• Nie Znaleziono Wyników

Świecka kultura muzyczna w średniowiecznej Polsce

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świecka kultura muzyczna w średniowiecznej Polsce"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA H ISTORICA 67, 2000

A nna Jabłońska

Ś W IE C K A K U LT U R A M U Z Y C Z N A W Ś R E D N IO W IE C Z N E J P O L S C E

M uzyka pełniła w społeczeństwie średniow iecznym rozm aite funkcje. Była wiedzą, śpiewem liturgicznym zakonników i kleru świeckiego, dźwiękiem instrum entów am atorskich i profesjonalnych, środkiem literackim w dziełach kronikarzy, elem entem m iniatur, religijną pieśnią polską, częścią obrzędów , tradycji, d ram atów liturgicznych i m isteriów, a naw et sym bolem w heraldyce, nadaw anym za zasługi (jak to głosi legenda herbu T rąby). Jej obecność w płynęła naw et n a hierarchię kościelną przyczyniając się do po w stan ia jednego z kapitulnych urzędów , jakim był kantor.

M uzyka ja k o abstrakcja wym aga od ludzi um iejętności zrozum ienia czegoś, co w ykracza poza rzeczywistość, k tó rą d a się d o tk n ąć, zmierzyć. Jej nie m o żn a obiektyw nie ocenić, bo polega na subiektyw nym odczuciu. Jednocześnie, ja k żadna inna dziedzina sztuki, stała się nieodzow ną częścią całego życia człowieka, we wszelkich okolicznościach i przejawach, towarzysząc m u nieodm iennie od najdaw niejszych czasów. C hronologicznie niniejszy arty k u ł om aw ia problem atykę okresu rozpoczynającego się ок. VII w. n.e., kiedy to pojaw iają się pierwsze źródła pisane, a kończącego się w połow ie XV w., k tó ra w m uzyce zdecydow anie zam yka czas średniow iecza. T aki też przedział czasowy obejm uje d o k o n an a przeze m nie kw erenda źródłow a. W drugiej połowie XV w. zaznacza się bowiem w yraźna tendencja d o zm ian wiodących ku renesansowi polskiemu. Niestety, tem at m uzyki w średniowieczu polskim , choć wydaje się ciekawy, nie doczekał się w ystarczająco dobrych opracow ań d o k onanych przez historyka i to w d o d a tk u z jego p unktu w idzenia. P om ocą m ogą tu służyć przede wszystkim prace A. Polińskiego, Z. Jachim eckiego, J. W. Reissa, a zwłaszcza Ii. F eichta. Jednakow oż są to dzieła pow stałe przed w ielom a laty (do „najm łodszych” należą bad an ia H . Feichta), prezentujące czasem nieaktualny ju ż stan wiedzy. P oza tym często rów nież w arsztat historyczny pozostaw ia w nich wiele do życzenia. Inne opracow ania dotyczące różnych aspektów m uzyki w historii polskiego średniow iecza były pisane przez m uzykologów , socjologów, archeologów , duchow nych, histo ry k ó w sztuki, histo ry k ó w lite ratu ry , k u ltu ro zn aw có w i przedstaw iały ich p u n k t widzenia.

(2)

Tym czasem rozryw ki Słowian, m ieszkańców późniejszych ziem polskich, m ają starą m etrykę, ja k bowiem w iadom o, sposób zabaw y i sprzęty służące d o tego celu zachow ują pew ne tradycje i naw yki, sięgające nieraz odległych czasów. Stare form y zm ieniają jedynie środki w yrazu, czasem pod wpływem now inek spoza badanego kręgu kulturow ego, niekiedy w pow iązaniu z p o -trzebam i niejednolitego społeczeństwa, zróżnicow anego p o d względem gos-podarczym i zaw odow ym . I właśnie je d n ą z takich charakterystycznych, ogólnych cech w czesnośredniow iecznego społeczeństw a była m uzyka, k tó ra um ilała czas i tow arzyszyła w ypraw om w ojennym , k tó rą w ykorzystyw ano w życiu codziennym do celów praktycznych i posługiw ano się nią podczas magicznych obrzędów. Badacze zajm ujący się zagadnieniem m uzyki w czasach przedchrześcijańskich na ziem iach polskich stanęli przed tru d n y m zadaniem . N ie istnieją bowiem żadne rodzim e źródła, naw et w postaci legend czy p o d ań ludowych. D o dyspozycji pozostają jedynie śladow e w zm ianki w prze-kazach T eofilakta S im okatty1 (V I/V II w.), kom pilacji Al Bekriego2 (z X I w.), zawierającej m. in. opis Ib rah im a Ibn Ja k u b a (X w.), Ib n F o sla n a i Ibn D u sta. N a to m iast d użą pom ocą służą znaleziska archeologiczne. Dzięki odnalezionym i zrekonstruow anym instrum entom m uzycznym m o żn a wyciąg-nąć wiele wniosków n a tem at form , stopnia rozwoju i okoliczności pow stania m uzyki. W tym stanie rzeczy natu raln e jest, że każde tw ierdzenie dotyczące przedchrześcijańskiej kultury muzycznej pozostaje w pewnej m ierze hipotezą. D otyczy to także w izerunku wierzeń pogańskich3.

W iadom o, że nasi przodkow ie otaczali kultem ogień i słońce, którym królow ał D adźbog (Swarożyc) występujący być m oże też ja k o Trzygłów , Św iatow it, Jarow it. O bok nich istniało całe m nóstw o duchów przyrody: leśnych, dom ow ych, rzeczy rolnych. Niezwykle rozw inięta była rów nież d em o n o lo g ia - św iat zam ieszkiw ały niezliczone ubo żą, zm ory, dziady, brzeginie, dziwożony, wiły. W zw iązku z po trzeb ą zapew nienia sobie łask zarów no tego pan teo n u , ja k też zm arłych przodków , u p raw ian o w świętych gajach, okręgach, na m iejscach pochów ków , w św iątyniach, przy źródłach, drzew ach i kam ieniach określone obrzędy, m agiczne zabiegi, podczas których nie brakło także m uzyki.

Był to kult przyrody i w przyrodzie, a ja k o taki postępow ał ściśle z jej biegiem, kształtując tym samym okoloczności świąt rolniczych. Po ro k u 966 obydw a kalendarze - chrześcijański i pogański zespoliły się ze so b ą tw orząc cykl świąt nowej wiary, obchodzonych w sposób bardzo pogański, przy w ykorzystaniu starodaw nych obrzędów.

1 Słowiańszczyzna pierwotna. Wybór tekstów, oprać. G. Labuda, W arszawa 1954, n r 35.

T. K o w a l s k i , Relacja Ibrahima Ibn Jakuba z podróży do krajów słowiańskich w przekazie

Al-Bekriego, [w:] Monumenta Poloniae Historica [dalej: M PH], ser. II, t. 1, K raków 1946

s. 52-53, 119, 120.

3 Wierzenia te opisywali: A. B r u c k n e r , Mitologia słowiańska, W arszawa 1980; H. L o w - m i a ń s k i , Religia Słowian i je j upadek (w. V I-X III), W arszawa 1986.

(3)

Je d n ą z najw iększych pogańskich uroczystości św iętow ano po zbiorze plonów i jej pozostałością jest fo rm a dożynek. P raw ie rów ną w agę m iało żegnanie zimy, w itanie wiosny, czczenie nadchodzącego lata, najkrótszej nocy, gdy płonęły ogniska, a w okół nich odbyw ały się pląsy i śpiewy. P odobnie pogański rodow ód w ykazują obchody godów i kolęd, w których uczestniczyli początkow o wszyscy. Przeciągały wówczas barw ne, m askow e koro w o d y 4, z tańcam i i z pieśniam i w różącym i przyszły urodzaj. P rastary jest także zwyczaj znany ja k o „topienie M arzan n y ” , obchodzony w niedzielę śródpostną. Pierw otnie był to obrzęd na cześć bogini śmierci - M ai, któ ry odbyw ał się m . in. w postaci pochodów , podczas których oczywiście też nie m ogło zab rak n ą ć pieśni.

Ówczesna w iara polega głównie n a obrzędow ości. Bogom obiato w an o więc regularnie trzeby, a w nadzw yczajnych okolicznościach - żertw y, nad czym czuw ał żerzec, po czym zgrom adzeni obietnicy biesiadow ali i oddaw ali się pląsom z klaskaniem w dłonie i śpiewami.

O obecności m uzyki w świętych m iejscach świadczy także w yposażenie najbogatszej kąciny w Szczecinie, pośw ięconej T rzygłow ow i, n a k tó re, w edług przekazu H e rb o rd a, składały się m. in.: „C o rn u a etiam g ran d ia ta u ro ru m agrestium d e a u ra ta et gemmis intexta, p otibus ap ta, et co rn u a cantibus a p ta ” 5 jakich zapewne używano podczas obrzędów. P raw dopodobnie uroczystości ku czci Św iatow ita nie m ogły obyć się bez tań ca w ojennego6.

S kom plikow aną p rocedurą odznaczał się także pochów ek. Liczne zabiegi m iały uw olnić żywych od obaw y, iż zm arły wróci i będzie ich niepokoić. M iędzy innym i czuw ano nad zw łokam i w tzw. pusty wieczór, przez całą noc, ale w m iarę upływu godzin dla rozw eselenia obecnych w ypraw iano pląsy, śpiewy, m askarady.

Bez m uzyki i tańca nie w yobrażano sobie rów nież uroczystości niejako przeciwstaw nej wesela. Podczas hucznej biesiady, po śró d m nóstw a sym -bolicznych obrzędów o b d arzano obecnych kołaczem przyrządzonym uprzed nio ja k najstaranniej, czemu towarzyszyły wszelakie gusła i śpiewy. U ro -czystym m om entem były rów nież u ro d zin y dziecka, a p otem jeg o po- strzyżyny.

