• Nie Znaleziono Wyników

"Rocznik Elbląski" T. 8, 1979 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Rocznik Elbląski" T. 8, 1979 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Jamiołkowska, Danuta

"Rocznik Elbląski" T. 8, 1979 :

[recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 469-473

1980

(2)

R

E

C

E

N

Z

J

E

i

O

M Ó

W I

E

N

I

A

R o c z n i k E l b lą s k i , t. 8, 1978, P o l s k i e T o w a r z y s t w o H i s to r y c z n e , O d d z i a ł w E l b lą g u , ss. 478+2 n lb .

Po trzech latach otrzy m aliśm y kolejny, 8 tom „Rocznika E lbląskiego”, w znacznie zwiększonej w stosunku do poprzedniego tom u objętości (t. 7 m iał objętość 19,25 ark. wyd., obecny m a ich 39), zwiększono tak że n ak ład z 700 + 80 egzem plarzy do 920 + 80 egzemplarzy.

K o m itet re d ak c y jn y znów uległ niew ielk im zmianom. Odeszli Leon J a n L uka, Iren eu sz P ie trz a k i A lfred Zienkiewicz, p rz y b y li K lem en s B orchardt, J a n u sz Łow iński i S ta n is ła w Pestka.

N iekorzystne zm ian y w stosunku do poprzedniego to m u n a stąp iły w ge­ ografii autorów . Otóż w tom ie 7 na sześciu au to ró w było czterech elblążan, n ies tety te pro p o rcje odw róciły się zupełnie w recenzow anym tomie, gdzie na 13 au to ró w ty lk o 2 m ieszka w E lblągu (uw zględniam dw a zasadnicze działy, tzn. „ A r ty k u ły ” i „Źródła i m a te ria ły ”).

Dział „ A rty k u łó w ” o tw iera ro z p ra w a J a n a Pow ierskiego Osadnictwo

nad średnią Gardęgą. Ze stu d ió w nad p o ls k o -p r u s k im pograniczem etn icz­ n y m w p ołudnio w ej Pomezanii. W b rew z d an iu większości badaczy o zasięgu

osadnictw a pruskiego i te ry to riu m plem iennego P om e za nów po dolną Wisłę n a Zachodzie i Osę na południu, P o w iersk i — b iorąc za pod staw ę granice k u l tu r archeologicznych jako granice etniczne — w sw ojej wcześniejszej p racy 1 w y s u n ął hipotezę, że zachodnia i południow a część późniejszej P o m e ­ zanii była we w czesnym średniow ieczu te re n e m osadnictw a polskiego i do­ piero u schyłku tego o k resu znalazła się w zasięgu osadnictw a pru sk ich Pom ezanów, k tó rzy prz y b y li z re jo n u rzeki D zierzgoń i obszaru leżącego dalej na wschód.

Teza ta w yw ołała k r y ty k ę ze stro n y innych b adac zy z ajm u ją cy c h się p ro b lem aty k ą stosunków p o lsko-pruskich i polsko-jaćw ieskich, m.in. G e rard a L abudy, k tó ry jest zdania, że w b a d an iach n ad zasięgiem g ran ic etnicznych ludów bałtyjskich, a na stęp n ie p ruskich, n ależy się opierać w głównej m ierze na w yn ik ach b a d ań językoznaw ców i toponomastów , n a to m ias t operow anie g ran icam i k u l tu r archeologicznych jako gran icam i etnicznym i budzi z as trz e ­ żenia 2. Pow ierski, zgadzając się co do toponom astyki, uw aża, iż także b a ­ dan ia archeologiczne dostarczają dow odu na poparcie jego tezy o polskim osadnictw ie n a w zbud zający ch k o n tro w e rs je teren ach , poczynając od ob­ szaru tzw. ziemi przęsław skiej w południow ej części późniejszej Pomezanii. O m aw ian y a r ty k u ł jest — jak pisze a u to r — pierw szy m z zaplanow anej serii a rty k u łó w , zm ierzających do u g ru n to w a n ia tej tezy.

R yszard M assalski pisze o z b u d o w an y m w X III w ieku, n ieistniejącym już dziś, zam k u elbląskim, jed n y m z na js ta rsz y ch m u r o w a n y ch zam ków krzyżackich w P ru sach .

