Stanisław Celestyn Napiórkowski
"Jean Duns Scot : pensée
théologique", Léon Veuthey, Paris
1967 : [recenzja]
Collectanea Theologica 39/2, 208-210
2 0 8 R E C E N Z J E
L a n g zdaje sobie w pełni sprawę z trudności opracowania dziś syn tezy nauki eklezjologicznej. Nurt reformatorski, wzmocniony dyskusjami soborowymi, nie tylko przybrał charakter krytyczny, ale nierzadko — nawet u katolików — posiada posmak rewolucyjny. Autor dostrzega dwa prze ciwne niebezpieczeństwa, jakie zagrażają współcześnie badaniom eklezjolo gicznym. Dążenie do oczyszczenia Kościoła z wiekowych naleciałości prze słaniających jego właściwe oblicze może prowadzić do kwestionowania nawet niezmiennych elementów struktury Kościoła. Z drugiej strony zbyt aprio ryczne określanie owych niezmiennych elementów prowadzi do zacieśniania granic uzasadnionym dążeniom reformatorskim. Nie jest łatwo znaleźć dla reform właściwą drogę złotego środka, która by nie podważała rzeczy nienaruszalnych ani nie kierowała się nadmierną lękliwością. Na tym tle szczególnego znaczenia nabierają kwestie eklezjologiczne traktowane w teo logii fundamentalnej. W obecnej chwili odczuwa się naglącą potrzebę zre widowania podręcznikowego ujęcia tych zagadnień. L a n g usiłuje taką rewizję przeprowadzić w świetle współczesnych dyskusji teologicznych.
Porównując obecny układ książki z jej poprzednimi wydaniami trzeba stwierdzić, że autor wprowadził w nim stosunkowo niewiele zmian. Zasad niczy schemat pozostał ten sam, najwyżej dodano niektóre kwestie lub zmieniono nagłówki rozdziałów czy paragrafów. Tak więc zamiast dawnego tytułu Die Tradition als Quelle der göttlichen Offenbarung czytamy teraz
Die Tradition im Dienst der Offenbarungsvermittlung (s. 280). Uderza jed
nak nietknięte dawne sformułowanie Die Irrtumslosigkeit der Heiligen
Schrift (s. 320), choć teologowie posługują się dziś chętniej pozytywnym
ujęciem mówiąc raczej o „prawdzie Pisma św.”. Przybyło opracowanie związku nowotestamentowego Kościoła z Jezusem (s. 54—56), kolegialnego związania episkopatu monarchicznego (s. 129—131), problemu ekumenicznego (s. 182—192), związków zachodzących między Pismem św. a Tradycją (s. 283 —295).
Pomimo, że zasadniczy układ książki pozostał zachowany, na każdym kroku dostrzega się wpływ współczesnej problematyki i nowoczesnego spo sobu ujmowania zagadnień. Wyraża się to nie tylko w przytaczaniu naj nowszej bibliografii, lecz także w ostrożnym traktowaniu wszelkich kwestii. Autor nie ulega łatwo nowym kierunkom eklezjologicznym, lecz zdaje sobie sprawę, że przy współczesnym tempie badań także teologicznych, dzisiejsze hipotezy jutro mogą stać się tezami akceptowanymi przez wszystkich. Dla tego też zaznacza i referuje problemy dyskusyjne i choć nie tai swego przywiązania do dotychczasowych koncepcji, nie wyklucza możliwości po ważnego ich zmodyfikowania w toku przyszłych badań. Tak więc mimo wyraźnego niedosytu odczuwanego przez czytelnika przy zapoznawaniu się z nową edycją eklezjologii L a r g a , trzeba wydanie to uznać za zna mienny etap asymilowania przez podręczniki osiągnięć współczesnych ba dań eklezjologicznych.
Ks. Henryk Bogacki SJ, Warszawa
LÉON VEUTHEY, Jean Duns Scot. Pensée théologique, Paris 1967, Éditions Franciscaines, s. 190.
O. Leon V e u t h e y, franciszkanin, ur. w 1896 r., uzyskał doktorat z filozofii na uniwersytecie we Fryburgu Szwajcarskim. W latach 1932—42 był profesorem papieskiego Atheneum Collegii Urbani de Propaganda Fide w Rzymie. Obecnie jest profesorem Papieskiego Fakultetu Teologicznego św. Bonawentury. Zwrócił na siebie uwagę dziełem Un grand éducateur:
R E C E N Z JE 2 0 9
„Lucerna”. Naukowe zainteresowania zwrócił przede wszystkim w kierunku filozofii i duchowości franciszkańskiej (por. np. S. Bonaventurae philosophia
Christiana, Romae 1943 oraz Itinerarium animae franciscanum, Romae 1938).
