• Nie Znaleziono Wyników

Widok Tożsamość peryferyjna. Tożsamość centrystyczna. Lokalne i globalne kłopoty z tożsamością

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Tożsamość peryferyjna. Tożsamość centrystyczna. Lokalne i globalne kłopoty z tożsamością"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Koszalin

To¿samoœæ peryferyjna. To¿samoœæ centrystyczna.

Lokalne i globalne k³opoty z to¿samoœci¹

Z

arówno potoczna, jak i naukowa obserwacja rzeczywistoœci spo³ecznej, politycznej, gospodarczej czy kulturalnej uœwiadamia nam, ¿e podlega ona najró¿niejszym zmia-nom, ci¹gle siê reorganizuje lub jest reorganizowana, a jej elementy s¹ w ci¹g³ym ruchu i w stanach transformacji. Jednoczeœnie odnosimy wra¿enie, i¿ œwiat staje siê coraz bar-dziej „nieczytelny”, nieprzejrzysty a nawet niezrozumia³y. Karierê robi¹ teorie kulturowego chaosu wzorowane czêœciowo na koncepcjach zapo¿yczonych z nauk przyrodniczych1. Nadmiar informacji nie sprawia, ¿e lepiej orientujemy siê w œwiecie i jego problemach, poniewa¿ coraz czêœciej przechodzi po prostu w szum informacyjny powiêkszaj¹cy na-sze zagubienie w skarbcu wiedzy, z którego nie zawna-sze umiemy korzystaæ wybieraj¹c to, co najcenniejsze i najbardziej przydatne. W praktykach spo³ecznych i politycznych dalej zatem kierujemy siê przede wszystkim intuicj¹ i wykorzystujemy zasoby potocz-nego doœwiadczenia, gdy¿ upragniona i pewna wiedza naukowa okazuje siê niewystar-czaj¹ca i niepe³na.

I tak na przyk³ad, nawet nieuzbrojonym naukowo okiem widzimy, ¿e we wspó³czesnym œwiecie zachodz¹ równoczeœnie procesy integracji i dezintegracji, globalizacji i lokalizacji, awansu i degradacji ekonomicznej, politycznej, kulturalnej czy militarnej ró¿nych obszarów i struktur. Wra¿enie niestabilnoœci i mobilnoœci miejsc, które przyci¹gaj¹ uwagê z powodu klêsk lub sukcesów potêguj¹ media swoj¹ powierzchown¹ oraz niesystematyczn¹ obserwacj¹ oraz poœpiesznymi i niekompetentnymi komentarzami. Media kreuj¹ hierarchie pañstw czy regionów w œwiecie polityki i gospodarki, awansuj¹ dotychczasowe peryferia i degraduj¹ centra w swoich nieustannie zmieniaj¹cych siê diagnozach i prognozach. Istniej¹ oczywiœcie wymierne i porównywalne sk³adniki kondycji gospodarczej, a poœrednio tak¿e pozycji poli-tycznej poszczególnych krajów, ale w epoce skomplikowanych regionalnych i globalnych powi¹zañ gospodarek i systemów ekonomicznych trac¹ one sw¹ jednoznacznoœæ i „obiek-tywn¹” wymowê. W dodatku politycy oraz biznesmeni robi¹ wszystko, by skutecznie we w³asnym interesie dezinformowaæ i maskowaæ rzeczywiste stany rzeczy czy to przez wi¹za-nie wi¹za-niewiarygodwi¹za-nie skomplikowanej sieci spó³ek uwi¹za-niemo¿liwiaj¹cej rozpoznawi¹za-nie w³asnoœci oraz zale¿noœci, czy to przez legalizacjê coraz wiêkszej iloœci „tajemnic” i utrudnianie dostê-pu do rzeczywiœcie wa¿nych informacji w zamian za perfekcyjne pó³prawdy i æwieræprawdy PR. Podlegaj¹ce procesom koncentracji i globalizacji media narzucaj¹ – równie¿ uczonym – „globalny” sposób myœlenia i widzenia rzeczywistoœci. Globalizacja po prostu siê dzieje – powiada Zygmunt Bauman. Œwiat reorganizuje siê i restrukturyzuje niezale¿nie od naszej woli i decyzji, nie mamy wp³ywu na przebieg makroprocesów gospodarczych, politycznych i ekonomicznych.

