M O J E J C H R Z E S T N E J C Ó R C E
JANINCE OSTROW SKIEJ
3— :Ö E ^-C
---D W A N A Ś C IE OBRAZKÓW Z MALEŃKIEGO ŚW IA T A
S K R E Ś L I Ł W Ł A D Y S Ł A W B E Ł Z A — — W Y D A N I E T R Z E C I E Z I L U S T R A C Y A MI J. M Ę C I N Y - K R Z E S Z A B o a W E L W O W I E N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I H . A L T E N B E R G Ä1 7 5 9 3 L
JAK KOCHAĆ MAMĘ.
ewsząd m ię pytasz fig la rn a dziatwo, J a k kochać Mamę? — a to ta k łatw o: Zawsze jej ty lk o spełniaj rozkazy; Strzeż się najlżejszej n a sercu skazy; Bądź wzorem cn oty i pobożności: A tern już dowód dasz swej miłości.
Bo czernże innem jej okażecie, Że ją kochacie i m iłujecie?
Cóż jej — nad w łasność tw oją jedyną, N ad czyste serce, oddasz dziecino? Skoro ty jeszcze m ały Aniele,
Sam, do rozdania masz ta k niew iele? 3
Więc tem ją naprzód kochaj serdecznie: Że w dom u będziesz spraw iał się grzecznie; Tem, źe do nauk, sy n k u mój miły,
Będziesz się g a rn ą ł co starczą siły;
Tem, źe się n aw et strzedz będziesz cienia Powodu,, do jej łez i zm artw ienia.
Słowem, dziecino, n a każdym kroku, Ową cześć dla niej, miej n a widoku! Bo cnota, pilność, piękne przym ioty, To tajem niczy ów k lu czy k złoty, Co ci w nagrodę, d robiazgu hoży, Na rozcieź serce M amy otworzy!
GWIAZDKA MATKI.
a cichą ziemię Mrok nocy pada; Na letniem niebie, Lśni gw iazd grom ada. Lecz w pośród wielu,
Szukam wpół senny, Mojej gw iazdeczki, Jasnej, prom iennej. Gdzież się podziała, Mój dobry Boże! Czy już n a wieki, Zagasła może?
Czy spadla z nieba, W przepaść głęboką, Że jej darem nie, Szuka me oko?
Wtem, g d y za gw iazdką, Śledzę m alu tk ą:
Ja k a ś się postać Zbliża cichutko... Oczy się do niej, Zw róciły same, I ucieszony, U jrzałem Mamę! O parła rękę N a m em ram ien iu ; J a m duszą tonął W jej ócz spojrzeniu. I nie zapom nę
Przez całe życie, Żem w nich odnalazł, Niebios odbicie. A głos A niołka Szeptał m i w uszko, Słowa, od k tó ry ch D rżało serduszko. 6
I ta k m i w duszy, One przytom ne: Że nigdy, nigdy, Ich nie zapomnę.
Mówił: — ze Mama, To gw iazdka, dzieci! Oo w ciąż nad w am i P ro m ien n a świeci. Co w as do Boga, P row adzi co dnia, T a najpiękniejsza, G w iazda przew odnia.
Poco w am szukać Za in n ą gw iazdką, G dy ona wasze Oświeca gniazdko? A nad n ią, dziatwo, Zapew niam ciebie: Nie m a piękniejszej, N aw et n a Niebie.
I odtąd zawsze, Oczy tęsknem i, Szukam mej jasnej, G w iazdki n a ziemi.
u n a m ię w muzie D ro g ą żyw ota: Mojej Mateczki, G w iazdeczka złota!
«
ZAWSZE MAMA.
wróć się dziatw o k u tej dobie, W niem ow lęce tw oje latka, G dy jak Anioł-Stróż przy tobie P ochylona stała M atka;
J a k już w tedy, w zrok dziecięcia, Jej jedynie szukał samej,
J a k g a rn ę łaś się w objęcia, U kochanej tw ojej Mamy! Czy pam iętasz dziatw o droga, Kto to pierw szy z otoczenia, Zw racał tw oją m yśl do Boga? R ączki składał do m odlenia?
