• Nie Znaleziono Wyników

Personalistyczna wizja małżeństwa : idealizm czy realizm?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Personalistyczna wizja małżeństwa : idealizm czy realizm?"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Andrzej Pastwa

Personalistyczna wizja małżeństwa :

idealizm czy realizm?

Ius Matrimoniale 9 (15), 7-24

(2)

R O Z P R A W Y

I

A R T Y K U Ł Y

Ius M atrim o n iale

9 (15) 2004

K s. A n d r z e j P a stw a

Personalistyczna wizja małżeństwa: idealizm czy realizm?

Wstęp

G łęboki hum anizm pontyfikatu Jan a Pawła II określają dziś słowa z jego pierwszej i zarazem program ow ej encykliki „Redemptor hom i­

nis”: „człowiek jest drogą K ościoła”1. Namysł nad osobą, k tó ra ze

względu na swoją ludzką godność zasługuje wyłącznie na afirmację, prowadzi O jca św. do prawdy o m ałżeństw ie i rodzinie - „środowisku”, w którym człowiek m oże bytować „dla niego sam ego” poprzez bezin­ teresowny d ar z sam ego siebie2, i tym samym urzeczywistniać się jako „dobro w spólne” całej ludzkiej społeczności3. W yraźnie społeczne („kom unijne”) nachylenie myśli papieskiej - wyrastającej z personali- stycznej doktryny Vaticanum I I - znakom icie tłumaczy okoliczność, iż ową myśl konsekw entnie zapładnia odniesienie do biblijnego „począt­ k u ” („teologia ciała”).

W łaśnie w niniejszej perspektywie, akt stw orzenia osoby „na obraz i podobieństw o B oże” wyznacza podstaw ow e kryterium „hum anizacji św iata”: „czynić sobie ziem ię p o d d an ą”4 to kreować świat wedle tegoż „obrazu i podobieństw a”. N ieoceniony w tym względzie pozostaje d e­ pozyt starochrześcijańskiej tradycji „Kościoła dom ow ego”, a z nią ży­ we doświadczenie in Christo t a j e m n i c y o b e c n o ś c i T r ó j j e d y - n e g o B o g a ; tradycji, z której w prost wywodzi się paradygm at kultu­ ry, sygnowany współcześnie - użytym pierwszy raz przez Pawła V I5, a upowszechnionym przez Jan a Pawła II pojęciem: „ c y w i l i z a

-1 Encyklika „Redem ptor h o m in is” [dalej: R H ], n. -14. 2 Por. K D K , n. 24.

3 Por. L ist d o rodzin „G ratissim am sa n e ”, η. 11. 4 Por. R d z 1,27-28.

(3)

с j a m i ł o ś c i ”. R zecz jasna, przyjęcie tej ze wszech m iar adekwatnej optyki jest b rzem ienne w skutki. D ość powiedzieć, że w kontekście o r­ ganicznego związku „cywilizacji m iłości” z „podstaw ową kom órką spo­ łeczeństw a” (a ta stanowi „centrum i serce cywilizacji”), pap. Jan P a­ weł II głosi dzisiaj z niem niejszym przekonaniem i n ad e r stanowczo, że rodzina (m ałżeństw o) jest „pierwszą «drogą K ościoła»”6.

I. „N a tropie antytezy pomiędzy indyw idualizm am a personalizm em ”

O sią dorocznej alokucji Ojca św. do Roty Rzymskiej z 3 0 .1. 2003 r. nieprzypadkow o stała się - wyrażona już na samym początku p rzem ó­ w ienia - konstatacja głębokiego kryzysu, jaki przeżywa obecnie m ał­ żeństwo i rodzina. Podobnych, mocnych słów nie zaw ahał się użyć wcześniej (w wystąpieniu powitalnym) dziekan Roty R affaello Funghi­ ni. W śród zjawisk, które w obecnej dobie negatywnie, czy wręcz nisz­ cząco oddziałują na kondycję owej doniosłej instytucji ustanowionej przez Boga, wskazuje Papież zatarcie się świadomości jej nadprzyro­ dzonego wym iaru7. Skutkiem zaś takiego stanu rzeczy jest funkcjonu­ jący coraz powszechniej w świadomości społecznej dychotomiczny roz­ dział aspektów świeckich i aspektów religijnych „institutum m atrim o­

nii”, tak, „jak gdyby istniały dwa odrębne m ałżeństw a: świeckie i sa­

kraln e”8.

W swoim Liście do rodzin „Gratissimam sane” (1994 r.) nie po raz pierwszy Jan Paweł II dokonał oceny negatywnych zjawisk o ch arak te­ rze globalnym („epoka wielkiego kryzysu”), k tó re bezpośrednio doty­ kają m ałżeństw a i rodziny9. G runtow na pasterska analiza potw ierdziła znam ienny fakt, iż wspólnym m ianow nikiem wskazanych niekorzyst­ nych przem ian społecznych jest „ k r y z y s p r a w d y ”10. I nie należy się dziwić, że objawia się on w pierwszym rzędzie jak o „kryzys pojęć”. Czy

6 L ist d o rodzin, n. 13.

7 Por. J a n P a w e 1 II, W ym iar nadprzyrodzony zw iązku m ałżeńskiego. Przem ówienie do

pracow ników Trybunału R oty R zym skiej, L 'O sserv ato re R o m a n o /wyd. poi./ 24 (2003) 4, /s. 47-

-49/, n. 2. 8 Tam że, n. 3.

9 P o i.A d h o rta cja apostolska , fa m ilia ris consortio” [dalej: FC ], nn. 6, 79-84.

10 W tym k o n tek ście - za O jcem św. - w ypada p o d k reślić w agę i k a p ita ln e zn aczen ie m a ­ g isteriu m zaw a rteg o w encyklice „Veritas splendor” (1993 r.).

(4)

pojęcia, takie jak: „m iiość”, „wolność”, „bezinteresow ny d a r” tudzież samo pojęcie „osoby”, realnie znaczą dziś to, co wyrażają? - pyta re to ­ rycznie P apież11. Toteż - jego zdaniem - o rekom endow anym przez Sobór Watykański II „popieraniu godności m ałżeństw a i rodziny”12 b ę­ dzie m ożna mówić dopiero wtedy, gdy odzyska swój blask praw da o kom unii osób w m ałżeństw ie i rodzinie, innymi słowy, kiedy będzie m ogła urzeczywistniać się „cywilizacja m iłości”13.

W łaśnie w przywołanym Liście do rodzin - w korespondencji z anali­ zami dokonanym i w encyklice „Veritatis splendor’44, a także wymową późniejszej encykliki „Fides et ratio” (1998 r.)15 - Jan Paweł II ujawnia źródło rzeczonego kryzysu. Jest nim fundam entalny rozdźwięk między panoszącą się dzisiaj nihilistyczną koncepcją człowieka a hum anistycz­ ną koncepcją integralną, czyli - w edle słów sam ego Papieża - „antyte­ za pom iędzy indywidualizm em a personalizm em ”16.

Szerząca się w postm odernistycznym świecie kultura indywiduali­ styczna jawi się jak o radykalne zaprzeczenie prawdziwego personali­ zm u17. Jak pow ażne zagrożenie dla m ałżeństw a i rodziny niesie z sobą egocentryczny i egotyczny indywidualizm18, wynika z papieskiej krytyki dwóch charakterystycznych postaw: utylitarnej wolności i utylitarnego szczęścia. W pierwszym przypadku chodzi o - o p artą na relatywizmie etycznym - wolność bez odpowiedzialności. Postawa ta zniewala czło­ wieka i jest antytezą miłości, poniew aż z zasady uniemożliwia, stojący

11 Por. L ist do rodzin, n. 13. 12 Z ob. K D K , n. 47. 13 L ist do rodzin, n. 13.

14 Por. E ncyklika „Veritas splendor”, (rozdz. II: ,filie bierzcie więc wzoru z tego św iata’’ /Rz

12, 21), nn. 28-83.

15 Por. E ncyklika „Fides et ratio”, nn. 86-91. 16 L ist do rodzin, n. 14.

17 Por. I o a n n e s P a u l u s II, A llo cu tio S u m m i Pontificis a d Indices, A dm in istro s A d vo -

catosque R otae R o m a n a e coram adm issos, C o m C an 29 (1997) /s. 13-16/, n. 4.

