• Nie Znaleziono Wyników

Zwiększenie zaludnienia i poprawa zdrowotności w Listach patriotycznych Józefa Wybickiego na tle dążeń XVIII-wiecznej Europy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zwiększenie zaludnienia i poprawa zdrowotności w Listach patriotycznych Józefa Wybickiego na tle dążeń XVIII-wiecznej Europy"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA H ISTOR ICA 37, 1990

Ja n Głowacki

ZW IĘK SZEN IE ZA LUD NIENIA I PO PR A W A ZDROW OTNOŚCI W L I S T A C H P A T R I O T Y C Z N Y C H JÓ Z E FA W YBICKIEGO

NA TLE DĄŻEŃ X V III-W IE C Z N E J EU ROPY

W połowie X V III stulecia pojęcie „ludności o p ty m a ln e j” dalekie było od dzisiejszego rozum ienia tego term in u . Pod pojęciem „optim um dem o­ graficznego” rozum iano w w ieku X V I—X V III niem al bez zastrzeżeń m ożliw ie jak najw iększą liczbę ludności, k tó rą pow inno m ieć p a ń stw o 1. W iele najróżn iejszy ch zagadnień, k tó re n u r tu ją w spółczesnych dem ogra­

fów i ekonom istów rozw ażających kształto w anie optim um , a więc w iel­ kości n ajk o rzy stn iejszy ch dla pań stw a i społeczeństw a (nie tylko pod w zględem liczby ludności, ale też s tru k tu ry w edług w ieku, m odelu ro ­ dziny, granic w zrostu — by w ym ienić ty lk o najw ażniejsze)2, do końca w ieku X V III w niew ielkim stopniu b yły b ra n e pod uw agę, a jeśli tak,

to z m yślą o n ad rzęd n y m in teresie państw a.

W arto zwrócić uw agę, iż jak ko lw iek pojęcie „ludności o p ty m a ln e j” do dziś nie jest p recy zyjnie zdefiniow ane z uw agi na szereg d e te rm in a n t o kreślający ch k o n k retn e wielkości — to zdaniem większości dem ografów

i ekonom istów w inno przede w szystkim chodzić o to, by ukształtow ać tak ie procesy i s tr u k tu ry dem ograficzne, k tó re odpow iadałyby n a jw y ż ­ szej jakości życia społeczeństw a3.

1 T ego rodzaju o g ó ln ie js z e w n io sk i w y p r o w a d z a ją np. B. S m u l e w i c z, K r y ­ t y k a b u r ż u a z y j n y c h te o r ii l u d n o ś c i o w y c h , W a r sz a w a 1960, s. 135; E. R o s s e t , D o k ­ t r y n a l u d n o ś c i o p t y m a l n e j w r o z w o j u h i s t o r y c z n y m , W a rsza w a 1983, s. 241— 246; R. G o n n a r d, H is to ir e d e s d o c tr in e s d e la p o p u l a t io n , P aris 1923, s. 103, 118; Z. D a s z y ń s k a - G o l i ń s k a , Z a g a d n i e n ia p o l i t y k i p o p u l a c y j n e j , W a r sz a w a 1927, s. 47.

2 H. D a l t o n , T h e T h e o r y o l P o p u la tio n , „E conom ica", m a rzec 1928; R o s s e t , D o k t r y n a ludnoś ci..., s. 268— 269.

я R o s s e t , D o k t i y n a ludn ości..., s. 176— 177; W . B i l l i n g , O p r a w a c h r o z ­ w o j u lu d n o ś ci, W a rsza w a 1963, s. 335; М. О к ó 1 s к i, P o l i t y k a d e m o g r a f ic z n a . Za­ g a d n ie n ia s p o ł e c z n o - e k o n o m i c z n e , W a r sz a w a 1974, s. 7— 9, 51— 52.

(2)

Z badanie ty ch procesów i u stalen ie wielkości, szczególnie zaś k iero ­ w anie nim i, należy do niezw ykle skom plikow anych problem ów . W zw ią­ zku z ty m nie b rak w ątpliw ości w skuteczność polityki ludnościow ej, choć tw ierd zi się, iż dla współczesnego św iata i jego przyszłości je s t to

zagadnienie o pierw szoplanow ym znaczeniu4.

J e s t rzeczą ch arak tery sty czn ą, że w teo rety cznych rozw ażaniach eko­ nom istów i dem ografów , a także przedstaw icieli innych nauk, m ów iąc o optim um dem ograficznym coraz w iększy nacisk kładzie się n a ideał m aterialnego do bro bytu ludności, a ostatnio także na możliwość zaspo­ k ajan ia potrzeb duchow ych społeczeństw a. M niej mówi się obecnie o isto­ tn y m przecież prym acie w a ru n k ó w ekonom icznych, nad czym ro z p ra ­ w iano szczególnie w lata ch dw udziestych naszego stu leciar.

P o m ijając sp raw ę szeregu istotn y ch w ielkości kształtu jący ch optim um , należy zauw ażyć, że n a w e t w k o n tro w ersy jn y c h stanow iskach jedna w arto ść pozostaje w spólna: h u m a n ita rn ie i pierw szoplanow o rozu m ian e dobro człow ieka, jego potrzeby. Sądzi się, że te w artości pow inny być podstaw ow ym k ry te riu m w szelkich u staleń i polityki ludnościow ej p a ń stw a 8.

Te jakże szlachetne, wysoce etyczne w izje są jed nak — co łatw o zauw ażyć — tru d n e do urzeczyw istnienia z uw gi na w iele przeszkód stojących przed państw am i, n aw et jeśli chodziłoby o ukształtow anie o p tym aln ej s tr u k tu ry ludności w edług w ieku i tem pa p rzy ro stu n a tu r a l­ nego. T rudności pow iększa ry w alizacja gospodarcza i k o n flik ty m ilitarne, k tó ry ch nie b rak w e w spółczesnym świecie. W iele więc państw , szcze­ gólnie słabo rozw iniętych, n ad al u p a tru je w ludności p o ten cjaln e m ożli­ wości rozw oju gospodarczego, a n a w e t znaczenie n a arenie m iędzy naro­ dow ej7. W tym w y padk u nad rzęd n y in te re s pań stw a odbija się w n a j­ lepszym razie na niskiej stopie życiow ej ludności. In n e niekorzystne zjaw iska w znacznym stopniu n iw elu je w spółczesna m edycyna, zdolna przede w szystkim opanow ać choroby zakaźne. Okoliczność ta d aje p e ­ w ien m argines bezpieczeństw a w ielu rządom 8.

4 L iteratura na ten tem at jest o lb rzy m ia , je j k r y ty c z n e g o p r zeg lą d u d o k o n a li m . in. R o s s e t , D o k t r y n a ludności..., s. 174— 176; O k o l s k i , P o l i t y k a d e m o g r a ­ ficzna..., s. 24— 25. 5 R o s s e t , D o k t r y n a ludnoś ci..., s. 347, 209. 6 I b id e m , s. 255, 264— 265, 347, 392; B i l l i n g , O p r a w a c h ro z w o ju ..., s. 335, 370; O k ó l s k i , P o l i t y k o d e m o g r a lic z n a ..., s. 8 —9, 41. 7 A . S a u v y , Z w i q z k i m i ę d z y w z r o s t e m l i c z b y l u d n o ś c i i r o z w o j e m g o s p o d a r ­ c z y m , „P rzegląd S ta ty s ty c z n y " 1961, z. 1, 's. 7; J. H u x l e y , T h e H u m a n Crisis , S e a ttle 1964, s. 79—GO; A . M a r y a ń s k i , L u d n o ś ć ś w i a t a , W a r sz a w a 1977, s. 222, E. R o s s e t , P e r s p e k t y w y d e m o g r a f i c z n e P o ls k i, W a rsz a w a 1962, s. 68— 69; О к 6 1- s к i, P o l i l y k a d e m o g r a fic zn a .. ., s. 27. « M a r y a ń s k i , L u d n o ś ć ś w i a t a , s. 181, 211; a le te ż z w y k le p rz y ch o d zi po o p a n o w a n iu ch o ró b n a d m ie rn y w zro st lu d n o śc i s tw a r z a ją c y p a ń stw o m tru d n o ści,

(3)

do-P oruszone tu zagadnienia są bardzo skom plikow ane, zresztą ja k w szy­ stk ie problem y z zakresu polityki ludnościow ej. W każdym razie może

w tym m iejscu dałoby się widzieć częściowe podobieństw o do polityki p o pulacy jn ej państw now ożytnych, k tó ry m m edycyna n ie stw arzała je d ­ n a k tak dużych możliwości. P o lity k a ta w sp ieran a b yła przez w yjątkow o obszerną lite ra tu rę , szczególnie ekonom iczną, w k tó re j pierw szoplanow e m iejsce zajm ow ały m etod y zw iększenia poten cjału dem ograficznego.

N ajw cześniej o dużą liczbę ludności poczęły zabiegać m onarchie absolutne. Początkow o oficjalna d o k try n a ekonom iczna (m erkantylizm ) będąca n a usługach m onarchii zasadniczo nie zajm ow ała się n iek o rzy st­

nym i zjaw iskam i, k tó re siłą rzeczy tow arzyszyły w zrostow i zalu dnienia0 Później, w początkach X V III w., n iek tó re p ań stw a n ie rez y g n u jąc z m a­ ksim um , próbow ały przeciw działać trudnościom przez rozbudow anie (m. in. z tego powodu) a p a ra tu po licy jno -adm in istracyjneg o i w prow adze­

nie ko n tro li nad zdrow otnością10.

