• Nie Znaleziono Wyników

Wpływ przeżyć archetypowych na świadomość indywidualną i postawę wobec losu – na przykładzie doświadczeń życiowych polskiej seniorki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wpływ przeżyć archetypowych na świadomość indywidualną i postawę wobec losu – na przykładzie doświadczeń życiowych polskiej seniorki"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

M a ł g o r z a t a M ł y n a r s k a

WPŁYW PRZEŻYĆ ARCHETYPOWYCH NA ŚWIADOMOŚĆ

INDYWIDUALNĄ I POSTAWĘ WOBEC LOSU –

NA PRZYKŁADZIE DOŚWIADCZEŃ ŻYCIOWYCH

POLSKIEJ SENIORKI

„Until you make the unconscious conscious, it will di-rect your life and you will call it fate”

C.G. Jung „Dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, bę-dzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty bębę-dziesz nazywał to przeznaczeniem”

C.G. Jung

1. Wstęp

Głównym celem tekstu jest zwrócenie uwagi na wpływ doświadczeń archetypo-wych na sposób przeżywania jesieni życia przez polskie seniorki. Dorobek myśli Junga może stanowić cenny kontekst i inspirację dla badań gerontologicznych, które w Polsce koncentrują się głównie wokół zagadnień związanych z – by tak rzec – zewnętrznym obrazem starości (stereotypy starości, style życia w starości, sytuacja człowieka starszego w społeczeństwie i rodzinie etc.). Są to zatem najczę-ściej badania opisowe, kładące duży nacisk na sytuację socjoekonomiczną respon-dentów. Dodatkowo zazwyczaj przedstawiają one starszych ludzi jako kategorię społeczną szczególnie dotkniętą czy zagrożoną marginalizacją, narażoną na

(2)

age-izm (wskazuje to poniekąd na determinację strukturalną losu ludzkiego). Tymcza-sem proponowana perspektywa Jungowska podkreśla znaczenie indywidualnych przeżyć wewnętrznych, które decydują o sile i głębi osobowości; pozwalają one oswoić i świadomie kształtować własny los i otoczenie (determinacja jednostko-wa), bądź przeciwnie, stawiają człowieka w roli „igraszki bogów”, jeśli nie odnaj-dzie on w sobie woli walki o własne spełnienie. Decydujące znaczenie ma akcep-tacja i włączenie do świadomości trudnych czy kłopotliwych prawd na temat własnej osoby (ludzkości w ogóle), o czym mówi koncepcja Cienia indywidualne-go (i Cienia zbioroweindywidualne-go).

Ażeby zbadać doświadczenie archetypów na przestrzeni całego życia najlepiej sięgnąć do metody biografi cznej i wywiadów narracyjnych. Sam Jung relacjono-wał, że dopiero w drugiej połowie życia był w stanie właściwie spojrzeć na wiele swoich wcześniejszych doświadczeń. K. Pajor tak o tym pisze: „Wiele z ważnych przeżyć okresu dziecięcego i wczesnej młodości musiało pozostać tajemnicą, po-nieważ ich pełne zrozumienie stało się możliwe dopiero wiele lat później, to zna-czy, gdy powstała psychologia archetypów. Dopiero wówczas Jung mógł sam zro-zumieć swoje tajemnice i dopiero wtedy był w stanie o nich mówić1”. Z kolei

Tornstam posługuje się chętnie metaforą wspinaczki górskiej: nasze życie to wiel-ka wędrówwiel-ka wzwyż2. Nietrudno zauważyć, że pokonywany szlak partiami jest

równy i przyjazny, w innych z kolei momentach spadzisty i pokryty gęstą roślin-nością. Kiedy w starszym wieku docieramy na szczyt, możemy z dystansem spoj-rzeć na przebytą drogę, zobaczyć rzeczy, które wcześniej umknęły naszej uwa-dze.

Pozostaje pytanie, czy takie panoramiczne spojrzenie wstecz wystarczy, aby skruszyć mechanizmy obronne i blokady psychiczne ukształtowane w toku całego życia jednostki, co jest niezbędnym warunkiem rozwoju, zarówno w rozumieniu Junga, jak i Tornstama. Czy w takim przeżyciu może ujawnić się uzdrawiająca moc integrującego archetypu Jaźni? Dodatkowo ciekawe jest, jak w indywidualnym życiu może manifestować się problematyka Cienia indywidualnego – czy po prze-kroczeniu pewnej bariery wieku łatwiej jest go oswoić? Równie interesujące jest także prześledzenie, jak kwestia Cienia indywidualnego wpływa na kształtowanie się postawy wobec losu. Czy ponury i smutny krajobraz górski widziany oczyma niektórych polskich seniorek jest nieodwołalnym przekreśleniem szansy na szczę-śliwą starość?

1 K. Pajor, Śladami Junga, Warszawa 2008, s. 26.

2 L. Tornstam, Recognizing Aspects of Oneself in Th e Th eory of Gerotranscendence, Th e Social

(3)

2. Kilka słów o metodzie

Respondentka – pani Karolina – w momencie przeprowadzania wywiadu miała 74 lata. Jest wdową, ma jednak dzieci i wnuczęta, z którymi widuje się przy okazji świąt i innych uroczystości rodzinnych. Mieszka w skromnym M-1 w dużym mie-ście w Polsce. Cierpi na wiele chorób, co utrudnia jej codzienne funkcjonowanie i powoduje fi zyczny ból, niemniej nie ma oznak demencji ani żadnych innych zaburzeń psychicznych. W sensie intelektualnym jest sprawna. Ankieter przybył do niej z kilkoma dyspozycjami do wywiadu swobodnego – miał nadzieje uzyskać informacje o sposobie przeżywania jesieni życia przez narratorkę. Dyspozycje okazały się jednak na tyle otwarte, że stały się przyczynkiem do rozbudowanej opowieści autobiografi cznej. Narratorka nie była informowana o tym, czym jest teoria gerotranscendencji, nie rozmawiano z nią także o archetypach. Poproszono ją m. in. o wypowiedź dotyczącą najbardziej traumatycznych doświadczeń na prze-strzeni życia, ale także o zdarzenia najszczęśliwsze i budujące. Miała także możli-wość wypowiedzieć się na temat ewentualnych zmian w postrzeganiu rzeczywi-stości i w rozumieniu innych ludzi, które zaobserwowała u siebie wraz z wiekiem. Ogólny ton wypowiedzi, ustalony na podstawie kilkakrotnego przesłuchania taśmy magnetofonowej z zapisem wywiadu, był smutny. Pani Karolina przeszła wiele ciężkich chwil i właśnie na ich znaczenie położyła szczególny nacisk w swoich wypowiedziach. W trakcie analizy badacz skoncentrował się na ustaleniu charak-teru i przebiegu najważniejszych wydarzeń biografi cznych, a także ich wpływu na stan świadomości i rozwój osobisty respondentki na przestrzeni życia. Postarał się także określić rolę doświadczeń archetypowych w kształtowaniu przekonań na temat losu.

