Katarzyna Łągiewka
Psi narrator w "Dociekaniach psa"
Franza Kafki
Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 8, 219-235
A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
F O L IA L IT T E R A R IA PO L O N IC A 8, 2006
K a ta r z y n a Ł ą g ie w k a
P S I N A R R A T O R W D O C IE K A N IA C H P S A 1 F R A N Z A KAFKI
Polscy badacze d o ro b k u F ra n z a K afk i skupili się przede w szystkim na powieściach (w yjątkiem jest Przemiana) tego a u to ra b ąd ź też pisali o jego twórczości w sposób ogólny, p oddając analizie w ybrane w ątki, m otyw y, a najczęściej starają c się w skazać ich pow iązania z biografią pisarza. S tosun kowo niewiele m iejsca pośw ięcono n ato m iast jego krótszym utw orom . O po wiadania K afk i przyw oływ ane są w naszych o p racow aniach rzad k o , fu n k cjonują na zasadzie fragm entu, który m a potw ierdzać lub o b alać jakąś interpretację. T a k więc to nie one podlegają b ad an iu , są raczej narzędziam i badania innych utw orów . N ic dziwnego, że niek tó re z tych drobniejszych tekstów pozostają właściwie nieznane. W artykule tym p ró b u ję odw rócić sytuację. P rzedm iotem b ad a n ia jest, niem al zapom niane przez naszych b ad a czy, opow iadanie D ociekania psa, a inne, znane dobrze polskiem u czytel nikowi dzieła K afk i, pełnią tu funkcję pom ocniczą. Oczywiście nie piszę o Dociekaniach... jedynie po to, by nie uległy zupełnem u zapom nieniu, ale przede wszystkim ze względu n a dość niezwykły sposób, w ja k i została skonstruowana n a rracja tego tekstu.
* * *
Twórczość F ra n z a K afk i nie p oddaje się łatw o analizie. D ośw iadczenia wspólne wielu tw órcom , których m łodość przy p ad ała n a tru d n e la ta przeło mu wieków, poczucie kryzysu w artości, potw ierdzonego przez W ielką W ojnę, ale też bardzo osobiste przeżycia i przem yślenia przyczyniły się d o tego, że proza F. K afk i jest zapisem pew nego specyficznego, przez co bardzo tru d nego do zb ad an ia św iata.
1 Tytuł oryginału: Forschungen eines Hundes tłum aczony był też jak o : Badania psa i R o z
ważania psa. Pisząc pracę, opierałam się n a wydaniu: F. K a f k a , D ociekania psa, przeł.
L Czyżewski, K rak ó w 1988.
M im o niechęci współczesnego literaturoznaw stw a d o biografizowania, dzieła tego p isarza nie m o żn a p oznać bez pró b y zrozum ienia samego au to ra . „O d erw an e od życia K afk i jest niepełne, ja k b y am putow ane, bo połączone je st innym i, niż to byw a zazwyczaj, tajem niczym i więzami ze sw oim tw ó rc ą ” 2.
T u je d n a k pow staje pytanie: ja k zrozum ieć pisarza, k tó ry właściwie nigdy nie kom entow ał publicznie swojej tw órczości. Jeśli ju ż się o niej w ypow iadał, to ty lk o w obecności przyjaciół lub n a k a rta c h sw oich Dzien
ników , ale: „ D zienniki (w raz z D ziennikam i z podróży) nie odsłaniają nam
p raw ie niczego z jeg o opinii n a zasadnicze tem aty, k tó re m ogły go in teresow ać. D zienniki m ów ią n am o K afce w stadium wcześniejszym, gdy nie m a ty ch jeszcze opinii i ledwie jest dopiero jak iś K a fk a . Książka G u stav a Ja n o u c h a 3 pozw ala nam n ato m iast usłyszeć K a fk ę w swobodnej atm osferze bardziej pow szednich rozm ów [...]. A b y nie om ylić się co do znaczenia ty ch słów, należy jed n a k pam iętać, że skierow ane one były do m łodziutkiego, siedem nastoletniego człow ieka, którego m łodość, naiwność, pełna ufności spontaniczność poruszyły K afkę, ale bez w ątp ien ia sklonily także d o złagodzenia pew nych sądów , by nie stanow iły zagrożenia dla ta k m łodej isto ty ” 4. T ak że relacji przyjaciół F . K afk i (chociażby Maksa B ro d a 5) nie m ożem y trak to w ać ja k o w ypowiedzi zupełnie obiektywnych. T o raczej in terp retacje tw órczości, a naw et życia artysty.
Jak więc zrozum ieć dzieło pisarza, ja k poznać jego św iatopogląd? Badacze w yodrębnili istotę dośw iadczeń F. K afki w łaśnie w o p arciu o jego utwory. W obec tego b ard zo możliw e, że skazani jesteśm y n a „nieodczytanie” i nie zrozum ienie tej tw órczości. Błądzimy, kierując się ty lk o w skazów kam i, które w ydają się najbardziej uzasadnione.
Pierwszym stopniem d o zrozum ienia dzieła F . K afk i m oże być próba odpow iedzi n a pytanie, dlaczego dzieło to jest ta k silnie zw iązane z życiem swego a u to ra . N ie chodzi tu oczywiście o odnalezienie w u tw o rach F. Kafki elem entów jego biografii. „Życie K afk i to nie m ateriał literacki, ale siła m o to ry czn a jego pisarstw a, przyczyna i m yślow e tło, to p u n k t wyjściowy [...]. K a fk a nie pisał m oże o sobie; n a pew no nie czynił tego w tej najprost szej konw encji, k tó ra stanow i granicę m iędzy niezakam uflow aną autobio grafią a zm yśleniem posługującym się autentycznym przeżyciem . Pisał nato
2 Z. B i e ń k o w s k i , N a d dziennikiem Kajki, [w:] F . K a f k a , D zienniki 1910—1923,prze! J. W erter, K ra k ó w 1961, s. V. '
3 C hodzi tu o R ozm ow y z Kafką.
4 M . B l a n c h o t , W okół K afki,prze!. K . K ocjan, W arszaw a 1996, s. 82 (uw aga zamiesz czona w przypisie).
5 M . B r ó d , Franz K afka. Opowieść biograficzna. Polskie tłum aczenie p o d tytułu (w orygi nale: Eine Biographie)w skazuje n a charak ter tej książki, sytuując j ą pom iędzy literaturą faktu a beletrystyką.
Psi n a rra to r w Dociekaniach psa F ra n z a K afki 2 2 1
miast dla siebie” 6, ale „najdalszy był od przelew ania żalów n a papier, rozdrapywania w literaturze swoich ra n i prezentow ania ich św iatu ” 7. Swoje utwory F. K a fk a pisał, aby zrozum ieć siebie. Z apisyw anie d o zn ań (np. w Dziennikach), p ozostaw anie niejako „w śro d k u ” w łasnych przem yśleń, nie wystarczało. D o pełnego zrozum ienia, przeżycia, niezbędne było „wyjście poza siebie” , stw orzenie „w arunków eksperym entalnych” , w ykreow anie św ia ta i b ohaterów , k tó rzy pozw olą spojrzeć z perspektyw y n a najistotniejsze problemy8.
