• Nie Znaleziono Wyników

Badania nad literaturą okresu Młodej Polski

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Badania nad literaturą okresu Młodej Polski"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Podraza-Kwiatkowska

Badania nad literaturą okresu Młodej

Polski

Biuletyn Polonistyczny 19/4 (62), 66-83

(2)

sty tu cie Badań L ite ra c k ic h PAN lub w In sty tu cie F ilo lo g ii P o lsk ie j "UW studiów d oktoranckich k s z ta łc ą c y c h badaczy w yspecjalizow anych w tym k ieru n k u .

^ Zob. ta b lic a n a s . 58-59.

2

J. K u lcz y ck a-S a lo n i, W łodzim ierz S paso w icz. Z a ry s m onograficz­ ny , W rocław 1975.

3

A. N o fe r-Ł a d y k a, L ite r a tu r a p o lsk a o k re su pozytywizm u. P o d r ę c z ­ nik d la k lasy 2 liceów o g ó lno kształcących, techników i liceów zawodo­ w ych, W arszaw a 1976.

^ L ite r a tu r a p o lsk a od śre d n io w ie cza do pozytywizm u. R ed. J .Z . Ja­ kubow ski, W arszaw a 1974.

5 ,

W ybór pism k ry ty c z n o lite ra c k ic h A. Św iętochow skiego u k az ał się w r . 1973 (A. Św iętochow ski, W ybór pism k ry ty c z n o lite ra c k ic h . W ybór

S . S a n d le r. W stęp i p rz y p isy M . B ry k a lsk a , W arszaw a 1973). W ro k później u k a z a ła się p ra c a : M . B ry k a lsk a , A lek san d er Św iętochow ski - re d a k to r "P ra w d y " , W rocław 1974.

P r o f . d r H enryk M arkiew icz

BADANIA NAD LITERATURĄ OKRESU MŁODEJ POLSKI

L ite r a tu r a o k re su M łodej P o lsk i stanqw i obecnie przedm iot żywego za in te re so w a n ia . S y tu a cja je s t tu k o rz y stn a między innymi z tego w zg lę­ du, że w badaniach nad M łodą P o lsk ą u c z e stn ic z ą p rz e d sta w ic ie le w szy stk ich pokoleń polonistycznych. N astępują p rz e su n ięcia w podejm o­ wanej problem aty ce, w stosow anych m etodach, w innym doborze p is a rz y stanow iących przedm iot fa sc y n a c ji, ale ciąg ło ść badaw cza je s t zachowana] w stopniu rz ad k o spotykanym.

R ezultat tak iej sy tu acji je s t łatwo d o strz e g a ln y : zw ła szcz a w o s ta t­ nich k ilkunastu la ta c h ukazało się w iele p ozycji - i to w ażkich - doty­ czących epoki Młodej P o ls k i. S poro je s t jednak je s z c z e do zro b ie n ia.

P rz e d e w szystkim , żeby badania nad M łodą P o lsk ą mogły spraw nie funkcjonow ać, n ależ y im stw orzyć odpowiednią podstaw ę - w p o staci ed y c ji d z ie ł m łodopolskich p is a r z y . B ra k i tu is tn ie ją c e są bowiem ogrom-* ne i w rę c z kom prom itujące: dotychczas nie ma pism zebrany ch tak wy­

(3)

bitnych tw órców , jak S tan isław B rzozow ski, K arol Irzy k o w sk i, T ad e u sz M iciński, K azim ierz T e tm a je r, S tan isław P rzybyszew ski^-. W ogóle nie byli wznaw iani n astęp u ją cy p o ec i: S tanisław i W incenty K o ra b -B rz o z o w s­ cy , M a ria K om ornicka, Józef Jed licz, Edw ard L e sz c z y ń sk i, M aciej S zu - kiew icz, Z dzisław D ębicki, M a ria G ro sse k -K o ry c k a , F ra n c is z e k M ira n - dola, Lucjan Rydel. P o ezje innych (Jerzy Ż u ław sk i, M ary la W olska) ukazały się w niew ielk ich , n iew y starcza ją cy ch w yborach. Nawet b ib lio te ­ k a tzw . celofanow a (PIW ) nie zdobyła się n a w ybory poetów M łodej P o l­ sk i ani nie wznowiła tak poszukiw anego tomiku p oezji T ad eu sza M iciń s- kiego (w przypadku M icińskiego z r e s z tą w ybór nie w y sta rc z y - k o n ie c z ­ n a je s t edy cja z a w ie ra ią c a w ie rsz e z e b ran e ).

Ukazywały się natom iast ró ż n e antologie po ety ck ie. T ych, o c z y w iśc ie , nigdy nie je s t zbyt w iele, trz e b a sobie jednak zdawać sp raw ę z fak tu ,

że antologie nie z a stą p ią pełnych, o ile m ożności k rytycznych ed y c ji najw yb itniejszych poetów o ra z o b sze rn y ch wyborów poetów innych.

W z a k re s ie dram atu sy tu acja je s t niew iele le p s z a . Ukazywały s ię , co p raw d a, w ybory n iek tó ry ch p is a rz y o ra z wznow ienia po szczególnych utw orów , b ra k jednak ciągle pełnych k rytycznych wydań n ajw yb itn iejszy ch dram aturgów : M icińskiego , P rzy b y sz ew sk ieg o , J .A . K isielew sk ieg o , R ittn e ra , N ow aczyńskiego. Nie uk azały się tak że dram aty ani Leopolda S ta ffa , ani Jerzego Ż uław skiego. B ra k ed y cji takich utw orów d ra m a ty c z ­ ny ch, k tó re - mniej znane, um ieszczone w czasopism ach lub is tn ie ją c e tylko w eg zem p larzach te a tra ln y c h - popadają w zupełne zapomnienie

(np. W ilhelma F eldm ana czy Amelii H ertzów ny).

E d y to rsk ie luki w m łodopolskiej k ry ty ce lite ra c k ie j zapełnia p rz e d e w szystkim św ietn a B iblioteka Studiów L ite ra c k ic h - uk azały się tu ob ­ s z e rn e w ybory pism M atuszew skiego, M iriam a, O rtw in a , G rz y m a ły -S ie ­ d leck ie g o . P o z a tą s e r ią wydano w ybór pism k rytycznych E dw arda P o - rę b o w ic z a i Jerzeg o Ż uław skiego. C zekają jednak k ry ty cy p o z o sta li: W ilhelm Feldm an, Antoni L ange, S tan isław L ack , S tan isław P rz y b y s z e w ­ sk i (c z ę ś ć pism niem ieckich dotychczas nie p rzetłum aczo na!), Z .L . Z a-

2

le s k i, C e z a ry Jellen ta . W ydawnictwa typu antologijnego dotyczące m ło­ do polskiej k ry ty k i ukazują się w d o statec zn ej ilo ś c i, ale - n ie s te ty - czasam i w zbyt małym n ak ład z ie. K onieczna je s t w tak ich p rzy pad kach

(4)

w ięk sza operatyw ność oficyn wydawniczych w z a k re s ie ponaw iania wydań w yczerpany ch. N iektóre zw ła szcz a wydawnictwa (np. s e r i a B iblioteka N arodow a) powinny dbać o to , aby ich tom iki były sta le w s p rz e d a ż y , dostępne n ieu stannie przepływ ającym pokoleniom studentów .

N ieco lep iej p rz e d sta w ia się sy tu acja w z a k re sie utw orów p o w ieścio ­ w ych. N ajw iększa luka - to wspomniany już b ra k p ow ieści T a d e u sz a M i- cińskiego.. (Tu konieczna uw aga o c h a ra k te rz e ogólnym: polsk ie e d y to r­ stwo naukowe sto i n a wysokim poziomie i n ależ y d b ać , aby ten poziom z o sta ł utrzym any. Jednakże nadm ierny maksymalizm w te j dzied zin ie powo­ d u je , że m ijają pokolenia polonistyczne nie m ając m ożliw ości le k tu ry n ie ­ k tó ry ch p is a rz y . Jeśli w przypadku pow ieści M icińskiego w ystąpi się z postulatem ed y cji - stało się tak z jego dram atam i - zao p atrzo nej w kom entarz rz ecz o w y , ed y cja ta k a u g rz ę ź n ie n a d z ie s ią tk i la t. T rz e b a n ajp ierw wydać - jak najpopraw niej oczyw iście - te k s ty .)

