• Nie Znaleziono Wyników

Koncepcja dziejów poszechnych w "Historii politycznej państw starożytnych od pewnego towarzystwa napisanej"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Koncepcja dziejów poszechnych w "Historii politycznej państw starożytnych od pewnego towarzystwa napisanej""

Copied!
29
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Paweł K om orow ski (W a rs z a w a )

K O N C E P C JA D ZIEJÓ W P O W S Z E C H N Y C H

W H IS T O R II P O L IT Y C Z N E J P A Ń S T W S T A R O Ż Y T N Y C H

O D P E W N E G O T O W A R Z Y S T W A N A P IS A N E J

K ied y sejm elekcyjny w 1764 r. w ybrał na tron Rzeczypospolitej Stanisława Poniatowskiego, chyba nikt nie przypuszczał jak trudnego zadania podjął się ten trzydziestoparoletni stolnik litewski, spokrewniony z potężnym i Czartoryskimi. Panując Stanisław August Zbyt często mu­ siał słuchać innych, i reprezentować czyjeś poglądy, aby czuć się w pełni władcą decydującym o losach swego kraju. Dlatego też nierzadko szukał oderwania od polityki. N iew ątpliw ie stawał się władcą samodzielnym i na wskroś nowoczesnym, gdy przyszło decydować w sprawach kultury, sztuki i nauki, choć na te dziedziny często nie starczało pieniędzy. W koń­ cu lat 60-tych król zmuszony był do daleko idącej oszczędności w w y ­ datkach dworu. Zapewne w tych trudnych latach, jak sugeruje Roman K a le ta 1, Stanisław August nie mógł sobie naw et pozwolić na zainicjo­ wanie stałych obiadów czwartkowych. Dopiero około 1770 r. w eszły one na trwałe w zw yczaj dworu królewskiego. Dla jego uczestników •— poetów, uczonych, mówców, pedagogów, prawników — zaproszenie przez króla było w yraźnym dowodem wyróżnienia. W ty m miejscu w arto wspomnieć o odbywających się również środowych obiadach dla a rty­ stów — malarzy, rzeźbiarzy i innych osób z tej profesji — także pod przewodnictwem króla; obiady te przez w iele lat nie b yły wyodrębniane z obiadów czwartkowych 2.

Uczestników obiadów czwartkowych uwiecznił w latach 70-tych X V I I I w., na zamówienie Stanisława Augusta, ówczesny malarz Ludw ik Marteau. Nam alował on dwadzieścia cztery portrety, które ozdobiły salę posiedzeń na Zamku W arszaw skim 3. Na ich podstawie Antoni M egier

1 Zob. R. K a l e t a : Obiady czwartkowe. W : Warszawa X V I I wieku. W a rs z a w a 1973 s. 46.

* Tam że, s. 20. * Tam że, s. 23.

(3)

692 P. K o m o r o w s k i

ułożył w ykaz uczestników spotkań czw artk ow ych 4. Na liście tej zna­ leźli się m.in. K arol W yrw icz, W alerian Piw nicki i Adam Naruszewicz, należący do autorów opracowujących historię państw starożytnych — przedmiot rozważań w niniejszym artykule. Marteau nie namalował jed­ nak wszystkich stałych uczestników obiadów czwartkowych. Zabrakło wizerunków m.in.: Andrzeja Zamoyskiego, Feliksa Łoyki, Józefa B ielaw ­ skiego, Franciszka Ksawerego W o y n y 5.

Na początku X I X w. galeria ta trafia do przedpokoju sali posiedzeń K om isji Rządowej W yznań i Oświecenia. Po powstaniu listopadowym w ramach represji obrazy zostały przewiezione do Petersburga i prze­ kazane do bezpośredniej dyspozycji Mikołaja I; podczas lustracji maga­ zynów Ermitaża car kazał spalić portrety: Konarskiego, Portalupiego, W yrwicza, Krasickiego, Ogińskiego, Chreptowicza, Czaplica, Jakubow­ skiego, Piwnickiego i Ogrodzkiego. Polecenie to wykonano 31 lipca 1834 r. Główną ideą obiadów czwartkowych — na których oczywiście mó­ wiono po polsku — było prezentowanie i omawianie^ różnorodnych tek­ stów, najczęściej literackich i naukowych, nie pomijano też dyskusji nad sprawami prawno-ustrojowymi. Organem literackim spotkań czwart­ kowych od 1772 r. stają się „Z a b a w y Przyjem n e i Pożyteczne” , w yda­ wane co wtorek 6.

W miarę polepszania sytuacji finansowej króla obiady czwartkowe, jak wspomnieliśmy, stały się zw yczajem dworu królewskiego. Praw zorów ich doszukać się można w paryskich salonach literackich X V I I I w. Przez przeszło dwanaście lat trwania obiadów czwartkowych Stanisław August starał się tak układać ich program, aby po wspólnym posiłku •— poda­ nym wykw intnie 7 — zająć się omawianiem spraw najbardziej nurtują­ cych biesiadników. W form ie „intelektualnej zabaw y” — takiego okreś­ lenia użył R. K aleta 8 — poruszano zagadnienia literackie, prawno-ustro­ jowe, społeczne, historyczne i inne. B yły to więc „zabaw y przyjemne i pożyteczne” . Stanisław August uczestniczył w e wszystkich czwartko­ wych posiedzeniach, a podczas jego nieobecności w W arszawie b yły one zawieszane 9. Zw yczaj obiadów czwartkowych przetrwał do około 1782 r., kiedy to wolkół nich zaczęły krążyć mniejsze i większe plotki oraz po­

4 W y k a z uczestników o biad ó w czw artkow ych, sporządzony przez A . M agiera na podstaw ie p ortretów , jest następujący: F. Bohomolec, J. Chreptowicz, C. Czaplic, J. G aw roński, W . J akubow ski, S. K onarski, I. K rasicki, S. Lach o w ski, M . Mniszek, A . M okronow ski, I. N aruszew icz, I. N agurczew sk i, A . Ogiński, J. O grodzki, G. P i­ ram owicz, W . Piw n ick i, S. Poniatow ski, A. M . Portalupi, I. Potocki, W . Strzelecki, K . Szem bek, P. Śliw iński, S. Trem becki, K . W yrw icz.

5 R. K a l e t a : dz. cyt. s. 23. • Tam że, s. 50.

7 Tam że, s. 14. 8 Tam że, s. 54.

* O bia d y c z w artk o w e nie o d b y w a ły się m.in. w rok u 1777, kied y to Stanisław A u gu st o d b y w a ł podróż do P u ła w i Białegostoku.

(4)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s ze ch n y ch w H is t o r ii p o lity cz n e j.., 693

mówienia o ich rzekomo zbyt swobodnej atmosferze. Datę tę jako koń­ cową p rzyjęli m.in. J. W. Gomulicki i R. K aleta W.

W początkach 1771 r. nastąpiła zmiana w charakterze obiadów czw art­ kowych. Uczestnicy ich postanowili nadać spotkaniom bardziej „uczony” charakter, zwracając równocześnie uwagę na potrzebę popularyzacji m yśli Oświecenia wśród społeczeństwa. W tym celu wyodrębniono grupę osób zajmujących się sprawami politycznymi, ustrojow ym i i społeczny­ mi, które na wiosnę 1771 r. stw orzyły w W arszawie Tow arzystw o P rz y ­ jaciół Kilku. W skład jego weszło sześciu członków: Adam Naruszewicz, W alerian Piwnicki, W incenty Skrzetuski, Michał Stadnicki, Józef S zy­ manowski i K arol W y r w ic z ir. Tow arzystw o postanowiło wydawać ty ­ godnik poruszający zagadnienia polityczne, problem y rządu, ustanawia­ nia i funkcjonowania prawa, funkcjonowania urzędów cywilnych i w o j­ skowych oraz skarbu a także sprawy życia społecznego i prywatnego. Głównym organizatorem powstałego Tow arzystw a był K. W yrw icz oraz sam Stanisław August, który ukierunkowywał całokształt działań.

Członkowie Tow arzystwa Przyjaciół K ilk u postanowili zapoznać ze swoimi planami wydawniczym i szerokie kręgi społeczeństwa. W marco­ w ym numerze „Wiadomości Warszawskich” , a w zasadzie w „Suplem en­ cie” do wydania sobotniego z 23 marca 1771 r. zapowiedziano, iż od kwietnia tegoż roku będzie ukazywać się w każdą sobotę jeden arkusz dodatkowy, a w nim przedstawiona historia państw starożytnych. P i­ szący tę zapowiedź na końcu stwierdza: „A b yśm y się zaś czynnością ojczyźnie przysłużyli według możliwości naszej najdoskonalszą, dobro­ w olny na się przyjęliśm y obowiązek pisma od każdego z nas podług podziału do druku przygotowane]” ; dalej zaś kontynuuje: „N a początku miesiąca kwietnia pismo się nasze zacznie i każdej soboty arkusz jeden p rzy gazetach będzie wychodził” 12.

