• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn patrystyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn patrystyczny"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Gliściński, Jolanta Kamińska,

Barbara Walicka, Joanna Suska

Biuletyn patrystyczny

Collectanea Theologica 60/2, 147-157

(2)

C o llecta n ea T h eologica 60(1990) .fase. II

BIULETYN PATRYSTYCZNY

Z aw artość: I. P U B L IK A C JE . 1. S iad am i O jcó w P u sty n i. — 2. S tu d ia nad E w a g riu szem F o n ty jsk im . II. K O M U N IK A T Y . 1. Z agad n ien ie p ra cy w p i­ sm ach S zen u teg o z A trip a. — 2. B ib lijn e i teo lo g iczn e a sp e k ty w an ak reon - ty k a ch (1—8) S o fro n iu sza J ero zo lim sk ieg o . — 3. R odzina i jej fu n k c je w u ję ­ ciu T ertu lian a *.

I. P U B L IK A C JE 1. S ia d a m i O jców P u sty n i

W K o ściele p ie r w sz y c h w ie k ó w p a n o w a ło n iem a l p o w szech n e przek on a­ n ie, ż e k ażd y och rzczon y, p ra g n ą cy b ardziej z b lisk a n a śla d o w a ć C hrystusa, n ie p od ejm u je s ię teg o zad an ia je d y n ie ze w zg lęd u n a w ła s n e zb a w ien ie, lecz czy n i to w im ien iu c a łeg o św ia ta czy kosm osu . D la ó w cześn ie ż y ją cy ch chrze­ ścija n m ie jsc e m do te g o celu najb ard ziej o d p o w ied n im w y d a w a ła się pu ­ sty n ia . N a n ią w ię c u d a w a ły s ię o so b y p ragn ące p o św ię c ić się m ed y ta cji i m o d litw ie. D z isie jsz y czło w ie k p atrzy częstokroć n a ty c h lu d zi z p o d ziw em czy w zru szen iem , n ie k ie d y n a w e t z od rob in ą lito śc i w sercu . W ydaje się jed n ak , że sto su n k o w o n ie w ie lu ch rześcijan z e tk n ę ło się z A p o fte g m a ta m i

O jc ó w P u s ty n i, m a ją c y m i m im o w szy stk o w a rto ść b ezcen n ą dla każdego,

k to p ragn ie p o stęp o w a ć w d o sk on ałości. W ła śn ie w celu p rzyp om n ien ia w sp ó łcześn ie ży ją cem u c z ło w ie k o w i o w y c h św ie tla n y c h p ostaci, k tó re po­ św ię c iły s ię b ez r e s z ty n a śla d o w a n iu C hrystusa P an a, p o w sta ła książk a au­ to rstw a M ich aela S c h n e i d e r a pt. A u s d e n Q u ellen d e r W ü ste . D ie B e ­

d e u tu n g d e r fr ü h e r M ö n c h s v ä te r f ü r e in e S p ir itu a litä t h e u te , L u th e-V erla g ,

K öln 1987, s. 152.

N a p u b lik ację, o k tó rej m o w a , sk ła d a ją się: sło w o w stę p n e p ióra W. N у s- s e n a (s. 9— 10), trzy ro zd zia ły (s. 11— 116) oraz p rzy p isy (s. 117— 151). W roz­ d z ia le I (s. 11—27) a u to r o m a w ia p o czą tk i ruchu m o n a sty czn eg o n a W scho­ dzie, w sk a zu ją c za ra zem n a o b ie k ty w n e tru d n o ści w zak resie u sta len ia f a ­ k ty c z n y c h ro zm ia ró w teg o o so b liw eg o fen o m en u . S w . H iero n im n a p rzyk ład tw ierd zi, że n a p o czątk u V w . m n ic h ó w ż y ją cy ch w e d łu g R e g u ły p ach om iań - sk ie j b y ło 50 000, p od czas g d y w sp ó łc z e śn i u czen i są zd an ia, iż m ogło ich b y ć n a jw y ż e j o d p ię c iu do sie d m iu ty s ię c y . K to m a ra cję, trudno p ow ied zieć, n iem n iej w o p in ii au tora ru ch m o n a sty czn y , jak i zrod ził s ię w K o śc ie le p ier­ w szy ch w ie k ó w , m ia ł z całą p ew n o ścią ch arak ter m a so w y . J eg o k oleb k ą b y ł E gipt, sta m tą d z a ś ro zszerzy ł s ię on n ie ja k o n a tery to ria P a le sty n y , S y rii i M ezopotam ii.

A u to r za sta n a w ia ją c się, d laczego lu d zie ó w cześn i, k tórzy p ra g n ęli w b a r­ dziej in te n sy w n y sp osób r o z w ija ć w sob ie ż y c ie du ch ow e, ob rali do te g o celu p u sty n ię, d och od zi d o w n io sk u , iż d ziało się ta k g łó w n ie z trzech p o w o ­ dów . P o p ie r w sz e d latego, że w ła ś n ie n a p u s ty n i m ia ło m ie jsc e z a w a rcie p rzez B oga p rzym ierza z e sw o im w y b ra n y m ludem . W p raw d zie Izra el n iejed n o ­ k ro tn ie sp r z e n ie w ie r z a ł się p r zy jęty m n a sie b ie zo b ow iązan iom , jed n ak B óg p ozostał m u z a w sze w ie r n y , o ta cza ją c go sw o ją o p iek ą . Co w ię c e j, w sto ­

* R ed ak torem n in ie jsz e g o b iu lety n u je s t ks. Jan G l i ś c i ń s k i SD B, W arszaw a.

(3)

so w n ej c h w ili N a jw y ż sz y p o n o w n ie zap row ad zi n a p u sty n ię ten w yb ran y p rzez sie b ie , le c z p o stęp u ją cy ja k n ierzą d n ica 4lu d (Oz 2,16), p o n iew a ż s t a ­ n o w i o n a m ie jsc e , k tó re c ią g le p rzyp om in a M u c h w ile p ierw szej m iłości: „ P am iętam — m ó w i B óg — w iern o ść tw ej m łod ości, m iło ść tw e g o n a rzeczeń - s tw a , k ie d y ch od ziłaś z e M ną n a p u sty n i, w ziem i, k tó rej n ik t n ie o b sie w a ” (Jr 2, 2).

D ru gim n ieja k o p o w o d em , dla k tórego w ła śn ie n a p u sty n i za p u ścił sw o je k o rzen ie m o n a sty cy zm n a W schodzie, b y ło p o w szech n e n ie m a l p rześw ia d cze­ n ie , że je s t o n a n a jb a rd ziej o d p o w ied n im m ie jsc e m d la p row ad zen ia p r a w e ­ go ży cia . N a n ie j b o w ie m z dala od h ałasu i gw aru w ie lk ic h m ia st m ożna b y ło w sp ok oju i ciszy p o św ię c ić gros czasu n a stu d iu m i m ed y ta cję. K lem en s A lek sa n d ry jsk i p isze n a p rzyk ład , że „Jan C h rzciciel u c ie k ł o d zg iełk u m iasta i u d a ł s ię n a p u sty n ię, g d zie p o w ietrze jest czystsze, n ieb o sto i jak b y o tw o ­ r em , B óg s ta je s ię b liższy i b ardziej p rzy stęp n y ” 1. S w . H ieron im n a to m ia st w liś c ie do sw o jeg o p rzy ja ciela H eliod ora w y r a ż a z a c h w y t n ad p u sty n ią w ta ­ k i oto sposób: „...P ustynio, k tó ra s ię u k azu jesz w w io se n n y m p rzep ych u k w ia ­ tó w C hrystu sow ych ! O ś w ię ta sa m o tn o ści, w k tórej w y r a sta ją k a m ien ie sta ­ n o w ią c e b u d u lec — ja k m ó w i A p ok alip sa — n a b u d o w ę M iasta d la w ie lk ie g o K róla (21,18 ns.)! O m ie jsc e op u szczon e, w k tó ry m c z ło w ie k c ie s z y s ię ser­ d eczną za ży ło ścią z B ogiem ! (...) T u taj m ożn a u w o ln ić s ię od cięża ru cia ła i u n ie ś ć się aż do czy steg o b lask u n ieb ia ń sk iej p rzestrzen i” 2.

