STAHLHELM
Przed dwoma laty wyszła z druku broszura niezna
nego autora p. t. ,Stahlhelm a walne miasto Gdańsk44.
W broszurze .tej autor podaje nam historię powstania tej
organizacji, jej rozwój i charakterystykę. Ostatnie wy
stąpienia Stahlhelmu a zwłaszcza manifestacja we Wro
cławiu poruszyła całą Europę. Korespondent; „IKC“ do
nosi, że manifestacja Stahlhelmu we Wrocławiu poruszyła
bardziej przeciętnego Francuza, niż analogiczna antyfran
cuska manifestacja w Koblencji. Zlot: Stahlhelmu w Ko
blencji uważany był przez Francuzów za objaw: radości
z odzyskania Nadrenji, natomiast1 zjazd we Wrocławiu
ujawnił właściwe oblicze podkomendnych panów Seldte
i Dusterberga.
Duch odrodzonego krzyżactwa zatryumfował w sta
rem historyczinem mieście połskiem Wrocławiu.
Der StahlheTm, Bund der Frontsoldaten założony zo
stał w Magdeburgu dnia 25 grudnia 1918, wkrótce po re
wolucji niemieckiej, przez Franza Seldte, jego 2 braci :
kilkunastu innych wojskowych różnych szarż.
W myśl pierwotnego programu celem Stahlhelmu
było zjednoczenie na zasadach koleżeńskości żołnierzy
i oficerów, którzy wspólnie walczyli na froncie. Jako
dalsze żądania związku „Hełmu Stalowego44 figurowały
uświadomienie obywatelskie, z wyraźnymi wyłączeniem
polityki partyjnej, uprawianie sportu i ćwiczeń gimna
stycznych i utrzymywanie wzajemnych stosunków, to
warzyskich.
Związek rozwijał się szybko. W r. 1922 obejmował
już 500 organłizaeyj lokalnych (Ortsgruppen), połączo
nych w1
18 grup okręgowych (Kreisgruppen). Obecnie
Stahlhelm ma około 10 000 organizacyj lokalnych i prze
szło mil jon członków.
Pod względem składu osobowego nastąpiła z czasem
zasadnicza zmiana. Zaczęto tworzyć przy organizacjach
lokalnych stowarzyszenia młodzieży, która nie brała u-
dziiału w wojnie. Stowarzyszeniom tym. nadano nazwę
Jungsfahlhelm. W r. 1927 przeprowadzono nową organi
zację, na mocy której Stahlhelm rozpada się na 3 od
działy pozostające w ścisłym wzajemnym związku orga
nizacyjnym: ośrodek całego związku „Kernstahlhelm44.
obejmujący wyłącznie byłych żołnierzy frontowych,
„Ringstahlhelm44, złożony z byłych członków oddziału
młodzieży, którzy ukończyli 21 rok życia, oraz „Jung"
stahlhelm44 obejmujący młodzież w wieku od 17 do 21 lat.
Pozatem przy Stahlhelmie istnieją stowarzyszenia mło
dzieży od 13 do 16 lat p. n. „Scharnhorst44, Bund der
deutschen Jungmannem Członkowie tego stowarzysze
nia przechodzą automatycznie do Jumgstahlhelmu z roz
poczęciem 17 roku życia.
Stahlhelm dąży nietylko do całkowitego opanowania
duszy, ale i ciała swoich członków. Związek pośredniczy
w uzyskaniu pracy, asekuruje na wypadek śmierci, po
maga w razie choroby, urządza własne sanatoria wzg!
domy wypoczynkowe, asekuruje od rabunku, organizuje
podróże zagranicę, dostarcza swym członkom tanią lite
raturę beletrystyczną itd. W ten sposób stara się Stahl
helm' zastąpić członkom swoim przynależność do związ
ków zawodowych, stowarzyszeń oświatowych, kultural
nych, artystycznych i uchronić lich od wszelkich wpły
wów postronnych.
Głównymi zaś celami górującemi nad całą działalno
ścią Stahlhelmu są:
1. Wpojenie we wszystkich członków określonej
ideologji państwowo-politycznej.
