• Nie Znaleziono Wyników

Mity i paradygmaty wobec dziedzin kultury i epok, czyli komparatystyka wieloaspektowa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mity i paradygmaty wobec dziedzin kultury i epok, czyli komparatystyka wieloaspektowa"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Li d i a W i ś n i e w s k a ( By d g o s z c z)

M ITY I PARADYGMATY

W OBEC DZIEDZIN KULTURY I EPOK,

CZYLI KOMPARATYSTYKA WIELOASPEKTOWA

Przedstawiając ujęcie komparatystyki, którą nazwę tu w ieloaspekto­ w ą1, koncentruję się na dwóch zadaniach. Pierwsze z nich, teoretyczne,

bo związane z konstrukcją - traktow anego jako swoiste tertium compara-

tionis - m odelu o zakotw iczeniu m itycznym , ale posiadającego też w ym iar

paradygm atyczny2 oznacza zastosowanie narzędzia badawczego, które m a charakter jednocześnie prosty (jednow ym iarowy) i złożony (wielow ym iaro­ wy), a zarazem kompleksowy. Tak więc z jednej strony w yróżnić trzeba dwa m ity zmierzające do sakralnego porządkow ania świata, tj. archaiczny i n o ­

1 Zob. zarys tej koncepcji w (przygotowywanym do druku) głosie panelow ym (panel Kom- paratystyka jako płaszczyzna spotkania. Praktyka i teoria w ram ach Kongresu Polonisty­ ki Zagranicznej w O polu w 2011 roku): Komparatystyka wieloaspektowa: (złożony) m o­ del i (wielowymiarowa) praktyka porównywania.

2 Inspiracją dla tego postaw ienia sprawy staje się w yróżnienie m itu wiecznego pow rotu (archaicznego) i m itu nowoczesnego oraz odpow iadających im paradygm atów (kołowe­ go i linearnego) przez Eliadego, traktującego jedne i drugie jako wzorce um ożliwiają­ ce uporządkow anie czy orientację w świecie (zob. M. Eliade, M it wiecznego powrotu, przeł. A. Przybysławski, KR, Warszawa 1998; idem , Traktat o historii religii, przeł. J. Wie- rusz-Kowalski, wstęp L. Kołakowski, posłowie S. Tokarski, O pus, Łódź 1993). Pom im o wszelkich wątpliwości dotyczących związku Eliadego z fenom enologicznym podejściem , w tym przypadku istotna jest koncentracja na „fenom enie” poznawczym, uzasadniająca wym ienienie go np. przez Zygmunta Poniatowskiego (Z. Poniatowski, Geraldus van der Leeuw i fenomenologia religii, [w:] G. van der Leeuw, Fenomenologia religii, przeł. J. Pro- kopiuk, KiW, Warszawa 1978, s. 39 i in.) w śród znaczących postaci tego kierunku.

(2)

woczesny, z drugiej - analogiczne dwa paradygmaty, przynoszące o d m ien ­ ne obrazy świata, tj. kołowy i linearny. O d razu zaznaczę, że m iędzy m item a paradygm atem w obu przypadkach wydobywam tyleż różnice, co p o d o ­ bieństwo, przy czym wiążąca je relacja jest także op arta na przenikaniu się w ym iaru sakralnego i niesakralnego.

M it nowoczesny (nazywany tu przeze m nie m item Boga3) i paradygm at linearny m ożna uznać za jednako znaczone linią prostą, będącą obrazem jednow ym iarow ości czasu. W micie przybiera ona postać granicy, sygnu­ jącej zew nętrzność (czystej) Form y (m ożna ją przedstawić np. jako obwód, powierzchnię, ram ę itd.), natom iast w jego odpow iedniku paradygm a- tycznym - postać zew nętrznych punktów -granic wyodrębniających (p o­ jedynczą) całość w czasie linearnym i obecnej w przestrzeni hierarchicz­ nej (wertykalnej) stru k tu ry odcinków-więzi zew nętrznych wobec (wielości) jednostek (wcześniej jako całości wydzielonych w czasie, a teraz już jako jednostki wiązanych w przestrzeni).

Jakkolwiek zapowiedzi (henoteistyczne rozwiązania) lub analogie (Bóg Zaratustry) tego stanu m ożna znaleźć także poza judeochrześcijaństw em , skoncentruję się tu na odniesieniu do Boga Biblii (szczególnie Starego Te­ stam entu). Tutaj bow iem najbardziej wyraziście pojawia się on jako Jeden (tj. zam knięty: wyłączny i wyłączony ze świata, co ujawnia się w pojęciu „święty” - odpow iadające m u hebrajskie słowo godesz znaczy tyle, co o d ­ dzielony, całkiem inny4). Traktow any jako osobowy, jako Istota reprezen­ tująca kształt, dokładniej mówiąc, jest Form ą. To Form a wieczna (tj. sam a w czasie nieograniczona) i czysta, tj. czysto duchow a (sam a pozbaw iona przestrzennego kom ponentu czy w ypełnienia, które wprow adzałoby nie­ uniknioną heterogeniczność). Jest też ona zew nętrzna wobec stworzonego świata, a zarazem w tym określonym świecie wszechobecna poprzez - sta­ nowiące jej pogłos, cień, odbicie - granice, jakie w prow adza w linearnym (horyzontalnym ) czasie oraz związki w hierarchicznej (wertykalnej) prze­ strzeni. Podstawowym zresztą gestem w tej m ierze było stworzenie samego

3 L. W iśniewska, M iędzy Bogiem a Naturą. Komparatystyka ja ko filozofia kultury, Wyd. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, Bydgoszcz 2009. Przedstaw iany niżej model dwu m itów i odpowiadających im paradygm atów stanowi rozwinięcie propozycji obecnej w tej książce i wcześniej.

(3)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k u ltu ry i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 1 1

czasu5 i przestrzeni m ocą (duchowego, reprezentującego jednow ym iarow ość czasu) Słowa powołującego do istnienia świat ex nihilo, a także zdolnego go ostatecznie do owej nicości znow u sprowadzić (w czym ujawnia się najszer­ szy zakres ograniczenia świata w czasie i w ypełniania go struk tu rą w prze­ strzeni). M ożna zresztą uznać, że to Nic jest w pew nym sensie określeniem drugiego, negatywnego, aspektu Boga będącego w swej pozytywnej realiza­ cji czystą Form ą (tzn. W szystkim w sensie duchow ym czy też czasowym). Pomieszczenie W szystkiego w jednow ym iarow ości (w tym przypadku cza­ su nieskończonego) oznacza jednak, że z wielowymiarowością przestrze­ ni powiązać trzeba Nic, czy, dokładniej rzecz biorąc, Pustkę. W tym sensie wyprow adzenie świata z nicości i sprow adzenie do niej oznacza w zasadzie tyle samo, co wyjście tego świata z negatywnego aspektu Boga, nieobecne­ go w nim sam ym , i pow rót do niego. W pew nym sensie oznacza to też wyj­ ście z Czystej Form y i pow rót do niej. Bycie ową stałą Form ą m ożna wiązać z długo utrzym ującym się w filozofii chrześcijańskiej kojarzeniem Idei Pla­ tona rozum ianej jako Byt i - Boga6.

Tak rozum ianego (w tej perspektyw ie opisu, jaką w prow adza ów m it) Boga, któ ry sam staje się w tym ujęciu reprezentantem jednocześnie (p o ­ zytywnego) w yboru „jednego” (wiecznego, tj. stałego, i jed now ym iarow e­ go czasu) i (negatyw nej) selekcji czy odrzu cen ia (wielow ym iarowej prze­ strzeni), m ożna uznać za gw aranta od jego stałości jako Jed(y)nego Pana po chodnych w stw orzonym świecie: 1) jednego Praw a (zarów no praw a natury, jak m oralnego), jednej Księgi (kodyfikacji m ającego duchow y ch a­ rakter Słowa) i jednej religii jako realizacji tego Słowa (wydobycie d u c h o ­

5 M ożna tu przypom nieć znaną odpow iedź św. A ugustyna na pytanie, co Bóg robił „przed­ tem ”, zanim stworzył świat, które uznał on za bezprzedm iotowe, poniew aż czas został stworzony (a do niego należy owo „przedtem ”). Zob. Święty Augustyn Aureliusz, W yzna­ nia, przeł. z łac. M. Bohusz-Szyszko, Księgarnia Józefa Zawadzkiego, W ilno 1912, s. 243. 6 Jak przypom ina P. Ricoeur: „od czasów patrystyki greckiej i łacińskiej aż do Leibniza

i Wolffa Bóg z Mojżeszowego objawienia i Byt z greckiej filozofii łączą się, nigdy nie m ie­ szając” (P. Ricoeur, O d interpretacji do przekładu, [w:] A. LaCoque, P. Ricoeur, Myśleć bi­ blijnie, przeł. E. M ukoid, M. Tarnowska, Znak, Kraków 2003, s. 351), co oznaczało, że Byt jako im ię własne Boga, co prawda, nie daje się zdefiniować, ale za jego pośrednictw em Bóg obejm uje inteligibilia (Platońska Idea D obra „ponad istotam i” w prowadza pierw ia­ stek etyczny jako wyraz prawa), ponadto posiada cechy takie jak niezm ienność, wiecz­ ność i bezcielesność (duchowość).