Teoria archetypów

Archetypy to, najogólniej rzecz ujmując, pradawne, niezmienne wyobrażenia tkwiące w zbiorowej nieświadomości. Tworzą one wspólną wszystkim ludziom uniwersalną strukturę psychiczną. Z.W. Dudek defi niuje je jako praobrazy podsta-wowych znaczeń psychologicznych i wartości kulturowych (gr. arche – pierwotny,

typos – obraz), dziedziczone pokoleniowo wzorce zachowania, odczuwania,

my-ślenia i działania w sytuacjach typowych dla człowieka3. Nieświadomość

kolek-tywna składa się nie tylko z archetypów, ale także z ich korelatów – instynktów4.

Można powiedzieć, że instynkty reprezentują siły natury, natomiast archetypy –

3 Z.W. Dudek, Psychologia integralna Junga, Warszawa 2006, s.141. 4 Na podstawie: K. Pajor, op.cit., s. 95.

(4)

uniwersalne wartości kultury5. Oba te komponenty tworzą dynamiczną relację

z systemem świadomym: ego i personą. Charakter tej relacji – nieświadomości ze świadomością – reguluje równowagę procesów psychicznych, ale także decyduje o przebiegu rozwoju całej osobowości, szczególnie w kulturowej, czyli wyższej fazie rozwoju następującej w drugiej połowie życia (indywiduacja).

Dokładniejsza defi nicja wymaga odróżnienia tzw. archetypu per se (w sobie) od archetypu zaktualizowanego6. Ten pierwszy określany jest przez Junga jako

„psychiczna gotowość” lub „…pewna a priori dana możliwość formy wyobrażenia. Dziedziczone zostają nie wyobrażenia, lecz formy […]”7. Archetyp sam w sobie

nie jest możliwy do uświadomienia, posiada naturę transcendentną. Dopiero ar-chetyp zaktualizowany jest dostrzegalny i pojawia się w świadomości jako wyobra-żenie, zdarzenie lub proces. Można więc powiedzieć, że archetyp to pewna dana człowiekowi forma – potencjalność, która wypełnia się indywidualną treścią w to-ku życia danego człowieka (dynamiczny charakter archetypu).

O sile oddziaływania archetypów decyduje ich autonomiczny i numiotyczny charakter – wywołują one w indywidualnej świadomości poczucie bycia pod wpły-wem wyższej mocy (lub też bycia w kontakcie z nią), czyli implikują pewną reakcję emocjonalną. Archetyp zrealizowany ma w ten sposób dwa składniki: obrazy i to-warzyszące im emocje. Przeżycia archetypu mogą się cechować różnym natęże-niem numiotyczności aż do jej maksymalnego poziomu, kiedy mówimy o do-świadczeniu religijnym.

W swej istocie archetyp jest bipolarny – posiada jednocześnie jasną (konstruk-tywną) i ciemną (destruk(konstruk-tywną) stronę. Dociera do świadomości poprzez symbol. Na przykład o istnieniu nieświadomego archetypu matki świadczy powszechna obecność w kulturze symbolicznych motywów Wielkiej Matki oraz Matki Strasz-liwej (negatywna wersja tego samego obrazu)8.

Teoria archetypów uzasadnia występowanie podobnych zjawisk psychicznych (co do formy i w dużej mierze co do treści) w różnych epokach i kulturach, a tak-że u poszczególnych jednostek bez dającego się uchwycić związku z ich osobistym życiem9. Wyrazem istnienia psyche archetypowej są również symbole i mity

poja-5 Z.W. Dudek, Podstawy psychologii Junga, Warszawa 2006, s. 152.

6 Za: K. Stefanicka, Doświadczenie transcendentne, jako źródło indywidualnych znaczeń, praca

magisterska pod kierunkiem dr K. Węgłowskiej-Rzepy, Wrocław 2004, http://unus.psychologia.uni. wroc.pl/teksty/pm/pm10a.html#3.

7 Jung za: K. Stefanicka, rozdział 3, za: K. Pajor, Rola archetypu w analitycznej psychologii C.G.

Junga, Poznań 1992, s. 65.

8 Wokół psychologii analitycznej C.G. Junga. Refl eksje, inspiracje, zastosowania, K.

Węgłowska-Rzepa (red.), Toruń 2008.

(5)

wiające się w różnych społeczeństwach niezależnie od czasu i przestrzeni10. Jak

pisze sam Jung, archetyp to „pewna preegzystencjalna skłonność ludzkiego ducha do tworzenia mitycznych rozważań” lub gdzie indziej – archetypy są „systemami gotowości, które jednocześnie są obrazem i emocją”11.

Dwie fazy rozwoju według Junga

W ogólnych zarysach przebieg indywiduacji, czyli procesu wewnętrznego rozwo-ju, jest z góry nakreślony i wykazuje dużą prawidłowość12. Dzieli się na dwie

głów-ne części: pierwszą i drugą połowę życia człowieka. Zadaniem pierwszej (na turalna faza rozwoju) jest „inicjacja w zewnętrzną rzeczywistość”; celem jest przystosowa-nie człowieka do wymagań otaczającego środowiska. Zadaprzystosowa-niem drugiej połowy (faza kulturowa) jest „inicjacja w rzeczywistość wewnętrzną”, głębsze poznanie samego siebie i poznanie ludzi, zwrócenie się wstecz (refl ectio) ku tym cechom swej natury, które dotychczas były nieświadome lub stały się nimi (m.in. kontakt z in-dywidualnym Cieniem, ale także z innymi archetypami). Bazą dla przemiany w drugiej połowie życia jest funkcjonalna oś ego–archetyp (określenie wprowa-dzone przez E.F. Edingera13). Jest ona źródłem wzbogacających przeżyć, drogą

asymilacji wiedzy, energii i doświadczenia, które płyną z archetypów. Archetypowa przemiana osobowości

Indywiduacja w późniejszym wieku polega zatem, jak wynika z powyższego, na poszerzaniu granic „ja” o wartości archetypowe. Kiedy ogrania ona całą osobowość można mówić o tzw. odrodzeniu. Jung przewidział i nazwał cztery fazy przemiany osobowości, które zaznaczają się także w procesie terapii. Są to kolejno: katharsis (oczyszczenie), wyjaśnianie, edukacja i odrodzenie14. Skutkują one zmianą

orga-nizacji całości psychiki.

Zdaniem Junga psychika człowieka ma charakter teleologiczny – celem jej rozwoju jest pełnia osobowości, równoznaczna z całkowitym zjednoczeniem pod-stawowych przeciwieństw psychologicznych (świadomość–nieświadomość, eks-trawersja–introwersja etc.)15. Najwyższym symbolem służącym rozwojowi

we-10 K. Stefanicka, op.cit.

11 Jung za: K. Stefanicka, rdz. 3, za: K. Pajor, Rola archetypu…, s. 62–63. 12 Wokół psychologii analitycznej…, s. 62.

13 Z.W. Dudek, Psychologia integralna Junga…, s. 141–151.

14 Z.W. Dudek, 12 zasad psychologii Junga,

http://edukacja.eneteia.pl/index.php?view=article- &catid=11%3Apsychologia-junga&id=12%3Azasady-psychologii-junga&option=com_content&I-temid=10.

(6)

wnętrznemu jest Jaźń – archetyp jedności, całości i pełni psychicznej (obraz Boga). Stanowi ona centralne źródło indywidualnej tożsamości, spaja procesy świadome i nieświadome oraz aspekt indywidualny i zbiorowy doświadczeń psychicznych. Typowe symbole Jaźni to różne obrazy Boga, Absolutu, Wiecznego Ducha, man-dale, doskonałe dźwięki.