18 F ilozoficzną analizę system u zw anego indyw idualizm em К. W o j t y 1 a pom ieści! już w sw oim dziele: Osoba i czyn, K raków 19852 (cz. IV: Uczestnictwo, § 4: Indyw idualizm i tota­

lizm zaprzeczeniem uczestnictwa), 336-341. A u to r zauw aża, że „indyw idualizm wysuwa d obro

je d n o stk i ja k o d o b ro nacze ln e i podstaw ow e, k tó re m u należy p o d p o rząd k o w ać w szelką w sp ó ln o tę i sp o łe czeń stw o ”. Indyw idualizm je s t w ięc zap rzecze n ie m uczestnictw a „p oprzez izolow anie osoby pojm ow anej tylko ja k o je d n o s tk a i sk o n c en tro w a n ej n a sobie i sw oim w ła­ snym d o b ru , k tó re rów nież bywa p o jm o w an e w izolacji o d d o b ra innych, a tak że od d o b ra w spólnego. D o b ro je d n o stk i m a w tym ujęciu c h a ra k te r w ręcz przeciw staw ny w zględem każ­ dej innej je d n o stk i i jej d o b ra , a w każdym razie c h a ra k te r «sam ozachow aw czy» i defensyw ­ ny" - tam że, 338 n.

(5)

u podstaw m ałżeńskiej (rodzinnej) kom unii, bezinteresow ny d ar oso­ by19, czyli innymi słowy realizację etosu: „norm y personalistycznej”20. Z kolei indywidualistyczna, utylitarna pogoń za „szczęściem ” oznacza p erm anen tne szukanie przyjemności, gdzie każdorazow e doraźne za­ spokojenie, „uszczęśliwia” egocentryczne (egoistyczne) jednostki „bez względu na obiektywne wymagania prawdziwego d o b ra”21. D latego też - reasum uje Papież - indywidualizm, który przynosi uderzającą w in­ stytucję m ałżeństw a i rodziny m entalność konsum pcyjną i zarazem an- tynatalistyczną, jest w swej istocie nie „cywilizacją osób”, ale „cywiliza­ cją rzeczy”22.

O p arta na wskazaniach soborowego i papieskiego m agisterium an- tropologiczno-etyczno-teologiczna refleksja nad sym ptom am i współ­ czesnej „kultury indywidualistycznej” prowadzi do ważkiej konkluzji o przenoszeniu (przem ycaniu) na grunt kościelnej nauki de persona

hum ana tudzież de m atrim onio bliskich owej kulturze idei. Sprzyja te ­

m u niebezpieczny zam ęt pojęciowy, spowodowany istnieniem w spół­ cześnie dwóch zdecydowanie różniących się między sobą „personali- zm ów”23. Znakom ity włoski teolog (antropolog i etyk) C. C affarra, pa- ralelnie do chrześcijańskiej, „integralnej” myśli personalistycznej ujawnia obecność n u rtu wyrosłego na gruncie kartezjańskiego racjo­ nalizm u. N urt ten poddaje totalnej negacji esencjalistyczną i przed- m iotow o-naturalistyczną (biologizującą - w przypadku m ałżeństw a) potrydencką wizję antropologii oraz etyki. D o rangi kluczowej idei ni­ niejszego kierunku - bezpardonow o aspirującego dziś do roli praw dzi­ wego „personalizm u” - u ra sta „subiektywizm”, w którym pojęcia „osoby”, „osobowości” są zastępow ane dwuznacznymi (zważywszy na ich funkcjonow anie w obrębie doktryny chrześcijańskiej) term inam i „podm io tu ” i „podm iotow ości”24. Już ujaw nienie etycznych wyznaczni­ ków idei „subiektywizm u”, tj. autonom icznie kreatywnej funkcji su­

19 „Indyw idualizm o zn acza ta k ie użycie w olności, w którym p o d m io t czyni to, co sam chce. N ie przyjm uje, aby ktoś «chciał», wymaga! od niego w im ię obiektyw nej praw dy. N ie chce d ru g iem u «daw ać», staw ać się d a re m «bezinteresow nym » w praw d zie” - L ist do rodzin, n. 14.

20 Z ob. W o j t y ł a , M iło ść i odpow iedzialność, L ublin 19864, 41-45 21 L ist do rodzin, n. 14.

22 Por. tam że, n. 13

23 Z ob. C. C a f f a r r a , M atrim onio e visione d ell’u o m o , Q u a d e rn i „S tudio R o ta le ” 2 (1987) 35-40.

(6)

m ienia jednostki oraz wynikającego stąd zanegow ania uniwersalności praw a m oralnego, w tym zakw estionow ania najwyższej, obiektywnej norm y m oralności: „norm y personalistycznej”25 - jest wystarczającą przesłanką do konstatacji, że istnieją aktualnie dwie sprzeczne ze sobą koncepcje człowieka, które niestety jednakow o kojarzone są z „perso­ nalizm em ”. Fakt zaś w ystępowania w nich tej samej term inologii m oże być, i często jest, źródłem wielu nieporozum ień26.

II. W świetle natu ry

Jak niewiele wspólnego z integralnym ujęciem chrześcijańskim ma indywidualistyczny (subiektywistyczny) „pseudopersonalizm ” - nie bez przyczyny zasługujący na m iano „antypersonalizm u”27 - doskonale w idać w lansowanej przezeń koncepcji małżeństwa. W następstw ie jej pryncypialnych założeń, otw arcie kłócących się z jakąkolw iek wizją hu­ manistyczną, zostaje zupełnie rozbita całościowo-osobowa, kom unijna stru k tu ra „institutium m atrim onii”. Aby oświetlić fałszywe podstawy w/w koncepcji wypada najpierw - za wnikliwym dyskursem Caffarry - odnieść się do trzech „kryteriów ”, określających naturalny wymiar małżeństwa.

Jednym z filarów chrześcijańskiej myśli personalistycznej28 jest p ro ­ klam acja Soboru W atykańskiego II: „człowiek, będąc jedynym na zie­ mi stworzeniem , którego Bóg chciał dla niego sam ego, nie m oże o d n a­ leźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z sam ego siebie”29. Sens soborow ego przesiania jest jasny: Człowiek jest zdolny do tego, by w osobowym darze miłości przekroczyć siebie w stro nę ko­ m unii z drugą osobą, i w rezultacie - nie tracąc bynajmniej podm io to­ wej integralności - „odnaleźć siebie sam ego w darze z siebie”. Jak się okazuje newralgicznym błędem „pseudopersonalizm u” jest bez­ w zględne negow anie zdolności owej transcendencji. O soba - w edle tej

25 Por. T. S t y c z e ń , W olność z praw dy żyje. W okół encykliki „ Veritatis splendor”, w: J a n P a w e ł II, „Ventatis splendor”. Tekst i kom entarze, red. A . Szostek, L ublin 1995, 140-143; W. С h u d y, Św iatło dla wszystkich, w: tam że, 273 n.

26 Por. C a f f a r r a , a rt. cyt., 37 nn. 27 Por. tam że, 40.

28 Por. t e n ż e , Familiaris consortio - Istituto G iovanni Paolo I I e attuale situazione dei m a ­

trim onio e della fa m ilia , A n th ro p o te s 17 (2001) 209.

(7)

koncepcji - jawi się jako strukturalnie niezdolna do przekraczania sa­ m ego siebie. Z daniem „subiektywistów”, jakakolw iek wola wyjścia z siebie pozostaje czystą iluzją i praktycznie jest skazana na porażkę30.

