• Nie Znaleziono Wyników

"Przestrzeń współtworzenia" : o fotografii w pisarstwie Andrzeja Stasiuka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przestrzeń współtworzenia" : o fotografii w pisarstwie Andrzeja Stasiuka"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Dutka

"Przestrzeń współtworzenia" : o

fotografii w pisarstwie Andrzeja

Stasiuka

Media – Kultura – Komunikacja Społeczna 5, 268-287

2009

(2)

Elżbieta Dutka

„Przestrzeń współtworzenia" - o fotografii

w pisarstwie Andrzeja Stasiuka

Słowa kluczowe: f

o to g rafia , p ro za , gra

Key words

: p h o to g ra p h y , p ro se, play

„ P rz y z w y c z a iliś m y s ię do o b e c n o śc i fo to g r a f ii w l i t e r a t u r z e ” - p is z e A n n a Ł e b k o w s k a 1, a le w c ią ż i n tr y g u je n a s t e n m a r i a ż 2, z w ła s z c z a g d y j e s t o d m ie n n y od n a s z y c h o c z e k iw a ń . W s ą s ie d z tw ie w ie lu u tw o ró w A n d r z e ja S t a s i u k a z a m ie s z c z o n e z o s ta ły fo to g ra fie j a k o „g o to w e p r z e d m io ty , p a r a t e k s t o w e r e a d y m a d e s ”3, a le ta k ż e w s a m y c h t e k s t a c h te g o a u t o r a o d n a jd z ie m y o b ra z y , k tó r e i s t n i e j ą je d y n ie n a p ła s z c z y ź n ie n a r r a c j i , s ą w y w o ły w a n e p r z y u ż y c iu „ lite r a c k ic h o d c z y n ­ n ik ó w ”4. T r u d n o o p rz e ć się w r a ż e n iu , ż e f o to g r a f ia s ta je się w ty m p r z y ­ p a d k u c z y m ś w ię c e j n iż ty lk o e le m e n te m o p r a w y g ra fic z n e j, e d y to r s k im d o d a tk ie m b ą d ź p o w ta r z a ją c y m s ię m o ty w e m . W k s i ą ż k a c h a u t o r a D u k li p r z e d m io te m u w a g i s ą „em ocje, in te n c je i p r a k t y k i ” z w ią z a n e z fo to g r a fią ,

1 A. Ł ebkow sk a, Fotografia jako empatyczna mediacja, w: Intersemiotyczność. Literatura wobec innych sztuk (i odwrotnie), red. S. B alb u s, A. H ejm ej, J. N ied źw ied ź, K raków 2004,

s. 115.

2 Ś w iad czy o tym du ża pop ularność prac pośw ięcon ych tem u zag a d n ien iu . Zob. m ięd zy inn ym i: R. B a rth es, Światło obrazu. Uwagi o fotografii, tłu m . J. T rzn adel, W arszaw a 1995;

U. C zartoryska, Fotografia - mowa ludzka. Perspektywy teoretyczne, G dań sk 2005; ta ż, Przy­ gody plastyczne fotografii, G dań sk 2002; A. Jam roziak ow a, Wzniosłość albo wyniosłość. Kon- wencjonalność wizualna wzniosłości w fotografii, w: Estetyczne przestrzenie współczesności,

red. A. Z eid ler-J a n iszew sk a , W arszaw a 1996, s. 2 3 2 -2 3 9 ; I. K urz, Codzienne i niecodzienne w obiektywie „fotoamatorów”, w: Wojna. Doświadczenie i zapis. Nowe źródła, metody badawcze,

red. S. B uryła, P. Rodak, K raków 2 006, s. 5 6 -6 9 ; A. L u b aszew sk a, W dagerotyp raczej pióro zmieniam, „T eksty D ru g ie” 1999, nr 4, s. 1 6 5 -1 8 3 ; S. M agala, Fotografia w kulturze współ­ czesnej, W arszaw a 1982; M. M ich ałow ska, Niepewność przedstawienia. Od kamery obscura do współczesnej fotografii, K raków 2004; M. P opiel, Fotograficzna reprodukcja dzieła sztu­ ki, czyli o doświadczeniu zapośredniczonym i początkach polskiego modernizmu, w: Nowo­ czesność jako doświadczenie, red. R. N ycz, A. Z eid ler-J a n iszew sk a , K raków 200 6 , s. 3 4 5 -3 5 8 ; R.K. P rzyb ylsk i, Jak fotografia zahacza się o rzeczywistość? A jak literatura wiąże się z fo­ tografią?, w: Intersemiotyczność. Literatura wobec innych sztuk (i odwrotnie)..., s. 1 2 9 -1 3 8 ;

S. S on tag, O fotografii, tłu m . S. M agala, W arszaw a 1986; M. Z aleski, Świat powtórzony, w: te n ż e, Formy pamięci. O przedstawianiu przeszłości w polskiej literaturze współczesnej, W arszaw a 1996, s. 3 7 -6 8 ; C. Z alew ski, Czytanie obrazu. Motyw fotografii w prozie ostatniej dekady, w: Literatura polska 1990-2000, red. T. C ieślak , K. P ietrych , t. 2, K raków 2002,

s. 3 9 4 -4 2 0 . Zob. także: I. W iśn iew sk a -W eiss, Album o końcu pewnego świata, czyli fotografia w literaturze współczesnej na przykładzie F in is S ile s ia e Henryka Wańka, [online] <http ://

//w w w .ik on osfera.u m k .p l/in d ek x.p h p ?id = 93>, dostęp: 26.01. 2010. 3 S form u łow an ie A. Ł ebkow skiej. Zob. A. Ł ebkow sk a, dz. cyt., s. 115. 4 T am że.

(3)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 2 6 9 o k tó r y c h p is z e R o la n d B a r t h e s 5. I n t e r e s u j ą c e o k a z u je s ię z a r ó w n o s p e k ­ t r u m

,

cz y li to , co j e s t p r z e d s t a w i a n e n a f o to g r a f ia c h d o łą c z a n y c h do ty c h p u b lik a c ji b ą d ź w n ic h o p is y w a n y c h , j a k i s p e c ta to r - p o d m io t o g lą d a ją ­ cy z d ję c ia - o ra z fo to g ra f, z w a n y p rz e z f r a n c u s k ie g o b a d a c z a o p e r a to r e m

.

F r a n ç o is S o u la g e s , a u t o r E s te ty k i f o t o g r a fii, p is z e , że w t a k i c h p r z y p a d ­ k a c h k s i ą ż k a s t a j e się p r z e s t r z e n i ą „ w s p ó łtw o r z e n ia ”, a d ia le k ty c z n e n a ­ p ię c ia w y z w a la ją c e s ię n a s t y k u w id z e n ia i c z y ta n ia o ra z ic h p o łą c z e n ia n a s u w a j ą n a m y ś l p y ta n ia : „czy m j e s t w id z e n ie ? C z y m j e s t l e k t u r a ? C z y m f o to g ra fia ? C z y m p is m o ? N a c z y m p o le g a ic h u n ia ? ”6. K s ią ż k i b e s k id z k ie g o a u t o r a w ie lo k r o tn ie s k ł a n i a j ą do „ c z y ta n ia ” z a m ie s z c z o n y c h w n ic h fo to ­ g r a f ii, ró w n o c z e ś n ie p ro w o k u ją c do r e f le k s ji n a t e m a t z w ią z k ó w p o m ię d z y z d ję c ie m , w id z e n ie m f o to g ra f ic z n y m a t e k s t e m lite r a c k im .

W p ie rw s z e j c z ę śc i p r e z e n to w a n e j p r a c y p r a g n ę s k o n c e n tr o w a ć u w a g ę n a ty c h f o to g ra f ia c h , k tó r e s ą z a m ie s z c z o n e w k s i ą ż k a c h S t a s i u k a , a le n ie w ią ż ą s ię b e z p o ś r e d n io z t e k s t e m (n ie s ą p rz y w o ły w a n e , o m a w ia n e itp .). S z c z e g ó ln ie c ie k a w e w y d a ją m i s ię p o r t r e t y a u t o r a o ra z fo to g ra f ie z a m ie s z ­ cz o n e n a w k ła d k a c h . N a s t ę p n i e a n a liz u ję z d ję c ia o p is y w a n e , o g lą d a n e , p o ­ s z u k iw a n e , a p r z e z to b e z p o ś r e d n io w łą c z a n e w n a r r a c j ę . N a z a k o ń c z e n ie p o r u s z ę z a g a d n ie n ie „ fo to g ra fic z n o ś c i” p ro z y S t a s i u k a , e k s p o n u ją c e le m e n ­ ty , k t ó r e p r z e m i e n i a j ą p o d m io t l i t e r a c k i w w y ją tk o w e g o o p e r a to r a

.

1. Fotografie i tekst

W k s i ą ż k a c h fo to g ra f ie n a jc z ę ś c ie j p o ja w ia ją s ię w p o s ta c i w iz e r u n k ó w a u to r ó w , z d ję ć z a m ie s z c z o n y c h n a o s ta tn ie j s tr o n ie o k ła d k i lu b n a s k r z y ­ d e łk a c h . P o r t r e t y p is a r z y i n t r y g u j ą A n d r z e ja S t a s i u k a . W T e k tu r o w y m s a m o lo c ie p r z e d m io te m u w a g i s ą z d ję c ia S a m u e l a B e c k e tta i B o h u m ila H r a b a l a . Z d a n ie m a u t o r a D u k li m ię d z y p is a r z e m i je g o d z ie łe m z a c h o d z i p s y c h o s o m a ty c z n y z w ią z e k , d la te g o :

Jed y n ą dopuszczalną form ą ilustracji książek powinny być serie zdjęć ich au to ­ rów. Nie kom entarze, nie uspraw iedliw ienia i przedmowy, nie przeprosiny, po- słowia, ale cykle przypadkowych, banalnych ujęć, pokazujących tw arze, dłonie i sylwetki. Żadnych idiotycznych półek z książkam i, w tle tylko szarość, czerń albo biel - kolory obojętne i bezlitosne7.