N iestety, nie zachow ały się żadne p rzek azy ikonograficzne z am k u elblą­ skiego z jego najw cześniejszego okresu. Po d w u s tu la ta c h istnienia, w okresie

1 J. P o w i e r s k i , S t o s u n k i p o l s k o - p r u s k i e d o 1230 r. z e s z c z e g ó l n y m u w z g l ę d n i e n i e m roli

P o m o r z a G d a ń s k i e g o , R o c z n i k i T o w a r z y s t w a N a u k o w e g o w T o r u n i u , '1963, R. 74, z. 1.

2 P o r . r e c . G. L a b u d y . R o c z n i k G d a ń s k i , 1969, t. 28, ss. 291.

(3)

470 Recenzje i om ów ie ni a

pow stania zbrojnego 1454 roku, zam ek został opanow any przez elblążan i zburzony. W X V w ieku te re n y pozam kowe przekazano nowo fu n d o w a­ ne m u w E lblągu klasztorow i zakonu św. Brygidy. Czy mieścił się on w ja ­ kim ś pomieszczeniu zam kow ym , czy też w y budow ano dla po trzeb p o p u lar- nych w P ru s ac h b rygidek specjalny b u d y n e k — nie wiadomo. W XVI w ieku brygidki opuściły Elbląg; pomieszczenie poklasztorne zajęło utw orzone w 1535 roku G im nazjum Elbląskie, k tó re działało n iep rz erw an ie do I roz­ bioru Polski.

O zam ku elbląskim pisali dość sporo w X IX w ieku badacze niemieccy (dużym w alorem p ra cy Massalskiego jest w szechstronna k r y ty k a ich dorobku na ten temat), n ato m iast w polskiej historiografii nie doczekał się on n a le ­ żytego opracowania. Lukę tę znakomicie w y pełnił om aw iany arty k u ł. Główną zasługą a u to ra jest dostarczenie dow odów na poparcie siedem nastow iecznej inform acji k ro n ik ars k ie j o lokalizacji głównego zamku.

A rty k u ł jest spraw ozdaniem z I etap u b a d ań nad założeniam i a rc h ite k ­ tonicznymi zam ku elbląskiego.

N azew nictw o regionu Dzierzgonia, zapisane w źródłach niem ieckich z X III i XIV wieku, jest przedm iotem rozw ażań H u b e rta Górnowicza, n a j ­ większego obecnie a u to ry tetu w dziedzinie g w a r i n azew nictw a północnej Polski. A rty k u ł w ykazuje, iż niesłuszny jest .pogląd, ja koby na Pom orzu G dańskim Bałtowie m ieszkali przed Słowianam i. W ykopliska archeologiczne, p o p a rte bad an iam i h istoryków „dowodzą, iż osadnictwo słowiańskie istniało

tu ta j wcześniej niż sta ro p ru s k ie ” .

Zbigniew N ow ak om aw ia „ Konstytucje Elbląskie” — a n ty r e jo r m a c y jn y

p a m jlet jezuic ki z 1614 roku.

Z początkiem X V II w ieku refo rm a cja w P ru s a c h K ró lew sk ich osiągnęła n ajw iększe nasilenie. W w alce z nią p ry m wiedli jezuici, k tó rzy w zm aga­ niach z przeciw nikiem stosowali najróżniejsze metody. J e d n ą z nich było pisanie ośmieszających, pełnych insynuacji pam fletów . T akim pa m fletem były om aw iane przez Now aka K o n s ty tu c je Elbiąskie. G aniąc złośliwie i iro­ nicznie lu teran izm z pozycji pseudokalw ińskich, godziły w oba w yznania, u ja w n ia ły rozbieżności między nim i i zarazem powiązania, ale tylko w za­ kresie nonsensów. Skutecznie podw ażały a u to ry te t L u tr a i K alw ina.

Je rzy K u k liń sk i an alizuje rozwój tery to ria ln y znanego przedsiębiorstw a Schichaua w X IX wieku. N astępow ał on przez zak u p y niew ielkich parcel. W ładze m iejskie sta ra ły się u łatw ia ć Schichauow i n a b y w an ie teren ó w m ie j­ skich, zdaw ały sobie bow iem sprawę, że rozbudow a stoczni i tw orzenie n o ­ w ych gałęzi p rodukcji (m.in. budow a maszyn i lokomotyw) pociągają za sobą w zrost z atrudnienia.