Z agrożenie, jakie niesie z sobą przyjęcie powyższej tezy dla prawdy 0 m ałżeństw ie w idoczne jest gołym okiem. W ten sposób zostaje prze­ cież w prost zakw estionow ana możliwość m ałżeńskiego daru osób i - co za tym idzie - ukonstytuow ania rzeczywistej wzajem ności in matri­

m oniij31. Tymczasem soborow a Konstytucja „G audium et spes”32, a za

nią Kodeks Prawa K anonicznego z 1983 r.33, określa m ałżeństw o jako „w spólnotę c a ł e g o życia”, w której mężczyzna i kobieta „ w z a j e m ­ n i e się sobie oddają i przyjm ują” [podkr. - А. Р.]. Nieprzypadkowo Jan Paweł II w swoim głęboko personalistycznym nauczaniu tak k on ­ sekw entnie akcentuje, iż fundam entem , na którym wyrasta „przym ie­ rze miłości m ałżeńskiej”34, nie m oże być nic innego, jak tylko au ten ­ tyczny d a r osoby35. Praw dą jest, że mężczyzna i kobieta (m ąż i żona), jak każdy osobowy podm iot, pozostają wolni - autonom icznie stano­ wią o sobie (sui iuris). To zaś oznacza, że istotowym przym iotem jest ich bytowa nieprzekazywalność (alteri incomm unicabilis). I rzeczywi­ ście, „w porządku natury nie m ożna mówić o oddaniu osoby innej oso­ bie, zwłaszcza jeśli to oddanie rozum iem y w znaczeniu fizycznym. To, co osobowe wyrasta ponad jakąkolw iek form ę oddania, a z drugiej strony przywłaszczenia sobie w sensie fizycznym. O soba jako taka nie m oże być cudzą własnością, tak jak rzecz”36. P aradoksalnie jed n ak to, co niem ożliwe w porządku natury (w znaczeniu fizycznym) staje się możliwe w porządku miłości (w znaczeniu m oralnym ). W łaśnie owa „stru kturalna” niedostępność osób-m ałżonków (w „sam oposiadaniu” 1 „sam opanow aniu”), nie oznacza ich zam knięcia się w sobie, ale o d ­ w rotnie - wyraża ontyczną otw artość i dyspozycję do m ałżeńskiego „daru z siebie sam ego”37. To m iłość oblubieńcza - zauważa K. Wojtyła

30 Por. C a f f a r r a , M atrim onio e visione deW uom o, 39 n. 31 Por. tam że, 40.

32 Por. K D K , nn. 48-50.

33 Por. K P K 1983, kan. 1055 § 1, 1057 § 2.

34 F C , n. 11; zob. A. P a s t w a , Przymierze m iłości m ałżeńskiej, lu s M a trim o n iale 8 (2003) 5-21.

35 Z ob. A llocutio a d Sacrae R o m a n a e R otae Tribunalis Praelatos A uditores, Officiales et A d ­

vocatos coram adm issos, C o m C a n 14 (1982) /s. 15-20/, n. 6.

“ W o j t y ł a , M iło ść i odpowiedzialność, 88.

37 Por. t e n ż e , Osobowa struktura sam ostanow ienia, w: K. W o j t y ł a , Osoba i czyn oraz

(8)

- niejako „wyrywa” osoby m aiżonków z ich naturalnej nienaruszalno­ ści i niedostępności. „M iłość bowiem sprawia, że osoba właśnie chce siebie oddać innej - tej, którą kocha. C hce niejako przestać być swoją wyłączną własnością, a stać się własnością tej drugiej. [...] Jest to jakby prawo «ekstazy» - wyjścia z siebie, aby tym pełniej bytować w drugim. W żadnej innej form ie miłości prawo to nie realizuje się w sposób tak wyraźny jak w miłości oblubieńczej”38. Tak więc, wbrew tem u co głosi subiektywistyczny „antypersonalizm ”, mężczyzna i kobieta są zdolni do ukonstytuow ania miłosnej wzajemności (kom unijnego „my”)39, zaś określająca jed ność m ałżeńską („totius vitae consortium”) „całkowi­ tość”, znajduje swój konieczny fundam ent w obustronnym - totalnym i definitywnym - darze kochających się osób40.

D rugim „kryterium ”, pozwalającym odróżnić w prezentow anej wizji m ałżeństw a personalizm prawdziwy od fałszywego, jest dosłowne ro ­ zum ienie słów Konstytucji „G audium et spes”: „Ten święty związek, ze względu na dobro tak m ałżonków i potom stw a, jak i społeczeństwa, nie jest uzależniony od ludzkiego sądu. Sam bowiem Bóg jest twórcą m ałżeństw a obdarzonego różnymi dobram i i celam i”41. U jęcie n atu ral­ nego związku mężczyzny i kobiety jako międzyosobowej kom unii m i­ łości im plikuje usytuowanie jego istoty nie gdzie indziej, jak właśnie w m iędzyosobowej „amor coniugalis’42. Jan Paweł II z całą m ocą po d­ kreśla, że m iłość jest „wewnętrzną zasad ą” i „trw ałą m ocą” m ałżeń­ skiej „communio personarum ’42, i tym samym, i s t o t a oraz z a d a ­ n i a (dobra, cele) m a ł ż e ń s t w a s ą „ o s t a t e c z n i e o k r e ś l o ­ n e p r z e z m i ł o ś ć ”44 [p o d k r.- А . Р.]. W szelako należy pam iętać, że

A. Szostek, L ublin 1994, 431; t e n ż e , O zn a c ze n iu m iłości oblubieńczej INa marginesie dysku­

sji!, R F 22 (1974) z. 2, 166; por. te ż J. F. С r o s b y, L ’incom unicabilitä della persona u m ana,

A n th ro p o te s 9 (1993) 159-187; t e n ż e , The personalism o f John Paul I I as the basis o f his ap­

proach to the teaching o f “H u m a n a e vitae”, A n th ro p o te s 5 (1989) 54-62.

38 Por. W o j t y ł a , M iło ść i odpow iedzialność, 112 η. 39 Z ob. tam że, 78-82.

40 Por. C a f f a r r a , L a teologia dei m atrim onio con riferimento al C. I. C ., w: Teologia e Di-

ritto canonico, C ittà del V aticano 1987, 154 η.

41 K D К, η. 48.

42 Por. C a f f a r r a , O całościowym, osobowym ujęciu małżeństwa chrześcijańskiego w najnow­

szej teologii katolickiej, w: J a n P a w e l II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich. Sakrament. O Ja­ na Pawia I I teologii ciała, red. T Styczeń, L ublin 1998, 344 n.; P a s t w a, Prawne znaczenie m iło­ ści małżeńskiej, w: Studia z prawa kościelnego, red. R. Sobański, B. W. Z u b ert, t. II, Katowice

1999,74-77,83-85. 43 F C , n. 18. 44 Tam że, n. 17.

(9)

„am or coniugalis” to przede wszystkim zdolność i wola wzajem nej m i­

łości w takiej m ierze, jak ą wyznacza godność „persona h u m a n a ”, tzn. na m iarę dobra, które stanowi osoba w spółm ałżonka45.

W tym miejscu C affarra zauważa, iż znamienny dla współczesnej „pseudopersonalistycznej” wizji małżeństwa jest brak adekwatnego kry­ terium określającego, co w konstytuowanej międzyosobowej komunii miłości należy widzieć jako prawdziwe osobowe dobro („bonum in com ­

m u n i”). Nie m oże być zaskoczeniem, iż jedynym wyznacznikiem okazu­

je się tutaj nie tyle osobista wolność poddana „prawdzie stworzenia” („teonom ia uczestnicząca”)46, ile raczej autonom iczna zgoda stron: do­ brem jest to, co m ałżonkowie uznają za dobre. Jest to równoznaczne z fałszywym przekonaniem , iż osoba ludzka jest tym, kim sam a zam ierza być. W ten sposób - zauważa C affarra - rzeczywistość osoby zostaje cał­ kowicie zredukow ana do jej subiektywnie kreowanej interpretacji. Po­ nieważ zaś owa interpretacja - opierając się na koncepcji wolności rozu­ mianej jako „czysta możliwość” oraz deprecjonując naturalny porządek stworzenia47 - zakłada, że człowiek wyłącznie w sobie odnajduje „kryte­ rium słuszności”, znaczy to, że w istocie nie m a żadnego kryterium. Taka wizja osoby tudzież m ałżeństw a - z subiektywnie zrelatywizowanymi do­ bram i i celowością - je s tp a r excellence „definicją rozpaczy”48.

