• Nie Znaleziono Wyników

View of The Queen of Heavent by Marian Gawalewicz in the Context of Piotr Stachiewicz’s The Legend About the Mother of God

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Queen of Heavent by Marian Gawalewicz in the Context of Piotr Stachiewicz’s The Legend About the Mother of God"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E To m XLI, zeszyt 1 - 1993

CELINA DUNICKA OSU

KRÓ LOW A N IEB IO S M A R IAN A G AW ALEW IC ZA

W KONTEKŚCIE L E G E N D Y O M ATC E B O SK IE J PIOTRA STACHIEWICZA

„Marian Gawalewicz należy do rzędu tych pisarzy, o których historycy literatury mówią z niechęcią i lekceważeniem . Jego obfity dorobek bele* trystyczny, obejm ujący około 50 pękatych tom ów, nie w zbudza ju ż dziś z a ­ interesow ania”1.

Tę opinię o pisarzu, który uchodził w swoim czasie za je d n e g o z naj­ bardziej pracowitych i chętnie czytanych twórców, sform ułow ała Irena M a ­ ciejewska, autorka jedynego rzetelnego studium o Gawalewiczu. P ow odem tej niskiej oceny historyków był tendencyjny charakter utw orów , łatw ość pióra oraz um iejętność dostosowywania się do w ym o g ó w panującej mody literackiej jako czynników powodzenia i popularności“. Nie był to więc z całą p e w n o ­ ścią autor oryginalny, nie wzbogacił literatury o nowe treści intelektualne, ani artystyczne. Z jego utw orów jedynie K rólow a N ieb io s została przypom niana współczesnem u czytelnikowi. Ponowne w ydanie zbioru (1985) stało się w pew nym sensie pretekstem do zainteresowania się tą bardzo znaną i łubianą kiedyś książką, a pośrednio i jej twórcą.

Pierwsze wydanie K rólow ej N iebios. L eg en d o M a tce B o skiej zebranych przez Gawalewicza, ozdobione rycinami krakow skiego malarza Piotra Sta- chiewicza, ukazało się w 1894 roku. Pozycja doczekała się jedenastu w ydań oraz kilku tłumaczeń na języki obce - dwukrotnie na języ k niem iecki i a n ­ gielski, jeden raz na rosyjski3. Planowane tłum aczenie na ję z y k francuski nie

1 I. M a c i e j e w s k a . Tw ó rczo ść p o w ie śc io w a M a ria n a G a w a le w icza . „ P race P o lo n isty c z n e ” 1958 s. 5. ser. X IV .

" I . M a c i e j e w s k a . M a ria n G a w a lew icz. W : O b ra z lite ra tu r y p o ls k ie j X I X i X X w ieku.

L ite ra tu ra p o lsk a w o k r e sie realizm u i n a tu ra lizm u . T. 2. Pod red. J. K u lc z y c k ie j-S a lo n i i in. W arsz aw a

1966 s. 338.

3 W ydania „K rólow ej N ieb io s” : W arszaw a 1894, 1895, 1896 (w sz y stk ie z ¡lustr. P. S ta c h ie w ic z a ), W arszaw a 1898, M ikołów 1901 w y d an ie p opraw ione i po sz erz o n e przez au to ra. K ra k ó w 1902 (z i lustr.

(2)

2 8 CELIN A D U N ICK A OSU

zostało zrealizowane. Pierwsze wydanie poprzedzone było publikacją kilku fragm entów oraz licznymi zapowiedziam i w prasie, które ukazały się już kil­ ka m iesięcy wcześniej przed edycją całości. W arszawska publiczność miała także okazję zapoznać się z treścią legend podczas odczytów wygłoszonych przez G aw alew icza w sali ratusza w dniach 2, 4, 6, 8 maja 1894 roku.

O m aw iana pozycja została bardzo entuzjastycznie przyjęta zarówno przez krytykę, ja k i przez czytelników . Recenzenci w skazywali na funkcję poznaw- czo-popularyzatorską, dydaktyczną i religijną zbioru, nie zapominając o spraw ie istotnej - związanej z genezą książki - o zależnościach między tekstem a m alow anym cyklem Stachiewicza L egenda o M atce B oskiej.

O kreślenie stopnia zależności m iędzy tymi dwiema płaszczyznam i znajduje swoje uzasadnienie nie tylko w genezie, ale również w strukturze i poetyce książki Gaw alew icza. Dla pełniejszego zobrazowania zagadnienia należy przytoczyć przynajm niej parę syntetycznych informacji o cyklu krakowskiego m alarza, o percepcji społecznej jego dzieła i ocenie krytyków, co pozwoli rów nież na uchw ycenie kryteriów i przyczyn, które zdecydow ały o w spółpra­ cy obu artystów. Na szczególniejszą uwagę zasługuje zjawisko ogólnego zainteresow ania się sztukami plastycznymi w XIX wieku, żywo występujące w śród literatów, obecne także w publicystycznej i pisarskiej działalności Mariana G awalewicza.

1. C Y K L L E G E N D A O M A T C E B O S K I E J P IO T R A S T A C H I E W I C Z A - K O M P O Z Y C J A , W A R T O Ś C I A R T Y S T Y C Z N E I S P O Ł E C Z N E

P om ysł połączenia „w ysiłków pędzla i p ióra”, jak to określił Gawalewicz, zrodził się w czasie spotkania obu tw órców w krakowskiej pracowni Sta­ chiew icza. Pisarz nie precyzuje ani celu, ani daty spotkania, wspomina jednak, że miał okazję zobaczyć pierw sze szkice L eg en d y4. Cykl powstawał w latach 1892-1893 (I seria) i w 1895 (II seria). P rawdopodobnie więc w roku 1892 rozpoczęli obaj artyści wspólną pracę, która zaowocowała w dwa lata później w ydaniem K ró lo w e j N iebios.

P. S ta c h ie w ic z a ), W arsz aw a 1908, W arsz aw a 1913, Poznań 1935, L ondyn 1953, W arszaw a 1985. T łu m a ­ c zen ia: a n g ie ls k ie - B. B o rsk i-S zczep a n o w icz, K. B. M iller, N ow y Jo rk 1929; L. M e reck a-S zcze- p an o w icz, N ow y Jo rk 1930; n iem ieck ie - K. R ó ż y ck i, C lad b ach 1921, 1927; ro sy jsk ie - W . C hoda- sz e w ic z , M oskw a 1910.

4 Z ob. M. G a w a l e w i c z . W stęp do: K ró lo w a N ieb io s. L e g e n d y o M a tc e B o skiej. Z e b ra n e

(3)

KRÓ LO W A N IE B IO S M A RIANA G A W A LEW IC ZA 2 9

Szata graficzna i nazwisko jej wykonaw cy, Piotra S tachiew icza, były jedną z gwarancji powodzenia książki, gdyż malowane legendy zyskały dużą p o p u ­ larność jeszcze przed powstaniem tekstu Gawalewicza.

Kompozycja wykonana techniką en g risa ille 5 zawierała początkow o 10 kartonów 6 obrazujących część legend zebranych przez sam ego m alarza z te ­ renu Galicji i U krainy7. Reprodukcje I serii poszerzonej jeszc ze przez dwa obrazy {Przędza M a tki B o skiej i Ślu b n e w ianki) zostały u m ieszczone w pierwszym wydaniu K rólow ej N iebios. Druga seria z 1895 roku objęła 8 k ar­ tonów pozostających w tej samej konwencji co pop rz ed n ia8.

Wiele pochlebnych słów skierow ano do autora L eg en d y w pierszych latach po powstaniu kompozycji, kiedy to obrazy prezentow ane były na w ystaw ach krajowych i zagranicznych6. W spraw ozdaniach z w ystaw w W iedniu i M o ­ nachium powtarzały się opinie uznające cykl krakow skiego malarza za jeden z „najbardziej uroczych utw orów ”, jakie w dziedzinie malarstwa religijnego zdobiły wystawę, pobudzając zw iedzających do m y ś le n ia 10. W arto w s p o m ­ nieć, że L egenda o M atce B o skiej reprezentowała polskie m alarstw o w ra z z obrazami J. Chełm ońskiego, O. Boznańskiej, H. Siem iradzkiego i wielu in­ nych, znanych i cenionych w ówczas plastyków. Kilkakrotnie też otrzym ał Stachiewicz nagrody za swoje dzieło m.in. na w ystaw ie w W iedniu i nagrodę im. Barczewskiego przyznawaną przez krakowską A kadem ię U m iejętności. Wśród recenzji z w ystaw natrafić można jed n ak na w iele opinii podobnych do sform ułowanej przez Helenę C eysinger (po ekspozycji cyklu w salonie Krywulta i Unglera w W arszawie), w której autorka stw ierdza, że „zdań o kartonach Stachiewicza było tyle, ile zw iedzających wystawę. N iektórzy nie

5 „en g risa ille " - „m alow ać na sz aro " , m alow idło św ia tło c ie n io w e , m o n o c h ro m a ty c z n e (o d c ie n ie szaro ści lekko po d m alo w an e kolorem ) o d o b rze zazn a czo n y m m od elu n k u p rzed m io tu , w y d o b y ty m w y łączn ie za pom ocą zm ian w alorów . K. Z w o l i ń s k a , Z. M a l i c k i . M a ty s ło w n ik te rm i­

n ó w p la sty c zn y c h . W arsz aw a 1974.

