Flis, Stanisław
"Walka i męczeństwo", przygotował
Witold Piechocki, Olsztyn 1969 :
[recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 658-659
6 5 8 R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A
pow rócił P a n do zdrow ia? O, jak że długo P ań sk ie , zazw yczaj ta k gorliw e w p racy ręce odsunięte były od tej niw y działania, k tó ra ta k bardzo p o trzeb u je jeszcze tak ich ja k P a n mężów, gorliw ych, uczciw ych pracow ników . M am na m yśli p ra w dziw ą niw ę, a w ięc ludow e, dostosow ane do p o trzeb ludu k sz tałto w an ie um ysłów naszych ziom ków. Ja k ż e dziękuję Bogu, że nie pow ołał je d n a k P a n a do siebie. Je ste m głęboko w strz ą śn ię ty p o ja w ia ją c ą się p rzed m oim i oczym a a zaw a rtą w ow ym nieszczęśliw ym p rzy p ad k u m ożliw ością tego ro d zaju stra ty . N iech więc W szechm ogący darzy P a n a p rz y n a jm n ie j w przyszłości i w N ow ym Roku licz nym i przy jem n o ściam i w domu, a ta k ż e in n y m i zew nętrznym i i w ew nętrznym i (przyjem nościam i), jak o zasłużoną nag ro d ą za P a ń sk ie dzielne dążenia i pracę. S k ład ając te życzenia ściskam w m yślach P a n a p raw icę i chociaż n ie je s t to „nie m iecka p ra w ic a ”, w in ien to być je d n a k uczciw y uścisk dłoni, albow iem zap raw d ę w ierność i w ia ra nie m ogą być m onopolem N iem ców , ta k sam o ja k n ie je st p raw d ą, jak o b y polskie usposobienie sk ład ało się ty lk o z nieufności, zdradliw ości i w iaro ło m stw a etc. Je ste m i po zo staję gorąco życzącym szczęścia i zaw sze z P anem najgłębszym szacunkiem zb ra ta n y m G. G isevius.
O stróda w P ru sa c h W schodnich, 27 g ru d n ia 1353.
W alka i m ęczeństw o. P rzy g o to w ał W itold P i e c h o c k i . O lsztyn 1969, 16°, ss. 47,
nib. 1.
W ym ieniona p ra c a je s t p o p u larn o n au k o w y m w y d aw n ictw e m O kręgow ej K o m i sji B a d an ia Z brodni H itlero w sk ich w O lsztynie. P rócz w stę p u p ió ra H en ry k a S z w a c z k o w s k i e g o , przew odniczącego OKBZH w O lsztynie, zaw iera ona cztery ro zp ra w y , n a p isa n e przez różnych autorów .
A utorem pierw szej z nich, pt. B urzom d zie jó w nie dali się zgnieść, je s t W łady sław G ę b i k , d y re k to r g im n azju m polskiego w K w idzynie, jed y n ej polskiej szkoły śred n iej w okresie m iędzyw ojennym n a te re n ie b. P ru s W schodnich. W p ra c y sw ej a u to r p rz e d sta w ił w treściw y m ujęciu g ehennę szkoły kw idzyńskiej w 1939 r. Z ag ad n ien ie to om ów ił już obszernie w sw ej książce, w y d an ej pod ty m sam ym ty tu łe m w 1967 r. Jego obecna p ra c a zaw iera k ilk a szczegółów, nie uw zględnio nych poprzednio w książce. D obrze się w ięc stało, że po zn an ie ta k bolesnej sp raw y udostępniono w fo rm ie zw ięzłej szerszym m asom społeczeństw a polskiego.
D rugi rozdział recenzow anej k sią żk i stanow i p ra c a W itolda P i e c h o c k i e g o , zaty tu ło w an a: E ksterm in a cja polskości na teren ie po w ia tó w n o w o m ie jskieg o i d z ia ł
dow skiego. A utor p rz e d sta w ił w niej zagadnienie w a lk i hitlero w có w z polskością
n a te re n ie dw óch pow iatów , k tó re przed w o jn ą zn ajd o w ały się w g ran icach Rzeczy pospolitej, a w czasie o kupacji w cielono je do III Rzeszy. Dziś sta n o w ią one część sk ła d o w ą w oj. olsztyńskiego. W obu w ym ienionych pow iatach h itlero w cy rozpoczęli sw ą zbrodniczą d ziałalność p ra w ie bezpośrednio po podboju, co je s t w łaśn ie te m a tem om aw ianej p racy . W iele m iejsca pośw ięca w n iej a u to r te rro ry sty c z n e j d z ia ła l ności S elbstschutzu, re p re sjo m gospodarczym oraz ak c ji w ysiedleńczej. P oruszył też zagadnienie g erm an izacji ludności polskiej przez tzw . „ein d eu tsch o w an ie” , p o d k re ś lił p rzy tym , że w ak cji tej hitlerow com „nie ty le chodziło o pozyskanie Polaków dla niem ieckości, ile o rozbicie zw artości polskiego społeczeństw a i zasilen ia sz e re gów W ehrm achtu”. Oczywiście, szczupłe ra m y ro z p ra w y n ie pozw oliły m u na dogłębne p rz ean alizo w an ie tego rozległego i bardzo złożonego problem u, a jed y n ie n a jego zasygnalizow anie. S p ra w a ta n iew ątp liw ie doczeka się w przyszłości w y czerpującego opracow ania.
