• Nie Znaleziono Wyników

50-lecie odkrycia złoża Lubin-Sieroszowice

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "50-lecie odkrycia złoża Lubin-Sieroszowice"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

50-lecie odkrycia z³o¿a Lubin-Sieroszowice

Andrzej Rydzewski*

Mija 50 lat od odkrycia z³o¿a Lubin-Sieroszowice. Jest to wiêc pó³wieczny okres czasu, w którym rozwin¹³ siê przemys³ górniczo-metalurgiczny stawiaj¹cy nasz kraj w rzêdzie najwa¿niejszych œwiatowych producentów miedzi i srebra. Odkrycie dokonane przez Jana Wy¿ykowskiego, ówczesnego kierownika Pracowni Miedzi w Instytucie Geologicznym, a nastêpnie przedstawienie pierwszego raportu naukowego o wynikach pionierskich wówczas prac, po³o¿y³y podwaliny pod wiedzê na temat budowy geologicznej tej czêœci kraju. Zaowocowa³o to równie¿ rozwojem badañ specjalistycznych utworów permskich i ich zmineralizowania siarczkami metali.

W czasie tych lat dokonany zosta³ tak¿e skokowy rozwój wiedzy i techniki górniczej, pozwalaj¹cy na zbudowanie nowoczesnego przemys³u miedziowego. Dzia³alnoœæ i obec-ne osi¹gniêcia gospodarcze firmy KGHM Polska MiedŸ SA, oparte ju¿ na pó³wiecznej tradycji górnictwa miedziowego, stanowi¹ najlepsz¹ wizytówkê dla regionu dolnoœl¹skiego naszego kraju. Œwiadcz¹ te¿ one o wa¿noœci odkrycia i szcze-gó³owego zbadania mineralizacji ujawnionej w Sieroszowi-cach w sobotni dzieñ 23 marca 1957 r. — w pierwszym historycznym otworze Mistrza Jana Wy¿ykowskiego.

Pamiêtam, z jakim zaanga¿owaniem i zrozumieniem wa¿noœci chwili zabieraliœmy siê do opracowywania rdzenia. By³a nas niedu¿a grupa geologów pracuj¹cych z Janem Wy¿ykowskim przy Jego projekcie poszukiwañ. W Pracowni Miedzi szczególnie du¿o obowi¹zków spoczywa³o na Edku Gospodarczyku. By³ chodz¹c¹ encyklopedi¹ informacji potrzebnych Szefowi przy opracowywaniu profilów, przekro-jów oraz zestawianiu danych dla wykreœlanych wówczas map. Prace kameralne dla potrzeb projektu poszukiwañ wykonywa³ tak¿e W³odek Jórczak, przejmuj¹c czêœæ zadañ, którymi wczeœniej zajmowa³ siê W³adek Adamski (z³o¿y³ wymówienie z pracy w instytucie w dniu 1 stycznia 1957 r.). Geologiem nadzoru nad realizowanymi wierceniami by³ Genek Metlerski, œwietny fachowiec znaj¹cy siê na aparatu-rach wiertniczych, niestety ulegaj¹cych czêstym awariom w tamtych czasach. Ja mia³em za zadanie wykonaæ niezbêdne opracowania petrograficzne i mineralogiczne ska³ i minerali-zacji na podstawie rdzeni z wykonywanych wierceñ.

Pamiêtam te pierwsze dyskusje, jakie toczyliœmy wów-czas. Dotyczy³y one tego, jak badaæ, jak opróbowaæ rdzeñ, co i w jakiej kolejnoœci opisywaæ. Teraz, po tych 50 latach, wydaje siê to banalne i oczywiste. Czêste „problemy” zda-rza³y siê w sprawach analityki chemicznej. Wyniki analiz chemicznych mogliœmy otrzymaæ najwczeœniej dopiero po miesi¹cu, a to wp³ywa³o te¿ na wiedzê potrzebn¹ przy wszelkiego rodzaju opisach litologii i mineralizacji. Dane chemiczne uzyskiwaliœmy czasami z opóŸnieniem wyni-kaj¹cym z niedoskona³oœci aparaturowych, chocia¿ stara-nia zespo³u pracowników naszego laboratorium te¿ zas³uguj¹ tu na podkreœlenie. Termin miesiêczny odbioru wyników by³ wtedy d³ugim okresem czasu, do pierwszej dokumentacji z³o¿a wykonane i zbadane zosta³y 24 otwory

w ci¹gu 2 lat. Na szczêœcie wspiera³a nas s³u¿ba geolo-giczna przemys³u i czêœæ badañ w ostatniej fazie doku-mentowania realizowa³a ekipa z Jankiem Tomaszewskim na czele.