9
K to w serduszka tw oje małe, Sial najpierw sze cnót zadatki? K to ci głosił Bożą chw ałę? J a k nie u sta twojej Matki.
Czy wiesz dziatwo, czyje serce, Bóg n a M istrza ci przeznaczył? K to lite rk ę po literce
N a książeczce ci tłóm aczył? K to cię uczył, ja k nie Mama, W ładać piórem, lub ig iełką? Wszędzie Ona, jedna, sama, Pierw sze niosła ci światełko.
0! gdzie ty lk o się zwrócicie, Myślą, wzrokiem, dro g ie dziatki! Zawsze, zawsze tam ujrzycie, O piekuńcze skrzydło Matki.
Jej wzrok, o was wciąż pam ięta; Jej myśl, o was wiecznie radzi; Jej to dłoń was pieści święta, 1 przez życie wciąż prowadzi.
O! po stokroć w ieku błogi, P óki k ażdym tw oim krokiem , Dłoń k ieru je M atki drogiej, Póki rośniesz pod jej okiem!
Bóg w jej ręce, lube dziatki, Cale wasze szczęście złożył; I On d la was w sercu Matki, Tu, n a ziemi, raj otw orzył!
SŁUCHAJ MAMY.
ej! dziecinki moje drogie, Pszczółek g w a rn y roju! Jak że dni w am p ły n ą błogie,
W szczęściu i w spokoju!
P onad wami, rodzicielska Czuwa wciąż opieka, A M ateczki dłoń anielska,
Z pieszczotą was czeka. N ikt nad w am i nie przewodzi,
N ik t p alca nie skrzyw i: T ow arzysze m oi młodzi,
Jakźeście szczęśliwi! Jednej ty lk o M amy swojej
W dom u wolę znacie; 13
Lecz powiedzcie, drodzy moi! Czy też jej słuchacie? Czy też o tem się pam ięta,
Dziatwo Ukochana!
Że jej słowo, to rzecz święta, I nieodw ołana.
Że co M ama w am zaleci, To ta k spełnić trzeba: J a k b y to był, drogie dzieci,
Rozkaz d an y z Nieba. Bo jej rady, jej przestrogi,
N auki, w skazów ki:
To jak posiew Niebios błogi, N a m łodziutkie główki.
K ażda m yśl jej w duszę w padnie, J a k prom yczek złoty,
I w ystrzeli potem ładnie, W uro czy k w ia t cnoty.
N iech w ięc dziatw a wciąż pam ięta, N a M amy rozkazy!
Bo jej słowo, to rzecz święta, D la serca bez skazy.
SERCE MATKI.
nacie w y dzieci serduszko M atki? Wiecieź, co w głębi swej m ieści Ilu niebiańskich io c ie e h zadatki,
I jak i ogrom boleści? Jeżeli dzieci dobre i grzeczne,
W net serce bije w ta k t żywszy; D zieląc wokoło blask i słoneczne,
Swojej m iłości najtkliw szej.
Lecz k ied y dziecko źle Mamie życzy, G dy dziatw a k rn ą b rn a , złośliwa: Serce jej, n ib y k ielich goryczy,
Po b rzegi Izami opływa. A jak to serce dobre i święte,
J a k ie najczystsze na świecie, 15
J a k ą m iłością d la was przejęte: N ajlepiej sam i to wiecie! Ileż to razy, kiedyście drżały
P rzed gniew em ojca, spłoszone: To serce M atki — dro b iazg u m ały,
Brało cię w swoją obronę. L ub g d y ś n a k a rę zasłużył now ą,
I stał ja k tru s ia w kąciku: K to przebaczenia niósł tobie słowo,
I pocałunków bez liku?
U kogo znajdziesz więcej rozkoszy? Czulej pieszczące cię dłonie?
I gdzie ci z oczek n ik t snu nie spłoszy, J a k nie u M atki n a łonie?
