• Nie Znaleziono Wyników

Prawo stanowione i jego ontologiczne implikacje

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Prawo stanowione i jego ontologiczne implikacje"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Prawo stanowione i jego

ontologiczne implikacje

Kieleckie Studia Teologiczne 8, 105-116

2009

(2)

Ks. Jan Piątek - Kielce

P

r a w o s t a n o w i o n e

I JEGO O N TO LO G IC ZN E IM PLIKA CJE

C złow iek a porządek prawny

Prawo stanowione towarzyszy ludzkości, odkąd wytworzyły się formy życia wspólnotowego. Nawet w społecznościach pierwotnych i prymitywnych w swych strukturach były przyjmowane i uznawane jakieś regulacje prawne, które z czasem stawały się bardziej złożone i stanowiły w życiu społecznym tak zwany porządek prawny.

Jedną z charakterystycznych cech czasów współczesnych jest szczególne uwrażliwienie na porządek prawny, i to zarówno w wymiarze indywidualnych i osobowych praw człowieka, jak i w wymiarze poszczególnych państw czy instytucji międzynarodowych. Jesteśmy świadkami ciągłego procesu tworzenia i uchwalania rozmaitych praw, a nawet możemy mówić o ich nadmiarze. Niekie­ dy podejmuje się regulacje prawne nawet w odniesieniu do bardzo drobnych spraw. Nic dziwnego, że tego rodzaju regulacje prawne osiągają z czasem tak wielkie rozmiary, że ich kodyfikacja obejmuje bardzo wiele tomów.

Powstają różnego rodzaju instytucje i trybunały, zarówno krajowe, jak i międzynarodowe, które mają stać na straży przestrzegania tych praw. Cho­ ciaż odnotowuje się bardzo duże uwrażliwienie na tzw. prawa człowieka i po­ trzebę ich poszanowania, to jednak niestety w wielu krajach na świecie ma miejsce ich nagminne łamanie i nieprzestrzeganie.

W stosowaniu prawa dużą rolę odgrywa dziś tak zwana „poprawność polityczna czy środowiskowa”, co powoduje, że prawo nie zawsze i nie w równej mierze jest stosowane do wszystkich. Jedni mogą więcej, inni mniej, jedni pozostają bezkarni, a inni za te same sprawy ponoszą niekiedy poważne

konsekwencje.

Zauważa się również dość powszechną relatywizację prawa, zwłaszcza przy jego uchwalaniu, kiedy to istotną rolę odgrywa tzw. „większość głosująca” z pominięciem odniesienia się do prawa naturalnego. Pewne sprawy poddaje

(3)

się zbyt drobiazgowej regulacji prawnej, a inne, niekiedy ważne, pozostawia indywidualnemu rozeznaniu.

Zwrócił na to szczególną uwagę Jan Paweł II, pisząc:

(...) we współczesnej kulturze demokratycznej szeroko rozpowszechnił się pogląd, wedle którego porządek prawny społeczeństwa powinien ograniczać się do utrwa­ lania i przyswajania sobie przekonań większości i w konsekwencji w inien być zbudowany wyłącznie na tym, co większość obywateli stosuje i uznaje za moralne. (...) W spólnym korzeniem wszystkich tych tendencji jest relatywizm etyczny, ce­ chujący znaczną część współczesnej kultury1.

Niekiedy tak zwaną „większość” organizuj e się doraźnie dla określonych celów, nierzadko politycznych czy ideologicznych, posługując się łatwymi obiet­ nicami, naciskami, czy wręcz medialną presją, a po uzyskaniu pożądanej „więk­ szości” uznaje się, że skoro większość tak zadecydowała, to tak uchwalone prawo ma moc obowiązującą.

W systemach zaś skrajnie totalitarnych kryterium ostatecznie rozstrzy­ gającym w stanowieniu prawa staje się wola panujących. Nic dziwnego, że w odczuciu społecznym tak stanowione prawa są odbierane jako niesłuszne i niesprawiedliwe.

Człowiek jako istota rozumna, myśląca i zdolna do refleksji wymaga racjonalności prawa, tzn. aby ono jawiło się jako prawo logiczne, słuszne, za­ sadne i sprawiedliwe.

Unormowania prawne, nawet gdy są wymagające i bardzo trudne do wypełnienia czy zachowania, łatwiej zostaną zaakceptowane, jeżeli za tymi unormowaniami będzie stać racjonalne i logiczne uzasadnienie. Stąd prawo w swej istocie, jeśli ma być słuszne, musi być racjonalne i trafiające do przeko­ nania tego, który jest do jego zachowania zobowiązany.

Praw da ontologiczna

jako punkt odniesienia w stanow ieniu prawa

Analiza współczesnej nam sytuacji prawnej wystarczająco wskazuje, że o słuszności prawa nie może i nie powinna decydować tylko wola prawodawcy lub tzw. „większość” głosująca za daną regulacją prawną, ale w tworzeniu pra­ wa zawsze powinien być brany pod uwagę jakiś obiektywny i racjonalny punkt odniesienia. Na ten temat formułowanych jest wiele poglądów, które odwołują się do różnych poglądów filozoficznych, religijnych czy ideologicznych.

