• Nie Znaleziono Wyników

Cywilizacja gwałtu czy cywilizacja wspólnoty ludzkiej? : odpowiedź religii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Cywilizacja gwałtu czy cywilizacja wspólnoty ludzkiej? : odpowiedź religii"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Janusz T. Maciuszko

Cywilizacja gwałtu czy cywilizacja

wspólnoty ludzkiej? : odpowiedź

religii

Collectanea Theologica 65/4, 81-94

1995

(2)

Collectanea Theologica 65 (1995) nr 4 JANUSZ T. MACIUSZKO, WARSZAWA

CYWILIZACJA GWAŁTU CZY CYWILIZACJA WSPÓLNOTY LUDZKIEJ? - ODPOWIEDŹ RELIGII*

P y tanie po staw io n e w tytu le określa dw ie perspektyw y d la udzielenia odpow iedzi. Pierw sza jest ze swej n a tu ry h istory czna, gdyż dotyczy przeszłości: w ja k i sposób daw niej religie p od ch o d ziły d o tytułow ego zag adnienia. D ru g a m ożliw a odpow iedź dotyczy spraw ak tu aln y c h i sto su n k u d o naszej p ro b lem a ty k i zaw arteg o w prezen ­ tow anych obecnie stanow isk ach religii w spółczesnego św iata. W y d a­ je się, że sto su n k o w o pro stsza jest odpow iedź d ru g a i to nie tylko dlatego, że dotyczy znanej n am bezp ośredn io po staci św iata i re a ­ liów, nie w ym agających żadnych p ro c e d u r re k o n stru k cji rzeczywis­ tości historycznej. K iedy je d n a k w słuchać się uw ażniej we w spółczes­ ne prezentacje stano w isk - ta k oficjalne, ja k i skład an e d ro g ą mniej u rzęd o w ą - rów nież in terp re tacja w spółczesności nie jest wcale całkiem p ro sta i jed noznaczna.

Zacznijm y zatem o d spraw i zagadnień historycznych. S p ró b u j­ m y p o g ru p o w a ć znane n am religie n a bardziej w yraziste grupy, choć ta k a klasyfikacja z n a tu ry rzeczy będzie n io sła znaczne u proszczenia. R ozw ażm y nasze zagadnienie w odniesieniu d o religii zw anych prym ityw nym i, oraz w obec religii historycznych E u ro p y i Azji.

Religie p rym ityw ne n astaw ione są w sw oim d ziałan iu n a d o b ro własnej g ru py w yznaw ców . Są z n a tu ry p a rty k u la rn e , gdyż d otyczą szczepu, plem ienia czy k lan u , k tó re h o łd u ją pew nej p o staci w y o b ­ rażeń religijnych. G ru p y w świecie prym ityw nych dziedziczą p o swych p rz o d k a c h szereg uprzedzeń dotyczących innych g ru p i k u l­ tów . Pojęcie w sp ó ln o ty ludzkiej nie m a n aw et szansy zaistnieć w znaczeniu i ch a rak terze globalnym . Po pierw sze d lateg o , że w iedza o otaczającym te g ru p y świecie jest b ard zo u b o g a, a w iedza geograficzna og ran icza się do wiedzy m itycznej lub zgoła bajecznej.

*Tekst wystąpienia wygłoszonego 15 XI 1994 r. w Państwowym Muzeum na Majdanku w Lublinie podczas międzynarodowej i międzyreligijnej konferencji na temat Religie o drogach pokoju i bezdrożach wojny.

(3)

P o dru gie, k aż d a o d rę b n a g ru p a uw aża się sam a za d o sk o n a łą w sp ó ln o tę i nie odczuw a p o trze b y w ciągania sw oich w rogów lub obcych, n ieznanych ludów d o d oskon ałej w sp ólnoty w łasnego b y to w an ia i w łasnych w ierzeń. N iejed n o k ro tn ie p an u je w religiach p rym ityw nych p rzeko nanie, że tylko w łasna g ru p a jest g ru p ą p ra w ­ dziw ych ludzi - m itologiczna genealogia innych grup: plem ion, szczepów itp. byw a skrajnie im niechętna, niekiedy w ulgarn a, a najczęściej te g ru py dezaw uuje. N ie m o żn a tym ludziom przypisać cechy jak ieg o ś w yb rania czy p o w o łan ia - ja k dzieje się niekiedy w późniejszych system ach religijnych. R aczej pow iedzieć należy, że u w a żają się oni za praw dziw ych ludzi i swój św iat uw ażają za jed y n y zarazem praw dziw y i rzeczywisty. B óstw a, bogow ie i dem on y im sprzyjają, zaś w obec w rogów p o k a z u ją one całą sw oją złość i niechęć. T o b in a rn e - dw uim ienne - w idzenie św iata daje w rezultacie p rz e k o n a n ie ujm ow ane w świetle klasycznej socjologicznej reguły: po d ziału w edle identyfikacji „sw ój - o b cy ” . O bcy jest tak im g a tu n ­ kiem człow ieka, k tó ry z n a tu ry je st w rogiem bóstw i bogów znany ch w łasnej, „sw ojej” grupie i p odlega odm iennym p raw o m niż „sw o i” . O kazyw anie obcym niechęci je st najm niej w rogim sposobem re ag o ­ w ania; p o d k re śla n ie ich obcości a naw et w rogości jest często u w ażane w ręcz za cn otę. M o żn a pow iedzieć, że w sp ó ln o ta o granicza się do w łasnego tery to riu m i ta zasad a terytorialn ości jest zarazem o d sk o cz­ n ią d o obserw o w an ia zachow ań w ystępujących w religiach bardziej rozw iniętych. U ludów p rym ityw nych to , co dzieje się - w sensie religijnym , kulto w y m - n a terenie w łasnym , obejm uje ich w łasną w sp ó ln o tę i tej w spólnocie służy. N a w e t najbardziej dram aty czn e i b ru ta ln e form y zacho w ań nie są w p rz ek o n an iu w yznaw ców gw ałtem , gdyż służą pom yślności w łasnej grupy, w edług trad y c y j­ nych i niezm iennych zasad p rzo d k ó w . G w ałt - np. ofiary z ludzi - m oże być zatem sp etryfiko w aną i oczyw istą fo rm ą d ziałan ia w łasnej w spólno ty, o d b iera n ą w ew nątrz niej ja k o czyn szlachetny, p o żą d an y , d o b ry i służący całej w spólnocie. Św iat prym ityw nych jest w rezultacie w sp ó ln o tą p a rty k u la rn ą czy tery to ria ln ą , u stru k tu ry zo - w a n ą w edług reguł d o b ra w sp ó ln o ty w łasnej i co najm niej w strzem ię­ źliwości w obec gru p obcych. G w a łt w obec obcych nie jest nag an n y , gw ałt w obec w łasnej w spólnoty jest k a ra n y niezm iernie surow o, choćby to było tylko w ystąpienie przeciw pew nym obyczajom , a nie gw ałt w naszym k arn o p raw n y m rozum ien iu, tj. czyn d o k o n y w an y siłą. N ie m o żn a p rzeto m ów ić o jakiejś szerszej, uniw ersalniejszej