Obok ed y cji d z ie ł poszczególnych autorów koniecznie je s t wydanie fotooffsetow e dwóch podstawowych czasopism epo ki: "Ż y cia" k ra k o w sk ie­ go i "C him ery". Rzadkie te czasopism a dostępne s ą w n iek tó ry c h b ib lio ­ tekach już tylko w p o sta c i m ikrofilm u.

W k ra ju , gdzie tak c z ę sto płoną b ib lio tek i, nie można lic z y ć n a p rz e trw a n ie jednoegzem plarzow ych rę k o p isó w . N ależy zatem o g łasza ć - zachow ując h ie ra rc h ię w a rto ś c i autorów - bloki k orespondencyjne i inne m a te ria ły ręk opiśm ienne; czeka np . n a sukcesyw nie dokonywaną edycję znajdujące się w B ibliotece Narodowej w W arszaw ie archiwum Zenona P rze sm y c k ie g o . Nie tylko z r e s z tą b ib lio tek i, ale tak że pryw atne zbiory n ależ y m ieć n a uw adze. W iele już n a tym polu zrobiono: ogłoszono n ie ­ znane m ateria ły rę k o p iśm ien n e?m .in . w s e r ii Archiwum L ite ra c k ie ; u k a­ zały się rów nież publikacje oso bne, np. lis ty B rzozow skiego w o p ra c o ­ waniu M ieczysław a S ro k i o ra z lis ty Leopolda S taffa w opracow aniu Jadwigi C zachow skiej i Ire n y M aciejew skiej - tu zatem w y sta rc z y zapew ­ n ić kontynuację ed y to rsk ich poczynań. T rz e b a rów nież pam iętać o po ­ trz e b ie poszukiw ań w za g ranicznych bibliotekach i zbiorach pryw atnych;

p is a rz e M łodej P o ls k i, p rzebyw ający c z ę sto z a g ra n ic ą , p ozo staw ali n ie ­ jednokrotnie w kontaktach to w arzy sk ich z cudzoziem cam i.

(5)

związane z brakiem odpow iednich-inicjatyw . Na jedną tru d n o ś ć n ależy w szakże zw rócić szczególną uw agę: je s t n ią b ra k młodej k a d ry . Do p r o ­ blemu młodej k ad ry naukowej je sz c z e pow rócim y, jednakże już tutaj t r z e ­ ba p o d k re ślić piln ą konieczność k sz ta łc e n ia młodych edytorów . B rak ich daje się odczuwać naw et w tak ich o śro d k a ch , jak K raków , gdzie p rz e d laty p ro f. S tanisław P igoń stw o rzy ł p rz e c ie ż c a łą szkołę wydawców!

Obok luk w z a k re s ie e d y to rstw a , n ajw ażn iejsze s ą b ra k i w z a k re sie k siążek pośw ięconych poszczególnym p isa rz o m . P o ko len ia poprzednie z o s ­ taw iły nam n iew iele opracow ań typu "S z tu k i p is a rs k ie j Ż erom skiego" S tan isław a A dam czew skiego. W o statn ich k ilk un astu latac h zaledw ie kilku badaczy pośw ięciło - indywidualnie wybranym p isarzo m - osobne, b a rd z ie j ambitne k sią ż k i. Dla innych p is a rz y - ro lę "zary só w m onograficznych" sp ełn iają tomy w b ibliotece P ro file (zbyt p o p u larn e ), w stępy do tomików B iblioteki Narodowej (np. K rzyżanow skiego o T e tm a je rz e ), o pracow ania w O L P .

K siążek o c h a ra k te rz e m onograficznym nie n ależ y u n ik ać. N iesłuszn e wydaje się p rz ek o n an ie, że je s t to p r z e s ta r z a ły typ badań h is to ry c z n o li­ te ra c k ic h . W szystko zależy od teg o , kto i w ja k i sposób do danego tem a­ tu podchodzi; n ikt p rz e c ie ż nie wymaga od d z isie jsz e g o b ad acza, żeby omawiał życie p is a r z a in k ru stu ją c je inform acjam i o u tw o rach i próbkam i in te rp re ta c ji tych utw orów . K siążka pośw ięcona jednemu autorow i może być rów nie n o w a to rsk a i in te re s u ją c a m etodycznie, jak stu d ia problem o­ we (np. k sią ż k i R y szard a P rzy b y lsk ieg o czy Jerzeg o Kwiatkow skiego). T rz e b a w ziąć pod uwagę i ten ważny fa k t, że istn ie je typ b adacza s z c z e ­ gólnie predestynow anego do wnikliwych in te rp re ta c ji au to rsk ich osobow ości czy poszczególnych w a rsztató w p is a rs k ic h - naginanie ich talentów do s tu ­ diów syntetyczno-problem ow ych nie wydaje się w łaściw e.

T radycyjny typ m onografii: człow iek i d z ie ło , uleg ł n a ogół ro z b ic iu n a dwa osobne d z ia ły ; inni pracow nicy naukowi zajm ują się in te r p r e ta c ją , inni - b io g ra fią . K siążk i p re z e n tu ją c e b io g rafię p is a rz y o p a rtą na so lid ­ nej dokum entacji winny się oczyw iście ukazyw ać w dalszym ciąg u , podob­ nie jak k a le n d a ria n a jw a ż n ie jsz y c h , p is a rz y (w iele już z re s z tą w tym z a k re sie zrobiono). N a jlep ie j, je ś li pow staje ś c iś le w spó ł­ p ra c u ją c y duet badaczy zajm ujących się b io g rafią i in te rp re ta c ją ,

(6)

a także edy cją p is a r z a ; przykładem mogą tu być Jan Józef L ip sk i T "Ro­ man L oth. Jest to jednak zapewne szc zęśliw y w yjątek.

Tak s ię złożyło, że stu d ia bio graficzne uk azu ją się w w iększej l i c z ­ bie n iż stu d ia in te rp re tu ją c e tw ó rc zo ść poszczególnych p is a r z y . Powodem je s t tu zapewne - m iędzy innymi - fa k t, ae b io g ra fia p is a rz y stanow i przedm iot za in te reso w a n ia nie tylko badaczy pro fesjo n aln y ch (np. Ewa K ossak n a p isa ła k siążk ę o Dagny P rz y b y sz e w sk ie j, K ry sty n a Jabłońska - o K azim ierzu T e tm ajerze). W dużej liczb ie u kazu ją się rów nież wydaw­ nictw a o c h a ra k te rz e wspomnieniowym. Na ich tle tym b a rd z ie j rz u c a się w oczy niew ielka lic z b a - zw łaszcza ambitnych - k sią ż e k in te rp re tu ją ­ cych tw ó rc zo ść poszczególnych p is a rz y (is tn ie je n p . w yraźne zachw ianie równowagi między studiam i biograficznym i a in terp re tacy jn y m i w p rz y p a d ­ ku P rzy b y sz ew sk ieg o ). A p rz e c ie ż zw łaszcza p is a rz e n ajw y b itn iejsi w in­ n i mieć po kilk a opracow ań: pisanych p rz e z ró żn y ch autorów , według różnych m etod, z różnych punktów w idzenia. Winny się ró w nież ukazyw ać k siążk i in te rp re tu ją c e tw ó rc zo ść p is a rz y dotąd nie docenionych. Każda epoka, a w jej ram ach każdy badacz ma praw o do w łasnych upodobań. W łaśnie p o p rz ez "o dkrycia" p is a rz y zapom nianych, a tak że - p o p rzez r e in te rp re ta c ję p is a rz y w ybitnych, następ u je dialog w sp ó łcz esn o ści z b a ­ daną epoką.

