• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn teologicznomoralny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn teologicznomoralny"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Pryszmont

Biuletyn teologicznomoralny

Collectanea Theologica 48/2, 111-125

1978

(2)

C ollectan ea T h eologica 48(1978) fa se. II

BIULETYN TEOLOGICZNOMORALNY

Z aw artość: I. W YPO W IEDZI P A P IE S K IE . Ż ycie e w a n g elicz n e a e w a n g e liz a ­ cja. II. SP R A W O Z D A N IA . S em in a riu m n a u k o w e m o ra listó w p olsk ich . III. Z N O W SZYC H P U B L IK A C JI. 1. W k ieru n k u od n o w y . A. T eologia m oralna fu n d a m en ta ln a . B. P o w o ła n ie ch rześcija ń sk ie. — 2. Ż ycie z w iary. —. 3. T eologia m a łżeń stw a . — 4. N a śla d o w a n ie św ię ty c h *.

I. W Y PO W IEDZI P A P IE SK IE (A A S 68, 1976, nr 8, 11) Ż y cie e w a n g e lic z n e a e w a n g eliza c ja

E w a n g eliza cja jako za d a n ie ca łeg o K ościoła w ch o d zi sw o im i k orzeniam i głęboko w ży cie osob y, w ży cie w e w n ę tr z n e chrześcijan ina. N ie m oże być pojm ow an a jak o fu n k cja dołączona do ży cia lu b in teresu ją ca ty lk o grupę fa ­ ch ow ców od g ło szen ia S ło w a B ożego. N a w et k ie d y m ów i się o ty ch , którzy p o św ię c ili się w sz czeg ó ln iejszy sposób ap o sto lstw u , ow a w ięź ew a n g eliza c ji z ż y d e m o k a zu je się jeszcze siln iejsza , a p ro fil d u ch ow y teg o życia ty m p eł­ n iej w y ra ża sen s p o w o ła n ia ca łeg o lu d u B ożego. „W iara b o w iem ży w a jest w iarą p ro m ien iu ją cą ” — g ło si p ap ież na k on gresie p ośw ięco n y m e w a n g eliza ­ cji i ro zw o jo w i lu d zk iem u (31.X.76. S a lu ta a v o i, s. 650— 653) — a „K ościół w ierzą cy je s t M atką i N a u c z y c ie lk ą ”. B óg u czy n ił n as n ie ty lk o p rzyjaciółm i i u czestn ik a m i sw e g o K ró lestw a , lecz ró w n ież św ia d k a m i i k rzew iciela m i (s. 651). P red esty n u je n as do tego zadania sam o im ię ch rześcija n (s. 652).

W ew n ętrzn a treść ch rześcija ń sk ieg o pob ytu z o sta je w szczególn y sposób u w y d a tn io n a i u sy m b o lizo w a n a w życiu p o św ięco n y m B ogu (p rzem ów ien ie do w y ższy ch p rzełożonych zak on ów i in sty tu tó w , 9.X.76, L a v is ita , s. 656— 659). Ż y cie e w a n g e lic z n e je s t życiem d la dobra ca łeg o K ościoła. Ż y cie „k on se­ k ro w a n e” ob ja w ia ży w ą ob ecn ość K ościoła, który jest lu d em B ożym , p o w o ­ ła n y m przez B oga w m o cy D u ch a Ś w ię te g o i z w ie lk ą o b fito ścią darów (s. 657). T o w sz y stk o w y m a g a ży w ej w ię z i z b isk u p a m i d iecez ja ln y m i i tę w ię ź p ogłęb ia (tam że).

Z w ra ca ją c się do an a lo g iczn eg o a u d ytoriu m (6.XI.76, D a m e s i o rm ai, s. 670—673) papież rozw ija m y śl o szczeg ó ln iejszej jed n ości z K o ścio łem tych , którzy w y b r a li ż y c ie p o św ięco n e B ogu. P o d k reśla przy tym papież dw a a sp ek ­ ty tej praw dy: „w asze ż y c ie je s t k roczen iem za C h rystu sem ” oraz: „ w y j e ­ ste ś c ie św ia d k a m i E w a n g elii” (s. 671). P ó jśc ie z a C h rystu sem p osiada b ogatą treść, którą p ap ież sprow adza do trzech p unktów . P o p ierw sze C h rystu s jest N a u czy cielem , w ię c pójść za C h rystu sem ozn acza stać się Jego u czniem . P o drugie C hrystus jest Ż yciem i jako ta k i jest n a jw y ższy m szczy tem i w zorem

* R ed ak torem n in iejszeg o b iu le ty n u jest ks. Jan P r y s z m o n t , W ar­ szaw a.

(3)

1 1 2 B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O B A L N Y

życia; w y n ik a stąd k o n ieczn ość u p od ob n iającego zjed n o czen ia z N im . Po tr z e ­ c ie C hrystus jest P a n em , stąd p ó jście za C h rystu sem ozn acza w iern ą i odda­ na służbę, o c zy w iście n ie w duchu n ie w o ln ic tw a , le c z w duchu m iło ści i p rzy ­ jaźn i. D ru gi ap sek t życia k o n sek ro w a n eg o (św ia d ectw o E w an gelii) w y ra sta org a n iczn ie z p ierw szeg o . P ó jście za C h rystu sem n ie ogranicza s ię b o w iem ■do w y m ia r u czysto w ew n ę tr z n e g o i n ie m o że b yć za cie śn io n e do w zn io słej, lecz ty lk o osobistej w ię z i z C hrystusem . M u si ono k on ieczn ie o d b ijać się na zew n ątrz i rozszerzać się w sp osób n a tu ra ln y n a całą sferę d ziałania, także sp ołeczn ego (s. 671). Ż y cie e w a n g elicz n e posiada ze sw ej isto ty ch arak ter m i ­ sy jn y i p ozostaje w ścisły m , n iero ze rw a ln y m zw ią zk u z N o w y m P rzyk azan iem . Z a ch o w u ją c w m o cy to w szy stk o , co zostało w yżej p o w ied zia n e, n ależy także m ieć na u w ad ze p e w n e fu n d a m en ta ln e w y m a g a n ia , od k tórych za leży sk u teczn e p row ad zen ie d zieła e w a n g eliza c ji (p rzem ó w ien ie do Z akonu B r a ­ ci M n iejszych K ap u cyn ów , 12.VII.76, S ia m o lie ti, s. 501— 504). P ie r w sz e w y ­ m agan ie to p rym at b y c ia przed a k ty w n o ścią . W yn ik a to stąd, że e w a n g e liz a ­ cja w y m a g a św ia d ectw a , a św ia d ectw o zak ład a d o św ia d czen ie w y n ik a ją ce z g łę b i życia, z u n ii z C hrystusem . D ru gie w y m a g a n ie to k o n ieczn ość blisk ości z ludem , k o n ieczn ość ży cia b lisko z m a ły m i, pok orn ym i i u b ogim i, o b cią żo ­ n y m i pracą. T rzecie w y m a g a n ie d oty czy w ie r n o śc i n a m iestn ik o w i C hrystusa i jed n o ści z b isk u p am i. E w a n g eliza cja n ie je s t sp raw ą p ry w a tn ą , lecz jest d ziełem d ok o n y w a n y m w im ien iu K ościoła, p on iew aż za d a n ie to zostało przez C hrystusa p o w ierzo n e K ościołow i. N ie ch od zi tu b yn ajm n iej o czysto fo rm a l­ ną u leg ło ść w duchu leg a lizm u , lecz o p ełn ą w sp ó ln o tę u m ysłu , serca i d zia ­ ła n ia , op artą o jed n ość n a u cza n ia K ościeln ego (s. 502). T ylk o przy zach ow an iu ty ch w y m a g a ń w szelk a d zia ła ln o ść ew a n g eliza c y jn a b ęd zie słu żyła isto tn ie b u ­ d ow an iu K ościoła ■— in a e d ific a tio n e m e t n on in d e s tr u c tio n e m (s. 503). ,

k s. J e r z y B ajda, W a r sza w a

II. SPR A W O Z D A N IA

S em in a riu m n a u k o w e m o ra listó w p olsk ich

W g o ścin n ych m urach zab liźn iającego sw o je rany po pożarze W yższego S em in a riu m D u ch o w n eg o w L u b lin ie o d b y ło się w dniach 21 i 22 czerw ca 1977 d o roczn e sp o tk a n ie m o r a listó w p olsk ich . P rzy b y li na n ie ks. bp S. В a - r e ł a·, ks. bp St. S m o l e ń s k i , w y k ła d o w c y te o lo g ii m oraln ej K U L , A TK , in sty tu tó w d iecez ja ln y ch i zak on n ych , a le n ie w sz y sc y , p o n iew a ż sesja z b ie ­ gła się z za k o ń czen iem roku w sem in a ria ch duch ow n ych . Z aproszeni b y li ta k ż e stu d en ci-d o k to ra n o i sp ecja lizu ją cy s ię w tej d y scy p lin ie. Ks. kard. K. W o j t y ł a i ks. bp H. 'G u 1 b i n o w i с z n a d e sła li u sp ra w ied liw ien ie sw o jej n ieob ecn ości.

