Aleksandra Mikołajska
Kilka uwag o trudnościach w
katalogowym opracowaniu
współczesnych czasopism
Biblioteka 9 (18), 191-196A L EK SA N D R A M IK O ŁA JSK A
Kilka uwag o trudnościach
w katalogowym opracowaniu
współczesnych czasopism
Dane dotyczące wydawnictw opublikowanych n a terenie Rzeczy pospolitej Polskiej znajdujem y co roku w czasopiśmie „Ruch W ydawniczy w Liczbach” (ukazuje się od roku 1956,). W ciągu ostatnich lat zareje strowano wzrost liczby tytułów wydawnictw zwartych i czasopism. W edług danych z roku 2003 („Ruch Wydawniczy...” ukazuje się z opóźnieniem, dla tego nic mogę posłużyć się danym i z ubiegłego roku), liczba tytułów czaso pism w zrosła o 120 w stosunku do roku 2002. T y tu ły te, zgodnie z zasadam i grom adzenia obowiązującymi w poszczególnych bibliotekach, otrzym ujących egzemplarz obowiązkowy, trafią do rąk bibliotekarzy opracowujących zbiory.
Czasopism a to specyficzny rodzaj dokum entu, którego opracow anie w ym aga oparcia się n a określonej norm ie, a niekiedy n a prześledzeniu hi storii poszczególnych tytułów . Przepisy katalogow ania wg G rycza1 zostały zastąpione w 1997 nową norm ą opisu bibliograficznego dla w ydaw nictw cią głych2 i dostosow ane do zaleceń IFL A — obow iązujących od 1988 roku®.
Nowa norm a w połączeniu z form atem USM ARC (w 2000 roku zmie niono nazwę form atu n a M ARC 21) i nowym narzędziem pracy, jak im sta ł się kom puter, spowodow ały isto tn e zm iany w katalogow aniu zbiorów. Opis bibliograficzny s ta ł się bardzo szczegółowy i czasochłonny. W przypadku czasopism rekord bibliograficzny opisuje czasopism o jako całość, jest to jed nocześnie h isto ria czasopisma.
1 J. C ry cz, W . Borkow ska, Skrócone przepisy katalogowania alfabetycznego. Warszawa 1975.
2 (P N /9 7 N -0 1 152-2) Opis Bibliograficzny W ydaw nictw a Ciągłe.
1 9 2 A leksandra M ikołajska
D la katalogujących najw iększym źródłem wpływów jest egzem plarz obowiązkowy, otrzym yw any przez biblioteki najczęściej wcześniej, zanim pojaw i się jakakolw iek inform acja bibliograficzna czy księgarska. Czasopi sm a często nie m a ją ISSN-u, co uniem ożliw ia skorzystanie z bazy ISSN.
Należy pam iętać, że część danych do opisu bibliograficznego pochodzi z tej bazy: ty tu ł skrócony, ty tu ł kluczowy, inform acje o związkach z innym i ty tu ła m i czy identyfikacja adresu wydawniczego. K atalogujący, nie m ając danych bibliograficznych, często pozostaje sam z przepisam i katalogowania, czasopism em w ręku, sw oją wiedzą i kom puterem . Ja k w ypada t a konfron ta c ja z nowym i ty tu ła m i czasopism, przygotow anym i do katalogowania? O to kilka przykładów .
Na biurko katalogującego trafia n r 115 z 2004 roku czasopisma „Wszechpo- lak”. Pismo młodzieży narodowej, wyd. przez Młodzież Wszechpolską, W ar szawa? Podstaw ą opisu powinien być num er pierwszy, jeśli biblioteka go nie posiada, to opis bibliograficzny opiera się w tedy na pierwszym posiadanym nu merze. W tym przypadku na numerze 115. Przy dalszym oglądzie czasopisma znajdujem y uwagę redakcji, że zostało ono założone w 1939 roku. Wskazówka wydawałoby się cenna, która - już po chwili - okazuje się zupełnie bałam ut na. Owszem czasopismo o takim tytule ukazywało się w Warszawie w latach 1937-19394, ale nie jest ono podstaw ą do kontynuacji wyżej wymienionego. W tym przypadku jest to wyłącznie zbieżność tytułów sugerowana przez redak cję. Tu uwaga n a marginesie, przeglądając katalogi różnych bibliotek natrafia my n a dziesiątki czasopism o takich samych tytułach, wydawanych w różnych okresach, np. ,K uriery”, „Rzeczpospolite”, „Głosy”, „Biuletyny”, „Roczniki” itd., których - poza podobnie brzmiącymi tytułam i - nic nie łączy.