2. Wyrobienie z nich wojskowo wyszkolonych bo
jowników tej ideologii, którzy byliby w stanie każdej
chwili wystąpić jako zorganizowana masa w walce
zbrojnej.
We własnym tygodniku „Der Stahlhelm44 związek
propaguje swe idee.
W niezliczonych enuncjacjach Stahlhelm wygłasza,
że jednym, z najważniejszych jego zadań jest utrzymanie
i wychowanie siły bojowej narodu niemieckiego.
Do odrodzenia siły bojowej narodu niemieckiego
Stahlhelm dąży w trojaki sposób:
1. domagając się zniesienia ograniczeń militarnych,
nałożonych na Niemcy przez Traktat Wersalski;
2. tworząc z własnych członków kadry bojowe siły
niemieckiej;
3. odradzając w narodzie niemieckim przez propa
gandę i militarne manifestacje przed wojen ego ducha mili-
tarystycznego.
Sport uprawiany przez Stahlhelm ma wszelkie cechy
normalnego wyszkolenia wojskowego.
Str 2
OD A DO 2
Nr. 9
Już sama organizacja Stahlhelmu przy uwzględnieniu
konieczności liczenia się ze związkowym, ochotniczym
charakterem tej organizacji, ma dużo cech organizacja
wojskowej. Struktura i wzajemny stosunek organiza
cyjnych jednostek są ściśle hierarchiczne i przypominają
stosunek formacyj wojskowych.
„Stahlhelmhandbuch“ daje następujący szemat; orga
nizacji: Dowództwo Związku (Bundesifiihrung), Związki
krajowe i samodzielne obwody, Obwody, Okręgi, Grupy
lokalne, Drużyny (Kameradschaften), Grupy.
Zarząd Związku składa się z 2 wodzów (Bundes
fiihrer) z których każdy jest prawnym zastępcą związku
w sensie prawa cywilnego. Nadto istnieje jeszcze jako
organ związku rozszerzony zarząd (Gesammtvorstand)
Najjaskrawiej występuje wojskowa organizacja i mili
tarny charakter w strukturze formacyj lokalnych Stahl-
helmu.
Charakterystyczne są także poetyczne utwory, któ
re ideologję Związku ilustrują od czasu do czasu na ła
mach pisma „Stahlhelm“. W numerze z 11 sierpnia 1929
znajduje się przykład takiej poezji:
Sonett in Eisen
Deutscher Mann. Dein Mutterland
Ist geschmaht, kannst du das fassen
Willst du fremder Vólker Knecht seiin
Nein, — Dann musst du hassen, hassen.
Lasst von neuem V61'ker kriegen,
Ruhnwoll sterben oder siegen.
Einerlei. Krieg wird entbrennen.
Bezprzykładna buta narodowa, niesłychana gloryfi
kacja cech własnego narodu, niezmierna przesada w oce
nie owoców jego narodowej kultury, groźne dla ludzko
ści przekonanie o wyższości własnego narodu i jego pra
wa do supremacji światowej, duch pogardy „i nienawiści
dla innych narodów, mistyczny pangermanizm, Widzący
w Bogu naturalnego sprzymierzeńca, wszystkie te ideo
logiczne rekwizyty psychozy wojennej, które w swoim
czasie opanowały część narodu niemieckiego i które zda
wało się, należą do his tor ji zboczeń psychologii mas,
wszystko to wskrzesza propaganda ideowa Stahlhelmu.
Na pograniczu polskiem wodzowie Stahlhelmu dążą
do systematycznego roznamiętniania ludności niemiec
kiej, do podtrzymania w niej ducha odwetu i nienawiści
rasowej. Wszczepiają wiarę w bliśkość i konieczność
wojny z Polską, o zdobycie z powrotem obszarów nale
żących do Polski na mocy Traktatu Wersalskiego.
Nie upokarzająca pieśń „nie będzie Niemiec pluć nam
w twarz“ winna być odpowiedzią na zakusy bastardów
Europy, lecz liczne i dobrze wyszkolone kadry naszeg:-
przysposobienia wojskowego.
Tylko zdecydowane działanie w kierunku podnie
sienia gotowości bojowej całego Narodu Polskiego jest
odpowiednią postawą wobec niepoczytalnych prowoku
cyj niemieckich.