(4)

cywilizacji, sk o ro prym ityw ni tw orzą św iat b ard zo zato m izo w an y i u p o sad o w io n y n a tradycjonalistycznych zacho w an iach . C yw iliza­ cja prym ityw nych daje się w yróżnić dla o b se rw a to ra z zew n ątrz ze w zględu n a p o d o b ień stw o sp o so b u b ytow ania. T w orzy o n a je d n a k m apę n iesk o o rd y n o w an y ch p u n k tó w , często ze sobą faktycznie lub potencjalnie skłóconych, ale nie rozró żniający ch swego trw a n ia w świecie w k ateg o riach gw ałtu i w iny lub p o za tery to rialn ej w sp ó ln o ­ ty. K ażd y lud d b a o swoje d o b ro w edług w łasnych reguł. Zw ykle ja k o n ag a n n e określa się p ra k ty k i innych g ru p, kon ku ren cy jn y ch w obec w łasnej. Z ac h o w an ia w łasnej w sp ólno ty są słuszne z m ocy tradycji i w edług tradycji są - ja k o p o żą d an e - a priori dobre.

Religie starożytności historycznej z kręgu np. sem ickiego i in- doeuropejskiego wiele z tych dawniejszych reguł stosow ały także do siebie. W aru n k i historyczne ich działania były jednakże odm ienne. Po pierwsze, o perują ju ż one pojęciem pań stw a i zwykle - w ślad za tym - religii państw ow ej. R eligia działa słusznie, w sposób d o b ry i koniecz­ ny - na rzecz całej w spólnoty państw ow ej, której w idzialnym p rz ed ­ stawicielem staje się w ładca. P artykularyzm charakterystyczny d la prym ityw nych zan ika w obec wielkich przestrzeni geograficznych, adm inistracji p ań stw a itd. Lojalność w obec w łasnych bogów p o ­ kryw ać się poczyna z lojalnością w obec władcy. Poczucie w spólnoty rozszerza się w sensie geograficznym , praw n ym itd., ale n ap o ty k a także ograniczenia np. społeczne. Bycie niew olnikiem lub człowiekiem wolnym zak ład a odrębne poczucie w spólnoty opierające się n a różnych w artościach, dośw iadczeniach, w zorcach. W sp ó ln o ta ludzi w olnych także m a coraz bardziej różne w ym iary: inaczej w spólnotę tra k tu ją arm ie, inaczej kupcy. A rm ia p atrzy bardziej p arty k u larn ie, kupcy p a trz ą szerzej, przez p ryzm at własnego interesu ekonom icz­ nego. Z nam ienne jest to, że obie grupy zaw odow e w świecie antycznym zdobyły wiele dla swoich religii, choć k ażd a n a inny sposób. O bie przy tym czuły się uczestnikam i tej samej cywilizacji rozum ianej w sensie technicznym i zapew ne tej samej cywilizacji rozum ianej w sensie uniw ersum w artości, idei, św iatopolądu. Z czasem zresztą cały świat p o d o b n y do siebie p o d względem cywilizacyjnym i ku lturow ym będzie rozpatry w any właśnie w pewnej polim orficznej jedności: regionaliz­ m ów znaczących to sam o w skali lokalnej, co o dpow iadające im w artości w k o d ach o charakterze uniwersalistycznym .

K up cy p rzenoszą swoich bogów i ich św iątynie ta m wszędzie, gdzie się osiedlają w znaczniejszej m asie. Ich u niw ersu m k u ltu ro w e

(5)