(2)

Ten globalistyczny determinizm musi oczywiœcie powodowaæ dyskomfort intelektualny i emocjonalny, budziæ opory oraz lêki przed nierozpoznawalnymi skutkami zmian przebie-gaj¹cych poza nasz¹ œwiadomoœci¹ i bez pytania o nasz¹ zgodê na udzia³. Go³ym okiem bo-wiem widzimy ró¿nice i dysproporcje w korzyœciach i stratach, jakie przynosz¹ globalne, regionalne i lokalne zmiany dokonywane pod has³ami rozwoju, dostêpu, wyrównywania szans, modernizacji, ujednolicenia, „globalizacji”, „europeizacji” itp. Has³a te implikuj¹ wy-obra¿enie przestrzeni spo³ecznej (naszego œwiata) podzielonej na zapóŸnione i niedorozwi-niête peryferia i centrum, któremu trzeba dorównaæ, do którego trzeba siê w³¹czyæ, którym musimy siê koniecznie staæ. Tendencjê tak¹ obserwujemy w ka¿dej skali geograficznej – od

miêdzynarodowej (kraje rozwiniête i s³abo rozwiniête) do lokalnej – pisze Boles³aw

Domañ-ski – Postrzeganie zró¿nicowania przestrzeni w dychotomicznych kategoriach stanowi element

sk³adowy szerszej wizji rzeczywistoœci opartej na parach przeciwstawnych, wartoœciuj¹cych sytuacji: nowe – stare, nowoczesne (postêpowe) – tradycyjne (zacofane), rozwiniête – niedo-rozwiniête, postindustrialne – industrialne itp. Istotn¹ cech¹ tej wizji jest czêsto jej determini-styczny charakter: nieuchronnoœæ, brak alternatyw i uproszczony obraz mechanizmów rozwoju. Kraje i regiony uznawane za rozwiniête, s¹ w dyskursie spo³ecznym i politycznym traktowane jako wzorzec przysz³ego rozwoju dla innych obszarów i podstawa oceny obserwo-wanych zjawisk oraz procesów zmian. Przyczynianie siê do tak rozumianego rozwoju stanowi misjê narodow¹ i miêdzynarodow¹2.

Takie bezalternatywne myœlenie nie jest oczywiœcie pozbawione podstaw i sensu w obli-czu globalnej standaryzacji zachowañ zbiorowych w sferze ekonomii, polityki czy kultury. Trudno te¿ nie zauwa¿yæ oczywistego zró¿nicowania poszczególnych obszarów, regionów, kontynentów czy pañstw pod wzglêdem gospodarczym, ustrojowym, cywilizacyjnym. Zró¿-nicowanie to mo¿e byæ oczywiœcie wartoœciowane i mo¿e prowadziæ – przy zastosowaniu od-powiednich kryteriów – do hierarchicznego przyporz¹dkowania na skali przyjêtych walorów (np. rozwój czy postêp albo degradacja i regres). Ale trudno nie przyznaæ racji Domañskiemu, gdy twierdzi, ¿e nie istnieje jakiœ ogólny, uniwersalny model procesów rozwojowych, które mo¿na by³oby identyfikowaæ z ruchem od peryferii do centrum. Traktowanie tych analitycz-nych kategorii jako bytów realanalitycz-nych jest nieporozumieniem, bo w rzeczywistoœci mamy do

czy-nienia z bogactwem œcie¿ek rozwojowych i ró¿nych typów regionów, które ³¹cz¹ z³o¿one powi¹zania i relacje3.