P o d k r e ś la n y p rz e z S t a s i u k a z w ią z e k m ię d z y f o to g r a f ia m i a u to r ó w i ic h d z ie ła m i n ie o z n a c z a b e z p o ś r e d n ie j z a le ż n o ś c i, ra c z e j w ią ż e s ię z w ie d z ą i o c z e k iw a n ia m i c z y te ln ik ó w o ra z z n i e w y tłu m a c z a l n ą a u r ą u tw o ró w . S ą d z ę , ż e m o ż n a m ó w ić t a k ż e o p o d o b n e j z a le ż n o ś c i p o m ię d z y k s i ą ż k a m i a u t o r a J a d ą c d o B a b a d a g a z a m ie s z c z o n y m i w n ic h z d ję c ia m i.

5 R. B a rth es, dz. cyt., s. 17.

6 F. S o u la g es, E s te ty k a fo to g r a fii. S t r a t a i z y s k , tłu m . B. M ytych -F orajter, W. Forajter, K raków 2 007, s. 314.

(4)

2 70 E lżb ieta D u tk a S to s u n k o w o n a jb a r d z ie j k o n w e n c jo n a ln y w iz e r u n e k S t a s i u k a (w ś ró d ty c h p o r tr e tó w , k tó r e p r a g n ę o m ó w ić) z a m ie s z c z o n y z o s t a ł n a o k ła d c e F a d o 8. Z d ję c ie ( a u t o r s t w a K a m ila G u b a ły ) s p r a w i a w r a ż e n ie n ie u p o z o w a - n e g o , choć - j a k p is z e a u t o r Św i a tła o b r a z u - t a k i c h fo to g r a f ii w ła ś c iw ie n ie m a , k a ż d a „ s k a z u je ” p r z e d s t a w i a n ą p o s ta ć n a „ ja k ą ś m in ę ”, „ p r z e ­ k s z t a ł c a o so b ę w o b r a z ”9. P i s a r z w y g lą d a n a „ p r z y ła p a n e g o ” w m o m e n c ie z a p a t r z e n i a się w n ie w id o c z n y p u n k t. F o to g r a f ię w y k o n a n o w p le n e r z e , a le t r u d n o p o w ie d z ie ć g d z ie , g d y ż tło j e s t z a m a z a n e . W y ra z tw a r z y , a z w ła s z ­ c z a le k k o z m r u ż o n e oczy (m o ż e r a z i sło ń c e ? ) i d e l i k a t n y u ś m ie c h ( B a r th e s w t a k i m p r z y p a d k u p i s a ł o n ie o k r e ś lo n y m u ś m ie s z k u b łą k a ją c y m s ię n a w a r g a c h i w o c z a c h 10) s p r a w i a j ą w r a ż e n ie , ż e a u t o r n ic s o b ie n ie ro b i z o b e c n o ś c i f o to g ra fa , z a ję ty w z u p e łn o ś c i o b s e r w a c ją i w ła s n y m i m y ś la m i. P is a r z j e s t u b r a n y n ie o fic ja ln ie - w z w y k ły T - s h ir t. U tr z y m a n y w o d c ie ­ n ia c h b r ą z u p o r t r e t p r z y p o m in a d a w n e f o to g ra fie o „ s p ło w ia ły c h ” k o lo r a c h , n a s u w a n a m y ś l op o zy cje: m ię d z y n a t u r a l n o ś c i ą a w y s tu d io w a n ą p o z ą , m ię d z y n o w o c z e s n o ś c ią p r z e d s ta w ia n e j p o s ta c i (s tr ó j, f r y z u r a ) a d a w n o ś - c ią fo rm y (z d ję c ie n ie p r z y p o m in a w s p ó łc z e s n y c h f o to g r a f ii w y k o n y w a n y c h a p a r a t a m i cy fro w y m i). P o d o b iz n a S t a s i u k a , w p r z e c iw ie ń s tw ie do o g ro m ­ n e j w ię k s z o ś ć p o r tr e tó w a u to r ó w z a m ie s z c z a n y c h n a o k ła d k a c h k s ią ż e k , z o s t a ł a p o z b a w io n a a tr y b u tó w p i s a r s k i c h - b i u r k a , k s i ą ż e k itp . J e d n a k po l e k t u r z e to m u F a d o t r u d n o o p rz e ć s ię w r a ż e n iu , ż e w ła ś n ie t a k i w iz e r u n e k w s p ó łg r a z c h a r a k t e r e m te j k s ią ż k i, k t ó r a w p o r ó w n a n iu z in n y m i u t w o r a ­ m i S t a s i u k a w y d a je s ię z n a c z n ie b a r d z ie j o s o b is ta i n o s ta lg ic z n a . N ie ty lk o ty tu ł, o d s y ła ją c y do p o r tu g a ls k ic h p ie ś n i i do k a t e g o r i i lo su , p r z e z n a c z e n ia , a le t a k ż e c z ę s to p o w r a c a ją c y w ą t e k c z a s u , p r z e m ija n ia , o s o b is te j p a m ię c i i p r o c e s u w k r a c z a n i a w s m u g ę c ie n ia n a d a j ą t e m u to m o w i c h a r a k t e r r e ­ fle k s ji, z a d u m y n a d e g z y s te n c ją , s p o jr z e n ia w n ie o k r e ś lo n ą d a l. N a z d ję c iu z a m ie s z c z o n y m w k s ią ż c e z a ty tu ło w a n e j D o jc z la n d 11 m o ż n a z o b a c z y ć a u t o r a z p le c a k ie m , w tl e w id a ć d w o rz e c k o le jo w y . N a p is n a b u ­ d y n k u n ie p o z o s ta w ia w ą tp liw o ś c i, że p is a r z z o s t a ł s fo to g ra f o w a n y w c z a ­ sie je d n e j z e sw o ic h p o d ró ż y do N ie m ie c . P o r t r e t o d s y ła z a t e m b e z p o ś r e d ­ n io do t e k s t u - D o jc z la n d j e s t b o w ie m o p o w ie ś c ią o p o d ró ż a c h do N ie m ie c , o s te r e o ty p a c h z w ią z a n y c h z Z a c h o d e m i W s c h o d e m E u r o p y , o p o ls k o - n ie ­ m ie c k ic h z w ią z k a c h i a n im o z ja c h . O f o to g r a f ia c h p i s a r z a z a m ie s z c z o n y c h w to m a c h F a d o i D o jc z la n d m o ż n a p o w ie d z ie ć s ło w a m i R o la n d a B a r t h e s ’a, że „ z g a d z a ją s ię ” z o c z e k i­ w a n i a m i o g lą d a ją c e g o 12. N a t o m i a s t n a r u s z a j ą c e c z y te ln ic z e p rz y z w y c z a je ­ n i a s ą p o r t r e t y a u t o r a z a m ie s z c z o n e w M o je j E u r o p ie i D u k li.

8 T enże, F a d o , W ołow iec 20 0 6 [dalej: F]. 9 R. B a rth es, dz. cyt., s. 19, 22.

10 T am że, s. 21.

11 A. S ta siu k , D o jc zla n d , W ołow iec 2 007. A u tork ą zdjęcia za m ieszczon ego n a sk rzydełku je s t R en ate S ch m id gall.

12 „W gruncie rzeczy zdjęcie je s t podobne do k ogok olw iek poza tym , kogo rzeczyw iście przed­ sta w ia . G dyż pod obieństw o o d syła do to żsam ości podm iotu, rzecz śm ie sz n a , czysto urzędow a,

(5)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 271

W p ie rw s z e j z w y m ie n io n y c h k s ią ż e k , o p a tr z o n e j p o d ty tu łe m D w a eseje

o E u r o p ie z w a n e j Ś r o d k o w ą , o d n a jd z ie m y w s p ó ln ą fo to g ra f ię A n d r z e ja S t a s i u k a i J u r i j a A n d r u c h o w y c z a 13. N a fo to g r a f ii w y k o n a n e j p rz e z M o n ik ę S z n a jd e r m a n w id z im y a u to r ó w M o je j E u r o p y n a sz c z y c ie C z a r n o h o r y . W t e n sp o só b u w ie c z n ia ją s ię t u r y ś c i p o d c z a s g ó r s k ic h w ę d ró w e k , g d y z d o ­ b ę d ą sz c z y t. Z a s k a k u je f a k t, że p r y w a t n a f o to g r a f ia p o ja w ia się w k s i ą ż ­ ce, k t ó r a p o z o rn ie n ie w ie le m a w s p ó ln e g o z in t y m i s t y k ą . S fo r m u ło w a n ie „ E u r o p a z w a n a Ś r o d k o w ą ” o d s y ła do p u b lic z n e j d y s k u s ji to c z o n e j w l a ta c h o s ie m d z ie s ią ty c h XX w ie k u n a ła m a c h w ie lu p is m p rz e z i n t e le k tu a lis tó w , u c h o d ź c ó w i d y s y d e n tó w . W r e f le k s ji n a t e m a t r e g io n u d o m in o w a ła w ó w ­ c z a s p o lity k a i h is to r ia . W s p ó łc z e ś n i p is a r z e n a w i ą z u j ą do d y s k u s ji s p r z e d la t, a le r ó w n o c z e ś n ie m a n i f e s t u j ą o d m ie n n e s ta n o w is k o . Z a ró w n o p o d k r e ­ ś la ją c y s u b ie k ty w n o ś ć t y t u ł , j a k i n ie o f ic ja ln a f o to g r a f ia z a m ie s z c z o n a n ie z t y ł u o k ła d k i, lecz tu ż po s tr o n ie ty tu ło w e j, ju ż n a p o c z ą tk u l e k t u r y s u ­ g e r u j ą c z y te ln ik o w i b a r d z ie j p r y w a tn y w y m ia r ty tu ło w e g o z a g a d n ie n ia . To p r z y p u s z c z e n ie p o tw ie r d z a l e k t u r a e se jó w , w k tó r y c h A n d ru c h o w y c z s n u je r o d z in n e h is to r ie , a S t a s i u k u s iłu je „p o g o d zić g e o g ra f ię z b io g r a f ią ”. W s p ó łc z e ś n i p is a r z e p r z e c iw s ta w ia ją h i s t o r i i p r a w d ę lo só w je d n o s tk o w y c h , w ła s n y c h . F o to g r a f ia s ta je się m a n if e s te m p r z y ja ź n i m ię d z y p is a r z a m i, s u ­ g e r u je , ż e ła tw ie j z n a le ź ć e le m e n ty łą c z ą c e j e d n o s t k i n iż p a ń s t w a , n a ro d y . R ó w n ie ż w ty m p r z y p a d k u (p o d o b n ie j a k w F a d o ) z d ję c ie „ p r z y le g a ” do r e ­ f le k s ji z a w a r te j w e s e ja c h o „ E u ro p ie z w a n e j Ś r o d k o w ą ”. N a o s ta tn ie j s t r o n i e o k ła d k i D u k li z o s t a ł a z a m ie s z c z o n a f o to g r a f ia A n ­ d r z e ja S t a s i u k a i K a m ila T a r g o s z a 14 - a u t o r a r y s u n k ó w d o łą c z o n y c h do te j k s ią ż k i, g r a f i k a c z ę s to w s p ó łp r a c u ją c e g o z b e s k id z k im p is a r z e m (zob. Z i m a , P r z e z r z e k ę , J a d ą c d o B a b a d a g ) . R ó w n ie ż t a f o to g r a f ia m a c h a r a k ­ t e r n ie o fic ja ln y . M ę ż c z y ź n i s ą p r z e d s t a w i e n i w p le n e r z e , z a p e w n e p o d c z a s w ę d r ó w k i (być m o ż e w o k o lic a c h ty tu ło w e j D u k li). W a ż n y j e s t f a k t w s p ó l­ n e j f o to g r a f ii p i s a r z a i g r a f ik a - f o to g r a f a , k t ó r y w t e n sp o só b s ta je się p o ­ n ie k ą d w s p ó ła u to r e m k s i ą ż k i 15.