W sy tu a c ji, w k tó re j ukazuje się zbyt mało k sią ż e k o poszczególnych a u to ra c h , słu szn e wydaje się organizow anie ogólnopolskich k onferen cji pośw ięconych tw ó rc z o śc i pos.zególnych p is a rz y . B ard z ie j celowe będą tu k o n ferencje nie ro c z n ic o w e , le c z będące w yrazem z a in te reso w a n ia danym

pisarz em i s tw a rz a ją c e - p o p rz ez d yskusję - sposobność do k on fro n tacji różny ch punktów w idzenia. R ezultaty tych k o n fe ren c ji: k się g i zbiorow e, mogą być nam iastką b rak ujących m onografii - zapewne n ie p e łn ą , ale p r ó ­ bującą różnych oglądów danego d z ie ła . Owa n am iastka może się sta ć je d ­ no cześnie podstaw ą d la p rz y s z łe j, p e łn ie jsz e j sy n tezy . K onferencje tak ie zostały już - po B rzozow skim , L eśm ian ie, W itkacym, B e re n c ie , M iciń- skim - zaprojektow ane d la P rzy b y sz ew sk ieg o , Ż uław skiego. P isa rz o m , któ rzy zn a le źli się w centrum za in te reso w a ń (n a le żą tu M iciń sk i, L e ś ­ mian i i n .) , w arto pośw ięcić osobne cz aso p ism a; mogłyby to być dodatki do czasopism już istn ie ją c y c h , np. do "P am iętnik a L ite ra c k ie g o " . Is tn ie ­

(7)

nie takich pub lik acji przeciw d ziałało b y nadm iernem u ro z p ro sz e n iu p o s z ­ czególnych artykułów , a jedn ocześnie um ożliwiłoby d ru k drobnych p rz y ­ czynków.

K ryzys m onografii spowodował, że b a d a c z e , zw ła szcz a c i, któ rzy zajm ują się p isa rz a m i wybitnym i, un ikają niekiedy syntez całościow ych i tw o rz ą m onografie poszczególnych utworów (tak je s t n p. w przypadku Ż erom skiego i W yspiańskiego). Ten typ m onografii wydaje się celow y, choć nie pow inien zupełnie w yprzeć p ró b opracow ań sy n tety cz n o -p rze k ro - jowych danego p is a r z a .

M łodopolscy p is a rz e - z niew ielkim i wyjątkam i - nigdy nie m ieli t r a ­ dycyjnych m onografii. Inaczej p rz e d sta w ia się problem innego tra d y c y j­ nego opracow ania - teg o , k tó re je s t ogólnie znane pod nazw ą h is to ria lite r a t u r y . Pod tym względem epoka M łodej P o lsk i je s t w łaściw ie w

szczęśliw ym położeniu. H is to rię lite r a tu r y tego o k re su n a p is a li już w sp ó łcz eśn i (W. F eldm an, A. P o to c k i). Istn ie je "Neorom antyzm" Juliana K rzyżanow skiego; czekam y n a zapow iadaną p rz e z re d a k c ję po d ręczn ik a u n iw ersy te ck ieg o h is to rię lite r a tu r y o k re su Młodej P o ls k i.

Obok jednak mniej lub b ard ziej trady cy jn ych h is to r ii lite r a tu r y (na k tó re - mimo rozm aitych z a s trz e ż e ń ze stro n y badaczy naukowych - istn ie je sta le duże za p otrzebo w anie, zw ła szcz a w śró d sz e rs z e g o k ręg u c z y te l­ n ic z e g o ), trz e b a w p rz y s z ło ś c i próbow ać także nowych sposobów ujmowa­ n ia dziejów l ite r a tu r y . T ak ic h , k tó re by p o trafiły ominąć zasad n iczą s p rz e c z n o ść w ynikającą z p o łącz en ia tak niespójnych elem entów , jak z jed n ej stro n y - p ro c e s h isto ry c z n y , z d rug iej - osobow ości tw ó rc z e . W inny to być zatem np. d zieje prądów a rty sty c z n y c h , id e i, gatunków, toposów , "tem atów ", d zieje ży cia lite ra c k ie g o itp . O c zy w iście, jak p rz y k ażd ej daleko idącej s p e c ja liz a c ji - a takie h is to rie lite r a tu r y byłyby niew ątpliw ie wynikiem s p e c ja liz a c ji - istn ie je n iebezpieczeń stw o d e z in te ­ g r a c j i n asz y ch badań; w n iek tó ry c h naw et przypadkach - zw ła szcz a wo­ bec u su n ię c ia "sylw etek autorów " (k tó re z kolei wysuw ają się na plan p ie rw s z y w wydawnictwach typu "O b raz lite r a tu r y p o lsk ie j") - g ro z i d e p e rs o n a liz a c ja czy naw et dehum anizacja. M ożna tego uniknąć jedynie pr.zy zachowaniu odpowiedniej rów now agi między poszczególnym i ty ­ pam i badań; p rz y swobodzie i wzajem nej to le ra n c ji m etodologicznej,

(8)

lic z ą c e j się zarów no z w ielofunkcyjnością lite r a tu r y , jak ze sk ło n n o śc ia ­ mi i uzdolnieniam i poszczególnych badaczy.

Niewątpliwie istn ie ją c y k ry z y s m etodologiczny, zarów no w d ziedzinie m onografii, jak h is to r ii lite r a tu r y , powoduje rozw ój innego typu badań: p rz ek ro jo w o -sy n te ty c zn y ch . Dotyczą one poszczególnych gatunków (np. "P ow ieść m łodopolska" M ichała Głowińskiego) względnie poszczególnych problemów (np. "M łodopolski p o r tr e t a rty sty " A. Z . M akow ieckiego). Są to albo k sią ż k i jednego a u to ra , albo wydawnictwa zbiorow e w ro d z aju "Problem ów lite r a tu r y p olsk iej XX w ieku". Szybkie rozch od zenie się t e ­ go typu k siąże k (znowu: apel do wydawnictw o w znaw ianie!) św iadczy o wyraźnym na nie zapotrzebow aniu. Jedn ocześnie, z punktu w idzenia b a ­ d a c z a , stud ia takie d ają m ożliwość nie tylko stosow ania nowych m etod, ale także sz e rsz e g o niż w innych przypad kach s p o jrz e n ia n a epokę z p e r ­ spektywy naszych czasów .

Dwa zw łaszcza ro d z aje studiów winny się w p rz y s z ło ś c i ro z w ija ć : jeden - to swobodne, z p o g ra n ic za e s e is ty k i, stu d ia n a rozm aite tem aty

zw iązane z epoką; dru g i - to stu d ia m onotem atyczne. C zekają np. n a opracow anie poszczególne k ieru n k i w yróżniane w o k re sie M łodej P o ls k i: obok symbolizmu, k tó ry już je s t n a w a rs z ta c ie - e k sp re sjo n iz m , d ek a­ dentyzm , klasycyzm . Niemal w szystko je s t do zro b ie n ia w z a k re sie p o e­ ty k i; M łoda P o lsk a je s t pod tym względem zupełnie zaniedbana. C zeka m .in . n a opracow anie w e rsy fik a c ja (jakże in te re su ją c y i zróżnicow any m a te ria ł!), b ra k szczegółow ego studium o młodopolskim w ie rs z u wolnym

(w iele cennych uwag znaleźć można w k siążc e M a rii D łuskiej " P ró b a te o r ii w ie rs z a po lsk ieg o "). Jedną z pow ażniejszych luk stanow i b ra k o ­ p racow ania języ k a M łodej P o lsk i - żaden z językoznawców nie pokusił się dotychczas o tego ro d z aju sy n te z ę . O pracow ania takiego nie mają także poszczególni p is a r z e : studium Zenona K lem ensiew icza o języku W yspiańskiego i - n a le ż ą c a tu tylko częściow o .ze względów ch ro n o lo g icz­ nych - k sią ż k a S ta n isła w a K. P apierk o w sk ieg o o języku L eśm iana, s t a ­ nowią nieliczn e próby w tym z a k re s ie . Dla ep o k i, w k tó re j p is a rz e św ia ­ domie dążyli do odkonw encjonalizow ania ję z y k a , m .in . p rz e z tw orzenie neologizmów o ra z posługiw anie się archaizm am i i d ialek ty zmami, badania takie są szczególnie p o trz e b n e . 1 je sz c z e jedno zadanie n ależy w p r z y ­

(9)

s z ło śc i po d jąć: m ianowicie p is a rz e n ajw y b itn iejsi (W yspiański i Ż erom ski) powinni m ieć słow niki w ro d z aju teg o , jak i się obecnie przygotow uje d la M ickiew icza.