0 tym , że d la F . K afk i pisanie było przede w szystkim p ró b ą uchw ycenia jakiejś wielkiej praw dy, świadczy sposób, w ja k i tw orzył. Id e a ln ą sytuacją było dla niego pisanie całego u tw oru bez przerw y, bez o d ry w an ia się od pracy. Jeśli p o takiej przerw ie w racał d o pisania, ro b ił to z niechęcią. Często je d n a k nie w racał wcale. W łaściwie też nie w prow adzał d o swoich tekstów p o p raw ek , nie doskonalił ich form y. „ K a fk a w olał p o d jąć now ą próbę, niż k o n ty n u o w ać pracę, do k tó rej stracił ju ż przek o n an ie” 9. A le właściwie jeg o dzieła nie są niedokończone w tym sensie, w jak im zwykliśmy to rozumieć. T o nie p isan in a p o rzu co n a z b ra k u pom ysłu n a zakończenie. Przeciwnie, te n b ra k to nieodłączna część całości, k tó r a m a tak ie sam o znaczenie przy p ró b a c h in te rp re ta q i u tw oru, ja k k ażdy in n y jego elem ent. F. K afka p o rzu ca pisanie jednego tekstu p o to , żeby w następnym znów spróbować w yrazić to , co najistotniejsze, zupełnie ja k b y cały czas sta ra ł się napisać dzieło, k tó re wreszcie zawrze w sobie to co d la artysty najważniejsze. Stąd też testam ent F . K afk i — polecenie spalenia jeg o d z id - rozum ie się niekiedy ja k o „przyznanie się d o klęski, d o niem ożności absolutnego wciele nia idei w słow o” 10.
Badacze dzieła F . K afk i w skazują na k ilk a podstaw ow ych fak tó w , któ re miały wpływ n a życie i tw órczość pisarza. W szystkie one są składow ym i konfliktu m iędzy obow iązkam i w ynikającym i z przynależności do pewnej społeczności a „im peratyw em pisania” 11. T e obow iązki, n a k tó ry ch straży
6 M. W y d m u c h , Franz K ajka, W arszaw a 1982, s. 9.
I Ibidem, s. 21.
s Murice B lanchot pisze o tym w len sposób: „Fikcja literacka utw oru spraw ia, że w tym kto pisze, pow staje pewien dystans [...], bez którego nie m ógłby się w ypow iadać. Im bardziej pisarz uczestniczy w swej opowieści, tym bardziej dystans ten musi w zrastać [...]. N ie wystarczy więc bym napisał J e s t e m n i e s z c z ę ś l i w y . Póki nie napiszę nic innego, jestem zbyt blisko własnego ja, zbyt blisko w łasnego nieszczęścia, aby to nieszczęście stało się napraw dę moje w języku - nie jestem jeszcze nap raw d ę nieszczęśliwy. D opiero począw szy od m om entu, gdy dochodzę do tej dziwnej sytuacji: O n j e s t n i e s z c z ę ś l i w y , język zaczyna się konstruow ać jako język nieszczęśliwy d ia mnie, zarysowuje i projektuje pow oli św iat takiego nieszczęścia, jakie się w nim urzeczyw istnia” (M. B l a n c h o t , op. cit., s. 75).
s M. W y d m u c h , op. cit., s. 54.
10 R. K a r s t , D rogi samotności. Rzecz o Franiu Kafce, W arszaw a 1960, s. 34. II Określeniem tym posłużył się M . B lanchot, op. cit.
stal ojciec F . K afk i, to w pasow anie się w m ieszczański styl życia, a więc: skończenie „w łaściw ych” studiów , znalezienie dobrej pracy i założenie rodzi ny. D ru g a s tro n a tego k o n flik tu to p o trzeb a absolutnej w olności, którą dla F . K a fk i stanow iło niczym nie zakłócone pisanie. S tąd też trzy k ro tn e zry w anie zaręczyn (m ałżeństw o byłoby krokiem n a d ro d ze realizow ania miesz czańskich ideałów , ale też u tr a tą w olności, byłoby sp ro stan iem wymaganiom ojca, ale zaniechaniem w łasnych potrzeb) i u d ręk a ja k ą n ap ełn iała pisarza p ra c a w biurze to w arzystw a ubezpieczeniow ego.
O tym , ja k istotny był to konflikt, św iadczą słow a F . K afki: „Nienawidzę w szystkiego, co nie m a zw iązku z lite ra tu rą ” 12.
F . K a fk a w każdej w olnej chwili tw orzył. C o ta k usilnie próbował wcielić w słowo? C o m iało być celem tych zm agań ze so b ą we własnej tw órczości?
N a pow yższe p y ta n ia spróbuję odpow iedzieć w o p arciu o opowiadanie
D ociekania psa. Z nalezienie tych odpow iedzi nie je s t je d n a k najistotniejsze
d la m ojej pracy. B ędą on e tylko d ro g ą d o zrozum ienia, dlaczego narratorem sw ojego o p o w iad an ia F . K a fk a uczynił psa.
T o nie pierw szy anim alistyczny b o h a te r w tw órczości pisarza. Jeden z najbardziej znanych b o h ateró w jego dzieł - G reg o r S am sa (Przemiana) - przeistacza się w ro b ak a. M am y tu przykład m o ty w u m etam orfozy czło w ieka w zw ierzę, a opisow i podlega św iat ludzki, a nie zwierzęcy. Natomiast w D ociekaniach psa, Schronie czy Śpiewaczce Józefinie, czyli N arodzie myszy akcja zo stała przeniesiona całkow icie w św iat zw ierząt. C hoć, o czym przyjdzie nam jeszcze się przekonać, w szystkie książki F . K afk i dotyczą św iata ludzi.
Dociekania psa to opow iedziana w pierwszej osobie h isto ria życia pew
nego p sa w łaśnie, o któ ry m wiemy tyle, że m iał d ługą, w ełnistą i „szaro- b iało żó łtą” sierść, a gdy był m łody „chw alono zw łaszcza jego widok od p rzodu, sm ukłe nogi, piękny sposób trzym ania głow y” . N a sz ą uw agę zwraca je d n a k nie wygląd zwierzęcia, ale dośw iadczenia i przem yślenia ta k nietypo wego b o h a te ra i n a rra to ra jednocześnie:
Jakże zm ieniło się m oje żyde, a jed n ak ja k niezm ienione p o zostało o n o w islode! Kiedy sięgam m yślą w stecz i przypom inam sobie czasy, gdy żyłem jeszcze wśród lu d u i uczestniczyłem we wszystkich jego troskach, pies między psam i, stw ierdzam , p rzyglądając się tem u z bliska, że od daw ien d aw n a coś było nie w porządku, istniało jakieś niewielkie pęknięde [...), sam w idok jakiegoś drogiego m i bliźniego, którego spostrzegałem ja k b y w nowym świetle, ko n stem o w ał m nie [...], ba, pogrążał w rozpaczy. U siłow ałem w m iarę m o żn o śd samego siebie u d o b ru ch ać (s. 5)13.
12 Cyt. z D zienników 1910-1923 F. K alk i, za: M . W y d m u c h , op. cit., s. 55. 13 Ten i następne cytaty przytaczam n a podstaw ie: F . K a f k a , D ociekania psa; numery stron w naw iasach.
