• Nie Znaleziono Wyników

Konfrontacja antynomicznych systemów wartości w konstrukcji postaci Chilona z powieści "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Konfrontacja antynomicznych systemów wartości w konstrukcji postaci Chilona z powieści "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S FO LIA LITTER A R IA PO LONICA 9, 2007

A g n ie s z k a K o w a lk ie w ic z

K O N F R O N T A C JA A N T Y N O M IC Z N Y C H S Y S T E M Ó W W A R T O ŚC I W K O N S T R U K C JI P O S T A C I C H IL O N A Z P O W IE Ś C I Q U O V A D IS

H EN R Y K A S IE N K IE W IC Z A

- Grecja stworzyła m ądrość i piękność, Rzym moc, a wy, co przynosicie?

- Przynosim miłość - rzekł Piotr

Quo vadis H e n ry k a Sienkiewicza to dzieło, k tó re pisarz tw orzył z wielką

pieczołow itością. T en znaw ca i wielbiciel antyku, będąc pod wpływem tw órczości m alarskiej H enryka Siem iradzkiego, powieści historycznej J. I. K raszew skiego pt. R zy m za N erona1 oraz u ro k u w ielokrotnie odw iedzanego W iecznego M iasta w ykreow ał w swej powieści bohaterów , którzy nieustannie zm uszani są konfro n to w ać własne systemy w artości z zasadam i m oralnym i otaczających ich osób. W ydarzenia powieści, um iejscow ione w czasach N e-ro n a , w yw ołują dyskusję nad sensem i celem w iary, n ad w artościam i nie-przem ijającym i i absolutnym i, takim i jak: m iłość, d o b ro , w ybaczenie czy sprawiedliw ość. W artości absolutne, podstaw ow e czy ostateczne to - jak tw ierdzi Jadw iga P uzynina - w artości sam e w sobie, k tó re nie m ogą być trak to w a n e ja k o środki d o zdobyw ania innych2. T a k ą zasadę będą też w yznaw ać bohaterow ie-chrześcijanie w Quo vadis. D latego aksjologiczne nacechow anie u tw oru ew okuje konieczność p o rów nania społeczności pogań-skiej do wciąż rozszerzającego się św iata pierw szych chrześcijan. Zderzenie dw óch skrajnych system ów w artości stało się źródłem konfliktu społecznego. R ozw ijające się chrześcijaństw o z jednoczesną silną k u ltu rą antyczną p o -dzieliło bohaterów powieści. Rzym za czasów N e ro n a był zbiorem roz-m aitych religii: w schodnich (np. roz-m itraizroz-m ), egipskich i daw nych grecko- rzym skich. R zym ianie czcili swych bogów, składając im ofiary, oczekując

1 W powieści J. I. Kraszewskiego jeden z głównych bohaterów, Julius Flavius, i jego przyjaciel, L udus, naw racają się na widok męczeństwa chrześcijan. M otyw ten wykorzystał H. Sienkiewicz, kreując postać Chilona Chilonidesa.

(2)

w zam ian łask i przychylności ze strony kapryśnych bóstw. D o tego b a r-barzyńskiego św iata N erona, pełnego przepychu, nieustających, bogatych uczt i nieograniczonej rozwiązłości w kraczają pierwsi chrześcijanie, niosąc ze so b ą wiarę, nadzieję na hum anizację życia i bezw arunkow ą miłość. O drzucając b o sk ą cześć dla władcy, budzili w m ieszkańcach R zym u niepokój i dośw iadczali b ra k u to le ra n q i.

W takich okolicznościach spotykają się bohaterow ie Quo vadis. K a żd a z tych postaci jest w yrazistą osobowością: M arek W inicjusz to m łody, przystojny i pełen energii żołnierz rzym ski, Ligia - m ło d a i piękna chrześ-cijanka, P etroniusz - inteligentny arbiter elegantiarum, a C hilon Chilonides - p odstępny i błyskotliw y G rek. Losy tych osób splatają się dzięki religii chrześcijańskiej. W inicjusz-poganin pragnie zdobyć m iłość uciekającej przed nim Ligii, w której odnalezieniu m a d opom óc C hilon C hilonides. Różnice św iatopoglądow e, um iłow anie innych w artości, doprow adziło d o konfliktu pom iędzy głównym i bohateram i. Ligia, chcąc gorliwie i uczciwie wyznawać w iarę w C hrystusa, nie m oże zgodzić się na związek z zachłystującym się rzym skim życiem M arkiem . D latego W inicjusz pod wpływem ukochanej zaczął interesow ać się religią chrześcijańską. W innej sytuacji znalazł się C hilon, któ ry z chęci zysku zdecydował się odnaleźć Ligię, a co za tym idzie, m usiał zdobyć zaufanie spotykających się w ukryciu chrześcijan. W tym m iejscu rozpoczęła się w ędrów ka C hilonidesa k u ostatecznej przem ianie duchow ej.