T rzecią w r e sz c ie ra cją p rzem a w ia ją cą za w y b o rem p u sty n i n a m ie jsc e m o d litw y i m e d y ta c ji b y ło p ra g n ien ie sp ra w d zen ia s ie b ie w g od zin ie próby. N ie ch od ziło g łó w n ie o u m ie ję tn o ść sta w ie n ia czoła d zik im zw ierzętom czy g ra su ją cy m n om ad om , le c z przede w sz y stk im o za c h o w a n ie się w stosu n k u d o ró żn o ra k ich p ok u s, p och od zących od sza ta n a . W zorem w ty m w z g lę d z ie b y ł sa m Jezu s C h rystu s, k tó reg o z w y c ię stw o n a p u sty n i n a d a u torem zła ozn aczało p o czą tek Jego zb a w czeg o d zieła (M t 4 ,1 — 11). T ak w ię c m n ich , w a lc z ą c b ez c h w ili w y tc h n ie n ia z p o k u sam i, n a śla d u je w ie r n ie sw o je g o M istrza ja k o p r a w d z iw y m ile s C h ris ti. P u sty n ia n a d a w a ła s ię do teg o celu w szczeg ó ln y sp o só b , b o w ie m w p rzek on an iu ó w c z e śn ie ż y ją cy ch lu d zi w raz z p rzy jściem Z b a w iciela n a z iem ię szatan p ierzc h n ą ł w p op łoch u przed N im , o sie d la ją c s ię w ła ś n ie n a n ie j. Z alu d n ien ie je j n ie ja k o p rzez m n ic h ó w m ia ło pro w a d zić do p rzek szta łcen ia jej w ś w ię te m ia sto (d e s e r tu m c iv ita s ). To, 0 c z y m m ó w ił n ie g d y ś prorok Izajasz, a m ia n o w icie, że ro zk w itn ie p u sty n ia 1 sp ieczo n a ziem ia , o d n o siło się — zd a n iem św . H iero n im a —■ d o życia m o ­ n a sty c z n e g o 3.

R ozdział d ru g i (s. 22— 68) o m a w ia n e g o p rzez n a s d z ie ła je s t p o św ięco n y m ąd rości O jców P u sty n i, k tó rzy z d o ła li n ie ty lk o o d k ry ć to, c o je d y n ie p rzy­ c zy n ia się d o o sią g n ię c ia zb a w ien ia (Ł k 10,42), lecz; r ó w n ie ż żyć ty m n a co d zień .. Z d an iem a u to ra b y ła b y p ozb aw ion a ja k ic h k o lw ie k p o d sta w op in ia, że d u ch o w o ść o w y c h m n ic h ó w b y ła w y łą czn ie ic h d om en ą, o d b ieg a ją cą znaczn ie od d u ch o w o ści p rzezn aczon ej d la osób św ieck ich . D o w o d ó w n à to, że ta k n ie b yło, je s t w ie le , jed n ak że najb ard ziej w y m o w n e s ą s ło w a św . Jana C hryzo­ sto m a , k tó r y m ó w i w n a stęp u ją cy sposób: „R obisz b łąd , je ż e li m y ślisz , że od czło w iek a św ie c k ie g o n a le ż y w y m a g a ć w ię c e j n iż od m n ich a... C h ry stu s t a ­ k ie j ró żn icy n ie czyn ił. N ie b y ł On tak że w y n a la z c ą o k r e śle ń «człow iek ś w ie ­ cki» i «m nich». T o lu d zie w p ro w a d zili ta k ie zró żn ic o w a n ie , a le w P iśm ie Ś w ię ty m ono s ię n ie zn a jd u je” 4.

K ie d y m ó w im y n a te m a t m ąd rości O jcó w P u sty n i, w ó w c z a s m a m y p rze­ d e w sz y stk im n a m y ś li ty c h m n ich ó w , k tó ry ch obdarzano za szczy tn y m t y ­ tu łem „abba”. L udzie, k tó rzy d o n ic h p rzy b y w a li, o c z e k iw a li od n ic h ja k ie jś

1 O r i g e n e s , Н от . in L uc. 11, 3.4 (SC 87, 192). 2 H i e r o n y m u s , Е р. 14 (P L 22, 353).

2 Por. ta m że .

(4)

w ią ż ą c e j od p o w ied zi czy w ręcz g o to w ej recep ty n a o sią g n ię c ie zb a w ien ia . O jco­ w ie ci, w y ch o d zą c n a p rzeciw te g o rodzaju zap otrzeb ow an iom , u d z ie la li porad w oparciu n a jczęściej o s w o je w ła s n e d o św ia d czen ia zd o b y te z co d zien n eg o p rze­ ż y w a n ia E w a n g elii. S p ro w a d za ły s ię one p rak tyczn ie do trzech za sa d , a m ia ­ n o w icie: „P racuj z C h rystu sem !” ; „M ódl s ię n ie u sta n n ie !” ; „C zuw aj n a d tw o i­ m i m y śla m i!” B y ły to n ięja k o trzy fila ry , sta n o w ią ce podporę całego życia d u ch ow ego czło w iek a tu d zież g w a ra n cję n ieza w o d n ą o sią g n ię c ia zb a w ien ia .

R ea liza cja p ierw szej z ty c h zasad p o leg a ła g łó w n ie n a tym , a b y poprzez w y k o n y w a n ą pracę c z ło w ie k coraz bardziej w z n o sił się k u B ogu. R ów n ocze­ śn ie m u sia ł o n starać się o to, a żeb y czas w o ln y (o tiu m ) n ie b y ł „słodką b ez­ czy n n o ścią ”, a le sta ł się n e g o tio sissim u m o tiu m , tzn. w sposób n ie z w y k le p r a c o w ity w y k o rzy sta n y . W ed łu g O jców P u sty n i ż y c ie d u ch o w e człow ieka jed y n ie w te d y n ie je s t n a ra żo n e n a n ieb ezp ieczeń stw o , k ie d y jest ono pro­ w a d zo n e sta le , cz y li b ez c h w ili w y tc h n ie n ia . P raca ja k o tak a n ie posiad a ich zd an iem w a rto ści d u ch o w ej. M a ją n a to m ia st w y s iłe k czło w ie k a , jaki w ią ż e się z w y k o n y w a n ie m d an ej pracy, o ile tow a rzy szy m u zjed n o czen ie z B o­ g iem . W A p o fte g m a ta c h O jc ó w P u s ty n i czytam y, że „b ył w C elach p ew ien sta rzec im ien iem abba A p o llo s. K ied y k toś p o n ie g o przych od ził, żeb y zabrać go do ja k ie jś pracy, szed ł z ra d o ścią i m ó w ił: D zisiaj b ęd ę p ra co w a ł z C hry­ stu sem d la z b a w ien ia m ojej duszy; tak a b o w iem jest dla n ie j n a grod a” 5.

W o d n iesien iu do d ru giej z p o d a n y ch w yżej zasad O jco w ie P u sty n i b y li zd an ia, iż cele m i tr e śc ią ży cia czło w iek a n a ziem i je s t sta łe p rzeb yw an ie w ob ecn o ści B ożej. C iągła za ś p a m ięć o B ogu sp raw ia, że w sz y stk o , co czło­ w iek ‘czyn i, m ó w i, m y ś li, sta je s ię au to m a ty czn ie m o d litw ą . N a jp ie r w C hry­ stu s (Łk 18, 1 ns; 21,36), a p o te m św . P a w e ł (1 T es 5, 17; R z .12,12; E f 6,18; F lp 4 ,6; K o l 4 ,2 ) d o m a g a li s ię od w szy stk ich b ez w y ją tk u ch r z e śc ija n n ieu ­ sta n n eg o zjed n o czen ia z B ogiem . To, co d zisiaj o k reśla się m ia n e m L itu rgii G odzin i M ed ytacji, sta n o w iło d la O jców P u sty n i je d y n ie p ew n ą , a czk o lw iek b ardzo p rzez n ich cen ion ą, fo rm ę m o d litw y , k tórej treścią p o w in n o b y ć z k o le i w y p e łn io n e ca łe ży cie m n ich a. N iech zilu stru je to n a stęp u ją cy przykład: „Do b ło g o sła w io n eg o E p ifan iu sza, b isk u p a C ypru, abba jed n eg o k lasztoru w P a ­ le s ty n ie n ap isał: D zięk i tw o im m o d litw o m n ie za n ied b u jem y n a szej reg u ły , a le g o r liw ie p rzestrzeg a m y m o d litw y o g od zin ie p ierw szej, trzeciej, szóstej i d ziew ią tej, a ta k że n ieszp o ró w . — A on zg a n ił ich i ta k p o w ied zia ł: W idać z tego, że w in n y c h g o d zin a ch za n ied b u jecie się i już s ię n ie m od licie. B o p r a w d ziw y m n ich p o w in ie n b ezu sta n n ie m ieć w sercu m o d litw ę i p sa lm o d ię” ·.

