• Nie Znaleziono Wyników

Edward Martuszewski (1921-1982)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Edward Martuszewski (1921-1982)"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Wrzesiński, Wojciech

Edward Martuszewski (1921-1982)

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 589-592

(2)

N

E

K

R

O

L

O

G

I

EDWARD MARTUSZEWSKI

(1 9 2 1 — 1 9 8 2 )

W czerw cu 1982 ro k u n a posiedzeniu R ad y N aukow ej O środka B adań N aukow ych im. W ojciecha K ętrzyńskiego w O lsztynie w ręczono E dw ardow i M artuszew skiem u dyplom, p o tw ierdzający n ad an ie M u ty tu łu doktora nau k h u m an isty czn y ch przez In sty tu t H istorii U n iw e rsy tetu W rocław skiego. U ro ­ czystość odbiegała od p rzy jęty ch zw yczajów uniw ersyteckich. D w u k ro tn ie bow iem sta n zdrow ia nie pozwolił E dw ardow i M artuszew skiem u p rzybyć do auli un iw ersy teck iej n a uroczystość prom ocji i złożenie ślubow ania d o k to r­ skiego.

S p otkanie olsztyńskie stanow iło kolejną okazję do dy sk u sji i rozmów na tem a t prow adzonych przez Niego badań, finalizow ania jednych, p lan o w an ia k olejnych, stałej rozbudow y w arsztatu , zarysow ujących się now ych wniosków , k tó re by ły zapowiedzią prac korygujących n iejedną obiegow ą tezę fo rm u ło ­ w aną przez Jego poprzedników t a k Polaków , ja k i Niemców. Z c h a ra k te ry ­ styczną dla siebie świeżością spojrzenia, krytycyzm em , w nikliw ością, poczu­ ciem odpowiedzialności, a przy ty m z w ielkim zapałem , E d w a rd M artuszew - ski m ów ił o przyszłości. O baw iał się jednak, czy sta n zdrow ia pozwoli m u skończyć książkę, k tó ra o p arta n a p racy doktorskiej — m iała przedstaw ić Jego poglądy n a kw estie narodowościow e M azur w pierw szej połow ie X IX w ieku. Z p rzerażającym słuchaczy spokojem m ów ił o konieczności przy g o to ­ w an ia młodszego historyka, k tó rem u b y m ógł przekazać sw ój w a rs z ta t pracy: k artoteki, w ypisy z archiw ów , powiedzieć o w nioskach fo rm u ło w an y ch n a podstaw ie d łu g o trw ały ch poszukiw ań archiw alnych. Ó w czesnym rozmów com tru d n o było przypuszczać, że czasu jest ta k mało.

O baw y E d w a rd a M artuszew skiego, niestety, szybko się ziściły. Z m arł nagle 27 lipca 1982 r., po k o lejn y m a ta k u serca.

B ył człowiekiem niesłychanie żyw otnym . Zostaw ił po sobie pow ażny d o ­ robek w w ielu dziedzinach, niejed n o k ro tn ie nie w p ełn i doceniany. Z m a rł jako a k ty w n y badacz, przede w szystkim przeszłości dziew iętnastow iecznych M azur. W cześniej był dziennikarzem , k ry ty k ie m literackim , tłum aczem z języka hisz­ pańskiego i niem ieckiego, radiow cem , k ierow nikiem literackim , w sp ó łp raco w ­ nik iem w y tw ó rn i film ów fabularnych. Bez w zględu n a to, gdzie pracow ał, za­ wsze pozostaw ał człowiekiem chłonnym w iedzy o przeszłości i dn iu w spół­ czesnym, człowiekiem ciągłej pasji, k ry ty czn y m wobec siebie i innych, ro b ią ­ cym w szystko z głębokich w e w n ętrzn y ch pobudek ideow ych. N iechętnie zm ie­ n iał sw oje poglądy, ale czynił to, o ile sam doszedł do przekonania, iż były one w cześniej niesłuszne. P o tra fił się przyznać do tego.

E d w a rd M artuszew ski urodził się 14 m arca 1921 r. w P aluchow ie pod Puław am i, w rodzinie nauczycielskiej. Od najm łodszych la t b y ł w ychow any w u z n an iu dla p racy in telek tu aln ej. K oleje losu zdecydow ały o zm ianie m ie j­ sca zam ieszkania. Przez Józefów nad W isłą tra fił w ra z z rodzicam i do L u ­ baw y. S ta m tą d poszedł do szkoły śred n iej w Działdowie, gdzie w 1939 r. w liceum ogólnokształcącym ty p u hum anistycznego uzyskał św iadectw o

(3)

doj-5 90 N ek rol og i

rzalości. Była to szkoła, k tó ra daw ała dobre p odstaw y do pogłębiania w iedzy już samodzielnie. W czasie pob y tu w D ziałdowie zetknął się z problem am i m azurskim i. Działdowo było bow iem wów czas ty m m iastem , w k tó ry m n a j­ w y raźn iej można było dostrzec skom plikow ane m ea n d ry problem u m azu rsk ie­ go, gdzie k o n flik ty pogranicza polsko-niem ieckiego w ystępow ały w codzien­ n ym życiu. L ata szkolne przesądziły o zainteresow aniach E d w a rd a M artuszew - skiego w jego dorosłym życiu.

