• Nie Znaleziono Wyników

"Przyszłość nie istnieje, dopóki nie minie" : problem pamięci w twórczości Andrzeja Stasiuka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Przyszłość nie istnieje, dopóki nie minie" : problem pamięci w twórczości Andrzeja Stasiuka"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

(Uniwersytet Jagielloński)

„Przyszłość nie istnieje, dopóki nie minie”

– problem pamięci w twórczości Andrzeja Stasiuka

Pamięć w twórczości Andrzeja Stasiuka to słowo klucz, to jeden z najważ- niejszych problemów przewijających się przez niemal każdy utwór pisarza.

Można zaryzykować stwierdzenie, że ukoronowaniem Stasiukowych poszu- kiwań defi nicji tego słowa jest książka Fado. Adam Tyszka napisał nawet na łamach „Twórczości”, że Fado to współczesna forma elegii, bo tak jak ona na- sycona jest wspomnieniami oraz melancholijnymi powrotami do przeszłości1. Niewątpliwie pisarz czyni z pamięci skansen wieczności, jest ona dla niego wartością absolutną, na której ufundowane są jego osobowość i tożsamość.

Mógłby bez wahania powtórzyć za Jurijem Andruchowyczem: „Nie jestem niczego wart bez mojej pamięci”2. Ale ujmuje to jeszcze mocniej: „Wyrzec się pamięci o sobie samym to mentalne samobójstwo”3.

Dzieciństwo, młodość i podróże to integralne składniki osobowości pisarza.

Narrator Fado lubi wracać do tego, co było, upijać się w samotności i przypo- minać sobie ludzi, krajobrazy oraz pospolite wydarzenia, które w miarę upływu czasu nabierają rangi zdarzeń wyjątkowych. W tych podróżach w czasie najwy- raźniej ujawnia się egzystencjalny wymiar poszukiwania tożsamości. Poprzez powrót do przeszłości bohaterowie utworów Stasiuka próbują dojść do samo- zrozumienia, pragną odnaleźć sens swojej obecności w świecie. Stąd u nich tak wielka potrzeba penetracji własnej biografi i i wskrzeszania zapomnianych obrazów. Co istotne, nie układają swojej przeszłości w porządku chronologicz- nym lub hierarchicznym, lecz dobierają je luźno, na zasadzie pewnego dialogu

1 Por. A. Tyszka, Kilka uwag o „Fado”, „Twórczość” 2007, nr 2(735), wydanie internetowe: http://

www.culture.pl/pl/culture/artykuly/cz_tworczosc_0207_tyszka (data odczytu: 06.02.2010).

2 J. Andruchowycz, A. Stasiuk, Moja Europa, Wołowiec 2001, s. 71.

3 A. Stasiuk, Fado, Wołowiec 2006, s. 134.

(2)

z pamięcią. Te fragmenty, dopasowywane do siebie niczym układanka, stają się barwną historią ich losów, najpewniejszym dowodem istnienia: „Z tego składa się życie [...] z oderwanych fragmentów, które zapadały w pamięć. Nie spaja ich żadna logika, żaden sens, poza tym, że przydarzyły się mnie”4.

Cała strategia pisarska Stasiuka opiera się na złożonej grze przeszłości i praw- dopodobieństwa, gdzie to, co się zdarzyło, może być równie dobrze tym, co tylko mogło się wydarzyć. Często jest tak, że prawdziwe historie mieszają się z prawdopodobnymi, tak jak w na pół autobiografi cznej książce Jak zostałem pisarzem. Stasiuk wielu rzeczy nie pamięta i musi je wymyślać od nowa5. Luki pamięci wypełnia wyobraźnią i to sprawia, że wspomnienia zostają przetwo- rzone w literaturę. W niewinny sposób stwierdza w pewnym miejscu: „niewy- kluczone, że moja pamięć miesza się z wyobraźnią”6. Daje temu wyraz w owej

„autobiografi i intelektualnej”. Niektórych kwestii nie jest do końca pewien, ale wcale nie przeszkadza mu to snuć opowieści o swojej młodości. Pisze na przykład: „Kiedyś kupiłem sobie plastikowe philip morrisy. Kompletnie nie miały smaku, ale pudełko nosiłem przez miesiąc. Niewykluczone jednak, że tak nie było, że pudełko od kogoś dostałem”7. „Mieszkaliśmy też na bocznicy w wagonach. To był mój pomysł. Miałem wprawę. A może Majeran na to wpadł? Skąd mam wiedzieć?”8

Albo: „Na drugą przepustkę pojechałem na sylwestra. A może to były trzy dni urlopu? Kto to może wiedzieć?”9

Widać więc wyraźnie, że nazwanie Stasiuka dokumentalistą jest wysoce ryzykowne, gdyż u niego fi kcja współistnieje z rzeczywistością na równych prawach. Czyni to świadomie, bo w swojej twórczości konsekwentnie podąża drogą kreowania własnej legendy obieżyświata i outsidera.