Zdolność wewnętrznego rozwoju to z jednej strony uniwersalna prawidłowość potencjalnie dostępna dla każdego, a z drugiej – Jung napisał, że „wyższy stopień uświadomienia” osiągną tylko te osoby, które „mają do tego przeznaczenie i po-wołanie, to znaczy zdolność i pęd do wyższego zróżnicowania”16. Znaczy to mniej

więcej tyle, że wiele osób, pracując nad sobą, zadowoli się osiągnięciem zaledwie podstawowych efektów terapeutycznych, inni z kolei (jak Jung) będą niestrudzenie pracować nad swoim rozwojem17.

Następstwa przeżyć archetypowych: inflacja ego i alienacja ego

Kontakt z archetypami może mieć efekt leczący bądź niszczący, w dużym stopniu w zależności od indywidualnego stanowiska i decyzji etycznej (wolna wola). Nie-bezpieczeństwa związane z integrowaniem nieświadomych treści to m.in. nad-mierna identyfi kacja jednostki z archetypem. Towarzyszy takim stanom poczucie omnipotencji, mocy, wyższej energii, natchnienia, uwznioślenia, ekstazy. Następu-je podporządkowanie myślenia Następu-jednostki, Następu-jej zachowania i reagowania treściom kolektywnym (zatracenie indywidualności i autonomii). Taki stan Jung określił terminem infl acji ego, tj. owładnięcia przez archetyp. Zmniejsza się wtedy lub zupełnie znika dystans między ego a symbolem archetypowym. Skraca się oś ego– –archetyp. Infl acja może być pozytywna, jeśli pozwala na wgląd w naturę archety-pu, udziela jednostce mocy i zrozumienia (na przykład doświadczenie religijne bądź artystyczne), lub negatywna, kiedy idee archetypowe doprowadzają do dez-integracji „ja”, zaburzając poczucie indywidualności i prowadząc do zatopienia ego w świecie idei i symboli (na przykład psychoza).

Utrata więzi z symbolem archetypowym to z kolei stan alienacji ego zostaje wtedy wyłączone z procesów zbiorowych i odcięte od energii, jakiej udzielają sym-bole i kultura. Oś ego–archetyp ulega zerwaniu. Archetypy wyrażone w symbo-lach, sztuce, religii, snach nie docierają do progu świadomości, są tłumione lub racjonalizowane przez mechanizmy obronne ego. W takiej sytuacji rozwój indy-widualny jest zablokowany.

16 Jung za: K. Pajor, Śladami Junga…, s. 129.

17 W tym miejscu podejście Junga zdaje się mieć wiele wspólnego z koncepcją dezintegracji

(7)

Inicjacja negatywna

Każda relacja z archetypem wyzwala nieznane, tajemnicze obrazy i energie, które oddziałują na ludzką psychikę. Mogą ją one harmonizować i uwalniać z komplek-sów, albo przeciwnie – prowadzić do upadku, czyli negatywnej infl acji ego. Źró-dłem takich destrukcyjnych przeżyć może być każdy symbol i wartość zbiorowa, np. państwo, władza, teoria naukowa lub inna idea, powszechny lub rodzinny mit, ale równie dobrze – własne ciało, popęd seksualny bądź instytucja, której dana osoba poświęca swoje życie. Bezkrytyczne, nieświadome i nieautentyczne oddanie własnej duszy w stanie infl acji na rzecz idei lub zewnętrznego symbolu w ostatecz-ności niszczy samego człowieka, gdyż w takich warunkach zamiera jego indywi-dualne, spontaniczne życie psychiczne.

Archetypowej, symbolicznej absolutyzacji mogą podlegać także indywidualne przeżycia i urazy. W takich przypadkach człowiek traktuje swoje niepowodzenia jak archetyp, ulega iluzji podniesienia własnej wartości przez przyjęcie roli zranio-nego i pokrzywdzozranio-nego. Krańcowym przykładem, obok irracjonalnych przypad-ków występujących w chorobach psychicznych, jest przyjęcie roli męczennika, mesjasza lub kozła ofi arnego (syndrom ofi ary). Dzieje się tak np. w patologicznej rodzinie, gdzie nadużywa się przemocy, czy w środowisku pracy, w którym system zarządzania jest oparty na manipulacji, lęku i eksploatacji jednostki.

Rana indywidualna staje się raną symboliczną, archetypową. Takie zjawisko – polegające na stygmatyzacji „ja” – Dudek nazwał infl acją negatywną18. „Ja”

czło-wieka zostaje w tym przypadku wprowadzone w życie, w którym jakaś tajemnicza postać, prawo czy zasada może bezkarnie czynić zło, zadawać rany, upokarzać. O inicjacji świadczy moment poddania się przemocy, rezygnacja z walki, psycho-logiczna zgoda na bycie ofi arą.

Inicjacja negatywna nosi cechy przeżycia archetypowego, nasycona jest jednak symbolem rany, bezradności, niemocy, niewiary w pozytywne rozwiązanie, śmier-ci. Moc i zło zlewają się w pseudoarchetypowy kompleks, który osacza „ja”. Od-szczepieniu ulega biegun dobra, życia, uzdrowienia. Pozytywna inicjacja do życia wymaga doświadczenia na poziomie archetypowym, duchowym, obejmującym pozytywny i negatywny biegun życia.

Z przypadkami negatywnej inicjacji spotykamy się często w poradnictwie i psy-choterapii. Zazwyczaj takie przeżycia dotyczą sfery ciała i seksu, będąc skutkiem przemocy fi zycznej, bicia oraz nadużyć seksualnych wobec dzieci.

Przebudzenie duchowe, o którym możemy mówić w odniesieniu do praktyk duchowych i religijnych, umożliwia dotarcie do głębszych wartości i stwarza

(8)

stawy do odrodzenia całej osobowości. Świadomość danej osoby osiąga stan nie tylko społecznej i psychologicznej, ale także duchowej niezależności, to jest auto-nomii wynikającej z osobistego doświadczenia pierwotnie nieświadomych warto-ści zbiorowych.

Przeżywanie konfl iktów wewnętrznych, dramatycznych uczuć i nieszczęść przekraczających możliwości przystosowawcze również stawia człowieka przed skokiem w nieznane, w świat archetypów.

Doświadczenie znaczenia archetypów ma głęboki wpływ terapeutyczny. War-tość terapeutyczna symboli archetypowych bierze się z tego, że oddziałując pośred-nio lub bezpośredpośred-nio na świadomość, stwarzają sferę symbolicznego, trans-cendentnego funkcjonowania ponad podzielną, wewnętrznie i zewnętrznie zróżnicowaną rzeczywistością. Szczególnym doświadczeniem archetypowej prze-miany jest wewnętrzne poczucie uzdrowienia; mówi o tym koncepcja zranionego uzdrowiciela.

Przeżycia archetypowe zapewniają stopniowy wzrost świadomości i coraz więk-szą psychologiczną samowystarczalność, zarówno na poziomie wyobraźni, jak też przy podejmowaniu konkretnych życiowych zadań.

