R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I V , z e s z y t 2 — 1976
BOŻENA FIAŁA
ŻYCIE RELIG IJN E W IĘŹNIÓW
W NIEM IECKIM OBOZIE KONCENTRACYJNYM NA M AJDANKU 1942-1944 *
Pojęcie „życie relig ijn e ” oznacza tu zgodnie z definicją zapropono w aną przez znanego socjologa religi G. Le B rasa — „zaangażow anie um ysłu, przyporządkow anie postępow ania i hołd publiczny wobec bo skiego B y tu ”. I tak np. „dla k atolika — pisze dalej Le B ras — jest to w iara w dogm aty, w ypełnianie cnót, p ra k ty k a sak ram en taln a i k u lto w a” h
Pojęcie „ k u ltu religijnego” n a u żytek ty ch rozw ażań oznacza okreś lony styl ekspresji religijnej ludzi w ierzących. Mówiąc o „sty lu ekspresji relig ijn ej” w zw iązku z naszym tem atem m am y n a m yśli całokształt re a kcji em ocjonalnych więźniów, k tó re b yły zw iązane z ich osobistym łub w spólnotow ym przeżyw aniem Sacrum . T ak więc zjaw isko k u ltu m ożna rozważać w aspekcie indyw idualnego lub w spólnotow ego przeżycia reli gijnego. W sytuacji w spólnoty religijnej dochodzi tu jeszcze elem ent przy jętych form lub zwyczajów ry tu aln y ch . N atom iast w p rzy pad ku indyw i dualnej ekspresji religijnej reje stru je m y w naszej pracy głów nie osobistą m odlitw ę w ięźniów (zasadniczy pierw iastek ich codziennych p rak ty k re ligijnych).
A rtykuł próbu je przedstaw ić życie religijne nie tylko i nie tylko Pola ków w yznania rzm yskokatolickiego, ale w szystkich w ięźniów obozu kon centracyjnego na M ajdanku, a więc także ludzi innych narodow ości i re- ligii.
Jeśli chodzi o lite ra tu rę przedm iotu, to nie sposób nie powołać się tu, jak się zdaje, n a w yczerpujący w ty m względzie a rty k u ł Józefa M ar szałka i Czesława R ajcy Sta n badań nad d ziejam i M ajdanka i p o stu la ty
badawcze -. Jednocześnie łatw o zauważyć, że spośród 90 publik acji w y * N iniejszy arty k u ł stanow i wyciąg z ro zp raw y m agisterskiej ina te m a t Z ycie
religijne w ięźniów w n ie m iec kim obozie ko n c en tra cy jn ym na M a jd a n ku 1942-1944.
napisanej w K UL pod k ie ru n k iem doc. d ra hab. R. B en d era w 1974 r. W y b ran e fra g m enty dotyczą k u ltu religijnego n a M ajd an k u i problem atyki religijności w odnie sieniu do postaw m oralnych więźniów .
1 G. Le B r a s . E tudes de sociologie religieuse. T. 2. P a rts 1956 s, 615. 2 „Zeszyty M a jd an k a” 1971 t. 5 s. 5-27.
196 B O Ż E N A F I A L A
m ienionych w arty k u le żadna n ie tra k tu je o życiu religijnym więźniów obozu. Co w ięcej, pro blem u tego nie zn ajdu jem y n aw et w licznych po stu latach badaw czych, k tó re zam ykają artyk u ł.
Z resztą b ra k bad ań n a d życiem relig ijn y m n a M ajdanku nie jest czymś w yjątkow ym , poniew aż nie podejm ow ano rów nież tego proble m u — o ile n a m w iadom o — w opracow aniach dotyczących innych obo zów ko n centracy jny ch. W ym ow ny przy kład stan o w i tu obóz w Dachau, gdzie zasadniczy trzo n w ięźniów stanow ili duchow ni. Mimo to problem życia religijnego nie został jeszcze zbadany. W reszcie w arto odnotować m ający się niebaw em ukazać w V III tom ie „Zeszytów M ajdanka” a rty k u ł K rzysztofa D u n in -W ąso w icza3, gdzie spotykam y p ostulat badawczy, k tó ry w pełni uzasadnia w y b ó r niniejszego tem atu pracy.
M ateriały źródłowe, k tó re stanow iły podstaw ę niniejszych rozważań, b y ły bardzo różnorodne i nie zawsze w ystarczające do w yciągnięcia w y raźnych w niosków h istorycznych czy socjologicznych. Nie znajdując źró deł bezpośrednio dotyczących życia religijnego więźniów, byliśm y „ska zan i” n a żm udne tropienie różnych jego śladów i oznak z przypadko w ych zdarzeń i epizodów, m ów iących o sy tu acji w ięźniów n a M ajdanku. N ajpow ażniejszą część m ateriałó w znaleziono w A rchiw um Państw ow ego M uzeum n a M ajdanku. K orzystano rów nież z A rchiw um Głównej Ko m isji B adań Z brodni H itlerow skich i z dokum entów archiw alnych Ży dowskiego In s ty tu tu H istorycznego.
W iele inform acji zaw dzięczam y zbiorom p ry w atn y m A ntoniny G ry- gowej, S a tu rn in y M alm owej i ks. Ignacego Żyszkiew icza — zamiesz k ałych w Lublinie. Część m ateriałó w uzyskano od M arii Bielickiej, W an dy Ossow skiej, J a n in y Siw ińskiej oraz M atyldy W oliniew skiej — za m ieszkałych w W arszaw ie. M ateriały te, po ich w ykorzystaniu, zostały za zgodą w łaścicielek przekazane do A rchiw um na M ajdanku.
B ogatym źródłem info rm acji okazały się różnorodne grypsy, tj. listy i relacje pisane w obozie przez w ięźniów i w ysyłane nielegalną drogą do rodzin i znajom ych. Nie w szystkie jed nak grypsy znajdują się w A rchiw um M uzeum n a M ajdanku. W artość zaw artych w nich inform acji je s t ogrom na, gdyż pow stały one w czasie istnienia obozu w latach 1943-1944. A utorzy grypsów przedstaw iając „n a żyw o” sytuacje i w a ru n k i tam p an ujące często zw racali się o przysyłanie im m. in. różnego
ro d zaju dew ocjonalii.
W ażnym i do kum entam i do dziejów M ajdanka są w spom nienia byłych w ięźniów obozu. W iększość z nich została napisana w zw iązku z ogło szonym w 1965/66 r. przez P aństw ow e M uzeum na M ajdanku konkursem
3 P ro b le m y ogólne ru ch u oporu iv obozach koncentracyjnych. Zeszyty M aj d an k a, t. V III, s. 111.
Z Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1 9 4 2 -1 9 4 4 197
na pam iętniki dotyczące obozu koncentracyjnego n a M ajdanku, jego filii i w ięzień hitlerow skich na Lubelszczyźnie. K ilkanaście pozycji ukazało się drukiem . W tej pracy korzystano przede w szystkim z w ersji p ierw o t nych — nie publikow anych — w nadziei w ierniejszego odtw orzenia fak
tów.
Stąd też rek o n stru u jąc życie relig ijn e w ięźniów M ajdanka w zdecy dowanej m ierze oparto się na ich w spom nieniach. Są one zdeponow ane w A rchiw um n a M ajdanku i liczą łącznie z zeznaniam i b yłych w ięźniów ponad 500 pozycji. Żaden z pam iętn ik ó w nie został pośw ięcony w yłącz nie problem atyce religijnej. N iem niej w ielu inform acji n a ten tem a t dostarczyły w spom nienia L. Bochenka, E. D eskur, Z. P a w ło w sk ie j4, a także D. Brzosko-M ędryk, T. G arczyńskiego i J. K w iatk o w sk ieg o 5. Szczególną pozycję zajm uje p raca L udw ika C h ry s tia n s a 6, prezesa L u belskiego Oddziału Polskiego Czerwonego K rzyża w okresie okupacji. Przedstaw ia on m iędzy innym i sw oje sta ra n ia u k o m en dan ta obozu o udostępnienie w ięźniom kom unikantów . P onadto a u to r zamieszcza obrazki św iąteczne w ykonane przez w ięźniów i w ysłane w podziękow a niu za okazaną pomoc kiero w n ictw u PCK.
Inny ty p inform acji stanow ią źródła ikonograficzne. Są to obrazki w ykonane przez w ięźniów z okazji św iąt. N ależy tu rów nież w ym ienić różańce robione w obozie. P rzed m io ty te o rie n tu ją w potrzeb ach psy chicznych więźniów. Zostały one zebrane przez a u to rk ę p rac y i p rze k a zane Państw ow em u M uzeum n a M ajdanku.
O drębną k ategorię źródeł stanow ią relacje u stn e i pisem ne o trzy m ane głównie od byłych w ięźniów obozu. Relacje u stn e (ok. 20) pow stały w w yniku rozm ów nie tylko z byłym i w ięźniam i M ajdanka, ale także z osobami, k tó re p ry w atn ie udzielały pom ocy w ięźniom , jak ró w nież z przedstaw icielam i organizacji k o n sp iracyjnych i chary taty w n y ch . W rozm ow ach (przeprow adzonych w lu ty m 1974 r.) posłużono się u przed nio sporządzoną ankietą.
Relacje pisem ne są odpow iedziam i n a listy au to rk i (z w yk o rzy sta niem w spom nianej ankiety) w ysyłanych zwłaszcza do więźniów , k tó rzy w swoich pam iętnikach poruszyli in teresu jące nas tem aty. Z reg u ły są one tylko potw ierdzeniem fak tó w zaw arty ch w pam iętnikach. W artość relacji u stnych i pisem nych obniża fakt, że były one czynione z długiego
4 P ozostają w ręk o p isie : L. B o c h e n e k . M ajdanek, G ross-Rosen, Flossenburg
(w spom nienia obozow e) 1943-1945; E. D e s k u r . K a n d y d a t do w spólnego sto łu w o l nych d em o kra tyczn ych narodów ; T. G a r c z y ń s k i . W spom nienia; Z. P a w ł o w
s k a . Na kraw ędzi (A rchiw um Państw ow ego M uzeum n a M a jd an k u VII/545, 117, 13, 3).