3

Na opracow anie cz e k a ją tem aty z p o g ra n ic za socjolo gii . Np. w aru n ­ ki życia lite ra tó w i a rty stó w , wpływ wzorów lite ra c k ic h n a sposób ży cia p rz e c ię tn e g o o byw atela, w zorce osobowe w lite r a tu r z e ja rm a rc z n e j, p io ­ senka p ro le ta ria c k a , ew olucja lite r a tu r y "d la lu d u ". Powinny być p ro w a­ dzone - obok badań nad te a tre m "wysokim" - badania nad te a tre m r o z ­ rywkowym i ludowym.

B adania nad lite r a t u r ą nie mogą być izolowane - konieczna tu je s t w sp ó łp ra ca z dyscyplinam i innymi: nie tylko z wyżej już wymienioną so cjo lo g ią, nie tylko ze wspomnianym już językoznaw stw em , p rzed e w szystkim - z i n n y m i f i l o l o g i a m i . 1 tu trz e b a p rz ezw y c ięży ć k r y ­ z y s, jak i istn ie je w d ziedzinie kom paratystyk i. Nie p rz ezw y cięży go się jednak unik ając badań tego typu. W skazane byłyby i tu ogólnopolskie kon­ fe re n c je w celu k o n fro n tacji wyników badań i przedy skutow ania metod

4. ,

postępow ania ; koniecznie trz e b a p rz e ś le d z ić re c e p c je i in s p ira c je ob­ cych p is a r z y . P ró b y zostały już z r e s z tą p o d ję te , n p . J. M ichalik p is a ł 0 re c e p c ji Ib se n a , W anda K rajew sk a - o re c e p c ji lite r a tu r y an g ie lsk ie j, ciąg le jednak b ra k podobnych p ra c o re c e p c ji W ag n era, P o eg o , M a lla r- mćgo, B a u d e la ir e 'a , d ' A nnuzia^, poetów niem ieckich i a u s tria c k ic h . N ależy rów nież kontynuować p ra c e (w ro d z aju k sią ż k i Anny D rzew ickiej 1 studium Jerzego Sw ięcha) nad - tak p rz e c ie ż licznym i w tej epoce - p rz ek ład am i. O rie n ta c ję w ogólnej sy tu acji lite ra c k ie j epoki ułatw iałyby historykom lite r a tu r y m łodopolskiej rozm aiteg o typu antologie dotyczące l ite r a t u r obcych - nie tylko antologie utw orów lite ra c k ic h , ale tak że program ów i wypowiedzi k ry ty czn y ch . Na p różno czekam y n a tom " P r o ­ gram y sym bolistów ro s y js k ic h " . P o ży tecz n ą p ró b ą w tym z a k re s ie je s t an tologia E lżb iety G rab sk iej p t. "M o d e rn iści o s z tu c e " , p rz y n o sz ą c a \vypowiedzi rozm aitych autorów .

C elow a wydaje się rów nież w sp ó łp ra ca z n a u k a m i h i s t o r y c z ­ n y m i , z w ła szcz a że w iek XIX pozostaw ał p rz e c ie ż pod silnym wpływeiń h isto ry zm u . D otychczas nie je s t np. n ależy cie zbadany wpływ n a l i t e r a ­ tu rę u k azujących się wów czas w ielkich syntez h isto ry c z n y c h . W spólnie

(10)

z historykam i n ależ y badać zmiany zachodzące w św iadom ości narodow ej w stosunku do re w o lu c ji, do pow stań itp . In te re s u ją c e mogłoby się o k a­ zać p rz e śle d z e n ie fluktuacji stereotypów ważnych p o sta c i h isto ry czn y c h czy sytuacyjnych stereotypów kluczow ych w ydarzeń h isto ry czn y c h w l i t e ­ r a tu r z e p o lsk iej.

W iele je s t do z ro b ie n ia w spólnie z h i s t o r y k a m i f i l o z o f i i - li te r a t u r a Młodej P o lsk i była wyjątkowo silnie nasy co n a ideam i filozoficz-t nymi. C zeka w ięc n a opracow anie r e c e p c ja p oszczególnych filozofów , nie tylko - jednorazow o już opracow anych - N ietzschego i S cho p en h au era; nie je s t dotychczas opracow any K ant, B erg so n , H artm ann, nie mówiąc już o S p e n c e rz e , Guyau, T a in e 'ie i innych^; n ależało by te ż zbadać po ­ w iązania n ajw ażniejszych p is a r z y , a z w ła sz c z a 'k ry ty k ó w , z d ziedziną filo zo fii; powinny być kontynuowane p ra c e nad wielkim i ideam i epoki z dziedziny filozofii k u ltu ry .

P r a c z pogrfanicza h i s t o r i i s z t u k i je s t ró w nież n ie w ie le .- k sią ż k a K azim ierza Wyki o M alczew skim n ależ y do wyjątków ; nie je s t np. zbadany — i to nie tylko w o k re s ie M łodej P o lsk i - wpływ m alarstw a n a sposób k ształto w an ia p ejzażu w utw orze lite ra c k im ; zbyt mało je s t alb u ­ mów w ro d zaju te g o , ja k i d la S tanisław skiego .sp o rząd ził W iesław Ju sz ­ czak , pam iętający w posłow iu o pow iązaniach m alarstw a z lite r a tu r ą p ięk n ą; b ra k n p. albumu a rty s ty b ardzo typowego d la ep ok i: E dw arda O kunia. Z w łasz cza w z a k re s ie krytyk i "tem atycznej" niezbędna je s t ś c i s ­ ła w sp ó łp ra ca historyków sztu k i i polonistów .

B rak zupełnie w spółpracy z m u z y k o l o g a m i , choć takie k s ią ż k i, ja k Jarociń sk ieg o o D ebussym , św iad c zą, że tak że p ra c e muzykologa o ep o ce, w k tó re j jednym z ideałów była sy n teza sztu k , mogą być d la polonisty p rzydatne i in stru k ty w n e. Wydaje s ię , że zw ła szcz a p rz y s z ły badacz w e rsy fik acji - choć oczyw iście nie tylko on - powinien pam iętać o ów czesnej r o li muzyki.

W dalszym ciągu n ależ y p row adzić p ra c e nad f o l k l o r e m w l i te r a t u ­ rz e M łodej P o lsk i - te j l ite r a tu r z e , k tó ra była pow iązana z folklorem zarów r :no p rz e z doniosły u d ział w niej lite ra tó w w iejskiego pochodzenia, jak p rz e z

tendencje chłopom ańskie. M iędzy innymi - badacze posługujący się metodami m itograficznym i winni pam iętać także o polskich źród łach fo lklory sty cznych.