P o sied zen ie o tw o r z y ł p rzew od n iczący s e k c ji m o ra listó w p olsk ich ks. doc. dr hab. Fr. G r e n i u k, rektor W yższego S em in ariu m D u ch ow n ego w L u b li­ n ie, u k a zu ją c program zjazd u jak o d alszy ciąg k ra k o w sk ieg o sp otk an ia sprzed roku. O góln y tem at, u sta lo n y przez zarząd sek sji, brzm iał W s p ó ln o to w e

a s p e k ty m o ra ln o śc i c h r z e śc ija ń sk ie j. P o m y śla n y b y ł jako m on graficzn e drą­

żen ie p rob lem ów e ty k i sp ołeczn ej. T ok prac tegoroczn ego sem in a riu m o b e j­ m ow ał:

— dw a r e fe r a ty n a p len u m , k tórych op racow an ia p o d jęli się ks. dr hab. S. R o s i k z L u b lin a oraz ks. dr T. S i k o r s k i z W arszaw y;

— d y sk u sję w g ru p ach pod p rzew o d n ictw em ks. doc. dr. hab. St. W i t k a z L u b lin a oraz k s. dr. S. Z y g a r o w i с z a z P r z e m y śla (w za stę p stw ie nieob ecn ego z p ow od u ch orob y ks. doc. dr. hab. W. S ł o m k i ) ;

— od czy ta n ie i p rzed y sk u to w a n ie k o m u n ik a tó w n au k ow ych , do k tórych w drodze w y ją tk u p o stan ow ion o za lic z y ć list jed n ego z n ieo b ecn y ch m o ra li­ stó w k ry ty czn ie u sto su n k o w u ją c y się do p ro b lem a ty k i zjazdu.

(4)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

113

R efera t p ierw szy na tem a t W s p ó ln o to w y c h a ra k te r m o ra ln o śc i c h r z e ś ­

c ija ń s k ie j w p is m a c h O jc ó w K o śc io ła p rzed ło ży ł ks. dr hab. S. R o s i k , n ie

u k ryw ając, że te m a t p ierw o tn ie p o m y śla n y b y ł jako przekrój c a ło śc io w y przez d zieje m y ś li ch rześcija ń sk iej. A b y u n ik n ąć p obieżnej czy p od ręczn ik ow ej sp raw ozd aw czości, z d ecy d o w a ł się n a o p ra co w a n ie m o n o g ra ficzn e n ie w ie lk ie ­ go, lecz w io d ą ceg o w sw o im zn aczen iu w y c in k a . S ta ło się to zresztą w zg o ­ d zie z za lec en ia m i K ościoła, b y się g a ć do p rzek azów i źró d eł sto ją cy ch n a j­ b liżej zb aw czego zd arzen ia sp ełn io n eg o w C h rystu sie. Z n a czen ie ty c h p ie r w ­ szych „ św ia d k ó w w ia r y ” ( K l e m e n s R zym sk i, I g n a c y A n tioch eń sk i, P o l i k a r p , P a p i a s z, B a r n a b a , H e r m a s , autor L is tu d o D iogn e-

ta , autor D idach é) je s t n ajw yższe, skoro le g ity m u ją się w ia ro g o d n ie jako

u czn io w ie lu b słu ch a cze ap ostołów .

Przez „ w sp ó ln o to w y ” a sp ek t życia m oraln ego rozu m ie au tor ten asp ek t eto su ch rześcija ń sk ieg o , k tóry w ią ż e się z d zia ła n iem m o ra ln y m czło w ie k a jako isto ty sp ołeczn ej, tj. is to ty w sw ej stru k tu rze b y to w ej i w sw y ch fu n k ­ cjach o so b o w y ch z k on ieczn ości od n iesion ej do „Ty” B o g a -S tw ó r c y oraz do „ty” drugiego czło w ie k a w z ię te g o jed n o stk o w o i sp ołeczn ie. Z p ism i p o g lą ­ d ów o jc ó w a p ostolsk ich r eferen t p ra co w icie w y d o b y ł p rzesłan k i i sfo rm u ło ­ w an ia, k tó re u k a z y w a ły to „ w sp ó ln o to w e ” p o w ią za n ie z C h ry stu sem i jego ludem . In icja cją w ię z i w sp ó ln o to w ej z C h rystu sem je s t ch rzest, p rak tyczn ym jej w y ra zem — a k ty w ia ry , n a d ziei i m iło ści p osu n iętej aż do m ęczeń stw a . Chrzęścijam in w sw y m n o w y m b y cie i działan iu tw o rzy g łęb ok ą w ię ź z C hry­ stu sem . W sp óln ota ta m a o c zy w ście sw o je rep erk u sje tak że w w y m ia rze h o ­ ryzon taln ym życia czło w ie k a , b o w iem przez b y to w a n ie w C h rystu sie ch rześ­ c ija n ie zjed n oczen i są rów n ież w e w n ę tr z n ie m ięd zy sobą w jed n o cia ło C hry­ stu so w eg o K ościoła. W szelk ie im p e r a ty w y m oralne, ja k ie stąd płyn ą, m ają ch arak ter w sp ó ln o to w y .

A utor zeb ra ł i p o d k reślił zw ła szcza te elem en ty , k tóre w sposób d u ch o­ w y i w e w n ę tr z n y rea lizu ją w sp ó ln o to w y w y m ia r sp o łeczn o ści M isty czn eg o C ia­ ła i sta n o w ią ja k b y o n tologiczn ą i a n trop ologiczn ą p o d sta w ę ch rześcijań sk iej eg zy sten cji. N a tej p o d sta w ie sy tu u je się w id zia ln a stru k tu ra M istycznego ciała łą czą ca w m iło ści lu d zi z B ogiem i lu d zi m ięd zy sobą (diakon ia), w e w sp ó ln o to w y m sp ełn ia n iu k u ltu i o fia r y (leitu rg ia ) i w e w sp ó ln o to w y m ś w ia ­ d ectw ie (m a rty r ia ). D ysk u sja w y k a za ła , jak ż y w e za in tereso w a n ie w zb u d ził refera t i jak c h ę tn ie w id zian o b y ro z w in ię c ie i p o g łęb ien ie je g o prob lem atyk i. Spośród u czestn ik ó w , k tórzy głos zab ierali, jed n i p ragn ęli u ściślen ia p ojęcia „ w sp ó ln o to w o ść”, drudzy u ch w y cen ia zn a czen ia za g a d n ien ia d la w y k ła d u d zi­ siejszej te o lo g ii m oralnej oraz roli, ja k ą refe r a t w in ie n sp ełn ić w o d n iesien iu do o g ó ln eg o tem atu sem in ariu m n au k ow ego, in n i w reszcie w y s u w a li p ytania o zależność id ei p atry sty czn y ch od N o w eg o T esta m en tu , o ro lę D ucha ś w ię ­ tego, o h u m a n isty czn y w y m ia r życia w sp ó ln o to w eg o w ep oce p o a p o sto lsk iej. P od n iesion o te ż w ą tp liw o śc i, czy dość w y ra źn ie w refera cie od różn ion o etos od etyk i, a sp ek ty so cjo lo g iczn e starożytn ej g m in y ch rześcija ń sk iej od a sp ek tó w teologiczn ych .

W god zin ach p op ołu d n iow ych d y sk u sja toczyła się w dw u m n iejszy ch k r ę ­ gach w o k ó ł zagad n ień : W s p ó ln o to w e a s p e k ty sa k r a m e n tu p o je d n a n ia oraz

D u ch ow ość c h rz e śc ija ń sk a a w s p ó ln o to w y c h a r a k te r ż y c ia m o ra ln eg o . P iszący

sp raw ozd an ie p rzy słu ch iw a ł się d y sk u sji w drugiej gru p ie, gd zie raczej sk o n ­ cen tro w a n o rozw ażan ia w o k ó ł o k reślen ia ro li w sp ó ln o ty w życiu m oralnym . Isto tę z a g a d n ien ia k rótk o u ją ł ks. S t. O l e j n i k stw ierd zając, że m oralność n ie d zieje się w próżni, le c z „ w e w sp ó ln o c ie — k u w sp ó ln o cie — ze w sp ó ln o ­ tą ”. A n ty n o m ia m ięd zy w sp ó ln o tą a osobą je s t pozorna, gd yż dobro w sp ó ln o ­ ty je s t dobrem osoby. J e st to ro d za jo w o to sam o dobro.

N a zak oń czen ie p ierw szeg o dnia obrad ks. dr B. I n 1 e n d e r u d zielił in form acji d otyczących zbiorow o o p ra co w y w a n eg o p odręcznika te o lo g ii mo­ raln ej. K s. prof. S t. O l e j n i k p rzed sta w ił sp raw ę w y d a n ia ak t K ongresu T eo lo g ó w M oralistów w K rak ow ie z 1974 roku oraz p rzygotow an ego przez

(5)

J 14 B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

sieb ie p odręcznika teo lo g ii m oralnej. Ks. doc. dr hab. J. P r y s z m o n t z ok azji d ziesiątej rocznicy u k a zy w a n ia się B iu le ty n u te o lo g iczn o m o ra ln eg o , za w iera ją cy ceg o a n a lizy w a żn iejszy ch d ok u m en tów S to lic y A p o sto lsk iej, sp ra­ w ozd an ia z im prez teologiczn om oraln ych w kraju i za granicą, a tak że p rze­ glą d y n o w szy ch p u b lik a cji, p rzek azał zebranym , że u kazało się ju ż 38 n u m e­ ró w b iu lety n u , razem 760 stron drobnego druku, co sta n o w i p ok aźn y tom in ­ fo rm a cji teologiczn om oraln ej.

D ru gi p rogram ow y referat na tem a t W s p ó ln o to w y c h a ra k te r m o r a ln o - ści c h r z e ś c ija ń s k ie j w u ję c iu m a g is te r iu m K ościoła i w sp ó łczesn ej te o lo g ii m o ­

r a ln e j p rzed łożył ks. dr T. S i k o r s k i . Z d an iem referen ta, w sp ó ln o to w o ść

n ie je s t w y łą c z n ie zn a m ien iem życia ch rześcijań sk iego. M oraliści m a r k si­ sto w scy ek sp o n u ją ją z podobną stan ow czością jako jed en z w y ró żn ik ó w sw o jej ety k i. N ie w y sta rczy za tem p o w ied zieć, że m oralność ch rześcijań sk a m a ch arak ter w sp ó ln o to w y . T rzeba k o n ieczn ie ok reślić sp ecy ficzn ie c h rześ­ c ija ń sk ie ja k o ści tego k szta łtu istn ien ia, k tóre ok reśla m y m ia n em w sp ó ln o ty ch rześcijań sk iej. Inaczej ła tw o u lec n acisk om p ozateologiczn ych znaczeń.