Psi n a rra to r w Dociekaniach psa F ran z a K afki 223
Ten pies od czasu swojej m łodości odczuw ał jak iś egzystencjalny niepokój, nawet coś więcej, sk o ro ta k dotkliw ie to przeżyw ał. Potw ierdzeniem , że coś faktycznie jest nie tak , ja k być pow inno, stał się d la niego w idok tańczących psów. M ało tego że tańczyły, robiły to w nieprzyzw oitej d la ich gatunku pozycji: chodziły w yprostow ane n a tylnych łapach:
Fe, do diabla! O dsłaniały swą nagość i chełpliwie wystawiały j ą n a p o k az [...], a kiedy, ulegając n a chwilę lepszemu popędow i, opuszczały przednie nogi, m artw iały z przerażenia, jakby to był b łąd , ja k b y N a tu ra była błędem Czy świat oszalał? (s. 13)
Największe w rażenie n a psie zrobił je d n a k nie sam taniec, ale tow arzy sząca m u m uzyka. N ad jej znaczeniem przyjdzie n am się jeszcze zastanow ić. W każdym razie to p odglądane z ukrycia w ydarzenie położyło kres beztros kiej młodości psa, choć wyznał: „daje tu znać o sobie m o ja w rodzona natura, k tó ra z pew nością gdyby nie było koncertu, znalazłaby sobie inną sposobność, żeby się objaw ić” (s. 16). T ak więc objaw ienie było nieuniknione. Bohater sam kw estionuje praw dziw ość tego, co się stało. Być m oże au ra niezwykłości, k tó ra otaczała zdarzenie, była tylko tw orem dziecięcej w yob raźni i należy w szystko skw itow ać zdaniem : „rodzice, zam iast pozw alać dzieciom sw obodnie w ałęsać się bez celu, pow inni uczyć je trzym ać język na wodzy i szanow ać starszych” (s. 15). A jed n ak , m im o p ró b ra q o n a liz o w ania owego zajścia, pies nie u sp o k a ja się. Z aczyna dociekać. M a ło tego, sw oją dziecięcą n a tu rę , k tó r a każe m u o w szystko pytać, zachow uje d o czasów starości. B ezustannie prow adzi niezwykłe b ad an ia, p ró b u jąc zgłębić pow ód swego niepokoju.
Nie bez przyczyny, pisząc o tym w ydarzeniu, użyłam słowa: „objaw ienie” . Narrator opow iada: „ z jakiegoś m iejsca w ciem ności wyszło n a światło siedem psów ” (s. 9), ta k zaczyna się relacja, k tó rą k o ń czą słowa: „ p o chwili zniknęły w raz z całym zgiełkiem i blaskiem w m ro k u , z którego się wyłoniły” (s. 14). O w a inform acja, obejm ująca k lam rą opis w ydarzenia, sugeruje słuszność psich dom ysłów . P rzedstaw iona sytuacja je st ja k gdyby chwilowym objawieniem pew nej tajem nicy. T o , co m iało po zo stać w m ro k u , co nie miało być pozn an e, nagle u k azało się w dziennym świetle. I ten m om ent prawdy stał się udziałem m łodego psa.
Co w tak im razie oznacza psi taniec? Czy d a się go objaśnić tak , abyśmy p o zn ali sens tego objaw ienia? N ie jest to chyba m ożliw e, gdyż „wszystko co się w duszy K afkow skich postaci dzieje, objaw ia się [...] w postaci o b razów zew nętrznych [...]. W ydarzenia dziejące się p o za czło wiekiem [czy ja k w tym w ypadku psem - K .Ł .] są w gruncie rzeczy projekcją jego przeżyć” 14, z n a tu ry rzeczy są więc niejasne i należy raczej próbować je przeżyć niż w ytłum aczyć w kateg o riach zdrow ego rozsądku.
C hodzi tu raczej o w yw ołanie pewnych d o zn ań , przeczuć, a nie o dokładny opis.
T ym , co ju ż po pobieżnej lekturze zw raca uw agę czytelnika, jest nie zw ykłość przedstaw ionego tu psiego św iata. D o głów nego b ohatera nie zastosujem y naszej wiedzy o psach, zarów no tej, której kom pendium stano w ią słow niki sym boli, ja k i tej najoczywistszej, znanej n am z własnego dośw iadczenia. N ie m o żn a tu m ów ić o żadnym praw dopodobieństw ie psy chologicznym , o jakie - w ybierając narrację pierw szoosobow ą - dbali pisarze, F. K a fk a kreuje (zresztą nie tylko w tej książce) świat zupełnie inny, rządzący się praw am i, k tó ry ch czytelnik uczy się dopiero w trak cie lektury. Mamy tu różne psie obrzędy, m agię, niezrozum iały jest dla nas sposób, w jaki psy zdobyw ają pożywienie:
[...] znajdujem y je n a ziemi, ziemia potrzebuje jed n ak wody, k tó rą j ą zraszam y, żywi się n ią i jedynie za tę cenę daje n a m nasze pożywienie, k tórego pojaw ienie się m ożna zresztą - o czym rów nież nie należy zapom inać - przyspieszyć za po m o cą pew nych zaklęć, śpiewów i gestów (s. 18).
Psy kształcą się, p ro w ad zą b ad an ia naukow e, filozofują. D o kolejnych osobliw ości należy istnienie psów latających, k tó ry ch n a tu r a szczególnie interesuje b o h a te ra opow iadania.
C o oznacza niezw ykłość tego św iata? J a k ą funkcję pełnią dziwne fakty z psiego życia? W edług jednego z badaczy tej tw órczości: „ K afk a pisał o sam otności ludzkiej, z luźnych skraw ków zaobserw ow anej i przeżytej rzeczyw istości m o n tu jąc rzeczywistości now e i nie istniejące - tw orzył bez osobow e, pozbaw ione wszelkich mim etycznych zobow iązań środow isko, w ja kim łatwiej m u było w ypróbow yw ać w arianty w łasnych konfliktów ze świa tem , w yciągać z nich ogólnie znaczące w nioski, czynić, innym i słowy, to, co niem al zawsze jest d o m en ą praw dziw ego pisarstw a: indyw idualny los i do świadczenie p odnosić n a poziom uniw ersalny” 15.
O tym , że stw orzona przez F . K afkę rzeczyw istość jest ja k gdyby środow iskiem eksperym entalnym , którego obserw acja m a prow adzić do w niosków uniw ersalnych świadczy też sceneria, w jakiej rozgryw a się akcja, czy raczej odbyw ają dociekania (bo właściwie tru d n o m ów ić tu o akcji). B rak przyrody, k tó ra m ogłaby odw racać uw agę b o h a te ra od tego, co najistotniejsze. Jeśli w utw orze pojaw iają się zarośla, to tylko dlatego, że pełnią pew ną funkcję: pozw alają bohaterow i „nieco o d sap n ąć” , wcześniej naw et ich nie zauważył.
„O graniczenie przedm iotow ego bogactw a w idziälnego św iata, redukcja w idzenia n atu raln eg o w ostatecznej konsekw encji p row adzić m usi k u reflek sjom nad tym , co ju ż nie je st w idzialne. D o tejże samej refleksji prowadzi
Psi n a rr a to r w Dociekaniach psa F ran za Kafki 225
też inny rys w łaściw y w szystkim b o h atero m K afki: ich obcość” 16. W praw dzie psi b o h ater z n a p o d staw o w e reguły, jakim i rządzi się jego św iat, ale są to dość p o w ierzchow ne, k o n w en cjo n aln e zachow ania. N iezn an a m u je st n a to miast ta p ra w d a , k tó re j istnienie gdzieś p o d pow ierzchnią konw enansu wyczuwa. O k a z u je się, że ten św iat w rzeczyw istości jest d la niego obcy. W spółplemieńcy b o h a te r a - przynajm niej ci, k tó ry ch zn a - nie podzielają jego zap ału w p ró b a c h d o cie k a n ia p raw dy (choć m a nadzieję, że n a świecie są psy o p o d o b n y c h pog ląd ach ).