W niniejszym opracowaniu chodzi o wskazanie na możliwie najbardziej pod­ stawowy i fundamentalny punkt odniesienia, który powinien zawsze towarzyszyć

1 Por. A. M. Krąpiec, Realizm ludzkiego poznania, wyd. Pallotinum, Poznań 1959, s. 98-109.

(4)

stanowieniu wszelkich praw. Wydawać by się mogło, że takim punktem odniesie­ nia powinno być to, co najbardziej jest właściwe człowiekowi jako istocie rozumnej, a mianowicie jego rozumna natura. Zanim jednak człowiek zda sobie sprawę ze swej rozumniej natury i z całego bogactwa myśli, to jako pierwszy dociera do jego świadomości poprzez akt poznania fakt realnie istniejących rzeczy. Dopiero póź­ niej poprzez refleksj ę nad światem rzeczy, kształtuj e się w nim świadomość same­ go siebie i innych oraz świadomość swego wewnętrznego świata myśli.

Rzeczywistość realnie istniejąca rozumiana jako byt, kiedy jest ujęta my­ ślą ludzką, staje się „logosem”, czyli wewnętrznym słowem. Człowiek dzięki zdolności do refleksji jest w stanie zrozumieć świat przedmiotowy i potrafi go zinterioryzować, uwewnętrznić w swej świadomości, nadając mu wymiar pojęciowy, czyli niematerialny.

Dzieje się tak dlatego, że rzeczywistość, czyli świat rzeczy, nawet w wy­ miarze kosmicznym, jest nie tylko samą materią, ale jest ideą zmateriali­

zowaną, jest w niej zawarta pewna myśl i dlatego jest ona racj onalna w samej

sobie, posiada sobie właściwy sens. Kiedy jednak głębiej zastanowimy się nad procesem ludzkiego myślenia i poznawania, to zauważymy, że myślenie i bo­ gactwo pojęć, czyli tzw. świat wewnętrzny człowieka, a także cały proces poznawania są wtórne w stosunku do świata rzeczy.

Człowiek bowiem, poprzez spostrzeżenia świata rzeczy i poprzez reflek­ sję nad tymi spostrzeżeniami, zaczyna kształtować swój własny świat myśli i rozwija się w nim to, co zwie się „zdrowym rozsądkiem”, ,, recta ratio Tak więc człowiek niejako wprost i bezpośrednio „wyczytuje” z otaczającej rze­ czywistości podstawowe i elementarne prawdy, i chociaż nie zawsze jest w stanie je uzasadnić i w pełni zrozumieć, to jednak intuicyjnie wie i jest prze­ konany, że tak jest i że tak się rzeczy mają.

Tak zdobyte prawdy na drodze normalnego funkcjonowania ludzkiego umysłu stanowią tzw. dane tzw. zdrowego rozsądku. Z tych zaś prawd, ponie­ waż są oczywiste i przemawiają do umysłu swą racjonalnością, czerpane są podstawowe przesłanki do wydawania sądów, jak również i do formułowania elementarnych norm regulujących ludzkie postępowanie. Umysł bowiem przyj­ muje te prawdy nie dlatego, że inni tak uważają, ale że są one słuszne, same w sobie oczywiste i w swej treści racjonalne.

Wyższość człowieka nad światem zwierząt, a tym bardziej nad światem rzeczy w porządku naturalnym, polega właśnie na tym, że człowiek ma w sobie potencjalną moc i zdolność do refleksji nad światem rzeczy, dzięki której z porządku wpisanego w rzeczy i z ich wewnętrznej logiki kształtuje swój własny świat myśli i logikę formułowanych sądów.

Tak więc to nie człowiek decyduje o świecie rzeczy, ale w procesie poznawczym rzeczy kształtują jego własny świat myśli. Kształtują dlatego, że mają wpisaną w swą istotę racjonalny porządek i dlatego są rzeczami o określonej naturze. Dzięki temu racjonalnemu porządkowi wpisanemu w ich

(5)

naturę rzeczy są inteligibilne, czyli racjonalne, a tym samym wolne od we­ wnętrznej sprzeczności. Stąd są dostępne dla ludzkiego rozumu, a więc są i poznawalne.

Interesująco na ten temat pisze M. A. Krąpiec:

Byt jest racj onalny, a nasza myśl jest w j akiej ś mierze pochodna od bytu. W szyst­ ko zatem, co stanowi o naszym życiu racjonalnym, wewnętrznym, wszystko to jest już najpierw treścią i „prawem” samego bytu. Istnieje wewnętrzne związanie inte­ lektu z bytem; sam byt jest pierwotnie bardziej „inteligibilny” , racjonalny, niż to, co zdaje się bezspornie bardziej racjonalne, czyli nasza myśl2.

Wynika z tego, że wcześniejszym od rzeczy musiał być jakiś Byt rozumnej natury, jakaś potężna i doskonała Inteligencja, która o tym racjonalnym porządku rzeczy zdecydowała, a nie mogło to być dziełem zwykłego przypadku. Dlatego świat rzeczy mocą poznaj ącego ludzkiego intelektu otrzymuj e nowy, niematerial­ ny status w ludzkim umyśle, jako swoisty obraz bądź idea tej rzeczywistości.

W kręgu myśli chrześcij ańskiej, zwłaszcza w nurcie tomistycznym, panuj e powszechny pogląd, że rzeczy dlatego są w swej naturze transparentne, czyli racjonalne, ponieważ ostatecznie pochodzą na drodze stworzenia od Boga, jako Najdoskonalszej Inteligencji, i dlatego też mogą stać się przedmiotem ludz­

kiego poznania. Niekiedy są one poznawane w sposób niedoskonały, ale tak się dzieje z racji skończoności i ograniczoności ludzkiego umysłu.