W ojna nie pozwoliła M u zrealizować wcześniejszych zam iarów . M ieszkał w P u łtu sk u , p racu jąc jako stróż nocny n a stacji benzynow ej. L a t w o jn y nie zm arnow ał. Rozbudzone w szkole zainteresow ania hum anistyczne zdecydow a­ ły o in ten sy w n ej p ra c y sam okształceniow ej. W ykorzystał przede w szystkim sw oje w ielkie uzdolnienia lingw istyczne, ucząc się — jako sam ouk — języ­ ków... Do szkolnej znajom ości łaciny, francuskiego i niem ieckiego, doszła zn a ­ jomość hiszpańskiego, włoskiego, rosyjskiego, angielskiego, czeskiego i p o rtu ­ galskiego.

Po w yzw oleniu E d w ard M artuszew ski nie chciał zrezygnow ać z wcześ­ niejszych ambicji. P rzeniósł się na W ybrzeże. Zam ieszkał w Sopocie. 'W atm o ­ sferze gorączkow ych lat odbudow y znalazł pracę w zawodzie dziennikarskim . Został zatru d n io n y w Polskiej A gencji P raso w ej „Polpress”. Był p ra co w n i­ kiem red ak cji „W iatr od m o rza”. P odjął rów nież pracę w g d ańskiej rozgłośni Polskiego Radia. W 1954 r. zaw arł zw iązek m ałżeński z Ireną W róbel. W p r a ­ cy d ziennikarskiej interesow ał się przede w szystkim problem am i k u ltu ry i popularyzacji wiedzy. W ykorzystał sw oje uzdolnienia lingw istyczne.

W 1948 r. przeniósł się do Łodzi, gdzie podjął pracę w w y tw ó rn i film ów fab u larn y ch , początkow o jako lektor, a potem członek zespołu d ram atu rg ic z­ nego. To jed n ak M u nie w ystarczało. N aw iązał k o n ta k ty z łódzką rozgłośnią, a ponadto p o d jął się obow iązków k iero w n ik a działu k u ltu raln eg o w m iejsco­ w e j red ak cji „Głosu Robotniczego”. U trzy m y w ał p r z y - t y m żywe k o n tak ty z red ak c ja m i in n y ch czasopism i gazet. Podnosił system atycznie sw oje k w a li­ fikacje językowe. W sposób u d a n y podejm ow ał p ró b y przekładów tek stó w literackich i naukow ych, przede w szystkim z hiszpańskiego. Tłum aczył poezję i prozę. P rzek ład y literackie d ru k o w ał m iędzy in n y m i w „Twórczości” . Dla w y d aw n ictw a „K siążka i W iedza” przełożył z hiszpańskiego h istorię tego k raju . Z pow odów niezależnych od Niego przek ład te n nie został o p ubli­ kow any.

A tm osfera polityczna w początkach la t pięćdziesiątych nie sprzyjała po­ głębianiu zw iązków E d w ard a M artuszew skiego z dziennikarstw em , stabilizo­ w aniu się w ty m zawodzie. N iechętnie przyjm ow ał zasady, k tó re rządziły wów czas ty m środow iskiem . W 1953 r. przeniósł się do Ostródy, gdzie objął obow iązki kiero w n ik a Pow iatow ego D om u K u ltu ry . P o w stała wów czas m ożli­ wość odrodzenia się Jego m łodzieńczych zainteresow ań sp raw am i m azu rsk i­ m i. W yłoniła się ta m g ru p a m łodej inteligencji, z ró żn y ch stro n Polski, k tó ra n ie chciała tkw ić w m arazm ie, podejm ow ała różnorakie p ró b y dokonania przełom u w życiu m iasta, o p arte n a w y zw alan iu aktyw ności in telek tu aln ej. N iespokojny duch, jakim pozostaw ał E d w ard M artuszew ski, był jed n y m z in ­ sp irato ró w ow ych działań, n a m iarę ówczesnych możliwości ostródzkich. N ie­ jed n o k ro tn ie in ic jaty w y p rzek raczały jed n ak z ainteresow ania m iejscowego środow iska. O M artuszew skim i innych jego w spółtow arzyszach ostródzkich było nieraz głośno i w w ojew ódzkim Olsztynie. Dom K u ltu ry , lokalny od­ dział T ow arzystw a W iedzy Pow szechnej, a nieco później olsztyński oddział

(4)

N e k ro lo g i 591

Z w iązku L ite rató w Polskich stw a rzały różnorakie możliwości u jaw n ia n ia aktyw ności społecznikow skiej, p asji działania, k ry ty cz n e j dociekliw ości p o ­ znawczej.