Przez blisko rok — od kwietnia 1771 r. do marca 1772 r. — druko­ wano systematycznie Historią państw starożytnych od pewnego Tow a­

rzystwa napisaną w Drukarni Jezuitów w Warszawie, której zarządcą

był w latach 1759— 1762 K. W yrw icz. Być może fakt ten przyczynił się do tak sprawnej edycji tekstu. Nie ukazał się on jednak — jak zapo­ wiedziano w „Wiadomościach Warszawskich” w odcinkach, lecz jako zwarta publikacja pod wym ienionym p ow yżej tytułem. W kw ietniow ym „Suplemencie” do „Wiadomości Warszawskich” z 1772 r. pojawia się inform acja o ukazaniu się drukiem H istorii politycznej... Jednocześnie członkowie Tow arzystwa informują, iż zostały podjęte prace nad p rzy­ gotowaniem drugiego tomu tego wydawnictwa, którego ukazanie się

10 Szerzej opisuje R. K a l e t a : dz. cyt. s. 51.

11 W . S m o l e ń s k i : Towarzystw a naukowe i literackie w Polsce w ieku X V I I I . W a rs z a w a 1887 s. 33.

„W iadom ości W arsza w sk ie” 23 I I I 1771; o raz szerzej opisuje R. K a l e t a : dz. cyt. s. 47.

(5)

694 P . K o m o ro w s k i

będzie jednak zależało od odpowiedniej liczby abonentów, chętnych do prenumeraty następnej części. P rojek t ten jednak nie wzbudził wśród czytelników „W iadomości Warszawskich” większego zainteresowania, w efekcie czego następny tom H istorii politycznej... nie został wydruko­ wany.

Trudno jest jednoznacznie orzec, jakie były prawdziwe powody braku zainteresowania ze strony czytelników „Wiadomości Warszawskich H i­

storią polityczną... Być może przyczyniła się do tego skomplikowana

i trudna sytuacja polityczna Rzeczypospolitej — zbliżał się I rozbiór kraju. Społeczeństwo zaangażowane w aktualne polityczne sprawy pań­ stwa ustosunkowało się siłą rzeczy obojętnie do planów edytorskich Tow arzystwa P rzyjaciół Kilku. W tym miejscu należałoby się zastano- wić, dlaczego środowisku zamkowemu zależało na stworzeniu nowego obrazu dziejów, na nowej ich interpretacji. Przyczyniła się do tego m.in. konfederacja barska, która stanowiła powrót do bogatej w treści, lecz zachowawczej tradycji sarmackiej. Konfederaci, k tórzy podjęli aktywną działalność pod hasłem ratowania kraju, chcieli — jak wiadomo — p rzy­ wrócić złotą wolność szlachecką i tym samym zniweczyć działalność obo­ zu zamkowego, reprezentującego monarchiczno-reformatorslkie poglądy polityczne. Środowisko królewskie w odpowiedzi — m.in. przez inter­ pretację histori — • pragnęło wskazać drogę wiodącą do koniecznych zmian. Projektowane reform y m iały stanowić symbiozę tradycji polskie­ go republikanizmu szlacheckiego oraz tych wszystkich nowych wartości, jakie przyniósł ze sobą „w iek oświecony” . Było to, jak zauważa Andrzej F. Grabski „[...] zdyskontowanie historii; na potrzeby monarchicznego pro­ gramu [...]” 13. W ybranie historii starożytnej jako pola w alki o reform ę kraju nie było przypadkowe. Antyczne dzieje stanowiły podstawę tra­ dycyjnej edukacji. Dlatego też, aby dotrzeć do szerokiego kręgu czy­ telników, zdecydowano się właśnie na opracowanie historii starożytnej, która miała służyć polskiej teraźniejszości osiemnastowiecznej.

N iew ątpliw ie Stanisław August miał w p ływ na ostateczną wersję

H istorii politycznej państw starożytnych od pewnego Towarzystwa napi­ sanej. Au torzy jej — jak wykazaliśm y wcześniej — byli stałymi uczest­

nikami obiadów czwartkowych, na których oprócz powstania samego pomysłu napisania takiej właśnie pracy zapoznawano się najprawdopo­ dobniej na bieżąco z postępami w pisaniu H istorii politycznej... i — być może — z jej fragmentami; tym samym nie tylko król, lecz i współ­ uczestnicy obiadów oddziaływali na je j ostateczny kształt, prezentujący poglądy na historię powszechną ich wszystkich. Jako wykształcony — i co ważniejsze bystry władca — Stanisław August doceniał dydaktyczne funkcje historii. Była to cecha charakterystyczna dla całej koncepcji

13 A . F. G r a b s k i : Perspek tyw y przeszłości. L u b lin 1983 s. 16— 18.

(6)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is to r ii p o lity cz n e j... 695

historiografii polskiego Oświecenia 14. Dydaktyczne funkcje spełniała rów ­ nież historia w sarmackiej historiografii. D ydaktyzm sarmacki i oświe­ cen iow y różn iły się jednak między sobą w sposób istotny. W ynikało to — o czym wspomniano już wcześniej — z różnego rozumienia i różnej interpretacji wydarzeń przeszłości. Przedstawiciele Oświecenia rozpatry­ w ali dzieje w kategoriach postępu, jak również uważali, iż głównym zadaniem historii nie jest — jak to miało miejsce w nurcie sarmackim — uwzględnianie legend i m itów, lecz przeciwnie, odm itologizowanie dzie­ jów^-— ujmowanych odtąd w sposób racjonalny i pragm atyczny ls. Takie stanowisko w europejskiej historiografii reprezentował m.in. V o lta ir e 16.

Dydaktyzm historii powszechnej odpowiadał potrzebom chwili, a do­ kładniej formułując tę myśl, potrzebom sytuacji wewnętrznej i zew nętrz­ nej Polski. K ró l i obóz zam kowy postulowali, aby piszący historię po­ wszechną oparli się na przykładach, które m ogłyby służyć jako w zór bądź antywzór postępowania dla polskiego społeczeństwa. M iały to być przykłady, dające czytelnikow i polskiemu m ożliwości poznania, w jaki sposób różne wydarzenia, układy polityczne oraz negatywne i p ozytyw n e cechy, występujące u narodów starożytnych w p ływ a ły na upadek bądź potęgę ich państw. Ten dydaktyzm, bliski poglądom M ably’e g o 17 miał na celu przekształcenie świadomości konserwatywnej szlachty polskiej, nie rozumiejącej pojęcia interesu państwa. C zytający dzieło historyczne winni dostrzegać i praw idłowo oceniać — niezależnie od kostiumu h i­ storycznego — normy postępowania, wyraźnie uwypuklone w tekście przez autora. Norm y te d otyczyły zarówno życia zgodnego z zasadami (S moralnymi, takimi jak: poszanowanie człowieka niezależnie od jego sta­ nu, poszanowanie pracy itp., jak również zgodnego z właściwie pojętym patriotyzmem. Historia powszechna powinna także uzmysłowić odbior­ com konieczność poznania przeszłości sąsiednich państw oraz ich aktual­ nych planów i zamierzeń, ażeby uniemożliwić ich szkodliwą działalność. U żyw ając dzisiejszych pojęć można to określić jako wyrobienie tyczne, którego brakowało Polakom doby stanisławowskiej. Dlatego tak ważne w koncepcji historii powszechnej b y ły właściwe przykłady,

obra-14 Por. A . C h o d y n i c k i : Poglądy na zadania historii w epoce Stanisława

Augusta. W a rs z a w a 1915 s. 16— 18; A . F. G r a b s k i : M y ś l historyczna polskiego Oświecenia. W a rs z a w a 1976 s. 85— 97; M . H. S e r e j s k i : K oncepcja historii po­ w szechnej Joachima Lelewela. W a rs z a w a 1958 s. 127; t e n ż e : Naród a państwo w polskiej m yśli historycznej. W a rs z a w a 1977 s. 55— 57; S. W i ś n i e w s k i : D a w ­ niejsi historycy polscy o społecznej funkcji s w o je j nauki. W : Społeczna funkcja historii a współczesność. L u b lin 1985 s. 26— 32.

15 A. F. G r a b s k i : Perspektywy... s. 57— 58. lł T e n ż e : M y ś l historyczna... s. 69.

17 Dotyczy to rów nież p racy H. B o l i n g b r o k e ’ a Lettres sur l’histoire. B erlin 1752; a także G. M a 11 y ’ e g o pt. U w agi nad historią grecką czyli o przyczynach

pom yślności i nieszczęścia Greków... W a rs z a w a 1771 — w tłum aczeniu A . K a m iń -

(7)

696 P . K o m o r o w s k i

żujące całość problemu. Historia powinna stać się „szkołą obyczajów ” , w której człowieka poznaje się najlepiej przez działanie. Przykłady z hi­ storii powszechnej, m ówiące o upadkach i sukcesach społeczeństw w m i­ nionych wiekach, pow inny być konstruktywnie analizowane celem od­ krycia i uzmysłowienia przyczyn zachodzących tam procesów. Histo­ riografia powszechna dawała szanse zaprezentowania idei silnego monar­ chy, a także konieczności poszanowania instytucji w ładzy jako takiej. Jest to jeszcze jeden przykład koncepcji' historii powszechnej, którą król Stanisław August Poniatowski chciał pokazać społeczności szlacheckiej, zagrożonej utratą własnego państwa. Stanisław August pod w pływ em racjonalizmu i krytycyzm u V oltaire’a oczekiwał od autorów historii po­ wszechnej racjonalnego podejścia do przedstawianej przeszłości, w yzbycia się tradycjonalnego teocentryzmu i tak typowego dla konserwatywnej szlachty prowincjonalizmu zwalczanego właśnie przez V oltaire’a. W pro­ wadzenie Egiptu do opracowywanej przez Tow arzystwo P rzyjaciół K ilku

H istorii politycznej... wskazuje również na w yraźny w p ływ w olterow -

skiej koncepcji historii, a mianowicie postulatu odejścia od europocen- tryzmu. Dzieje Egiptu dostarczały zresztą bardzo dobrego materiału, któ­ ry mógł być wykorzystany niejednokrotnie jako przestroga dla osiem­ nastowiecznych Polaków 18.