Trzeba więc wyraźnie stwierdzić, że wcześniejszy od dialogu międzyoso­ bowego, jaki zachodzi między jednym a drugim człowiekiem, jest „dialog” ze światem rzeczy, a więc z tym, co istnieje, co jest bytem. I ten właśnie „dialog” jest najbardziej fundamentalny dla każdego innego dialogu.

Można powiedzieć, że dla każdego człowieka językiem wcześniejszym od języka rozumianego jako produkt relacji społeczno-historycznych jest „język świata rzeczy”. Wszystko bowiem, co realnie istnieje, jest dla ludzkiego umy­ słu „słowem”, które mówi3.

Świat rzeczy jest pierwotnym „słowem”, które dociera do człowieka i sta­ je się słowem wszelkiego innego słowa, ponieważ każdy inny wymiar rzeczy­ wistości bazuje na nim i staje się słowem na mocy tego pierwotnego słowa, jakie pochodzi od świata rzeczy, zatem od tego, co realnie jest. Byty, realnie istniejące rzeczy, poprzez akt poznania stają się w ludzkim umyśle pojęciami, które przekładają się w słowa i pierwotne sądy, a w konsekwencji odsłaniają porządek natury, jako podstawę dla wszystkich innych słów, zasad i praw4.

2 M. A. Krąpiec, Metafizyka, wyd. TN KUL, Lublin 1978, s. 172.

3 Por. L. Bogliolo, Antropologia filosofica. Alla scoperta d e ll’uomo, Roma 1971, s. 190-191.

4 Ks. J. Piątek, Człowiek - bytem słowa i dialogu, w: „Kieleckie Studia Teologicz­ ne”, 7 (2008), s. 104-105.

(6)

Pojęcie danej rzeczy nigdy nie oddaje w sposób wyczerpujący całego za­ wartego w niej bogactwa egzystencjalnego. Rzecz jest zawsze bogatsza w swej treści niż ludzkie słowo, które ją oznacza. Dzieje się tak dlatego, że każda rzecz przez swój akt istnienia jest niejako zanurzona w istnieniu jako takim, które ostatecznie ma swoje źródło w Absolutnym Bycie. Stąd stwier­ dzenie, że inteligibilność rzeczy jest sprawą przypadku, pozostaje w całkowitej sprzeczności z elementarnymi prawidłami ludzkiego myślenia i prowadziłoby ostatecznie do absurdu5.

Szczególnie interesującą refleksję na ten temat znajdujemy u M. Tuliusza Cycerona, który stwierdza:

Est quidem recta ratio, naturae congruens, diffusa in omnes, constans, sempiterna, quae vocet ad officium iubendo (...). Huic legi nec obrogari fas est, neque derogari ex hac aliquid licet neque tota abrogar potest; (...) una lex et sempiterna et immutabi- lis continebit, unusque erit communis quasi magister et imperator omnium deus6.

Roszczenie sobie prawa ze strony człowieka do nadawania rzeczom ich wewnętrznej określoności i sensowności, a więc prawa do decydowania 0 ich racjonalności, jest nie tylko sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem i elemen­ tarnym doświadczeniem. Byłoby to równoznaczne ze stawianiem się czło­ wieka w roli Stwórcy. Człowiek dzięki swej racjonalnej naturze, a więc zdolno­ ści do refleksji, może tylko ten racjonalny porządek z rzeczy odczytywać, ale nie może go ustanawiać, bo nie jest tego porządku twórcą. Może, co naj­ wyżej, rzeczy doskonalić i je modyfikować, ale pod warunkiem respektowania ich natury7.

Człowiek jako istota rozumna uczestniczy w odwiecznym prawie Boskim, które wpisane jest w ludzką naturę i które znajduje swój wyraz w naturalnych 1 rozumnych dążeniach człowieka ukierunkowanych na dobro właściwe natu­ rze ludzkiej. Te dążenia znajdują swój wyraz w tzw. pierwszych nakazach rozumu praktycznego, np.: „Czyń dobro, a unikaj zła”, i to one są właśnie prze­ jawem prawa naturalnego. Stąd człowiek jest podmiotem prawa naturalnego,

ponieważ człowiek aktem swej woli kieruje samego siebie ku określonemu działaniu dla osiągnięcia dobra właściwego swej naturze, stąd jest podmiotem prawa naturalnego. Zwierzęta natomiast nie mogą być podmiotem prawa na­ turalnego, ale są tylko przedmiotem prawa naturalnego, bo ich inklinacje natu­ ralne nie są wolne, ale są całkowicie zdeterminowane poprzez mechanizm instynktowy8.

5 Por. A. Alessi, Metafizyka, wyd. LAS, Roma 1988, s. 233-234. 6 M. T. Cyceron, D eRepub. Lib. III, c. 23. 33.

7 Por. Ks. R. Rożdżeński, Filozofia poznania, wyd. PAT, Kraków 2003, s. 50-52. 8 Por. M. A. Krąpiec, Człowiek i praw o naturalne, wyd. TN KUL, Lublin 1986, s. 199-200.

(7)

Porządek prawny a społeczna natura człow iek a

Porządek prawny, mający swoje oparcie w obiektywnym porządku rze­ czy świata stworzonego, do respektowania którego zobowiązany jest człowiek jako istota rozumna, ma również swoje oparcie w społecznej naturze ludzkiej. Na społeczny charakter natury ludzkiej zwracał uwagę już jeden z najwięk­ szych myślicieli starożytności, Arystoteles, definiuj ąc człowieka nie tylko j ako „animal rationale”, ale także jako „animal sociale”.