Zasada Cienia indywidualnego i zbiorowego

Rozwój świadomości indywidualnej (ego) powoduje, że w nieświadomości orga-nizują się tłumione i wypierane treści naładowane intensywną energią emocjonal-ną, tzw. kompleksy psychiczne. Dziecko może na przykład usłyszeć, że miła dziew-czynka nie zachowuje się w określony sposób i stłumi swoją agresję, pragnienie rywalizacji albo seksualność na rzecz zachowania pozbawionej wyrazu, ale miłej powierzchowności. W ten sposób tworzy się nieświadomość indywidualna – Cień indywidualny. Zapisana jest w nim ułomna kondycja człowieka – to wszystko, co on z różnych powodów wyparł i stłumił. Mechanizmy unikania i inne typy mecha-nizmów obronnych sprawiają, że ten Cień powiększa się, a następnie ulega projek-cji w negatywnych wyobrażeniach indywidualnych (negatywne fantazje, lęki, fobie, koszmarne sny, urojenia, katastrofi czne wizje) lub zbiorowych (lękowe wierzenia, natrętne rytuały pogłoski, uprzedzenia). Intensywne napięcie Cienia indywidual-nego sprzyja procesowi jego symbolizacji. Ciemna, negatywna strona świadomości ma w każdej kulturze swoją uniwersalną wartość – archetyp Cienia. Na styku płaszczyzny psychologicznej (nieświadomość indywidualna) i kulturowej (nie-świadomość zbiorowa) Cień może ulegać dogmatyzacji lub personifi kacji (np. wyobrażenie szatana, personifi kacje śmierci, Hades, Szeol). W płaszczyźnie spo-łecznej i religijnej staje się treścią dogmatów i ideologii (ideologia złego, walka ze złem, satanizm, nihilizm). Indywidualny i zbiorowy kontakt z Cieniem (dialog

(9)

świadomości z nieświadomością) jest podłożem przemiany psychicznej polegają-cej na asymilacji treści Cienia (odrodzenie osobowości). Kontakt z Cieniem służy asymilacji psychologicznej względności praw świadomości i nieświadomości; jest także podstawą duchowej i moralnej transformacji.

Cień indywidualny, jeśli zostanie zaakceptowany i oswojony, przyczynia się do uwolnienia znacznej energii i żywotności, dotychczas zużywanej dla jego tłumie-nia. Jednostka zyskuje większą łatwość adaptacji i rozwoju, ma szansę przeżyć pełnię własnego człowieczeństwa – czyli także swoich ograniczeń, słabości, ale i niewyrażonych nigdy wcześniej talentów. Proces przyswajania niechcianych czy trudnych treści psychicznych poeta Robert Bly nazwał „zjadaniem Cienia” (eating

the shadow)19. Większość ludzi obawia się konfrontacji z własną słabością, ze

zra-nieniami i słabo rozwiniętymi stronami osobowości – zdaniem Junga w tym sen-sie Cień staje się problemem moralnym, ponieważ każda osoba sama decyduje, na ile będzie szczera wobec samej siebie, a tym samym wobec innych.

Ważnym aspektem jest to, że Cień obejmuje cechy nie tyle negatywne, co słabo rozwinięte i z jakichś powodów wstydliwe. Na przykład osoba, od której oczeki-wano, że będzie przede wszystkim inteligentna tak ukierunkuje swoją energię, aby rozwijać inteligencję, natomiast raczej nie rozwinie swoich umiejętności interper-sonalnych albo związanych ze sztuką. Jeżeli będzie pracować nad takimi słabymi stronami swojej psychiki, w przyszłości będzie miała szansę odczuć swoją słabość, ale jednocześnie satysfakcję z podejmowania prób przełamywania siebie w sytuacji braku presji sukcesu czy oczekiwania od niej wybitnych osiągnięć. Będzie działać dla własnej satysfakcji.

Każda kultura, tak jak pojedynczy człowiek, posiada swój Cień, który zawiera niejasną, zapomnianą, niechcianą, niezrozumiałą, nierzadko tajemniczą stronę życia. Każda kultura ma także mechanizmy, które automatycznie rozładowują nadmiar energii Cienia. Najbardziej spektakularnym tego przykładem jest mecha-nizm kozła ofi arnego, kiedy to na przypadkowej w gruncie rzeczy ofi erze skupia się agresja wspólnoty. Z kolei pozytywną formułę integracji Cienia proponują róż-ne szkoły treningu duchowego oparte na afi rmacji ducha oraz zrozumieniu pra-wideł lęku, winy, agresji i potrzeb ciała. Także sama teoria gerotranscendencji jest przykładem integrującego wpływu kultury (nauki) na społeczeństwo, pomaga ona bowiem oswoić społeczeństwo ze starością.

Jednym z zadań kultury jest umożliwienie jednostce zrozumienia wartości Cie-nia. O wychowawczej i harmonizującej funkcji Cienia świadczą ograniczenia, jakie

19 J.F. Patton, Jungian Spirituality: A Developmental Context for Late-Life Growth, „Am. Journal

(10)

narzucają rodzicom niemowlęta, dzieci, młodzież, ale także osoby cierpiące z po-wodu różnych chorób, uzależnione etc.20 Logiczne traktowanie takich osób może

być niewystarczające – niezbędne jest respektowanie praw irracjonalnych jako realnie obecnych w życiu przy jednoczesnym komunikowaniu praw wyższej świa-domości (dorosłości). Nadmierna izolacja ludzi Cienia utrudnia dorastającemu pokoleniu uczenie się prawideł jego psychologii. Jeśli Cień zostanie zaakceptowa-ny jako problem wewnętrzzaakceptowa-ny, nie rozwija się postawa magiczna. Możliwe staje się poznawanie siebie i świadome konfrontowanie się z różnymi aspektami rzeczywi-stości.

Problematyka rozwoju w drugiej połowie życia w ujęciu Junga

Jung traktował przyrost mądrości jako naturalny proces postępujący wraz z wie-kiem i równoznaczny ze zmianą optyki postrzegania życia i śmierci. Miał on na-bierać szczególnego tempa w drugiej połowie życia. Tzw. kryzysu wieku średnie-go (ok. 35–45 lat) jest zazwyczaj okresem wewnętrzneśrednie-go konfl iktu: jednostka coraz silniej odczuwa, że nie zawsze jej wewnętrzne pragnienia są zgodne z oczekiwa-niami, jakie ma wobec niej społeczeństwo. Może to zapoczątkować transformację. Pojawia się wtedy silna potrzeba wyrażenia prawdziwego ja a także postawienia fundamentalnych pytań: Kim jestem? Skąd przyszedłem? Dokąd zmierzam? Co powinienem zrobić ze swoim życiem? Jaką maskę usiłuje nałożyć mi kultura? Czy nie zmarnowałem dotychczasowego życia? Jest to innymi słowy, czas podejmowa-nia ważnych rozstrzygnięć moralnych.

Przeżyciom takim często towarzyszy uczucie rozczarowania, spadku energii do codziennego działania, powątpiewanie w swoją wartość, stagnacja bądź zagubie-nie. Pojawiające się często doświadczenie choroby zmusza dodatkowo do uświa-domienia sobie kruchości ciała. Kryzys może jednakże zainicjować „podróż we-wnętrzną” (inner journey), czyli narodzenie do życia, w którym sprawy i wartości duchowe stają się ważniejsze niż dobra materialne21. Schemat rozwoju

zapropono-wany przez Junga zakłada, że proces przemiany jest uniwersalny albo archetypowy, ale nie oznacza to wcale, że każdy wraz z wiekiem osiąga mądrość. Rozwój jest wolnym wyborem, a nie koniecznością. Osoba, która nie podejmie tego wyzwania, może radzić sobie z kryzysem wieku średniego poprzez poślubienie dużo młod-szego partnera albo poprzez przeprowadzanie kolejnych operacji plastycznych –

20 Z.W. Dudek, Mała encyklopedia psychologii głębi: Jedność przeciwieństw, Cień indywidualny

i archetypowy, „ALBO albo” 1992, nr 2, s. 65.