To, o czym m ó w i trzecia zasad a, a m ia n o w icie o czu w an iu nad w ła sn y m i m y śla m i, m ia ło w za sa d zie p o leg a ć n a w a lc e z p ok u sam i, d em on am i i w a ­ dam i. N ie sposób je j u n ik n ą ć, je ż e li p ragn ie się szczerze p ostąp ić w dosko­ n a ło ści ch rześcija ń sk iej. W alka z p ok u sam i jest w a lk ą d uchow ą. N ie je s t ona w c a le rzeczą ła tw ą , p o n iew a ż d oty czy całego życia czło w iek a . N ie m ożn a b o w iem sp raw ić, a żeb y p o k u sy n ie a ta k o w a ły człow ieka. W iążą się on e z m y ­ ślam i, a za n im i k ry ją się n ie ja k o dem ony. In n y m i s ło w y w a lk a z p ok u sam i n ie ty le jest w a lk ą z sa m y m sobą, co z au to rem w sz e lk ie g o zła — szatan em . Z daniem O jcó w P u sty n i zm a g a n ie to w y m a g a od p o w ied n iej ta k ty k i i stra ­ teg ii, p olegającej n a cią g ły m czu w an iu , u m iejętn o ści rozp ozn an ia w ro g a , z a ­ ata k o w a n ia w o d p o w ied n im m o m en cie, jak ró w n ie ż o sła n ia n ia sw o ich sła ­ bych stron . Te o sta tn ie n ie s ą n iczy m in n y m jak ró żn y m i sk ło n n o ścia m i i w a ­ dam i, k tó r e opan ow u ją czło w ie k a , jeżeli ten n ie k o n tro lu je sw o ic h m y ś li i uczuć. S ą n im i n a jczęściej: n ieu m ia rk o w a n ie w jed zen iu i p iciu , n ieczy sto ść, ch ciw ość, sm u tek , g n iew , ak ed ia, żądza s ła w y oraz p ycha.

W ro zd za le III (s. 69— 116) o m a w ia n ej p rzez n a s k sią żk i je s t m o w a n a tem a t a k tu a ln o ści O jcó w P u sty n i. Jej autor stara się u d zielić od p ow ied zi na

5 A p o fte g m a ty O jc ó w P u s ty n i (tłum . M. B o r k o w s k a , M . S t a r o w i e y ­ s k i , M. R y m u z a ) , P S P X X X III, z. 1, s. 114.

(5)

n a stęp u ją ce p ytan ie: co m ogą o n i p o w ied zieć d zisiejszem u czło w iek o w i? O tóż M. S ch n eid er je s t zd an ia, że a czk o lw iek w sp ó łcześn ie m n ożą się różn ego ro­ dzaju p ism a n a te m a t d u ch ow ości, oferu je się lu d ziom sp osob n ość o d p ra w ia ­ n ia r e k o le k c ji z a m k n ię ty c h czy tzw . d n i sk u p ien ia, w id o czn y jest ta k że w zro st za in tereso w a n ia teo lo g ią u osób św ieck ich , to jed n ak w y d a je się , że w n a ­ tło k u tych b ąd ź co b ąd ź p o zy ty w n y ch p rzeja w ó w w o li r o zw ija n ia życia du­ ch o w eg o zatraciło się g d zieś p o drodze to, co b y ło n a jisto tn ie jsz ą rzeczą dla O jców P u sty n i, a m ia n o w ic ie a sceza . B ez n iej n ie m o że b yć m o w y o m i­ sty c e i o k o n tem p la cji. M nisi, o k tórych m ow a, d o sk o n a le z d a w a li sob ie z teg o sp raw ę i do teg o celu w y b r a li p u sty n ię, p rzek szta łca ją c ją n ieja k o w a rsen a ł życia duchow ego.

Po d ru gie, p u sty n ia , n a k tórej ż y li o w i O jco w ie, sta n o w iła o so b liw y

lo cu s th eo lo g icu s. E gip t ozn acza b ow iem ży cie w n ie w o li w k raju, w k tórym

p a n u je u cisk , śm ierć i trw oga. O calen ie m oże n a stą p ić jed y n ie pod w aru n ­ k ie m o p u szczen ia go n a z a w sze. D la teg o te ż n ie m ożn a in a czej w yob razić so b ie w stą p ie n ia na drogę rozw oju d u ch ow ego jak ty lk o poprzez su t g en eris

e x o d u s, o k tó ry m m ó w i K sięg a W yjścia (11— 15). Z n iew o len ie d zisiejszego

czło w ie k a jest, zd an iem autora, rzeczą aż zan ad to o czy w istą . M ożna śm iało p o w ied zieć, iż jest o n chory p od w zg lęd em d u ch o w y m i z tej r a cji p otrze­ b u je od p o w ied n iej terap ii. W idoczne je s t to zw ła szcza w tym , co w sp ó łc z e ­ sn y czło w iek g ło si. O jcow ie P u sty n i pragną m u w tej k ry ty czn ej sy tu a cji pom óc. P rzed e w sz y stk im zach ęca ją go do za sta n o w ien ia się nad sam ym sobą, do w y jścia z n ie w o li egoizm u, do p racy nad sobą, proponując m u drogę przez p u sty n ię do Z iem i O biecanej.

ks. Jan G liś c iń s k i SD B , W a r sza w a

2. S tu d ia n ad E w agriu szem P o n ty jsk im

G ab riel B u n g e , ż y ją cy w sp ó łcześn ie p u steln ik w szw ajcarsk iej m ie jsc o ­ w o śc i R overed o, obrał so b ie za sw o je g o n a u czy ciela i k iero w n ik a d uchow ego „zn ak om icie obzn ajom ion ego z litera tu rą B o sk ą i lu d zk ą ” E w a g r i u s z a P o n t y j s k i e g o (345— 399 r.). W w y n ik u d łu g o letn ich stu d ió w n ad p ism am i te g o Ojca P u sty n i p o w sta ły dotych czas trzy k siążk i. A oto ich tytu ły: A k e d ia .

D ie g e is tlic h e L e h re d e s E v a g rio s P o n tik o s v o m Ü b e rd ru ss , L u th e-V erlag,

K ö ln 1983, s. 118; D as G e istg e b e t. S tu d ie n z u m T r a k ta t „De O ra tio n e ” d e s

E v a g rio s P o n tik o s , L u th e-V erla g , K öln 1987, s. 136; G e is tlic h e V a te rs c h a ft. C h ris tlic h e G n o sis b e i E v a g rio s P o n tik o s, K o m issio n sv erla g F ried rich P u stet,

R egen sb u rg 1988, s. 96. Z o sta ły o n e w y d a n e sta ra n iem C entrum D u ch ow ości P a try sty czn ej K oin on ia— O riens w K olonii, zw ła szcza zaś jego k iero w n ik a k s. p ro f. W. N y s s e n a. Z an im p rzy stą p im y do o m ó w ien ia ty c h in teresu ją co , n a p isa n y ch k sią żek , w k ilk u sło w a ch p rzyp om n im y p ostać sa m eg o E w agriusza jako m istrza ż y c ia d u ch ow ego.

W yk ształcon y w szk ole k ap ad ock iej, n a stęp n ie w y św ię c o n y n a lek tora p rzez św . B a zylego i n a diakona p rzez św . G rzegorza z N azjanzu, E w agriu sz b ra ł u d zia ł n a II Soborze E k u m en iczn ym w K o n sta n ty n o p o lu w 381 r. W rok późn iej zm u szo n y z o sta ł do u c ie c z k i i u d a ł się do Jerozolim y. T am na prośbę św . M ela n ii Starszej p rzy w d zia ł h ab it m n ich a i w y b r a ł się na p u sty n ię e g i­ p sk ą. P rzez ok res d w ó ch la t (383—385) p rzeb y w a ł n a p u sty n i N itrii o d d alon ej ok . 50 k m n a p o łu d n io w y w sch ó d od A lek sa n d rii. R esztę życia sp ęd ził w S k e - te , gdzie zm arł w 399 r. E w agriu sz, ob d arzon y sp ek u la ty w n y m u m y słem , zd o ła ł w o sta tn ich cztern astu la ta ch sw o je g o ży cia stw o r z y ć o so b liw ą s y n ­ te z ę te o lo g ii i p rak tyczn ego ży cia m on astyczn ego. W ed łu g n iego celem życia

lu d zk ieg o jest p o zn a n ie B oga, b ęd ą ce o w o cem d o sk o n a łej m iło ści ku N iem u i ku Jego o b razow i, tj. c zło w ie k o w i. C ała „ p sy ch o lo g ia ” E w agriu sza je s t u k ie ­ ru n k o w a n a n a te n jed en cel, a b y czło w iek a u czy n ić n a n o w o zd oln ym do