W róćm y jed n a k do naszego ty tu łu . K atalog ujący chcąc ustalić, kiedy ukazał się num er pierwszy, e-m ailuje do obecnego red akto ra. Z otrzym anej odpowiedzi, (trochę to trw a), dow iadujem y się, że jest to num er pierwszy ty tu łu , w ydany przez obecnego red ak to ra, n ato m iast do num erów wcze śniejszych, któ re przez pięć lat ukazyw ały się p o d inn ą redakcją, dotrzeć nie m ożna. N um ery poprzednie do biblioteki nie dotarły, jako że wydawcy takich efem erycznych pisemek, dość sw obodnie tra k tu ją obowiązki wynika jące z U staw y o obowiązkowych egzem plarzach bibliotecznych z d nia 7 li sto p a d a 19963. Nie d o ta rły do dziś również do innych bibliotek. K rótko mówiąc, sporządzenie pełnego opisu katalogowego tego ty tu łu , k tó ry od pow iadałby w szystkim wymogom, jakie dziś staw iam y przed katalogowym opisem czasopism a trw ało praw ie trz y tygodnie.
1 „W szcclipolak: narodow e pism o akadem ickie”, w yd. przez A. R odziew icza, W arszaw a. 1937-1939.
W ydaw ałoby się, że opracow anie czasopism bieżących, pow inno być ła twiejsze, cóż prostszego, ja k - w p rzyp ad k u jakichkolw iek w ątpliwości — za dzwonić do redakcji i niejako „u źró d ła” je wyjaśnić. Często jed n a k zdarza się. że uprzejm e prośby katalogujących bibliotekarzy p o z o sta ją bez odpo wiedzi.
B ardzo ważne jest, by wydaw ca przesłał do biblioteki pierwszy num er czasopism a, bo od niego zaczyna się jego histo ria i proces opracow ywania. „W ydawnictwo ciągłe — to wydaw nictw o o nie przew idzianym z góry zakoń czeniu”1’, czyli takie, któ re w trakcie ukazyw ania może ulec licznym zm ia nom, które trz e b a uwzględnić w opisach katalogowych.
Kilka przykładów : „Biuletyn Głównej Kom isji B ad an ia Zbrodni Nie mieckich w Polsce” w ydany w Poznaniu w latach 1946-1949 czterokrotnie zm ieniał ty tu ł, by w roku 1995 przyjąć postać: „Pamięć i Sprawiedliwość” B iuletyn Głównej Komisji B ad an ia Z brodni przeciw Narodowi Polskiem u - In sty tu t Pam ięci Narodowej, W arszaw a 1995. Z darza się niekiedy, że zm iany te n a stę p u ją już po pierwszych kilku num erach. Przykładow o wy m ienię czasopism o „Pismo 01” lub „Pismo Pierw sze 02” w ydane w Poznaniu w 2004 roku. Być może red ak to rzy tego pism a mieli spore kłop oty z nazwą, bo dwa pierwsze num ery o trzym ane przez bibliotekę noszą różne ty tu ły : „Pismo 01” i „Pismo Pierw sze 02”, egzem plarz pierwszy — zgodnie z inform a cją z nagłów ka - ukazał się w roku 2004, egzem plarz drugi w 2005. Po tele fonicznej konsultacji z redakcją bibliotekarz ze zdziwieniem dow iaduje się, że kolejny, trzeci num er będzie nosił ty tu ł „Pismo Pierw sze”. G dy chodzi o num erację to nie u d ało się rozstrzygnąć, czy num er jest częścią ty tu łu , czy przyjęty system dwójkowy zostanie zachowany w dalszych num erach, czy czasopism o będzie m iało dwa opisy. Nawiasem mówiąc przyjm ow any dość beztrosko przez redakcje dwójkowy, a niekiedy trójkow y system nu m eracji jest dla bibliotekarzy dodatkow ym źródłem kłopotów . Do chwili obecnej nie u dało się rozstrzygnąć wszystkich wątpliwości związanych z do kładnym , katalogow ym opisem tego czasopism a. Jeszcze jeden przyczynek do odpowiedzi n a pytanie, dlaczego opracow anie niektórych czasopism trw a ta k długo.