N a k a n w ie m a g istra ln y ch d ok u m en tów (L u m en g e n tiu m , G a u d iu m ■: e t

sp es) autor dow odzi, że isto tn ą cech ą życia ch rześcija ń sk ieg o jest b y cie w e

w sp ó ln o cie ek lezja ln ej. Z n aczen ie w ątk u ek lezja ln eg o je s t fu n d a m en ta ln e, choć w sp ó łczesn a te o lo g ia m oralna (także w P o lsce) w cią ż je szcze skłonna jest ek sp on ow ać w ą tk i so cjo lo g icz n e i filo zo ficzn o -a n tro p o lo g iczn e. P rzyczyn ą teg o stan u rzeczy jest d łu g o trw a ły ju ż brak b lisk ieg o k on tak tu teo lo g ii m o­ raln ej z teo lo g ią d ogm atyczn ą i b iblijną. W sp óln otow y ch arak ter m oraln ości ch rześcija ń sk iej u ja w n i się w p ełn i, gdy ecclesia , lu d B oga, K ró lestw o B oże, o b razy ow czarn i, ro li up raw n ej, b u d o w li B ożej, organ izm u czy M istycznego C iała C hrystu sa zy sk a ją so b ie n ie ty lk o p ełn e p raw o o b y w a te ls tw a w teo lo g ii m oraln ej, a le stan ą się cen tra ln y m i w y zn a czn ik a m i ch rześcijań sk iej stru k tu ry istn ien ia , fu n d a m en ta ln ą norm ą p ostęp ow an ia. K szta łt K o ścio ła -w sp ó ln o ty pozostaje u n iw ersa ln y m m o d elem eg zy sten cji zb aw ion ych . N ie jest to b y ­ n a jm n iej id e a ł fa k u lta ty w n y . C ytow an e za soborem o k reślen ia K ościoła m a ­ ją w p ła szczy źn ie m oraln ej charakter norm atyw n y. R eferen t z ca ły m n a c i­ sk iem p od k reśla, że isto tn ą cechą życia ch rześcija ń sk ieg o jest b y c ie w e w s p ó l­ nocie ek lezja ln ej, gdzie życie ch rześcija ń sk ie zn ajd u je sw o je źródło, rozw ój i d o p ełn ien ie. W b adaniach teologiczn ych nad p ro b lem a ty k ą m oraln ą tę p ersp ek ty w ę ek lezjo lo g iczn ą p ow in n o się w n a leży ty m stop n iu u w zględ n ić.

■ T aką o rien ta cję coraz w yraźn iej p rzyb ierają n a jw a rto ścio w sze n u rty w sp ó łczesn ej teologii. W ym ow n ym tego p rzyk ład em jest adhortacja papieża P a w ł a VI E w a n g elii n u n tia n d i z 8.XII.1975 r., w której p y ta n ia d otyczące w sp ó ln o to w eg o ch arak teru m oraln ości ch rześcijań sk iej zn a jd u ją od p ow ied ź zn aczn ie p rzew yższającą d an e k o n sty tu cji L u m en g e n tiu m oraz G a u d iu m e t

sp es. N a p ytan ie, czy m oraln ość ch rześcija ń sk a m a ch arak ter w sp ó ln o to w y ,

o d p ow ied ź je s t tw ierd ząca. A le tuż za n ią podąża isto tn e d op ełn ien ie: id zie o taką w sp ó ln o tę, która b y z n a tu ry sw ej b yła „znakiem p rzem ian y i n o w o ­ ści życia, tj. o K ościół, w id z ia ln y sak ram en t z b a w ie n ia ” i o tak ą w sp ó ln o tę, która by jako znak K ościoła p ozostaw ała w ścisłej, natu raln ej w ię z i z k o n ­ kretam i życia.

W d y sk u sji nad refera tem z jednej stron y w d zięczn ie przyjęto to z d e c y ­ dow an e p o d k reślen ie ek lezja ln eg o w y m ia ru m o ra ln o ści ch rześcija ń sk iej, z dru­ giej zaś stro n y stan ow czo broniono się przed ad m on icjam i u d zielo n y m i w· r e ­ fe r a c ie środ ow isk u polsk iem u .

D o p ełn ien iem obrad i d ysk u sji p lenarnej drugiego dnia b yło od czytan ie k o m u n ik a tó w n au k ow ych p rzygotow an ych w zw iązk u z tem a ty k ą zjazdu. Ks. prof. St. O l e j n i k o m ó w ił g łó w n e założenia pracy d oktorskiej ks. P. G ó - r a l c z y k a na tem a t T eo lo g ia m o ra ln a a k a to lic k a n a u k a sp o łe c zn a ja k o

za g a d n ie n ie m e to d o lo g ic zn e , w której autor d oszed ł do w n io sk u , iż w ła śc iw ie

nie m ożna już m ów ić o a u to n o m ii k atolick iej n au k i sp ołeczn ej, skoro e w o lu ­ cja p ojęć u sta w iczn ie p rzesu w a się ku teo lo g iczn em u jej rozu m ien iu , a w iąc

(6)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y 115 w k ieru n k u tego, co g łó w n i referen ci p o w ied zieli o k on cep cji ch rześcijań sk iej w sp ó ln o ty .

W p rzy czy n k u za ty tu ło w a n y m W s p ó ln o to w e a s p e k ty m o ra ln o śc i c h r z e ś ­

c ija ń s k ie j ks. I. К a ł u с к i C SsR w sk a z a ł na potrójną rolą w sp ó ln o ty w k szta łto w a n iu życia m o ra ln eg o czło w ie k a , jed n o cześn ie zad ając p y ta n ie, ja k d alek o m oże sięg a ć w p ły w w sp ó ln o ty n a k szta łto w a n ie p o sta w m oraln ych jed n ostk i? W sp óln ota je s t i p o zo sta n ie p om ocą w k szta łto w a n iu życia m o ra l­ nego, stw a r z a k lim a t dla jeg o rozw oju, w osta teczn y ch jed n a k decyzjach m oraln ych c zło w ie k p o zo sta je sam w o b ec B oga.

Ks. doc. dr hab. J. P r y s z m o n t n a ś w ie tlił Z a g a d n ie n ie e ty k i sp o łe ­

c z n e j w u ję c iu te o lo g ii p r a w o s ła w n e j. N a sta w ie n ie in d y w id u a listy c z n e e ty k i

p raw osław n ej sp raw iało, że p rob lem ów e ty k i sp ołeczn ej n ie p od n osiło się p ra w ie w ca le. W p od ręczn ik ach zam ieszczan o ty lk o u w a g i o g ó ln e d o tyczące rodziny, K ościoła i p ań stw a. S zczeg ó ło w o jed n a k zagad n ień n ie roztrząsano. W su m ie jed n y m z n a jw a żn iejszy ch zadań te o lo g ii p raw osław n ej je s t ko­ n ieczn o ść szerszeg o za jęcia się a sp ek tem sp ołeczn ym teo lo g ii m oralnej.

N a za k o ń czen ie se sji p rzew o d n iczą cy p oin form ow ał, że na zeb ran iu z a ­ rządu p osta n o w io n o zw o ła ć n a stęp n ą se s ję w io sn ą 1978 roku w e W rocław iu. Z w ie lu m o żliw y ch w a r ia n tó w tem a ty czn y ch w y ra b n o M o ra ln o ść r o d z in y c z ło ­

w ie c z e j, p ozostając n ad al przy p ro b lem a ty ce społeczn ej.

ks. A lo jz y M arcol, N ysa

III. Z N O W SZYC H P U B L IK A C JI I. W k ieru n k u od n o w y

A. T e o l o g i a m o r a l n a f u n d a m e n t a l n a

D łu g ie d z ie się c io le c ie posob orow e, w y p e łn io n e p rzem y ślen ia m i, naradam i, nierzadko ży w y m i d y sk u sja m i w śró d m o ra listó w p olsk ich , zaow o co w a ło w r e ­ szcie p ierw szy m i zw ia stu n a m i o d n o w io n ej teo lo g ii m oraln ej. M yślę o p o d ­ ręczn ikach, w y d a n y ch o sta tn io , n iem a l w d z iesięcio lecie Soboru W a ty k a ń sk ie­ go II, k tó ry dał in sp ira cję do o d n o w y całej teo lo g ii, w ty m ta k że teo lo g ii m oralnej.

P ra ce te, ja k k o lw ie k bardzo ce n n e ze w zg lęd u na sw o je n o w a to rstw o , p i­ san e przez a u to ró w zap raw ion ych w p iórze i d yd ak tyce, nie p ozb aw ion e są przecież p ew n y ch u sterek , ta k sp ecy ficzn y ch d la d zieł w iod ących , e k sp e r y - m en tatorsk ich . W yd aje się, że w arto p o d zielić się sw o im i u w agam i, ta k że z a ­

w iera ją cy m i zastrzeżen ia cz y w ą tp liw o ś c i po p rzeczytan iu p ierw szeg o p o d ­ ręczn ika, tzn. T e o lo g ii m o r a ln e j fu n d a m e n ta ln e j ks. S ta n isła w a W i t k a . P ierw sza jej część, za ty tu ło w a n a : A n tro p o lo g ia m o ra ln a została w y d a n a przez Z ak ład M ałej P o lig r a fii K atolick iego U n iw ersy tetu L u b elsk iego w r. 1974, n a ­ to m ia st część druga: P ra k se o lo g ia m o ra ln a — tam że w roku 1976.