Doskonałym przygotowaniem do studium o S z k o c i e była jego rozprawa
Alexandre d'Alexandrie, Maître de l'Université de Paris (f 1314) wydana
w Paryżu w 1932 r.
W Jean Duns Scot autor zamierzył podać syntezę teologicznej myśli D u n s a S z k o t a sprowadzoną — jak napisał — do jej zasadniczych linii. Nie przeznaczył jej dla „teologów z zawodu”, ale myślał o szerszych krę gach czytelników interesujących się teologią oraz jednym z najwybitniejszych jej przedstawicieli (s. 7). Postanowił pominąć polemiki zajmujące sporo miejsca w dziełach S z k o t a i ograniczyć się do wykładu podanych przez niego rozwiązań w harmonii z całokształtem jego myśli teologicznej (ś. 9).
We wstępie podał rys życia D u n s a , omówił pozostawione przez niego dzieła i zestawił najcelniejsze wypowiedzi P a w ł a VI z listu apostolskiego
Alma parens (14. VII. 1967) poświęconego jubileuszowi siedemsetnej rocznicy
urodzin Doktora Braci Mniejszych. Całość teologicznej myśli wielkiego przed stawiciela młodszej szkoły franciszkańskiej została ujęta w czterech rozdzia łach. W pierwszym omówił autor szkotystyczne pojęcie teologii; w drugim jemy dzięki jednoznaczności nazwy „byt”) oraz o Trójcy św.; w rozdziale podał naukę o Bogu jednym (Bóg jest Bytem nieskończonym. Boga pozna- irzecim pt. Bóg jako początek i cel wszystkiego omówił zagadnienie absolut nego prymatu Chrystusa akcentując problematykę streszczaną w nazwach „Chrystus fizyczny”, „Chrystus mistyczny” i „Chrystus kosmiczny”. Dołączył sprawę udziału Dunsa w rozwoju nauki o Niepokalanym Poczęciu; czwarty rozdział zatytułował Bóg ubóstwiający. Omówił w nim cel człowieka, zagad nienie łaski (łaska a miłość, łaska a wola, szczęśliwość i zasługa, natura m i łości, łaska i przeznaczenie) oraz życie sakramentalne (ustanowienie sakra mentów, przyczynowość sakramentalna, natura przeistoczenia). W zakończe niu zastanawia się, wokół jakiej myśli centralnej należy konstruować syn tezę teologii S z k o t a : prymatu wolności, prymatu miłości, prymatu Chrys tusa (chrystocentryzm) czy też należy szukać syntezy w teocentryzmie.
Zadanie, jakie sobie postawił autor, nie było łatwe, chociażby dlatego, że D u n s S z k o t był i pozostał dla późniejszych wieków myślicielem bardzo kontrowersyjnym. Wokół jego osoby i poglądów narosło poprzez wieki mnóstwo niekończących się dyskusji. O. V e u t h e y przypomina jedynie najistotniejsze z nich, na czym zyskała jasność wykładu. Myśl S z k o t a prezentuje w oparciu o krytyczne watykańskie wydanie części jego dzieł, a pisma nie opublikowane dotąd przez to wydawnictwo cytuje za paryskim wydaniem Vives. Starannie odróżnia to, co wyszło spod pióra samego D u n s a , od tego, co należy przypisać jego komentatorom.
Autor sądzi, że niesłusznie przedstawia się Doktora Subtelnego, jako upartego krytyka poprzedników, a przede wszystkim św. T o m a s z a (czy nią to podręczniki teologii, które chętnie cytują S z k o t a — często zresztą, jak autor podkreśla, błędnie jako przeciwnika Doktora Anielskiego, by zwalczając pierwszego zaakcentować genialność drugiego). Zdaniem O. V e u - t h e y ’a lektura pism S z k o t a prowadzi do innych nieco wniosków. Po prostu D u n s a nie zawsze zadawalały zaproponowane przed nim rozwią zania i dokładniej niż inni dostrzegał ich słabe strony. Przeprowadzana przez niego krytyka oraz podejmowane próby nowych odpowiedzi miały na celu wskazanie szczęśliwszych rozwiązań. Jego krytyka nie kierowała się zresztą przede wszystkim przeciwko Akwinacie, ale przeciwko H e n r y k o w i z Gandawy, który był mu współczesny (s. 8).