Zaprow adzenie k ontroli n ad zdrow otnością należy uznać za jedną z w ażniejszych m etod k ształto w ania najk o rzy stn iejszy ch w artości w sto ­ sunkach dem ograficznych. N ajw cześniej w prow adziły ją m onarchie absolutne. D ziałalność fachow ych służb policy jno-lekarskich um ożliw iała utrzy m an ie dużej populacji, n a w e t popraw ę w n iej s tr u k tu ry w ieku, częściowo pozw alała zaham ow ać w ysoką śm iertelność niem ow ląt. N a j­ istotniejsze było jed nak przeciw działanie szerzeniu się chorób zakaźnych11. Rozw inięcie tej działalności zapew niającej ludności lepszą niż dotąd

ty c z y to jed n ak ty lk o n ie k tó r y ch p a ń stw sła b o r o z w in ię ty ch , por. O k o l s k i , P o ­ l i t y k a d e m o g r a f ic z n a .. ., s. 30; M. S y g i t, !.. W d o w i a k , W y b r a n e p r o b l e m y o c h r o n y z d r o w i a na ś w i e c i e , Szczu cin 1983, s. 42— 43, 46— 47; F. B r o c k i n g t o n . Z d r o w i e ś w i a t a , W a rsza w a 1972, s. 123— 127.

0 N p. J. В o d i n, S z e ś ć k s i q g o R z e c z y p o s p o l i t e j , w y d . Z, I z d e b s k i , W a r­ sza w a 1958, s. 470; ,,O tóż n ie n a le ż y n ig d y o b a w ia ć się, a b y b y ło za d u żo p o d ­ d a n y ch , z w a ż y w s z y , że n ie m a b o g a c tw ani s iły w ię k s z e j, jak z lu d zi i be, co w ię c e j, m n o g o ś ć o b y w a te li z a w s z e z a p o b ie g a b u ntom i sp isk o m , a ty m w ię c e j, je śli w ie lu jest m ię d z y nim i ta k ic h , k tó r z y są p o śred n i m ięd zy u b o g im i i b o g a ty m i, d ob rym i i n ie g o d z iw y m i, m ąd rym i i sz a lo n y m i; i n ie m a n ic b ard ziej n ie b e z p ie c z ­ n e g o , jak a b y p od d an i b y li p o d z ie le n i na d w ie c z ę ś c i b ez środk a, co z a z w y c z a j za ch o d zi w r z e c z y p o s p o łity c h , g d z ie jest m ało o b y w a teli" ; R. С a n t i 11 o n, O g ó l n e r o z w a ż a n i a n a d n a t u r a l n y m i p r a w a m i h an dlu , W a r sz a w a 1938, s. 88, 94; R o s s e t , D o k t r y n a ludn oś ci..., s. 241— 244; G o n n a r d, Histoire..., s. 92, 103, 118; D a s z y ń - s k a - G o l i ń s k a , Z a g a d n ie n ia p o l it y k i. .. , s. 47. 10 S m u 1 e w i с z, K r y t y k a b u r ź u a z y jn y c h . .. , s. 292; B r o c k i n g t o n , Z d r o w i e .<w ia ta , s. 114; B. S e y d a , D z i e j e m e d y c y n y w z a r y s i e , cz. I, W a rsza w a 1962, s. 234— 235; W . S z u m o w s k i , H is to r ia m e d y c y n y , W a r sz a w a 1961, s. 298— 299. 11 W . S z u m o w s k i , G a l i c j a p o d w z g l ę d e m m e d y c z n y m za J ę d r z e j a K r u p i ń ­ s k i e g o p i e r w s z e g o p r o t o m e d y k a 1772— 1783, L w ó w 1907, s. 25; S e y d a , D z i e j e m e ­ d y c y n y . . . , s. 234; J. S o n n e n f e l s , G r u n d s ä t z e d e r P o l i z e y H a n d l u n g s u n d F in a n ­ z w i s s e n s c h a l t , M ü n ich 1787, s. 247— 408, d o ty c z ą p o lic ji sa n ita rn ej.

(4)

pomoc lekarski} w żadnym razie nie w iązało się z intencjam i h u m a n ita r­ nym i. Chodziło w yłącznie o in teres m onarchii, dla k tó rej zdrow a, nie w yniszczana epidem iam i ludność p rzedstaw iała n iebagatelną w artość1*.

W ty m m iejscu należy rów nież zaznaczyć, że fa k t zaprow adzenia ko n tro li n ad zdrow otnością nie w iązał się z osiągnięciam i ów czesnej m ed y cy n y 13. Dla n ajisto tn iejszy ch problem ów zdrow otności nie m iały one specjalnego znaczenia. N ie zagłębiając się w złożoność tego zagad­ n ien ia — k tó re czasem sk łan ia do nie najw łaściw szych w niosków 14 — należy zaznaczyć, że chodziło tu ta j o n ajp ro stszą działalność p ro fila k ­

tyczną, zapobieganie epidem iom , upow szechnienie higieny. Jed n o lite i sp ręży ste działania daw ały widoczne rez u lta ty . W zw iązku z tym p o p raw iły się m ożliw ości stałego czerp an ia środków do prow adzenia a k ty w n ej polityki w ym agającej ciągłej re k ru ta c ji i nie zakłóconego epi­

dem iam i rozw oju gospodarki.

W ypada tu ta j zauw ażyć, że w polityce populacyjnej pań stw zachod­ nich, jak i d o k try n ach ekonom icznych, ludność tra k to w a n a b yła w y łą ­ cznie w katego riach in stru m e n ta ln y c h . Podm iotem , celem działań był in te res m onarchii, a ten w ym agał dużej liczby ludności15.

W połowie X V III w. utrzy m an ie dużej populacji nie sprow adzało się w yłącznie do polepszenia zdrow otności. K orzystano rów nież z innych m ożliwości, ja k np. osiedlanie em igrantów , n ag rad zan ie ojców w ielodziet­

nych rodzin i innych. Ale nie w szystkie m iały w iększe znaczenie1®. Z ainteresow anie zw iększeniem p oten cjału dem ograficznego wiąże się z czasem p o w staw an ia now ożytnych m onarchii, ich dążeniam i do um oc­ nienia pozycji, chęcią odgryw ania m ocarstw ow ej roli. W ydaje się

jed-13 D o w o d z ił to p ie r w sz y w 1690 r. W . P o t t y , T h e E c o n o m ic W r i n g s , t. I, C am ­ b rid g e 1889, s. 108— 109, w y lic z a ją c , że ep id em ia d żu m y (100 ty s. z g o n ó w ) z u b o ­ ż y ła p a ń stw o o 7 m in fu n tó w , a m ożna b y ło z a p o b ie c str a c ie w y d a ją c jed n ą se tn ą z te g o . D o m a g a ł się w zw ią zk u z ty m p a ń stw o w e j słu ż b y zd row ia i k sz ta łc e n ia o k r e­ ś lo n e j lic z b y stu d e n tó w m e d y c y n y . W z o ro w a ło się na je g o k a lk u la cja c h w ie lu e k o ­ n o m istó w X V III w w w y lic z a n iu strat i z y s k ó w w o d n iesie n iu d o c z ło w ie k a ja k o p o d sta w o w e j s iły w y tw ó r c z e j.

15 W . S z u m o w s k i , D ruga p o ł o w a XVI I I w i e k u j a k o o k r e s p r z e ł o m o w y w d z i e j a c h m e d y c y n y , L w ów 1908; i d e m , H is to r ia m e d y c y n y . . . , s. 291— 299; S о y d a,

D z i e j e m e d y c y n y . . . , cz. II, s. 3 3 --4 0 .

14 P rzecen ia ! o sia g n ią c ia ó w c z e s n e j m e d y r v n y w p o p ra w ie z d r o w o tn o ś ci m. in. S z u m o w s k i , G a l i c j a p o d w z g l ę d e m . . ., s. 20; i d e m , K r a k o w s k a s z k o ł a l e k a r s k a p o r e l o r m a c h K o ł łą t a j u , K rak ów 1929, s. 264; w r z e c z y w is to ś c i w a ż n ie js z y b y ł w zro st p rod u k cji ro ln ej, z a p r o w a d z en ie n o w y c h upraw (ziem n iak i) lik w id u ją c y c h g łó d oraz w y g a ś n ię c ie o g n isk d żu m y , por. E. R o s t w o r o w s k i , H is to r ia p o w s z e c h n a w i e k XVI I I , W a rsza w a 1984, s. 19, 23.

15 S a u V y , Z w i ą z k i m ię d z y ..., s. 3— 4; A. M o n c h r é t i e n d e , T r a ité d e l ' o e j o n o m i e p o l it i q u e , P aris 1889, s 31; C o n n a r d , H isto ire ... , s. 92, 221.

(5)

nak, że dopiero w połowie X V II stulecia teo ria m iała w iększe związki z p ra k ty k ą . Zakończenie w ojny trzyd ziesto letn iej m iało w tym względzie przełom ow e znaczenie. W ieloletnie działan ia prow adzone w m yśl za­

sady „w ojna żywi w o jn ę”, przyniosły nie tylko ogrom ne zniszczenia gospodarcze, ale spow odow ały na sk u tek głodu, okrucieństw i chorób zastraszający spadek ludności17. O dbudow a gospodarki w ym agała pod­ jęcia niezbędnych kroków dla przyw rócenia p otencjału dem ograficznego. Z d ru g iej stron y, zm iana w układzie sił politycznych zm uszała państw a do zw iększenia w ydolności podatkow ej i re k ru ta c ji. P otrzeby te z cza­

sem rosły. R yw alizacja na kontynencie europejskim i poza nim w y m a­ gała olbrzym ich środków . Mogła je zapew nić tylko ludność. O dtąd czyn­ nik ludzki dla w ieloaspektow o rozum ianej potęgi m onarchii przedstaw iał ogrom ną w artość.