(4)

wego w ym iaru), a także 2) jednej H istorii czy jednego życia (czas) oraz 3) jednego M iasta (Jeruzalem ), jednego n aro d u w ybranego czy jednego m ałżeństw a (przestrzeń) itd. Jak widać, to „Jedno” przejaw ia się zarów no w zabsolutyzow aniu w ym iaru duchow ego (i jednow ym iarow ości czasu) reprezentow anym przez Słowo oraz jego konsekw encje (ideowe, św iato­ poglądow e, etyczne itd.), jak i przez sposób zaistnienia czasu, a tym b a r­ dziej przestrzeni - zdom inow anych przez Jedno. To abstrakcyjne, m atem a­ tyczne określenie przypisane Bogu (którego nie w olno nazyw ać im ionam i przydaw anym i elem entom stw orzonego świata), ale przenoszone n a stw o­ rzony świat, opisyw any już w kategoriach paradygm atycznych, a nie m i­ tycznych, oznacza - jeszcze raz to p odkreślm y - w noszący stałość w ybór lub odrzucenie. To stanow i o podobieństw ie obrazów w tym m icie i tym paradygm acie. Ale m iędzy opisem m itycznym a paradygm atycznym p o ­ jaw ia się tu nie tylko taka różnica, że m it m ów i o bycie niezależnym , a p a ­ radygm at o zależnym , m it o stw órczym , a paradygm at o stw orzonym , m it o bycie Jednym , a paradygm at o wielości, ale także taka, że w opisie p a ­ radygm atycznym w yznaczniki m itycznej Istoty w pew nym sensie ulegają odw róceniu, poniew aż jeśli Bóg jest zew nętrznym początkiem i końcem , to jego działanie m ieści się w środku świata (środku niekoniecznie stw o­ rzonym , jakkolw iek zostają w n im w istocie stw orzone - określone - czas i przestrzeń). Stw orzenie po rząd k u (czasowego i przestrzennego) zosta­ je tu zabsolutyzow ane i p o traktow ane jako stw orzenie świata. N atom iast czasowa i p rzestrzen n a istota tego św iata stanow i zw ierciadlane (tj. p ow ta­ rzające i odw racające zarazem ) odbicie W iecznej Istoty.

W spom niany w ybór będzie w paradygm atycznym ujęciu ujawniał się poprzez linearny czas życia (w m ikroskali) lub (w m akroskali) historii. Ta ostatnia pojm ow ana jest przez Eliadego jako teofania7, ale ową koncep­ cję m usim y tu zweryfikować, uznając dom inację (specyficznego) czasu już w micie, zarazem jed n ak wskazać trzeba na przejawianie się Boga w szer­ szym, w ym ienionym wyżej (duchowość, czas, przestrzeń) spektrum re­ alizacji „Jednego” w ujęciu paradygm atycznym . W aspekcie czasowym li- nearność w każdym razie oznaczałaby noszące znam ię (negatywnego) ograniczenia (w prow adzenia granicy początku i końca), a nie (pozytyw­

(5)

M ity i paradygm aty wobec dziedzin k ultury i epok, czyli kom paratystyka w ieloaspektowa 1 3

nej) nieskończoności, jak w przypadku Boga. O znacza to zam knięcie cało­ ści m iędzy narodzinam i a śm iercią czy stw orzeniem a apokalipsą. A także m iędzy przyczyną a skutkiem . W ten sposób jedn ak to zew nętrzne ograni­ czenie staje się narzędziem działania principium divisionis.

Jednocześnie „Jedno”, którego negatyw nym aspektem była w m icie P ustka wielowym iarowej przestrzeni, w paradygm acie aktualizując zasa­ dę selekcji - i przekształcając principium divisionis w principium individu-

ationis - m iędzy całościam i w ystępującym i teraz jako jed no stk i, w ytw a­

rza więzi stru k tu raln e zdom inow ane przez w ertykalność celu (dążenie do czystej duchow ości, tzn. Form y) w ypełniające przestrzeń w p o rząd ku h ie­ rarchicznym . Zasada ta każe w ram ach hierarchii oddzielić prawe od lewe­ go8, a wysokie od niskiego - w obu przypadkach zm ierzając do um ieszcze­ nia poszczególnych istnień w odpow iednich (i odpow iedzialnych za ich tożsam ość9) m iejscach uniw ersalnej (dobrze obrazuje to Kartezjuszow ski układ w spółrzędnych) siatki w ym iarów przestrzennych, nadającej im sta­ tus bardziej duchow y (wysokie p iętra hierarchii) lub bardziej m ateria l­ ny (niskie poziom y hierarchii). Dzieje się tak począw szy od h ierarch iza­ cji człow ieka (głowa - piersi - brzuch, tj. ro zu m - uczucia - zmysły) przez rodzinę (m ężczyzna - kobieta - dzieci), społeczeństw o (w ładca - p o d d a ­ ni lub, bardziej szczegółowo, król - arystokracja - m ieszczaństw o - lud) po w ym iar m etafizyczny (aniołow ie - święci - zwykli ludzie - zw ierzęta - rośliny - m ateria m artw a), nie w spom inając o tym , że każdy z tych p o ­ ziom ów pozw ala n a w yłonienie dalszych hierarchii (np. Tom asz z A kw i­

8 W największym skrócie: „Prawy (prawa strona) symbolizuje bóstwo, zbawienie, d ucho­ wość, wyższe cnoty; miłosierdzie, łaskawość, m ądrość, świadom ość, rozum ; przyszłość; dzień; ewolucję; (...) męskość; legalność, prawo, autorytet, hierarchię, porządek, praw o­ rządność, trwałość (...) Lewy (lewa strona) symbolizuje stronę żeńską, m aterialną, d o ­ czesną, nieszczęśliwą, księżycową, magiczną, śm iertelną, nienorm alną, niższą, niepra­ wą; przeszłość, rozwój wsteczny, podśw iadom ość (...) noc ( ...) ”. W. Kopaliński, Słownik symboli, W iedza Powszechna, Warszawa 1990, s. 336, podkreślenie moje, L.W.

9 A rth u r Lovejoy wydobywa u Leibniza taką możliwość, że tożsam ość czy „indyw idual­ ność m onady określa ów jedyny stopień, w jakim spełnia ona swą funkcję, jej miejsce w skali bytu ( ...) ”. A Lovejoy, Wielki łańcuch bytu. Studium z dziejów idei, przeł. A. Przy- byslawski, KR, Warszawa 1999, s. 306.

(6)

n u m ów i o hierarchii duchów anielskich ustalonej w d u ch u praw ie woj­ skow ym 10).

N adrzędność w m icie (w którym Bóg zajmuje miejsce n ad Stworzeniem opisywanym w paradygm acie) nieskończenie ciągłej i posiadającej jako Jed­ no cechę stałości Formy, przeobraża się zatem w paradygm acie w w yzna­ czanie odległości początku od końca (przyczyny od skutku), podobnie jak odległości jednostek w hierarchii od najwyższego p u n k tu - w obu przypad­ kach od duchow ości Formy. M im o to zew nętrzne ograniczenie w czasie i wykształcenie zew nętrznych pow iązań m iędzy jednostkam i organizujący­ m i jednostki w przestrzeni poprzez nadaw anie przewagi jednego elem en­ tu nad in n y m 11 realizuje zasadniczą cechę stałości. (Na razie zostawiamy na uboczu pytanie, czego dotyczy ograniczenie w czasie i uporządkow anie w przestrzeni - wobec czego zew nętrzne są te gesty).

M it Boga i paradygm at linearny podsuwają zatem cztery możliwości opi­ su czasu i przestrzeni: m it - nieograniczonego (zewnętrznego) czasu w p o ­ wiązaniu z pustą (wewnętrzną) przestrzenią, a paradygm at - czasu linearnego tworzącego całość zewnętrznie ograniczoną początkiem i końcem oraz prze­ strzeni hierarchicznej segregującej jednostki zapełniające ją w określonym porządku, a zarazem wiążące je w całość wyższego rzędu. Te cztery m ożli­ wości nie stwarzają jednak sytuacji, która umożliwiałaby w ram ach tego m itu i paradygm atu zazębienie się braku i obecności. Pustka jednorodnej mitycz­ nej Formy nie może zostać wypełniona przez opisywaną w paradygmacie wielość podlegającą strukturalizacji ze względu na towarzyszącą tej ostatniej różnicę (niejednorodność), stanowiącą podstawę hierarchii, a z kolei ograni­ czenie w czasie właściwe całości paradygmatycznej nie może zostać usunię­ te przez nieograniczoność, która m a charakter zamknięty w czasie wiecznym

10 Święty Tomasz z Akwinu, D zieła wybrane, przel. J. Salij OP, K. Suszyło OP, ks. M. Sta­ rowieyski, W. G iertych OP, oprać, i wstępy J. Salij OP, Antyk, Kęty 1999, s. 541-549, 563-570.

11 Jak przypom ina Pierre Bourdieu, w strukturze stwarzane są pozory symetrii: „Kiedy przysłowie mówi, że «mężczyzna jest lam pą na zew nątrz, kobieta jest lam pą wewnątrz», należy przez to rozum ieć, że m ężczyzna jest światłem prawdziwym, światłem dnia, ko­ bieta zaś światłem ciem ności, ciem ną jasnością; i skądinąd wiadomo też, że m a się ona do księżyca tak, jak mężczyzna do słońca”. P. Bourdieu, Szkic teorii praktyki, [w:] Szkic te­ orii praktyki poprzedzony trzem a studiam i na tem at etnologii Kabylów, przeł. W. Kroker, Wyd. M arek Derewiecki, Kęty 2007, s. 69.

(7)

Mity i paradygm aty wobec dziedzin k ultury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 1 5

(w mitycznej Formie). Te różne możliwości - jednako nastawione n a stałość - są, by tak rzec, niekompatybilne.

M it archaiczny z kolei, nazywany tu przeze m nie m item Natury, i jego odpow iednik, paradygm at kołowy, m ożna by uznać za pow iązane o b ra­ zem, który nie jest zdeterm inow any przez horyzontalność czy w ertykalność (linii prostej), ale przez ruch prom ienia wokół środka. Przy tym ruch ten wyznacza nie tyle zew nętrzną, jednow ym iarow ą granicę, ile wypełnienie przestrzeni (trójwym iarowość).