6 W sk ła d I se rii w eszły n astęp u jące kartony: D zie w ica z kw ia tu , W sta je n c e , W u c ie c z c e do

E g ip tu , Po g w ia źd ziste j d rodze. Sobotni p ro m y k . S iew n a , G ro m n iczn a , P o c ie rn iste j d ro d ze, Ś p ie w a k M a tk i B o skiej, W niebow zięcie.

7 W rozm ow ie z C z. Ja n k o w sk im m alarz w sp o m in a : „C om się n ałaził od chaty do ch aty , od dw orka do dw orka, od kościoła do kościoła. D ziś je s z c z e biorę to i ow o z ty p ó w i m o ty w ó w w tedy u zb ieran y ch ”. Cz. J a n k o w s k i . U S ta ch iew icza . „T y g o d n ik Ilu stro w a n y ” 1893 nr 209 s. 422.

8 S kład II serii: A v e M a ria , Ś w ię ta lita n ia , S k o w ro ń c ze g n ia zd o , W n ie d zie lę , R a jsk a p a ste rk a .

O sta tn ie kło sy, P rze z lilio w e p o la , P o że g n a n ie w N a za rec ie.

7 S tach iew icz w y sta w ił sw ój cykl m .in. w W ied n iu (IV 1893), M onachium (1 V II 1893), w T ow . S ztu k Pięknych w K rakow ie (I 1893), w sa lo n ie K ryw ulta i U nglera w W arsz aw ie (1 8 9 4 ), w B e rlin ie (1 V 1895) itd.

10 M. R a d z i w i ł ł . C y kl o b ra zó w P io tra S ta ch iew icza . L eg en d a o M a tc e B o sk ie j. „B ib lio tek a W arszaw sk a". T. 1. 1894 s. 587.

(4)

3 0 C ELIN A D U N IC K A OSU

byli w stanie dom yśleć się treści pojedynczych kartonów, innych raziła niem ile p ro sto ta” 11.

N ajczęściej zarzucano artyście spłycenie tematu, zatarcie ludowego charakteru legend, a także tradycjonalizm i słabość warsztatu artystycznego. Podkreślano przyw iązanie do nieaktualnych już w ów czas sposobów tworzenia, które napełniają obrazy tanim sentym entalizm em w miejsce zamierzonego przez malarza przekazu szczerej wiary polskiego ludu. Liryzm, elegancja, budu aro w y w dzięk, cechy tak często podkreślane sprawiły, że o dziele

• 12 •

m ów iło się, że jest „nazbyt ładne - a nie dość piękne” . W ypom inano m alarzow i braki w arsztatow e, błędy w pejzażu i anatomii postaci, nie- w yka ń cza n ie szczegółów , a nawet pewną trywialność przekazu np. w obrazie

S o b o tn i p ro m yk . Przede w szystkim jednak zarzucano Stachiewiczowi naiwne

i nazbyt odbiegające od w yobraźni ludowej przedstawienie postaci N aj­ św iętszej M aryi P an n y 13.

W kom pozycji składającej się z dwudziestu obrazów przeważa wizerunek Maryi kreowanej na piękną i w ytworną damę, ubraną w m iękkie powłóczyste szaty, bardzo w ypozow aną i statyczną. Matka Boża Stachiewicza nie posiada, j a k to określono „tchnienia w yższej, twórczej myśli i w yrazu boskości” 14. M odelką pozującą do obrazów była żona malarza, stąd powtarzający się „prześliczny typ dziew ecz ki”, nieodpowiedni dla wielu przedstawianych scen i s y tu a c ji1 . K rytycy i znawcy przedm iotu nie oszczędzali stachiewiczow- skiego cyklu, i ma to sw oje uzasadnienie również w zmianach zachodzących w ów czesnej sztuce. Pracom artysty nie można odm ówić w alorów kolory­ stycznych, dobrego opanow ania rysunku, zabrakło mu jednak nowoczesności stylu, który w ra z z m odernizm em w kroczył także na teren malarstwa reli­ gijnego. A u to r L eg en d y reprezentow ał nurt realistyczno-idealistyczny i jeszcze w latach dziew ięćdziesiątych i później w ykorzystyw ał tradycyjne środki,

11 H elen a C ...r [H . C e y sin g er]. K ró lo w a N ieb io s. O d c zy ty M a ria n a G a w a lew icza . „T y g o d n ik Mód i P o w ie śc i” 1894 nr 19 s. 147.

12 U r b a n u s. „ L eg en d y o M a tc e B o s k ie j” S ta ch iew icza . J e j za le ty i braki. M a te jk i „ W y ro k ”.

G erso n a „ T a je m n ic za m e lo d ia " (o b ra zy w y sta w io n e w sa lo n ie K ryw u lta w W a rsza w ie). „K ra j” 1893

n r 52 s. 25.

1 P rz y k ład em d o sy ć p o w szech n ej opinii m oże być frag m en t recenzji H. P iątk o w sk ieg o : „Postać ta. p o ję ta p raw ie z a w sze ro d zajo w o , je s t często pełną w d zięk u d ziew ec zk ą, ja k np. w k a rto n ie 'Po c ie rn iste j d ro d z e ', p o n ę tn ą w ie śn ia c z k ą w 'S obotnim p ro m yku', tajem n iczy m w idm em w 'G ro m n iczn ej1, sz a b lo n o w ą M ad o n n ą w 'W sta je n c e ' - lecz nie u rzeczy w istn ia pojęcia N ajśw iętszej P anienki ludu n a sz e g o ”. T e n ż e . P o ls k ie m a la rstw o w sp ó łcze sn e. S zk ic e i notaty. P e te rsb u rg 1895 s. 232.

14 W . P r o k e s c h. P io tr S ta c h ie w ic z . „ W ę d ro w ie c ” 1896 nr 40 s. 262.

15 H. D o b rzy ck i z a s ta n a w ia ł się np.: „N ie p o jm ujem y, dlaczeg o arty sta, w y o b ra ż a ją c tę sam ą p o sta ć w ro zm aity ch c h w ilach , użył dw u typów całk iem odm ien n y ch [...]. Z daje nam się, że ten sam ty p k o b iety p o w in ien b y ć zach o w an y w e w sz y stk ic h ob razach i nie zm ien iać się z drugim w ten sposób, że k ilk u n a sto le tn ia p an ien k a z n a jd z ie się w p o ło żen iu d o jrzałej k o b iety ". T e n ż e . L eg en d a o M a tc e B o s k ie j P. S ta c h ie w ic z a . „ P ra w d a ” 1894 nr 9 s. 102.

(5)

KRÓ LO W A N IE BIO S M A RIA N A G A W A LEW IC ZA 3 1

typowe dla malarstwa połowy wieku, które w tym czasie są j u ż reliktami odchodzącego stylu.

Ostatnie dwudziestolecie wieku staje się areną ścierania się nurtów odchodzących i nowych. Dochodzi wręcz do konfliktu m iędzy sztuką w ow y m czasie ju ż wsteczną i paseistyczną, a aw angardow ą i w y n a la z c z ą 16. W tym czasie obok dzieł zasługujących na miano wybitnych, pow staw ały prace o średnim poziomie i miernej wartości, dogadzające jednak gustom przeciętnego czytelnika czy miłośnika sztuki.

W spom niany konflikt nie ominął także sztuki sakralnej. Zwrot w polskim malarstwie religijnym dokonał się o wiele wcześniej, bo j u ż w połow ie XIX wieku pod w pływ em czynników politycznych i sp o łe c z n y c h 17 i prow adził do powstania zupełnie nowych konwencji i kanonów w m alarstw ie tego typu. Ogólna tendencja zmierzała do zindyw idualizow ania i w ie lo kierunkow ości poszukiwań, coraz mniej liczących się z zasadam i m alarstwa kościelnego. Uległ tym w pływ om P. Stachiewicz w Szkole Sztuk P ięknych w K ra k o w ie 18.