Pierwszy ra z G rek pojaw ia się n a k arta ch powieści w atrium dom u P etroniusza dzięki Eunice, k tó ra znała go ja k o m ędrca, lekarza i wróżbitę, um iejącego „czytać w losach ludzkich i przepow iadać przyszłość” (X III, 78)3. W trakcie pierwszej rozm ow y spraw iał wrażenie błyskotliw ego, bystrego i dobrze poinform ow anego o zniknięciu Ligii, choć wygląd i aparycja C hilona pozostaw iały wiele do życzenia:

W tej dziwnej figurze było coś plugawego i śmiesznego. Nie był stary: w jego niechlujnej brodzie i kręconej czuprynie ledwie gdzieniegdzie przeświecał włos siwy. Brzuch miał zapadły, plecy zgarbione tak, że n a pierwszy rzut oka wydawał się być garbatym , nad owym garbem zaś wznosiła się głowa wielka, o twarzy małpiej i zarazem lisiej, i przenikliwym spojrzeniu p a i l , 79).

D alszy ciąg rozm ow y bohaterów wskazywał na to , że jedynym systemem w artości, jakim kierow ał się C hilon, była wysokość w ynagrodzenia otrzy-m yw anego za pracę. C hilonides to typow y k onforotrzy-m ista, któ ry dla własnych korzyści był zdolny do zdrady, zmiany przekonań, hipokryzji i fałszu. Sienkiewicz, kreując bo h atera tak przebiegłego, nie pozbaw ia go inteligencji

3 Wszystkie cytaty pochodzą z wydania: H. S i e n k i e w i c z , Quo vadis, K raków 2002. Cyfry w nawiasach oznaczają rozdział i stronicę powieści.

(3)

i sprytu. C hcąc pogłębić realizm postaci i udow odnić erudycję C hilona, posługuje się w budow aniu jego opinii entym em atam i, czyli wypowiedziam i m ającym i postać w nioskow ania dedukcyjnego, w k tórych niektóre przesłanki zostały pom inięte ze względu n a ich oczywistość. B ohater sam o sobie mówi:

Jestem cynikiem, panie, bo mam dziurawy płaszcz; jestem stoikiem, bo biedę znoszę cierpliwie, a jestem perypatetykiem, bo nie posiadając lektyki, chodzę piechotą od winiarza d o winiarza i p o drodze nauczam tych, którzy obiecują za dzban zapłacić (XIII, 80).

K orzy stając z term inologii krytyki pozytywistycznej, m o żn a powiedzieć, że C hilon to „c h ara k te r czarny” 4. W X IX w. bard zo często zaczynają pojaw iać się rozbudow ane analizy postaci literackich w dw óch aspektach: ja k o rekonstrukcje podstaw y psychofizycznej i socjologicznej danego bohatera o raz ja k o opisy artystycznej m etody kreow ania osobow ości. C hilon należy to tej galerii postaci Sienkiewiczowskich, które skonstruow ane są w sposób niezwykle szczegółowy i zindyw idualizow any. W pozytyw izm ie spopularyzo-w ała się róspopularyzo-w nież - pod spopularyzo-wpłyspopularyzo-wem óspopularyzo-wczesnych sukcesóspopularyzo-w nau k przyrodniczych i w zrostu ich a u to ry te tu - fizjonom ika5, k tó rą Sienkiewicz bardzo często w ykorzystyw ał do charakteryzow ania swoich bohaterów . Przykłady opisu patognom icznego i fizjonom icznego, k tó re m iały służyć odzw ierciedleniu aktualnych stanów psychicznych postaci6, łatw o odnaleźć w kreacji C hilona. K ażdy kolejny rozdział powieści będzie w skazywał n a drobiazgow ość pisarza w ukazyw aniu praw dy psychologicznej b o hatera, któ ry sw oją przem yślnością i inteligencją p o trafił jed n ak zdobyć uznanie P etroniusza i W inicjusza, potrzebujących osoby gotowej na wszelkie poświęcenia i usługi. M arek nawet był zadow olony, „że człowiek ten podobnie ja k pies gończy, raz puszczony n a tro p nie ustanie, póki nie odnajdzie kryjów ki” (X III, 81). T a k też się stało. Pierw szą w skazów ką do odnalezienia Ligii, ja k ą C hilon otrzym ał od W inicjusza, był znak ryby. W krótce wiedział już, że jest to sym bol chrześ-cijan. Użycie znak u ryby we wczesnym chrześcijaństw ie w iązało się z sam ą nazw ą. Ichthys - greckie słowo oznaczające rybę - to akrostych inicjałów Iesous C hristos T h eo u H yios Soter, czyli Jezus C hrystus, Syn Boży, Z b a-wiciel7. W iadom ość ta stała się przyczyną pierwszej konfrontacji faktów z pogłoskam i - d o tąd uw ażano chrześcijan za nieprzyjaciół ro d u ludzkiego, osoby zatruw ające w odę w fo ntannach i studniach, czcicieli oślej głowy i rozpustników . C h arakterystyka ta zupełnie nie w spółgrała z postępow aniem Ligii, P om ponii G recyny czy A ulusa Plaucjusza. D latego też P etroniusz po

4 A. B a r t o s z e w i c z , Charakter, [hasło w:] Słownik literatury polskiej X IX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Warszawa 1994, s. 133.