< W historii państw starożytnych znalazły swój w yraz również — być

) może odegrały tu pewną rolę zainteresowania i in icja tyw y króla — po-

' glądy na historię Monteskiusza, a mianowicie idea postępu poprzez w ie- ; . ki, problem w pływ u czynników zewnętrznych i namiętności ludzkich na byt i dzieje narodu. A u torzy historii powszechnej byli rzecznikami po­ stawy pragmatycznej, interesując się przyczynami działań ludzkich / i związkami zachodzącymi m iędzy przeszłością a teraźniejszością oraz ^ przyszłością.

Jak wspomnieliśmy wcześniej, animatorem przedsięwzięć związanych z Historią polityczną... był obok króla niewątpliwie jej głów ny redaktor, jezuita K arol W yrw icz: geograf, historyk, publicysta, a jednocześnie zna­ ny kaznodzieja, używ ający inicjałów K .W . 19. In icjały wszystkich

pozo-18 V o l t a i r e : H istoire de Charles X I I . P a ris 1905, passim.

19 W 1762 r. K. W y rw ic z zostaje m ian o w an y regensem C ollegium N o b iliu m w W arszaw ie. Szkole tej groził upadek z przyczyn finansowych. D zięki akcji, podjętej przez W y rw icz a, u d aje się uchronić C ollegium przed zamknięciem, a n a ­ w et podnieść poziom w yk ład an y ch w nim przedm iotów. W y rw ic z przed przystą­ pieniem do o pracow yw an ia Historii politycznej... znany już b y ł jako autor dw óch prac: Zarys historii powszechnej, p ow stałej w 1776 r. oraz napisanej w ro k u 1770

Geografii czasów teraźniejszych. M ia ł w ię c już w środow isku uczestników o biad ó w

czw artkow ych określoną pozycję. O prócz działalności n au k o w ej za jm o w ał się on ak tyw nie spraw am i zakonu jezuitów. P e łn ił także fu n k cje p ro ku ratora kolegium , b y ł jego bibliotekarzem , zarządzał d ru k arn ią jezuitów. Z a jm o w a ł się sp raw am i f i ­ n an sow ym i kolegium . Z a s w o ją działalność n au k o w ą i literacką został odznaczony przez k ró la m edalem specjalnie dla niego w ybitym .

(8)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is to r ii p o lity cz n e j... 697

stałych współautorów rozszyfrow ał pierw szy K arol Estreicher i opubli­ kow ał je w swojej B ibliografii P o ls k i20. Za Estreicherem rozszyfrowane in icjały podaje W ładysław Smoleński w rozprawie pt. Towarzystwa nau­

kowe i literackie w Polsce wieku X V I I I 21, podkreślając, iż wątpliwości

nie budzą tylko in icjały W yrwicza, Skrzetuskiego, Szym anowskiego i N a­ ruszewicza 22.

Oto wykaz pozostałych autorów H istorii politycznej państw starożyt­

nych od pewnego Towarzystwa napisanej — z konieczności m ający cha­

rakter encyklopedyczny i tym samym nie obejm ujący w pełni danych

z biografii tych postaci.

Duży udział w powstaniu H istorii politycznej... miał niew ątpliw ie W a­ lerian Piw nicki — inicjały W .P. — miecznik ziemi pruskiej, uczestnik obiadów czwartkowych. Zajm ował się siprawami ekonomii i handlu 23.

. Współautorem H istorii politycznej... był pijar — W incenty Skrze­ tuski (inicjały W.S.) — historyk, prawnik, publicysta i tłumacz. Obok brata Kajetana — to jedna z najw ybitniejszych postaci w historiografii polskiego Oświecenia. W 1770 r. W incenty Skrzetuski opublikował roz­ prawę pt. Opisanie państw europejskich geografii, a równocześnie z H i­

storią polityczną... ukazała się w 1772 r. praca zatytułowana D zieje K r ó ­ lestwa szwedzkiego. Był Skrzetuski bliskim doradcą Stanisława Augusta,

k tóry odznaczył go medalem „M erentibus” . Podczas Sejm u Czteroletniego pisał m ow y sejmowe dla posłów.

Najm niej znane są losy Michała Stadnickiego (inicjały M.S.). B ył on profesorem w ym ow y i redaktorem kolegium w Warszawie.

Dwaj pozostali autorzy — to pijar Józef Szymanowski i jezuita Adam Naruszewicz — postacie znane z licznych publikacji “zarówno o charakte­ rze literackim, jak i naukowym. P ierw szy z nich (inicjały J.S.) był tłu­ maczem, poetą, krytykiem literackim, prawnikiem. Uczestniczył w ze­ braniach literackich organizowanych przez Czartoryskich i odbywających

20 Tom 18 s. 217.

21 W . S m o l e ń s k i : dz. cyt. s. 33.

22 R ozszyfrow ane in icjały p odaje rów nież w swoich pracach M. H. S erejski (zob. przyp. 14), lecz m ylnie cytuje imię Piw n ick iego — W ale n ty. P o w in n o ono brzm ieć W ale ria n , co zgodne jest z Estreicherem i Sm oleńskim . Im ię W ale n ty znalazło się także w p u blikacji I. Stasiew icz-Jasiuk ow ej: N ow ożytna m yśl nauko­

wa w szkołach K om isji Edukacji N a rod ow ej — W r o c ła w 1973 s. 46.

23 W . Piw n ic k i w sw o je j działalności ekonom icznej p op ie rał samodzielność fin an sow ą w ielk ich miast, a także wolność celną i podatkow ą. B y ł p raw d opod obn ie p ie rw sz y m w Polsce autorem projek tu p ra w a w ek slow ego. B y ł także K om isarzem S k a rb u Publicznego. D o polityki Stan isław a A ugu sta przekonał się w w y n ik u działalności ekonomicznej króla. Podczas konfederacji radom skiej i b arsk iej lo ja l- jnie opow iedział się po stronie monarchy.

(9)

698 P. K o m o ro w s k i

się w salonach Pałacu Błękitnego w W a rsza w ie24. Adam Naruszewicz (inicjały A.N.) — znany historyk, tłumacz i poeta — był już w okresie rozpoczęcia prac nad rozdziałem H istorii politycznej... autorem licznych wierszy, elegii, satyr, utworów okolicznościowych.

Widać wyraźnie, iż w skład Tow arzystw a P rzyjaciół K ilk u wchodziło czterech w ybitnych autorów, tj. W yrw icz, W. Skrzetuski, Naruszewicz i Szymanowski.

H istoria -polityczna państw starożytnych od pewnego Towarzystwa na­ pisana, jak mówiliśmy, składa się z sześciu części. Pierw sza — przygo­

towana przez Karola W yrw icza — rąa charakter wprowadzenia i nosi tytuł Wstąp do pisma tygodniowego o stanie politycznym , cyw ilnym

i duchowym państw starożytnych, to jest o zwierzchności krajow ej w po­ wszechności. Zrąb zasadniczy pracy otwiera rozdział W aleriana P iw n ic-

kiego pt. O zwierzchńosci^w Egipcie. W dalszej kolejności następują roz­ działy: W incentego Skrzetuskiego — O zwierzchności krajow ej w G re cji

pod A m fikcjon am i; Michała Stadnickiego — O zwierzchności w Sycyonie, Argolidzie, Mycenach, A rk a d ii; Józefa Szymanowskiego — O Zw ierzch­ ności krajow ej w Atenach i Adama Naruszewicza O zwierzchności kra­ jow ej w Tebach.

Całość dzieła dedykowana jest Stanisławowa Augustowi, któremu auto­ rzy ofiarowują niniejszą pracę. Jest to zw rot typowo konwencjonalny i grzecznościowy w stosunku do monarchy. Ponadto jednak w dedykacji tej można znaleźć pewnego rodzaju dydaktyzm, polegający na stwier­ dzeniu, iż historia ukazuje powinności monarchy i obywateli 25. A u torzy sięgnęli do „kolebki ludzkości” — państw starożytnych, ponieważ jest ona najm niej skażona. Podane przykłady mają wskazać, jak winni rzą­ dzić w ładcy i jak mają się zachowywać poddani wobec w ładzy 2S. Widać tu m.in. w p ływ filozofów-ekonom istów, a mianowicie ich tezy o współ­ zależności praw i obowiązków, tj. należytości i powinności.

Przechodząc do szczegółowej analizy H istorii politycznej... trzeba wspomnieć o konieczności zastosowania pewnego rodzaju klucza m yślo­ wego do odczytania prawdziwych treści tej rozprawy. Należy bowiem pamiętać, iż ma ona dwa nurty problemowe. P ierw szy — oczyw isty — ukazanie historii starożytnej jako takiej; drugi o w iele ważniejszy i bar­ dziej nas interesujący — polega na przedstawieniu w kostiumie staro­ żytnego świata spraw j alk najbardziej aktualnych i nurtujących Polskę w dobie panowania Stanisława Augusta. Było to więc przedstawienie

24 B y ł członkiem K o m isji Skarbu. B r a ł udział w przygotow aniu kodeksu cy­ w iln ego i karnego. W późniejszym okresie działał w T o w arzy stw ie P rzy jació ł N au k . Józef Szym anow ski z początkiem 1770 r. zaczyna d ru k ow ać sw o je w iersze w „ Z a ­ baw ac h Przyjem n ych i Pożytecznych”.