Krytycy twórczości Andrzeja Stasiuka wyodrębnili w jego prozie dwa nur- ty rozwojowe10. Pierwszy z nich – „środowiskowo-pokoleniowy”, do którego zaliczane są Mury Hebronu, Biały kruk oraz dziewięć ostatnich opowiadań z tomu Przez rzekę, cechuje się tym, że istotna w nim jest fabularność i te- raźniejszość. Cechą charakterystyczną drugiego nurtu, do którego zaliczo- no Opowieści galicyjskie, Duklę i trzy pierwsze opowiadania w zbiorze Przez

4 Tamże, s. 129. Już w książce Jak zostałem pisarzem Stasiuk zawarł tę myśl: „dopiero teraz widzę, że moje życie składało się ze zdarzeń. Kiedyś wydawało mi się, że z myśli i uczuć. Podstawowy błąd”.

Por. A. Stasiuk, Jak zostałem pisarzem. Próba autobiografi i intelektualnej, Wołowiec 1998, s. 39.

5 A. Stasiuk, Jak zostałem pisarzem..., s. 17.

6 Tamże, s. 160.

7 Tamże, s. 16.

8 Tamże, s. 34.

9 Tamże, s. 43.

10 Por. K. Budrowska, Obraz kobiety w prozie polskiej po roku 1989, Białystok 2000, s. 68.

(3)

rzekę, jest, według Mieczysława Morskiego, „podtrzymywanie pewnych pa- sji etnografi czno-obyczajowych oraz archetypiczno-artystyczne śledztwo”11. Kluczową rolę pełnią tam pamięć, przeszłość i tony osobistego wyznania.

U Stasiuka wszystko zaczyna istnieć w czasie i przestrzeni dopiero wtedy, kiedy to, co przeżył, zostanie wydobyte z zakamarków pamięci – wtedy re- alizuje to poprzez pewną opowieść, wysnutą z zakodowanego obrazu. Świat uległ fragmentaryzacji, przypomina pokaz slajdów, które po kolei uwalniają się z umysłu bohaterów.

Bohaterowie prozy Stasiuka często wracają do swojej przeszłości, aby zo- baczyć, jaką drogę przebyli w swoim życiu. Ich perspektywa jest zwrócona ku podróżom, dzieciństwu czy bolesnym niekiedy wydarzeniom z młodości;

dlatego w ich pamięci znajdują się często całe pokłady nostalgii i melancholii.

Przywoływane obrazy ożywiają na nowo ludzi i miejsca, pozwalają na prze- niesienie się w sferę, wydawać by się mogło, bezpowrotnie utraconą, ale za to z tym większą tęsknotą wspominaną. Ma to szczególne znaczenie w takich chwilach, kiedy pamięć jest ucieczką od samotności i pustki. Ocalająca moc wspomnień ukazuje się w całej okazałości w Murach Hebronu. Zamknięty w izolatce bohater, pozostawiony ze swoimi myślami na cztery tygodnie, mu- siał wymyślić jakiś plan przetrwania:

Przypominałem sobie swoje życie dzień po dniu i były tam całkiem ciekawe rze- czy, których wcześniej nie zauważyłem. Kładłem się, zamykałem oczy i leciał serial.

Twardo było, zimno, ale wyobraźnia pracowała jak nigdy. Trzeba było bez przerwy coś wymyślać albo sobie przypominać, żeby nie ocipieć. Wokół ciemno, głucho, tylko własna wyobraźnia zostawała12.

Doświadczyłem [tam] całkowitej samotności i zupełnego opuszczenia. [...] po- chłaniało mnie minione. [...] Wydawało mi się, że jestem całkowicie samowystarczal- ny, że w istocie nie odebrano mi wolności, ponieważ nie odebrano mi pamięci13.

Nie pragnął wolności i nie wyczekiwał na amnestię tak jak inni więźnio- wie: „bo jak człowiek wie, co jest co, to go przyszłość niespecjalnie interesuje.

Idzie raczej we wspomnienia albo w to, żeby jak najlepiej się urządzić”14. Powrót do świata, który znajdował się poza murami więzienia, nie był łatwy; był dla niego krainą stopioną z rzeczywistości i nierzeczywistości.

Wszystko wydawało mu się umowne i absurdalne jak we śnie15. Dostrzegał

11 Cyt. za: tamże, s. 69

12 A. Stasiuk, Fado..., s. 57.

13 Tamże, s. 132.

14 A. Stasiuk, Jak zostałem pisarzem..., s. 48.

15 A. Stasiuk, Tekturowy samolot, Wołowiec 2000, s. 10.

(4)

istnienie swojej biografi i jako czegoś zupełnie odrębnego od niego samego16. Tym, co pozwoliło mu odbudować własną tożsamość, były wspomnienia.

Pamięć jest jedynym sposobem, by ocalić to, co popada w nicość, dlatego odbywając wędrówki w czasie, Stasiuk przenosi swoich bohaterów najczęściej do dzieciństwa, do momentów, kiedy liczyła się tylko chwila obecna.

