• Nie Znaleziono Wyników

Świat kultury Indian północnoamerykańskich w powieściach Sat-Okha

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świat kultury Indian północnoamerykańskich w powieściach Sat-Okha"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Sławomir Bobowski

Świat kultury Indian

północnoamerykańskich w

powieściach Sat-Okha

Media – Kultura – Komunikacja Społeczna 7, 91-117

2011

(2)

Świat kultury Indian północnoamerykańskich

w powieściach Sat-Okha

S łow a k lu cze: Indianie, k u ltu ra , obyczaj, etnograficzny, pow ieść, tem at, m otyw , narracja Key w o rd s: In d ian s, cu ltu re, m a n n ers, eth n o g ra p h ic, novel, th em e, m otif, n a rra tio n

S a t-O k h , czyli S ta n is ła w S upłato w icz, j e s t w polskiej k u ltu r z e p o sta c ią n iezw y k łą, w y b itn ą , choć n ie z a dobrze z n a n ą . Im ię, k tó ry m sy g n o w ał sw oje k sią ż k i, w ję z y k u I n d ia n S zaw anezów , p le m ie n ia z p o g ra n ic z a a m e ry k a ń - sk o -k a n ad y jsk ie g o , o zn a cza D ługie P ióro. Im ię to o trz y m a ł p is a rz w m o­ m en cie n a ro d z in w w iosce ty ch że In d ia n , a w ięc około 1922 ro k u . D o k ła d ­ nej d a ty u ro d z in S u p łato w icz n ie m ógł podać. M a tk a p is a rz a , S ta n is ła w a S up łato w icz, z o s ta ła w 1905 ro k u z e s ła n a p rzez c a rsk ie w ład z e n a S yb erię. R aze m z g r u p ą in n y ch zesłań có w u d ało jej się uciec ze z sy łk i i p rz e d o sta ć się p rzez A lask ę do K a n ad y . T a m z o s ta ła ż o n ą w o d za p le m ie n ia S z a w a n e ­ zów - L ee-ono-m a (W ysokiego O rła). S a m a o trz y m a ła now e im ię - T a-W ach, czyli B iały O błok. T a k w ięc d zieciń stw o i m łode l a t a S u p łato w icz sp ęd z ił m ięd zy In d ia n a m i k a n a d y js k im i i ty m sa m y m n a b r a ł, rzec by m ożn a, w y­ ją tk o w y c h k o m p e te n c ji do p is a n ia opow ieści in d ia ń sk ic h . M ógł pow iedzieć ja k b o h a te r słynnego M ałego W ielkiego C z ło w ie k a : „ J a n ie b a w iłe m się w In d ia n , j a b y łem In d ia n in e m ”.

W połow ie l a t trz y d z ie sty c h m inio neg o w ie k u B iały O błok, czyli p a n i S upłato w icz (z dom u), p rz y je c h a ła ze sw ym n a jm ło d sz y m syn em , czyli S at- -O khem , do P olski, by odw iedzić ojczysty k ra j i ro d zin ę. Po w y b u c h u w ojny n ie m ogli ju ż w rócić do K a n ad y . I t u z a c z y n a się p o lsk a część b io g ra fii S ta ­ n is ła w a S u p ła to w icza , b ard zo p ię k n a : u d z ia ł w d z ia ła n ia c h k o n sp ira c ji pol­ skiej, u w ięz ie n ie p rzez g estap o , u ciec zk a z t r a n s p o r tu do O św ięcim ia, w a lk a w sz e re g a c h A rm ii K rajow ej, K rzyż W aleczn ych z a m ęstw o. W sz y stk ie te in ­ form acje m o żn a p rz ecz y ta ć n a s tro n a c h in te rn e to w y c h pośw ięconych S u p ła- tow iczow i. J e s t też za m ie sz c z o n a w In te rn e c ie p ra c a m a g is te rs k a K a ta rz y ­ n y K rę p u lec S ta n is ła w S u p ła to w ic z. N ie z w y k ła b io g ra fia S a t-O k h a , czyli j a k się zo sta je le g e n d ą 1. Z ty ch ź ró d e ł m o żn a się dow iedzieć, że S u p ła to ­

wicz po w ojnie by ł m a ry n a rz e m , p ły w ał m ięd zy in n y m i n a B ato ry m , m ie sz ­ k a ł w G d a ń sk u , podczas je d n eg o z rejsów u d a ło m u się odw iedzić s io strę w K a n a d z ie . O d 1958 ro k u z a c z ą ł p isać pow ieści p rzy w o łu jące jeg o in d ia ń s k ą

1 K. Krępulec, Stanisław Supłatowicz. Niezwykła biografia Sat-Okha, czyli jak się zo­ staje legendą, praca magisterska napisana w Instytucie Historii UMCS w Lublinie, [online] <http://www.indianie.eco.pl/litera/Sat-Okh.pdf>, dostęp: 11.02.2011 (przytaczam tylko tytuł tej pracy, ale z niej nie korzystam).

(3)

p rz eszło ść2; były one tłu m a c z o n e n a obce języ k i. S ta ł się też lid e re m d u ch o ­ w ym p o lsk ich sto w a rz y sz e ń in d ia n isty c z n y c h .

Aż dziw, że t a k c ie k a w a p o stać i dość p ło d n y p is a rz n ie d oczekał się o p u b lik o w an ej m o n o g rafii k siążk o w ej o n im sa m y m lu b o jego tw órczości, czy choćby ja k ie g o ś s tu d iu m k ry ty czn eg o . P ra g n ie n ie choćby częściow ego w y p e łn ie n ia tej p ró ż n i dało p o c z ą te k n in ie js z e m u a rty k u ło w i. C hcę w n im p rz e d sta w ić k u ltu ro w y o b ra z I n d ia n p ó łn o c n o a m e ry k a ń sk ic h w y ła n ia ją c y się z pow ieści S a t-O k h a i m eto d ę p is a rs k ą , k tó r ą ów o braz z o s ta ł stw orzony.

*

J a m e s F e n im o re C ooper, tw ó rc a pow ieści in d ia ń s k ie j i p ra w o d a w c a tego g a tu n k u , s ta ł się a u to re m z n a n y m w P olsce w d ru g iej połow ie XIX w ieku, po ra z p ie rw sz y z a s p ra w ą a d a p ta c ji jego P ięcio księg u do k o n an ej przez M .J. Z a le sk ą w 1884 ro k u . P o te m u k a z a ły się a d a p ta c je O sta tn ieg o M o h i­ k a n in a H e le n y Izd eb sk iej i T eofila L en a rto w icza . S ły n n y D u c h P u s z c z y 3 - w e d łu g n a ślad o w cy C oopera, R o b e rta M o n tg o m ery ’ego B ird a (1 8 0 6 -1 8 5 4 ) - z o s ta ł o p ra co w an y i w y d a n y z m y ś lą o m łod ym c z y te ln ik u p rzez W ład y ­ sła w a A nczyca w 1872 ro k u . S ły n n e to m is k a K a ro la M a y a W in n eto u i O ld S h u r e h a n d tłu m a czo n o n a p o lsk i ju ż n a p o c z ą tk u XX w iek u . O d p o c z ą tk u p o p u la rn o ść pow ieści C o o p era i jego n aślado w ców b y ła o g rom na. H a lin a S k ro b isz e w sk a w 1971 ro k u p isa ła :

To już prawie przemysł, a w każdym razie świetny interes dla autorów i wy­ dawców. W dwudziestoleciu międzywojennym pod książkami „indiańskimi” uginają się półki. Wychowawcy protestują, krytycy kpią, a bohaterowie tracą skalpy w jednym rozdziale, by w następnym postawić przeciwnika przy palu męczarni4.

W y d a w an e w d w u d z ie sto le ciu m ięd zy w o je n n y m pow ieści in d ia ń s k ie to p o p u la rn e c z y ta d ła , całkow icie pozbaw ion e p ra w d o p o d o b ie ń stw a z d a rz e ń . Z a c y to w a n a pow yżej a u to r k a tra f n ie p o d su m o w a ła je:

Krew się leje, trup pada gęsto, a przez prerię galopują ciągle nowe zastępy przebierańców w pióropuszach, płoną faktorie bladych twarzy, dzielne dzie­ weczki wodzą za nos najprzebieglejszych czerwonych mężów5.

O p u b lik o w an e po II w ojnie pow ieści ty p u C za rn y O rzeł D ela w a rów J ó ­ z e fa B oreckiego, A ta h e lp a , p ie rw s zy w ó d z I n d ia n M a rii K orew y czy P sy W ielkiego W au K a z im ie rz a K ien iew icza g rz eszy ły n a d m ie rn ie m n o żen ie m

2 Utwory opublikowane przez Sat-Okha w języku polskim to: Ziemia Słonych Skał (1958); zbiór legend Biały mustang (1959); legendy Powstanie człowieka (1981); Fort nad Athabaską (wspólnie z Yackta-Oyą, czyli Sławomirem Bralem, 1985); Biały mustang. Baśnie i legen­ dy indiańskie (1987); Głos prerii (1990); Tajemnica Rzeki Bobrów (1996); Serce Chippewaya (1999); Walczący Lenapa (2001).

3 Wyjątkowo rasistowska książka, w której gloryfikacja postępu odbywa się m.in. poprzez negację jakiegokolwiek współczucia dla tubylczych Amerykanów. Główny wątek to likwidowa­ nie Osagów przez tajemniczego białego mściciela.

4 H. Skrobiszewska, Książki naszych dzieci, Warszawa 1971, s. 300. 5 Tamże, s. 301.

(4)

n iep ra w d o p o d o b n y ch przygód, k rw a w y c h p o ty czek i b ez p ard o n o w y m d ziele­ n ie m I n d ia n n a złych i dobrych.