Zm iany dotyczyły przede w szystkim wyjścia poza sztukę ściśle sakralną, przeznaczoną do dekoracji kaplic i św iątyń oraz przełam ania tradycyjnie ujm owanych scen z Biblii czy życia świętych w m alarstw ie s z ta lu g o w y m 19. Zaznacza się także w ostatnim dziesięcioleciu wzrost liczby o b ra zó w o tematyce religijnej na wystawach krajowych i zagranicznych.

N ajczęstszym i najpodatniejszym tw orzyw em dla nowych, nieortodoksyj- nych sposobów obrazowania była tematyka maryjna. Przełam any został s c h e ­ mat tradycyjnej ikonografii, w myśl stworzenia stylu narodow ego opartego na tradycji rodzimej, przede wszystkim na kulturze ludowej. Inicjatorem tej idei był przedstawiciel nowego pokolenia S. W yspiański. W podobnej konwencji tworzyli wizerunki Matki Bożej J. Mehoffer, J. Brandt, V. H offm an i inn i20.

16 T. D o b r o w o l s k i . N o w o cze sn e m a la rstw o p o lsk ie . W ro cław 1960 s. 174.

17 H isto ria K ościoła w Polsce X IX w ieku o b fitu je w fak ty , k tó re sta n o w ią n u rt p rzeciw sta w n y pan u jącem u ró w nocześnie pozytyw izm ow i często ateisty c zn em u , a m oże b ard ziej n aw et an ty k lery k aln em u . D zieje C h e łm szczy zn y , b ezp rzy k ład n e b o h aterstw o ludu p o d la sk ie g o , b ro n iąceg o praw a do w iary k ato lick iej, o pór w śró d zab o rcó w , p o jaw ien ie się n iezw y k ły ch p o sta ci (O . R a fa ł K alinow ski, O. H onorat K o źm iń sk i) to tylko n iek tó re frag m en ty h isto rii, która pow oli z m ie n ia ła kurs m yślenia sp o łeczn eg o . Zob. Sztu ka sa k ra ln a w P olsce. M a la rstw o . O p rać. T . D o b rz e n ie c k i i in. W arszaw a 1958 s. 39.

18 Zob. T am że s. 39.

10 Zob. A. S i e r a d z k a . N o w a iko n o g ra fia m aryjna w sztu c e p o lsk ie g o m o d e rn izm u . „S tudia C laro m o n tan a” Ja sn a G óra 1987 s. 138. T em atyka sa k ra ln a u jm ow ana była w ró ż n y sp o só b : „Jed n i m a ­ larze zw racają się do arch eo lo g ii b ib lijn ej, aby m alow ać o so b y i zd a rz e n ia e w a n g e lic z n e na tle p ejzażu P alesty n y [...], inni ujm ują ch rz e śc ija ń stw o z punktu w id zen ia w sp ó łc zesn y c h p rąd ó w sp o łe c z n y c h i sta rają się p rzed staw ić C h ry stu sa w w aru n k ach a k tu aln eg o ż y c ia , w śró d ch ło p ó w , ro b o tn ik ó w , inni w reszcie p rzem aw iają sym bolam i zacz erp n ięty m i z k u ltu r w sch o d n ich , an ty czn y ch i łą c z ą je z tem aty k ą ew a n g e lic z n ą ”. Sztu ka sa k ra ln a s. 40.

(6)

3 2 CELIN A D U N ICK A OSU

W drugiej połow ie XIX wieku panowała jednak jeszcze i konw encjonalna ikonografia „taniej ładności”, czy nawet podejmowana przez niektórych akadem ickich m alarzy próba „uzw yczajnienia” scen religijnych przez o sa ­ dzenie ich w naturalistycznej scenerii21, z tym że do wartości tradycyjnych dołączono jeszc ze elem enty sielanki i pleneryzm u. Idylliczne i sentym entalne jak o ści pojawiły się właśnie w m onochrom icznym cyklu Legenda o M atce B o ­

sk ie j S ta c h i e w i c z a " , Ze względu na charakter pracy i brak kompetencji

autorki nie zostaną om ów ione dokładnie wartości artystyczne, technika i elem enty poszczególnych stylów, obecnych w kompozycji. Z tego co zostało do tej pory pow iedziane można j u ż w yw nioskow ać, że dzieło Stachiewicza nie reprezentow ało wysokiego poziom u i w ocenie krytyków nie mogło pre­ tendow a ć do miana nowoczesnej i wysokiej sztuki. Istnieje jednak jeszcze jed n o zagadnienie w ym agające chociaż krótkiego om ówienia, gdyż zauwa­ żone było także przez ów czesnych recenzentów, a stanowi jeden z głównych pow o d ó w zainteresowania się cyklem przez Gawalewicza.

O prócz obrazów zachw ycił pisarza sam pomysł wykorzystania ludowych legend, jako materiału zarówno dla sztuk plastycznych, ja k i dla literatury. W Stachiew iczu w idział artystę najlepiej predysponow anego do malarskiego przekazu ludow ych opow ieści, malarza, „który po raz pierwszy sięgnął do tej sk a rb n ic y ”“ 4. Opinia Gawalewicza jest oczywiście dyskusyjna, chociaż na pew no S tachiew icz należy do grona malarzy najwierniejszych tej tematyce. Już w krótce po w ystąpieniu na szerszą arenę zwrócił się do w ytw orów lu­ dowej w yobraźni, starając się zachować ich nastrój i sm ętną nutę, jak to określił J. N ekanda-T repka, analogiczną do tej, jaką się słyszy w M arii M alczew skiego, albo w dum kach B. Zaleskiego. Urodzony we wsi galicyj­ skiej, artysta od dzieciństwa był bardzo wrażliwy na piękno przyrody, za m iłow anie zaś do typów i m otyw ów z Rusi pozostało mu na całe życie*4. O prócz om aw ianej w pracy L eg en d y zobrazow ał podania ludowe w cyklach

B o ży R o k, W ieczory zim o w e , Tam ten św iat.

W pew nym sensie można w ięc m ówić o ludowej specjalizacji Stachiewi­ cza, dodając je d n a k sprostow anie, że jest on jednym z wielu malarzy końca X IX w ieku podejm ujących tę tematykę, kontynuujących nurt, który przetrwał od czasów R om antyzm u, osłabł nieco w okresie Pozytywizmu i z całą mocą opan o w ał sztukę Młodej Polski. Obok scen rodzajowych, krajobrazów, o b rz ędów znanych z obrazów J. Kossaka, J. C hełm ońskiego, J. Brandta,

21 T a m ż e s. 137.

22 Z o b . D o b r o w o l s k i , jw . s. 2 0 2 -203.

a G a w a I e w i c z. W stęp do: K ró lo w a N ie b io s s. 5.

24 J. N e k a n d a - T r e p k a . P io tr S ta ch iew icz. S ylw e tk a . [W :] W sp ó łczesn e m a la rstw o p o ls k ie . K ra k ó w 1912 z. 6 s. 12-13.

(7)

KRÓLOW A N IE B IO S M A RIA N A G A W A LEW IC ZA 3 3

J. Kowalskiego itd., malarze wykorzystyw ali „żywioł ludow y” w ypełniający poezję ludową, bajkę, legendę religijną i obyczajow ą, doszukując się w nich mistyki istniejącej obok właściwej im naiwności. Do malarzy, którzy w e d łu g niektórych krytyków najlepiej poradzili sobie ze sfinksową zagadką, jaką jest fantazja poetycka ludu, można zaliczyć Pruszkow skiego, M alczew skiego, R a ­ dziejow skiego25.

Zasadniczymi elementami tego typu kom pozycji w inny być: polskość i lu­ dowość w jej kształcie zewnętrznym (tło, strój, typ postaci) i w ew nętrznym . Jednym słowem dla w ybitnych malarzy tego okresu ludow ość nie była równa naiwności, sentym entalizm ow i, które to cechy tak często przypisyw ano cyklowi Stachiewicza. Na dodatek, jak zauw ażył to już Z. S arnecki, Matka Boża polskiej wsi musi się różnić od ideału rojonego p rz ez w łoskich m istrzów26. C hociaż artysta umieszcza ją na tle zaoranych zagonów , zim o ­ wego pejzażu lub wśród rodzajowych scen życia codziennego, sam o tło i akcesoria polskiej wsi nie nadają postaci Marii z L eg en d y rysów ludowych. Matka Boska w zagrodzie chłopa polskiego nie dziwi swoją obecnością, ale

• • 27

jak to już było wspom niane wcześniej, rysami oblicza .