(11)

będzie ona odsuwać myśl o własnej śmiertelności jak najdłużej. W takim przypad-ku jej wzrost i rozwój zostanie przesunięty w czasie.

Jung wierzył, że indywiduacja przebiega szybciej w okresach nasilonego kryzy-su wewnętrznego, a jej celem jest umożliwienie kontaktu z „Wyższą Jaźnią” (Great

Self). Jednostka, która osiąga taki poziom rozwoju jest bardziej samowystarczalna

psychologicznie – nie tyle dostosowuje się do oczekiwań społeczeństwa, ile wnosi do niego swoje własne wartości wraz z niepowtarzalnym stylem działania. Teoria Tornstama

W latach 90. XX wiekuTornstam – nawiązując do dorobku Junga – zaproponował określenie gerotranscendencja dla opisu pozytywnego kierunku starzenia się22.

Gerotranscendencja zakłada restrukturyzację rzeczywistości w porównaniu z ty-powym dla wieku średniego jej obrazem, co umożliwia jednostce doświadczenie kosmicznego zjednoczenia z istotą wszechświata. Następują zmiany w postrzega-niu czasu i przestrzeni, życia i śmierci, pogłębia się stosunek do własnego „ja”. Oznacza to odejście od materialistycznej i racjonalnej wizji świata, a także kon-frontację z samym sobą: odkrycie ukrytych aspektów ja, zarówno tych dobrych, jak i złych (oswojenie Cienia indywidualnego). Jednostka doświadcza, że w wy-miarze psychologicznym dobro i zło to wartości względne.

Twórca teorii zwraca uwagę, że niektóre z wymiarów czy wskaźników gerotran-scendencji mogą być źle zinterpretowane, jako oznaki depresji, demencji czy ne-gatywnego wycofania. Może to prowadzić wielu starszych ludzi do poczucia winy albo nawet postawy przepraszającej za zachodzące w nich normalne zmiany.

Według Tornstama życie ludzkie można symbolicznie zapisać jako literę „U” – pochodzimy z góry, z wymiaru duchowego, a przychodząc na świat jak gdyby

wra-stamy w naszą ego-osobowość i jej przyziemne zainteresowania. Zadaniem drugiej

połowy życia jest odnalezienie drogi powrotnej ku górze, czyli coraz silniejsza identyfi kacja z duszą (a coraz słabsza z ciałem).

Osoby wysoko umieszczone na skali gerotranscendencji według przeprowa-dzonych przez szwedzkiego naukowca badań charakteryzują się wysokim pozio-mem kontroli społecznych aktywności i wysokim poziom życiowej satysfakcji. Ponadto odnajdują dużo zadowolenia w wypełnianiu społecznych zadań, a ich dobre samopoczucie jest niezależne od efektów pracy. Mają bardziej wydajne i zło-żone sposoby radzenia sobie w trudnościach.

(12)

3. Analiza wywiadu

Obecnie chciałabym przyjrzeć się historii pani Karoliny, urodzonej w latach 30. XX wieku seniorki. Pod wieloma względami jest ona typową starszą panią: jest na emeryturze, chodzi do kościoła, mieszka w skromnym M-1. Ma mocno pomarsz-czoną buzię i grube warstwy odzieży na sobie. Spogląda na mnie prostolinijnie i z ciekawością.

Narratorka wiedzie zwyczajne życie: „Nic specjalnego się nie wydarza”, jak sama stwierdzi. Codziennie rano uczestniczy w Eucharystii, a potem ma okazję poroz-mawiać z kilkoma koleżankami, które, tak jak ona, przychodzą do kościoła. Resz-tę czasu wypełniają codzienne czynności takie jak przygotowanie posiłków czy sprzątanie. Są jeszcze seriale. „Już na starość nie ma ani sił, ani co, żeby tam dużo robić” zauważa seniorka. Pani Karolina przyjmuje własną starość i związane z nią niedogodności jako kolejne krzyżyki (to jej własne określenie) zapisane przez Stwórcę w Księdze Życia. Miała bardzo trudne doświadczenia i wygląda na to, że wiara i religia utwierdziły ją w przekonaniu, że zło, które się wydarza, jest nieunik-nione.

Trudne warunki życiowe

Życie pani Karoliny było wyjątkowo naznaczone ciężką pracą, a wedle jej własnego określenia: „harówką”. Poza tym, że przez kilkadziesiąt lat pracowała jako nauczy-cielka, to jeszcze wychowała samotnie – właściwie z jednej pensji – trójkę dzieci: „żeby dorobić, bo pieniędzy było mało, to się jeszcze jakąś działeczkę uprawiało, hodowałam kurki, króliki”. Mąż alkoholik, z którym żyła w separacji, uchylał się od płacenia alimentów: „Bronił się, że ma matkę staruszkę na utrzymaniu […] Także ciężko musiałam pracować od świtu do nocy […], ja nie miałam czasu, żeby odpo-cząć”. Respondentka samotnie zmagała się ze swoimi problemami, nie mogła liczyć na nikogo – także na pomoc rodziny czy koleżanek. Dzisiaj jednakże jest z własnej samodzielności bardzo dumna: „Mimo tych różnych przeszkód, mimo tych krzywd, ja sobie potrafi łam dać radę […] i z tego jestem dumna”.

Traumatyczne doświadczenia – fatum czy wola Boża?

Pani Karolina interpretuje swoje doświadczenia życiowe jako wyjątkowo trudne. Doznała wielu cierpień i stale napotykała na duże przeszkody: „Ojejej! Ileż tego było! (śmiech)”. Pierwsze tragiczne wydarzenie to wojna i front oglądany oczami dziecka: „prowadzili nas Niemcy […], te kulki świstały koło uszu. Ja nie rozumia-łam bardzo jeszcze wtedy tej grozy, ale później jak zobaczyrozumia-łam tych pozabijanych, ludzi i konie, i zwierzęta. To było okropne!”. Podczas gdy mała Karolina z matką

(13)

i rodzeństwem została przeprowadzona przez linię ognia, w rodzinnej wiosce od-bywała się egzekucja miejscowych chłopów, między innymi ojca i brata dziewczyn-ki. Dom, w którym mieszkała jej rodzina, zrównano z ziemią. Oznaczało to wszyst-ko w przyszłości biedę i utrudnione warunki dorastania.