25 Historia polityczna państw starożytnych od pewnego Towarzystw a napisana. W a rs z a w a 1772 s. 3; dalej cyt. Historia polityczna...

(10)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is t o r ii p o lity cz n e j... 699

znanych czytelnikow i wydarzeń, lecz opatrzonych nowym, niestosowa­ nym dotąd w Polsce komentarzem historycznym. Odczytywano na nowo przeszłość — inaczej niż w sarmackiej tradycji. A u to rzy użyli kostiumu historycznego, aby czytelnikow i przekazać idee Oświecenia potrzebne do przeobrażenia Polski w nowoczesne i silne państwo.

Po części wotacyjnej następuje przedmowa, w której m ów i się o pod­ jętej przez W yrw icza, Piwnickiego, Skrzetuskiego, Stadnickiego, Szym a­ nowskiego i Naruszewicza akcji wydania H istorii politycznej..., jak rów - neż o przyczynach powstania tego dzieła napisanego przez członków T o­ warzystwa Przyjaciół Kilku, którzy w ten sposób chciało spłacić dług wobec ojczyzny i społeczeństwa 27.

Część opracowana przez W yrw icza zdecydowanie najdłuższa — ma charakter wprowadzenia w tematykę myśli oświeceniowej. Przygotow u je ona czytelnika do właściwego odbioru lektury H istorii politycznej... M niej jest w niej treści czysto historycznych, ukazujących dzieje starożytnych państw, w iele natomiast pojęć, określeń i poglądów — charakterystycz­ nych dla Oświecenia, podanych wprost, bez żadnego klucza. Zdecydo­ wana ich większość zaczerpnięta jest z zachodnioeuropejskiej m yśli filo ­ zoficznej drugiej połowy X V II wieku i z X V I I I stulecia, z którą się zapewne zapoznał W yrw icz podczas swoich podróży do Austrii, Włoch, Francji, Niemiec, i Holandii. W yrw icz przedstawił we Wstąpię prawidło­ wości kierujące dziejami ludzkości. Prawidłowości te są — jego zda­ niem — uniwersalne — funkcjonują w każdym państwie i kierują każdą społecznością.

Historia polityczna... dzieli się na dwie części, tj. wstęp i pięć pozo­

stałych rozdziałów. W związku z tym zaprezentowane poniżej rozw a­ żania zostały ujęte również w dwie części. R efleksje i pojęcia używane we Wstępie przez W yrw icza rzadko występują u innych autorów, dlatego też Wstęp powinno się analizować oddzielnie.

Właśnie we W stępie dla ułatwienia lektury szerszym kręgom czytel­ ników, snuje W yrw icz refleksje nad obiegowym i wówczas w Europie pojęciami takimi, jak: 1) wolność przyrodzona, 2) stan naturalny, 3) rów ­ ność, 4) teizm i teocentryzm, 5) poglądy na człowieka wartościowego, 6) poszczególne stany w państwie, 7) zwierzchność krajowa, 8) prawo, 9) suweren i monarcha, 10) podział władzy, 11) system y władzy, 12) s y­ stemy ekonomiczne. Rzeczą charakterystyczną jest to, iż W yrw icz ko­ rzysta z bardzo w ielu źródeł w sposób typowo eklektyczny, nie w ym ie­ niając często ich autorów, chociaż treść prezentowanych poglądów wska­ zuje mniej lub bardziej wyraźnie na ich rodowód.

W rozważaniach W yrw icza pojawia się jako jedno z pierwszych — jak już wspomniano — pojęcie wolności przyrodzonej, której to człow iek dobrowolnie się wyrzeka, aby dostać się pod jarzm o rz ą d u 28. Czyni to

37 Tam że, s. 2. 28 Tam że, s. 2.

(11)

700 P . K o m o ro w s k i

dla własnego dobra. Widać tu pewne paralele z poglądami Locke’a sfor­ mułowanymi w Dwóch traktatach o rządzie. Ludzie sami decydują o swoim losie. Są wolni w podejmowaniu decyzji. W yróżnianie takiego 'właśnie etapu w dziejach jest typowe dla wielu teorii wieku Oświecenia,

mając swe korzenie w różnych wariantach prawa natury. W yrw icz — chociaż czerpie niew ątpliwie z Locke’a — nie podąża w swoich rozważa­ niach dokładnie śladem jego myśli, choćby nie dzieląc — tak jak on ■— stanu naturalnego na podetapy. W yrw icz rozpoczął swoje rozważania od zdefiniowania pojęcia wolności, aby przejść dalej do zagadnienia życia obywatelskiego, którego oczywistym gwarantem jest rząd. A więc tylko organizacja państwowa zapewnia człowiekowi bezpieczeństwo. Pojaw ia się pojęcie rządu, którego władzę należy uznać. Choć nie jest to d y­ daktyzm sform ułowany wprost, czytelnik dostrzec m ógł te w zory postę­ powania, o których była mowa wcześniej jak podporządkowanie się w ła­ dzy i szanowanie jej. Jest to niew ątpliwie nawiązywanie do wielu teorii siedemnastego i osiemnastego stulecia — teorii różniących się nierzadko m iędzy sobą w innych wątkach; wym ieńm y tu przykładowo Hobbesa, Locke’a czy tak zwanych filo zo fó w ekonom istów 29. W dalszej części

Wstępu W yrw icz definiuje pojęcie stanu naturalnego: „[...] gdyby czło­

wiek przychodzący na świat był od wszystkich opuszczony, pomocy po­ dobnego sobie stworzenia pozbawiony i swoim własnym siłom zostawio­ n y [...]” i dalej „[...] stan ludzi naturalny zasadza się na powszechnym Związku, w ynikającym z podobieństwa ich istoty bez żadnej jednego drugiemu podobieństwa” 30. W yrw icz opiera ten „stan naturalny” na dwóch elementach: wolności i równości, z zastrzeżeniem, iż nie daje on ludziom szczęścia. To, co jest dobre dla jednostki, nie przynosi szczęś­ cia ogółowi. Dlatego wolność nie może być bez ograniczenia. Definicja Wolności W yrw icza niesie w zasadzie takie same treści jak użyte wcześ­ niej przez niego pojęcie wolności przyrodzonej. W przypadku stanu na­ turalnego W yrw icz używa podobnych terminów jak Locke i Rousseau, chociaż w ydaje się, iż teoria Hobbesa (może poprzez opracowania w tór­ ne) nie była mu również obca. Zbyt dużo wolności doprowadzić może do ta<kiego stanu, w którym ludzie ,,[...] samych sobie zostaliby niew olni­ kam i [...]” 31. Człowiek powinien dobrowolnie poddać się prawu ustano­ wionemu przez jego rozum. Prawa te ograniczają go w sposób oczywisty, ale jednocześnie um ożliwiają w yższy i lepszy poziom życia. W yw ód ten ma dużo podobieństwa do rozważań Rousseau, znajdujących się w Roz­

prawie o nierówności. Człowiek, poddając się prawu, traci wolność na­

turalną, ale jednocześnie zyskuje wolność cywilną — określoną właśnie

29 Zob. I. S t a s i e w i c z - J a s i u k o w a : Człow iek i obyw atel w piśmiennie

tw ie naukow ym i podręcznikach polskiego Oświecenia. W r o c ła w 1979 s. 71— 127. 30 Historia polityczna... s. 5.

(12)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s ze ch n y ch w H is to r ii p o lity c z n e j... 701

p rze z. prawa. Przez poddanie się prawom człow iek staje się moralny, zaczyna myśleć o innych — w ten sposób samookreśla się i wzbogaca. Zaprezentowanie czytelnikow i takich właśnie poglądów nie było zapewne popisem erudycyjnym autora, lecz w tym przypadku bardziej istotny był dydaktyzm, polegający na uzmysłowieniu odbiorcy, iż w interesie jego samego leży potrzeba ograniczenia wolności. Z b yt duża wolność niesie w sobie zło i niebezpieczeństwo dla wszystkich. Dowodem na te twierdzenia była tzw. złota wolność polskiej szlachty, która przyczyniła się do osłabienia struktury całego państwa polskiego.