5 J. B a c h ó r z , Fizjonomika, [hasło w:] Słownik literatury polskiej X IX wieku, s. 296. e J. S p e i n a , Psychologia a literatura, [hasło w:] Słownik literatury polskiej X IX wieku, s. 810.

(4)

raz pierw szy uśw iadam ia sobie wagę problem u: „Jeśli ry b a jest godłem chrześcijan [...] i jeśli one są chrześcijankam i [Ligia i P o m p o n ia - A.K.], to , n a Prozerpinę! W idocznie chrześcijanie nie są tym , za co ich m am y” (X IV , 88).

Przy okazji rozm ow y o chrześcijanach C hilon przypom ina sobie dobrego i cnotliw ego lekarza G lau k a, którego kiedyś bardzo skrzywdził. N ielojalność w obec tego chrześcijanina, którem u handlarze niew olników uprow adzili żonę i córkę, nie wywołuje w C hilonie żadnych w yrzutów sum ienia, m oże jedynie lekkie uczucie w stydu i dyshonoru. Spotkanie z rozw ijającą się wciąż religią jeszcze nie w yw arło n a bohaterze powieści żadnego w rażenia. N a razie relacjonuje Petroniuszow i, że n a potrzeby zleconego m u zad an ia zostanie chrześcijaninem :

Za kilka dni będę najgorliwszym z gorliwych, aby mnie przypuścili do wszystkich swych tajemnic, a gdy mnie przypuszczą do wszystkich swych tajemnic, będę wiedział, gdzie ukrywa się dziewica. Wówczas może moje chrześcijaństwo lepiej mi się opłaci od mojej filozofii. [...] Wierzę w to, w co mi wierzyć potrzeba, i to jest m oja filozofia (XIV, 88).

Pow oli C hilon spotyka coraz większą liczbę wyznawców C hrystusa, a w zw iązku z tym rów nież poznaje obrzędy chrześcijan. Wie, że spotykają się za b ram am i m iasta, aby m odlić się, śpiewać i um acniać swoją wiarę, zaczyna poznaw ać zasady religii, ale m im o to nadal nie rozum ie istoty tej w iary, gdyż sugeruje U rsusow i zam ordow anie niew innego G lau k a , dając 0 nim p o ra z kolejny fałszywe świadectwo. Stw ierdza przy okazji, że m ożna w ykorzystać d o b ro ć i łatw ow ierność chrześcijan, bo jeżeli n a u k a C hrystusa zakazuje mścić się, „ergo, zastanów się, C hilonie, cóż ci m oże grozić? G laukusow i nie w olno się n ad to b ą pom ścić...” (X IX , 111). C hilon coraz częściej k o n fro n tu je swoją m oralność z now o poznanym i zasadam i religij-nymi. Jed n a k jeszcze n a tym etapie rozw ażań interesuje go raczej własne bezpieczeństw o, a nie chęć popraw y i ulepszenia swego życia. Niemniej je d n a k zauw aża tru d n o ść tej religii, wie, że nie potrafiłby spełnić jej

wy-m ogów , gdyż kosztow ałoby go to zbyt wiele wyrzeczeń. Z akorzenione w jego natu rze pogaństw o z jednej strony i dusza filozofa z drugiej zm uszają go m im o w szystko do głębszej analizy zasad chrześcijaństw a i nie pozw alają przejść obojętnie w obec nakazów miłości, przebaczenia i uczciwości. Chilon mówi: „Jeśli kiedy dojdę d o m ajątk u i będę m iał taki dom ja k ten i tylu niew olników , to m oże zostanę chrześcijaninem na ta k długo, ja k m i to będzie n a rękę. Bo bogaty m oże sobie n a w szystko pozw olić, naw et na cn o tę...” (X IX , 111). W wierze tej nie m a dla C hilona świętości, traktuje chrześcijaństw o raczej ja k filozofię życia, a nie religię zbaw ienia. Nie poznał jeszcze celu i przyczyn, dla których ludzie gotow i są w yrzekać się bogactw 1 zaszczytów , a naw et ginąć w obro n ie swych przekonań. W jego duszy kiełkuje ju ż ziarno zdziwienia i podziw u dla wyznawców nauki C hrystusa,