Już sam a nazw a, raczej d otych czas n a te r e n ie p olsk im n ie u żyw an a, T eo ­

logia m o ra ln a fu n d a m e n ta ln a , le p ie j, jak się w y d a je, oddaje za w a rtą w tym

to m ie treść. O b ejm u je on n ie ty lk o m a teria ł, n a z y w a n y w d aw n ych pod rę­ cznikach D e p rin c ip iis, a le ta k że p o d sta w y m eto d o lo g iczn e teologii m oraln ej. Z god n ie z za ło żen ia m i autor u k azu je czło w ie k a — podm iot d ziałan ia m o ra l­ nego, a zarazem przedm iot b ad an ia te o lo g ii m oraln ej — poprzez „m ożliw ie szero k ie w y k o r z y sta n ie trzech zasad n iczych źró d eł teo lo g ii m oraln ej: tek stó w P ism a św . w rozu m ien iu p o g łęb io n y m przez rozw ój n a u k b ib lijn y ch , d o k try ­ n y Soboru W atyk ań sk iego II i n o w szy ch w y p o w ie d z i p ap iesk ich oraz o s ią g ­ n ię ć n au k w sp ó łczesn y ch , zw ła szcza a n trop ologiczn ych ” (cz. 1, s. 5). Szkoda, że autor trzy m a ł się. k o n se k w e n tn ie tego założenia jed y n ie w czę śc i p ierw szej. W,- części drugiej nierzadko m ożna sp otk ać o b serw a cje zach ow ań lu d zk ich za czerp n ięte ze w sp ó łczesn ej p sy ch o lo g ii, socjologii, czy in n y ch n auk o c z ło ­

(7)

116

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

w iek u , n a to m ia st c y ta ty b ib lijn e czy sob orow e n ieraz słu żą raczej u k azan iu p ojęć, n iż p o g łęb ien iu teo lo g iczn em u zagad n ien ia. P od ob n ie, jak w ie le cy ta ­ tó w z tzw . lite r a tu r y p ięk n ej.

W y d a je się, że au tor p ragn ie n ie k ie d y d otych czasow e ,,p e w n ik i” teo lo g ii m oraln ej u kazać w ś w ie tle u sta leń w sp ó łczesn ej an trop ologii, p osłu gu jąc się p o jęcia m i i u sta len ia m i n auk szczegółow ych . T y m cza sem w a rto w zią ć pod uw agę, że te p ojęcia i u sta len ia są w y n ik ie m o b serw a cji ogran iczon ej ilo śc i przyp ad k ów , n ie za w sze ty p o w y ch , z k tórych w y c ią g a n e w n io sk i ta k że n ie z a w sze a b so lu tn ie od p o w ia d a ją p raw d zie o człow ieku . D o ty czy to zw ła szcza tak ich nauk, ja k socjologia, p sy ch o lo g ia i m ed ycyn a, gd zie w sz e lk ie u o g ó l­ n ien ia p rzy jm o w a n e są z zastrzeżen iem : w w y ją tk o w y c h w yp ad k ach m oże być in a czej. Z n a n e są tak że zn iek szta łce n ia obrazu rzeczy w isto ści, op arte jed y n ie n a ob serw a cji n a u k p sy ch o - i socjologiczn ych . Z b yt d robiazgow a a n a liza sa ­ m y ch p rzeja w ó w zach ow ań ludzkich, n ie w y sta rcza na w y c ią g a n ie w n io sk ó w słu szn y ch i sp raw d zaln ych w e w szy stk ich w yp ad k ach , a w ię c o b ejm u jącej „naturę lu d zk ą ” ja k o tak ą, a n ie ty lk o w k on k retn ym jej w y d a n iu o so b n i­ czym . M am t u n a m y ś li g łó w n ie rozw ażan ia autora nad czy n n ik a m i w a r u n ­ k u ją cy m i d z ia ła n ie lu d zk ie.

M od ern izacja języ k a n ie za w sze p asu je do d aw n ych , jeszcze T om aszow ych tr e śc i i stąd n iep orozu m ien ia, a lb o w y stę p u ją tłu m aczen ia, które n ie w szy stk o tłu m a czą (np. „u sp osobien ia sła b e ła tw o u leg a ją groźbom i p rzym u sow i, pod­ czas g d y ch a ra k tery m o cn e n ieu g ięcie stoją przy zasad ach ” — a p rzecież n ie za w sze je s t rzeczą o czy w istą , co fa k ty c z n ie sta n o w i k ryteriu m słab ości i siły ch arak teru ? — cz. 2, s. 55; tak że s. 35 nn, 42, 45, 52).

R ów n ież języ k p oetów , czy p isarzy n ie z a w sze od p ow iad a p ojęciom te o ­ logii. N p. „transcendencja" w w yd a n iu S artrow sk im , to ek sp an sja, w y jśc ie , o d d zia ły w a n ie na in n e b y ty (l’e tr e p o u r soi), a żeb y n ie zo sta ć przez in n ych za w ła d n ięty m , u w ięzion ym . N a tom iast tran scen d en cja ch rześcijań sk a, to n ie za m k n ięcie w sobie, a le ta k że o tw arcie, ażeb y k szta łto w a ć sie b ie n a m iarę d o sk o n a ło ści b y tu B ożego (por. cz. 2, s. 58 n.).

A u tor n ie k ie d y su b teln ie, a le w sposób za u w a ża ln y w y d a je się łączyć p o jęcie zła m oraln ego z „grzecham i cia ła ”. S tąd „zadanie o sią g a n ia p ełn eg o c z ło w ie c z e ń stw a ” w id zi w op an ow an iu z m y sło w o śc i lu d zk iej, a „w sk aźn ik iem d u ch ow ego zd row ia czło w ie k a i jego u rob ien ia sp o łeczn eg o ” m a b yć sposób reagow an ia n a za g a d n ien ie płci. R ó w n ież obraz p o k u sy i środ k ów do jej zw a lczen ia su geru je, że chodzi g łó w n ie o p ok u sę do grzech u n ieczy steg o (cz. 2, s. 64 n.). P rzyp om in a się d a w n y zarzut (nie za w sze, n ie s te ty n ie u z a ­ sadniony), że teo lo g ia m oraln a d op atru je się zła m oraln ego g łó w n ie w c ie ­ lesn y ch u ch y b ien ia ch . U z a le ż n ie n ie w d u żej m ierze m a łżeń stw a i rod zin y od „naszych w a ru n k ó w k u ltu r o w y c h ”, w k tórych ta in s ty tu c ja m a być jed n y m ze sp osob ów ro zw ią za n ia m iło ści sek su a ln ej, budzi za strzeżen ie jak o n ie w y ­ starczająca d la ch rześcija ń sk iej k o n cep cji ro d zin y (por. cz. 2, s. 76 n.).

W ielość o k r e śle ń n ie z a w sze p row ad zi do ja sn o ści u jęcia. T ak np. cz. 2, s. 79: św ięto ść — jako za d a n ie człow iek a... „jest rzeczy w isto ścią czy sto r e lig ij­ n ą; polega ona na łą czn o ści czło w ie k a z ab so lu tn ą św ięto ścią B o g a ”, ...„jest p ełn y m zjed n o czen iem z C hrystusem ... J est to d osk on ałość m iłości, do której dochodzi się n a w ła śc iw e j każdem u c z ło w ie k o w i drodze jego w a ru n k ó w ż y ­ cio w y ch , stanu, pracy, zaw od u itp.” A le obok ty ch n ie w ą tp liw ie p ra w d zi­ w y c h stw ierd zeń ró w n ie w ażn ą rzeczą b y ło b y podać ch oćb y n a jo g ó ln iejsze w sk a za n ia , co czło w ie k w ła ś c iw ie m a robić („zadanie”), a b y osiągn ąć ś w ię ­ tość. A p rzecież jest to n a jw a ż n ie jsz e zad an ie lu d zk ieg o życia, a w ię c i d zia ­ ła n ia m oraln ego.

R ozw ażając d zied zin ę p ra w a i n orm y m oraln ej, a u to r n ie w y d a je się za w sze d o sta teczn ie k la r o w n ie rozróżniać p ojęcia p orządku m o ra ln eg o od jeg o p ra w n eg o ujęcia. M ożna by p om yśleć, że dopiero te r a z K o śció ł u czy c z ło ­ w ie k a p ozn aw ać p raw o n atu raln e, k tó reg o zasad y sfo rm u ło w a n o w p rzeb ie­ g u p rocesu norym b ersk iego. A przecież już w ie le w ie k ó w w stecz lu d zk ość

(8)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O H A L N Y

117

n ie ty lk o p ozn aw ała, a le i o k reśliła za sa d y p raw a n a tu ra ln eg o , k tó ry m i u siło ­

w a n o za b iezp ieczy ć p o d sta w o w e w a rto ści (dobra) lu d zk ie (np. w o d n iesien iu do iu s g e n tiu m ). Z resztą au tor sam stw ierd za, że „nieznajom ość teg o p raw a je s t n iem o żliw a , g d y ch od zi o z a sa d y p o d sta w o w e ”. M ożna co praw d a w id zieć o sła b ie n ie te g o stw ierd zen ia w w y ra żen iu , że ...”w za k resie zasad n a jo g ó l­ n iejszy ch , a c z ęścio w o ró w n ież zasad w tó rn y ch , p a n u je dość d alek o id ąca zg o d n o ść”, ja k ró w n ież w p o d k reślen iu potrzeb in terp reta cji zasad p raw a n atu raln ego p rzez p o z y ty w n è p raw o o b ja w io n e (por. cz. 2, s. 85—88).

N ied o sta teczn ie p rzek on u jąco brzm ią ró w n ież d ek laracje o „szlach etn ym ż y d u szczep ó w p ierw o tn y ch , g d zie p ra w o n a tu ra ln e b y ło z a ch o w y w a n e w ca­ łej c z y sto śc i” (cz. 2, s. 88). P ra k ty k o w a n y przez te szczep y k a n ib a lizm czy z a ­ b ija n ie sta rcó w (słabych) trudno zm ieścić w „złotej zasad zie” p raw a n a tu r a l­ n ego. Z resztą n a s. 104 a u to r w y d a je się p od w ażać sw ój op tym izm n a tem at p raw a n a tu ra ln eg o , c y tu ją c p o w ied zen ia K i p l i n g a , że „praw o p ię śc i”, „praw o d żu n g li” je s t ch yb a n a jsta rszy m p ra w em n a św iecie. P ro b lem a ty czn ie w ob ec te g o m o że w y g lą d a ć „ szla ch etn o ść” lu d ó w p ierw o tn y ch , zep su tych d o­ piero n a sk u tek rozw oju c y w iliz a c ji i d op row adzonych nieraz do m oraln ego up adku p rzez w p ły w m y ś li filo zo ficzn ej i tw ó rczo ści litera ck iej (cz. 2, s. 88).