Teoria systemów-œwiatów zak³ada podzia³ globu na obszary centrum, peryferyjne i pó³pe-ryferyjne, uwzglêdniaj¹c przede wszystkim mechanizmy gospodarki kapitalistycznej, ale te¿ wspó³czesny uk³ad si³ politycznych. Jest to podejœcie historyczne, a raczej historiozoficzne ugruntowane mocno w tradycji marksistowskiej, w teorii zale¿noœci, w koncepcjach myœlenia systemowego, w odkryciach szko³y „Annales”, a tak¿e spokrewnione z g³ównymi nurtami dwudziestowiecznej filozofii dziejów, krytyki cywilizacji, filozofii kultury. Nie lekcewa¿¹c bynajmniej znakomitych pomys³ów i analiz Wallersteina, Giovanniego Arrighi, Andre Gun-der Franka czy Samira Amina warto wskazaæ na pewne niebezpieczeñstwa zwi¹zane po czê-œci z generalizacjami na poziomie globalnym w ogóle, a po czêczê-œci z teleologicznym ujêciem procesów spo³ecznych i gospodarczych, jako zmierzaj¹cych – zawsze t¹ sam¹ drog¹ – od i do okreœlonych stanów charakteryzuj¹cych „peryferia” i „centra”. Te dychotomiczne kategorie zawieraj¹ w sobie nie tylko sugestiê realnego podzia³u przestrzeni

spo³eczno-gospodar-2

B. Domañski, Krytyka pojêcia rozwoju, http://www3.uj.edu.pl/alma/alma/85/13.pdf (10.12.2011). 3Ibidem.

(3)

czo-politycznej, ale równie¿ posiadaj¹ odcieñ wyraŸnie wartoœciuj¹cy, co wi¹¿e siê z niedo-cenianiem „czynnika ludzkiego” w procesach zdeterminowanych przez ¿elazne regu³y ekonomii i nieub³agane prawa historii.

Tzw. „wielkie narracje”, by u¿yæ – w tym wypadku zasadnie – ulubionego terminu postmo-dernistów, w niewielkim tylko stopniu uwzglêdniaj¹ czynnik ludzki pojmowany szerzej ni¿ tylko mniej lub bardziej wykwalifikowana si³a robocza lub nabywcza. A tymczasem œwiado-moœæ, samopoczucie i emocje indywiduów uwik³anych w globalne i lokalne procesy zmian odgrywaj¹ kapitaln¹ rolê w ich przebiegu i byæ mo¿e rozstrzygaj¹ o powodzeniu lub niepowo-dzeniu wielkich przedsiêwziêæ politycznych czy gospodarczych. Chodzi tu przede wszystkim o motywy dzia³añ ugruntowane w poczuciu to¿samoœci, o indywidualne i zbiorowe identyfi-kacje i samookreœlenia, które mog¹ wyzwoliæ potê¿ne si³y sprawcze przemian, zdynamizo-waæ politykê i gospodarkê albo spowodozdynamizo-waæ bierny, a nawet nieœwiadomy opór wywo³any lêkiem przed wykorzenieniem czy wykluczeniem z nieprzewidywalnego œwiata „innych” i „obcych”. Nieprzypadkowo zatem „dyskurs to¿samoœciowy” sta³ siê w ostatnim czasie jed-nym z najwa¿niejszych nurtów refleksji na obszarze nauk historycznych i spo³ecznych. Wiele