(11)

Tak się złożyło, że M łoda P o lsk a , epoka, w k tó re j is tn ia ły śc is łe pow iązania z obcą filozofią i li te r a tu r ą , wykazuje ogromne luki w z a k re ­ sie t ł u m a c z e ń . Do odrobienia je s t tu wyjątkowo w iele: dotychczas nie ma p rz ek ład u głównego d z ie ła S chopen hau era "Die W elt a ls Wille und V o rstellung" ani E. H artm anna "P hilo so ph ie des U nbew ussten"; b ra k w języku polskim pism teo rety czn y ch R y sz a rd a W agnera i E . A. P o ego . N iektóre pism a B a u d e la ir e 'a dop iero te ra z zaczyn ają się ukazyw ać, i to jedynie w w yborze. Nikt nie odważył się p rzetłu m aczy ć - chociażby w w yborze - p ro z y teo re ty czn e j M allarm ćgo (zapew ne, nie je s t to zadanie łatw e), b ra k p rz ek ład u pow ieści, k tó re wów czas siln ie oddziaływ ały, np.

% .

"A re b o u rs " J. K. H uysm ansa. Stosunkowo lep iej p rz e d s ta w ia się sy tu a ­ cja w p o e z ji, ale i tu lic z b a przekładów nie je s t zado w alająca: B ib lio te­ k a N arodow a powinna się zdobyć n a osobne tom iki z a w iera ją ce o b szern e w ybory po ezji V e rla in e 'a , B aud elaire ’ a^M all armó go (tu - konieczne jed n o ­ cz esn e podanie oryginałów ). B rak o b sz e rn ie jsz y c h p rzekładów S tefana G eorgego, Hugona von H ofm annsthala, R y sz a rd a Dehmela. S po ro tłum aczono z Ib se n a, u k azał się wybór S trin d b e rg a , ale duże b ra k i is tn ie ją np. w p rz ek ład ac h dramatów R y szard a W agnera. W ten sposób pow róciliśm y

znowu - od innej stro n y - do braków e d y to rsk ic h .

W d ziedzinie b i b l i o g r a f i i dokonuje się w ie le : u kazu ją się odpo­ w iednie tomy "Nowego K o rb u ta ", biblio g rafię w yselekcjonow aną podaje O L P . N iek tó rzy p is a rz e doczekali się m onografii bibliog raficzn y ch (W ys­ p ia ń sk i, Boy, Z apolska), d la innych, zw ła szcz a n ajw y b itn iejszy ch , n a le ­ żałoby je pilnie wykonać. S zkoda, że zaniechano wydawania b ib lio g rafii poszczeg ólnych czaso p ism ,w ro d zaju t e j, iaką ma n p . "G łos" w a rsz a w sk i. P u b lik acje takie to p rz e c ie ż duża pomoc d la b adaczy i trz e b a je kontynu­ ow ać, tym b a rd z ie j że b ib lio g rafia za w a rtó śc i czasopism XIX i XX w. , tzw . " k a rto te k a B a ra " w IBL - ze względu n a swe ro z m ia ry - nie ma sz a n s p u b lik acji.

B ra k n atom iast różnego rod zaju wydawnictw typu s ł o w n i k o w e g o , 7

np. słow nika motywów i symboli , słow nika cytatów ; nie ma słow nika w ro d z aju Bom pianiego, k tó ry by za w iera ł tytuły d z ie ł, imiona bo h ate­ ró w , nazw y m iejscow ości w ystępujące w u tw orach lite ra c k ic h . P u b lik a c ja ta k a mogłaby dotyczyć w yłącznie lite r a tu r y M łodej P o lsk i albo też

(12)

-w b ard ziej ambitnym u jęciu - mogłaby obejmo-wać ró -w n ież ó-w czesną l i t e ­ r a tu r ę o bcą; tytuły powinny w skazyw ać n a d z ie ła nie tylko lite r a c k ie . B rak rów nież teg o , co Niemcy nazyw ają "T ite lb u c h ": słow nika tytułów i incipitów w szy stk ich utw orów - ro d z a ju pomocy naukow ej, bezcenne go zw ła szcz a p rz y sp o rz ąd za n iu kom entarzy. Luki słow nikow o-encyklopedyczr ne zapełni częściow o "Słow nik encyklopedyczny" przygotow yw any p rz e z PWN, jednakże - tylko częściow o: ze względu n a s z e rs z y o k re s m u siała tu bowiem n a stą p ić b ard zo duża s e le k c ja , inny je s t także zestaw h a s e ł.

"K ronikę nowej sztu k i (1855-1960)" s p o rz ą d z ili Adam K otula i P io t r K rakow ski; obejmuje ona n ajw ażn iejsze o śro d k i sztu k i w E uropie i p o za n ią . P o ży teczn e byłyby rów nież k ro n ik i ży cia arty sty cz n eg o d la p o s z c z e ­ gólnych m iast: W arszaw y , Lwowa, K rakow a, P a r y ż a (polonika) itp . : m niejszy za się g pozw oliłby tu n a w ięk szą dokładność.

Do spraw nego funkcjonow ania d z ia ła ln o śc i naukow ej n iezbędn a je s t odpowiednio zorganizow aną i n f o r m a c j a naukow a, k tó ra nie może s ię rozw inąć n ależ y cie bez w prow adzenia u rz ą d z e ń i metod now oczesnych. Jest to z r e s z tą problem o g ó ln iejszy , k tó ry tu taj tylko sygnalizujem y. Na naszym etap ie rozw oju n ależ y p o d k re ślić p rz y d atn o ść wydawnictw re je s tr r i- ją c o -b ib lio g ra fic z n y c h , tak ich jak " P o lsk a b ib lio g ra fia l ite r a c k a " , o ra z re je s tr u ją c o om aw iających, w ro d z a ju "R ocznika L ite ra c k ie g o " . I n te r e s u ­ ją c ą innow ację •wprowadził "B iuletyn P olo n isty czn y " w p o sta c i k ró tk ich omówień ukazujących się b ieżąco studiów i artykułów - d zięk i tym omó­ wieniom można tra f ić m .in . do pozycji w wydawnictwach pro w in cjo n aln y ch , mało znanych i mało dostępnych. W arto by stw o rzy ć ja k iś podobny typ pu blik acji inform ujący o polonikach ukazujących się z a g ra n ic ą : w iadom oś­ ci mogłyby n a d sy łać poszczególne o śro d k i p o lo n isty czn e. P rz e d e w s z y s t­ kim jednak trz e b a zw rócić uwagę n a b ra k inform acji o pub lik acjach z a ­ g ranicznych (d la b ad a cza o k re su M łodej P o ls k i ważnych ze względu n a źródło s z e r s z e j inform acji o epoce o ra z jako pomoc teo rety czn o -m eto d o - log iczn a). P o lo n is ta je s t tu zdany ń a p rz eg ląd y czaso pism zag ran iczn y ch w czasopism ach lite ra c k ic h (oczyw iście punkt w idzenia je s t tu n ieco in ­ ny) o ra z n a - n ieliczn e - re c e n z je w "P am iętniku L ite ra c k im " , lnformac-, je o n ajw ażn iejszy ch publikacjach książkow ych, studiach i arty k u łach za­ g ran icznych mogliby - w języku polskim , n a u ży tek w szy stk ich filologów

(13)

- sp o rząd zać p rz e d sta w ic ie le poszczególnych filo lo g ii; k ażd a obsługiw ała^ by swój o b sz a r językow y. Z asad n iczą tru d n o ść p rz e d s ta w ia jed n ak ż e, da* lek i od d o sk o n ało ści, sposób zaopatryw ania b ib lio tek , zarów no w k sią ż k i, jak w czasopism a (bierzem y pod uwagę b iblio tek i nie tylko sto łecz n e). Stąd - p o stu la t: b iblioteki - nie tylko zakładow e, ale w szy stk ie b ib lio te ­ ki naukowe w P o lsc e - winny być w p rz y s z ło ś c i lep iej i mniej p rzypadko­ wo zaopatryw ane w now ości za g ra n ic z n e . W tej chw ili odczuw a się n ie ­ jednokrotnie dotkliw e b ra k i zarów no w k siążk ach z a c h o d n io -, jak wschód* n io eu ro p e jsk ic h , n p . ro s y js k ic h . T rz e b a ró w nież s ta r a ć się o u zu p e łn ia­ nie braków w s ta ry c h zb io ra ch b iblioteczny ch, n p. w B ibliotece Jag iel­ lońskiej ciągle nie ma kompletu w arszaw sk ieg o "G ło su ". W przypadku tru d n o śc i w nabyciu n a aukcjach należało b y u zup ełn iać b ra k i m ikrofilm am i.