Tyle glosy krytyków. Jaki jednak był odbiór społeczny dzieła? Otóż obrazy rozpowszechnione zostały w osobnych w ydaniach a lbum ow ych w ty ­ siącach reprodukcji i pocztów ek28, i chociaż dzisiaj rażą nas niekiedy sentym entalizm em zbyt ostentacyjnym , naiwnym realizm em , w ów czas trafiały do gustów przeciętnej publiczności. Popularność prawie w szystkich dzieł Stachiewicza związana jest przede wszystkim z ich jasnością, bezpośredniością w przekazywaniu treści. Oglądający nie ma wątpliwości co dany obraz p rz ed ­ stawia. Poszczególne sceny oddziaływują na wyobraźnię, um y sł i uczucia, w czym widziano jedną z głównych cech m alarstwa Stachiewicza. Istniała o p i­ nia, że jak w dziełach Matejki i Grottgera przemawia przede w szystkim heroizm polski, tak w kom pozycjach najdrobniejszych nawet S tachiew icza, przemawia polska u c z u c i o w o ś ć '1. Niestety owa uczuciow ość z czasem d o ­ prowadziła malarstwo autora L egen dy do całkow itego zbanalizowania.

25 Zob. P i ą t k o w s k i , jw . s. 130.

26 Z. S. [Z. S arn eck i] (rec. M. G aw ale w icz i P. S tach iew icz, K ró lo w a N ieb io s. L e g e n d y o M a tc e

B o sk ie j). „ Ś w ia t” 1894 nr 16 s. 388.

27 Zob. W . B o g u s ł a w s k i (rec. M. G aw ale w icz i P. S ta c h ie w ic z , K ró lo w a N ie b io s.

L e g e n d y o M a tc e B o sk ie j). „B ib lio tek a W arsz aw sk a” . T. 4. 1894 s. 397.

28 W ydanie p ierw szej serii w ię k sz e (alb u m o w e) i m niejsze z roku 1 8 9 4 -1 8 9 5 ro z e sz ły się w o grom nej na ow e cz a sy ilo ści egzem plarzy (6000 edycji m niejszej i 1120 w ię k sz e j) w d w u k ro tn y c h nakładach. D ruga se ria u kazata się w ro k u 1896 tylko w je d n y m w y d an iu i m n iejszy m n a k ład zie p o ­ niew aż tego roku w y p u szczo n o obydw ie serie razem , p o n aw iając je potem d w u k ro tn ie w 1898 i 1902 roku, ró w n ież w bardzo dużych nakładach, św ia d czący ch o dużym z asięg u su k c e só w m alarza. (W g [K roniki] „N ow a K sią ż k a ” 1938 z. 5 s. 295).

(8)

3 4 C ELIN A D U N ICK A OSU

P iotr Stachiew icz nie należał do tytanów sztuki, ale mimo to niewielu było artystów, którzy by w tak krótkim czasie, tak szybko zdobyli sympatię ogółu, ja k on. Prace malarza nie musiały czekać na nabywców, przeważnie w prost z pracowni przechodziły w posiadanie znawców-am atorów. Przykładem m oże być om aw iany cykl, zakupiony przez hr. M. Reya wkrótce po pow sta­ niu I serii w 1893 roku.

„Stachiew icz znajdow ał również wielu naśladowców, głównie wśród m a­ larzy niższego lotu, dziś niemal całkiem zapom nianych, ja k chociażby T. Karpal czy Z. Józefczyk. To właśnie ich prace, a nie nowatorskie p ro­ pozycje w ielkich tw órców , w dużej mierze tworzyły nowy stereotyp przed­ staw ień m aryjnych, na ogół nie dostrzeganych lub lekceważonych przez krytykę, ale funkcjonujących w świadom ości społecznej aż po dzień d z i­ siejszy. Nie dziw m y się więc, gdy w większości polskich katolickich domów częściej spotykam y, obok obrazka Matki Boskiej C zęstochowskiej, Ostro­ bramskiej czy K odeńskiej, oprawioną w ramki wyblakłą pocztów kę z Matką Boską S tachiew icza, niż reprodukcje kartonów W yspiańskiego, Mehoffera czy

an

S ic h u ls k ie g o ” .

2. Z B I Ó R L E G E N D M . G A W A L E W IC Z A A C Y K L M A L A R S K I P. S T A C H I E W I C Z A

- R E L A C J E I Z A L E Ż N O Ś C I

Nietrudno zauważyć, że wszystko, co zostało do tej pory powiedziane o autorze m alow anej L eg en d y o M atce B oskiej, można przenieść na pisarstwo M ariana G awalewicza. W pew nym sensie potwierdza to również opinia W. Prokescha zamieszczona w „W ęd ro w c u ” w dwa lata po pierwszym w y d a­ niu K ró lo w ej N ie b io s : „Jeżeliby chodziło o porównanie talentu w rodzaju twórczości Stachiew icza z podobnym talentem literackim , to w twórczości M. G aw alew icza znalazłoby się najwięcej cech wspólnych i myśli analogicz­ nych rodzajem i nastrojem. Nie mógł też Stachiewicz odpowiedniejszego w ybra ć sobie kom entatora do swoich L egend, jak popularnego autora Bar-

karolli. O woc wspólnej pracy dwóch tak stycznych talentów, z których jeden

daje myśl w artystyczną szatę przybraną, a drugi pełen kolorytu i świetności słowa kom entarz, przysporzył i literaturze i sztuce przyczynek nieprzem ija­ jącej w a rto śc i”31. U zupełniając ten cytat dodajm y, że K rólow a N iebios nie

30 S i e r a d z k a , jw . s. 139. 31 Jw .

(9)

KRÓ LO W A N IE B IO S M A RIANA G A W A LEW ICZA 3 5

jest jedynym w spólnym przedsięw zięciem obu tw órców , którzy w spółpracow ali ze sobą zarówno przed, ja k i później, po powstaniu om aw ianej p o zycji32. Podobieństwo obu twórców widoczne jest głównie w populistycznym c h a ra k ­ terze ich twórczości, która w konsekwencji ow ocow ała im ponującą ilością dzieł . Tworzenie dziesiątek powieści i opowiadań przez G aw alew icza oraz upodobanie Stachiewicza do tworzenia licznych kompozycji cyklicznych, o d ­ biło się znacznie na poziomie artystycznym prac, nie pozw oliło na pełne w ykorzystanie posiadanych możliwości i talentu. Pozostając z boku toczących się w literaturze i plastyce zmian, dostosowali się do potrzeb przeciętnego odbiorcy, co z biegiem lat doprowadziło do tego, że tw órczość tych p o p u ­ larnych kiedyś artystów odeszła prawie zupełnie w zapom nienie, a krytycy mówią dziś o niej z lekceważeniem i niechęcią. Na podkreślenie zasługuje jednak fakt zainteresowania się podaniami i legendami ludow ym i, a zw łaszcza legendą maryjną i popularyzowanie poprzez obraz i tekst literacki z a p o m ­ nianych przez pozytyw izm wytw orów kultury ludowej, które p rzecież ju ż wkrótce staną się źródłem natchnień wielu polskich p oetów i malarzy.

Zagadnienie zainteresowania tematyką ludową w końcu w ieku wym aga nieco szerszego omówienia. Natomiast w związku z cyklem Stachiewicza należy przyjrzeć się innej, również charakterystycznej dla drugiej połowy XIX wieku, fali zainteresowań - sztukom plastycznym.

a) Malarstwo a literatura w drugiej połowie XIX wieku

Wiek XIX żywo interesował się problem em sztuki i jej miejsca w kulturze polskiej. Pierwsza połowa stulecia przyniosła ostre dyskusje na tem at m o ż ­ liwości i sensu istnienia sztuki narodowej, rozbudzone przez negatyw ne i sceptyczne stanowisko L. Siem ieńskiego i J. K laczki34. Liczne głosy w s k a ­ zywały jednak na polityczną potrzebę uprawiania sztuk plastycznych i stw ie r­ dzały predyspozycje Polaków do nadania malarstwu praw dziw ie narodow ego,

3" P. S tach iew icz ilu stro w ał m .in. tak ie utw ory G aw ale w icza ja k z b ió r o p o w iad ań Ż o n a . G a leria

szk ic ó w z n a tu ry (W arszaw a 1892) oraz M o ty l i in n e opo w ia d a n ia (W arszaw a 1897).