Ten społeczny charakter natury człowieka wynika nie tylko z tego, że człowiek rodzi się we wspólnocie ludzkiej, ale przede wszystkim z tego, że bez wspólnoty ludzkiej człowiek nie może ani żyć, ani się rozwij ać, ani też osiągnąć swego pełnego osobowego rozwoju9.

Dla pełniejszego zrozumienia roli i znaczenia życia wspólnotowego czło­ wieka warto porównać je z życiem wspólnotowym zwierząt, które zwane jest życiem stadnym. Już na poziomie potocznej obserwacji można zauważyć, że życie stadne zwierząt, w odróżnieniu od życia społecznego ludzi, charakteryzu­ je się przede wszystkim tym, że jest ono dla danego gatunku zwierząt jedno­

rodne, stałe i niezmienne.

Zwierzęta nie wpływają na kształt swego życia stadnego ani o nim nie decydują. Wypływa ono z ich natury i jest regulowane poprzez mechanizm instynktowo-popędowy. Ponadto życie stadne nie podlega rozwojowi i dosko­ naleniu, jest zawsze takie samo - od tysiącleci, a jeśli zachodzą w nim jakieś zmiany, to są one rozłożone na przestrzeni tysięcy lat, nie są bezpośrednio zauważalne i nie są powodowane działaniami samych zwierząt, ale zmianami środowiskowymi, w jakich dany gatunek żyje.

Zwierzęta same z siebie nie modyfikują form swego życia stadnego, bo są pozbawione świadomości i zdolności do refleksji, a więc i podejmowania decy­ zji. Ponadto zwierzęta nie zmieniają form swego życia stadnego, ani też nie mogą przynależeć do różnych form życia stadnego10.

Życie wspólnotowe człowieka, chociaż ma swe zakorzenienie w ludzkiej na­ turze i jej naturalnych potrzebach, to jednak może być przez człowieka świadomie kształtowane, modyfikowane i doskonalone. Ponadto człowiek żyje nie tylko we wspólnotach zwanych naturalnymi, jakimi są przede wszystkim rodzina i naród, ale też może tworzyć i tworzy różnorakie wspólnoty zwane umownymi. Są to różnego rodzaju organizacje, związki, stowarzyszenia, kluby itp. Człowiek tworzy je dlatego, aby różnorodne cele życiowe, jakie sobie stawia, mógł wspólnie z innymi łatwiej zrealizować, niż byłoby to możliwe w indywidualnym działaniu11.

9 Por. K. Wojtyła, Elementarz etyczny, wyd. TN KUL, Lublin 1999, s. 81-82. 10 Por. K. J. Piątek, Wspólnotowy wymiar osoby ludzkiej, w: „Kieleckie Studia Teologiczne”, 5 (2006), s. 149.

11 Por. Ks. W. Szewczyk, Rozumieć siebie i innych, wyd. Biblos, Tarnów 1998, s. 207-211.

(8)

Skoro więc człowiek jest z natury swej istotą społeczną i żyje we wspól­ nocie z innymi, to życie wspólnotowe winno być tak organizowane, aby zabez­ pieczało jego godność osobową i aby człowiek w życiu społecznym nigdy nie był zredukowany do roli środka, a tym samym nie był uprzedmiotowiony. Inny­ mi słowy, aby zawsze był zagwarantowany prymat osoby nad rzeczą i aby, jako byt osobowy człowiek zawsze był traktowany jako podmiot, a nie przed­

miot czyjegoś działania12.

Ta przyrodzona osobowa godność człowieka nie jest wynikiem czyjegoś nadania, nie jest wynikiem takiej czy innej głosującej „większości”, ani też nie jest ustalana na zasadzie takiej czy innej umowy czy ugody. Wynika ona z rozumnej natury człowieka i dlatego zajmuje on pośród innych bytów świata widzialnego pierwsze i uprzywilejowane miejsce.

Z tej przyrodzonej człowiekowi godności wynikają przysługujące mu prawa, a nade wszystko prawo do życia, prawo do uszanowania jego wolności i integralności, zarówno w wymiarze cielesnym, jak i duchowym.

Są to prawa jak najbardziej podstawowe i niezbywalne. W przeciwnym razie życie ludzkie zarówno w swym wymiarze indywidualnym, jak i społecz­ nym byłoby już u swych podstaw zagrożone.

Podstaw ą tych wartości - jak uczy Jan Paweł II - nie m ogą być tymczasowe i zmienne „większości” opinii publicznej, ale wyłącznie uznanie obiektywnego praw a moralnego, które jako „prawo naturalne” , wpisane w serce człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia także dla prawa cywilnego13.

Skoro człowiek jest istotą społeczną, to jego życie wspólnotowe domaga się odpowiedniej regulacji prawnej. I nic dziwnego, że takie regulacje prawne były już podejmowane w społeczeństwach prymitywnych, chociaż w ograni­ czonym stopniu, a tym bardziej są podejmowane w społeczeństwach wysoko rozwiniętych.

Wszelkie jednak uregulowania prawne powinny zawsze brać pod uwagę te podstawowe i elementarne prawa, które m ają swe ostateczne oparcie i uzasadnienie w samej ludzkiej naturze. Słusznie więc uznawane są za wyraz tzw. prawa naturalnego, które powinno być zawsze koniecznym punktem od­ niesienia dla prawa stanowionego i nigdy nie powinno być naruszane. Prawo stanowione przez ludzi nabiera pełnej mocy prawnej o tyle, o ile wypływa z prawa naturalnego, jeśli zaś jest z nim sprzeczne, sprzeczne z rozumem, jest niegodziwe, staje się bezprawiem i wypaczeniem prawa14.

12 Por. Ks. S. Kowalczyk, Człowiek a społeczność. Zarys filozofii społecznej, wyd. KUL 1994, s. 211-138.

13 Jan Paweł II, Evangelium Vitae, p. 70.

(9)

Człowiek jako istota społeczna charakteryzuje się i tym, że nie tylko żyje wspólnie z innymi, ale i działa wspólnie z innymi. W tym wspólnym działaniu powinien być zawsze zapewniony tzw. personalistyczny charakter ludzkiego działania, który w swej istocie polega na tym, że człowiek, działając wspólnie z innymi i realizując jakieś dobro wspólne, nie powinien być nigdy w tym dzia­ łaniu zredukowany tylko do roli środka, ale powinien równocześnie mieć moż­ liwość realizowania dobra własnego, czyli tego wszystkiego, co go osobowo ubogaca i rozwija jego fizyczne i duchowe możliwości.

Innymi słowy, człowiek poprzez wspólne działanie nigdy nie powinien być w swej godności osobowej pomniejszony, wręcz przeciwnie, działając wspól­ nie z innymi, powinien mieć możliwość realizowania własnego dobra, a więc i doskonalenia siebie, nie tylko na płaszczyźnie fizycznej, ale tym bardziej na płaszczyźnie duchowej, intelektualnej i moralnej. W tym wspólnym działaniu powinien stawać się „kimś” więcej, a nie „kimś” mniej i nie powinien być nigdy pomniejszony w swej osobowej godności15.

Każdy bowiem czyn ludzki, czyli świadome i dobrowolne działanie, nie tylko pozostawia swój ślad w tym, czego dotyczy, czyli w przedmiocie działa­ nia, ale pozostawia również ślad w samym człowieku jako podmiocie działają­ cym, zawsze coś wprowadza do jego wnętrza - „ in plus ” albo „ in minus ”. Albo człowieka ubogaca, albo pomniejsza. I w tym wyraża się tzw. personali- styczna wartość ludzkiego czynu. Wszystko więc, co człowiek świadomie i dobrowolnie czyni, nie pozostaje obojętne dla niego samego16.

Osoba ludzka a prawo naturalne i prawo stanow ione

Osoba ludzka różni się od innych bytów niżej od niej stojących, zarówno swą strukturą, jak i doskonałością swego bytu, a znajduje to wyraz w tym, że posiada tzw. „wnętrze”, w którym znajdują się pierwiastki życia duchowego, a także całe bogactwo myśli, duchowych doświadczeń i przeżyć. Stąd osoba jest bytem alteri incommunicabilis.Owa nieprzekazywalność czy niedostęp­

ność osoby jest najściślej związana z jej wnętrzem, ze samostanowieniem, z wolną wolą. Nikt inny nie może za mnie chcieć. Nikt nie może podstawić swojego aktu woli za mój17.

Gdy weźmie się pod uwagę to, kim jest człowiek, a więc jego godność osobową, staje się rzeczą oczywistą, że człowiek w swym działaniu powinien spełniać tylko takie czyny, które go osobowo ubogacają. Tego domaga się jego

15 Por. kard. K. Wojtyła, Osoba i czyn, Kraków 1969, s. 292-296. 16 Por. tamże, s. 288-292.

(10)

ro z u m n a n a tu ra 18. D la te g o z a p o d sta w o w e p ra w o m o ra ln e , ro z p o z n a w a n e ju ż n a p o z io m ie tzw . zd ro w e g o ro z są d k u , u w a ż a się stw ierd ze n ie: „ C z y ń dobro, a u n ik aj z ła ” . I to p o d s ta w o w e p ra w o n a le ż y u z n a ć z a w y ra z tzw . p ra w a n a tu ra ln e g o 19.

T reść tej n o rm y p ra w a n a tu ra ln e g o ciąg le s ię n a m n a rz u c a w k o n ta k c ie p o z n a w c z y m z re a ln ie is tn ie ją c y m św ia te m o só b i rzeczy. To p ra w o sam o w so b ie je s t ta k ra c jo n a ln e i o czy w iste , że n a m o c y sw ej o c z y w isto śc i ro d z i w cz ło w ie k u św ia d o m o ść p o w in n o śc i, tzn. p rz e k o n a n ie , ż e n a le ż y ta k działać, że w asp ek cie m o ra ln y m ta k ie d ziałan ie je s t słu szn e, a w ię c i d obre, a d ziałan ie p rz e c iw n e te m u p ra w u je s t n ie ra c jo n a ln e , a w asp ek cie m o ra ln y m złe.

Ś w ia d o m o ść w łasn ej o so b o w ej g o d n o śc i sta n o w i z k o le i p o d s ta w ę dla u z n a n ia o so b o w e j g o d n o śc i d ru g ie g o czło w iek a. S k o ro c z ło w ie k j e s t b y te m o so b o w y m i p o d m io te m działa n ia, to w ró w n y m sto p n iu b y te m o so b o w y m i p o d m io te m dzia ła n ia je s t tak że d ru g i człow iek. I je ś li cz ło w ie k n a m o c y z d ro ­ w e g o ro z są d k u m a o b o w ią z e k tro sz c z y ć s ię o w ła sn e d o b ro i w d z ia ła n iu u n i­ k a ć te g o w sz y stk ie g o , co n a ru s z a o s o b o w ą g o d n o ść je g o b y tu , to w ró w n y m sto p n iu w in ie n u sz a n o w a ć g o d n o ść b y tu dru g ie g o człow ieka.

W św ietle te g o o c z y w is tą staje się zasa d a , k tó ra g ło si, że c z ło w ie k nie p o w in ie n czy n ić n ic z e g o w o b e c d ru g ie g o c zło w iek a, czeg o n ie ch ciałby, ab y czy n io n o w o b ec niego, co zn ajd u je w y ra z w p ow iedzeniu: „N ie czy ń drugiem u, co to b ie n ie m iłe ” . S z ac u n ek d la drugiej osoby, d la je j g o d n o śc i i p rz y n a leżn y ch j ej p ra w nie ro d zi się z czyjegoś nak azu , czy m ięd zy lu d zk iej um ow y, ale z sam ej

g o d n o śc i o so b o w ej w ła śc iw e j k a ż d e m u cz ło w ie k o w i20.

S tąd w u sta n a w ia n iu praw , k tó re m a ją re g u lo w a ć ży cie w sp ó ln o to w e osób tw o rz ą c y c h d a n ą w sp ó ln o tę , p o w in n a b y ć z a w sz e b ra n a p o d u w a g ę n ie z b y ­ w a ln a g o d n o ść o so b y lu d zk iej i p ra w a , k tó re je j z n a tu ry p rz y słu g u ją.

D o ty ch czaso w e ro z w a ż a n ia w y starczająco u zasad n iają, że p o rz ą d e k p ra w ­ ny, w ty m p ra w o sta n o w io n e , m a sw e o sta te c z n e z a k o rz e n ien ie w p o rz ą d k u natury. P rzez p o rz ą d e k n a tu ry ro z u m ie się tu intelig ib iln o ść św ia ta w idzialnego, czyli św ia ta b y tó w cielesnych, za ró w n o o ży w io n y ch , ja k i n ieo ży w io n y ch , k tó ­ ry c h u k o ro n o w a n ie m je s t św iat ludzki. T a in telig ib iln o ść św iata spraw ia, że je s t o n p o z n a w a ln y ja k o z e sp ó ł b y tó w o so b ie w ła śc iw y m sen sie, czy li z n a c z en iu i lo g ic z n y m u p o rzą d k o w an iu 21.

18 Por. A. Szostek MIC, Wokół godności, praw dy i miłości, wyd. KUL, Lublin 1998, s. 186-188.

19 Por. ks. S. Olejnik, W odpowiedzi na dar i powołanie Boże, wyd. ATK, Warsza­ wa 1979, s. 166-167.

20 Por. tenże, Teologia moralna fundam entalna, W łocławek 1998, s. 129-137. 21 Por. M. A. Krąpiec, Realizm ludzkiego poznania, dz. cyt., s. 186.

(11)

P o d sta w ę je d n o ś c i i to ż sa m o śc i k a ż d e g o b y tu n a le ż y u p a try w a ć w n a tu ­ rze by tu , ja k o cz y m ś n ie z m ie n n y m , ja k o ty m , co j e s t zd e te rm in o w a n e w sobie, co je s t ze s o b ą to ż s a m e 22.

W p ra w d z ie b y t p o d le g a w ie lo ra k im z m ia n o m , to je d n a k p o sia d a sobie w ła ś c iw ą sta b iln o ść n atu ry , tz n ., że w ty m sa m y m czasie i p o d ty m sam y m w z g lę d e m je s t ty m , c z y m je s t, je s t to ż sa m y ze sobą, n ie m o ż e ró w n o c z e śn ie b y ć i n ie b y ć , i d lateg o p o z n a ją c go, m o ż e m y o n im o rzek ać i fo rm u ło w a ć n a je g o te m a t sądy, k tó re sam e w so b ie m a ją w a rto ść o b ie k ty w n ą 23.

Bóg jako ostateczne źródło w szelkiego prawa

T a in te lig ib iln o ść św ia ta n a p ro w a d z a n a s n a p rz e k o n a n ie o k o n ie c z n o śc i istn ie n ia ja k ie jś in te lig e n c ji w c z e śn ie jsz ej o d rzeczy, ja k ie g o ś ro z u m u , k tó ry o tej in te lig ib iln o śc i rz e c z y osta te c z n ie za d e c y d o w ał24.

R zeczy, k tó re z n a tu ry sw ej s ą o g ran iczo n e, n ied o sk o n ałe, z m ien n e, znisz- czaln e, a w ię c p rz y g o d n e i p o z b a w io n e św ia d o m o śc i, n ie m o g ły sam e sobie n ad ać tej in telig ib iln o ści, ani te ż ich in telig ib iln o ść n ie m o g ła b y ć d ziełem p rz y ­ p ad k u . P rz y p a d k o w o ść b o w ie m z n a tu ry sw ej j e s t śle p a i n ie m o ż e b y ć u z n a n a w ża d e n sp o só b z a p rz y c z y n ę ra c jo n a ln ie działającą.

P raw da, do której z n a tu ry d ąży u m y sł ludzki, nie je s t u m y sło w i w rodzona, an i te ż n ie j e s t je g o w y tw o re m . J e s t o n a w p is a n a w n a tu r ę rz e c z y , c z y li w n a tu rę b y tu , w to, co re a ln ie istn ieje. Je st o n a o w o c e m re fle k sji u m y s łu n ad św ia te m rzeczy.

Rzeczy przyrodzone - ja k uczy św. Tomasz z Akwinu - z których um ysł nasz czerpie wiedzę, są m iarą dla naszego umysłu, a ich m iarą j est umysł Boży. W nim bowiem znajdują się wszystkie rzeczy stworzone, jak wszelkie twory artysty znaj­ dują się w jego umyśle... Zatem byt natury, umieszczony między dwoma umysłami, nazywa się prawdziwym przez wzgląd na sw ą zgodność z obydwoma. Nazywa się prawdziwym przez wzgląd na umysł Boży, o ile urzeczywistnia to, do czego skiero­ wał go umysł Boży. N azyw a się zaś prawdziwym wobec umysłu ludzkiego, o ile j est zdolny wywołać w nim praw dziw ą ocenę siebie25.

S tąd ź ró d łem in telig ib iln o ści w św iecie rz e c z y m o że b y ć ty lk o B y t a b so lu t­ nie doskonały, to zn ac zy ta k i B yt, k tó ry w sw y m istn ien iu i w sw ej n atu rze je s t

22 Por. E. Morawiec, Podstawowe zagadnienia metafizyki klasycznej, wyd. ATK, Warszawa 1998, s. 137-138.

23 Por. S. Kamiński, Czym są w filozofii i logice tzw pierwsze zasady, w: „Rocznik Filozoficzny”, 11 (1963), z. 1, s. 7.

24 Por. M. A. Krąpiec, Metafizyka, dz. cyt., s. 173. 25 Sw. Tomasz z Akwinu, De Veritate, q. 1, a. 2.

(12)

ab solutnie n ie za leżn y od ja k ie g o k o lw ie k in n eg o b y tu i ja k o tak i je s t o sta te c z n ą p rz y c z y n ą w szy stk ieg o , co je s t, nie ty lk o w p o rz ą d k u istnienia, ale i w p o rzą d k u n a tu ry , k tó r a to n a tu ra , j a k o p r a w d a b y tu , w y z n a c z a tzw . p r a w a n atu ry . W o dczytaniu ty c h p ra w n a tu ry isto tn ą ro lę o d g ry w a ro z u m ludzki, który, dlatego że u czestn ic zy w św ietle u m y słu sam eg o B o g a, m o ż e ro zp o zn ać n a tu rę b y tu 26.

S k o ro w ię c b y ty p o c h o d n e s ą n a tu ry ra c jo n a ln e j, to i b y t, o d k tó re g o p o ­ ch o d zą , ty m bard zie j m u si b y ć racjo n aln y . S tąd B y t a b so lu tn y j e s t n a jw y ż s z ą i a b s o lu tn ą in telig en cją. A te g o ro d z a ju B y t a b so lu tn y p o w sz e c h n ie n a z y w a n y j e s t B o g ie m 27.

W y n ik a z te g o , że p ie rw sz y m i n a jg łę b sz y m ź ró d łe m w s z e lk ie g o p ra w a j e s t n a tu ra sa m e g o B o g a , k tó ry w stw o rz o n y p rz e z sieb ie św ia t w p is a ł ra c jo ­

n a ln y i lo g ic z n y p o rząd ek , a k tó ry m o ż e b y ć o d c z y ty w a n y p rzez lu d zk i in telek t ja k o tzw . p ra w o natury. W arto tu p rz y to c z y ć stw ie rd z e n ie C y cerona:

Prawo jest najwyższym rozum em wkorzenionym w naturę; ono nakazuje to, co czynić należy, i zakazuje spraw przeciwnych. Prawem je st ten sam rozum, który u ludzi wypowiada się i potwierdza w myśleniu28.

P ra w d a o n to lo g iczn a, czyli p ra w d a by tu , u k a z u je n a m n ajg łęb sze k o rzen ie p o rz ą d k u rac jo n a ln e g o , k tó ry p rz e n ik a c a łą rze czy w isto ść. P ra w d a ja k o sz c z e ­ g ó ln y asp e k t b y tu je s t p o d s ta w ą ro z u m ie n ia p ra w d y w og ó le, a ż y c ia ra c jo n a l­ n e g o w szc z e g ó ln o śc i, i ja w i s ię ja k o p rz e d m io t w ła śc iw y d la in te le k tu 29.

N a ru sz a n ie p ra w a n a tu ry je s t w ię c n a ru sz a n ie m u sta lo n e g o p rz e z B o g a p o rz ą d k u , a w ię c n a ru sz a n ie m w o li B o żej, a to z a w sz e o b ra c a się p rz e c iw d o b ru czło w iek a, k tó ry p o w in ie n z ra c ji sw ej ro zu m n ej n a tu ry tro sz c z y ć się nie ty lk o o d o b ro sw eg o b y tu , ale i o d o b ro in n y c h osó b , a ta k ż e o d o b ro istn ie ją c e ­ g o św iata, z g o d n ie z n a k a z e m sam eg o S tw órcy: C zyń cie so b ie zie m ię p o d d a ­ n ą (R d z 1,28).