T ę n ie n a jle p s z ą p a ss ę p rz e rw a ł M a ły B izo n A rk a d eg o F ie d le ra (1952) - p ie rw s z a pow ieść p rz e ła m u ją c a n a g ru n c ie p o lsk im s te re o ty p I n d ia n in a - ro m a n ty c zn eg o d z ik u sa , k tó re j a u to r o d szed ł od m o d elu a w a n tu rn ic z o -p rz y - g o d o w o -m elodram atycznego i d ąż y ł do re a listy c z n e g o o d z w ie rc ie d le n ia ży cia i k u ltu r y I n d ia n z o k re s u kolon izacy jnego. P o te m p o jaw iły się n a s tę p n e cie­ k a w e pozycje in n y c h au to ró w p ró b u jąc y ch p rzy bliży ć m ło d em u czy teln ik o w i k u ltu r ę In d ia n , a ta k ż e ich h isto ry c z n e , szczególnie te z o k re s u kolonizacji, losy - św ie tn e pow ieści N ory S zcz ep ań sk iej, zw ła szcz a S p r zy s ię ż e n ie C z a r ­ n e j W yd ry (1958), Z e m s ta K a r ib u (1959), D z ik i A n d a (1961) i Ucho w o d za (1963), rów n ież - oczyw iście - u tw o ry S a t-O k h a , ze szczególny m p o d k re ś le ­ n ie m jego d e b iu tu pow ieściow ego, ja k im b y ła Z ie m ia S ło n y c h S k a ł (1958). Do lis ty a m b itn ie jsz y c h pozycji pow ieściow ych o In d ia n a c h n a le ż y też do­ p isać d z ie ła L o n g in a J a n a O k o n ia - u tw o ry o w alczących w p o w s ta n ia c h S zaw an ez ach , ta k ie ja k : T ecu m se h (1976), C zerw on oskó ry g e n e ra ł (1979), Ś la d a m i T ecu m se h a (1981), n a s tę p n ie - oczywiście! - try lo g ię K ry sty n y i A lfre d a S z k la rsk ic h z a ty tu ło w a n ą Z ło to G ór C za rn ych (to m I - O rle P ióra (1974), to m II - P rze k le ń stw o zło ta (1977), to m II I - O s ta tn ia w a lk a Da- kotów (1979)). Rzecz ja s n a , ro z w ija ła się też pow ieść in d ia ń s k a z d o m in a n ­ t ą przyg ody i sen sa cji, p o zb a w io n a szczególnych, w p rz e c iw ie ń stw ie do po­ p rz ed n io w y m ienionych, am b icji poznaw czych: liczne pow ieściow e w e s te rn y W ie sła w a W e rn ica, n a p rz y k ła d S ło ń ce A r iz o n y (1967), A d a m a B a h d a ja , j a k C za rn e som brero (1970) lu b D a n D rew er i I n d ia n ie (1985), albo też licz­ n e o p asłe p rzy g o d o w o -aw an tu rn icze , o k ra sz o n e nieco m o ty w a m i h isto ry cz- n o -e tn o g raficz n y m i, to m is k a S ła w o m ira B ra la , piszącego pod p s e u d o n im e m Y ack ta-O y a, choćby G w ia zd a M o h a w k a (1986).

*

P o śró d pow ieści sły n n eg o p ó ł-In d ia n in a , p ó ł-P o la k a w y ró ż n ia się zdecy­ do w an ie jego p ie rw sz y u tw ó r, k tó ry m a c h a r a k te r au to b io g ra ficzn y (a u to r n a k o ń c u k s ią ż k i za m ie śc ił d o p isek in fo rm u ją c y o a u te n ty z m ie o p isan y ch z d a rz e ń i ludzi) - Z ie m ia S ło n y c h S k a ł . A u to r- n a rra to r u k a z u je w niej oby­ czaje p le m ie n n e S zaw anezów , w ła s n e d o jrze w an ie w in d ia ń s k im śro d o w i­ sk u , p o ru s z a p ro b lem p o d ejm o w an ia od po w ied zialn o ści z a b lisk ic h . D ra m a ­ ty c z n a a k c ja łączy się z op isem p e jz a ż u i p rz y ro d y z okolic W ielk ich J e z io r i p re z e n ta c ją społeczn o -k u ltu ro w eg o fu n k c jo n o w a n ia I n d ia n - ich obycza­ jów, sy s te m u społecznego (k u ltu ry socjetalnej), św iato p o g ląd u . P is a rz k o n ­ c e n tru je się n a u w y d a tn ie n iu w ięzi człow ieka p lem ien n eg o z n a tu r ą , k tó re j n ie u s ta n n ie , w n a r r a c ji pierw szoosobow ej, o d d aje cześć. Je g o In d ia n ie to lu d zie m iłu ją c y pokój i s tro n ią c y od g w a łtu , o d zn a cza ją cy się w ielo m a s z la ­ c h e tn y m i cech am i, p o sia d a ją c y b o g a tą k u ltu r ę duchow ą. B ąd źm y od r a z u szczerzy - nieco id ealizo w an i.

K ażd y ro z d z ia ł Z ie m i S ło n y c h S k a ł p o p rz e d z a m o tto o c h a ra k te r z e poe- ty cko -m o d litew n y m , a całość opow ieści j e s t z a o p a trz o n a w e w s tę p

(5)

liryczno--reto ry czn y , o c h a ra k te r z e p a te ty c z n y m , o p isu jący k ra in ę , w k tó re j ro z g ry ­ w a się a k c ja pow ieści. W ob ręb ie tego w s tę p u z o s ta ł u m ieszczo n y ta k ż e m it dotyczący p oczątków tej k ra in y : opow ieść o w alce złego d u c h a K a n a h y i d u ­ c h a ś w ia tła N a b a sh -c isa . P u szcz a, p r z e d s ta w ia n a p rzez n a r ra to ra -b o h a te r a - -a u to ra , j e s t żyw iołem a n im isty c z n y m . O pow iadacz, w sp o m in ając z d y s ta n ­ su czasow ego k ra j swojego d ziec iń stw a, ab y p rzybliżyć się do c z y te ln ik a , u ży w a n a sposób g aw ę d z ia rsk o -b a śn io w y d ru g iej osoby g ra m a ty c z n e j - p isze n a p rz y k ła d : „G dyby orzeł u n ió sł cię w g ó rę ...”; „O gląd asz się z a s ie ­ b ie?”; „Chodź w ięc ze m n ą n a d b rz e g jed n eg o z je z io r”6.

Z d a rz e n ia z a p a m ię ta n e z d z ie c iń stw a tw o rz ą głów nie o b ra z d o ra s ta n ia . P o śró d n ich je d n y m z pierw szy ch , ty c h bo lesn ych , j e s t ro z s ta n ie z m a tk ą , k tó r a k ilk u le tn ie g o chło p ca m u s ia ła oddać n a w y ch o w an ie w sp ecjaln ej g r u ­ pie chłopców , p ro w ad zo n ej p rzez w ychow aw ców - m y śliw y ch i w ojow ników (p o tem in n y m siln y m w z ru s z e n ie m z w ią z a n y m z m a tk ą j e s t sp o tk a n ie z n ią po d łu g im n iew id ze n iu ). B ęd ąc je d n y m z w ych ow ank ów g ru p y prow ad zon ej przez n a u c z y c ie la O w a sesa, S at-O k h , czyli D ługie P ióro, p rz eży w a liczne k sz ta łc ą c e , m n iej lu b b a rd z ie j d ra m a ty c z n e przygody, typow e d la opow ieści in d ia ń sk ic h : łow y n a k ró lik a , k o n fro n ta c ję z n ied źw ied ziem , łow ienie ryb, ż a rliw ą i p ię k n ą p rz y ja ź ń z p se m T a u h ą 7.

Do siln y ch w e w n ę trz n y c h d o z n a ń b o h a te r a docho dzą ro z te rk i p rz e ż y ­ w a n e p rzez niego, a ta k ż e jego s ta rs z e g o b r a t a T a n to , ob u p ó łk rw i b iały ch , k ie d y ich p lem ię z n a jd u je się w o s try m k o n flik cie z b ia ły m i u siłu ją c y m i z a ­ g n ać ich do re z e rw a tu . K o n flik t z b iały m i, podob nie j a k w in n y ch h is to ria c h in d ia ń s k ic h d ąż ący m i do e k sp lo a ta c ji czy też po p ro s tu a n ih ila c ji In d ia n , to w tej pow ieści b a rd z o w a ż n y w ą te k . A nalo g iczn ie do b o h a te r a M ałego B iz o ­ n a i jego w sp ółplem ieńców C z a rn y c h Stóp, S a t-O k h i jego S z a w a n e z i m u s z ą o p ierać się u s iln y m s ta ra n io m b ia ły c h o o g ra n ic zen ie m ie jsc a z a jm o w a n e ­ go p rzez czerw o n o sk ó ry ch m ieszk a ń có w A m ery k i P ółnocnej do p rz y d zielo ­ n ych im tere n ó w . Z ty m m o ty w em s ą z w ią z a n e d ra m a ty c z n e w y d a rz e n ia : u ciec zk a p rz e d b ia ły m i czy z ła p a n ie I n d ia n w p u ła p k ę p rzez z a sy p a n ie , p rz y u ży c iu d y n a m itu , jed y n eg o w y jścia z k a n io n u , w k tó ry m się u k ry w a li. O gólny o b raz b ia ły c h ja k o k o lo n izato ró w j e s t dość ste re o ty p o w y - to obraz ra s y z a c h ła n n e j, b ezw zględ nej, o k ru tn e j itd . P o w ta rz a się on w e w sz y stk ic h p ow ieściach i film ach „rew izjo n isty czn y ch ”, czyli od m n iej w ięcej połow y XX w ie k u b io rący ch s tro n ę In d ia n . U S a t-O k h a b iały ch c h a ra k te r y z u je s t a r ­ szy b r a t głów nego b o h a te r a - T anto:

Na wiele pokoleń, zanim urodził się dziad ojca, Wielki Tecumseh, plemiona nasze zamieszkiwały całą ziemię, na której żyjemy, całą ziemię, którą biali nazywają Ameryką, od morza do morza, od północnych śniegów po wielkie góry w południowej stronie. Żadnemu z naszych plemion nie brakło lasów na łowy,

6 Sat-Okh, Ziemia Słonych Skał, Warszawa 1958 [dalej: ZSS], s. 8-9.

7 Trzeba wspomnieć, że w Małym Bizonie, powieści także stylizowanej na autobiograficz­ ną opowieść, również występuje wzruszający wątek przywiązania bohatera-narratora do psa o imieniu Pononka.

(6)

ścieżek na wędrówki, szerokich równin, na których pasły się stada bizonów. Kiedy jedno plemię spotykało się z drugim, kiedy walczyły o tereny łowieckie, walka była szlachetna, bez kłam stwa i zdrady. Dlatego, gdy przybyli na naszą ziemię pierwsi biali ludzie, nie powitaliśmy ich strzałam i ani ciosem siekiery. Ale im spodobała się nasza ziemia. Przybywało ich coraz więcej. Zaczęli bu­ dować swoje osady, zabierać nam nasze lasy i równiny. Kiedy wzrośli w siłę, przestali być pokorni i łagodni. Zaczęli nas zabijać bez litości. Mieli broń, jakiej nie znaliśmy. Coraz większa była ich potęga. Korzystali ze starych waśni mię­ dzy plemionami, jedno nasyłali na drugie, a potem zabijali zwycięzców. Zabijali każdego napotkanego Indianina [ZSS 86].