Sytuacja ta k a w iąże się oczywiście z poczuciem osam otnienia. Poprzez wyjątkowość sw o ich b a d a ń , pies został skazany n a niezrozum ienie, na samotność. „ M u s z ę być sam . T o , czego d o k o n ałem , jest tylko wynikiem samotności” 11 m ó g łb y , słow am i sam ego F. K afk i, pow iedzieć b ohater, bo jednocześnie to o n sam w łaśnie zdecydow ał się n a życie, k tó re wiedzie. „Kiedy je ste m sam w yję ze zgryzoty, chodź we dw óch będzie n am lepiej” (s. 37). T a k w m y ślach m ów i pies do jedynego tow arzysza - swojego sąsiada, ale zaraz z su ro w o śc ią o d d an eg o swej p racy b a d acza o dpędza od siebie te myśli, k tó r e „ w p ro w a d z a ją go w zam ęt i p o g rążają w m elancholii” . Z am iast „oddawać się n ieo k reślo n y m m arzen io m ” w ybiera sam otność, postanaw ia zerwać z n ajo m o ść i całkow icie pośw ięcić się swej pracy.
N a czym ta p ra c a polega? Ja k i je st cel d ociekań psa? „W utw orach Kafki p o w ra c a ł nieodm iennie w ciąż ten sam zam ysł p o stać ludzka postawiona w obec określo n eg o p y tan ia, m isji narzuconej przez świat ze wnętrzny” 18. W ed łu g R o m a n a K a rsta : „P isarz o d tw a rz a rozpacz człowieka w zbiurokratyzow anej i o p an o w an ej przez przem oc epoce, jego osam otnienie na tle co ra z w iększego rozw o ju życia społecznego [...], centralnym zagad nieniem je s t k o n flik t pom iędzy jed n o stk ą a społeczną w sp ó ln o tą i możliwości przezwyciężenia m o ra ln e g o kryzysu, k tóry zagroził ludzkości” 19. „W jego twórczości toczy się n ieu stan n y p roces o człow ieka i przeciw ko człowiekowi, który u tracił w o ln o ść i p raw d ę” 20. In terp retacja ta , także w stosunku do
Dociekań psa, w ydaje się dość trafn a. P ies-n arrato r dostrzega, że m im o iż
psy żyją w g ro m ad zie, w „ciepłej w spólnocie” , k tó r a je st d la nich najw ięk szym szczęściem, żyją je d n a k „ z d a la jed en od drugiego, upraw iając osobliwe, często ju ż d la p sa o b o k niezrozum iałe zaw ody, stosując się d o p raw , któ re nie należą d o psiego św iata, a naw et są zw rócone przeciw ko niem u” (s. 7). Właśnie to rozbicie, „ d ro b n y b łąd w wielkim ra c h u n k u ” , zw raca uwagę psa i nie pozw ala m u sp o cząć w dociekaniach. M o m en tem , w k tó ry m p rzek o n u jemy się, że psy d ziałają n a zasadzie m echanicznego p o d p o rząd k o w an ia się
16 M. W a l s e r ,
Opis formy. Studium
oKafce
, przel- E . M isiołek, W arszaw a 1972, s. 26.17 Cyt. z
Dzienników
F. K afki, za: R. K a r s t ,op. cit.,
s. 71. “ M . W y d m u c h , op. cit., s. 71.15 R. K a r s t ,
op. cit.,
s. 18-19.konw encjom , co więcej, nie p o tra fią postępow ać im w brew , je s t spotkanie b o h a te ra z nieznajom ym psem - m yśliw ym . Ó w pies p ro si bohatera o odejście z m iejsca, w k tó ry m się spotkali, gdyż zam ierza tam polować, ale boh ater:
Z rezygnuj dziś z polowaniaf, poprosiłem . N ie — odrzekł — m uszę polować. Ja muszę odejść, ty m usisz polować - powiedziałem - ciągle to 'muszę'. C zy rozumiesz, dlaczego musimy? Nk — o d p a rł — nie m a tu zresztą nic do rozumienia, to oczywiste, naturalne rzeczy. Ależ nie
— rzekłem — sprawia c i w szak przykrość, że m usisz m nie przepędzić, a je d n a k to robisz. Tak już
je st, odpow iedział (s. 55).
„D ostrzegam y, że [świat] jest labiryntem zbudow anym przez sam ych ludzi, m ro źn y m św iatem m aszyn, którego k o m fo rt i p o z o rn a celow ość coraz bardziej i bardziej p o zb aw iają nas władzy i p o n iżają” 21. T e słow a F . Kafki m o g ą b y ć k o m en tarzem d o cytow anego fragm entu.
T a k więc to , co dzieje się w okół, nie n ap aw a optym izm em . Także p rzyszłość n ie budzi nadziei. M o ż n a by oczekiw ać, że p o stę p , rozwój n a u k i przyniesie ze s o b ą ośw iecenie, p o m o że p o w ró cić d o prawdy, a tym czasem :
Z pew nością n a u k a czyni postępy [...], lecz jak i w tym pow ód d o chwały? T o tak, jakby wychwalać k ogoś za to , że w raz z upływem la t się starzeje, a tym sam ym coraz szybciej zbliża się d o śmierci. Jest to natu raln y , a co więcej, odrażający proces, w k tó ry m n ie dostrzegani nic chwalebnego. W idzę jedynie u p ad ek (s. 34-35).
S koro ani to , ani następne pokolenia nie w różą zm iany sytuacji, czy praw dy należy poszukiw ać w d o ro b k u przodków ? O dpow iedź znów jest negatyw na. C o więcej b o h ater oskarża wcześniejsze p o kolenia, k tó re - choć były bliżej praw dy - nie uczyniły nic, aby ją w ydobyć n a św iatło dzienne.
N asze pokolenie je st być może stracone, lecz je st ono bardziej niew inne od ówczesnego. P otralię zrozum ieć w ahanie m ego pokolenia, nie je st to ju ż właściwie naw et wahanie, lecz zapom inanie snu śnionego przed tysiącem nocy i tysiąc razy zapom inanego, któż by si; n a n as gniew ał właśnie za to tysięczne zapom nienie? Lecz w ydaje m i się, że rozumiem rów nież w ahanie naszych praojców , m y sami nie postępow alibyśm y zapewne inaczej, mógłbym niem al powiedzieć: nasze szczęście, że to nie m y m usieliśm y wziąć winę n a siebie, że zamiast tego m ożem y w niem al niew innym milczeniu podążać ku śmierci w świede, k tó ry już inni pogrążyli w m ro k u (s. 36).
T a k więc pies m im o w szystko rozum ie przodków . W sw oich dociekaniach p ró b u je zgłębić to, czym m ogły się kierow ać pokolenia, k tó re jeszcze miały m ożliw ość d o k o n a n ia w yboru, gdyż ja sn o w idziały swój cel.
21 G . J a n o u c h , Rozm ow y z K ajką. N o ta tki i wspomnienia, przeł. J. B orysiak, E. Dyczek, W arszaw a 1993, s. 83.
Psi n a rra to r w Dociekaniach psa F ran z a K afki 227
Gdy nasi przodkow ie pobłądzili, nie myśleli zapewne o nieskończonym błądzeniu [...], chcieli jeszcze przez k ró tk i czas radow ać się psim życiem, nie było to jeszcze praw dziw e psie życie, a już wydawało im się upojnie piękne, jakież więc m usiało być do p iero później, choćby tylko odrobinę później, i w ten sposób błądzili dalej. N ie wiedzieli tego, czego m y m ożem y się domyślać przyglądając się biegowi dziejów: że zm iana najpierw d o k o n u je się w duszy, a dopiero później objawia się w życiu i że kiedy psie ż y d e zaczęło ich radow ać, musieli ju ż m ieć dusze prawdziwie starych psów i nie byli ju ż wcale ta k blisko p u n k tu w y jśd a, ja k im się zdaw ało - Któż może dziś jeszcze m ów ić o młodości? O ni byli praw dziw ym i m łodym i psam i, lecz ich jedyną am bicją było niestety stać się starym i psam i, co oczywiście nie m ogło im się nie udać, o czym świadczą wszystkie późniejsze pokolenia, a nasze, ostatnie najlepiej (s. 36-37).