O! po dn iu białym , z św iatłem jarzącem , Dzieci kochane, jedyne!
T ak ieg o sk arb u szukać pod słońcem, Ja k ie m jest serce Matczyne!
Bo g d y cię w szyscy opuszczą w świecie, G dy g in ą ć przyjdzie ci m arnie:
Jeszcze i w tedy — zbłąkane dziecię, Serce cię M atki przy g arn ie!
r o z m o w a z m a m ą.
^ owiedz mi proszę Mateczko droga! K tó ręd y tra fić do P a n a Boga?
Czy ta jest ścieżka żyw ota wieczna, Co lśni n a N iebie jak w stęga m leczna? Czy ja k a inna, u k ry ta może,
K tó ra prow adzi w K rólestw o Boże?
O! mój najm ilszy A niołku m ały! T en jak puch śniegu gościniec biały, N a k tó ry m ciepłą, w iosenną nocą, Gwiazdki, złotem i skram i m igocą: To ty lk o dla nas, jako wzór św ięty, N a lazurow em N iebie rozpięty, By d ro g a nasza b y ła ta k biała,
J a k ta w b łęk itach ścieżka w spaniała.
K to chce do N ieba trafić, o! dziecię! T en drogę znajdzie i tu n a ś wiecie... N iech ty lk o nigdy, jak źli wędrówce, Nie zbacza z cnoty gdzieś n a m anowce; Niech serce swoje bliźnim otworzy, N iech zeń p rzy b y tek uczyni Boży: A d ro g a jego pójdzie najprościej, Z padołu ziemi — do gw iazd jasności. 0! moje dziecko! przed tobą d ro g a Leży, w iodąca do P a n a Boga! Nie zbaczaj ty lk o n a ścieżki kręte, Lecz pow inności w ypełniaj święte; A g d y w przyszłości kiedyś dalekiej, P rzyjdzie ci św iat te n żegnać n a wieki, Bóg duszę tw oją wzniesie do Siebie I śród gw iazd złotych zawiesi w Niebie!
MAMA PŁACZE.
Z biera skrzętnie rozrzucony K lejnot po klejnocie,
I sam oto zasm ucony, Plącze przy robocie.
A jak zbierze — w net poleci, I n a wadze zważy,
I n a k rn ą b rn e i złe dzieci, Bogu się poskarży.
arna płacze... S rebrne łezki
W u k ry c iu ociera;
A C herubin je niebieski, Na sk rzydełka zbiera.
A łzę M atki, nie ta k łatwo, Obm yć przeproszeniem , Bo łza taka, d ro g a dziatwo, Zacięży kam ieniem ...
I n a serce tw e zuchwałe, Co sm uciło Mamę,
I n a życie tw oje całe, C zarną rzuci plamę. I Bóg ciebie zagniew any W ypuści z opieki,'
I Stróź-Anioł zap łakany Odleci n a wieki.
A choć M ama ci przebaczy, Ciężkie łzy goryczy.
Bóg osądzi je inaczej, I każdą policzy.
Zła to dziatw a i bezbożna, K tó ra M amę smuci:
O! bo w szystko w rócić można, Lecz łez n ik t nie wróci!
NIE BUDŹ MAMY.
ie budź Mamy, drogie dziecię! Bóg sen dla niej zsyła; W szakże ona tę noc przecie,
P rzy tobie spędziła.
Noc c a lu tk ą , ra n e k cały, Z ta k im niepokojem , Oczy M amy wciąż czuwały,
P rzy łóżeczku twojem. Byłaś chorą — a M ateńka,
T łu m iąc w piersi łkanie: W ciąż śpiew ała — »Śpij m aleń k a
Śpij moje kochanie!«
I lekarstw o co godzinę, P odaw ała tobie, I tu liła swą dziecinę,
Na piersiach, p rzy sobie.
T eraz praw da, czujesz sama, Że ci znacznie lepiej:
Pozwól dziecię, niech śpi Mama, N iech sen ją pokrzepi!