W sp ółczesn a b ib listy k a raczej n ie p o d trzy m u je p od ziału p raw a S ta reg o T esta m en tu na trzy za k resy , z k tó ry ch d w a p ierw sze n ie o b o w ią zu ją już d zi­ siaj. Z d eza k tu a lizo w a ł się je d y n ie porządek p rzy g o to w a w czy do od k u p ien ia oraz e le m e n ty lu d z k ie p ra w a M ojżeszow ego.

K la sy fik a cja w zo rcó w o so b o w y ch n ie z a w sze od p ow iad a p ra w d zie życio­ w ej, a m ech a n ik a ich o d d zia ły w a n ia ch y b a je s t w p od ręczn ik u n ieco uprosz­ czona (cz. 2, s. 92—96). „C zło w iek iem tw ó rczy m ” m ożna b o w iem b yć tak że i w ted y , k ied y się zn a jd u je u zn an ie w śró d w sp ó łczesn y ch ; ażeb y zaś zostać „ k rólew n ą”, n ie jest k o n ieczn y e ta p „sierotk i M arysi” : u rod zen ie k r ó le w sk ie daje p e w n ie jsz e g w a ra n cje u zy sk a n ia te g o stanu. „C h u ligan -p rzestęp ca” r ó w ­ n ież m oże b yć czło w ie k iem m ocn o zaa n g a żo w a n y m i w c a le n ie „ p rzeciętn ym ” ; to w ła śn ie sp raw ia, że b y w a on często siln ie od d zia łu ją cy m (p ociągającym ) w zorem o so b o w y m d la o to czen ia (np. m łod zi g itow cy). W idać z tego dość w y ­ raźnie, że tru d n o w sz y stk ie zja w isk a ży c io w e zam k n ąć w u sta lo n e sch em aty, jak n ie m ożna u jąć k om órek w geo m etry czn e fig u ry , ch o ćb y to b yło dla n a s bardzo w y g o d n e. N a leży szu k ać ciągle n ow ych sch em atów i in n y c h fig u r k la sy fik a cy jn y ch , coraz bardziej od p ow ied n ich .

P o dość zd ecy d o w a n y m zd y sk red y to w a n iu i od cięciu się od probabilizm u w teo lo g ii m oraln ej (s. 121) autor św ia d o m ie lu b n ie św ia d o m ie g ło si je g o w sk a ­ zania w w ą tp liw o ścia ch p raw n ych (s. 123 n.).

P o d su m o w u ją c ty ch k ilk a, n ie w ą tp liw ie d ysk u sy jn y ch u w ag, n a leży p rzy­ p om nieć, ż e o b ecn ie w dobie rozw oju i cią g ły ch reform szk o ln ictw a zm ien ia się i d op a so w u je p od ręczn ik i do n o w y ch zadań d yd ak tyczn ych . P rzy w sz y ­ stkich jed n a k u lep szen ia ch n a leży m ieć n a uw ad ze, że n aczeln ym zad an iem p od ręczn ik a je s t n ie ty le tw o rzen ie, o d k ry w a n ie p ra w d y na now o, ile u k a zy ­ w a n ie dróg w io d ą cy ch d o jej p oznania. S łu ży ć tem u m a k o m u n ik a ty w n y j ę ­ zyk, k tórego zad an iem je s t p rzen o szen ie p ew n y ch tr e ś c i z m o żliw ie n a jm n ie j­ szym oporem w ła sn y m (w ew n ętrzn ym ). J ęzy k m a w y z w a la ć en erg ię in te ­ lek tu a ln ą i u ła tw ia ć d o ta rcie do zn aczeń zaw a rty ch w słow ach . Stąd tak w a żn e je s t w y p r a c o w a n ie dla te o lo g ii m oraln ej pojęć, ta k ż e n ow ych , a le je d ­ noznaczn ych . P o słu g iw a n ie się n o w a to rsk im języ k iem , k r y je w so b ie ryzyk o i m oże p row ad zić n iera z do nieporozum ień.

Z a d a n iem n a u k i (tak że teo lo g ii m oralnej) jest u p orząd k ow an ie p ojęć i są ­ dów (odkrycie p orząd k u = p raw d y) oraz p o k iero w a n ie w o ln ą d zia ła ln o ścią czło w ie k a zg o d n ie z ty m porządkiem . P od ręczn ik w in ie n ukazać, ja k sk oor­ d y n o w a ć n asze m oraln e d ziałan ie z u sta lo n y m przez B oga p orząd k iem celó w i środków . S łu ż y tem u w ła ś c iw e sp o jrzen ie n a n a jg łęb sze źró d ła i is to tę teg o porządku. S tąd is tn ie je potrzeba w ła sn ej m etod y, p ozw alającej ob ją ć c a ­ łość r z eczy w isto ści m oraln ej. Sam a a n a liza (zesta w ien ie) zja w isk , ja k to c z y ­

(9)

l i s B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

nią n au k i szczeg ó ło w e, n ie w szy stk o tłu m a czy i n ie m o że w y sta rczy ć do u k a ­ zan ia p r a w d z iw ie n o rm a ty w n eg o porządku. P sy ch o lo g izo w a n ie często zb ytn io ro zw a rstw ia d zia ła n ie m o ra ln e czło w iek a . T y m cza sem raczej chodzi o jeg o te o lo g iczn e oraz oso b o w e sc a le n ie i u w a ru n k o w a n ie , do czego n ie w ie le się p rzy czy n ia w ied za o tym , c z y „ d o w o ln y ” im p u ls do d zia ła n ia jest „w y m u szo ­ n y ”, „ sp on tan iczn y”, „k a p ry śn y ”, „u p ragn ion y”, czy w r e sz c ie „ n ied o b ro w o l­ n y ”, alb o in te n c ja „ e fe k ty w n a ”, „ n a sta w ie n io w a ” czy ty lk o „d o m y śln a ” (por. cz. 2, s. 177).

W p ed a g o g ice m oraln ej n a leży , ja k się w y d a je, p ołożyć w ię k sz y n acisk na ca ło ść d ziałan ia, a n ie ty lk o jego p o szczeg ó ln e etapy. W łączenie celu do źród eł m oraln ości d ob itn iej p od k reśla u w a ru n k o w a n ia o cen y m oraln ej czynu lu d zkiego, a le rodzi się p y ta n ie, czy n ie b y ło b y w ła śc iw e jeszcze m ocniej p o d k reślić zn a czen ie c e lu osta teczn eg o —. tran scen d en tn ego. A n trop ologiczn e p od b u d ow an ie teologii, do k tó reg o zach ęca Sobór W atyk ań sk i II oraz III K o n ­ g res T eo lo g ó w P olsk ich , n ie p o leg a na a n tro p o cen try czn y m u sta w ien iu za g a d ­ nień , a le na in teg ra ln y m w łą c z e n iu sp ra w lu d zk ich w o b iek ty w n ą p raw d ę B ożą o d n o śn ie do c z ło w ie k a i św iata. P o z w o li to o d p o w ied n io o cen ić każdy g rzech, n ie p r zeja sk ra w ia ją c np. d e le c ta tio v e n e r e a , jako jed n ego z n a jn ie ­ b ezp ieczn iejszy ch (cz. 2, s. 202). N ieb ezp iec zeń stw o ch c iw o śc i jest ró w n ie w ie l­ kie, a p ych a m oże bardziej od n ieczy sto ści a n g a żu je ca łeg o czło w ie k a do o sią g ­ n ięcia celó w .

G dy ch od zi o podręczn ik i, to w arto w zią ć pod u w a g ę fa k t, że d yd ak tyk a w sp ó łczesn a przech od zi a ep ok i sło w a m ó w io n eg o i p isa n eg o w ep ok ę sy m ­ b olicznego języ k a środ k ów a u d io w izu a ln y ch i k om p u terów . B yć m oże okażą się one u ży teczn e i w teo lo g ii m oraln ej i to n ie ty lk o do „ liczen ia ” i „k ata­ lo g o w a n ia ” grzech ów , a le ró w n ież do u k azan ia ta jem n iczy ch treści o b ja w ie ­ n ia w języ k u zn ak ów , p rzem a w ia ją cy ch bardziej do w sp ó łczesn eg o c z ło w ie ­ k a, a n iż e li sy lo g isty c z n y argum ent.

B yć m oże, u w a g i tu taj p od n iesion e są ja sn e i o czy w iste dla w y k ła d o w ­ c ó w te o lo g ii m oraln ej. P o n ie w a ż jed n a k n a su n ęły m i się po p rzeczytan iu p ierw szeg o tom u fu n d a m en ta ln eg o — n ie ty lk o z n a zw y — dla całego p od ­ ręczn ika, w y p a d a ło im tutaj dać w yraz, a b y trzytom ow a n a d b u d o w a te o lo ­ g ii m oralnej szczeg ó ło w ej, n ie b yła zb yt słabo p ow iązan a z fu n d a m en tem n ie ty lk o te g o tom u , a le ca łej n a u k i m oraln ej, opartej o p rzek az D obrej N o w in y Jezu sa C hrystusa.