a n a w et sądow a. Zdjęcie daje obraz kogoś »jakim jest«, podczas gdy ja bym chciał, żeb y był »takim , jak im je s t n ap raw dę w ew n ętrzn ie«. Podobieństw o p o zostaw ia m i n ied o sy t i n ap aw a scep tycyzm em ” (R. B a r th es, dz. cyt., s. 1 7 3 -1 7 4 ). O zdjęciach D u m a sa u k azu jących szero k ie ­ go, „w ylew ającego s ię ” m ężczyznę B a rth es m ów i, że są „podobne”, gdyż p a m ięta m y o „płod­ n o ści” tego p isarza, n a to m ia st portrety O ffen bacha są „ud uchow ion e”, ta k jak jego m uzyka. A n alogiczn ie, po lek tu rze Fado i Dojczland, n a zdjęciach autora odnajdujem y w ędrow ca, ży­ ciow ego w agab un dę.

13 J. A ndruchow ycz, A. S ta siu k , Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową, W ołow iec 20 0 1 [dalej: ME].

14 A. S ta siu k , Dukla, ry su n k i K. T argosz, C zarne 1997.

15 W prost z tak im „aw an sem ” fotografów i fotografii m am y do czy n ien ia w k sią ż ce, której co p raw d a S ta s iu k je s t tylk o jed n ym ze w sp ółau torów , m am tu na m y śli Znikającą Europę

- an tologię, w której obok esejów zam ieszczono liczn e fotografie, a w n otach o au torach od­ n ajd ziem y inform acje n ie tylk o o p isarzach , ale ta k że o fotografach. Operatorzy sta li się w te n sposób rów nop raw nym i w sp ółau toram i k sią żk i. Por. Znikająca Europa, red. K. Raabe, M. S zn ajd erm an , W ołow iec 2006. W arto zau w ażyć rów n ież, że S ta s iu k je s t autorem te k stu za­ m ieszczon ego w a lb u m ie fotograficzn ym - zob. A. S ta siu k , I tak to się wszystko kiedyś skończy,

(6)

2 72 E lżb ieta D u tk a

Z d e c y d o w a n ie n ie k o n w e n c jo n a ln a j e s t f o to g r a f ia S t a s i u k a (w y k o n a n a p rz e z K a m ila T a r g o s z a ) z a m ie s z c z o n a n a o s ta tn ie j s tr o n ie o k ła d k i T e k t u ­

ro w e g o s a m o lo tu . W id z im y n a n ie j m ło d e g o c z ło w ie k a n a b a lk o n ie . M ę ż ­

c z y z n a m a p o g o d n y w y ra z tw a r z y , j e s t u b r a n y w m a r y n a r k ę i k o s z u lę . S ie ­ d z i w n ie d b a łe j p o z ie p r z y s to le . Z w r a c a m u w a g ę n a d ło n ie , z w ła s z c z a n a p r a w ą , w y c ią g n ię tą n a b la c ie s to łu . W p ie r w s z e j c h w ili w y d a je m i s ię o n a n i e n a t u r a l n i e d u ż a , n a s t ę p n i e z a u w a ż a m , ż e p a lc e ś ro d k o w e s ą n ie c o o d ­ c h y lo n e , a w n ic h tr z y m a n y j e s t p a p ie r o s . I d o p ie ro te r a z d o s tr z e g a m to, n a co p o w in n a m z w ró c ić u w a g ę od r a z u - n a s to le le ż y p is to le t. C z a r n y k s z t a ł t w y r a ź n ie o d c in a się o d ja s n e g o b l a t u . Z d ję c ie w y d a je s ię n ie s p ó jn e . P o g o d n y w y r a z tw a r z y m ło d e g o c z ło w ie k a , s p r a w ia ją c e g o w r a ż e n ie k u l ­ tu r a l n e g o ( p o r z ą d n y u b ió r, „ g r z e c z n a ” f r y z u r a ) , k o n t r a s t u j e z p a p ie r o s e m i p is to le te m . W y ra z tw a r z y m ę ż c z y z n y j e s t iro n ic z n y , w y z y w a ją c y , a s a m a f o to g r a f ia n a s u w a n a m y ś l n ie ty le s z c z e ro ść , co ra c z e j po zę. T a k i k o n t e r ­ f e k t b y łb y u z a s a d n io n y w p o w ie ś c i k r y m in a ln e j, a le T e k tu r o w y s a m o lo t j e s t z b io r e m sz k ic ó w d r u k o w a n y c h w c z e ś n ie j m ię d z y in n y m i w „ T y g o d n ik u P o w s z e c h n y m ” i „ K w a r ta ln ik u A r ty s ty c z n y m ”. Z a te m k p i n a z c z y te ln ic z y c h p rz y z w y c z a je ń ? P r z e d s ta w io n y n a f o to g r a f ii c z ło w ie k w y r a ź n ie o d g ry w a s w o ją ro lę , z w o d z i ty c h , k tó r z y b ę d ą p a tr z e ć n a z d ję c ie b a r d z ie j u w a ż n ie , n iż z a z w y c z a j o g lą d a się w i z e r u n k i p is a r z y n a o k ła d k a c h k s ią ż e k . F o to g r a ­ f ia s t a j e s ię z a g a d k ą . N ie m o g ę się o p rz e ć w r a ż e n iu , ż e tw o r z y o n a ca ło ść z p ie r w s z ą s t r o n ą o k ła d k i, n a k tó r e j o d n a jd z ie m y r y s u n e k K a m ila T a r g o ­ s z a p r z e d s ta w ia ją c y te k tu r o w y s a m o lo t - j a r m a r c z n ą m a k ie tę , u ż y w a n ą d a w n ie j p rz e z w ę d ro w n y c h fo to g ra fó w . W y s ta rc z y ło s t a n ą ć z a n i ą i w ło ­ żyć g ło w ę w o d p o w ie d n i o tw ó r, b y m óc s ię c ie sz y ć w ła s n y m w iz e r u n k ie m w t e k tu r o w y m s a m o lo c ie . W ty tu ło w y m te k ś c ie o p i s a n a z o s t a ł a w ła ś n ie t a k a f o to g r a f ia B o h u m ila H r a b a la :

Codzienność, powszedniość, życie od poniedziałku do soboty zostały ujęte w cudowny H rabalow ski naw ias. Oto A utor i stryj Pepin lecą samolotem. W dole je st P raga, w idać most K arola, H radczany i resztę św iata od K launa aż po N ym burk. J a k przystało n a M istrza stryj Pepin siedzi n a m iejscu pierw ­ szego pilota. Obaj trzy m ają w rękach litrow e flachy w ina dla odwagi, a może i po to, by do końca zerw ać cienką n itk ę w iążącą ich ze św iatem . Samolot jest jednosilnikow y i m a stałe podwozie. W ykonany je st pewnie z drew na i tek tu ry , a P ra g a i rzeczywistość w ym alowane są n a prześcieradle. Rzecz dzieje się przed obiektywem fotografa.

Bardzo lubię to zdjęcie. J e s t w nim cały H rab al ze swoją hand-m ade m i­ styką, gdy za pomocą skończenie ziem skich środków odrywa się od ziemi, gdy fastryguje, nicuje, sztukuje zgrzebne zasłony i firanki naszych dni, aż przem ieniają się w rozfalowane, rozm igotane tiule, szyfony i jedw abie, przez które świeci, w abi i zniew ala to niewypowiedziane coś, co najprawdopodob­ w: W. Wilczyk, Czarno-biały Śląsk, teksty A. Stasiuk, W. Wilczyk, M. Grygiel, Katowice 2004, s. 5-6. Pisarz dołączył swój tekst także do albumu Świat. Fotografie dzieci z Jasionki

i Krzywej, Wołowiec 2002, który jest pokłosiem warsztatów fotograficznych zorganizowanych

w lipcu 2002 roku w miejscowości Krzywa w Beskidzie Niskim, z inicjatywy Piotra Janow­ skiego (fotografa „Gazety Wyborczej”). W akcji wzięły udział dzieci z terenu byłego PGR-u.

(7)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 2 73

niej je s t jed y n ą ludzką transcendencją, a co w metaforyczny, ale też dosłowny sposób ujęła je d n a z jego literackich postaci, mówiąc: ja k się człowiek schleje, to i w K ersku je s t K ilim andżaro [Ts 6].