5 U kazały się d ru k iem : D. B r z o s k o - M ę d r y k . N iebo bez p ta kó w . W arsza wa 1969; J. K w i a t k o w s k i . 485 dni na M ajdanku. L u b lin 1966.
198 B O Ż E N A F I A Ł A
dystansu czasu (praw ie 30 lat) i m ogą zaw ierać w iele nieścisłości, a n a w e t sprzeczności. O dpow iedzi na an kietę i w spom niane relacje znajdują się w posiadaniu autorki.
Z jaw iska k u ltu religijnego n a M ajdanku przedstaw iam y w trzech kręgach tem atycznych. Po ch arak tery sty ce p rak ty k religijnych w życiu codziennym dokonam y opisu obchodu głów nych św iąt kościelnych, a w reszcie odnotujem y fak ty dotyczące życia sakram entalnego w obozie.
I. PR A K TY K I RELIG IJN E
Życie relig ijne w ięźniów w obozie k o ncentracyjnym na M ajdanku było zjaw iskiem dość pow szechnym , dającym się zaobserwow ać od po czątku istn ien ia obozu aż do jego końca. Pow szechnym rów nież dlatego, że w ystępow ało na obszarze całego obozu, zarów no na polach kobie cych ja k i m ęskich, w blokach Polek w yzn ania rzym skokatolickiego czy p raw osław nych Rosjanek. Nie m ożna powiedzieć, że było ono zawsze zorganizow ane, ale niew ątpliw ie przejaw iało się spontanicznie i im pul- sywmie. N iektóre sym ptom y życia religijnego są tru d n e do uchw ycenia — szczególnie jeśli chodzi o indy w id ualn e przeżycie Sacrum . Były także w y stąp ien ia zbiorowe, w któ ry ch b rała udział większość więźniów.
A oto kilk a typow ych „reak cji relig ijn y ch ”, które znajdu ją pośw iad czenie w więcej niż jed n y m przekazie źródłowym .
Ju ż w w agonach w iozących n a M ajdanek ludzi z różnych stro n Pol ski rozlegały się pieśni K to się w opiekę i Ojcze na niebie 7. Jed n a z grup w ięźniów prow adzona do obozu śpiew ała Szczęśliw y k to sobie patrona
Józefa ma za O piekuna 8.
C ałodzienna ciężka praca, głodowe w yżyw ienie, liczne ak ty przemocy, niepew ność ju tra , obaw a o los najbliższych, w idm o śmierci, k tó ra może nastąpić w każdej chw ili — oto co tw orzyło psychiczny klim at obozu. W tej sy tu acji w szelkie p rak ty k i religijne były uzależnione od wielu czynników , np. od atm osfery p anującej w bloku, od osoby pełniącej fu nk cję blokowego, a także od kondycji fizycznej i psychicznej więźniów.
N iepisanym p raw em zabraniano posiadania jakichkolw iek przedm io tów k u l t u 9. Pierw szym tego sygnałem było pozbaw ianie przyb y w ają
7 L ist U. B iederm an-K rzyżanow skiej z 5 1 1974 r . ; list B. Szczurowej z 3X11 1973 r.
8 A. B r o n s z e w s k a . S połeczeństw o lubelskie podczas terroru h itlero w skie
go w latach 1940-1945 (A rchiw um P aństw ow ego M uzeum na M ajd an k u ( = ArPMM)
VIl/440) s. 4.
9 M uzeum n a M a jd an k u nie posiada niem ieckich dokum entów dotyczących zakazu p ra k ty k religijnych czy też posiad an ia przedm iotów kultu.
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 199
cych do obozu m edalików , krzyżyków , k tó re profanow ano n a oczach więźniów 10. Zakaz dotyczył rów nież śpiew ania w szelkich pieśni — także religijnych. Je d n a k to zarządzenie dość często ignorow ano. P o trzeb a chóralnego śpiew u „k u pokrzepieniu serc” była silniejsza od groźby k a ry, ale śpiew om ty m nieodłącznie tow arzyszył l ę k n . K o nflik t m iędzy obawą k a ry a potrzebą religinej w spólnoty b ył zazw yczaj rozstrzygany na korzyść tej drugiej. W spólnota relig ijn a bow iem skutecznie chroniła w ięźniów przed zw ątpieniem i u tra tą w szelkiej nadziei w obliczu pano szącej się śmierci. Oto typow a w ypow iedź: „nam w ięźniarkom w szelka m odlitw a jest surow o zakazana. To jedno jed n a k nie jest przez nas przestrzegane. Żadna nie liczy się z ew en tu aln ą k a rą [...] B lokow a musi to tolerować, choć jest to bardzo pow ażne przew inienie w edług regulam inu. Choćby sama należała do niew ierzących — m usi, bo i ta k n ik t by się nie liczył z jej zdaniem . Ona dobrze o ty m wie. N asza W ładysław a (blokowa — dop. B. F.) jest jednak katoliczką i w spólnie z nam i popełnia przestępstw o” I2.
Poczucie solidarności w ięźniów okazuje się bardzo znam ienne w co dziennym życiu obozowym. Przełam yw ało ono w iele b a rie r w k o n taktach m iędzyludzkich aż do stw orzenia silnych w ięzi b raterstw a.
W raz z przybyciem nowego tra n sp o rtu w ięźniów inform ow ano o w y m aganiach regulam inu, w k tó ry m w praw dzie nie figurow ał zakaz p ra k tyk religijnych, ale po pew nym czasie m ożna się było przekonać, „że wszystko, co nie było nakazane, to m ożna było uw ażać za zakazane” 13. Z ebrany m ateriał nie pozwala w pełni zrekonstruow ać pow szednich prak tyk religijn y ch w różnych blokach i polach obozu. N iem niej m ożna uchwycić pew ien schem atyczny rozkład dnia przestrzegany przez w ięź niów niektórych bloków.
W śród ogrom nej rzeszy ludzi p rzebyw ających w obozie, ludzi róż nych narodow ości i w yznań, różniących się w iekiem , pochodzeniem społecznym i w ykształceniem , tru d n o było zachować jakikolw iek ład. Jed n ak zaintonow ana w śród zgiełku pieśń K ie d y ranne w sta ją zorze zo staje podchw ycona przez w ięźniów całego p o l a 14. Inn ym razem jedna z w ięźniarek chcąc zagłuszyć grozę m ijającego dnia śpiew a K to się w
opiekę i do tej g ru p y w krótce dołączają się pozostałe 15. K toś in n y przed
snem szepcze słowa Ojcze nasz, inny odm aw ia litan ię 16,
10 K w i a t k o w s k i , jw . s. 7; gryps E d m u n d a H o rw a th a z 26 III 1944 r. (ArPMM IV — fotokopia).
11 G a r c z y ń s k i , jw. s. 63. 12 D e s k u r , jw. s. 25.
13 List M. W oliniew skiej z 28 III 1974 r.
14 B r z o s k o - M ę d r y k , jw. s. 52. 15 Tam że s. 128.
200 B O Ż E N A F I A L A
W
szalonym ry tm ie dnia, gdzie nie było chw ili w ytchnienia, szczególne m iejsce zajm ow ał apel, w czasie którego w ielu mogło spokojnie odm ówić p a c ie rz 17. Zazwyczaj długotrw ałe w yczekiw anie n a sam ą „ce rem onię” apelu skracano zbiorow ym śpiew em re lig ijn y m 18. Po apelu w ieczornym zw ykle pozostaw ało tro ch ę w olnego czasu, k tó ry różnie w y korzystyw ano — jed n i odw iedzali znajom ych, in n i robili porządki, a jesz cze in n i oddaw ali się m odlitw ie. Podczas d nia pracy m odlitew ny szept w ięźniów w yzw alały liczne a k ty przem ocy. W takich sytuacjach błagano Boga o ocalenie, o oszczędzenie bólu, o siły do p rze trw a n ia itp .19
R e p e rtu a r m od litw poszczególnych osób był różny. Oto co pisze 0 ty m pew ien m ężczyzna: „Codziennie w ieczorem odm aw iałem m odli tw y, m. in. je d n ą cząstkę różańca (na palcach), nuciłem z cicha godzinki 1 inne pieśni do N ajśw iętszej M aryi P anny, pieśń do św iętej Tereski itd.; zabierało m i to około godziny czasu” 20. Rów nież niepew ność losu najbliższych, pozostających n a wolności, określała tem aty codziennych próśb zanoszonych do Boga. W tej in ten cji przez szereg m iesięcy m odliły się w spólnie zaprzyjaźnione kobiety, kończąc słow am i: „Boże! usłysz m nie grzeszną — ratu j!...” 21 M odlitw y — jak pow szechnie u trz y m u ją w ięź niow ie — rzadko by ły zdaw kow e czy m echaniczne. Przeciw nie, w wielu przypadkach m ożna by m ówić o au ten ty czn y ch próbach naw iązania mo żliwie silnej w ięzi z Bogiem.