O w iele mniej konsekwentny jest W y rw icz p rzy rozpatrywaniu po­ jęcia równości. Rozumiejąc zapewne, iż „[...] wszyscy ludzie są sobie równi, bez żadnej nad sobą zwierzchności i poddaństwa [...]” 32, stw ier­ dza dalej, iż „rzeczow e nierówności” 33 powstały sprawiedliwie. M otyw u je to tym, że równe efekty pracy poszczególnych ludzi doprowadziły do nierówności m a terialn ej34, a ta z kolei do nierówności społecznej; na­ stąpił podział na bogatych i biednych, panów i „słu gi” . N ie w yszedł w tym przypadku W yrw icz poza kręgi reflek sji Monteskiusza; znajdują tu także swe odbicie poglądy Rousseau na genezę nierówności m ajątkowej, prowadzącej do podziału na biednych i bogatych ss. Istnieje jednak pew ­ na różnica m iędzy W yrw iczem a Rousseau w spojrzeniu na nierówność. W yrw icz akceptuje stan nierówności w całości, a stwierdzenie, iż wszyscy ludzie są w olni spełniać może rolę intelektualnego wzbogacenia jego pracy. Nierówność jest dla niego tradycją przeszłości. N ie zastanawia się i nie ocenia nierówności tak, jak to robi Rousseau, dla którego jest ona wynikiem zgubnych następstw ucywilizowania człowieka. Pow stały dobra materialne, posiadające obiektywną wartość, przedm ioty luksusu, które jedni posiadali, a drudzy nie. Tak nastąpił nieunikniony rozw ój społe­ czeństwa, ale także nastąpiła nierówność. Rousseau traktuje ją jako pe­ wien zaistniały stan, który trzeba uznać, lecz nie trzeba zgadzać się z nim. W yrw icz nie robi takiego zastrzeżenia, akceptuje nierówność na mocy tradycji i historii. Również mechanizm działania, wytw arzającego nierówność, jest zgodny z poglądami Rousseau, lecz W y rw icz nie rozważa moralnej strony tego problemu, tak jak to czyni Rousseau. W yrw icz na­ wiązuje też w swych rozważaniach nad zagadnieniem bogacenia się do koncepcji V olta ire’a, według którego własność, wynikająca z prawa na­ tury, daje możliwość swobodnego wzbogacania się. Dostrzec więc można u W yrw icza pewnego rodzaju eklektyzm zaczerpnięty z dwóch przeciw­ stawnych sobie reprezentantów francuskiego Oświecenia — Rousseau

52 T a m ż e , s. 37. 33 Tam że, s. 38. 34 Tamże, s. 36.

88 J. J. R o u s s e a u : Rozprawa o naukach i sztukach, s. 92— 93; oraz R ozpra­

w a o nierówności, s. 203— 205. W : Trzy rozpraw y z filozofii społecznej. P rze k ła d

(13)

702 P . K o m o r o w s k i

i V olta ire’a. Swoiste podejście W yrw icza do zagadnienia równości w y ­

niknąć m ogło także z faktu liczenia się przezeń z opinią czytelników. Nie chciał on stawiać tej sprawy zbyt radykalnie w społeczeństwie przyw ykłym od pokoleń do ujęć tradycyjnych.

W sprawach w iary reprezentuje W y rw icz poglądy tradycyjne. Nie wyszedł on w tej kwestii poza schemat myślenia charakterystycznego dla polskiego Oświecenia, zakładających ingerencję Boga w sprawy ludz­ kie. Elem enty teizmu — tak różnego od oświeceniowego deizmu — były silnie zakorzenione w świadomości społeczeństwa polskiego i dlatego prawdopodobnie trudno było W yrw iczow i uniknąć jego w pływ ów . Dzia­ łanie Opatrzności w idział on m.in. w tym, iż Bóg kieruje losami ludzi i narodów uszczęśliwiając człowieka np. przez „[...] dopuszczenie go do stanu obywatelskiego” 38. W ingerencji Boga szukał również W yrw icz usprawiedliwienia dla działalności władców, którym i w jego mniemaniu kieruje Opatrzność, aby uzyskać zam ierzony cel, nawet jeśli przed jego osiągnięciem władca popełnił wiele zła. Teoria ta jest niew ątpliwie prze­ ciwstawna reprezentatywnym europejskim teoriom wieku Oświecenia, dla których uznanie Opatrzności jako czynnika kierującego dziejami, było przykładem teodycei, pozwalającej wytłumaczyć każde zło. W yrw icz dopuszcza ingerencję Boga w w iele spraw. Trudno jest, niestety, ustalić, czy była to obawa przed prezentowaniem zbyt radykalnych — jak dla polskiego społeczeństwa — poglądów, czy raczej jest to w yraz głęboko zakorzenionej w iary jezuity w słuszność koncepcji o działaniu Opatrz­ ności.

W yrw icz — zwolennik teocentryzmu w dziejach, któremu to tak ostro przeciwstawił się w swych poglądach na historię Voltaire, był w ujmowaniu innych zagadnień oświeceniowy, jak np. analizując istotę człowieka. Oparł się tu na koncepcji Rousseau, przytaczając jego teorię „człow ieka dzikiego” 37, aby dalej przejść do trzech stanów człowieka: fizycznego, metafizycznego (rozumnego) i m oraln ego38. Z tych trzech elementów składa się w przekonaniu W yrw icza człowiek wartościowy, to jest z ciała, rozumu i moralności. Rozum potrzebny jest, aby stale doskonalić się, jest to więc postęp poprzez poznanie. M oralnym jest człowiek wtedy, gdy stosuje się do głosu natury i w oli Stworzyciela. W ydaje się, iż problem postępu w idzi W yrw icz przez pryzmat poglądów Voltaire’a, chociaż rzeczników postępu linearnego i komulatywnego było w wieku Oświecenia wielu. W sw ojej przedm owie W yrw icz stwierdza, iż dzięki ogólnemu rozw ojow i, zapoczątkowanemu w starożytności, osiąg­ nięty został dzisiejszy poziom cyw ilizacji. Do postępu przyczynia się sam człowiek przez swój rozw ój intelektualny, przez wprowadzenie w y ­

36 Historia polityczna... s. 4. 87 Tam że, s. 7.

(14)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s ze ch n y ch w H is t o r ii p o lity cz n e j... 703

nalazków i osiągnięć naulki i techniki, jak rów nież przez przekazanie tych osiągnięć następnym pokoleniom 39. Jest to również w yraźne nawią­ zanie do toczącej się w oświeceniowej Europie dyskusji z Rozprawą o nau­

kach i sztukach Jana Jakuba Rousseau.

A b y w pełni przygotować czytelnika do lektury H istorii polityczn ej

państw starożytnych od pewnego Towarzystwa napisanej, wprowadza

W yrw icz i tłumaczy mniej znane — jego zdaniem — czytelnikow i po­ jęcia. Na początku stwierdza, iż „[...] wszystkie państwa starożytne za­ sadzają się na trzech stanach [...] sltanie politycznym , obywatelskim i za­ konnym” 40. Pod pojęciem „stanu politycznego” . W yrw icz rozumie władzę polityczną, podobnie jak Locke w Dwóch traktatach o rządzie — upraw­ nioną do sprawowania rządów w państwie, bronienia obywateli przed wrogiem wewnętrznym i zewnętrznym. Władza powinna troszczyć się 0 rozwój gospodarczy kraju. Zauważa się tu dydaktyzm ukierunkowany na zrozumienie przez czytelników istoty w ładzy w państwie, która działa w interesie obywatela — stąd konieczność je j istnienia. Jest to w yraźne odniesienie do sytuacji w Rzeczypospolitej stanisławowskiej, gdzie urzędy 1 władza nie cieszyły się respektem i szerszym poszanowaniem przeez społeczność szlachecką.

„Stan obywatelski” definiuje W yrw icz jako prawo poszczególnych ludzi do bezpieczeństwa i do życia rodzinnego. Stan ten jest z zasady dobry. Jeśli jest zły, to wynika to z w in y samego człowieka: „[...] ułom­ ności jego są w ynikiem ułomności samych ludzi. Nie należyj z tego w y ­ ciągać wniosków, ponieważ są one fałszywe. Na właśnie takich niewłaści­ wych sądach filozofow ie budują swoją krytykę stanu obywatelskie­ go [...]” 41, a więc życia w świecie zorganizowanym, opierającym się na własności. Prawdopodobnie jest to wym ierzone w poglądy Rousseau. Różni także W yrw icza od Rousseau podejście do problemu tzw. żądzy. Dla Rousseau jest ona przyczyną zła, jakie panuje wśród ludzi, lecz jednocześnie rozumie on w pełni niemożliwość w yzbycia się jej przez człowieka. Jest ona napędem działania społeczeństw. U W yrw icza, który rozumuje na pozór podobnie — twierdząc, iż żądze mają dobrą stronę, ponieważ doprowadzają do zdrowej ryw alizacji, a ta z kolei do rozw o­ j u 42 — nie ma sceptycyzmu czy niechęci, charakteryzującej Rousseau w ocenie przyczyn działalności ludzikiej. W yrw icz usprawiedliwia istnie­ nie żądzy, podczas gdy Rousseau stwierdza tylko, iż ona istnieje. P ro ­ blemowi obrony „stanu obywatelskiego” poświęca W yrw icz jeden z pod­ rozdziałów swego w stęp u 43. W idzi on w yraźnie korzyści życia w takim właśnie stanie.

** Tam że, s. 3. 10 Tamże. 11 Tam że, s. 47. 12 Tam że, s. 45.

(15)

704 P . K o m o r o w s k i

„Stan zakonny” wiąże się z funkcjonowaniem re ligii w państwie, jak^ święta i uroczystości kościelne, ofiary, odpusty i wszystko to, co łączy się z wiarą.

Podział ten na trzy stany był również elementem pomocniczym, który miał służyć do wprowadzenia czytelnika w problematykę dalszej lek­ tury, podnosząc jego wyrobienie polityczne.