Czy podobnie nie zrobił p isarz, z „niew innym ” w yrazem tw a rz y z a sia ­

dając do stołu, n a k tó ry m położył spluw ę? W tym p rzy p ad k u n ie n a ru sz o ­

ne zostało sta łe locum fotografii w topografii k siążki. Zdjęcie zam ieszczone

w m iejscu trady cy jnie w ydzielonym dla podobizny a u to ra podw aża je d n a k

zew n ętrzn y wobec te k s tu c h a ra k te r p isa rsk ic h w izerunków . A nn a Łeb-

k ow ska zauw aża, że w tak ic h p rzy p ad kach konw encjonalna lokalizacja

p rze k sz ta łca się w scenę, n a której rozgryw a się sp e k ta k l m iędzy nadaw cą

a odbiorcą16. Słowo spectrum - ja k zau w a ż a B a rth e s - poprzez swój ko­

rzeń zachow ało zw iązek ze „sp ek tak lem ”17. Z a m ia st w iz e ru n k u szanow a­

nego p isa rz a przy b iu rk u , czytelnicy w idzą „m łodzika” odgryw ającego rolę

„tw ardziela”. F o tog rafia sta je się początkiem gry z czytelnikiem . S p e k tak l

rozgryw a się przed obiektyw em fotografa, ale tak ż e n a oczach czytelnika,

k tó ry podejm ując z a g a d n ie n ia p o ru szane w zam ieszczonych w książce

felietonach, z a sta n a w ia się n a d ślad am i rzeczyw istości we w spółczesnych

k ry m in a ła c h czy m agazy n ach pornograficznych.

W tom ie Przez rzekę w izeru n ek p isa rz a zo stał przeniesiony z o statn iej

stro n y okład ki n a p ierw sz ą 18. C zytelnik z a te m mógłby się spodziewać, że

k sią ż k a będzie m ia ła c h a ra k te r autobiograficzny, gdyż zdjęcia autorów z a ­

zwyczaj są zam ieszczane n a o k ładkach pam iętników czy dzienników . J e d ­

n a k Przez rzekę nie m a takiego c h a ra k te ru , od pierw szych stro n czytelna

staje się w ty m tom ie g ra z konw encją literack ą, z tra d y c ją „czarnej pro­

zy”. N a te n k o n te rfe k t zw raca uw agę D ariu sz Nowacki, pisząc, że je s t on

alu z ją do znanej se rii zdjęć przed staw iających M a rk a H łaskę, w ykonanych

w 1959 ro k u w Izraelu:

A zatem już na wstępie czytelnik m a prawo czuć się zaniepokojony: czyżby wy­ rób hłaskopodobny [...] nie można powiedzieć, że au to r Białego kruka to zwy­ kły hłaskoid, ja k zwykli m awiać osobnicy niechętni beskidzkiem u pisarzowi. Po pierwsze, aluzja z okładki m a bardziej złożoną naturę: S tasiu k kopiuje H łaskę, te n kopiował Ja m esa D eana, a kogo kopiował Dean? Zapewne k o g o ś . Tak więc to nie tylko kopia kopii, to kopia bez oryginału. B audrillardow ski sym ulakr? P okątny handelek pozorami? Trudno rozstrzygnąć. Po drugie, kom entowane tu zdjęcie zaw iera jed n ak pewien istotny sygnał niezgodności, zerw ania z reproduk­ cją i symulacją. Sfotografowany S tasiuk trzym a w ustach „nieprawidłowego” pa­ pierosa, papierosa-hańbę, który wyklucza go z grona tw ardzieli, hłaskoidalnych ajron-menów. Stasiukowy papieros je st z filtrem! Może przez nieuwagę, a może zupełnie świadomie - ta k czy owak, m it został nadgryziony, otwarcie zam anife­ stowano dystans wobec m itu19.

16 A. Ł ebkow sk a, dz. cyt., s. 1 1 5 -1 1 6 . 17 R. B a rth es, dz. cyt., s. 17.

18 A. S ta siu k , P r z e z rzek ę, C zarne 1996.

(8)

2 74 E lż b ie ta D u tk a

D la k ry ty k a zdjęcie staje się im pu lsem do uw ag n a te m a t au to k reacji

(stylizacja n a H łaskę, D eana), literack ich zapożyczeń. W yraźny je s t zw ią­

zek o brazu ze słowem, zdjęcie nie je s t przypadkow e i nie je s t zew n ętrzn e

wobec te k stu . J e s t rodzajem gry z czytelnikiem , z jego przyzw yczajeniam i,

sp ra w ia w rażenie autok reacji, cynicznego w chodzenia w rolę, sugero w aną

przez krytyków - rolę mocnego faceta, piszącego „czarną lite r a tu r ę ”.

Z a sk a k u ją c a je s t nieobecność w iz e ru n k u p isa rz a w „próbie autobiografii

in te le k tu a ln e j” J a k zostałem p isa rze m (w w y daniu z 1998 roku)

2 0

. Po raz

kolejny zo stały n a ru szo n e przyzw yczajenia czytelników , skłonnych do po­

szu k iw an ia w łaśn ie w ta k zaty tu ło w an ej lek tu rze bezpośrednich związków

z re a ln ą p o stacią au to ra.

W k siążk ach S ta siu k a p o rtre ty a u to ra nie są tylko konw encjonalnym

dodatkiem , elem en tem zew nętrzn y m wobec te k s tu , lecz s ta ją się m iejscem

sp e k ta k lu , gry z oczekiw aniam i czytelników i krytyków . P o rtre ty obok au-

to k o m en tarzy (zam ieszczanych rów nież n a okładkach k sią ż e k

2 1

) są ele­

m en tem stra te g ii, au to p rezen tacji, autokreacji. P isarz p rzy b iera różne

pozy, m aski, odgryw a sp e k ta k l przed oglądającym i i czytającym i, ale tak że

m ożna chyba zaryzykow ać stw ierdzenie, że i przed sam ym sobą. P o rtre ­

ty s ta ją się wówczas w yrazem poszukiw ań tożsam ości p isa rz a i człowieka.

Również in ne fotografie zam ieszczane w książk ach tego a u to ra (obok te k s ­

tów) nie są jedynie m a te ria łe m ilustracyjnym , lecz odznaczają się swego

rod zaju „podobieństw em ” do tekstów , w chodzą z nim i w różnego rod zaju

zw iązki.

W M ojej E uropie zo stały zam ieszczone fotografie Jo sefa K oudelki. Nie

opatrzono ich ty tu ła m i an i podpisam i czy c y ta ta m i z książki. P race cze­

skiego a rty s ty m ożna uznać z a fotograficzne inscenizacje, su rre a listy c z n e

w izje

2 2

. N a jednej z nich (zam ieszczonej n a okładce i w ew n ątrz książki)

zostały p rzedstaw io n e trz y osoby n a łące. G dyby nie koń i ja k iś p rze d ­

m iot (szafa?) n a dalszym plan ie, m ożna by uznać, że zdjęcie u k azu je p ik ­

n ik za m iastem . Kolejny obraz p rze d staw ia m o n u m e n ta ln ą rzeźbę L enina,

a w łaściw ie jej frag m en ty ułożone n a pomoście (molu). W ydaje się, że p rzy ­

wódca leży w gigantycznym leżak u i odpoczywa. N a innej fotografii kobie­

t a w zwiewnej su k n i p rzeciąg a się n a k rześle, pod parasolem . Z a sk a k u ją ­

ce je s t otoczenie, k tó re w ygląda ja k w ysypisko śm ieci (sta re samochody,

zru jn o w an e zabudow ania) i nie je s t najw łaściw szym m iejscem n a popołu­

dniowy odpoczynek. Kolejne fotografie u k a z u ją podejrzane z a u łk i i dziw­

ne postacie, przedm ioty. Obok chłopca przeb ranego za anioła, jadącego

20 A. S ta siu k , Jak zostałem pisarzem. Próba autobiografii intelektualnej, C zarn e 1998. 21 N a stęp u ją cy au tok om en tarz zo sta ł zam ieszcz o n y n a okładce Fado: „Lubię podróżować. Lubię sied zieć w sw oim pokoju i w spom inać: podróże, w ła sn e życie, d zieciń stw o, w sp om in ać w ła sn e w sp o m n ien ia , w ła sn e k ła m stw a . To w szy stk o się m iesza i cza sa m i próbuję jak oś dojść z tym do ła d u ”. N a o sta tn iej stro n ie okład ki k sią ż k i Dojczland m ożna przeczytać n a stęp u ją cą inform ację p od p isan ą przez autora: „Jest to opow ieść o n ieła tw y m lo sie litera ck ieg o g a sta r- bajtera. P ełn a je s t celn ych obserw acji, b ły sk o tliw y ch reflek sji oraz n iew y szu k a n e g o h u m oru ”.

22 O fotografii jako sztu ce su rrea listy czn ej p isze S u sa n S on tag. Zob. S. S o n ta g , dz. cyt., s. 5 2 -5 5 .

(9)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 2 75

n a row erze, w idać z ap rzęg n ięte do wozu konie i m ężczyznę w k a p e lu sz u

podobnego do a m ery k ań sk ich aktorów grających w film ach sprzed k ilk u ­

dziesięciu lat. Tuż obok starszej kobiety w k a d rz e zn alazły się lalki, m an e ­

kiny. F otografie są czarno-białe i swoim k lim ate m przypom inają powieści

S chulza bądź twórczość H asio ra. J a k je s t ich rola? Co je łączy? Dlaczego

zostały zam ieszczone w M ojej Europie? O drealnione obrazy K oudelki nie

sp e łn ia ją tradycyjnej funkcji fotografii - nie są dosłow nym odw zorow aniem

rzeczyw istości, choć może w łaśn ie w p ro st przeciw nie, stan o w ią bardziej in ­

tensyw ne w idzenie św iata? Częściowo odpowiedzi tk w ią w inform acjach n a

te m a t a u to ra zdjęć. J o s e f K oudelka z a sły n ą ł w strz ą sa ją c y m i zdjęciam i wy­

k o n any m i podczas in terw en cji w ojsk U k ła d u W arszaw skiego, tłum iących

„ p rask ą w iosnę” w 1968 roku. W 1975 ro k u u k a z a ła się k sią ż k a Cyganie,

n a k tó rą złożyły się fotografie czeskich, ru m u ń sk ich i słow ackich Romów

w ykonane przez K oudelkę w la ta c h 1962-1970, jeszcze przed jego przy m u ­

sową em igracją z Czechosłow acji23. W 1991 ro ku opublikow any z o sta ł a l­

bu m zdjęć tego a rty s ty Uchod

ź

cy, opatrzony przedm ow ą C zesław a Miłosza.