O czyw iście tego ty p u re la c ja o b iały ch i ich s to s u n k u do In d ia n , s ta n o ­ w iąca, j a k w sp o m n iałem , w lite r a tu r z e sy m p a ty z u ją c e j z I n d ia n a m i rodzaj u trw a lo n e j m o d litew n ej la m e n ta c ji, m oże b ud zić z n u ż e n ie i n a w e t p ew ­ n ą iry ta c ję , gdyż p o b rz m ie w a je d n o s tro n n ie , a cz erw on osk órzy w ycho dzą w k o n fro n ta c ji z E u ro p e jc z y k a m i idyllicznie. Ale przecież h is to r ia E u ro p y i jej podbojów n ie w sk a z u je n a m ożliw ość in n ej c h a r a k te r y s ty k i jej m ie s z ­ k ańców . To p ra w d a , że, ja k słu sz n ie z a u w a ż a ł L esz ek K ołakow ski, E u ro p e j­ czycy stw o rz y li p ię k n ą n a u k ę o człow ieku - a n tro p o lo g ię k u ltu ro w ą - i że s ta n o w ią n a jb a rd z ie j sam o k ry ty cz n y , p rz y n a jm n ie j od p o n a d dw u w ieków , o d łam ludów ś w ia ta 8, ale z d ru g iej s tro n y w a rto p a m ię ta ć g o rzkie re flek sje, ja k n a p rz y k ła d słow a U m b e rto Eco:

Antropologia kulturowa jest nieczystym sumieniem białego człowieka, który w ten sposób spłaca dług zniszczonym kulturom prymitywnym9.

Bez w ą tp ie n ia celność la m e n ta c ji czy też filip ik i w ty p ie z a p re z e n to ­ w a n y m p rzez S a t-O k h a łatw o m o ż n a by poprzeć liczn y m i p ra c a m i a n tr o ­ pologicznym i, bez p a rd o n u p o d su m o w u jący m i d z ia ła n ia b ia ły c h n a k o n ty ­ n e n ta c h a m e ry k a ń s k ic h ja k o e k s te rm in a c y jn e 10. P o s tą p m y je d n a k b ard ziej sy n tezu ją co i sk o rz y sta jm y z c h a r a k te r y s ty k i p sy c h o k u ltu ro w e j E u ro p e j­ czyków po d an ej p rzez K a z im ie rz a M oszyńskiego w jego k lasy cz n ej p ra cy C złow iek. W stęp do etn o g ra fii p o w sze c h n e j i e tn o lo g ii11. P o lsk i etn o lo g w y­ m ie n ia liczne lu d y p le m ie n n e c h a ra k te ry z o w a n e p rzez w ie lu b a d a c z y ja k o n iezw y k le pogodne, życzliw e, p ra w e , uczciw e, i stw ie rd z a , że w y n ik po ró w ­ n a n ia z n im i E urop ejczy k ó w by łb y d la ty ch o s ta tn ic h fa ta ln y :

Można być pewnym, że gdyby nie długotrwałe oddziaływanie chrześcijaństwa, które dobroć i prawo umieszcza między największymi cnotami charakteru, 8 L. Kołakowski, Szukanie barbarzyńcy, w: tenże, Cywilizacja na ławie oskarżonych, Warszawa 1990.

9 Cyt. za: W.J. Burszta, Czytanie kultury, Łódź 1996, s. 44.

10 Mam na myśli choćby prace Andrzeja J.R. Wali, zwłaszcza: Historyczno-polityczne implikacje europocentryzmu w procesie podboju i kolonizacji Ameryki oraz doktrynalnego utrwalania zdobyczy w czasach postkolonialnych po współczesność, w: Referaty Seminariów Antropologicznych 1990-2000, red. K. Baliszewska, A.J.R. Wala, Atlantic City-Wielichowo 2001; Kłamstwa, spaczenia, przemilczenia i półprawdy: manowce historii Indian amerykań­ skich, w: Referaty Seminariów Antropologicznych... .

(7)

wynik ten wypadłby jeszcze stokroć gorzej. W gruncie bowiem rzeczy nie pogo­ da, dobroć, prawość są ideałem Europejczyka, lecz - wyrażając jego właściwy charakter i tem peram ent - energia, siła woli i inteligencja12.

M o szy ń sk i p rz y ta c z a fra g m e n ty p ism g e n iu s z a F io d o ra D ostojew skiego, A lex isa C a r r e la czy A n g lik a L .J. T h o m asa, w k tó ry c h a u to rz y za ch w y c ają się p o tę g ą d u ch a , e n e rg ii i s iłą p sy c h ic z n ą b an d z io ró w i zb ro d n ia rz y , ż a łu ­ jąc, że n ie m o ż n a tej p o ten cji p rz e k ie ro w a ć n a spo łeczn ie u ży tec zn e to ry 13. I t a k te n iezw y k łe i nieco za w sty d z a ją c e , p rz y n a jm n ie j a u to r a n in iejszeg o s tu d iu m , exem p la podsum ow uje:

Czyż można się dziwić, że - wobec ta k bezwzględnego nabożeństwa do siły i przedsiębiorczości - nie tylko historia Europy to jedno pasmo zbrodni, lecz i wyczyny Europejczyków na innych lądach mogą śmiało, bez obawy przegra­ nia, współzawodniczyć z wyczynami kryminalistów? Ogólnie biorąc i pomija­ j ąc wyj ątki, a zachowując obiektywizm i usiłuj ąc przy tym spojrzeć na Europę z bardzo daleka oczami bezstronnego inteligentnego Hindusa czy Chińczyka albo, powiedzmy, ucywilizowanego Negra lub Indianina, trzeba mieszkańców tej części świata, tzn. nosicieli europejskiej cywilizacji, scharakteryzować pod względem psychicznym jako zdumiewająco energicznych i przedsiębiorczych, odznaczających się silną wolą, częstokroć odważnych lub nawet szaleńczo od­ ważnych, inteligentnych i pomysłowych, niezm iernie chciw ych, bezw zględ ­ nych, fa łszyw ych i zdradzieckich, w przew adze - d rap ieżnych i po czę­ ści - krańcow o o kru tnych [podkr. - S. B.]14.

G łó w n ą w a rs tw ę u tw o ru S a t-O k h a sta n o w i p o rtre to w a n ie k u ltu r y In d ia n , a w ięc p ła sz c z y z n a e tn o g ra fic z n a . J e s t o n a dość m ocno ro z b u d o w an a. K u l­ tu r ę sy m b o lic zn ą/d u ch o w ą re p r e z e n tu ją w w iz e ru n k u S zaw an ezó w m ięd zy in n y m i m ity , n a p rz y k ła d te n z p o c z ą tk u o w alce d u c h a ciem n ości z d u ch e m ja s n o ś c i albo m it o w alce K sięży ca ze S łońcem czy liry czn e p o d an ie m iłosn e, w k tó reg o c e n tr u m z n a jd u je się ap o lo g ia kobiecej m iło ści i p o tę p ie n ie z d r a ­ dy. Ś w ia t w ie rz e ń S zaw an ezó w re p r e z e n tu ją ta k ż e : N a n a-b o sh o , czyli D uch Z w ierząt, k tó ry „sp rzy m ie rzo n y z g ó rn y m w ia tre m , często p o tra fi u p rz ed zić je le n ia o m y śliw ym , z a n im cięciw a łu k u z d ą ży w yd ać cichy ś w is t” [ZSS 28]. J e s t też w z m ia n k a o m isty c z n o -a n im isty c z n y m w y m ia rz e chorób, k tó re są przez S zaw an ezó w tr a k to w a n e ja k o g ro ź n ie jsz e niż n a jw ię k sz e d ra p ie ż n i­ k i - „niesio n e p rzez złe duchy, żyw iące się p a d lin ą i z g n iłą w o d ą z b a g ie n ” [ZSS 65].

P od o b n ie j a k w M a ły m B iz o n ie , i w tej pow ieści z a w a rto o pisy tań ców , k tó re d la k u ltu r y I n d ia n s ą n a jw a ż n ie jsz y m i r y tu a ła m i m ag iczno -religijn y- m i. P o d k re ś la te n fa k t E w a L ips w K sięd ze In d ia n :

W sytuacjach, w których inny człowiek zająłby się poważnie poszukiwaniem żywności - Indianin tańczy15.

12 Tamże, s. 492. 13 Tamże, s. 492-493. 14 Tamże, s. 493.

(8)

T ańczy, by coś uczcić, dziękczynić z a coś, w y ra zić n ad z ie ję, w d n ia c h gło­ du, gdy o sią g a p ełn o letn o ść. T ań c zy do oszołom ienia,

gdy roi marzenia, odprawia czary lub sprawuje władzę, gdy oddaje się wspo­ mnieniom lub okazuje skruchę, gdy dziękuje lub prosi [...], czy jest bliski śmier­ ci głodowej, czy najedzony do syta, radosny czy zrozpaczony16.

P o p rzez ta n ie c In d ia n in d aje w y ra z m iłości i tro sce , z a pom ocą ta ń c a przy w o łu je deszcz i o d p ęd z a d u ch y choroby, ry tm e m ta n e c z n y m w y c zaro ­ w u je k u k u ry d z ę , sp ro w a d z a bizony, z a p e w n ia sobie po w odzenie w łow ach, gdyż ta n ie c m a w y m ia r m agiczny, czyli spraw czy . C z a se m o d tw a rz a , w t a ń ­ cu rów n ież n aślad o w czy m , u d a n e łow y czy u d a n ą w a lk ę z w ro g ie m k u w iel­ k iej u ciesze i e s te ty c z n e m u za ch w y to w i p rz y g lą d a ją c e j się ta ń c o m zbiorow o­ ści w spółplem ieńców . T an ie c in d ia ń s k i j e s t n a b o ż e ń stw e m , m o d litw ą . O to lis ta tań có w o p isy w an y ch p rzez S a t-O k h a :

1. T an iec obrzędu p rzejścia N anan-cisa. O św icie, n a p la c u p rz e d p a le m to te m o w y m z w y o b ra żo n y m n a n im d zio b em sowy, gdyż g ru p a S zaw an ez ó w p rz e d s ta w ia n a w p ow ieści to „pokolenie sowy, lu d z i w yw o­ d zących się od p ta k a , k tó ry w id zi w nocy” [ZSS 9], z a c z y n a ta n ie c s z a ­ m a n G o rz k a J a g o d a . M a n a głow ie s k a lp b izo n a, k tó re g o ro g i b ły szcz ą c z e rw ie n ią , a tw a rz m a p o m a lo w a n ą w n ie b ie sk ie i żó łte p a sy . Żółć sy m ­ b o lizu je d ojrzałość, d o sk o n ało ść i b o g a te , zło te p ięk n o le tn ie g o w sch o d u S łońca. N a jw a ż n ie jsz e j e s t je d n a k to, że k o lo r ż ó łty j e s t w ła s n y m k olo­ re m S łońca. D lateg o te ż k a ż d a osoba, k tó re j u b ra n ie z o sta ło p o m a lo w a ­ n e n a żółto lu b o b szy te ż ó łty m i k o lc a m i u rs o n a albo k o ra lik a m i, b y ła b ło g o sła w io n a p rz ez m oc S ło ń c a d a ją c ą życie i o d n a w ia ją c ą j e 17. R a m io ­ n a s z a m a n a s ą szero k o ro z p o s ta rte , a z a w ie sz o n e n a n ic h g rz e c h o tk i z je le n ic h k o p y t głośno tr z a s k a ją . O bok s z a m a n a ta ń c z y te ż In d ia n in N e p e m u s - S iln a L ew a R ęk a, „w ielki m y śliw y i ta n c e rz n a sz e g o p le ­ m ie n ia ” [ZSS 10]. O bydw aj k r ą ż ą w ś ro d k u w ielk ieg o k rę g u w ojow ni­ ków , k tó rz y w y b ija ją r y tm n a b ę b n a c h i g rz e c h o tk a c h z żółw ich sk o ru p . R y tm , oczyw iście, j e s t coraz g ło śn iejszy i co raz szybszy. N e p e m u s z a d a ­ je ciosy to m a h a w k ie m n ie w id z ia ln e m u w rogow i, a w ojow nicy in to n u ją p ie śń , k t ó r a u ja w n ia se n s całego ta n e c z n e g o ry tu :

Manitou, Manitou, Daj im siłę niedźwiedzia,

By byli odważni, jak wilk w ataku,

By męstwo swe wzięli od b rata rysia. [ZSS 11].