(5)

ale na razie jest ono zagłuszane nabytym i naw ykam i i zasadam i ateisty-cznymi. N ie rozum ie, że d la w artości duchow ych ch arakterystyczna jest „oczyw istość pow inności i ofiarow anie dla nich w artości życia” 8. Jed n ak to był d o p iero początek wspólnej drogi C hilona z w ierzącymi. D ram atyczny m o m en t w jego życiu m iał nadejść w krótce, gdy G re k znalazł się w raz z nieprzytom nym W inicjuszem w dom u, gdzie u kryw ała się Ligia i inni chrześcijanie. G laukus, opatrujący rany M ark a, rozp o zn ał zdrajcę i krzyw -dziciela swej rodziny. Przerażenie C hilona i strach przed śm iercią i cier-pieniem spow odow ał, że nie m ógł opanow ać drżenia i łez. N ie wierzył, że będzie m ógł opuścić ten dom bez uszczerbku n a zdrow iu, tym bardziej, że naw et W inicjusz nie wstawił się za nim , lecz za p ro p o n o w ał zakopanie w ogrodzie zw łok C hilonidesa. W strząśnięty całą sytuacją G lau k u s pod wpływem słów P io tra A postoła przebacza Chilonow i: „N iech ci tak Bóg odpuści krzyw dy m oje, ja k o ja ci je w imię C h ry stu sa o d puszczam ” (X X IV , 141). N a u k a A postoła zm ieniła pierw szych chrześcijan. Z achow anie G lau k a to w zór doskonałego przebaczenia, k tó re stało się znakiem wierności C hrystusow i. Życie ucznia Jezusa polega n a naśladow aniu G o, o czym św iadczą biblijne słowa Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za M n ą, niech się zaprze sam ego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech M nie naśladuje” (M t 16, 24). Jezus wzywa d o naśladow ania swojej m iłości, k tó ra na ziemi przyjm uje zazwyczaj form ę wysiłku, poświęcenia się, rezygnacji i ofiary. K siądz M ichał K aszow ski twierdzi, że doskonałość w przebaczeniu m ożna osiągnąć jedynie w tedy, gdy człowiek w spółdziała z D uchem Świętym9. P odkreśla, iż „bez m ocy pochodzącej od tegoż D u c h a n ik t nie znajdzie w sobie tyle n atu raln y ch sił, by według C hrystusow ego pouczenia ukształ-tow ać swoje życie. K iedy więc tru d n o nam przebaczać, w arto przypom nieć sobie o m odlitw ie do D u ch a Świętego - D u ch a Przebaczenia” .

D latego też C hilon, który wciąż nie rozum ie religii G lau k a, poruszony przebiegiem w ydarzeń nie m ógł odzyskać rów now agi psychicznej i wewnęt-rznego spokoju. „U p ad ł n a ziemię i w sparty n a niej rękom a, kręcił głową ja k zwierz schw ytany w sidła, rozglądając się n ao k ó ł i czekając, skąd śmierć przyjdzie” (X X IV , 141). Z darzenie to po raz kolejny spow odow ało w Chi- lonie o raz W inicjuszu oszołom ienie i niezrozum ienie. W kodeksie etycznym R zym ian nie było m iejsca na wspaniałom yślność, dobroduszność i łaskawość. Z em sta za krzywdy osobiste w ydaw ała się oczywista, u zasadniona i u sp rawiedliwiona. Z aniechanie jej było wbrew ich duszom i w ew nętrznym p o b u d -kom . W praw dzie zarów no C hilon, ja k i W inicjusz słyszeli w O strianum nau k ę A postoła, m ów iącą o m iłow aniu nieprzyjaciół, ale uważali tę teorię za niem ożliw ą do stosow ania w życiu codziennym . W W inicjuszu naw et

8 J. P u z y n i n a , dz. cyt., s. 34.

(6)