P race K oudelki zam ieszczone w M ojej E uropie s ta ją się w ażnym u zu p e ł­

n ieniem reflek sji n a te m a t „Europy zw anej Środkow ą”. P is a rz a z fotogra­

fem łączy nie tylko środkow oeuropejska biografia, fascynacja C yganam i

i zap o m n ian ą, „gorszą” E uro p ą, ale tak ż e b lisk i je s t k lim a t zdjęć K oudelki

atm osferze utw orów S ta siu k a . W te k s ta c h i n a fotografiach odnajdziem y

podobne upodo b ania do rozkładu, do tego, co p rzem ija i je s t odległe od no­

woczesnego b lichtru. Zdjęcie zam ieszczone n a okładce M ojej E uropy oraz

obraz p rzed staw iający kobietę pod p a ra so lem zostały w ykonane we F ra n cji

w 1973 i 197424, je d n a k te obrazy nie u k a z u ją c h a ra k tery sty czn y ch fra n c u ­

skich widoków. F o tog rafa nie in te re s u ją z n a n e za b y tk i i dzielnice P aryża,

lecz uw iecznia m iejsca prow incjonale, zapom niane, k tó re m ogą być nigdzie

i w szędzie, k tó re n a su w a ją m yśli o rozpadzie, przem ijan iu. Podobnie czyni

w swoich esejach S tasiu k . B eskidzki p isarz om ija m iejsca uw ażan e z a cen­

t r a Europy, a in te re su je go prow incjonalny Sokołów czy Babadag.

P ra c a czeskiego fotografika z o sta ła zam ieszczona tak że n a okładce

Fado. O braz p rz e d sta w ia m ala rsk i, nostalgiczny pejzaż. N a pierw szym

p lan ie je s t droga, tuż obok psy (częsty m otyw n a zdjęciach tego artysty).

W d ali widoczne są w zn iesien ia i w ia tra k i. Pejzaż je s t przym glony, niew y­

raźny, n a niebie w iszą ciem ne chm ury. F o to g rafia u k azu je bezdroża i p u s t­

kę, m iejsce, gdzie „diabeł mówi dobranoc”. Poniew aż b ra k tu elem entów

c h a rak tery sty czn y ch dla nowoczesnej cywilizacji, zdjęcie to mogło być zro ­

23 B. von B ra u ch itsch p isze, że dla K oud elki życie C yganów było „sym bolem zaniku, w ieczn ego za g ro żen ia u tr a tą to żsam ości przez ca łk o w itą asym ilację. [...] Jego C ygan ie, którzy p rzy n ieśli m u sła w ę m ięd zyn arod ow ą, sta n o w ią ta k o so b istą w yp ow ied ź, że w yk raczają poza granicę fotografii d ok u m entaln ej, w m iejsce inform acji p od staw iając su b iek ty w n e za b ezp ie­ czan ie śladów . P ortretow ani ja w ią się w ty ch p racach n iczym p rotagon iści p ryw atn ego św ia ta sztu k i, a grube ziarno zdjęć pod k reśla jeszcze charak ter u lotn ej n ierea ln o ści sc e n e rii” (B. von B rau ch itsch , M a ła h is to r ia fo to g r a fii, tłum . J. K oźbiał, B. T arn as, W arszaw a 2 004, s. 204).

24 Fotografie m ożn a od n aleźć na stro n ie <w w w .m asters-of-p h otograp h y.com >, dostęp: 2 6 .1 0 .2 0 0 9 .

(10)

2 76 E lżb ieta D u tk a

bione w spółcześnie n a jak ie jś zapom nianej prow incji, bądź k ilk a d z ie sią t la t

tem u. P a trz ą c n a fotografię n a okładce, tru d n o uciec od refleksji n a te m a t

podróży w p rz e strz e n i i czasie. Zdjęcie K oudelki wywołuje m yśli o „byciu

w drodze” jak o figurze ludzkiego losu, o przeznaczeniu, k tó re je s t te m a te m

m elancholijnych p ieśn i p o rtu g alsk ich - tytułow ego fado.

W Ja d ą c do B a b a d a g zarów no n a okładce, ja k i tu ż po stro n ie ty tu ­

łowej, bezpośrednio przed tek ste m , zostało zam ieszczone zdjęcie W itolda

K rassow skiego p rzed staw iające Cyganów w przejściu podziem nym 25. Za

n im i przechodzą ludzie, n a dalszym p lan ie m ożna dostrzec kobietę (zapew ­

ne żebrzącą) siedzącą w raz z dzieckiem pod ścianą. M ężczyzna je s t o p arty

o b arie rk ę , chłopiec stoi przy nim z rę k ą w kieszeni. C zytelnikom utw o­

rów S ta siu k a zdjęcie n a su w a n a m yśl często pow racający w utw o rach tego

a u to ra m otyw Cyganów. P is a rz a fascynuje ich d y sta n s do osiągnięć k u ltu ­

ry europejskiej, nom adyczny sty l życia i nie przyw iązyw anie w agi do spraw

m aterialn y ch . M ężczyzna i chłopiec p a trz ą bez lęk u w obiektyw . W yzywa­

jący w zrok p rzedstaw ionych postaci sta je się ilu s tra c ją do częstych zarów ­

no w J a d ą c do B abadag, ja k i Fado uw ag n a te m a t Cyganów jak o w yzw a­

n ia d la k u ltu ry europejskiej [por. Jd B 215; F 80].

W k sią ż k a ch S ta siu k a fotografie p ełn ią różne role, w yw ołują m yśli i od­

czucia podobne do tych, ja k ie w zbudza le k tu ra zam ieszczonych w ew nątrz

tek stó w - s k ła n ia ją do reflek sji n a te m a t przeznaczenia, podróży, p rzem i­

ja n ia , tego, co n ieznane, odległe od współczesnego, nowoczesnego św iata.

Fotografie zam ieszczane w k sią ż k a ch tego a u to ra w iążą się z p y tan ia m i

n a te m a t rzeczyw istości i lite ra tu ry , p isarza, realnej postaci, kreacji, au-

tobiografizm u i fikcji, a tak ż e k ry ty k i literack iej. Mimo że są to obrazy ze­

w n ę trz n e wobec te k stu , to je d n a k w chodzą z n im w różnorakie zw iązki. Ich

rola nie og ranicza się do funkcji ilu stracyjnej, lecz oznacza w spółtw orzenie

p rz e strz e n i kreacji, obszaru artystyczn y ch poszukiw ań.

2. Fotografie w tekście

R oland B a rth e s, z a sta n aw ia ją c się, co spraw ia, że jed n e zdjęcia go in ­

tere su ją , podczas gdy n a in n e pozostaje obojętny, dochodzi do w niosku, że

fotografia nie może dla niego istn ieć bez „przygody”26. W in ny m m iejscu

fra n c u sk i badacz pisze, że je śli podoba m u się zdjęcie, je śli go ono porusza,

wówczas ogląda je, bada, „jakby chciał w iedzieć więcej o rzeczy czy o oso­

bie, k tó rą zdjęcie p rz e d sta w ia ”27. W uw agach o fotografii B a rth e s w prow a­

dza rozróżnienie n a s tu d iu m (czyli to, co je s t zw iązane z w iedzą i k u ltu rą )

i p u n c tu m (które p rzeszyw a go osobiście)”28. To w łaśn ie p u n c tu m , k tóre

25 A. S ta siu k , J a d ą c do B a b a d a g , W ołow iec 2005 [dalej: JdB]. 26 R. B a rth es, dz. cyt., s. 94.

27 T am że, s. 167. 28 T am że, s. 47.

(11)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 2 7 7

uciska, „celuje” w

s p e c ta to r a

, je s t początkiem „przygody”, w zbudza emocje,

u ru c h a m ia pokłady pry w atn ej sym boliki29.

W te k s ta c h A ndrzeja S ta siu k a m ożna dostrzec fotografie w yróżnione n a

„zasadzie przygody”. N ajisto tn iejsze w ydaje się zdjęcie A ndre K e rte sz a

30

szczegółowo opisane w

D z ie n n ik u o k r ę to w y m

:

Niewykluczone, że wszystko, co napisałem do tej pory, zaczęło się od tej foto­ grafii. J e s t rok 1921 w niew ielkim w ęgierskim m iasteczku Abony siedem kilo­ m etrów n a zachód od Szolnok. W poprzek ulicy idzie niewidomy skrzypek i gra. Prow adzi go k ilk u n asto letn i bosy chłopak w kaszkiecie. M uzyk m a n a nogach rozdeptane buty. Jego praw a stopa przekracza a k u ra t w ąski ślad pozostawiony przez wóz n a żelaznych kołach. U lica nie m a tw ardej naw ierzchni. J e s t su­ cho. Nogi chłopca nie są zabłocone, a ślad w ąskich kół płytki, ledwo odciśnięty. Skręca łagodnie w prawo i ginie w nieco niew yraźnej głębi zdjęcia. Wzdłuż ulicy drew niany p a rk a n i w idać fragm ent domu: w oknie odbija się niebo. Nieco dalej stoi b iała kapliczka. Za płotem rosną drzew a. M uzyk m a opuszczone po­ wieki. Idzie i g ra dla siebie i dla niewidomej przestrzeni, k tó ra go otacza. Prócz p ary wędrowców n a ulicy je st tylko paroletnie dziecko. Zwrócone w ich stronę p atrzy je d n a k gdzieś dalej, poza kad r, jak b y za plecam i włóczęgów działo się coś ciekawszego niż n a fotografii. Dzień je st pochm urny, bo ani rzeczy, ani postacie nie rzucają cienia. Skrzypek n a praw ym ram ien iu (tak, je st leworęcz­ ny) m a zawieszony kostur, a przew odnik coś, co w ygląda n a niew ielką derkę. Od kraw ędzi k a d ru dzieli ich k ilk a kroków. Zaraz znikną i m uzyka ucichnie. N a fotografii pozostaną tylko malec, droga i ślad kół [ME 109-110].

W ybór fotografii w ęgierskiego a rty s ty je s t znaczący. Je j opis k ieru je

uw agę przede w szy stk im n a

s p e k tr u m .