33 Do n ajw y b itn iejszy c h prac S tach iew icza i n ajb ard ziej d la niego c h a ra k te ry sty c z n y c h n ależą cy k le sk ła d a ją c e się z kilku lub k ilkunastu o b razów : cykl rysu n k o w y D z ia d i baba n aw iązu jąc y do bajki K raszew skiego, cykl W ieczory zim o w e (6 k arto n ó w ), B o ż y R o k (12 k arto n ó w ), w y so k o c e n io n y cykl

W ieliczka (9 ob razó w ) i o czy w iście L eg en d a o M a tc e B o sk ie j (20 k arto n ó w ). N ato m iast M . G a w a le w ic z

je s t autorem ponad 3 0 tom ów prozy, w tym 20 p o w ieści, a także 30 utw o ró w d ram aty czn y ch . 34 S iem ień sk i w arty k u le z 1849 r. pt. C zy m ożna m ieć sz k o łę m a la rstw a p o ls k ie g o ? i K laczko w S ztu c e p o lsk ie j z 1857 r. negow ali m o żliw o ść stw o rz e n ia sz tu k i n aro d o w ej, g ło sz ą c w ro d zo n ą n iezd o ln o ść P olaków do tw ó rczo śc i p lasty c zn ej. Z ob. W . O l k u s z . S zc zę śliw y m a ria ż lite ra tu ry

(10)

3 6 C ELIN A D U N ICK A OSU

polskiego charakteru. Dyskusję tę przejął niejako pozytywizm , który w w yniku długotrw ałych polem ik nie kwestionował potrzeby sztuki, ale

skie-. skie-. .. . . ."IC

rował dyskusję na zagadnienia tematyki i funkcji polskiej plastyki . O kształcie polskiej sztuki decydow ały z jednej strony prądy europejskie, z drugiej zjawiska rodzime. Naszą sztukę urabiał więc i m onachijski realizm i nasz w łasny, w yrosły z romantyzmu historyzm z kultem narodowej przeszło­ ści, j a k rów nież mit ludowy, przybierający na sile w okresie kształtowania się nowej dyscypliny naukowej - etnografii i społecznych ruchów ludowych. Szczególną rolę odgryw ało w ciągu XIX wieku malarstwo historyczne i ro- dzajow o-ludow e, tj. poświęcone wsi polskiej. Stylem obow iązującym był natom iast realizm identyczny z dążeniem do wiernego i opisowego przedsta­ w iania rzeczyw istości nawet w tem atach historycznych i fantazyjnych, co zbliżało m alarstw o do literatury. „Fascynacja sztuką, widoczna u wielu ów c zesnych pisarzy, uwarunkowana była powszechnym przekonaniem o poli­ tyczno-społecznej oraz etyczno-estetycznej funkcji dzieła sztuki i stanowiła w łaściw y rezonans na atm osferę epoki”36, konkretyzowała się zaś w dwojaki sposób: publicystyczny (artykuły, recenzje) i literacki (motywy, tematy).

Liczne artykuły o zakroju teoretycznym jak i recenzje oraz sprawozdania z salonów w ystaw ow ych w ychodziły spod pióra Prusa, Sygietyńskiego, W it­ kiew icza, S ienkiew icza, K onopnickiej, Gom ulickiego a także Gawalewicza. Są to tylko niektóre nazwiska pisarzy zaangażow anych w edukację estetyczną społeczeństw a, prowadzoną zarówno przez publicystykę na łam ach prasy, jak i poprzez dzieła literackie . Charakterystyczną tendencją wieku było także p ow staw anie czasopism ilustrowanych, w których zamieszczano reprodukcje now ych obrazów i opatryw ano je kom entarzem słownym . Sprawozdania, ko­ m entarze do ilustracji, recenzje były domeną zatrudnianych chętnie przez redakcje pism p is a rz y -p u b lic y s tó w niekiedy z konieczności zajmujących się tem atam i dalekim i od literatury pięknej.

M arian G aw alew icz należał do rzeszy tych publicystów, których dzia­ łalność wyróżniała się rozległymi, lecz dyletanckimi zainteresowaniam i3*,

35 T a m ż e s. 6. 36 T a m ż e s. 7.

37 W , O l k u s z . M a la rstw o w tw ó rc zo śc i lite ra c k ie j G a b rie li Z a p o lsk ie j. „P am iętn ik L iterack i” 1983 s. 7. A u to r p o ru sza ten tem at ró w n ież w a rty k u łach : W kręg u m alarstw a n id erla n d zkieg o . D zie ło

sz tu k i ja k o in sp ira c ja p is a r z y 2 p o ł. X IX w ieku („ Z e sz y ty N au k o w e” W S P w O polu. O pole 1980) o raz P o zy ty w iśc i w a rsza w sc y w o b e c tw ó rc zo śc i m a la rs k ie j J ó z e fa C h e łm o ń sk ie g o („Z eszy ty N au k o w e” W SP

w O p o lu . O p o le 1983).

38 M. G a w a le w ic z p isa ł a rty k u ły w stę p n e, fe lie to n y i rep o rtaż e, re c e n z je teatraln e i litera ck ie, im p re sje o m u zy ce i m alarstw ie, sz k ic e b io g raficzn e i kry ty czn e o p isarzach o raz w spom nienia o k o lic z n o śc io w e o tw ó rcach w sp ó łc zesn y c h . W y g łaszał o d c z y ty , o rg a n iz o w a ł ju b ile u sz e , z ajm o w ał się pracą p rz e k ła d o w ą . Z ob. M a c i e j e w s k a , jw . s. 338.

(11)

KRÓLOW A N IE BIO S M A RIA N A G A W A LEW IC ZA 3 7

A utor M echesów , o którym rówieśny mu A. K raushaur pisał, że przedstawia typ literata w szechstronnego i chętnie zatrudnianego przez w y d a w c ó w pism periodycznych, nie wahał się także przed form ułow aniem sądów na temat sztuk plastycznych. W wypow iedziach jego ujawnia się przede w szystkim brak sprecyzowanych kryteriów i pewna chw iejność poglądów. W sum ie recenzje Gawalewicza mają charakter impresji literackich, w których, obok an a liz o w a ­ nia warstwy treściowej obrazu i uwypuklenia treści literackich zostały przytoczone anegdoty z życia danego artysty, natomiast brak niemal zupełnie uwag dotyczących formy dzieła sztuki. Poza tym dla G aw alew icza ch a rak tery ­ styczne jest hierarchizowanie gatunków m alarskich prow adzące w rezultacie do preferowania tematyki historycznej i historyczno-rodzajow ej kosztem pejzażu i problematyki współczesnej. Stąd sprawozdania z salo n ó w w y sta ­ wowych mają niezmienną kompozycję: krytyk najwięcej uwagi poświęca o bra­ zom „w zniosłym ”, pełniącym funkcję umoralniającą. W tórność i p o w ierz­ chow ność oraz obdarzanie superlatyw am i artystów pow szechnie uznanych jest u Gawalewicza skutkiem w spom nianego wyżej dyletantyzm u, który determ i­ nuje jego wypowiedzi na temat malarstwa. Udział pisarza w kształtow aniu poglądów estetycznych sprowadza się do roli inform acyjnej, opisow ego rela­ cjonowania treści płócien i faktów artystycznych oraz prezentacji w łasnych doznań estetycznych31*. Opinię tę potwierdzić może fragment ze w stępu do

K rólow ej N iebios, w którym G aw alew icz opisuje w rażenie jak ie zrobiły na

nim malowane legendy: „[...] powiał na mnie od razu jak b y czar jakiś, wnikający do duszy coraz głębiej im więcej rozm yślałem nad nim i” . Czar sentymentalizmu i em ocjonalność przeniósł G aw alew icz również do K ró lo w ej

Niebios.

Obok zainteresowania m alarstwem z pozycji krytyki artystycznej istniało również zjawisko w pływu malarstwa na literaturę. E. Orzeszkow a stw ierdziła, że literatura pozytywistyczna charakteryzuje się zwiększoną recepcją w ątków malarskich najczęściej twórczo przez pisarzy przekształcanych, obok których pojawiały się także teksty poświęcone w całości problem atyce m alarskiej, nawiązujące do konkretnych obrazów, idei i tem ató w 40. „Literatura i sztuka, a mianowicie też malarstwo i poezja, to dwie siostrzyce, uzupełniające się w zajem nie” - tak pisał w 1865 roku jeden ze stałych w sp ó łp ra co w n ik ó w „K łosów” - J. K. Turski. Myśl tę uzasadniał on wzajem ną inspiracją, jaką dla malarzy stanowiły teksty literackie, a dla pisarzy - obrazy. R ów nocześnie

39 O 1 k u s z. P o zy ty w iśc i w arszaw scy s. 15-16.

40 O 1 k u s z. W kręg u m a la rstw a n id e rla n d zk ie g o s. 110. P rz y k ład em m oże b y ć liry k

A. K raushara Na o b ra z R u isd a e la , an o n im o w y liryk U zd ro w io n y , z a m ie sz c z o n y w ro k u 1875 w „B luszczu” - rodzaj eg zeg e zy zn ajd u jącej się w tym sam ym n u m erze rep ro d u k c ji E m ila W au tersa . T am że s. 110.