Ten frag m en t w skazuje n a ciekaw e zagadnienie. C hodzi o podw ójne znaczenie słów: „m ło d o ść” i „staro ść” , k tó re p o z a tym , że oznaczają wiek, służą też określeniu sto p n ia bliskości jakiejś najistotniejszej praw dzie, albo przynajmniej p ró b zbliżenia się d o niej. T o dlatego o tam ty ch najw cześniej szych pokoleniach pies m ów i ja k o o tych, k tó re d obrow olnie w ybrały starość - starość duchow ą. W innym opow iadaniu, w k tó ry m zresztą też (o czym już w spom inałam ) w ystępuje n a rra to r anim alistyczny: Śpiew aczka Józefina,
czyli N aród m y szy , F . K a fk a pisze:
W naszym n aro d zie nie wie się co to m łodość, a n aw et k ró tk o trw ałe dzieciństw o [...]. Nasze życie je st ju ż takie, że dziecko, gdy tylko ja k o ta k o biega i p o tra fi tro ch ę rozejrzeć się po świecie, musi się troszczyć o siebie ja k dorosły [...], nie po trafim y d a ć naszym dzieciom prawdziwego dzieciństw a [...]. N ie m am y m łodości, jesteśm y od razu dorośli i po tem za długo pozostajemy dorosłym i, stąd też jakieś znużenie i beznadziejność w dzierają się szeroką bruzdą do naszego c h arak teru ” 22.
Tak więc problem m łodości i starości poruszony został nie tylko w D ocieka
niach psa i jeg o rozw ażenie okazuje się istotne przy p ró b ie odczytania dzieła
F. Kafki. W ażne jest tu także i to, że psi b o h ater m ów i o sobie: „za chowałem tę dziecięcą naturę, stając się tym czasem starym psem ” (s. 15). Fragment ten łączy w sobie o b a znaczenia om aw ianych słów. Pies z czasem faktycznie zestarzał się, ale to, że nie ustaje w p ró b ach odnalezienia zagu bionej daw no tem u drogi, świadczy o jego praw dziw ej m łodości.
Jak w yglądają te poszukiw ania? N ajprostszym sposobem dociekań jest oczywiście zadaw anie p ytań, tym bardziej, że „staw ianie p y tań jest w łaś ciwością psiego lu d u ...” (s. 32). T a k też i p ie s-n a rra to r zadaw ał pytania. Taka form a b ad ań pozw alała m u „znosić to życie” . A le ja k się okazuje, nie było to wcale tak ie łatwe. Sm utne dopełnienie cytow anego przed chwilą fragmentu brzm i: „...p y tają wszyscy jeden przez drugiego, w ydaje się, jak b y chciano w ten sposób zatrzeć ślad praw dziw ych p y ta ń ” (s. 32). K olejny problem to: „W ja k i sposób m am w śród ta k wielu p y tań odnaleźć właściwe?”
22 F. K a f k a , Śpiewaczka Józefina, czyli N aród m yszy, [w:] i d e m , Nowele i miniatury, przeł. R. K arst, A. K ow alkow ski, W arszaw a 1961, s. 239-240.
(s. 32). Ju ż sam o zadanie p y tan ia niesie ze so b ą niem ożliw e wręcz do przezw yciężenia trudności. A ja k rzecz się m a z uzyskaniem odpowiedzi? O tó ż psi lud m ilczy. „D aw niej nie rozum iałem , dlaczego nie dostawałem odpow iedzi n a m oje pytanie, dziś nie rozum iem , ja k m ogłem myśleć, iż m o żn a było p y tać [...]” 23 tw ierdził F . K afka.
K to ś m ógłby w tym miejscu powiedzieć: Uskarżasz się na swych bliźnich, na ich mil
czenie w kwestiach zasadniczych, twierdzisz, że wiedzą więcej, niż przyznają [...], i że to m ilczenie, którego p o w ód i tajemnicę oczywiście również przemilczają, zatruw a ci życie [...], lecz przecież sam również je steś psem , posiadasz psią wiedzę, wypowiedz j ą więc, nie tylko w fo rm ie pytania, lecz ja k o odpowiedź [-*1- N o więc, dlaczego wyrzucasz innym milczenie i sam również m ilczysz? O dpow iedź je st p ro sta: Poniew aż jestem psem . W gruncie rzeczy
rów nie ja k in n i zam kniętym w sobie, opierającym się w łasnym p y ta n io m , nieczułym ze strachu” (s. 22).
O kazuje się, że właściwie każdy pies przeczuw a istnienie jakiejś prawdy, odczuw a niepełność, niedoskonałość tego św iata, choć nie p o tra fi - bardzo często nieśw iadom ie - zrobić niczego, by to przeczucie zm ienić w pewność i sp ró b o w ać dociec praw dy. Pow staje tu więc o g ro m n a przeszkoda, jaką stanow i p ró b a przezw yciężania własnej natury. C o więcej: „Istnieje cel, ale nie m a drogi: to , co nazyw am y d ro g ą, jest w ahaniem ” 24. D o ciek an ia psa są właśnie w ahaniem . B ohater właściwie nie wie nic pew nego nie tylko o drodze, k tó rą pow inien podążać, ale naw et nie przeczuw a, ja k a to p ra w d a odeszła z m inionym i pokoleniam i. O pow iadanie je st tylko, a raczej aż, zapisem poszukiw ań, o k tó ry ch b o h ater sam wie, że nie zakończą się sukcesem:
„I cały ten nie kończący się m ozół - w jak im celu? Po to tylko, by coraz głębiej pogrążać się w milczeniu, ta k by ju ż n ik t i nigdy nie m ógł cię z niego w ydobyć (s. 34).
N ie tylko w tym utw orze „pisarz kon cen tru je całą uw agę przede wszyst kim n a dążeniu, n a samej walce, bez w zględu n a to , czy zakończy się ona zwycięstwem , czy też niepow odzeniem [...], głów ną rolę odgryw a moment w yboru, decyzji i bezw zględnego p o d d an ia się jej konsekw encjom ” 25. „Kafka nie wierzy w pow odzenie w alki, ale w jej konieczność” 26.
P ies-n arrato r, m im o że zdaje sobie sprawę z w łasnej bezsilności, podej m uje wysiłek dążenia. Te próby w yrw ania się ze „staro ści” jego pokolenia d a ją m u nadzieję. P rzede wszystkim je d n a k spraw iają, że czuje się wolny; J e s t w olny, m o g ąc w ybierać tryb i drogę tego życia [...], je st wolny, gdyż [...] m a w olę przejścia przez życie za w szelką cenę i d o ta rc ia w ten sposób
23 F . K a f k a , Rozważania o grzechu, cierpieniu, nadziei i słusznej drodze, [w:] idem,
N owele i m iniatury, s. 375.
24 Ibidem, s. 374.
25 R . K a r s t , op. cit., s. 179. 20 Ibidem, s. 181.
Psi n a r r a t o r w Dociekaniach psa F r a n z a K a fk i 229
do siebie” 27, bo ja k stwierdził - tę w ielką praw dę, której szuka, m a też w sobie.
Cenię wolność wyżej niż cokolw iek innego. Wolność! Oczywiście ta k ą w olność, ja k a jest dzisiaj możliwa - m izerną roślinkę. Zawsze jednak w olność, zawsze je d n a k coś. - (s. 59)
Podobno opowiadanie to także należy do niedokończonych utworów F. K af ki. Ta pięk n a (zam ykająca je przecież) p u en ta kończy się długą pauzą sugerującą ciąg dalszy. Jed n ak , czy m usi on zostać dopisany? F . K a fk a nie rozwiązuje problem u, koncentruje się raczej n a jego po k azan iu . Podobnie jak jego b o h ater sk u p ia się „ n a poszukiw aniu m ożliw ości dojścia do [...] prawdy, a nie n a jej zdefiniow aniu” 28. T u właśnie d o k ład n ie w idać, n a czym polegał brak zakończeń w utw orach pisarza.