D okładnie analizow ane są p rze d ­

staw ione postacie i m iejsce, je d n a k sądzę, że w ażn a je s t również postać

sam ego fotografia. A utor

M a łe j h is to r ii fo to g r a fii

pisze, że K ertesz nie roz­

sta w a ł się z k a m e rą, k tó ra to w arzyszyła m u zaw sze, z p a s ją i cierpliw ością

s ta r a ł się uchwycić ulotność i kruchość życia, nie intereso w ały go w ielkie

m etropolie, lecz lu b ił p enetrow ać boczne uliczki i zaułki, „fascynow ała go

bowiem codzienność, k tó rej w ielorakie oblicza p o tra fił dostrzec i wydo-

być”31. N a rra to r

J a d ą c d o B a b a d a g

p rzyznaje, że sz u k a „trójw ym iarow ych

i b arw nych w ersji” fotografii w ęgierskiego a rty sty , k tó ra sta je się przew od­

n ik iem w środkow oeuropejskich podróżach, ale sk ła n ia tak ż e do innego

rod zaju w ędrów ek: „P rzestrzeń tego zdjęcia hipnotyzuje m nie i w szystkie

moje podróże słu żą tylko tem u, by w końcu odnaleźć u k ry te p r z e j ś c i e d o

j e j w n ę t r z a ” [ME 110; p o d k reśle n ia w c y ta tac h - E. D.]. F ra g m e n t po­

święcony w izerunkow i niew idom ego sk rz y p k a z o sta ł pow tórzony w całości

29 T am że, s. 38.

30 „K ertesz Andre, ur. 1894. W ęgier. J e d e n z p ion ierów fotoreportażu. Podczas I w ojny św iatow ej słu ż y ł w arm ii w ęg iersk iej, a w 1925 roku opu ścił B u d a p eszt i z a m ieszk a ł w P a­ ryżu, pu blikując zdjęcia w czołow ych p ism a ch eu rop ejsk ich tego okresu. W 1936 roku opu ś­ cił Francję i p rzen iósł się do U S A , gdzie pracow ał m ięd zy in n y m i jako fo to g ra f rek lam ow y” (S. S on tag, dz. cyt., s. 193).

(12)

278 E lżb ieta D u tk a

w J a d ą c d o B a b a d a g i z il u s t r o w a n y o m a w ia n ą f o to g ra fią . „ P rz y g o d a ” z w ią z a n a z d z ie łe m w ę g ie r s k ie g o a r t y s t y m a t u c ią g d a ls z y :

Dawno nie padało, droga je s t sucha i chłopiec m a czyste stopy. Ślad wozu na w ąskich żelaznych kołach je s t ledwo odciśnięty. Skręca w lewo i ginie poza kadrem , utraciw szy wcześniej ostrość. W rozmytej głębi zdjęcia widać dwie sie­ dzące n a sk raju drogi postacie. Dwie białe plam y obok nich to prawdopodob­ nie gęsi. J e s t jeszcze paroletnie dziecko, stojące gdzieś w połowie drogi między ostrością i um ykającym konturem . P atrzy w bok, jak b y nie słyszało muzyki, albo obecność dwóch wędrowców była czymś codziennym [JdB 237].

Z a f a s c y n o w a n y f o to g r a f ią n a r r a t o r je d z ie w ś r o d k u z im y do A b o n y , a le - j a k p is z e - n ic t a m n ie z n a l a z ł i n a t y c h m i a s t w y ja ś n ia : „N iczeg o z r e s z t ą n ie s z u k a łe m , bo p rz e c ie ż n ic n ie m o g ło p r z e tr w a ć , w s z y s tk o z o s ta ło n a fo to ­ g r a f ii” [J d B 2 3 8 ]. P o s z u k iw a n ia n ie z o s ta ły z a n ie c h a n e , k o le jn y m ś la d e m j e s t a lb u m z a k u p io n y w m u z e u m . O k a z u je się , że:

niewidomy grajek wcale nie je st leworęczny, a zdjęcie, k tóre m am w domu, jest odwrócone. M usiałem pojechać w styczniu do Abony, m inąć je bez zatrzym y­ w ania, by następnego dnia kilkadziesiąt kilom etrów dalej dowiedzieć się, że chłopiec prowadzący m uzyka je st jego synem . Ta w iedza nie je st mi do niczego potrzebna. Mogę tylko wyobrażać sobie ich życie, rozciągać ta m te n dzień poza kraw ędzie k ad ru , w ypełniać daw ną p rzestrzeń ich k ru ch ą obecnością. Ojciec m a zniszczone, rozdeptane buty. U brany je s t w ciem ną m arynarkę, ale przez praw e ram ie m a przerzucone jeszcze jedno dodatkowe okrycie, przypom inają­ ce postrzępioną derkę. Syn również niesie coś w rodzaju koca albo chusty. Są przygotowani n a niepogodę i chłód. Chłopiec trzy m a w dłoni m ałe zaw iniątko. Pod rondem kapelusza grajk a bieleje zatk n ięty papieros. T ak mi się przynaj­ mniej wydaje, ponieważ m uszę zebrać ja k najwięcej faktów, żeby wypełnić ta m ­ te n dzień. 19 czerwca słońce w staje o 3:14 i godzinę, dwie później nad P u sztą zastyga upał. Nie m a tu ta j cienia. Z m iejsca n a miejsce je s t daleko. Sam otne domy k ryją się za w idnokręgiem . Wiodące do nich drogi są proste i przypom i­ n ają blizny. [...] moje W ęgry są w Abony, gdzie naw et się nie zatrzym ałem . Pew nie dlatego, że ślepy m uzyk mógłby się zjawić w tych wszystkich miejscach, gdzie nie uświadczysz psa z k ulaw ą nogą, w tych w szystkich m iejscach, które nikom u nic nie mówią, a z których składa się św iat jako tak i. Jego życie i życie jego syna uchronił przed niepam ięcią jedynie cud. „Zdjęcie zrobiłem w niedzie­

lę. O budziła m nie m uzyka. Ten ślepy grajek grał ta k pięknie, że do dziś go słyszę” (André Kertész).

Tak, to są moje Węgry. Mogę je zabrać ze sobą, przenieść w dowolne m iej­ sce i nic nie u tra c ą ze swojej w yrazistości. Są ja k negatyw albo ja k slajd, który prześw ietlam św iatłem pam ięci [JdB 238-340].

S f o r m u ło w a n ie „ ś w ia tło p a m ię c i” p rz y w o d z i n a m y ś l p o ls k ie t ł u m a ­ c z e n ie t y t u ł u z n a n e j k s i ą ż k i R o la n d a B a r t h e s ’a - Ś w i a t ł o o b r a z u 32. D la

32 A dam D ziad ek p isze, że ty tu ł polskiej edycji k sią ż k i B a r th e s’a „wydaje się jed n ak nadzw yczaj kon trow ersyjn y” (A. D ziadek , Obrazy i wiersze. Z zagadnień interferencji sztuk w polskiej poezji współczesnej, K atow ice 200 4 , s. 182; zob także: te n ż e, Na marginesach lek­ tury. Szkice teoretyczne, K atow ice 2 006, s. 108). T en bad acz pozostaje za tem przy w ersji fran ­

(13)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 2 7 9 f r a n c u s k ie g o b a d a c z a p u n c t u m n a te j fo to g r a f ii K e r t e s z a j e s t s k r a w e k n i e ­ b r u k o w a n e j u lic y , p r z y w o łu ją c y w s p o m n ie n ia d a w n y c h w ę d r ó w e k 33. R ó w ­ n ie ż z p o d r ó ż ą łą c z y z d ję c ie s p e c ta to r w t e k s t a c h A n d r z e ja S t a s i u k a - je g o p r y w a t n ą s y m b o lik ę u r u c h a m i a m y ś l o w ę d ro w c a c h , k tó r z y ty lk o n a c h w i­ lę p o ja w ili się n a d ro d z e , z a r a z z n i k n ą t a k , j a k m u z y k a . Z d ję c ie „ o c a la ” n ie w id o m e g o g r a jk a , a le s ta n o w i t a k ż e w a ż n y e le m e n t r e f le k s ji o E u r o p ie Ś ro d k o w e j. S u s a n S o n ta g p is z e o A m e ry c e , k t ó r a „ w y ła n ia s ię z w o ln a z z a fo to g r a f ii”34 - w u tw o r a c h a u t o r a F a d o z z a f o to g r a f ii w y ł a n i a s ię „ z n i­ k a j ą c a E u r o p a ”. W y r ó ż n ik ie m te j c z ę śc i r e g io n u o k a z u je s ię n ie tr w a ło ś ć , s y m b io z a r o z p a d u i w z r o s tu , z a n i k a n i e . F o to g r a f ia „ o c a la ” p r z y p a d k o w ą c h w ilę , a le r ó w n o c z e ś n ie j e s t n i e u s t a n n y m m e m e n to m o r i35. M a r z e n ie m w s p ó łc z e s n e g o w ę d ro w c a , k tó r e g o o b s e s ją j e s t p r z e m ija n ie , r o z p a d , j e s t z a ­ tr z y m a n i e u lo tn e j c h w ili. P o p rz e z o p is, w y lic z e n ia i p o w tó r z e n ia , p is a n ie „ n ie u s ta n n e g o p r o lo g u do te g o , co b y ło ”, p r ó b u je o n d o k o n a ć „ lite ra c k ie g o u n i e w a ż n i e n i a c z a s u ”36:

P ow tarzam więc tę beznadziejną m an trę nazw i krajobrazów , bo przestrzeń u m iera wolniej niż ja i je s t czymś n a k sz ta łt nieśm iertelności, mamroczę tę geograficzną modlitwę, topograficzne zdrowaśki, klepię kartograficzną litanię, żeby te n ja rm a rk cudów, te n diabelski młyn, te n kalejdoskop choć n a chwilę zastygł, zatrzym ał się ze m ną w środku [JdB 181].