O m aw ian a pozycja sta n o w i n ie w ą tp liw ie p o ży teczn y krok w k ieru n k u o d n o w y te o lo g ii m oraln ej i w in n a w n ie ść tw ó r c z y ferm en t na tak w a żn y m o d cin k u p racy d yd ak tyczn ej i n au k ow ej. F erm en t ten , ch ociażb y w form ie ży czliw y ch d y sk u sji, w in ie n p rzy n ieść pom oc tak że i au torow i w d alszych jeg o pracach. T em u c e lo w i też m ają słu ży ć n in ie jsz e u w agi, k tó re d otyczą sp ra w raczej szczeg ó ło w y ch , k tóre n ie ła tw o u ją ć bez u sterek w o b szern iej­ szej pracy. B y ć m oże u w a g i o b ecn e b y ły w y n ik ie m in d y w id u a ln eg o o d czy ta ­ n ia tek stu , k tóry w d alszych w y d a n ia ch d zięk i retu szo w i sta n ie się bardziej jed n ozn aczn y.

T ym czasem n a le ż y a u to r o w i w y ra zić u zn a n ie i w d zięczn ość za p od jęcie o d w ażn ego i żm udnego tru d u oraz życzyć w y tr w a ło śc i, b y dalej d o sk o n a lił sw o ją pracę i ją k o n ty n u o w a ł w n a stęp n y ch tom ach.

k s. Ig n a cy K a łu c k i C S sR , W a r sza w a

B. P o w o ł a n i e c h r z e ś c i j a ń s k i e

N au ka C h ry stu sa B. H ä r i n g a b y ła ostatn im u n iw ersa ln y m p od ręczn i­

k ie m teo lo g ii m oralnej. P o w sta ła w czasie, w k tórym n ie za d o w a la ły już w c z e śn ie jsz e o p ra co w a n ia tego p rzedm iotu, a zarazem n ie u św iad om ion o so ­ b ie jeszcze p o trzeb y teo lo g ii lo k aln ych . W edług H ä r i n g a w y k ła d a n o w u czeln iach k o ścieln y ch E uropy w rów nej m ierze co i na antypodach: w obu

(10)

B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

119

A m eryk ach , w A u stra lii i Japonii. P o tem ju ż nic podobnego n ie zdarzyło ąię i najp raw d op od ob n iej w naszej ep oce już się n ie zdarzy. W tej c h w ili u żyteczn ość n a jlep szy ch n a w e t p od ręczn ik ó w fran cu sk ich , n iem ieck ich czy w ło sk ich m a le je w m iarę jak od d alają się od d ośw iad czeń k u ltu row ych , sp o­ łeczn ych , r e lig ijn y ch , z jak ich się je rozpatruje.

P o w szech n o ść zb aw czego orędzia C hrystusa n ie d ozn aje z tego p ow od u u szczupleń. P rzeciw n ie, w ty m z . pozoru sy tu a cjo n izm ie d ok tryn aln ym lub re la ty w izo w a n iu n a u k i ch rześcija ń sk iej w y ra ża się ty lk o w ie lo k sz ta łtn e w i­ d zen ie tej sam ej p raw d y. I w ięcej, n a le ż y w ręcz założyć, że au ten tyczn a te o ­ lo g ia p o w sta je tam , g d zie r e fle k sja n ad w ia rą zesp ala się z ży w y m K o ścio łem i . ew o lu c ją św iata. T ra k to w a n ie tej w ię z i jako w a rto ści p rzyp ad łościow ej, ty m bardziej k o n iu n k tu ra ln ej, p rostą drogą w ied zie do za tarcia p rofetyzm u p o sła n n ictw a te o lo g ii, a o sta teczn ie do n ieb ezp ieczn ego za w ężen ia jej za ło ­ żeń, fo rm a ln y ch i m etod ologicznych, oraz horyzon tów , jak ie zak reśla sobie z·,chw ilą, g d y p oczyn a p rzyb ierać re a ln e k szta łty .

O b ecn ie jed n a k w ięk szo ść te o lo g ó w broni się przed n a p isa n iem p od ręcz­ n ik a teo lo g ii m oralnej. T ak że w ie lo le tn i w y k ła d o w c y tej d yscyp lin y, którzy n iejed n o k ro tn ie m ie lib y u zasad n ion e p ow od y do sa ty sfa k cji z w c a le in tere­ su jących o sią g n ięć w d ziele a g g io rn a m e n to sw o jeg o przedm iotu, z trudem i·,rzad k o godzą się n a w y d a n ie m a teria łó w , ja k im i p osłu gu ją się w pracy d yd ak tyczn ej. N a n a szy m te r e n ie w y ją te k sta n o w i ks. S. O l e j n i k , który w w ie lo to m o w y m w y d a n iu u d o stęp n ił sw o je w y k ła d y o b ejm u ją ce całość te o ­ lo g ii m oralnej.

P rzy czy n y tego sta n u są ro zliczn e i n ie w sz y stk ie w rów n ym stopniu w p ły w a ją na p o w sta n ie rzeczonych zah am ow ań . N ie sposób dociec pow o­ d ów jed n o stk o w y ch , o so b isty ch . T rzeb a b y w tym c e lu zgrom adzić szereg w y p o w ie d z i a n k ieto w y ch , k tó ry m i n ie d ysp on u jem y. G odzi się jed n a k w sp o m ­ n ieć o ich istn ie n iu , g d y ż sk ła d a ją s ię p rzecież, ob ok racji o b iek ty w n y ch , na Jedną z w a żn y ch sk ła d o w y ch sy tu a c ji te o lo g ii m oraln ej w P olsce. Ł atw iej n a to m ia st o o d n o to w a n ie p o w o d ó w zew n ętrzn y ch , w id o czn y ch i u jaw n ian ych .

W cią g u w ie lu lat, w o k r e sie m ięd zy w o jen n y m i po w o jn ie, d y sp o n o w a ­ liśm y k ilk o m a przyn ajm n iej op ra co w a n ia m i ła ciń sk im i, k tó re d zięk i tem u, że dostarczały g o to w y ch m a teria łó w do p ro w a d zen ia za jęć z alu m n am i s e ­ m in a rió w d u ch ow n ych , z w a ln ia ły p rofesorów z tru d u p rzygotow an ia w ła ­ sn ych tek stó w . P on ad to różnice, ja k ie d z ie liły od sieb ie ła ciń sk ie m a n u a le s o k a z y w a ły się ta k m ało isto tn e, że n ie ro d ziły przyp u szczeń , iżb y dod atk ow y w y s iłe k n a p isa n ia jeszcze jed n ego pod ręczn ik a m ó g ł b yć w o g ó le op łacaln y, tzn. p rzy n ieść w e fe k c ie pom oc r z e c z y w iśc ie now ą. W reszcie n ie m ożna p o ­ m in ą ć i tej ok oliczn ości, że w sp o m n ia n e k siążk i b y ły zn ak om icie p rzy g o to w a ­ ne pod w z g lę d e m w y m o g ó w d yd ak tyk i, w czy m z a słu g a au torów , zn ających s ię n a żądaniach, ja k ie ó w c z e śn ie sta w ia ł g e n re te k stu szkolnego, i w ydaw ’- ców , k tórzy n ie sp ra w ia li zaw od u w tech n iczn ym u w y p u k le n iu a k cen tó w rękopisu.

T e fa k ty w n iem ałej m ierze, jak sąd zim y, u p rzy czy n o w a ły niep orad n ość w ie lu a u to ró w p ó źn iejszy ch pod ręczn ik ów , tak że b ezradność tych , k tórzy dziś jeszcze w y c o fu ją się w ręcz z ob ow iązk u p rzy g o to w a n ia do druku sw o ich w y ­ kład ów , m im o szczerych sk ąd in ąd ch ęci u p rzy stęp n ien ia ich w tak iej postaci. M am y tu do czy n ien ia z p arad ok saln ym sk u tk iem d zia ła ń in ten cjo n a ln ie i fa k ty c z n ie pop raw n ych , n ie p rzyn oszących jed n a k za m ierzon ych skutków . T reści d oty ch cza so w y ch opracow ań , p o d a w a n e w postaci gotow ej do dalszego przekazu, w y tw a r z a ły n iep o strzeżen ie p oczu cie k om fortu in telek tu a ln eg o , zb ęd n ości w ła sn y ch p o szu k iw a ń w tej dzied zin ie, a n a d e w sz y stk o ch ętn e o b a rcza n ie o d p o w ied zia ln o ścią za w y p o w ia d a n e sąd y m oraln e au torów w y ­ godnych z p ew n o ścią tek stó w .

. T e lu ź n e r e fle k sje p od ajem y w zw ią zk u z k siążk ą, która do p ew n ego stop n ia je s t w sp ó ln y m d ziełem o g ó łu m o ra listó w k atolick ich w P olsce. U k a ­ zała się praca zb iorow a P o w o ła n ie ch rześcija ń sk ie (W yd. św . K rzyża, O pole

(11)

1 2 0 B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y

1976, s. 331), p ierw szy tom od d a w n a o czek iw a n eg o zarysu te o lo g ii m oraln ej, rezu lta t w y tr w a łe j p racy k ilk u sp ecja listó w , k tórym p rzew od ził ks. bp S. S m o l e ń s k i . P op rzed n ia w zm ia n k a o szerszym a u to rstw ie n ie jest an i żartem , an i ty m bardziej p rzeja w em w y g ó ro w a n y ch p reten sji tych, których n a zw isk a n ie w id n ie ją w śró d tw ó rcó w tom u. L ista a u to ró w n a o d w ro cie k a r ­ ty ty tu ło w ej je s t k om p letn a: F. G r e n i u k , H. J u r o s , J. N o w a k , S. O l e j n i k , Z. P e r z , S. P o d g ó r s k i , W. P o p l a t e k , J. P r y s z - m o n t, S. R o s i k . C h cieliśm y jed n a k zw rócić u w a g ę na w a r to śc io w y rys p racy zesp ołu , k tó ry p rzyjął zasad ę szerok iej k o n su lta cji p ro jek tó w poszcze­ g ó ln y ch rod ziałów z w y k ła d o w ca m i te o lo g ii m oraln ej w szy stk ich d zia ła ją ­ c y ch w P o lsc e szk ó ł k o ścieln y ch . O trzym aliśm y p on ad to ob szern y szk ic c a ­ łości z prośbą o w y p ró b o w a n ie na zajęciach d y d ak tyczn ych p rzyd atn ości pro­ pon ow an ego w n im u k ład u zagad n ień . S tąd w ła śn ie w sp ó ln a w p ew n ej m ie ­ rze o d p ow ied zialn ość za o sta teczn y p ro fil tom u, a le zarazem i p ow in n ość ży czliw eg o u ja w n ien ia sp ostrzeżeń k rytyczn ych , zw ła szcza w ob ec zam iaru w y ­ dania go tech n ik ą dużej p oligrafii.