Jan Wy¿ykowski zadecydowa³ wówczas, ¿e opróbowa-nie rdzenia z seri¹ ska³ mog¹cych zawieraæ mineralizacjê bêdzie polega³o na przeciêciu go wzd³u¿ i przeznaczeniu jednej losowo wybranej po³ówki na zmielenie, uœrednienie i pobranie odpowiednich nawa¿ek chemicznych. D³ugoœæ odcinków rdzenia, zawsze ze ska³ tego samego typu litolo-gicznego, dla jednej próby mog³a wynosiæ najwy¿ej do 20 cm. Pamiêtam próby nak³onienia Mistrza Jana, aby zastosowa³ oszczêdniejsze opróbowanie do badañ chemicznych: wiêk-sze interwa³y rdzenia lub punktowo pobierane próby bez pracowitego mielenia i pomniejszania materia³u. Dziœ wie-my, ¿e ustali³ On w³aœciwe metody zbadania rdzenia, pozwalaj¹ce na wszelkie póŸniejsze przeliczania statystycz-ne i wariantowe okreœlanie interwa³ów rudy. W kolejnych pracach badawczych, zarówno naszych, jak i póŸniejszych zespo³ów dokumentuj¹cych zasoby w wy¿szych katego-riach rozpoznania, by³a zastosowana taka metodyka opróbo-wañ i w sposób niezmienny stosowana jest do dziœ.

Tego typu ustaleñ, jak w przypadku opracowywania rdzenia, by³o wiele w latach 1957–1959, trwa³y wtedy pra-ce nad pierwszym raportem o odkryciu. Dokumentacja ka¿dego otworu wiertniczego by³a wykonywana przy pe³nym zaanga¿owaniu wszystkich, a Jan Wy¿ykowski zawsze bra³ udzia³ w dyskusjach, niczego nie narzuca³, ale potem okazywa³o siê, ¿e wszystko mia³ przemyœlane i wie-dzia³, jak¹ wydaæ decyzjê przy poszczególnych zakresach prac. To samo dotyczy³o zestawiania kartograficznego materia³ów, wykonywania tabel obliczeniowych i wszyst-kich innych opracowañ specjalistycznych.

Mistrz Jan stosowa³ tablice logarytmiczne (mia³ egzemplarz przedwojenny, wydanie niemieckie) i bardzo dok³adny suwak logarytmiczny, na którym sprawdza³ dodatkowo wszystkie obliczenia. W pracowni wówczas posiadaliœmy elektryczne maszyny obliczeniowe, okrop-nie ha³asuj¹ce i popularne rêczne „krêcio³ki”. Szef do pierwszej dokumentacji sprawdza³ wszystko osobiœcie i wielokrotnie wy³apywa³ b³êdy w obliczeniach, które by³y przez nas przypisywane myl¹cym siê maszynom.

W jednym Jan Wy¿ykowski by³ zale¿ny od wspó³pra-cuj¹cych z Nim nad pierwsz¹ dokumentacj¹ kolegów. Jego s³aboœci¹ by³y Jego teksty pisane zbyt literackim jêzykiem. Uczy³ siê w szko³ach greki, ³aciny i napisany przez Niego przekaz do raportu by³ kwiecisty, z czêstymi wtr¹ceniami i Ÿle pasowa³ do naukowego opracowania geologicznego. Tym samym w ra¿¹cy sposób ró¿ni³ siê od pozosta³ych fragmentów opracowywanej dokumentacji, przygotowywanych przez pozosta³ych cz³onków zespo³u. Trzeba by³o wykonywaæ poprawki polegaj¹ce na zwiêkszaniu iloœci zdañ na stronie, a zmniejszaniu iloœci zdañ wtr¹conych i wszelkiego rodzaju dygresji, czynionych dla podkreœlenia wa¿noœci poruszanych problemów. Przyznam, ¿e Mistrz tak¿e sam osobiœcie i praco-wicie poprawia³ wiele wstêpnie napisanych przez siebie tek-stów, ale czasami nie przyjmowa³ ³atwo przystosowywania ich do ca³oœci elaboratu i czêsto wraca³ do swoich „wtr¹ceñ”, gdy wydawa³o siê, ¿e wszystko jest ju¿ uzgodnione i gotowe. 716