Kolejnym traumatycznym przeżyciem było zupełnie nieudane małżeństwo: „po szkole zaraz zaczęłam pracować […]. Rok czasu tylko pracowałam sama i wyszłam za mąż jak głupia […]. Dziewiętnaście lat, żeby wyjść za mąż to, to jest głupota wielka. Teraz to wiem”. Wybranek respondentki nadużywał alkoholu i był agresyw-ny: „Ja nie miałam nawet miesiąca takiego miodowego, jak to ludzie mówią: «O! pobiorą się młodzi to pierwszy miesiąc czy nawet rok to jest idylla taka». Nic z te-go – ja od razu miałam piekło”. Z perspektywy lat pani Karolina ubolewa, że tak długo (kilkanaście lat) tkwiła w destrukcyjnym dla niej układzie: „Myślałam, że on zmądrzeje, […] że zmieni się. Nic z tych rzeczy – było coraz to gorzej i gdybym ja wtedy miała taki rozum jak teraz, to ja od razu bym odeszła”. Małżeństwo oce-niane jest przez respondentkę jednoznacznie negatywnie, choć jego owocem było także troje dzieci. Wyraźnie emocjonalny ton wypowiedzi wskazuje na

nieoswoje-nie tego fragmentu biografi i.

Niestety, nie był to koniec trosk: „Ja to wierzę teraz w to, że życie ludzkie jest naznaczone z góry, jest już naznaczone, jak się człowiek urodzi, jakie będzie miał życie, i nie ucieknie się od tego. Odeszłam od męża, to było, co inne znowu. To miałam później problemy z dziećmi”. Zaburzone życie rodzinne wyraźnie odbiło się na ich psychice, zaczęły mieć kłopoty ze zdrowiem: „Jak tylko żeśmy się prze-prowadzili to dwie córki chorowały na jakieś przeziębienie, ale też takie silne, że chyba z miesiąc czasu to trwało”. Wkrótce pojawiły się poważniejsze dolegliwości: przeziębiania, nerwice, depresja. W żadnym momencie swojej historii respondent-ka nie daje do zrozumienia, aby dostrzegała związek między przemocą domową a losami swoich dzieci. Raczej sprawia wrażenie, jakby traktowała ich cierpienie jako dopełnienie własnego losu: „Jak tak analizuje całe moje życie, to było pasmo takich udręk, raz mniejszych, raz większych, takie, jak to mówią, krzyżyki życiowe. I dlatego myślę, że […] być może jakoś doświadcza nas Bóg w ten sposób, jak my sobie poradzimy w takich chwilach”.

Respondentka podsumowuje, że w ciągu swojego życia była twarda i nie roztkli-wiała się nad sobą: „I mówię, że Bóg widocznie dał mi to zdrowie […] psychiczne dobre […], że mogłam to wszystko znieść […], te wszystkie krzyżyki, które mnie […] czekały. To jest wszystko tak zaplanowane. To tak jak cały wszechświat zaplano-wany, tak samo i każde życie ludzkie, tylko se nie zdajemy nieraz sprawy z tego”.

Pani Karolina podkreśla, że w młodości sądziła, iż prześladuje ją zły los, że to „fatum jest, że mnie tam spotykają takie nieszczęścia”, natomiast obecnie „na

(14)

sta-re lata, to myślę, że nie było to takie złe, może trzeba było tak popokutować, żeby jakąś zasługę mieć, może to było dla mojego dobra, tylko ja o tym nie wiedzia-łam”. Bardzo wyraźna jest w tej wypowiedzi próba nadania wartości i sensu wła-snemu życiu (i cierpieniu), pomimo iż często nie przebiegało ono pomyślnie. Po-dobną tendencję przejawiały także inne respondentki, i właściwie nie zdarzyła się sytuacja, aby którakolwiek z nich negatywnie oceniała dotychczasowy przebieg życia. Prawdopodobnie gdyby pani Karolina miała się załamać psychicznie, stało-by się to dawno temu.

Znaczenie i rola modlitwy

Siłę do walki z tak trudną codziennością pani Karolina odnajdowała w modli-twie: „Ja myślę, że Bóg […], że on mi tak pomógł w życiu, że ja Jemu wiele zawdzię-czam. Naprawdę ja bym nie dała sobie rady, gdyby nie [Jego] pomoc”. Respondent-ka bardzo osobiście traktuje modlitwę, jest to da niej rodzaj intymnego spotRespondent-kania z bliskim przyjacielem: „To jest taka jakby rozmowa […], ja nim usnę to zawsze tam, po prostu jakbym rozmawiała z kimś żywym, co mi się dzisiaj udało, co mi się nie udało, dlaczego mnie to spotkało czy tamto, po prostu rozmawiam i to mi daje wielką ulgę, czasem się nawet popłaczę, bo czasem są chwile takie ciężkie, jakieś załamania, popłaczę się, ale to mi daje taką później ulgę, z radością potem usypiam z takim spokojem, bo wiem, że Ktoś tam wysłuchał mnie i jest przy mnie”. Z jednej strony można wnioskować, że respondentka straciła wiarę w możliwość głębokiej, międzyludzkiej komunikacji i dlatego najbezpieczniejszą dla niej formą kontaktu z delikatnymi warstwami psychiki była i jest modlitwa. Z drugiej strony – jest to z pewnością ważna i potrzebna odskocznia, która umożliwia odreagowa-nie wielu uczuć.

Powody do dumy czyli – samoakceptacja

Pani Karolina dumna jest z niektórych cech swego charakteru: „Nie chcę się […] chwalić, ale ja miałam takie jakieś zasady, może to są już wrodzone, nie wiem, takie jak miłość do ojczyzny […], słowność […], jak powiem, że coś zrobię, to muszę to zrobić, żeby nie wiem co […], nie odkładam, broń Boże. Po prostu taka cecha! Spóźniać się nigdy nie spóźniałam. […] Ja taka byłam po prostu. […] sta-rałam się pracować dobrze, wywiązać się [z wszelkich obowiązków]”. Pomimo że uczenie dzieci i młodzieży nie było jej powołaniem („Byłam zła, że poszłam na ten kierunek”), zawód starała się wykonywać „jak najlepiej”. Nie dziwi zupełnie, że do osób o przeciwnych właściwościach – niedotrzymujących terminów, przesuwają-cych zadania na potem, spóźnialskich – narratorka odczuwała i odczuwa najwyż-szą niechęć: „Nie lubię takich ludzi”.

(15)

Charakter próśb modlitewnych

Pani Karolina modli się codziennie: „Kłopoty zawsze są, może mniejsze, ale są. Czy która wnuczka zachoruje, czy jak, to człowiek też przeżywa, nie tylko dzieci swoje, ale i wnuczki też. Nieraz nawet i więcej może. I martwię się o każdego, więc tej prośby ciągle jest, ciągle potrzeba się modlić […], tylko bym chciała, żeby się tak już jakoś poszykowało moim wnuczkom, żeby nie trafi ły na takich drani jak ja”, dodaje po chwili pani Karolina. Ważną intencją jest także zdrowie w rodzinie: „Bar-dzo się tego boję, żeby nikt nie zachorował. Bo to jest najważniejsze, zdrowie”. Wszystko blednie, czyli w stronę przebaczenia