obudziła się litość i p o g ard a w obec chrześcijan, gdyż w yrzekanie się wszys-tkiego, co jest dobrem i rozkoszą na korzyść innych było, według niego, ozn ak ą słabości i uległości. D latego też nie wciela w życie Bożych przykazań, lecz przy najbliższym spotkaniu z Chilonem za jego inform acje i niestosow ne rady wym ierza m u 300 rózg, ale ju ż 100 uderzeń d o p ro w a d za G rek a do utraty przytom ności i rozbudza w nim pragnienie zemsty. N astępne spotkanie tychże b ohaterów będzie m iało miejsce n a drodze, W inicjusz dojrzy C hilona, siedzącego w lektyce niczym „szlachetny au g u stian in ” , będącego teraz pod opieką Tygellina i sam ego cezara. N ie na długo je d n a k C hilonides stał się d u m n ą i w ażną osobistością. Będąc blisko władcy R zym u, m usiał uczest-niczyć w igrzyskach i obserw ow ać m ęczeńską śm ierć chrześcijan. Jego grecka n a tu ra z zaszczepioną ideą piękna i wewnętrzne tchórzostw o nie pozwoliły m u spokojnie patrzeć n a rzeź niewinnych ludzi, czuł odrazę, obrzydzenie i niesm ak. Ale kiedy inni widzowie ze świty cezara zauw ażyli jego przera-żenie, to m im o kom entarzy, że zam iast serca m a kaw ał sera, próbow ał stawić czoło swemu lękowi i postanow ił pozostać na try b u n ac h , aby oglądać dalsze widow isko. Jed n ak gdy rozdrażnione, dzikie psy zaczęły dopadać śpiewających pobożnie chrześcijan, C hilon nie w ytrzym ał napięcia i stracił przytom ność. Był to przełom ow y m om ent w jego życiu. O krucieństw o i bezwzględność rozkazów N ero n a odurzyło go, dlatego gdy następnym razem był świadkiem m ęczeństw a ludzi i jednocześnie odwagi K ryspusa, k tó ry wisząc n a krzyżu przeklął cezara i nazw ał go m ordercą, zachowywał się ja k obłąkany i nieprzytom ny. W artości niezmienne, tak ie ja k : praw da, m oralność i sacrum - ja k twierdzi Jadw iga P uzynina - „z konieczności w yprow adzają człow ieka poza opłotki jego pryw atnych odczuć i przeżyć” 10. D latego C hilon zaczął zastanaw iać się nad niewinnie przelaną krw ią wy-znaw ców C hrystusa, nie rozum iejąc jednocześnie postępow ania Rzym ian. N ie m ógł ju ż spać spokojnie, w nocy prześladow ały go złe sny i wyrzuty sum ienia, gdyż swoim postępow aniem wyraził niew ypow iedzianą zgodę na śmierć niew innych, których nazywał w obecności N e ro n a podpalaczam i, zatruw aczam i fo n tan n i m ordercam i dzieci. Jego sum ienie nie pozw alało już godzić się n a takie postępow anie, zwłaszcza w obliczu w ielokrotnego prze-baczenia, z którym spotkał się ze strony chrześcijan. G rek m ówi: „N o c jest przede m ną. [...] N oc o k ro p n a i nieprzejrzana, w której się coś rusza i coś idzie d o m nie. Ale ja nie wiem co i boję się” (LIX , 322). T en strach i nagła niezrozum iała solidarność z m ęczennikam i uśw iadom iły m u, że ci ludzie napraw dę w chwili śmierci są blisko C hrystusa i oczekują zbaw ienia. Nigdy nie w idział osób um ierających w tak okrutny sposób, a m im o wszystko zachow ujących godność i odwagę. G dyby ta w iara nie była żyw a i praw -dziwa, nie poświęcaliby dla niej życia. G dy to zrozum iał, „począł się trząść

(7)

tak, że siedzący bliżej goście wybuchli głośnym śm iechem ” (LIX , 323). Jed n ak p u n k t kulm inacyjny, wpływający na zm ianę jego kodeksu m oralnego i całego życia, nastąpił dopiero w ogrodach, gdzie chrześcijanie um ierali ja k o „sarm enticii i sem axii” , czyli żywe pochodnie. C hilona na ten widok

ogarnęła bezbrzeżna rozpacz. Jego przerażenie osiągnęło apogeum , gdy na jednym z płonących słupów zobaczył żyjącego jeszcze G lauka:

W twarzy Chilona było coś strasznego: wykrzywiła ją taka trwoga i taki ból, jak gdyby owe języki ognia paliły jego własne ciało. Nagle zachwiał się i wyciągnąwszy w górę ramiona, zawołał okropnym , rozdzierającym głosem:

- G lauku! W imię Chrystusa! Przebacz! [...]

A głowa męczennika poruszyła się lekko, po czym usłyszano z wierzchołka masztu podobny d o jęku głos:

- Przebaczam!... (LXII, 332)