Sprawy słowiańskie
Słowianie południowi a Połacy
Należy wyznać z całą szczerością, że w odniesieniu
do idei ogólno słowiańskiej* Polacy byli najbardziej, że
tak powiem*, zimni. Główną przyczyną tego zjawiska byl
niewątpliwie brak znajomości krajów i kultury naszych
pobratymców. Każdy wykształcony Polak zna mniej-
więcej dokładnie dzieje państw germańskich i romań
skich, naogół zna dobrze piśmiennictwo tych narodów,
mało który jednak zna dzieje Słowiańszczyzny i pi
śmiennictwo Słowian, z wyjątkiem dorobku literackiego
Rosjan z drugiej- połowy 19-go wieku.
Nie od rzeczy więc będzie, jeśli tym sprawom, służą
cym wzajemnemu poznaniu się, poświęcimy w naszem
piśmie trochę miejsca. Wydaje nam* się bowiem!, że inte
ligencja polska powinna wiedzieć więcej o bratnich naro
dach, niż o innych.
Zdawałoby się, że zbliżeniu między Polską a Sło
wiańszczyzną południową stoi na przeszkodzie oddalenie.
Istotnie, pośrodku istnieje, jak istniał od wieków, klin
madziarski, który nas rozdziela. Istnieje jednak coś, co
narody więcej zespala, niż bliskość terenowa: istnieje
wspólność rasy, pokrewieństwo języków, podobieństwo
obyczajów. I jeszcze jedno: Polacy trzymają straż nad
jednem morzem słow;ańskiem, Jugosłowianie nad dru-
giem. A straż nad morzami — to misja dziejowa, mają
ca swoje źródło w wyrokach Opatrzności.
Między Polską a narodami południowo-słowiańskie-
mi zadzierżgano węziły braterskiego zbliżenia już przed
wiekami. Wyciągały się ku nam: braterskie dłonie z nad
Jadranu (słowiańska nazwa Adriatyku), ale, niestety, my
nie odpowiadaliśmy braiterskiem podaniem! im1
swojej. A
że te dłonie podnosiły się ku nam: z całą serdecznością,
tego wymowne świadectwo mamy w pomnikach piśmien
nictwa słowiańskich narodów południa.
Najwybitniejszy poeta południowej Słowiańszczy
zny, chluba Dubrownika, Jan Gundulicz (urodzony w
1588, zmarły 1638) w swojej nieśmiertelnej epopei p. t
,,Osman“ wyśpiewał hymn ku czci naszego króla, Wła
dysława Warneńczyka, wyśpiewał hołd zwycięzcom z
pod Chocimia, a zwłaszcza synowi Zygmunta III., k óle-
wiczowi, późniejszemu królowi Władysławowi IV. Z ta
ką miłością odnosi się Gundulicz do królewicza i boha
terów polskich, że stawia ich w poemacie ponad wszyst
kie wprowadzone postacie. Przez pewien czas nawąt
utrzymywała krytyka literacka, że epopeja składa się
z dwóch odrębnych części, z; Władysławiady i Osmania-
dy, z których wyżej stała pierwsza, opiewająca królewi
cza polskiego.
W epopei Gundulicza najwspanialej brzmią strofy,
opisujące wjazd poselstwa tureckiego do Warszawy i po
słuchanie u króla na zamku, którego przepych maluje pió
rem mistrza entuzjasty, choć w Warszawie, zdaje się
nigdy nie był. W opisie zamku poświęca wiele miejsca
wspaniałym gobelinom z obrazami z historji polskiej.
Nr. 9
OD A DO Z
Str. 3
Poemat świadczy o ogromnej, jak na owe czasy, zna
jomości dziejów Słowiańszczyzny. Przepojony jest głę
boką religijnością, tak właściwą narodom słowiańskim.
Przebija z eposu głębokie przeświadczenie, że losami na
rodów kieruje Opatrzność, że największa nawet potęga
jest niczem wobec losu, a los jest w ręku Opatrzności.
Myśl tę wyraża poeta we wstępie do poematu.