N a podstaw ie w spom nień w ięźniów m ożna ustalić poszczególne w y znaczniki relig ijn e dnia pow szedniego w obozie n a M ajdanku, któ re po zostają w zw iązku z próbam i zorganizow anych w y stąpień religijnych. Zaznaczyć jed n a k trzeba, że dzień te n inaczej w yglądał n a rew irze, a ina czej w blokach o jednonarodow ościow ym składzie osobowym. In n a była atm osfera, sp rzy jająca bardziej lub m niej w szelkim praktykom , w blo kach o różnych w yznaniach. Inaczej też objaw iało się to u kobiet, a in a czej u m ężczyzn. W jed n y m z bloków (X, pole kobiece) „dzień [...] za czynał się i kończył m odlitw ą i pieśnią Pod Tw oją obronę” 22 W innym dzień zaczynano p ieśn ią K ie d y ranne w stają zorze, a kończono — W szy
s tk ie nasze dzienne spraw y 23. Z darzały się także w niektórych blokach
tzw. „ p ry w a tn e apele” 24. I ta k n a polu III w bloku X w styczniu i lu ty m 1943 r. blokow y K ap itan W olf organizow ał spotkania w spólnej mo
17 K w i a t k o w s k i , jw . s. 132.
18 R elacja u stn a M. W oliniew skiej (luty 1974). ,s L ist d ra W ieliczańskiego z 6 1 1974 r. 20 B o c h e n e k , jw. s. 32.
21 D e s k u r , jw. s. 28. 22 P a w ł o w s k a , j w. s. 23. 25 B r z o s k o - M ę d r y k , jw. s. 52.
24 A. L. W o 1 f. P a m ię tn ik z p o b ytu w h itlero w sko -w ięzie n n ym obozie „Maj d a n e k ” k /L u b lin a (ArPM M YII/205) s. 69.
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 201
dlitw y, k tó re kończyły się odśpiew aniem pieśni W szy stk ie nasze dzienne
sprawy. W krótce jed n ak ustały, gdyż jed en z w ięźniów doniósł o ty m
kapo, mówiąc, że odbyw ają się tam apele ze śpiew am i i m odlitw ą, a także prow adzone są dyskusje n a tem a ty p o lity c z n e 25. O codziennej zbiorowej m odlitw ie w spom ina rów nież w sw oim p a m iętn ik u T. G ar- c z y ń sk i26. Specyficzną form ą m odlitw y b y ła p ieśń śpiew ana przez a rty stkę operow ą M arię Bielicką, k tó ra — dzieląc los w ięźn iarek — n a ich życzenie śpiew ała zw ykle A v e M aryja S c h u b e rta 27. J a k relacjonuje w yko naw czyni — pieśń w yw oływ ała w y raźne n a stro je r e lig ijn e 28. N iekiedy wśród zgiełku i k rzyk ó w któ raś z k o b iet zaczynała odm aw iać „Ojcze nasz” czy „Zdrow aś M aryjo” i w ów czas dołączały ,się pozostałe.
Tak kończono dzień w w ielu blokach, zarów no n a polach m ęskich jak i kobiecych. B ył to jeden z nielicznych zwyczajów , k tó ry przeniesiono z okresu wolności i pieczołowicie kultyw ow ano. R eligijny k lim at poko nyw ał n aw et do ktry n alne opory niew ierzących i w ciągał ich w dziw ny krąg kształtującej się w spólnoty. Zaobserw ow ała to je d n a z w ięźniarek, k tóra pisze: „N aw et najbardziej zatw ardziałe ate istk i w w ieczornej go dzinie przyłączają swe głosy, gdy zrazu bardzo cichutko, ledw ie dosły szalnie, inton u je w spólną m odlitw ę ta, k tó ra pełn i nieo ficjaln ą funk cję „blokowego księdza” ... Szept coraz bardziej sta je się w yraźny... u rasta w zgodny chór, a czasem przechodzi w półgłosem śpiew aną pieśń do Boga” 29. G odny podkreślenia je s t tu ów fenom en „blokow ego księdza”, i to z w yboru więźniów . Na fu nk cję tę zazw yczaj w y bierano osoby od znaczające się w ysokim i przym iotam i m oralnym i i au ten ty czn ą postaw ą religijną.
Ale były i paradoksalne, w pro st sadystyczne sytuacje, kiedy to obo zowi opraw cy w prow adzali w ieczorne, przym usow e m odlitw y dziękczyn ne, spędzając n a n ie kijam i zaspanych zm ęczonych po całym dniu pracy więźniów 30. M iała to być jeszcze jed n a form a udręczenia, i to szczególnie perfidna. Stosow ano ją jed n ak sporadycznie.
Oto kilka przykładów zbrodniczego ludobójstw a, przed k tó ry m bronio no się w ołaniem do Boga. W ięźniowie byli św iadkam i licznych egzekucji w spółtow arzyszy, selekcji do gazu itp. W idmo zagłady daw ało o sobie znać codziennie. I ta k np. władze obozowe w ieszają n a polu kobiecym m łodą Żydów kę za próbę ucieczki. Żeby nie u m ierała sam otnie i ku przestrodze innym , w szystkie kobiety zwołano n a apel, aby asystow ały
25 Tam że s. 23. 26 Jw . s. 11, 63.
27 Z. O r 1 i c z. [W spom nienia] (ArPM M VII/88) s. 1. 28 R elacja u stn a M. B ielickiej (luty 1974).
28 D e s k u r , jw. s. 25.
202 B O Ż E N A F I A L A
przy tej „poglądow ej lek cji” obozowej dyscypliny. Patrząc ze zgrozą na tę scenę — szepczą: „O C hryste! Nie opuszczaj nas w tej chwili! 0 M atko Przen aj słodsza! Dopiero teraz czuję, jak strasznie cier piałaś pod krzyżem , O Boże! — d aru j im... bowiem nie wiedzą, co czy n ią!” 31 Po pow rocie z tego apelu do swoich bloków w spólnie m odlą się za zm arłą, kobiety praw osław ne i k a to lic z k i32. F ak t że ofiarą była Żydów ka, nie m a znaczenia.
3' listopada 1943 r. był dniem najw iększej zagłady na M ajdanku. Zgi nęło w ted y ok. 18 400 Żydów z różnych p ań stw E u ro p y 33. W ięźniarki, pozam ykane w barakach, w idząc długie szeregi ludzi ciągnących n a m iej sce kaźni, k lęk ają w szystkie: Polki, Żydówki, R osjanki i odm aw iają m odlitw ę za konających. Ś piew ają Oto dziś dzień krw i i chw ały oraz
Boże coś P o ls k ę u . M uzyka n adaw an a przez m egafony dla zagłuszenia
k rzy k u o fiar i odgłosu egzekucyjnych strzałów m iesza się z pieśniam i 1 zdrow aśkam i. Długo było słychać m odlitw y za tych, którzy zginęli tego pam iętnego dnia, zwanego przez SS-m anów E rn tefest (D ożynki)35.
A. G lińska analizując kw estie zw iązane z m oralnością więźniów O św ięcim a w ylicza pięć w spólnych cech stosunku w ięźniów do śmierci oraz do zm arłych tow arzyszy. Są to: zanik m ajestatu śmierci, pozbaw ie nie zm arłych szacunku, b rak w yraźnego potępienia kanibalizm u (zjawi sko to sp otykane w innych obozach — m ożna sądzić — nie miało m iejsca n a M ajdanku), b rak m oralnej dezaprobaty sam obójstw a i przyjm ow anie w ałsnej śm ierci bez b u n tu i o p o r u 36. W ydaje się, że cechy te są w dużej m ierze typow e także dla postaw w ięźniów innych obozów koncentracyj nych. Je d n a k m im o znacznego stępienia w rażliw ości na śmierć ludzką,
n a M ajdanku pew ne g ru p y w ięźniów starały się, w m iarę możliwości, oddaw ać hołd konającym . Zauw ażyć to m ożna było w rew irze kobiecym, np. gdy pielęgniarka szła do um ierającej — siedziała przy niej i modliła się. Nie chciano zostawić chorej sam ej w ostatnich chw ilach jej życia. Po tem ostrożnie wynoszono zwłoki przed barak, kilka najbliższych osób klę kało przy zm arłej, cicho i szybko odm aw iają W ieczny odpoczynek. Tylko w ten sposób m ogły oddać ostatn ią przysługę 37.
W idzim y zatem , że w sytu acji ciągłego zagrożenia życia m ożna mówić o au ten ty czn ej potrzebie reakcji religijnych. B yła to także potrzeba w ol
31 D e s k u r , jw. s. 48. 32 Tam że s .49.
33 Z. M u r a w s k a - G r y i i , E. G r y ń . Obóz koncen tra cyjn y M ajdanek. L u blin 1972 s. 83.
34 B r z o s k o - M ę d r y k , jw . s. 296. 35 M u r a w s k a - G r y r i , G r y ń , jw. s. 85.
36 A. G l i ń s k a . M oralność w ięźn ió w O święcim ia, „E tyka” 1967 n r 2 s. 181. 37 R elacja u stn a W. Ossow skiej (luty 1974).
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942— 1944 203
ności, a w iara daw ała tu m otyw ację do życia i przetrw ania. Stąd w roz m owie z najbliższym i, zaufanym i osobami w ięźniow ie zw ierzali się, że bardzo tęsknią za prak ty k am i religijnym i. N astępow ały w ted y b arw n e w spom nienia o znanych kościołach, szczególnie o tych, do któ ry ch chętn ie uczęszczało się na w o ln o ści38.