Przegl¹d Geologiczny, vol. 55, nr 9, 2007

*Bliski wspó³pracownik Jana Wy¿ykowskiego od 1956 r. i Kierownik Zak³adu Z³ó¿ Metali Pañstwowego Instytutu Geologicznego w latach 1976–1982

(2)

Gdy wspominam te czasy bardzo intensywnej pracy nad pierwsz¹ dokumentacj¹ pod wodz¹ Szefa, to muszê nadmieniæ, ¿e utrapieniem by³o dla nas wykonywanie poprawek w obrêbie egzemplarzy ju¿ przepisanych „na czysto”. Dokumentacja przygotowywana by³a w 6 egzem-plarzach, a dwa ostatnie by³y pisane na bibu³kach ju¿ s³abo czytelnych, w których drapanie ¿yletk¹ i gumk¹ od razu tworzy³y dziury. Zreszt¹ 3 i 4 odbitka na normalnym papie-rze te¿ by³a ju¿ s³abo czytelna. Ppapie-rzekazanie fragmentów do ponownego przepisania na Hali Maszyn (wówczas specjal-na komórka w instytucie) te¿ niewiele dawa³o, gdy¿ tekst mia³ nowe literówki i trzeba je by³o znowu poprawiaæ. Zreszt¹ z takimi poprawkami czêsto jest tak, ¿e zawsze po kolejnym czytaniu z³oœliwie ujawni¹ siê nowe, wczeœniej niezauwa¿one b³êdy, pomimo najwiêkszej starannoœci czy-taj¹cego. To spowodowa³o niezamierzony przez nas zator w pracy w ostatnich dniach, no i opóŸni³o przekazanie opracowania do Prezesa Centralnego Urzêdu Geologii o cztery dni. Dni, wtedy 24-godzinnych, nie da³o siê ju¿ bar-dziej wyd³u¿yæ. Ostatnie noce przed oddaniem pierwszej dokumentacji Mistrz Jan z zespo³em spêdzi³ na posterunku w instytucie drapi¹c i wycieraj¹c, a tak¿e maluj¹c za³¹czni-ki kartograficzne, a¿ do pi¹tku 4 kwietnia pamiêtnego 1959 r. Pamiêtam „burê” (je¿eli to mo¿na tak delikatnie nazwaæ!) od Dyrektora Instytutu Geologicznego za te 4 dni spóŸnienia. Opracowanie dokumentacyjne mia³o byæ sygnowane dat¹ 31 marca. Profesor Edward Rûhle by³ nie-zadowolony i nie ukrywa³ tego przed Janem Wy¿ykow-skim i jego wspó³pracownikami. Jan wzi¹³ winê na siebie za ca³y zespó³. Ja osobiœcie, jako bardzo m³ody pracownik o niepe³nych jeszcze trzech latach pracy, prze¿y³em ambi-cjonalnie tê wizytê w gabinecie Dyrektora. By³a to moja

pierwsza wizyta u Dyrektora Naczelnego Instytutu Geolo-gicznego w gabinecie i to tak niefortunna. Po tej pamiêtnej wizycie zespó³ miedziowy Mistrza jeszcze bardziej z¿y³ siê na zasadzie „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

Po z³o¿eniu pierwszego raportu o odkrytym z³o¿u nie by³o czasu na œwiêtowanie, nie tylko z powodu tej tak pamiêtnej dla mnie wizyty w dyrekcji, ale i z powodu roz-poczêtych prac, które trzeba by³o pilnie kontynuowaæ. Pra-cowaliœmy wówczas z wielkim zaanga¿owaniem i z bardzo du¿ym wykorzystaniem czasu prywatnego. Zreszt¹ wszel-kie obserwacje czynione na materia³ach z wierceñ by³y bar-dzo ciekawe, zdawaliœmy sobie sprawê, jakim szczêœciem jest mieæ dostêp do niezbadanych problemów, do mo¿liwoœci poznawania ich i zg³êbiania. A z drugiej strony pamiêtam, ¿e Mistrz Jan traktowa³ nasze zaanga¿owanie jak pos³annictwo, bo — jak mawia³ — to jest praca dla ludzi i kraju.