B o h a te ro w ie tej p ie ś n i to m a li chłopcy, k tó rz y w ła śn ie m a ją być o d e b ra n i m a tk o m i p rzy jęci do szkoły n a tu ry . J e s t to d zień N a n a n -c isa , Ś w ięto O d d a ­ le n ia . P ię k n y j e s t fin a ł tego r y tu p rzejścia: N e p e m u s s ta je p rz e d w ejściem

16 Tamże.

17 Zob. M. Cichomski, hasło „Żółć”, w: Moje parfleche, czyli zapiski o życiu, kulturze, religii, historii i wszystkim innym związanym z Indianami, [online] <http://www.mojeparfleche.cba. pl/Moje%20Parfleche%20Zen%20-%20Z.htm>, dostęp: 11.02.2011.

(9)

do tip i, gdzie cz ek a chłopiec, ab y go z a b ra ć od m a tk i. D w óch w ojow ników p ięcio k ro tn ie z a g ra d z a m u drogę, co znaczy,

że chłopiec, po którego przyszedł, kończył pięć lat i że nadszedł nań czas, by rozpoczął życie wśród wojowników, uczył się ich mądrości, poznawał prawa plemienia i puszczy [ZSS 11].

K ońcow y e le m e n t tego inicjacyjn ego r y tu to p ie śń m a tk i S a t-O k h a , k tó r a n u cą c j ą synow i, ż e g n a go, gdy odchodzi do g ru p y chłopców w ychow yw anych ju ż p o za ro d z in n y m n a m io te m ; p ie śń t a u w y d a tn ia głów ne w a rto ś c i In d ia n :

dzielność, ro z u m i społeczny sz a c u n e k [ZSS 13].

2. T an iec w ojen n y czarow n ika G orzkiej Ja g o d y , zach ęc ające g o p lem ię do w a lk i z b iały m i:

na obozowy plac wyszedł Gorzka Jagoda i usypał z kolorowego piasku figury białych ludzi, pokrywając je szamańskimi znakami i łącząc je ze sobą rysun­ kiem Wap-nap-ao, Jadowitej Żmii [dowódcy oddziału żołnierzy kanadyjskich - przyp. S. B.]. Wszystkie szczepy otoczyły go szerokim kręgiem [...] Gorzka Jagoda w całkowitej ciszy, to krzycząc jak orzeł, to znów sycząc jak wąż, rozpo­ czął wokół figur z kolorowego piasku swój taniec. [...] To czaił się przez dłuższą chwilę, to znów rzucał się do przodu skokiem przypominającym skoki kuny. Wpierw okrążył figury trzykrotnie, a potem rzucił się na nie. Gorączkowymi ruchami zgarnął piasek i wreszcie rozrzucił jego garście jak popiół na cztery strony świata [ZSS 91].

S y m b o lik a m a g ic z n a owego ta ń c a j e s t o cz y w ista - s z a m a n z a p e w n ia w n im , że zw ycięstw o n a d b ia ły m i j e s t pew ne.

3. T an iec w ojenny (w łaściw y). N a s tę p u je po p o d jęciu p rz ez w o dza i ra d ę decyzji o k o n fro n ta c ji z b ia ły m i - w okół d użego o g n isk a , p rz y w tó rz e bębnów , p isz c z a łe k i fletów : „Pow olny z r a z u ich r y tm coraz to w c ią g a ł k tó re g o ś w o jo w n ik a w sz e ro k i ta n e c z n y k r ą g ” [ZSS 93]. T an ie c s tre s z c z a p rz y sz łe d z ia ła n ia w o jen n e i je d n o c z e śn ie m a g ic z n ie je a n ty ­ cypuje: m a rs z do obozu w ro g a, p o d k ra d a n ie się, c z ajen ie się w c ie m n o ś­ ci, p rz y g o to w y w an ie łuków i in n y c h ro d zajó w b ro n i do s ta rc ia . C z e k a n ie n a ro z k az w o d za pow oduje c a łk o w itą ciszę, p o te m w sz y stk o w y b u c h a n a z n a k a t a k u n a w ro g a - ta n c e rz y o p an o w u je s z a ł w o je n n o -ta n e c z n y , ale s t a r a n n ie o d d a ją w ty m m a g ic z n y m r y tu a le ró ż n e sposoby w a lk i, k tó ­ re z a s to s u ją w obec b iały ch . I n te r e s u ją c y m m o ty w em j e s t w p ro w a d z e n ie k o b ie t do tego m ęsk ieg o ry tu : n a js ta r s z a z n ic h w y s tę p u je n a śro d e k i śp ie w a p ie ś ń w o jen n ą : „Po k a ż d e j stro fc e p ie ś n i z a trz y m u je się k r ą g ta ń c z ą c y c h w ojow ników ” [ZSS 93], w k tó ry z o s ta ją w c ią g n ię ci n a w e t m a li chłopcy. W szyscy w z n o sz ą o k rz y k i s u p lik a c y jn e do M a n ito u o po­ w o d zen ie w w alce, w czym w isto cie u ja w n ia się re lig ijn y c h a r a k t e r t a ń ­ ca w ojennego i je d n o c z e śn ie p o tw ie rd z a się sp o s trz e ż e n ie a n tro p o lo g a A n d rz e ja W a li d o tyczące n ie o d rę b n o śc i re lig ii w obec całego n u r t u ży cia p le m io n in d ia ń s k ic h . W e d łu g sa m y c h In d ia n , te r m in „ re lig ia ” n ie is tn ia ł w sło w n ictw ie p le m io n p ó łn o c n o a m e ry k a ń s k ic h - re lig ia n ig d y n ie b y ła

(10)

p rz ez n ic h w y o d rę b n io n a , tw o rz y ła z życiem jed n o ść. I n d ia n ie w o lą m ó­ w ić o sw ojej „w ay o f life” („drodze ż y c ia ”)18.

4. T an iec S ło ń ca. T a n a z w a n ie w y stę p u je , ale o b rz ęd do z łu d z e n ia p rz y ­ p o m in a r y t u a ł I n d ia n p re ry jn y c h ; z o s ta ł u k a z a n y ja k o p ró b a k rw i i je d ­ n o cz eśn ie Ś w ięto W ta je m n ic z e n ia (T h a n u -T u k h a u ) o ra z o k a z ja do zlo­ tu /in te g r a c ji szczepów p le m ie n n y c h 19. O d b y w a się n a d je z io re m . N a ś ro d k u obozu u m ieszc zo n y j e s t s za ss a -tip i - m iejsce k u l t u i o b rzęd u . O w sch o d zie S ło ń c a z a c z y n a ją się p ie rw sz e ta ń c e , p o p isy w ojow ników , a w śró d n ic h n a jw a ż n ie jsz y : o d g ry w a n ie p rz ez w ojow ników w a lk i czło­ w ie k a z n ied źw ie d ziem , w k tó re j to w alce człow iek zw ycięża. B ard z o in ­ te re s u ją c e j e s t w opisie tego z d a r z e n ia siln e z a a n g a ż o w a n ie „w idow ni” s p e k ta k lu . T a n to - s ta r s z y b r a t S a t-O k h a - w ra z z sze ścio m a in n y m i m ło d z ie ń c a m i p rz e d p rz y s tą p ie n ie m do w łaściw ego o b rz ę d u j e s t p o d d a ­ n y trz y d n io w e m u św ię te m u p o sto w i - n ic n ie je d z ą , n ie p iją i m o d lą się do M a n ito u o odw agę, m ęstw o , zręczn o ść, siłę, p o g a rd ę d la bólu. J e s t to p rz y g o to w a n ie p rz e d w e jśc ie m n a „ścieżkę m ężczy zn y -w o jo w n ik a”. D z ie ń trz e c i j e s t d n ie m św ięta: sły ch ać b ęb n y , g rz e c h o tk i, n a d a l tr w a ją p o p i­ sy zręcznościow e. P o te m n a s tę p u je cisza. Ojciec T a n ta , w ódz p le m ie n ia , o k a d z a s y n a św ię ty m d y m em ty to n io w y m , „n ucąc p ie śń ojców w iod ący ch s y n a n a w ta je m n ic z e n ie ” [ZSS 130]. T e ra z n a s tę p u je n a jb a rd z ie j d r a m a ­ ty c z n a i n a jw a ż n ie js z a część o b rzęd u : p rz e d p a le m to te m ic z n y m s z a m a n p rz e b ija sk ó rę ch ło p ca n a p ie rs ia c h , p rz e w le k a p rzez p rz e b ity o tw ó r rz e ­ m ie ń i jego k o n iec p rzym ocow uje do p a la totem ow ego , a do ły d ek ch ło p ­ ca p o d o b n y m sp o so b em p rzym ocow uje k o śc ia n e h a c z y k i z u w iesz o n y m i n a n ich c z a s z k a m i n ied źw ie d zim i. N a k o n iec chłopiec, k tó ry bez z m r u ­ ż e n ia o k a z n o s i cie rp ie n ie , z ry w a w ięzy z p a le m i ty m u d o w a d n ia , że j e s t w o jo w n ik iem i m ężczyzną:

Cienkie rzemienie rozrywają skórę na ich piersiach. Krew spływa szerokim strumieniem, grzechoczą czaszki niedźwiedzie odrywane od nóg, a hałas grzechotek nasila się tak, że nie słychać własnych myśli. Tanto i Paipusziu 18 A.J.R. Wala, Istota prozelityzmu. Misje chrześcijańskie a Indianie amerykańscy, w: Indianie Kalinago i inni... Referaty Seminariów Antropologicznych 2001-2008, red. A.J.R. Wala, K. Baliszewska, Atlantic City-Wielichowo 2009. Andrzej J.R. Wala cytuje dzia­ łacza indiańskiego, który głosił: „My nie mamy religii, ale mamy »drogę«” (tamże, s. 337).