Lecz nadzieja u nieśm iertelnienia przez w iarę czasem nie w yzbyw ała całkowicie prozaicznych obaw doczesnych. I tak np. niejed n o k ro tn ie w y rażano lęk przed m ożliwością pośm iertnego sprofanow ania w łasnych zwłok. N adto więźniow ie byli przyzw yczajeni do pew nych trad y cy jn y ch form obrządku, m arząc o „pięknym chrześcijańskim pochówku... na cm entarzu...” 39
Szczególnie silnie problem ten w ystąp ił u chłopów, k tó ry ch w ielu było w obozie (zwłaszcza z Zamojszczyzny). Ludzie ci nie m ogli zrozu mieć, gdzie są i dlaczego tu się znaleźli. Nie zawsze także zdaw ali sobie spraw ę z grozy sytuacji. Stąd — jeśli ktoś z nich u m ierał — ziom ko w ie odm aw iali zgody n a oddanie ciała nieboszczyka, licząc n a przyjście księdza i n orm alny pogrzeb. W szelkie persw azje dla urealn ien ia ich po staw okazyw ały się nieskuteczne. Na ty m tle dochodziło do sy tu acji k il kudniow ego przechow yw ania zwłok, aby nie w ydać je n a zbiorow y stos zm arłych bez uprzednich uroczystości ry tu aln y ch . Toteż w tak ich w y padkach przew idujący w ięźniow ie posuw ali się zazw yczaj do podstępu i przy pomocy licznych, fikcyjnych zapew nień, idących po lin ii tra d y cyjnej m entalności chłopów, w końcu otrzym yw ali zwłoki ich ziomka, oddaw ane dzięki zaufaniu, że dane obietnice (m. in. pochow anie na cm entarzu w Lublinie, pogrzeb z udziałem księdza i organisty) zostaną d o trz y m a n e 49. Oto ch araktery sty czna w ypow iedź: „U m iera chłop w po niew ierce — w zdychał —- ani żona nie zapłacze, ani sąsiad nie odwiedzi, ani dzieci rąk nie ucałują. A co najgorsze — w yw odził — że ja k pies zdycha. Ksiądz nie przyjdzie... i jakże tu iść przed Sąd Boski z grzecham i na sum ieniu” 4ł. A gdy m u powiedziano, że jest ksiądz w obozie i że można by zorganizow ać spotkanie z nim , chłop po n am yśle odpow ie dział: „Ech! Co mi tam taki ksiądz w pasiaku...” 42
W spom nijm y jeszcze o znaczeniu dew ocjonalii dla więźniów . W róż nych okresach istn ien ia obozu postaw a w ładz obozow ych w obec w ięź niów ulegała pew nym zmianom, k tó re zależały od w ielu czynników . W efekcie stosowano w iększe lub m niejsze rep resje fizyczne i psychiczne.
88 M. P a n z. K om ando F ahrbereitschaft (ArPM M VII/432) s. 20. 38 Tam że s. 24.
40 R elacja ustna J. M ichalaka (luty 1974). 41 G a ł c z y ń s k i , jw. s. 63.
204 B O Ż E N A F I A Ł A
D otyczyło to rów nież m ożliwości posiadania d ew o cjo n alii43. Do przy padku chyba należy zaliczyć fakt, że N iem cy konfiskując w szystkie rze czy now o p rzy by ły ch pozostaw iali różańce i książeczki do nabożeństw a 44. Pow szechnie każd y w iedział, że posiadanie ty ch przedm iotów jest za bronione. Toteż ludzie z późniejszych tran sp o rtó w , poinform ow ani o tym zakazie, sam i zdejm ow ali m edaliki i zostaw iali je przy odzieży 4S. N iektó ry m osobom udaw ało się w jakiś sposób przem ycić osobiste dewocjo nalia. Je d e n z w ięźniów np. przechow yw ał je „w cholew kach od skar p e t” 46. Posiadacz m odlitew nika pożyczał go in nym (swoim dobrym zna jomym ), k tó rz y w w olnych chw ilach mogli odm aw iać szereg m o d litw 47. Znalezienie książeczki czy m edalika pociągało za sobą o stre represje. Do chodziło w te d y do b ru ta ln y ch ak tó w przem ocy 48. To jed n ak nie od stra szało przed dalszym ko rzystan iem z m odlitew ników i z posiadania różań ców czy m edalików , k tó re staw ały się jak b y „am uletam i”, a zapotrze bow anie n a n ie ciągle rosło. Częściowo było one zaspokajane przesyłkam i z zew nątrz. Oto w spom nienie w ięźnia n a ten tem a t: „Przed parom a m ie siącam i o trzy m ałem z W arszaw y m edalik św. T ereski od D zieciątka J e zus. P ostanow iłem za w szelką cenę go przechow ać. Nie m ogłem się roz stać z drogą m i p am ią tk ą ” 49.
P osiadanie dew ocjonalii dodaw ało swoistej otuchy w codziennym lę k u u tra ty życia. S tąd n ie dziw i fakt, że w k w ietn iu i m aju 1944 r., kiedy następ ow ała ew akuacja obozu i w ięźniow ie w iedzieli o czekającej ich dalekiej podróży w nieznane (do in ny ch obozów koncentracyjnych) — w grypsach do m ieszkańców L ublina proszą o przysłanie obrazków, m edalików i różańców 50. P rośby te zostały spełnione i w m iesiącu k w ie t n iu 1944 r. n a M ajdanek w ysłano ponad 100 sztuk m edalików (głównie n a pola męskie), cząstki (dziesiątki) różańców i parę sztuk książeczek do nabo żeń stw a 51. N ależy w spom nieć o rzadkich z b ra k u możliwości przy padkach k o rzy sten ia z P ism a św., k tó re po śm ierci w łaściciela przechodziło do rą k ocalałych p rzy życiu tow arzyszy 52.
Czym b y ły p ra k ty k i relig ijn e dla więźniów , co im daw ały i dlaczego się do nich uciekano? J a k tra fn ie pisze A. K ępiński, szansa przetrw ania
43 K w i a t k o w s k i , jw. s. 7.
44 J. B u c z e k - R ó ż a ń s k a . [W spom nienia] (ArPM M VII/171) s. 7. 45 K w i a t k o w s k i , jw.
46 G ryps H orw atha. 47 B o c h e n e k , jw. s. 28.
48 L. C i c h o c k i . Ż ycie ja k w e śnie (ArPM M VII/176) s. 10. 49 B o c h e n e k , jw. s. 39.
50 G ryps S. S obieskiej do S. M alm ow ej (w: S. M a l m . Przed i za drutam i. A r PM M VII/552).
51 R elacja u stn a S. M alm ow ej (m arzec 1974). 52 R elacja u stn a J. M ich alak a (luty 1974).
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 205
w obozie k o n cen tracy jn y m polegała m. in. n a „w y tw o rzen iu sobie ja kiegoś m odus viven di” 53. R ealną fo rm ą u rzeczyw istn ienia owego „m o dus viv en di” b y ła m odlitw a, żyw y k o n ta k t z Bogiem, a także — zależnie od poziomu i ty p u m entalności relig ijn ej — p róby błagalnego k o n tak tu z różnym i św iętym i. P rzy ty m chodziło zazw yczaj o realizację bardzo kon kretn ych celów i potrzeb, k tó re pozostaw ały w zw iązku z codzien nym zagrożeniem . D obrym p rzykładem je s t reak cja m łodej dziew czyny, przyw iezionej z Ravensbrück, k tó ra zw raca się do rew irow ej pielęg- n iaki: „Ś w ięta Teresko, ra tu j!” 54 Oczywiście tru d n o tw ierdzić, że ten funkcjonalny c h a ra k te r życia religijnego (co potw ierd za zwłaszcza w iel ka popularność dew ocjonalii-am uletów ) w yczerpyw ał postaw ę relig ijn ą w szystkich w ięźniów . N iem niej ta k a „ u ty lita rn a ” postaw a b yła n a jb a r dziej widoczna, jakkolw iek tow arzyszyły jej postaw y głębsze, k tó re n ie rzadko w iązały się z pow ażnym i przem ianam i in dy w id u aln y ch zasad m oralnych. W ty m w ypadku m ożem y m ówić o w e w n ętrzn y m dośw iad czeniu Sacrum , k tó re doprow adzało do pogłębienia w ia ry i bliższego k o n tak tu z Bogiem.
Rozważm y teraz znaczenie m odlitw y. Oto co m ówi n a te n te m a t je d na z w ięźniarek: „M odlitw a trw a nieraz bardzo długo... to niezw ykła m odlitw a. To raczej kontem placja niż m odlitw a, jak iej uczyła sw e dziec ko M atka. W m odlitw ie tej — u sta milczą. Mówi tylko serce. Ono jedno p o trafi oddać to, co czujemy... o co błagam y... W tej ciszy i sk u p ien iu •— jakże nieraz dotykalnie w p ro st czujem y opatrzność Boską. J a k pełno Boga jest wokoło nas, tu n a ty m pustko w iu M ajdanka, gdzie panoszy się zło” 55. W ydaje się, że dla tych łudzi k o n tak t z Bogiem b y ł ła tw ie j szy. I chyba m ożna pokusić się o stw ierdzenie, że dla w ielu osób obóz był tym m iejscem , gdzie spotkali Boga, jakkolw iek n iek tó rzy tu także „zgubili Boga”. „Spotkanie Boga” mogło nastąpić w ró żny sposób — w skutek straszliw ych doświadczeń chaosu m oralnego albo z em ocjonal nego uczestnictw a (czasem przypadkow ego) w d ostępnych form ach k u l tu. M usiał jed n ak tem u tow arzyszyć p ierw iastek poznaw czy — n a w ró cenie. Ź ródła nie m ów ią w praw dzie o naw róceniach w prost, ale m ożna się ich dom yślać z w ielu wypow iedzi. N iem niej pogłębienie w iary , chcia łoby się powiedzieć — „u in ten sy w n ien ie” religijności w ięźniów , było zjaw iskiem dość pow szechnym . I tak n a przykład w śród ludzi, k tó rzy brali udział w zbiorow ych m odlitw ach i śpiew ach, p a n u je pogląd, że nigdy przedtem (przed obozem) i po — ta k nie angażow ali się i nie za stanaw iali nad słow am i m odlitw y. Mówi jed en z w ięźniów : „D opiero na M ajdanku zrozum iałem głęboki sens m odlitw y „C hleba naszego pow
-53 R y tm życia. K rak ó w 1972 s. 17, 19. 51 B r z o s k o - M ę d r y k , jw . s. 336. 65 D e s k u r , jw. s. 56.