siê dziœ mówi o to¿samoœciach spo³ecznych, etnicznych, narodowych i politycznych – pisa³ u schy³ku tysi¹clecia Ernesto Laclau – Po „œmierci podmiotu”, któr¹ ca³kiem niedawno z dum¹ obwieszczono urbi et orbi, pojawi³o siê nowe i szeroko rozpowszechnione zaintereso-wanie wielokrotnymi to¿samoœciami, wy³aniaj¹cymi siê i mno¿¹cymi we wspó³czesnym œwie-cie. Te dwie tendencje nie s¹ jednak tak zupe³nie i radykalnie przeciwstawne, jak mog³oby siê na pierwszy rzut oka wydawaæ. Byæ mo¿e œmieræ Podmiotu (przez wielkie „P”) sta³a siê naj-wa¿niejszym warunkiem umo¿liwiaj¹cym podjêcie na nowo problemu podmiotowoœci. Byæ mo¿e to w³aœnie niemo¿liwoœæ powi¹zania wszystkich konkretnych i skoñczonych ekspresji z³o¿onej podmiotowoœci z jakimœ transcendentalnym centrum pozwoli³a skoncentrowaæ uwa-gê na tym samym zwielokrotnieniu4. Pominiêcie czy niedostateczne uwzglêdnienie tego aspektu globalizacji i lokalizacji, integracji i dezintegracji, a tak¿e procesów dyferencjacji i unifikacji mo¿e mieæ powa¿ne konsekwencje nie tylko w teorii spo³ecznej, ale równie¿ w gospodarczej, politycznej, a nawet militarnej praktyce. I trudno równoczeœnie nie przyznaæ racji Laclauowi, ¿e mno¿enie siê etnicznych, kulturowych i narodowych to¿samoœci ma zwi¹zek z rozpadem b¹dŸ kryzysem „uniwersalnych podmiotów”, czego dowodem s¹ pery-petie polityczne i ekonomiczne na obszarach by³ego ZSRR, zachowania grup emigrantów w Europie Zachodniej, nowe formy multikulturalizmu w USA. Degradacja b¹dŸ dezintegra-cja centrów sama w sobie nie prowadzi jednak do awansu peryferii – rozk³ad starych relacji nie jest w tym wypadku równoznaczny z emancypacj¹, mo¿e bowiem jedynie potêgowaæ cha-os b¹dŸ powodowaæ nowe, jeszcze g³êbsze uzale¿nienia.

Czy w zwi¹zku z tym mo¿na mówiæ o osobnym komponencie to¿samoœci zbiorowej lub wrêcz o to¿samoœciach odpowiadaj¹cych relacji centrum – peryferia, to¿samoœciach bê-d¹cych indywidualnym aspektem usytuowañ zbiorowych na osi rozwoju b¹dŸ pozycji w glo-balnym uk³adzie si³y i w³adzy? Wiele wskazuje na to, ¿e takie domniemanie nie jest pozbawione podstaw i sensu.

To¿samoœæ peryferyjna wi¹¿e siê z poczuciem wykluczenia, marginalizacji, niedowarto-œciowania; z kompleksem ni¿szoœci, zacofania, „gorszoœci”, blokady. Mo¿e to wzbudzaæ ró¿ne resentymenty, agresjê, nienawiœæ, chêæ dowartoœciowania za wszelk¹ cenê, rewan¿yzm itp. Mo¿e te¿ prowadziæ do marazmu, rezygnacji albo staæ siê powodem masowych migracji

(4)

do centrum – rzeczywistego lub domniemanego – bo ¿ycie jest gdzie indziej i nie warto go marnowaæ na peryferiach, skazanych na trwanie bez perspektyw na pozytywn¹ zmianê.

To¿samoœæ centrystyczna to przede wszystkim polityczna wersja etnocentryzmu, najczê-œciej o zabarwieniu nacjonalistycznym. Przekonanie, ¿e jesteœmy pêpkiem œwiata mo¿e nie mieæ nic wspólnego z realiami geopolitycznymi, kulturalnymi lub gospodarczymi. Jesteœmy w centrum, wiêc ex definitione jesteœmy lepsi pod ka¿dym licz¹cym siê wzglêdem. To¿sa-moœæ centrystyczna identyfikuje interes grupowy z interesem globalnym, a w ka¿dym razie ignoruje interesy pogardzanych zwykle peryferii. Tendencja do traktowania innych kultur jako peryferyjnych wobec siebie jest g³êboko zakorzeniona nie tylko w myœleniu potocznym, ale nawet w antropologii kulturowej. „Patriotyzm centrystyczny” mo¿e przerodziæ siê w szo-winizm i prowadziæ do usprawiedliwiania wieloaspektowej dyskryminacji peryferii.

Ale tak naprawdê, w epoce potêguj¹cego siê chaosu nie wiemy gdzie jest centrum, a gdzie peryferia – mimo nierównoœci gospodarczo-spo³ecznych. To rozró¿nienie stopniowo traci empiryczny sens w czasach globalizacji i szybkich zmian, nie gubi go jednak w œwiadomoœci ludzi, którzy czuj¹ siê marginalizowani, zdegradowani, wykluczeni albo odwrotnie – w jakiœ sposób „wyró¿nieni”, „lepsi”, dominuj¹cy. Ta opozycja mo¿e staæ siê – i staje! – Ÿród³em naj-ró¿niejszych zagro¿eñ.