C iekaw ym frag m en tem a r ty k u łu jest p rzedstaw iony przez K uklińskiego spór między elbląskim O ddziałem Z w iązku Rzem ieślników Niemieckich, któ ­ ry z ap rotestow ał ostro przeciw decyzji sprzedaży Schichauow i kolejnej p a r ­ celi w b re w przepisom o rdynacji m iejskiej, a m a g istra te m i ra d ą miejską. P rzedstaw iciele elbląskiego h a n d lu i d robnej w ytwórczości w y rażali u zasad­ nione obawy, że sprzedaż tej k o n k re tn e j parceli Schichauow i w płynie u je m ­ nie na stosunki h an d lo w e owej części m iasta i pogorszy dochody niek tó ry ch k ategorii obyw ateli Elbląga. Mimo k ilk a k ro tn y ch odw ołań rzem ieślników, spór o p a rł się bow iem o samego m in istra s p ra w w ew nętrznych, decyzja w ładz została u trz y m an a w mocy. Zaw ażyła na ty m n iew ątp liw ie pozycja fa b ry k a n ta w mieście, przez długi czas jedynego w y borcy tzw. I k lasy d e p u ­

(4)

Recenzje i om ó wi e n ia 471 tow anych do ra d y m iejskiej Elbląga, przem ysłow ca, którego o płaty do kasy m iejskiej w ynosiły 1/3 w szystkich dochodów p o d a tk o w y ch m iasta.

M arian Mroczko, a u to r m onografii Z w i ą z k u O brony K r e s ó w Zachodnich

w latach 1921— 1934 pisze o pro b lem aty ce Pow iśla w działalności Zw iązku

O brony K resów Z achodnich — Polskiego Z w iązku Zachodniego (1921— 1939). W a r ty k u le z b y t w iele miejsce poświęcono sp ra w o m ogólnym, n ato m iast zbyt mało zajm u je w nim p ro b lem aty k a Pow iśla. Pisząc o pow ołaniu W a r ­ m ińskiego K o m itetu Plebiscytow ego dla W arm ii i Pow iśla z siedzibą w K w i­ dzynie, można było dodać, iż w Olsztynie mieściła się d e le g atu ra tego K o­ m itetu, k iero w an a przez J a n a Baczewskiego.

Na s. 153 w ym ien ia a u to r 8 szkół, k tó re utw orzono na P ow iślu po w y d a ­ niu w 1928 ro k u przez rząd p ru s k i „O rd y n acji dotyczącej u reg u lo w an ia szkolnictw a dla mniejszości p o lskiej” . W arto b y łoby podać nazw iska n a u ­ czycieli, k tó rzy w n ich uczyli.

Józef G ugała pisze o Podobozach S t u tt h o j u i obozach pra cy p r z y m u ­

so w ej na obszarze pow ia tu elbląskiego w latach 1939— 1945. S tu tth o f m iał

na tere n ie pow. elbląskiego trzy podobozy: w K ęp in ach W ielkich, P rz e b rn ie i Hopehill (był to zespół m ały ch miejscowości koło Elbląga, gdzie z n ajd o ­ w ały się czynne wówczas cegielnie, w k tó ry ch pracow ali więźniowie podo­ bozu) oraz tzw. B auk o m m an d o O stland. W ra m a ch tej organizacji n a obsza­ rze od E lbląga do Nowego M iasta L ubaw skiego istniało wiele g ru p ro b o ­ czych, liczących od 500 do 3500 więźniów, zatru d n io n y c h w większości prz y budowie umocnień, zabezpieczających przedpole W ału Pom orskiego. Autor, głównie na podstaw ie relacji b y łych więźniów, prz ed sta w ia n ieludzkie w a ­ ru n k i p an u ją ce w podobozach oraz przytacza p r z y k ła d y b estialskich zb ro d ­ ni, k tó ry ch dopuszczała się obsługa podobozów.

W poprzednim , 7 tom ie „R ocznika” G ugała om aw iał te n te m a t w od­ niesieniu do samego Elbląga. S tąd w y d aje mi się, iż sensow niejsze byłoby p o tra k to w a n ie tego te m a tu w jednej publikacji, nie roz bijają c jej na 2 czę­ ści, ty m bardziej że au to r niew iele pisze na te m a t sam ej s t r u k t u r y o rg an i­ zacyjnej podobozów, k o n c en tru ją c sw oją uwagę, ta k w poprz ed n im a r ty k u ­ le jak i teraz, na p rz ed sta w ien iu w a ru n k ó w życia i p ra c y więźniów, k tóre były w zasadzie podobne.