(6)

m iło ści. J e st to m o ż liw e p op rzez w a lk ę z o so b isty m i w a d a m i, m o d litw ę i p o ­ zn a n ie B oga.

a. A k e d ia j a k o c h o r o b a d u c h o w a . A u to r w sw o jej p ierw szej k sią ż c e p o św ięco n ej E w a g riu szo w i od n osi się k ry ty czn ie do o p in ii w yrażon ej w sp ó łc z e śn ie p rzez A . G u i l l a u m o n t a , w ed łu g k tó reg o a k e d ia b y ła b y zd a ­ n ie m m n ich a p o n ty jsk ieg o ty p o w ą chorobą d u ch ow ą an ach oretów . P isa ł o n 0 n iej w p ra w d zie w lista c h sk iero w a n y ch do osób p ro w a d zą cy ch ży cie z a ­ k onne, n ie m ożn a jed n a k zap om in ać o tym , iż jest o n a w a d ą g łó w n ą , a w ię c d o ty czy p rak tyczn ie k a żd eg o b e z w y ją tk u czło w iek a , b ez w zg lęd u n a czas 1 p rzestrzeń . D zisia j n ie m ó w i s ię już w ię c e j na te m a t a k ed ii. B ard ziej n a ­ u k o w y m i term in a m i w y d a ją s ię b yć ta k ie w y ra żen ia , jak: k ry zy s, depresja, fru stra cja itp . Z d a n iem a u to ra n ie są o n e jed n a k w sta n ie o d d ać treści, k tó rą za w iera w so b ie „ ak ed ia”. C zy m ożn a ją za tem w ja k iś sposób z d e ­ fin io w a ć?

M ów iąc n a jp ie r w b ardzo o g ó ln ik o w o ak ed ia je s t m y ślą . W e w czesn y m m o n a sty cy zm ie „ m y śl” (lo g ism ó s) ozn acza to sam o, co „ św ia t” w N o w y m T e­ sta m en cie. J e st on a sam a w so b ie czym ś dob rym i sta n o w i m a n ife sta c ję n a ­ szej du szy, n aszego od czu w a n ia i p ojm ow an ia św ia ta . Jed n ak że m y ś li ludzkie m ogą sta ć się w e h ik u łe m zm ierza ją cy m d o c eló w n iezg o d n y ch ze stw órczą w o lą B oga. P rzyb ierają o n e w ó w cza s p ostać „złych m y ś li” w se n sie grze­ szn y ch pokus. W edług E w agriu sza, i n ie ty lk o zresztą, m ożn a te o sta tn ie sp row ad zić do ośm iu . S ą nim i: o b ża rstw o (g a strim a rg ia ), n ieczy sto ść (porn eia), ch ciw o ść (fila rg y ria ), sm u tek (ly p e ), g n ie w (orgé), a k ed ia (a k e d ia ), próżność

(k e n o d o k sia ) oraz p y ch a (h yp erefa n ia ).

N ieja k o p o p rzeciw n ej stro n ie ty c h ośm iu g łó w n y c h p okus zn ajd u je się osiem cn ót. A oto one: w str z e m ię ź liw o ść (e n k r d te ia ), c z y sto ść (so fro syn e), u b óstw o (a k te m o s ÿ n e ), rad ość (charâ), p o b ła żliw o ść (m a k r o th y m ia ), cierp liw o ść

(h yp o m o n é), sk rom n ość (a k e n o d o k ia ), oraz pokora (ta p e in o fr o sy n e ). W y ż e )

w y m ien io n e p o k u sy w y r a sta ją z n ieu p orząd k ow an ej m iło śc i sa m e g o sieb ie

(fila u tia ), p odczas gd y cn o ty , o k tórych m ow a, m a ją sw o je k orzen ie w b ezin ­

tereso w n ej m iło śc i (agape). P o ró w n u ją c jedne z d rugim i, okazu je się, że a k ed ii p r z eciw sta w ia się cie r p liw o ść (h y p o m o n é ). P o w s ta je jed n ak p ytan ie, w ja k i sposób m ożn a by p rzetłu m a czy ć w sp ó łcześn ie term in „ak ed ia”? B o­ ry k a li się z ty m p ro b lem em ju ż ła c iń sc y pisarze w czesn o ch rześcija ń scy . N a przykład Jan K a sja n p ró b o w a ł rozw iązać go w ta k i o to sposób: S e x tu m n o ­

b is c e r ta m e n e s t q u o d G ra e c i a k e d ia n v o c a n t, q u a m n os te a d iu m siv e a n x ie ­ ta te m c o rd is p o ssu m u s n u n c u p a re (In st. X , 1).

N a sz autor szu k a ją c m o ż liw ie n a jlep szeg o o d p o w ied n ik a a k ed ii w śró d ta k ich jej e w e n tu a ln y c h e k w iw a le n tó w , jak: w str ę t (E kel), nuda (L a n g ew eile), ociężałość (T rä g h eit), zn ie c h ę c e n ie (M u tlo sig k e it), zm ęczen ie (M a ttig k e it), n ie ­ chęć (W id e rw ille n ), str a p ie n ie (V erd ru ss), u p rzyk rzen ie (Ü b erd ru ss), op ow iad a s ię o so b iście za ty m o sta tn im jej zn aczen iem . E w agriu sz P caityjsk i opisując stan , w ja k im z n a jd u je się c z ło w ie k , op a n o w a n y p rzez ak ed ię, z d efin io w a ł go w n a stęp u ją cy sposób: „A k ed ia jest to n iem oc d u szy (a to n ia p sy c h é s ), to zn aczy o sła b ien ie duszy, k tóra n ie p osiad a teg o , co jest zgod n e z nautrą, i n ie p rzeciw sta w ia s ię w o d w a żn y sp osób p o k u so m ” (O cto sp ir. X III). Pod k on iec n astęp n eg o rozdziału teg o sa m eg o d zieła czytam y: „U m n ich a ogarn iętego uprzykrzeniem ... en erg ie (tó n o u s) duszy są o sła b io n e”. W in n y m ze sw o ich p ism E w agriu sz p o w ia d a tak: „D em on u p rzyk rzen ia, k tó ry ta k że d em onem p ołudnia je s t n a z y w a n y (Ps 90,6 L X X ), z e w sz y stk ic h d em o n ó w jest n ajb ar­ d ziej n iezn o śn y . A ta k u je o n m n ich a o god zin ie czw artej (10°°) i k rą ży w ok ół jego d u szy aż do g o d zin y ó sm ej (14°°)” (Pr. 12).

T en o sta tn i obraz jest b ardzo su g e s ty w n y i dobrze zrozu m iały dla tego zw ła szcza , k to b y ł ch ociaż raz na W schodzie. T am b o w ie m czas p om iędzy godziną czw artą i ósm ą je s t n ieja k o „m artw ym p u n k tem ” dnia. S ło ń ce o p e ­ ru je w ó w c z a s n a jsiln ie j, g o rą ce za ś p o w ietrze sta je s ię n iezn o śn e, osłab iając za ró w n o s iły fiz y c z n e , ja k i d u ch o w e człow iek a, ta k iż tr a c i on ch ęci do

(7)

w szy stk ieg o . S k lep y w ty m czasie są za m k n ięte, u lice w y lu d n io n e. W tedy t e ż k rąży ó w „d em on p o łu d n ia ”, n a m a w ia ją c k a żd eg o d o c h w ili w y p oczyn k u . D op iero pod w ie c z ó r w sz y stk o zaczyn a na n o w o tę tn ić ży ciem . J e żeli doda­ m y d o tego, że w e w czesn y m m o n a sty cy zm ie p ie r w sz y p o siłek dnia m n isi sp o ż y w a li po g od zin ie d ziew ią tej (15°*), w ó w cza s o w o u p rzyk rzen ie sta je się dla n a s b ard ziej zro zu m ia łe jako n iem o c czy te ż o sła b ie n ie s ił d u ch ow ych .