206 B O Ż E N A F I A L A
szedniego daj nam dzisiaj” 56. In n y w ięzień uczestnicząc w chóralnym
odm aw ianiu litan ii zauw ażył: „Pod żadnym i filaram i, pod żadnym zło cistym sklepieniem św iątyni słowa litan ii nie brzm iały piękniej, nie w y rażały tak głęboko cierpienia ludzkiego, biedy i żałości, jak tu ta j” 57. Śpiew n iejed n o k ro tn ie doprow adzał do w zruszenia, do łez — szczególnie przy pieśniach Boże coś Polskę i Jezu u c zy ń dla nas cud. Podobnie rzecz się m iała z sak ram entem kom unii św. J a k relacjo nu ją byli więźniowie, każdy odruch religijności m ożna uznać za autentyczn y i szczery.
II. OBCHODY GŁÓW NYCH ŚW IĄT KOŚCIELNYCH
Z kolei p a rę uw ag o trad y cy jn y ch form ach k u ltu religijnego zw ią zanych z obchodam i głów nych św iąt kościelnych n a M ajdanku. P rz y j m uje się dość pow szechnie, że Kościół jest rów nież organizacją k u ltu religijnego, k tó ra tw orzy pew ną w sp ó ln o tę S8. Mówiąc zatem o obcho dach głów nych św iąt n a M ajdanku zechcem y odnotować pew ne oznaki obecności Kościoła w życiu w ięźniów . P rzy czym — jak zobaczym y — zew nętrzn y aspekt Kościoła w sy tuacji obozu zagłady schodził na plan dalszy, u stęp u jąc m iejsca przede w szystkim Kościołowi w sensie w ew nętrzn ej w spólnoty ludzi w ierzących. N iem niej Kościół jako w idzialna organizacja k u ltu życia religijnego m iał sw oje charakterystyczne cechy. Je d n ą z nich była fu n k cja w spom nianego już „blokowego księdza” w ba rakach kobiecych. K obieta pełniąca tę fun kcję spełniała rolę codziennego organizato ra życia religijnego. N atom iast w okresie przedśw iątecznym w ięźniow ie zw racali się do znanych z in icjaty w y osób z prośbam i o urzą dzanie uroczystych spotkań.
W arto przy tym zapytać o świadomość w ięźniów co do św iąt drugo rzędnych, takich, któ re są zauw ażalne dla ludzi żyjących w ścisłej więzi z ry tm em k alen d arza kościelnego. P y ta n ie to zdobyw a na ostrości, jeśli się w eźm ie pod uw agę fakt, że w w arun k ach obozowego życia następo w ała „red u k cja form zachow ania się do zasadniczych, zw iązanych z w al ką o życie” 59. P roblem ten trzeb a rozstrzygnąć raczej negatyw nie, jak kolw iek odnotow ać tu m ożna pam iętn ik K w iatk ow skiego 60, w którym
56 K w i a t k o w s k i , jw . s. 146.
57 [A. T r e p i ń s k i ] , T rzy tygodnie na M ajdanku. O tw ock 1943 s. 16. 58 W. P i w o w a r s k i . P ra k ty k i religijne ja k o p rzeja w w ięzi z Kościołem . W: Z zagadnień k u ltu ry chrześcijańskiej. L ublin 1973 s. 56.3.
59 K ę p i ń s k i , jw. s. 77. 80 K w i a t k o w s k i , jw . s. 335.
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942— 1944 207
znajdujem y w y raźn ą o rien tację w życiu liturgicznym , i w spom nienie Trepińskiego, k tó ry m ówi: „Dzień M atki Boskiej G rom nicznej uczczono litanią do N ajśw iętszej M aryi P a n n y ” 61.
Jeśli chodzi o św ięta główne, na podstaw ie le k tu ry źródeł m ożna stwierdzić, że w obozie istniała możliwość czczenia jak b y półoficjalnie W ielkanocny i Bożego N arodzenia. Półoficjalnie dlatego, że św ięta te były obchodzone i przez Niemców, stąd osłabiona czujność, a n a w e t pobłaż liwość, z czego w ięźniow ie potrafili skw apliw ie skorzystać. Ź ródła m ó w ią nam tylko o obchodach św iąt Bożego N arodzenia w 1943 r. W ięź niowie w spom inają je z dużym sentym entem , jako czas pam iętnej radoś ci chrześcijańskiej. Oto garść szczegółów. Ju ż w W igilię panow ał uroczy sty nastrój w śród w szystkich w ięźniów — tego dnia w cześniej zakoń czono pracę. O kres św ąt poprzedziły liczne „zabiegi oszczędnościow e”, zwłaszcza na prow iancie otrzym anym od rodzin lub z ram ien ia lubelsk ie go PCK i Rady Głównej Opiekuńczej. Z aw ierały one oprócz tra d y c y j nych klusek z m akiem barszcz, opłatek, gałązki ś w ie rk u 62 i okolicznoś ciowe o b ra z k i63. Nie zabrakło też choinek przysłan ych przez PC K (84 s z tu k i)64, k tó re zostały rozm ieszczone w blokach i n a palach. W poszcze
gólnych blokach sposób spędzenia w igilijnego w ieczoru b ył zróżnicow a ny. Niem niej jed nak nastrój św iątecznego p ojedn ania udzielał się w szy stkim. I tak np. w jednym z bloków do sto łu o godz. 18 zasiedli Polacy, Czesi, Rosjanie... W spomina jeden z w ięźniów : „Było to praw dziw e zb ra tanie narodów przy żłobku nowo narodzonego C h ry stu sa” 65. Gdzie in dziej natom iast: ,,[...] przed jedzeniem dzielono się opłatkiem w łóżkach, jeden do drugiego, tw arde, m ęskie potrząsanie łapą, ucałow anie serdecz ne, przyjacielskie i złożenie sobie życzeń [...] zdrow ia i wolności [...]” 66.
Jeszcze inna grupa więźniów przed w ieczerzą odm ów iła M odltw ę P a ń ską 67. Zazwyczaj jednak przed w igilijną w ieczerzą jedna z osób w yg ła szała kró tk ie przem ów ienie z życzeniem : „[...] aby te św ięta były ju ż o sta t nie w obozie [...]” 68.
Po wieczerzy, przeprow adzonej w tak niezw ykłych w aru n kach , w niektórych blokach następow ała „część a rty sty c z n a ”. R ecytow ano w ie r
01 (A. T r e p i ń s k i ) , jw. s. 16.
62 Z. P a w l a k . P rzeżyłem . W arszaw a 1973 s. 241.
63 O. B a c z y ń s k a . M oje w spom nienia z M ajdanka (ArPM M VII/499) s. 2. 64 C h r i s t i a n s, jw . s. 259.
65 B o c h e n e k , jw. s. 34.
00 J . K o r c z . Piętnaście m iesięcy na M ajdanku. W spo m n ien ia (ArPM M VII/1) s. 127.
67 K w i a t k o w s k i , jw . s. 297.
208 B O Ż E N A F I A Ł A
sze, śpiew ano kolędy (najczęściej Bóg się rodzi, Lulajże Jezuniu), a n aw et w ystaw iono specjalnie n ap isan ą przez w ięźniów szopkę p o lity c z n ą 69.
W blokach kobiecych, gdzie Polki przeb yw ały razem z kobietam i ro syjskim i, je d n a z n ich pow iedziała k ilk a słów, po czym odbyw ało się dzielenie opłatk iem i składanie sobie życzeń. Szczególnie uroczyście w ieczór te n uczciły „m ałolatk i” (młode dziew czyny — licealistki — przy w iezione z P aw iaka i in n ych więzień), k tó re „z papierow ą gwiazdą, przy tw ierdzo ną do patyka, śpiew ając kolędę” 71 chodziły do bloków i skła dały życzenia św iąteczne.
W ielkie znaczenie m iały dla w ięźniów dowody pam ięci o nich z ze w n ą trz obozu. Działacze PC K zdaw ali sobie z tego spraw ę. W sali lokalu PC K w L ublinie została odpraw iona P a ste rk a z udziałem m iejscow ej społeczności, o czym w ięźniow ie zostali p o w ia d o m ie n i72.
P ierw szy dzień Bożego N arodzenia był, z m ałym i w yjątkam i, w ol n y od pracy. Nie było rów nież apelu. Je d e n z w ięźniów w spom ina n a w e t o odpraw ionej w ty m d n iu m szy św. przez kapłana-w ięźnia. Była to n am iastk a o fia ry dziękczynnej spraw ow anej „na stołku, bez litu r gicznych szat, w u b ra n iu w ięzienn y m ” 73.
Na szczególną uw agę zasługuje fakt, że św ięta Bożego N arodzenia by ły czczone n ie tylko przez Polaków , ale i innych w ięźniów . Silną więź zaobserw ow ano m iędzy P olkam i i p raw osław nym i Rosjankam i, które czynnie b ra ły udział w uroczystości w igilijnej, składając Polkom życze nia, dziękując za o trzy m an e od nich paczki, po czym „w ykonały jakąś zapam iętaną, śpiew aną przez m atk i pieśń nabożną” 75.