T a dram aty czn a dla C hilona chwila zm ieniła całe jego dotychczasow e życie i postępow anie. Służalczość, obłuda, tchórzostw o, chciw ość i k o n fo r-mizm ustąpiły m iejsca praw dzie. W arto przypom nieć w tym m iejscu słowa Jadw igi Puzyniny, k tó ra konstatuje: „K ażdy człowiek m usi sobie zbudow ać w łasną, zinternalizow aną, a zarazem św iadom ie przyjętą hierarchię wartości. A m oże raczej m usi wciąż ją budow ać, w m iarę swoich dośw iadczeń i prze-m yśleń. W artości są d la człow ieka wyzwanieprze-m rów nież w sensie ustalania ich preferencji - i teoretycznej, i praktycznej - w różnych sytuacjach ży-ciowych. Szczególnie ważne w ydają się [...] dw a m om enty w yboru: wartości transcendentne - czy ich odrzucenie” 11. C hilon znalazł się w takim m om encie życia, opow iadając się ostatecznie po stronie w artości najwyższych. Zdobył się n a odw agę, aby przy wszystkich zgrom adzonych oskarżyć cezara o wszel-kie popełnione zbrodnie. Zdecydował się n a czyn desperacki, krzycząc: „Ludu rzymski! N a m o ją śm ierć przysięgam , że oto giną niewinni, a podpalaczem jest - ten!... I w skazał palcem n a N e ro n a” (L X II, 333).

Zam ieszanie, jak ie uczyniło się po tym w ydarzeniu, pom ogło C hilonow i zniknąć w tłumie. B łąkał się po ogrodach, nie m o g ąc znaleźć dla siebie m iejsca, czuł się ja k niedołężny i chory starzec, k tó ry nieustannie m a w pam ięci o b ra z G lauka. K olejne przebaczenie tego człow ieka wywołało w jego duszy sw oiste katharsis', wewnętrzny w strząs oczyścił sum ienie C hi-lona, k tó ry od tej chwili zaczął widzieć świat innym i oczam i. Z rozum iał swój dotychczasow y cynizm, sarkazm i tragedię, d o jakiej doprow adziła jego obojętność i nieczułość n a życie innych ludzi. Być m oże, gdyby spraw a ucichła i pow oli odeszła w zapom nienie, C hilon rów nież pow róciłby do swego poprzedniego życia, lecz w tych trudnych chw ilach stanął n a jego drodze Paw eł z T arsu. A postoł, którego m isją stało się naw racanie ludzi,

(8)

p odtrzym ał C hilona n a duchu, w ysłuchał jego w yznania i nauczał, że Bóg m iłosierdzia wybaczy m u jego czyny. Spotkanie z nim dopełniło w bohaterze proces naw rócenia. T eologia m iłości i przebaczenia, z k tó rą nieustannie spotykał się C hilon, obserw ując chrześcijan, w płynęła n a refleksję bohatera, dotyczącą sensu życia. O dpłacając dobrem za zło m o żn a skłonić drugiego człow ieka do zastanow ienia się nad sobą i d o naw rócenia. D latego też św. Paweł uczy: „Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - n ak a rm go. Jeżeli pragnie - n apój go! T a k bowiem czyniąc, węgle żarzące zgrom adzisz n a jego głowę” (R z 12, 19-20). T e „węgle żarzące” , ja k w yjaśnia ksiądz K aszow ski, to „pew ien tw órczy niepokój, zastanow ienie się nad sobą czy naw et zaw sty-dzenie się z pow odu nieoczekiw anego d o b ra , którym o d p łaco n o człowiekowi za jego złość, dokuczanie, nienaw iść i krzyw dy” 12. C hilonides jed n ak nie m iał dla siebie tyle wyrozum iałości; podobnie ja k kiedyś Jud asz, ta k i on czuł się zdrajcą, kłam cą i oszustem . M im o to nie p o p ad ł w ostateczną rozpacz, ratunkiem dla niego stał się chrzest, k tó ry oczyścił go z wszelkiej złości, dając w ew nętrzny spokój. Chilon-grzesznik do stąp ił łaski naw rócenia:

- Chilonie! O to cię chrzczę w imię Ojca, i Syna, i Ducha! Amen!

Chilon podniósł głowę, rozłożył ręce i pozostał tak bez ruchu. [...] Wreszcie ocknął się, wstał i zwróciwszy się do A postoła, zapytał:

- Co mam czynić przed śmiercią, panie? [...] - Ufaj i daj świadectwo prawdzie! (LXIII, 335)

D zięki obrzędow i chrztu, który w teologii jest rozum iany ja k o przejście ze stan u grzechu d o stan u sprawiedliwości i świętości, C hilon stał się jednym z chrześcijan. W sakram encie chrztu zostały zgładzone wszystkie jego winy, a zw łaszcza grzech pierw orodny, co oznacza „wszczepienie w C hry stu sa” 13 i uświęcenie człow ieka. P o n ad to rozm ow a C hilona z A postołem , niczym sakram ent spowiedzi, przyniosła rozgrzeszonem u spokój i radość. N aw ró -conem u, według Ojców K ościoła, pow inien towarzyszyć sm utek duszy (animi

cruciatus) i skrucha serca (compunctio cordis)1*. Elem enty te tow arzyszą

przem ianie G reka. Jed n ak nieodłączną częścią sakram entu pojed n an ia jest jeszcze p o k u ta, k tó ra pow inna odpow iadać ciężarowi i natu rze popełnionych grzechów. W tej kwestii C hilonides również w ypełnia swoją powinność. M etam o rfo za duchow a C hilona i jego aksjologiczne dojrzew anie spow odo-w ało, że od tego m o m entu G rek stał się m ęczennikiem i o b ro ń cą noodo-w o przyjętej wiary. T o rtu ro w an y przez Tygellina nie chciał odw ołać swoich oskarżeń w obec cezara. W obliczu śmierci w ykazał się ogrom nym hartem du ch a i wyznał wiarę („I ja wierzę w C hrystusa” ; L X II, 336). K onsekw encją