Dlatego bardzo du¿¹ przykroœæ stanowi³y g³osy dochodz¹ce z narad, spotkañ lub prywatnych rozmów o tym, kto tak naprawdê odkry³ najwiêksze z³o¿e miedzi i srebra w Europie. Widzia³em wielokrotnie jak Jan Wy¿y-kowski z przykroœci¹ odbiera³ te g³osy. By³ On cz³owie-kiem honoru i mia³ wiele cech pozytywnych, rzadko spotykanych w szeroko pojêtym ówczesnym naszym œro-dowisku krajowym. Czyni³o Go to bezbronnym przy pomówieniach i tzw. grze zakulisowej. By³ czêsto zaskaki-wany przez nawet blisko wspó³pracuj¹cych z nim kolegów. Gdy wiedza o istnieniu i odkryciu z³o¿a rozprzestrzeni³a siê jako olbrzymie osi¹gniêcie myœli geologicznej (pocz¹tkowo nie by³o to dla wielu specjalistów tak oczywi-ste), zaczê³y pojawiaæ siê g³osy, ¿e wielu „wtajemniczo-nych” ma w tym zas³ugi, doszukiwali siê oni nawet swojego pozytywnego udzia³u w odkryciu. A tak niedawno 717 Przegl¹d Geologiczny, vol. 55, nr 9, 2007

Ryc. 1. Jan Wy¿ykowski ze swoimi wspó³pracownikami, od lewej: Jan Wy¿ykowski, Janina Ko³odziejczyk, Teresa Olesiñska, Andrzej

Rydzewski, Eugeniusz Metlerski i Edward Gospodarczyk; siedz¹: Irena Molendzka i Stanis³aw Przenios³o. Fot. Pracownia Fotografii Naukowej Instytutu Geologii

(3)

jeszcze g³oszono pogl¹dy o bezsensownych pracach w ramach poszukiwañ miedzi w obrêbie strefy przedsudec-kiej zgodnie z programem Jana Wy¿ykowskiego!

I tu czêsto pada³y g³osy, ¿e odkrywc¹ z³o¿a jest Profe-sor Józef Zwierzycki, wówczas profeProfe-sor na Uniwersytecie Wroc³awskim. By³ to bardzo m¹dry, œwiat³y geolog, który spêdzi³ wiele lat przed II Wojn¹ Œwiatow¹ przy pracach za granicami naszego kraju, a w czasie wojny pozostawiony na stra¿y maj¹tku instytutowego mia³ wielkie i nieocenio-ne wprost zas³ugi. Gdyby d³u¿ej ¿y³ na pewno nie pozwo-li³by na kreowanie swojej osoby jako odkrywcy z³o¿a. By³ zaprzyjaŸniony z Janem Wy¿ykowskim. Wypowiada³ siê pozytywnie na temat Jego programu poszukiwañ miedzi i potrzebê zbadania strefy przedsudeckiej. Jako wa¿ny spo-dziewany surowiec w tym obszarze przewidywa³ sole kamienne, a tak¿e sole potasowe. Oczywiœcie jako œwiat³y geolog wypowiada³ siê na rzecz koniecznoœci zbadania tak¿e sp¹gu cechsztynu na ewentualn¹ zawartoœæ siarcz-ków miedzi. Dla programu Jana Wy¿ykowskiego, na zlece-nie z naszego instytutu, pomaga³ zinterpretowaæ wyniki uzyskane w profilu sejsmicznym Boles³awiec-G³ogów. Wczeœniej w sprawozdaniach rocznych profil interpreto-wa³ czêœciowo A. Izakowski. Interpretacjê Profesora Zwie-rzyckiego (widzia³ zasiêg utworów cechsztynu w okolicy ju¿ Gromadki) nastêpnie reinterpretowali A. Kis³ow i Jan Wy¿ykowski, przesuwaj¹c granicê zasiêgu blisko okolic G³ogowa. Nazywanie Profesora Zwierzyckiego odkrywc¹ z³o¿a trwa³o d³ugo, ¿eby nie powiedzieæ, ¿e trwa do dziœ. Œwiadczy o tym recenzja ksi¹¿ki na temat Lubina (S. To-karczuk Lubin dzieje miasta, Wroc³aw, 2003), zamieszczo-na przez Wojciecha Salskiego w Przegl¹dzie Geologicznym nr 7 z 2004 r. W ksi¹¿ce tej wyraŸnie sugerowane jest, ¿e Pro-fesor Zwierzycki odkry³ z³o¿e, a Jan Wy¿ykowski realizowa³ Mu wiercenia. Zreszt¹ by³ to tylko jeden z licznych meryto-rycznych b³êdów w tej pozycji ksi¹¿kowej, zauwa¿onych przez W. Salskiego w rozdziale dotycz¹cym odkrycia i badañ geologicznych obszaru monokliny przed- sudeckiej.