W e Wstępie — precyzując terminy związane z funkcjonowaniem pań­ stwa — usiłuje W yrw icz pomóc odbiorcy w praw idłowym odczytaniu tekstu. Na początku rozważa zagadnienie zwierzchności krajow ej; pisze więc o rządzie, którego głównym zadaniem jest obrona wewnętrznego porządku. W swoich zamierzeniach i postępowaniu kierować się musi ustalonym prawem. O byw atele natomiast winni go szanować. Poszano­ wanie prawa i ustalonego porządku jest, zdaniem W yrw icza bardzo w aż­ ne. Broni on istniejących struktur społecznych. K ryty k u je tych „ filo ­ zo fó w ” , którzy godzą w poddaństwo i dążą do obalenia ustalonego przez Boga ład u 44. Trudno jednoznacznie orzec, czy są to autentyczne po­ glądy W yrw icza na kwestię społeczną czy raczej chęć niedrażnienia czy­ telnika, o którym wiedział, iż jest w ogromnej m ierze konserwatywny. Nie chciał go zrażać na wstępie do całości lektury zbyt radykalnymi po­ glądami.

Zwierzchność krajowa kieruje się w swoich poczynaniach prawem. Dlatego też W yrw icz w idzi konieczność istnienia praw, ale dobrych i zro­ zumiałych dla wszystkich, aby b yły przez wszystkich szanowane i prze­ strzegane. Tak samo rozumie istotę prawa M ably w dziele pt. O prawach

i obowiązkach obywatela. Polska w czasach panowania Stanisława Augu­

sta wym agała szczególnej dbałości o praw idłow e funkcjonowanie władzy, którą W yrw icz rozumiał jako sprawującą rządy w danym państwie. Istniała potrzeba dobrych praw, aby dać moc działania zwierzchności krajow ej. W idzim y w tym przypadku ponownie dydaktyzm charaktery­ styczny dla pracy W yrw icza — umacnianie w ładzy przez prawo.

Zwierzchność krajową — władzę — w idzi W yrw icz zdecydowanie silną, mającą możliwości szerokiego działania dla dobra całego narodu. Władza ustala prawo, które, aby było dobre, musi pochodzić od praw­ dziwej władzy. I w tym przypadku do głosu dochodzi dydaktyzm — potrzeba lansowania w społeczeństwie idei silnego władcy, jaki był ko­ nieczny w tym czasie w Rzeczypospolitej. Również funkcjonowanie pra­ wa budziło w iele zastrzeżeń, wskazujących jednoznacznie na konieczność jego zreformowania. Przede wszystkim powinno być ono jedno dla w szystkich 45. W szyscy winni natomiast podporządkować się jemu, dla własnego dobra. Jest to niew ątpliwie typow y dla Oświecenia pogląd: kult silnej władzy, której winni podporządkować się wszyscy obywatele kraju.

« Historia polityczna... s. 3 . " Tam że, s. 21.

(16)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is t o r ii p o lity c z n e j... 705

W yrw icz, zdając sobie sprawę z konieczności egzekwowania praw przez władzę w Polsce, apeluje o je j wzmocnienie, o wyposażenie je j w moc, „ido karania i bronienia” 4B. Zgodne to jest m.in. z postulatami Lodke’a. W dalszej części W stępu W yrw icz stwierdza, iż tylko silna w ła­ dza „[...] daje równowagę i w ew nętrzny p o k ó j47, dzięki czemu każdy obywatel ma swoje miejsce w społeczeństwie. Spokój i bezpieczeństwo, jakie daje władza, było jednym z głównych powodów zrezygnowania przez człowieka ze stanu naturalnego48. W tym m iejscu nasuwa się pytanie — dlaczego W yrw icz tak skrupulatnie analizował czynniki gw a­ rantujące pokój i bezpieczeństwo narodu. Odpowiedź zawarta jest w sy­ tuacji politycznej Polski, w stałym niebezpieczeństwie z zewnątrz, a tak­ że anarchii wewnątrz kraju. Człowiek m ógł czuć się zagrożony w swoim bycie, tak jak Polska była zagrożona w swoim niepodległym istnieniu. Na pewno przy rozpatrywaniu tego problemu zadecydowały w zględy dydaktyczne.

W dalszej części swoich rozważań W yrw icz przechodzi do określenia istoty funkcjonowania państwa, stwierdzając iż „[...] do pełnienia urzę­ dów powoływane są fam ilie, które od pokoleń pełnią funkcje” 49. Na działalność rodów — oczywiście znanych — W yrw icz opiera funkcjono­ wanie urzędów, nie wychodząc poza ram y tradycyjnych realiów Polski. Jednak następnie wykracza poza schemat, stwierdzając, iż „[...] urzędy powinny być rozdawane według zasług dla państwa” 50, a w ięc jest to jakby kompromisowe rozwiązanie tej kwestii, polegające na połączeniu tradycji z wym ogam i chw ili i interesem państwa. Do urzędów, a w ięc władzy, pretendować powinni tylko krajow i kandydaci, bo tylko tacy mogą zagwarantować wolność 51.

Dalsze rozważania W yrw icza nabierają charakteru personifikacji zwierzchności krajowej. Opowiada się on niew ątpliw ie za władzą kró­ lewską. Jest on reprezentantem grupy zamkowej, która w siposób oczy­ w isty broniła koncepcji monarchicznego ustroju i reform kraju. M o­ narchia jest dla niego symbolem istnienia władzy, panującej spraw iedli­ wie i zgodnie z prawem. Gdy rządzi jeden człowiek — król — niewola jest mniejsza niż w przypadku rządzenia przez wielu, jak ma to miejsce w repu blice52. W yrw icz opowiada się za koncepcją w ładzy królewskiej silnej i niezależnej. Chciałby, aby nie podlegała ona żadnej zwierzchności ludzkiej, ponieważ ofiarowana jest od Boga i w jego imieniu sprawo­ wana. Być może są to ślady w pływ u Hobbesa — idei całkowitego pod­

48 Tamże, s. 26. 47 Tamże, s. 54. 48 Tamże, s. 55. 48 Tamże, s. 59— 60. 90 Tamże, s. 109. 51 Tamże, s. 115. 52 Tamże, &. 122.

(17)

706 P . K o m o r o w s k i

porządkowania się wybranemu przez lud suwerenowi, który zapewni pokój i bezpieczeństwo. Różnica m iędzy W yrw iczem a Hobbesem, jak widać wyraźnie, polega na innym ujęciu istoty pochodzenia w ładzy su- werena. W edług W yrw icza pochodzi ona od Boga, a według Hobbesa od ludu. Co prawda nie wydaje się, aby W yrw icz mógł przejąć bezpo­ średnio z dzieł Hobbesa tę koncepcję, raczej bowiem mógł poznać je w uproszczonej, eklektycznej, obiegowej wersji. W yrw icz zdaje sobie sprawę, iż władza bez prawa staje się tyranią, a takiej w imię dobra ogólnego trzeba unilkać53. Z drugiej strony władza monarchy nie może być ograniczona przez stronnictwa i ugrupowania polityczne, tak jak to miało miejsce w Rzeczypospolitej. Prawa, jakie powinna przestrzegać władza, nie mogą być ustalane przez nią samą, lecz powinny być w y ­ razem w oli ogółu. Jeśli król sprawuje władzę samowolnie, ,j[...] daje zły przykład obywatelom ” 5i. Może to stanowić zachętę do samowoli ze stro­ ny obywateli, co — naturalnie — osłabia kraj.

W rozważaniach nad istotą zwierzchności krajow ej W yrw icz w za­ sadzie nie odszedł od polskiej koncepcji tego problemu. Sprawujący władzę jest zobowiązany do przestrzegania ustalonych wolą ogółu praw. Widoczna jest w tym przypadku sprzeczność z poprzednią koncepcją w ładzy silnej i nieograniczanej prawami ludzkimi, ponieważ prawa ogółu niew ątpliw ie ograniczają władzę w jej poczynaniach. Nie należy tego utożsamiać z próbami ograniczenia i kontrolowania w ładzy monarchy np. we Francji, gdzie takiego właśnie wypełnienia litery prawa domagał się D. Diderot od króla rządzącego w sposób absolutny. Dla W yrw icza przestrzeganie przez władcę praw, które nazywa um ow am i55 miało za­ pewne inne znaczenie. Nie było w Polsce, a na pewno w Rzeczypospolitej szlacheckiej, władców absolutnych dlatego, iż istniała silna tradycja i zw y- czr.j polityczny tj. tzw. pacta conveneta, zaprzysięgane każdorazowo przez nowego monarchę. Tradycja ta, a raczej obowiązek władców, w yda­ wać się mógł W yrw iczow i nadal przydatnym. Było to podtrzymanie tradycji, od której historiografia polska nie mogła całkowicie się uwol­ nić. W yzw olić się nie potrafił także i W yrw icz od tradycyjnego spoj­ rzenia na wjadcę jako pomazańca bożego. Jednocześnie W yrw icz zdaje sobie sprawę, że dla dobra kraju musi ulec wzmocnieniu władza kró­ lewska, która rozumem i prawem powinna służyć narodowi, nie zaś odwrotnie jak to miało miejsce w przypadku w ładzy n ieograniczonej58. Na podstawie rozważań W yrw icza można wnioskować, iż ideałem wła­ dzy jest dla niego silny monarcha, lecz ograniczony umowami. K on ­ cepcja monarchii ograniczonej była zapewne zaczerpnięta z prac Mon­

58 Tam że, s. 63. 54 Tam że, s. 74. 55 Tam że, s. 86. 54 Tam że, s. 75— 76.

(18)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w sz e ch n y ch w H is to r ii p o lity cz n e j.., 707

teskiusza 57. Do modelu idealnego w ładcy W yrw icz w łączył jeszcze jeden element podyktowany sytuacją Polski. W edług niego władca nie p ow i­ nien szukać wsparcia dla swych rządów za granicą 58. Z sąsiednimi pań­ stwami natomiast muszą być utrzym ywane dobre stosunki, aby w opar­ ciu o nie stworzyć mocne sojusze, dające krajow i z y s k iS9.