(12)

3 8 CELIN A D U N ICK A OSU

sprzężenie zw rotne, istniejące m iędzy m alarstwem a sztuką słowa, inspirowało także - w e dług Turskiego - powstanie utw orów literackich, stanowiących b rz m ie niow y odpow iednik funkcji wizualnej. Ten ilustratorski, wtórny cha­ ra kte r utworu literackiego potwierdzają liczne teksty powstałe w drugiej połow ie X IX w ie k u 4'. Opierając się na spostrzeżeniach Orzeszkowej i Tur­ skiego m ożna relację o b ra z -te k s t sprow adzić do trzech zagadnień:

1. T raktow anie tekstu jako ilustracji, mechanicznej niem alże transpozycji kształtu i barw y na efekt brzmieniowy.

2. P ojm ow anie treści obrazu jako rodzaju twórczej podniety dla pisarza (przy czym niejednokrotnie u tw ór literacki bardzo odbiega od pierw owzoru, sta­ nowi polem ikę ze stanow iskiem malarza).

3. Transpozycja na ję z y k literatury pew nych zdobyczy malarskich funkcjo­ nujących następnie w tekście na zasadzie stereotypów 42.

W zw iązku z om aw ianą w pracy pozycją interesować nas będą dwie pierwsze ew entualności, które też nasuwają podstaw ow e pytania o wzajem ne relacje i zw iązki istniejące między cyklem krakowskiego malarza a zbiorem legend M ariana G awalewicza.

b) Analiza relacji i zależności

Opinie na tem at w spólnego dzieła M. Gawalewicza i P. Stachiewicza były skrajnie różne. K oncentrow ały się zarówno na talentach artystów, um iejęt­ nościach przekazania specyfiki ludowej religijności, jak i na zw iązkach i zależnościach istniejących między treścią obrazów i tekstem pisanym. W zw iązku z tym obok recenzji stw ierdzających, że różnice talentów spo w o ­ dow ały „rozdźw ięk w dwoistej składni w y d a w nictw a”4 ,, przy czym jedni w y w yższali talent malarza nad literata, inni odwrotnie, ukazyw ały się także opinie o w spółgraniu strony malarskiej i literackiej44. Form ułowane sądy w sk az y w ały na w zajem ne uzupełnianie się artystów, co w dobie m odernistycz­

41 T a m ż e s. 97. T a m ż e s. 97.

43 N. [K. M o raw sk a]. K ró lo w a N ie b io s, L e g e n d y o M a tc e B o s k ie j p r z e z P. S ta ch iew icza i M.

G a w a le w ic za . „ P rzeg ląd P o lsk i” 1894. T. 114 s. 647.

44 S w o je p rze k o n a n ie o w y so k ie j w arto ści zaró w n o stro n y m alarsk iej, ja k i literack iej w yrazili m .in.: W . B o g u sław sk i, (jw . s. 3 9 5 -3 9 9 ), S ę p [W . M aleszew ski] Z W arszaw y. (O b ra zki S ta ch iew icza ,

o d c z y ty G a w a le w ic za o K r ó lo w e j N ie b io s '). „B iesiad a L iterack a” 1894 nr 19 s. 2 9 0 -2 9 1 ), J. K ończyc ( P rze g lą d p iś m ie n n ic z y (M . G a w a le w icz, K ró lo w a N ie b io s). „B lu sz c z ” 1901 nr 37, s. 295).

(13)

KRÓ LO W A N IEBIO S M A RIANA G A W A LEW IC ZA .. 39

nej zasady „sztuka dla sztuki” miało stanow ić pew ien ew enem ent45. Z. S a r­ necki w swojej recenzji zauważa jednak, że strona poetycka „nie jest n ie ­ wolnicą strony m alarskiej”46, a J. Kenig dodaje, że „żaden tow arzysza nie krępował, nie dyktował, co i ja k ma robić”47. Tym sam ym obaj krytycy wskazują na oczywisty fakt istnienia różnic m iędzy obrazam i i legendam i spisanymi przez Gawalewicza, wynikających zarówno z samej formy przekazu i użytych środków, ja k i ze sposobu ujęcia i w ykorzystania legend. W w y ­

padku tego malarsko-literackiego przedsięwzięcia tekst legend został

wyzyskany na dwa sposoby: jednym jest przekład na obraz, drugim trans­ formacja z tekstu „surow ego” na literacki, z uw zględnieniem jed n ak koncepcji malarza, a więc również transformacja z obrazu na słowo.

Problem obróbki literackiej zebranych podań jest znacznie szerszy i wymaga dokładnego om ówienia, natomiast pozostałe zagadnienia, zw iązane ściśle z tem atem rozdziału, można rozpatrywać w e d łu g nasuw ających się w związku z nimi pytań. W jakim stopniu Slachiewicz w ykorzystał treść legend? Na ile Gawalewicz sugerował się wcześniej powstałymi obrazam i i czy tekst

K rólow ej N iebios jest komentarzem czy tekstem sam odzielnym , co pociąga za

sobą problem ilustracyjności L eg en d Stachiewicza?

Zależność obrazów od tekstu związana jest z funkcją jak ą one pełnią w

K rólow ej N iebios. Na podstawie kolorytu kartonów, w którym przeważa czerń

i biel, można przypuszczać, że kom pozycja przeznaczona była do repro­ dukcji48. To jednak nie daje jeszcze pew ności, czy Stachiew icz zam ierzał połączyć je z tekstem. Nie można zapom inać o tym, że m alarz opierał się na konkretnym materiale, tzn. na zebranych i zasłyszanych legendach m a ­ ryjnych, co w pew nym sensie można uznać za m otyw ację ilustracyjnej formy cyklu. Stachiewicz jednak starał się stworzyć jakąś całość, dlatego też określił swoją pracę jak o cykl.

Okazuje się jednak, że cykliczność L eg en d y była podważana przez z n a w ­ ców malarstwa, w tym najdobitniej przez H. P iątkowskiego. W y w ody tego krytyka oświetlają w znacznym stopniu również problem ilustracyjności

45 O p in ię tę w y raził m .in. J. K enig w recen zji: K ró lo w a N ieb io s. L e g e n d y lu d o w e o M a lc e B o sk ie j

M a ria n a G a w a le w icza . „T y g o d n ik Ilu stro w an y ” 1894. T. 2 s. 82.

[rec. M . G a w a le w icz i P. Sta ch iew icz, K ró lo w a N ieb io s. L e g e n d y o M a tc e B o sk ie j]. „ Ś w ia t” 1895 nr 3 s. 62.

47 Jw . s. 82.

48 „O p raw io n e w białe, m atow e ram ki, oszk lo n e, o to n ie sz ara w y m o ż y w io n y m g d z ie n ieg d zie o d robiną różow ej lub innej barw y, w ydają się z daleka kartonam i „a trais c ra y o n s” [„ sz k ic o łó w k o w y ” - C. D .], są zaś w rzeczy w isto ści m alow ane olejn o [...]. U r b a n u s, jw . s. 25, H. P iątk o w sk i uzupełnia ten o p is jed n o zn acz n y m stw ie rd zen iem : „w y k o n an ie tech n iczn e sw o ją je d n o s ta jn o ś c ią i użyciem śro d k ó w d ający ch d o sk o n a łe rezu ltaty w rep ro d u k c ji d o w o d zi, że a rty sta w tym celu podejm ow ał p rzed sięb ran e zad an ie". Jw . s. 232.

(14)

4 0 C ELIN A D U N ICK A OSU

dzieła. P iątkowski dowodził, że L eg en d zie brakuje zasadniczych cech cyklu, tzn. powiązania składow ych części wspólną ideą, rozwijania tej idei i tłu­ m aczenia przez kolejne plastyczne mom enty, jak to ma miejsce na przykład w rysunkow ym poem acie G rottgera49. Struktura cyklu graficznego (ekspo­ zycja, retardacja, rozwinięcie i zakończenie) zbliża się do obrazowania poetyckiego i struktury epickiej przez zachowanie kolejności epizodów, jak to się dzieje we w spom nianych cyklach Grottgera, gdzie wątkiem spajającym jest spełniająca się historia jednej rodziny50.