Nie brakło więc okazji d o zabaw y, a podczas dorocznych uroczystości bawiły się wesoło dziewczęta, tańcząc i śpiewając w kole. T o u podobanie do zabaw y m iał za złe plem ionom polskim kro n ik arz ruski, któ ry z p o tę -pieniem opisywał, ja k to: „schodzili się na igrzyska, pląsy, wszelkie pieśni biesow skie” 7.

4 M aski te zostały odnalezione przez archeologów.

5 H e r b o r d , Vila Otlonis episcopi Babenbergensis, [w:] M PH , ser. II, t. 2, W arszawa 1961, s. 94.

6 O tym, ja k sławny był Światowit i jak ważne obrzędy ku jego czci, świadczą opisy Helmolda. Zob. Kronika Słowian Helmolda, W arszawa 1974, s. 244-246, 407-411.

(4)

T ańce były dw ojakiego rodzaju: obrzędow e, religijne, wręcz m agiczne, d la uproszenia deszczu, słońca, zw iązane z poram i ro k u o raz tow arzyskie, w ykonyw ane dla samej zabaw y, w których brały udział sam e dziewczęta.

D laczego opisując kulturę m uzyczną biorę pod uwagę także taniec? A lbow iem początkow o taniec i m uzyka, tzn. hałaśliwe w ybijanie tekstu - rytm u oraz śpiew, tj. pow staw anie sam ych w ykrzykników , potem słów, z czego następnie budow ano refren, są nierozerwalne. Taniec bywał mimiczny i czasem przeradzał się wręcz w dram atyczne w idow isko8. C o ciekawsze, prasłow iański w yraz pląsy, pląsać oznaczał tyle, co klaskać (w dłonie lub po biodrach). T o było typow e, a w czasach chrześcijańskich najbardziej raziło i gorszyło duchow nych. W incenty z Kielc, piszący w X III w. Ż yw o t

świętego Stanisław a uczynił n a ten tem at ta k ą o to uwagę: „ U n d e in

conuiuiis Slavorum adhuc cantilene gentilium , plausus m an u u m m osque salutancium servantur usque in diem h o d iern u m ”9. T ańce - zabaw y należały początkow o d o m agii, do kultu, a dopiero z czasem obrzędy religijne przerodziły się w rozryw kę10.

Śpiewom i tańcom tow arzyszyła m uzyka. Przygryw ano sobie na piszczał-kach, fujarpiszczał-kach, do najstarszych instrum entów należał róg. Z instrum entów dętych używano również długiej, prostej trąby. Bito w bębny. P raw dopodobnie ju ż w VII w. znano cytry, liry lub kitary, a z wieku X pochodzi znalezisko tzw. gęśli z O pola.

N a owych gęślach i piszczałkach przygryw ali często zapew ne pierwsi „zaw odow i” muzycy, nie szczędząc przy tym w ykonyw ania ró żnorakich tekstów i sztuk. Nie m ogło chyba zab rak n ąć owych gądków , skomrochów,

igrców, ja k ich nazyw ano, podczas wesel, wielkich uroczystości, czy „pustych

w ieczorów ” , choć o nastroju tych zabaw b rak bezpośredniego świadectwa. W śród licznych znalezisk archeologicznych zastanaw iają m aski, w ykonane przew ażnie z drew na lub skóry. W kładano je p ra w d o p o d o b n ie w zw iązku z jakim iś kultow ym i obrzędam i i w czasie zabaw , których ślady dochow ały się do dziś w kulturze ludowej (np. tzw. turoń). T e m aski stanow ią dow ód n a w ystępow anie prapoczątków przedstaw ień, ze śpiewem i pląsam i, co świadczy o tym , że Słowianie dysponow ali um iejętnością abstrakcyjnego m yślenia, nieodzow nego w jakiejkolw iek dziedzinie sztuki.

Z biegiem czasu liczne ich zabaw y zlały się w jedno z obrzędam i i m agią, a następnie zostały włączone do zwyczajów chrześcijańskich, ja k np. pisanki czy kołatki. Te przedm ioty, podobnie ja k grzechotki, znajdow ane są bardzo licznie w w ykopaliskach. D u ż a część owych grzechotek d aw an a była do zabaw y dzieciom, m oże po to, aby odstraszały złe m oce swym dźwiękiem.

7 Kroniki staroruskie, oprać. E. Gorasin, F. Sielicki, H. Suszko, W arszawa 1987, s. 23. * Czego śladem jest występowanie podczas wesela dwóch chórów - dziewcząt i chłopców. 9 Vila s. Stanislai, [w:] M PH, ser. II, t. 4, Warszawa 1961, s. 258.

(5)

Instru m en tam i najczęściej spotykanym i w w ykopaliskach są aerofony: fujarki, piszczałki, ligawki, którym i posługiwali się w swojej pracy pasterze oraz w łaściciele bydła i owiec dla zw oływ ania stad ro z p ro szo n y ch po leśnych pastw iskach. Celom sygnalizacyjnym służyły także gwizdki.

Zabiegi czarow nika zapewne rów nież nie odbyw ały się bez elem entów m uzycznych - w ym agała tego m agia posiłkująca się m . in. obrzędow ym i tańcam i i dźwiękiem instrum entów m uzycznych. T akże w ojska słow iańskie posługiwały się aerofonam i, o czym pod rokiem 983, przy opisie bitw y nad T ongerą, opow iada T hietm ar:

convenerunt e Sclavis peditum ac equitum plusquam XXX legiones, quae sine aliqua lesione residua quaeque suorum auxilio deorum tunc devastare non dubitarent, tubicinis precedentibus11.

Nie były to, co praw da, wojska księcia Polan, ale m ożna chyba przypuścić, że w ich przypadku postępow ano w podobny sposób.

Sygnał tworzyły rów nież śpiewne naw oływ ania o określonych liniach m elodycznych oraz m elodie w ygryw ane n a piszczałkach. A lfabet owych sygnałów m ógł być wówczas własnością niewielkiej grupy lub wręcz tylko dw óch osób, pozostając tajem nicą dla wszystkich innych. D źw ięk trąb i rogów oznajm iał nadejście określonej pory albo ogłaszał alarm . P o d o b n ą funkcję spełniało klepadło, a w raz z pojawieniem się dzw onów kościelnych to one przejęły tę rolę.

N a podstaw ie zachow anych źródeł pisanych i instrum entów (reprezen-tujących wszystkie cztery ich grupy) pokusić się m ożna o próbę rekonstrukcji obrazu muzycznej kultury naszych przodków i to sięgającej w czasy sprzed wieku X , a nie tylko dotyczącej X -X III w.

N a m uzykę owej doby składał się śpiew solowy i zbiorowy; śpiew lub śpiew i taniec z akom paniam entem , jak również melodie czysto instrum entalne, które pod w ielom a względam i zdecydow anie górują nad śpiewem pozatanecznym .

W tym mom encie pojawia się kwestia tonalności owej przedchrześcijańskiej m uzyki na naszych ziemiach. O dpow iedź n a to pytanie jest zarazem jednym z w yznaczników stopnia rozw oju, jaki osiągnęła wówczas ta dziedzina sztuki. Niektórzy starsi badacze (Poliński, Reiss) opow iadają się za pentatoniką m uzyki. Poliński, badając pieśni ludow e wyraźnie widzi w nich założenia trichordów -heksachordów gamy indyjsko-chińskiej12. Jak o dow ód wykorzystuje m . in. pieśni O j chmielu, chmielu, Pośrataj Boże goście nasze czy H ej Łado!

Łado!n Jednakże nie są to dostatecznie m ocne argum enty, poniew aż opierają 11 Thietmari Chronicon, oprać. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953, s. 135.

12 To jest układ np.: c, d, e, f, g, a, h - odpowiadający gamie obniżonej: des, es, ges, as, b, des lub podwyższonej - cis, dis... albo począwszy od es - es, ges, as, b, des.

13 P o l i ń s k i , Dzieje m uzyki polskiej w zarysie, W arszawa 1907, s. 18-19; J. W. R e i s s ,

Najpiękniejsza ze wszystkich jest muzyka polska. Szkic historycznego rozwoju na tle przeobrażeń społecznych, K raków 1946, s. 13-14.

(6)

się jedynie n a etnografii i lingwistyce, a te nie są w stanie określić, naw et w przybliżeniu, wieku pow stania utw orów . A np. pieśń Oj chmielu, chmielu została po raz pierwszy zanoto w an a dopiero w wieku X V II. W nioski m o żn a więc w ysnuw ać k o rzystając ze znalezisk archeologicznych. B iorąc pod uwagę instrum enty, takie ja k m ultan k i z Przeczyc, piszczałkę z K ow alew a, piszczałki z M iędzyrzecza W ielkopolskiego i O pola, m o żn a stwierdzić, że i jeszcze p en tato n ik a (o czym świadczą m ultanki), ale i ju ż gam a siedm io- to n o w a była „w łasnością” m uzyki polskiej owego wczesnego średniow iecza'4. C o więcej, budow a gęśli z O pola, um ożliw iająca grę jednocześnie n a dwóch stru n a c h 15, pozw ala na przypuszczenie, że pojaw iła się ju ż naw et prym ityw na wielogłosowość. W ten sposób obalone zostaje twierdzenie, ja k o b y dopiero ch o rał gregoriański zapoznał Polskę z pełną skalą chrom atyczną.

N ow ością przez niego zap row adzoną był śpiew o innym charakterze, nastro ju i języku, czyli po p rostu m on o d ia liturgiczna, jed en z przejaw ów kultury zachodniej, k tó rą m łode państw o polskie zaczęło przyswajać w wyniku przyjęcia chrztu. Od tego m o m entu daje się zauważyć niezw ykle ciekawe zjawisko podziału muzyki n a dw a nurty. Z a praw dziw ą sztukę, profesjonalną, zostaje uznany chorał, początkow o dostępny właściwie tylko bardzo nielicz-nym , elitom.