prezentuje się tubylcom w sp osób pok ojow y. A rm ia zdobyw a now ych w yznaw ców dla w łasnych bogów d ro g ą p o d b o ju , choć n ierz ad k o dalsze procesy p rzekształcają religię zdobyw ców . K u ltu ra du ch o w a p o b ity ch byw ała przecież wyższej p ró b y i od działyw ania p o te m n a zdobyw ców . W efekcie k u lty tw orzący ch się im periów są zw ykle zw iązane z w ierzeniam i w ładców , ich k ap łan ó w i stolic, i b yw ają poró w n y w an e z innym i k u ltam i panu jącym i w zd o b y w a­ nych pro w incjach. W m iejsce k o n flik tu w dziedzinie religii pom iędzy ce n tru m a prow incjam i, w p ro w ad zan y jest m echanizm o b ro n n y - uw spólniający w ierzenia i tw orzący poczucie w spó ln oty p a ń s t­ wowej, obyw atelskiej. W epoce hellenistycznej naw et trzym ający się wcześniej w łasnych osobliw ości religijnych k u lt E gipcjan przenosi się w pew nych sw oich p ostaciach za granicę. Jeszcze wcześniej, w okresie ryw alizacji asyryjsko-babilońskiej, w rogość religii w obec siebie d o ty ­ czy czasu bezpośredniej k o n fro n tacji m ilitarnej o b u państw . P odbój k ończy czas ryw alizacji bogów o b u w rogich arm ii - zaczyna się p ra ca k ap łan ó w , m ając a w skazać, k tó rzy bogow ie i p o d jak im i im ionam i w ystępują w oficjalnych p a n te o n a c h o b u państw . W sp ó ln o ta staje się realniejsza - ju ż nie tylko ja k o religijna, ale i polityczna. C yw ilizacja techniczn a czy technologiczna jest także elem entem jednoczącym , a n aw et w iedza k ap łań sk a zaw iera p o rów nyw alne a rk an a. K szta ł­ to w an e w ten sposób poczucie w sp ó ln o ty ludzkiej przynosi wszakże w skali pow szechniejszej k o n k re tn y p o stęp d o p iero we w spom nianej p rz ed chw ilą epoce hellenizm u. Z a sta n e ju ż wcześniej m echanizm y d o p ro w a d z o n o d o ro zk w itu i d a n o im zad ziałać w znacznie większej skali ku ltu ro w ej i geograficznej. P oczucie w sp ólno ty zaczyna ob ej­ m ow ać ludzi o p o d o b n y m w yposażeniu ku ltu ro w y m , in telek tu al­ nym , a n a w yższym stop n iu , ju ż w epoce rzym skiej, zaczęło b azo w ać n a p o czu ciu obyw atelstw a (lub b ra k u tego obyw atelstw a i p o d o b ie ń ­ stwie s ta ra ń o jego zdobycie). Religie je d n a k nie były w stanie n ad a l dać uniw ersalnej odpow iedzi n a p y tan ia o sta n d a rd y cywilizacyjne. W idzenie św iata w p odziale n a „m y ” - w ew nątrz im perium czy p ań stw a o ra z „ o n i” - wszyscy n a zew n ątrz stru k tu ry państw ow ej uznanej za w łasną, ow ocuje w pierwszej m ierze uznaniem w szystkich innych lu d ó w za barb arzy ń sk ie. B arb arzy ń stw o obejm uje w sum ie w szystkie cechy obcego sp o so b u życia, zw łaszcza w dziedzinie p raw a i obyczajów . Z arazem je d n a k nie d o strze g an o , ja k wiele p o do bieństw łączyło b arb arz y ń có w i tych, któ rzy ich brali za barbarzy ńcó w . A rm ie o b u stro n w znacznej m ierze żywiły się zdobyczą w ojenną,

(6)

a więc zdo b y w an ą siłą. Siła w sum ie była przyzw olonym środkiem w sto su n k u d o obcych lub w obec nie m ających praw publicznych. K ry te ria k u ltu ro w e gw ałtu były n a d a l inne od naszych, a zatem przy zw alano n a istnienie to rtu r, b ru ta ln o ść w obec niew olników , p o bitych żołnierzy czy najechanych w iosek lub m iast. T ym co jednoczyło ludzi, nie było żadne przykazanie, a p rzek o n an ie o p o d o ­ bieństw ie sytuacji życiowej jedn ych, a o d rębności innych. System identyfikacji św iata społecznego m a zatem pew ne cechy p od ziału stanow ego, choć bez rygorystyczniejszego ograniczenia przepływ u ludzi m iędzy stan am i n a w zór średniow iecza. B raterstw o ludzi m a także c h a ra k te r raczej stanow y czy grupow y - daje się o n o p ostrzegać ja k o c n o ta filozofów , ale z kolei nastaw io n e n a filozofów . Jest to raczej am icitia p o d o b n ie m yślących i p o d o b n ie w ykształconych intelektualistów , stanow iących w pew nych ok resach naw et w pływ o­ w ą ale m arg in a ln ą liczebnie grupę społeczeństw a. Przyjaźń czy poczucie b ra te rstw a m a p o sm ak solidarności stanow ej i granic pewnej popu lacji nie przekracza. W d o d a tk u te pop ulacje należą do wąskiej elity społeczeństw a.

W sp ó ln o ta, pow tórzm y, była tw o rz o n a n a płaszczyźnie p o lity ­ cznej i p raw nej, a w dziedzinie religii n a poziom ie sto su n k u d o k u ltu państw ow ego, będącego w gruncie rzeczy konsekw encją o b u świec­ kich czynników . W społeczeństw ie rzym skim nikły udział religii w k ształto w an iu interakcji społecznych w ynika nie tylko z regulacji postu lo w an y ch zachow ań przez p raw o cyw ilne, ale tak że z p ołożenia i funkcji k ap łan ó w trak to w a n y ch z czasem coraz m ocniej ja k o urzędnicy p ań stw a . G eneralnie je d n a k poczucie w sp óln oty n a p łasz­ czyźnie religijnej kształtuje fa k t koegzystencji religii państw ow ej i wierzeń regionalnych. W sp ó ln o ta ta je d n a k - w przeciw ieństw ie do politycznej - nie była jed n o ro d n a . K u lt p aństw ow y m iał z czasem coraz bardziej c h a ra k te r ak tó w obyw atelskiego lojalizm u i z tego p o w o d u ulegał swoistej desakralizacji, a w każdym razie nie m iał koniecznej d la naszej p ro b lem aty k i m ożliw ości k reow ania głębszych po staw etycznych. C haraktery sty czn e jest to , że system kreow any przez Senekę, niekiedy k o n fro n to w an y z dziełam i P aw ła z T arsu , znakom icie obyw a się bez państw ow ego w ym iaru religii. Seneka, sam przecież przedstaw iciel rzym skiego establishm entu, dostrzegał, że konieczne je st dla człow ieka religijnego specjalne wyczulenie n a

sacrum. Szacunek d la człow ieka m usi być p ow iązan y z oddziaływ a­

(7)