D r u g a f o to g r a f ia o p is a n a w J a d ą c d o B a b a d a g z o s t a ł a z a m ie s z c z o n a n a o s ta tn ie j s tr o n ie o k ła d k i. Z d ję c ie W o jc ie c h a P r a ż m o w s k ie g o p r z e d s t a ­ w ia k in o w S o lcu . P o d o b n ie j a k w p r z y p a d k u f o to g r a f ii K e r te s z a , ró w n ie ż t e n o b ra z s ta je s ię p o c z ą tk ie m „ p rz y g o d y ”:

Wejście zarastało tra w ą . W gablocie w isiały jak ieś resztki. Niebo było zachm u­ rzone. W głębi sta ła drew niana w iejska chałupa. Kino nazywało się po pro stu „Kino”. Taki był napis n a frontonie. Obok rosła wierzba. Od daw na nic nie grali i n ik t nie przychodził. W środku, w ciemności, próchniały fotele. Próbow ałem sobie wyobrazić, co je st wokół. Są ta k ie fotografie i tak ie miejsca, które nie dają

33 „Na pew n ym zdjęciu K ertesza (1921) w id zim y ślep eg o sk rzyp k a cygań sk iego, prow a­ dzonego przez chłopca. N a to m ia st to, co w id zę ja, prow ad zon y przez »oko, które m yśli«, każe m i dorzucić coś do zdjęcia. To nieb ru k ow an a ulica, u b ita ziem ia. S k raw ek tej drogi daje mi pew n ość, że znajdu jem y się w E uropie C entralnej. O dkryw am o d n iesien ie zdjęcia (fotogra­ fia n ap raw dę przechodzi tu sa m a sieb ie, czy n ie je s t to jed y n y dow ód jej sztu k i? Zatrzeć się jako medium, n ie być ju ż zn ak iem , ale rzeczą sam ą?). C ałym sob ą rozpoznaję atm osferę m ia ­ steczek , k tóre zw ied załem podczas d aw n ych podróży po W ęgrzech i R u m u n ii” (R. B arth es, dz. cyt., s. 7 8 -8 3 ).

34 S. S on tag, dz. cyt., s. 2 9 -5 0 .

35 „Fascynacja, k tórą bu d zą w nas fotografie jako sw o iste memento mori, w ią że się ta k ­ że z rozb udzaniem sen ty m e n ta lizm u . F otografie za m ien ia ją p rzeszłość w przed m iot czułego rozm arzenia, zam azu jąc m oraln e rozróżn ien ia i rozbrajając ocen y h isto ry czn e uogóln ion ym p atosem sp ojrzen ia w p rzeszło ść” (tam że, s. 70).

36 D ą żen ie do „literackiego u n iew a ż n ia n ia c z a su ” m ożna d ostrzec ju ż w Dukli - „S tasiu k dążył do ew okacji B e sk id u Z nieru ch om iałego, N a tu ry Z astygłej, bo za trzy m a n ie cza su - k tó­ rego d ośw iad czył w D u k li - je s t n aczeln ym przedm iotem jego h eretyck iej n o sta lg ii i fu n d a ­ m en tem w yobrażonej dosk on ałości is tn ie n ia ” (P. C zap liń sk i, P. Ś liw iń sk i, Literatura polska 1976-1998. Przewodnik po prozie i poezji, K raków 1999, s. 202).

(14)

2 80 E lż b ie ta D u tk a

spokoju, chociaż nic ta m nie m a. To kino n a fotografii było ja k w spom nienie z czasów, gdy rzeczom w ystarczały najprostsze nazwy. F ronton wznosił się łagodnym łukiem , w sam raz, by zrobić miejsce dla prostych liter. Samotność i opuszczenie h u la ły w kadrze ja k zim ny w iatr. Dlatego w łaśnie ta m jechałem w połowie lutego z resztkam i śniegu n a polach i tym przenikliw ym uczuciem, że gdzieś m iędzy Sulejowem, Wygwizdowem i Solcem je s t ta k , jak b y czas za­ m arł albo po p rostu się ulotnił ja k powietrze albo sen i p rzestał n as oddzielać od najdalszego dzieciństw a. Może naw et od tego, co było przedtem . Dlatego ta m jechałem , w tę znikomość m aterii, w tymczasowość rzeczy [JdB 314].

D la S t a s i u k a , p o d o b n ie j a k d la a u t o r a Ś w i a t ł a o b r a z u , w a ż n e j e s t o d ­ n ie s ie n ie z d ję c ia , d la te g o p o d ró ż n y z J a d ą c d o B a b a d a g p o n o w n ie k o n ­ f r o n tu je fo to g ra fię z rz e c z y w is to ś c ią :

S tanąłem dopiero pod kinem . W yglądało ta k ja k n a fotografii. Istniało i nie istniało zarazem . Nie do końca um arłe i już niezbyt żywe. T ak jak b y m ateria naśladow ała św iat duchów. Może było naw et bardziej m artw e niż n a zdjęciu. Nadchodził wieczór i w pow ietrzu czułem przym rozek. Mogłem sobie wyobrazić, ja k w jego ciemnym w n ętrzu mróz ścina przejrzyste obrazy z daw nych filmów. Tak, są tak ie miejsca, w których dopada n as pewność, że coś je st za nim i, że coś zasłaniają, coś skryw ają, ale jesteśm y bezradni, zbyt głupi, zbyt tchórzliwi, a może nie dość starzy, by znać sposób przejścia na drugą stronę [JdB 315]. Z d ję c ie s k r z y p k a z A b o n y s k ła n ia ło do p o s z u k iw a ń „ p r z e jś c ia do je g o w n ę t r z a ”, w id o k k i n a w S o lc u w y w o łu je p o d o b n ą p o tr z e b ę „ p rz e jś c ia n a d r u g ą s t r o n ę ”. P o s z u k iw a n ie cze g o ś n ie w id o c z n e g o n a fo to g ra fii, w y jś c ia p o z a n i ą j e s t b lis k ie r o z w a ż a n io m B a r t h e s ’a, k tó r y u w a ż a , ż e z d ję c ie u z a ­ s a d n i a t a k i e p r a g n ie n ie , n a w e t j e ś l i go n ie s p e łn ia :

Mogę mieć szaloną nadzieję odkrycia praw dy tylko dlatego, że noem at Zdjęcia to w łaśnie „to-co-było”. I żyję złudzeniem , że w ystarczy oczyścić powierzchnię obrazu, żeby móc dotrzeć do tego, co jest poza n im . A badanie polegałoby n a odwróceniu zdjęcia, w ejściu w w arstw ę papieru, osiągnięciu jego drugiej strony (to, co je st u k ry te dla nas, ludzi Zachodu, „prawdziwsze” niż to, co je s t widocz­ ne). N iestety, mogę sobie ta k badać - nie odkryw am nic37.

R ó w n ie ż n a r r a t o r ó w u tw o ró w S t a s i u k a n ie o p u s z c z a ją w ą tp liw o ś c i z w ią z a n e z f o to g ra fią , k t ó r a w ię c e j z a k r y w a n iż p o k a z u je , j e s t „ p ła s k a ”38:

37 R. B a rth es, dz. cyt., s. 1 6 8 -1 6 9 .

38 „M uszę w ięc pogodzić się z tym faktem jako praw em : n ie m ogę zgłęb ić an i przen ik n ąć F otografii. M ogę tylk o om ieść ją sp ojrzeniem , jak rów n ą p ow ierzchn ię. F otografia je s t p ł a s k a , w e w szy stk ich zn a czen ia ch tego słow a, m u szę to przyjąć” (tam że, s. 179). „To, że n ie m ożna zgłębić F otografii, w y n ik a z s iły jej oczyw istości. W obrazie przed m iot oddaje się ca ły i jego w idok je s t p e w n y - w p rz ec iw ień stw ie do te k stu lub in n y ch percepcji, które oddają m i przed­ m iot w sposób n ieostry, d ysku syjn y, przeto k a żą m i być n ieu fn ym w obec tego, co zdaje się w idzieć. Ta pew n ość je s t n ieogran iczon a, gdyż m ogę sw obod nie obserw ow ać fotografię z całą in ten sy w n o ścią . J ed n a k n a w et przed łu żon a obserw acja nie prow adzi do żadnej w iedzy. Bo­ w iem p ew n ość F otografii p olega w ła śn ie na tym za trzy m a n iu interp retacji; m u szę pop rzestać ciągle n a tej sam ej k on statacji: oto »to-co-było«” (tam że, s. 180).

(15)

„ P rzestrzeń w spółtw orzenia” - o fotografii w p isa rstw ie A ndrzeja S ta s iu k a 281

Po co trzym am te n cały chłam , tę zbieraninę fotek 9x13: żeby sobie wyobrażać wszystko, co dzieje się poza nim i, to wszystko, co zakryw ają przed wzrokiem i pam ięcią. T alia z tysiąca śm ieciarskich k a rt, fajansiarski połysk fuji albo ko­ daka, m artw y b lask dosłowności, ta k i ze m nie fotograf [JdB 288-289].

F o to g r a f ia in te n s y f ik u je d o z n a w a n ie c z a s u , p r z e m ija n ia , ro d z i p o k u s ę p r z e jś c ia n a d r u g ą s tr o n ę , a le p o d r ó ż n e m u z u tw o r ó w S t a s i u k a n ie o b c a j e s t ś w ia d o m o ś ć n ie s k u te c z n o ś c i ty c h z a b ie g ó w . R o la n d B a r t h e s n a je d n e j fo to g r a f ii ( k t ó r a is t n i e j e w ła ś c iw ie ty lk o d la n ie g o ) o d n a jd u je z m a r ł ą m a t k ę 39. S p o tk a n ie z u k o c h a n ą o s o b ą s ta je się m o ż liw e , g d y ż fo to g ra fia :

Przenosi w izerunek w to szalone miejsce, w którym uczucie (miłość, współczu­ cie, żałoba, poryw, pożądanie) je st gw arantem bytu. Przybliża się więc rzeczy­ wiście do obłędu, przyłącza się do „szalonej praw dy”40.

T a k ż e w u tw o r a c h S t a s i u k a l e k t u r a z d ję ć c z ę s to p r z e s t a j e b y ć „ r o z tr o p ­ n a ”, r e s p e k t u j ą c a k o n w e n c je , a s t a j e s ię c o ra z b a r d z ie j „ s z a lo n a ”, p o d y k ­ to w a n a n a d z i e j ą o d k r y c ia p r a w d y . P o d r ó ż n y je d z ie do B a b a d a g i do S o lca, g d y ż w y d a je m u się, że w ty c h m ie js c a c h u w ie c z n io n y c h n a fo to g r a f ia c h c z a s z a m a r ł i p r z e s t a ł „ o d d z ie la ć od n a jd a ls z e g o d z ie c iń s tw a ”. B o h a t e r s z u ­ k a z a t e m sw o jej p rz e s z ło ś c i i s ie b ie p ra w d z iw e g o , a u te n ty c z n e g o . U ś w ia d a ­ m ia ją c s o b ie i s to tę c z a s u , b e z w z g lę d n o ś ć p r z e m ija n ia , k t ó r e z d ję c ie je d y n ie p o z o rn ie z a tr z y m u je , d o c ie r a do „ s z a le ń s tw a f o to g r a f ii”- s t a j e „ r a z e m z n ią t w a r z ą w tw a r z w o b e c n ie p r z e je d n a n e j rz e c z y w is to ś c i”41.