M uzyka rodzim a zepchnięta została w hierarchii ważności na daleki plan i zaczyna się ją pojm ow ać ja k o n u rt ludowy, bo takim właśnie się staje. N a to m iast oficjalna, dom inująca w tym wczesnym okresie m o n o d ia, odnosi się z niechęcią do twórczości w ogóle świeckiej, należącej do „m usica instrum entalis” . T a zaś ja k o odtw órcza, pojm ow ana przez zmysły, właśnie „a rty sty czn a” w naszym rozum ieniu, zaw ierała w sobie niebezpieczeństw o piękna zmysłowego, dostrzegalnego, a więc - pokusy i u p a d k u 16. Przy tym sztuka, ja k o dzieło ludzkie, była i tak czymś znikom ym w obec piękna św iata stw orzonego przez Boga. M uzyka, co p ra w d a, w eszła d o artes

liberales, ale jedynie dzięki swej stronie teoretycznej, a nie artystycznej.

Średniowiecze zakochane było w brzmiących liczbach Pitagorasa, uznawanego za wynalazcę m uzyki, gdyż odkryć m iał zależności m iędzy w ysokością to n u a długością i ciężarem dźwięczącego przedm iotu. H arm onie poszczególnych interw alów , odpow iadające prostym stosunkom liczbowym zostały przez pitagorejczyków ujęte m atem atycznie. Pogląd ten przejęli A ugustyn i Boecjusz, który określił m uzykę jako sztukę dźwięków o p artą na stosunkach liczbowych, ja k o harm onię. K a sjo d o r natom iast w prost m ów ił o m uzyce ja k o o „nauce

14 W. K a m i ń s k i , Instrumenty muzyczne na ziemiach polskich. Zarys problematyki

rozwojowej, K raków 1971, s. 29-32, 41-43.

15 Ibidem, s. 36-40; K. J a ż d ż e w s k i , O zagadnieniu polskich instrumentów strunowych

z wczesnego średniowiecza, „Prace i M ateriały Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego

w Łodzi” 1966, ser. Archeologiczna, nr 12, s. 7-23.

(7)

traktującej o liczbach” , k tó ra m a spełniać m oralno-religijną oraz katartyczno- -wychowaw czą funkcję.

M usica naturalis, owa harm o n ia i isto ta wszelkiego rytm u, uchw ytna

jedynie przez myśl, stojąca n a pierwszym m iejscu, była d a n a , objaw iona - i to w liczbach, a więc jej kom ponow anie zostało wykluczone. M iejsce k o m p o zy to ra zajął teoretyk, a najwyżej ceniono w ykonaw cę - śpiew aka.

Nic więc dziwnego, że ze strony kręgów surowego chorału gregoriańskiego nie m ożna było oczekiwać akceptacji i p o p arcia dla m uzyki rodzim ej na ziem iach państw a polskiego, tym bardziej że częstokroć stanow iła ona elem ent pogański, obcy obyczajowości chrześcijańskiej.

Nie znaczy to wcale, że ów nurt, o d tąd ludow y, uległ zapom nieniu czy zniszczeniu. Przecież o grom na większość społeczeństw a w ogóle nie stykała się z m o n o d ią liturgiczną, a poza tym raczej niem ożliwe było, aby tak po p ro stu , w chwili przyjęcia chrztu, owego ro k u 966, ludność całego p aństw a natychm iast zapom niała o wszystkich swoich obrzędach, zwyczajach, o całej dotychczasowej kulturze, której nieodzow ny elem ent stanow iła także m uzyka. Tyle tylko, że św iat m uzyki stał się od tego czasu w ielow arstw ow y. O bok chorału gregoriańskiego po starem u rozbrzm iew ała w rozm aitych okolicz-nościach m uzyka rodzim a.

N ie bez pow odu tak wiele m iejsca poświęciłam rozw ażaniom n a tem at przedchrześcijańskiej kultury muzycznej, a zwłaszcza wierzeniom i obyczajom pogańskim . O dsunięte przez chrześcijaństwo, jed n ak przetrw ały, kultyw ow ane troskliw ie przez ogół społeczeństw a, czego ślady znaleźć m o żn a m . in. w ustaw odaw stw ie synodalnym i liście papieża Innocentego I I I 17. T e właśnie naw yki, pew ne form y, tradycje, pewien rytm i zwyczaje, przestając w yrażać wierzenia pogańskie, zaczęły funkcjonow ać ja k o elem enty świeckiej ku ltu ry m uzycznej, tw orząc pow oli w m uzyce n u rt ludow y, potem ludow o-m iesz- czański.

Jednocześnie k u ltu ra chrześcijańska nasiąkała pow oli starym i, pogańskim i obrzędam i i estetyką m uzyczną. Proces ten nasilił się niebyw ale w X III i X IV w., kiedy to z połączenia obu kręgów kulturow ych naro d ziła się n a ro d o w a k u ltu ra m uzyczna, w k tó rej odnaleźć m o ż n a wciąż obecne i bardzo żywe (choć czasem nieco przetw orzone) elem enty z czasów p rz ed -chrześcijańskich. Przy obecnym stanie zachow ania źródeł niem ożliw e jest d o k onanie jakiegokolw iek rozgraniczenia m iędzy m uzyką w ykonyw aną przy okazji wierzeń pogańskich a świecką k u ltu rą m uzyczną sensu stricto w owych przedchrześcijańskich czasach. W w iekach późniejszych stopiły się one w jed n o , tw orząc ów nieform alny, ludowy, świecki n u rt m uzyki rodzim ej.

17 J. F i j a ł e k , Średniowieczne ustawodawstwo synodalne biskupów polskich, K raków 1893, s. 35-36, 39; list Innocentego III do Henryka Kietlicza z 5 I 1207 r. - Kodeks dyplomatyczny

(8)

A poniew aż nie jestem w stanie prześledzić jej dziejów w w ieku X - X I I I 18, więc postarałam się przynajm niej w m iarę dokładnie nakreślić stan wyjściowy, k tó ry wyw arł ta k ogrom ny wpływ na kształt późniejszej m uzyki świeckiej, a także religijnej.

Jedną z najstarszych wzmianek o muzyce zawiera k ronika G alla A nonim a, któ ry opisuje żałobę po śmierci Bolesława C hrobrego, kiedy to:

in luctum cythara, gaudium in maerorem, organum in suspiria convertuntur. Illo nim irum anno continuo nullus in Polonie convivium publice celebravit, [...] nullus plausus, nullus cytharae sonus audiebatur in lhabem is, nulla cantilena puellaris, nulla vox laetitae resonabat in plateis19.

Z opisu tego wyłania się fragm ent ówczesnej kultury muzycznej, oczywiście jeżeli przyjm iem y, że nie jest to jedynie m etafo ra literacka użyta przez k ro n ik arza. W każdym razie stwierdzić m ożna, że upraw ianie m uzyki było zjawiskiem bardzo częstym (podobnie ja k w czasach przedchrześcijańskich), że śpiew ano pieśni nie p o w iązane z tańcem i taneczne z klaskaniem , a dźw ięk instrum entów tow arzyszył chwilom radości i zabaw y. M iejscam i takiej rozrywki były zazwyczaj drogi, place, leśne polany, cm entarze kościelne, izby biesiadne i gospody, początkow o jeszcze niezbyt liczne.

Skoro m uzyka instrum entalna i śpiew rozbrzmiewały w czasach panow ania Bolesława C hrobrego po gospodach i na drogach, to tru d n o sobie wyobrazić, żeby zabrakło ich na jego bogatym dworze. D ługosz tak pisze o odwiedzinach cesarza O tto n a Ш :

E debantur autem per singulos dies in Caesaris honorem hastarum , choreaum , plausuumque et aliorum variorum generum ludi, et universa regia nocte et interdiu musicorum concentu et ludorum instauratione, concrepabat20.

N a to m iast pierw szego śladu istnienia jakiegoś stałego zespołu m uzyków przy osobie księcia (co zresztą zależało chyba od jego u p o d o b a ń ) w olno poszukiw ać w kolejnym cytacie z G alla, dotyczącym sp o tk an ia Zbigniew a z Bolesławem K rzyw oustym .

Zbigniew, pow racający w ro k u 1112 z w ygnania

promissae subiectionis et humilitatis minime recordatus, ad Boleslaum non humiliter sed arrogenter est ingressus, [...] immo sicut dominus cum ense praecedente, cum symphonia m usicorum21 tympanis et citharis modulentium praecinente, non serviturum sed regnatum designabat, non se sub fratre m ilitaturum sed super fratrem im peratum praetendebat22.

18 Ponieważ nikt nie zapisywał wiadomości dotyczących muzyki świeckiej, a pozostały jedynie okruchy informacji o otoczeniu władców, nie wiadomo więc, co tak napraw dę działo się w tym okresie z muzyką nurtu rodzimego.

19 Galii Anonymi Cronika et gęsta ducum sive principium Polonorum, wyd. K. Maleczyński, [w:] M PH , ser. II, t. 2, s. 38.

20 Joannis Dlugosii seu longini canonici Cracoviesis Historiae Polonicae libri X II, t. 1, [w:] i d e m , Opera omnia [dalej: O.o.], wyd. A. Przezdziecki, t. 10, Cracoviae 1873, s. 169.

21 Oczywiście „orkiestra” nie oznacza pewnej struktury, organizacji w naszym pojęciu. 22 Galii Anonymi..., s. 155.

(9)

T rzeb a przy tym wziąć pod uwagę fakt, że Zbigniew przybyw ał z Czech i być m oże zespół ten, ja k rów nież typ w ykonyw anej m uzyki wywodził się właśnie stam tąd.

