• Nie Znaleziono Wyników

Nominowani do emigracji ostatniej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Nominowani do emigracji ostatniej"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

WIEΠI ROLNICTWO, NR 1 (146) 2010

recenzje i omówienia

IZABELLA BUKRABA-RYLSKA1

NOMINOWANI DO EMIGRACJI OSTATNIEJ

2

Czytelnicy zainteresowani migracjami zarobkowymi Polaków otrzymali no-w¹ pozycjê, prezentuj¹c¹ to zjawisko. Izabela Grabowska-Lusiñska i Marek Okólski w ksi¹¿ce Emigracja ostatnia? omawiaj¹ wyjazdy zagraniczne z Pol-ski ju¿ po wejœciu naszego kraju do Unii EuropejPol-skiej. Naturalnym punktem odniesienia dla ustaleñ zawartych w tej pracy s¹ dane i tendencje opisane wczeœniej w ksi¹¿ce pod redakcj¹ Marka Okólskiego i El¿biety JaŸwiñskiej

Ludzie na huœtawce [2001], które dotyczy³y migracji z okresu transformacji

systemowej. Autorzy œledz¹ wiêc kierunki i dynamikê aktualnej ruchliwoœci, cechy osób wyje¿d¿aj¹cych oraz wskazuj¹ regiony, z których osoby te pocho-dz¹. Na tej podstawie formu³owane s¹ wnioski co do zaobserwowanych zmian, a tak¿e pewne ogólniejsze hipotezy. Zanalizujmy zatem podstawowe w¹tki za-warte w pracy Emigracja ostatnia? – zarówno te o charakterze opisowym, jak i bardziej teoretycznym czy wrêcz prognostycznym.

W Ludziach na huœtawce zespó³ badaczy zrekonstruowa³ prawid³owoœci mi-growania przedakcesyjnego. Do najwa¿niejszych jego cech zaliczono: przewa-gê czêsto ponawianych wyjazdów krótkoterminowych, nieokreœlony status za-wodowy osób bior¹cych w nich udzia³ (bezrobotni, nieaktywni zawodowo, ale te¿ pozbawieni stabilnego zatrudnienia), kolektywne, a nie indywidualistycz-ne motywy podejmowania migracji (dyktowaindywidualistycz-ne najczêœciej potrzebami rodzi-ny), intensywne wykorzystywanie „sieci migranckich” (a wiêc g³ównie kapi-ta³u spo³ecznego, stanowi¹cego substytut niskiego poziomu kapikapi-ta³u ludzkie-go w omawianych grupach), wreszcie efekt podwójneludzkie-go zmarginalizowania migrantów (zarówno w kraju, jak i za granic¹) oraz stagnuj¹cy wp³yw tego ro-dzaju wyjazdów (zarówno dla ich rodzin, jak i spo³ecznoœci lokalnych). W mi-gracjach niepe³nych (wahad³owych, nieosiedleñczych) brali udzia³ g³ównie 1Autorka jest pracownikiem naukowym Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN (e-mail:

ibukra-ba@irwirpan.waw.pl).

(2)

m³odzi mê¿czyŸni o wykszta³ceniu podstawowym lub zasadniczym zawodo-wym, pochodz¹cy z ma³ych miejscowoœci (miasteczka i wsie).