Wróćmy jeszcze d o sam ych rozw ażań psa, a dokładnie do w spom nianego wcześniej zagadnienia m uzyki. W m łodości psi b o h ater był św iadkiem nie zwykłego ta ń c a psów , k tó rem u tow arzyszyła m uzyka. T o w łaśnie o n a zrobiła na „nienawykłym szczeniaku” największe wrażenie. N iew iadom o skąd p o chodząca m u zy k a działała n a psa ta k silnie, że chociaż b ard zo chciał, nie potrafił zadać nurtujących go pytań tajem niczym tancerzom . O dbierał ją właściwie ja k o drażniący zmysły do nieprzytom ności hałas:
Muzyka z w o ln a p rzybrała na sile, p o rw ała m nie p o p ro stu , odciągnęła o d tych rzeczywis tych małych psów, i całkowicie w brew mej woli, choć opierałem się z całych sił i wyłem, jak b y zadawano m i ból, m usiałem skupić całą uwagę n a lej muzyce, nadbiegającej ze wszystkich stron, z góry, z głębi, zewsząd, zam ykającej słuchacza w sobie, przytłaczającej go, druzgoczącej i rozbrzmiewającej p o n a d jego om dlałym ciałem fanfaram i (s. 10).
Jednocześnie pies wzdycha:
Ach, jakże u p o jn a b y ła m uzyka tych psów. N ie m ogłem ju ż zrobić k ro k u , nie chciałem już ich pouczać, m ogły n ad al [...] grzeszyć (s. 14).
Jeśli p o tra k to w a ć to co w idział pies ja k o objaw ienie, m uzykę m o żn a tu Biów rozum ieć dw ojako. Z jednej strony, ja k o że tow arzyszy on a objaw ieniu, jest elementem tego chwilowego „prześw iecania” praw dy spoza zasłony ciemności. Z drugiej je d n a k , sądząc z tego ja k oddziałuje n a psa, pełni o n a funkcję obezw ładniającą - nie pozw ala bohaterow i dociec, czego ta k na prawdę jest św iadkiem . M oże więc oznaczać zw ycięstwo „psiej n a tu ry ” , sukces w ielopokoleniow ej „staro ści” . U zasadnienie tej pierwszej interpretacji odnaleźć m ożna, sięgając znów do Śpiew aczki Józefiny. T am n a rra to r mówi:
27 F. K a f k a , Rozważania..., s. 382.
Pom im o naszej niem uzykalności m am y śpiewacze tradycje; w daw nych czasach naszego n aro d u istniał śpiew, m ów ią o tym p o dania, a zachowały się n aw et pieśni, ale ju ż nikt nie p o trafi ich śpiew ać25.
T y tu ło w a śpiew aczka tylko gwiżdże. N a ró d starców zap o m n iał o śpiewie - o najistotniejszej praw dzie. „ Z ag in io n a pam ięć o ja k im ś innym życiu [...], b łą k a się ciągle w um ysłach K afkow skich ludzi. N ieskończone zjawisko zap o m n ien ia krąży i w Badaniach p sa, i w Józefinie, i w Sprawozdaniu
z akadem ii - właściwie w w iększości u tw orów K a fk i [...]. T o poczucie
z ap o m n ien ia je st źródłem ustaw icznego sm utku, niepew ności, ciągłego nie p o k o ju , jak iejś tęsknoty, k tó r a zatru w a teraźniejszość” 30.
W ydaje się, że nieco p o d o b n ie d o b o h atera D ociekań... o d b ierał muzykę sam F . K afk a. „ M u zy k a je s t d la m nie czymś tak im ja k m o rze - powiedział kiedyś. — Bywam p o k o n an y , w praw iony w podziw , oczarow any, a jednak trw ożliw y w obec nieskończoności” 31. „M u zy k a stw arza now e, doskonalsze, bardziej skom plikow ane i stąd bardziej niebezpieczne nam iętności [...]. Poezja chce jed n a k ow o pom ieszanie nam iętności objaśnić, podnieść d o świadomości, oczyścić i przez to uczłowieczyć. M u zy k a p o m n aża życie zmysłowe. Nato m iast poezja o panow uje je i w znosi wzwyż” 32. Je d n a k te słow a nie roz strzygają kwestii, ja k ą rolę pełni w opow iadaniu m uzyka. P ró b u jąc zrozumieć tw órczość F . K afk i, m usim y się przyzw yczaić, że nie m a tu rozstrzygnięć ostatecznych, a w iększość naszych stw ierdzeń to, w gruncie rzeczy, tylko hipotezy. I d la nas, p odobnie ja k d la psiego b o h atera, ta m u zy k a pozostaje niezrozum iała.
D rugim zagadnieniem , któ re ob o k roli m uzyki w psim życiu usiłuje zgłębić b o h ater, jest kw estia pok arm u . O na także m oże m ieć inne, poza dosłow nym , znaczenie. O to jed n o z istotniejszych p y tań w dociekaniach psa: „S kąd ziem ia bierze nasze pożywienie?” (s. 39) Pies p ró b u je rozwiązać ten p roblem , by znaleźć jak iś wyłom w nauce i tym sam ym udowodnić, że istnieją fakty przez nią nieopisane, podw ażyć jej a u to ry te t, a przez to unaocznić innym psom , że coś jest nie w p o rząd k u . Swój cel chce osiągnąć przez w yrzeczenie się pokarm u: „uw ażam głodow anie za ostateczny i naj potężniejszy oręż d o ciek ań ” (s. 48) N ad problem em znaczenia pożywienia, nie tylko w tym utw orze, zastanaw iali się badacze dzieł F . K afk i. Ich opinie w skazują, że w p rzy p ad k u tego zagadnienia, u d a się być m oże zbliżyć do właściwej interpretacji. T a k np. w spom inany ju ż R . K a rs t pisze: „Prawda, w olność, praw o, o których jest często m o w a w now elach, powieściach,
25 F. K a f k a , Śpiewaczka..., s. 230.
30 M . K o f t a , Sondowanie przepaści. Studia nad współczesną literaturą niemiecką, Poznań 1965, s. 69-70.
31 G . J a n o u c h , op. cit., s. 197. 32 Ibidem, s. 199.
Psi n a r r a t o r w Dociekaniach psa F r a n z a K afk i 231
parabolach i aforyzm ach, m anifestują się tylko w sposób negatyw ny. Stąd często pow tarzające się sceny głodow ania, awersji do pokarm u, którym człowiek się żywi. N ie chodzi tu, oczywiście, o um artw ianie się i pognębienie ciała, lecz o p ro test przeciw ko siłom konw encji, któ ry m ulegam y w codzien nym życiu” 33. Z kolei M arek W ydm uch uw aża „ b ra k praw dziw ie żywiącego pokarmu” za „rodzaj lejtm otyw u” w dziełach F . K afk i, k tó ry „oznacza niemal zawsze niem ożność d o tarcia do treści życia” 34·. T a k więc według jednego b ad acza p o k arm oznacza przyw iązanie d o sytuacji, w jakiej świat się obecnie znajduje, czyli do tego, co określiliśmy „ staro ścią” . D ru g i widzi to podobnie, rozróżniając p o k arm właściwy - sym bolizujący praw dę i ten, który nie n ad aje się d o jedzenia. Potw ierdzenie znajdujem y też w sam ym tekście. Słowa: „p o w iad a się przecież: Jeśli m asz jedzenie w p ysku , to
rozwiązałeś na razie w szystkie problem y” (s. 40), k tó re są czymś w rodzaju
przysłowia (czyli ju ż sam ego w sobie dość konw encjonalnego zw rotu), świadczą, że to jedzenie pełni rolę zastępnika, nam iastki, k tó r a - dając chwilowe poczucie zadow olenia - odciąga od spraw najistotniejszych.