19 Taniec Słońca to chyba najbardziej znany rytuał Indian Wielkich Równin, który, co pokazuje przykład powieści Sat-Okha, nie był też obcy plemionom znad Wielkich Jezior. Ple­ miona te musiały się zapoznać z nim poprzez kontakty z plemionami z Równin, a te kontak­ ty z czasem stawały się coraz częstsze, gdyż biali w swej polityce podboju systematycznie wypychali Indian z terenów wschodnich na zachód. Cytowana Ewa Lips objaśnia drastyczny ryt Tańca Słońca, po raz pierwszy opisany i namalowany kilkakrotnie na płótnach i szki­ cach przez malarza i podróżnika George’a Catlina (1796-1872). Taniec ten stanowił część do­ rocznych obrzędów, których przedmiotem było: uczczenie ustąpienia Wielkiego Potopu, kult Słońca, taniec bizona mający zapewnić powodzenie w łowach i wyrazić cześć dla ducha tego zwierzęcia, od którego uzależnione były bytowo plemiona z Równin, a także inicjacja młodych Indian, którzy po tym obrzędzie mieli stać się pełnoprawnymi myśliwymi i wojownikami. Ten ostatni aspekt stanowił oczywiście drastyczną próbę męstwa dla jego młodocianych uczestni­ ków. Por. E. Lips, dz. cyt., s. 205.

(11)

wybiegają przed namiot, słyszę ich trzykrotny okrzyk: krzyk orła zwycięzcy. Są już mężczyznami. Przed nimi już tylko droga wojowników i łowców. Droga mężczyzn i starców - i w re sz c ie . Droga Słońca [ZSS 132].

R y t o p isa n y p rzez S a t-O k h a n ie z o s ta ł w p ra w d z ie n a z w a n y p rzez a u to ­ r a T a ń c e m S łońca, ale z u p e łn ie o d p o w iad a je d n e m u z d w u typów o b rz ęd u T a ń c a S ło ń ca o p isy w an y ch i p rz e d s ta w ia n y c h n a fo to g ra fiach czy o b ra z a c h (n a p rz y k ła d G e o rg e’a C a tlin a , zob. p rz y p is 19). N ie w d a ją c się w szczegóły - w oby dw u o b rz ęd ac h w części inicjacy jn ej chodziło o o k a z a n ie p rzez m ło­ dzieńców p o d d aw an y ch ry to w i dzielności, zw ła sz c z a w y trz y m a ło śc i n a ból. Je sz c z e in n y , fa scy n u jący a s p e k t tego obrzęd u , o k tó ry m n ie w sp o m in a L ips w cytow anej pow yżej k siążc e, to a s p e k t ta n a ty c z n y . M łodzieńcy d w u k ro tn ie „ u m ie ra ją ” podczas tego ob rzęd u , to z n a czy m d le ją i s ą cuceni. O z n acz a to, po p ierw sze, śm ierć daw nej ich osoby, ab y m o g ła n aro d zić się n o w a - łow ca i w ojow nik; po d ru g ie, w y ła n ia się t u e le m e n t m y śle n ia eschatologicznego: w ojow nik-łow ca z o sta je p rzez owe sym bo liczn e śm ie rc i za p ew n io n y , że ży ­ cie d oczesne j e s t ty lk o w stę p e m do ży cia w iecznego, do k tó re g o b ęd zie po śm ie rc i c ia ła „ocucony”20.

5. T an iec w a lki D nia z N o cą. O db y w a się on n a cześć przyb y łeg o do o s a ­ dy w odza. O czyw iście p rz y a k o m p a n ia m e n c ie g rz e c h o te k , p iszcz ałek , bęb n ó w i fletów . T ań c zy w ojow nik p e rso n ifik u ją c y Noc - p o m alo w an y w c z a rn e i żó łte p a s y (k o lo ry sty cz n e sym bole nocy i d n ia ) o raz z m a lu n ­ k a m i g w iaz d i półksiężyców n a n ogach. U k o la n i k o s te k w is z ą m u k o ń ­ sk ie ogony, z a ś n a b io d ra c h m a p rz e p a s k ę o b sz y tą p ió ra m i k r u k a . W o­ jo w n ik u o sa b ia ją c y D z ie ń m a n a głow ie p ió ro p u sz z b ia ły c h p ió r sow ich, tw a rz p o m a lo w a n ą b a r w a m i p o w ita n ia - n ie b ie s k ą i b ia łą , n a s to p a c h ja s n e m o k a sy n y , a n o g i p rzy o zd o b io n e w b ia łe sow ie p ió ra. W raz z m i­ te m o w alce S ło ń c a i K sięż y ca ta n ie c te n p o d k re ś la ścisły z w ią z e k ży cia I n d ia n z cy k lem p rz y ro d y , z cy k lem k o sm iczn y m . O d tw a rz a m ag icz n ie te n cy k l i w z m a c n ia go.

6. T an iec polu jącego orła, k tó ry j e s t je d n o c z e ś n ie c e re m o n ią n a d a n ia d ru g ieg o , ty m ra z e m w łaściw ego, im ie n ia b o h a te ro w i-n a rra to ro w i. J a k o chłopiec z a d z iw ił w sp ó łp lem ień có w sw oim cz y n em - z a b ic ie m z łu k u b iałeg o o rła, k tó ry p o rw a ł k r ó lik a - d la te g o s z a m a n ta ń c z y n a jego cześć ta n ie c o d tw a rz a ją c y p o lo w an ie o rła n a k r ó lik a i z a b ic ie p t a k a p rzez chłopca; w k o ń c u w y k rz y k u je jeg o now e im ię - S a t-O k h , czyli D łu g ie P ióro. J e s t to w ży ciu m ałeg o I n d ia n in a w a ż n y m o m e n t, gdyż p rz e s ta je być d z iec k iem (U ti), a z a c z y n a być tra k to w a n y ja k o k a n d y d a t n a łowcę i w o jo w nika. B ęd zie od tej p o ry b r a n y n a p o lo w an ia, a n a w e t b ęd z ie m ógł w szczególnych p rz y p a d k a c h u cz estn iczy ć pom ocniczo w w y p ra w a c h

20 Ewa Lips opisuje te dwie „śmierci” torturowanych młodzieńców, ale nie zauważa ich sensu metaforyczno-symboliczno-magicznego. W obrzędach inicjacji bardzo wcześnie poja­ wia się ry tu aln a śmierć - w celu uzyskania nieśmiertelności poprzez demonstrację jakoby powtórnych narodzin. Pisały o tym, oczywiście, tęgie umysły badawcze antropologiczno-reli- gioznawcze, np. Mircea Eliade (Traktat o historii religii), George Frazer (Złota gałąź), Geo Widengren (Fenomenologia religii) czy wreszcie Arnold van Gennep (Obrzędy przejścia).

(12)

w ojen n y ch . W w ięk sz o ści p le m io n in d ia ń s k ic h , a ta k ż e po p r o s tu ludów p le m ie n n y c h , n a d a je się im io n a k ilk a k ro tn ie . K a żd e j e s t z w ią z a n e z k o n k re tn y m o k re se m w ży c iu człow ieka, a w ięc n a d a n ie im ie n ia s ta n o ­ w i je d e n z w a ż n y c h ry tó w p rz e jśc ia . Im ię j e s t rz e c z ą w a ż n ą , bo s ta n o w i część człow ieka. D la E sk im o só w to część d uszy . W iele p le m io n p ó łn ocn o­ a m e ry k a ń s k ic h I n d ia n p rz y w ią z u je w ie lk ą w a g ę do snów i cz e rp ie z n ich im io n a d la dzieci:

Czasami wybór imienia pozostawia się czarownikowi, co przerzuca na niego odpowiedzialność wobec sił nadprzyrodzonych. I wreszcie dość często bierze się imiona od jakiegoś pamiętnego wydarzenia. Wojownicy Siuksowie i Paunisi na przykład obierają sobie nazwy od jakichś śmiałych czynów [takie umoty­ wowanie m a nadanie nowego im ienia Sat-Okhowi - przyp. S. B.]; plemiona z północnego wybrzeża - pełne dumy rodowej i przywiązane do własności - z rodzinnych legendarnych historii w związku z jakim iś wielkim potlatchami. Tak więc niektóre imiona można porównać z tytułam i21.

7. T ań ce b łagaln e o udan e ło w y. O d p ra w ia n e s ą n a je s ie n i, w cz asie łowów, co w ieczór podczas w sc h o d u K siężyca. T ań c e i śp iew y n a cześć W ielkiego D u c h a, by pom ógł In d ia n o m w ło w ach i s trz e g ł „p rzed k ła m i d ra p ie ż n y c h b ra c i”.

O prócz tańców , bez k tó ry ch , j a k za u w aż y liśm y , tru d n o sobie w y ob razić fu n k c jo n o w an ie k u ltu r y In d ia n , S a t-O k h u k a z u je , oczyw iście, in n e w a żn e ry tu a ły . N a p rz y k ła d p o grzeb: S z a w a n e z i ch o w ają dw óch w ojow ników , k tó ­ rz y z g in ę li w s ta r c iu z b iały m i. O b rzęd j e s t ok azały . P o leg li m a ją być zło żen i w G rocie M ilczących W ojow ników , a w ięc w w ie lk im n a tu r a ln y m grobow cu, do k tó re g o o rsz a k pogrzebow y m u s i iść cały d zień. P o te m żało b n icy c z e k a ­ j ą do św itu , gdyż „zm arłych odw iedzać m o ż n a dopiero o św icie” [ZSS 122]. C ia ła u m a rły c h u b ie ra n e s ą p rz e d p o g rz eb em w n a jle p sz e u b r a n ia p rzez ich żony, k tó re podczas tej czynno ści ś p ie w a ją p ie ś n i n a cześć z m a rły c h m ężów . Do o rs z a k u z o s ta li w y b ra n i p rzez s z a m a n a

ojcowie i synowie, najstarsi i najmłodsi z tych, którzy m ają już swe imiona - aby każdy umiał odnaleźć drogę do Groty Milczących Wojowników, jeśli na­ wet sam jeden miałby pozostać na ziemi [ZSS 120].

O rs z a k idzie powoli, bez śpiew u, n a jeg o czele kro czy w ojow nik p rz y b ra ­ n y w c z a rn e p ió ra, u d e rz a ją c y je d n o s ta jn ie i w w o ln y m te m p ie w b ęb e n . Za n im p o stę p u je dw óch in n y ch z d re w n ia n y m i g rz e c h o tk a m i i z k o ń s k im i ogo­ n a m i u k o ste k , k tó re „zacierały n a ścieżce ś la d m okasy nó w , t a k j a k z a c ie ra swój śla d k a ż d y b r a t śm ie rc i” [ZSS 121]. K re w n i zm a rłe g o s ą u c z e rn ie n i s a ­ dzą, a n a p ie rs ia c h m a ją żało b n e, k rw a w ią c e ra n y . P rz y z m a rły m s k ła d a się jego cały z ie m sk i dobytek.