Powszechnoœæ tego dominuj¹cego wówczas wzoru zagranicznej mobilnoœci terytorialnej Polaków badacze wi¹zali z nietypowym przebiegiem procesów industrializacji (forsowna, selektywna) i urbanizacji (niedokoñczona) w okre-sie PRL-u. Przyczyni³y siê one do swoistego „unieruchomienia” nadwy¿ek de-mograficznych w segmencie agrarnym (wieœ i rolnictwo), który na skutek te-go utrwali³ odziedziczony jeszcze po okresie miêdzywojennym status sektora naturalnego z typowym dlañ przeludnieniem, bezrobociem ukrytym, nisk¹ wy-dajnoœci¹ pracy i najczêœciej socjaln¹, samozaopatrzeniow¹, a nie towarow¹ funkcj¹ indywidualnych gospodarstw rolnych. Niew¹tpliwie specyficzny kszta³t modernizacji socjalistycznej (która jedynie w pierwszych latach powo-jennych potrafi³a na trwa³e przesun¹æ jakieœ 5 mln mieszkañców wsi do oœrod-ków miejskich, natomiast póŸniej wygenerowa³a szczególn¹ grupê mobilnych, zwanych ch³oporobotnikami) stanowi³ bezpoœredni¹ przyczynê o¿ywionego ruchu ludnoœci, obserwowanego od pocz¹tku transformacji. W znacznym stop-niu to w³aœnie migruj¹cy uprzednio wahad³owo miêdzy swoj¹ wsi¹ a pobli-skim miastem, gdzie znajdowa³ siê ich zak³ad pracy, po fali masowych zwol-nieñ z pocz¹tku lat dziewiêædziesi¹tych przedzierzgnêli siê w migrantów za-granicznych – równie¿ wahad³owych.

Nie sposób jednak nie zauwa¿yæ uderzaj¹cego podobieñstwa opisanego przez autorów ksi¹¿ki Ludzie na huœtawce wzoru migrowania przedakcesyjne-go do tradycyjneprzedakcesyjne-go wzoru migrowania z obszarów wiejskich, jaki by³ prakty-kowany przez polskich ch³opów, pocz¹wszy od uw³aszczenia. I tu i tam mamy bowiem do czynienia z podejmowaniem wyjazdów przez osoby pochodz¹ce z peryferii spo³ecznych i topograficznych, jak to opisywano ju¿ w latach trzy-dziestych [Duda-Dziewierz 1938], ze zbiorowym, a nie indywidualnym try-bem podejmowania decyzji (nominowanie do migracji), z grupowym (rodzin-no-s¹siedzkim i krewniaczo-parafialnym) sposobem organizowania wyjazdu [Gliwicówna 1936], z tworzeniem trwa³ych skupisk (gett) w kraju przyjmuj¹-cym [Kantor 1990], wreszcie z brakiem innowacji i wrêcz z retradycjonaliza-cj¹ samych migrantów oraz ich œrodowisk [Bukraba-Rylska 2008]. Wszystkie te prawid³owoœci sugerowa³yby zatem, ¿e rozpatrywany przez autorów hory-zont minionego piêædziesiêciolecia jest zbyt w¹skim kontekstem analizy, a wspó³czesne formy zagranicznych wyjazdów zarobkowych nale¿y sytuowaæ w nurcie procesów jeszcze d³u¿szego trwania, licz¹cego nie dziesi¹tki, ale set-ki lat. Dopiero bowiem uwzglêdnienie pewnych trwalszych prawid³owoœci, charakteryzuj¹cych wzajemne relacje segmentu agrarnego i spo³eczeñstwa globalnego (np. systematyczny drena¿ zasobów ludzkich i materialnych ze wsi i rolnictwa do reszty gospodarki), wyt³umaczyæ mo¿e, dlaczego poddawany przez d³u¿szy czas tak niesymetrycznym „przep³ywom ga³êziowym” sektor tkwi nadal w stanie quasi-naturalnym i, pozbawiony innych mo¿liwoœci, kon-tynuuje strategie wypracowane przed stupiêædziesiêciu laty.

Z tego te¿ wzglêdu nie mo¿na siê zgodziæ ze sformu³owaniem, które pada w ksi¹¿ce Emigracja ostatnia?, ¿e „...po upadku PRL-u zosta³y podjête

(3)