Praca Stachiewicza składa się z oderwanych fragm entów połączonych j e ­ dynie tytułem i postacią Najświętszej Panny. Nie jest to jednak ani ew an­ geliczna historia Matki Chrystusa, ani też usystem atyzow any zbiór legend51. Jest to raczej zbiór luźnych epizodów i m otyw ów nie dający się uszeregować lub ułożyć w kolejnym porządku. Trudno jest zastosow ać nawet chronologię czasow ą, gdyż byłoby to sensowne jedynie w odniesieniu do obrazów m ó ­ w iących o ziem skich etapach życia Maryi znanych z Ewangelii. W iększość k artonów m ożna natomiast ułożyć dowolnie, a także uzupełnić nowymi obra­ zami. N ietrudno więc zgodzić się z Piątkowskim, że Stachiewicz znany p rzecież i ceniony w ów czas ilustrator, który swoim i rysunkami ozdabiał rów nież w iele opow iadań Gaw alew icza, i tym razem „dał szereg utworów zależnych od treści literackiej, którą ilustrują”52. Tekst stworzył dla o brazów pew ne ramy, um ieszczając poszczególne reprodukcje w przemyślanej k om pozycyjnie książce Gawalewicza.

Po bliższym skonfrontow aniu treści obrazów z odpowiadającą im legendą ze zbioru okazuje się, że literacka forma odgrywa w zględem malarskiej rolę o wiele istotniejszą.

K om pozycja Stachiewicza została wykorzystana w książce jako ilustracje. Zadaniem ilustracji jest objaśnianie. W szerokim znaczeniu pełni ona funkcję p lastycznego unaocznienia treści literackiej, a w znaczeniu węższym, ilustracją może być obraz w ykonany jakąkolw iek techniką, um ieszczony w książce dla wizualnego objaśnienia lub uzupełnienia tekstu . Obrazy Stachiew icza są ilustracjam i w tym drugim znaczeniu, stanowią wizualną stronę książki, nie zawsze jednak oczywistą i uzupełniającą treść legend. O brazy sam e w sobie nie są zbyt jednoznaczne i łatwe do odczytania, mimo iż Stachiew icz zaczerpnął pom ysł i temat ze znanych przecież legend m a­

49 T a m ż e s. 225.

50 Z ob. O l k u s z . S zc zę śliw y m a ria ż s. 15-16. 51 Z ob. P i ą t k o w s k i , jw . s. 225-226.

52 T a m ż e s. 226. S ta c h ie w ic z był w sw oim c z a sie jed n y m z n ajb ard ziej cen io n y ch ilustratorów . P ią tk o w sk i stw ie rd z a , że m alarz ten „ z a ją ł m iejsce o p u sz czo n e przez A n d rio lle g o ”. T am że s. 219.

(15)

KRÓLOW A N IE BIO S M A RIANA GAW ALEW 1CZA 41

ryjnych. M alarz skupił się na postaci Matki Bożej, ukazując ją w różnych gestach, strojach itd. W edług zamysłu artysty treść podań m ają przekazać czynności w ykonyw ane przez Matkę Boską, np. w icie w ianków , osłanianie płaszczem skow rończego gniazda, siew itd., a także sym boliczne akcesoria, jak kłosy, gromnica, lilie itd. Elementy te stanowią łączniki m iędzy treścią słowną a obrazam i i, jak się okazuje, nie zawsze są dość jasne. Nawet sygnowanie kartonów tytułami w kilku w ypadkach jest niew ystarczające. Tytuły, podobnie ja k to było w staropolskich em blem atach, pow inny fun­ kcjonować na zasadzie inskrypcji, dopom agając odbiorcom we w łaśc iw y m z r o ­ zumieniu idei utworu. W wypadku L egendy Stachiewicza tytuły w ielokrotnie nie wyjaśnieją, a wręcz przeciwnie nawet utrudniają odczytanie treści obrazu. Jednoznaczne i zrozum iałe są tylko kartony nawiązujące do znanych z E w a n ­ gelii lub apokryfów opowiadań o dziejach św. Rodziny i Matki Bożej: W s ta ­

jen ce , W ucieczce do E giptu, P ożegnanie w N a za recie, W n ieb ow zięcie, a

także nawiązujące do świąt liturgicznych: G rom niczna (2 II), S iew n a (8 IX). Drugą grupę stanowią obrazy o treści bardziej alegorycznej, trudniejszej do odczytania i powiązania z konkretną legendą, w ym agające od odbiorcy p e w ­ nego przygotowania i doświadczenia religijnego i kulturowego: P rzez liliow e

p o la , Ś lu b n e w ianki. P o ciernistej d rodze itd. Są jednak w cyklu Stachiewicza

obrazy, które stwarzają wiele możliwości interpretacyjnych: Ś w ię ta litan ia ,

W niedzielę, A v e M aria czy Po g w iaździstej drodze. Poszczególne obrazy

można więc traktować jako wyobrażenie B ogurodzicy zasugerow ane przez lu­ dową wyobraźnię, ale dopiero przez słowo znajdują w ytłum aczenie za znaczone w obrazach motywy, sytuacje itp. Jest to skutek nie tylko poziom u arty ­ stycznego malarza, ale i samej istoty obrazu jak o znaku. Z nak ikoniczny posiada w ogóle mniejszą zdolność operacyjną aniżeli sym bol słowny. Można by powtórzyć za Umberto Eco, iż jest zawsze obciążony pew ną niejasnością i łatwiej denotuje rzeczy ogólne niż szczegółow e54, wym aga tym sam ym od malarza zaangażowania całego talentu i wyobraźni. Przewaga tekstu polega na możliwości przekazu szczegółów, i tak jest również w w y pa dku K ró lo w ej

N iebios i zam ieszczonych w niej ilustracji. Skonfrontujm y dla przykładu kilka

obrazów z odpowiednim tekstem.

D ziew ica z kw iatu - obraz jest bardzo statyczny, postać D ziew icy oplecionej

liliami, nie zawiera żadnych szczegółów naw iązujących do tej mało znanej legendy, dopiero w zestawieniu z tekstem treść obrazu staje się zrozumiała, tym bardziej, że można by połączyć ten w izerunek z ty tu ­ łem innego obrazu - A ve M aria.

54 R. K. P r z y b y l s k i . S ło w o i o b ra z w ko m iksie. W : P o g ra n icza i k o r e sp o n d e n c je sztu k. Red. T. C ieślik o w sk i i I. S ław iń sk a . W ro cław 1980 s. 235.

(16)

4 2 CELIN A DUNICK A OSU

W sta jen ce - obraz ujm uje tylko scenę Matki Bożej z Dzieciątkiem w sta­

jen ce , tekst natom iast opowiada historię podróży Maryi i Józpfa, za­ wiera dialogi z chłopem udzielającym gościny, ukazuje zachowanie się gospodarza i jego rodziny po narodzeniu się Jezusa.

O sta tn ie kłosy - obraz przedstawia Matkę Bożą na tle ciem nego nieba, prze­

szytego piorunam i, odbierającą kłosy z rąk aniołów. Tekst wyjaśnia powód potopu i sens zbierania przez Maryję kłosów.

W nieb ow zięcie - obraz uwzględnia szczegóły istniejące w tekście, jak np.

ręce Syna Bożego wyciągnięte w kierunku Matki, lilie wyrastające z grobu.

Elem enty w spólne można znaleźć w większości odpowiadających sobie podań. Z naczne rozminięcie się z obrazem nastąpiło jedynie w opowiadaniu o ucieczce Świętej R odziny do Egiptu. Ten znany z Ewangelii i apokryfów fakt Stachiew icz pragnął przedstawić na sposób „polski” - Maryja z Dzieciątkiem na osiołku prow adzonym przez św. Józefa, w dali chłopska chata typowa dla polskiej w si, w drzw iach domostwa rodzina kmiecia wita uciekających. Takie ujęcie nasuwa przypuszczenie, że m alarz usilnie chciał w prow adzić do cyklu elem enty rodzime, w jego rozumieniu - ludowe. W ten sposób szczegóły z podania o narodzeniu Pana Jezusa przeniósł do U cieczki do E giptu. Tekst G aw alew icza natom iast jest wierny występującej w wielu regionach legendzie 0 osice i leszczynie - osika odmawia uciekającym przed siepaczami Heroda schronienia, zaś leszczyna udziela go natychmiast. Autor K ró lo w ej N iebios ujaw nił w tym podaniu, podobnie ja k w większości innych, swoją lojalność w o b e c wersji ludowej. W ynikało to oczywiście z faktu, iż książka jest przede w szystkim zbiorem legend, którym pisarz nadał jedynie literacką formę, treść w ięc powinna odpow iadać oryginalnym legendom ludowym. Z tego też p ow o­ du mógł G aw alew icz zrezygnow ać lub zm ienić sugestie malarza. Dwukrotnie rezygnuje z propozycji Piotra Stachiewicza, nie wprow adzając do zbioru podań o odejściu Jezusa z domu rodzinnego w Nazarecie i o powstaniu litanii do N ajśw iętszej Marii Panny (w cyklu obrazy P ożegn an ie w N a za recie, (iŚw ięta litania). Dowodzi to pewnej dowolności artystów w wykorzystaniu legend i sposobie ich ujęcia, o czym wspominali cytowani wyżej - Sarnecki 1 Kenig. W sum ie jednak na 20 obrazów, aż 17 posiada odpowiadający im tekst. Warto jed n ak zauważyć, że są to teksty bardzo zróżnicowane pod w z g lę d em długości - od całego rozdziału naw iązującego do obrazu np. S iew ­

n ej (rozdz. VII czy. 1.) O statnie kłosy (rozdz. IX, cz. 1.) poprzez mniejsze

fragm enty połączone tem atycznie z innymi legendami (zbiór Gawalewicza jest bogatszy ilościow o niż cykl Stachiewicza), które stanowią znaczną większość, należą do nich teksty odpow iadające m.in. kartonom: Ś p iew a k M a tki Bożej,