In n y w a ż n y r y t to ło w y. P rz y n a le ż ą w p ra w d z ie głów nie do k u ltu r y m a- teria ln o -b y to w ej, ale p ra w ie w k a ż d y m sw ym a sp e k cie łą c z ą się z k u l t u r ą

21 K. Birket-Smith, Ścieżki kultury, tłum. K. Evert-Vaedtke, T. Evert, Warszawa 1974, s. 357.

(13)

du chow o-sym boliczną. D obrym p rz y k ła d e m j e s t u p o lo w an ie nied źw ied zia: c z a sz k a z w ie rzę cia z o sta je z a w ie sz o n a n a g ałęzi, o zdo bion a k o ra lik a m i, pió­ ra m i, w jej w n ę tr z u j e s t ty to ń (św ię ta ro ślin a ) ja k o o fia ra d la d u c h a n ie d ź ­ w ied zia. Albo u p o lo w an ie je le n ia : głowę leżącego m a rtw e g o zw ie rzę cia u k ła d a się w k ie r u n k u w ia tr u północno-zachodniego, a p rz e d jego p y sk iem u s ta w ia się n ac zy n ie z ja d łe m . P o te m n a s tę p u je ta n ie c o d tw a rz a ją c y polo­ w a n ie - n a śla d o w a n ie b ie g u je le n ia , jego skoków , p o te m sk ra d a ją c y c h się k roków m yśliw ego, u cieczki zw ierzęcia, a t a k u i śm ierci. N a ko n iec m y śli­ w i g ła d z ą ciało z w ie rz ę c ia i d zięk u ją , że dało się zabić. K olejny ro z b u d o ­ w a n y opis łowów dotyczy p o lo w an ia n a ło sia. O pis te n j e s t b a rd z o p ięk n y , d ra m a ty c z n y , poetycko u jęty , ale ty m ra z e m od s tro n y tre ś c i m a c h a r a k te r głów nie fachow y (n a p rz y k ła d obejm uje sposób w a b ie n ia zw ierzęcia). J e s t zw ieńczony ta ń c e m zw y cięstw a i p o d zięk o w an ia d la łosia, „że d a ł się zabić, że o fiaro w ał n a m sw e m ięso ” [ZSS 138], s ta n o w i też p ro śb ę o p rz e b a c z e n ie i życzenie szczęścia w K ra in ie W iecznego Spokoju.

E le m e n te m o b ra z u k u ltu r y m a te ria ln o -b y to w e j j e s t w z m ia n k a n a po­ c z ą tk u pow ieści o kształcie obozow iska Szew anezów , k tó re - znów a n a ­ logicznie do in n y c h z ja w is k p ra k ty c z n e g o ży cia - j e s t splecion e z m is ty k ą . P le m io n a in d ia ń s k ie żyły z w y o b ra ż e n ie m św ia ta /w s z e c h ś w ia ta ja k o w iel­ kiego, św iętego k rę g u , a w ięc często k s z t a ł t obozow isk o d zw ie rcied la ł owo s a k r a ln e w y o b ra żen ie . W w iosce S zaw an ezó w tip i „u staw io n e s ą pó łko lem i tw o rz ą sz e ro k ą podkow ę, o tw a r tą od s tro n y je z io ra ” [ZSS 9]. N a ś ro d k u obozow iska u m ieszczo n y j e s t sym bol a xis m u n d i - p a l to tem o w y z w y rz e ź ­ bio n y m i n a n im sow am i.

W ychow anie chłopców (o w y c h o w an iu d ziew czą t n ie m a m ow y w k sią ż c e S u p ła to w icza , co w y ra ź n ie w sk a z u je p o za in n y m i też m o ty w am i n a p o śle d n ią pozycję k o b ie t w św iecie S zaw anezów , j a k z r e s z tą w w ię k ­ szości p lem io n in d ia ń s k ic h ) j e s t raczej typow e d la w sz y stk ic h I n d ia n czy w ogóle k u l t u r p lem ien n y ch . C hłopiec j e s t n a jp ie rw do p ią te g o ro k u życia ty lk o U ti, czyli M aleń k i. P o te m podczas ś w ię ta N a n a n -c is a idzie do szkoły n a tu r y (M łodych W ilków ) i z o sta je z a b ra n y od m a tk i. T a m w ra z z in n y m i M łodym i W ilk a m i pod o k iem n a u c z y c ie la uczy się ja z d y k o n n ej, p rz ech o ­ dzi p ró b y zręczn o ści w o b ch o d zen iu się z b ro n ią . U c zestn iczy w in d ia ń s k ic h po dchodach, w in scen iz o w an y ch w a lk a c h m ięd zy g ru p o w y ch z tę p ą b ro n ią . W p raw d zie rodzice, j a k u w sz y stk ic h In d ia n , n ie s to s u ją p rzem o cy wobec dziecka, ale ju ż w ychow aw ca n ie m a ta k ic h o g ra n ic zeń , w k a ż d y m ra z ie u S zaw an ezó w j e s t m ałom ów ny, ale „nie za w sze oszczędza p a s a ” [ZSS 42].

R odzina to część k u ltu r y so cjeta ln e j. W p le m ie n iu S zew anezów je s t p a tr ia r c h a ln a , j a k w zdecydow anej w ięk szo ści p lem io n In d ia n . O bow iązuje sz a c u n e k d la ojca: „Nie w olno się było odzyw ać, z a n im ojciec p ierw szy n ie p rzem ó w i” [ZSS 34]. K obiety p e łn ią z n a c z n ie m n iej w y e k sp o n o w a n ą rolę. P rz e d e w sz y stk im p ra c u ją , co j e s t z n a k ie m sp o łeczn o -k u ltu ro w ej e g z y ste n ­ cji w sz y stk ic h I n d ia n nom adó w . P od czas łowów je s ie n n y c h

(14)

tylko kobiety nie ruszały się w tych dniach poza obóz, pracowitsze i bardziej skupione niż kiedykolwiek. Przygotowywały ram y do naciągania skór, noże do ich oczyszczania, budowały klatki do wędzenia mięsa, znosiły z pobliskich źró­ deł kawały soli i łupały je na mączkę [ZSS 133].

J a k o k a n d y d a tk i n a żony s ą o k a z ją d la ro d z in y do z a ro b k u - „ sp rz e d a ­ w a n e ”, n a p rz y k ła d , „za c z te ry sk ó ry n ied źw ie d zie” [ZSS 162]. T ra k to w a ­ n e m izoginicznie, ja k w w ięk szo ści sp o łecz eń stw niecyw ilizo w any ch, m ilczą p rz y m ężczyznach, a chłopcy p rz e d in icjacją, czyli św ię te m T h a n u - tu k h a u , n ie m ogą p rzez trz y m iesiące sp o ty k ać się, w z n a c z e n iu n iek o n iec zn ie e ro ­ ty cznym , z ż a d n ą dziew czyną; je ś li chłopiec sp rz e n ie w ie rz y się tej re g u le, m oże go sp o tk a ć z a to d o tk liw a k a r a . D z iew częta n ieb ęd ą ce ż o n a m i n o sz ą n a g łow ach o p ask i, s ą izolow ane od chłopców , z czego w y n ik a k o m p le tn e n ie ro z u m ie n ie ś w ia ta d ziew cząt p rzez ty ch d ru g ich , co ilu s tr u je śm ieszn e w ręcz n a b u rm u s z e n ie m ałego S a t-O k h a wobec je d n e j z p ięk n y ch In d ia n e k , k tó r a w y p y ty w a ła w dziw nym , n iep o k o jący m go, a n a w e t o b ra źliw y m to n ie 0 jego sta rsz e g o b r a ta - p rz y sto jn eg o i w alecznego T an to .

W artości artystyczn e Z ie m i S ło n y c h S k a ł d o ró w n u ją poziom ow i in- fo rm acy jn o -p o zn aw czem u pow ieści. W w a rs tw ie n a r r a c ji z w ra c a ją u w ag ę liczne, n iep o zb aw io n e w d z ię k u opisy p rzy ro dy , p rzy k ład o w o je d e n z n ich z p o c z ą tk u pow ieści:

Tylko świerki zachowały dumnie podniesione głowy, schylając za to ciężkie łapy ku dołowi, jakby chciały coś podjąć z ziemi i unieść w górę [ZSS 17].

W sp o m in a łe m o w stę p ie b alla d o w o -g a w ę d z ia rsk im , b a rd z o n iety p o w y m d la w szelk iej li te r a tu r y o D z ik im Z achodzie. N iep o śled n ie z n a c z e n ie d la w ym ow y pow ieści i jej w alorów a rty s ty c z n y c h m a ją fra g m e n ty u k a z u ją c e u cz u cia głów nego b o h a te r a - n a r r a to r a , z k tó ry m i się n ie k ry je p rz e d c z y te l­ n ik ie m i k tó re tw o rz ą sek w encję em ocji sk ła d a ją c y c h się n a ś w ia t d o zn a ń dojrzew ającego chłopca. W ty m s e n sie u tw ó r S a t-O k h a j e s t po w ieścią in ic ja ­ cyjną. Sw oich b o h a te ró w a u to r t r a k tu je p ow ażn ie, n ie u p ra s z c z a ich p o r tr e ­ tów - to z in d y w id u a liz o w a n e p o stacie , o w y ra z is ty m w y g ląd z ie i ta k ic h też c h a ra k te r a c h , a je d n o c z e śn ie p ew n e u n iw e rs a ln e ty p y lu d zk ie. N au czyciel 1 w ychow aw ca chłopców O w ases (D ziki Zw ierz)

wyglądał jak wyciosany z kamienia. Szczupła twarz o wystających kościach po­ liczkowych i głęboko osadzonych oczach przypominała skałę. Nad nią jak biały mech widniała siwizna włosów. Gdy stał, lekko garbił plecy, jakby gotując się do skoku. Stąd chyba jego imię - Dziki Zwierz [ZSS 17].

O cz a ro w n ik u G orzkiej Ja g o d z ie S u p łato w icz t a k pisze:

W ostrym świetle czerwonych promieni widzę go wyraźnie. Przypomina stoją­ cego na tylnych nogach skrzydlatego bizona [ZSS 10].