W trzech pierwszych wspomnianych już opowiadaniach otwierających zbiór Przez rzekę narrator opisuje wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat, które szczególnie utkwiły mu w sercu. Wspomina chłopięce zauroczenie bibliote- karką, której nogi obserwował spomiędzy półek z książkami, chodzenie na lekcje religii po to, by przejechać się „rydwanem faraona”, czyli niebieskim volkswagenem proboszcza, którym odwoził dzieci po zakończeniu lekcji do domu17. Ale pamięta też, że największą rozrywką były coniedzielne wypra- wy do kościoła; przed każdą mszą próbował umknąć surowemu ojcowskiemu spojrzeniu i wraz z kolegami wtopić się w tłum, aby podziwiać dumne profi le dziewcząt stojących po drugiej stronie kościoła. Swoje dorastanie opisuje jako stopniowe oddalanie się od ołtarza, gdzie było miejsce dla żółtodziobów z dru- giej i trzeciej klasy, aż do nawy, gdzie wystarczyło zrobić jeden krok i już było się na zewnątrz. Łapał tam tylko pierwsze słowa mszy, po czym prowokacyjnie przesuwał się do wyjścia, aby przepaść w zawierusze własnych spraw i przesie- dzieć ukradziony czas, popalając papierosy. Komentuje to:

Tak. Oddalaliśmy się po spirali. Zataczaliśmy coraz większe i większe kręgi, by w końcu przekonać się, że kościół zmalał i osiągnął wymiar niewiele większy niż do- mek dla lalek. I teraz jedynie w pamięci można do niego wejść18.

Opowiadanie Spokój z tomu Fado to kolejna próba wejścia w mityczną krainę dzieciństwa. Przy niewielkim wysiłku dawno już zatrzymane fi gury na nowo powracały do życia i kontynuowały przerwane przedstawienie. „Czułem, że jestem sam na świecie i sprawiało mi to radość. Pod ciemnym niebem nocy, wśród bydlęcej woni, gdzieś na końcu świata odczuwałem własne istnienie tak mocno, jak nigdy przedtem i nigdy potem”19.

Czas upływał wtedy leniwie i sennie, miał w sobie coś z nieskończoności.

Wydawało mu się, że może bez trudu powrócić do tego, co było godzinę lub dwie wcześniej, a nawet zastać siebie przy minionych czynnościach20. Z kolei w Jadąc do Babadag narrator przyznaje, że w pewnym stopniu doświadczył na

16 Tamże, s. 10.

17 A. Stasiuk, Przez rzekę, Wołowiec 2001, s. 20.

18 Tamże, s. 10.

19 A. Stasiuk, Fado..., s. 152.

20 Tamże, s. 164.

(5)

własnej skórze symbolicznego powrotu do czasów, kiedy był małym chłop- cem, bo wszystkie miejsca, w których był, przypominają mu wieś, gdzie spę- dzał wakacje:

Spod dzieciństwa wyłazi Rumunia, spod wakacji u dziadków wychodzi Albania, a teraz, gdy jestem w miarę dorosły, okazuje się, że żyję w okolicy, która przypomina mi najwcześniejsze zapamiętane obrazy21.

W tym zdaniu kryje się istota doświadczenia integralności własnej biografi i – podmiot literacki widzi ciągłość swojego życia. Dostrzega związek pomiędzy tym, kim był, a tym, kim jest teraz. Daje mu to poczucie pełni i bezpieczeń- stwa, które płyną ze świadomości, że oto czas zatacza koło i wraca do punktu wyjścia.

Spokój z tomu Fado to nostalgiczne wspomnienia z wakacji u dziadków;

narrator ma z tego pobytu najpiękniejsze wspomnienia, a każdy powrót pa- mięci w tamte czasy jest poszukiwaniem miejsc naznaczonych dawną obecnoś- cią bliskich. W miarę upływu czasu ślady przeszłości nieuchronnie zacierają kontury i narratorowi coraz trudniej jest przywoływać obrazy z daleka. Kiedy wspomina dziadków, musi się posługiwać wyobraźnią, by utrwalić w sobie ich wizerunek.

Nie pamiętam twarzy ludzi. Nie pamiętam twarzy babki ani dziadka. Pamiętam ich wizerunki utrwalone na staroświeckich fotografi ach. Kiedy próbuję sobie ich przy- pomnieć, muszę ich sobie wyobrażać. Muszę siłą woli sprawić, by sepiowe fotografi e nabrały życia, żeby przemówiły22.

Prócz miejsc i zdarzeń są też przedmioty, „o których pamięć wydaje się niezniszczalna”. Z dzieciństwem łączy go przede wszystkim wspomnienie pierwszej własności – żółtego kubka z przezroczystego plastiku. Zachował go w pamięci jako coś bardzo ważnego i osobistego; gdy wymawia słowa „mleko”

czy „słodka herbata z cukrem”, natychmiast pojawia się jego obraz: „mój ku- bek świeci w mojej przeszłości jak gwiazda, która wskazuje mi drogę”23. Proza Stasiuka jest przesiąknięta pasją zbierania, katalogowania i archiwizowania rzeczy, które wypełniają nie tylko półki, ale przede wszystkim pamięć.