W dalszej części Wstępu W yrw icz dzieli władzę na trzy rodzaje: usta­ wodawczą, sądową i — jak określa — „przymuszania” ®°. W idać tu w yraźny w p ływ Locke’a i Monteskiusza, którzy również w ten sam sposób dzielą w ła d zę 81. W yrw icz podkreśla znaczenie w ładzy w ykon aw ­ czej twierdząc, iż powinna być skoncentrowana w rękach jednej oso­ by 62, lecz nie precyzuje wprost, iż ma to być król, tak jak to robi M on­ teskiusz. Władza wykonawcza jest jednocześnie dla W yrw icza tą siłą, która ma moc karania. Jest to niew ątpliwie element dydaktyczny, w y ­ nikający z sytuacji w Polsce, gdzie władza wykonawcza była słaba i ma­ jąca ograniczoną możliwość egzekwowania praw.

W p ływ Monteskiusza uwidacznia się w podejściu do łączenia wspom­ nianych w yżej rodzajów w ładzy w jednym ręku. Monteskiusz w idzi w tym przyczynę zła i despotyzmu. Identyczne poglądy w tej kwestii ma W yrw icz, k tó ry również w idzi w tym drogę do ty ra n ii6S. Zapewne W yrw icz oparł także swoją klasyfikację systemów w ładzy na poglądach Locke’a i Monteskiusza. D zieli on ją na cztery grupy. Pierwsza — „rzą­ dy jedynowładne” — władca rządzi udzielnie bez ograniczeń. W ładza może być przekazana każdemu, kogo w ybierze rządzący. Druga grupa — „rządy umiarkowane” , tj. władza sprawowana według „przepisów ” zło­ żonych narodowi. Trzecia grupa — to zwierzchność krajowa zasadzona na narodowej radzie’’, gdy rządy sprawowane są przez wszystkich. Jest to więc gminowładztwo. Czwartą grupę stanowią rządy możnowładnych lub arystokracji, pełnione przez przedstawicieli możnych rodów, w ybra­ nych przez nie sam e64. N a jw yże j ocenia W yrw icz system rządów, w którym przestrzegane będą u m o w y 6;:. Nie opowiada się jednak zdecy­ dowanie za którymś z podanych systemów władzy. Domyślać się można, iż najbliższe są mu rządy umiarkowane, ponieważ tylko one dają gw a­ rancję dotrzymania przez władzę wspomnianych umów, choć taką formę rządów według W yrw icza spotyka się rzadko. Najczęściej władza nie

57 Ch. M o n t e s ą u i e : O duchu praw. P rzełożył T. Żeleński. P rz e jrz a ł i w s tę ­ pem opatrzył W . M akow ski. W a rs z a w a 1927 s. 45— 47.

58 Historia polityczna... s. 80. 59 Tamże, s. 103.

60 Tam że, s. 89.

81 J. L o c k e : Dw a traktaty o rządzie. § 134; cyt. za Z. O g o n o w s k i m :

Locke. W a rs z a w a 1972 s. 190— 194.

82 Historia polityczna... s. 130. 63 Tam że, s. 126.

81 Tam że, s. 111— 112. 6S Tamże, s. 113.

(19)

708 P . K o m o r o w s k i

szanuje praw. W ynika to z psychiki samego człowieka dążącego do po­ siadania jak największej w ładzy 66.

W swoich końcowych rozważaniach W yrw icz powraca raz jeszcze do realiów Polski. Nurtuje go problem bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego państwa. Zewnętrzne bezpieczeństwo uzależnia, tak jak mówiliśmy, od rozsądnej polityki panujących nie szukających wsparcia za granicą. Bezpieczeństwo to zależne jest także od silnej i stałej armii oraz gotowości całego społeczeństwa do obrony państw a67. Czuwać nad tym powinien władca. Bezpieczeństwo wewnętrzne uzależnia W yrw icz od uczciwości obyw ateli w sprawach politycznych, od uczciwego głoso­ wania w sejmie, a także od zniesienia w olnej e le k c ji68. Sprawy poru­ szane w parlamencie powinny być istotne dla całego narodu69. Można przypuszczać, że W yrw icz naw iązywał do rozważań Rousseau o „intere­ sie powszechnym” , które znajdowały się w świeżo wycTanych uwagach nad rządem polskim 70. W yrw icz sugeruje, aby dla dobra ogółu sejm często obradował, gdyż bez tego wolność zginie. Term in obrad powinien być ściśle określony. Uchwały należy podejmować większością głosów 71. Również w potajemnych konfederacjach widział W yrw icz słabość w ła­ dzy, która nie powinna dopuszczać do nieoficjalnych zjazdów 72

Kończąc omówienie Wstępu W yrw icza należy wspomnieć o pewnych wpływach fizjokratyzm u jako doktryny ekonomicznej, które odnajdu­ jem y w tym tekście. Fizjokratyzm — teoria przeznaczona dla wielkich własności ziemskich — nie mógł być siłą rzeczy zbyt popularny w sze­ rokich kręgach polskiego społeczeństwa szlacheckiego, gdyż nie istniały ku temu odpowiednie warunki. Był natomiast modny wśród polskiej magnatem, zresztą nie rzadko tylko od strony teoretycznej. W ynikało to z konieczności, jak zauważa Janina Rosicka ,,[...] przekształcenia w ie l­ kiej własności ziemskiej w e własność kapitalistyczną” 73. Tak daleko idąca zmiana nie była m ożliw a ze względu na ryw alizację średniej szlach­ ty z magnaterią. Znacznie bardziej popularna była natomiast w R zeczy­ pospolitej moralna wersja „idealnego ładu natury” 74. W yrw icz sugeruje, iż dobrze prowadzone gospodarstwo rolne może przynieść olbrzym ie zyski tym, którzy je p ro w ad zą75. Rolnictwo, według W yrw icza w p ły­

M Tam że, s. 126. 67 Tam że, s. 103. 88 Tam że, s. 114. 69 Tam że, s. 109.

70 Zob. J. M i c h a l s k i : Rousseau i sarmatyzm republikański. W a rs z a w a 1977 s. 65— 88.

71 Historia polityczna... s. 13. 72 Tam że, s. 109.

7> J. R o s i c k a : Polskie spory o własność. K ra k ó w 1984 s. 76— 78. 74 I. S t a s i e w i c z - J a s i u k o w a : Człow iek i o b y w a t e l s. 84. 7t Historia polityczna... s. 34.

(20)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is t o r ii p o lity c z n e j... 709

nęło na rozw ój innych gałęzi gospodarki, jak np. rzem io sło 76. W idać w tym ujęciu ponownie u W yrw icza swego rodzaju eklektyzm . Ł ą c zy on bowiem w jedną całość różne koncepcje, wydobywając z nich te elementy, które mają największą wartość dla polskiego społeczeństwa. Z jednej strony dobrze prowadzone rolnictwo, z drugiej — rozw ój prze­ mysłu, który w Polsce zaczyna dopiero powstawać. Jeżeli te dw ie dzie­ dziny gospodarki uda się harmonijnie połączyć, nastąpi n iew ątpliw ie postęp w rozw oju całego życia gospodarczego państwa 77.

Oceniając Wstęp Karola W yrw icza trzeba stwierdzić, iż widać w nim wyraźnie w p ływ nowożytnej myśli dostosowanej jednak do trad ycji i ów ­ czesnych warunków Rzeczypospolitej. Tekst ten jest niew ątpliw ie kro­ kiem naprzód w porównaniu z pracą W yrw icza pt. Zarys h istorii p o­

wszechnej, pozostającej pod niew ątpliw ym oddziaływaniem poglądów

Bosseueta. Wstęp do H istorii politycznej państw starożytnych od pew­

nego Towarzystwa napisanej charakteryzuje się eklektyzmem, polegają­

cym nie tylko na łączeniu poglądów różnych autorów polskich i zagra­ nicznych, ale także na dwoistej współegzystencji ujęć tradycyjnych z no­ watorskimi. Jest to niew ątpliwie cecha naszego Oświecenia charaktery­ styczna również dla historiografii polskiej.

* *

*

Na część drugą H istorii politycznej państw starożytnych od pewnego

Towarzystwa napisanej składa się pięć rozdziałów, opisujących zagad­

nienie rządów w Starożytnym Egipcie i w państwach greckich. Realia do swoich rozdziałów poszczególni autorzy czerpali prawdopodobnie ze znanych im opracowań dotyczących historii starożytnej, będących w olbrzym iej m ierze tłumaczeniem z obcych źródeł. Przykładow o w ym ie­ nić można prace: G. M ablya’ego pt. Uwagi nad, historią grecką i Ch. R ol- lina Dziejopis starożytny Egipcjanów, K artagin 78 czy też przestarzałego w epoce Oświecenia, lecz ciągle czytanego podręcznika Bioussueta pt.