Naturę przywoływany tu już Ełiade nazwie hierofanią12, a więc przeja­ wem świętości, podobnie jak wcześniej uczynił przejawem Boga, teofanią, historię (poprzez apokalipsę) prowadzącą do Boga, do czego Nowy Testa­ m ent dodał indyw idualne zbawienie po śmierci. Podobnie jak poprzednio przyjmę jednak, że o dom inującej stronie opisu świata (w tym przypadku przestrzennej) m ożna mówić raczej w micie niż w odpowiadającym m u p a­ radygmacie. W micie archaicznym punktem wyjścia staje się wizja opozycyj­ na do jednego, osobowego (obdarzonego Formą) Boga stwarzającego i za­ razem odciętego od stworzonego świata, choć przejawiającego się w nim poprzez zewnętrzne ograniczenie w czasie czy poprzez opartą na nierów ­ ności strukturę zewnętrznych wiązań w przestrzeni. Tutaj bowiem w yłonie­ nie się W szystkiego lub pow rót dokonuje się „z” lub „do” C haosu albo pier­ wotnej Jedni czy też Prajedni (nie zaś Jednego). W punkcie wyjścia zatem znajdziem y wielość. W łaściwym sym bolem m atem atycznym dla ujęcia tego mitycznego punktu byłaby nie jedynka, ale raczej nieskończoność (+ lub -). M ożna by zatem powiedzieć, że w yłonienie się czegokolwiek następuje z we­ wnątrz, ze środka, z centrum - z którego wychodzący prom ień zatacza koło i które stanowi wielki tygiel pram aterii, w nętrze Natury, M atki Ziemi, Bogini lub Gai. M ożemy więc zastanowić się, czy nie jest to ów środek, o który py­ taliśmy wcześniej, a który w micie Boga pojawia się jako negatywny aspekt Formy - Pustka (czy „zero”). M ożna tu zastanowić się nad taką konsekw en­ cją istnienia Prajedni, że stanowi ona możliwość zapełnienia Pustki m itu n o ­ woczesnego. Nie jest to wypełnienie oparte na różnicy, jakie wytwarza sam m it nowoczesny w hierarchicznej przestrzeni, ale - oparte na zrów naniu róż­ nic, na hom ogenizacji. A więc w tym przypadku m ożna uniknąć konfliktu

(8)

z Formą, która dom aga się jednorodności. Ponadto, gdy m it nowoczesny p o ­ przez ograniczenia nakładane na czas i przestrzeń kieruje w przyszłość - ku apokalipsie, która sprowadzi świat do Formy-Boga, m it archaiczny każe m y­ śleć o katastrofie, która pozwoli wrócić do początków, a więc do czasu prze­ szłego i przyszłego równocześnie, a m oże raczej do nieustannego „teraz” (bez przeszłości i przyszłości) wyznaczającego Chaos, z którego m oże się wyłonić nowy świat. Przewaga któregoś z tych m itów oznaczałaby pozostanie jedy­ nie początku i końca, albo jedynie środka. N atom iast w spółistnienie obu m i­ tów pozwala na uzyskanie ciągu: początek - środek - koniec albo przeszłość - (nieustanna) teraźniejszość - przyszłość.

Pozytywnym określeniem w micie archaicznym jest Prajednia (Jednia). O znacza ono koncentrację na wielowym iarowości przestrzeni, która jed ­ nak, pom im o swej kom plikacji, pozostaje spójna (zachowuje jedność). N e­ gatywnym określeniem jest tu Chaos, który m usielibyśm y odnieść do cza­ su, niezdolnego w tym przypadku do nadania przestrzeni jednowym iarowej formy. Jednowym iarowy czas, który w poprzednim m icie (w poprzednim sposobie poznawczej selekcji danych) stal się Bogiem, ale przeobraził prze­ strzeń w Pustkę, w tym micie zostaje zdom inow any przez wielow ym iaro­ wość i nie tyle zubożony, ile przeciążony. Jednowym iarowość nie jest zdolna sprostać tu swojej funkcji linearyzacji - wyznaczania linii prostej. W efekcie pojawia się bezład, zamieszanie, zamęt, bezkształt - zam iast Formy. W ielo­ wym iarow a przestrzeń jed n ak nie dom aga się w yboru i odrzucenia tak, jak tego dom agał się jednow ym iarow y czas, pozostawiający za sobą Pustkę. O d ­ w rotnie, daje raczej ofertę zbioru - lub Pełni. Za pierwszy przejaw jej dzia­ łania m ożna uznać wchłonięcie, czy przyłączenie czasu do większej całości - jaką staje się czasoprzestrzeń. Jednak to włączenie nie dokonuje się bez­ karnie - oznacza zarazem pew ną m odyfikację czasu. Zam iast wieczności Form y jest to raczej wieczne teraz, które nigdy nie uzyskuje ciągłości. Inna rzecz, że jako illud tempus m oże stać się odniesieniem dla nieustannego p o ­ w tarzania, tzn. aktualizacji.

N iem ożność w pasow ania w siebie czasu i przestrzeni opisywanych w m i­ cie nowoczesnym i odpow iadającym m u paradygm acie linearnym w ynika­ ła z jednolitej stałości, jaka właściwa jest tak lub inaczej przejawiającej się granicy (jako zam knięta Form a m ityczna; jako zam knięta w czasie całość, jako rozgraniczenie pow stałe m iędzy jednostkam i stru k tu ry w paradygm a­ cie). N atom iast m it archaiczny jest wizją dynam icznej, opartej na spięciu

(9)

M ity i paradygm aty wobec dziedzin k ultury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 1 7

sprzeczności, nieustannej przemiany. W ew nętrzne zmieszanie, bezład, bez­ kształt - to paradoksalnie także m echanizm rodzenia się nowych m ożliw o­ ści - rodzenia się spontanicznego. N atura jest sam orod na (jak Gaja) i auto- kreacyjna. M it nowoczesny m noży odbicia; m it archaiczny (nawet poprzez istnienie zastępującego związek przyczynow o-skutkow y przypadku związa­ nego z C haosem ) daje możliwość pow staw ania „nowego”, łącznie z now y­ m i światam i - choć nowość tę, jak powiedzieliśmy, w arto um ieścić m iędzy granicam i m itu nowoczesnego i paradygm atu linearnego. Pełnia zostaw io­ na sam a sobie okazuje się zbyt unifikująca, anektuje naw et czas, podważając jednow ym iarow ość, ale Form a zabsolutyzowana elim inuje nawet przestrzeń (a więc wielowymiarowość). Zagrożeniem m itu nowoczesnego (Boga-Isto- ty) jest uznanie Jednego za W szystko; zagrożeniem m itu archaicznego (N a­ tury) jest uznanie W szystkiego za Jedno. Ale jednocześnie zaletą m itu n o ­ woczesnego jest przyjęcie istnienia prostej (jednow ymiarowej) istoty rzeczy. N atom iast zaletą m itu archaicznego staje się uśw iadom ienie istnienia złożo­ nej, ale stanowiącej jedność, n atu ry rzeczy.

M it w jednym i drugim przypadku oznacza tutaj przyjęcie określonego założenia (i perspektywy) dotyczącego poznaw ania świata i pójścia w stro ­ nę jednokierunkow ości (nazywanej tutaj czasem ) lub wielokierunkowości (nazywanej tu przestrzenią). M it m usi tę drugą perspektywę, od m ienną od własnego założenia, „spacyfikować” w sposób laki lub inny. Bóg jako For­ m a to w tym rozum ieniu absolutyzacja jednow ym iarow ego czasu przy p o ­ m inięciu przestrzeni, natom iast N atura jako Pełnia - to z kolei relatywiza­ cja jednow ym iarow ego czasu dołączonego do wielu w ym iarów przestrzeni. Toteż w przypadku Boga-Form y jego przejawem w obrazach paradygm a- tycznych stają się granice (sygnujące różnice i nierów ność), a w przypad­ ku N atury-Pełni jej przejawami paradygm atycznym i stają się siły, zdolne do przekraczania granic i w prow adzania rów ności form. M iędzy m itam i a o d ­ pow iednim i paradygm atam i istnieją przy tym ścisłe relacje; nie m a m iędzy nim i ostrego cięcia, choć z pew nością posiadają one swoją specyfikę. Pa­ radygm at będzie poniekąd konsekwencje przyjętego w odpow iednim m i­ cie założenia w odw ołaniu do obu perspektyw (czasowej i przestrzennej) sprawdzał. M ożna by więc powiedzieć, że w ram ach m itu nowoczesnego w istocie przestrzeń zostaje zdesakralizow ana (jako Pustka), ale w ram ach paradygm atu linearnego zarówno czas, jak i przestrzeń zostają zsakralizo- wane ja ko pogłosy form y w postaci granic i więzi. W ram ach m itu

archa-Ü N M R S ÏÏE T KAZIMIERZA WIELKIEGO

B IB L IO T E K A

(10)

icznego czas właściwie został zdesak ralizowany przez odebranie m u, stan o­ wiącego jego wyznacznik, przywileju wyłącznej perspektywy, ale w ram ach odpowiadającego m u paradygm atu kołowego z kolei czas i przestrzeń zo­ stają zsakralizowane dzięki reprezentow aniu ich m iędzy innym i przez p o ­ stacie boskie.

Sakralność oznaczałaby tutaj nienaruszalność takiej lub innej specyfi­ ki jednego z dw u ujęć świata - jednow ym iarow ego czasowego lub wielowy­ m iarowego przestrzennego. M it nowoczesny nie narusza tego pierwszego (Bóg) - przy zakw estionow aniu przestrzeni jako w ypełnienia, a m it archa­ iczny nie narusza tego drugiego (N atura) - przy pozbaw ieniu czasu prosto- liniowości („liniowości” w Chaosie, a następnie „prostego” ukierunkow ania w paradygm acie). I odw rotnie: paradygm aty pokazują z kolei rów nocześ­ nie dwa oblicza świata: wielowym iarowe (przestrzenne) i jednow ym iarow e (czasowe), jednak linearny oba naznacza zew nętrznością i stałością właści­ wą Bogu (czego w yrazem jest uznanie wieczności duchowości), a kołowy - w ew nętrznością i dynam iką właściwą N aturze (czego wyrazem jest nobili­ tacja życia jako nieustannej przem iany).

W przestrzeni paradygm atu kołowego bogowie występują jako dyna­ m iczna wielość (zam iast jednego Boga reprezentującego constans wiecznej Formy) oraz, jak to ujm uje V ernant13, jako wielość sił czy Mocy, które dzia­ łają w ielokierunkow o (a nie jako Osoba, dokonująca np. ukierunkow ania na siebie historii).