Jedno z nich polega na nieuprawnionych identyfikacjach centrum z tym, co uniwersalne, a peryferii z tym, co partykularne. S¹ to w przypadku rzeczywistego czy domniemanego cen-trum uproszczenia ca³kowicie bezpodstawne, poniewa¿ – jak s³usznie zauwa¿a Laclau –

jedy-nie partykularni aktorzy albo konstelacje partykularnych aktorów mog¹ w danym momencie urzeczywistniaæ to, co uniwersalne, uniwersalne bowiem nie ma ¿adnego koniecznego cia³a ani ¿adnej koniecznej treœci; natomiast ró¿ne grupy rywalizuj¹ ze sob¹, by na pewien czas ich partykularyzmy pe³ni³y funkcjê uniwersalnej reprezentacji5. W tym sensie i w tej perspekty-wie istniej¹ tylko i wy³¹cznie podmioty partykularne, które okresowo, epizodycznie staj¹ siê „noœnikami” czy reprezentacjami uniwersalizmu. Pretensje politycznego czy gospodarczego „centrum” do uniwersalizmu mog¹ byæ w danym momencie czêœciowo s³uszne, ale zawsze s¹ niebezpieczne, jeœli wspiera je argument si³y militarnej lub presja gospodarcza.

Opozycja pomiêdzy centrum i peryferiami traci na znaczeniu nie tylko dlatego, ¿e nie istnieje jakaœ jedna dwubiegunowa oœ wspó³rzêdnych rozwoju wed³ug uniwersalnych praw i w zgodzie z uniwersalnymi wartoœciami. Nie chodzi te¿ o to, ¿e uniwersalistyczne aspiracje i uzurpacje jakiegoœ centrum wynikaj¹ z fa³szywych przes³anek i przybieraj¹ postaæ równie fa³szywych ideologii. Problem peryferyjnoœci rozwi¹zuje znoszenie barier w przep³ywie lu-dzi, towarów, us³ug, idei, kapita³ów, mobilnoœæ elementów sk³adowych naszego œwiata i co-raz doskonalsza komunikacja. Nasz œwiat jest oceanem nierównoœci i byæ mo¿e na zawsze nim pozostanie, ale nierównoœci te w coraz mniejszym stopniu s¹ rezultatem rzeczywistego czy domniemanego podzia³u na centrum i peryferia. Tym samym trac¹ na znaczeniu „peryfe-ryjne” i „centrystyczne” to¿samoœci. Gra o dobra i wartoœci bêdzie bowiem przebiega³a wed³ug innych regu³ i na inaczej urz¹dzonym boisku.

Wczeœniej czy póŸniej skazani bêdziemy na to¿samoœæ globaln¹. Skazani w tym sensie, ¿e byæ mo¿e tylko taka oka¿e siê „optymalna” i po¿¹dana. Naszym w³aœciwym miejscem jest bowiem ca³y œwiat i wszystko, co siê na nim dzieje nas dotyczy i okreœla. Wszystko ma wp³yw na nasze myœlenie i odczuwanie, na samoocenê indywidualn¹ i zbiorow¹, na si³ê i rodzaj iden-tyfikacji, na to, jak siê czujemy w naszym œwiecie, w swoim miejscu i czasie.