Skoro mowa o b i b l i o t e k a c h , trz e b a ró w n ież zw rócić uw agę n a b ra k w zględnie n ied o statec zn y stopień opracow ania katalogów sy stem aty czr nych. K oniecznie także trz e b a popraw ić sytu ację w z a k re sie mikrofilmów i fotokopii - zautom atyzowanie i sz e ro k ie ud ostępnienie odpowiedniej ap a­ r a tu r y n a użytek pracow ników naukowych winno być postulatem do r e a l i ­ z a cji w niedługim c z a s ie . .

O czy w iście, k o rz y sta n ie z dorobku św iatow ej nauki winno się odby­ wać między innymi p o p rz ez p rz e k ła d y . Je st to k o n ieczne, zw ła szcz a - nie ma co tego faktu ukryw ać - wobec słab ej znajom ości języków obcych p rz e z k ad rę naukow ą. Ogromnie pomocny je s t tu d z ia ł p rzekładó w w "Pa* m iętniku L ite ra c k im " , a także publikacje w ro d z aju antologii "W sp ó łcze s­ n a te o r ia badań lite ra c k ic h z a g ra n ic ą " , opracow anej p rz e z H enryka M a r­ k iew icz a. U kazujące się w ten sposób fragm enty (publikują je tak że inne czaso pism a) powinny być w w ażn iejszych przypadkach jedynie fo rp o cztą w ydania książkow ego. W d ziedzinie przekładów ro b i się w zasad zie w ie­ l e , is tn ie ją jednak luki w rę c z kom prom itujące. Aby uniknąć po zostaw ania w ty le , p rz y d ałab y się sz y b sz a d zia ła ln o ść przek ład o w a: od k ilk u , w n ie ­ k tó ry ch p rzypadkach od| kilkunastu l a t, winniśmy mieć n a rynku k s ię g a r ­ skim tak ich n p . autorów , ja k : N orthrop F r y e , M ichel F o u cau lt, Jean S ta ro b in s k i, Jean R o u sse t, Hellmuth P e tric o n i, G eo rg es P o u le t. N ależałoby rów nież tłum aczyć, między innym i, d z ie ła typu słow ­ nikow ego, n p . "Słow nik symboli" C irlo ta lub C h e v a lie ra . I - p r z e ­

(14)

de w szystkim - konieczne je s t zw iększenie nakładów ; jak wiadomo, w ięk ­ szo ść publikacji tego ro d z aju zo staje rozk upiona w ciągu kilku dni.

Istotnym mankamentem n asz eg o ży cia naukowego je s t n ie w y s ta rc z a ­ jący s e r w i s r e c e n z y j n y . K siążki zbyt c z ę sto omawiane są p rz e z n ied o jrz ały ch pracow ników n au k i, w n ied o statec zn y sposób zorientow a­ nych w prob lem atyce. Jak temu z a ra d z ić wobec p rz e c ią ż e n ia zbyt n ie ­ liczn ej k ad ry naukowej - trudno odpow iedzieć.

T ro sk a o p r z y s z ł ą k a d r ę p o l o n i s t y c z n ą budzi się już p rz y o b serw acji stosunków w szkole ś re d n ie j. Nie tylko d lateg o , że duża c z ę ść n au c zy cieli re p re z e n tu je n isk i poziom . Także d lateg o , że d y re k cje szkół faw oryzują przedm ioty tzw . ś c is łe ; że owe przedm ioty ś c is łe - zgodnie z program em - p o chłaniają niem al cały c z a s u c z n ia pośw ięcony n a od rabianie le k c ji w domu; że w porów naniu np . z m atem atyką, k tó ra j e s t prow adzona w liceum n a b ard zo wysokim poziom ie, "łatw e" i tr a d y ­ cyjnie nauczane przedm ioty hum anistyczne są p rz e z uczniów lekcew ażone; że w re sz c ie - w re z u lta c ie takiego stanu rz e c z y - zd o ln iejsi uczniow ie (i to je s t punkt n ajw a żn iejszy ) z re g u ły w y b ierają stu d ia p o lite ch n iczn e . Olimpiady polonistyczne niew iele tu d a ją : nau czy ciele inform ują o nich w o statn iej chw ili, kandydaci z g ła sz a ją się c z ę sto przypadkow o. Umie­ ję tn o ś ć , n o w oczesność, a także - jakże niedoceniane! - zapał i w ia ra w w a rto ść przedm iotów hum anistycznych (gdzież są piękne wykłady n a lek cjach "polsk ieg o "?) mogłyby p rz y n ie ść popraw ę sy tu a c ji. W iele zwłaszt- c z a mógłby zdziałać chętny n au czy ciel w ram ach tzw . fakultetów o ra z w specjalnych k lasac h hum anistycznych.

Rozw inięciu talentów naukowych w c z a sie studiów u n iw ersy te ck ich p rz eciw d z ia ła nadm ierne obciążenie studentów zajęciam i. S tudent p olo n isty ­ ki m u s i mieć w ięcej c z asu n a w łasne le k tu ry i n a w łasne p rz e m y śle ­ n ia (eksperym entem w tej dziedzinie je s t tzw . indyw idualny tok studiów kilku n ajzd o ln iejszy ch studentów ). P rz e d e w szystkim jedn ak k a d ra n a u ­ c z a ją c a powinna się składać z wybitnych naukow ców, ta k ic h , k tó rz y p rz e d ­ staw iają w łasne koncep cje, d z ia ła ją in s p iru ją c o , nie o bn iżają - p rz e z w łasny zbyt n isk i poziom - a u to ry te tu docenta czy p ro f e s o ra . S y tu acja u n a s je s t p rz e c ie ż ta k a , że student nie może po jech ać n a pew ien o k re s do innego m ia sta , aby u c z e stn ic z y ć w sem inarium p r o f e s o r a , którego

(15)

szczególnie c e n i; nie może też studiow ać u p ro fe s o ra czy d ocen ta z in ­ stytutu PA N -ow skiego. Z reg u ły je s t "skazany" - w ram ach s p e c ja liz a c ji - na jednego p ro f e s o ra , k tó ry nie zaw sze p rz e c ie ż stanow i id eał w sw o­ im z a k re s ie .

W yławianie talentów naukowych musi się odbywać w sposób tra d y c y j­ ny : ro b ią to n au c zając y . N iestety , zaw sze istn ie je tu m ożliw ość omyłki, a wobec tego konieczna je s t odwaga w odrzucaniu pracow ników nauko­ wych, k tó rzy się "nie sp ra w d z ili" , zw łaszcza - n a pierw szym e ta p ie . B rak odpowiedniej d ecy zji w odpowiednim momencie może spowodować ogólnie p rz e c ie ż znane przy padki "p rzep y ch an ia się" danego praco w n i­

k a , z trudem , p rz e z poszczególne stopnie naukow e, aż do n ajw yższego. P odjęcie decy zji nie je s t oczyw iście zadaniem łatwym. T rudno bowiem niekiedy ro z s trz y g n ą ć , czy w ięcej je s t w a rt pracow nik, k tó ry w odpo­ wiednim cz asie zdobył stopień d o k to ra n a podstaw ie b ard zo m iernej p r a ­ cy , czy ta k i, k tó ry odkłada d o k to ra t, p is z ą c jedn ocześnie in te re su ją c e i in sp iru ją c e artykuły i stu d ia o ra z prow adząc - c ie sz ą c e się powodze­ niem - z a ję c ia dydaktyczne. P iln o ść bowiem nie wydaje się w y s ta rc z a ją ­ cą za le tą p rz y sz łe g o naukow ca, i mniej ryzykowne będzie zastosow anie ta ry fy ulgowej p rz y form alnościach zw iązanych z doktoratem w p rz y p ad ­ ku jed n o stek wybitnie uzdolnionych niż zadowolenie ze słabego do ktoratu jed n o stk i p rz e c ię tn e j. N ależy rów nież um ożliwiać pow rót do p ra c y nauko­ wej takim osobom, k tó re zo stały odrzucone bądź to na skutek omyłki o sób typujących, bądź w wyniku w łasnych, p rz ejścio w y ch , zahamowań czy u tru d n ień życiow ych, a wykazują odpowiednie zdolności. Optymalna byłaby w ogóle ta k a sy tu a c ja , w k tó re j by n a stanow iska docentów , a zw ła szcz a p ro fe so ró w , powoływano p# p ro stu wybitne jed n o stk i, nie o g ra n ic z a ją c się jedynie do p rodukcji naukowców system em a s y s te n tu r, a d iu n k tu r, doktoratów itp .