We wzajemnym osobowym oddaniu m ałżonkowie - jak mówi Sobór W atykański II - osiągają najściślejsze zespolenie: „już nie są dwoje, lecz jedno ciało”49. Jeśli zatem praw dą jest, że przekraczanie siebie w stronę „communio personarum ” jest dom eną ludzkiego ducha50, to praw dą jest także, iż ową kom unijną jedność „w praw dzie i m iłości” m ąż i żona urzeczywistniają wedle obiektywnego - u n i t y w n e - g o oraz p r o k r e a t y w n e g o - s e n s u ich m ę s k o ś c i i k o b i e ­ c o ś c i 51. Tak oto „teologia ciała” Jana Pawła II uw ydatnia trzeci wy­

45 „M ałżeństw o niesie z so b ą szczególną odpow iedzialność za d o b ro w spólne, n ap rzó d m ałżonków , a z kolei za d o b ro w spólne rodziny. Tym w spólnym d o b rem je s t człow iek, je s t w arto ść osoby, k tó ra je s t m ia rę godności człow ieka” - L ist do rodzin, n. 12.

46 V S, n. 41; zob. A . S z o s t e k , ^ « teonom ii uczestniczącej. W olność a praw o w świetle en ­

cykliki „ Veritatis splendor”, w: „Veritatis splendor”. Tekst i kom entarze, 221-234.

47 Por. J a n P a w e ł II, M iło ść m ałżeńska. Przem ówienie d o pracow ników i adw okatów

R o ty R zym skiej, L 'O sserv ato re R o m a n o /wyd. poi./ 20 (1999) 5-6, /s. 50-52/, n. 6

48 Por. C a f f a r r a , M atrim onio e visione deW uom o, 40. 49 M t 19, 6; por. K D K , n. 48.

50 Por. C a f f a r r a , M atrim onio e visione delTuom o, 31 nn.

51 Por. L ist d o rodzin, n. 8; p o r. też: F. G. H e 11 i n, E l bien del m atrim onio y la co m u n io n

(10)

znacznik personalistyczno-integralnej wizji m ałżeństwa. Z a określe­ niem ludzkiego ciała - przez rzetelną, budow aną „od początku” an tro ­ pologię - m ianem „języka” (znaku) osoby, idzie w pełni uzasadniona konstatacja, iż „mowa ciała” („kobiecość dla m ęskości”; „m ęskość dla kobiecości”), jest zarówno „tworzywem” jak i sam ą konstytutyw ną tre ­ ścią m ałżeńskiej kom unii osób52.

D latego jak o sym ptom atyczną należy uznać wyraźną niezdolność, podszywającego się pod prawdziwy personalizm subiektywizmu (indy­ widualistycznego „fałszywego spirytualizm u”), zintegrow ania cielesno­ ści w osobie ludzkiej53. W konsekwencji - według Caffarry - ów pseu- dopersonalistyczny, „kartezjański” n u rt współczesnej filozofii człowie­ ka p o p ad a w dualizm jeszcze bardziej radykalny od dualizm u p lato ń ­ skiego. W szak nie chodzi tutaj o problem afirmacji-negacji cielesności (np. pow szechne jest dziś odejście od biologizmu - z rozum ieniem cia­ ła jako rzeczywistości stricte biologicznej), ale o praktyczną afirmację- -negację osobowej wartości ciała ludzkiego54. Jeśli zatem w definiowa­ niu m ałżeństw a „pseudopersonalizm ” bazuje na koncepcji człowieka jako czystej duchowej podm iotow ości, to integralna wizja personali­ styczna - wychodząca z fundam entalnego założenia, że „persona h u ­

m a n a ” jest jednością ducha i ciała - postrzega ciało jako „sakram ent”

m ałżeńskiej kom unii (kom unikacji) m iędzyosobowej55.

III. W blasku tajemnicy trynitarnej

Związany z występującymi we współczesnym świecie procesam i la- icyzacyjnymi „kryzys prawdy”, przejawia się nade wszystko w afirmo- w aniu wartości „ludzkich” - z całkowitym ich oderw aniem (niezależ­ nością) od N ieskończonego Ź ró d ła56. Trudno nie zauważyć, iż właśnie owa dychotom iczna tendencja w prezentow aniu „świeckiej” wizji m ał­ żeństw a w rzeczy samej oznacza najważniejszą i najgłębszą - czwartą, w edle przyw ołanego opracow ania C affarry - cechę

indywiduałistycz-52 Por. J a n P a w e l II, M ężczyzną i niewiastą stworzył ich. Sakram ent, 70.

53 Por. t e n ż e , M ałżeństw o i rodzina są nierozerwalne. Przemówienie do pracow ników i a d ­

w okatów R oty Rzym skiej, L 'O sserv ato re R o m an o /wyd. p o i./ 22 (2001) 4, /s. 33-35/, n. 3.

54 Por. C a f f a r r a , M atrim onio e visione d ell’u o m o , 39. 55 Por. tam że, 34 n.

(11)

nego pseudopersonalizm u. W jego skrajnym acz reprezentatyw nym profilu do rangi symbolu urasta aprioryczny pogląd o niem ożności ja ­ kiegokolwiek odniesienia się do A bsolutu. Aż nadto czytelne tego konsekwencje, jak dobitnie zauważa C affarra, tchną niepokonalnym pesym izm em : „człowiek, m iłość międzyosobowa, kom unia m ałżeńska zatraca się w czasowym strum ieniu czystej historyczności”57.

M ałżonkow ie, parafrazując słynne słowa Jan a Pawła II z encykliki

„Redemptor hom inis”, pozostaną dla siebie niezrozum iali, a ich m ał­

żeńskie życie narażone będzie n a deficyt sensu, dopóki nie objawi im się Miłość, jeśli nie spotkają się z Miłością, jeśli Jej nie do tk ną i nie uczynią w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdą w Niej żywego uczestnic­ twa58. W ten sposób ujawnia się fundam entalna z a s a d a j e d n o c z ą ­ ca, k tóra - tak, jak w przypadku owej wyjątkowej wspólnoty, jak ą jest

„communio Ecclesiae”59 - stoi u podstaw osobowej kom unii: m ałżeń­

skiej „jedności dwojga”. Jest nią M i ł o ś ć -try n ita r n a K om unia Boga, objaw iona w oddaniu się Chrystusa i udzielona w D uchu Świętym; M i­ łosna Jedność, która ostatecznie daje się poznać jako „Bycie-Wzajem- nie-D la-Siebie”60.

M ałżeństw o, wymownie określone przez Sobór „głęboką w spólnotą życia i m iłości”61, od „początku” zostało wpisane w boski „porządek M iłości”. „ O rd o C a r i t a t i s ” - naucza Jan Paweł II - „należy do ży­ cia w ew nętrznego Boga sam ego, do życia Trynitarnego. W w ew nętrz­ nym życiu Boga D uch Święty jest osobową hipostazą Miłości. Przez D ucha D a r niestworzony, M iłość staje się darem dla osób stw orzo­

57 M atrim onio e visione d e ll’u o m o , 40. 58 R H , n. 10.

59 Por. D . J. H i 11 a, Z w ią zek m iędzy rodziną, Eucharystią a Kościołem w świetle Karola

Wojtyły filo zo fii osoby, w: M ężczyzną i niewiastą stworzył ich. Sakram ent, 325 nn.

60 Por. H . U . v o n B a l t h a s a r , W p ełn i wiary, ed. M. Kehl, W. L öser, tłum . J. Fenry- chow a, K raków 1991,326. „G dyby istniała definicja Boga, należałoby ją ta k w łaśnie sfo rm u ło ­ wać: jed n o ść jak o bycie-w zajem nie-dla-siebie. C o my w b ra k u lepszego słow a określam y jak o «O soby» B oskie, je s t w aru n k iem tego, że w B ogu m oże istnieć czyste bycie-w zajem nie-dla- -siebie, «O soby» te n ie p o sia d ają pierw o tn eg o bycia-dla-siebie, k tó re by d o p ie ro w tórnie otw ierało się ku d rugiem u; to, co m ożem y nazw ać ich byciem -dla-siebie, ich sam ośw iadom o­ ścią, po siad ają w spólnie ja k o je d e n niepodzielny Bóg; ale ow o «jeden» in teg ru je się zawsze ju ż (a nie d o p iero później) przez bycie-w zajem nie-dla-siebie. O jca n ie m o żn a zrozum ieć in a­ czej, ja k w rodzącym o d d a n iu siebie zro d zo n em u Synowi, Syna nie inaczej, ja k w byciu-dla- -O jca. O d d a n ie się O b u je s t znow u byciem -w zajem nie-dla-siebie, w księgach N ow ego Przy­ m ierza wyraźnie oddzielonym zarów no o d O jca, ja k i od Syna ja k o «D uch Święty», ja k o u o so ­ b io n e bycia-w zajem nie-dla-siebie i ja k o o d d a n ie siebie B oga ludziom ” - tam że 326 n.