Przyta-Z
G A L E R J l R A C Z Y Ń S K I C H W P O Z N A N I U
nicielowi Wiednia14, w strofach pełnych zapału złożył
hołd genialnemu wodzowi i wzywał go, by dzieło pro
wadził dalej, by zniszczył potęgę turecką doszczętu, bo
on jest do tego powołany, by uchronić Europę od za
głady chrześcijaństwa, by oswobodzić miejsca dla
chrześcijan święte, w mocy tureckiej będące.
W drugim utworze, p. t. „Pieśń na pochwałę króla
A L E K S A N D E R O R ŁO W SK I Pochód Wojska Polskiego
czarny kilka strofek z tego wstępu, aby dać Czytelnikom
pojęcie o poezji Gundulicza:
„Czemu mannel] pychy szale, W górę tot swój wznosisz iclhyży? Im się wyżej pniesz zuchwale, Tern ci petem spadasz niżej. Więlkiuistęlj,, mieispicjżytej Niemna rzeczy nam widomej, A w wysokie górskie szczyty Naiprzlód’ niebios biją gromy-Bez pomocy z nieba bożej Świata wszelki .byt nietrwały, Przyrodzony bieg rozłoży P aństw a — pełne mocy, chwaty. Szczęście wciąż się (kręci w kole, Zaszczyt miesza się :zt oihyldą; Kto byt w górze, będzie w do Je, Gi, co w diolle, w górę !i!d!ą.
Drugi sławny poeta z nad Jadranu, Piotr Kanawe-
Iicz, zmarły z końcem 17-go wieku, śpiewał na cześć
drugiego bohatera polskiego, na cześć króla Jana So
bieskiego. Do uderzenia w struny wdzięcznej: lutni za
paliła go odsiecz wiedeńska. Syn wyspy Korczuli, ży
jący w Dubrowniku, całą duszą odczuł znaczenie boha
terskiego czynu króla Jana dla świata chrześcijańskie
go i kultury europejskiej.
W utworze swoim p. t. ,Pieśń Janowi Sobieskiemu,
królowi polskiemu, sławnemu pogromcy Turków,
obro-Jana44, którego rękopis znajduje się w bibljotece wila
nowskiej, w ten sposób zwraca się do zwycięzcy z pod
Wiednia:
„Wszędzie w śpiewie głosi chwała, Jalk twa. szabla wysławiana. Zbiła, stłukła, pokonała Ognistego bisurniama,
W djska sułtana wschodniego1, Psa Mustaf ę pr z elkię tego.
Hardym, byt 'ten żibóij. w narodzie I pod Wiedeń szedł zuchwałe, By zagnieździć się w tym grodzic; O los zmienny mię. dbał wcale, Qnłu (Niemców bez pardonu Groził, że gol spędzi z tronu.
Jako morze rozhukane, Gdy się nagle wzburzy całe. Pod niebiosa ciska pianę, Fale miota rozszalałe,
Lecz gdy Jo ń c e blask z, chmur rzuci, Morze wściekłość swą ukróci.
Talk u d ek a w ezyr śniady Przed .twą szablą nie zwalczoną, Gryzie ręce, z złości, blady, Widząc armię swą straconą, Którą ręlka polska ćwiczy...“
Str. 4
OD A DO Z
Nr. 9
Jedną z najoryginalniejszych postaci piśmiennictwa
jugosłowiańskiego jest współczesny Konawelicza, syn
ziemi chorwackiej, Jerzy Kriżanicz. Jest to pierwszy
apostoł idei słowiańskiej spólnoty, który tej idei po
święcił życie całe. Pracował nad urzeczywistnieniem
spólnoty wszystkich Słowian tak na polu religijnem, jak
i politycznem. Marzył o unjl kościoła wschodniego i za
chodniego, o wyzwoleniu i połączeniu wszystkich Sło
wian. Wybrał się do Moskwy, aby tam szerzyć swoje
idee. Ostatek dni życia spędził w Polsce. Podobno
zginął podczas odsieczy wiedeńskiej. Pisał po rusku,
ale literami łacińskiemi. W głównem swem dziele p. t.
„Państwo ruskie w połowie 17-go stulecia", mówi, o ca
łej Słowiańszczyźnie, ogarniając szerokie widnokręgi.