Z czasem populacjonizm w yw ołał jed n a k trudności. M onarchie m ogły co praw da dysponow ać większą liczbą osób, spośród k tó re j w ybierano re k ru ta , ale jego w artość pod w zględem som atycznym i zdrow otnym oyła nie n ajlepsza z uw agi na w aru n k i, w jakich żyła ludność. Z łudne okazały się rów nież nadzieje na w zrost ludzkich in icjaty w w zm acnia­ jących p otencjał gospodarki, do czego m iała jakoby skłaniać potrzeba szukania środków do życia18.

W pierw szej połowie X V III w. pow ątpiew ano już w celowość zw ięk­ szania zaludnienia bez w zględu na stan, k tó ry sobą prezentow ała. R o­ zum iano przez to zdolność do pracy i służby w ojskow ej10. Chociaż duża liczba osób była n adal pożądana, w iększą w agę przyw iązyw ano do tężyzny i um iejętności, w ym ogu k sz ta łtu jąc e j się now oczesnej w a rto śd

— pracy. Je d n y m z czynników im p liku jących jej efektyw ność b y ły p redyspozycje zdrow otne.

W tym czasie zw racano w iększą niż dotąd uw agę n a uciążliw y obo­ w iązek u trzy m y w ania n iep ro d u k ty w n ej części m ieszkańców . N adm iar ludności nie m ającej zajęć, pozbaw ionej środków do u trzy m an ia stw a ­ rzał kom plikacje. Zw iększały się p roblem y z zapew nieniem bezpieczeń­ stw a, likw idacją żebractw a, roznoszeniem chorób zakaźnych*0. Z resztą

14 G. F r e n t a g , D er D r e i s s ig j ä h r i g e K rie g , L eip zig 1927, s. 37, (53; J. K u- i i s z e r , P o w s z e c h n a h isto r ia g o s p o d a r c z a ś r e d n i o w i e c z a i c z a s ó w n o w o ż y t n y c n , W a rsza w a 1961, s. 24— 27; 13. C. U x l a n l s , W o j n y a z a l u d n i e n ie E u r o p y , W a r ­ sz a w a 1962, s. 44, 240.

<* Tak u w a ża li w s z y s c y m e rk a n ty liśo i, a w d ru g iej p o ło w ie XVIII w. p o d zie la li le n p o g lą d M irab eau , D u pon t d e Nem ouir i inni, zob.: G o n n a r d , H is to ire ... s. 1Ы. 178; M o n t e s q u i e u , O d u c h u p r a w , t. II, W a r sz a w a 1927, s. 142— 144.

** S z u m o w s k i , G a l i c j a p o d w z g l ę d e m .. ., s. 23; Л. Z a h o r s k i , C e n ­ t r a ln e I n s t y t u c j a p o l i c y j n e w P o ls c e w d o b i e r o z b io r ó w , W a rsza w a 1959, s. 23, 26— 27. *° R o zw ią za n ie tru d n o ści p o d su w a ły d z ieła p o lic y s tó w ja k np. S o n n e n f e l s , G r u n d s ä tz e .. ./ J. H . J u s t i, G r u n d l e s t e zu r M a c h t u n d G l ü c k s e l i g k e i t d e r S t a a t e n

(6)

fizjok raty zm jako n ajw ażniejsza d o k try n a ekonom iczna tego czasu nie p refero w ał nadm iernego p rzy ro stu ludności21. Z kolei problem y w y m a ­ gające rozw iązań stanow iły odtąd przedm iot rozw ażań nie tylko p o lity ­ ków i ekonom istów , ale rów nież policystów , praw ników , lekarzy. Roz­ w iązania, jak ie w prow adzono w ted y m. in. w zakresie po rządkow ania sp raw zdrow otności — m ożna by trak to w ać jako now oczesny w yraz polityki p o p u lacy jnej ośw ieconych m onarchii, przy nie zm ienionych p o ­ trzebach re k ru ta c ji i podatków .

W połowie X V III w., kiedy na Zachodzie zabiegano już racjo n aln ie 0 u trz y m an ie w ysokiego i w artościow ego p o tencjału dem ograficznego, w Polsce zwrócono dopiero uw agę na niezw ykle niskie zaludnien ie k raju , na możliwość pop raw y efektyw ności gospodarki (szczególnie rolnictw a) w przy p ad k u zw iększenia rą k do pracy . Z astanaw iano się nad p rzy czy ­ nam i depopulacji. B yw ający ch za g ranicą — także cudzoziem ców — uderzało słabe zaludnienie k ra ju , b rak zainteresow ania rozw ojem p rz e ­ m ysłu i h andlu. Z dum ienie i litość budził zwłaszcza n ędzny w ygląd chłopów, ich apatia, pijaństw o, b rak chęci do p rac y 22.

W Rzeczypospolitej, p ań stw ie rolniczym o dość specyficznym u stro ju 1 form ach w łasności, od daw na m ającej niew ielkie po trzeb y re k ru ta c ji (nie m ożna było przeprow adzać jej w dobrach dziedzicznych), nic nie skłaniało do rozsądnego zabiegania o k o rzy stn e dla państw a zaludnienie. Można n a w e t tw ierdzić, że długo nie odczuw ano tak iej potrzeby. D obra dziedziczne w olne by ły od re k ru ta c ji i h ibern y, a decydująca o w szyst­ kim szlachta, później zaś m agnateria, nigdy nie były skłonne do uszczu­ plania sw ych dochodów i w ogóle akceptow ania ak tyw niejszej po lityk i wobec sąsiadów. Jak k o lw iek sp raw a ta jest bardziej złożona, to zgodzić się trzeba, że tak a postaw a była z pew nością isto tn ą przyczyną b ra k u racjo naln y ch działań na rzecz zw iększenia p otencjału dem ograficznego. R ealia ustrojo w e R zeczypospolitej nie sp rz y ja ły podejm ow aniu przez m onarchę decyzji, m ogących zw iększyć zaludnienie. Nie bez znaczenia pozostaje także fa k t różnic m iędzy potrzebam i gospodarki p ań stw za­ chodnich dążących do u przem ysłow ienia a stag n acją i a g rary zacją gos­ podark i polskiej. Co w ięcej, dośw iadczenia w yniesione z trad y cy jn eg o

a u s lührlichp. V o r s t e l l u n g d e r G e s a m t e n P o l i z e i w i s s e n s c h a l t , 1756; D e l a m a r r e , T r a i té d e la p o l i c e o u t r o u v e r a l'h is to ir e d e s o n é t a b l i s s e m e n t les / o n c ti o n s et le s p r é r o g a t i v e s d e s e s m a g is tr a ts , Paris 1719; P o c z ą t k o w e p r a w i d ł a p o l i c y l O g ó l n e j w kra ju. T łu m a c z o n e z F r a n c u s k i e g o J ę z y k a na Pols ki, W a r sz a w a 1792.

81 J. Z a g ó r s k i , b k o n o m i a F r a n c is z k a Q u e s n e y a , W a r sz a w a 1969, s. 100 i n. « Stan -zdrow otny i k o n d y c ję lu d n o śc i a n a liz o w a ł g r u n to w n ie w o p a rciu o r e ­ la c je c u d z o z ie m c ó w i P o la k ó w Z. K u c h o w i c z , W p ł y w o d ż y w i a n i a na s t a n z d r o ­ w o t n y s p o ł e c z e ń s t w a p o l s k i e g o w XVI I I w i e k u , Łódź 1966, rozd z, IV , sz c z e g ó ln ie s. 124— 128.

(7)

funkcjonow ania gospodarstw a folw arcznego nie sk łan iały b y n ajm n iej szlachty do zaludniania sw ych dóbr.

G ospodarka folw arczno-pańszczyźniana w yniszczała ludność — co p o g łęb iały jeszcze zarazy i działania w ojenne — i choć ludność była dla folw ark u niezbędna, w g run cie rzeczy nie zdaw ano sobie w yraźn ie spraw y , że folw ark i jego w ym ogi są zasadniczą przyczyną depopulacji. P onadto w łaściciele folw arków sta ra li się zachować stałą liczbę gospo­ d a rstw chłopskich, co nie sp rzyjało w iększym przyrostom ludności23. D ążenie do osiągania m aksym alnych zysków w yw ierało pow ażne k o n­ sekw encje w sto sunkach dem ograficznych i zdrow otności wsi. K ró tk ie przeciętne trw an ie życia, w ysoka um ieralność w śród dzieci zdaw ały się być n o rm aln ym i zjaw iskam i i nie budziły poczucia w iny. Nie p rzejm o ­ wano się niską stopą życiową, w a ru n k a m i bytow ym i, w jakich żyły rodziny chłopskie, choć fataln ie w p ływ ały one na szerzenie się chorób i niską w ydajność pracy.