Analiza tekstów Doktora Subtelnego doprowadziła O. V e u t h e y ’a do wniosku, że S z k o t o w i przypisuje się błędnie cały szereg twierdzeń. Sądzi np., że zupełnie bezpodstawnie z imieniem D u n s a wiąże się hipo-14 — Collectanea theologica
2 1 0 R E C E N Z J E
tetyczne ujęcie tezy o motywie wcielenia: gdyby nawet Adam nie zgrzeszył, nastąpiłoby wcielenie Słowa. Zdaniem O. V e u t h e y’a po raz pierwszy problem ten postawił w formie hipotetycznej prawdopodobnie opat R u p e r t (t 1135). Odpowiedział on pozytywnie, jednak z zastrzeżeniem, że w takim przypadku Słowo przyszłoby na ziemię, ale nie w ciele podlegającym cier pieniom i śmierci. Podobne rozwiązanie podał w pierwszej połowie XII w. H o n o r i u s z z Autun. Pogląd ten został jednak odrzucony przez ogół teo logów z B o n a w e n t u r ą i T o m a s z e m włącznie. Zasługą S z k o t a — zdaniem O. V e u t h e y’a — był odważny nawrót do porzuconej myśli i przekroczenie terenu samych tylko przypuszczeń: „Co by było, gdyby...”. Przyjął on jako niewątpliwe twierdzenie, że fakt tak doniosły jak w ciele nie Słowa nie może być uzależniony od grzechu i należy przyjąć, że zostało ono niezależnie od upadku człowieka postanowione przez Boga, a odkupienie nie jest ani jedynym, ani fundamentalnym, ani pierwszorzędnym motywem wcielenia (s. 88 nn.).
Zdaniem O. V e u t h e y’a błędnie również przypisuje się S z k o t o w i tezę, że sakramenty udzielają łaski na sposób przyczyny moralnej i twier dzi, że Doktor Subtelny przyjmował przyczynowość sprawczą dyspozytywną sakramentów (s. 158—9). S z k o t nie odrzucał też przyjętej w teologii i wierze nauki o przeistoczeniu proponując termin adductio na miejsce
transsubstantiatio i nigdy nie pisał o adductio, ale o transsubstantiatio adductiva, przez co słusznie podkreślał, że przeistoczenie będąc przemianą
całej substancji chleba i wina w substancję ciała i krwi Chrystusa, nie dokonuje w Nim jakiejkolwiek fizycznej czy metafizycznej zmiany (s. 169 nn.). Podobnych interesujących korektur można więcej odnaleźć na kartach
Jean Duns Scot (por. s. 42—3, 144, 148, 162).
W jednym jednak punkcie nie można przytaknąć autorowi udanej syn tezy myśli teologicznej S z k o t a , w tym mianowicie, gdzie twierdzi, że książka jego nie jest dla „teologów z zawodu”. Trzeba podkreślić, że rów nież oni znajdą w niej dla siebie w iele interesujących ustępów.
Należałoby postulować, by cenne studium O. V e u t h e y’a ukazało się w przekładzie na język polski.
O. S. C. Napiórkowski OFMConv, Lublin
JEAN MOUSSÉ SJ, Die Hoffnung, die in euch ist. Das Gottesreich der
irdischen Wirklichkeiten, Graz 1966, Verlag Styria, s. 224.
Autor ukazując w swojej książce funkcję, jaką spełnia nadzieja w ży ciu chrześcijanina, przywraca jej właściwe miejsce we współczesnym świę cie. W nowych perspektywach traci ona swój pasywny charakter. Wycho dząc z tego stanowiska M o u s s é usiłuje skorygować współczesne koncep cje o świecie. Zastosowana przez autora metoda opisu fenomenologicznego przybliża całą problematykę do konkretnej rzeczywistości życia ludzkiego.
Każdy człowiek spodziewa się czegoś, oczekuje czegoś, żyje nadzieją. Ten subiektywny stan określa autor mianem oczekiwania (Erwartung), je żeli pożądane dobro można sobie wyobrazić, łatwo je osiągnąć, gdy wiąże się ściśle z życiem na ziemi; nadziei zaś (Hoffnung), gdy przedmiotem pragnień są wartości doskonałe, wieczne.
Wzajemny stosunek nadziei i oczekiwań jest uwarunkowany duchem epoki. Dawniej egzystencja ludzka była częściej zagrożona epidemiami, gło dem, katastrofami. Człowiek świadomy swej słabości i ograniczoności uzna wał swoją zależność od sił wyższych i od nich spodziewał się ocalenia. Wy kazywał on większą bierność oraz skłonność do kontemplacji, aby odpo wiedzieć tajemnicy natury i nawiązać łączność z istotą wyższą. Świat współ