Jak ujął to Eliade, m ity archaiczne „dają podw ójne objawienie: 1. z jed ­ nej strony objawiają w różnych wersjach biegunowość dwóch postaci b o ­ skich, powstałych z jednego i tego samego źródła i m ających to sam o prze­ znaczenie: połączyć się ze sobą w eschatologicznym illud tempus; 2. z d ru ­ giej strony objawiają ową coincidentia oppositorum występującą u podstaw stru k tu ry bóstwa, które okazuje na przem ian lub jednocześnie swe obli­ cze dobroczynne i straszliwe, twórcze i niszczycielskie, słoneczne i wężo­ we (= jawne i potencjalne) itp.”14. Rysujące znak nieskończoności wyjście dw u przeciwstawnych bogów z w nętrza mitycznej Prajedni czy jądra N atury

13 J.-P. Vernant, M it i religia w Grecji starożytnej, przei. K. Środa, Fundacja Aletheia, W ar­ szawa 1998, s. 14.

(11)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k u ltury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 1 9

i pow rót do niego (jako do pierw otnego czasu mitycznego, początku histo­ rii, w którym jako w C haosie - jak tu przyjm ujem y - wszystko było m ożli­ we) daje najprostszy obraz paradygm atycznego czasu cyklicznego. D ruga tu pokazana sytuacja daje najprostszy obraz paradygm atycznej przestrzeni we­ w nętrznie zopozycjonowanej n a płaszczyznach ontologicznej lub poznaw ­ czej: konstrukcja - destrukcja, jaw ne - ukryte. To, co było w paradygm acie linearnym ograniczone w czasie początkiem i końcem jako całość, w tym paradygm acie przedstaw ia się jako m nożone (bodaj w nieskończoność) je d ­ nostki kołowego naw rotu wychodzące ze środka (jaki stanowi m ityczna Peł­ nia), a następnie odw rotną drogą powracające do zmieszania, zagmatwania, przenikania, m ętliku, bezładu w czasie będącym nieustannym „teraz” (cza­ sie C haosu). N atom iast w drugim przypadku, w odróżnieniu od obecnych w paradygm acie linearnym w przestrzeni wiązań strukturalnych, które ze­ w nętrznie w yodrębniały jednostki m niej i bardziej „prawe” lub „lewe”, „n i­ sko” czy „wysoko” sytuowane w hierarchii nastaw ionej na w ertykalny cel - m am y do czynienia z sytuacją, gdy wszystkie te przeciwieństwa funkcjonują „w” ram ach i w ew nątrz przestrzennej całości. Tu przestrzenna całość nie jest porządkow ana w ertykalnie czy horyzontalnie, jak wcześniej jednostki, lecz pozostaje wielokierunkowa, by tak rzec, w każdym swym punkcie i - w pew nym sensie pozbaw iona jednego centrum - posiada wiele takich cen ­ trów objętych działaniem zasady coincidentia oppositorum, np. poznawcze (jawne - ukryte), ontologiczne (konstrukcyjne - destrukcyjne), zaś w nich kolejne.

W przypadku czasu zatem w paradygm acie kołow ym m am y do czynie­ nia z ruchem dośrodkow ym (z-do C haosu), w przypadku przestrzeni z b ę­ dącym skutkiem istnienia wielu centrów w ew nętrznym zdynam izow aniem (napięciem ), a nie z zew nętrznym i granicam i czy wiązaniam i jak po przed­ nio. M ożna by więc powiedzieć, że te elem enty paradygm atu kołowego wy­ pełniają/obejm ują (w przypadku przestrzeni) pojedyncze m iejsca rozwidleń w strukturalnej sieci, ale m ogą też obejm ować różne obszary, a m oże nawet wszystkie obszary, takiej stru k tu ry (tu pozbawionej jed n ak odniesień ho ry ­ zontalnych czy wertykalnych) lub (w przypadku czasu) środek m iędzy p o ­ czątkiem a końcem w paradygm acie linearnym .

Przy tym czas i przestrzeń paradygm atu kołowego nie są w tórnym i cie­ niam i, odbiciam i, echam i czy kopiam i (efekt związku przyczynow o-skutko­ wego lub celowościowego), jak w relacji m itu now oczesnego z odpow ied­

(12)

nim paradygm atem , ale stanow ią analogię do m itycznego w nętrza Natury, w zasadzie będąc - w różnych skalach: m ikro-, m akro- itd. - tym samym, co ono. N a jakim kolw iek poziom ie dokonuje się opisu świata - odnajduje się w ram ach tego paradygm atu ciągle tę sam ą jedność wielości (pełnię) i cha­ os zarazem . W micie N atury czy paradygm acie kołowym podstaw ow ą rolę odgryw a bow iem nie morphe (kształt, form a), jak w poprzednio analizo­ wanych m icie czy paradygm acie, ale metamorphosis, a więc przeobrażenie, przekształcenie, przem iana - jednym słowem sam o przejście „m iędzy” tym, co stałe - w którym to „wnętrze” sytuuje się „poza” granicą.

U opisującego świat oparty na wizji wielkiej całości N atury O w idiusza15 bóg rzeki Achelous mówi:

Są ( ...) tak ie ciała, k tó re ra z p rz e m ie n io n e , p o z o sta ją ju ż w tak iej p o s ta ­ ci. Są je d n a k i tak ie, k tó re m o g ą w ró ż n e p rz e c h o d z ić p o stacie. W eź c h o ć ­ b y ta k ie g o P ro te u sz a , m ie sz k a ń c a m o rz a , k tó re o tacz a ziem ię. To je s t m ło ­ d z ie ń c e m , to lw em , to d z ik im o d y ń c e m , to z n ó w w ężem ( ...) , to b y k iem ro g aty m . M oże się z m ie n ić w k a m ie ń , czasem w d rzew o . Z d a rz a się, że p rz y b ie ra p o z ó r p ły n ące j w ody, je s t rzeką, to z n ó w o g n ie m , p rz e c iw ie ń ­ stw em w o d y (M , 219).

Każda form a świata ulega przeform ow aniu na inną, czasem jed n o ra­ zowo, czasem wielokrotnie, a czasem w nieskończoność - poczynając od bogów ulegających m etam orfozie we właściwie każdy inny elem ent świata. Bogowie zam ieniają się w m aterię m artw ą (np. Zeus jako deszcz spadający na ziemską w ybrankę), rośliny i zw ierzęta (Tetyda, uciekając przed ram io ­ nam i Peleusa, zam ienia się kolejno w drzewo, ptaka i tygrysa), ludzi (Ate­ na, pom agając synowi Odysa, występuje w postaci M entora). I odwrotnie: to, co m artwe, m oże zam ieniać się we wszystko inne - np. kam ienie, te k o ­ ści M atki Ziemi, rzucane za siebie przez D eukaliona i Pyrrę, pozwalają się odrodzić ludzkości; reprezentująca N aturę Ziem ia bywa bow iem nie tylko m artw a, ale i ciężarna. Podobnie stworzenie człowieka przez Prom eteusza

15 Owidiusz, Metamorfozy, przeł. A. K amieńska (les. I-IX, w. 175) i S. Stabryła (les. IX, w. 176-ks. XV), oprać. S. Stabryła, wyd. II, zm ienione, O ssolineum , W rocław 1995. C yta­ ty stąd oznaczam: M i num erem strony.

(13)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k ultury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 2 1

następuje z wody i gliny, a i posąg dziewczyny wykuty przez Pigm aliona - staje się żywą kobietą. Zwykłe m rów ki dają początek ludowi M yrmidonów. Ale wilk zostaje zam ieniony przez Tetydę w m arm ur. Także człowiek p o d ­ lega takim przem ianom , idącym we wszystkich kierunkach (boskości - jak w przypadku Heraklesa, zwierzęcości - jak w przypadku Io, bycia rośliną - jak w przypadku Dafne, skam ienienia - jak w przypadku Lichasa prze­ m ienionego w skałę na M orzu Eubejskim). Tak więc tutaj wszystko ulega przem ianie we wszystko lub, inaczej m ówiąc, każda form a w każdą inną. Powody zaś, dla których tak się dzieje (kara, nagroda, litość, zemsta, miłość, nienawiść, radość, rozpacz, przypadek, konieczność, uleganie bogom , ucie­ kanie przed bogam i, przeciwstaw ianie się bogom , powiększenie liczby b o ­ gów), wskazują, że wszystko m oże być przyczyną przem iany - i zarazem nic szczególną. Pojęcie przyczynowości traci tu więc swój sens. Bowiem nie sta­ bilne prawo staje się przyczyną przemiany, ale pow szechna przem iana oka­ zuje się praw em (praw em dynam iki) tego świata.

Jednocześnie, jak w idać, i tu (p o d o b n ie jak w paradygm acie lin ear­ nym ) przestrzeń (zdom inow ana przez zasadę coincidentia oppositorum ) i czas (kołowego naw rotu) w spółdziałają ze sobą: czas pow racający do p u n k tu wyjścia (środka) „produkuje” (niejako w ydobyte z głębi N a tu ­ ry) jed n o stk i kolejnych przem ian, które w swojej nieskończonej obfitości przyw racać m ogą m ityczny C haos, natom iast ich nagro m adzen ie ujaw ­ nia w ielokierunkow ą, pozbaw ioną jednego cen tru m , całość przestrzeni, w której bogow ie i m ateria m artw a, ludzie i zw ierzęta, rośliny i zjawiska atm osferyczne są sobie - w katalogu tych różnych przem ian - rów ni czy równe. Szczególnie, że kam ień m o żn a uznać za uświęcony, ale i boga zo­ baczyć jako pozbaw ionego jego boskiej siły (gdy np. w ucieczce zam ienia się w byle jakie, ale ukryw ające go, kształty), nie m ówiąc o tym , że bogo ­ wie w łaśnie rzadko w ystępują w swej własnej postaci, a zetknięcie z nim i jako zachow ującym i swą boską tożsam ość przynosi po p ro stu katastrofę (przykład Semele).