S z a w a n e z i n ie s ą lu d e m z n ik ą d , m a ją sw oją p rzeszłość, i to c h w a le b ­ n ą, m ity c z n ą - w sp o m in a ją jeszcze n ie t a k odległe w czasie w y d a rz e n ia z p o w s ta n ia T e c u m se h a i jego sam ego, z k tó ry m s a m b o h a te r - n a r r a to r je s t

(15)

sp o k rew n io n y . N a u w a g ę k ro n ik a r s k o -p a m ię tn ik a rs k ą z a s łu g u ją ta k ż e po­ sta c ie b ia ły c h - zw alcza ją cy I n d ia n i n ie n a w id z ą c y ich, ale d zieln y i tw a rd y fu n k c jo n a riu sz K a n a d y jsk ie j K onnej W a p -n ap -ao (B ia ła Ż m ija) czy tłu s ty h a n d la r z , k tó re g o z m y sł p ra k ty c zn o -e k o n o m ic zn y w p o łącz en iu z w ro d z o n ą poczciw ością i b ra k ie m u p rz e d z e ń do I n d ia n p rz y c z y n ia się do ich o calen ia. W u ję c iu k u ltu ro w e g o k o n flik tu cechuje pow ieść S a t-O k h a re a liz m , b r a k szczególnie siln ej id e a liz a c ji I n d ia n czy u c z e rn ie n ia b iały ch . N a rra to r-b o h a - te r, p re z e n tu ją c sw oje d o z n a n ia - d o z n a n ia m łodego I n d ia n in a - n ie w s ty ­ dzi się w yznać, że b a ł się, cz asem h iste ry z o w a ł ze s tr a c h u czy z m a rtw ie n ia , co w k lasy cz n ej pow ieści in d ia ń sk ie j, odw ołującej się do m ity czn eg o o b ra z u In d ia n , raczej n ie m iało b y m iejsca. P odobnym , uczciw ie w p ro w ad zo n y m m o­ ty w em j e s t h is to r ia S z a w a n e z a , k tó ry p rz e b y w a ł u b iały ch pod p rz y m u se m i u le g a ł ich woli, „ z d ra d z a ją c ” sw oją ra s ę czy k u ltu r ę . Z k o lei p o r tr e t z n ie ­ naw id zo n eg o W a p -n ap -ao n ie j e s t n a m a lo w a n y w y łączn ie c z a rn y m i b a r w a ­ m i - j e s t w obec S zaw an ezó w n ie u s tę p liw y i b ez w zg lęd n y w sw oim d ą ż e n iu do „ u re z e rw a to w ie n ia ” ich i d e try b a liz a c ji, ale z d ru g iej s tro n y n a r r a t o r p o d k re ś la jego m ęstw o, a p o n a d to u ja w n ia w je d n y m z dialogów , j a k b ard zo życie oso b iste - dobro jego ro d z in y - u z a le ż n io n e j e s t od w y k o n a n ia tego, nik czem n eg o w e d łu g s k a li w a rto ś c i S zaw anezów , z a d a n ia .

Z u p ełn ie czym ś n ie sły c h a n y m ja k n a g a tu n e k pow ieści in d ia ń s k ie j je s t b r a k u S a t-O k h a e lem e n tó w sen sa cy jn y ch , k ry m in a ln y c h czy m elo d ra m a - tyczny ch. C hoć z d ru g iej s tro n y te „deficyty” z d a je się re k o m p e n so w ać n a tu - ra lis ty c z n a , b a rd z o su g e sty w n a , często d ra s ty c z n a opisow ość, n a p rz y k ła d w y g lą d u r a n y i z a c h o w a n ia ra n n e g o In d ia n in a :

Szybka S trzała miał na plecach ranę ta k wielką jak dwie złożone razem dłonie. Kula trafiła go od przodu - Szybka Strzała nie odwrócił się od wrogów plecami. Wylatujący jednak z ciała pocisk wyrwał płat mięsa, jak uderzenie niedźwie­ dziej łapy. Szybka Strzała nie jęczał. Oczy miał wpółprzymknięte. Tylko szybko bardzo oddychał, a po twarzy spływał mu grubymi kroplami pot. Żona płakała bez głosu. Oczy tłustego Uti [małego synka - przyp. S. B.] błyszczały jak oczy przerażonego zwierzątka [ZSS 108].

W yd aje się, że tego ro d z a ju opisy, s iln a p o e ty z a c ja n a rra c ji, re d u k c ja a tra k c ji p rz y g o d o w o -aw an tu rn iczy c h w p o łącz en iu z p re z e n ta c ją e tn o g ra ­ ficzn ą k a ż ą ro z p a try w a ć a m b itn y p ro je k t S a t-O k h a ja k o pow ieść raczej d la czy teln ik ó w dorosłych lu b m łodzieży niż dzieci.

*

In n e pow ieści S a t-O k h a , n ie s te ty , n ie m a ją ju ż tej św ieżości, p ow iew u a u te n ty c z n o śc i i czystego liry zm u , co u tw ó r d e b iu ta n c k i. P o m in ę t u d zieła b ęd ące a d a p ta c ja m i b a śn i, m itó w czy le g e n d in d ia ń s k ic h (choćby sły n n y B ia ły m u sta n g ). W ezm ę ty lk o pod u w a g ę trz y pow ieści: Serce C h ip p ew a ya (1999), G łos p r e r ii (1990) oraz F o rt n a d A th a b a s k ą (1985), n a p is a n y w ra z z Y ack ta-O y ą.

A k cja Serca C h ip p ew a ya toczy się w cz a sa c h w ojen A nglików z F r a n c u ­ z a m i o p a n o w a n ie n a z ie m ia c h dzisiejszej K a n ad y , a w ięc w X V III w iek u,

(16)

w cz a sa c h bojów, „któ re podzieliły rów n ież I n d ia n w brato b ó jczej w a lc e”22. T re śc ią k s ią ż k i j e s t s k ie ro w a n a do s ta re g o c z a ro w n ik a opow ieść ty tu ło w e ­ go In d ia n in a o jego m iłości do In d ia n k i, szczęściu ro d z in n y m zniszczo n y m przez b iały ch , k tó rz y z a m o rd o w a li jego żonę i córkę, o raz o jego zem ście. S ty l opow ieści j e s t w yjątk ow o liryczny, p a te ty c z n y , często ckliw y i s e n ty ­ m e n ta ln y , ja k b y w istocie chodziło S u p łato w iczo w i o w y sty lizo w an ie całości n a leg en d ę, p o d an ie, k tó re z sam ej swej n a tu r y j e s t p oetyck ie. W za k o ń c z e ­ n iu pow ieści czytam y:

Szedł wśród śniegów, wzdłuż ściany drzew ośnieżonych, szedł ów wojownik za życia umarły, szedł w zimowe milczenie, w tę pustkę bez granic. Została po nim tylko legenda [SC 180].

Z u trw a lo n y c h w lite r a tu r z e św iatow ej, a z w ła szcz a po lsk iej, n a p rz y ­ k ła d try lo g ii S z k la rsk ic h , m otyw ów ż y c ia /k u ltu ry I n d ia n m a m y w Sercu C h ip p ew a ya d łu g ą sek w en cję „pow tó rek ”: p rz y to c zen ie leg en d y o stw o rz e ­ n iu ś w ia ta i w y tłu m a c z e n ie n ią obyczaju s k ła d a n ia o fiary c z te re m stro n o m ś w ia ta poprzez pośw ięcenie p sa , k tó ry ja k o p o słan iec j e s t w y sy ła n y w d a ­ le k ą podróż do K ra in y D uchów „ze słow em d z ię k c z y n ie n ia z a z e sła n e do­ bro oraz ró ż n y m i p ro śb a m i i ży c z e n ia m i” [SC 25]; w a lk ę z n iedźw ied ziem ; p o d k re śle n ie p ierw o tn e j, szczerej re lig ijn o ści In d ia n , u ja w n ia ją c e j się n a p rz y k ła d poprzez ż a rliw ą m o d litw ę do M a n ito u 23 - m o d litw ę n a z w a n ą też rozm ow ą; r y tu a ł p o g rz eb u w o jo w n ik a o w in ięteg o w sk ó ry z w ie rz ą t, k tó re upolow ał, i ułożonego w ysoko w k o ro n ie d rz e w a (to je d n a z rzeczyw isty ch, ta k j a k i t a o p is a n a w Z ie m i S ło n y c h S k a ł z m o ty w em s k ła d a n ia n ie b o sz ­ czyków w grocie-m ogile, fo rm g rz e b a ln y c h w śró d I n d ia n p ó łn o cn o am e ry ­ k a ń sk ic h ); d e m o k ra ty z m u n iw e rs u m n a tu r y , w y ra żo n y n a p rz y k ła d poprzez p o d k re śle n ie , że p ies to też „dobry C h ip p e w a y ” [SC 90], albo w p o sta c i p rz e ­ p r a s z a n ia upolow anego z w ie rz ę c ia b ąd ź śc in a n e j ro ślin y - te n o s ta tn i fe­ n o m en m o m e n ta m i j e s t do pro w ad zo n y p rzez p is a rz a do a b s u r d u i g ro tesk i, gdy n a p rz y k ła d b o h a te r N e ew atc h , k tó ry chce uleczyć p o s trz e lo n ą nogę sw ego w iern eg o p rz y ja c ie la p sa , z m ie rz a do z ro b ie n ia m u o p a tr u n k u z k o ry brzozow ej, i t a k to opisuje:

Najpierw drzewko przeprosiłem i prosiłem o wybaczenie, że muszę je skaleczyć, następnie wyciąłem dość długi pas kory, od której oddzieliłem łyko potrzebne do opatrunku [SC 85].

22 Sat-Okh, Serce Chippewaya, Gdańsk 1999 [dalej: SC], s. 11.

23 Manitou to algonkińska (Szawanezi należeli do tej grupy językowej) nazwa Wielkiego Ducha, który uosabiał bezkształtną ponadnaturalną energię (czasem nazywaną też wakan), będącą siłą sprawczą istnienia wszechświata; w nieco uproszczonej wersji Manitou to bóstwo zarządzające Matką Ziemią, wszystkimi duchami kontrolującymi zjawiska atmosferyczne, których zadaniem jest wpływanie na losy ludzi na ziemi; jest więc Manitou z jednej strony kwintesencją wszystkich ponadnaturalnych mocy, szeregiem dobroczynnych bogów i jedno­ cześnie samodzielnym bóstwem obejmującym wszystkie inne. Por. hasło „Manitou”, w: Religie świata. Encyklopedia PWN. Wierzenia. Bogowie. Święte księgi, Warszawa 2006, s. 524.