rady-kalne korekty realizowanej wczeœniej strategii modernizacyjnej (reprywatyza-cja, rozwój i autonomizacja instytucji i mechanizmów rynkowych, pog³êbienie spieniê¿enia relacji ekonomicznych), co – z pewnym opóŸnieniem – obna¿y³o w szczególny sposób ukryte dot¹d koszty rozwoju narzucane przez istnienie rozleg³ego sektora naturalnego” [s. 26]. Wszystko wskazuje na to, ¿e to raczej ów „rozleg³y sektor naturalny” ponosi³ (pocz¹wszy ju¿ od czasów pañszczy-zny, przez okres dwudziestolecia i lata PRL-u, do czasów obecnych) koszty rozwoju fundowanego polskiemu spo³eczeñstwu przez kolejne ekipy rz¹dz¹-cych. Autorzy wprawdzie dodaj¹, ¿e „...w pocz¹tkowym okresie transformacji ów sektor by³ nawet swoistym buforem reform, uchroni³ czêœæ ludzi przed czê-st¹ wówczas degradacj¹ statusu zawodowego lub najbardziej drastycznymi skutkami bezrobocia” [s. 26], ale warto pamiêtaæ, ¿e tê niewdziêczn¹ rolê pe³-ni³ on w³aœciwie od zawsze. Jeœli w PRL-u co najmniej 30% produktu wypra-cowanego przez rolnictwo „przesuwano” do innych ga³êzi gospodarki, nie jest bynajmniej nadu¿yciem mówiæ, ¿e wówczas „...polskie miasta karmiono kra-dzionym chlebem” [Koraszewski 1992, s. 61]. Je¿eli w okresie transformacji koszt przechowywania w indywidualnych gospodarstwach rolnych zwolnio-nych z przemys³u nadwy¿ek si³y roboczej wynosi³ co najmniej 1 mld z³ rocz-nie, licz¹c utracone przez tych ludzi pensje [B³¹d 2009], a przecie¿ nale¿a³o-by tu dodaæ jeszcze koszty ich utrzymania, a wiêc minimum drugie tyle, to nie mo¿na mieæ ¿adnych w¹tpliwoœci co do tego, ¿e w ten w³aœnie sposób rolnic-two dofinansowywa³o ca³¹ gospodarkê, zatem wieœ tyle dop³aca³a do prze-mian, a „przegrani” dok³adnie tyle zafundowali „wygranym”. Nie braæ tych okolicznoœci pod uwagê, to ulegaæ „efektowi Doriana Graya”, który – jak wia-domo ze znanego opowiadania Oskara Wilde’a – mia³ za z³e swemu portreto-wi, ¿e zaznacza³y siê na nim œlady trybu ¿ycia, jakie bohater sam prowadzi³. Oskar¿aæ wieœ i rolnictwo, ¿e s¹ zacofane i niewydajne, to po prostu przyzna-waæ siê do nadu¿yæ i ewidentnych dewastacji, jakich wobec segmentu agrarne-go przez d³ugie lata siê dopuszczano, doprowadzaj¹c stopniowo do takieagrarne-go stanu, jaki mamy obecnie.

Czym – na tle prawid³owoœci zrekonstruowanych w pracy Ludzie na

huœ-tawce – charakteryzuj¹ siê migracje poakcesyjne? Autorzy wskazuj¹ na kilka

istotnych zjawisk. Przede wszystkim pojawi³a siê wyraŸna tendencja nazwana „strategi¹ intencjonalnej nieprzewidywalnoœci”, która sprawia, ¿e wyje¿d¿aj¹-cy nie snuj¹ konkretnych planów, ale niejako „dryfuj¹”, zale¿nie od okolicz-noœci. Przybywaj¹c do danego kraju, nie zak³adaj¹, ¿e pozostan¹ w nim krócej lub d³u¿ej, a potem powróc¹ do ojczyzny, ale korzystaj¹ z nadarzaj¹cej siê okazji, by przenieœæ siê gdzieœ indziej, a stamt¹d jeszcze dalej. W ten sposób migracja wahad³owa, oznaczaj¹ca w miarê regularne cyrkulowanie miêdzy krajem A i B, zamienia siê w migracjê p³ynn¹, niemaj¹c¹ okreœlonego z góry punktu docelowego. Drug¹ zaobserwowan¹ przez Grabowsk¹ i Okólskiego ce-ch¹ jest wyraŸny wœród wyje¿d¿aj¹cych wzrost liczby osób z wykszta³ceniem wy¿szym, co mo¿e zagra¿aæ Polsce „drena¿em mózgów”. Co gorsza, osoby te przebywaj¹c za granic¹, wpadaj¹ czêsto w „dekwalifikacyjn¹ pu³apkê”, co prowadzi do dekapitalizowania ich zasobów jako kapita³u ludzkiego. Trzecia