dośw iadczenie - tu S eneka i a p o sto ł P aw eł m ów ią ja k b y jed n y m głosem . W tych sam ych dziesięcioleciach Żydzi po p ad li w brzem ien­ ny w sk u tk ach k o n flik t z państw em przez o dm ien ny od państw ow ego system religijny. N ik t z rzym skiej stolicy nie podejm ow ał się spraw ie­ dliwie rozsądzić, jak ie są granice n iep rzek raczalne d la bog ob ojneg o Ż y d a i ja k i k o m p ro m is jest niem ożliwy. W obec Ż ydów zastoso w ano lojalistyczne odniesienie religii p aństw ow ej, co w konsekw encji przyniosło gw ałt n a ich religii i tradycji. M ały w skali całego im periu m lu d nie m iał ja k się bronić, aż w k o ń cu uległa zagładzie jego stolica. W iększość je d n a k prow incji godziła - dzięki p o d ob ień stw om religii politeistycznych - k u lt państw ow y i daw niejsze, n ad al żywe m iejscow e trady cje religijne. N iekiedy zresztą św iątynie tych bóstw znajdow ały się w innych m iastach, nie w yłączając stolicy. Z m iejs­ cow ych zw yczajów p raw o rzym skie b a rd z o rygorystycznie w ykreś­ lało w szystko to, co nie było zgodne z jeg o stan d ard am i. Ale gw ałt n ad a l tow arzyszył lu d z io m , zaś poczucie w spólnoty nie p rzekraczało pew nych gru p społecznych w obrębie prow incji i solidarności stanow ej lu b zaw odow ej w szerszej skali geograficznej. R ozdęcie tery to ria ln e im p erium p o w o dow ało, że interesy ludzi w różnych prow incjach byw ały ze sobą sprzeczne, a jego erozji nie um ian o przeciw staw ić spójnej ideologii lub treści religijnych. F o rm u ła w sk a­ zyw ania w innych złego stan u rzeczy w śró d w yznaw ców różnych kultó w , w tym chrześcijaństw a, tym m niej w p ro w adzała jed n o ść w pogląd y i p ostaw y ludzi. W yrazem bezradności p ań stw a i religii w obec określen ia g ran ic cywilizacji - a przez to i kręgu, w k tó ry m ja k o nie cyw ilizow anym , dozw o lony je st gw ałt lub arb itralizm stan o w ien ia - jest to, że u schyłku II w .n.e. cesarz i przedstaw iciel późnego stoicyzm u, M arek A ureliusz, przyłącza się w raz ze sw oją ad m in istracją, d o p rześladow ania chrześcijan. N a m arginesie m ó ­ w iąc, ten p rz y k ła d pokazuje, ja k w ielką p ra cę w yk on ało chrześcijańs­ tw o w p rzebu dow ie rzym skich sta n d a rd ó w cyw ilizacyjnych - od bycia p o za cyw ilizacją, do tw orzenia ją d r a cywilizacji i bud ow y poczucia w spóln oty nie p o przez p ań stw o , a p op rzez pojęcie lu d u Bożego i in terp retację jego praw .

T rz eb a wreszcie zauw ażyć cechę, k tó ra przew ijała się we w szystkich d o tą d w spom nianych typ ach religii - pochw ałę bycia w ojow nikiem i n ag a n ę po staw y biernej, choć niekoniecznie pacyfis­ tycznej. P okój w nich to tyle, co stan osiągniętego chw ilow o b ra k u w ojny, k tó ra w szakże - ja k o zjaw isko p e rm a n en tn e - w krótce w raca.

(8)

W p rz y p ad k u im periów - m oże o n a dziać się bez uszczerbku d la jak ich ś prow incji n a innej rubieży. D o gw ałtu - dośw iadczanego czynnie lu b biernie - wielu ludzi czasów staro ży tn y ch przyw ykło ja k do czegoś oczyw istego; ludzi p o szko dow any ch przez w ojnę często m ożna było zobaczyć: okaleczonych fizycznie lub psychicznie. D la całej starożytn ości ten zespół dośw iadczeń je st typow y - o d H iszpanii po C hiny. C h arak tery sty czn e jest to, że tw ó rcam i pierw szych sys­ tem ów negujących cechy w ojow ników byli ludzie zw iązani z tak im w łaśnie, rycerskim w ychow aniem . B uddyzm i dżajnizm postaw iły na rozum ienie człow ieka w sensie gatu n k o w y m głębiej niż filozofow ie greccy, chociaż ich tw órcy musieli p o k o n a ć silniejsze niż G recy przeszkody społeczne w p o staci system u kastow ego. W sp ó ln o ta ro z u m ia n a przez dżajnizm i bud dy zm n ak iero w an a jest n a to, co żyje. O bie te religie ja k o pierw sze zaczęły po strzegać św iat w inny sposób: ja k o uniw ersum w spólne ze względu n a fa k t bycia człow iekiem i sw oiste co n tin u u m stw orzenia. O bie ab stra h o w ały o d podziałów typow ych dla innych k u ltu r i religii - np. tery to rializm u czy plem ienności, w yznaczających k ry teria sw ojskości i obcości. O bie je d n a k działały głów nie w sw oim kręgu kultu ro w y m . B uddyzm z czasem z o stał w y p a rty z rodzim ych Indii i zm ieniając szereg swoich pierw otnych założeń zakotw iczył się w różnych k rajach azjatyckich, p o zo stając bardziej kon tem placyjny m np. w Tybecie, a w Jap o n ii w sparł pew ne cechy rycerskie. D żajnizm z kolei nigdy nie zdobył większej popularności. O b a systemy w swoich krajach poniosły fiasko jak o zbyt m ocno sprzeciwiające się tradycji i zbyt m ocno w człowieku upatrujące zdolność do bycia m oralnym ze swej własnej istoty. W tapia­ nie się przez obie religie w krajobraz wierzeń lokalnych m arginalizow ało je przez stulecia, praktycznie do czasu odkrycia Indii i innych krajów Azji w okresie wielkich podbojów kolonialnych X IX w. Obie, m im o a m oże dlatego, że traktow ały w spólnotę ludzką ja k o społeczność bez granic, o równych podstaw ow ych praw ach życiowych, nie m ogły stać się oparciem dla zdobywczych im periów w dziejach Azji, zwłaszcza m ongolskiego. Sum a ideałów rycerskich i wojennych, niezmiennie kreująca postaw y społeczeństw żyjących z wojny i w sposób raczej koczowniczy, wykluczała traktow anie ludów podbijanych jak o rów ­ nych uczestników gry. Podział na panów i niewolników nie m ógł w spółgrać z jakim kolw iek innym traktow aniem poczucia w spólnotow o- ści, ja k z kastow ym czy stanow ym identyfikowaniem się w jego obrębie. G rupy poddaw ane presji i przeznaczone d o represjonow ania z m ocy