(17)

N ie byłoby w ty m nic dziw nego, p o za m oże n a d m ie r n ą ckliw o ścią w o­ bec „sio stry brzo zy ”, ale całe to za ch o w a n ie m a m iejsce tu ż po u tra c ie przez N e e w a tc h a żony i córeczki, k tó re zg in ęły m ę c z e ń sk ą ś m ie rc ią z r ą k b iały ch łotrów . W idać w ty m n a iw n y ekologizm p rz e ło m u XX i XXI w iek u . Do n a ­ w ią z a n ia do s ta ry c h w zorów pow ieściow ych poprzez „o g ran e” m otyw y a n ­ tro pologiczne, d e fa cto b ęd ą ce po p ro s tu egzo ty zm am i, m o ż n a zaliczyć też d ziele n ie się p rzez p rz y jació ł łowców su ro w y m se rc e m u p olow anego je le ­ n ia , k tó re sp o ży te w ra z z k rw ią z w ie rzę cia m iało z a c isn ą ć w ięzy p rz y ja ź ­ n i [SC 56]. M otyw te n , ta k często w y stę p u ją c y w p ow ieściach o In d ia n a c h i z n a n y w an tro p o lo g ii k u ltu ro w e j, w y ra ż a p o n a d k u ltu ro w y fen o m en o bsesji k rw i - o d c z u w a n ia lę k u i jed n o czesn eg o o k a z y w a n ia jej czci. In n e re p ety cje lite ra c k o -k u ltu ro w e w S erc u C h ip p ew a ya to m ięd zy in n y m i te m a t p ra c y k o ­ b ie t p rz y o p ra w ia n iu skór, o p isan ej w oso b n y m a k a p ic ie p rzez S a t-O k h a . N iczym now ym też, m oże p o za sta n o w c z ą p rz e s a d ą , j e s t o d ra ż a ją c y obraz b iały ch: potw orów , dem onów , p ozbaw ionych k rz ty so lid a rn o śc i i lito śc i w o­ bec p rz y ro d y - z w ie rz ą t i ro ślin , a ta k ż e In d ia n ; b ia ły c h m ieszk a ją cy ch w odpy chających, b rz y d k ic h , p o n u ry c h o sa d a c h [SC 58], n iszczących w s z y s t­ ko, ja k b y w rogich życiu i p o siad ają cy ch o b łęd n ą, o b łu d n ą relig ię, k tó r a k a ż e ko chać bliźniego, ale w y b a cza p o tw o rn o ści w y rz ą d z a n e In d ia n o m [SC 98].

Z u p ełn ie now y m otyw akcji, za ró w n o d y stry b u ty w n y (d yn am iczn y), j a k i in te g ra c y jn y (staty cz n y ), to liry czn ie, s e n ty m e n ta ln ie , id y lliczn ie z a p r e ­ z e n to w a n y ro m a n s m ięd zy In d ia n in e m i In d ia n k ą , m ając y też w y m ia r t r a ­ gicznego t r ó jk ą ta m iłosnego, w k tó ry m p rz y ja c ie l N e e w a tc h a (A ssin) p rz e ­ ży w a ro z d a rc ie w e w n ę trz n e z pow odu m iło ści do N is h is h is h in - k o c h a n k i p rz y ja ciela, czyli p ro ta g o n is ty i n a r r a t o r a h is to rii; j a k w k la sy c z n y m m elo ­ d ra m a c ie tr ó jk ą t z o sta je ro z e rw a n y d ra sty c z n ie , czyli nieszczęśliw ie, ś m ie r­ cią A ssin a. Ów w ą te k , n ie s te ty , j e s t p o p ro w ad zo n y w b re w p ra w d z ie psycho- k u ltu ro w e j, k tó r a p o leg a n a ty m , że je d n ą z głów nych z a s a d /w a rto ś c i życia I n d ia n było p a n o w a n ie n a d em ocjam i. O czyw iście, z d a rz a ły się w różn y ch cz a sa c h i m iejscach d ra m a ty n a m ię tn o śc i, ale po zbaw io ne były one raczej s e n ty m e n ta ln o -m e lo d ra m a ty c z n e g o a s p e k tu , inaczej m ów iąc - m iłosnego m iz d rz e n ia się i g ru c h a n ia . C zym ś now ym ta k ż e z p u n k tu w id z e n ia tra d y c ji p o lsk ich pow ieści in d ia ń s k ic h j e s t ro z b u d o w an y p o r tr e t psychologiczny bo­ h a t e r k i in d ia ń s k ie j - k o c h a n k i, p o te m żony; ta k ż e opis p rz y g o to w ań do ś lu ­ b u (n a p rz y k ła d d ługie p o low anie p ro ta g o n is ty n a d e lik a tn e z w ie rz ę ta , aby u ra czy ć n im i gości n a uczcie w e seln ej, a ta k ż e ab y ofiaro w ać je rodzicom u k o ch an ej). P o te m n a s tę p u je d łu g i opis o b rz ęd u ślu b n eg o połączonego n a j­ p ie rw z ry tu a łe m o czyszczenia p a n a m łodego p rz e d z a ś lu b in a m i, po n im z a ś opis uroczy steg o s tro ju ślu b n eg o w ojow nika, sp o so b u u m a lo w a n ia tw a rz y i u k ła d u fry z u ry (tu: ro z w ią z a n ie lo k u sk alp ow eg o24). S a m r y t u a ł z o s ta ł z r e ­ fe ro w an y dość d o k ła d n ie z u w z g lę d n ie n ie m p ie ś n i w eseln ej w y k on yw an ej 24 Lok skalpowy to specyficzna fryzura męska niektórych wojowniczych plemion: na ogo­ lonej głowie pozostawia się z tyłu plac włosów, które związuje się w lok. Dla ewentualnego przeciwnika jest on niejako wyzwaniem do walki, urąganiem mu, manifestowaniem nieustra- szoności wobec wroga i śmierci.

(18)

p rzez ko b iety . W iele elem e n tó w tej ce rem o n ii p rz y p o m in a ry ty eu ro p ejsk ie , ja k n a p rz y k ła d s m u tn e o d d ziele n ie p a n n y m łodej od w ig w a m u rodziców .

N ow ym , o ry g in a ln y m e le m e n te m treśc io w y m w y d a je się ta k ż e s k u p ie ­ n ie się a u to r a n a opisie szczęścia m ałże ń sk ie g o , ra d o śc i z n a ro d z in córeczki i jej w y c h o w an ia (S at-O k h , tro c h ę bez u m ia r u id e a liz u ją c sw oich In d ia n , n ie w sp o m in a, że n a ro d z in y có rk i n ie były d la I n d ia n in a ż a d n ą s p e c ja ln ą ra d o ś ­ cią, j a k - przecież - n ie m a l w e w sz y stk ic h k u ltu r a c h tra d y c y jn y c h n ie były; czyż nie?). P o śró d idylliczny ch zajęć ży c ia ro d zin n eg o j e s t m iejsce i czas n a szk o len ie p s a w p o lo w an iu n a n ied źw ie d zie (p rz y ja ź ń z p se m to faw oryzo­ w a n y m otyw S a t-O k h a ), a ta k ż e n a n a u k i m a tk i sk ie ro w a n e do córki, k tó ­ ry ch g łó w n ą tre ś c ią , zgodnie z a r k a d y js k ą s ty liz a c ją pow ieści, n ie s ą p r a k ­ ty czn e n a u k i, lecz m o ra ln e d e z y d e ra ty do tyczące m iłości do p rzyrod y. O to fr a g m e n t ta k ie j liry cz n o -p atety cz n ej lekcji:

Nie zrywaj nigdy kwiatów! Każdy kwiat jest jak słońce, jak woda. Kiedy popa­ trzysz na nie i będziesz podziwiać ich piękność, doznasz tyle ulgi i przyjemności, jak ą może dać ci słońce lub kąpiel. Zrywając je, nie widzisz, że płaczą [SC 53].

In d ia n in S a t-O k h a to po p ro s tu R o u s se a u w s k i n ie w in n y człow iek N a ­ tu ry , k tó ry z m iłością, p o sz a n o w a n ie m i k o n te m p la c ją o d no si się do m a tk i P rzyrody:

W każdym zakątku tego kraju czekała na nas upragniona samotność, czy to gdzieś w lasach, czy w skałach miką świecących, czekały na człowieka Duchy Przyrody, które on rozumiał. Troska o własne serca i o spokój wewnętrzny były koniecznością życiową wszystkich nishinnorbay [ludzi - przyp. S. B.]. Każdy z nas czuł ją w swej piersi, i człowiek żywy, i człowiek śmierć w sobie noszący [SC 72].

K a zim ie rz M o szy ń sk i w swojej m o n u m e n ta ln e j i całkow icie pozb aw io­ nej ra so w y ch u p rz e d z e ń p ra c y p o d k re śla , że w ie lo k ro tn ie m o ż n a się sp o t­ k a ć u „dzikich ” z p o sta w a m i estety c z n o -k o n te m p la c y jn y m i wobec przyrod y. M ieszk a ń cy egzotycznych k r a in przecież fa s c y n u ją się p ię k n y m i m u szlam i, p ię k n y m i ró ż n o b a rw n y m i p ió ra m i p ta s im i; u części I n d ia n - z a u w a ż a M o­ sz y ń sk i - d o ce n ia się p ięk n o k w iató w , ow adów itp . W ró żn y ch m iejscac h k u li ziem sk iej lu d y p ie rw o tn e o z d a b ia ją c ia ła ży w y m i k w ia ta m i, p ió ram i. O sk ło n n o ści do p o d z iw ia n ia p ię k n a u T ro b ria n d czy k ó w p is a ł B ro n isław M alin ow ski. To w szy stk o p ra w d a - lu d y p ie rw o tn e n ie s ą p o zbaw ion e w ra ż ­ liw ości n a p rz y ro d ę, jej piękno. Ale u S u p ła to w ic z a t a w rażliw o ść j e s t ja k b y w ro d z o n a w s z y stk im czerw onoskórym , sta n o w i ich n a tu r a ln e duchow e w y ­ p o saż en ie. T y m cz asem raczej j e s t ta k , ja k p isze n e s to r p olskiej etnologii:

Prawdziwie i od dawna wrażliwe na estetyczny czar przyrody były wszędzie tylko jednostki i one to dopiero otworzyły oczy na ten czar szerszym rzeszom, przy czym szczególnie wiele przyczyniła się do tego poezja. Zgodnie z tym i u ludów egzotycznych będziemy się z góry spodziewać podobnych stosunków, tzn. obchodzącej nas wrażliwości będziemy szukać raczej u jednostek25. 25 K. Moszyński, dz. cyt., s. 577.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sesję uzupełniało zwiedzanie zabytków Kazimierza i Puław. Na czele stanął prof. A lek­ sander Gieysztor, wiceprzewodniczącym został prof. Stanisław Nahlik, a

Dostawałem od niego jeszcze przedwojenne numery chełmskiej „Kameny” Kiedyś mnie też zachęcał, żebym pojawił się z tekstami u niego, jak będę w

Śląsku jako ośrodki odpustowe, w: ibid., s. Odpustami kościołów wrocławskich zajęła się H. Manikowska, Wroc- ławski liber indulgentiarum z końca XV wieku, w: E scientia

Musimy uwierzyć, że w dużej mierze od nas samych zależy, czy zdołamy ocalić to wszystko, do czego jesteśmy przywiązani; nie tylko dlatego, że wartości, o które się

Resolution by All-In-1 Modeling of the Real and Imaginary Data to obtain a close analytical approximation to the distribution function of the underlying relaxation processes..

MIASTA W DOBRACH ARCYBISKUPÓW 35 ansii terytorialnej ośrodka gnieźnieńskiego i tworzenia ponadple- miennego państwa Piastów, nastąpiło przesunięcie granicy książęcej

[r]

Stopień realności fizycznej i psychologicznej obaw, niepokojów oraz lę­ ków rodziców dzieci niepełnosprawnych, znacznie różni się od obaw rodzi­ ców dzieci