(17)

KRÓLOW A N IE BIO S M A RIANA G A W A LEW IC ZA 4 3

cych do treści obrazu, np. Po ciern istej d ro d ze, P rzez liliow e p o la , A v e

M aria, Skow rończe gniazdo. Krótkie teksty powodują nawet, że trzykrotnie

do jednego rozdziału odnoszą się dwa obrazy - w części 1., rozdz. V: P o

gw iaździstej drodze i W niedzielę, w części 1., rozdz. VII: R a jska p a ste rk a

i P rzez liliow e p o la , w części 3., rozdz. XIV: Skow ro ń cze g n ia zd o i Ś p iew a k

M atki B ożej. Wynika z tego, że G aw alew icz uzależnił się od m alarskiego

pierwowzoru i konsekwentnie, chociaż nie zawsze w pełni, w pro w ad za ł jego treść do swojej książki. Faktem bardzo istotnym, za sygnalizow anym już wyżej, jest liczebna przewaga zbioru K rólow a N ieb io s nad cyklem Sta- chiewicza, ona to bowiem w znacznym stopniu wpłynęła także na z d e g rad o ­ wanie kompozycji do funkcji ilustracji, na dodatek nie spełniających sw ego głównego zadania jakim jest uzupełnienie fabuły, w ypełnianie luk istniejących w utworze, czym powinny przyczynić się niejako do rozwinięcia tekstu lite­ rackiego. Obrazy Stachiewicza nie m ogły spełniać tej roli, gdyż nie treść legend, ale różne ujęcia postaci Matki Bożej były celem p rzyśw iecającym pracy malarza. Zbyt uproszczone sym bole zatarły sens obrazow anych legend. Cykl połączony z literackim opracow aniem podań utracił ja k gdyby n ieza­ leżność, musiał bowiem „poddać” się w arstw ie słownej. Dla podkreślenia tego procesu można przyw ołać poemat Marii Konopnickiej Z teki G ro ttg era , w którym poetka interpretuje poszczególne obrazy, zachow ując zasadniczo podobieństwo ciągu fabularnego cyklu. W dziele K onopnickiej w idoczna jest troska o nadanie utworom literackim charakteru „ilustracyjnego” , chęć „przełożenia języka malarskiego na język poetycki” . Na podstaw ie w ierszy można w yobrazić sobie treść kartonu, sytuację i postaci na nim n a m a lo ­

w ane55. Istnieje więc ścisła zależność tekstu od obrazów . Cykl

Stachiewicza, ja k to ju ż było zaznaczone, nie posiadał w łaściw ie żadnego pomysłu fabularnego, nadał mu go dopiero tekst G awalewicza.

Rozważania na temat zależności płaszczyzn malarskiej i literackiej można sprowadzić do dwóch wniosków:

1. Obrazy Stachiewicza skupiły się na postaci Matki Bożej zachow ując w symbolicznej formie najbardziej znam ienne dla legend szczegóły, nie dość jasne, aby mogły przem aw iać samodzielnie.

2. Tekst Gawalewicza nawiązuje do obrazów, lecz od nich się nie uzależnia. Powtarza wiele elem entów, znacznie więcej jednak w prow adza, w ten s p o ­ sób dopełnia i objaśnia treść kartonów. Przewaga tekstu je s t rów nież skutkiem większej ilości podań zam ieszczonych w zbiorze w stosunku do ilości podań zobrazowanych przez krakowskiego malarza.

(18)

4 4 C E LIN A D U N ICK A OSU

W śród cech w spólnych należy podkreślić podobieństwo stylu, sentym entalizm , em ocjonalność, słaby poziom warsztatu artystycznego i nastawienie twórczości na przeciętnego odbiorcę, głównie z kręgów m ieszczańskich.

A m bicją Mariana Gawalewicza było oddziaływanie poprzez legendy na em ocje, i na intelekt czytelników, dlatego zbiór K rólow a N ieb io s n acecho­ w any jest dydak ty zm e m jako funkcją naczelną.

T H E Q U E E N O F H E A V E N B Y M A R IA N G A W A L E W IC Z IN T H E C O N T E X T O F P IO T R S T A C H I E W I C Z 'S T H E L E G E N D A B O U T T H E M O T H E R O F G O D S u m m a r y T h e s tu d y s e e k s to e x a m in e th e r e la tio n s a n d in te r c o n n e c tio n s b e tw e e n th e w a y s in w h ic h th e w o r k o f li t e r a tu r e a n d o f p a in tin g a p p r o a c h to th e th e m e . T h e c y c le o f M . G a w a le w ic z 's le g e n d s w a s in s p ir e d b y th e c y c le o f P. S ta c h ie w ic z 's p a in tin g s , th e la tte r w a s in tu rn an i n te r p r e ta tio n a f te r th e m a n n e r o f p a in tin g o f fo lk le g e n d s a b o u t th e M o th e r o f G o d . T h e l ite r a r y te x ts w h ic h w e r e c r e a te d a s a r e s u lt o f in s p ir a tio n by th e w o rk s o f p a in tin w e r e a fa irly c o m m o n p h e n o m e n o n in th e lite r a tu r e o f th e s e c o n d h a l f o f th e 19th c. G a w a le w ic z 's te x t d ra w s o n to S t a c h ie w ic z 's p a in tin g s , y e t it is n o t to ta lly d e p e n d e n t o n th e m . It r e p e a ts , h o w e v e r, a s e r i e s o f e le m e n ts , b u t in tr o d u c e s m a n y n e w e le m e n ts , in th is m a n n e r s u p p le m e n tin g a n d e x p la in in g th e c o n te n ts o f S ta c h ie w ic z 's c a r to o n s . F u rth e rm o r e , G a w a le w ic z to a w i d e r e x te n t r e a c h e s o u t o n h is o w n to M a ria n f o lk le g e n d s a n d in tro d u c e s in h is te x t s o m e a s p e c ts w h ic h w e r e n o t m a d e u se o f b y S ta c h ie w ic z . Y e t b o th c y c le s a re jo in e d by th e s im ila r ity o f th e ir s ty le : e m o tio n a l c h a r a c te r , s e n tim e n ta lis m a n d b e in g a d d r e s s e d to th e s e n s itiv ity o f a c o m m o n r e c ip ie n t.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Biografia intelektualna Neila Postmana  : Przeszo we wspóczesnej

nego przyrodoznawstwa do kursu filozofii tak dalece, !e rozsadzało ono ramy tego kursu.. dziej radykalnym wyrazem tej scjentystycznej opcji było rozczłonkowanie ówczesnej

armii ukraińskich. Ukraińcy jeszcze przez kilka tygodni próbowali nierównej i skazanej na niepowodzenie walki. W listopadzie 1921 r., dowodzona przez gen.

Z trzech typów osiedli (przyzak³adowe, kwaterunkowe, spó³dzielcze) realizacja celów napot- ka³a przeszkody nawet w tych pierwszych. Do swoich bloków — wbrew ogólnym za³o¿eniom

38 Benedict XVI com- bines the issues of the protection of nature with humanity and its condition, and with the need to build social relations vital for keeping the

Zieliński podaje, iż Feliks Mianowski dowodząc niewielkim pododdziałem kosy­ nierów Tadeusza Wojczyńskiego został ciężko ranny podczas bitwy stoczonej 23 marca

W czasie drukowania w „Tygodniku” Krzyżaków Sienkiewicza wzmo­ gło się zainteresowanie czytelników sprawami Warmii i Mazur. Pod ko­ niec omawianego okresu ruch

Sediment transport over sills at longitudinal training dams with unaligned main flow.. Jammers, S.M.M.; Paarlberg, AJ; Mosselman, Erik;