(4)

regularnoœæ, okreœlaj¹ca aktualny wzór migrowania, to tym znaczniejszy uby-tek osób m³odych i dobrze wykszta³conych, im mniejsza miejscowoœæ: najbar-dziej na utratê cennego kapita³u ludzkiego nara¿ona jest wiêc wieœ, która w ostatnich dwudziestu latach du¿ym kosztem, ale imponuj¹co poprawi³a swój poziom edukacji (w 1988 roku by³o tam 1,8% osób z wykszta³ceniem wy¿-szym, w 2002 roku – 4,3%, a ostatnio – 6,4%).

Jak maj¹ siê do tytu³owej „emigracji ostatniej” tendencje opisane przez Grabowsk¹ i Okólskiego? Wydaj¹ siê one przeczyæ sformu³owanej na pocz¹t-ku ich rozwa¿añ hipotezie, ¿e byæ mo¿e wst¹pienie Polski do UE i coraz po-wszechniejsze otwarcie unijnych rynków pracy spowoduje trwa³y odp³yw tzw. nadwy¿ki demograficznej, hamuj¹cej procesy modernizacyjne. Okazuje siê, ¿e odp³ywaj¹ nie zbêdne nadwy¿ki, ale najbardziej po¿¹dane zasoby ludzkie: sa-ma skala odp³ywu (szacowana przez ró¿nych badaczy na 2–4 mln osób) uza-sadnia mówienie o sytuacji demograficznej w Polsce jako „alarmuj¹cej” [s. 65], a o rozmiarach poakcesyjnego wychodŸstwa zarobkowego w katego-riach „exodusu” [s. 66]. W¹tpliwoœci budzi zreszt¹ zasadnoœæ samej tezy, któ-r¹ autorzy Emigracji ostatniej? poddali weryfikacji, a w³aœciwie falsyfikacji. Twierdzenie, ¿e trwa³y odp³yw trudnych do zagospodarowania zasobów pracy przyczyni³by siê do ukorzenienia procesów modernizacyjnych [s. 8], ¿e w pewnych okolicznoœciach emigracja mo¿e s³u¿yæ rozwojowi, poniewa¿ aby rozwój siê zakorzeni³, jest potrzebny odp³yw ludzi, których cechy demogra-ficzno-spo³eczne, systemy wartoœci i nawyki s¹ niewspó³mierne do wymogów tego rozwoju, wymagaj¹cego (bez ich odp³ywu) poniesienia nadmiernych kosztów ograniczaj¹cych mo¿liwoœci rozwojowe, a zwi¹zanych z konieczno-œci¹ w³¹czenia tych ludzi w proces przemian, nie znajduje potwierdzenia w teorii ani w praktyce, a co wiêcej – wprost pora¿a swoj¹ brutalnoœci¹.

Nicholas Eberstadt, ekonomista i demograf zatrudniony w American Enter-prise Institute (jednym z najwa¿niejszych amerykañskich „think tanków”), pi-sze coœ dok³adnie odwrotnego: „...historia nie zna przyk³adów spo³eczeñstw, które osi¹ga³yby sta³y postêp materialny przy jednoczesnym spadku liczby ludnoœci” [Eberstadt 2009]. Tak¿e doœwiadczenia zwi¹zane z powojennym po-koleniem „baby boom” w Ameryce dowiod³y, jak silnym bodŸcem rozwojo-wym, dynamizuj¹cym ca³¹ gospodarkê, mo¿e byæ pojawienie siê wy¿u demo-graficznego. Tymczasem w Polsce od lat daje siê s³yszeæ ubolewania z powo-du mniej lub bardziej intensywnego przyrostu naturalnego. W latach osiem-dziesi¹tych postulowano nawet koniecznoœæ prowadzenia zdecydowanej poli-tyki antynatalistycznej co najmniej do 2000 roku [Marciniak 1986]. W latach 1988–2008 istotnie nast¹pi³ ostry spadek rozrodczoœci: przez te dwadzieœcia lat przyby³o zaledwie oko³o 200 tysiêcy osób, czyli tyle, ile w minionym czter-dziestoleciu przybywa³o co parê miesiêcy [Grabowska-Lusiñska i Okólski 2009, s. 28]. Trzecia Rzeczpospolita, wiernie realizuj¹ca za³o¿enia sformu³o-wane jeszcze w PRL-u, to zapewne nie jedyny paradoks dokonysformu³o-wanej w na-szym kraju transformacji! Mimo zmiany ustroju w dalna-szym ci¹gu to, co dla in-nych spo³eczeñstw i gospodarek jest czynnikiem po¿¹danym i korzystnym, w Polsce (z niewiadomych przyczyn) traktujemy jak dopust boski i typow¹