P rzejd źm y tera z do k ilk u spostrzeżeń dotyczących św iąt w ielkanoc nych. Chodzi tu o r. 1943, gdyż pam iętn ik i m ów ią tylko o ty m okresie. N atom iast b ra k je s t relacji o ty ch św iętach w 1944 r. Praw dopodobnie dlatego, że od m arca tegoż ro k u rozpoczęła się likw idacja obozu. Mówiąc o W ielkanocy 1943 r. trz e b a stw ierdzić, że poprzedziły ją odpow iednie przygotow ania, k tó re żywo n aw iązyw ały do trad y cy jn y ch form skupie nia i refleksji. M yślim y tu zwłaszcza o in icjaty w ie jednej z pielęgniarek, k tó ra zaproponow ała M arii Bielickiej zorganizow anie w spólnych rekole-« k c j i 76. W rew irze było to możliwe, poniew aż przebyw ające tam w ięź n iark i cieszyły się w zględną „w olnością”. Propozycję przyjęto z ap roba tą i niebaw em w iększość pielęg n iarek spotykała się codziennie na kilk u- n astom inutow ych, w ieczornych rekolekcjach W ielkiego Tygodnia. W spo
69 T am że s. 33 n.
71 B r z o s k o - M ę d r y k, jw . s. 21. 72 C h r i s t i a n s, jw . s. 273. 73 G ryps H orw atha.
75 B r z o s k o - M ę d r y k , jw . s. 352. 78 R elacja u stn a M. B ieleckiej (luty 1974).
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 209
tkaniach tych brało udział 1 5 - 2 0 kobiet. Oczywiście głów ny cel ty ch spot kań polegał w zasadzie n a „psychoterapii p o d trzy m u jącej”, co skutecznie realizowano na tle rem iniscencji z m ęczeńskiej drogi krzyżow ej C h ry s tusa. I to religijne tło pomogło im zdobyć w iększą m obilizację psychicz ną. Obok sm utnej reflek sji i rozw ażań o sensie życia w p ersp ek ty w ie chrześcijańskiej nadziei, chętnie śpiew ano pieśni w ielkopostne n a sp ecjal nie zorganizow anym koncercie, w k tó ry m w zięły udział ko b iety z róż nych bloków 77.
Widać stąd, że potrzeba pew nego k lim atu św iątecznego w y p ły w ała głównie z powagi sytuacji i niem alże konieczności głębszej reflek sji nad w łasnym życiem, k tó re stracić było m ożna każdego dnia. T u dopiero św ięta nabierały tajem niczego c h a ra k te ru sp o tkania z Bogiem, k tó ry dla pew nej g ru py ludzi staw ał się bliski przez ogrom cierpienia i gotowość śmierci. W sy tuacji autentycznych przeżyć relig ijn y ch n astępow ała re w a loryzacja sym boliki m isterium m ęki P ańskiej. Chodzi tu zwłaszcza o god ny zastanow ienia, w y trw a ły w ysiłek w ięźniarek, k tó ry doprow adził do urządzenia grobu C hrystusa. M ateriały p am iętnikarskie nie w zm ianku ją o takich grobach n a polach męskich, gdzie św iąt nie uczczono w spec jaln y sposób, poza trad y cy jn y m podzieleniem się jajk iem i bardziej u ro czystym śniadaniem . Rzecz jasn a — dzień W ielkanocy nie m ógł być czymś tak u chw ytnym jak dzień w yzw olenia — stąd nie zawsze w yw o ływ ał radość czy uniesienie. Jed en z w ięźniów w spom ina te n czas z w y raźną goryczą 7S. Podobne chw ile czy stan y depresji przeżyw ały kobiety, mimo że z n a tu ry reagow ały one pozytyw niej n a sta n y zagrożenia i róż nego ty p u uroczystości. C harakterystyczne więc, że w okresie W ielkiej Nocy w niejednym bloku kobiecym znajdow ały się groby C hrystusa. Oto urządzony przez Polki: „N a ziem i pod ty m prow izorycznym o łtarzem leży nieduży k rucyfiks, w jego głowach m ała cierniow a k o rona [...]” 79. U kobiet białoruskich grób w ielkanocny otoczony b ył zielonym i gałąz kam i i położono tam kaw ałek chleba 80.
J a k w yglądała m odlitw a przed grobem ? Czy m iała ona c h a ra k te r m a
nifestacyjny? O ddajm y głos jednej z w ięźniarek, k tó ra po 3 0 latach tak
0 tym pisze: „Nie urządzałyśm y żadnego nabożeństw a — przychodziłyś m y po dw ie lub trz y — klękałyśm y i m odliłyśm y się cicho, w skupieniu 1 odchodziłyśmy. Po nas przychodziły inne. Co w ty ch k ró tk ich m o dlit w ach było — pozostanie tajem nicą każdej z n a s” 81.
P rzyjrzy jm y się z kolei W ielkiej N iedzieli 1 9 4 3 r. W jed n y m z bloków
77 R elacje u stn a M. W oliniew skiej (luty 1974). 78 G a r c z y ń s k i , jw. s. 48.
79 P a w ł o w s k a , j w. s. 66.
80 H. S u r o w i e c . W spom nienia z M ajd a n ka (ArPM M VII/630) s. 7. 81 L ist H. S urow iec z 6 1 1974.
210 B O Ż E N A F I A Ł A
kobiecych dzień te n rozpoczęto pieśnią W esoły nam dziś dzień nastał si, a p raw ie w szędzie składano sobie w zajem nie życzenia obchodząc bloki z tra d y c y jn y m „W esołego A lleluja”. Polki odw iedzają m. in. blok Bia łorusinek w ołając „C hristos w oskriesł!” B iałorusinki rzucają się do rąk Polek, któ re n a papierow ej tacy przyniosły jajk a (kupione od „wolnościo w y ch ” robotników ) podzielone na drobne cząstki, k tó re każda z nich chciała dotknąć osobiście. Z sąsiedniego b arak u k u odw iedzającym „pły nie cerkiew na pieśń. B iałorusinki z w ielką godnością przy jm u ją i od w zajem n iają życzenia” 83. W innym białoruskim bloku, gdzie przebyw ały m łode dziew częta, nie m a tego św iątecznego nastroju , jednak i tam Polki w ita ją je słow am i „C hristos w oskriesł!”, „co w yw ołuje zaskoczenie, szep ty i — rap te m las rą k w y ra sta dokoła w ielkanocnego ja jk a i sypią się św iąteczne życzenia” 84.
T rzeba odnotować, że prócz obchodów dwóch głów nych św iąt p a m iętano w szczególny sposób o nabożeństw ach m ajow ych, urządzając zakonspirow any ołtarzyk: „W e w głębieniu, w idocznym od stro n y drzw i wejściow ych, w isi szpilką p rzy p ięty do ściany m ały obrazek M adonny Rafaela. P rzed nim w jakim ś prow izorycznym flakoniku, przem yślnie przytw ierdzonym , bieli się koronka drobnych kw iateczków czerem chy” 85. O łtarzyki spotykało się w m aju 1943 r. w w ielu blokach, ale tylko kobie cych. O dpraw iano przy nich nabożeństw a m ajowe, n a któ re przychodziły także Rosjanki. Z nam ienne, że każdego ra n k a przychodziły SS-m anki i niszczyły o łtarzyk, a w ieczorem w ięźniarki ponow nie go u rz ą d z a ły 86.
Chodzi w ty m w y p adku o w idoczny znak k u ltu — co mogło przykuw ać i
uw agę w ięźniarek, skłaniając je do m odlitw y po w ieczornym apelu, kie dy w b arak ach panow ała cisza. Z bierały się one wówczas przed o łtarzy kiem i głośno odm aw iały litan ię do M atki Boskiej i śpiew ały pieśni ku Je j czci 87.
Sum ując, należy stw ierdzić, iż po pierw sze — w aru n k i obozowe po zwoliły tylko n a pam ięć i obchody św iąt Bożego Narodzenia, W ielkanocy i m ary jn y ch uroczystości m ajow ych. Po drugie — nie sposób nie zau w ażyć odm iennego sensu i c h a ra k te ru tych św iąt w życiu w ięźniów na M ajdan ku w p orów nan iu z ich rolą n a wolności. W obozie zw raca uw a gę szczególnie duże zaangażow anie em ocjonalne więźniów, czem u tow a rzyszy silne p ragn ienie wolności.
82 L ist B. S zczurow ej z 1 III 1974. 83 B r z o s k o - M ę d r y k , jw. s. 171 n. 84 Tam że s. 172.
85 P a w ł o w s k a , jw. s. 74.
86 L ist B. Szczurow ej z 26 III 1974 r. 87 P a w ł o w s k a , jw. s. 74.
Z Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 211
III. ŻYCIE SAK RAM ENTALNE
Przez życie sakram en taln e rozum iem y przyjm ow anie i uczestniczenie w sakram entach kościelnych: chrzcie, bierzm ow aniu, pokucie, E u chary stii, kapłaństw ie, m ałżeństw ie i nam aszczeniu chorych. Nie w n ik ając w bliższe szczegóły teologiczne czy kanoniczne i ew entu alne różnice zdań na ten tem atów różnych w yznań chrześcijańskich — pow yższe określenie przy jm u jem y czysto funkcjonalnie w im ię określonego porządku dla re jestracji faktów , które m iały m iejsce n a M ajdanku.
W związku z tym nieco uw agi m usim y poświęcić duchow nym , ich roli i znaczeniu w obozie (część księży w ięzionych n a M ajdanku ocalała i mogła poszerzyć inform acje n a ten tem at). N iektórzy nie ujaw nili, kim są, bądź ze w zględów osobistych, bądź n ie chcieli narazić in n ych na u trudn ion y k o ntakt. Do nich należał w ięzień Kołodko (ks. W itold K ie- drowski), b yły k ap elan W ojska Polskiego, n a M ajdanku pełniący fu n kcję k ierow nika obozowej a p te k i88. F u nk cja ta daw ała m u pew ne moż liwości; utrzym u jąc k o n tak ty z PCK, pośredniczył w dostarczaniu do obozu kom unikantów 89. On to, m iędzy innym i, w prow adził w bloku co dzienną, zbiorow ą m o d litw ę 90. On także w spólnie z Jan em K lonow skim podjął akcję zw aną „lekarstw a”, k tó ra polegała na przem ycaniu do obozu szczepionek przeciw ko tyfusow i p lam istem u 91. On podobno także udzie lał w ięźniom na M ajdanku ślubów. U kry w ając fa k t k a p łań stw a ks. K ię- drow ski nie zaniechał spełniania swoich obow iązków duszpasterskich.