(9)

p ra w a i trady cji, au tom atycznie były id entyfiko w an e ja k o zdecydo­ w anie niższe i odm ienne od sta n u w ojow ników - panó w . R yw alizacja pom iędzy nim i - typo w a dla b arb arz y ń sk ic h zdobyw ców - w y­ kluczała w szakże i m iędzy nim i po w stan ie szerszej więzi w sp ó ln o ­ tow ej, głębszego poczucia w spólnoty losu.

T en ro dzaj w rażliw ości był w epoce p o d b o jó w raczej n iem o ż­ liwy. Z n am ien n e jest to, że refleksyjni sk ąd in ąd G recy w szystko, co nie było greckie, trak to w a li ja k o b arb arzy ń sk ie. Persow ie w ich opinii byli tylko b arb arz y ń sk im i b ru tala m i - p o m ija n o w zupełności przy fero w an iu o nich opinii ich b ard zo rozw inięty system w ierzeń, zaaw an so w an y system etyczny itd. D uchow y spadek p o Z aratu strze nie zd ołał p rzetrw ać w znaczniejszej skali p o klęsce Persów w czasach A lek san d ra, a późniejszy m azdaizm zaczął reagow ać m ocniej n a to, co się działo w sąsiednich k rainach.

W sum ie, m ożem y stw ierdzić, p o d sta w ą do elim inacji gw ałtu z pojęć obow iązu jących - niezależnie o d form y i konw encji o b o w ią­ zyw ania - w społeczeństw ach czasów historycznych, m ogła być tylko ta k a pow szechna religia i tak i system w artości, k tó re trak to w a ły człow ieka ja k o rów nego, przynajm niej p o d pew nym i w zględam i, innym ludziom . W prak ty ce zatem d o p iero zatem , chrześcijaństw o, k tó re stało się pierw szą w ielką religią św iatow ą o g arn iającą b ard zo różn e społeczeństw a i krainy, ja k o pierw sze m iało szansę p rz eo ra n ia św iadom ości ludzkiej. R eligia żydow ska - z p o w o d u jej d iasp o ral- nego c h a ra k te ru i ekskluzyw izm u - nie m iała m ożliw ości m ocniej­ szego od działyw ania. N ie ulega w ątpliw ości, że chrześcijaństw o w sw oich pierw szych w iekach nie przyniosło wielkiej rew olucji społecznej, cho ć jego nauczanie oddziaływ ało n a sposób k ształ­ to w an ia się sto su n k ó w m iędzyludzkich. P o stu la t szacunku a naw et m iłości w obec innych ludzi nie m iał n a celu kom unizacji społeczeńst­ w a w sensie ekonom icznym , ale m iał w płynąć n a co najm niej ograniczenie roli i częstotliw ości gw ałtu w życiu społecznym . Przede w szystkim p o przez w skazanie, że wszyscy są stw orzeni przez tego sam ego B oga, że wszyscy p o d leg ają tak iem u sam em u osądow i w perspektyw ie eschatologicznej, że wszyscy p o trze b u ją zbaw ienia. Los człow ieka w perspektyw ie religijnej jest zatem nieuniknienie g atu n k o w y i w spólnotow y. W sto su n k u d o innych epok i religii chrześcijaństw o tra k tu je w artości p rz y ro d zo n e i tran scen d en tn e ja k o w spólne d la w szystkich, niezależnie od u ro d zen ia, m iejsca w społe­ czeństw ie itd. W obec Boga k ażdy jest w a rt tyle sam o ja k o człow iek

(10)

i tylko Bóg zn a p raw dziw ą w artość człow ieka. System p rzy k azań S tarego i N ow ego T estam e n tu nie pozostaw ia żad ny ch w ątpliw ości - sensow ne życie w obec Boga d o k u m en to w an e jest tak że p o przez sposób życia w obec innych ludzi; wręcz m iłość d o B oga je st m ożliw a poporzez m iłość d o bliźnich. S tosunek m iłości d o ludzkiej w spólnoty, nie m a p o sm a k u etyczngo altruizm u, gdyż jest w yrazem w iary i p rak ty czn ego d o k u m en to w an ia p rz ek o n ań religijnych, a nie w y ra­ zem m oraln eg o p ięk n o d u ch o stw a i p różnej pochw ały egoizm u prezentującego się - dla w łasnej chw ały i satysfakcji - życzliwie i godnie w obec św iata. C hrześcijańskie pojęcie służby o d d aje ten specyficzny stosunek d o rzeczywistości i św iata. N a w et tam , gdzie w spółcześnie m iłość do człow ieka czy akcje ch a ry taty w n e o b jaw iają się nie p o d egidą K ościołów i religii, m o żn a przypuszczać, że n a sam o zaistnienie tak ieg o spo so b u m yślenia, w pływ m iały stulecia chrześ­ cijańskiej etyki.