N astępny przy k ład dotyczy modyfikacji rekordu czasopism a będącego już w bazie N U K at. M odyfikacja z pozoru prosta, ale czasochłonna, w ym a gającej również zastanow ienia się nad zapisem zasobu. W znanym p o p u larnym czasopiśmie „Sukces”, W arszaw a 1990-, nagle od num eru 11(2004) p o jaw ia ją się dw a num ery 11., jed en z nich: „Sukces dla Niej”, drugi: „Sukces dla Niego”. N a grzbiecie czasopism a w idnieją ty tu ły : „Sukces Ko biecy”, „Sukces M ęski”. W ydaw ałoby się, że jest to nic nieznaczący szczegół b (P N -9 2 /N -0 1 2 2 7 ) B ibliotekarstw o i bibliografia, typologia dokum entów , Term inologia.
1 9 4 A leksandra M ikołajska
bibliograficzny, ale w opisie katalogow ym winien być uwzględniony. Opis bowiem - przypom nę - m a odzwierciedlać w szystkie zmiany, m utacje, jakie m iały miejsce w czasie w ydaw ania danego pism a. P roblem te n katalogują cy m usi rozwiązać sam, jako żc istniejące norm y aż ta k szczegółowych roz w iązań nie p o d ają. Jeśli m u się to u d a będzie mógł mówić o swoim „m ałym sukcesie”.
Pomysłowość współczesnych wydawców jest nieograniczona, niestety, nie kiedy bywa ona źródłem kłopotów , przy bibliotecznym opracow aniu w yda wanych przez nich pism. Z przyjem nością p atrzym y n a stare przedw ojenne czasopisma, gdzie podstawowe elem enty opisu: ty tu ł, p o d ty tu ł, num eracja, wydawca są czytelne ju ż przy pierwszym oglądzie przez katalogującego. Dzi siejsi wydawcy k o rzy stają ze swobody, k tó ra pozw ala im zm ieniać tytuły, num eracje w edług nieczytelnych i tru d n o uchw ytnych kryteriów.
Spójrzm y n a ty tu ł: „Myśl Polska”. Czasopism o, które ukazyw ało się od 1941 do 2001, w ydaw ane przez Fundację N arodow ą im. R om ana Dmow skiego w Londynie zm ienia ty tu ł w latach 2001-2004 n a - „Nowa Myśl Polska”, by od num eru ] w 2005 powrócić do ty tu łu - „Myśl P olska”. Re d a k to r tego czasopism a w num erze tym pisze „(...) nowy rok w itam y n a szych czytelników pod stary m szyldem „Myśli Polskiej”. P onad trzy letn i epizod p o d nazw ą Nowa M yśl Polska dobiegł końca. W racam y do starej nu m eracji i n a d ty tu łu ...” (cóż m a oznaczać, n a d ty tu ł - głowi się katalogujący czy jest jakiś inny ty tu ł, czy jest to po pro stu pow rót do starego ty tu łu .). Dalej red ak to r pisze - „(•••) treści i zespół redakcyjny p o z o sta ją te sam e...” D la katalogującego oznacza to jed n a k utw orzenie następnego rekordu, mo dyfikację pierwszego rekordu i zachowanie procedur w ysłania do N U kat-u. W ydawcy nie wiedzą, ile ta k i „epizod” p o ch łan ia czasu zanim ty tu ły te ze zm ianam i bibliograficznym i ukażą się w katalogach bibliotek.