(12)

nych. Ta Miłość, k tó ra jest z Boga, udziela się stw orzeniom ”62. Tak oto trynitarna Caritas zostaje rozlana w sercach63 pojedynczych istot pow o­ łanych do istnienia na obraz Boży, a równocześnie - w jeszcze pełniej­ szym wym iarze64 - m ałżeńska kom unia mężczyzny i kobiety zyskuje wyjątkową godność i zadanie: bycia w izerunkiem Boga, odzw ierciedle­ niem K om unii Osób Trójcy Przenajświętszej. W łączone w „ordo Cari­

tatis” m ałżeństw o bierze swój początek, sens i spełnienie w Trynitarnej

Tajemnicy65. Wynika stąd jednoznacznie, że już „z natury” w „institu­

tum m atrim oniale” - jeśli użyć słów Papieża z cytowanego przem ów ie­

nia do Roty Rzymskiej z 2003 r. - w przedziwny sposób splata się rze­ czywistość ludzka z rzeczywistością Boską66.1 dlatego w doświadczeniu małżonków bezw arunkow ego „bycia-wzajem nie-dla-siebie” - na obraz i podobieństw o Boże (analogia trynitarna) - am or coniugalis „ukazuje się jako coś, co p rzerasta zrozum ienie, co p rzerasta wszelkie przewidy­ wanie: obojgu miłującym przydarza się coś, co wykracza poza horyzont oczekiwań ich w zajem nego oddania się, co m imo to nie jest nieosobi- stym losem, lecz jest przeżywane jako wypływający z ich osobowej m i­ łości cu d”67.

C harak ter i dynam ikę kom unii m ałżeńskiej, a z nią ów niezwykły udział m ałżonków w tajem nicy życia O sób Boskich, par excellence określa m iłość68. W edle słów A postoła - „Bóg jest miłością [Caritas]: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim ”69. Nic dziwnego zatem , że przez aktualizację prawdziwej „amor coniugalis” - w osobo­ wym darze m ałżeńskim obopólnie udzielanym i przyjmowanym, gdzie każdy przejaw miłości pozostaje cząstką, refleksem i obrazem Caritas70 - realizuje się „Boży obraz i pobobieństw o”. W owym „byciu-wzajem- nie-dla-siebie” m ężczyzna i kobieta (m ąż i żona) stają się o d b l a s ­

62 J a n P a w e l II, L ist apostolski ,J\Lulieris dignitatem ”, n. 29. 63 Por. R z 5 ,5 .

64 „O b o je razem w swej szczególnej do sk o n ało ści stanow ią bogatsze podo b ień stw o Boga niż k ażde z n ich z o so b n a ” - B. H . H ä r i n g , N a u k a Chrystusa. Teologia m oralna, t. III, Po­ zn ań 1963,229.

65 Z o b . L ist d o rodzin, n. 8

66 W ym iar nadprzyrodzony zw iązku m ałżeńskiego, n. 5. 67 В a 11 h a s a r, dz. cyt., 269.

68 Por. P. A . B o n n e t , N e l segno d e ll’uom o: diritto e scienza n e ll’econom ia dei m a trim o ­

nio canonico, Q u a d e rn i „S tudio R o ta le ” 5 (1990) 16.

691 J 4 ,1 6 .

70 Por. J. G r z e ś k o w i a k , Centralne idee teologii m ałżeństwa, w: M ałżeństwo i rodzina

(13)

k i e m B o s k i e j j e d n o ś c i i w i e r n o ś c i , gdy urzeczywistniają swe kom unijne dobro {„bonum coniugum ”), i rów nocześnie n ad e r ekspre- sywnym o d b i c i e m s t w ó r c z e j m o c y B o g a , gdy w ypełniają ro ­ dzicielskie pow ołanie {„bonum prolis”) 11.

Boskie „mysterium Caritatis” oświetla przeto n atu rę i głęboki sa­ kralny sens każdego naturalnego m ałżeństw a, choć bez w ątpienia d o ­ skonalszą jego realizacją jest sakram ent („saeramentum m atrim onii”), w którym uobecnia się tajem nica Przym ierza i Łaski: tajem nica O d ku ­ pienia dokonanego przez Chrystusa w O fierze Krzyża72. D oniosłość niniejszych stw ierdzeń pozwala z pewnością lepiej zrozum ieć, dlacze­ go Jan Paweł II - „pod p rą d ” dzisiejszym tendencjom „pseudoperso- nalistycznym - z takim naciskiem przypom ina, że transcendencja od sam ego „początku” została w pisana w istotę związku m ałżeńskiego73.

IV. Wizja integralna czyli realistyczna

Przepisy „ius matrimoniale” K odeksu Prawa Kanonicznego z 1983 r., dotyczące zgody małżeńskiej, formy kanonicznej i innych warunków,

71 Przy św iadom ości g ranic analogii try n itarn ej (Trójca Św ięta i m ałżeństw o to dw ie rady­ k aln ie ró ż n e rzeczyw istości) o raz nied o sk o n ało ści fo rm u ł języka teologicznego „okazuje się, że p o jęcia i w yobrażenia, którym i posługujem y się dla w yrażenia i przybliżenia tajem nicy Trójcy Św ietej, m o żn a o d n ieść do tajem nicy m ałżeństw a. I ta k r ó w n o ś ć n a t u r y p r z y r ó ż n o ś c i o s ó b - osoby ró żn ią się p o ch o d zen iem i skierow ane są w m iłości ku sobie - now a fo rm a jed n o ści, w k tó rej liczba pojedyncza i m n o g a stanow ią je d n o (m y-jedność); m i- ł o ś ć j а к o p o z n a n i e «j a» w «t у» - uk ieru n k o w an ie n a d ru g ą o so b ę ja k o fo rm a istn ie­ n ia i realizacji w łasnej osobow ości, p o n iew aż «człowiek n ie m o że o d n aleźć się w p ełn i in a ­ czej, ja k tylko przez bezin tereso w n y d a r z siebie sam ego» (K D K 24); p ł o d n o ś ć m i ł o ś ć i - w łasne «ja» z a ta p ia się w «ja» drugiej osoby n a sk u te k czego pow staje trzecie «ja». Te w szystkie aspekty życia Trójcy Św iętej zn ajd u ją w m ałżeństw ie sw oją an alo g ię i odbicie [podkr. - A. E J” - tam że, 35.

72 Por. I o a n n e s P a u l u s II, Discorso del Santo Padre ai M em bri d el Tribunale della

R ota R o m a n a , C o m C an 18 (1986) / s. 26-30/, n. 3; Papież J a n Paw el II w sw oim n au cza n iu de m atrim onio p o d k re śla , że sa k ra m e n t m ałżeństw a je s t sk u te czn ą drogą, n a której C h ry stu so ­

w a łaska O d k u p ie n ia zap ew n ia m ałżo n k o m re a ln e uczestnictw o w K om unii T rynitarnej - p o r. t e n ż e , Discorso del S anto Padre ai docenti e studenti del Pontificio Istituto G iovanni Pa­

olo I I p e r S tu d i su M atrim onio e Familia (31 maggio 2001), A n th ro p o te s 17 (2001) /s. 185-

-188/, n. 3. Szerzej n a te m a t sa k ra m e n ta ln e g o w ym iaru m ałżeństw a: P a s t w a , Teologiczny

fu n d a m e n t sakram entalności m ałżeństw a: „in fie r i” oraz „in fa c to esse” (a rty k u ł u k aże się

w K w artaln ik u Praw no-H istorycznym „P raw o K an o n iczn e”); t e n ż e , Przymierze m iłości

m ałżeńskiej, 8-11.