Nienawidzi cudzoziemców, a znając słabość Słowian
do cudzoziemczyzny, nawołuje, by się otrząśli z tej
przywary, bo — powiada — „cudzoziemcy stali się
przyczyną upadku imperium rzymskiego, są przyczyną
upadania Polski i niedoli wszystkich Słowian". Wzywa
cara, by zawarł przymierze z Polakami dla wypędzenia
cudzoziemców. Z goryczą pisze, że „Polacy nawet na
tron powołali cudzoziemców".
Największego wroga Słowian widzi w Niemcach
Pisze o tej sprawie tak: „Z Lachami może Ruś mieć
przymierze iście braterskie, a to dla pokrewieństwa ję
zyka i obyczajów i dlatego, że Polacy nie są z natury
butni jak Germanie, nie tacy brutalni i bezwzględni jak
oni, a nie są też ambitni, bo nawet tron oddają cudzo
ziemcom. Z Germanami zaś przymierze nie może być
pewne, a gdyby zaistniało, nie będzie trwałe, ani dla
Rusi pożyteczne".
Polacy nie są więc dla braci z południa narodem
nieznanym. Wiedzą na południu o nas więcej, niż my
o nich.
Niechże ta notatka z: przeszłości, zaczerpnięta z li
teratury połudiniowo-silowiańskiej, przyczyni się do za
interesowania inteligencji polskiej dorobkiem literackim
braci z nad Jadranu.
L. Zaremba.
P R Z E G LĄ D R O LN IC ZY
PODMUCHY WSCHODU
Niezwykle ciężkie położenie gospodarcze, w jakiem się
znalazło rolnictwo, wywołało nawet u przedstawicieli wielkiej
własności, z natury konserwatywnych, przewrót pojęć, zdawa
łoby się, niemożliwy.
W miesiącach zimowych, podczas narad Związku zie
mian w Warszawie, omawiano w sposób zupełnie poważny
sprawę upaństwowienia produkcji rolnej. Niedawno temu od
był się w Warszawie zjazd „Związku związków zawodowych",
który jako lekarstwo na ciężką sytuację gospodarczą państwa
wysunął niedwuznacznie hasło upaństwowienia produkcji rol
nej. Nawet poważne organa prasy, reprezentującej wielki ka
pitał, tak zdawałoby się wrogo wobec upaństwowienia po
szczególnych działów pracy usposobiony, nie zawahały się w y
sunąć upaństwowienia produkcji rolnej jako środka zaradczego
na poprawę gospodarczego położenia w Polsce.
Objaw to wysoce niebezpieczny. Są to podmuchy z Ro
sji, podmuchy Wschodu. Polska nie ma danych na to, aby
być państwem socjalistycznem. Posiada ona tylko jeden na
prawdę wielki przemysł, tj. rolnictwo. To rolnictwo znajduje
się w rękach dwóch trzecich ogólnej liczby obywateli, ludzi,
którzy własność prywatną uważają za świętość i którzy od
żegnują się w swej masie od ideałów marksowskich, od orga
nizacji marksowskiego państwa.
Tymczasem w sferach poważnych, lub przynajmniej
chcących za takie uchodzić, ponawiają się, jak widać, usiłowa
nia, by właśnie u nas wcielać w życie zasady marksowskie.
Szeroki ogół ludności rolniczej, dziś biedą przybity, za-
mało zwraca uwagi na te zakusy, zamało na nie reaguje. Nie
wątpliwie jednym z powodów tego, bądźcobądź zastanawiają
cego, objawu jest brak organów prasowych, będących istotnie
wyrazem ustosunkowania się warstwy rolniczej do zagadnień
dnia codziennego.
Organa prasowe towaizystw rolniczych nie odzwiercia-
dlają bynajmniej życia rolnictwa, ograniczają się do podawa
nia nieustannie porad i wskazówek produkcji i hodowli, nie
tykając spraw stokroć od tych drobiazgów ważniejszych,
bo tyczących się kształtowania stosunków rolniczych w naj
bliższej przyszłości. Brak zdecydowanego wyrazu opinji
wielkiej rzeszy rolników, których organizacje zawodowe rów
nież nie spełniają należycie swoich zadań, pociąga za sobą
często brak orjentaeji właściwej u czynników miarodajnych.