R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A 6 5 9
Trzecią z kolei ro z p ra w ą w om aw ianej książce je s t rozdział p ió ra Jadw igi B e t l e j e w s k i e j , pt. Mało zn a n y k o m p le k s zbrodni. J e s t w nim m ow a o podobo zach p ra c y obozu k o n cen tracy jn eg o w S tu tth o fie, rozm ieszczonych przez N iem ców na te re n ie obecnego w ojew ództw a olsztyńskiego. D otychczas ustalono bezspornie pięć ta k ic h podobozów n a te re n ie pow iatów now om iejskiego i działdow skiego, a m ianow icie: w G utow ie, K rzem ien iew ie, G w iździnach, Brzoziu L ubaw skim i w N aguszew ie. P o w stały one w sie rp n iu lub w rześn iu 1944 r., w w y n ik u zbliżania się fro n tu w schodniego do g ran ic Rzeszy, i w zw iązku z ty m konieczności p odejm o w a n ia ro b ó t fo rty fik a c y jn y c h ró w n ież w głębi P ru s W schodnich. P o n ad to n a sk u te k d ziałań ofensyw nych w o jsk rad zieck ich notow ano w ted y w zm ożony n ap ły w do obozów k o n c e n tra c y jn y c h ludności żydow skiej z innych k ra jó w E uropy, a zwłaszcza n ad d u n ajsk ich . P rz ep ełn ien ie obozów i zapo trzeb o w an ie na siłę roboczą było p o w o dem k ie ro w a n ia części now o p rzy b y w ający ch w ięźniów p rzed ich lik w id a c ją ró w nież do robót fo rty fik a c y jn y c h n a te re n ie P ru s W schodnich. W m ia rę posiad an y ch m ateriałó w a u to rk a om ów iła poszczególne podobozy, ich sta n sa n ita rn y , w a ru n k i b y to w an ia w nich oraz o k rucieństw o obsługi.
P rócz w spom nianych, h itlero w sk ich podobozów p racy , n a te re n ie obecnego woj. olsztyńskiego zn ajd o w ał się też obóz w Sępopolu, założony p raw dopodobnie zim ą 1941/42 r. S tw ierdzono, że p rzy budow ie pobliskiego lo tn isk a w ojskow ego z a tru d n ia n o całym i ro d zin am i w ięźniów żydow skich.
O sta tn i rozdział k sią żk i sta n o w i p ra c a E d m u n d a W o j n o w s k i e g o i H e n ry k a S к о к a, z a ty tu ło w a n a : P roblem stra t ludnościow ych w b. Prusach W schodnich
w latach 1944— 1945. J e s t to p ró b a re p lik i n a tw ie rd z e n ia p u b lik acji zachodnionie-
m ieckich, u siłu jący ch odpow iedzialność za duże s tra ty ludności cyw ilnej P ru s W schodnich, p o w sta łe w sk u te k d ziałań w ojennych, p rzerzucić całkow icie n a w ładze rad zieck ie i polskie. N a p o d sta w ie m a te ria łó w n iem ieckich a u to rzy u d o w ad n iają ten d en cy jn o ść w yw odów p ro p a g a n d y zachodnioniem ieckiej w w y o lb rzy m ian iu s tr a t ludności cyw ilnej z b. P ru s W schodnich oraz w u sta la n iu ich przyczyn, n ie z w iąza nych z d z iałan iam i fro n to w y m i. W św ietle tych m ate ria łó w dochodzą do w niosku, że stra ty ludności cyw ilnej z tych te re n ó w były znaczne, choć nie ta k ic h ro z m ia rów , ja k p o d ają n ie k tó re źródła niem ieckie. P o w stały one w dużym sto p n iu na sk u te k spóźnionej ew ak u a cji ludności, za co — zdaniem a u to ró w — sp a d a odpo w iedzialność nie ty lk o na h itlero w sk ie k ierow nictw o p a rty jn e , n a czele z g a u le ite re m K ochem , lecz ta k ż e n a w yższych dow ódców w ojskow ych i p rze d sta w ic ie li a d m in i stra c ji p ań stw o w ej. In te re s u ją c y pod ty m w zględem je s t to k ro zu m o w an ia autorów . O m aw ian a k siążk a, choć niew ielkich rozm iarów , je s t bardzo p ożyteczna i ja k n a jb a rd z ie j a k tu a ln a ze w zględu n a p ogłębianie się odw etow ej p ro p a g a n d y w N iem czech Z achodnich. S łusznie zaznacza a u to r S ło w a w stęp n eg o , że k sią żk a ta pow inna znaleźć się p rzed e w szy stk im w rę k a c h m łodszego p o k o len ia P olski, k tó re w p rzeci w ień stw ie do starszego, nie przeżyw ało tragicznego i ok ru tn eg o ok resu w ojny i o k u p acji niem ieckiej. D odać tu należy, iż ró w n ież sta rsze pokolenie ludności na k a rta c h tej k sią żk i znajdzie w iele, n a ogół m ało znanych, m ateriałó w . W aga p o ru szonych w niej zagadnień, a p rzy ty m n iew ielk ie ro zm iary , ła d n a sz ata e d y to rsk a i p rz y stę p n a cena w in n y być zachętą, ab y tra fiła ona ró w n ież do r ą k m łodszego pokolenia polskiego, co — ja k się zdaje — było głów ną in te n c ją w y d aw n ictw a.