(14)

koniecznych do ważnego zawarcia m ałżeństwa stanowią - już same w sobie (in abstracto) - znaczące naukowe dokonanie oraz przejaw wy­ sokiej kultury prawnej. W szelako nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kościelne kanony ukazują niezbywalną godność owej naturalnej insty­ tucji oczom współczesnego światu, by w wymiarze profetyczno-dydak- tycznym być swoistym apelem do świeckich społeczeństw (państw, o r­ ganizacji m iędzynarodowych) o ochronę i zabezpieczenie należnych jej praw. Toteż jest rzeczą ze wszech m iar zrozum iałą, dlaczego Jan Paweł II z taką konsekwencją - przede wszystkim wobec szacownego gre­ m ium audytorów i adwokatów Roty Rzymskiej - artykułuje potrzebę unikania szkodliwego f o r m a l i z m u w rozum ieniu i aplikacji od no ­ śnych norm kodeksowych74. W szak w konfrontacji z coraz bardziej agresywną kulturą indywidualistyczną, w czasach, kiedy powszechnie zanika świadomość najgłębszych fundam entów m ałżeństwa i rodziny75, tylko i n t e g r a l n a w i z j a o s o b y i m a ł ż e ń s k i e j „ c o m m u n i o

p e r s o n a r u m ” stanowi adekw atną - o partą na sile „prawdy” - „misyj­

ną” odpowiedź Kościoła.

Niewątpliwą oznaką w spom nianego form alizm u jest przeciwstawia­ nie, bez możliwości dokonania harm onijnej syntezy, osobowych aspek­ tów m ałżeństw a aspektom stricte prawnym. Jan Paweł II w znakomitym wystąpieniu z dnia 27. I. 1997 r., z okazji inauguracji kolejnego roku pracy Roty Rzymskiej76, przywołując personalistyczny obraz m ałżeń­ stwa nakreślony w Konstytucji „Gaudium et spes”77, stanowczo zdystan­ sował się od tego rodzaju tendencji w praktyce sądowej. W iodącą tezą tego wystąpienia było przypom nienie, iż w a l o r p r a w n y nie jest czymś zewnętrznym (autonom icznym ) w stosunku do międzyosobowej rzeczywistości m ałżeństwa, ale stanowi jej p r a w d z i w i e w e w n ę t r z ­ n y w y m i a r . Norm y J u s matrimoniale” pozostają w sposób konieczny

74 W ydaje się, że najm ocniej ów gios P ap ieża zabrzm iał w przem ów ieniu d o R oty R zym ­ skiej z dn. 2 1 . 1 . 1999 r. - zob. M iłość m ałżeńska, n. 4.

75 W ym iar nadprzyrodzony zw iązku m ałżeńskiego, n. 3.

76 Z ob. k o m e n ta rz e d o w/w przem ó w ien ia papieskiego: U . N a v a r r e t e, C o m m en ta ­

rium a d allocutionem Ioannis Pauli I I a d praelatos et officiales R otae Rom anae, die 2 7 ianuarii 1997 h abitam , P R M C L 86 (1997) 368-385; J. C a r r e r a s , C om m ento al discorso d i G iovan­ n i Paolo I I al Tribunale della R ota R o m a n a in occasione d e ll’apertura d e ll’a n n o giudiziario, IE

9 (1997) 774-782; H . H e i n e m a n n , D ie A nsprache Papst Johannes Pauls II. vom 27. Ja n u ­

ar 1997 vor der R ö m isch en R ota, D P M 4 (1997) 237-239; W. G ó r a I s k i, Walor praw ny m a ł­ żeństwa i jego wym iar osobowy. Przem ówienie papieża Jana Pawia I I d o R oty R zym skiej 27 1 1 9 9 7 r., lu s M a trim o n ia le 2 (1997) 95-100.

(15)

- nie mniej, nie więcej - jurydycznym wyrazem odnośnej rzeczywistości antropologicznej i teologicznej. Wynika stąd niedwuznacznie, iż rzeczy­ wistość tę - z racji rzeczonej „im m anencji” - należy stale mieć przed oczyma dla uniknięcia ryzyka dowolnych (błędnych) interpretacji78.

Personalistyczny horyzont nauki „de m atrom onio canonico” określa Papież, form ułując swą kluczową tezę, k tó ra daje się streścić w sło­ wach: f u n d a m e n t e m i z a s a d ą s t r u k t u r a l n ą p r a w n y c h r e l a c j i w m a ł ż e ń s t w i e j e s t a m o r c o n i u g a l i s 19. Ojciec św. wyraża przekonanie, iż świadom ość tej prawdy stwarza szansę staw ie­ nia czoła ważkiem u wyzwaniu naszych czasów, a m ianowicie, zadaniu integralnego ukazywania osobowych i prawnych aspektów m ałżeństw a kanonicznego - w ich harm onijnej koegzystencji. W szak służebny udział kanonistów i sędziów kościelnych w budow aniu cywilizacji m iło­ ści80, w której dobrem wspólnym jest „w artość osoby”, a „sercem ” m ał­ żeńska (rodzinna) „communio personarum ’m , postuluje nie tylko do ­ strzeżenie, ale n ade wszystko dostateczne ośw ietlenie im m anentnego profilu sprawiedliwości („ius com m unionis”)82.

W sytuacji, kiedy we współczesnym świecie zanika świadom ość n a­ turalnego i religijnego sensu zaślubin, a przedm iotem dyskusji są już nie tylko istotne przym ioty i cele „institutum m atrim oniale”, ale sam a w artość i użyteczność tej instytucji83, nie pozostaje nic innego, jak tylko

78 Por. A llo cu tio S u m m i Pontificis ad Indices, A d m in istro s A dvocatosque R otae R om anae

coram adm issos, C o m C an 29 (1997) n. 3.

79 Z o b . J a n P a w e f II, M iłość m ałżeńska, nn. 3, 4. T reść tego przem ó w ien ia p ap iesk ie­ go do R oty (z 1999 r.) m o żn a określić ja k o rek ap itu lację m ag isteriu m pro k lam o w an eg o we w cześniejszych alo k u cjach O jca św. n a te m a t praw nej relew ancji „am or coniugalis” (u p rz e d ­ n io ró w n ież w przyw ołanej alokucji z 1997 r.); zob. P a s t w a , Prawne znaczenie m iłości m a ł­

żeńskiej, 140-143.

80 D oniosłość tego - m otywowanego racjam i eklezjologicznymi - dzieła, k tó re stoi przede wszystkim przed sędziam i R oty Rzymskiej (,/n u n u s propheticum ”), podkreśla J a n P a w e ł II m.in. w alokucjach: Allocutio S u m m i Pontificis ad Iudices, Adm inistros Advocatosque Rotae R o ­

m anae coram admissos, C om C an 22 (1990) s. 3-7; Allocutio S u m m i Pontificis ad Iudices, A d m in i­ stros Advocatosque Rotae R om anae coram admissos, C om C an 26 (1994) s. 13-17.

81 Z o b . L ist do rodzin, nn. 12,13.

82 Por. A llo cu tio S u m m i Pontificis a d Iudices, A d m in istro s A dvo ca to sq u e R otae R o m a n a e

coram adm issos, C o m C an 29 (1997) n. 3; zob. te ż R . S o b a ń s k i , Kościół-prawo-zbawienie,

K atow ice 1979, 125-147; G . G h i r 1 a n d a, W prowadzenie do praw a kościelnego, przeł. S. K obiałka, K raków 1996, 29-49.

83 W tym k o n tek ście P ap ież w skazuje n a g ro źn e („ g o d n e u b o lew an ia i p o tę p ie n ia ”) zjawi­ sko agresyw nych k am p an ii p ropagandow ych, z w ykorzystaniem siły oddziaływ ania m ediów , k tórych celem je s t „d o p ro w ad zen ie do p rzy zn an ia sta tu s u m ałżeństw a tak że zw iązkom m ię­ dzy oso b a m i tej sam ej p łci” -M iło ś ć m a łż e ń s k a , n. 2; p o r. F C , n. 81.