U trudnieniom życiowym, o k tó ry ch w spom nieliśm y, n ależ y pośw ięcić chw ilę uw agi, one bowiem z re g u ły opóźniają d okto raty młodej kad ry n au ­ kow ej. Jak się zd a je , sy tu acji takiej w n asz y ch w arunkach nie da się uniknąć i trz e b a po p ro s tu liczy ć się z tro c h ę dłuższym okresem p is a ­ n ia p ra c y d o k to rsk ie j: należałoby n p. p rz ed łu ży ć term in studiów dokto­ ra n c k ic h .

(16)

S t u d i a d o k t o r a n c k i e s tw a rz a ją niew ątpliw ie n a jle p s z ą m ożli­ w ość spraw dzenia cz y je jś zdolności do p ra c y naukow ej; powinny one i s ­ tn ieć nie tylko n a u n iw e rsy te ta c h , ale także w Insty tu cie Badań L ite r a c ­ kich i , jak w spom nieliśm y, należałoby je p rz e d łu ż y ć . T rz e b a także p a­ m iętać, że w n aszy ch w arunkach stu d ia d o k to ran c k ie, będące oczyw iście prz e d e w szystkim system em k s z ta łc e n ia , są także czymś w ro d zaju s ty ­ pendium , k tó re pozw ala zainteresow anem u zająć się w yłącznie p ra c ą n au­ kową - nikt sobie p rz e c ie ż nie może pozw olić n a ro b ien ie do ktoratu bez ustab iliz o w an ia: bez u p o saż en ia, u b ez p ie cza ln i itp . W zw iązku z tym s tu ­ dia te nie mogą polegać n a nadm iernym obciążaniu innymi zajęciam i, któ ­ re w re z u lta c ie uniem ożliw iają p isan ie p ra c y . P rz e s a d n e obciążanie z a ­ jęciam i nie je s t w skazane z je s z c z e jednego w zględu: stu d ia doktoranckie nie mogą mianowicie zam ieniać się w kolejną - po u n iw e rsy te c ie - szk ó ł­ k ę. P r z y w szystkich zagadnieniach zw iązanych z k w estią k s z ta łc e n ia k a d r n iesłych anie ważne wydaje się pozostaw ienie doktorantow i m ożliw oś­ ci w łasnych p rzem y śleń : nadm ierne " k sz ta łc e n ie " , p ro w ad zen ie, p op raw ia­ nie każdego ro z d z ia łu n isz c z y bowiem jego sam odzielność i odwagę b a­ daw czą. P rz e c iw d z ia ła , a nie pom aga, pow staniu w ielkich indyw idualnoś­ ci naukow ych.

M łodzi ludzie n a studiach doktoranckich m uszą być od ra z u inform o­ wani - i to je s t rów nież b ardzo ważne - że u zyskanie p rz e z nich dokto­ r a tu nie je s t rów noznaczne z otrzym aniem e ta tu n a u n iw e rs y te c ie , WSP czy w IB L.W za le żn o ści od wykazywanego typu i ja k o śc i uzdolnień winno się kiero w ać owych doktorów do zajęć dydaktycznych n a w yższych u c z e l­ n ia c h , do p ra c y naukow obadaw czej, do dokum entacji naukowej i w re sz c ie - co nie powinno być uw ażane za coś u w łaczającego - do p ra c y dydak­ tycznej w szkołach śre d n ic h .

T radycyjny sposób tw o rzen ia kad ry naukow ej, a s y s te n tu ry , ma obec­ nie zasadniczy mankament: nadm ierne o b ciążenia p ra c ą dydaktyczną i ad­ m in istra c y jn ą . Dla zapew nienia asystentom m ożliw ości d alsze g o k s z ta łc e ­ n ia się - o sią g n ię c ia stopnia d o k to ra , n ależy zm niejszyć ilo ś ć zajęć dydak­ ty cznych, u d ziela ć bez oporów urlopów i stypendiów , pozw alać n a staże w IBL i n a innych u n iw e rsy te ta c h , nie u tru d n iać k o n su ltacji u sam odzielnych pracow ników IB L , ułatw iać wyjazdy n a konferen cje naukowe itp .

(17)

W szyscy z r e s z tą pracow nicy naukowi powinni m ieć m ożliwość w y jaz­ dów n a konferencje naukowe (sam odzielni - rów nież za g ra n ic ę ). W pro­ wadzanie w tym z a k re sie zbytnich o szczęd n o ści nie wydaje się w łaściw e - i ekonom iczne: zmiana śro d o w isk a naukow ego, d y sk u sja, spotkan ia o s o ­ biste zaw sze wpływają in s p iru ją c o . Konieczne je s t także zapew nienie w y­ jazdów n a stypendia zag ran iczn e do ośrodków zw iązanych z kierunkiem badań zaintereso w an eg o , np. w przypadku badaczy m łodopolskich nie ty l­ ko do F r a n c ji, ale także do Niemiec i A u s trii. Celowa wydaje się ró w ­ n ież czasow a wymiana u n iw ersy te ck ich pracow ników dydaktycznych i PA N -

-ow skich pracowników badaw czych, chociaż koncepcja takiej wymiany, przynajm niej w n iek tó ry ch śro d o w isk ac h ,n ie je s t doDrze w idziana w łaśn ie p rz e z pracowników u n iw ersy te ck ich - wchodzą tu w g rę zapewne sp raw y ciąg ło śc i k a r ie r y u n iw e rsy te c k ie j.

K szta łc ąc polonistyczną k ad rę naukow ą, n ależy p am iętać, że obok in te rp re ta to ró w , p o trzeb n i są pracow nicy naukowi innego ro d z a ju : e d y ­ to rz y , bio- i bibliografow ie itp . Lekcew ażenie tego typu d z ia ła ln o śc i naukowej je s t wysoce niew łaściw e i doprow adzić może do poważnych b r a ­ ków w n asz ej nauce o lite r a tu r z e .

W program ow aniu badań nad li te r a tu r ą o k re su M łodej P o lsk i - w sk a ­ zując n a istn ie ją c e b ra k i - unikaliśm y n a rz u c a n ia k o n k r e t n y c h , ś c i ś l e s p r e c y z o w a n y c h tem atów . P r a c a naukowa polonisty p o ­ w inna być jed n o cześn ie t w ó r c z o ś c i ą naukow ą; w szelkie tem aty n a ­ rz u c o n e , ta k ie , k tó re nie w ynikają z w ew nętrznej p o trzeb y b ad a cza , z jego zam iłow ania, nie mogą liczy ć n a d o b rą re a liz a c ję . T rudno także w ytyczać k ieru n ek rozw oju m yśli m etodologicznej w o brębie nauki o l i t e ­ r a tu r z e : w ybór metody m usi za le żeć od indywidualnej d e c y z ji, n a le ż y u ­ nikać w szelkiego n a rz u c a n ia metod. 1 tu z r e s z tą w skazane byłoby s t a r a ­ nie o w iększą sam odzielno ść. P raw dziw y bowiem b ad acz, znając i s t n ie ­ ją c e metody i k o rz y s ta ją c z ich in s p ira c ji, winien się posługiw ać o ry g i­ n a ln ą odmianą istn ie ją c y c h m etod, a naw et próbow ać stw orzyć metody n o ­ w e. P o sta w a m inim alistyczna, w yłącznie naśladow czy stosunek do metod stw orzonych p rz e z innych, nie wydaje się rozw iązaniem n a js z c z ę ś liw ­ szym .