W innej skali podobny obraz wewnętrznej kom plikacji całości w prze­ strzeni i pow rotu kołowego w czasie przynoszą np. poszczególni bogowie - tacy, jak Ozyrys czy Dionizos. Stanowiąc całość, zostają pokaw ałkowani, by następnie odrodzić się w kołowym nawrocie. Interpretację losu Dionizosa (Zagreusa), którego cierpienie wynikało z rozdarcia go jako dziecka n a k a­

(14)

wałki przez Tytanów, dał np. N ietzsche16. Rozdarcie to oznaczało wszakże przem ianę - w powietrze, wodę, ziemię, ogień, a więc cztery fundam ental­ ne żywioły, odpow iedzialne za dynam ikę świata u m aterialistów greckich. Ba, z uśm iechu w ym ienionego boga m ieli powstać inni bogowie, z jego łez zaś ludzie. Rozpad jednej całości (w tym przypadku boskiej) oznacza więc wejście jego składowych w wielką przestrzenną całość świata. Zresztą i cały świat w ten sposób interpretuje Owidiusz, który cztery podstawowe pier­ wiastki: ziemię, wodę, ogień i powietrze, chociaż odm ienne od siebie, p o ­ strzega (śladem presokratyków) jako przeciwieństwa, z których na skutek połączenia powstaje każda całość i n a które każda całość się rozpada, by n a­ stępnie znow u się połączyć - i tak w nieskończoność.

Jednocześnie zaś boginie takie, jak Kora czy Persefona (krążące m iędzy światem zm arłych i żywych) ujawniają też rytm pojaw iania się tego sam e­ go. Przełożone na świat przynosi to obraz ry tm u dnia i nocy czy lata i zimy. M ożna by powiedzieć, że niczym w rzucie koła n a oś poziom ą w układzie w spółrzędnych otrzym ujem y tu sinusoidę jako obraz czasu i tym samym rytm u przem ian - pulsow ania m iędzy przeciwieństwam i. M ożna tu przypo­ m nieć koncepcję katastrofy u Eliadego17 - jako powodującej naw rót do wyj­ ściowego znow u C haosu na planie kosm icznym , do ciem ności - na planie wegetatywnym, do Atlantydy - na planie cywilizacyjnym, do orgii - na pla­ nie ludzkim , co oznacza możliwość nowego powstawania, opartego n a róż- nopoziom ow ych rytm ach: biologicznych, cywilizacyjnych, przyrodniczych czy kosm icznych. W ten sposób koniec jednego okresu staje się początkiem następnego.

* * *

W perspektywie kognitywistycznej składające się na ten w yjścio­ wy m odel porównywania wzorce m itycznego czasu (pozytyw na Forma-

-wieczność lub negatyw ny Chaos ciągłego teraz) i przestrzeni (negatywna Pustka, pozytyw na Pełnia obejm ująca W szystko) oraz paradygm

atyczne-16 F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, przeł. W. Berent, Warszawa 1907.

(15)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k u ltury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 2 3

go czasu (linearny, kołowy) i przestrzeni (hierarchiczna lub op arta n a za­ sadzie coincidentia oppositorum) m ożna uznać za powstałe dzięki „uw a­ dze selektywnej”18, narzędzia służące poznaw czem u odrzucaniu pewnych aspektów rzeczywistości, a ogniskow aniu się na innych. Ich szczególnie w artościową cechą, jak starałam się pokazać wyżej, jest kom pleksowość, tzn. zarysowanie sytuacji jednocześnie konkurencyjnych i w spółdziałają­ cych w opisywaniu świata i tw orzeniu jego obrazów. Ponadto przedstaw io­ ne tu m ity i paradygm aty należą do szczególnie trw ałych i mających szero­ ki zasięg działania narzędzi poznawczych. Tak dalece trwałych, że m ożna by uznać, iż w żadnej epoce żadne z tych narzędzi nie ginie, choć m oże być bardziej lub m niej spychane n a m argines bądź eksponowane. Tak dalece też mających szeroki zasięg, że obecnych we wszystkich dziedzinach kultury. Zapewne wynika to z ich fundam entalności: spojrzenie na świat przez p ry ­ zm at jednow ym iarow ości nazwanej czasem lub wielowymiarowości nazw a­ nej przestrzenią - wydaje się czymś n ad wyraz, by tak rzec, pierw otnym . Choć problem em m oże być, która z tych perspektyw m iałaby stać się zasad­ nicza. W efekcie też żadna nie jest zasadnicza - bezwzględnie, nieustannie i powszechnie, choć w arto zadać pytanie, dlaczego bywa zasadnicza w okre­ ślonym m iejscu lub m om encie? N atom iast pozostaje faktem , że mityczne: Jedno, Pustka, Pełnia, C haos i paradygm atyczne: czas (kołowy lub linearny), przestrzeń (hierarchiczna lub oparta na zasadzie coincidentia oppositorum), a tym bardziej - stojące podstaw tego wszystkiego jednow ym iarow ość i wie­ lowymiarowość jako dwa różnego rodzaju przejawy „uwagi selektywnej”, to pojęcia dość abstrakcyjne. Podobnie rzecz się m a z odpow iadającym i im obrazam i linii prostej, koła, struktury, siły (wektora) itd. M ity i paradyg­ m aty m ożna uznać za kolejne, przy tym bardzo efektywne, wcielenia prze­ noszonych przez nie treści, rozszerzające ich pole wpływów. Bóg i N atura (a w tle istota i natura), czas i przestrzeń z pew nością stają się czymś bardziej konkretnym - przybierane w różne „szaty”, gdy pojawiają się w różnych „ję­ zykach” w sztukach, nauce i innych dziedzinach kultury, a także - w róż­ nych językach, epokach i przestrzeniach. Z tego pow odu uznaję je za m ożli­

18 M. Beller, Perception, Image, Imagology, [w:] Imagology. The Cultural Construction and Literary Representation o f National Charakters. A Critical Survey, ed. by M. Beller and J. Leerssen, Rodopi B.V., A m sterdam , New York 2007, s. 7.

(16)

wą podstaw ę porów nań, ale - podkreślę to - porów nań wieloaspektowych, odnoszących się do przedstaw ionych tu całego kom pleksu sytuacji m itycz­ nych i paradygm atycznych.

Niezależnie od tego, czy m ów im y o obecności linii w jej wym iarze m i­ tycznym (Form y nieograniczonej w czasie, ale postrzeganej jako pusta w aspekcie przestrzennym ), czy paradygm atycznym (czasu linearnego wy­ odrębniającego całość czy stru k tu ry hierarchicznej przestrzeni selekcjonu­ jącej jednostki), zasadniczym jej w yznacznikiem pozostaje nadrzęd na sta­ łość. Niezależnie też od tego, czy sięgniem y do nau k ścisłych, czy do sztuki, otrzym am y w tej m ierze podobne rezultaty.

W przypadku tzw. new tonow skich nauk ścisłych i przyrodniczych reali­ zujących paradygm at m odernistyczny (linearny)19 poszukuje się pow szech­ nych i wiecznych praw przyrody, traktow anych jako poch od ne praw Boga - nastaw ionych na idealizację i racjonalizację opisywanego świata, tj. na w ydobywanie regularności, prawidłow ości i prostoty (a więc linearności). W myśl tego uznaje się istnienie czasu i przestrzeni absolutnych i obiektyw­ nych, tzn. stałych i niezależnych od konkretnych działań czy obiektów w nie wpisywanych. N ew ton (choć jego teoria wykracza już poza to m niem anie) w yobrażał sobie przestrzeń jako trójw ym iarow ą, objętą wszechogarniającą siatką w spółrzędnych, stanowiącą układ odniesienia, wobec którego nale­ ży sytuować wszystkie rzeczy, co gw arantuje absolutny porządek świata. Li­ niowość czasu zaś przekłada się w tych naukach na ciąg determ inistyczny, ściśle powiązany z (odpow iadającym pojęciom początku i końca) pojęciem przyczyny i skutku, leżących u podstaw wizji wszechświata traktowanego jako wielka m achina, nie zaś żyjąca Natura. Tym sam ym uznaje się prym at Form y nad konkretem podporządkow anym nadrzędnem u czasowi linear­ nem u i przestrzeni hierarchicznej. W ten sposób porządek hierarchiczny, preferujący to, co m a przewagę ilościową lub jakościową, pozostaw ia „poza” polem w idzenia to, co jest w m niejszości lub prezentuje inne właściwości, niż zakładane przez prawo. Podobnie powiązanie danych liniowo (dające obraz czasu linearnego) to m atem atycznie najprostszy sposób porządkow a­ nia, ale absolutyzowany naw et wtedy, gdy wyniki nie układają się idealnie w linii prostej, tyle że odstępstw a od niej traktow ane są wtedy jako

(17)

M ity i p a ra d y g m a ty w o b e c d z ie d z in k u ltu r y i e p o k , czyli k o m p a ra ty s ty k a w ie lo a sp e k to w a 2 5

ne. W obu przypadkach nacisk położony na to, co główne, stabilizuje obraz świata, ale jednocześnie go ogranicza do jednej perspektywy. Jest to zresz­ tą powiązane z faktem, że nauka ta koncentruje się na zew nętrznym b ad a­ niu stosunkow o prostych układów i ich relacji w układzie m echanicznym , tj. skonstruow anym , a nie autonom icznym (posiadającym własne wnętrze).