M arek T arczyński k o n ty n u u je cykl p u blikacji pośw ięconych w yzw ole­ n iu w 1945 roku północnej W arm ii, Pow iśla i Żuław. A rty k u ł m a c h a ra k te r m ateriałow y, faktograficzny, a u to r nie dochodzi w nim do żadnych w nios­ ków i nie może go rozgrzeszyć z tego b r a k u p rzed staw io n y we wstępie cel, że chce on „przypom nieć w ysiłek i pośw ięcenie żołnierzy A rm ii Radzieckiej w w alce o p rzyw rócenie Polsce s k ra w k a jej historycznego t e r y to r iu m ” . A r­ ty k u ł u z u p ełn iają fotografie dowodców oddziałów, k tó re b ra ły udział w ope­ racji w schodniop ruskiej.

P o w ojennej historii E lbląga poświęcone są trzy p u blikacje: Ja n u sz Gie- ru lsk i om aw ia P ro b lem y organizacji i tec h n iki Z a k ła d ó w M echanicznych

im. gen. K. Św ier cz ew s kieg o w Elblągu w latach 1945— 1975. Rów nież ten

arty k u ł, objętościowo najw iększy, nie został u jęty problem ow o, dużo w nim o sukcesach, a nic o kłopotach. Przykładow o, m ów iąc o wzroście płac au to r nie uw zględnia w zrostu ogólnych kosztów u trzy m an ia, zbyt optym istycznie rów nież — jak się w y d aje — p o trak to w a n e zostały w a ru n k i socjalno-by­ towe.

(5)

e-47 2 Recenzje i om ów ie ni a

c h u ’’. Czy rzeczywiście grudzień tego roku nie stanow ił pew nej cezury w h i­ storii Zakładów ? I jeszcze jedno pytanie, zw iązane z tą ostatnią spraw ą: na jakich źródłach opierał się autor? Siedząc przypisy nie zauw ażyłam tam ak t np. R ady Zakładow ej czy P O P „ Z a m ech u ”, a myślę, że zaw ie rają one wiele ciekaw ego m ateriału , m iędzy innym i i na te m a t w y d arzeń z roku 1970.

Oblicze demograficzne miasta Elbląga w latach 1945— 1975 to ty tu ł a r ­

ty k u łu Izydora Sobczaka. A u to r omówił krótko, ale rzeczowo takie zagad­ nienia jak: rozwój liczebny ludności (na k tó ry s k ład ają się ru c h y m ig ra cy j­ ne i p rz y ro s t n atu ra ln y ), zm ian y w s tru k tu rz e ludności w g płci i wieku, s tr u k tu r ę społeczno-zawodową elblążan oraz ludność Elbląga na tle stanu liczebnego i s t r u k tu r y demograficznej ludności w ojew ództw a elbląskiego.

Wiele refleksji w zbudza a r ty k u ł Leona D ziurdzińskiego pt. Rola histo­

ryczn ego ośrodka w śródmieściu współczesnego miasta na prz yk ła d zie El­

bląga.

A u to r z nietajo n y m rozgoryczeniem pisze, że w ielka przeszłość Elbląga, najp ełn iej w y rażona w zespole Stareg o Miasta, została zniszczona nié tylko przez wojnę, lecz także niep rzem y ślan y m i postanow ieniam i. J e s t to zbyt de­ likatne, m oim zdaniem, określenie decyzji, na k azu jącej spla ntow anie znisz­ czonej S taró w k i i założenie na ty m m iejscu zieleńca, a ty m sam ym odcięcie się od swoich h istorycznych tradycji.

W o dredakcyjnej nocie czytamy, iż a r ty k u ł ten został n a p is an y w 1974 roku, zaś w n astępnych latach b yły prow adzone obszerniejsze stu d ia wielo- specjalistyczne nad p lan e m zabudow y Sta reg o Miasta w Elblągu. Zarów no recenzentka „R ocznika”, ja k i przypuszczalnie jego czytelnicy byliby cieka­ wi, czy ostatecznie podjęto, a jeśli tak, to jakie, decyzje w kw estii rozw ią­ zania pro b lem u S tarego M iasta w Elblągu.