Pani Karolina obserwuje u siebie ważną wewnętrzną zmianę. Dotyczy ona inter-pretacji najbardziej traumatycznych przeżyć: „Inaczej rozumiem niektóre sprawy, które mnie […] dotknęły, nie uważam teraz tego za jakieś takie zło”. Przez długi okres nosiła w sercu szczerą nienawiść do Niemców: „Jak usłyszałam tą mowę niemiecką, to już mi wystarczyło, aż się trzęsłam”. Teraz jednakże to gorące uczucie złagodniało: „Wiem, że ludzie są wszędzie jednakowi, jest część ludzi dobrych i część ludzi złych, ale to wszędzie w każdym państwie. […] A kiedyś tego nie ro-zumiałam i mi się wydawało, że jak Niemiec, to już Niemiec, to już jest podły. […] Człowiek miał już taki uraz w tym mózgu, że to musiało trochę potrwać, zanim człowiek inaczej pomyślał”. Podobnie zmienił się stosunek do nieżyjącego od wie-lu lat męża: „Ja miałam taką wręcz nienawiść do swego małżonka, bo on był taki podły. Nawet jak zmarł, to mi łza w oku nie zabłysła. A teraz sobie tak tłumaczę: co on był winien, jak on się taki urodził, w genach to miał”. Nie pomniejszając wagi jej cierpienia, ani też nie stając w obronie jej męża, zauważam jednak, że sposób wyjaśniania sobie zachowania innych ludzi jest u narratorki bardzo sche-matyczny – może usprawiedliwiać niepodejmowanie dialogu ani prób porozumie-nia z innymi ludźmi. Wskazuje też prawdopodobnie na silny lęk dotyczący innych, a więc – na nieoswojony problem Cienia.

Wyniki analizy

Pani Karolina z pewnością dawno już wkroczyła w drugą fazę rozwoju, zwaną indywiduacją, w każdym razie tak z pewnością wynika z jej metryki. Wiele wska-zuje jednak na to, że nadmiernie zidentyfi kowała się ona z archetypami osłabiają-cymi jej możliwości rozwoju.

Narratorka wycofała się z życia zewnętrznego, uczestniczy jedynie, w małym zakresie, w życiu swojej parafi i. Widuje się z rodziną – dziećmi i wnukami, choć więzi pomiędzy nimi można określić jako poprawne i okazjonalne. Codzienne czynności wykonuje, choć raczej nie sprawiają jej one szczególnej przyjemności.

(16)

Wyraźny jest smutek respondentki. Jego przyczyną jest strata, ale, co ważne, nie jest ona związana z „typowymi” w starszym wieku doświadczeniami, takimi jak: wdowieństwo, utrata pracy czy też urody. Problem sięga znacznie głębiej, do klu-czowych doświadczeń z przeszłości, o których była tutaj mowa. Wszystko wska-zuje na to, że narratorka nie pogodziła się z nadmiernym cierpieniem, które dotknęło ją i jej rodzinę, co zaowocowało podświadomym przekonaniem, że nie można liczyć na to, że zazna się na ziemi szczęścia i radości.

Trudno byłoby wskazać w przytoczonym wywiadzie okres, który można by nazwać „kryzysem wieku średniego”. Przez całe swoje dorosłe życie pani Karolina zdaje się zabiegana, zmęczona i pochłonięta lękiem przed kolejnymi nieszczęścia-mi, które mogłyby ją spotkać. Zwraca uwagę nieobecność marzeń o lepszym życiu, o szczęściu, spełnieniu, radości. O przyszłości narratorka myśli w kategoriach lęku przed kolejnymi niepowodzeniami, chorobami i troskami (np. o wnukach: „Tylko się martwię, żeby takich drani nie spotkały jak ja”). Można odnieść wrażenie, że respondentka nie rozwijała się w ciągu swojego życia – wykonywała pracę, która nie dawała jej satysfakcji („byłam zła, że poszłam na ten kierunek”), poza tym walczyła o przetrwanie swoje i rodziny na zupełnie podstawowym poziomie. Bie-gun dobra, życia i radości zdaje się odszczepiony w jej psychice, znajduje się w ob-szarze nieświadomym i niedostępnym. Uniemożliwia to doświadczenie archetypu Jaźni.

Z całą pewnością ilość kryzysów życiowych w życiu narratorki jest bardzo du-ża, niemniej sposób ich pokonywania był każdorazowo równoznaczny z zamknię-ciem się w sobie – kobieta stale odmawiała sobie prawa do szczęścia, nie korzysta-ła z niczyjej pomocy. Po rozstaniu z mężem nie związakorzysta-ła się już z nikim, chociaż otrzymała propozycję matrymonialną.

Zupełnie nic nie wskazuje, aby respondentka odsuwała od siebie myśl o śmier-ci, wręcz przeciwnie – padają z jej ust pełne rezygnacji słowa, że już „bliżej niż dalej” albo „oby tylko doczekać następnej wiosny”.

W przytoczonej opowieści z pewnością można wskazać momenty, w których oddziaływały czynniki ułatwiające kontakt z archetypami: dramatyczny okres, zwłaszcza początku drugiej wojny światowej, z pewnością wstrząsnął wyobraźnią dziecka, prawdopodobnie przerastał równocześnie możliwości adaptacyjne młodej psychiki. Narratorka nic nie wspomina o tym, aby ktoś w tamtych dramatycznych chwilach był przy niej w sensie emocjonalnym. Na szczęście nie była wtedy ofi arą jawnej, bezpośrednio na nią skierowanej agresji i nienawiści – raczej pozostawała w roli obserwatora, który dopiero uświadamiał sobie niebezpieczeństwo („ja nie rozumiałam jeszcze wtedy tej grozy”). We wrześniu i w październiku 1939 roku dziewczynka miała ok. sześciu lat, czyli już ukształtowane zręby osobowości, co

(17)

prawdopodobnie w jakimś stopniu chroniło ją przed całkowitym osunięciem się w sferę oddziaływania zbiorowego archetypu przemocy i zniszczenia (dostatecznie silne ego).

Traumatyczne małżeństwo to była kolejna konfrontacja respondentki z nisz-czycielskimi siłami psychiki. Intensywne konfl ikty i ataki ze strony współmałżon-ka przyczyniły się do depresji, pogłębiły izolację społeczną i utrwaliły skłonność do polegania tylko i wyłącznie na sobie. Pani Karolina zdobyła się w końcu na to, aby przerwać to błędne koło cierpienia i wyprowadziła się od męża–tyrana. Wio-dła odtąd trudne życie samotnej matki. Pomimo że uratowała psychikę przed roz-padem (np. psychozą), to jednak stało się to sporym kosztem. Pod grubą warstwą mechanizmów obronnych znalazły się takie jej potrzeby i doznania, jak: bezrad-ność, bliskość, zaufanie, spontaniczbezrad-ność, luz.

Kontakt z archetypami ułatwiają także m.in. poważne choroby somatyczne i psychiczne, które z kolei stały się doświadczeniem dzieci pani Karoliny. Narra-torka potraktowała je jako przypieczętowanie własnego losu, co zdaje się już świa-dectwem fatalistycznych przekonań na temat losu i tzw. inicjacji negatywnej (bier-ność i brak woli walki o zmianę sytuacji). Można powiedzieć, że ze sprzecznościami tkwiącymi w rzeczywistości (i we własnej naturze) respondent-ka nieświadomie poradziła sobie w taki sposób, że uznała, iż nie ma na nic zbyt dużego wpływu. Trochę tak jak grecki Edyp, który żadnym sposobem nie ucieknie od swojego smutnego przeznaczenia.