Do obozu przyw ieziono rek to ra S em inarium D uchow nego w W ar szawie, ks. R om ana Archutow skiego. T rak to w any był n a rów ni z innym i więźniami, o czym św iadczy chociażby pobicie go przez jednego z o praw ców. Tow arzysze obozowi p racujący w różnych kom endach sta ra ją się mu pomóc, przydzielając najlżejsze prace. W końcu tra fia do rew iru i tam u m ie r a 92 O jego śm ierci pow iadom iono rodzinę i zwrócono su tannę, w w ielu m iejscach poplam ioną k rw ią 93.
Ze swej działalności duszpasterskiej znany by ł n a M ajd ank u ks. J. Chróścicki (proboszcz p arafii W łochy pod W arszawą), k tó ry potajem nie
88 Inform acja po d an a za: P a w l a k , jw . s. 171. 89 G a r c z y ń s k i , jw. s. 65.
90 Tam że s. 11.
91 P a w l a k , jw. s. 179 n.
92 K w i a t k o w s k i , jw . s. 23, 55 n., 105, 133.
93 A ctes et d o ku m e n tes d u S a int Siège relatifes à la seconde guerre m ondiale.
T. 3. Cz. 2: L e S a int Siège et la situations religieuse en Pologne et dons le Pays
212 B O Ż E N A F I A Ł A
odpraw iał niedzielne nabożeństw a, udzielał spow iedzi i ostatniego n a m aszczenia. W yw ieziony został do B u c h e n w a ld u 94. Ks. Osikowicz utw o rzył w jed n y m z bloków gru p ę śpiew ającą codziennie W szystkie nasze
dzienne spraw y. W krótce jed n ak zachorow ał i z m a r ł95. W obozie byli
rów nież księża E dw ard Dolecki, J a n Przytocki, K azim ierz M aciejewski i S tefan Śliw iński (relacje uzyskaliśm y od dw u ostatnich).
R eakcja w ięźniów na obecność duchow nego w obozie była pozytyw na 96. K apo n ato m iast dow iedziaw szy się o obecności duchownego w gru pie ozn ajm ił m u, „aby spełniał co do niego należy i nie w ystępow ał w roli księdza” 97.
K siądz w obozie budził zainteresow anie nie tylko jako kapłan, ale rów nież jako człow iek godny szczególnego zaufania i doradca w tru d nych sytuacjach życia w ięziennego. P rzeto szukano z nim k o n tak tu w w ielu spraw ach : „jed ni n a dyskusje czy spowiedź, inni po poradę, np. m łodzieńcy szantażow ani i napastow ani przez niem ieckich hom oseksua listów ” 98. Służył on nie tylko katolikom czy swoim rodakom , ale także u dzielał m oralnego w sparcia Żydom i niem ieckim kom unistom . Docho dziło n a w e t do ich naw rócenia: „Trzech, pam iętam , naw róconych dyspo now ałem na śm ierć” 99. A gdy tenże ksiądz przydzielony został w rew irze n a pielęgniarza do oddziału kapo, p o trak to w ał swój pobyt tam jako „po le do zdobycia heroicznej m iłości nieprzy jaciół” 10°. J a k w ynika ze wspo m nień, ksiądz postaw ił sobie za p u n k t honoru, aby n ik t nie um arł w szpi ta lu bez uprzedniej absolucji. Z m artw ieniem natom iast był fakt, że cho rzy często u m ierali nieprzytom ni, co utru d n iało przygotow anie ich na śm ierć. Do zadań k ap łan a należało rów nież „odciąganie” w ięźniów od m yśli sam obójczych. T łum aczyli: „Inaczej w ygląda w spojrzeniu rozum u i w iary śm ierć ta i ta m ta ” 1#1.
S ak ram en t p o ku ty był udzielany n a dw a sposoby. Pierw szy, gdy w ięź niow ie zw racali się z p rośbą o spowiedź. W ówczas odbyw ano spowiedź w czasie p racy czy spaceru n a polu bądź w bloku na pryczy. Drugi po legał na akcie ogólnego rozgrzeszenia „in articulo m ortis” i dokonyw a n y był d y sk retn ie n a w idok ludzi przeznaczonych na śm ierć czy też przed
kom unią ś w .102 S potkanie dwóch księży pociągało za sobą przysługę
94 L. K a r z i n k i n . S zk ic m oich w sp o m n ień z okresu p o b ytu w obozie ko n
c e n tra c y jn y m na M a jd a kn u (ArPM M VII/150) s. 17; [ T r e p i ń s k i ] , jw. s. 16.
95 G a r c z y ń s k i , jw. s. 63. 95 L ist S. Śliw ińskiego z 15 II 1973 r. 97 L ist Ł. M aciejew skiego z 13 I 1974 r.
98 Tam że. >
99 Tam że. 191 Tam że. 191 Tam że.
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942—1944 213
w zajem nej sp o w ied zi103. Tak było n a połach m ęskich. W śród k obiet — w k w ietniu 1943 r. rozeszła się wieść, że w łaźni obozowej będzie spo w iadał ksiądz-w ięzień, k tó ry przyjdzie z b ry gadą stolarzy. W chodziły po jednej. Spowiedź przebiegała szybko, po czym n aty ch m iast udzielano kom unii. Zam iast opłatka — chleb 104.
Na koniec trzeb a odnotować relację o jed n y m znanym przy p ad k u (bę dącym — jak się zdaje — w yjątkiem ), kiedy to ksiądz żądał za udzielenie
spowiedzi zapłaty w postaci „kostki m arg a ry n y od tego lub innego-
grzesznika” 105.
O prak tyce udzielania kom unii św. na M ajdanku w iem y z różnych źródeł. M ówią o ty m pam iętniki, relacje u stne byłych pielęgniarek r e w iru, listy oraz w spom nienia ludzi pracu jący ch w tym czasie w lub el skim PCK, proboszcza parafii D ziesiąta w L ublinie ks. J. Żyszkiew icza i nieżyjącego już J. Christiansa.
PCK zwróciło się oficjalnie do k o m en d an ta obozu, „aby pozwolił w ięź niom w W ielki P iątek przystąpić do Stołu Pańskiego. Ogólnego rozgrze szenia w obliczu śm ierci udzieliłby w ięzień-ksiądz, rozdając w szystkim P rzenajśw iętszy S ak ram ent” 106. W obec n eg atyw nej odpow iedzi w ładz obozu PCK nielegalnie przesłało k o m u n ik an ty w paczkach z lekarstw am i A w obozie „katolicki kapłan za zezw oleniem Lubelskiej K urii B iskupiej spraw ow ał N ajśw iętszą O fiarę” 107.
Ja k w spom ina ks. Żyszkiewicz — akcję dostarczania k o m unik antów na M ajdanek organizow ało duchow ieństw o. Przesyłano je za pośrednictw em PCK w paczkach z napisem „lekarstw o dla re w iru ” bądź w k o pertach listow ych 108. Je d n a z pielęgniarek brała z nam aszczeniem tylko tę je d ną paczuszkę i niosła ją do pokoju pielęgniarek. Tam w chodziły jed n a za drugą w ięźniarki i klęcząc przyjm ow ały hostię, k tó rą podaw ała szczegól nie akty w n a w ty ch akcjach „Ciocia K aziu nia” (K azim iera B ojanow - ska) 309.
U dział w tej akcji brali rów nież parafian ie w si Dziesiąta. Podchodząc pod d ru ty obozu przerzucali za nie paczuszki z kom un ią św. W sum ie na M ajdanek dostarczono 86 tysięcy kom u nik an tów i 120 konsekrow anych hostii. N adto w W ielki P iątek 1944 r., kied y n astępow ała już ew akuacja
103 E. D o l e c k i . M oje w spom nienia przeżyć w obozie ko n c en tra c y jn y m na
M ajdanku od 31 X I I do 18 I X 1943 (ArPM M VII/255) s. 8.
184 List M. Szary z 3 X II 1973 r.
105 E. K a r a b a n i k . W spom nienia (ArPM M VII/65) s. 105. 108 C h r i s t i a n s, jw . s. 48.
107 Tam że s. 273.
108 R elacja u stn a J. Żyszkiew icza (luty 1974). 109 R elacja u stn a W. Ossowskiej (luty 1974).
214 B O Ż E N A F I A Ł A
w ięźniów do inn y ch obozów, w ysłano 2 2 0 0 ko m unikantów i 3 0 h o s tii110.
J a k w yglądało przystępow anie do kom unii wielkanocnej, dow iadu jem y się z pam iętn ik a J. K w iatkow skiego m . Jed en z więźniów, o trzy m aw szy k o m u n ik an ty od w spom nianego ju ż w ięźnia Kołodko (ks. K ie- drowskiego), rozdaw ał je kolegom n a swoim p o lu 112 W arto tu również w spom nieć o inn ym w ydarzeniu. W ięzień, książę K rzysztof Radziwiłł, przez pew ien czas odwoził i przyw oził odzież do p ralni w Lublinie. Tę okazję w y k o rzy stała siostra jego żony i za pozw oleniem księdza dostar czyła m u kom unię św., k tó rą p rzy ją ł z rąk innej, upow ażnionej kobiety, w piw nicy pod p raln ią 113. Był to jed y n y przyp adek przyjęcia przez w ięź nia kom unii poza tere n em obozu.