Dział „Źródła i m a te ria ły ” zaw iera dw ie publikacje: Jerzego P ia sk o w ­ skiego na te m a t m etaloznaw czych badań wczesnośredniow iecznych p rz e d ­ m iotów żelaznych z pogranicza pom orsko-pruskiego i ord y n ację G im nazjum Elbląskiego z 1692 roku, p rzygotow aną do d r u k u przez M arian a P aw la k a. J e s t to cenny, z uw agi na zniszczenie lub rozproszenie większości m a te ria ­ łów archiw alnych, dokum ent, zaw ierający p rzepisy o organizacji szkoły i obo­ w iązkach nauczycieli oraz p recyzujący obowiązki uczniów w różnych s y tu a ­ cjach i obowiązki pedagogów, tj. uczniów starszych klas, opiekujących się sw ym i m łodszym i kolegami. O rd y n acja została n ap isan a po łacinie, ale P a ­ w lak d aje także jej polskie tłum aczenie. W ydaje się jednak, że au to r po­ w inien był w yraźnie zaznaczyć, że p u b lik u jąc w 1972 ro k u sw oją m o n o g ra­ fię G im nazjum Elbląskiego, do o rdyna cji tej jeszcze nie dotarł.

Nie bardzo ro zum iem , dlaczego a r ty k u ł Z y g m u n ta Brockiego, o m aw ia­ jący dorobek H u b e rta Górnowicza, pośw ięcony nazew nictw u Pow iśla i W a r­ mii, został umieszczony w dziale „D yskusje i p o lem iki”, skoro jego au to r ani nie d y skutuje, ani nie polem izuje z u sta len iam i profesora Górnowicza, ale po p ro stu re fe ru je jego ogrom ny w k ła d w badania dialektologiczne, topo- nom astyczne, an troponom astyczne i zoonomastyczne Powiśla.

P onadto 8 tom. „Rocznika E lbląskiego” z aw iera dość obszerny dział „Re­ cenzji i om ów ień”, „K ro n ik ę”, „N ekrolog” i „Bibliografię historii Elbląga i regionu za lata 1974— 1976 w raz z u z u pełnieniam i z la t w cześniejszych” , opracow aną przez Teresę S ierzputow ską-S obie rajską.

(6)

-Recenzje i om ó wi e n ia 4 7 3 odbiciem życia naukow ego i k u ltu ra ln e g o w E lb ląg u i regionie. P rzykładow o Józef Lassota om aw ia działalność P T H w latach 1975— 1976 (dodajmy, d zia­ łalność ta jest skrom na, Oddział liczył w 1976 ro k u zaledw ie 26 członków, w ciągu 2 lat zorganizow ał jedynie 8 odczytów i p om agał przy organizacji 1 sesji nau k o w ej. N ato m iast niep rzem ijający e fe k t p ra cy Oddziału to w y ­ d aw an ie „Rocznika Elbląskiego”), ten sam a u to r c h ara k te ry z u je działalność te a tró w elbląskich w latach 1971— 1977 oraz Zakładow ego Domu K u ltu r y Z akładów M echanicznych „Z am eeh ” w E lblągu w latach 1975— 1976, zaś M arian P aw ło w sk i pisze o M uzeum Z am k o w y m w M alb o rk u w lata ch 1961— 1976.

W sum ie otrzy m aliśm y tom ciekaw y, o zróżnicow anej tem atyce. Na plus należy zapisać znaczne rozszerzenie zain tereso w ań w k ie ru n k u p ro b lem aty k i najw cześniejszych dziejów Elbląga i jego okolic.

Danuta J a m io łk o w sk a

H e i n r i c h G e r la c h , N u r d e r N a m e b l ie b . G l a n z u n d U n t e r g a n g d e r A l t e n P r u s s e n , E con V e r la g , D ü s s e l d o r f — W ie n 1978, 8°, ss. 295.