O muzyce dworskiej w dobie rozbicia dzielnicowego m am y skąpe w iadom o-ści, dzięki którym jed n ak m o żn a się zorientow ać w stanie kultury m uzycznej praktykow anej w poszczególnych ośrodkach.

W ysokim poziom em intelektualnym odznaczał się niew ątpliw ie dw ór K azim ierza Sprawiedliwego, gdzie p o d o b n o sam książę chętnie rozpraw iał na tem aty historyczne, religijne, a „niekiedy przygryw ając n a organach lub śpiewem w tó ru jąc chórow i wczuwa się w słodycz niebiańskiej h a -rm o n ii” 23. Po nagłym zgonie księcia odbyło się w idow isko sceniczne przy w spółudziale tuby i fistuli oraz tow arzyszącego im tańca, gdzie alegoryczne postacie: W esołość, Sm utek, W olność, R oztropność, Spraw iedliw ość i H a -rm onia wychwalały zm arłego24. Jeżeli naw et opis taki jest tylko poetycką przenośnią, to jed n ak gra n a instrum entach i taniec m usiały faktycznie stanow ić jeden z punktów w program ie ówczesnego życia n a wawelskim zam ku.

P odobno również Przemysł I był znawcą i m iłośnikiem pięknego śpiew u25, a jego ojcu, W ładysławowi O donicow i tak bardzo spodobały się pieśni i gra Jo ry k a, że obdarzył swego ioculatora w ioską26. P raw d o p o d o b n ie m usiał być to więc arty sta i wesołek niezwykły, skoro za swą sztukę doczekał się aż takiej książęcej nagrody.

N a to m iast życie we W rocław iu, w otoczeniu jednego z najpotężniejszych ówczesnych książąt - H enryka B rodatego, toczyło się w opraw ie dość typow ej dla dw orów europejskich X III w. C hoć bez przepychu, ale jed n ak n a stosunkow o wysokim poziom ie, w którym pew ną rolę odgryw ały u p o -d o b an ia kultu raln e i artystyczne. C echą w yróżniającą tę książęcą sie-dzibę był ogólny nastrój pobożności, naw et z pewnym odcieniem ascetyzm u, b rak zakazanych przez kościół turniejów , a zapew ne i ograniczenie zabaw d w o r-skich. A przecież księżna Jadw iga m usiała stykać się w rodzinnym A ndechs z turniejam i, występami m innesangerów , p oza tym była o sobą w ykształconą. Jej m ąż natom iast nie stronił od wesołych biesiad, w trakcie k tórych jed n ą z głównych atrakcji stanow iły występy K w iecika, K ik ą przezw anego, któ ry to „sw oim nicpoństw em i cudactw em często o wielki śm iech przypraw iał księcia p an a i jego otoczenie” 27.

23 Magistri Vincenlii dicti Kadłubek Chronika Polonorum, [w:] M PH , ser. II, t. 11, K raków 1994, s. 143.

24 Ibidem, s. 169-175.

25 Chronica Poloniae Maioris, [w:] M PH , ser. II, t. 8, K raków 1970, s. 108.

26 KDW , t. 1, n r 180.

27 Liber fundationis clauslri Sancta Maria Virginis in Heinrichów, oprać. R. Gródecki, Wrocław 1991, s. 134.

(10)

R ów nież Bolesław, książę n a W iźnie i C zersku, chcąc w ynagrodzić kasztelana W aw rzyńca z P opienia, w dokum encie w ydanym 24 sierpnia

1295 r. kazał pisać tak:

D edimus eciam sibi et suis posteris tubam in venacione et in exercitu, aut ubi sibi visum fuerit, ad honorem expedire, lid te libereque buccinare28.

G łos trą b k i, ow ego in stru m en tu przybyłego ze W sch o d u w efekcie w ypraw krzyżow ych, k tó ry n a d w orach europejskich uśw ietniał w ażne w ydarzenia, zarezerw ow any był zatem jedynie dla szczególnych okoliczności, oznajm iając w ysoką pozycję społeczną tego, kom u przysługiw ało praw o jej używ ania. Stanow ił więc pewien wyznacznik hierarchii w ażności. Z tego przywileju wynika także, iż m uzyka w ykonyw ana za p o m o cą owego aerofonu pojaw iała się nie ta k rzadko w kręgu rycerstw a, gdzie pełniła funkcję nie tylko reprezentacyjną, ale służyła rów nież celom utylitarnym .

P ozostałością po krucjatach, w idoczną w praktyce m uzycznej, był też now y gatunek. Była to tzw. pieśń w ypraw krzyżow ych, p o w stała w w yniku połączenia przeróżnych gatunków lirycznych, sław iąca tru d y w ojow nika pośw ięcającego się w obronie G ro b u Świętego, obiecująca n ag ro d ę za wiarę, zaw ierająca apostrofy do Jeruzalem , Boga, Dziewicy, w yrażająca także ból rozstania, tęsknotę za rodzinnym krajem i bliskim i29. N a ziemie polskie przybyw ało przecież rycerstw o zak o n n e i zach o d n io eu ro p ejsk ie, P olacy w yruszali d o Ziem i Świętej, pod ró żo w ali rów nież d o F ra n c ji. O tw a rtą kw estią pozostaje więc pytanie, czy i n a ile istniała, przynajm niej w pewnych k ręgach średniow iecznego społeczeństw a P olski, zn ajo m o ść owej pieśni w ypraw krzyżowych, przekazyw anej głównie przez tradycję u stn ą i ulegającej różnorakim interpretacjom .

C hociaż źródła m ilczą o w ystępach w agantów , śpiew ających pieśni i recytujących opowieści rycerskie, to tru d n o w yobrazić sobie dw ór władcy bez takich atrakcji. Istniały przecież w Polsce opowieści rycerskie o przewagach B olesława K rzyw oustego, pieśni o Piotrze W łostow icu30, w języku polskim i niem ieckim krążyły przeróbki zachodnich eposów rycerskich, ja k chociażby o W algierzu i H elgundzie31, a m oże naw et i o wojnie trojań sk iej32. N a

28 Nowy kodeks dyplomatyczny Mazowsza, t. 2, 1248-1355, wyd. I. Sułkowska-Kuraś, Wrocław 1989, nr 99.

29 T. D o b r z a ń s k i , M. K a z i ń s k i , Pieśni wypraw krzyżowych w praktyce muzycznej

średniowiecza, [w:] Ziemia Święta w rzeczywistości i legendzie średniowiecza. Materiały X V I Seminarium Mediewistycznego, red. J. Wiesiołowski, „Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół

N auk. Wydział N auk o Sztuce. Prace Komisji Historii Sztuki” 1996, t. 24.

30 „Carm en M auri” - T . M i c h a ł o w s k a , Średniowiecze, W arszawa 1995, s. 145-149. 31 Chronika Poloniae Maioris..., s. 41-45.

32 B. Z i e n t a r a , Henryk Brodaty i jego czasy, Warszawa 1975, s. 305; J. W i e s i o ł o w s k i ,

Romans rycerski w kulturze społeczeństwa późnośredniowiecznej Polski, [w:] Literatura i kultura późnego średniowiecza w Polsce, red. T. M ichałowska, W arszawa 1993, s. 142.

(11)

dw ory trafiali chyba także ludzie parający się dw orską liryką m iłosną. P raw d o p o d o b n ie śladem znajom ości takiej form y m oże być ty m p an o n kościoła w Trzebnicy, który przedstaw ia k ró la D aw ida ja k o takiego właśnie poetę-śpiew aka, w ykonującego utw ór dla dam y. Jedncześnie recepcja kultury zachodniej, dw orskiej w ypierała z w olna służebnych gądków i pow odow ała przechodzenie ich tw órczości do szerszych kręgów ludności. D latego też w późniejszym średniow ieczu spotkać ich m ożna w przeróżnych okolicznoś-ciach życia rustykalnego, ale ju ż nie dw orskiego.

Tym czasem n a zachodzie E uropy kw itła tw órczość tru b ad u ró w , truw e- rów i m innesangerów , sym bol epoki dworskiej m iłości, liryki, k u ltu kobiety, barw nych eposów i błędnych rycerzy. Od X I-X II w. rozw ija się bujnie m o n o d ia świecka, sztuka uzn an a także przez elity, choć uniezależniona od dom inującej m onodii kościelnej. T w órcam i tego now ego rodzaju m uzyki średniowiecznej byli m. in. rycerze, czasem naw et książęta. Istnienie takiego n u rtu kulturow ego m usiało w płynąć w jakiś sposób na polską obyczajo-wość, przyzwyczajenia, u p odobania. D w ory Piastów właściwie od sam ego początku, od czasów M ieszka I, utrzym yw ały przecież k o n tak ty , czasem bardzo ścisłe, z ośrodkam i w Niemczech, C zechach, skąd czerpano wzorce i nowe idee, skąd przybywali dostojnicy świeccy i duchow ni, skąd w yw o-dziły się żony książąt i królów polskich. D w ory panujących i m ożnych staw ały się więc ośrodkam i kultury subtelniejącej, wręcz w yrafinow anej, a ideały i obyczaje rycerskie trafiały n a p o d atn y gru n t, obejm ując swym oddziaływ aniem górne w arstw y ów czesnego społeczeństw a. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę, że zwyczaje stanu rycerskiego w Polsce nie były w ierną k o p ią stosunków panujących na Zachodzie. N iew ątpliw ie sposobem życia najbardziej zbliżonym do tego w zorca w yróżniał się dw ór H enryka P ro b u sa, k tó ry ja k o chłopiec został o d d an y pod opiekę P rzem ysław a O tto k a ra II i d o ra sta ł na kosm opolitycznym dw orze praskim . W spaniałe królew skie rezydencje, rytuał obyczaju rycerskiego z turniejam i i udziałem znakom itych poetów , w gronie pięknych dam , m usiały zaim ponow ać kom uś przyzw yczajonem u do skrom nych w arunków śląskich. Językiem w ytw ornych p ań i ich rycerzy był górnoniem iecki - czyli ten, w którym tw orzono d w orską poezję. H enryk będzie się więc w przyszłości starał, aby jego własne życie dorów nyw ało tem u wizerunkowi. W jego siedzibach rozkw itnie życie dw orskie z występam i poetów i turniejam i, a on sam stanie się m innesängerem , gdy przy dźw iękach lutni będzie kom ponow ał pieśni m iłos-ne. Z a ta k ą jego działalnością przem aw ia niezwykłe podobieństw o księcia do H enryka von Pressela, którego wiersze i w izerunek znalazły się w ilu-m inow anyilu-m rękopisie poezji ilu-m innesangerów .