Niem ało k ło p o tu spraw iają ty tu ły czasopism, dla których katalogujący musi utworzyć w ariant ty tu łu , by m ożna go było wyszukać w katalogach. Zaproponow any przez wydawcę ty tu ł „Lite R acje”, wydaw any w W arszawie przez W ydaw. Książkowe „Ibis” w 2003 roku byłby nie do wyszukania, gdyby nic łączna pisownia tego ty tu łu , zaproponow ana przez katalogującego.
B ardzo pom ocna w opracow aniu czasopism jest - zam ieszczana n a ogół w num erze pierwszym - przedm owa, czy słowo w stępne od redakcji. Z reguły w inform acjach ta m pom ieszczonych znaleźć m ożna w szystkie ele menty, któ re w ym agane są przj^ pełnym opisie katalogowym . W ydawcy m a ją ogrom ną tru dn o ść oznaczenia num eracji swoich czasopism, k tó ra często zaw arta jest w ty tu le. Przykład: „Polsko-Niemieckie Zeszyty E uro pejskie” (Fundacja O chrony Polsko-Niemieckiego D ziedzictw a K ulturow ego im. W ita Stwosza, W arszawa, 2001-). W przedm owie do pierwszego zeszytu czytam y: „(...) u k ład treści zapow iada w każdym num erze zeszytów podej
m owanie... i dalej „...w pierwszym tom ie zeszytów’ europejskich...” W przed mowie zostaje wym ienionych kilka oznaczeń num eracji - numery, tom y i zeszyty - zupełnie niepotrzebnie. D la katalogującego najw ażniejszy jest zapis n a stronic tytułow ej, a na niej w ty m czasopiśmie b rak jest jakiego kolwiek oznaczenia. W idnieje tylko cyfra „1” i tę w łaśnie katalogujący w pro wadzi do opisu, zgodnie z regułam i opracow ania.
Niekiedy wydawcy, świadomi m erytorycznych i edytorskich w ym agań staw ianych n a rynku czasopism, naw ołują w przedm owach swoich czaso pism do zachowania staranności w ich wydaw aniu, ale ta k napraw dę sami się do tego nie stosują. Przykładem tego jest czasopismo „T ytuł Roboczy” (Warszawa: [s.n.], 2004-), gdzie w przedm owie czytam y: „Powołanie do życia nowego b y tu wydawniczego wiąże się z szeregiem stresujących de cyzji. Trzeba wymyślić ty tu ł - choćby roboczy — w ybrać krój czcionek, form at, i ta k dalej. Zdecydować się na coś, żegnając się jednocześnie z czymś innym .... zrezygnować z pewnych ulubionych „wykręconych” pom ysłów na rzecz czytelności i kom unikatyw ności...”. W ydawałoby się, że po takim w stę pie opracowanie nie będzie tru d ne. Tym czasem w czasopiśmie b rak jest wy dawcy, na okładce praw dopodobnie num erem pierwszym jest d a ta w ydania czasopisma, form at czasopism a to 21 x 30 cm, brak określenia częstotliwo ści, brak ISSN-u. M a się wrażenie, że jest to kolejny eksperym ent wydawcy. Czasopism o nigdy nie było łatw ym m ateriałem bibliotecznym do opra cowania Ja k różnorodny jest to m ateriał, o ty m w iedzą doskonale katalo gujący. W ystarczy wspom nieć o stru k tu rz e hierarchicznej zeszytów i prac naukowych, katalogow aniu serii głównych i podserii, o polach powiązań, o zeszytach m onograficznych w obrębie w ydaw nictw a ciągłego, o dodatkach sam oistnych do czasopism i o typow ych czasopism ach zm ieniających kilka krotnie ty tuły , dla których należy podłączyć zasoby w odpow iednich latach publikacji. W yszukując ty tu ł w katalogach czasopism widzimy, że jest to skom plikowana s tru k tu ra w zajem nie pow iązanych, n a poziom ic chronolo gicznym i hierarchicznym , rekordów. K atalogujący nie ukryw ają, że n a jła twiejsze do opracow ania są czasopism a w ydaw ane przez cen tra akademickie, chociaż i tu ta j już obserw uje się pew ną „swobodę w ydaw niczą”, ale n a jtru d niejsze, bardzo zindyw idualizow ane są pism a o sztuce. K ażdy wydaw ca p ra cuje n a swój w izerunek inaczej.