A k ed ia jest zd a n iem E w agriu sza chorobą duszy, w y m a g a ją c ą leczen ia. W szelka zaś terap ia je s t m o ż liw a ty lk o w te d y , k ie d y zn a n e są zarów n o p rzyczyn y, ja k i n a tu ra d an ego sch orzenia. O tóż w e d łu g E w a g riu sza is tn ie je sto su n k o w o b lisk ie p o k r e w ie ń stw o p o m ięd zy a k ed ią i sm u tk iem . T w ierd zi o n m ia n o w icie, że „akedia jest tow a rzy szk ą sm u tk u ” (V it. 4), n a to m ia st „sm u­ te k jest k o leg ą a k e d ii” (Vit. 3). R óżnica m ię d z y n im i tak a, że to sm u tek prze­ chodzi w ak ed ię, n ie zaś v ic e v e r s a . R odzi się on m ia n o w ic ie z fru stra cji w y w o ła n e j n iem o żn o ścią za sp o k o jen ia żądz cielesn y ch . C zym w ię c je s t akedia? W p rzek on an iu E w agriu sza je s t on a „rów n oczesn ym i d łu g o trw a ły m u czu ciem g n iew u i pożądania, p rzy czym p ierw sze z ty c h u czu ć p ała zło ścią w o d n ie­ sien iu do tego, co is tn ie je , n a to m ia st drugie tę s k n i za tym , co n ie is tn ie je ” (In P s. 118, 28).

P o w sta je p ytan ie: w jak iż to k o n k retn y sp osób o b ja w ia s ię ak ed ia? O tóż E w agriu sz jest zd an ia, ż e sy m p to m ó w jej je s t bardzo w ie le , w za leż n o ści od in d y w id u a ln y ch sk ło n n o ści do fr u str a c ji i a g resji. N a jczęściej jed n ak jej w y ­ razem jest w e w n ę tr z n y n iep o k ó j, k tó ry n ie p o zw a la u sie d z ie ć w jed n y m m ie j­ scu, d ok oń czyć rozp oczętej pracy, w y trw a ć w to w a r z y stw ie p rzy ja ció ł i k o ­ le g ó w itp . K toś, k to cier p i na teg o rodzaju chorobę d uchow ą, zm ien ia się w a k ty w istę , u w a ża ją c, ż e te n ' n iep ok ój w e w n ę tr z n y , ja k im jest ogarn ięty, jest p rzeja w em m iło ści b liź n ie g o (!). W ed łu g E w agriu sza tak a o p in ia jest je­ dnak ca łk o w icie b łęd n a, co w ięcej, m a ona ch arak ter n ieb ezp ieczn ej ilu zji. Czy is tn ie je ja k ie ś lek a rstw o n a ak ed ię? N a p ie r w sz y rzu t ok a w y d a w a ć b y s ię m ogło, że n ie m a sk u teczn eg o rem ed iu m n a te g o rodzaju chorobę duchow ą. E w agriu sz jest jed n a k o p ty m istą . J eg o b o w ie m zd a n iem w sz e lk ie zło, a cz k o lw ie k ja w i się jako rzek o m y b y t, je s t w is to c ie n ie -b y te m , i jako ta k ie zostało przez C hrystu sa zd em ask ow an e. D zięk i Z b a w icielo w i szatan, k tóry je s t au to rem teg o pozorow an ia, n ie m a już żad n ej w ła d z y nad czło­ w ie k ie m , p o n iew a ż zo sta ł o n w d e fin ity w n y sposób p ok on an y. A k ed ia, b ę ­ dąca p rzeja w em zła, je s t w przek on an iu E w agriu sza chorobą u lecza ln ą . P o ­ n iew a ż jednak sk ła d a ją się n a n ią g n ie w i pożądanie, stąd te ż tera p ię n a le ż y rozpocząć od ich w y e lim in o w a n ia . L ek a rstw em n a g n ie w jest m iłość, n a to m ia st n a p ożąd an ie — w strzem ięźliw o ść. W k a ta lo g u w ad i cnót, p odanym przez E w agriusza, p r z e c iw ie ń stw e m a k ed ii je s t cier p liw o ść. J e st ona tak że n a j­ b ard ziej sk u teczn y m śro d k iem n a o w o u p rzy k rzen ie, pod w a ru n k iem , ż e to ­ w a r z y sz y je j p o st i m o d litw a .

b. D u c h m o d l i t w y . W drugiej k sią żce G a b riel B u n g e m ó w i na tem a t ducha m o d litw y n a p o d sta w ie trak tatu E w agriu sza D e O ra tio n e . Już n a początku sw o jeg o d zieła au tor ośw iad cza, iż n ie m a ło trudu k o szto w a ło g o tłu m a czen ie n iek tó ry ch pojęć. A ntrop ologia i p sych ologia E w agriu sza n ie id ą w parze z a n tro p o lo g ią i p sy ch o lo g ią w ie k u , w k tó r y m ży jem y . B ez u ś w ia ­ d om ien ia sobie tegOj. w ie le sp raw , k tó re porusza m n ich p o n ty jsk i, n ie b ędzie po prostu zrozu m iałe. E w a g riu sz n a p rzyk ład o k reśla m o d litw ę jako „stan in te le k tu , do k tórego d och od zi się jed y n ie p oprzez św ia tło T rójcy Ś w ię te j” (Skem . 27). K ied y czyta się tę d efin icję, w ó w cza s n ie m a l w sp on tan iczn y sp o­ sób rodzi się n a stęp u ją ce p y ta n ie: czym dla m n ich a p o n ty jsk ieg o je s t in te ­ lek t? W celu u ła tw ie n ia sw o jem u c z y teln ik o w i zadania, autor w y ja śn ia w p rzed m ow ie do d zieła, o k tórym m ow a, n iek tó re zagad n ien ia n atu ry h er- m en eu tyczn ej.

Jak w c z e śn ie j za zn a czy liśm y , E w agriu sz zd o ła ł stw o rzy ć sy n tezę teo lo g ii i p rak tyczn ego ży cia m n iszego. W jeg o p rzek on an iu psalm od ia (od m aw ian ie lu b śp iew a n ie p sa lm ó w ) n ie jest — alb o jeszcze n ie jest — m o d litw ą . W

(8)

yka-ż u je on to n a p rzy k ła d zie N ieszp o ró w i Ju trzni, o d m a w ia n y ch k o lejn o na rozp oczęcie i zak oń czen ie n o cy . Jędrno i drugie z ty c h ofic jó w sk ła d a ło się z d w u ­ n a stu p sa lm ó w , po k ażd ym z k tó r y c h n a stęp o w a ła m o d litw a . J a k k o lw ie k p sa lm y b y ły o d m a w ia n e w e w sp ó ln o cie, to jed n a k r e cy to w a n e b y ły przez jed n ego lub n a jw y ż e j trzech m n ich ó w w p o sta w ie sto ją cej, podczas g d y p o zo sta li słu ch a li ic h sied ząc. N a stęp n ie w s z y sc y w s ta w a li n a m o d litw ę, p o tem k ła d li się n a ziem ię, po czym zn o w u w s ta w a li i m o d lili się w ciszy z ręk o m a w z n ie sio ­ n y m i ku górze. Z d a n iem E w a g riu sza p salm od ia je s t w isto c ie rzeczy czy­ ta n ie m i m e d y to w a n ie m S ło w a n a tch n io n eg o p rzez D u ch a Ś w ięteg o . J e st w ięc rzeczą d ozw oloną, a żeb y p od czas n ie j sied zieć. M od litw a n a to m ia st, którą o n n a zy w a h o m ilia n o u p r o s T h eó n , cz y li m o w ą in te le k tu do B oga, jest od p o­ w ied zią czło w iek a n a B oże w e z w a n ie , sk iero w a n e do n ieg o w psalm ach . W całości w ię c je s t to o so b liw y dialog, ja k i w y w ią z u je s ię p o m ięd zy B ogiem i czło w ie k iem . P sa lm o d ia i m o d litw a są w e d łu g E w agriu sza b o sk im ch ary­ zm atem , p o n iew a ż m a ją on e do czyn ien ia z p o zn a n iem B oga, a czk o lw iek w o d m ien n y sposób.

P sa lm o d ia n a le ż y zd a n iem m n ich a p o n ty jsk ieg o do obszaru g n o sis fisik é , tzn. p ozn an ia w ie lo p o s ta c io w e j i stw órczej m ąd rości B oga, która o d zw iercied la się w rzeczach i w n a tc h n io n y c h sło w a ch P ism a Ś w ię te g o . J e st to w ię c o b ja ­ w ie n ie s ię B oga, ch ociaż n ie w p rost. In aczej n a to m ia st w y g lą d a sp raw a w przyp ad k u m o d litw y , k tó ra jest m o w ą in te le k tu sk iero w a n ą do Boga. E w agriu sz n a zy w a te n sta n sy n o u s ia , c z y li p r zeb y w a n ie razem . J e st to w e ­ d łu g n ieg o p ew n eg o rod zaju p relu d iu m do n iem a teria ln eg o p ozn an ia — n ie ­ m a teria ln e g o B oga. J e st to ta k że ogląd (theo<ria) T ego, k tó reg o żadne oko n ie m oże zobaczyć. M o d litw a n ie je s t środ k iem czy n a rzęd ziem . P o śred n ictw o w zg lęd em sie b ie sp e łn ia sam B óg. D la teg o te ż c h w a lić B oga m ożn a je d y n ie poprzez B oga, co z k o le i sta n o w i n ajd osk onalszą m o d litw ę, tzw . d oksologię. Z ob aczm y teraz, co rozu m ie E w agriu sz p rzez n ieu sta n n ą m o d litw ę, której dom aga się C h rystu s P a n i A p o sto ł P a w eł.