W ślad za dw oram i panującym i, form y kultury rycerskiej w kraczały rów nież n a zam ki i do rezydencji m ożnych. U czty zyskały pew ien ustalony cerem oniał, a gdy n a stół podaw ano potraw y, rozlegały się dźwięki lir

(12)

i h a rf33, występowali nie tylko ucieszni, prym ityw ni linoskoczkow ie, lecz także ćwiczeni w swej sztuce pieśniarze recytujący zarów no teksty przenie-sione z zachodu E uropy, ja k i pow stałe n a rodzim ym gruncie. T akich w ędrow nych śpiewaków, tru b ad u ró w , m uzykantów , rybałtów w itano bardzo chętnie, gdyż ich odw iedziny stanow iły miłe urozm aicenie nu d y pow sze-dniego dnia.

N ieraz też n a zam kach tańczono przy dźw iękach m uzyki, ale taniec rycerzy m iał charakter raczej statyczny, bo przecież nie w ypadało w ykonyw ać gw ałtow nych ruchów . K ro czo n o więc pow ażnie param i za przygryw ającym i m uzykam i34. O kazją do w ypraw iania uczt i tańców były odwiedziny gości, którzy anonsow ali swe przybycie głosem rogu, chcąc, aby strażnik spuścił im m ost. Strażnik ów z kolei codziennie dął w róg n a znak, że czas w staw ać, natom iast wschód słońca obwieszczał śpiewem. C iekaw e jest przy tym pytanie, co też m ógł śpiewać i gdzie się tego uczył. Dźw ięk rogów rozlegał się często w śród lasów i puszcz, gdyż bez niego nie m ogło obejść się polow anie zarów no wtedy, gdy człowiek starał się w ten sposób zdobyć żywność lub odzież, ja k i wówczas, gdy była to rozrywka rycerska. W yruszając n a łowy myśliwy zwykle zawieszał n a szyi róg, którym daw ał znaki to w a-rzyszom. Z pom ocą tego instrum entu stw orzono całą odm ianę łowieckiej m ow y. C zęsto zdarzało się, że w polow aniach brały udział dam y, a królow ie i książęta przybywali do puszczy w otoczeniu bardzo licznego dw oru, obozując w niej nieraz przez szereg dni. Rogi wzywały wówczas rozproszonych po lesie myśliwych na posiłek (i zwyczaj ten przetrw ał cale wieki).

W e F rancji zachow ały się w skazów ki dotyczące sposobu trąb ien ia m yś-liwskiego, pochodzące z wieku XIV. W Polsce, niestety, b ra k jest śladów tego typu, ale z pom ocą przychodzi ikonografia obrazująca sceny z polowania, gdzie za uciekającym jeleniem postępuje człowiek dm ący w róg35.

Łowy stanow iły w średniow ieczu ulubioną rozryw kę, n ato m iast inną jej form ą, k tó ra d ostarczała w idzom i uczestnikom m nóstw a emocji, były turnieje, k tó re w Polsce zagościły n a d o b re w X IV i X V w. U św ietniano w ten sp osób w ażne cerem onie i w y d a rzen ia n a d w o rze królew skim . O pisując panow anie W ładysław a Jagiełły Ja n D ługosz kilkakrotnie w spom ina o turniejach urządzanych m. in. z okazji koronacji A nny36, Sonki37, czy też podczas spo tk ań z dostojnym i gośćmi ja k choćby z Z ygm untem Luksem

-33 Jak to ilustruje ikonografia z epoki - A. K l u b ó w n a , Królowa Jadwiga. Opowieść

o czasach i ludziach, W arszawa 1971.

34 Ilustracja średniowiecznego tańca na malowidle ściennym z połowy XV w. - ibidem. 35 Co m ożna zaobserwować np. na płytce posadzkowej z 3 ćwierci XIII w. z K rakow a - By czas nie zaćmił i niepamięć. Wybór kronik średniowiecznych, oprać A. Jelicz, W arszawa 1979, ilustr. nr 53.

36 Joannis Dlugosii..., t. 4, [w:] O.o., t. 13, Cracoviae 1877, s. 548. 37 Ibidem, s. 320.

(13)

burczykiem 38 czy hrabią H erm anem 39. A podczas takiego turnieju rzeczywiście było na co patrzeć i czemu się dziwować. Zewsząd ściągali rycerze ze swymi orszakam i, ich im iona obwieszczali heroldow ie, a przybyłych w itały głośne fanfary i bicie w kotły. Miejsce na trybunach zajm ow ały dam y, książęta i pozostali goście. H uczna m uzyka zapow iadała pojaw ienie się zaw odników . P o tjo sta ch , w śród odgłosu trą b i h u k u kotłów w jeżdżały w szranki oddziały rycerzy wznosząc okrzyki bojowe i uderzały na siebie. Z n ak do zakończenia walki daw ały trąby.

T ak to przynajmniej wyglądało na zachodzie Europy. Ponieważ inform acje dotyczące turniejów na ziem iach polskich w X IV i X V w. są bardzo skrom ne, nie m ożna stwierdzić z całą pew nością, czy m uzyka odgryw ała w cerem oniale polskim ta k ą sam ą rolę. N ajpraw dopodobniej je d n a k sygnał otw arcia i zam knięcia turnieju daw ali właśnie trębacze.

W Polsce dw ór panującego bardzo często (choć nie zawsze) był ośrodkiem , gdzie nie tylko kultyw ow ano pewne form y życia k ulturalnego, ale także przysw ajano nowe nurty i idee. W otoczeniu pierw szych P iastów m uzyka stanow iła zapew ne jeden z obow iązkow ych elem entów , o czym w spom inałam ju ż wcześniej. K siążęta polscy w dobie rozbicia dzielnicow ego rów nież wykazywali u podobanie do m uzyki, którem u daw ali w yraz czasem w sposób dość oryginalny, o czym świadczy przykład Bolesława R ogatki. K siążę ten, w pewnym okresie swej kariery, w efekcie walk z braćm i pozbaw iony ludzi i środków , błąkał się p o d obno po Śląsku bez żadnego sługi - niezm iennie tow arzyszył m u jed n ak pewien grajek, „figellator” imieniem Surian, który przygryw ał m u n a jakim ś instrum encie strunow ym osładzając widocznie w ten sposób gorzką tułaczkę40.

Z resztą okres rozbicia dzielnicow ego wcale nie za h am o w ał rozw oju muzyki, wręcz przeciwnie, zwiększyła się przecież liczba dw orów uprawiających m ecenat artystyczny, nasiliły się k o n ta k ty z zag ran icą, skąd docierała znajom ość najnow szych osiągnięć m uzycznych. Z apew ne o b o k siedzib p a -nujących, także w otoczeniu dostojników świeckich i kościelnych m uzyka rozbrzm iew ała często i przy różnych okazjach. N a pew no działo się tak w przypadku ludzi K ościoła w ysoko stojących w jego hierarchii. Świadczy o tym o soba Ja n a Łodzi, biskupa poznańskiego41, czy też przyw oływ ana chętnie przez niektórych badaczy sylwetka M ikołaja, biskupa krakow skiego, k tó ry p o d o b n o nie p o trafił obejść się bez m uzyki42.

38 Ibidem, s. 524-525. 39 Ibidem, s. 1.

40 Crónica principium Poloniae, wyd. Z. Węclewski, [w:] M PH, ser. II, t. 3, Warszawa 1961, s. 491.

41 Joannis Dlugosii..., t. 1, [w:] O.o., t. 10, s. 499; M . Z w i e r c a n , Jan Łodzią, [w:] Polski

słownik biograficzny, t. 10, Wroclaw 1962-1964.

42 A. P o l i ń s k i , Dzieje m uzyki polskiej w zarysie, Warszawa 1907, s. 36; tej wiadomości nie powinno się chyba jednak traktow ać jako w pełni wiarygodnej, gdyż brak jest dostatecznego jej potwierdzenia.

(14)

N a k ró la zjednoczonej Polski koro n o w ał się W ładysław Ł okietek. N a jego dw orze, zapraw ionym d o tru d ó w w ojennych, p a n o w a ła po w ażn a, surow a k u ltu ra rycerska i płochym rozryw kom w rodzaju m uzyki nie pośw ięcano zbyt wiele miejsca. A poza tym kończący się właśnie wiek X III był czasem K ingi, Salom ei, Jadw igi, B olesław a W stydliw ego, H e n ry k a Pobożnego, czasem kanonizacji świętego Stanisława, epoką świętych i ascetów. C oś z tej atm osfery przetrw ało także i na dw orze księcia, a następnie k róla W ładysław a Ł okietka i jego żony Jadw igi. Niem niej je d n a k i w stałym otoczeniu tego k ró la-w o d za znajdow ali się m uzycy - ja k Jan , o p at z W itow a, p raw d o p o d o b n ie tw órca pieśni o męce Pańskiej (m oże w form ie sekwencji), śpiewanej w kościołach w poście43.