Nieliczne głosy k ry ty k i pod adresem szlachty sprow adzały się do w yliczania bezm iaru krzyw d chłopskich i napom inania o obowiązku miłości bliźniego. P rzypom inano o k ara c h w życiu w iecznym za n ie­ ludzkie trak to w an ie poddanych24. Nie w skazyw ano jedn ak na dem o gra­ ficzne i ekonom iczne konsekw encje poczynań szlachty — w sk u tk ach w ażkich dla niej sam ej i dla sta n u państw a.

Spośród nielicznych k ry ty czn y ch głosów z pierw szej połow y w ieku X V III w yróżniały się dw a dzieła szerzej tra k tu ją c e o potrzebach gos­ podarki i p aństw a. Chodzi m ianow icie o dzieła S tefana G arczyńskiego25 i Stanisław a Leszczyńskiego29. Z w ielu względów, o k tó ry ch tru d n o tu mówić szerzej, ale zapew ne też z niedostatecznego rozeznania co do znaczenia czynnika ludzkiego w intensyfikow aniu gospodarki, nie zajm o ­ w ali się oni spraw ą m etod zw iększania p o ten cjału dem ograficznego. Z a­

23 N a js z e iz e j m o d e lo w e u c h w y c e n ie ty c h w ie lk o ś c i starał się p r z ed sta w ić W . K u l a , T e o r ia e k o n o m i c z n a u s tr o j u l e u d a l n e g o , W a rsza w a 1983, s 58—62, 80, szcze g ó ln ie' rozdz.: D w ó r a r o d z in a c h ł o p s k a , s. 233— 243; por. te ż I. G i e y s z t o- I o w a, R o d zin a s t a r o p o l s k a w Ś w i e tl e b a d a ń d e m o g r a l l c z n y c h , [w:] S p o ł e c z e ń s t w o

s t a r o p o l s k i e , red. A. W у с z a ń s к i, t. II, W a r sz a w a 1979.

“ R ep r ez e n ta ty w n e te k s ty w y b ra li: М. P i s z с z k o w s к i, O b r o ń c y c h ł o p ó w w l it e r a t u r z e s t a r o p o l s k i e j , K rak ów 1948; i d e m , O b r o ń c y c h ł o p ó w w l it e r a t u r z e p o l s k i e j d o b y O ś w i e c e n i a i R o m a n t y z m u 1764— 1864, K rak ów 1948; P r ó b y r e fo rm w ł o ­ ś c ia ń s k ic h w P o ls c e XVI I I w ie k u . W y b ó r ź r ó d e ł , op rać. S. I n g 1 o t, W r o cła w 1952. и S. G a r c z y ń s k i , A n a t o m i a R z e c z y p o s p o l i t e j P o l s k i e y s y n o m o j c z y z n y k i p r z e s t r o d z e i p o p r a w i e t e g o , c o z k l u b y w y p a d ł o , m i a n o w i c i e o s p o s o b a c h z a m r o ­ ż e n i a P o ls k ę lu d e m p o s p o l i i e m , k o n s e r w o w a n i a d z i a t w y w i e j s k i e j , p r z e z n i e d o s t a t e k i n i e w y g o d y m a r n ie g i n ą c e j i w p r o w a d z e n i a h a n d l ó w i m a n u fa k t u r z a g r a n i c z n y c h , W a r sz a w a 1750. » S . L e s z c z y ń s k i , G ł o s w o l n y w o l n o ś ć u b e z p i e c z a j ą c y , w y d . A . R e m ­ b o w s k i , W a rsza w a 1903.

(8)

słu g u ją jed n ak na uw agę spostrzeżenia n a d ścisłym zw iązkiem czyn­ ników k sz ta łtu jąc y c h zdrow otność wsi pańszczyźnianej i efektyw nością pracy, choć i w ty m w y p ad k u b rak je s t jakichkolw iek postulatów , k tó re zm ierzałyby do po praw y zdrow otności w śród chłopów 27.

O potrzebie zalud n ienia k ra ju a jednocześnie potrzebie po praw y zdro­ w otności m ów iło się dopiero od czasu w stąp ien ia n a tro n S tan isław a

A ugusta w zw iązku z jego szerokim i zam ysłam i unow ocześnienia p a ń ­ stw a. W p ierw szym dziesięcioleciu jego rządów p ro jek tam i u sp ra w n ie ­ nia gospodarki zajm ow ało się najbliższe otoczenie m onarchy. T yczyły one w ielokierunkow ych, często kom pleksow ych zm ian i nowości, k tó re w szak m ieściłyby się w niepodw ażanych stosu nk ach w łasności i nie zm ieniały uprzy w ilejo w anej pozycji szlachty. S iady ty ch rozw ażań i p ro jek tó w zostały w pap ierach po S tan isław ie A uguście, przecho w y­ w anych obecnie w Bibliotece C zarto ry sk ich28. Spośród nich zw racają uw agę m em oriały i różne p ro je k ty zaufanego doradcy, n aw et p rzy jaciela króla, stolnika koronnego A ugusta M oszyńskiego2". P ierw sze dziesięcio­ lecie rząd ów ostatniego m on arch y zam yka chlubnie pierw sza pow ażna

p u b lik acja pióra A ntoniego Popław skiego, w k tó re j niezw ykle w nikliw ie ro zp a try w a ł m ożliwości rozw oju gospodarki, a szczególnie rolnictw a w ścisłym pow iązaniu ze sp raw ą zalu dn ien ia k r a ju 30. P opław ski p rz y ­ w iązyw ał dużą w agę do zachow ania zasad higieny w śród m ieszkańców wsi, dostrzegając w ielorakie k onsekw encje zaniedbań. Można powiedzieć, że jest on au to rem pierw szego p ro g ram u ośw iaty sa n ita rn e j w si31. W trz y la ta później p o jaw ia ją się L isty patriotyczne Józefa W ybickiego — najobszerniejszy polski tra k ta t tyczący zagadnień dem ograficznych,

jak i napisano w czasach stanisław ow skich32.

Nie m a po trzeby przypom inania, w jak ich okolicznościach p o w sta­ w ały Listy..., pisano o ty m w iele razy. P ostaci a u to ra dotyczą już trz y m onografie i szereg studiów nad jego poglądam i ekonom icznym i, spo­ łecznym i, św iatopoglądem , zainteresow aniam i literackim i, nauk ow y m i

17 G a i e z y ń s к i, A n a t o m i a R z e c z y p o s p o l i t e j . . . , s. 55— 56, 70, 72, 82, 108— 110, 224— 225,- L e s z c z y ń s k i , G l o s w o l n y .. ., rozdz. P le b el, s. 66—69.

M B ib lio te k a C za rto ry sk ich w K ra k o w ie, rk p s. 806— 811.

‘» I b i d e m , rkps. 807, s. 39— 202) E. L j i p i ń s k i , H is to r ia p o l s k i e j m y ś l i s p o ­ ł e c z n o - e k o n o m i c z n e j d o k o ń c a XVI I I w i e k u , W r o c ła w 1975, s. 362— 371.

30 (A. P o p ł a w s k i ) , Z b ió r n i e k t ó r y c h m a t e r y l p o l i t y c z n y c h , W a rsza w a 1774, s. 45—50.

« Z d a n i e na p o d a n ą w r o k u 1770 d o r e z o l u c y l k w e s t y ą : J a k i e N a u k i n a l e ż a ł o ­ b y d a w a ć K m i o t k o m , te у t a k s z a c o w n e j c z ą s t c e s p o ł e c z e ń s t w a l u d z k i e g o , a t a k u n a s u p o d l o n e y , [w:] i b id e m , s. 119— 168.

M K o rzy sta m z o s ta tn ie g o w y d a n ia : J. W y b i c k i , L is ty p a t r i o t y c z n e , oprac. K. O p a ł e k , W r o c ła w 1955.

(9)

itd .33 Dziwi jed n ak to, że silnie eksponow ane w jego tw órczości i d z ia ­ łalności dążenia na rzecz podniesienia p o ten cjału dem ograficznego i zdrow otności nie sta ły się tem atem osobnych rozw ażań. N ie m a n aw et n ajm niejszej w zm ianki o jego poglądach w historiach d o k try n lu d n o ­ ściow ych34. Je d y n ie K azim ierz O pałek we w stępie do Listów... poświęcił tej kw estii kilka stron, p ró b u jąc szukać związków m iędzy jego poglą­ dam i, m erk anty lizm em i potrzebam i zaludnienia Polski. P rz y ty m w spo­ sób d y sk u sy jn y dzielił przy czy n y depopulacji na w ażne i „drobniejsze m a te rie ”35. Z resztą p ro b lem aty k a dem ograficzna ze zrozum iałych p rz y ­ czyn nie m ogła w e w stępie w ysuw ać się na plan pierw szy3®. Siłą rzeczy rów nież w h istorii m yśli społeczno-ekonom icznej nie będzie ona p rz e d ­ m iotem szczególniejszych rozw ażań37.