D ru g ą religią o zasięgu św iatow ym jest islam . Z ch rześcijań st­ wem w iążą go liczne p o dobieństw a: m. in. n auczan ie o pow szechnym Sądzie i zbaw ieniu przez suw erenną decyzję B oga, o g atu n k o w y m pokrew ieństw ie w szystkich ludzi, o czynach ludzkich o d g ra d z a ją ­ cych człow ieka od Boga. Islam w szakże m ów i o B ogu m iłosiernym , ale nie o B ogu m iłości. Ze w zględu n a okoliczności tow arzyszące jego rozw ojow i, islam stosunkow o szybko p o p a d ł w ekskluzyw izm , poczucie w y b ra n ia i od ręb ności, zachow ując w szakże zdolności m isyjne. Isto tn e je st to, że pojęcie z b o ru - u m m a, obejm uje w yznaw ­ ców w znacznie węższym i ściślejszym ro zu m ien iu niż w w y p a d k u K ościoła chrześcijan. Po pierw sze d lateg o , że w yznaw cy religii P ro ro k a sąd zą zw ykle, że praw dziw a w sp ó ln o ta dotyczy m u zu ł­ m anów ja k o w yznaw ców praw dziw ej religii. Po drugie z tego w zględu, że K o ra n je st w ro zum ieniu m uzu łm an ó w nie tylko tek stem objaw ienia, ale tak że całością p ra w a i w iedzy społecznej. O ile w szakże K ościoły chrześcijańskie też często sądzą, że p o za nim i nie m a zbaw ienia, to je d n a k , zw łaszcza w spółcześnie, nie m yślą w szyst­ kich ludzi p o d d aw ać zinstytucjonalizow anej p o słu dze zbaw czej ani przejm ow ać świeckich funkcji państw a. O w szem , n ierz ad k o byw ają p o d o b n e w system ie sw oich o ddziaływ ań i refleksji d o fu n d a m e n ta l­ nych n u rtó w islam u, ale je d n a k nie tw o rzą pojęcia świętej w ojny i nie są n astaw io n e n eu tra ln ie lub życzliwie do d ziałań o dbyw ających się z użyciem siły i gw ałtem . I islam , i n astaw io n e fu n d a m e n taln ie chrześcijaństw o m ają poczucie w łasnego w y b ran ia do p ra w d y

(11)

i - w konsekw encji - do po tencjalnego , co najm niej, zbaw ienia, ale je d n a k trze b a p am iętać, że przynajm niej d ek laratyw n ie chrześcijańst­ w o nie a p ro b u je przem ocy. T rzeb a też p am iętać, że jeszcze w śre d n io ­ wieczu najpotężniejsze a u to ry te ty in telek tu aln e sprzeciw iały się misji o p arte j n a przem ocy i m ieczu, pozw alając p o g an o m żyć w p ań stw ach chrześcijańskich i n a ich rubieżach w nadziei naw rócenia m ocą D u c h a Świętego i poprzez zw iastow anie o C hrystusie. R ów nież pew ne p rą d y w islam ie, i to naw et w trak cie w ypraw krzyżow ych, rozw ażały ja k o rzecz w a rtą uw agi sposoby zapew nienia zgodnego w sp ó łtrw a n ia o b u religii. P oganie je d n a k b ran i z perspektyw y chrześcijańskiej znacznie w yraźniej należeli d o w sp ólno ty ludzkiej, niż nie-m uzułm anie dla m uzułm anów .

N iem niej trzeb a pam iętać, że pew ne w sk azan ia chrześcijaństw a p o zo staw ały - i zapew ne p o zo stają n ad a l - p o stu latem ign orow any m przez ludzi. M iłość d o człow ieka tak że w społeczeństw ach w spółczes­ nych m a często c h a ra k te r stano w y - ja k o sw oisty solidaryzm grupow y , je st in teresow na i w tej p ostaci b o d aj nie zasługuje n a nazw ę m iłości, chociaż w łaśnie ja k o ta k a jest o d b iera n a, in terp re to w an a przez zaintereso w an ych . M im ow olna - bo nie p lan o w a n a przez nią - p o p u la rn o ść m atk i Teresy z K a lk u ty p ok azuje, że jest o n a je d n a w sw oim ro d z aju i dlatego tow arzyszą jej kam ery. Środki p rzek azu um ieszczając jej p o stać w c e n tru m uw agi za p o m in a ją często p o k az ać ją d ro jej d ziałalności, co m oże oznaczać z jednej stro n y gw ałtow n ą p o trze b ę p oszu k iw an ia pozytyw nych w zorców osobow ościow ych, ale z drugiej - zap o m in an ie o w spólnocie ludzkiej i in stru m en taln e tra k to w a n ie po staci współczesnej dob rej S am arytan ki.

Jeżeli cywilizacji gw ałtu przeciw staw ić cywilizację w spó lno ty ludzkiej, to zyskujem y ledwie pew ien m odel poznaw czy. T ak w y rażo ­ n a o p in ia brzm i b ard zo b ru taln ie, ale m o żn a na jej o b ro n ę p rz ed ­ staw ić pew ne dow ody. P o pierw sze, nie m o żn a m ów ić, by je d n a z tych cywilizacji za stą p iła dru g ą, by np. po cywilizacji gw ałtu n astąp iła cyw ilizacja w sp ó ln o ty ludzkiej. E lim inacja tej pierwszej jest n ad al bow iem p o stu latem i deklaracją. P o drugie, pok ó j i h u m an itary zm d la pew nych kręgów albo brzm ią podejrzanie, alb o bu d zą niechęć. W skazuje się np. n a polityczne znaczenie i dyspozycyjność ruchów poko jo w y ch p o II w ojnie św iatow ej w obec m ocodaw ców polity cz­ nych, często polityki pokojow ej wcale nie prow adzących. D alej, pok ó j i h u m an itary z m byw ają ro z p atry w a n e ja k o form y p ro p a g an d y ciem nych sił spiskujących przeciw św iatu i m ających niecne interesy