Nic też dziwnego, że n a tym tle nieco raził w spółczesnych styl życia pierwszej żony K azim ierza W ielkiego, m łodej, wesołej A ld o n y -A n n y , k tó ra w edług D ługosza była

niewiastą uczciwą, ałe tańcom, zabawom i uciechom światowym nazbyt oddana. D o tych bowiem próżności w dom u rodziców pogańskich nazwyczajona, nie opuściła ich bynajmniej po przyjęciu wiary chrześcijańskiej [...]. G dy konno albo w powozie jechała, poprzedzały ją „tym pana, sambucae, fiolae”, rozmaitego rodzaju granie i śpiewanie44.

N a to m iast nie w iadom o nic o m uzyce podczas zjazdów m onarchów w K rakow ie w 1364 r., choć tru d n o sobie w yobrazić, aby bez niej obejść się wówczas m ogło i to zarów no wtedy, gdy przyglądano się sztukom rybałtów , przysłuchiw ano się pieśniom nieco bardziej w yrafinow anym , jak też np. podczas spożyw ania posiłków. W iadom ość o tym zjeździe została u trw a lo n a także w utw orze G uillaum e’a de M ach au t, jednego z najw ybit-niejszych kom pozytorów francuskich owej doby, któ ry być m oże osobiście odw iedził w tym czasie K raków .

K o lejn a m ieszk an k a W aw elu, rezydująca tu p o śm ierci K azim ierza W ielkiego, Elżbieta W ęgierska, pom im o sędziwego wieku lubiła przebyw ać w śród m uzyki i tancerzy, a według D ługosza nie rezygnow ała z w ypraw iania tań có w i śpiew ów naw et wów czas, „kiedy raczej p rz y stało sm ucić się i p ła k a ć ” , ja k wtedy, gdy ziemie nad Sanem spustoszył najazd Litw inów 45. N a tę cechę królow ej zw raca uwagę również Ja n z C zarn k o w a46.

Od ko ń ca wieku X IV zachow ało się trochę więcej w iadom ości o życiu m uzycznym dw oru królew skiego, a to dzięki rachunkom p odskarbińskim

43 Encyklopedyja powszechna S. Orgelbranda, t. 5, W arszawa 1873, s. 482. 44 Joannis Dlugosii..., t. 3, [w:] O.o., t. 12, Cracoviae 1876, s. 194. 45 Ibidem, t. 4, [w:] O.o., t. 13, s. 369.

46 Joannis de Czarnków Chronika Polonorum, [w:] M PH , ser. II, t. 2, W arszawa 1961, s. 675-676. „Eodem quaque tempore, dominico die, in crastino sancti Nicolai (1376 r.) praefeta dom ina regina cum sua familia in Cracoviensi castro residente et coreas ас tripudia et dia hum anitatis solatia coram se fieri jubente” .

(15)

z lat 1388-142047. W yłania się z nich o braz życia wręcz przepełnionego elem entam i m uzyki w najróżniejszych form ach.

K ró lo w a Jadw iga od m łodości lubiła zabaw y, tańce, reprezentacyjne uczty. Być m oże w jej orszaku z W ęgier przybył lutn ista i śpiew ak H andslik, w ierny o d tąd sługa, obecny zapew ne także w czasie sp o tk a ń Jadw igi i W ilhelm a w refek tarzu franciszkanów , kiedy to o d p ra w ia n o huczne zabaw y z tańcam i48. A przy pląsach nieodm iennie w ystępow ała m uzyka i śpiew zarów no chóralny, ja k i solowy. M uzykę usłyszeć m o żn a było także podczas zajęć królow ej i jej fraucym eru, kiedy to panny szyły, haftow ały, uprzyjem niając sobie czas słuchaniem pieśni lub śpiewem.

Jed n ak dopiero za czasów czwartej m ałżonki Jagiełły, Zofii H olszańskiej, zorganizow ano kapelę jak o zespół w okalno-instrum entalny, a m oże stw orzono naw et trzygłosow y zespół a capella, służący d o w ykonyw ania polifonicznych kom pozycji kościelnych w czasie nabożeństw dw orskich. Z tego też okresu pochodzi w zm ianka o M ikołaju „clavicym balistae dom ine regine P o lo n ie”49, którego czasem utożsam ia się z M ikołajem R adom skim , kom pozytorem utw orów zachow anych w 52 Rękopisie Biblioteki Kórnickiej. N a podstaw ie dzieł tw orzących ów zbiór stwierdzić m ożna, iż K ra k ó w należał do p rzo dujących ośrodków kultury muzycznej owych czasów. F o rm y m uzyki u p ra -wianej n a dw orze Jagiełły odpow iadają w zupełności form om współczesnej m uzyki włoskiej, w kraczającej w epoce trecenta w polifonię. Świadczą o tym dzieła w ybitnych kom pozytorów połow y XV w., pochodzenia w łoskiego lub francuskiego, takich ja k N icolaus Z acharias, Johannes C iconia z Leodium , G rossin de Parisiis, A ntonius de C ivitate bądź nieznany bliżej E gardus, składające się w dużej m ierze na ten zachow any rękopis. N ależy do niego także siedem utw orów owego M ikołaja z R adom ia, w większości kościelnych (trzy p ary części m szalnych i M agnificat, jeden bez tekstu (czyżby in-strum entalny, symfoniczny?) oraz tzw. H ystoriographi aciem z 1426 r. Tekst u tw o ru to panegiryczny poem at n a cześć królow ej Zofii z okazji urod zin królew icza K azim ierza, a form ę m uzyczną określić m o ż n a ja k o m o te t balladow y. W szystkie utw ory M ikołaja są trzygłosow e - stanow ią m onodię z instrum entalnym akom paniam entem tenoru i k o n tra te n o ru - i całkowicie o dpow iadają stylowi szkoły burgundzkiej G u illaum e’a D ufaya.

Również K raków królewski, majestatyczny, uroczysty, dorobił się w trzecim dziesięcioleciu wieku XV hym nu panegirycznego noszącego tytuł Cracovia

civitas o słowach au to rstw a Stanisław a C io łk a50. A nonim ow y k o m p o zy to r

n ad ał hym now i podniosły charakter, a jego m elodyka, w olna od naleciałości

47 Rachunki dworu króla Władysława Jagiełły i królowej Jadwigi z łat 1388-1420, wyd. F. Piekosiński, K raków 1896.

48 A. P o l i ń s k i , op. cit., s. 38-39; Rachunki dworu..., s. 106.

45 Cracovia artificum 1300-1500, wyd. J. Ptaśnik, K raków 1917, n r 227. 50 T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 680-685.

(16)

chorału, rozw ija się płynnie. Jest to rów nież utw ór trzygłosow y, o form ach typow ych dla m uzyki włoskiej i burgundzkiej. Ale także K ra k ó w studencki, uniwersytecki, szczycił się pieśnią, jakiej nie m iało żadne inne m iasto uniwersy-teckie - łacińską pieśnią żaków Breve regnum51, unikatem n a tle życia obyczajo-wego, związanym z powszechnym zwyczajem wybierania króla żaków , pełnym h u m o ru i życia, skom ponow anym w form ie m arsza, techniką conductus.

W K ra k o w ie pow szechnie w iedziano o m uzycznych zam iłow aniach W ładysław a Jagiełły, którem u już w drodze d o Polski tow arzyszyła gru p a ruskich m uzyków, uprzyjemniających m u chwile odpoczynku śpiewną recytacją dum . A jeżeli wierzyć D ługoszow i, to właśnie śpiew słow ika przyczynił się pośrednio do śmierci k ró la 52.

Podczas całego jego długiego panow ania dźwięk instrum entów i śpiew wciąż rozbrzm iew ały w otoczeniu królew skim , na co dzień i od święta. T o w arzy szy ł zw ykłym p o siłk o m i w ystaw nym u cz to m , u ro c zy sto ścio m publicznym , pryw atnym zabaw om , tańcom , częstym w izytom gości, których należało przecież odpow iednio podjąć (a niektórzy z nich, ja k księżna A leksandra, zjawiali się tu z własnym i grajkam i i śpiew akam i), koronacjom , chrztom itd. Dźwięki m uzyki słychać było podczas oficjalnych w ystąpień króla, na polow aniach i w trakcie rozlicznych podróży. W erble i fanfary podkreślały wówczas splendor m onarszy, ogłaszały przyjazd lub przejazd panującego. Przy tych wszystkich okazjach posługiw ano się instrum entam i, takim i jak: harfa, klaw ikord, psalterium , b an d u ra, cytra, trą b k a , p o m o rt, flet, szałam aja, surm a, organy, cymbały.

M u zy k a odgryw ała pew ną rolę tak że w czasie w ypraw w ojennych Jagiełły. P odo b n o w przeddzień G runw aldu, podczas narad y

zastrzeżono, żeby nikt w całym wojsku nie poważył się grać na trąbie prócz jednego trębacza królewskiego. N a pierwszy dźwięk jego trąby przed świtem lub kiedykolwiek indziej wojsko wstawało i zbroiło się, na drugi odgłos trąby siodłano konie, na trzeci - wojsko ruszało do drogi53.

A kiedy już

zaczęła rozbrzmiewać pobudka, całe wojsko królewskie zaśpiewało donośnym głosem ojczystą pieśń [patrium carmen] Bogurodzica, a potem [...] rzuciło się do walki54,

której wynik jest powszechnie znany.

B ogurodzica, pom nik naszej kultury, o p racow ana została w ielostronnie przez badaczy literatury i m uzyki55, dlatego pom inę tutaj te rozw ażania.