W arto by może postulow ać podjęcie bad ań nad histo rią d o k try n y ludnościow ej w Polsce. Na pew no nie m a ona ty lu ory gin alny ch poglą­ dów i nazw isk co np. francuska, niem iecka i angielska, ale przy bliższym poznaniu okazuje sę — p rzy n a jm n ie j w odniesieniu do d ru g iej połow y X V III w. — że polskie poglądy m ają w iele in te resu jąc y c h w artości godnych poznania. Na podkreślenie zasługuje np. h u m a n ita rn y stosunek do człow ieka, zw rócenie uw agi na jego potrzeby. O kazuje się, że n aw et szczególne w ym ogi zagrożonego b y tu p ań stw a nie p rzesłan iały ty ch w artości. P rzypo m nijm y, że w ty m czasie n a Zachodzie m ów iono nie ty lko o p raw ach człowieka, ale poprzednicy M althusa i on sam stw a ­ rzali n ieh u m a n ita rn e p rzesłan k i dla działalności rządów . P ozy tyw n e w artości m yśli ośw ieceniow ej pozostaw ały teo rią. Nie w spierała ona ja k w X V I— X V II w. m onarchii, broniących starego porządku. W Polsce natom iast zagadnieniam i dźw ignięcia pań stw a z u p ad k u p a ra li się przede w szystkim ludzie zw iązani z n u rte m refo rm i oni w łaśnie kreślili k o n­ stru k ty w n e prog ram y , w któ ry ch w idziano potrzebę podm iotow ych działań pań stw a na rzecz człowieka. Inne w a ru n k i ustrojow e, w ym ogi etyki katolickiej oraz konieczność szukania a czasem p rzyw racan ia

33 Zob. N o w y K o r b u t . O ś w i e c e n i e t. VI, cz. 1, oprac. E. A l e k s a n d r o w s k a , W a rsza w a 1970, s. 4 7 5 —478.

34 Zob. D a s z y ń s k a - G o l i ń s k a , Z a g a d n i e n ia p o lity k i. .. ! R o s s e t , D o k t r y ­ na lu d n o ści... N ie ma ja k d o tą d p racy tra k tu ją cej o r o zw o ju p o lsk ic h p o g lą d ó w . 35 K. O p a ł e k , W s t ę p , [w:] W y b i c k i , Listy..., s. XL— XL1V, LVI— LIX, LX X X IX .

30 K ilka zdań w tej sp r a w ie p o ś w ię c ili: W . Z a j e w s к i, J ó z e f W y b i c k i , W a r­ sz a w a 1983, s. 89; J. L e c h i с к a, J ó z e f W y b i c k i . Z y c i e i t w ó r c z o ś ć , Toruń 1962. s. 145— 148. 37 L i p i ń s k i , H is to r ia p o ls k ie j..., s. 389— 398j i d e m , H is to r ia p o w s z e c h n e ! m y ś l i e k o n o m i c z n e j d o r o k u 1870, W a r sz a w a 1981, s. 263— 268; i d e m , J ó z e l W y ­ b i c k i e k s p e r t e k o n o m i c z n y w i e k u O ś w i e c e n i a , „ Z y c ie G osp od arcze" 1979, nr 27, «. U .

(10)

w artości potrzeb ny ch do pow szechnej akcep tacji w w a ru n k a ch ew o lu­ cyjn ych przem ian pozw alały w ydobyć w iele cech autentycznego h u m a ­ nitary zm u . Dobro człow ieka i jego potrzeby były w ażne i łączono je z pom yślnością państw a. W szczytow ym okresie przem ian u schyłku Rzeczypospolitej, społeczeństw o — w zam ysłach stronników Hugona K o łłątaja — charak tery zow ać się m iało w ysokim i w artościam i m o ra l­ n ym i i p atriotyczn y m i, o p arty m i n a poszanow aniu godności człow ieka38. Na drodze do urzeczyw istnienia tej w izji W ybicki zajm u je w ażne m iejsce, zapoczątkow ując tru d n y okres p rzełam y w an ia oporu szlachty wobec koniecznych przem ian. N ależał rów nież do tego grona, k tó re urzeczyw istniało sw oje p rzek o nan ia39. Było to ty m bardziej ważne, że refo rm y w ym agały głębokich zm ian w świadom ości szlachty. Sp raw a zw iększenia p o tencjału dem ograficznego była częścią szerszych przem ian życia gospodarczego i społecznego, m . in. wsi. P rzem ian y te w yw oływ ały poczucie zagrożenia w śród szlachty, obaw iającej się niekorzystnych dla siebie następstw . N iełatw o było pojąć, że danie chłopom wolności

i w łasności przyniesie zw iększenie dochodu, a jednocześnie będzie in ­ stru m en te m dźw igającym gospodarkę i państw o z upadku. Bardzo trudnego zadania podejm ow ał się więc W ybicki przygotow ując um ysły do „sądzenia zdrow o o dziele J . W. Zam oyskiego” .

A nalizu jąc pro b lem aty k ę Listów... rzadko zw raca się uwagę, że po rozw ażaniach nad form am i rządów , spraw iedliw ością w p ań stw ie i ży ­ ciu społecznym zaw a rty c h w pierw szych czterech listach 40 (m ających c h a ra k te r w prow adzający w zasadnicze rozw ażania, a pisanych n iew ą t­ pliw ie z m yślą, że zagadn ien ia te zawsze żywo interesow ały szlachtę),

kolejne listy do dw unastego w łącznie pośw ięcone są bezpośrednio zalu d ­ nieniu k raju . Z dośw iadczeń p ań stw jednow ładnych i w olnych, ale rzą d n y c h — po dk reślał — „zaludnienie n ajp ierw szym i najisto tn iejszy m in teressem uznano każdego n arodu. K a lk u lu ją się p ań stw a siły i jego bogactw a, nie tak z rozległości granic, jak raczej z liczby m ieszkań­

38 T e in te r e s u ją c e w a r to śc i o b s ze r n ie p r z ed sta w ia ł W . S z c z y g i e l s k i , C e l e l e w i c y p o l s k i e j u s c h y ł k u XV11I w., Łódź 1975, rozdz. IV , K o n s t y t u c j a m oralna, s. 112— 131.

3“ W ła ś c iw ie n ie w ia d o m o , c z y w s w o ic h p o s ia d ło śc ia c h p rzep ro w a d ził o c zy n sz o - w a n ie , zob. te ż B. B a r a n o w s k i , S p o ł e c z n e t ło „ K m io tk a " W y b i c k i e g o , nadb.

7 „P race P o lo n is ty cz n e " 1949, S. V II, s. 39.

40 Z ajm o w a ł s ię tym sz e rz ej n ie c o w c z e ś n ie j, zob. J. W y b i c k i , M y ś l i p o l i ­ t y c z n e o w o l n o ś c i c y w i l n e j , P ozn ań 1775— 1770. O sta tn io u k a za ło s ię w z n o w ie n ie te j n ie zn a n e j h isto r y k o m p ra cy , zob. te ż E. R o s t w o r o w s k i , M y ś l i p o l i t y c z n e Jó- z e l a W y b i c k i e g o c z y l i d r o g a o d k o n l e d e r a c j i b a r s k i e j d o o b i a d ó w c z w a r t k o w y c h , (w:] J ó z e l W y b i c k i . K s i ę g a z b i o r o w a , red. A . B u k o w s k i , G dań sk 1975, to ż w n o w ej e d y c ji ja k o w stęp .

(11)

ców ”41. Polska nie należała do p ań stw silnych i bogatych, bo była niedoludniona. Przyczyn tego sta n u rzeczy było wiele. N ajw ażniejsza to zły rząd, k tó ry dopuścił do zupełnego u padku spraw iedliw ości i bez­ pieczeństw a k ra ju . D rug a — „niew ola uciążliw a rolnika, ucisk jego bezkarny , sądzenie jego p raw em nie o kry ślo ne”. T rzecią — duża liczba żebraków , n ad m iern a ilość sług i w ojsk p ry w a tn y c h , m nichów . C zw artą przyczyną był bezgraniczny zb y tek i rozw iązłość obyczajów . P ią ta p rz y ­ czyna to b rak szpitali, dom ów popraw y, b rak lekarzy i opieki nad zdrow iem . Tu wchodziło także upraw ian ie lecznictw a przez szarlatan ó w i nag m in n e pijaństw o. Szóstą przyczyną było zaniedbanie rękodzieł ku piectw a i handlu. Siódm ą w reszcie „ o k ru tn a in to lera n c ja ” po w strzy ­ m u jąca cudzoziem ców od osiedlania się w Polsce42.

M ożna powiedzieć, że L isty patriotyczne są niezw ykle szczegółowym tra k ta te m o przyczynach depopulacji i sposobach usunięcia przeszkód. W ybicki był przekonany, że Polska m a ogrom ne m ożliwości dane przez n a tu rę do rozw inięcia rolnictw a: i przem ysłu. W zw iązku z ty m uw ażał, że każdy m oże m ieć w łasność — oczywiście w ów czesnym rozum ieniu

tego słowa — o ile będzie w stan ie spełnić określone w aru nk i.

Nie chodziło m u o to, że duża liczba osób w k ra ju um ożliw i w ysoką konsum pcję, co szczególnie ch ętn ie pod k reślali pisarze ho łdu jący fizjo- k raty zm o w i43. Nie chodziło też jedy n ie o m ożliwości obronne p aństw a, co szczególnie m iała na uw adze kam eralisty k a, a także m erk an ty lizm we w cześniejszym okresie44. W ybicki w idział w człow ieku niezbędny czynnik p rodukcji, podkreślał jego użyteczność w procesie pracy. T ylko bow iem człow iek w ytw orzyć m ógł w iększą ilość dóbr45. P o trzeb a więc było dużej ludności, ale ludności p racu jącej i m ającej w łasność4®.

A nalizując stan zagospodarow ania te ry to riu m Polski zw racał uwagę, że rolnictw o może w ykorzystać jeszcze w iele obszarów i dać w iększą m asę żywności. Tym czasem — zauw ażał — n a w e t te u p raw ia n e nie daw ały w iele korzyści, „bo tylko w p ro p o rcyją ludzi ziem ia lepiej

41 W y b i c k i , Listy..., s. 62— 64.

42 Ib id e m , s. 69— 70,- i d e m , M y ś l i , [w :] A r c h i w u m W y b i c k i e g o , t. I, w y d . A . M. S к a 1 к o w s к i, G d ań sk 1948, s. 202.