(16)

niestrudzone głoszenie jedynej prawdy o m ałżeństw ie - wspólnocie wzajem nego d aru osób (mężczyzny i kobiety) w miłości. D latego też Jan Paweł II z całym przekonaniem proklam uje, iż właśnie a u t e n ­ t y c z n a m i ł o ś ć tw orząca na poziom ie ontycznym i egzystencjalno- -dynamicznym relacje między m ałżonkam i oraz między rodzicam i i dziećmi, relacje, które w swej istocie pozostają stosunkam i spraw ie­ dliwości, jest r z e c z y w i s t o ś c i ą p r a w n i e r e l e w a n t n ą 84. Przy­ m ierze m ałżeńskie z wyrażoną w nim wolą mężczyzny i kobiety wza­ jem nego osobowego obdarow ania się - , f o e d u s a m o r i s c o n i u -

g a ł i s ”, czyli obopólne przyrzeczenie sobie miłości wyłącznej, nieroze­

rwalnej i p łodnej85, konstytuuje p r a w n y w ę z e ł m i ł o ś c i 86. W prze­ ciwieństwie do budowanych na chwiejnych uczuciach i nietrwałej atrakcji psycho-fizycznej - a przez to pozbawionych fundam entu w e­ wnętrznej spójności - wolnych związkach, m ałżeństw o znajduje pod ­ stawę w ofiarnej miłości, k tóra jawi się, nie tylko jako obowiązek m o­ ralny, ale przede wszystkim jako zobow iązanie w znaczeniu ściśle prawnym („amore dovuto”&1). Z daniem Ojca św. nie sposób przecenić znaczenia tej konstatacji. W szak „zobowiązanie wzajem nie podjęte staje się z kolei czynnikiem dodatkow o um acniającym miłość, z której się zrodziło, przyczyniając się do jej trwałości, z korzyścią dla współ­ m ałżonka, dla potom stw a i dla całego społeczeństw a”88.

Integralną wizję owej doniosłej społecznie instytucji („institutum m a ­

trimoniale”) potw ierdza chrześcijańskie orędzie o zrodzonym z Miłości

sakram encie m ałżeństwa, w którym wzajemny osobowy dar małżonków um acnia Chrystusowa pieczęć nierozerw alnego węzła ,JFoedus Carita­

tis”. Tak oto mężczyzna i kobieta (m ąż i żona) zostają n a zawsze zwią­

zani wymagającym w ęzłem miłości wciąż odnawiającej się, hojnej, goto­ wej do poświęceń. W sytuacji zaś trudności czy kryzysów życia m ałżeń­ skiego, pom oc łaski Bożej - nie inaczej, jak na płaszczyźnie „amor

co-84 Por. A llo cu tio S u m m i Pontificis a d Iudices, A dm inistros A dvocatosque R otae R o m a n a e

coram adm issos, C o m C an 29 (1997) n. 3.

85 Por. M iło ść m ałżeńska, η. 4.

86 Por. A llocutio a d Sacrae R o m a n a e R otae Tribunalis Praelatos Auditores, Officiales et A d ­

vocatos coram adm issos, C o m C a n 14 (1982) n. 6.

87 W ypada zauw ażyć, że często używ ane przez Ja n a Paw ia II pojęcie „amore d o vu to ” (wt.), k tó re w języku polskim m o żn a o d d a ć te rm in e m „m iłość n a le ż n a ” lub „m iłość zobow ią­ za n a ”, odgryw a w iodącą ro lę w ukazyw aniu praw nej relew ancji „amor coniugalis” - por. C a r r e r a s , a rt. cyt., 778-781.

(17)

niugalis” - pozwala przezwyciężyć m om enty słabości i zagubienia, p ro ­

wadzi do oczyszczenia i w zm ocnienia kom unii m ałżonków89.

Punktem kulminacyjnym przywołanego papieskiego przem ówienia do Roty Rzymskiej z 1997 r. jest ważkie stwierdzenie, iż integralna wizja małżeństwa -zostaw iając „w tyle” szkodliwy formalizm tudzież minima- lizm pragmatyczny - bynajmniej nie reprezentuje koncepcji przesadnie wyidealizowanej. W prost przeciwnie, w swoim głęboko humanistycznym nastawieniu charakteryzuje się zdrowym r e a l i z m e m 90. Waga niniej­ szego stwierdzenia, poparta autorytetem najwyższego prawodawcy, każe zdecydowanie odrzucić pogląd, jakoby „idealizm” koncepcji personali- stycznej nie przystawał do form uł prawnych91, i podnosząc nupturientom „poprzeczkę” minimalnych wymogów kanonicznych, kłócił się z zabez­ pieczeniem powszechności naturalnego prawa do zawarcia małżeństwa92. Kapitalne znaczenie dla kościelnej dyscypliny małżeńskiej m a oparcie jej na r e a l i s t y c z n e j w i z j i o s o b y l u d z k i e j . Jeśli antropologia chrześcijańska rozumie persona hum ana” jako wolny i rozumny podm iot skierowany dynamicznie ku wszechstronnemu rozwojowi, mimo ułom no­ ści natury zdolny do odpowiedzialnych wyborów, osiągający ziemskie i nadprzyrodzone cele wysiłkiem własnym oraz z pomocą łaski Bożej - to i n t e g r a l n o ś ć niniejszego ujęcia przenosi się bezpośrednio na persona- listyczny obraz ,/natrimonium canonicum”93. Określona w kan. 1055 K o­ deksu z 1983 r. istota małżeństwa („wspólnota całego życia”) i koherentne

89 Por. J a n P a w e 1 II, Nierozerwalność małżeństwa dobrem wszystkich. Przemówienie do pra­

cowników Trybunału Roty Rzymskiej, L'O sservatore R om ano /wyd. poi./ 23 (2002) 4, /s. 33-35/,

n. 5; FC , n. 13. D ro g a wiernej miłości w m ałżeństw ie sakram entalnym , gdzie tiobecnia się tajem ­ nica O dkupienia, oznacza udział w krzyżu Chrystusa, który - zgodnie chrześcijańskim p a ra d o k ­ sem - „wiąże szczęście z akceptacją cierpienia w duchu wiary”. D roga ta oznacza zatem „przyję­ cie miłości C hrystusow ej”, k tó ra „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim po k ład a nadzieję, wszystko przetrzym a” (1 K or 13, 7) - 1 e n ż e, Wymiar nadprzyrodzony zw iązku m ałżeń­

skiego, n. 5.

90 Z o b . A llo cu tio S u m m i Pontificis ad Indices, A dm in istro s A dvocatosque R otae R o m a n a e

coram adm issos, C o m C an 29 (1997) n. 4.

91 N ie sposób przejść ob ojętnie n ad ew identnie pesymistyczną konstatacją U . N a v a r r e t e w związku z papieskim apelem o odejście o d antagonizow ania („przeciw staw iania”) aspektów personalistycznych i praw nych w stro n ę budow ania ich harm onijnej syntezy: J )ir e i che nella

trentina d ’anni passati dal Concilio a d oggi questa contrapposizione ha costituito la c r u x della dot- trina e della giurisprudenza matrimoniali, senza che n é la dottrina n é la giurisprudenza siano state capaci di trovare ancora una «sintesi armoniosa» di tutti gli elementi in gioco. E le conseguenze so­ no state notevolm ente negative” - art. cyt., 375.

92 Por. K P K 1983, kan. 1058; p o r. C a r r e r a s , art. cyt., 781 η.

93 Z o b . D . D e С а г о, L a fo rm a zio n e e la vita della coppia nel m atrim onio cattolico, M E 1 1 7 (1 9 9 2 ) 337-355.

(18)

z nią pojęcia: „istotne przymioty”, „istotne elementy”, „istotne prawa i obowiązki małżeńskie” - przez realistyczne zakreślenie granic i możliwo­ ści obciążonej grzechem ludzkiej natury, z uwzględnieniem skutecznej po­ mocy łaski Bożej - zakłada powszechną dostępność i naturalną zdolność osób do realizacji ich powołania małżeńskiego94. Dlatego też polski Pa- pież-prom otor „personalizmu” konsekwentnie naucza, że wezwani w nie­ odwołalnym foedus amoris coniugalis” do tego, by - obok przeżywania radości „spełnienia” - pokonywać nieuniknione ciężary i trudności życia małżeńskiego, mężczyzna i kobieta urzeczywistniają w małżeństwie kano­ nicznym, w pełni realistyczny, prawny obowiązek miłości ofiarnej95.