Przedmioty w prozie Stasiuka odgrywają rolę o wiele ważniejszą niż czysto pragmatyczną; stają się świadkami czasu i ludzkich biografi i24. Narrator ma do

21 A. Stasiuk, Jadąc do Babadag, Wołowiec 2004, s. 227.

22 A. Stasiuk, Fado..., s. 168.

23 Tamże, s. 130.

24 Warto tutaj wspomnieć, że we współczesnej prozie polskiej często spotykamy podobne ujęcie problematyki przedmiotu, na przykład w Historii pewnego żartu lub Hannemanie Stefana Chwina czy we

(6)

nich stosunek nostalgiczny i melancholijny – czyta każdą rzecz jako metafi - zyczną cząstkę samego siebie. Nabierają dla niego prawdziwej wartości, bo sta- nowią jego przedłużenie, są niepowtarzalne niczym odbicie linii papilarnych jego dłoni. Zawsze zaklęta jest w nich jakaś historia, są kluczem do odszy- frowania przeszłości ich posiadacza. Przedmioty, którymi się otacza narrator, scalają jego przeszłość i teraźniejszość oraz wpływają na poczucie integralności jego tożsamości.

Hanna Arendt twierdzi, że przedmioty, właśnie poprzez przypominanie nam naszej przeszłości i czynienie jej potencjalną częścią naszej teraźniejszości, stanowią dla nas ogromny balast, ponieważ unieruchamiają nas w miejscu, ka- żąc powracać wciąż na nowo do tego, co było. Grant McCracken, powołując się na nią, ujmuje to następująco: „Otoczeni przez nasze rzeczy nieustannie doświadczamy tego, kim jesteśmy oraz kim chcielibyśmy być. Otoczeni przez nasze rzeczy jesteśmy zakorzenieni w naszej przeszłości, są one tego wizualnym dowodem”25.

To, co Arendt nazywa balastem, dla Stasiuka jest namacalnym potwierdze- niem własnej tożsamości. Można zaryzykować stwierdzenie, że im przedmiot jest starszy, tym większą przedstawia wartość, jego nobilitacja przechodzi dro- gę od zwykłej użyteczności do pamiątki, podobnie jak „ubiegłoroczne śmie- ci stają się wypieszczonymi antykami, a wczorajsze przeżytki [...] dzisiejszą pasją”26. Pisarz zdaje się mówić, że bez swoich przedmiotów jesteśmy niczym, bo przecież oddaliśmy im jakąś część naszych dusz. Wie, że wszystko to, co kiedyś przeżyliśmy, przepadnie i obróci się w nicość; aby temu zapobiec, za- łożył prywatne muzeum, w którym trzyma tysiąc kawałków świata, żeby „na starość mieć jakieś wspomnienia”. Próbuje w ten sposób uporządkować chaos w swojej głowie, poukładać wszystko to, co przeżył. W metalowych pusz- kach po alkoholach trzyma banknoty, monety, bilety kolejowe i tramwajowe, a w pudełku po butach jakieś kwity, fotografi e, zniszczone mapy. Są mu po- trzebne, aby wydobyć z zakamarków pamięci znikające już krajobrazy i aby poczuć jeszcze raz tę atmosferę, która towarzyszy każdej podróży w nieznane.

Przypominam sobie rzeczy i miejsca: uliczne stragany w Sarandzie, bramki na sło- weńskiej autostradzie A1, promy na Cisie, parkometry na Szentharomsag tér w Baja, wielkie żółte beczki z piwem na ulicach Stanisławowa, papierosy, kieliszki, szklanki, szafy grające, automat z gadką dla turystów w kościele św. Jakuba w Lewoczy27.

wczesnej prozie Krzysztofa Vargi, chociaż problematyka ta pojawia się zdecydowanie wcześniej, w poezji skamandrytów i w poezji wojennej, zwłaszcza u Zuzanny Ginczanki.

25 Cyt. za: J. Barański, Świat rzeczy. Zarys antropologiczny, Kraków 2006, s. 24.

26 Z. Bauman, Śmierć i nieśmiertelność. O wielości strategii życia, tłum. N. Leśniewski, Warszawa 1998, s. 209.

27 A. Stasiuk, Jadąc do Babadag..., s. 230.

(7)

Odprawia coś w rodzaju magicznego rytuału, kiedy siada przed pudełkiem po butach i wyjmuje stare kwitki niczym losy na loterii. Bilet dwukrotnego kasowania z Sabina do Răşinari przywołuje stare opowieści, między innymi o sybirskiej bezsenności Emila Ciorana czy szaleństwie Constantina Noiki, który chciał założyć hodowlę rumuńskich geniuszy28. Kartonowe pudełko sta- je się magiczną skrzynką, gdzie spotykają się miejsca, przypadki, opowieści i zbiegi okoliczności, gdzie współistnieją pamięć i przestrzeń. Na takiej samej zasadzie działa plastikowa skrzynka ze zdjęciami:

Jak małpka kataryniarza wyciągam na chybił trafi ł pierwszy z brzegu kartonik i sprawdzam. Na ogół nie mam pojęcia, kiedy było zrobione, ale zawsze wiem gdzie.