(5)

„klêskê urodzaju”. Z niewiadomych – tak¿e dlatego, ¿e w omawianej pracy nie znajdujemy teoretycznego uzasadnienia tej najwa¿niejszej tezy ani dowodów na to, ¿e dokonuj¹cy siê od dwu dekad spadek przyrostu naturalnego i trwaj¹-cy co najmniej tyle samo ubytek ludnoœci spowodowany migracjami jakoœ przyczyni³ siê do zmodernizowania polskiej gospodarki.

Wskazana powy¿ej obiekcja nie jest jedyn¹ kwesti¹, która budzi zastrze¿e-nia. Przede wszystkim gwa³towny sprzeciw powinno budziæ samo mówienie o tym, ¿e w danym spo³eczeñstwie s¹ grupy ludnoœci, których nale¿a³oby siê pozbyæ, bo stanowi¹ przeszkodê w realizacji planowanych celów. Wydawa³o-by siê, ¿e minê³y bezpowrotnie czasy, kiedy na serio rozwa¿ano mo¿liwoœæ wyeksportowania ¯ydów na Madagaskar, kiedy ubolewano nad lenistwem i nieproduktywnoœci¹ Murzynów czy dowodzono szkodliwego wp³ywu Cyga-nów (bo ci nic, tylko kradn¹ i brudz¹). Tymczasem okazuje siê, ¿e powo³uj¹c siê ju¿ nie na argumentacjê rasow¹, wzglêdy bezpieczeñstwa czy higienê, ale na kryterium produktywnoœci, mo¿na rozwa¿aæ projekt wys³ania w ostatni¹ drogê paru milionów obywateli europejskiego pañstwa i nie wywo³uje to jakoœ protestu. Dlaczego? Poniewa¿ nie dotyczy ¿adnej z grup mniejszoœciowych (etnicznych b¹dŸ wyznaniowych), ale mieszkañców wsi, œciœlej drobnych rol-ników, których mamy podobno za du¿o o jakieœ 2–3 mln. Opinia publiczna zo-sta³a ju¿ najwyraŸniej znieczulona w stosunku do tej grupy pojawiaj¹cymi siê od pocz¹tku transformacji s¹dami, mówi¹cymi o tym, ¿e s¹ to ludzie przeja-wiaj¹cy „wyuczon¹ bezradnoœæ” i wyj¹tkowo „roszczeniowi”, ¿e maj¹ mental-noœæ „z³odziejsko-¿ebracz¹”, ¿e w tych œrodowiskach powiela siê „subkultura patologii i przestêpczoœci”, a co gorsza – przywi¹zani s¹ do tradycyjnej reli-gijnoœci i moralnoœci i w zwi¹zku z tym stanowi¹ elektorat partii narodowo--populistycznych. Z przywo³anej listy epitetów widaæ wyraŸnie, ile celów mo¿na zrealizowaæ za jednym zamachem, realizuj¹c plan „emigracji ostat-niej”: pozbyæ siê osobników niepasuj¹cych do nowego ustroju, zmodernizo-waæ polskie rolnictwo, gdzie na miejsce ch³opów nadci¹gn¹ zachodni farme-rzy, no i wreszcie u³atwiæ sytuacjê partiom liberalnym i postêpowym, wydat-nie ograniczaj¹c liczebnoœæ elektoratu ich konkurencji.