P rzyszedł ro k 1956. N ow a sy tu acja polityczna o tw ierała w ielkie m ożli­ wości przed ludźm i tak im i jak E d w a rd M artuszew ski. Nie zm arnow ał tej szansy. Był a k ty w n y w różnorakich zespołach w y w ierający ch w p ły w n a oży­ w ienie k u ltu ra ln e w Olsztyńskiem . Równocześnie cały czas pogłębiał sw oją wiedzę o przeszłości W arm ii i M azur. K iedy przed d z ien n ik arstw em postaw io­ no now e zadania, M artuszew ski w rócił do zaw odu dziennikarskiego. W 1957 ro k u p o d jął pracę w olsztyńskiej rozgłośni Polskiego Radia. B yły to najlepsze la ta tej rozgłośni, k tó ra odegrała w ażną rolę w e w p row adzeniu problem ów regionu n a aren ę ogólnokrajow ą. N iem ała by ła w ty m zasługa E d w a rd a M ar- tuszew skiego, au to ra w ielu program ów inform acyjnych, publicystycznych, arty sty czn y ch i popularnonaukow ych. B ra ł czynny udział w różnorakich d y s­ k u sja ch n a te m a ty regionalne, pre zen tu jąc poglądy nie zawsze ap robow ane przez środowisko. Cechow ał go krytycyzm , sam odzielność m yślenia, a przy ty m w szystkim pow ażna erudycja. Nie b ał się w ystępow ać n iejed n o k ro tn ie z w łasnym i, k o n tro w ersy jn y m i koncepcjam i, k tó ry ch źródłem b y ły zawsze Jego w łasn e przem yślenia.

Z ainteresow ania społeczne, p raca dziennikarska, k iero w ały Jego uw agę coraz m ocniej n a p ro b lem y h isto rii W arm ii i Mazur. U znaw ał nieodzowność w iedzy historycznej dla w łaściw ej p ra k ty k i w życiu politycznym i k u ltu r a l­ n ym regionu. N iepokoił się w y stępującą niek ied y w m iejscow ych poczyna­ niach zaściankow ością k ry terió w w artościujących oceny p ra cy i w y zn aczają ­ cych persp ek ty w y . B ra ł a k ty w n y udział w p racach T ow arzystw a Rozwoju Ziem Zachodnich. W 1958 r. został re d ak to rem tom u szkiców historycznych p rzygotow anych przez m iejscow e środowisko, k tó re m iały w ypełnić lukę w edukacji historycznej wobec b ra k u pełnej historii regionu.

W 1957 r. został członkiem Polskiej Zjednoczonej P a rtii Robotniczej. W 1959 r. otrzy m ał nagrodę P rezy d iu m W ojew ódzkiej R ady N arodow ej. P o ­ n adto był odznaczony złotą odznaką „Zasłużonym dla W arm ii i M azur” , S re b rn y m K rzyżem Zasługi i K rzyżem K aw alersk im O rd eru O drodzenia Polski.

M ieszkał w Ostródzie, ale coraz m ocniej zw iązany był ze środow iskiem olsztyńskim . W O lsztynie w ty m czasie zaczęło kształtow ać się m łode środo­ w isko naukow e, przede w szystkim historyczne. P ostanow ił wów czas uzupełnić w ykształcenie. W 1959 r. podjął zaoczne studia historyczne n a U niw ersytecie P oznańskim im. A dam a Mickiewicza. W czasie studiów zm ienił pracę. O d­ szedł z olsztyńskiej rozgłośni Polskiego R adia i podjął obow iązki k iero w n ik a literackiego T ea tru im. S tefan a Jaracza. P ra c u ją c w te a trz e nie zrezygnow ał z u p ra w ian ia pub licy sty k i prasow ej i radiow ej, p rzekładów lite ra tu ry p ię k ­ nej, prow adzenia p ra c dokum entacyjnych. Ukończył stu d ia w 1964 r., po przygotow aniu pod k ieru n k iem prof. Jerzego Topolskiego ro zp ra w y n a tem a t stosunków narodow ościow ych w powiecie ostródzkim w X IX w ieku, o p artej n a różnorakich nie tylko drukow anych, p ru sk ich staty sty k ach . R ozpraw a ta m a duże znaczenie. U kazała możliwości korygow ania, na podstaw ie urzęd o ­ w ych danych statystycznych, niem ieckich tez dotyczących sta n u i p rzeo b ra­ żeń narodow ościow ych M azur X IX w ieku. C zytając ją widzi się w y raźn ie jak M artuszew ski coraz bardziej staw ał się historykiem .