Wychodzi na to, że pamiętam tysiąc kawałków świata29.

Często także przegląda paszport, aby się upewnić, że kraje, w których był, naprawdę istnieją. Wyciąga pamiątki z podróży i powtarza na głos nazwy miejscowości, rzek i gór, stara się zapamiętać krajobrazy, które kiedyś widział podczas licznych podróży. W długie wieczory przegląda atlasy geografi czne, Historię Ukrainy, Historię Bułgarii, a potem śnią mu się mundury jakiejś nie- istniejącej armii i stare wojny, w których nikt nie ginie naprawdę. Śnią mu się też banknoty z podobiznami herosów, stacje benzynowe, na których był, opa- kowania papierosów i red bulle ze słowackim napisem na puszce. A rano przy kubku kawy próbuje swoje sny powiązać w jedno z tym, co przeżył naprawdę.

Sam przyznaje, że nie jest mu to właściwie do niczego potrzebne,

ale robi to, żeby jakoś wypełnić przestrzeń, ponawiać, pisać nieustanny prolog do tego, co było, ponieważ jest to jedyny sposób, by minione i martwe chociaż na chwilę ożyło w złudnej nadziei, że pamięć wślizgnie się w jakąś niewidzialną szczelinę i pod- waży wieczko nicości30.

Pamięta także swoją fascynację starymi zegarami, garnkami z przepalony- mi dnami i wszystkimi zepsutymi sprzętami, które wśród pokrzyw leżały za dziadkowym domem, tworząc coś w rodzaju śmietnika. Oglądał je wówczas z ogromnym skupieniem i nie mógł uwierzyć, że jeszcze niedawno te sprzęty stały na dziadkowej półce, a teraz leżą bezużyteczne, skazane na gromadzenie kurzu i nieuchronny rozkład31. Dawne chłopięce zainteresowanie bezużytecz- nymi przedmiotami mogło mieć wpływ na formowanie się dorosłej już ob- sesji do badania „zmaterializowanej abstrakcji”, przejawów rozpadu, chaosu

28 Tamże, s. 236.

29 Tamże, s. 287.

30 Tamże, s. 181.

31 A. Stasiuk, Fado..., s. 160.

(8)

i rozkładu we współczesnej kulturze Zachodu. Bo chociaż pisarz jest ogarnięty obsesją pamięci i przeszłości, nie pozostaje obojętny wobec współczesności, ale ma do niej stosunek bardzo ostrożny i podejrzliwy. Przyszłość postrzega natomiast jako zagrożenie dla człowieka, bo jest zbyt nieprzewidywalna i od- ciąga nas od tego, co jest naprawdę ważne. Krytykuje cywilizację zachodnią, jej nacisk na rozwój i technologię, siejącą spustoszenie w sferze duchowej.

Obawia się zwłaszcza przyszłości Europy Środkowej32, która powoli staje się miejscem gromadzenia śmieci z Zachodu33. Stąd tak liczne u Stasiuka opisy targowisk, miejsc zakupu używanej lub podrobionej odzieży czy śmietnisk, gdzie to, co nowe, aroganckie i połyskliwe, wypiera to, co stare, lub po pro- stu z nim współistnieje w dziwnej symbiozie. W Jadąc do Babadag pojawia się wiele mówiący opis krzyża, który stał w środku śmietnika. Stał tam jako namacalny dowód ostatecznego przemieszania się sacrum z profanum w życiu współczesnego człowieka:

Zobaczyłem ten krzyż. Stał w środku śmietnika. Był niewielki, zbity z dwu grubych desek i pomalowany na brązowo [...]. Nie było żadnego napisu, żadnego postumentu, krzyż tkwił po prostu w ziemi. Za najbliższe towarzystwo miał kilka podziurawionych wiader, trzcinową miotłę, puszki po farbie, rozklejony but i opakowanie mydła lux z twarzą ciemnowłosej kobiety. Próbowałem zgadnąć, czy stał tutaj, zanim zaczęto zno- sić śmieci, czy też ktoś umieścił go już na tym cmentarzysku rzeczy. Ta druga możliwość była piękna i patetyczna, ale mniej prawdopodobna. Nie było w miasteczku chyba ni- kogo, kto mógłby pragnąć zbawienia przedmiotów, nikogo, kto odważyłby się myśleć o zmartwychwstaniu, o nieśmiertelności rzeczy. Prawdopodobnie niewielu wierzyło we własne zmartwychwstanie – stąd ta symbioza krzyża i nieorganicznej trupiarni34.