Ale podobny obraz znajdziemy, gdy przyjrzym y się opisowi sztuki ren e­ sansowej, jaki daje H einrich Wólfflin20. Renesans traktuje on jako przejaw tego, że „Umysł ludzki (...) odczuwa tę sztukę jako obraz wyższego i w ol­ nego bytu, w którym dano człowiekowi uczestniczyć”21. Konsekwencją d o ­ skonałości tego m itycznego (Boskiego) bytu będzie paradygm atyczna line- arność czasu, w którym renesansow e dzieło zostaje porów nane do owocu, co wskazuje na jego zam knięcie m iędzy początkiem a końcem - oraz hie- rarchiczność przestrzeni zdom inow anej przez linie horyzontalne i w erty­ kalne, w tym środkow ą oś obrazu, wprowadzającą równowagę części (jed­ nostek), co wpływa na statyczność (stałość) przedstaw ionego świata. Form y są tu zam knięte, regularne, tektoniczne, surowe, a więc p od dan e w zm acnia­ jącem u stałość kanonow i jako przejawowi Boskiego prawa. In na zasadnicza cecha tej sztuki, linearyzm (graficzność), rzecz znam ienna, potraktow ana zostanie jako w yznacznik drogi, którą posuw a się spojrzenie i w ten sposób staje się w charakterystyce badacza ekw iw alentem linearnego czasu. Ale o d ­ graniczający k ontur wyraziście uzmysławia też dotykalność i stabilność for­ my, przy czym kom pozycja płaszczyznowa, potraktow ana jako rozwinięcie czy poszerzenie linearności, zatrzym uje patrzącego na pow ierzchni, co ak­ centuje charakterystyczną tak dla m itu Boga, jak i paradygm atu linearnego, zewnętrzność. Tę ostatnią podtrzym uje ułożenie form w jednym planie, na głównej płaszczyźnie obrazu. Powiązanie sam odzielnych części w prow adza hierarchiczna wielość czy, jak to sam badacz nazywa, m noga jedność. Po­ rządek realizuje także w ybór i jedność barw, które ustanawiają harm onię. Nawiasem m ówiąc, także w poznaniu linia prow adzi przez wyraziste uję­ cie rzeczywistości w precyzyjnie określonej form ie do poczucia posiadania

20 H. Wölfflin, Podstawowe pojęcia historii sztuki. Problem rozwoju stylu w sztuce now ożyt­ nej, przeł. z jęz. niem . D. H anulanka, przedm ow a do w ydania polskiego L. Kalinowski, wstęp do w ydania polskiego W. Podlacha, W rocław 1962, wyd. I.

(18)

rów nie określonej wiedzy o niej - wiedzy racjonalnej, skończonej i obiek­ tywnej.

W obu przypadkach - nauki new tonow skiej i sztuki renesansowej - punktem wyjścia jest m it Boga z jego praw em nastaw ionym na realizowanie stałości - niezależnie od tego, czy chodzi o prawo natury, czy o kanon este­ tyczny. Newtonowskie postrzeganie przestrzeni jako układu w spółrzędnych nie różni się od budow ania przestrzeni zdom inow anej przez linie h oryzon ­ talne i w ertykalne w renesansow ym m alarstwie. Liniowość czasu pow iąza­ n a w nauce z pojęciem przyczyny i skutku stanow i odpow iednik zam knię­ cia w czasie („owocu”) m iędzy początkiem a końcem . W obu przypadkach m ówi się o całościach lub jednostkach zam kniętych, regularnych i prostych, postrzeganych w perspektyw ie zewnętrznej.

Ale istnieje jeszcze druga możliwość.

D okonana przez Wölfflina charakterystyka sztuki barokowej wydoby­ wa z kolei - tym razem przy użyciu porów nania dzieła do kwiatu - jako jej cechę zasadniczą ruch i nieustanne stawanie się, co każe potraktow ać tę sztukę jako realizację m itu Natury. Jednocześnie charakterystyczna dla w yznacznika barokowej m alarskości „masa” i wydobycie głębi (barok wcią­ ga do w nętrza przestrzeni) pozw ala przywołać m ityczną Pełnię. Obie w łaś­ ciwości zresztą zostają powiązane: „Głębia najsilniej przem aw ia wówczas, gdy m oże przejawić się w ruchu”22. Kompozycję determ inuje tu raczej prze­ kątna, która w prow adza zachwianie ładu, ale zarazem przynosi tak istotne poczucie dynam iki. Z am ąceniu ulegają w idoki frontalne i profilowe, u zn a­ ne za usztywniające i nienaturalne (m ocno zostanie tu podkreślony fakt, że stanow ią one „przestępstwo” wobec dynam iki N atury), natom iast p re­ ferowanie raczej jednej strony niż sym etrii czy równowagi nastaw ione jest na wywołanie w rażenia życia, a szczególnie m om entalności (czyli tego, co w micie reprezentuje „wieczne teraz” C haosu). W przestrzeni paradygm a- tycznej badacz akcentuje scalenie części, pozbawionych sam odzielności, co m ożna uznać za przejaw budow ania całości, powstającej zgodnie z zasadą

coincidentia oppositorum. Ta zasada objawia się choćby w jednoczesności

barw dających „pointę barw, barw ny dw udźw ięk - m oże być również

(19)

M ity i p a ra d y g m a ty w o b e c d z ie d z in k u ltu r y i ep o k , czyli k o m p a ra ty s ty k a w ie lo a sp e k to w a 2 7

dźwięk i czwórdźwięk, który bezsprzecznie w łada obrazem ”23. Ujawnia się ona także we w spom nianej już m alarskości nastaw ionej na hybrydyczność i przenikanie się zarysów, a także na migotliwość poznawczą związaną z lot­ nością, płynnością i pełnym i ruchu przedstaw ieniam i, niem al niem aterial­ nymi i bezprzedm iotow ym i w tym ruchu. Form y są tu otwarte, nieregular­ ne, atektoniczne, sw obodne, a więc dynam iczne, chociaż w tej dynam ice daje się wyróżnić wspólny motyw, przenikający wszystko. Nawiasem m ó ­ wiąc, m alarskość koncentrująca się na ulotnej zjawiskowości, niepozwala- jącej na uzyskanie jednolitego i absolutnego optycznego ujęcia, ostatecz­ nie prow adzi do poczucia przelotnej wrażeniowości oraz „im presjonizm u”, zmysłowości, em ocjonalności, a przede wszystkim - względności.

O dpow iednik takiego postrzegania świata w sztuce przynosi np. n a ­ uka o determ inistycznym chaosie, którą interesuje w ew nętrzna stru k tu ­ ra obiektów i dynam ika przekształceń oparta na przekonaniu, że „dusza”, czy zasada, N atury jest nieliniow a (niejednow ym iarow a). W tej wizji m i­ tyczna przestrzeń postrzegana jest jako niekończąca się seria skal wiodąca od pow ierzchni coraz bardziej w głąb rzeczywistości, choć skale te wiązać może, a przy okazji zrównywać, ten sam m otyw (ujawniają go tu tzw. atrak- tory). Zresztą charakterystyczne staje się tu poszukiw anie (Teorii) Wielkiej Unifikacji, co m ożna uznać za zm ierzanie do obrazu Prajedni. Szczególne­ go znaczenia nabiera pojęcie środka, skoro okazuje się, że skutek m oże stać się przyczyną: „Zjawisk, których skutki wpływają na dalszy ich przebieg, jest w przyrodzie m nóstw o i wszystkie one są nieliniowe”24. Mówi się tu też o „uczasowieniu przestrzeni (tim ing o f space)”, a zarazem (w duchu m itycz­ nego rozum ienia C haosu) o dostrzeganiu, jak „współistnieją i oddziałują ze sobą różne elem enty czasowe”25. W paradygm atycznej perspektyw ie n ato ­ miast podkreśla się rolę cyrkularności, która interesuje tę naukę. Ilya Prigo- gine stwierdza: „Wiemy (...), jak ważna była koncepcja cykliczności świa­ ta dla antyku. (...) tak jak zm iana p ó r roku i cykl pokoleń, ten odwieczny

23 Ibidem, s. 211.

24 M. Tempczyk, Świat harmonii i chaosu, PIW, Warszawa 1995, s. 88.

25 I. Prigogine, I. Stengers, Z chaosu ku porządkowi. Nowy dialog człowieka z przyrodą, przeł. K. Lipszyc, przedm ow a B. Baranowski, PIW, Warszawa 1990 s. 290.

(20)

pow rót do p u n k tu wyjścia sam w sobie jest m iarą strzałki czasu”26. Prze­ konanie, że dusza N atury jest nieliniow a (nieprostoliniow a), pow oduje też zainteresowanie nieregularnością, niepraw idłow ością i złożonością w prze­ strzeni paradygm atycznej. W yrazem tego staje się język rów nań nielinio­ wych i geom etria fraktali. Zm ierza się tu do opisania zm iany i m etam orfozy jako rezultatów skręcania, ściskania, rozciągania, przesuwania, odw racania itd. W prowadzana optyka jedności wielości staje się możliwa dzięki temu, że bada się tu obiekty, które - w ew nętrznie - m ożna ze sobą łączyć, dzielić i mieszać, doprowadzając przy tym do pow stania substancji nowego typu, co w gruncie rzeczy konstytuuje obraz (działającej w ew nętrznie) zasady co­

incidentia oppositorum.

Zatem i w tym przypadku m ożna mówić o podobieństw ie obrazów świa­ ta zawartych w sztuce i nauce, gdzie jednako znaleźć m ożna nastaw ienie na w ew nętrzność i głębię, dynam ikę i m etam orfozę, uczasowienie przestrze­ ni, podkreślenie roli środka i - w paradygm atycznym ujęciu - zwrócenie uwagi na czas kołowy oraz przestrzeń zdeterm inow aną przez nieregular- ności, a więc napięcia. Jakkolwiek m ogłoby budzić wątpliwości, że mówimy o sztuce baroku, zaś nauce - XX wieku, to jednak w arto w spom nieć, że sztu­ kę tę Wólfflin uważał za poprzedniczkę rozwiązań stosowanych w sztuce m u współczesnej (XX wieku).

Przytoczone porów nanie ujawnia jed nak przede wszystkim, że dwie tak skrajnie odległe od siebie, jak by się wydawało, dziedziny, jak sztuki plastycz­ ne i nauki przyrodniczo-m atem atyczne przy całej odrębności ich „języków” - paradoksalnie - łączy coś zasadniczego: ich podział dokonany przez dwa mity, które składają się na kom pleksowy obraz rzeczywistości i które taką kompleksowość nadają tym dziedzinom . Szczególnie istotne wydaje się to wtedy, gdy postaw im y owe dziedziny w szerszym kontekście wewnętrznej dwoistości wytworów kultury i jej samej: kultury - kontrkultury, realizm u - groteski, sensu - absurdu, powieści - antypowieści, teatru - antyteatru itd. W każdym zatem obszarze m oglibyśm y wydzielić to, co w nim stabilne, określone, sprecyzowane oraz to, co dynam iczne, płynne, rozmyte. Ale to podobieństw o ujm ow ania poszczególnych dziedzin i wytworów jako prze­

26 I. Prigogine, Kres pewności: chaos, czas i nowe prawo natury, przeł. z języka francuskiego I. Nowosielska, przekład przejrzał i uzupełnił P. Szwajcer, Warszawa 2000, s. 206.