(5)

Powstaje jednak w tym miejscu pytanie o to, czy to¿samoœæ globalna jest w ogóle mo¿li-wa. Jeœli to¿samoœæ rozumieæ jako relacjê przynale¿noœci, identyfikacji z innymi ludŸmi6, to czy mo¿na mówiæ o to¿samoœci po prostu gatunkowej, odnosz¹cej siê do zbioru wszystkich istot ludzkich, na podobnej zasadzie jak partykularne czy lokalne to¿samoœci narodowe, et-niczne, religijne itp. s¹ odnoszone do konkretnych grup spo³ecznych? Od stuleci s³yszymy, ¿e

wszyscy ludzie s¹ braæmi, za fundament nowoczesnoœci uwa¿amy koncepcjê niezbywalnych

praw cz³owieka i obywatela, ale idee te, co najwy¿ej, pobudzaj¹ nasz intelekt, bo w sferze emocji przywi¹zani jesteœmy do swoich w³asnych narodów, kultur, religii. Trzeba by by³o chyba inwazji Marsjan albo globalnej klêski ¿ywio³owej, ¿eby zmieniæ lokalne i partykularne uk³ady odniesienia na relacje przynale¿noœci do rodziny ludzkiej. Ludzkoœæ jest domnieman¹ wspólnot¹, ale nie mo¿emy sobie jej ani przedstawiæ ani j¹ zinterpretowaæ, tak jak na przyk³ad wyobra¿amy sobie i t³umaczymy naród7. Nie mo¿emy jej te¿ uczyniæ przedmiotem anga-¿uj¹cej emocjonalnie – w takim stopniu jak naród – opowieœci8. Opowieœæ ta by³aby zreszt¹ niespójna, heterogeniczna, ulepiona jedynie z elementów dostêpnych ograniczonemu w swych kompetencjach i zamkniêtemu w swojej kulturze narratorowi, a wiêc jednostronnie selektywna i wartoœciuj¹ca, zrozumia³a w dodatku tylko w ograniczonym krêgu jego grupy przynale¿noœci9. Najwa¿niejsz¹ jednak przeszkod¹ w formowaniu siê to¿samoœci „globalnej” mo¿e byæ brak zewnêtrznego uk³adu i grupy odniesienia. To¿samoœæ spo³eczna – pisze Dorota Krzemionka-Brózda – kszta³tuje siê pod wp³ywem dzia³ania dwóch opozycyjnych si³: z jednej

strony, d¹¿enia do asymilacji, czyli w³¹czenia w³asnej osoby i innych ludzi do kategorii defi-niowanej na podstawie wspólnych cech lub celów, a z drugiej strony, d¹¿enia do dyferencja-cji, czyli wy³¹czenia innych z definicji w³asnej osoby lub siebie z definicji dotycz¹cych innych ludzi10. To¿samoœæ spo³eczna kszta³tuje siê wiêc w opozycji do innych to¿samoœci, a przy-najmniej zak³ada ich istnienie. W przypadku postulowanej „to¿samoœci globalnej” warunek ten oczywiœcie spe³niony byæ nie mo¿e.

Wszystko to sprawia, ¿e w mo¿liwym do pomyœlenia horyzoncie czasowym skazani bêdziemy na to¿samoœci grupowe i partykularne. Innych nie mo¿emy nawet sobie wyobraziæ. Na szczêœcie i na nieszczêœcie. Na nieszczêœcie, bo niektóre rodzaje to¿samoœci mog¹ ge-nerowaæ konflikty, zw³aszcza wówczas, gdy w grê wchodzi rywalizacja, konkurencja, sprzecznoœæ interesów politycznych i/czy gospodarczych. Na szczêœcie, bo brak konkurencji, rywalizacji czy sprzecznoœci móg³by doprowadziæ do stagnacji i wyhamowania rozwoju. Par-tykularyzmy i lokalizmy oraz odpowiadaj¹ce im formy to¿samoœci nie musz¹ byæ z³em, pod warunkiem, ¿e nie przybieraj¹ form wyzwalaj¹cych frustracjê i agresjê – z jednej strony, a z drugiej arogancjê i pogardê. Tak jak to bywa w centrum i na peryferiach. Dobrze wiêc by³oby gdyby takie podzia³y i rozró¿nienia przesz³y jak najszybciej do historii, uwalniaj¹c nasz¹ teraŸniejszoœæ i przysz³oœæ od niechcianego spadku przesz³oœci.

6

K. Sikora, To¿samoœæ jako przedmiot badañ psychologii, w: W krêgu psychologicznej problematyki to¿samo-œci, red. D. Kubacka-Jasiecka, M. Kuleta, Kraków 2008, s. 38.