Z d an iem m n ich a p o n ty jsk ie g o n ieu sta n n a m o d litw a je s t m o żliw a . W szy­ stk o jed n ak za leży od teg o , ja k s ię ją rozu m ie. W prologu sw o je g o traktatu

D e O ra tio n e E w agriu sz w y ró żn ia d w a sp o so b y (tró p o i) m o d litw y : p rak tyczn y (p r a k tik ó s tró p o s), c z y li a k ty w n y d otyczący ilo śc i (p o sâ tes), oraz k o n tem p la ­

c y jn y (th e o r e tik ó s tr ó p o s), d o ty czą cy ja k o ści (p o ió te s ). S ą on e ze sobą zw ią za n e w n iero ze rw a ln y sp osób i to do teg o stopnia, że p ie r w sz y sposób n ie m ia łb y żad n ego se n s u bez d rugiego. M od litw a n ieu sta n n a m a przede w sz y ­ stk im d o czy n ien ia z p ie r w sz y m sposobem , czy li z ilo ścią . P o n iew a ż zaś jest o n . n ieo d zo w n y do teg o , b y m ożn a b y ło dojść do k o n tem p la cji, zobaczm y przeto, ja k ra d zili z ty m so b ie O jcow ie P u sty n i, k tórzy 1 T es 5 ,1 7 u w a ża li za nakaz: „N ie p o leco n o n a m — m ó w ią o n i — n ie u sta n n ie p ra co w a ć, czuw ać i pościć. N a to m ia st n a k a za n o n a m m o d lić się i n ie u sta w a ć ” (E w agriusz, P r 49; E p 19,2).

P o p ierw sze, O jco w ie c i o d m a w ia li p sa lm y o b y d w u „m ałych o fic jó w ”, tzn. N ieszp o ry i Ju trzn ię w raz z n a stęp u ją cą p o k a żd y m p sa lm ie m od litw ą, sto su ją c p rzy ty m p rzep isa n e g esty . P o drugie, p odczas w y k o n y w a n ia ja k iejś ręczn ej p racy m n isi, o k tórych m ow a, o d m a w ia li co p e w ie n czas jak ąś krótką m o d litw ę. W ied zieli o n i b o w iem d oskonale o tym , że p raca n ie jest celem sa m y m w sobie, lecz słu ży ć p ow in n a u trzy m a n iu się p rzy życiu i m iło ści b liźn iego. P o trzecie w reszcie, sta ra li się O jcow ie P u sty n i sta le rozm yślać n ad S ło w e m B ożym p od czas w y k o n y w a n ia różn ych zajęć. N ie p ra g n ęli on i p rzez to p ogłęb iać sw o jej w ied zy . C hodziło im p rzed e w sz y stk im o sp otk a­ n ie się z B ogiem . J e st rzeczą in teresu ją cą , iż w e d łu g teg o , co m ó w i E w agriusz, praca in telek tu a ln a n ie sp rzeciw ia s ię żad n ej z ty ch trzech fo rm n ieu sta n n ej m o d litw y , co w ię c e j, jeżeli jest o d p ow ied n io u k ieru n k o w a n a , sta n o w i ona p ew n ą szczególn ą fo rm ę m ed y ta cji, z ra cji zaś w ła śc iw e j dla n ie j d ynam iki

zm ierzać ona m oże w k ieru n k u m o d litw y k o n tem p la cy jn ej (th eoria). M od litw a P a ń sk a , k tó ra je s t m o d litw ą p a r e x c e lle n c e , zajm u je w tra k ta ­ cie E w agriu sza cen tra ln e m ie jsc e . W edług m n ich a p o n ty jsk ie g o w k ażdym

(9)

jej w ezw a n iu je s t w y ra żo n a m iło ść k u Bogu i to w n a jd o sk o n a lszy sposób. „O jcze_nasz, k tó ry je s te ś w n ie b ie ” — ta k zw raca się d zieck o sp oczyw ające na p iersi sw o jeg o ro d ziciela . „ Ś w ięć się im ię T w o je ” — w ten sp o só b w y ra ża się p ra g n ien ie c h w a le n ia B oga w śró d lu d zi poprzez dobre czyn y. „Przyjdź k ró lestw o T w o je” — to prośb a, a b y Bóg z e sła ł n a k a żd eg o z n a s D ucha Ś w ię te g o , k tó ry je s t K r ó le stw e m B ożym . „Bądź w o la T w o ja jako w n ieb ie ta k i n a z ie m i” — chodzi o to, ab y w o la B oża, n io są ca z b a w ien ie, w y p o sa ­ ży ła w sz e lk ą ziem sk ą is to tę w to, czy m ob d arzyła m oce n ieb iesk ie. „Chleba n aszego daj n am d zisia j n a d zień ju trzejszy ” — ch leb em ty m je s t d zied zictw o B oga. „I od p u ść n am n a sz e w in y ” — prośba o u w o ln ie n ie n a s od n a m iętn o ści i o w zm o cn ien ie p rzez to n a sz e j duszy. „Jako i m y o d p u szcza m y sob ie n a ­ w z a je m ” — zn a czy to, ż e w y z b y w a m y s ię w sz e lk ic h z ły c h m y ś li o tych , k tó ­ r z y w ob ec n a s z a w in ili. „I n ie w ód ź n a s n a p o k u sz e n ie ” — oznacza, że sa ­ m y ch sie h ie n ie b ęd ziem y b e z w o li B ożej w y sta w ia ć n a p ok u sy. „A le n a s zb a w o d e złeg o ” — p rzek on an ie, że n a w e t je ś li B óg z e z w o li n a pok u sy, da n a m r ó w n ie ż siłę do teg o , a b y śm y n ie u padli.

E w agriu sz, ja k p a m ięta m y , o k reśla m o d litw ę jak o „stan in te le k tu , do k tó reg o dochodzi się jed y n ie p oprzez św ia tło T rójcy Ś w ię te j” (Skem . 27). P o w sta je w zw ią zk u z ty m p ytan ie: co rozu m ie o n pod p o jęciem „stan in te ­ le k tu ” (k a tâ s ta s is пои)? O tóż zd a n iem m n ich a p o n ty jsk ie g o jest to p ew n a zd oln ość u m y słu n a b y ta p rzy p o m o cy ła sk i B ożej i w y siłk u człow iek a. Stan, 0 k tó ry m m o w a , p o leg a n a u w o ln ien iu się od n a m ię tn o śc i (a p d th eia ), czyli n a p ow rocie do sy tu a c ji przed grzech em p ierw o ro d n y m . C złow iek staje się n ieja k o ró w n y a n io ło m , jeg o u m y sł zaś — m ie jsc e m p rzeb yw an ia Boga, św ią ­ ty n ią (naós) T rójcy Ś w ię te j. J e st to, in n y m i sło w y , sta n k o n tem p la cy jn y

(c u m -te m p lo ), u m o ż liw ia ją c y o g lą d (th e o r ia ) B oga już tu ta j n a ziem i. W edług

E w agriu sza m o d lić się to zn a czy przede w szy stk im w y c h w a la ć Boga „w D u­ chu i p ra w d zie” (J 4,23), cz y li p oprzez sa m eg o B o g a , tzn. poprzez D ucha Ś w ię te g o i S yn a. S ą O ni b o w iem B ogiem z B oga, czy li O sobam i r ó w n y m i pod w zg lęd em isto ty O jcu, k tó reg o w raz z N im i c zło w ie k w y c h w a la , w ołając: A bba! U k o ch a n y Ojcze!