N arrator D ociekań... m ów i o czasach przodków :
(...) prawdziwe Słowo m ogło wówczas jeszcze coś zdziałać (...], i Słowo to było p o d ręką, w każdym razie było blisko, wszyscy mieli je n a końcu języka, każdy m ógł n a nie natrafić: gdzież podziało się ono dzisiaj, dzisiaj m ożna sięgnąć w głąb trzewi, a i lam się go nie znajdzie (s. 35-36).
Znów trafiam y n a zagadkę: co rozum ieć p o d pojęciem „S łow o” ? Jeśli podążać d ro g ą (przyjętą tu w gruncie rzeczy) w ytyczoną przez interpretację R. K arsta, m o ż n a uznać, że „Słow o” je st synonim em używ anego przeze mnie wcześniej słow a „ p ra w d a ” . A le takie objaśnianie d o niczego nie prowadzi. Są oczywiście i inne, p o za o b ra n ą tu , dro g i interpretacji.
Jeśli na przykład wybierzem y interpretację religijną, o p isan a historia okaże się „m etaforą tęsk n o ty ludzkiej d o Boga - pragnieniem urzeczyw istnienia ideału boskiego n a ziem i” 35. T a k postrzegał tę tw órczość Felix W eltsch, dla którego D ociekania psa były opow ieścią o „ateizm ie psiego św iata” 36. Przy takiej interpretacji oczyw iste jest, że „S łow o” oznacza Boga. W łaściwie już samo przyw ołanie „S łow a” przez wielkie „S ” odsyła d o Biblii: „ N a początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słow o” . Z a takim odczytaniem p ośrednio przem aw ia też to , co M . B lanchot pisze o b rak u słowa „B óg” w D ziennikach F . K afki: „ trzeb a [...] uszanow ać siłę owej niepewności i nie o dbierać K afce rezerwy, k tó rą zachow yw ał zawsze w obec
3 K. K a r s t , op. cit., s. 77-78 (jako przykłady głodujących podaje: p sa z Dociekań..., Gregora Samsę z Przem iany i tytułow ego b o h atera opow iadania Głodomór).
34 M. W y d m u c h , op. cit., s. 4 2 (jako przykład podaje G reg o ra Samsę). 35 R. K a r s t , op. cit., s. 59 (oczywiście pisze on te słow a z pozycji przeciwnika). 35 Cyt. za R . K a r s t , op. cit., s. 48.
tego, co było dlań najistotniejsze” 37. Jed n ak przytoczone tu zdanie świadczyć m oże zarów no o słuszności interpretacji religijnej, ja k i każdej innej - bo właściwie nie wiemy, co ta k napraw dę dla F. K afk i było najistotniejsze.
W iem y ju ż n ato m iast, ja k w ielką rolę w życiu pisarza pełniła literatura. M o żn a więc pokusić się także o zinterpretow anie D ociekań psa ja k o metafory zm agań tw órcy z w łasnym dziełem, a m oże i z w łasnym życiem. Nawet sytuacja psiego b o h a te ra w ydaje się być d ość p o d o b n a do sytuacji pisarza. F. K afka: „C zuł się zawsze wyłączony ze społeczeństwa, k tó re go zatrudniało, lecz m iało za nic - za dziecinadę - to, co stanow iło jego głęboką i wyłączną nam iętność” 38 (oczywiście pisanie). Problem y F . K afk i z „wcieleniem idei w słow o” p o d o b n e są do tęsknoty psa za „praw dziw ym Słow em ” . Patrząc n a o pow iadanie z tej perspektyw y, będziemy rozum ieć „S łow o” tak, jak rozum iał je C y p rian N orw id pisząc: „O dpow iednie d a ć rzeczy - słowo!”.
O kazuje się więc, że udzielenie odpow iedzi n a pytanie, co właściwie oznacza „S ło w o ” też nie jest proste. Je d n a k by nie dopuścić d o sytuaq'i, w m yśl której: „ N a p o czątk u było Słowo - a n a k o ń cu F ra z e s” 39, trzeba uznać n iep o zn a w aln o ść nie tylko d la b o h a te ra , ale te ż d la czytelnika (a możliwe, że i sam ego twórcy), praw dziw ego znaczenia „Słow a”. To tajem nica, do rozw iązania której, zdaje się sugerow ać F . K a fk a , można jedynie starać się dojść d ro g ą m ozolnych dociekań.
Ciekawą próbę całościowej interpretacji twórczości F. K afki podjął M. Wyd m uch. J a k ju ż wiemy, a u to r Z a m k u porzucał pisanie sw oich utw orów po to, by w kolejnych p ró b o w ać w yrazić pew ną ideę. M . W ydm uch dostrzegł pew ien p o stęp d okonujący się w kreacjach kolejnych b o h ateró w tej prozy. „ Jó zef K . je st pierwszym u K afki b ohaterem w alczącym , k tó ry nie poddaje się w yrokow i ja k o koniecznem u rozw iązaniu swoich problem ów ” 40, ale p opełnia pew ien błąd - je st opieszały. Podejm uje on w praw dzie pewne kroki, by u n ik n ąć w yroku, ale działania te są m ało stanow cze. „S ą dw a grzechy główne, z k tó ry ch w yw odzą się wszystkie inne: niecierpliw ość i opieszałość. Przez niecierpliw ość ludzie zostali w ypędzeni z raju, przez opieszałość nie p o w racają ta m ” 41 stw ierdził F . K afk a. W myśl tych słów Jó zef K . popełnia grzech opieszałości, dlatego Proces kończy się strasznym w yrokiem . Z kolei Κ ., b o h a te r Z a m ku , w ydaje się być bliżej sukcesu. O n z większym zapałem przystępuje do działania. Jed n ak też p opełnia grzech - je st niecierpliwy, Jeśli spojrzeć n a tę tw órczość ewolucyjnie, to zauw ażyć trzeba, że Dociekam
psa, jed en z najpóźniejszych utw orów F . K afk i (nie je st zn an a dokładna
d a ta jego p o w stan ia, było to m iędzy 1922 a 1924 rokiem ), niesie ze sobą
37 M . B l a n c h o t , op. cil., s. 94.
38 G . B a t a i l l e , Literatura a zio, przet. M . W odzyńska-W alicka, K rak ó w 1992, s. Ш. 35 Jed n a z „myśli nieuczesanych” S. J. Leca.
40 M . W y d m u c h , op. cit., s. 61. 41 F. K a f k a , Rozważania..., s. 371.
Psi n a r r a t o r w Dociekaniach psa F ra n z a K a fk i 233
najwięcej nadziei. K ończy się dość optym istyczną p u en tą, gdyż jeg o bo h ater okazuje się być cierpliwym . Pogodził się z życiem, właściwie wie, że nie dotrze do celu, ale czuje się wolny. „C ierpliw ość jest jedynym praw dziw ym fundamentem” 4·2.
Dużo n ap isan o o tw órczość F . K afki ja k o m rocznej i pesym istycznej. Ten utw ór je st je d n a k inny. M oże przyczyn należy doszukiw ać się w życio rysie autora. Był ju ż w tedy chory, a ch o ro b a o k azała się d ro g ą ucieczki w świat literatu ry - m ógł bez żadnych problem ów zrezygnow ać z pracy i poświęcić się tem u, o czym zawsze m arzył. P o za tym sp o tk ał w tedy miłość, która nie była d la niego zniewoleniem. M ożne to w szystko pozw oliło m u spojrzeć n a wiele spraw bardziej optym istycznie.