7B. Anderson, Wspólnoty wyobra¿one, Warszawa–Kraków 1997; E. Said, Orientalizm, Poznañ 2005. 8

P. Ricoeur, O sobie samym jako innym, Warszawa 2005; ten¿e, Pamiêæ, historia, zapomnienie, Kraków 2006; ten¿e, Filozofia osoby, Kraków 1992; A. Ga³dowa, To¿samoœæ cz³owieka, Kraków 2000; J. Kordy, Kategorie antro-pologiczne i to¿samoœæ narracyjna, Kraków 2006.

9Por. A. Grzegorek, Co psycholog mo¿e mieæ na myœli kiedy mówi o to¿samoœci?, w: D. Kubacka-Jasiecka, M. Kuleta, op. cit., s. 19.

10

D. Krzemionka-Brózda, Ja w relacji do Europejczyka. To¿samoœciowe przes³anki budowania wspólnoty i usto-sunkowania siê wobec Europejczyka, w: D. Kubacka-Jasiecka, M. Kuleta (red.), op. cit., s. 181.

(6)

Summary

Peripheral identity. Centrist identity. Local and global identity problems

Can one talk about identities corresponding to the periphery-center relation, identities that are an individual aspect of a group’s position on the developmental axis, or that position in the global system of power and authority? It appears that this supposition is not without sense or foundation. A peripheral identity is related to a sense of exclusion, marginalization, being un-dervalued, inferiority complex, backwardness, being ‘worse’, and isolated. This can inspire various resentments, aggression, hatred, a will to win appreciation at any cost, and retaliation. It can also produce stagnation and resignation, or cause mass migration to the actual or appar-ent cappar-enter because ‘life goes on somewhere else’ and one should not waste it in the peripher-ies, doomed to an existence without any prospects of positive change. A centrist identity is primarily the political version of ethnocentrism, most frequently tinted with nationalism. The feeling that we are the center of the world may have nothing in common with the geopolitical, cultural or economic reality. Since we are in the center, by definition we are better off, in any aspect that counts. A centrist identity identifies the group interest with the global interest, and it ignores the interests of the peripheries, which tend to be despised. The tendency to treat other cultures as peripheral towards our own is deeply rooted in common thinking, as well as in cultural anthropology. ‘Centrist patriotism’ can transform into chauvinism and lead to a justification for discrimination of the peripheries in many ways.

Cytaty

Powiązane dokumenty

So steht die Schwarz-Weiß-Chromatik am Anfang und Ende des Films durch die Ambivalenz der Farbsymbolik im Sinne der Offenheit des Deutungsprozesses, die der Regisseur

A diet enriched with 10% crushed linseed increase the quality of meat from fattened goat kids by increasing the UFA and PUFA content by 7% and 30%, respectively, com- pared with

„samych robotników Polaków pracuj ˛acych w kopalni bez uwzgle˛dnienia rodzin jest około 100” 219 , a w naste˛pnym roku „Polaków zamieszkiwało ponad 500 (około 80 samej

gdy Zbigniew Uniłowski wyjeżdża do Ameryki Południowej w 1934 roku, gatu- nek reportażu podróżniczego jest już stałą i znaną formą.. Warto zastanowić się, jaki stosunek do

Rozpoznanie takiego działania autorytetu może dokonać się już intuicyjnie i sa­ mym tylko światłem rozumu naturalnego, o czym poucza przykład setnika z

Muzeum Pasteura w Paryżu mieści się w budynku fundacji Instytutu Pasteura, w pomieszczeniach znajdujących się na 1-m i 2-m piętrze jego po- łudniowego skrzydła,

– autor bierze na siebie odpowiedzialność za zapewnienie praw autorskich do do- łączonego przez siebie do utworu materiału ilustracyjnego; zatem, jeżeli ilustracje są

zaprawą wapienną» drugą fazę z okresu neogotyckiej przebudowy stanowi ceglany mur spajany gliną» trzecia faza pochodzi z po­ czątków XX w « Dziewiętnastowieczny