(5)

5 92 Ne kr ol o g i

przed N im w iększe możliwości sam odzielnych b adań naukow ych. Zaw odowo w rócił do d ziennikarstw a, do olsztyńskiej rozgłośni Polskiego Radia. Nie o sła ­ biło to jed n ak Jego zainteresow ań badaw czych, k tó re k o n cen tro w ały się przede w szystkim nad sp raw am i narodow ościow ym i M azur w X IX w ieku, p roblem am i m iejscow ej k u ltu ry , pow iązaniam i z h istorią P ru s, p am ią tk a m i p olskiej trad y c ji tego regionu. Z ainteresow ania te w w iększym stopniu zn aj­ dow ały sw ój w y ra z w publicystyce niż w rozpraw ach naukow ych. N ie p rz e r­ w ał p ra cy nad przekładam i. W iele z nich ukazało się w czasopismach, a n to ­ logiach, w y d aw n ictw ach specjalistycznych. N iektóre tra fiły n a scenę. B yły to p rzek ład y z hiszpańskiego, niem ieckiego i włoskiego. S ta n zdrow ia budził co­ raz w iększy niepokój. Nie u łatw iało to p ra cy dziennikarskiej. E d w ard M a rtu - szew ski rozstał się z zaw odem dziennikarskim , p odejm ując w 1977 r. p ra c ę w S tacji N aukow ej Polskiego T ow arzystw a H istorycznego. Przez pew ien czas, sprzeciw iając się bezskutecznie tem u, był obow iązany do k iero w an ia tą p la ­ cówką. W czerw cu 1977 r. w U niw ersytecie W rocław skim otw orzył przew ód doktorski. P ro m o to rem został prof. W ojciech W rzesiński. T rzy lata później, po publicznej obronie, n a podstaw ie ro zp raw y z a ty tu ło w an ej «Die polnische Sprachjrage in P reussen» G ustaw a Gizewiusza, jako źródło do badań d ziejów germanizacji szkolnictw a m azurskiego w pierw szej połowie X I X w ie k u — uzyskał ty tu ł doktorski. P ra c a została p rz y ję ta z dużym zainteresow aniem przez k ry ty k ę profesjonalną. Uznano, iż stanow i ona w ażny k ro k w p o zn aw a­ niu p ro b lem aty k i narodow ościow ej M azur, w prow adzając w iele zm ian i po ­ p ra w ek do w cześniej fun k cjo n u jący ch tez.

Mimo w ysokich ocen M artuszew ski nie u zn ał p ra c y za skończoną. P r o ­ w adził dalsze studia — przede w szystkim n ad sp raw a m i m azurskim i — k tó re m iały pozwolić n a przygotow anie do d ru k u now ej w ersji. O publikow ał w tym czasie k ilk a arty k u łó w , stanow iących zapowiedź przygotow anej książki. Zapo­ w iedzi to niesłychanie cenne pod w zględem e ru d y cy jn y m i m etodologicznym . O biecyw ały książkę stanow iącą przełom w b a d aniach n ad kw estią m azurską. W idać tu obok w ielkiej eru d y cji uzasadniony k ry ty cy zm w sto su n k u do w cześniejszych b a d a ń i ciągłe poszukiw ania now ych, sam odzielnych rozw ażań w polem ice z h istoriografią zarów no polską, jak i niem iecką. W szystkie tezy są, jak zawsze u M artuszew skiego, doskonale udokum entow ane. P row adził te b ad an ia z ogrom ną pasją. Nie szczędził czasu i energii. W yjeżdżał n a studia zagraniczne bez pom ocy stypendialnej. Spieszył się, a p lan y rysow ał ogrom ne.

W o statnich m iesiącach życia p rzy stąp ił do red agow ania sw ojej książki. Nie zdołał te j p racy ukończyć. Zostały w m aszynopisie pierw sze rozdziały. Je ste m przekonany, że szacunek dla Jego pamięci, jak i po trzeb y poznaw cze w ym agają, aby szybko przygotow ać do d ru k u Jego rozpraw ę doktorską, a rów nocześnie opublikow ać nap isan e przez Niego rozdziały now ej, n ie u k o ń ­ czonej n ieste ty książki.

Cytaty

Powiązane dokumenty