S zczeg ó ło w a p rezen ta cja książk i w b iu le ty n ie m ija ła b y się z celem . W ię k ­ szość c z y te ln ik ó w zb y t d ob rze ju ż zna P o w o ła n ie , b y se r w is p o d sta w o w y ch in fo rm a cji m óc uznać za rzecz u żyteczn ą, a n a w e t stosow n ą. O gran iczym y się przeto do o d n o to w a n ia k ilk u życzeń w n adziei, że okażą się p rzyd atn e w p r z y ­ g o to w a n iu n astęp n ej ed ycji.

T rudno p ozbyć się w ra żen ia , iż zesp o ło w i red ak cyjn em u zabrakło o d w a ­ g i na m iarę w y so k ich , a le g od ziw ych p rzecież am b icji. N ie k o m p eten cji czy rzeteln ości, z k tórych w sz y sc y a u torzy są dobrze znani w n a szy m środ ow isk u , le c z w ła śn ie o d w agi. P rzy stą p ili do p racy z du żym k rytycyzm em . I d latego zrezy g n o w a li z m n iej lu b w ię c e j zn an ych p osob orow ych opracow ań przed ­ m iotu: A . v a n K o l a , O. d e R o y a , A. G ü n t h ö r a , z w y k ła d ó w pro­ feso ró w rzym sk iego A lfo n sja n u m , w y rzu ca ją c im k o lejn o k o n ty n u o w a n ie te o ­ lo g ii przed sob orow ej, brak ok reślon ej k on cep cji, n a d m iern e p o k rew ień stw o z ety k ą filo zo ficzn ą , n iejed n o lito ść, słab o w y c z u w a ln y c h ch arak ter te k stu p od ­ ręczn ikow ego. S am i ob rali in teresu ją cą id eę p rzew od n ią — p o w o ła n ie — i w n i­ k liw ie ją p rzestu d iow ali. W yd aw ało się w ię c , że m ło d e w in o rozsad zi w r e s z ­ c ie stare naczyn ia, gd y tym czasem , w b rew oczek iw an iom , zrob ili w końcu u stęp stw o na rzecz d a w n iejszy ch sch em atów . W olno się dom yślać, że o b a w ia li się ryzyka, że brakło im w ię c o d w agi. J e śli jed n a k kom prom is b y ł z a m ie ­ rzony i w y d a ł się autorom zasad n y, n ie p o w in n i w y p o w ia d a ć tak z d e c y d o ­ w a n y ch o p in ii k ry ty czn y ch o tych , którzy w cześn iej p o stą p ili podobnie.

P o w o ła n ie c h r z e śc ija ń sk ie w ie le m ó w i o p ow ołan iu , a le w sposób, który

n ie p ozw ala w p e łn i poznać jego h istoriozb aw czych w y m ia ró w . W p od ręczn i­ ku, k tó r y u k azu je się w d ziesięć z> górą la t po soborze, K o śc ió ł-w sp ó ln o ta z b a w ien ia n ik n ie za a tra k cy jn y m skądinąd, lecz p rzejęty m z p erson alizm u filo zo ficzn y m u k ład em m ięd zy o so b o w eg o o d n ie sie n ia istn ie ń ludzkich. P ie l­ g rzym u jący lu d B oga jeszcze je s t tu za m ało obecn y, esch a to lo g iczn eg o u sy ­ tu o w a n ia e g zy sten cji ch rześcija ń sk iej n iezb y t dużo się w y czu w a . T ym czasem te w ła śn ie k a teg o rie p ow in n y, ja k sądzim y, stać się w w ięk szej m ierze w y z n a ­ czn ik a m i treści c a łe g o p od ręcznika. R ozd ziały o p ra w ie, su m ien iu , cnocie, grzechu... od b iera się jak o do p ew n ego stop n ia m o d y fik a c je treści zn an ych z w c z e śn ie jsz y c h k sią żek łaciń sk ich . W r e zu lta cie k ilk u letn i trud zesp ołu n ie p rzy n ió sł sa ty sfa k c ji n a m ia rę, n ad m iern ych b y ć m oże, nadziei.

T e w ą tp liw o ś c i ty m bardziej p rzyb ierają na zn aczen iu , że p o czą tk o w e stro n y tom u zaostrzają a p e ty t czy teln ik a , budzą od d aw n a p ielęg n o w a n ą n a ­ d zieję n a p o m y śln ie jsz y rozw ój teo lo g ii m oraln ej w P o lsce. M ów i się ta m n a ­ w e t o ścisły m p ow ią za n iu te o lo g ii z życiem p oszczególn ych sp ołeczn ości. S ą to bardzo dobre strony. Id ea łem b yłb y podręcznik d la nas, g d z ie b y u w zg lęd ­ n ian o n a sz e u sy tu o w a n ie, ku ltu rę, u w a ru n k o w a n ia h istoryczn e. Z p ew n ością n ie sposób b y ło aż ty le się sp od ziew ać, m y ś l ta m u si jeszcze dojrzeć. N ie ­ m n iej każda za p o w ied ź b u d zi ja k ieś o czek iw a n ie, a w p rzyp ad k u n ie sp e łn ie

(12)

-B IU L E T Y N T E O L O G IC Z N O M O R A L N Y 121

n ia w szy stk ieg o , p ew n e odczucie zaw od u . S tąd i p om ieszczon e tu sp o strzeżen ia krytyczne.

C elow o u w a g i o P o w o ła n iu p op rzed ziliśm y m y śla m i o g ó ln iejszy m i, by zw rócić u w a g ę na n ie p o k o n a ln e p ra w ie p rzeszk od y, na ja k ie m u szą n atrafić w szy scy , k tó rzy p o d ejm u ją się d ziś n a p isa n ia p o d ręczn ik a te o lo g ii m oralnej oraz na u zn an ie i w y ro zu m ien ie, z ja k im godzi się trak tow ać k ażd y rezu ltat ich pracy. A le n a le ż y uznać też za zro zu m ia łe ży czen ie, b y ta k ą próbę p o ­ d ejm o w a ć je s z c z e z w ię k sz ą śm ia ło ścią n iż ta, k tórą sp o ty k a m y w P o w o ła n iu » M iejm y n a d zieję, ż e w n o w e w y d a n ie , ta k cen n eg o tom u, m ożn a b ęd zie w p ro­ w a d zić d a lsze u d osk on alen ia.

P on ad to w ie lu za p ew n e p o d zieli zd anie, że rozd ziały p odręcznika lepiej b y b yło opatrzyć n a zw isk a m i au torów , b y u n ik n ą ć zbęd n ej a n o n im o w o ści. B y ło b y ró w n ież zręczn iej, gd y b y a u torzy sa m i o p ra co w a li b ib lio g ra fię sw oich tem a tó w i to b ib lio g ra fię, k tóra b y m ogła sta ć się p ew n y m p rzew o d n ik iem w w y b ra n y m zagad n ien iu . S tu d en to w i w y p a d a w sk a za ć, co trzeb a p rzeczy ­ tać, co w arto p oznać i w reszcie, co n a jeg o e ta p ie zd ob yw an ia w ie d z y b yłob y lek tu rą zb y t tru d n ą, sp ecja listy czn ą , k ło p o tliw ą . J eszcze jedno ży czen ie, pod­ staw ow e. N a jw y tra w n iejszem u n a w e t teo lo g o w i n ie ła tw o jest n ap isać zw ię z ły paragraf b ib lijn y . T ak iego za d a n ia m o że się podjąć tylk o w y tr a w n y biblista. D la teg o b y ło b y c e lo w e i p ożyteczn e, gd y b y u d ało się zaprosić paru sp ecja ­ listó w z tej d zied zin y do w sp ó łp ra cy w red agow an iu n a stęp n ej e d y c ji P o w o ­

łania.

k s. T a d e u sz S ik o r s k i, W a r sza w a — Ł ó d ź

2. Z ycie z w ia ry

W b iu le ty n ie n in ie jsz y m d ok ład am y starań , b y w m ia rę m ożn ości odno­ to w y w a ć p o ja w ia n ie się n o w y ch prób sy n te z y z za k resu te o lo g ii m o ra ln ej jak ró w n ież u jęć, k tó re m ogą być p rzy d a tn e ze w z g lęd ó w d yd ak tyczn ych . W y­ daje się , że do ty ch k ategorii n a le ż y d ziełk o B ernharda S t o e c k l e g o , m o­ ra listy z F ryb u rga b ad eń sk iego, pt. H a n d e ln a u s d e m G la u b en . M o ra lth eo lo ­

g ie k o n k r e t (F reiburg— B a sel—W ien 1977, H erd er V erlag, s. 176, w serii. T h e o ­ lo g isch es S em in a r).