Książka H einricha G erlach a jest sw oistym w y d a rze n iem na tle k ie r u n ­ k u b ad ań historycznych niem ieckich (ko n ty n u o w an y ch w RFN) i ich p o p u ­ laryzacji, k ie ru n k u odzw ierciedlającego m arginesow ość zain tere so w a ń b ał- ty js k im i P ru s a m i w stosunku do p ro b lem aty k i roli N iemców w dziejach w łaściw ych P ru s (Wschodnich) i tzw. niem ieckiego W schodu (tzn. polskich ziem zachodnich i północnych). Ta m arginesow ość (odnosząca się też do z ainteresow ań ludnością polską) p row a dziła do celowo tend en cy jn e g o lub n iekiedy i nieśw iadom ego w ypaczania przeszłości w n a jb a rd zie j ogólnych sądach w ro d zaju nierzad k ich „ tw ie rd ze ń 15 o w yłącznie niem ieckim c h a r a k ­ terze P r u s krzyżackich itp. O m aw iana p u b lik acja m a c h a r a k te r n a jw y r a ź ­ niej publicystyczny, z czym w iąże się k o n s tru k c ja i sty l autorski, p rzepo­ jony ironią, sarkazm em , sw oistym k o n tras to w an iem przeszłości z dziejam i najnow szym i.

Dla oceny całości niezbędne jest p rzed staw ien ie tego, co A u to r książki m ówi o sobie w kontekście zresztą s p ra w ogólniejszych. J u ż na wstępie p re ze n tu je się jako Niemiec z zapisu w dowodzie osobistym, co jed n a k jego zdaniem nie jest określeniem w y starczającym . U zupełnia więc dokładniej: „Ich bin ein P re u s s e ” . Wobec zmienności nazw y P r u s (Preussen) — rozciąg­ niętej na inne k r a je i na b ra n d e n b u rs k ie w sw ej genezie (zdaniem A utora) p ań stw o p ru sk ie H ohenzollernów — dodaje on: chodzi o d a w n e P ru sy , przez zdobywców określone W schodnim i P ru s am i, będące zdobytą kolonią. Z m ie ­ szaniną ironii i bardziej nostalgii (tak p rz y n a jm n ie j w odczuciu recenzenta) A u to r przedstaw ia, jaki to b y ł idylliczny k ra j i ilu w y b itn y ch Niemców w ydał, a ilu z ty m k ra je m in n y ch było zw iązanych — między innymi... nad- reńczyk Erich Koch, znany hitlerow iec. K raj, k tó r y był niegdyś niem iecki (naw et zdecydow ana większość M azurów w plebiscycie z 1920 roku opowie­ d ziała się za przynależnością do Niemiec — o h istorycznych i wów czas a k ­ tu a ln y c h u w a ru n k o w a n ia c h plebiscytu G erlach nic n a tu r a ln ie nie mówi). Był to więc rzekom o w sw oim czasie k r a j rdzennie niem iecki (rozdz. I, ss. 10— 17). W tym pran iem ie ck im k r a ju przed 800 laty nie było jed n ak jesz­ cze żadnego śladu Niemców. M ieszkali ta m „A lten P re u s s e n ” — P rusow ie

Cytaty

Powiązane dokumenty

panu profesorowi wydaje, od czego w ogóle zaczął się u nas rozwój metodologii teorii ugruntowanej.. W Stanach byli ojcowie założyciele, w Niemczech Strauss miał dość

Zwrócenie w analizie atrakcyjności klastrów szczególnej uwagi na wiedzę wynikało między innymi z faktu, że badania ankietowe przeprowadzone zostały w klastrze

czyli wszelkie formy innowacji, których wynikiem lub celem jest znaczący i wi- doczny postęp w kierunku realizacji celu zrównoważonego rozwoju, poprzez

Systemy Informacji Geograficznej znane w literaturze anglosaskiej jako GIS 1 maj zastosowanie wsz dzie tam, gdzie jednym z atrybutów jest poło enie obiektu w przestrzeni

2 Fragmento da performance Eles não querem nada, apresentada no Teatro Movimento da Escola de Dança da Universidade Federal da Bahia, agosto 2011.. Autora:

En  el  estudio que proponemos a  continuación presentaremos, en  primer lugar, los  objetivos y  la  metodología de  la  lingüística cultural y  las  defi niciones

— Egz.: Berlin Geheim es Staatsarchiv Preussischer K ulturbesitz sygn.. Brytyjskie i Zagranicz­ ne Tow

The irrigated farm: land, water, farming technology and crops Private irrigation along the Tuli and Shashe rivers is characterised as smallholder family farming.. They operate