Zakończenie

W ierne swojemu posłannictw u urzeczywistniania w Chrystusie bo- sko-ludzkiej „C om m unio”, kanonistyka i orzecznictwo kościelne w no­ szą swój w kład w budow anie „cywilizacji m iłości”. U niwersalizm tej posługi, wyrażony eklezjalnym „munus propheticum ” ogniskuje się w trosce o ochronę i prom ocję godności rodziny (m ałżeństwa) - „pod­ stawowej kom órki społecznej”, którą Jan Paweł II z całym p rzek on a­ niem określa dziś „pierwszą drogą Kościoła”. W szelako, w obliczu po ­ głębiającego się współcześnie „kryzysu praw dy”, doktryna i juryspru­ dencja stoją przed szczególnym wyzwaniem. Agresywne prądy indywi­ dualistycznej „anty-kultury”, kreujące m entalność zlaicyzowaną („ni­ hilizm ”, „utylitaryzm ”), i w konsekwencji nieuniknione zderzenie „cy­

94 A llo cu tio S u m m i Pontificis a d Iudices, A dm inistros A dvocatosque R otae R o m a n a e coram

adm issos, C o m C an 29 (1997) n. 4.

95 Z ob. A llo cu tio S u m m i Pontificis a d Praelatos Auditores, A dm inistros A dvocatosque R o ­

tae R o m a n a e coram adm issos, C o m C an 19 (1987) /s. 3-8/, nn. 2 ,4 -7 ; A llocutio S u m m i Pontifi­ cis a d Praelatos Auditores, A dm in istro s A dvocatosque R otae R o m a n a e coram adm issos, C o m ­

C an 20 (1988) /s. 69-75/, nn. 4-5. W k o m en tarzu do niniejszych, często cytow anych alokucji papieskich, w k o n tek ście p y tan ia o zdolność d o m ałżeństw a, Z . G r o c h o l e w s k i - szcze­ gólnie w o d n ie sie n iu do zw iązku sa k ra m e n ta ln e g o - p o d k reśla, że n ie m oże być uw ażany za niew ażny zw iązek tru d n y lub nieszczęśliwy: „W tym sensie, w św ietle zało żeń an tro p o lo g ii chrześcijańskiej, k tó re stanow ią b azę w iedzy p raw a k anonicznego, m ieści się w granicach n o rm aln o ści to, że zaw ierający m ałżeństw o, m ając w sobie «zalążek życia w iecznego i pow o­ łan ie d o uczynienia w łasnym i w artości tran scen d e n tn y c h » , je s t w ew nętrznie zraniony przez grzech, pod zielo n y i p o d różnym i a sp ek tam i słaby i n iedoskonały (byleby tylko isto tn ie nie zo stała d o tk n ię ta je g o zdolność ro zu m u i/lub w oli). Je st o n bow iem pow ołany do po d jęcia w alki i zw yciężania c ia ła ” - Sakram ent m ałżeństwa: fu n d a m e n t teologiczny prawodawstwa k o ­

(19)

wilizacji m iłości” z „cywilizacją śm ierci”, wyznaczają kanonistom i k o ­ ścielnym sędziom szczególny obowiązek afirm ow ania hum anistycz­ nych i religijnych w artości m ałżeństwa.

W alokucji do R oty Rzymskiej z 2003 r. Papież z naciskiem p o d k re­ śla, że skoro m ałżeństw o jest sakram entem , a co najm niej zaw iera „ukryty ch arak ter sakralny”, w kościelnym porządku prawnym nie m o ­ że być m iejsca na „im m anen tną”, świecką wizję m ałżeństw a96. Ta wy­ powiedź najwyższego Prawodawcy wpisuje się w jego m agisterialny wysiłek uwypuklania osobowych aspektów „matrimonium canonicum ”, które w swym „integralnym ” ujęciu im plikują w pełni realne wymogi dyscypliny kanonicznej. Kduczowe zaś w tej osobowo-realistycznej wi­ zji „totius vitae consortium ” jest i pozostaje przyznanie w aloru praw ne­ go m iłości m ałżeńskiej, tej samej miłości, k tóra - na mocy sakram en ­ talnego uczestnictw a w „mysterium Caritatis” - nadaje m ałżonkom godność i zadanie: odzw ierciedlania Trynitarnej K om unii Osób.

D ie p e r s o n a lis tis c h e S ic h t d e r E h e : e in I d e a lis m u s o d e r e in R e a lis m u s ? Z u s a m m e n f a s s u n g

D ie K a n o n is tik u n d J u r is p r u d e n z g e h e n h e u te e in e r s tä n d ig w a c h s e n d e n K rise e n t ­ g e g e n , d ie sic h a n e r s te r S te lle a ls e in e K rise d e r W a h rh e it d a rs te llt. D ie a g g re ssiv e n S trö m u n g e n d e r in d iv id u a lis tisc h e n A n ti-K u ltu r, d ie e in e s ta rk s ä k u la ris ie re M e n ta ­ litä t (N ih ilis m u s u n d U tilita ris m u s ) k r e ie re n , e rle g e n d e n K a n o n is te n u n d k irc h lic h e n R ic h te r n e in e n b e s o n d e r e n P flic h t a u f, d ie h u m a n is tis c h e n u n d re lig iö s e n W ë rte d e r E h e z u p r o m o v ie re n . In d e r A n s p ra c h e v o r d e r R ö m is c h e n R o ta v o m 30. J a n u a r 2003 h e b t d e r P a p s t J o h a n n e s P a u l II h e rv o r, d a ss d ie E h e e in S a k r a m e n t ist o d e r z u m in d e s t d e n h e ilig e n W e s e n s c h a ra k te r d e s „ A n fa n g s ” in sich trä g t. A u s d ie s e m G r u n d e g ib t es in d e r k irc h lic h e n R e c h ts o r d n u n g k e in e n P la tz f ü r e in e im m a n e n te u n d r e in w e ltlic h e S ic h t d e r E h e . D ie s e A u s sa g e d e s G e s e tz g e b e rs w ird in se in e le h r a m tlic h e n A n s tr e n ­ g u n g e n e in g e s c h rie b e n , u m d ie p e r s o n a le n A s p e k te v o n „m a tr im o n iu m c a n o n ic u m ” b e s s e r z u G e ltu n g z u b rin g e n , w e lc h e d ie völlig r e a le n ( k e in e id e a lis ie rte n !) A n f o r d e ­ r u n g e n d e r k a n o n is tis c h e n D isz ip lin im p liz ie re n . B e d e u ts a m in d ie s e r p e r s o n a l- r e a li­ stis c h e n S ic h t d e r „totius vita e c o n s o r tiu m ” ist d ie A n e r k e n n u n g e in e r re c h tlic h e n R e le ­ v a n z d e r e h e lic h e n L ie b e , d e r s e lb e n L ie b e , d ie d e n E h e g a tte n - k r a ft d e r s a k r a m e n ta ­ le n T e ilh a b e in „ m ysterium C a rita tis” - d ie W ü r d e u n d A u fg a b e e r te ilt, d ie K o m m u n io n d e r P e r s o n e n v o n T rin itä t w id e rz u sp ie g e ln .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sceptycyzm nie jest tym samym co idealizm, gdyż z tego, że w coś można wątpić, nie wynika, że to, w co można wątpić, jest zależne od umysłu ludzkiego; z drugiej jednak

Na Ziemi jest jednak inaczej, ale protestowanie przeciw tutejszemu złu niczemu nie zaradzi. Leibniz odsuwa na bok problem, czy zło na Ziemi zacho- dzi w zgodzie z wolą Boga, czy

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Jest to swego rodzaju wymia- na, w której pełna inicjatywa należy zawsze do Boga, ale jak widzieliśmy przy innych okazjach, w pewnym sensie potrzebuje On również Maryi, potrzebuje

Church examined and approved by the Most Holy Governing Synod, and published for the Use of Schools and of all Orthodox Christians, by order of His Imperial Majesty, w:

Z powyższego wynika również, że produkty wyobraźni, a zwłaszcza myśle­ nia intuicyjnego, noszą charakter „przejściowy", w odróżnieniu od myślenia logicznego,

In Chapter 5 we first introduce an attention model that is able to find salient parts in the environment and efficiently group them in order to detect and segment objects without

Wielka Emigracja -fala uchodźców, którzy po upadku powstań udali się na Emigracje do Francji i Wielkiej Brytanii.. Powstały dwa nurty polityczne: