• Nie Znaleziono Wyników

Oryginalność zwielokrotniona : autocytaty w wybranych powieściach Stanisława Lema

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Oryginalność zwielokrotniona : autocytaty w wybranych powieściach Stanisława Lema"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Adam Mazurkiewicz

Oryginalność zwielokrotniona :

autocytaty w wybranych powieściach

Stanisława Lema

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 207-217

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA L IT TER A R IA P O L O N IC A I I , 2008

A d a m M a z u r k ie w ic z

Oryginalność zwielokrotniona

Autocytaty w wybranych powieściach Stanisława Lema

Stanisław L em w latach 1946-1987 napisał w iele utw orów fantastycznonau- kowych, któ re na stałe zagościły w k sięgozbiorach m iłośników science fictio n . Twórczości beletrystycznej tow arzyszyły rów nież L em ow skie rozw ażania nad istotą fantastyki naukow ej. Z aow ocow ały one w ielom a w ażkim i, prekursorskim i na gruncie rodzim ej refleksji literaturoznaw czej osiągnięciam i L em a-krytyka literackiego tej konw encji gatunkow ej, któ rą L em -b eletry sta zapoczątkow ał ju ż w 1946 r. drukiem C złow ieka z M arsa n a łam ach „N ow ego Ś w iata P rzy g ó d ” (nr 1-31).

Ow e przem yślenia przybierały w tw órczości L em a różne form y: od prac krytycznych, któ ry ch zw ieńczeniem stała się F a ntastyka i fu tu ro ło g ia , po eks­ perymenty form alne, polegające m.in. na zestaw ianiu antologii w stępów i recenzji nieistniejących książek. M ożna by rzec, że m yślą przew o d n ią rozm yślań nad istotą fantastyki naukow ej stało się w przypadku tego a utora pragnienie od­ powiedzi na pytanie, czym ow a literatura je s t (pośrednio rów nież - czym stać się może), jak im i narzędziam i m yślow ym i j ą badać i ja k i pożytek (kulturow y, cywilizacyjny, estetyczny, lekturow y) płynie z je j obecności.

Za szczególny przejaw L em ow skich rozm yślań nad isto tą science fic tio n i n ośnością tej k o n w en cji artystycznej n ależy uzn ać w ielo k ro tn e sw oiste „autorskie pow ro ty ” do różnych tem atów , w ątków , sytuacji fabularnych. O w a metoda tw órcza spraw ia, że czytelnik utw orów L em a m a (jak się w ydaje słuszne) w rażen ie, że czy ta w ciąż tę sam ą po w ieść, ro z p isan ą n a w iele w ariantyw nych w ersji. Jerzy Jarzębski jak o źródło pom ysłów L em a (sw oisty „architekst” ) w sk azu je je g o pierw sze sen sa cy jn e i w o je n n e o pow iadania, drukowane na łam ach „Ż o łn ierz a P o lsk ie g o ” , „ T y g o d n ik a P o w sz ec h n e g o ” i „Co ty d zie ń p o w ie ść ” oraz p ow ieściow y d e b iu t - C zło w ieka z M arsa. Stwierdza w prost, że „ow e iuvenilia zapow iadają w zalążku późniejsze [...] książki” 1.

1 J. J a r z ę b s k i , G olem z M arsa [posłow ie do]: S. L e m , C złow iek z M arsa, W arszaw a 1994, s. 131.

(3)

N ależy je d n a k - rozw aż ając e w en tu a ln e zw iązk i in te rtek stu aln e, jakie z achodzą (bądź m ogą potencjalnie zachodzić) w science fic tio n - przypomnieć, że fa n ta sty k a n au k o w a, ja k bodaj żad en inny n u rt lite ratu ry popularnej, stw o rzy ła „ u n iw ersu m w y o b ra źn i” o sw oistej je d n o ro d n o ś ci. Ó w wytwór zb io ro w ej w y o b raźn i au to ró w zaró w n o n a jw y b itn iejsz y ch , ja k i epigonów p rzedstaw ia fen o m en daleko rozleglejszy i - co w ażniejsze - bardziej godny uw agi, niż najceln iejsze naw et pojedyncze dzieła n ajw ybitniejszych twórców2. R ek w izy ty i scen eria - po któ rą sięgają autorzy w iększości utw orów fantas- ty cznonaukow ych - to najczęściej rekom binacja elem entów wykorzystywanych p rzez ich literackich poprzedników . O niepow tarzalności zaś utw oru, ukazują­ cego „św ia t ju tr a ” , decyduje nie oryginalność elem entów tw orzących fabułę, lecz sposób ich w ykorzystania. W sytuacji, gdy k ateg o ria oryginalności świata p rz ed sta w io n eg o trac i zn aczen ie w p ro cesie c zy teln icz e g o wartościowania utw oru, zy sk u ją znaczenie czytelnicze zabiegi, zm ierzające do „odszyfrow ania” m niej lub bardziej ukrytych przyw ołań. T o odbiorca ow e naw iązania rozpozna, zdoła odnieść do oryginalnego kontekstu, zinterpretuje ich m iejsce w nowym u sytuow aniu, o statecznie zaś dokona ich w artościow ania (naw et jeś li polegałoby ono jed y n ie na odpow iedzi na pytanie, czy m a do c zy n ien ia z utworem w tórnym , czy też z oryginalnie przetw orzonym w ariantem w ątku znanego mu z w ielu innych realizacji).

N ależy też zaznaczyć, że określenie „ in terte k stu aln y ” m usim y traktować w odniesieniu do tw órczości L em a w sposób szczególny i - być m oże - dys­ kusyjny. W tradycji teoretycznoliterackiej przyjęło się w szak uw ażać, że inter- tekstualność o zn acza przyw ołanie w zorca gatunkow ego, utw oru cudzego autor­ stw a bądź tek stu kultury. D zieło intertekstualne to sw oista „ su m a ” samego tekstu dzieła i z w iązków zew nątrztekstow ych, pozw alających na je g o pełniejsze zrozum ienie3. D odajm y, iż odw ołanie intertekstualne m usi być wprowadzone św iadom ie (choć stopień ow ego uśw iadom ienia oczyw iście m oże być różny) i w taki sposób, by m ógł zauw ażyć je czytelnik. O n też w inien zdać sobie spraw ę, że z takich czy innych pow odów au to r m ów i w danym fragmencie sw ojego dzieła c udzym i słow am i4. W rozw ażanym tu nurcie tw órczości Lema należy przeto odróżnić to, co pozostaje w spólne dla konw encji fantastycz- nonaukow ej an blo ck (i tym sam ym nie w chodzi w żadne relacje intertekstualne.

2 Zob. S. L e m , S cie n ce fic tio n , [w :) i d e m , W ejście n a orbitę, K raków 1962, s. 9. Dodajmy, że ja k k o lw iek in tencjonalnie stó w a Lem a do ty czą science fic tio n , m o żn a tę opinię odnieść do fan tasty k i an block.

3 Zob. H. M a r k i e w i c z , L iteratura w ujęciu sem iotycznym , [w]: i d e m , P rzekroje i zbliżenia d a w n e i n ow e, W arszaw a 1976, s. 394.

4 Z ob. M . G ł o w i ń s k i , O intertekstualności, „P am iętn ik L iterack i” 1986, z. 4, s. 85. Roz­ poznanie, ja k o w arunek konieczny intertekstualności, akcentuje zw łaszcza L au ren t Jenny, pisząc: „ p ro p o n u jem y m ó w ić o intertekstualności tylko w tedy, g dy je steśm y w stanie uchw ycić w tekście elem en ty ukształto w an e w cześniej, z w yjątkiem [...] leksem ów , n iezależnie od poziom u ich struk- tu ralizacji” ( i d e m , S tra teg ie fo r m y , przet. K. J. F aiiccy, „P am iętn ik L iterac k i” 1988, z. 1, s. 271).

(4)

O ry g in a ln o ść zw ielokrotniona. A utocytaty w w ybranych p o w ieścia ch Stanisław a Lem a 209

należy bow iem do im aginarium com m unis) od tego, co w istocie m ożna uznać za akcenty intertekstualności, definiow anej w sposób najszerszy jak o „w szelkie przywołania w obrębie danego dzieła innych k o nkretnych w ypow iedzi, które je poprzedzają cytaty, aluzyjne napom knięcia [...], naw iązan ia kontynuacyjne lub parodystyczne” 5.

Intertekstualność beletrystyki L em a w ielokrotnie ju ż byw ała tem atem zain­ teresowań literaturoznaw ców , śledzących pow inow actw a tej tw órczości z różnymi konwencjami gatunkow ym i i sposoby uobecniania w niej tekstów kultury bądź wskazujących n a zw iązki L em ow skiej wizji fantastyki z tradycją literacką6.

Istnieje je d n a k że zagadnienie, którem u pośw ięcono mniej uw agi: L em ow skie autocytaty. E xp ressis verbis problem ten form ułuje A ntoni Sm uszkiew icz, który - na m arginesie rozw ażań nad Pokojem na Ziem i - przyw ołuje niektóre pom ysły fabularne L em a, upatrując ich źródeł (skądinąd słusznie) w je g o w cześniejszej twórczości7. Sygnalizow any przez Sm uszkiew icza problem , jakkolw iek zakresow o może w ydaw ać się w ąski, nie m a charakteru przyczynkarskiego. Stanowi, w odniesieniu do prozy L em a, kw estię o tyle w artą uw agi, że m ożna upatryw ać w owych au tocytatach szczególną postać refleksji autotem atycznej.

A kcenty intertekstualne m ożna zauw ażyć w dojrzałej fazie tw órczości Lema. Znamienne pod tym w zględem są dw ie spośród O pow ieści o p ilo c ie Pirxie, tj.

Wypadek i Term inus. W pierw szym z utw orów czytelnik odnajduje wzm iankę

o katastrofie „K o rio lan a” , z której konsekw encjam i Pirx styka się w Term inusie. Gwoli ścisłości przytoczm y ów fragm ent: „Pirx, i n a pew no nie on jeden, miał wobec tych o sobliw ych m aszyn [tj. androidów ] [...] sum ienie niezbyt czyste. Może datow ało się to od czasu, kiedy dow odził « K o rio lan em » ” 8. Jest to - co akcentuje A ndrzej S to ff - niezw ykle rzadki w O pow ieściach... przykład naw ią­ zania m iędzytekstow ego w zakresie p rezentow ania realiów św iata9.

Jednakże naw iązan ia do w cześniejszej tw órczości zdają się odgryw ać naj­ bardziej z n aczącą rolę na jej ostatnim etapie, przypadającym na lata osiem ­ dziesiąte u biegłego w ieku. W ów czas to często i w szczególnie w yraźny sposób Lem naw iązuje do sw oich w cześniejszych utw orów . O w e fabularne (ale i m yś­ lowe) pow roty m ożna zauw ażyć zw łaszcza w ostatniej fazie tw órczości L em a- -beletrysty, n a k tó rą sk ład ają się trzy pow ieści: F ia sko , P okó j na Z iem i i Wizja

5 M. G ł o w i ń s k i , A. O k o p i e ń - S ł a w i ń s k a , J. S ł a w i ń s k i , T. K o s t k i e w i c z o w a ,

Słownik term in ó w literackich, W rocław 1998 [wyd. III zm ien io n ej, s. 219, hasło: Intertekstualność.

6 Zob. p rzykładow o: J. J a r z ę b s k i , In tertekstu a ln o ść a p o zn a n ie u L em a , „T eksty D rugie” 1992, nr 3; 1. P i ę t a , P ro b lem y intertekstualnego obrazow ania w w yb ranych p o w ie śc ia ch Stanisław a

Lema, Toruń 2002; M . D a j n o w s к i, G roteska w tw ó rczo ści S tanisław a Lem a, G dańsk 2005

(tu zw łaszcza rozdz. V III: G ro tesko w o ść a operacje na g a tunkach literackich). 7 Zob. A. S m u s z k i e w i c z , Stanislaw Lem , P oznań 1995, s. 1 1 7 -1 1 8 .

* S. L e m , W ypadek, [wj: i d e m . O pow ieści o p ilo cie P irxie, W ro cław 1998, s. 187. 9 Zob. A . S t o f f , „ O pow ieści o p ilo cie P irxie" S tanistaw a L em a w o b ec p ro b le m a ty k i cyklu

literackiego, [w :] C ykl litera cki w P olsce, red. K. Jakow ska, B. O lech, K. Sokołow ska, B iałystok

(5)

lo ka ln a 10. W pow ieściach tych są w ykorzystyw ane rozw iązania fabularne, znane

czytelnikom L em a z w cześniejszej tw órczości. W p row adzając je w nowe kon­ teksty fabularne, autor F iaska zw raca uw agę na w ieloznaczność przywoływanych rozw iązań. Ich znaczenie staje się uzależnione od tego, czy rozpatrywane są w sw oich k ontekstach m acierzystych, czy ja k o struktury reinterpretow ane przez pryzm at now ych kontekstów .

W ow ych trzech pow ieściach L em a odw ołanie intertekstualne w sferze fabuły je s t zaw sze autoodw ołaniem . N ie m usi też zostać rozpoznane przez odbiorcę w takim stopniu, ja k w przypadku tradycyjnie rozum ianego intertekstu; zauwa­ żenie go m o że bow iem w zbogacać interpretację, lecz z kolei pom inięcie nie w y p a c z a autorskiego zam ysłu. Jest to w ięc szczególny w ariant nawiązania intertekstualnego, w yłącznie w obrębie w łasnej tw órczości L em a, który można byłoby określić roboczo m ianem „auto in tertek stu aln o ści” .

O dw o łan ia do w łasnej tw órczości obecne są w L em ow skiej beletrystyce zarów no w śród utw orów traktujących po d ejm o w an ą problem atykę serio, jak i w gro tesce fantastycznonaukow ej. W obrębie p ierw szego z nurtów można sytuow ać F iasko w ydane w 1987 r. Jest ono n iejednokrotnie traktow ane jako sw oisty suplem ent do O pow ieści o p ilo cie P irxie, d efinityw nie kończące cykl dziejów tytułow ego bohatera o p ow iadań". Już sam o obrane rozw iązanie fabularne i b o h ater - jak k o lw ie k nie je s t on protagonistą w pow ieści - wydają się znaczące. F iasko to historia próby naw iązania kontaktu z cyw ilizacją Kwintan; kontaktu zakończonego - zgodnie z tytułem utw oru - niepow odzeniem . Podobnie nie u d ają się próby naw iązania dialogu z „braćm i w ro zu m ie” w e wcześniej­ szych, pisan y ch w tonacji pow ażnej, utw orach: począw szy od G ościa z Marsa, poprzez A stronautów , G los P ana i Solaris. Pew nym w yjątkiem od reguły wydaje się E den, je s t to jed n a k odstępstw o pozorne: w praw dzie załoga kosmolotu naw iązuje w erbalne porozum ienie z m ieszkańcam i planety, na której przymusowo ląduje kosm olot, jed n a k nie m ożna określić go m ianem dialogu. N ie towarzyszy m u bow iem żadna w ym iana m yśli socjalnej, technicznej bądź cywilizacyjnej. Sam i dubelci (m ieszkańcy E denu) rów nież pozostają tajem nicą; opisywani są w szak przez analogię do ziem skich stw orzeń. B adając ich przedstaw iciela Doktor m oże jed y n ie stw ierdzić: „ są [...] organy, których przeznaczenia ani się domyś­ lam. Jest rdzeń, ale w czaszce, tej m ałej czaszce, nie m a m ózgu. T o znaczy

10 C elo w o w pow y ższy m doborze pom inięte zostały zbiory fikcyjnych recenzji (Prowokacja. 1984; B ib lio teka X X I w ieku, 1986) oraz pow ieść G O L E M XIV . W ch o d ziła ona początkow o w sklad

W ielkości uro jo n ej z 1973 r. P óźniejsze o osiem lat w ydanie ja k o pozycji autonom icznej zostało

w zbogacone w stosunku do pierw otnego zam ysłu o W ykład XL1II. O so b ie i Posłow ie, przy jed n o czesn ej rezygnacji ze W stępu i Pouczenia, które m ożna trak to w ać ja k o regulam in rozmów z G O L E M -em . N ie je st to je d n ak że pow ieść fantastycznonaukow a sen su stricto , lecz raczej esej filozoficzny, „u b ran y ” w ram y fikcyjnych w ykładów . W tym sensie bliżej je st tem u utworowi do apokryfów pseu d o n au k o w y ch , niż konw encjonalnej science fictio n .

(6)

O ry g in a ln o ść zw ielokrotniona. A u to cyta ty iv w ybranych p o w ieśc ia ch Stanisław a Lem a 2 1 1

jest tam coś [...] jak ie ś gruczoły, ale jak b y chłonne, a m iędzy płucam i znów, bo ono m a troje płuc, odnalazłem coś najdziw niejszego na św iecie” 12.

W F iasku L em doprow adza do kontaktu Z iem ian z m ieszkańcam i Kw inty w chwili, gdy nasilają się tam niepokoje społeczne. P odobnie w E denie załoga rozbitego kosm olotu, stykając się z p ozaziem ską form ą życia, sw ą obecnością doprowadza do eskalacji napięcia społecznego i narusza istniejące na planecie

status quo. N a ży czenie kontaktującego się z nimi dubelta Z iem ianie odlatują,

nie ingerując w stosunki społeczne planety, jak k o lw ie k nie po trafią ich zro­ zumieć.

Podobnie załoga „H erm esa” w F iasku nie potrafi m yśleć o K w intanach, nie antropom orfizując pobudek ich działań. W tym jed n ak że przypadku w kon­ frontacji Z iem ian i K w intan dochodzi do dem onstracji siły. D ziałania obronne, podjęte przez m ieszkańców K w inty, ludzie interpretują ja k o próbę w ykorzystania ich obecności do rozegrania w ew nętrznych konfliktów polityczno-społecznych Kwintan. T ak ą interpretację w ypadków n arzuca załodze „H erm esa” kapitan Steergard:

Proszę sp o jrzeć [...] z punktu w idzenia sztabow ców . [...] Pojaw it się [...] kosm iczny intruz z mitrowymi gałązkam i, który zam ierza naw iązać serdeczne stosunki z o b cą c y w ilizacją i zam iast odpowiedzieć atakiem na atak, usiłuje trw ać w m iarkow anej łagodności. N ic chce atakow ać? W ięc trzeba go do tego zm usić! [...] O fiary po w łasnej stronie? P ó jd ą na rachunek intruza. [...] O dwrót, po tym, co zaszło, zostaw iłby na planecie w ieść o naszej w ypraw ie ja k o próbie m orderczej inwazji. [...] Toteż nie w ycofam y s ię 13.

Sposób m yślenia S teergarda odsyła - à rebour - zarów no do Edenu, jak do N iezw yciężonego. Postaw ie załogi „H erm esa” m ożna bow iem prze­ ciwstawić nie tylko postępow anie Z iem ian lądujących na E denie, lecz także reakcję c złonków w ypraw y z N iezw yciężonego. W pow ieści tej ludzie na­ potykają na R egis III, prócz w raku poszukiw anego statku, sw oistą cyw ilizację. Tworzące j ą m echanizm y (bohaterow ie utw oru o k reślają j ą ja k o „rodzaj za­ wiesiny sterow anej zd aln ie” M) sterow ane są kolek ty w n ą św iadom ością. O w a- dopodobne m echanizm y z N iezw yciężonego są tw oram i szczególnej ew olucji, wyposażającej je w m ożliw ości, w obec których czło w iek staje się bezbronny. Według jed n e g o z bohaterów , doktora L audy, porozum ienie lub chociażby ochrona przed ch m u rą w bezpośrednim z nią kontakcie je s t niem ożliw a bez zastosowania radykalnych środków obrony. Jedynym w yjściem , gw arantującym bezpieczeństw o załodze „N iezw yciężonego” , byłaby całk o w ita anihilacja pla­ nety. Z ałoga, św iadom a bezcelow ości podejm ow ania takiego kroku, rezygnuje z prow adzenia działań zaczepnych, ograniczając się do prób bezinw azyjnego

12 S. L e m , Eden, W arszaw a 1959, s. 6 4 -6 5 . 13 S. L e m , F iasko, K raków 1987, s. 276. 14 S. L e m , N iezw yciężo n y, K raków 1986, s. 330.

(7)

bad an ia chm ury. P o stępow anie to, rozpatryw ane w kontek ście paraleli łączących

F iasko i N iezw yciężo n eg o , m oże być uznane za odm ienny w ariant decyzji

p odjętych w obliczu kontaktu z przedstaw icielam i obcej cyw ilizacji.

Jednakże F iasko z w cześniejszą tw órczością L em a w iążą nie tylko roz­ w ażania n a tem at m ożliw ych w ariantów kontaktu z p ozaziem skim i „braćmi w ro zu m ie” . L o t „ H erm esa” ku K w incie je s t w obrębie św iata przedstawionego pierw szą w y p raw ą ludzkości poza U kład S łoneczny. A n alo g iczn ie inicjacyjnym lotem je s t podróż u kazana w O błoku M agellana. P o dobne je s t rów nież wypo­ sażenie obu kosm olotów - fantom atyczne krajobrazy kosm o lo tu G ea tworzyły góry księżycow e, w e F iasku zaś m asyw C acatalga. W irtu aln a rzeczywistość odgryw a w obu przypadkach taką sam ą rolę - pozw ala osw oić grozę niezbadanej przestrzeni W szechśw iata.

Szczegółow e opisy kosm olotu zdają się odsyłać nie tylko do O btoku Magella­

na, lecz także do A stronautów . Jednakże opisy techniki pełnią w F iasku odmienną

funkcję. W A stronautach uw ypuklały one aspekt technicystyczny. Stw arzały iluzję o siągnięcia etapu utopii technologicznej, u m ożliw ionego dzięki powszechnie w prow adzonem u ustrojow i kom unistycznem u, bow iem : „N au k a [...] w służbie kom unizm u była najpotężniejszym ze w szystkich narzędziem przem iany świata”15. W F iasku zdobycze techniki (prezentacji ich m ożliw ości, niejako pars pro

toto, służy opis w yposażenia „H erm esa ” ) stanow ią tło dla dram atu jednostki,

któ ra - o toczona przez autom aty - dostrzega w łasną sam otność i znikomość w obliczu N iezbadanego. C iężar zainteresow ania L em a zostaje przeniesiony z techniki o raz p o strzegania przez jej pryzm at czło w iek a na próbę ukazania jed n o stk i w konfrontacji z w ytw oram i techniki. Jest to znacząca zm iana per­ spektyw y, k tó rą m ożna rozpatryw ać w kategoriach konsekw encji obranej drogi tw órczej. C hronologicznie pom iędzy w ydaniem A stro n a u tó w a F iaska sytuują się w szak w tw órczości L em a m .in. O pow ieści o p ilo c ie P irxie, ukazujące świat przyszłości ja k o p rzeniesione w futurystyczny sztafaż rekw izytów codzienne kłopoty, znane czytelnikom z pozaliterackiego dośw iadczenia.

O dw ołania do obu pow ieści - A stronautów i O bloku M ag ella n a - można zauw ażyć rów nież w konstrukcji głów nych postaci. W sk rzeszo n y Pirx-Parvis je s t dla pozo stały ch członków załogi H erm esa kim ś obcym ; nie przystaje pod w zględem w iedzy ani m entalności do załogi kosm olotu. B arierą w tym wypadku n ie je s t jed n a k że zaw ód (narrator A stro n a u tó w był jed y n y m pilotem pośród n aukow ców , zaś O błoku M agellana - lekarzem , jed n y m z nieliczn y ch w załodze kosm olotu), lecz poziom wiedzy, co w ynika z trw ającej w iek hibernacji bohatera. F ab u larn ą k o n sek w en cją takiej sytuacji je s t ed u k acja P irx a i konieczność asy­ m ilacji w now ym dlań środow isku. Podobny proces p rzech o d zą bohaterowie

A stro n a u tó w i O btoku M agellana (dodajm y, że i P o w rotu z gw ia zd ), z równie

pozytyw nym skutkiem .

(8)

O ry g in a ln o ść zw ielokrotniona. A uto cyta ty w w ybranych p o w ieścia ch Sta n isła w a Lem a 213

Jako osobny problem należy traktow ać obecną w F iasku opow ieść, znaną czytelnikom L em a z o pow iadania K ryształow a kula. W obu w ypadkach je s t ona pozornie n iezw iązana z głów nym tokiem fabuły i m oże być uznana za osobną m ikronarrację o ch arak terze opow ieści szkatułkow ej. Jej fikcyjny autor, zarów no w pierw ow zorze, tj. w K ryształow ej kuli, ja k i w F ia sku , to ta sam a osoba - M ondian V an ten ed a (dodajm y jed n ak , że w pow ieści je s t on fantom atyczną projekcją sw ego pierw ow zoru). W pierw otnym kontekście opow ieść o dziejach wyprawy konkw istadorów do O ka M azum aca poprzedza spotkanie am erykańskie­ go pracow nika syndykatu z francuskim naukow cem , w ybitnym entom ologiem . W Fiasku G erbert w ysłuchuje jej przed n iespodziew aną w izytą W iktora T em y, pow iadam iającego lekarza o spotkaniu z zakonnikiem . Prosząc o rozm ow ę, ojciec Arago chciał zasięgnąć opinii G erberta n a tem at planow anej operacji w skrzesze­ nia jed n eg o z uczestników zdarzeń opisanych w pierw szym rozdziale pow ieści.

O pozycyjnie należy traktow ać w ym ow ę zdarzeń rozgryw ających się w obu utworach po przedstaw ieniu opow ieści przez M ondiana V antenedç. W K ryształo­

wej kuli w ysłannik trustu usiłuje nam ów ić znanego entom ologa, C hardina, do

w spółuczestnictw a w badaniach nad bronią biologiczną, a w ięc - sym bolicznie - do w spółudziału w tw orzeniu narzędzi śm ierci. W F iasku G erbert chce w yko­ rzystać śm ierć jed n eg o ze znalezionych ludzi, by móc ożyw ić drugiego. M ilitary- zmowi zostaje przeciw staw iona dw uznaczna m oralnie w alka o życie pacjenta.

O pow ieść V antenedy stanow i w obu w ypadkach sw oiste interm edium o cha­ rakterze retardacyjnym . M oże być odczytyw ana ja k o parabola o nieprzekraczal­ nych g ranicach ludzkich m ożliw ości; je j b ohaterow ie o sią g ają w praw dzie cel wyprawy, lecz sam i giną. T ajem nica O ka M azum aca nie zostaje rozw iązana, a drogę do z n alezionego przez G iliam a i E stebana skarbu zasypuje law ina.

W nurcie L em ow skiej fantastyki serio F iasko w iąże z w cześniejszym i utworami postać Pirxa. N atom iast bohaterem P okoju na Z iem i i W izji lokalnej, powieści należących do kręgu groteski fan tasty cznonaukow ej, je s t Ijon T ichy, postać znana czytelnikom L em a z w cześniejszych cykli: Z e w spom nień Ijona

Tichego i D zien n ikó w gw iazdow ych. W obu tych cyklach g w iazdokrążca i m ito-

man przeżyw a najbardziej niepraw dopodobne przygody, które okazują się kon­ frontacją zdrow ego rozsądku podróżnika z absurdam i napotykanym i przezeń na odw iedzanych planetach.

Wizja lokalna (1982) i P okój na Z iem i (1987) to ostateczne rozstanie L em a

ze sw oim bohaterem , którem u tow arzyszył od 1954 r. W W izji lokalnej ju ż sama sytuacja fabularna niejako w ym usza na czytelniku znajom ość jednej z w cześniejszych przygód T ichego - P odróży c zternastej z D zienników gw ia z­

dowych. W o p ow iadaniu tym Tichy, zaintrygow any p o ży czo n ą od profesora

Tarantogi k sią żk ą D w a lata w śród kurdli i o śm iołków B rizarda, postanaw ia spędzić w akacje na zam ieszkałej przez A rdrytów E nteropii. Przybyw szy tam, po krótkich form alnościach dostaje pozw olenie na pobyt. Pragnie w ykorzystać go w celach rekreacyjnych, toteż w ybiera się zapolow ać na kurdle. Tow arzyszący

(9)

m u tubylec przek azu je podstaw ow e w iadom ości dotyczące techniki łowieckiej. W reszcie T ichy - zgodnie ze zw yczajem - zostaje połknięty p rzez zwierzynę. N apotyka w e w nętrznościach złow ionego zw ierzęcia innego m yśliw ego i opusz­ cza w je g o tow arzystw ie trofeum .

A n alo g iczn ą sy tu ację pobytu w kurdlu m ożna o dnaleźć w finale Wizji

lokalnej. E nteropia, która - ja k się okazało - była satelitarnym parkiem rozrywki,

zaintry g o w ała T ich eg o do tego stopnia, że k orzystając z propozycji Ministerstwa Spraw Z agranicznych, postanow ił odw iedzić E ncję, m acierzystą planetę kurdli. P ragnął n aocznie zobaczyć planetę, o której czytał w państw o w y ch archiwach. K iedy przybył n a m iejsce, okazało się, że zw ierzęta, n a które polował na E nteropii, w y k o rzystyw ane tu były ja k o siedziby m ieszkańców .

W finale pow ieści T ichy, zdezorientow any i niezdolny ogarnąć zdarzeń, których b ył u czestnikiem , leży w e w nętrzu kurdla, rozm yślając nad swoją sytuacją. W sp o m in a w ów czas liczne „aw antury w K o sm o sie” , których byt uczestnikiem , o so b n ą uw agę pośw ięcając przygodzie znanej czytelnikom z Kon­

g resu fu tu ro lo g ic zn e g o . B o h ater W izji lokalnej, poszukując analogii do sytuacji,

w której się znalazł obecnie, usiłuje rozpatryw ać j ą w kategoriach snu:

Jak p aciorki ró żań ca przesuw ałem w pam ięci daw ne podróże. [...] N iejed n a okazała się zresztą snem . W sp o m n iałem p rzeb u d zen ie po kongresie futurologów i przy szło mi do głow y, czy aby nie śnię i teraz. N igdzie b ez sen n o ść nie m oże udręczyć tak do k u m e n tn ie ja k w e śnie, toż bardzo trudno zasnąć, g dy się ju ż śpi. Ł atw iej się w tedy przebudzić, to ch y b a zrozum iałe. Gdybym się teraz ock n ął, iluż zaoszczędziłbym so b ie zbędnych m ozołów . [...] Z eb rałem w ięc siły na duchowe m oco w an ie z w ięzadłam i, którym i tak m ocno trzym a sen, żeby go rozed rzeć, ale [...] nic z (ego nie w yszło. N ie o b u d ziłem się. N ie było innej ja w y 16.

N iem ożność rozgraniczenia snu i jaw y, która stała się udziałem Tichego, można odnaleźć rów nież w O błoku M agellana. Jego protagonista (a zarazem pierwszooso­ bowy narrator) osam otniony na stacji nasłuchowej po śmierci towarzysza, stwierdza:

W szystko [...] robiłem ja k w dziw nym śnie, n adm iernie rzeczyw istym , p rzeraźliw ie realnym, ale ja k w e śnie, bo u dna m yśli tkw iło głębokie p rześw iadczenie, że je ś li bardzo, ale to bardzo zapragnę - o b u d zę s ię 17.

T rak to w an ie w obu w ypadkach rzeczyw istości ja k o snu chroni bohaterów przed pełnym uśw iadom ieniem sobie jej dram atyzm u. O baj bohaterow ie - tak b o h ater O błoku..., ja k i T ichy - postaw ieni są w sytuacji granicznej. Wypadki, w których b io rą udział, przerastają ich m ożliw ości ogarnięcia i poddania refleksji zdarzeń, przeto, aby zachow ać rów now agę psychiczną, uciek ają się do auto­ sugestii, iż to, co w idzą, je s t snem . Z arazem (co je s t istotne zw łaszcza w Wiąi

lokalnej) sugestia, że T ichy m oże śnić, ułatw ia lekturę p ow ieści. Sen bowiem

16 S. L e m , F ia sk o , K raków 1982, s. 3 0 7 -3 0 8 . 17 S. L e m , O b ło k M agellana, K raków 1970, s. 400.

(10)

O ryg in a ln o ść zw ielokrotniona. A ulo cyta ty w w ybranych po w ieścia ch Stanisiaw a Lem a 215 rządzi się w łasnym i praw am i i m oże być (z punktu w idzenia obserw atora) alogiczny. T ru d n o w szak, odw ołując się do reguł zdrow ego rozsądku, zrozum ieć absurdalne praw a rządzące św iatem W izji lokalnej. C o znam ienne, nie odnoszą się one jed y n ie do E ncji, o czym św iadczy epizod z ły żecz k ą w szw ajcarskim hotelu. O ile w ięc w O błoku M agellana ucieczkę protagonisty w sen spow o­ dowała trau m a po śm ierci tow arzysza, o tyle w W izji lokalnej jej przyczyną była rów nie siln a traum a poznaw cza, w yrażająca się w n iem ożności ogarnięcia tego, czego T ichy dośw iadczył.

Ijon T ich y po raz ostatni pojaw ia się w pow ieści Lem a, któ rą m ożna trakto­ wać jak o k o ntynuację przygód bohatera D zienników g w iazdow ych po pow rocie z Encji. P ow rót ten zostaje w P okoju n a Z iem i zasygnalizow any w sposób ogólnikowy, podobnie ja k pow ody, dla których T ichy decyduje się na kolejną wyprawę. T ym razem pow ierzono mu m isję, której celem m a być zbadanie ewolucji broni u m ieszczonej, n a m ocy układu m iędzynarodow ego, na Księżycu. Żadne z państw sygnatariuszy porozum ienia nie m iało dostępu do sw ojego sektora z obaw y przed g ro źb ą aktów sabotażu lub szpiegostw a. K siężyc - uczy­ niony strefą zam k n iętą - zaczął być w ięc postrzegany ja k o źródło zagrożenia stabilizacji na Z iem i. Z adanie w ysłannika polegało na obserw acji satelity i w ysu­ nięciu propozycji rozw iązania ew entualnych dostrzeżonych problem ów .

M isja T ichego zakończyła się fiaskiem . Pozostaw iony na K siężycu arsenał (w drodze sam odoskonalenia) zm iniaturyzow ał się, w zw iązku z czym utracono nad nim całkow icie kontrolę. A nalogicznie do ow adów z N iezw yciężonego lunam e nanoroboty, aby p rzetrw ać, zaczęły się coraz bardziej specjalizow ać, walcząc z różnymi typam i pozostaw ionej na globie broni. Selenocyty, ja k o najlepiej przystosowane, z w yciężyły i to one stały się zaczątk iem inw azji na Ziem ię.

P odobną drogę przebyła zarów no cyw ilizacja z R egis III, ja k i bystry z Wizji

lokalnej. Jednakże ow ady Y atakow ały załogi „ K o n d o ra ” i „N iezw y ciężo n eg o ”

tylko zagrożone. B rak bodźców zew nętrznych nie pow odow ał reakcji „m yślo- chmury” , która n a drodze ew olucji w yspecjalizow ała się w elim inacji naturalnych konkurentów.

Bystry z W izji lokalnej nie ingerow ały w zachow ania społeczne Encjan, dopóki nie zaistn iało n iebezpieczeństw o aktu przem ocy. Jako elem en t etykosfery (określenie L em a) pierw otnie przejęły funkcję społecznych instytucji regulujących m iędzyosobnicze interakcje. D opiero ew oluując, zaczęły ingerow ać w coraz szerszym zakresie w życie Encjan, doprow adzając do stanu, który T ichy zastał na planecie. N ależy pam iętać jed n ak , że pierw otnie k o n cep cja bystrów była związana z g w aran c ją globalnego pokoju. T em u sam em u celow i w P okoju na

Ziemi służyło p rzeniesienie arsenału na K siężyc. Jednakże rów nież w tym

przypadku, co w ydaje się odnosić czytelnika P okoju na Z iem i do W izji lokalnej, selenocyty zaczęły się rozm nażać, podobnie ja k bystry przejm ując kontrolę nad ludzką cyw ilizacją. Jeden z bohaterów pow ieści w ro zm o w ie z T ichym , oskar­ żając go o przyczynienie się do zagłady cyw ilizacji, stw ierdza: „przyw iozłeś

(11)

pew no larw alne form y, albo przetrw alniki. Z arodniki, które zaczęły się lawinowo rozm nażać, żeby u zyskać określony stan nasycenia [...] aż to osiągnięte stężenie spow odow ało ich aktyw izację” 18. W efekcie „im kto w yżej zalazł z komputerami, tym głębiej w p ad ł” 19. C zytelnicy L em a m ogą o dnaleźć podobne stwierdzenie w jed n y m z w cześniejszych tekstów - P rofesorze A. D ońdzie. W opowiadaniu brzm i ono w n astępujący sposób: „Im kto w yżej w lazł n a drabinę postępu, tym gw ałtow niej z niej rym nął”20. Podobny w obu utw orach je s t rów nież pomysł zniszczenia cy w ilizacji poprzez atak na centra kom puterow e.

P okó j n a Z iem i m ożna jed n a k traktow ać nie tylko ja k o rozbudow aną fabular­

nie w ersję w cześniejszego opow iadania, lecz także zbeletryzow any odpowiednik rozw ażań snutych w Sum m ie technologiae. W obu u tw orach - Profesorze

A. D ońdzie i P okoju na Z iem i - koncepcja ew olucji technologicznej wyprowa­

d zona zo stała z przem y śleń zaw artych w Sum m ie... N ie m ożna ich jed n ak raczej traktow ać ja k o sw oistego literackiego m anifestu cyw ilizacy jn eg o sceptycyzmu L em a. W y d aje się, że au to r P okoju na Ziem i chciał w zbeletryzow anej formie uśw iadom ić czy teln ik o m to, czego podstaw y teoretyczne zaw arł w Summie... W rozdziale D w ie ew olucje, w ychodząc z założenia, że ew olucyjny postęp nie je s t su m ą ko lejn y ch etapów , próbuje odnaleźć je g o n aczelne praw a, uwzględ­ n iające rozw ój zarów no ożyw ionych form m aterii, ja k i w ytw orów ludzkiej techniki.

* * *

Jako pod su m o w an ie uw ag na tem at autoodw ołań w końcow ej fazie belet­ rystycznej tw órczości L em a, spróbujm y nakreślić odpow iedzi n a dw a pytania: ja k ą tem atykę one ew o k u ją o raz ja k a je s t ich funkcja.

O d pow iedź n a pierw sze z postaw ionych tu pytań um ożliw i nam dostrzeżenie ciągłości tem atyczno-problem ow ej L em ow skiej fantastyki. O to bow iem lektura o statnich pow ieści przekonuje, iż znajdują w nich ro zw in ięcie kw estie obecne ju ż w C złow ieku z M a rsa , tj.:

• zagadnienie kontaktu człow ieka z przedstaw icielam i p ozaziem skich cywi­ lizacji;

• ro zw ażan ia nad konsekw encjam i rozw oju cyw ilizacyjnego;

• refleksja nad stosunkiem człow ieka do o dkrytych p ozaziem skich cywili­ zacji.

Jak ie je d n a k że byłyby funkcje ow ych autoprzyw ołań? N ajbardziej oczywiste zd aje się uprzy to m n ien ie m iłośnikom science fic tio n k onw encjonalności obiera­ nych przez tw órców fantastyki rozw iązań fabularnych. Jednakże ow e autocytaty, rozpatryw ane w ten sposób, stają się sygnałem sw oistej refleksji metaliterackiej.

18 S. L e m , P o k ó j na Z iem i, K raków 1982, s. 266. 19 Ibidem , s. 266.

(12)

O ryg in a ln o ść zw ielokrotniona. A uto cyta ty w w ybranych pow ieSciach Stanisław a Lem a 217

Należy w szak pam iętać, że literatura często prezentuje autoreferencyjność ju ż nie w sferze obieranej tem atyki, lecz pow ieściow ego kodu, poprzez krytyczny stosunek do dotychczasow ych literackich i języ k o w y ch konw encji21. W takim ujęciu auto p rzy w o ły w an ie w cześniejszych utw orów służyć m oże ich redefinicji. Czy (i w jak im stopniu) je s t to zarazem sw oisty „ u k ło n ” w stronę w łasnych czytelników, literacka g ra z nimi na oczytanie, polegająca na um ieszczaniu wtrętów, by spraw dzić, czy zdołają je rozpoznać - to kw estia osobna.

E w okow ana przez kategorię intertekstualności idea „W ielkiej B iblioteki” , w której d zieła koresp o n d u ją ze sobą, uśw iadam ia, że - ja k zauw aża Jonathan Culler - p ojęcie intertekstualności należy traktow ać nie tylko ja k o nazw ę dla zjawiska obejm u jąceg o refleksję nad w pływ am i w literaturze. A kcentuje ono zanurzenie dzieła w przestrzeni dialogu z tradycją i odniesienie go do kodów, które m oże ono p rzyw oływ ać22.

Jednakże ow o zanurzenie w kulturze ew okuje nie tylko w ybór form , k o n ­ wencji, stylów . T o rów nież w ybór w artości, zaś g e st cytow ania (naw et jeśli miałoby to być autocytow anie) je s t - ja k zauw aża Z o fia M itosek - gestem poznawczym i jed n o cześn ie etycznym 23.

Słow a te m ożna odnieść rów nież do tw órczości L em a, pow racającego w ielo­ krotnie do nurtujących go problem ów , by tym w yraźniej i pełniej móc w ypo­ wiedzieć praw dę o b ohaterze sw ych opow ieści - człow ieku.

Adam Mazurkiewicz

Repeatedly originality. Auto-quotations in selected Stanisław Lem s’ novels (Sum m ary)

The article show s the description o f iniertextual present in late S. L e m s’ novels. It m ight be called ‘au to -in ter-tex tu a litatio n ’.

Three m o d ern novels o f Lem ( “ Local visio n ” , “ F iasco ” and “ Peace o n the E arth ” ) contains the references to his p revious pieces o f work.

The heroes from the previous novels and their sentences or ev en fragm ents, w hich had been selected from th e p revious stories, are now beeing appeared in th e o th er co n tex t w ith new m eanings (sometimes totally d iffe re n t than before).

21 B. C h r z ą s t o w s k a , S. W y s ł o u c h , P oetyka stosow ana, W arszaw a 1987, s. 438. 22 J. C u l l e r , P resupozycje i interlekstualność, przet. К. R osner, „P am iętn ik L iterack i” 1980, z- 3, s. 299.

Cytaty

Powiązane dokumenty

No other exhibition outside of Poland showed as many of his works; only in Vienna did Matejko represent the host of the World Exposi- tion and only there did the press coverage

Pierwszy raz spotkałem ich u niego, gdy namawiali go do włączenia się w działalność Galerii Czyszczenie Dywanów, której byli właścicielami i która znajdowała się na

Z uwagi na to, że niezwykle trudno zaprezentować całe spektrum powtórzeń w prozie Stanisława Lema w jednym artykule, zdecydowałam się przedstawić mechanizmy gier fabular- nych

W osobową konstytucję każdego i wszystkich wpisana jest wola Boga, który chce, aby człowiek posiadał celowość jemu tylko w łaściw ą."1,4 Rzeczywistość osoby

Kompozytor nowator i odkrywca z początków naszego wieku świadom jest wyczerpania się możliwości formotwórczych dotychczas stosowanych technik i systemów uniwersalnych: harmonii

giczną Judyckiego jest teoria absolutnej Bożej wszechmocy, bez której właściwie nic nie jest możliwe i dla której wszystko jest możliwe: „Należy bowiem sądzić, że

W Zwrocie historycznym w badaniach filmoznawczych niekiedy pojawia się sprzeczność, czy raczej nieostra granica, między badaczem rekonstruującym spory wokół i w ramach Nowej

Demokratyzm tego rodzaju często powołuje się także na „wolność” (bo na nią powołują się wszyscy), nie jest to jednak wolność od fi zycznej siły, ale od tradycji