W ielkie zapotrzebow anie n a kom unikanty, któ re niosły szansę odno w y sak ram en taln ej, m iało jeszcze inne, głęboko ludzkie znaczenie. Nie uchodziło to uw adze ludzi żyjących poza d ru tam i obozu, którzy nie szczędzili w ysiłku, aby dostarczyć w ięźniom żyw ych sym bolów w iary i nadziei. A były one przy jm ow an e nie tylko jako znaki łączności z Bo giem , lecz jako re lik t wolności, przeciw staw iający się koncepcji „czło- w ie k a -n u m eru ” w imię ludzkiej godności.
Jeśli chodzi o sak ram en t m ałżeństw a to był on udzielony — jak się zdaje — p rzy n ajm n iej dw a razy. Ź ródła w tym względzie są bardzo ską pe. I ta k np. w trad y cji ustnej w ięźniów żyje w spom nienie ślubu w ba- dzie (łaźni obozowej), którego udzielił k sią d z -w ięz ień 114. Nie zachowało się jed n a k żadne św iadectw o tej cerem onii. U dokum entow any jest n ato m iast ślub, k tó ry m iał m iejsce w filii M ajdanka — fabryce Plage-Laśkie- wicza w Lublinie, gdzie pracow ali Żydzi. Był to związek L ageralteste (Friedel A leksandry) z pew nym jeńcem . „Odbyło się huczne wesele. By ły kw iaty , w ino i owoce, oczywiście tylko dla wyższych dostojników obo zu. Ś lub u pod baldachim em udzielił R abin” 115.
M ówiąc o życiu sak ram en taln y m nie sposób nie zapytać o fak ty od praw ian ia m szy św. Czy była możliwość odpraw iania jej n a M ajdanku? Czy fak ty tak ie m iały m iejsce? Są to jed n a k p y tan ia retoryczne, bowiem o takiej uroczystości n ik t n ie w spom ina. W okresie pełnego funkcjono w an ia obozu w idocznie nie było to możliwe. Ale u schyłku jego istnienia (czerw iec-lipiec 1 9 4 4 , k iedy ju ż niew ielu w ięźniów zostało w obozie) po
1,0 J. Ż y s z k i e w i c z . Rola du ch o w ień stw a D iecezji L u b elsk ie j s. 11 (pam ięt n ik w rękopisie z n a jd u je się w posiadaniu autora).
111 K w i a t k o w s k i , jw. s. 396 n. 112 G a r c z y ń s k i , jw . s. 65-66.
113 K. R a d z i w i 11. W spom nienia (ArPM M VII/629) s. 44.
114 B r z o s k o - M ę d r y k , jw . s. 291. F a k t te n potw ierdził w rozm ow ie z a u to rk ą p rac y A. Ja n isze k (maj 1974).
115 E. K e r ż n e r. Z ezn a n ie n r 1816, Żydow ski In sty tu t H istoryczny. W spom ina o tym rów nież J. M azow er (Z eznanie n r 37, Żydow ski In sty tu t Historyczny).
Ż Y C I E R E L I G I J N E W I Ę Ź N I Ó W N A M A J D A N K U 1942— 1944 215
zwolono na odpraw ienie m szy św. n a opustoszałym polu V 116. B yła to jednak sytuacja szczególna — pole V zam ieniono n a obóz W eh rm ach tu i pośpiesznie budow ano tam system fortyfikacji.
Niemożność o dpraw iania m szy św. skłoniła w ięźniów do niedzielnych spotkań, podczas k tó rych odm aw iano szereg m odlitw i litan ii z książe czek do nabożeństw a i mszalików. Je d n a z osób czytała tekst, pozostałe słuchały i w odpow iednich m om entach w łączały się w tok m odlitw y. Oto opis nabożeństw a niedzielnego w jed n y m z bloków m ęskich: „G ro m ada półtysięczna stała w k a rn y m skupieniu, w ysłuchując E w angelii od czytyw anej donośnym głosem n a środku szopy przez księdza Chróścic- kiego [...] Po czym odm aw iano szereg m odlitw ” 117. K ultow ej pow agi n ie dzielnym spotkaniom dodaw ał fakt, że w ty m sam ym czasie odpraw iano mszę św. na in tencję w ięźniów w k tó ry m ś z lubelskich kościołów, o czym byli oni in fo rm o w a n i118. Wieść tak ą podaw ano sobie z ust do u st: „ Ju tro o godz. 19 w Lublinie odbędzie się m sza n a in ten cję w ięźniów M ajdanka, a po n iej nastąp i rozgrzeszenie „in artieulo m o rtis” . Polega to n a tym... Wiem. M iałem ju ż z tym do czynienia. Zaw iadom ię niek tórych . Bądźcie z tym ostrożni. Rozum iem ” 119. Je d en z w ięźniów tęsk n ił za uczestnicze niem codziennie w e m szy św., czem u daje w y raz pożyczając książeczkę od kolegi, odm aw iając z niej szereg m odlitw , rów nież m szalne. „M ogłem w ten sposób — tw ierdzi —- przy n ajm n iej w m yśli uczestniczyć w św ię tej ofierze” 12°.
W obozie nie udzielano sak ram en tó w bierzm ow ania i kap łaństw a. N atom iast zdarzały się przypadki ch rztu nowo narodzonych dzieci. N ie m ow lęta różnych narodow ości (także żydowskie) chrzciła pielęgn iark a Polka, tuż po narodzeniu, nie nadając im często n a w e t im ie n ia 121.
Z kolei liczne sy tu acje sprzyjające nam aszczeniu konających w ięź niów ograniczone były zw ykle do kapłańskiego błogosław ieństw a i po cieszenia um ierającego.
Mówiąc o życiu sakram en taln y m w w aru n k ach obozowych trzeb a zdać sobie spraw ę, że nie mogło ono w ystępow ać w czystej postaci. W zderzeniu z obozowym życiem m usiała nastąpić red u k c ja ry tu a łu , zw y czajów zw iązanych z obrządkiem itp.
K ult religijn y na M ajdanku z jego zew nętrznym i przejaw am i był
116 A k ta procesu J a k u b a Sporrenberga n r 968/5 s. 147 n.; Z eznanie dr H enryka
A m onta, płatnika ko m e n d y potow ej W eh rm a ch tu (A rchiw um G łów nej K om isji B a
d an ia Zbrodni H itlerow skich). 117 [ T r e p i ń s k i ] , jw. s. 16. 118 C h r i s t i a n s, jw . s. 273. 119 G a r c z y ń s k i, jw. s. 65. 120 B o c h e n e k , jw. s. 28.
216 B O Ż E N A F I A Ł A
w jakim ś stopniu w yrazem żyw otności relig ijnej w ięźniów . Istotne zna czenie w ty ch sym ptom ach m iała m otyw acja religijna, indyw idualna czy zbiorowa. M ożna przypuszczać, że m otyw acja w ięźniów opierała się głów nie n a w ierze, silnym prześw iadczeniu, że nie są sami, że Bóg jest z nim i. W ażnym elem entem tej w ia ry było pragnienie sprawiedliwości.
W aru n ki obozowe w przew ażającym stopniu uniem ożliw iały uzew
n ętrzn ian ie religijności, ograniczały je bądź prow adziły do form alnego zubożenia. D lateko następow ała redukcja, a n aw et prym ityw izacja zna ków kultow ych, co bynajm niej nie zm niejszało w ew nętrznego bogactwa przeżyć religijnych. Z życia codziennego w ięźniów w yłaniała się potrzeba u tw orzen ia grupy, k tó ra w spólnie uczestniczyłaby w różnego rodzaju m odlitw ach, nabożeństw ach i „organizow ała” obchody św iąt. Można się w ty m do patryw ać nam iastk i Kościoła. S tąd wzmożone zainteresow anie osobą księdza n a polach m ęskich czy też utw orzenie funk cji „blokowego księdza” w b arak ach kobiecych. K u lt relig ijn y w ięźniów M ajdanka p rze jaw ia ł się w różnych form ach — od spontanicznego szeptania m odlitw (np. w czasie selekcji) poprzez św iadom e dążenie do uczczenia św iąt aż do silnej potrzeb y uczestniczenia w jakiś sposób w e m szy św. i przyjęcia kom unii.
IV. R ELIG IJN O ŚĆ I POSTAW Y MORALNE (KATOLICY, ŚW IAD K OW IE JEHOWY, ŻYDZI)
W iem y o obecności w obozie nie tylko w iern y ch w yznania rzym sko katolickiego, ale i praw osław nych, grekokatolików (o tych ostatnich w ie m y tylko, że tam przebyw ali) oraz baptystów . Trzeba odnotować nielicz ną, ale bardzo w y razistą religijnie grupę tzw. św iadków Jehow y oraz ludność żydowską, k tó ra pochodziła z różnych p ań stw europejskich i ustę pow ała liczebnie tylko Polakom .
Ogólnie dało się zauważyć, że w śród w ięźniów dom inow ały dwie za sadnicze p ostaw y m oralne. Jed n i chcieli przetrw ać obóz za w szelką ce nę, n a w e t kosztem życia w spółtow arzyszy. Z osób hołdujących tej zasa dzie rek ru to w a li się m iędzy inn y m i fu n k cy jn i jako kapo i b lo k o w i122. Ludzi ty ch cechow ał egoizm, konform izm i stępienie etyczne. Inn i nato m iast dążyli do tego, aby i w obozie nade w szystko zachować godność ludzką. P rz y tej postaw ie rezy gn acja z praw a do życia „za w szelką cenę”
122 Nie należy je d n a k tego tra k to w a ć generalnie. S pecyfika M ajdanka pole gała rów nież n a tym , że funk cy jn y m i byli n iejed n o k ro tn ie Polacy, których darzyć m ożna było zaufaniem . W ym ienić tu należy chociażby H annę Mierzejewska, czy S tan isław a Z elenta.