4> Por. Z a g ó r s k i , Ek onom ia..., s. 95— 100,• L i p i ń s k i , H is to r ia p o w s z e c h n e j . .. , s. 241. 4 4 D a s z y ń s k a - G o l i ń s k a , Z a g a d n i e n ia p o lity k i..., s. 46; L i p i ń s k i , H i s t o ­ ria p o w s z e c h n e j . .. , s. 121— 122. 45 W y b i c k i , Listy..,, s. 64, 66 i n. 46 I b id e m , s. 6 8. W ła ś c iw ą in te rp re ta cję w o ln o ś c i i w ła s n o ś c i d a je S. G i e r s z e w ­ s k i , M y ś l e k o n o m i c z n a J ó z e l a W y b i c k i e g o , [w:) J ó z e l W y b i c k i . Ksi ęga.. ., s. 203— 204. W y d a je się , że W y b ic k ie m u n ie c h o d z iło o r o z w a r stw ie n ie w si, ja k się to na o g o ł p rzy jm u je, ta sp ra w a w y m a g a ła b y je d n a k d łu ż sz y c h w y w o d ó w .

(12)

spraw iona i sta je się obfitszą”47. W ybicki m n ie m a ł, że duże zaludnienie przyczyni się do wzm ożenia staran n ości jednostek i osiągania jak n a j ­ w iększych dochodów. W sy tu acji, kiedy rolnictw o m iało się rozw ijać pom yślnie, rozw inie się rzem iosło i handel. T endencje do osiągania m aksym alnego zysku skłaniać m iały do specjalizacji, w zw iązku z tym p ro d u k ty m iały mieć wyższą w arto ść48.

W izja to trochę utopijna, ale p rzypom nijm y, że w podobnym duchu snuł rozw ażania także K o łłą ta j4". W każdym razie — podkreślał W y­ bicki — osiągnięcie tego sta n u jest możliwe, ale w w aru n k ach zagw a­ ra n to w a n ia praw em wolności i w łasności50. Co w ięcej, w jego p rzeko ­ naniu zamożność m iała rosnąć, bowiem w now ych w a ru n k ach m iały pogłębiać się k o n tak ty ekonom iczne, a poszczególne dziedziny gospo­ d a rk i m iały być uzależnione od siebie i silniej związane.

Państw o, któ re tw orzyło tak pom yślne w a ru n k i dla działalności go­ spodarczej, już przez sam ten fa k t staw ało się silne. Sw oją pom yślność i siłę zasadzać m iało ,— podobnie jak na Zachodzie — na zam ożnej ludności. Ludność zaś w jego opiece, w jego ustaw odaw stw ie m iała mieć gw aran cje wolności i własności.

P ra w n e rozw iązania m iały być w ręcz konieczne, ale m iały też p a ń ­ stw u przynieść korzyści. Tak więc zakładał, że ludność będzie skłonna ponieść każd y ciężar na rzecz państw a, k tó rem u będzie zawdzięczać ta k w iele. Będzie chciała i będzie w sta n ie płacić p o d atk i — te zaś obrócone będą dla ich dobra. W reszcie m iała być zainteresow ana obroną p ań stw a — poniew aż .miało się rodzić przyw iązanie do niego. W reszcie w ym agać tego m iała konieczność strzeżenia o trzy m anej wolności i w łas­ ności51. T rzeba przyznać, że n ik t dotąd nie pisał w ten sposób, ry su jąc w izję ojczyzn y-p aństw a, w k tó ry m człowiek każdy stanow iłby dla niego dobro, był podm iotem ^działania i był skłonnym do poświęceń. Zgodzić się więc trzeba, że w w y kład n i poglądów ekonom icznych i d em og ra­ ficznych W ybickiego ludność tra k to w a n a m iała być w innych k ateg o ­ riach niż w do k try n ach Zachodu.

47 W y b i c k i , L i s t y . . , s. 64; por. M o n t e s q u i e u , O d u c h u p r a w , s. 143, p o ­ d o b n ie w ie lu in n y ch . 48 W y b i c k i , Lis ty..., s. 201— 202, 212; W . K o r c z , P r o b le m p r a c y a m i e j s c e c z ł o w i e k a w s p o ł e c z e ń s t w i e . P o g l ą d y na p r a c ę w p o l s k i m O ś w i e c e n i u , P ozn ań 1983, s. 154. 4* H. K o ł ł ą t a j , L is ty A n o n i m a i p r a w o p o l i t y c z n e n a r o d u p o l s k i e g o , t. II, op rac. B. L e ś n o d o r s k i i I I W e r e s z y c k a , W a r sz a w a 1954, s. 63, 134— 135j B. L e ś n o d o r s k i , H u g o K o l la t a j , [w:] Z d z i e j ó w p o l s k i e j m y ś l i l i l o z o l i c z n e j i s p o ł e c z n e j , xed. B. S u с h o d o 1 s к i, t. II, W a r sz a w a 1956, s. 241. so W y b i c k i , Listy..., s. 114, 125, 142, 212; i d e m , M y ś l i p o l i t y c z n e o w o l n o ś c i c y w i l n e j , oprac. Z. N o w a k , W a-ocław 1984, s. 197— 198. “ W y b i c k i , Listy..., s. 90, 118, 170, 209, 213— 214.

(13)

Do Polski docierały w tym czasie w ieści o coraz bardziej w yraźnym pow ątpiew aniu w możliwość w yżyw ienia zw iększającego się potencjału dem ograficznego32. Uważano, że n iek tó rym państw om grozi p rze lu d n ie ­ nie, choć nie b rak było opinii odm iennych, dowodzących, iż w przesz­ łości E uropa m iała w ięcej ludności niż m a obecnie53. Pesym iści w yrażali obaw y, że tru d n i będzie zapew nić pow iększającej się ludności środki do życia. Nie zak ładając zm iany stosunków społecznych i w zm ożenia p ro ­ d ukcji rolnej, w yjścia szukano w czynnikach, k tó re m ogły zaham ow ać w zrost populacji w sposób najp ro stszy i bezlitosny — k ieru jąc się jakoby p raw am i n a tu ry . Z akładano więc celowe ham ow anie rozrodczości i zw ięk ­ szenie śm iertelności przez pogarszanie w arun ków bytow ych. Szczególnie znakom itym reg u lato rem stosunków dem ograficznych m iały być w ojny i epidem ie54.

W ybicki zdaw ał sobie spraw ę, że w polskich w aru n k ach życia gos­ podarczego arg um en tów za niezw iększaniem liczby osób może być w ie ­ le. T ak więc, nie odczuw ano tego b rak u w yraźnie, a „d banie” przez szlacht" o chłopów w tej form ie, jaka istniała, uznaw ano za w y starcza­ jące. W szystkie in ne zabiegi, o k tó ry ch było słychać, uznaw ano za dzi­ waczną i groźną nowość55.

W tym m iejscu należy podkreślić, że rzeczyw iście nie odczuw ano dotkliw ego b rak u ludzi do pracy. W pow szechnym odczuciu sy tu acja była n o rm aln a i nie mówiło się o niekorzy stn ych następstw ach. Sp raw a b yła jed n a k złożona; niedobory istniały, ale zaradzano im zw iększaniem powinności, co w pływ ało nieko rzy stn ie n a ludność. Z d ru g iej stro n y dla pew nej części ludności (poza rolnictw em ) n ie było p rac y i tym sam ym

„sposobu do życia” .

W całym kontekście ten d encji europejskich — zarów no rzeczyw is­

62 D a s z y ń s к a - G o 1 i ń s k a, Z a g a d n i e n ia p o l it y k i. .. , s. 69; R o s s e t , D o ­ k t r y n a ludności..., s. 85, 87, 89,- G o n n a r d , Histo ire ... , s. 223, 232.

53 Z tym i p o g lą d a m i ro zp ra w ił s ię D. H u m e w jed n y m z e s w v r h e s e jó w tłu m a ­

czo n y ch m. in. na ję z y k p olsk i; D. H u m e , O lu d n o ś c i c z a s ó w d a w n y c h i t e r a ź n i e j ­ s z y c h , W r o c la w 1785. P o d z ie la ł on p rz ek o n a n ia o k o r z y stn y m dla p a ń stw a w y s o k im Z alu d n ien iu , пр.; s. 9, 28, 49, 56. N ie z n a n y tłu m a cz b y ł zn a k o m ic ie z o r ie n to w a n y w li­ teratu rze. C o d o m o ż liw o ś c i p rzyrostu lu d n o śc i b y ł b ard ziej k r y ty c z n y niż sam H um e, zob. np. przyp. 26. P rz y p isy (tyczą te ż P o lsk i) sta n o w ią p o ło w ę o b ję to śc i ksią żk i, zarazem w y s ta w ia ją n a jle p sz e św ia d e c tw o k o m p ete n c ji tłu m a czo w i.

54 T e „ p r a w id ło w o ś c i” m ia ły w y s tę p o w a ć ja k o b y w C h in ach ; o d w o ły w a n o s ię n a ­

der c h ę tn ie d o ta m tejs zy c h s to s u n k ó w , a le m o że te ż d la te g o o d le g le i e g z o t y c z ­ n e — n ie r o b iły w ię k s z e g o w ra żen ia . O d w o ły w a n o się te ż do sta r o ż y tn o ś c i. M n lth u s n a to m ia st tw ie r d z ił w p rost, ż e p raw a przez n ie g o o d k ry te b y ły i są a k tu a ln e w k a ż ­ d ej e p o c e i k a żd y ch sto su n k a c h , d la te g o m. in. w s trz ą sn ą ł op in ią.