Uwagi nad historią powszechną79. W przeciwieństwie do W stępu W y r ­

wicza autorzy w tej części pracy skupili się prawie wyłącznie na przed­ stawieniu historii rządów w e wspomnianych w y żej państwach starożyt­ nych. Dlatego też nie odnajdujem y w e wzmiankowanych rozdziałach tak wyraźnie zaznaczonych, jak miało to miejsce u W yrw icza, w p ływ ó w nowożytnej m yśli zachodnioeuropejskiej. W ięcej natomiast jest tutaj wyraźnych odniesień do ówczesnych spraw polskich. Przełamanie euro- pocentryzmu, wzbogaciło siłą rzeczy materiał faktograficzny — w yko­ rzystywany jako kostium historyczny, w którym to kostiumie łatw iej

7* Tam że, s. 34. 77 Tamże, s. 36.

7S M . H. S e r e j s k i : Koncepcja historii powszechnej... s. 120— 121. 7* Tamże.

(21)

710 P . K o m o ro w s k i

było poruszać sprawy tak drażliwe i tak aktualne, jak problem silnej w ładzy królewskiej w Polsce szlacheckiej; praw idłowe funkcjonowanie zdegenerowanych w swej działalności urzędów; jak poszanowanie prawa przez wszystkich; jak unaocznienie współzależności m iędzy silną władzą w państwie, a jego niezależnością polityczną wobec zakusów obcych państw.

Niew ątpliw ie najw ięcej pracy w łożył w swój rozdział pt. O zw ierzch­

ności w Egipcie W alerian Piwnicki, który starał się wstępne rozważania

W yrw icza poprzeć konkretnymi przykładami zaczerpniętymi z historii. Taki sam cel postawili sobie pozostali autorzy H istorii politycznej... — przypomnijmy: W incenty Skrzetuski w rozdziale O zwierzchności kra ­

jow ej w G re cji pod A m fikać jonami; Michał Stadnicki, piszący O zwierzch­ ności w Sycyonie, Argolidzie, Mycenach i A rkadyi; Józef Szymanowski

w szkicu O zwierzchności krajow ej w Atenach oraz Adam Naruszewicz w rozdziale O zwierzchności krajow ej w Tebach. Zainteresowanie się Piwnickiego państwem pozaeuropejskim może świadczyć o wyjściu poza ramy tradycyjnego europocentryzmu. W większości swoich rozważań skoncentrował się on na różnych aspektach funkcjonowania władzy zwierzchniej w starożytnym Egipcie. Na wstępie stwierdza, iż władzy należy się całkowite posłuszeństwo, ponieważ pochodzi ona od Boga ®°. Nie precyzuje Piwnicki, jakiego rodzaju jest to władza — istotę jego rozważań stanowi samo podporządkowanie się władzy, która — jak pod­ kreśla — pochodzi od Boga. Opatrzność boska dała Egiptowi Nil, źródło wszelkiego życia w tym państwie i uczyniła glebę żyzną 81.

Powracając do tematyki władzy widzimy, iż Piwnicki opowiada się zdecydowanie za rządami jedynowładnymi, bo tylko takie mogą nie dopuścić do sporów i waśni w ew n ętrzn ych 82. Jednocześnie tw ierdzi on, iż rząd jedynowładny nie ma granic sw ojej władzy, oprócz istniejących praw zw yczajow ych i powinności wobec przodków, a do jego obowiązku należy dbanie o dobro narodu 83. Im rząd jest lepszy, tym w kraju pa­ nuje w iększy dostatek84. Również Piwnicki — tak jalk W yrw icz — do­ strzega wyraźną zależność m iędzy podporządkowaniem się w ładzy przez społeczeństwo a dostatkiem państwa. Jako przykład podaje Piwnicki właśnie Egipt, gdzie dzięki posłuszeństwu władzy kraj stał się zasobny 8S. Jest to niew ątpliw ie nawiązanie do ówczesnych europejskich obiego­ wych poglądów, rozważań inspirowanych zapewne poglądami Hobbesa

80 Historia polityczna... s. 150. 81 Tam że, s. 148— 149. 82 Tam że, s. 149. 85 Tam że, s. 165. 44 Tam że, s. 165. 95 Tam że, s. 164.

(22)

K o n c e p c ja d z ie jó w p o w s z e ch n y ch w H is t o r ii p o lity cz n e j... 711

i Locke’a, a być może i tzw. filozofów-ekonom istów 86. Tak samo w swoim rozdziale Adam Naruszewicz opowiada się za rządami jednowładnym i stwierdzając, iż gdy Tebańczycy „[...] zrzucili jarzmo jednowładztwa po­ padli w jeszcze większą niew olę [...]” i dalej konstatuje, że w przypadku rządzenia ,,wiele głó w ” , a więc w gm inowładztwie zaczynają się kłótnie, spory i w ojn y domowe 87.

W dalszej części swego rozdziału Piwnidki analizuje istotę funkcjo­ nowania aparatu państwowego. Problem ten podejmują także pozostali czterej autorzy. Miało to zapewne służyć jako pozytywna i negatywna ilustracja dla polskiej szlachty. I tak Piw nicki na wstępie stwierdza, iż „[...] równość dobrego rządu nie obala [...]” 88. M ożem y odnaleźć w tym twierdzeniu aluzję pod adresem tych zw olenników równości, którzy chcieli interpretować to podstawowe założenie sprawiedliw ego ustroju jako możność działania bez respektowania prawa. Niejednokrotnie właś­ nie to prowadziło do osłabienia „dobrych rządów ” w imię pryw aty. T rw a ­ łość i wzmocnienie w ładzy widzi Piwnicki w działaniu jej samej, po­ legającej na zmuszaniu obyw ateli do posłuszeństwa 89, z czym w Polsce szlacheckiej było zawsze nie najlepiej. Piw nicki uznaje rząd za czynnik kierujący całym państwem, które porównuje do organizmu człowieka; aby organizm dobrze funkcjonował, muszą być sprawne jego poszcze­ gólne członki. Oczywiście — stwierdzenie to nie nowe; jego genealogia sięga przecież Arystotelesa i Tomasza z Akwinu. W szystkie elem enty państwa muszą być sprawne 90, a czuwa nad tym rząd. Piw nicki anali­ zuje w swoim rozdziale — tak samo czynią to: Skrzetuski, Stadnicki, Szymanowski i Naruszewicz — warunki sprawnego funkcjonowania pań­ stwa. Jako jeden z podstawowych uznaje on działanie zgodne z inte­ resami ojczyzny. Do tego winien być przygotow any człowiek już od młodości. Posłużył się tu Piw nicki przykładem władcy Sosartisa, który wybrał pewną liczbę chłopców w celu przygotowania ich do piastowa­ nia w przyszłości urzędów. Z chłopców tych w yrośli dobrzy doradcy i sprawiedliwi u rzędn icy91. Na sile mądrych rad opiera Piw nicki właś­ ciw e rządzenie państwem. Bardzo podobną opinię w tej kwestii zapre­ zentował Józef Szymanowski twierdząc, iż monarcha powinien w rzą­ dzeniu — w sprawach mniej istotnych — opierać się na dobrym funk­ cjonowaniu urzędów. Jako przykład podaje A ten y za panowania T e- zeusza, który władzę wykonawczą królewską podzielił m iędzy przedsta­

89 Przede w szystkim dotyczy to pracy F . Q u e s n a y a : Pra w o przyrodzone. W : Pism a wybrane. P rzek ła d B. J. Pietkiew iczów na. P rz e jrz a ł i p rze d m o w ą o p a­ trzył Z. Pietkiewicz. W a rs z a w a 1928 s. 86. •7 Historia polityczna... s. 381. 88 Tamże, s. 166. 89 Tam że, s. 168. 90 Tam że, s. 163. M Tamże, s. 155.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stworzył Pan podstawy nowej nauki: PODSTAWY TEORII ROZWOJU, która powinna być wymieniana wśród nauk podstawowych i która jest osiągnięciem na skalę światową” (prof,

Sąd Parysa albo Triumf Wenus, fragment?. zstępuje, i lazur zasłonki – że to z oceanu się

Doniosły dla świata jest sam fakt, iż człowiek prawdziwie etyczny odznacza się wolą życia na świecie nacechowaną poszanowaniem życia i poświęceniem dla

Bei einer allgemeinen Betrachtung der Abb.3.5 laBt sich ein leichter Anstieg des Dispersionskoeffizienten mit zunehmender Distanz zur Einspeisung (von circa 65 bis auf etwa 95

public cost of the resolution of bad debts of the banking system in 1993-1995 amounted to over 10 billion zloties (ca. The overall costs of bank restructuring are estimated however

Trudno nie zauważyć, że historia zbawienia jest głęboko zakorzeniona w historii stworzenia, a „miejscem” tego zakorzenienia jest miłość między mężczyzną

Młody człowiek pozbawiony pracy, osoba niepełnosprawna zepchnięta na margines życia społecznego, ludzie starsi osamotnieni, całe kraje zniewolone przez głód i nędzę -

W istocie koncepcja osoby jako bytu dynam icznego jest tu podobna do koncepcji C hudego, w której człow iek nie tylko jest osobą, ale rów nież staje się nią w