Podobny obraz zestawienia starego i nowego znajduje się w Jadąc do Babadag w opisie pokoju „babuszki”, w którym Stasiuk nocował podczas po- bytu w Sfîntu Gheorghe. Pokój przechowywał w sobie zapach starości i wilgoci, widać było, że wszystkie sprzęty stały na swoich miejscach od niepamiętnych czasów i że nikt obcy od dawna tam nie wchodził. Tym, co naruszało obraz doskonałej wieczności i braku upływu czasu, były opakowania po zachodnich perfumach, dezodorantach i kawie, które stały w najbliższym towarzystwie ikony. Ikona i ten „zachodni śmietnik” stanowiły jedyną ozdobę w surowym pokoju. W taki sam sposób jest ukazana w Opowieściach galicyjskich mała wieś w Beskidzie; jej centralnym miejscem jest kiosk, gdzie na witrynie w równym

32 Europa Środkowa to określenie używane powszechnie, pisarz nie użył go w Jadąc do Babadag ani razu. Posługuje się określeniem „moja Europa” lub „Europa zwana Środkową”.

33 „Taka będzie przyszłość! Ktoś będzie odbierał nasze śmieci i jeszcze będzie się z tego cieszył”.

Por. A. Stasiuk Dojczland, Wołowiec 2007, s. 11.

34 A. Stasiuk, Jadąc do Babadag..., s. 201–202.

(9)

rzędzie stoją kolorowe proszki, mydła i dezodoranty, w które mieszkańcy wsi wpatrują się niczym w święte obrazki:

Kolor biały – Similac Isomil – to czystość, radość, niewinność i wieczna chwała, to barwa szat Chrystusa na górze Tabor, to bisior ze świątyni Salomona. Niebieski – Blue Ocean Deodorant – to kolor Matki Boskiej, fi rmamentu, i tak jak biel znaczy nieska- zitelność. Czerwień – Fort Moka Desert – to kolor Ducha Świętego, który wznieca ogień miłości i zjawia się w postaci ognistych języków, to także kolor męki Pańskiej, krzyża, i tych wszystkich, którzy drogą wiary szli aż po przelanie krwi35.

Kolory przedmiotów, krzyża na wysypisku śmieci, ikony i dezodorantu, opisywane za pomocą odwołań do symboliki sakralnej barw, są nader wyraź- nym świadectwem przemieszania się starego – tradycji, religii i obrzędowości – ze świecidełkami kapitalizmu i nowoczesności. Taki jest też człowiek współ- czesny – rozdarty, gdyż dwie przeciwstawne siły walczą o jego duszę, dlatego ma problem z odnalezieniem siebie w nowej rzeczywistości. Zbiór opowiadań Zima36 oraz najnowsza powieść Stasiuka Taksim są taką doskonałą metaforą świata – śmietnika lub świata – bazaru, którego znakiem rozpoznawczym są ustawione stoiska z używaną odzieżą pochodzącą z „sekend hendów”. „Sekend hend” to nie tylko miejsce kupowania i sprzedawania używanych przedmio- tów i ubrań; określenie to trafnie opisuje jakość naszego świata, w którym wszystko się już zużyło; modny skórzany płaszcz i „wężowisko” zachodnich rajstop, które były przedmiotem zachwytów i pragnień, po niedługim czasie trafi ają z powrotem do miejsca, z którego je zabrano37. Tak jest też z ludź- mi, którzy pod wpływem mody wymieniają siebie i swoją osobowość niczym przysłowiowe rękawiczki. Według narratora Fado ratunkiem przed takim sta- nem rzeczy jest wierność przeszłości i temu, co niezmienne.

Dla Stasiuka taka perspektywa zagraconego świata nie należy do najprzy- jemniejszych, dlatego kiedy pisze o teraźniejszości, tonacja jego wypowiedzi z melancholijnej i nostalgicznej zmienia się w katastrofi czną: „Jestem sam i muszę przypominać sobie zdarzenia, ponieważ dopada mnie strach przed nieskończonością”38. Postęp i nowoczesność, tak bardzo pożądane w dzisiej- szych czasach, jawią się Stasiukowi jako źródła zagłady naszej prawdziwej na- tury. Zastanawia się, co z nas pozostanie, gdy wyrzekniemy się naszej od- rębności i specyfi czności na rzecz kosmopolityzmu? Na pewno nic dobrego,

35 A. Stasiuk, Opowieści galicyjskie, Wołowiec 2006, s. 17.

36 A. Stasiuk, Zima i inne opowiadania, Wołowiec 2001.

37 Por. J. Sobolewska, Zima, „Gazeta Wyborcza” 2001.10.17, wydanie internetowe: http://wyborcza.

pl/1,75517,481504.html (data odczytu: 13.01.2010).