O Procesie chcę tu w spom nieć z jeszcze jednego pow odu. K siążk a ta kończy się w m om encie śmierci b o h atera, a ostatnie jej słow a brzm ią: „Jak pies! - pow iedział do siebie: było tak , ja k gdyby w styd m iał go przeżyć” 4·3. Tu rozpoczyna się ostatni etap rozw ażań n ad książką F . K afki. T rzeba spróbować odpow iedzieć n a pytanie dlaczego na n a rra to ra tego o pow iadania autor w ybrał w łaśnie psa.
Zacytow ane powyżej określenie nie budzi w nas pozytyw nych skojarzeń, podobnie ja k słow a psiego n a rra to ra D ociekań..., k tó ry uw aża, że to p ra o j cowie ponoszą w inę „za nasze psie życie” (s. 49). N a p o d staw ie tego, co ju ż wcześniej zostało tu n apisane o p rzo d k ach , m o ż n a w yciągnąć w niosek, że „psie życie” oznacza los, ja k i stał się udziałem m inionych i tego „straconego pokolenia” . Sądzić też m o żn a, że Jó zef K . tak ie w łaśnie życie prow adził, dlatego ginie ,j a k pies” . Jego losu nie podzieli b o h ater D ociekań..., w yrzutek i odmieniec, o którym m ożna powiedzieć, parafrazując słowa sam ego F . K af ki, iż rezygnuje z „psiego życia” , aby zdobyć inne, bardziej w artościow e.
Znając u p o d o b an ie F . K afk i do hu m o ru słow nego, odkryw ającego ab surdalność lub przeciw nie praw dę tkw iącą w u tarty ch zw rotach, m o żn a powiedzieć, że nieprzypadkow o n a n a rra to ra tego o p o w iad an ia pisarz w ybrał psa. Być m oże je st to p ró b a skłonienia d o refleksji nad życiem (m ożliwe, że poczyniona n a w łasny użytek), o któ ry m często, od ta k , m ów i się, że jest pieskie. A być m oże ludzie, pozbaw ieni tego, co najw ażniejsze i jednocześnie tak niedookreślone, są p o d o b n i do zw ierząt, żyją ja k zw ierzęta, i chodzi tu o najbardziej p o sp o lite znaczenie tego określenia.
Spróbujm y ro zp atrzy ć psiego n a rra to ra w kateg o riach chw ytu44, m iarą doskonałości k tó reg o je st takie zam askow anie, aby w ydaw ał się odbiorcy jak najbardziej oczywisty. Pow iedzieliśm y ju ż je d n a k , iż te n pies (podobnie jak świat, k tó ry opisuje) nie rości sobie żadnych p ra w d o psychologicznego
41 G. J a n o u c h , Rozm ow y..., s. 258.
43
F. K a f k a , Proces,
przeł. B. Schulz, W arszaw a 1966, s. 252.44 Zagadnienie chw ytu rozw ażał: I. G r u z d i e w , O chwytach narracji artystycznej, przeł. S. Poręba, „Rusycystyczne S tu d ia Literaturoznaw cze” 1977, t. 1, s. 174-188.
p raw d o p o d o b ień stw a. A u to r nie sta ra się n am w m ów ić, że to najbardziej realny ze św iatów . Przeciw nie „elem enty fantastyczne b u d z ą uczucie obcości i św iadom ość dystansu: m o g ą fascynow ać czy zadziw iać, nigdy jednak nie skłonią d o prawdziwej identyfikacji. Identyfikacja je st bowiem niebezpiecznym stylem o d b io ru , k tó ry łatw o przerodzić się m oże w arystotelesow ską litość, we w spółczucie d la b o h a te ra ” 45. M o żn a pow iedzieć, że chw yt zostal w tym o p o w iad an iu podw ojony. Ju ż nie tylko p ies-n arrato r, ale też jeg o nieprzy- staw alność d o czytelniczej wiedzy o tym g a tu n k u zw ierząt, d o tego stopnia w y trącają n as z au to m aty zm u odbioru, że zaczynam y p atrzeć na świat przedstaw iony zupełnie z zew nątrz, szukam y zasady nim kierującej. Przy kładem tak ieg o w łaśnie poszukiw ania jest niniejszy tekst.
P o tym w ysiłku zrozum ienia Dociekań p sa wiem y, że w gruncie rzeczy opow iadanie zaw iera rozw ażania dotyczące człowieka. Z resztą często, próbując w ytłum aczyć psi św iat posługiw ałam się cytatam i, w k tó ry c h m ow a była o „lu d zk ich ” b o h aterach prozy F . K afki. M aksym alne udziw nienie i skutki, jak ie o no za so b ą pociąga, są także potwierdzeniem tego w niosku. Dodatkowo pośw iadcza go sam n a rra to r, który zdaje się w ykonyw ać w kierunku czytelnika porozum iewawczy gest. W całym tekście jest jeden zw rot świadczący o adresacie psiego m onologu: „były to jed n ak psy, psy ja k ty czy j a ” (s. 10). N ie m a jednak więcej m ow y o odbiorcy psich słów, co więcej, w iem y, że właściwie bohater bezskutecznie szukał pobratym ców , z którym i m ógłby dzielić swój niepokój. W ygląda więc n a to, że słowa są skierowane poza tekst. W takim razie odbiorcą m oże być tylko człow iek, a jeżeli „ ty ” jest człow iekiem, m usi być nim i „ja”.
M o ż n a zaryzykow ać stwierdzenie, że sk o ro p o d p o stacią p sa ukrywa się jakieś , j a ” ludzkie, to m oże jest to , j a ” sam ego a u to ra . Spójrzm y na sam początek opow iadania, gdyby nie w trącenie: „pies m iędzy p sam i” , wzięlibyś m y te dręczące b o h a te ra niepokoje za zupełnie ludzkie. W tym przypadku po stać p sa byłaby m ask ą, skryw ającą właściwy p o d m io t rozw ażań. Mimo w szystko p o d o b n e utożsam ianie jest zawsze niebezpieczne i nie można go ta k p ro sto przeprow adzić, tym bardziej w p rzypadku ta k , w gruncie rzeczy, m ało poznanego pisarza, jak im był F. K afka.
K ończąc, w racam znów do p u n k tu wyjścia. A nalizując tę twórczość, właściwie niczego d o k o ń ca nie m o żn a być pew nym , dlatego podejmując to zadanie, starała m się pok azać wielość m ożliw ych odczytań, nie wskazując je d n a k n a żadne ja k o jedynie właściwe. „P ro za K afk i b roni się przed wszelkim uproszczeniem i nie pragnie sprow adzać św iata do jednoznaczności oczyw istych zakończeń. W tym dialektycznym świecie nie m a rozwiązań d o sk o n ały ch ” 46. P arafrazu jąc słowa F ra n z a K afk i, m o ż n a powiedzieć, że - jest o n a zadaniem . Ja k okiem sięgnąć nie w idać ucznia.
45 M . W y d m u c h , op. cit., s. 39.
Psi n a r r a t o r w Dociekaniach psa F ra n z a K a fk i 2 3 5
Katarzyna Łągiewka
D O G -N A R R A TO R IN FR A N Z KAFKA’S C O N S ID E R A T IO N S O F D O C
(Summary)
The n arratio n o f one o f the F. K a fk a ’s stories is considered in th e text. We have here an animal as a n a rra to r - it’s a dog. T h e a u th o r analyses ho w the choice o f such a n a rra to r influences the w ay th e story is perceived. ,