“ W y b i c k i , Listy..., s. 170— 171; w y b ó r r e p r e z e n ta ty w n y c h o p in ii p o d a je I n ­ g i o t, [w;] P r ó b y relorm ..., s. X X X II— XX XI1I, IG— 28, 36.

(14)

tości, jak i sygnalizow anych now ych poglądów — oraz polskiej rzeczy­ w istości i potrzeb W ybicki zajm ow ał się polskim sposobem w yniszczania ludności.

Mówiąc o zachodnich poglądach w izji n ad m iern ej populacji trzeb a dodać, że nie p rzy b ra ły one tam jeszcze form sk ra jn y c h i jakkolw iek dy skutow ano i pisano n a ten tem at, nie bulw ersow ały one opinii. D opiero u schyłku w ieku M althus, ekonom ista angielski, krańcow ym sform uło ­ w aniem p ra w rządzących w zrostem ludności i produkcji rolnej spow o­ dow ał dy skusję i rozdział w śród ekonom istów , k tó ry p rak ty czn ie trw a

do dziś58.

Wieści, jakie d ocierały do Polski, były praw dziw e, jakkolw iek tyczyły teorii. W ybicki potępiał je słow am i, k tó re m ogły dotrzeć do św iado­ mości szlachty. T w ierdził m ianow icie, iż dopuszczenie n aw et m yśli o w ytęp ien iu n ad m iaru ludności zasługuje na gniew boski. Cóż dopiero mówić o tych, k tórzy będą chcieli stw orzyć sy tu ację dla w ybuchu epidem ii, a n aw et wojen m ających pochłonąć n adm iar ludności57. Celowe, zam ierzone stw orzenie podobnej sy tu acji, w yw ołanie jej z ro z ­ m ysłem nie mieściło się w kategoriach rozum ow ania szlachty polskiej — o czym już w spom inałem . Przypuszczam , iż niek tó rzy m yśliciele zachodni tw orzyli szokujące w izje nie bez w pływ u odm iennych p rz e ­ słanek n a tu ry etycznej, m ającej związki z protestan ck ą d o k try n ą pre- d estynacji i dotychczasow ym i zasadam i polityki ludnościow ej58.

Jeśli chodzi o stosunki polskie, to tu stosunkow o łatw o szafow ano życiem ludzkim , ale m. in. z ty ch powodów, które w y ty k a W ybicki. P otrzeba zachow ania porządku skłaniała do w ym ierzania surow ych kar, w czym u p atry w an o sposób u trzy m an ia pew nych norm i konieczności reg u lu jący ch życie społeczne. Odnosiło się to także do k a r często d o tk ­ liw ych, iakie w ym ierzała szlachta poddanym . O sławiona sam ow ola m iała jedn ak w ytyczone granice n orm am i m oralnym i, poczuciem sw o­

50 P ie rw sz e w y d a n ie a n o n im o w e: A n E s s a y o n th e P r in c ip le o l P opu lati on ... , Lon­

d on 1798, zob . też: T. R. M a l t h u s , P r a w o l u d n o ś ci, w y d . A. K r z y ż a n o w s k i , K rak ów 1925. s. 37— 42; R o s s e t , D o k t r y n a ludności..., s. 95— 100; D a s z y ń s k a -- G o l i ń s к a, Z a g a d n ie n ia p o l it y k i. .. , s. 87— 100.

57 W y b i c k i , Listy..., s. 64— 65.

68 J e st to prob lem w a ż n y , w y m a g a ją c y s p e c ja ln y c h bad ań. D otąd p e w n e z a g a d ­

n ien ia z t e g o za k resu w y ja ś n ia li m. in.: E. N e y m a n, Z m i a n y w s t r u k t u r z e i ś w i a ­ d o m o ś c i s p o ł e c z n e j w d r o d z e p r z e j ś c i a o d l e u d a l i z m u d o k a p i ta l i z m u , „Stu dia S o c jo lo ­ giczn e" 1964, n - 3, s. 152— 153; L. С a r o, E t y k a i n a u k a e k o n o m i i s p o ł e c z n e j , [w:] K s i ę g a p a m i a t k o w a ku c z c i O s w a l d a Balzera, t. I, L w ów 1925, s. 105— 116,- L i p J ń s k i , H is to r ia p o w s z e c h n e j . . . , s. 108— U 2 ; M. W e b e r , S z k i c e z s o c j o l o g i i relig ii, W a r sz a ­ w a 1984, s. 31— 35, 131, 239, 243, 255— 256; M. O s s o w s k a , S o c j o lo g i a m o ra ln o ś ci, W a rsza w a 1969, s. 108— 109, 113— 114.

(15)

iście rozum ianej spraw iedliw ości oraz interesem w łasnym . M asowe u n i­ cestw ianie ludności choćby po pow staniach n a U k rain ie spotykało się z dezaprobatą i oburzeniem , w y n ik ającym także z pobudek wyższych. Podzielał je rów nież W ybicki potępiając now e pom ysły m yślicieli za­ chodnich59.

T ak dalekie w ydaw ałoby się od polskiej rzeczyw istości w yw ody zm ierzały celowo do reflek to w an ia szlachty. W ybicki w ten sposób chciał m ocniej akcentow ać, że w Polsce istniała skuteczna form a u n i­ cestw iania ludności chłopskiej w w aru n k ach życia wsi pańszczyźnianej. Spraw ą n iezm iernej w agi było uzm ysłow ienie, że potrzeby gospodarki folw arcznej p rzyczyniały się, n aw et niezauw ażalnie, do w yniszczania

ludności w sposób dość złożony.

O dw ołując się do w yobrażeń szlach ty o szczególnym znaczeniu ro l­ nictw a (co zgodne zresztą było z d o k try n ą fizjokratyczną) poruszał w agę dużej ludności w p ań stw ie w sposób bardziej ogólny. W skazyw ał m ia ­ nowicie, że tylko wieś mogła być bazą w zro stu zaludnienia. W ieś żywiąc resztę m ieszkańców k ra ju rów nież w ten sposób przyczynia się do jej m nożenia. T ak więc k raj, k tó ry nie dość ceni ,,najpłodniejszą m atkę rodzaju ludzkiego tru je i z ab ija”80.

W ybicki był zdania, podobnie jak w ielu ekonom istów tego czasu, iż m iasta przyczyniają się do podnoszenia poziom u życia, w pły w ają korzystnie na ekonom ikę państw a, ale sam e nie d a ją p rzy ro stu lu d ­ ności®1. M iasta dbały o zysk, stąd k o rzystn iej dla nierozdzielania m ają tk u było nie w stępow ać w związki m ałżeńskie, zwłaszcza k o lejn y raz. W ieś­ niacy m niej n atom iast kierow ali się interesem , szli za głosem n a tu r y i chcieli mieć dzieci. Jed n ak że w aru n k iem niezbędnym m nożenia się rodzin chłopskich, w p ro st koniecznym , było uw olnienie z pańszczyzny. Inną przyczyną słabego zaludnienia k ra ju była n ad m ierna ilość s łu ­ żby. Byli to ludzie w yjątkow o dorodni, silni i zdrow i, k tó rz y m ogliby mieć rodziny, ale dla pew ności m iejsca na dw orze chlebodaw cy nie zaw ierali związków m ałżeńskich. R o zp atru jąc możliwości zalud nienia Polski W ybicki dochodził do w niosku, że tylko wieś m ogła dać dużą liczbą ludzi po trzebną k rajow i. Ze w si jej nadm iar pow inien odpływ ać do rzem iosła i m a n u fa k tu r w m iastach, k tó re sam e nie w ykazy w ały przy ro stu n aturalneg o . Na przeszkodzie do zw iększenia populacji na

W y b i c k i , Listy..., s. 65.

Iln Ib id e m , s. 89; i d e m , R o z m o w a m i ę d z y s z la c h c i c e m p o l s k i m , S z w a j c a r e m i Ż y ­ d e m w G d a ń s k u , [w:] A r c h i w u m W y b i c k i e g o , t. III, w y d . A. B u k o w s k i , G dań sk

1978, s. 109.

(16)

w si stał jed n a k n iezm iern y w yzysk chłopstw a. Opisy życia wsi p a ń ­ szczyźnianej, kondycji fizycznej chłopów, w aru n k ó w bytow ania, porów ­ nać jed y n ie m ożna z k ry ty k ą Staszica i P aw likow skiego82.

N iew ątpliw ie słuszne były tw ierd zen ia W ybickiego, że w a ru n k i życia wsi pańszczyźnianej nie sp rz y ja ły rozrodczości. O graniczali ją sam i chłopi z uw agi na swe położenie, jak rów nież ograniczało je pańskie praw o, któ re m. in. nie dopuszczało do zaw ieran ia m ałżeństw poza g ra ­

nicam i dziedzicznych dóbr.