Profesor Józef Zwierzycki na pewno nie odkry³ z³o¿a Lubin-Sieroszowice. Odkrywc¹ z³o¿a jest ten badacz, który dostarczy materia³ów œwiadcz¹cych o jego obecnoœci i wystê-powaniu. Odkrywcami nie mo¿na nazwaæ tych, którzy przy-puszczaj¹ o jego istnieniu lub posiadaj¹ informacje o ewentualnej mo¿liwoœci istnienia mineralizacji, uzyskane gdzieœ z porównania obszarów s¹siednich lub na podstawie wewnêtrznej w³asnej intuicji. W przypadku takich surowców jak dolnoœl¹skie rudy miedzi, zalegaj¹ce na g³êbokoœciach setek metrów pod powierzchni¹, odkrycie mo¿na uznaæ tylko wtedy, kiedy dostarczone zostan¹ próby z wierceñ wykona-nych na okreœlonym obszarze oraz zostan¹ one zbadane w sposób szczegó³owy, pozwalaj¹cy na niezbêdne okreœlenie szeregu cech rudy, m.in. na okreœlenie zawartoœci sk³adnika u¿ytecznego pozwalaj¹cego na niezbêdne obliczenia. A wiêc, aby mineralizacjê uznaæ za z³o¿e, nale¿y mieæ zbadan¹ odpo-wiedni¹ iloœæ profilów ska³ z wierceñ dla obliczeñ œredniej zawartoœci metalu, powierzchni i kszta³tu cia³a rudnego oraz zasobnoœci badanego obszaru. Wiarygodnoœæ tak zdobytych informacji nale¿y udowodniæ w dokumentacji. Takie infor-macje mo¿liwe s¹ do podania dopiero po zaplanowaniu i przeprowadzeniu kosztownych prac wiertniczych, a wiêc realizacji programu naukowego badañ, do którego potrzeby nale¿y przekonaæ wczeœniej wiele kompetentnych gremiów. I tego dokona³ Mistrz Jan Wy¿ykowski.

Tu muszê tak¿e wyjaœniæ, ¿e „naftowcy” realizuj¹c wiercenie Wschowa 1 tak¿e nie odkryli z³o¿a Lubin–Siero-szowice. Pogl¹d ten by³ wielokrotnie g³oszony i w

obecno-œci Jana Wy¿ykowskiego. Ja nawet dziœ spotykam osoby, które twierdz¹, ¿e odkrycie z³o¿a zawdziêczamy „nafcie”. "Rewelacjê" tê przed laty wyg³oszono w obecnoœci delega-cji geologów zagranicznych przyby³ych z wizyt¹ do Lubi-na i prosz¹cych o konsultacje Lubi-na tematy geologiczne z³o¿a. Spotka³o to siê z ostr¹ ripost¹ ze strony goœci. Nie mo¿na odkryæ takiego z³o¿a stawiaj¹c wiercenie 20 km od jego pó³nocnych granic, ale zbadanie mineralizacji w 17-centy-metrowej serii zmineralizowanej w tym otworze da³o bar-dzo wa¿ne informacje dla programu realizowanego od kilku lat w instytucie przez Mistrza Jana. Rdzeñ z otworu by³ od razu przekazany do zbadania w naszej Pracowni Mie-dzi, a Jan Wy¿ykowski i Adam Tokarski, realizator wierce-nia, wielokrotnie wystêpowali razem na tych samych naradach i sesjach naukowych, referuj¹c zarówno programy prac, jak i uzyskiwane wyniki. Fragmenty rdzenia ze Wscho-wej s¹ do dziœ przechowywane w archiwum instytutowym.