38 A. Stasiuk, Fado..., s. 138.

(10)

bo wiadomo, że nowoczesność i tradycja to dwa przeciwległe bieguny – mo- dernizacja pozbawia nas tradycji, a zachowanie tożsamości lokalnej wyklucza nowoczesność39. Termin Zygmunta Baumana „tożsamość palimpsestowa” jest najlepszym podsumowaniem postawy człowieka Zachodu, postawy, której Stasiuk się boi. Tożsamość palimpsestowa pasuje do świata,

w którym zdolność zapominania jest atutem nie mniejszym, a być może większym, niż talent zapamiętywania, w jakim oczyszczanie pamięci, raczej niż jej wypełnianie, jest warunkiem utrzymania sprawności, w jakim nowe wciąż rzeczy i ludzie wkraczają w pole naszej uwagi40.

Według Stasiuka wynika to z tego, że nigdy nie akceptujemy siebie takimi, jakimi jesteśmy, wciąż czujemy się emigrantami u siebie i marzymy, aby uciec i zacząć nowe życie. Ludzie wierzą, że jest to czas wielkiej przemiany, chcą odciąć się od tego, co było, podświadomie uciekają od powtarzania swojej hi- storii, od swojej genologii, bo mają poczucie, że się rodzą na nowo. Ale skutek tego jest taki, że zamiast wzbogacać swoje życie, nieuchronnie tracimy to, co jest w nim najważniejsze – przeszłość i pamięć.

Wystarczy popatrzeć na wieśniaków, którzy próbują udawać mieszczuchów, wy- starczy popatrzeć na mieszczuchów udających arystokrację. Wszyscy oni uciekają przed własną pamięcią i nie znajdują niczego, co mogłoby ją zastąpić. Amnezja jest formą pogardy dla samego siebie. W świecie, który nadciąga, niewiele rzeczy będzie- my mieli na własność. Większość z nich będzie podlegała prawom ekonomii, czyli każdy zysk będzie zawierał w sobie potencjalną stratę. Prawdopodobnie nawet uczucia staną się przedmiotem handlowej wymiany. Będzie można kupować miłość i sprze- dawać nienawiść na skalę dotąd niespotykaną. Bardzo możliwe, że tylko pamięć, oso- bista, kapryśna i fragmentaryczna historia, nie znajdzie nabywcy, ponieważ dla kogoś drugiego będzie kompletnie bezwartościowa41.

Ideałem pod względem stosunku do własnej tradycji i tożsamości są dla pisarza, jak sam ich nazywa, „ludy koczownicze” oraz górale i chłopi, któ- rzy od kilku stuleci się nie zmieniają, ponieważ żyją w miejscach, gdzie nie dociera nawet powiew nowoczesności. Gdy widzi mężczyzn układających świerkowe pnie, ma świadomość, że powtarzają te same gesty, co ich przod- kowie sto lub dwieście lat temu. Tylko spalinowa szwedzka piła i jednorazo- we zapalniczki różnią ich od dziadków i pradziadków, cała reszta pozostała taka sama: „ich zapach, wysiłek i stęknięcia, ich istnienie wypełniały formę

39 Por. P. Czapliński, Fado (recenzja), „Gazeta Wyborcza”, 2006.10.09, wydanie internetowe: http://

wyborcza.pl/1,75517,3674776.html, 13.12.2008 (data odczytu: 13.12.2009).

40 Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, Warszawa 2000, s. 50.

41 A. Stasiuk, Fado..., s. 134.

(11)

trwającą od niepamiętnych czasów. Byli tak samo pradawni jak dwa gniade konie w zaprzęgu”42.

Zupełnie inną perspektywę mają Cyganie. Ta nomadyczna społeczność od sześciuset lat przemierza kontynent, traktując kulturę europejską jako zbiór rzeczy przydatnych lub ciekawych, ale nigdy ważnych43. Pozostają nieczuli na osiągnięcia narodów, wśród których przebywają. Tysiące lat naszej cywi- lizacji traktują, co najwyżej, jako źródło zysku i miejsce pod obozowisko44. Przybywali z minionego czasu, „kiedy ludziom wystarczało znacznie mniej, i próbowali żyć w teraźniejszości, a w istocie pozwalali, by teraźniejszość prze- pływała obok nich”45. Żyją w przestrzeni ukształtowanej i oswojonej przez kogoś innego, kto mieszkał wcześniej na tych samych terenach. Nigdy nie zapuszczali korzeni, nie posiadają pamięci swojej kultury lub historii, a tylko baśnie, legendy lub historyjki, które w zupełności im wystarczają46. Cyganie nie przywiązują bowiem wagi do gromadzenia wiadomości o własnej prze- szłości, nie posiadają spisanych historii pokoleń i rodzin. A przecież pamięć o swoich bliskich jest warunkiem ich nieśmiertelności. Takiej nieśmiertelno- ści, która trwa tak długo jak umysł ludzi pielęgnujących wspomnienia o swo- ich bliskich.