Licząc się z k o n trarg u m en tem , że chłop zawsze pragnie żony, a dzieci będzie m iał niezależnie od tego, w jakich w a ru n k ach żyje, wobec tego nie trzeba specjalnych zabiegów, k tó re zw iększałyby dzietność rodzin chłopskich, W ybicki k ry ty k o w ał podobne przekonania jako błędne i z g ru n tu niesłuszne m niem ania. Ta p ro b lem aty k a b yła m u zresztą szcze­

gólnie bliska. Na pew no chodziło tu ta j o dobrze pojm ow any in te res szlachty — jak podkreśla się w lite ra tu rz e — ale zm iana postępow ania nie da się sprow adzić w yłącznie do tej kategorii. W ybicki był szczerze przekonany, że np. zaw ieranie m ałżeństw a w edle w łasnych upodobań jest niezbyw alnym praw em człow ieka. Szeroko stosow ane ograniczenia uznaw ał za p ry m ity w n ą form ę u trzy m y w an ia stałej liczby ludności w dobrach. Sądzę, że przekonania, iż człow ieka od bydlęcia pow inno się odróżniać — czy to w tej, czy w innych sp raw ach — nie są znów w cale dem agogiczne, ale w łaśnie au ten ty czn ie h u m an ita rn e . Z resztą — jak m ożna wnosić z analizy jego rozm aitych p ro jek tó w — po oczyn- szow aniu i dan iu chłopom wolności, nie m iałyby one żadnego znaczenia, bowiem p rzy rost ludności na wsi byłby w yjątkow o duży. W tej spraw ie jak w iadom o W ybicki angażow ał się rów nież jako lite ra t63.

M ając n a uw adze w aru n k i, w jak ich żył chłop pańszczyźniany, ciągłe niedożyw ienie, jego podatność na choroby podkreślał, że potom stw o jego było nadzw yczaj chorow ite, słabe. P rzerażająco w ysoka była ilość zgo­ nów n iem ow ląt84. P odkreślał, że n aw et te dzieci, k tó re u trz y m ają się

0! (J. P a w l i k o w s k i ) , O p o d d a n y c h p o l s k i c h r o k u 1788, [w:] M a t e r i a ł y d o d z i e j ó w S e jm u C z t e r o l e t n i e g o , t. I, oprać. J. W o l i ń s k i , J. M i c h a l s k i , E. R o s t w o r o w s k i , W r o cła w 1955, s. 45— 47; S. S t a s z i c , P r z e s t r o g i dla P o ls k i z t e r a ź n i e j s z y c h p o l i t y c z n y c h E u r o p y z w i ą z k ó w . . . , oprać. S. C z a r n o w s k i , K rak ów 1926, s. 110, 163. cs W y b i c k i , Listy..., s. 218; i d e m , P r o j e k t d o p u s z c z e n i a lu d z i na czy n s z ..., |w : | A r c h i w u m W y b i c k i e g o , t. I, s. 80; B a r a n o w s k i , S p o ł e c z n e tło..., p a s s im ; R. K a l e t a , W s t ę p , [w;] J. W y b i c k i , U t w o r y d r a m a t y c z n e , W a r sz a w a 1963, s. 27; E. R a b o w i c z , W s t ę p , [w:] J. W y b i c k i , W i e r s z e i a r ie tk i, op rać. E. R a - b o w i с z, T. S w a t, G d ań sk 1973, s. 21— 22. 61 S zerzej o tym Z. K u c h o w i c z , D z i e c k o c h ł o p s k i e p o l s k i e g o O ś w i e c e n i a w a s p e k c i e z d r o w o t n y m , [w:] P a m i ę tn ik XII K r a j o w e g o Z ja z d u P o ls k ie g o T o w a r z y ­ s t w a H is to r ii M e d y c y n y . „ A n n a les A c a d e m ia e M ed ic a e L od zen sis" 1981, t. X X II, su p l. 22, s. 534— 545; W y b i c k i . Listy..., s. 189, 218; por. J. R ó ż a ń s k i , S z tu k a

(17)

przy życiu, nie ro k u ją nadziei, że będą w przyszłości m ogły w y d ajn iej pracow ać niż ich rodzice. P ro b lem aty k ę tę ujm ow ał w kateg oriach po­ stępu zakładając, że o ile nie nastąpią zm iany na wsi, gospodarka nie ru szy z m iejsca i ty m sam ym w dalszej k o nsekw encji państw o nie m ając środków do obrony utraci niepodległość.

Rozw ażania w tym du ch u spo ty kam y także w licznych broszurach w ydaw anych w latach S ejm u W ielkiego. P ro ponow ane zm iany zm ierzały do uw olnienia chłopów z p oddaństw a i w prow adzenia oczynszow ania. Ta form a m ogła rzeczyw iście p rzynieść w iększe dochody feudałom , co potw ierdzały oczynszow ania w n iek tó ry ch dobrach magnackich®5. W y­ bicki zaznaczał przy tym , że popraw iły się w a ru n k i bytow e chłopów. Poza tym w ykazyw ali oni znaczne zainteresow anie sw ą pracą, byli w eseli, ak ty w n i — stanow ili zupełne przeciw ieństw o chłopów zw ią­

zanych z folwarkiem«®. Lepsze m ate ria ln e podstaw y b y tu niew ątpliw ie k orzystnie w p ływ ały na zdrow otność i kondycję chłopów. Popraw iało się przede w szystkim żyw ienie. T ym sam ym organizm y były silniejsze, m niej podatne na choroby®7.

W d ru g iej połowie X V III stulecia zdaw ano sobie spraw ę, że to w a ru n k i bytow e, a w tym żyw ienie są n ajisto tn iejszy m i czynnikam i kształtu jący m i zdrow otność. O drzucano w yobrażenia ukształtow ane w po­

przednim stuleciu, że jakoby k o n sty tu c ja chłopa znieść może w szystko, w tym każde jadło, k tó re szkodziłoby urodzonym®8.

K w estia p opraw y zaludnienia, a w pierw szym rzędzie zdrow otności, n a drodze wolności i w łasności chłopskiej (w ów czesnym rozum ieniu tych słów) i w zw iązku z tym uczynienie z chłopa isto ty zdolnej do w ysiłku, pracow itego, zapobiegliw ego i użytecznego — łączyła się z h u ­

m anitaryzm em , ową „czułością” i „ludzkością”, jakim i szerm ow ał W y­ bicki, ale i wszyscy, chcąc dotrzeć do czytelnika. Z d ru g iej stro n y cho­ dziło też o uśw iadom ienie, że zw iększenie dochodów z dóbr nierozłącz­ nie było zw iązane ze zm ianą w e w zajem nych stosunkach na zasadzie interesu.

b a b ien ia , d z i e ł o b a r d z o p o t r z e b n e , nie t y l k o o d b i e r a j ą c y m p o w s i a c h dzieci..., W a r­ sz a w a 1786, s. 271— 272. ‘■5 R. O i l o w s к i, D z ia ł a l n o ś ć s p o ł e c z n o - g o s p o d a r c z a A n d r z e j a Z a m o y s k i e g o (1757— 1792), Lublin 1965, s. 203— 204; J. В a r t y ś , R z e c z y p o s p o l i t a P a w ł o w s k a na tle re f o r m w ł o ś c i a ń s k i c h w P o ls c e XV II I w i e k u , W a r sz a w a 1982, s. 103, 113. en W y b i c k i , Listy..., s, 180; i d e m, K m i o t e k , [w;] U t w o r y d r a m a t y c z n e . 67 K u c h o w i c z , W p ł y w o d ż y w i a n i a .. . , s. 136, rozd z. V I s. 177— 207, p a s s im . J. K. H a u r, Z ie m ia ń s k a g e n e r a ln a c e k o n o m i k a , o b s z e r n i e y s z y m o d p r z e s z ł e у e d y c y e y s u p le m e n lo w a n a .. ., C r a c o v ia e 1679, s. 38; L. P e r z y n a , P o r z ą d e k ż y c i a w c z e r s t w o ś c i zd r o w ia ... , Ł ow icz 1796, s. 19— 20; A . A. T y s s o t , Rad a d la p o s p ó l - u w a w z g l ę d e m z d r o w i a j e g o , W a r sz a w a 1773, s. 2; Z. K u c h o w i c z , W a r u n k i z d r o w o t n e w s i i m i a s t e c z e k w o j e w ó d z t w ł ę c z y c k i e g o i s i e r a d z k i e g o w X V I I I w i e k u , Łódź 1961, s. 53,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjęcie w danej sprawie koncepcji zbiegu przestępstw (tj. 208) daje się, moim zdaniem, stosunkowo prosto obalić przez przyjęcie następującego założenia: nie istnieje

dwie dziewczyny, koszykówki, witają się, jest, siadają, trzech

Differently from the traditional topology identification setting, instead of estimating S from X, we rely on model (1) and focus on a problem where given input and output data,

The research presented in this paper proposed a struc- tured expert judgment method to quantify a degrada- tion model composed of a combination of a Bayesian network and a Markov

Przystępując do wykazania, w jaki sposób to się dzieje, jak tytuł przygotowuje czytelnika czy też widza do odbioru danego dramatu, zacząć trzeba od rzeczy

Trzebaby zbadać ciągłość na osi OX, bo x jest w mianowniku.arctg ma dobrze określoną granicę w +∞, −∞, więc w danym punkcie dobrze określona jest granica z góry i z

Melodia Jeszcze Polska nie zginęła w pozytywce, w Panu Tadeuszu i jako inspiracja muzyczna. 125

Uwa˙zamy, ˙ze w j˛e- zyku mo˙zemy odnosi´c si˛e do wszystkiego: tego, co otacza nas w rzeczywisto´sci fizycznej oraz tego, co nale˙zy do sfery abstraktów, z wł ˛ aczeniem