31 Ibidem, s. 731-732.

52 Joannis Dlugosii..., t. 4, [w:] O.o., t. 13, s. 526.

53 Ibidem, t. 3, [w:] O.o., t. 12, s. 24. 54 Ibidem, s. 53.

(17)

W arto jedynie zwrócić uwagę na fakt, że być m oże pieśń ta pow stała już n a przełom ie X II i X III w., napisan a przez profesjonalistę, znającego reguły m uzyki truwerów, ulegając z czasem uproszczeniu i stając się czymś w rodzaju hym nu56.

Pow staje jed n ak pytanie, czy rycerstw o zgrom adzone na polu bitwy zdolne było do w y k o n an ia m elodii o dosyć skom plikow anej budow ie figuralnej i m elizm atycznej. M oże raczej śpiewali ją zaw odow i m uzycy, śpiewacy wykształceni np. w klasztorze klarysek57, a D ługosz zastosow ał w swej kronice jedynie piękny opis.

Jednakże, kierując się jego inform acjam i, pieśń rycerską m o żn a byłoby odnieść właściwie do czasów Bolesława C hrobrego. P o d o b n o pieśniam i witali rycerze pow racającego do k raju K azim ierza O dnow iciela, natom iast liczne utw ory śpiewane zw iązane są z osobą B olesława K rzyw oustego. W edług G alla pieśnią zaczynającą się od słów „N aszym przodkom wystarczały ryby słone i cuchnące” uczczono pom yślnie zakończoną w ypraw ę na K o ło -brzeg z ro k u 1104 i porozum ienie Bolesława z P o m o rzan am i58. O płakiw ano śm ierć H en ry k a Sandom ierskiego. Pam ięci poległych w w ypraw ie do Prus za czasów Bolesława K ędzierzaw ego także pośw ięcono pieśń59. N ajpew niej jed n ak istniały dopiero te pieśni, o których w spom ina D ługosz, a więc - o bitwie pod Zaw ichostem w ro k u 120560 i o L udgardzie, zam ordow anej żonie Przem ysław a W ielkopolskiego61. Być m oże na dw orze W ładysław a Ł o k ietk a i K azim ierza W ielkiego śpiewano pieśni o buncie w ójta A lb erta63.

Niew ątpliw ie były to utw ory znane na dw orze królew skim i wśród rycerzy, ale także ogółowi społeczeństwa. D rogam i od m iasta d o wsi, od p o dgrodzia na dw ór, z zam ku na targ wędrowali igrcy, waganci, rybałci, żacy, śpiewający przy wtórze instrum entów (lub bez nich) pieśń m ieszczańską, rycerską, ludow ą, żakow ską, kunsztow ną kościelną lub - bard zo często - nieskrom ną. Zatrzym yw ali się w karczm ie, jednej z najw ażniejszych obok targu, kościoła i dw oru instytucji, k tó ra stanow iła połączenie gospody z dom em handlow ym i spełniała jednocześnie funkcję o śro d k a kulturalnego.

O pieśni ludowo-m ieszczańskiej do połow y XV w. zachow ało się niewiele w zm ianek63, a ju ż praw ie w ogóle nie przetrw ały jej zabytki, gdyż pisarzow i

56 Analiza budowy melodycznej - H. F e i с h t, Studia nad m uzyką polskiego średniowiecza, W arszawa 1975, s. 137-172.

57 Uważany przez jedną z hipotez za miejsce powstania „Bogurodzicy” - H. F e i c h t ,

op. cit., s. 83.

s* Galii Anonymi..., s. 97.

59 Chronica Poloniae Maioris..., s. 54.

60 Joannis Dlugosii..., t. 2, [w:] O.o., t. 11, Cracoviae 1873, s. 157. 61 Ibidem, s. 469-470.

62 T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 259-262.

63 M . in. „Dawnom zszedł cudze strony” z ок. poł. XV w.; „A ch, miłość, coś mi uczyniła” - poł. XV w. - T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 563-566.

(18)

kościelnem u nie w olno było zajm ow ać się pieśnią świecką ja k o rzeczą grzeszną. W iadom o jedynie np., że Bog fschechm ogączi to u lu b io n a pieśń studentów polskich w Pradze. W tym ośro d k u uniw ersyteckim kw itła także tw órczość satyryczna i sp o rą p o p u la rn o śc ią cieszył się u tw ó r bio rący w o b ronę Ja n a W iklifa.

Z apew ne coś z tej atm osfery przedostało się i do K ra k o w a , razem z przybyw ającym i tu scholaram i. Z kół żakow skich, być m oże z X IV w., wywodzi się sw aw olna pieśń O pani, co nie chciała dać owsa koniow i żaka zapisana w ro k u 1416, stanow iąca polsko-czeski zlepek64.

C ennym natom iast zabytkiem , z ro k u 1447, jest u tw ó r Jędrzeja G ałki z D obczyna, k tó ry zalecił śpiewać na m elodię popularnej łacińskiej kolędy

Im ber nunc coelitus słowa opow iadające się za W iklifem 65. T o dzieło nie

jest jednakże własnością polską.

B iorąc p o d uwagę jedynie w spom niane okruchy inform acji, w ypadałoby stwierdzić, iż k rąg twórczości ludowo-m ieszczańskiej był w średniow ieczu polskim niezw ykle skrom ny. K iedy je d n a k w eźm ie się p o d uw agę np. rów nież tak i utw ór, ja k Breve regnum, to należy jedynie żałow ać, że z tw órczości p raw dopodobnie bardzo bogatej pozostało ta k niewiele. Tym bardziej że przecież to chyba właśnie ta część m uzyki byłaby najlepszym odzw ierciedleniem nie tylko u p o d o b ań m uzycznych, ale i różnorodności form życia średniowiecznego społeczeństwa.

W m iastach specyficznym charakterem odróżniały się gospody cechowe, gdzie m ajstrow ie dyskutow ali przy piwie albo śpiewali m niej lub bardziej przyzw oite piosenki, spotykając się z okazji uroczystości cechowych bądź rodzinnych. K ażd y cech posiadał swój ołtarz lub kaplicę, gdzie grom adzono się n a nabożeństw ach, ślubach, chrztach, pogrzebach - a k ażd a z tych uroczystości m iała w łasną opraw ę m uzyczną.

Jeżeli m ow a o cechach, to w iadom o, że pojaw iły się one n a fali kolonizacji n a praw ie niem ieckim , w dobie rozkw itu m iast, ja k a rozpoczęła się w w ieku X III. U kształtow ało się wówczas i skrystalizow ało zupełnie nowe środow isko - mieszczańskie. Ale tak w dni powszednie, ja k i odśw iętne w m iastach także wciąż było słychać, ja k rozbrzm iew a m uzyka.

W spom niałam ju ż o licznych gospodach. C iekaw ym zjaw iskiem była rów nież łaźnia, bo - dobrze urządzona - m iała też charakter klubu tow arzys-kiego, gdzie po zabiegach higienicznych m ógł m ieszczanin zjeść, wypić, a naw et w ypraw ić ucztę z m uzyką dla przyjaciół. Stąd b rały się liczne zakazy rad m iejskich, aby nie daw ać pieniędzy ani grajkom , ani łaziebnym , którzy śpiew ają66. Z łaźni korzystali niem al wszyscy, a o tym , że kąpiel

M Ibidem, s. 567.

65 T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 534-545.

66 A. J e l i c z , Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie (tv. X III -X V ) , W arszawa 1965, s. 73.

(19)

czeka na chętnych oznajm iał pachołek dm ący w róg. W K rak o w ie istniał p o n a d to zwyczaj uderzania w dno blaszanej miednicy.

R ytm życia w mieście był zresztą w dużej m ierze regulow any przez dźwięki m uzyczne: biły dzw ony kościołów, strażnicy obw oływ ali zam ykanie szynków i otrąbiali gaszenie ognia, oznajm iali czas zw odzenia m ostów i zam ykania bram , a z wieży kościoła rozbrzm iew ał co godzinę hejnał. Ów „ h a jn a l” , czyli pieśń p o ra n n a został przeniesiony do Polski p ra w d o p o d o b n ie za czasów L udw ika W ęgierskiego, stając się za p an o w an ia W ładysław a Jagiełły nieodzow nym elem entem atm osfery stołecznego grodu. N ie tylko zresztą jego. T akże w P oznaniu (a m oże i w innych większych ośrodkach m iejskich) w ygryw ano ponad dom am i m elodię hejnału. Ciekawe, ja k ona brzm iała i czy była identyczna albo p o d o b n a do hejnału krakow skiego.

Oczywiste jest, że bez m uzyki, grajków , śpiew aków , igrców , kuglarzy nie m ogła się obejść żadna rodzinna uroczystość, a zwłaszcza wesele67. Mieszczanie bardzo lubili się baw ić - pląsano w gospodach, dom ach, a naw et w kościele i n a cm entarzu.

O kazje do wspólnych zabaw zdarzały się w średniow iecznym K rakow ie dosyć często, bo przecież m iasto to m iało swe w łasne tradycje, sięgające głęboko w przeszłość - św iętow ano nadejście wiosny, tzw. rękaw kę (czyli obrzęd ku czci zm arłych), a w wigilię św. Jan a , P io tra i P aw ła puszczano w ianki przy rozbrzm iew ających dźw iękach lutni i chóru, p ośród w yw odzą-cych się jeszcze z czasów pogańskich pląsów i śpiewów niew iast. Być m oże krakow scy rzeźnicy u rządzali w pierw szy dzień w ielkiego po stu zabaw y p o dobne norym berskim - w wesołym pochodzie prow adzili na rynek w ołu przy stro jo n eg o w zieleń, czem u tow arzyszyły tańce, śpiew i m uzyka.