(21)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k u ltu ry i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 2 9

jawu kom pleksowości staje się możliwe do zinterpretow ania w m om encie, gdy dysponujem y rów nie kom pleksowym narzędziem tego porów nyw ania w postaci prezentowanej tu m etody m ityczno-paradygm atycznej.

Zresztą jej wersje m ożna znaleźć i w innych podejściach, jak choćby w przekonaniu o konieczności pogodzenia ze sobą stru k tu ry i anystruk- tury, jakie wyraża Victor T urner27. Z m item nowoczesnym i odpow iednim paradygm atem m ożna połączyć w jego przypadku strukturę, z którą wią­ że on w zakresie poznania świadom ość, racjonalność, aksjomatyzację, p o ­ szukiwanie ogólnych praw, sięganie po obrazy określone; w zakresie onto- logii - określone miejsce w hierarchii, czas linearny, pracę zm ierzającą do uzyskania zam kniętego efektu; w zakresie metafizycznym: stałość. Z m i­ tem archaicznym zaś i odpow iadającym m u paradygm atem m ożna p o łą­ czyć antystrukturę i związane z nią w zakresie poznania: nieświadom ość, em ocjonalność, intuicyjność, problem atyzację, kontekstualizację, sięganie po obrazy heterogeniczne, hybrydalne; w zakresie ontologii stany lim inalne (zrów nanie - a więc zasadę coincidentia oppositorum - oznaczające po zba­ wienie statusu strukturalnego), czas kołowy, grę, ludyczność; w zakresie m e­ tafizycznym - zmianę. Tak więc określenia stru k tu ry i proto- czy antystruk- tury znakom icie oddają sensy dw u mitów.

Jednak kom pleksowość prostoty i zarazem złożoności świata ujawnia jeszcze inną perspektywę - nie tylko przenikania w spom nianych dw u w zor­ ców przez różne dziedziny, ale także przez różne czasy. W tej kwestii odw o­ łam się do niektórych obserwacji Evansa Lansinga Sm itha28, który skłonny jest twierdzić, że m ity (szczególnie jako podstaw a - także przywoływanej tu wcześniej - sztuki i dziedzin hum anistycznych w ogóle) oraz figury geom e­ tryczne (szczególnie jako podstaw a - przywoływanych tu także wcześniej - nauk, przede wszystkim m atem atyczno-przyrodniczych) tw orzą w spól­ nie uniw ersalną gram atykę ludzkiej wyobraźni, ciągle obecną także dzi­ siaj, m im o tendencji desakralizacyjnych w kulturze. W jego ujęciu m itycz­ n a geom etria, którą śledzi w m odernizm ie, a następnie w postm odernizm ie,

27 Zob. V. Turner, Od rytuału do teatru, przeł. M. i J. Dziekanowie, Oficyna Wydawnicza Vo­ lum en, Warszawa 2005; idem , Gry społeczne, pola i metafory. Symboliczne działanie w spo­ łeczeństwie, przeł. W. Usakiewicz, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005. 2R E.L. Smith, Figuring Poesis. A Mythical Geometry o f Postmodernism, Peter Lang Publis­

(22)

łączy się z najdaw niejszą tradycją m ityczną w ogóle, a z biblijną (stojącą za­ tem po stronie tego, co nazywam tu m item nowoczesnym czy m item Boga) i alchem iczną (a więc stojącą po stronie m itu archaicznego czy też m itu N a­ tury) w szczególności. Znaleźć ją m ożna również w filozofii (przywołać tu m ożna choćby Platona i jego Timajosa) czy sztukach (w grę wchodzi tu li­ teratura, ale i m alarstw o czy architektura, nie w spom inając o innych przy­ kładach). A utor podkreśla, że we wszystkich tych obszarach pojawiają się m ity reprezentow ane przez figury geom etrii euklidesowej. Sama do dała­ bym: i geom etrii nieeuklidesowej, tzn. tej, która wychodzi poza idealizacje. Jednak przyjmuję, że w tym przypadku połączenie figur geom etrii euklide­ sowej pozw ala n a uzyskanie podobnego efektu kom plikacji, jaki dają np. fraktale, podobnie jak rów nania liniowe m ogą służyć do opisu rzeczywisto­ ści wewnętrznej, jeśli nie odrzuci się nieregularności sytuujących się poza ich liniowym wykresem.

Autor nie dokonuje wyrazistej analizy i interpretacji w spom nianych fi­ gur, raczej zatrzym uje się na wydobyciu ich obecności i opisaniu ich jako m otywów przewijających się w dziejach ludzkiej kultury. Jednak dokona­ ne przez niego (i powołujące się zresztą na niezliczonych badaczy, wśród nich Josepha Cam pbella, Law rencea Di Stasi, M ariję Gim butas, Samuela Y. Edgertona Jr., Jeana H. H agstrum a) przypom nienia daw ności tych m oty­ wów są niezwykle pouczające. Najwcześniejsze prototypy spiralnych labi­ ryntów i zarazem m itów śm ierci i odrodzenia (charakterystycznych dla in ­ teresującego nas tu wzorca archaicznego) prow adzą m iędzy 16 000 a 13 000 lat p.n.e. - w górny paleolit i m iejsca pochów ku na Syberii, gdzie m iędzy dw udziestom a statuetkam i kobiet z kości m am uta otaczającymi szkie­ let dziecka, znajdow ała się sprzączka z wygrawerowanym znakiem przed­ stawiającym spiralę o siedm iu skrętach w form ie S, stanowiącą najstarszy obraz tego typu w historii sztuki. Ta najwcześniej wykorzystywana z geo­ m etrycznych form pośw iadczona została też w takich artefaktach, jak ka­ m ienie zapisane spiralam i przy wejściu na kopiec ziem ny w Newgran- ge (ok. 3500 lat p.n.e.) w okolicy D ublina, z którym i najpraw dopodobniej były związane rytuały „śm ierci” i „odrodzenia” słońca w czasie przesilenia zimowego, czy w takich m iejscach basenu M orza Śródziem nego, jak Hal Tarxien na Malcie. N atom iast archetypowe w yobrażenia kw adratury koła

(the squared circle) m ogą m ieć swe korzenie w późnym paleolicie, a najstar­

(23)

M ity i paradygm aty w obec dziedzin k u ltury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 3 1

dują się na figurkach ptaków z kła m am uta i pochodzą z Ukrainy. Szerokie rozprzestrzenienie w świecie koncentrycznych kół, swastyk i czworoboków oraz ich związek z pow staniem architektury świątynnej (jak piramidy, stupy, zigguraty) we wczesnych kulturach starożytnego Bliskiego W schodu m oże być postrzegane jako rezultat rozprzestrzenienia geom etrycznego sym bo­ lizmu wzdłuż tradycyjnych dróg lub jego archetypowej natury - bądź, co najbardziej praw dopodobne, obu czynników jednocześnie. W arto przy tym zwrócić uwagę, że użycie geom etrycznych figur jako reprezentujących p ro ­ ces ludzkiej lub boskiej kreatyw ności staje się zabiegiem obecnym nie tyl­ ko w świecie zachodnim . Sztuka m alarska buddyzm u zen - by wskazać je ­ den z przykładów - także ujawnia te fundam entalne formy kreacji. Wedle H indusów istnieje związek m iędzy figuram i geom etrycznym i a podstaw o­ wymi elem entam i świata: m iędzy kw adratem a ziemią, kołem a wodą, tró j­ kątem a ogniem , sierpem księżyca a pow ietrzem , diam entem a eterem . Te pięć form to także zasadnicze elem enty buddyzm u stupa.

Smith pokazuje, jakie geom etryczne strukturacje pojawiają się w Biblii lub w m agii i jak użyte zostają one n a przestrzeni epok w dziełach rozpiętych między pojm ow aniem geom etrii Euklidesa jako obrazu Boga (np. M istrz Eckhart ukazując Boga jako sferę, której obw ód jest nigdzie i którego cen ­ tru m jest wszędzie, w ykorzystał rozległą typologię świętej geom etrii obec­ ną w Piśmie) a pojm ow aniem jej jako obrazu N atury (Faustus M arlow ea za­ fascynowany metafizycznymi i m agicznymi, nekrom antycznym i książkam i, uznawanym i przez niektórych za szatańskie, a szczególnie ich liniam i, koła­ mi, i innym i znakam i). To przeplatanie się odw ołań bądź to do m itu Boga, bądź N atury obserwować m ożem y i dalej: w Szekspirowskiej Burzy Prospe­ ra kreśli m agiczne koło przed swym znanym pożegnaniem z herm etyczną sztuką - stwarzając zresztą przy okazji koncepcję artysty jako maga, m istrza ezoterycznej sztuki znaku. Euklidesowe m etafory znajdziem y też w Raju

utraconym M iltona, w którym Bóg rozpoczyna swoją kreację, w ykorzystu­

jąc złotą busolę. W The Garden o f Cyrus 'I hom as Browne wykorzystuje ter­ m in „hieroglificzność” do określenia „najwyższej G eom etrii N atury”, n ie­ mal obsesyjnie koncentrując się na różnych geom etrycznych jej form ach. Ta koncepcja n atury jako hieroglificznego zapisu ducha wyraźna jest u Ralpha Waldo Em ersona, który pow rócił do geom etrycznego sym bolizm u w swym eseju Circles, gdzie, rzecz znam ienna, koło uznaje za p ry m arn ą figurę N atu ­ ry i najwyższy em blem at szyfru świata.