G dyś ty śpiąca, w net M ateczka Do snu ciebie tuli,
1 u k ład a do łóżeczka, N ucąc słodkie luli.
W ięc ci w dzięczną b y ć w ypada, D ziew czynko kochana;
P atrz jak M ama tw oja blada, J a k a zatroskana.
N aw et Boże! p atrz dziecino, Com dostrzegł w pom roku: Dwie łzy srebrne zw olna pły n ą,
I św iecą w jej oku. *
Ona i w tej chw ili błogiej, W ciąż o tobie m arzy:
Czy nie widzisz ile trw ogi, P rzebija z jej tw arzy? A ty b iegać chcesz filutko,
Bo ci sm utno sam ej...
Cyt! — n a palcach chodź cichutko, M e budź, nie budź Mamy!
MODLITWA ZA MAMĘ.
atko Najświętsza! oto do Ciebie, . Co tam królujesz na jasnem Niebie, I słodkie im ię piastujesz Matki: Id ą w pokorze niew inne dziatki, ., I za swą Mamę, tu ta j n a ziemi,
B łag ają Ciebie m odły rzew nem i: Daj jej za trudów i sta ra ń tyle, P ełne radości i szczęścia chwile! Ileż to ona nocy niespanych,
D ni niespokojnych i przep łak an y cli, Ileż goryczy, Boże jedyny!
P rzeb y ła nieraz z naszej przyczyny.
O! za tę m iłość i poświęcenie,
Zlej n a n ią M ary o! szczęścia prom ienie, 0 co, kołacząc do Niebios bram y, B łag am y Ciebie dla naszej Mamy! W szak za to serce, którem nas darzy, 1 za to wszystko, co d la nas m arzy I czem otacza nasz w iek dziecięcy: Nic, nic d la siebie nie p ra g n ie więcej, Prócz, b y śm y rosły, dziateczki małe, Jej n a pociechę — B ogn n a chwałę. W ięc Cię b ła g a m y u Niebios bram y : Daj n a pociechę nrość nam Mamy!
0! daj K rólowo Niebios sklepienia, Ziścić nam w szystkie M amy m arzenia! U życz nam łask i swej nieprzebranej, A by nie sm ucić Mamy kochanej; W esprzyj chęć naszą i w ątłe siły, B yśm y w ciąż grzeczne i dobre były, I m odły nasze p rzy jm w Niebios bram ę: Bo to za M amę naszą, za Mamę!
IMIENINY MAMY.
Cóżto dzisiaj jest za święto? Czy k alen d arz m ię nie m yli? Że ta k z tw arzą uśm iechniętą, Czekasz dziatw o owej chw ili?
warno, rojno... W cichym domu, Od w esela aż drżą ściany;
D ziatw a sobie pokryjom u, Przepow iada w iersz zadany; I grom adzi darów tyle,
Że aż moc ich oko ludzi! Ciszej, ciszej, bo za chw ilę, Mama pew nie się obudzi.
Coś w ażnego snąć się stanie?
Lecz m i tru d n o dojść przy czy n y — W ięc powiedzcie — »Cyt, mój Panie! Dziś są M amy im ieniny!«
C yt!... Ju ż słychać k ro k i Mamy, Ju ż sk rzy p n ęły drzw i alkow y... Ach! czy ty lk o podołam y,
W szystkie w iersze dobyć z głow y? Czy się k tó re nie pom yli,
Nie zapomni, nie zalęknie?
Zm ylić się w ta k ważnej chwili, P ięknież b y to było, — pięknie!
C yt... Ach! czemuż ta k serduszko W p iersiach naszych bijesz głośno? Cyt... Ach! jakże jesteś muszko, Z tern brzęczeniem swem nieznośną! Cyt... P ow tórzyć sobie w arto
J a k to ry m się z ry m em godzi! W tem — n a rozcież drzw i otw arto, O! radości! M ama wchodzi!
Stoją dzieci zadyszane,
W k ącik tu lą c się nieśm iało... Gdzież te wiersze ta k um iane? A z odw agą cóż się stało?!