(18)

nie je s t m ożliwe: nauka o lite r a tu r z e chętnie poddaje się wpływom d y s c y ­ plin najżyw iej się ro z w ija jący c h , metodom związanym z rozw ojem owych dy scyp lin. Np . , b ardzo skrótow o i schem atycznie r z e c z tra k tu ją c : h e g e ­ monia h is to r ii w płynęła n a h isto ry czn o -g en ety c zn y c h a ra k te r p ra c h is to ­ ry c z n o lite ra c k ic h (stą d z r e s z tą ta w łaśnie n azw a: h is to ry c z n o lite ra c k i), sw oiście z kolei zm ienionych, między innymi pod wpływem p sy cho logii. Typ badań h isto ry czn o -g en ety c zn y ch w yparty zo sta ł - j e ś l i nie w p ra k ty ­ c e , to w każdym ra z ie w z a k re s ie przem yśleń m etodologicznych - b ad a­ niam i stru k tu raln y m i, inspirow anym i głównie p rz e z językoznaw stw o s tr u k ­ tu ra ln e ; te z kolei zm ieniają się pod wpływem te o r ii in fo rm acji. W ten sposób n astęp u je p rz e su n ię c ie punktu c ię ż k o śc i od a u to ra i jego czasów - p o p rz ez samo d zieło - do odbiorcy d z ie ła . Wydawałoby się zatem , że w szystk ie m ożliw ości zostaną w yczerp an e. O czyw iście je s t to złudzenie (i to nie tylko d lateg o , że podany tu schem at nie obejmuje w szystkich typów prow adzonych badań): w y starczy bowiem n a g ła e k sp lo z ja naukowa k tó re jś dyscypliny (biologia?), by in s p ira c je stąd płynące w skazały nowy k ieru n e k m yśli m etodologicznej.

W ażniejszy niż w ytyczanie kierunku wydaje się inny p roblem : r o ­ l a m yśli m etodologicznej w nauce o l ite r a tu r z e . Nie w y starczy bowiem fa sc y n a c ja nowymi m etodam i, badacz lite r a tu r y nie może być jedynie un o­ szony p rz e z b y stry p rą d ciągle zm ieniających się m etod. M usi pam iętać o tym stałym punkcie, jakim je s t d la niego d z i e ł o l i t e r a c k i e . T o też istn ie n ie pewnych metod winno się zaznaczyć w konkretnych b ad a­ n iach n a m ateria le h isto ry c z n o lite ra c k im . D zieło musi o b ra s ta ć w r ó ż ­ n o ra k ie - m etodologicznie - in te rp re ta c je . P o z o sta ją c p rz y poprzednio podanym schem acie: dobrze by było, gdyby is tn ia ły o praco w an ia g en ety cz- n o -h isto ry c z n e i opracow ania typu s tru k tu ra ln e g o w ch w ili, kiedy za czy ­ namy badać zagadnienie k ształto w an ia d z ie ła ze względu n a jego o d b ió r. Tym czasem n a s z a nauka o lite r a tu r z e polega w tym z a k re s ie n a zupełnie przypadkowym łatan iu istn ie ją c y c h d z iu r. Dla p rz y k ła d u : m ija już moda na słow a-k lucze - w jak niew ielkim stopniu odbiła się ona w p ra c a c h dotyczących lite r a tu r y o k resu Młodej P olski! P rz y k ła d inny: jak niew iele d a­ ła moda n a badania - nazwijm y je ogólnie - fo r mali styczne (zw róciliśm y już n a to uwagę om awiając luki w opracow aniach m łodopolskiej poetyki).

(19)

Zatem: konieczne je s t uw zględnianie nowych metod, dyskusje nad n i­ mi i - p rzed e w szystkim - w spółtw orzenie nowych, ta k ic h , k tó re uw zględ­ n iają szczególny c h a ra k te r przedm iotu badań. Nowe bowiem metody - t a ­ ki je s t p o stu lat h isto ry k a lite r a tu r y - m uszą być spraw dzane w k o n k ret­ nych p ra c a c h h isto ry c z n o lite ra c k ic h .

^ Nad niektórym i edycjam i trw a ją już p r a c e , np. nad dziełam i z e b ra ­ nymi Jana K asp ro w icza. N iektóre edycje zapow iadają się jedynie fragm en­ ta ry c z n ie , np. trw a ją p ra c e nad wydaniem dram atów M icińskiego, n a to ­ m iast w dalszym ciągu nie m yśli się o wydaniu jego p o w ieści i po ezji.

2

Zgłoszono już w ybory pism Antoniego Langego i S tan isław a P rz y b y ­ szew skiego.

3

Nad niektórym i z nich ro z p o częto już p ra c e . ^ Jedna z tak ich k o n fe ren c ji je s t już w p ro je k c ie . 5

P ra c e n a tem at d ' Annunzia w P o lsc e podjął P ię tro M arch esan i z M ediolanu.

^ Odpowiednia k o n fe ren c ja z o sta ła już zaprojektow ana w IB L . 7

P ojaw iły się już sygnały o ro z p o czę ciu tak iej p ra c y .

Doc. d r hab . M a ria P o draza-K w iatk ow sk a

BADANIA NAD LITERATURĄ POLSKĄ OKRESU 1939-1973

1 - 2 . Jakiego typu problem y teo re ty c z n e i in te rp re ta c y jn e powinny być podjęte w n a jb liż s z e j p rz y s z ło ś c i w dzied zin ie badań nad lite r a tu r ą w spółczesną? W jakim kieru n k u powinna się ro z w ija ć myśl m etodologicz­ na? S prób uję odpow iedzieć n a obydwa py tan ia łą c z n ie .

P rz e d e w szystkim n ależ y zdawać sobie sp ra w ę , że l i te r a tu r a w spół­ c z e s n a , n a k tó rą sk ład ają się p ro c e sy i zjaw iska nie zam knięte, płynne, podległe aktualnym przeciw ieństw om , sporom i dyskusjom , i to nie tylko cz y sto lite ra c k im , ale w o w iele większym może stopniu publicystycznym , ideologicznym , politycznym bądź światopoglądowym , stanow i pod wieloma w zględam i odrębny problem badaw czy, i jej badanie ró ż n ić się musi w ja k ie jś m ierze od badania piśm iennictw a epok m inionych. Na czym po­ le g a specyfika problem u?

Cytaty

Powiązane dokumenty

In the following we will describe more similarities and differences between participatory backcasting and transition management focusing on elements of learning

/11/ PĘDZIŃSKI Zbigniew: Z notatnika szeregowego recenzen­ ta.. Wybór i posłowie Jacek

Kslążka ukazuje problemy literatur anglosaskich,przynosząc,* z jednej strony, obszerne omówienie ciekawszych pozycji, które ukazały się w ostatnich latach w Anglii,

Moje uwagi i refleksje (ograniczać się one będą przede wszystkim do szkol- nictwa, piśmiennictwa, czasopiśmiennictwa, zrzeszeń i biogramów elektryków, w tym bowiem zakresie

[r]

Различие же подходов двух ученых заключается в том, что если Бахтин никогда не замыкает «диалог» в пределах текста 51

Pacjenci z objawami depresji mieli znacząco niższe poczucie jakości życia związanej ze zdrowiem jamy ustnej niż osoby, u których tych objawów nie stwierdzo- no oraz

definicje elastyczności w odniesieniu do jednej składowej kompetencji współ- czesnego pracownika rozumiane są jako zdolności w zakresie dostosowania się do nowych wyzwań,