Osobnego wyjaœnienia wymaga tu sprawa przypisania odkrycia z³o¿a geologom niemieckim. Nie pamiêtam dok³adnie, kto pierwszy wpad³ na pomys³, ¿e o z³o¿u naszym wszystko wiedziano w okresie wojennym czy przedwojen-nym. Mo¿liwe, ¿e kiedyœ by³ artyku³ na ten temat, nie trakto-wany zreszt¹ powa¿nie, w dawniej wychodz¹cym ¯o³nierzu Wolnoœci. Myœl¹ przewodni¹ tych informacji by³o to, ¿e Mistrz Jan znalaz³ jakieœ mapy czy „tajne” opracowania i ukry³ to przed szersz¹ opini¹ publiczn¹ uzurpuj¹c sobie autorstwo odkrycia. Takie wypowiedzi drukowa³ Biuletyn Lubiñski (nr 6 i 7 z kwietnia 1995 r.) i S³owo Polskie (nr 26 z 31.01.1995 r.).

Geolodzy niemieccy byli œwietnymi fachowcami (zreszt¹ nauka geologii rozwija³a siê g³ównie na ich obszarze badañ), ale nie mogli wiedzieæ o czymœ, czego nie badali i nie przewi-dywali w tamtych czasach do zbadania. Da³ wyraz temu wybitny badacz utworów permu profesor G. Richter–Bern-burg z Hanoweru, o wielkim miêdzynarodowym autorytecie, który wizytowa³ kilka razy Warszawê i Lubin. Miêdzy inny-mi bra³ udzia³ w sesji w Jab³onnie ko³o Warszawy w dniach 27–29 kwietnia 1978 r. i w trakcie swojego wyst¹pienia z³o¿y³ gratulacje dyrekcji Instytutu Geologicznego i nie-¿yj¹cemu ju¿ od 3,5 roku Janowi Wy¿ykowskiemu z powodu odkrycia tak bogatego z³o¿a na obszarach, gdzie wiele lat pra-cowali geolodzy niemieccy nic o nim nie wiedz¹c.

Pogl¹dy, ¿e znane by³y liczne i utajnione przez mieckich geologów wiercenia w okolicach Lubina, i nie-cnie wykorzystane przez Jana Wy¿ykowskiego, od¿ywa³y chyba do momentu, kiedy wreszcie ze Zwi¹zku Zawodo-wego Pracowników Przemys³u MiedzioZawodo-wego w KGHM Polska MiedŸ SA w dniu 4 maja 1998 r. skierowane zosta³o pismo do Instytutu Geologicznego w Berlinie z zapytaniem i proœb¹ o wypowiedzenie siê na ten temat. OdpowiedŸ do Lubina przysz³a po 10 dniach, w której wyraŸnie zaznaczo-no, ¿e przed 1944 rokiem brak jest informacji na temat wie-dzy o mineralizacji w okolicy Lubina i wyraŸnie stwierdzono, ¿e strona niemiecka za odkrywcê jednego z wa¿niejszych z³ó¿ œwiatowych miedzi uwa¿a Jana Wy¿y-kowskiego. I muszê tak¿e dodaæ, ¿e nie s³ysza³em, ¿eby jakiœ geolog niemiecki wypowiada³ siê o innych ni¿ Jana Wy¿ykowskiego zas³ugach w odkryciu z³o¿a. A tak ³atwo mog¹ w to w¹tpiæ niektórzy po naszej stronie Odry i Nysy!

Pomimo pojawiaj¹cych siê okresowo „rewelacji” na temat odkrycia z³o¿a spo³eczeñstwo dolnoœl¹skie powa-¿nie traktuje i szanuje pamiêæ o Odkrywcy, który przez wiele lat ¿y³ i pracowa³ tu na Ziemi Dolnoœl¹skiej i który po³o¿y³ wprost nieocenione zas³ugi pod podwaliny bogac-twa i dobrobytu tej Ziemi.

718

Cytaty

Powiązane dokumenty