D ziełk o to m a b yć o d p o w ied zią n a p otrzeb ę sp recyzow an ia norm p o stę­ p ow an ia dla ch rześcija n in a w złożon ych sy tu a cja ch d zisiejszeg o życia. Z da­ n iem au tora w śród m o r a listó w zn ow u zaczyn a p rzew ażać p o g lą d o n ie w y - starczaln ości w życiu p rak tyczn ym o g ó ln y ch ty lk o w sk azań . K siążk a jest p ośw ięcon a te o lo g ii m oraln ej szczeg ó ło w ej. S t o e c k l e n ie za m ierza ł jed ­ n ak o p r a co w y w a ć c a ło k szta łtu jej p rob lem atyk i, lecz z a ją ł się, m ożn a p o w ie ­ dzieć, za g a d n ien ia m i w y b ra n y m i z zak resu m o ra ln o ści sto su n k ó w m ięd zy lu d z­ k ich i życia o so b isteg o (pom ija np. zagad n ien ia e ty k i sek su a ln ej, k tóre o b ie ­ cu je o m ó w ić w o so b n y m tom ik u ). A utor p oru sza a k tu a ln e p rob lem y bez w zg lęd u n a to, czy p o ja w iły się w czasach osta tn ich , czy n a leżą do tych,, k tó re z a w sz e n u r to w a ły człow ieka.

W yd aje się, że w u jęciu S t o e c k l e g o n a leży p od k reślić k ilk a rzeczy. C enne ju ż je s t jeg o w p ro w a d zen ie do książk i, w k tó ry m z w ię ź le zaznajam ia n a p oziom ie d zisiejszy ch d y sk u sji w teo lo g ii m oraln ej z za sa d n iczy m i za ło ż e ­ n ia m i m . in. o d n o śn ie d zieła zb a w czeg o i w ia r y jak o fu n d a m en tu m oraln ości ch rześcija ń sk iej, n orm i n orm ow an ia, ch rześcijań sk iej tra n scen d en cji jako p o d sta w y u rzeczy w istn ia n ia m iło ści, o d p o w ied zia ln o ści czło w ie k a za w szy stk o , co go otacza. Id ea o d p o w ied zia ln o ści z o sta ła zresztą siln iej w y ek sp o n o w a n a w w y w o d a ch , p o n iew a ż b ie r z e ją za p u n k t w y jśc ia dla o k reślen ia p o w in n o ści m oraln ych w ob u d ziałach książk i.

S łu szn ie te ż a u to r czyni, g d y oba t e d zia ły rozpoczyna od d zisiejszeg o sta ­ nu m oraln ego oraz o b ecn ie sp otyk an ych tru d n ości i p rob lem ów . T ak w ięc w d zied zin ie w sp ó łży cia m ięd zylu d zk iego jako ch a ra k tery sty czn e u jem n e

(13)

1 2 2 B IU L E T Y N T E O L Û G IC Z N O M O K A L N Y

sy m p to m y w y m ien ia : o b o jętn o ść ludzką, agresyw n ość, n acech ow an ą w ro g o ­ ścią,. p ry w a ty za cję sty lu ży cia , d o m in a cję h ed on izm u . W ży ciu oso b isty m szczeg ó ln e zn aczen ia m a ją m. in.: p o la ry za cja m ięd zy p rzem ocą sp o łeczeń ­ stw a i b ezsiln o ścią jed n ostk i, ogrom ne p rzy śp ieszen ie tem p a życiow ego, z a ­ tra cen ie przez języ k jeg o n a tu raln ej fu n k c ji jed n ozn aczn ego in form ow an ia.

T ę sam ą lin ię próby n o w o czesn eg o p od ejścia zarów n o w p ła szczy źn ie w ied zy teo lo g iczn ej, jak i op arcia się o dane d zisiejszy ch n auk p o za teo lo g icz- n ych autor stara się u trzy m y w a ć przy o k reśla n iu p od staw dla w sk a za ń m o ­ raln ych oraz p recy zo w a n iu n a leżn y ch p o w in n o ści i postaw . -.

O m aw ian ą k sią żk ę tru d n o n azw ać sy stem a ty czn y m w y k ła d em , czy tym bardziej p o d ręczn ik o w y m u jęciem . J e st ona raczej za ry sem zagad n ień lub zb iorem r e fle k sji czy im p resji, ilu str o w a n y c h n iek ied y rów n ież cytatam i z n a jn o w szej litera tu r y . Z aw iera jed n a k to d ziełko sp orą dozę cen n ego m a te ­ riału oraz in fo rm a cji i d obrze w p row ad za w tem a ty k ę w ie lu d zisiejszych zagadnień. P o n iew a ż zaś ty m w y w o d o m nad an o p ro fil op arty o d zisiejszą te o ­ lo g ię, stąd m oże ono b y ć cen n ą pom ocą ta k że dla stu d en tó w . M ożna też w n im w id zieć dobry p u n k t w y jśc ia dla d alszych d osk on aleń i ew en tu a ln eg o o p ra co w a n ia p rzyszłego p od ręcznika. O każe się ono też n ie w ą tp liw ie u ż y te c z ­ n e dla ty ch , k tórzy p od ejm u ją czy p o d jęli ju ż pracę w ty m kierunku.

ks, Jan P r y s z m o n t, W a rsza w a

3. T eologia m a łżeń stw a

U k a za ła s ię k sią żk a W aldem ara M o l i n s k i e g o T h eo lo g ie d e r Ehe in

d e r G esch ich te (P au l P a ttlo ch V erlag, A sch a ffen b u rg 1976, s. 246). Z w rócen ie

n a n ią u w a g i w śró d liczn y ch d ziś p u b lik a cji na tem at m a łżeń stw a sp ow od o­ w a n e je s t n ied a w n ą w iz y tą autora w P olsce. Ś led ząc prace n aszych gości, ch cem y z a cie śn ia ć zn ajom ość z n im i za w a rtą b liżej i w szerszym gronie, p od ­ cza s ich pobytu w W a rsza w ie i poza stolicą.

T h eo lo g ie d e r Ehe jest k sią żk ą p o p u larn on au k ow ą. W yszła w znanej serii D e r C h ris t in d e r W e lt, którą w y d a w n ictw o p om yślało jako sw o istą en c y k lo ­

p ed ię teologiczn ą dla od b iorców n ie m ających sp ecja listy czn eg o w y k szta łcen ia w tej dzied zin ie. O rygin aln ość serii w y ra ża się w tym , że w m ie jsc e a lfa b e ­ ty czn eg o u k ład u zagad n ień , p rzyjęto u k ła d rzeczow y, grom adząc w 18 d zia ­ ła ch to m ik i o m aw iające w sz y s tk ie k w e stie z zak resu danego tem atu . D zięk i tem u k ażd y to m ik sta n o w i jed n o cześn ie odrębną całość i jest za tem c z y te l­ ny n ie za leżn ie od in n ych pozycji, w cześn iej w y d a n y ch lu b b ęd ących w p rzy ­ go to w a n iu . P odobną serię p u b lik o w a ło n ieg d y ś, jeszcze przed soborem , fr a n ­ c u sk ie w y d a w n ic tw o A rth èm e F ayard pod w sp ó ln y m h a słem Je s a is -je crois. P o p u la rn o ść tych serii je s t w sposób o czy w isty zrozu m iała. D o starczają z a w ­ sze p o d sta w o w y ch i rzeteln y ch in form acji, odznaczają się p rzy stęp n o ścią w y ­ k ład u z a w iły c h n iek ied y p rob lem ów , a przy ty m zach ow u ją w y m o g i sta w ia n e en cy k lo p ed y czn em u p rzek a zo w i w ied zy , n ie u siłu ją c zab iegać o w zg lęd y c z y ­ te ln ik a przez sto so w a n ie sty lu rep ortersk iego, w p ro w a d za n ie zbędnej tu ob­ razow ości i sztu czn ych u b a rw ień do opisu fa k tó w , k tó re m ają w ła sn ą siłę nośną.

B ezp ośred n ią p rezen tację k siążk i w yp ad a op atrzyć w y ja śn ie n ie m p ew n ej n iezrę czn o ści w y d a w n iczej, która m oże w p row ad zić czy teln ik a w błąd. W Od­ różn ien iu od stron y ty tu ło w e j, gd zie w id n ie je n azw a tom ik u w pod an ym w y ­ żej b rzm ien iu — T h eo lo g ie d e r Ehe in d e r G esch ich te — ty tu ł na o k ła d ce o trzym ał in n e sfo rm u ło w a n ie: T h eo lo g ie d e r Ehe in d e r G e g e n w a r t. T a p o ­ w a żn a n iezgod n ość w y n ik a stąd, że w y d a w n ictw o P a ttlo ch a zam ierzyło w y ­ d a n ie dw óch u zu p ełn ia ją cy ch się części te o lo g ii m a łżeń stw a , z k tórych druga m a w ła ś n ie dotyczyć w sp ó łczesn ej p ro b lem a ty k i za g a d n ien ia i tak za p la n o ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Polemizując z niektóry­ mi ujęciami, przytaczając liczne przykłady literackie, autor sta­ wia pytania o zakres intertekstualności, jej wpływ na ramy narra­ cyjne,

Najstarsze akta świadczące o prowadzeniu przez sądy ziemskie dokumentacji pisanej, o istnieniu przy tych urzędach kancelarii, rejestrującej sprawy sporne i niesporne,

Liczba gatunków mszaków porastających poszczególne gatunki drzew w rezerwacie „Jamno”. Źródło:

Cmentarz położony jest obok szosy Zduńska W ola-Szadek, główne wejście znajdowało się niegdyś od strony obecnej drogi (fot. Po ogrodzeniu pozo­ stało jedynie

Przekształcenia w zakresie powstawania i definiowania rodziny oraz rozwój alternatywnych form życia mał- żeńsko-rodzinnego warto rozpatrzyć z perspektywy czasu

Powołując się na ewangelię Łukasza nawołuje Salwian bogatych, by sprzedali swe mienie, a uzyskane tą drogą pieniądze rozdali ubogim 107. Życie w bogactwie nie

Referent włączył do swoich rozważań zachodnią część gminy Kurów oraz północno-zachodnie skrawki gmin: Kazimierz i Wąwolnica, gdyż znajdujące się tam

Zbiór dokumentów polskich i niemieckich z okresu okupacji hitle­ rowskiej. Zamojszczyzna — Sonderlabora­ torium