Jednocześnie warto zwrócić tutaj uwagę na wpływ takich przekonań respon-dentki na rozwój jej dzieci. Na podstawie jej wypowiedzi można wysnuć wniosek, że była matką skupioną na swoim wewnętrznym bólu. Macierzyństwo nie stało się źródłem spełnienia – narratorka wzmiankuje o depresji poporodowej po urodze-niu pierwszego dziecka. W takiej sytuacji trudno wyobrazić sobie, aby jako matka była gotowa odpowiedzieć na dziecięcą potrzebę akceptacji i zrozumienia dla prze-żywanych gwałtownych uczuć lęku, agresji, frustracji.

Pozytywna, integrująca moc archetypów rzadziej dawała o sobie znać w życiu pani Karoliny (przynajmniej tak wynika z zapisu wywiadu). Wspomina ona wła-ściwie tylko o codziennej rozmowie z Bogiem, która stwarza możliwość spotkania się ze swoimi prawdziwymi uczuciami i wypłakania się (raczej nie ma mowy o pła-kaniu np. ze szczęścia).

Problem Cienia manifestuje się i ujawnia szczególnie wyraźnie kiedy narrator-ka koncentruje się na osobach krzywdzicieli z przeszłości (mąż–alkoholik, Niem-cy); zaskakuje w jej wypowiedziach wciąż żywy i emocjonalny stosunek do wyda-rzeń sprzed lat. Prawdopodobnie tkwi w niej głęboko i przeżywany jest wciąż na nowo archetyp ofi ary. Ponadto zwraca uwagę, że sama głośno mówi o tym, iż nigdy

(18)

od nikogo nie potrzebowała pomocy, bo była w stosunku do siebie wystarczająco „twarda” – potrafi ła wytrwale zabiegać o to, aby w jej życiu nigdy nie pojawiła się sytuacja bezradności, bycia w potrzebie (była bardzo oszczędna). Drażnią ją do dziś takie cechy, jak niepunktualność, rozrzutność, które są przeciwieństwem jej natury, albo – innymi słowy – znajdują się w sferze jej Cienia indywidualnego.

Nierozwiązany problem Cienia leży u źródeł myślenia magicznego (fatali-stycznego), hamuje rozwój wewnętrzny i radość życia. Narratorka jest przekonana, że jej los został zapisany w gwiazdach i że nie ma ona na niego żadnego wpływu.

Patrząc na swoje życie ze szczytu góry pani Karolina dostrzega pasmo „udręk i nieszczęść”, a także „krzyżyki”. Może to wskazywać na to, że mechanizmy obron-ne wciąż są u niej bardzo silobron-ne, że wciąż wewnętrznie nie zgadza się na swoje peł-ne cierpienia życie, choć z pewnością można mówić o pewnych zmianach zbliża-jących ją do bieguna gerotranscendencji (zmiana stosunku do Niemców, a także sposób myślenia o zmarłym mężu). Trudno ocenić, jaka odległość dzieli ją od doświadczenia duchowej pełni i miłości. Można zastanowić się, na ile dla kobiet takich jak pani Karolina byłoby korzystne zapoznanie się z pomysłami współcze-snych badaczy, o których była tutaj mowa. Bardzo możliwe, że spotkania informa-cyjne, możliwość wymiany myśli i doświadczeń, a także stymulacja intelektualna prowadząca do uruchomienia sfery uczuć mogłyby pobudzić ozdrowieńcze pro-cesy psychiczne u wielu starszych osób. Oczywiście jeśli byłyby tym zainteresowa-ne, jeśli odważyłyby się.

Zagadnienia związane z transcendencją, dojrzewaniem, stosunkiem do zagad-nień życia i śmierci, a także z oswajaniem Cienia wydają się szczególnie ważne, jako że osoby, które posiadają umiejętność radzenia sobie z własnym Cieniem, wywierają bardzo dobry wpływ na całe swoje otoczenie. Postawa i mentalność starszych ludzi bardzo silnie wpływa na kolejne generacje – może być zarówno obciążeniem, jak i źródłem energii i radości życia. Tym bardziej warto pamiętać, że z rozwoju wewnętrznego seniorów możemy odnieść same korzyści.

L I T E R A T U R A :

Dudek Z.W., 12 zasad psychologii Junga, http://edukacja.eneteia.pl/index.php?view=article &catid=11%3Apsychologia-junga&id=12%3Azasady-psychologii-junga&option =com_content&Itemid=10.

Dudek Z.W., Mała encyklopedia psychologii głębi: Jedność przeciwieństw, Cień indywidual-ny i archetypowy, „ALBO albo” 1992, nr 2.

(19)

Pajor K., Rola archetypu w analitycznej psychologii C.G. Junga, Poznań 1992. Pajor K., Śladami Junga, Warszawa 2008.

Patton J.F., Jungian Spirituality: A Developmental Context for Late-Life Growth, „Am. Jour-nal of Hospice and Paliative Medicine” 2006, nr 23.

Podstawy gerontologii społecznej, B. Szatur-Jaworska (red.), Warszawa 2006.

Stefanicka K., Doświadczenie transcendentne, jako źródło indywidualnych znaczeń, praca magisterska pod kierunkiem dr K. Węgłowskiej-Rzepy, Wrocław 2004, http://unus. psychologia.uni.wroc.pl/teksty/pm/pm10a.html#3.

Tornstam L., Recognizing Aspects of Oneself in Th e Th eory of Gerotranscendence, Th e Social Gerontology Group, Department of Sociology, Uppsala University 2009.

Tornstam L., Transcencdence in Later Life, „Generations” 2000, nr 4.

Wokół psychologii analitycznej C.G. Junga. Refl eksje, inspiracje, zastosowania, K. Węgłowska--Rzepa (red.), Toruń 2008.

SUMMARY

Issues of the development of elderly people are more and more important in connection with the ageing of European societies. In the 20th century in incredibly innovative manner the problem was elaborated on by C.G. Jung, the famous Swiss psychiatrist. An interesting reference to his achievements is the theory of gerotranscendence by L. Tornstam. In the following text a conception of archetypes of Jung will be used (the Individuation Process, that is psychological development), with special i.e. of the archetype of the Shadow. It will serve as the tool for analysis of the statement in the examination (the autumn of one’s life in narrations of women) of one of the respondents. Th e results will be related to the theo-ry mentioned above, taking into account ageing and old age as well as Jung’s discoveries.

Key words:

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

Problematyce terroryzmu międzynarodowego jest poświęcony „ Narodowy program antyterro- rystyczny Rzeczypospolitej Polskiej na lata 2012– 2016”, będący

Local organizations, which aimed at fighting racism, were a big part of this process, especially: South African Sports Association created in 1958, create in 1962

cych odpowiedzialność za zawartość stron internetowych (dostawcy treści: Internet Content Providers, dostawcy usług internetowych: Internet Service Providers i użytkownicy

The realization of the researches and the statis- tical analysis of the responses allowed to: describe the sense of civic subjectivity of the representatives of the local

Marian Nowak – Director of the Institute of Pedagogics Pope John Paul II State School for Higher Vocational Education in Biała Podlaska and Vice-Dean of the Faculty of Social

dodaje i odejmuje liczby w zakresie 100, tworzy działania odwrotne odczytuje, zapisuje i porównuje liczby w zakresie 1000. zna tabliczkę mnożenia, tworzy

że wektor ~r (jak w równaniu (9.1)) jest wartością własną operatora ˆ R rozumiemy więc w sensie.. trzech równań (9.2) – dla każdej składowej