c. O j c o s t w o d u c h o w e . W n ajn ow szej sw o je j k siążce G ab riel B u n ­ g e p rzed sta w ia s y lw e tk ę E w agriu sza jako ojca i k iero w n ik a duch ow ego, m o gącego p rzyjść z p om ocą ta k że d zisiejszem u czło w ie k o w i, k tó r y p ra w d ziw ie 1 szczerze p ra g n ie p oznać B oga. Czas b o w iem , w k tórym ż y je m y , n ie jest w o ln y o d różn orak ich p rorok ów , k tó rzy u w a ża ją , iż p o sied li p a ten t na zn a ­ le z ie n ie p raw d y o B ogu i czło w iek u n ie w oparciu o S ło w o B oże, le c z w sk u ­ te k w ła sn y c h o d k ryć. C h rześcijań sk a gnoza i g n o sty cy zm n ie n a leżą do z a ­ m ierzch łej p rzeszło ści, lecz ściera ją się ze sobą r ó w n ie ż w obecnej dobie. E w agriu sz u d ow ad nia, że d o jście do poznania p ra w d y jest jed y n ie m o żliw e p rzy p om ocy B ożej ła sk i. T ak w ię c z w o le n n ic y g n o sty cy zm u p rzecen iają sa ­ m y c h sieb ie, tw o rzą c p seu d o p ra w d y w oparciu o m ity i urojen ia. C złow iek w ierzą cy czerp ie sw o ją m ądrość z P ism a Ś w ię te g o i w ie, że „B óg jest M i­ ło śc ią ” (1 J 4 ,8 ) i ż e „pragnie, b y w sz y sc y lu d zie zo sta li z b a w ie n i i doszli do p ozn an ia p ra w d y ” (1 T m 2 ,4 ). T ylko ten , k to zna B oga, m o że w Jego im ien iu pod jąć się r o li ojca i k iero w n ik a d u ch ow ego.

O joostw o d u ch ow e je s t charyzm atem , cz y li d a rem D u ch a Ś w ię te g o . W pra­ w d z ie C h rystu s poleca: „N ikogo te ż n a ziem i nie n a z y w a jc ie w a sz y m ojcem ; jed en b o w iem jest O jciec w a sz, T en w n ie b ie ” (Mt 23,9), to jed n a k w tra d y cji ch rześcija ń sk iej u ta rło się ok reślen ie „ojciec” (ab b a ), sto so w a n e w ob ec ty ch , k tórzy w im ie n iu B oga p e łn ili fu n k cję o p iek u n ó w d u ch ow ych w zg lęd em in ­ n y ch . Ci o sta tn i czuli się fa k ty c z n ie d u ch o w y m i sy n a m i, o k a zu ją cy m i sw o ­ im p rzew od n ik om sza cu n ek i p osłu szeń stw o. F u n k cję o jco stw a , o k tórym m ow a, sp e łn ia li p rzed e w sz y stk im b isk u p i i d o św ia d czen i m n isi, u w a ża n i za „ n o sicieli D u ch a” (p n e u m a to fó ro i). Ich p o d sta w o w y m zad an iem b yła p om oc in n y m lu d ziom w dojściu do pozn an ia (gnósis) B oga. P e łn ili oni rolę słu żeb n ą jako d u ch o w i lek a rze i n a u czy ciele.

(10)

E w agriu sz, jak w c z e śn ie j n ieco zazn aczyliśm y, op o w ia d a ł się za gnozą i p r z e c iw sta w ia ł się r ó w n o cześn ie g n o sty cy zm o w i. Otóż jego zd a n iem gnoza zak ład a w ia rę, p odczas g d y g n o sty cy zm b a zu je w y łą c z n ie na m ita ch . W iara jest p o czą tk iem m iło ści, która z k o le i m a n a celu p o zn a n ie B oga. W praw dzie w ia r a za w ie r a w so b ie ta je m n ic e , n iem n iej jed n ak n ie m a on a n ic w sp ó ln eg o z ezo tery zm em . N ie ch od zi w n ie j b o w ie m o a b stra k cy jn e p raw d y, a le o m isteria , d la k tó r y c h k lu czem do ro zw ią za n ia jest C h rystu s, p on iew aż „ w N im w s z y stk ie sk a rb y m ą d ro ści i w ied zy są u k r y te ” (K ol 2 ,3).

k s. Jan G liś c iń s k i S D B , W a r sza w a

II. K O M U N IK A T Y

1. Zagadnienie pracy w pismach Szenutego z Atripa 1

A n a liza w y p o w ie d z i S z e n u t e g o z A t r i p a (ok. 350— 466 r.) na te ­ m a t p racy p o zw a la u zy sk a ć sto su n k o w o p e łn y obraz teg o za g a d n ien ia . T en z n a k o m ity p r z ed sta w iciel m o n a sty cy zm u eg ip sk ieg o p oru sza b o w iem tak ie prob lem y, ja k natu ra, rod zaje, organ izacja i c e le pracy. P o leca on p racę jako p o d sta w o w e (obok m o d litw y ) za ję c ie m n ich a. W ych od zi on b o w ie m z za ło że­ n ia , ż e w sz y stk ie w a d y pochodzą z b ezczyn n ości (o tiu m ). Jego zd a n iem trzeba i n a le ż y , a b y czło w ie k p ra co w a ł p rzy p o m o cy sw o ic h rąk , p o n ie w a ż o b ow iązek te n w y p ły w a z n a tu ry lu d zk iej, która je s t sk łon n a d o zła w sk u te k grzechu p ierw o ro d n eg o . W p rzyp ad k u m n ich a jest ona ró w n ież k o n ieczn a ze w zg lęd u n a z a p ew n ien ie sob ie u trzy m a n ia . W m o n a stera ch w sz y sc y p o w in n i pracow ać: p rzeło ż en i i p o d w ła d n i. N ie ty lk o m o d litw ę n a le ż y p rzeży w a ć w e w sp ó ln o cie za k o n n ej, a le ró w n ież w y k o n y w a ć w ten sposób za jęcia . C o w ięcej, m od litw a p o w in n a rozp oczyn ać pracę, to w a rzy szy ć jej i ją koń czyć.

G dy ch od zi o czas pracy, S zen u te jest zdania, iż p ow in n o ją się zaw sze p rzery w a ć o g o d zin ie szóstej (1200), z w y ją tk ie m la ta , k ie d y gorąco zm usza do u czy n ien ia p rzerw y o g o d zin ie p ią tej. C ie k a w e jest to, co m ó w i on na tem a t so lid arn ości p od czas w y k o n y w a n y c h zajęć, a m ia n o w icie: „K iedy bracia n a sz e j w sp ó ln o ty p racu ją w różn ych m iejscach , n a p rzy k ła d p rzy zbiorze trzcin y lu b czegoś pod ob n ego, n iech n ik t n ie stara s ię b yć do te g o stop n ia go rliw y m , a b y p rześcig n ą ć in n y c h tow a rzy szy , jak to czyn ią lu d zie św ia to w i, którzy ścig a ją się z p różności. P rzeciw n ie, te n k to m ó g łb y w y k o n a ć jakąś p racę za d w ó ch lu b p ięciu , n ie c h zw aża, ab y ją w y k o n a ć za jed n eg o , ta k iżb y p ra co w a ł n ap ra w d ę ty lk o ze w zg lęd u na B oga. Z d ru giej jed n ak stron y n ie p o w in ie n le n ić się, le c z m ie r z y ć sw o je siły , w ied zą c o ty m , że to, co zrobi, jest w ła śn ie tym , co zn a jd zie” (ed, L eip old t 1908— 13, v . III, s. 110— 1, n. 37).

Z d an iem S zen u teg o praca, k tóra sta n o w i d la w sp ó ln o ty zak on n ej g łó w n e źródło u trzym an ia, p o zw a la ró w n ie ż n a ro zw in ięc ie d z ia ła ln o śc i ch a ry ta ty w n ej. N a k a z d ob roczyn n ości i d z ie le n ia się p o w in ien pobudzać m n ic h ó w do ch ętn e­ go d aw an ia jałm u żn y. D la S zen u tego b y ło b y rzeczą n iezro zu m ia łą dom aganie s ię p rzez jak iegoś człon k a w sp ó ln o ty , a b y m ó g ł w y k o n y w a ć jak o m nich ta k i sa m rodzaj p racy, k tó r y w y k o n y w a ł czy te ż w y u c z y ł się ży ją c jako osoba św ieck a . N ik t b o w ie m n ie sta je się za k o n n ik iem p o to ty lk o , a b y pracow ać w sw o im zaw od zie, lecz p rzed e w szy stk im z te j racji, a b y z b a w ić sw o ją duszę. T o sa m o d o ty c z y ty c h m n ich ó w , k tó rzy w za k o n ie dopiero n a u czy li się w y k o n y w a n ia ja k ie jś p racy. P o w in n i o n i b yć w sta łej g o to w o ści p od ję­ c ia s ię zadań, w sk a za n y ch im przez przełożonego. W szystko, co p rzyn iesie 1 A u top rezen tacja p racy m a g istersk iej p rzy g o to w a n ej pod k ieru n k iem ks. doc. dra hab. W . M y s z o r a w K a ted rze P a tro lo g ii A k a d e m ii T eo lo g ii K a to lick iej.