D o św ia d c z e n ie in te lig ib iln o śc i b y tu , czy li je g o ra c jo n a ln o śc i, p o z w a la n a z ro z u m ie n ie teg o , ż e b y t j e s t n a m d an y ja k o „ n o śn ik ” p raw dy, a ty m sa m y m j e s t n o śn ik ie m p ra w n atu ry , k tó re m a ją w ła ś c iw ą so b ie m o c zo b o w ią z u ją cą . D la te g o k a ż d y c z ło w ie k m o ż e i p o w in ie n p ro w a d z ić „ d ia lo g ” p o z n a w c z y ze św ia te m o só b i rzeczy. R o z p o z n a n ie za ś p raw d y , a w k o n se k w e n c ji i p ra w natury, w y m a g a o d c z ło w ie k a w ie rn o śc i w o b e c tej p ra w d y i ro d z i p o c z u c ie o b o w ią z k u re sp e k to w a n ia ty c h p ra w n atury. D la te g o p ra w d a p o z n a w c z a łą ­ c z y się ściśle z p ra w d ą m o ra ln ą , z p o w in n o ś c ią je j p rz y ję c ia , d z ie le n ia się n ią z in n y m i i w e d łu g niej sta n o w ie n ia p ra w 30.

26 Por. A. Szostek, Wokół godności, praw dy i miłości, dz. cyt., s. 189-190. 27 Por. ks. T. Ślipko, Zarys etyki ogólnej, wyd. WAM, Kraków 1974, s. 279-301. 28 M. T. Cyceron, De Legibus Lib. I, c. 6. 18.

29 Por. A. Maryniarczyk SDB, „Zeszyty z metafizyki”, IV (2000), s. 66-77. 30 Por. S. Kowalczyk, Metafizyka ogólna, Lublin 1997, s. 118-125.

(13)

Som m ario

Di r i t t o p o s i t i v o e s u e i m p l i c a z i o n io n t o l o g i c h e

In questo articolo intitolato: “Diritto positivo e sue implicazioni ontologiche” viene intrapresa una riflessione per trovare una risposta alla domanda: Esiste una verità o valore che potrebbe costituire un punto di riferimento nel processo legislativo, il che potrebbe assicurare alle leggi stabilite che siano orientate verso il vero bene della persona?

Nel mondo ocontem poraneo da una parte si avverte una grande sensibilité ai diritti riguardanti la persona umana e la società e per questo viene varata una quan­ tité enorme di leggi, e dall’altra parte nelle diverse parti del mondo non si rispettano diritti fondamentali delle persone umane.

Per riscoprire questo punto di riferimento bisogna partire nella riflessione non da un pensiero puro, bensi dalla realté oggettiva, quella che ci viene data immediata- mente nel nostro atto conoscitivo.

La riflessione sulla realté delle cose ci fa comprendere che essa è in se stessa intelligibile, cioè è una realté razionale e logica. Innoltre si avverte che questa realté è anteriore rispetto al nostro pensiero ed esiste indipendentmente da esso. Non siamo noi che la rendiamo intelligibile, al contrario, noi con il nostro intelletto la rileggia- mo dentro la realté delle cose e questa intelligibilité delle cose forma il nostro modo di pensare.

Se la realté delle cose è in se stessa intelligibile, vuol dire che prima di essa esisteva una Intelligenza più perfetta ed assoluta, come causa e principio ultimo della razionalité del mondo e per questo comunemente viene chiamiata Dio. Questo ordine razionale delle cose scoperto da noi viene poi riconosciuto come la legge della natura che a sua volta crea in noi un obbligo m orale di rispettarla.

Ne risulta che proprio la legge della natura sia quel punto di riferimento per ogni legislazione. Non rispettare questa legge crea confusione e alle volte le leggi non sono più al servizio dell’uomo e della societé, ma servono agli interessi ideologici o econo- mici di certi gruppi.

Ks. dr Jan PIĄTEK - ur. w 1941 r. w Leńczach, święcenia kapłańskie przyj ął w 1965 r.,

doktor filozofii, absolwent W SD w Kielcach i Papieskiego Uniwersytetu św. Tomasza z A kwinu w Rzymie, wykładowca filozofii w Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach i dyrektor Świętokrzyskiego Instytutu Teologicznego w Kielcach. Opubli­ kował książki: Persona e amore nel pensiero filosofico del Card. Karol Wojtyła, Rzym 1976; 10 lat Świętokrzyskiego Instytutu Teologicznego w Kielcach, Kielce 2003. Autor wielu artykułów poświęconych filozofii Boga, filozofii człowieka i problematyce etycznej, opublikowanych głównie w „Kieleckich Studiach Teologicznych”, także autor homilii publikowanych we „Współczesnej Am bonie”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Warunkiem doskonalenia się jest nie tylko poddawanie się krytyce, ale i umiejętność krytycz­.. nego oceniania samego

Następnie każde dwie osoby przywitały się dokładnie raz, przy czym każde powitanie polegało na zamianie kapeluszami, które w danej chwili witające się osoby miały na

leniu wystąpiły wybitne zmiany zwyrodnienia. Drobnowi- dowo zwyrodniałe gonokoki miały kształt dłuższych i krótszych laseczek,.posiadających na bocznej

zanegować konstytutywną rolę wolności i rozumu ludzkiego i że właśnie przez to filozofia ta w ogóle nie jest zdolna p o j ą ć dziejów, skoro rozumie się

Są one równie ważne dla rozwiązania problemu badawczego jak wszystkie inne, ale powinny to być pytania względnie łatwe, odnoszące się do zagadnień niewymagających zbyt

to zdolność porozumienia się. Po-rozumienie się znaczy tu „zdolność rozumienia • a więc zdolność jakiegoś wniknięcia w wewnętrzne życie drugiego człowieka- Jest to

Władysław Ludwik Panas urodził się 28 marca 1947 roku w Dębicy, niedaleko Rymania.. Był najmłod- szym dzieckiem Józefa i

Bolesław Heibert pyta syna: „Czy to się zaczyna złoty wiek rodu czy jego, z przeproszeniem, dekadencja.