O! nic z tego... W szystkie wiersze, M ajaczeją gdzieś przed okiem, Aż życzenia się najszczersze, W ysłow iły łez potokiem. Żadne nic już nie pam ięta... T ylko jakoś rzewniej, czulej, W ty m dn iu m atczynego święta, Do jej k olan dziś się tu li...
A tw arz, co się szczęściem płoni, I łezkam i zaszłe oczy,
Świadczą, źe im serce do niej, Mało z piersi nie wyskoczy! W ięc i M ama rozrzew niona, 0 nic więcej się nie p y ta... T y lk o g a rn ie je do łona,
1 w serduszkach wszystko czyta. T y lk o uśm iech, k tó ry gości Na jej licu, i łzy żywe: Są św iadectw em jej radości, Że m a dzieci ta k poczciwe!
BEZ MAMY.
ziecinki moje! ozy też w y wiecie, Gzem jest M ateczka d la was n a świecie? I czyście k iedy m yślały o tem, J a k im to dla niej nieraz kłopotem , Je st upór dziecka, k tó re um yślnie, Z ócz biednej M atki łzy rzew ne ciśnie? I czy* wiesz dziatwo, jakeś b o g atą,
Że są przy tobie M ama i Tato, K tórzy nad tobą i dniem i nocą, C iągle czuw ają, wciąż się kłopocą, I wspólnie, z całą p ra c u ją siłą, A by dziateczkom ich dobrze było?
0! dziatw o moja, fig larn a, żywa, A ni przeczuw asz jakeś szczęśliwa!
Ani ci przez m yśl nie przejdzie może, W ciąż błogosław ić w yroki Boże,
Że w am w d n iach w iosny dały, o! dziatki, Cieszyć się słodkiem im ieniem Matki! Bo M atka w życiu, dziatw o kochana, To rę k a Boga z Niebios zesłana... To ciche skrzydło Stróża-Anioła, K tóre ci sm u tk i rozw iew a z czoła, To jasn a gw iazda, co od powicia,
Świeci przez w szystkie dni tw ego życia. Jeśli Bóg dzieciom M atki poskąpi:
O! to tej s tra ty n ik t nie zastąpi... To nie odkupić jej łez potokiem ,
To wciąż się za n ią obracać wzrokiem, To wciąż, n a sm utnem życia ściernisku, T ęsknić i tęsknić do jej uścisku!
O! n a k o lan a padnijcie dzieci! I tem u oku, co dla was świeci, I tem u sercu, co ja k b y złote, Ma sam ą ty lk o d la w as jjieszczotę, I tej opatrznej, m atczynej ręce:
W dzięczność i m iłość nieście w podzięce. Bo w y nie wiecie dziateczki drogie, Że są i in n e dzieci ubogie,
Co nie słyszały jeszcze ni razu, Słodkiego M atki swojej w yrazu, Ni jej tkliw ego słow a pieszczoty, I noszą sm utne im ię: — sieroty! O! ty, po stokroć dziatw o szczęśliwa, K tó rą do serca M atka przyzyw a, I tak cię g a rn ie w objęcia słodko: Jeśli się spotkasz z ja k ą sierotką, Co się sam otnie b łą k a śród św iata: Zastąp jej siostrę, zastąp jej brata. A Ten, przed k tó ry m nic nie uchodzi. Bóg ci tw e złote serce nagrodzi;
I ta M ateczka biednej dziecinki, Za w szystkie tw oje dobre uczynki, D łu g ich dni pasm o w ym odli w Niebie, D la twojej Mamy, Ojca i ciebie.
A SPIS RZECZY. Str. M a t k a ... * Ja k kochać mamę ... 3 Gwiazdka m a t k i ... D Zawsze m a m a ...‘ ^ Słuchaj m a m y ...13 Serce m a t k i ... ^ 17 Rozmowa z mamą ... 11 Mama p ł a c z e ...^ Nie budź mamy ...^ Modlitwa za m a m ę ... 25. 97 Imieniny m a m y ... Hi Bez m a m y ... Y ✓ %