(11)

ja k iś z y sk m a teria ln y z ty tu łu p racy, n ie m o że — w ed łu g S zen u tego — stać się o so b istą w ła sn o śc ią m n ich a (n a w et p rzełożonego), lecz p ow in n o służyć w sp ó ln o c ie i d zia ła ln o ści c h a ry ta ty w n ej.

J o la n ta K a m iń s k a , Ł o m ia n k i

2. B ib lijn e i teo lo g iczn e a sp ek ty w a n a k reo n ty k a ch (1— 8) S o fro n in sza J erozolim sk iego 2

T w órczość pisarsk a p a tria rch y Jerozolim y, S o f r o n i u s z a , ży ją ceg o na p rzeło m ie szó steg o i siód m ego w ie k u , o b ejm u je oprócz p ism dogm atyczn ych , tak że te o ch arak terze h o m ilety czn y m , h agio g ra ficzn y m oraz u tw o r y p o ety ­ ckie. Spośród o sta tn ich n a szczególn ą u w a g ę za słu g u ją a n a k reo n ty k i. S ą to d w ad zieścia d w ie p ieśn i, z k tó ry ch osiem p ierw szy ch sta n o w i osob n ą grupę tem a ty czn ą , bogatą w w ą tk i b ib lijn e i teo lo g iczn e. A n a liza tek stu ty c h u tw o ­ r ó w p o zw a la stw ierd zić, iż S o fro n iu sz w y ra ził za pom ocą p oezji w y d a rzen ia o p isa n e n a k artach N o w e g o T esta m en tu , n a jw y ra źn iej w celach k a te c h e ty ­ cznych. U ż y w a n e p rzez n ieg o czasow n ik i, rzeczow n ik i, p r zy słó w k i i sp ójn ik i są n iek ied y ta k ie sam e, jak ie p od an e są w P iśm ie Ś w ię ty m .

O pisy w y d a rzeń b ib lijn y c h sta n o w ią p o d sta w ę dla te o lo g ii zaw artej w an ak reon tyk ach Sofron iu sza. P od ejm u je on w n ich za g a d n ien ia o ch a ra k te­ rze ch rystologicznym , so terio lo g iczn y m i m ariologiczn ym , rozp atryw an e na Sob orze C h alced oń sk im (451 r.). S ą to n a jczęściej m y ś li czy w y p o w ied zi Oj­ có w sob orow ych , jak r ó w n ie ż p arafrazy w a żn iejszy ch orzeczeń . N a p ytan ie, czy a n a k reo n ty k i z a w iera ją ta k że a lu zje do to czą cy ch s ię sp o r ó w ch rysto­ lo g iczn y ch (m on oteletyzm ), n ie m ożn a, jak się w y d a je , u d zielić jedn ozn aczn ej od p ow ied zi. S o fro n iu sz w p ra w d zie teg o tem a tu „d o ty k a ”, trzeb a jed n ak p a m ię ­ tać o tym , ż e jeg o p oezja je s t zaad resow an a n ie do teo lo g ó w , lecz do prze­ cię tn e g o czyteln ik a.

B a rb a ra W a lick a , W a r sza w a

3. R odzina i je j fu n k cje w u ję c iu T e r tu lia n a 3

W śród w ie lu te m a tó w , p oru szon ych w p ism a ch „O jca ła c iń sk ie j lite r a ­ tu r y ”, T ertu lian a, zn ajd u je się ta k że za g a d n ien ie rod zin y. P rzed sw o im p rzej­ ściem n a m on tan izm w y p o w ia d a ł się o n g łó w n ie n a te m a t m a łżeń stw a , n a ­ to m ia st k ie d y z e r w a ł z K o ścio łem k a to lick im , od rzu cił je, a ty m sam ym i rodzinę. C zło w iek d o sk o n a ły , czy li d u ch ow y, to ten , k tó ry ż y je n ie ty lk o w czy sto ści w ew n ętrzn ej, a le tak że zew n ętrzn ej, tzn . w o ln y od ob ow iązk ów za ró w n o m a łżeń sk ich , ja k i rod zin n ych . D om czy ro d zin a sta n o w ią dla „żoł­ n ierza C hrystusa, ja k im je s t chrześcijan in, ty lk o p rzeszk od ę, a n ie pom oc. P on ad to ch rześcija n in je s t c ią g le w drodze” (Z achęta 10). T ego rodzaju s t w ie r ­ dzenia T ertu lian a p rzek reśla ją w zasad zie prok reację. Id ea łem dla n ieg o jest ży c ie w d z ie w ic tw ie lu b w sta n ie b ezżen n ym . W je g o p rzek on an iu m a łżeń ­ stw o w y p e łn iło sw o je za d a n ie, gdy chodzi o za lu d n ien ie z ie m i, tj. w p ierw szej ep oce św ia ta , o b ecn ie zaś s ta n o w i p rzeszk o d ę d la u św ię c e n ia człow ieka. W o b li­ czu p on ow n ego p rzyjścia C hrystu sa na z ie m ię i Jego k ró lestw a , n ie p rzed sta­ w ia ono żądnej w artości.

2 A u to p rezen ta cja p r a c y m a g istersk iej p rzygotow an ej pod k ieru n k iem ks. doc. dra hab. W. M y s z o r a w K ated rze P a tr o lo g ii A k a d em ii T eologii K a to lick iej.

3 A u top rezen tacja p ra cy m a g iste r sk ie j p r z y g o to w a n ej pod k ieru n k iem ks. doc. dra hab. E. S t a n u l i w K ated rze P a tro lo g ii A k a d em ii T eo lo g ii K a ­ tolick iej.

(12)

K ażd y c h rześcija n in jest zo b o w ią za n y d o p ro w a d zen ia ży cia duch ow ego. C zło w iek n ie m a ją cy ża d n ych zob ow iązań w o b ec żo n y czy m ęża oraz dzieci m o że sk on cen trow ać się c a łk o w icie na sp raw ach d u ch ow ych oraz poddać się b ez re sz ty działan iu D u ch a Ś w ię te g o , k tó ry sp raw ia, ż e k a żd y och rzczon y m oże i p o w in ien sp ełn ia ć fu n k c je k ap łań sk ie. U d zia ł w p o w szech n y m k a ­ p ła ń stw ie w iern y ch s ta n o w i dla T ertu lian a a rg u m en t k o ron n y, p rzem a w ia ją ­ c y na k o rzy ść stanu b ezżen n eg o i d ziew iczeg o . C h rześcijan in w e zw a n y do św ię to śc i p o w in ie n ry g o r y sty c z n ie odrzu cić w szy stk o , co w ią ż e s ię ze ś w ia ­ tem i m a terią . T ertu lia n je s t p rzek o n a n y o b lisk im k o ń cu św ia ta . B yć go­ to w y m n a sp o tk a n ie s ię z P an em , to znaczy stać się cz ło w ie k ie m duch ow ym .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autor przedstawia rozwój podstawowych pojęć nauki o zna­ kach oraz ws ka zu je na konsekwencje wynikające z powstania tej nauki dla analizy problemów komunikacji i

Pozór nowoczesności tej dyscypliny tkwi w tym, że nie było ciągłości w jej rozwoju, występowała ona pod różnymi nazwami (jako reto­.. ryka, gramatyka,

Istotę sporu - stwierdza autorka - była kwestia granic wolności oraz służebności wobec Sprawy.. Oa- ko poeta Mickiewicz wymykał się władzy Mistrza, co

oblicze nieprawdopodobieństwa. Egzotyzm a prawdopodobieństwo literackie&#34;. odmienność i niezwykłość^, z drugiej - od teorii literackiego prawdopodobieństwa, autorka

Analizę porównawcza wersji nielicznej i recytacyjnej tekstów prowadzi do stwierdzenia« że tekst pieśni zrytmizowany jest po­ dwójnie: pierwszą rytmizację«

Autorka uważa ze słuszne badanie tych cech w dwóch zakresach problemowych: jako praw rządzących zabie­ gami uwiarygodniania świata przedstawionsgo, działających

Trzeci tom edycji pism Leona Schillera obejmuje zachowanę tylko częściowo wojenną twórczość reżysera (większość rękopisów uległa zniszczeniu w

Ta nigdy nie drukowana rozprawa miała w rozwoju naukowym Weissa znaczenie doniosłe: zainaugurowała jego badania nad dorobkiem Młodej Polski, które będzie