Jest jeszcze jedno szczególne miejsce, gdzie najbardziej odczuwa się ocalającą moc pamięci. Miejsce, które jak żadne inne przywołuje refl eksje zarówno nad tożsamością jednostkową, jak i zbiorową. Są to cmentarze – przestrzeń, która, jak pisze Stasiuk, obliczona jest na wieczne trwanie47. Stojąc na grobem, stoi- my nad własną przeszłością, zakopaną kilka metrów pod ziemią48. Przeszłością swojej rodziny, plemienia czy całego narodu. Cmentarz pełni w twórczości Stasiuka funkcję tekstu, z którego odczytuje historie, które wydarzyły się wiele lat temu. Szczególnym tego przykładem jest ziemia galicyjska, będąca upa- miętnieniem dramatycznych wyborów pomiędzy kulturami i językami. Jest niczym palimpsest, na którym kolejni mieszkańcy tego obszaru zapisywali swoją obecność. Sąsiadują tutaj z sobą groby żołnierzy austriackich, ruskich i polskich, które, porośnięte trawą, odchodzą w zapomnienie wraz z tymi, o których obecności miały zaświadczać. Często jedynym świadectwem istnie- nia zmarłego jest krzyż, który z biegiem lat przechyla się coraz bardziej ku

42 A. Stasiuk, Jadąc do Babadag..., s. 34.

43 Por. P. Czapliński, dz. cyt.

44 Tamże.

45 A. Stasiuk, Jadąc do Babadag..., s. 36.

46 A. Bartosz, Nie bój się Cygana. Na dara Romestar, Sejny 2004, s. 198.

47 A. Stasiuk, Fado..., s. 114.

48 Tamże, s. 113.

(12)

ziemi. Wszyscy zmarli tworzą już pewną wspólnotę i razem powoli odchodzą w nicość.

Narrator Fado, chodząc od grobu do grobu i zapalając znicze, stara się po- wstrzymać proces zacierania przeszłości. Pragnie ożywić przeszłe wydarzenia i tym samym zapewnić poległym nieśmiertelność. W dukielskim muzeum ogląda stare fotografi e przedstawiające żołnierzy, „aby poczuć coś w rodza- ju żałoby lub więzi z umarłymi”49. Chodzi w Zaduszki na cmentarze, zapala lampki i próbuje odczytać z kamiennych tablic prawie już niewidoczne na- zwiska. Odczytywanie napisów nagrobnych to jak przywracanie umarłych do życia, „Bo przecież tylko w ten sposób możemy sprawić, by ktoś nie umarł na zawsze. Wymawiać jego imię nie znając jego twarzy”50.

Rozpad i śmierć to nieprzekraczalne przymioty związane z istnieniem.

Jedynym strażnikiem nieśmiertelności jest pamięć51. Jest ratunkiem przed niszczącym wpływem czasu, przed pustką i samotnością. Prócz pamięci po- zostaje nam jeszcze otwarcie, czyli, jaki pisze Andruchowycz, „to jedyne, co nam pozostaje, aby odnaleźć jakieś porozumienie z innymi, porozumienie ze wszystkim, co wokół i wewnątrz nas. Otwarcie na życie, otwarcie na śmierć, otwarcie na przeszłość i przyszłość”52.

Melancholia u Stasiuka wypływa z traumy minionego i świadomości, że jego wysiłki ocalenia wszystkich obrazów są daremne, gdyż walka z nicoś- cią z góry jest skazana na przegraną53. Mimo to pisarz nie zaprzestaje prób mających na celu zatrzymanie czasu. Wręcz przeciwnie – z jeszcze większym uporem stara się połączyć przeszłość z teraźniejszością.

49 A. Stasiuk, Dukla, Wołowiec 1997, s. 17.

50 A. Stasiuk, Fado..., s. 114.

51 Tamże, s. 114.

52 J. Andruchowycz, A. Stasiuk, dz. cyt., s. 72.

53 A. Fiut, Powrót do Europy Środkowej. Wariacje na temat pisarstwa Andrzeja Stasiuka i Jurija Andru- chowycza [w:] (Nie)obecność: pominięcia i przemilczenia w narracjach XX w., red. H. Gosk, B. Karwowska, Warszawa 2008, s. 157.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kolega Martenka argumentował – będąc melomanem – że jazz jest rodzajem muzyki ludowej uprawianej przez murzynów, dyskryminowanych w Ameryce. Tym samym kolega Trzciński,

Biorąc pod uwagę te obserwacje, możemy stwierdzić, że jeśli K jest ciałem liczbowym, do którego należą współrzędne wszystkich punktów danych do wykonania pewnej konstrukcji,

Wszystkie dzieci otrzymują wydruk łamigłówki, choć praca odbywa się w kilkuosobowych grupach.. Każdy zespół ma swojego

[r]

Mówię, iż dzisiaj zajmiemy się porównywaniem władzy, jaką sprawowali w Rzymie: Gajusz Juliusz Cezar oraz Oktawian August.. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie zawarte w

żółty szalik białą spódnicę kolorowe ubranie niebieskie spodnie 1. To jest czerwony dres. To jest stara bluzka. To są czarne rękawiczki. To jest niebieska czapka. To są modne

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),