Tym, którzy snuj¹ takie projekty, warto zatem podsun¹æ jeszcze inny po-mys³, sformu³owany swego czasu przez Jonathana Swifta. Wychodz¹c naprze-ciw oczekiwaniom ówczesnych kó³ liberalnych i postêpowych, które ubolewa-³y nad rozmiarami nêdzy i przeludnienia w Irlandii, pisarz zaproponowa³, by z du¿ej (jak to w kraju katolickim) liczby dzieci zachowaæ (dla rozrodu i pra-cy) tylko czêœæ, a pozosta³e „...kiedy osi¹gn¹ jeden rok ¿ycia, oferowaæ na sprzeda¿ co bogatszym obywatelom z przeznaczeniem na stó³”, jako ¿e „...m³odziutkie i zdrowe, dobrze od¿ywione roczne dziecko wielce jest smako-witym i nader po¿ywnym pokarmem, zarówno duszone w jarzynach, jak i pie-czone, sma¿one czy gotowane”. Dziêki temu dzieci te unikn¹ poniewierki, ich rodzice siê wzbogac¹, a kraj nie bêdzie przeludniony – ubêdzie zw³aszcza ka-tolików! [Swift 2004, s. 157]. Przypomnijmy, ¿e obecna ekipa rozpoczyna³a swoje rz¹dy pod has³em budowy „drugiej Irlandii”, niewykluczone wiêc, ¿e ta-kie pomys³y spotkaj¹ siê z pozytywnym przyjêciem.

(6)

Po tej dygresji, sformu³owanej oczywiœcie pó³ ¿artem (ale i pó³ serio), wróæ-my jeszcze na chwilê do ma³o realnego, za to niezwykle bulwersuj¹cego w sensie spo³ecznym zamys³u „emigracji ostatniej”. Rodz¹ siê dwa nastêpne pytania. Po pierwsze: czy rzeczywiœcie akurat polscy ch³opi s¹ t¹ grup¹, któr¹ nale¿a³oby w pierwszej kolejnoœci deportowaæ do UE, czy naprawdê nie ma innych œrodowisk bardziej ograniczaj¹cych nasze mo¿liwoœci rozwojowe? – chocia¿by owe ARGI, wskazane przez Andrzeja Zybertowicza (antyrozwojo-we grupy interesu). Warto tu te¿ przypomnieæ s³ynn¹ Parabolê Saint-Simona, który w 1819 roku zastanawia³ siê, co by siê sta³o, gdyby nagle we Francji zni-k³a ca³a rodzina królewska, dwór i arystokracja. Absolutnie nic by siê nie sta-³o – odpowiada³ Saint-Simon. A co by siê stasta-³o – kontynuowa³ ten prekursor socjologii – gdyby nagle znikli wszyscy przedsiêbiorcy, rolnicy i naukowcy? Wtedy nast¹pi³by ni mniej ni wiêcej tylko koniec Francji – brzmia³a odpo-wiedŸ. PrzeprowadŸmy rozumowanie trybem per analogiam i wyci¹gnijmy stosowne wnioski.