13 Tamże.

13 Słownik teologiczny, red. ks. A. Zuberbier, Katowice 1998, s. 87. 14 Katechizm Kościoła Katolickiego, Poznań 1994, s. 343.

(9)

powyższego w yznania było skazanie naw róconego grzesznika na śmierć krzyżow ą. Po uprzednim w yrw aniu języka i łam aniu kości, C hilon został przybity d o niskiego krzyża, aby niedźwiedź m ógł dosięgnąć jego ciała:

Chilon wydawał się daleko starszym, niemal zgrzybiałym. Ale natom iast niegdyś oczy jego rzucały wiecznie pełne niepokoju i złości spojrzenia, czujne oblicze jego odbijało dawniej wieczną trwogę i niepewność, teraz zaś twarz miał bolesną, ale tak słodką i pogodną, jak miewają ludzie śpiący i um arli (LXIII, 338).

M o m en t śm ierci C hilona Sienkiewicz konstruuje w sposób niezwykle ekspresyw ny, w zruszający i patetyczny. C hilon um iera szczęśliwy, gdyż jest złączony z C hrystusem , naw rócony grzesznik ju ż nie boi się śmierci, bo wierzy w głębi serca, że czeka n a niego wieczność i n ag ro d a za odwagę. T łum oglądający jego śm ierć milczał. N aw et niedźw iedź, któ ry m iał ro z szarpać jego ciało, leniwie położył się koło krzyża, ja k b y dając do zro -zum ienia, k to jest bardziej ludzki: cezar czy zwierzę. D ehum anizację bez-względnego system u rządzenia N e ro n a uśw iadom ili sobie wszyscy obser-w atorzy tych obser-w ydarzeń. Ł agodne zachoobser-w anie niedźobser-w iedzia, któ ry „począł m ruczeć, jak b y i w jego zwierzęcym sercu ozw ała się litość nad tym szcząt-kiem człow ieka” (L X III, 339), uzmysłowiło innym zdziczenie władzy N erona.

K o n fro n tacja antynom icznych system ów w artości stała się źródłem n a-w rócenia C hilona, który został doskonałym chrześcijaninem , człoa-wiekiem świętym. U p adający św iat kultury starożytnego R zym u powoli odszedł w zapom nienie, nie potrafił przezwyciężyć siły system u D o b ra i Spraw iedli-wości, K rólestw a M iłości. Zło, które jest odwiecznym wrogiem D obra, według chrześcijan jest dziełem szatana. O dw rócony od B oga człowiek jest skłócony z sam ym sobą i staje się wrogiem drugiego człow ieka, stąd bra- tobójstw o p o wygnaniu z ra ju 15. Z brodnie N e ro n a i jego niesprawiedliwe rządy m usiały w końcu upaść, a ludzkie serca ulec nauce C hrystusa i sile Boga, któ ry jest „sam ym , absolutnym D o b re m ” 16. B ohaterow ie sprawiedliwi nie zostają po k o n an i przez Zło, gdyż człowiek d o b ry „nigdy nie daje się wciągać wbrew sobie do służenia czem ukolw iek” 17. D latego pedagogika chrześcijańska realizację ideału chrześcijańskiego u p atru je w odtw arzaniu apriorycznych idei praw dy, d o b ra, piękna i świętości, k tó re m ają przyczyniać się d o wewnętrznej przem iany człow ieka i przyw racać h arm onię zakłóconą przez grzech18.

Jak słusznie dow odzi M arceli K osm an, „Sienkiewicz w spaniale odm alował świat d o b ra , zw iązany z pierwszymi chrześcijanam i, udzielając w nim m iejsca

15 J. A. I h n a t o w i c z , Zło [hasło w:] Słownik teologiczny, s. 684.

16 A. Z u b e r b i e r , H. J u r o s , Dobro, [hasło w:] Słownik teologiczny, s. 124. 17 A. D y l u s , Dobroć, [hasło w:] Słownik teologiczny, s. 125.

18 M . M a j e w s к i, Aksjologia w wychowaniu, [hasło w:) Encyklopedia katolicka, t. 1, red. F . Gryglewicz, R . Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, s. 75.