(12)

w osłabieniu czujności „zd ro w y ch ” społeczeństw . Słabości przeciw ­ staw ia się zatem siłę - a więc i gw ałt; w sp ó ln o ta m oże o bjąć tylko „zd ro w y ch ” , a nie zainfekow anych czy szerzących ch o ro b ę. R asizm i nie tylko, stru k tu ry zu je św iat przeciw szerszem u pojęciu w spólnoty. P o trzecie, św iat po lityki, w tym i takiej, k tó ra w y k o n y w an a je st przy po m ocy n ajbru dn iejszych m etod, nie sprzyja zan iech an iu gw ałtu i k ształto w an iu pojęcia w spólnoty. N ie trze b a sięgać d o analizy terro ry zm u , by tak ie fak ty postrzegać. T erro ry zm w szakże w sp ół­ cześnie m oże najw yraźniej przedstaw ia wizję św iata o calon ych i g rup w ym agających eksterm inacji. Jed n a k i an aliza system ów to ta lita r­ nych d o starc za m ateriałów . Zaw sze istnieją zew nętrzni i w ew nętrzni w rogow ie lu d u czy w rogow ie rew olucji, z definicji nie należący do „naszej” w sp ó ln o ty - są zatem „naszym i, w spó ln ym i” w rogam i. T eza S talina o nasileniu w alki klasow ej w m iarę p o stęp ó w w dziele b u d o w an ia socjalizm u, w tej perspektyw ie - p o zo stają c n ad al absu rdem - p o k azu je je d n a k swój p ara d o k sa ln y prag m aty zm . N a j­ większe niebezpieczeństw o przychodzi zawsze zresztą ze stro ny takich system ów politycznych, k tó ry ch zam iarem jest w ychow anie now ego społeczeństw a czy now ego człow ieka. W zorcow y faszysta zatem będzie w m iejsce w spólnoty ludzkiej w idzieć trzy grupy: sw oją w łasn ą tj. w sp ó ln o tę g odn ych i w iernych, grup ę zasłu gu jącą n a reedukację i gru pę zb ęd n ą, przezn aczo n ą do eksterm inacji. Zaw sze tam , gdzie o o statecznym , eschatycznym przeznaczeniu g ru p i je d n o ­ stek (nie m ów im y tu o przeznaczeniu w sensie podległości np. służbowej itp. decyzjach) d ecydują grem ia ludzkie, zw ykle z p o b u d e k ideologicznych, gw ałcone są p ra w a tak ich religii ja k chrześcijaństw o czy islam , bow iem w rolę sądzącego B oga w k racza i w d ra p u je się człowiek.

D o tarcie d o tego p u n k tu naszych ro zw ażań p o tw ierd z a p o ­ trzebę wcześniejszego obszernego ek sk u rsu historycznego. W tra d y c ­ ja c h m yślow ych p o p rzed n ich stuleci nie w ykształciło się pojęcie

pow szechnego p o k o ju , z poszan o w an iem ró ż n o ro d n o ści społe­ czeństw i ich w zorów kulturow ych. N ieliczne w E u ro p ie g rup y hołdu jące tak im lu b p o d o b n y m k oncepcjom alb o przegryw ały, łącząc pacyfizm z radykalizm em społecznym i w ypleniano je z o b u tych przyczyn, alb o żyły n a m arginesie św iata (np. m enonici). Pew ne tak ie g ru py d o p iero wielkie w ojny X X w ieku w ciągnęły n a arenę szerszego d ziałania, kiedy ich głos p rzestaw ał być ja k ą ś osobliw ością i poczy nał p o k ry w ać się w jakiejś m ierze z tezam i w ypraco w an ym i

(13)

w innych, nie odw racających się od św iata grupach (np. kw akrzy w okresie w ojen światowych i w spółbrzm ienie ich nauki z tezam i świeckiego pacyfizm u). G ru p y kontestujące odw racały się skądinąd od św iata ja k o niegodnego i grzesznego, zasługujące n a potępienie. Z kolei niechęć do dyskusji o różnorod ności E u ro p a p okazała wcześnie, działając n a rzecz tendencji separujących chrześcijaństw o zachodnie i w schodnie - m im o ich ew identnego podobieństw a jeszcze w I tysiącleciu n.e. Zważm y, że pojęcie gw ałtu wcale się nie odsunęło od nas w przeszłość. Przeciwnie, m o żn a w skazać, że gw ałt ciągle m a dla w spółczesnych p o d o b n e znaczenie, ja k dla pierw otnych. T am , gdzie się go d o k o n u je ze względu n a d o b ro jakiejś w spólnoty, jest trak to w an y nad al nie ja k o gwałt, a ja k o czyn pożyteczny i pożądany. Z tej perspektyw y, przykładow o, lokalne wojny prym ityw nych, niewolenie całych ludów w starożytności, b ru taln o ść inkwizycji są nie tylko do siebie p o d o b n e, ale są w swoim subiektyw nym znaczeniu dla w y ko na­ wców, działaniem błogosław ionym i błogosław iącym . Religie czasów historycznych są bow iem rów nie egoistyczne i m yślą rów nie p a r­ tykularnie ja k społeczeństwa je wyznające. Religie i społeczeństw a w zajem nie reagując udzielają sobie o bustronnie im pulsów i podniet. Problem em jest więc to, by religie współczesne nie poddaw ały się tym sam ym m echanizm om i nie wchodziły w koleiny zachow ań tradycyj­ nych. D latego zwłaszcza chrześcijaństw o i islam m ają współcześnie w ielką odpow iedzialność za świat. O bie te religie bow iem w sposób szczególny m og ą i m uszą przeciw staw iać się takiej świeckiej es­ chatologii, w której to ludzie decydują o losach, rów nież ostatecznych, innych ludzi, rab u jąc Boga z władzy S ądu n ad ludzkością. Religie te m ogą szczególnie m ocno w skazywać na bezbożność takiego czynu, k tó ry w swojej genezie i skutkach jest w ym ierzony przeciw Bogu i przez to, p o śred nio, także przeciw religiom. T a k a po stać gw ałtu w ujęciu tych religii oznacza w kraczanie w Boże kom petencje. W ujęciu niektórych religii W schodu, nie m ających tego teocentrycznego n a ­ staw ienia, gw ałt będzie uznaw any ja k o karygodne wykroczenie prze­ ciw n atu rze życia i godnej ścieżce życia. Sam zresztą schem at m ów iący, że religie p ro w ad zą ludzi n a co dzień, a Bóg rozstrzyga transcendentnie i eschatycznie, jest jaw nym uproszczeniem i półpraw dą, gdyż ak ty w ­ ność Bożego działania m a być w idoczna i w codziennej nauce religii, i w codziennej ludzkiej aktyw ności.