39 „N ad zieją o d słon ięcia przed m iotu [do sfotografow an ia - E. D.] są p rzep ełn ion e, z w ią ­ zan e z rzekom ym tera p eu ty czn y m d zia ła n iem fotografii prace P lo ssu , D ridiego, U fe rsa oraz

Ś w ia tło o b ra z u B a r th e s’a. F ak t, iż te n o sta tn i utrzym u je, że od n alazł m a tk ę w oparciu o jej

zdjęcie z d zieciń stw a , w p ełn i w p isu je się w te n p u n k t w id zen ia . B a rth es n a p od staw ie fo­ tografii fen om en u (w tym w ypadku: obrazu m a tk i) w yd aje się n ie ty lk o pośw iad czać m in io ­ n ą eg zy sten cję, ale n ieom al ujm ow ać przed m iot tr a n scen d en ta ln y , a n a w et n ou m en m atki. W ierzy w dojście do n ich za p ośred n ictw em zdjęcia osoby, lecz n ie tak iej, ja k ą w id z ia ł, ale w ym arzon ej i kochanej. W rzeczy w isto ści zbyt duże pod obieństw o ze »zjawiskow ym « obrazem zam k n ęłob y dostęp do nou m en u. B a rth es w ięc zan u rza się w m e ta fizy ce” (F. S ou lage, dz. cyt., s. 1 0 5 -1 0 6 ).

40 R. B a rth es, dz. cyt., s. 1 9 3 -1 9 4 .

41 „Jest F otografia sza lo n a czy roztropna? M oże być i jed n ym , i drugim . Roztropna: je ­ śli jej rea lizm pozostaje w zględ n y, m iark ow an y przez zw yczaje estety c z n e lub praktyk i co­ d zien n e (przeglądać p ism a ilu stro w a n e u fryzjera czy den tysty). S zalona: je śli te n realizm je s t a b so lu tn y i w pew nym s e n s ie pierw otny, je ś li k a że powrócić do m iłosn ej i przerażonej św iad om ości sam ej isto ty czasu , przez d zia ła n ie w ła ściw eg o an tid otu m , odw racającego porzą­ dek rzeczy, a które n azw ałb ym jed nym słow em : fotograficzn ą e k s ta z ą . T ak ie są dw ie drogi F otografii. I to ja m u szę wybrać: czy podporządkow uję jej sp ek ta k l cyw ilizow an em u kodow i d osk on ałych ilu zji, czy sta n ę razem z n ią tw a rzą w tw arz w obec n iep rzejed n an ej rzeczy w isto ­ śc i” (tam że, s. 201).

(16)

2 82 E lż b ie ta D u tk a

3. Literackie fotografie

W ie lu b a d a c z y z w r a c a u w a g ę n a fo to g ra fic z n o ś ć p ro z y A n d r z e ja S t a s i u ­ k a . M a r t a K o sz o w y z a u w a ż a , ż e z d ję c ia , a p a r a t f o to g ra f ic z n y s ą w p is a n y m i w p o e ty k ę i m e ta f o r y k ę u tw o ró w S t a s i u k a f ig u r a m i, s ło w a m i k lu c z a m i42. N a t o m i a s t R o b e r t O s ta s z e w s k i p is z e , ż e t e k s t y w J a d ą c d o B a b a d a g s ą w ła ś c iw ie „ z b io ra m i fo to g r a f ii p r o z ą o p a tr z o n y m i k o m e n t a r z a m i ”43. W u tw o r a c h S t a s i u k a f o to g r a f ia „ w n ik a ” w n a r r a c j ę . D la p ro z y te g o a u ­ t o r a c h a r a k t e r y s t y c z n e s ą f o to g r a f ic z n e te c h n ik i, „ s to p - k la tk i”, z b liż e n ia , o p is y d e ta li. R ó w n ie ż lic z n e p o w tó r z e n ia ( n a p r z y k ła d f o to g r a f ia K e rte - s z a j e s t p r z y w o ła n a w D z ie n n ik u o k r ę to w y m , p o te m p a r o k r o t n i e p o w r a c a w ty tu ło w y m te k ś c ie w J a d ą c d o B a b a d a g , w in n y c h f r a g m e n t a c h p o w ta ­ r z a j ą s ię p o d o b n e u ję c ia , m o ty w y , s f o r m u ło w a n ia ) p r z y p o m in a ją te c h n ik ę f o to g ra fic z n ą , p o w ro ty do n e g a ty w u , p o w tó r n e o d b itk i. P r z e d e w s z y s tk im f o to g ra fic z n y o k a z u je s ię sp o só b w id z e n ia ś w i a t a ( d z ie le n ia go n a k o le jn e u ję c ia ), k t ó r y w y r a ż a p r z e k o n a n ie o n ie m o ż n o ś c i o g a r n ię c ia c a ło ś c i i r o z ­ p r o s z e n iu rz e c z y w is to ś c i. N a r r a c j a p r z y p o m in a p r z e g lą d a n ie z d ję ć , r e j e s t r k o le jn y c h k a d r ó w , o b ra z ó w .

P arterow e drew niane domy w centrum m iasta, bzy, zarośla, okiennice, psy śpiące n a asfalcie, pochylone słupki przystanków z żółtymi okrągłym i ta rcz a­ mi, brązow y i zielony kolor farby n a futrynach, szalunkach i fram ugach, piasek w szczelinach płyt chodnikowych, lodziarnia o w n ętrzu pachnącym niczym w iejska chałupa, cukrowe groszki w szklanych ru rk ach , wszystko ledwo odro- słe od ziemi, ledwo zaczęte, no w łaśnie, butw ienie, chrobot i drzem ka, życie bez pretensji, żeby starczyło n a dłużej, skrzypienie podłogi z w ydeptanych desek, śm ieszny heroizm codzienności kruchej ja k i waflowy rożek do lodów. P am iętam wszystko i mógłbym wyliczać bez końca [JdB 280].

T a k c z ę s te w u tw o r a c h S t a s i u k a g r o m a d z e n ie o b ra z ó w z k o le k c jo n e r s k ą p a s j ą p rz y w o d z i n a m y ś l s ło w a S u s a n S o n ta g :

Ucząc n a s nowego kodu wzrokowego, fotografie zm ieniają i rozszerzają poj­ m owanie tego, co zasługuje n a oglądanie, i tego, co m am y prawo zauważyć.

42 „ Istotne w yd aje się, w ja k i sposób istn ie je w fotografii czas i p rzestrzeń , ja k k o m en tu ­ je i n a jak i kom en tarz rzeczy w isto ści zezw a la zam k n ięcie fra g m en tu św ia ta w fotograficzn y kadr. Ś w ia t pod lega fragm entaryzacji, z a m ie n ia się w pokaz slajdów , u łożon ych i w yb ran ych przez autora. P o strzeg a n ie, w id zen ie, pam ięć i w yob raźn ia rejestru ją zjaw isk a n a z asad zie ap aratu fotograficzn ego, przy ich o p isie S ta s iu k u ży w a te ż odpow iedniej, w sk azu jącej n a te n fa k t term in ologii i m etaforyki (»ogniskuję wzrok«, »podkręcam zoom wyobraźni« itp.). Wzrok - narzęd zie, którym p osłu gu jem y się rejestru jąc rzeczyw istość, d zia ła ta k , ja k stw orzon y przez człow iek a ap arat - an alogon w zroku, m ech an izm p o strzeg a n ia , p a trzen ia i za p isy w a n ia w yb ran ych obrazów. P rz estrz eń fotografii je s t w yrw an ym z k o n tek stu fragm en tem rzeczyw i­ sto ści za sty g ły m n a obrazie, k tóry n a za w sze, aż do zn isz cz en ia k lisz i od b itek pozostan ie n iezm ien io n y , ta k i sam w sw oim p ierw otn ie uchw ycon ym przez fotografa k szta łcie. M a w ięc charak ter n iep ow tarzaln y, bo z a is tn ia ły przed ob iek tyw em w jed n ej ch w ili, w cza sie, k tóry zam arł razem z p r zestr zen ią w m om en cie n a c isk a n ia m igaw k i a p a ra tu ” (M. K oszow y, Jadąc do Abony. Fotograficzne podróże Andrzeja Stasiuka, „T eksty D ru g ie” 200 7 , nr 1 -2 , s. 250).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cała strategia pisarska Stasiuka opiera się na złożonej grze przeszłości i praw- dopodobieństwa, gdzie to, co się zdarzyło, może być równie dobrze tym, co tylko mogło

Co zaś tyczy się samego Stasiuka, warto dodać, że akurat opowieści o Rosji (a także teksty poświęcone rzeczywistości środko- woeuropejskiej, które wychodziły spod pióra

c) nauczyciel prowadzący takie same lub pokrewne zajęcia edukacyjne. 5) Nauczyciel, prowadzący dane zajęcia edukacyjne, może być zwolniony z udziału w pracy komisji na

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

Krzesło LOLEK wykonane jest z rury stalowej Ø 25 mm, malowanej proszkowo, siedzisko i oparcie ze sklejki liściastej.. BOLEK -

niono zasadniczego cierpienia. Już z tego nasuwałby się wniosek, że podniesiona ciepłota usposabia do powstawania krwiomoczu przy podawaniu urotropiny. Że rozpad

2) w przypadku rocznej oceny klasyfikacyjnej zachowania — ustala roczną ocenę klasyfikacyjną zachowania w drodze głosowania zwykłą większością głosów;

Biorąc te ustalenia pod uwagę, Stasiukowa imagologia, jego Wschód wyob- rażony, sytuowałaby się bliżej kontrgeografii, tworzona jest bowiem z perspek- tywy bardziej