z inspirującego w pływ u filozofii Ośw iecenia oraz filo­ zofii histo rii S aint-S im ona i Com te’a. J a k w spom niani m yśliciele, w p rze ­ ciw ieństw ie do idealistycznej filozofii niem ieckiej, Supiński tra k tu je z ja ­ w iska przyrodnicze i społeczne w sposób integ raln y. D ostrzega więc ist­ nienie p raw rozw oju historycznego społeczeństw a, w zorow anych na p r a ­ w ach p rzyrody.

H istoriozofia Supińskiego zaw ierała w yraźne cechy dialekty k i. Dzieje ludzkości ukazane zostały przez niego jako odwieczna w alka m iędzy p rze ­ ciw staw nym i ten d en cjam i uosobionym i przez dw ie siły: siłę rz u tu i siłę rozkładu. W alka ta prow adzi ostatecznie do zw ycięstw a siły uspołecznia­ jącej. W tak im sp o jrzen iu na przebieg procesu historycznego daje się zauw ażyć zbieżność koncepcji Supińskiego z założeniam i H. T. B uckle’a.68 A u to r M yśli ogólnej, zapew ne pod w pływ em S aint-S im ona i saint-sim o- nistów , zw raca uw agę, że dokonujące się powoli i zazw yczaj w sposób niedostrzeżony p rzem ian y w stosunkach społecznych niekiedy zostają gw ałtow nie przyspieszone, w w y nik u czego ludzkość zm ienia k ieru n ek swego rozw oju. Te rad y k aln e zm iany są — w jego ujęciu — odpow iedni­ kam i pojaw ienia się kom et, potopów i trzęsień ziemi w świecie przyro d y Rozw ijając tę m yśl Sup iń sk i pisze, że w czasach staroży tny ch rolę odpo­ w iednika kom ety w p rzestrzeni kosm icznej spełniło w życiu społecznym chrześcijaństw o, zjaw iskiem uosabiającym potop były w ędrów ki ludów, zaś p raw dziw ym trzęsieniem ziem i był upadek p aństw a rzym skiego.69 Podobnie jak Saint-Sim on, Supiński doszukuje się sił m otorycznych procesu historycznego zarów no w czynnikach m aterialn y ch (eksponując pod w pływ em T urgo ta szczególną rolę w ty m względzie w ym iany h a n ­ dlow ej), jak i in te le k tu a ln y c h (wiedzy ludzkiej). Takie stanow isko w y ­ nikało logicznie z dw oistej n a tu ry zasobu społecznego.70

W pływ S aint-S im ona uw idacznia się także w sposobie periodyzacji dziejów społeczeństw a przez Supińskiego. W system ie S aint-Sim ona

pe-67 L ektura prac Józefa S u p iń sk ieg o w sk a zu je, iż przedm iotem jego stu d iów b y ły prace h istoryczn e W oltera, h isto ry k a a n g ielsk ieg o G ibbona i in n ych m y ślicieli O św ie ­ cenia, h isto ry k ó w fran cu sk ich okresu rom antyzm u J. M icheleta, Guizota, a tak że p iszącego po fra n cu sk u S. S ism o n d ieg o oraz d zieł h istoriografii n iem ieck iej i p o l­ sk iej.

68 P atrz: B u c k i e : H istoria cyw ilizacji..., op. cit., t. I, s. 3 oraz 5—6. Już w sp ó ł­ cześn i S u p iń sk iem u p o ró w n y w a li jego k on cep cję historii z koncep cją B u ck le’a p od ­ k reśla ją c, że obaj autorzy k ła d li n acisk na d ziałan ie w dziejach sił natury. Por. B. S k a r g a : N a r o d z i n y p o z y t y w i z m u ..., s. 397.

69 J. S u p i ń s k i : Pism a, t. I, s. 260— 261. Por. tak że B a z a r d, E n f a n t i n : D o k t r y n a S a in t -S i m o n a , op. cit., s. 133— 136.

70 W przekonaniu S a in t-S im o n a do p ow stan ia i rozw oju n ow ego porządku — sy stem u p rzem y sło w eg o p rzy czy n iły się d ziałające w h istoryczn ym rozw oju Europy d w o ja k ieg o rodzaju siły: m a teria ln e s iły w ła sn o ści i produkcji oraz in telek tu a ln e siły nauki, od k ryw ające praw a rządzące św iatem . Por. S z c z e p a ń s k i : Socjologia. ..., op. cit., s. 38.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Omawiany tom jest trzecim z kolei w serii bibliografii historii nauk przyrodni­ czych Instytutu Historii Przyrodoznawtstwa i Techniki oraz Podstawowej Biblio­ teki

6 and 7* The results for buckling agree substantially v/ith plate theory for the case. of simply supported edges» Corrections of plate theory to allow for shear flexibility of

W św ietle powyższych rozważań nietrudno wysnuć wniosek, iż K o ­ pernik reprezentował w nauce lekarskiej kierunek postępowy, zbliżony zresztą do tego, jaki

Je»eli zaw¦zimy nasze rozwa»ania tylko do krat Banacha (bez zakªadania dodatkowych wªasno±ci o cz¦±ciowym porz¡dku), to sytuacja nie jest ju» tak jasna: je±li krata Banacha

Uwzględniając dotychczasowe wyniki badań nad religijnością, poczuciem sen- su życia i dobrostanem psychicznym, sformułowano następujące hipotezy badaw- cze: (1) Religijny

Tabela 5 obrazuje procentowy rozkład odpowiedzi na pytanie „Czy możemy zarazić się WZW typu B podczas badań endoskopowych?” Większość badanych (76,7%) odpowiedziała

This study conducted a comprehensive evaluation of three satellite precipitation products (TRMM (Tropical Rainfall Measuring Mission) 3B42, CMORPH (the Climate Prediction Center

Vervangende nieuwbouw van reguliere woningen - veelal corpora- tiewoningen - zorgt voor een stevige toename van voor ouderen geschikte woningen, omdat nieuwbouwwoningen heel vaak goed