Czasopism o, ze względu n a swój krótki cykl wydawniczy, jest najszyb szym nośnikiem inform acji i dlatego pow inno dotrzeć do czytelnika ja k n a j szybciej. T ak się jed n a k nic dzieje. D roga się w ydłuża, o czym przekonują się bibliotekarze w swojej codziennej pracy.
Pow odem tego są zapew ne problem y finansowe i redakcyjne, pow staw a nie nowych spółek, przejm ow anie ty tu łó w przez rodzim ych i obcych p o ten tatów , zm iany w adm inistracji państwowej, pow staw anie nowych wyższych
1 9 6 A leksandra M ikołajska
uczelni, instytutów , organizacji czy stow arzyszeń. Pociąga to za sobą po w staw anie nowych ty tu łó w i liczne zawirow ania wokół ty tu łó w ju ż istnie jących. W szystkie zmiany, jakie w y stęp ują w danym ty tu le natychm iast w ychw ytuje katalogujący, by przenieść je do opisu bibliograficznego.
Szczęśliwym rozw iązaniem byłoby, gdyby wydawcy znali choć trochę podstaw y opisu bibliograficznego, co ułatw iłoby katalogującym opracow a nie ich ty tułów . Ale to pozostanie w sferze m arzeń. O pracow ujący m ając przed oczym a nowe ty tuły , zastan aw ia się często czy m echanizm y prom o cji, które sto su ją wydawcy, by zaistnieć n a rynku wydaw niczym (gonitwa za atrakcyjnością, szukanie oryginalności, w ym yślna grafika, w literach ty tułów , tru d n y ch do identyfikacji), nie o b rac a ją się przeciwko nim. Przecież wydawcom w inno zależeć, by czasopism o w m iarę szybko d o tarło do czytel ników, a to może zapew nić sta ra n n e ich w ydaw anie. Nie powinni zapom i nać, że biblioteka to bardzo ważne ogniwo w prom ocji ty tu łó w i m a pewien w pływ n a w izerunek wydawcy.
Elem entem najważniejszym, który przyciągał czytelnika był zawsze wy różniający się ty tu ł, czasami nie zmieniany od początku ukazywania się cza sopisma, rozlicznych zmian, jakim ulegały same czasopisma. Ogólnie mówiąc, cechowała je p ro sto ta i czytelność. W spom nijm y chociażby takie tytuły, ja k „Pam iętnik Literacki”, „Przekrój”, „Tygodnik Powszechny”, a z zagra nicznych - „Naturę”, „Science”, „The N ational Geographic”. Te ostatnie od XIX wieku zachowały niezm ienną szatę graficzną, a niekiedy form at, ten sam krój czcionki, num erację um ieszczaną w tym sam ym miejscu.
T rzeba zastanow ić się, czy nie m ożna w tej kwestii czegoś zmienić. Za pew ne m ożna apelować do wydawców, by dbali o czytelność i przejrzy stość w nazyw aniu i sygnowaniu wydaw anych przez siebie tytułów . Powinni zrozum ieć, że m a to również uchw ytny w ym iar m arketingowy, a więc leży w ich interesie. Ale skuteczność apeli - niechby najsłuszniejszych - bywa zazwyczaj dość ograniczona. Zam iast tego proponuję, by ująć to w formę czytelnych i w m iarę prostych przepisów, czy ja k kto woli norm , które każde czasopism o w inno spełniać. O stworzenie i skuteczne egzekwowanie takich przepisów winni zadbać wydawcy i księgarze skupieni w swych organiza cjach. Z cała pew nością ich inicjatyw a spotk a się z życzliwym w sparciem i w sp ółp racą bibliotekarzy.