K lęską chrześcijaństw a i budow anej przez nie kultury europejs­ kiej jest to , że znajdujem y się w tak im m iejscu ja k to , n a M ajdan ku .

(14)

P odobnie klęską duchow ości Azji była K am p u cza czerw onych K hm e- rów czy obozy jenieckie organiow ane przez V ietcong, a wcześniej przez Japończyków . Jest to także klęska p raw a n atu raln eg o - o ile ktoś w nie wierzy, jest to klęska samej idei i zasady bycia człowiekiem. Jeżeli p o trak to w a ć spraw ę z perspektyw y historycznej - cywilizacja gw ałtu nigdy nie wygasła. W zm agał ją i dodaw ał jej siły alb o ścisły sojusz religii i p ań stw a lub ideologii rozum ianej ja k o quasi-religia i państw a, albo elim inacja religii przez państw o. Religia, naw et ta najbardziej prym ityw na i n astaw io n a n a d o b ro tylko własnych wyznawców, zakazuje przecież zwykle popełnianie zła w obec własnoplem ieńców. Religia uniw ersalistyczna będzie lansow ać pogląd o w spólnocie ludz­ kiej - m usi wszakże znaleźć chętne ucho w śród rządzących i rządzo ­ nych. W spółcześnie religia staw iająca n a dzieło bud ow ania w spólnoty ludzkiej - co p ow inno być jednym z najbardziej podstaw ow ych jej po stu latów - m usi walczyć o wysłuchanie swego poglądu. Jej w rogam i jest egotyzm , fanatyzm , fundam entalizm , k ult siły, nad aw an e sobie przez człow ieka praw o odw etu, cywilizacja siły. D latego kapitaln y sens m ają wszelkie inicjatywy ekum eniczne, n a poziom ie m iędzyw yznanio­ wym i m iędzyreligijnym . Siły zużytkow yw ane n a nonsensow ne w spół­ zaw odnictw o pow inny być przecież o b racane wobec św iata, n a rzecz jego zm iany. D latego nie m a sensu fundam entalizm , k tó ry w prow adza nieuniknione i ideologizujące podziały. D latego wątpliwe jest m a r­ now anie sił na gw ałtow ną polem ikę z n u rtam i prezentującym i pozyty­ w ną etykę nieteologiczą - one są bow iem sojusznikiem , choćby tylko na od cinku budow ania sam ego poczucia w spólnoty ludzi i ludzkości. W spółcześnie pow oli zanika, choć nie wszędzie, ryw alizacja w yznań i religii o p a rta n a prześw iadczeniu o ich jedyności i prawdziwości. Ż ad n a religia nie w yprze się swego sposobu pojm o w an ia Boga, a żadne z w yznań swego sposobu odpraw iania liturgii i p ojm ow ania sakram en ­ tów. Ale dostrzega się tę elem entarną praw dę, że religie są m im ow ol­ nymi sprzym ierzeńcam i wobec św iata n on- i pozareligijnego i, że pewne ich cele są co najm niej podobne, jeśli nie w spólne. W niosek stąd płynie taki, że w spółdziałanie religii m oże skuteczniej w yrażać sprzeciw w obec cywilizacji gw ałtu niż p arty k u larn e m anifesty poszczególnych religii. D rugi w niosek jest zapew ne taki, że względy czysto teologiczne nie pow inny z takiej w spółpracy elim inow ać nikogo, kto chce budzić ludzkie poczucie h u m anitary zm u i szacunku w obec innego człowieka. T rzeba rozró żniać m iędzy pozytyw ną różnoro d n o ścią a w ątpliw ą m isją i prozelityzm em . Budzenie szacunku tylko dla w łasnych w spół­

(15)

w yznaw ców nie tylko spycha n as do sta n d a rd ó w cywilizacyjnych k u ltu r p ierw otny ch - ale nosi w sobie zalążek nieuchronnej k o n fro n ­ tacji poszczególnych gru p religijnych m iędzy sobą. A to oznacza zam iast cyw ilizacyjnego p o stęp u zachow anie albo stan u obecnego w długiej perspektyw ie czasow ej, albo w ręcz regres d o stan d ard ó w być m oże w yelim inow anych ju ż przez historię.

Cytaty

Powiązane dokumenty

katolickim jest to władza autorytatywnego określania prawdy, sprawuje ją papież wraz z biskupami� Ostatnim podmiotem KSN są analitycy i specjaliści zajmujący się

Celem jest zatem przedstawienie specyfiki procesu zarządzania wizerunkiem w mediach społecznościowym przez administrację rządową i uzyskanie odpowie- dzi na pytanie badawcze:

89 IRENA MIERZWA: Działalność wydawnicza Diecezji Katowickiej.. w pierwszym pięćdziesięcioleciu jej is tn ie n

Kampania reklamowa dla Leroy Merlin udostępnione na stronach inter- netowych: Okazjum.pl, Promoceny.pl, Ding.pl, Promocyjni.p, Interia.pl - wykonane w AdRetail Grupa Interia.pl.. 1

Porównaj (wymieniając wady i zalety) metody grupowania i podziału połówkowego pod kątem aktualizacji systemów informacyjnych pracujących zgodnie z tymi metodami wyszukiwania..

Jan Tatoń – zastępca kierownika Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii Akademii Medycznej w Warszawie, Wojciech Matusewicz – dyrektor Agencji Oceny

Przede wszystkim żaden człowiek nigdy nie spełni się w sferze ma- terialnej, jak zdaje się sugerować Symotiuk 58 ; natomiast faktem jest, że informacja odgrywa już dzisiaj

J.G.: Nie wydaje mi się, by atak wyspie Utøya był sam w sobie poważnym zagrożeniem dla europejskiego multikulturalizmu, który jest dziś zbyt głęboko ugruntowany, by terroryzm