I drugie pytanie. Doœwiadczenia zwi¹zane z migracj¹ przedakcesyjn¹ (opi-sane miêdzy innymi w pracy Ludzie na huœtawce) pokaza³y dobitnie, ¿e migro-wanie wahad³owe stanowi³o czynnik nie prorozwojowy, ale stabilizuj¹cy, a na-wet stagnuj¹cy. Istniej¹ uzasadnione przes³anki, by przypuszczaæ, ¿e tak¿e po-myœlnie zrealizowana „emigracja ostatnia” przyczyni siê bardziej do uwstecz-nienia spo³eczeñstwa i ca³ej gospodarki ni¿ do ich modernizacji. Jak pisz¹ au-torzy, oceniaj¹cy pierwsze piêæ lat naszego cz³onkostwa w Unii, migracje za-robkowe m³odych Polaków po 2004 roku (a wiêc trwaj¹ce coraz d³u¿ej w po-równaniu z cyrkulacjami sprzed 2004 roku) by³y „...czynnikiem stabilizuj¹-cym ³ad spo³eczny i sta³y siê swoistym zaworem bezpieczeñstwa. Gdyby nie pojawi³a siê ta mo¿liwoœæ redukcji nadwy¿ki zasobów pracy i napiêæ zwi¹za-nych z poszerzaniem siê skali bezrobocia, szczególnie wœród ludzi m³odych, istniej¹cemu porz¹dkowi spo³ecznemu jako ca³oœci grozi³oby za³amanie, a przynajmniej zachwiana by³aby jego równowaga” [Piêæ lat... 2009, s. 119]. Mo¿e zatem zamiast snucia planów o trwa³ym odp³ywie nadwy¿ek demogra-ficznych i zbêdnych zasobów pracy nale¿a³oby sobie ¿yczyæ, by – w³aœnie w interesie modernizacji Polski – pozosta³y one w kraju, blokowa³y drogi i ob-lega³y gmachy rz¹dowe. A mo¿e nie warto czekaæ na tak¹ ewentualnoœæ, tylko po prostu zacz¹æ tworzyæ miejsca pracy, daj¹ce zatrudnienie tym, którzy teraz emigruj¹ na Zachód i jakoœ nie s¹ obci¹¿eniem dla tamtych gospodarek, lecz wprost przeciwnie – wydatnie powiêkszaj¹ ich PKB.

BIBLIOGRAFIA

B³¹d M., 2009: Rolnictwo jako „przechowalnia” nadwy¿ek si³y roboczej w okresie

transforma-cji systemowej w Polsce. „Wieœ i Rolnictwo” 4.

Bukraba-Rylska I., 2008: Socjologia wsi polskiej. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Duda-Dziewierz K., 1938: Wieœ ma³opolska a emigracja amerykañska. Polski Instytut

Socjolo-giczny, Warszawa – Poznañ.

(7)

Gliwicówna M., 1936: Drogi emigracji. „Przegl¹d Socjologiczny” IV.

Ludzie na huœtawce. Migracje miêdzy peryferiami Polski i Zachodu, 2001. Red. E. JaŸwiñska, M. Okólski. Scholar, Warszawa.

Kantor R., 1990: Miêdzy Zaborowem a Chicago. Biblioteka Polonijna PAN, Wroc³aw – War-szawa.

Koraszewski A., 1992: Wielki poker. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Marciniak S., 1986: Struktura gospodarcza Polski. PWE, Warszawa.

Piêæ lat cz³onkostwa Polski w UE w perspektywie spo³ecznej, 2009. Red. E. Skotnicka-Illa-siewicz. UKIE, Warszawa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dotacje celowe otrzymane z budŜetu państwa na realizację zadań bieŜących z zakresu administracji rządowej oraz innych zadań zleconych gminie (związkom gmin) ustawami. -9

wysokość dotacji na realizację zadań z zakresu administracji rządowej i innych zadań zleconych oraz na dofinansowanie realizacji zadań bieżących gminy przyjęto

wysokość dotacji na realizację zadań z zakresu administracji rządowej i innych zadań zleconych oraz na dofinansowanie realizacji zadań bieżących gminy przyjęto

Środki w formie dotacji na realizację zadań z zakresu administracji rządowej i innych zadań zleconych –pozostałe wydatki obronne, przyjęto z zgodnie z wielkościami

zwiększa się część oświatową subwencji ogólnej dla powiatów w celu dostosowania do kwot wynikających z ustawy budŜetowej na 2012 r. 75832 Część równowaŜąca

Podejście porównawcze, zgodnie z art. 1 ugn z dnia 21 sierpnia 1997 r., polega na określeniu wartości nieruchomości przy założeniu, że wartość ta odpowiada cenom, jakie

znak: DRE.WRE.4211.81.4.2019.JCz/MSt1 ogłoszoną w „Biuletynie Branżowym Urzędu Regulacji Energetyki – Energia elektryczna” Nr 279(2914) z dnia 15 listopada 2019 r., Prezes

Zdaniem Sądu Okręgowego wyeliminowanie wskazanych klauzul nie stoi jednak na przeszkodzie dalszemu stosowaniu umowy zawartej przez strony, w takim zakresie, w jakim nie narusza