(24)

I wreszcie, jak pokazuje Smith, ogrom ne znaczenie m a w tej m ierze m o ­ dernizm . Znam ienne, że w XIX wieku znow u ulegają w zm ocnieniu treści herm etyczne. W 1893 roku A rth u r Waite wydaje Hermetic M useum Resto­

red and Enlarged, po raz pierwszy drukow ane we Frankfurcie w 1678 roku

jako M usaeum hermeticum, a w 1924 roku, w sam ym rozkwicie m o d ern i­ zm u, m a miejsce edycja książki W altera Scotta Hermetica. Thom as M ann wykazuje w Czarodziejskiej górze zainteresowanie m agicznym i m otywam i obecnym i w m asonerii, przywołując na pam ięć długi historyczny proces wiodący od m agów w renesansie przez m anifesty różokrzyżowców w p o ­ czątkach XVII stulecia i w naukow ych środowiskach oświeceniowych, gdzie braterstw o m asońskie łączy M ozarta i G oethego (który napisał alegorię na podstaw ie Chemical Wedding). Nawiasem mówiąc, nowa edycja Chymische

Hochzeit Christiani Rosenkreutz z 1616 roku opublikow ana została przez

F erdinanda M aacka w Berlinie w 1913, właśnie gdy M ann zaczął swoją p ra ­ cę n ad Czarodziejski} górą. Podobnie alchem iczne studia Junga pojawiają­ ce się od 1929 roku stanowią część niem ieckiego herm etyzm u i korespon­ dują z podstaw ow ym i dziełami m odernizm u. Twórcy m ogą sięgać także do francuskich studiów n ad m istycyzm em i herm etyzm em . Nie tylko jednak na drodze wskrzeszania alchemicznych tekstów - równie zresztą jak na d ro ­ dze ciągle przecież trwającej, biblijnej egzegezy - dokonuje się wskrzesza­ nie samych mitów.

W arto też pam iętać, zauważa Smith, że N ietzsche zaczynał swoją tw ór­ czość, gdy H einrich Schliem ann odkopał Troję, ujawniając historyczne ko­ rzenie mitycznego świata Hom era. M iędzy 1921 a 1935 rokiem A rthu r Evans publikuje Palace o f Minos, opisujący kulturę kreteńską. Homerycki

hym n do D emeter będzie m iał zasadnicze znaczenie dla dzieł Ezry Pounda,

Davida H erberta I.awrencea, Thom asa M anna, a także wielu po stm o d er­ nistycznych spadkobierców Eliotowskiej m etody mitycznej. Spektakularne znaleziska Leonarda W ooleya kierującego wyprawą na Królewski C m entarz w U r z 2500 roku p.n.e. zostały opisane w Ur or de Chaldees w 1929 roku i w jego raportach z 1934 roku, a odbicie tych treści znajdziem y w dzie­ łach M anna, pracującego wówczas n ad Józefem i jego braćmi. Egipska Księ­

ga Umarłych mająca swoje początki ok. 3500 roku p.n.e., a zapisana przez

kapłanów ok. 1650 roku p.n.e., opisująca drogę m iędzy bram am i i k om na­ tam i w iodącym i od życia do śm ierci, znalazła oddźw ięk w rekonstrukcjach

(25)

Mity i paradygm aty wobec dziedzin k ultury i epok, czyli kom paratystyka wieloaspektowa 3 3

do tego m ożna pochodzące z 1920 roku publikacje H ow arda C artera doty­ czące Egitpu. Te wszystkie dzieła przywracają świadom ości kluczowe obra­ zy (góry, bramy, pokoje, jaskinie, zrzucanie odzieży przy wejściu do świata podziem nego) i tem aty (sąd, objawienie, odrodzenie), a np. m itologię o d ­ wołującą się do labiryntowego kw adratu (prostokąta) sytuują w centrum m odernistycznej świadomości. Ponadto na początku m od ern izm u opubli­ kowana została książka Leo Frobeniusa Das Zeitalter des Sonnengottes doty­ cząca pierw otnych m itologii. Z nam ienne, że Oswald Spengler wykorzystał m it zachodu słońca do opisu m odernistycznego świata w swoim Der Unter­

gang des Abendlandes or Decline o f West z 1923 roku, być m oże zresztą zapo­

życzywszy po drodze pojęcie „untergehen” od Nietzschego.

Sm ith przypom ina też, że wiele dzieł naukow ych w yraźnie zw raca­ ło się ku, interesującej tu dla nas, Bogini jako reprezentantki m itu N atu ­ ry. Z pew nością zaważyły na tym takie dzieła, jak M utterrecht (I wyd. 1861, ponow ne w 1897, a więc na początku ruchu m odernistycznego) Bachofe- na, odkrywającego warstwę rzymskich m itów koncentrujących się na sym ­ bolice kobiecej. Psychologiczne aspekty tego m itu rozwija Jung, szczególnie w Wandlungen und Symbole der Libido (1911-1912), potem popraw ionych i przełożonych jako Symbols o f Transformation, których centralnym te m a ­ tem staje się zejście do „m acicy” kolektywnej nieświadom ości. Zarów no Ba- chofen, jak i Jung znacząco wpływają z kolei n a myślenie niem ieckich m o ­ dernistów i postm odernistów (jak M ann, Hesse, Broch, Grass), w dziełach których pojawia się wyobrażenie Wielkiej M atki. M ann, jak o tym świadczą jego własne dzienniki, czytał Das Mutterrecht, gdy pisał swojego Józefa... i był p o d wpływem (podobnie jak H erm ann Broch i, jak m ożn a przypusz­ czać, wielu innych) artykułów zebranych w 1938 roku w „Eranos-Jahrbuch” pt. Gestalt und Kult der Großen M utter (a szczególnie H einricha Zim m e- ra Die indische Weltmutter). W Anglii zainteresow anie sym bolizm em W iel­ kiej M atki generow ane było przez dwie wpływowe książki Georgesa Fraze- ra: Złota gałąź (I wyd. 1890), a następnie dwanaście potężnych w olum inów wychodzących m iędzy kluczow ym i datam i m od ern izm u - 1907 a 1915 ro ­ kiem, zaś dokum entujących m itologiczną wyobraźnię i ry tualną prakty­ kę związane z pojaw ieniem się i odradzaniem m ałżonków Wielkiej Bogini (Attis, Adonis, Ozyrys) na obszarze wokół M orza Śródziem nego. Podob­ ne znaczenie m iały Prolegomena to Study o f Greek Religion z 1903 roku Jane Ellen H arrison, dotyczące m isteriów eleuzyńskich i historii Persefony scho­

(26)

dzącej do Hadesu, a odkryw ające zasadnicze znaczenie m atrycentrycznej w yobraźni prehom eryckiego okresu. Tezy tej książki m ogły być mniej lub bardziej podbudow ane archeologicznym i znaleziskam i A rthu ra Evansa na Krecie w latach 20. XX wieku, które odsłoniły znaczenie Wielkiej Bogini i jej syna-m ałżonka w prehellenistycznym świecie. Potencjalnie wszystkie n a­ uki antropologiczne związał z Boginią R obert Briffault, którego trzy tomy:

The Mothers: A Study o f the Origins and Sentiments and Institutions z 1927

roku streszczają zainteresowania A m eryki i Anglii lat 20. XX wieku. O bec­ ność Wielkiej Bogini jest też nieprzerw anie w idoczna w kulturze p o stm o ­ dernizm u, m .in. jako rezultat tak wpływowych studiów literackich, jak Biała

Bogini ( The W hite Goddes) R oberta Gravesa, archeologicznych studiów,

jak The Language o f the Goddes M ariji Gim butas, studiów porównawczych, jak Maski Boga ( The Masks o f God) Josepha Cam pbella i takich psycholo­ gicznych książek, jak The Great M other Ericha N eum anna (nie w spom ina­ jąc już o feministycznych ujęciach tego tem atu).

Sm ith przypom ina, że m it zejścia do podziem i Inanny, bogini, która przez siedem bram przechodzi do świata podziem nego, tracąc swoje k ró ­ lewskie odzienie, zanim stanie przed siostrą Ereszkigal, władczynią Kur (jak określano zarów no góry, jak i świat podziem ny), która zab ijają „ocza­ mi śm ierci”, stal się znany w Europie dopiero w 1896 roku, a jego stop nio­ we opracow yw anie przypada na okres m o dernizm u , począwszy od dzie­ ła Langdona z 1914 roku po Samuela N oaha K ram era z 1951. Późniejsze literackie źródła w yobrażeń Bogini obejm ują Homerycki hym n do D em e­

ter (Homeric H ym n to Demeter), Odyseję i Złotego Osła ( The Golden Ass)

Apulejusza. M itologie Wielkiej Bogini służą w literaturze po stm od ern izm u w sposób naturalny jako obrazy procesu kreacji i niszczenia. G rób oznacza tu reintegrację - rozkład na wodę, pow ietrze, ogień i ziemię, ale także wy­ łonienie się nowego istnienia z pow stałych tak podstaw ow ych elementów. G rób przekształca się więc w macicę. Jednocześnie te przekształcenia wy­ znaczają ry tm świata. M ickey H art29 zw raca uwagę, że w Bachantkach Eu­ rypidesa mówi się o Frygijczykach bębniących na cześć Rei, Wielkiej M atki i wskazuje, że pierw sze w yobrażenia bębna z 2200 roku p.n.e. związane są

29 M. Hart, D rum m m ing at the Edge o f Magic. A Journey into the Spirit o f Percussion. W ith J. Stevens, H arper, San Francisco 1990. Za: E.L. Smith, op. cit., s. 42.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Michael [11] has proved that every metric space can be embedded isometrically as a closed, linearly independent subset of a normed linear space, while Arens and Eells [1] have

In particular, it turns out that the mixed measure-category product of ideals (i.e. the product of the ideal of all meager sets and the ideal of all sets having measure zero)

Si on note H 1 le sous-groupe de R form´e par tous les nombres r´eels x tels que la s´ erie de terme g´ en´ eral kxn!k 2 converge, cela se traduit donc par le r´ esultat suivant,

If R is continuous, we can extend it by continuity onto the whole of X, and since relations (2) will be satisfied for all x in X, by continuity of the involved operators, we can

We shall prove (Section 5) that (∗) and (∗∗∗) are equivalent at every point of a 4-dimensional warped product manifold at which the tensor S − (K/n)g does not vanish, where K is

Making use of the results contained in Sections 1–2 we investigate the solvability of the equation (0.2) with nonhomogeneous linear part as well as the problem of stability of

Our proof will thus be complete if we can show how to handle the induc- tive steps required to obtain conditions (1) to (6)... This completes the proof of Theorem 2 and concludes

We give below a simple proof of the fixed point theorem of [B] for order preserving maps of a bounded interval into itself (nonexpansiveness is needed explicitly only in order to