W ra chunkach miejskich pojaw iają się od ko ń ca wieku X IV w ydatki na m uzyków m iejskich68, potrzebnych chociażby do tego, aby godnie pow itać m onarchę, zagranicznych gości albo tow arzyszyć zaw odom i uroczystym przem arszom bractw a kurkow ego. A głos trą b obwieszczał przecież także niebezpieczeństwo - dostrzeżony z wieży przez strażnika pożar czy zbliżającego się do m u ró w nieprzyjaciela. M uzycy miejscy obwoływali lud, aby za k o m u -nikow ać m u rozporządzenie rady czy króla, a od ro k u 1403 każdy nowy w ilkierz był ogłaszany przy biciu w dzw ony69.

67 Zapobiegając nadmiernej wystawności wilkierz m iasta K rakow a z roku 1378 ograniczył liczbę grajków do 4, co było obostrzeniem nakazu Kazimierza Wielkiego z 1336 r. pozwalającego na obecność 8 ioculatores. Kodeks dyplomatyczny miasta Krakowa, cz. 1, 1257-1506, wyd. F. Piekosiriski, K raków 1879, nr 21. Wilkierz w sprawie wesel mieszczańskich - Najstarszy

zbiór przywilejów i wilkierzy miasta Krakowa, wyd. S. Estreicher, K raków 1936, s. 28.

6* Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa od r. 1300 do 1400, wyd. F. Piekosiński i J. Szujski, K raków 1878.

(20)

M uzyka płynęła także nurtem nieform alnym . G łosam i ubogich scholarów rozbrzm iew ała n a ulicach, przed b ram am i dom ów i n a ry n k u , a gdy pojaw iali się tam w ędrow ni grajkow ie, szpilm ani, aktorzy i igrcy ze swoją sztuką i w idow iskam i70, szybko grom adzili się w okół nich m ieszczanie, aby coś nowego posłyszeć i nieco się zabawić.

M im o że K ra k ó w zdecydow anie dom inow ał z racji swego stołecznego ch a ra k te ru , to być m oże przepaść k u ltu ra ln a pom iędzy nim a innym i większymi m iastam i nie była aż tak głęboka. N a przykład w Płocku, stanow iącym przez szereg wieków siedzibę władcy, n a pew no także istniał ośrodek m uzyczny.

Z achow ane d okum enty K azim ierza71 i w iadom ości o życiu m uzycznym w P o zn an iu 72 rów nież zdają się świadczyć o stałej tam obecności dźwięków m uzyki. W obydw u m iastach w yraźnie zaznacza się obecność ludzi z nią związanych. M iasto płaci rachunki m uzykom grającym na różnych instrum en-tach, zatrudnia ich przy licznych okazjach, a więc ich umiejętności w ydają się rajcom niezbędne do praw idłow ego funkcjonow ania życia m iasta. Dźwięk piszczałek, trąb , bębnów , organów , dzw onów i wielu innych instrum entów służył tak celom utylitarnym, rozrywce, jak i uświetnianiu wielkich uroczystości.

T rzeba także zwrócić uwagę n a fakt, że m iasta niegdyś należące do Polski, które później znalazły się pod panow aniem krzyżackim , zostały tym sam ym włączone do zachodnioeuropejskiego systemu społeczno-kulturalnego. B ardzo szybko docierały do nich wszelkie nowości m uzyczne, skąd zapewne w ędrow ały dalej, przez T o ru ń n a południe - do K rólestw a Polskiego. P o d o b n ą rolę „przekaźników ” odgryw ały także m iasta śląskie, a zwłaszcza W rocław czy Opole. W tym procesie w ażną funkcję spełniał uniw ersalny charakter, jakim odznaczały się średniowieczne m iasta zarów no te w granicach K rólestw a Polskiego, jak i p o za nimi.

W k rajobraz m iast wrosły kościoły i klasztory - z ich w nętrz płynęła ku ulicom podniosła m uzyka liturgiczna, a jednocześnie bracia zakonów żebrzących, zwłaszcza franciszkanie, przyciągali uwagę wiernych organizo-waniem jasełek, żłobków , śpieorganizo-waniem kolęd. Z wież kościelnych regularnie odzyw ały się dzw ony. Ulicam i przeciągały ze śpiewem procesje i nie zawsze mieściły się one w ustalonym po rząd k u - na p ołudniu Polski dw ukrotnie pojawili się biczownicy, po raz pierwszy w roku 1261, po raz drugi w roku straszliwej „czarnej śmierci’ 1349. Sm agając się splecionym i rzem ieniam i „śpiew ali pieśni, każdy w swoim języku, niesforne i g ru b e” 73.

70 Jak to pokazuje polichromia w kościele Świętej Trójcy w Lublinie. 71 Księgi radzieckie kazimierskie 1369-1381 i 1385-1402, K raków 1932.

W. K a m i ń s k i , M uzyka do 1793 r., [w:] Dziesięć wieków Poznania, t. 2, Po- znań-W arszaw a 1956, s. 250-251; A kta radzieckie poznańskie, t. 1, 1434-1470, wyd. К K acz-marczyk, Poznań 1925, nr 19, 53, 345, 396.

(21)

N a życie średniowiecznego społeczeństwa składały się więc obok radosnych i pogodnych także m om enty p o nure i przygnębiające. T o zróżnicow anie i w ielobarw ność odbija się niczym w zwierciadle właśnie w m uzyce. Jedno jest pew ne - nie była to epo k a ciszy głębokich, skupionych rozm yślań. Z zachow anych śladów , fragm entarycznych w iadom ości w yłania się obraz życia wręcz przepełnionego m uzyką.

N akreślony przeze m nie „k ra jo b ra z ” m uzyki świeckiej nie jest pełny bez uwzględnienia ustaleń dotyczących ludzi zajm ujących się m uzyką, ale stanow i to obszerne zagadnienie, w ym agające odrębnego opracow ania.

M ieszkańcy ziem państw a polskiego nie potrafili obejść się bez m u -zyki, stanow iła o n a nieodłączny elem ent ich życia, tow arzyszyła im za-rów no w ważnych chwilach, ja k i przy codziennych zajęciach i to nie-zależnie od tego, czy dotyczyło to króla, rycerza, duchow nego, m iesz-czanina czy ludzi z m arginesu społeczeństwa. N a to m iast biorąc pod u w a-gę stan in stru m en tariu m m o żn a stw ierdzić, iż k u ltu ra m uzyczna ludzi polskiego średniow iecza uw zględniała zalecenia zachodnioeuropejskiej teo -rii estetyki dźw ięku, k tó ra w ym agała, aby był on: suavis (słodki), subtilis (d e lik a tn y ), spissa (gęsty), clara et acuta (jasny i w ysoki), perspicuus (przejrzysty), vincola (perlisty). O w a m u zy k a, tw o rz o n a sam od zieln ie, p rzystosow ująca osiągnięcia W schodu i Z ac h o d u d o m iejscow ych u p o -d o b a ń i naw yków św ia-dczyła o w yrobionym , w ręcz subtelnym guście odbiorców i dużym kunszcie w ykonawców. Jednocześnie jej poziom , zw ła-szcza w okresie późnego średniow iecza, nie odbiegał w sposób znaczący od poziom u tej dziedziny sztuki w innych, w ysoko rozw iniętych częściach E uropy.

Dźwięki instrum entów i śpiew rozbrzm iew ały n a ziem iach polskich już w czasach słowiańskich, różnicując się z czasem na ku ltu rę m uzyczną ludow ą, m ieszczańską, dw orską, w tapiając się w m uzykę kościelną i osiągając coraz bardziej kunsztow ne form y, przechodząc długą drogę od prym ityw nej m onodii ku polifonii doby renesansu, kiedy to P olsk a przekształciła się z europejskiego zaścianka w jed n o ze św iatow ych, przodujących centrów k u ltu ry muzycznej, a do K ra k o w a przybywali cudzoziem cy (jak H . Finek), aby tu kształcić i rozwijać swe zdolności. N ałożenie się n a siebie elem entów rodzim ej kultury i kanonów sztuki, estetyki chrześcijańskiej, za ch o d n io -europejskiej oraz wpływy czeskie, węgierskie, ruskie, skandynawskie, francuskie i włoskie74 dały zaś w ostatecznym rozrach u n k u n a ro d o w ą m uzykę polską o niezwykłych w alorach.

74 Co wynika z b adań nad pochodzeniem ludzi związanych z m uzyką, kręgam i ich zainteresowań oraz z ustaleń specjalistów zajmujących się problemami budowy instrumentów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

5) wzór zaświadczenia wydawanego po przeprowadzeniu postępowania nostryfikacyjnego - uwzględniając konieczność zapewnienia sprawnego przeprowadzania postępowań oraz

65 Zdjęcia z pokazu Alexander McQueen (sezon wiosna-lato 2003), op.. niny w abstrakcyjny, kwiatowy wzór 66. Według domu mody Versace współ- czesny mężczyzna to typ macho, który

ketchup, tomato paste, cured meats etc.) may contain trace levels of allergens: gluten, milk (including lactose), eggs, soy, nuts, celeriac and

Wpływ klasy stropu na dobór obudowy wyrobisk ścianowych 57.. Współpraca obudowy

cych się określić w trzech profilach po­.. litycznych : socjaldemokratyczny,

 Utylizacja, recykling – wykorzystanie odpadów i śmieci jako surowców wtórnych do przetworzenia na odpady.. Pod wpływem mikroorganizmów rozkład substancji (np. ścieków )

Dzieje się tak, gdyż najwyższym priorytetem dla człowieka nie jest bynajmniej działanie zgodne z rozsądkiem, w imię największego pożytku, lecz poczynania zgodne z własną,

Przeciw wyraźnej woli tych sfer rząd niemiecki, a tern mniej pruski, nie ośm ieliłby się nigdy z ta k ą zaw ziętością prześladow ać Polaków?. Żaden rząd