(10)

spośród reprezentantów tego drugiego, zepsutego, właściwie tylko P etro- niuszowi. Innych powoli wyłuskiwał z owej pogańskiej społeczności, naw et stw arzając okazję d o odkupienia grzechów G rekow i C hilonow i Chilonide- sowi” 19. Zwycięstw o chrześcijaństw a stało się bezsporne i niepodw ażalne, ja k pisał w zakończeniu swej powieści Sienkiewicz: „I tak m inął N ero, jak m ija wicher, burza, pożar, w ojna lub m ór, a bazylika P io tra panuje d otąd z wyżyn w atykańskich m iastu i św iatu” (Epilog, 377).

O. B. N oetzel trafnie podkreśla, że m otyw niezwykłej siły aksjologii chrześcijańskiej „górującej potęgą duchow ą nad pogańskim Rzym em w całej pełni znalazł rozwinięcie i artystyczną realizację” 20 w Quo vadil.

K siądz Jó z e f K łos, w spom inając misję Sienkiewicza w narodzie polskim i p o d kreślając znaczenie jego twórczości, mówił:

Niech będzie błogosławiona pamięć Męża, który wobec orgii niewiary, ucieczki od Chrystusa i strupieszałości obyczajowej, przypominającej ginący Rzym, rzucił narodow i pytanie: Qvo vadis? D okąd idziesz? - i przypom niał ono drugie Jeruzalem, godne naszej miłości, wiarę i święty Kościół Chrystusowy21.

Agnieszka Kowalkiewicz

D IE KONFRONTATION DER ANTIN O M ISCH EN W ERTSY STEM E IN DER KONSTRUKTION DER ROM ANGESTALTEN CHILO N IM ROMAN

QUO V AD IS VON HENRYK SIEN KIEW ICZ

(Zusammenfassung)

Dieser Artikel zeigt das Vergleichsproblem der Heidengesellschaft mit der sich stets erweiternden W elt der ersten Christen im Rom an Quo vadis von Sienkiewicz. D er Zusammen- stoss von zwei extremen Wertsystemen wurde zur Quelle der gesellschaftlichen Konflikts. D as sich entwickelnde Christentum Zugleich mit der starken antiken K ultur teilte die Romanhelden. Dieses Problem wurde am Beispiel der gesellschaftlichen Verwandlung einer der Romangestalten Chilon Chilonides besprochen. Die K onfrontation der antinomischen Wertsysteme war die Quelle der Bekehrung des Griechen, der aus einen zynischen Philosophen zum vollkommen Christen, zum heiligen Menschen wurde.

19 M . K o s m a n , Qvo vadis? Z perspektywy stulecia, [w:] Henryk Sienkiewicz. Biografia.

Twórczość. Recepcja, red. L. Ludorowski, H. Ludorowska, Lublin 1998, s. 160-161.

20 O. B. N o e t z e l CSFN, Biblia jako tworzywo literackie „Quo vadis", [w:] Inspiracje

i m otywy biblijne w literaturze pozytywizmu i Młodej Polski, red. H. Filipkowska, S. Fita,

Lublin 1999, s. 45.

21 Ks. J. K ł o s , Mowa żałobna [...] za duszę ś.p. Henryka Sienkiewicza, [w:] Motywy

Cytaty

Powiązane dokumenty

Uzupełnij kratki odpowiednimi cyframi tak, aby powstał chronologiczny plan wydarzeń związanych z postacią Ligii.. W wykropkowane miejsca wpisz imię bohaterki lub zastąp je

Napisz charakterystykę Chilona Chilonidesa lub Marka Winicjusza – weź pod uwagę, w jaki sposób i pod wpływem jakich czynników zmieniła się

Zmieniono mi jednak duszę i czasem dobrze mi z tym, czasem znów dręczę się tą myślą, albowiem obawiam się, że zabrano mi dawne męstwo, dawną energię i że może niezdatny

Oczywiście, o ile wszyscy zapoznacie się z utworem, omówimy go wspólnie na zajęciach w polskiej szkole, kiedy ponownie się w niej spotkamy �. Miłego czytania/

przemyślenia, nieumiejętność przewidywania, planowanie, rozważanie, nieumiejętność rozpoznawania zła, niewiedza o zagrożeniach, brak analizy sytuacji, nieumiejętność

Zatem długość słowa xzv jest postaci 8n gdzie n < N i słowo to składa się z czterech zrównoważonych segmentów długości 2n < 2N.. Czyli początkowy albo końcowy

HABENT SUA FATA LIBELLI… Legenda genezy, fonny adaptacyjne 13 II.. ...PRO

Ale też ta legenda, jak inne związane z miejscem rzymskiego apostolatu i śmierci Piotra i Pawła, inspirując Sienkiewicza, zainicjowała proces twórczy (przyczyna),