A przecie sprawa rolnictwa jest w Polsce dla państwowej go
spodarki wogóle najbardziej decydującą.
ULGI W KREDYTACH ROLNICZYCH
Z tego zdają sobie już sprawę wszyscy, że główną przy
czyną przesilenia gospodarczego, jakie przeżywa nasze pań
stwo, było zrujnowanie rolnictwa przez obniżenie cen produk
tów rolnych i fałszywą politykę kredytową, nie liczącą się z
tern, że rolnictwo nigdy nie było w stanie przynosić takich do
chodów, ażeby mogło płacić 12 czy 11 procent od kredytów.
Ścisłe obliczenia wykazały, że obdłużenie rolnictwa w Polsce
przenosi kwotę 2J/4 miliarda złotych. Dobrze się stało, że
sprawami temi zajęło się nareszcie ministerstwo skarbu, które
wydało znamienne zarządzenie, dotyczące przedewszystkiem
drobnego rolnictwa. Zarządzenie to przyniosło obniżenie o-
procentowania kredytów Państwowego Banku Rolnego, u-
dzielanych za pośrednictwem gminnych i Komunalnych Kas
oszczędności oraz organizacji spółdzielczych. Oprocentowanie
średnioterminowego kredytu, przeznaczonego na konwersje
krótkoterminowych zobowiązań, obniżone zostało z 9 na 8 %
rocznie, zaś kredytu długoterminowego na pomoc dla spół
dzielczości rolniczej z 41/2, względnie z 6 % na 31/2, względnie
5 % rocznie. Wreszcie kredyt sanacyjny dla spółdzielczości
rolniczej, udzielony w r. 1927, obniżony został w oprocentowa
niu z 5 % na 3 x/2 %.
Zarządzenie to powita rolnictwo w Wielkopolsce z dużą
ulgą. Trzeba bowiem stwierdzić, że katastrofa, która dotknęła
rolnictwo wogóle, odbiła się najdotkliwiej na rolnictwie w
Wielkopolsce wskutek nietylko wysokości poziomu tego rol
nictwa, ale i poczynionych w ostatnich latach inwestycji.
Nr. 9
OD A DO 2
Str. 5
N a jp rzyjem n ie jszą rozryw ką n iedzielną je s t t y g o d n ik ,,G d N d o Z ”.
(Szy odnow iłeś ju ż p rzed p ła tą na m iesiąc lip iec?
( J iw it na zam ów ien ie g a ze ty na stronie
16
.)
PRZEGLĄD PRASY ZAGRANICZNEJ
CHMURY NAD WATYKANEM ROZPRASZAJĄ SIĘ
„The Sunday Times“ omawiając zatarg Wioch z Waty
kanem wyraża przekonanie, że do zupeinego zerwania sto
sunków nie dojdzie, ponieważ Mussolini jako przewidujący
polityk nie może dopuścić do tego w momencie, gdy nieza
dowolenie z faszyzmu jest dość silne. Będzie on wolał w ta
kiej sytuacji mieć Kościół po swojej stronie.
Ostatnie depesze z Citta de Vaticano potwierdzają przy
puszczenie, że konflikt zostanie załatwiony w duchu przy
jaznym. Sekretaiz stanu Pacelli oświadczył, że rokowan’a
celem załagodzenia konfliktu z rządem włoskim zwolna po
suwają się naprzód.
ZAMKNIĘCIE JEDNEGO ROZDZIAŁU
Korespondent dyplomatyczny „The Daily Telegraph“
informuje,
że
na
konferencji
niemiecko-angielskiej
w
Ghequers osiągnięto następujące porozumienie: uznano, że
chwila obecna nie jest odpowiednia do zwołania międzyna
rodowej konferencji lub Komitetu Ekspertów ani w sprawie
odszkodowań, ani też w sprawie długów wojennych, wobec
czego całkowita rewizja planu Younga nie może być rozwa
żana. Mimo to jednak pewne ulgi zostały przyznane Niem
com, a mianowicie częściowe moratorjum warunkowej części
annuitetów ao wysokości 50 mil jonów f. szt. na okres 3 lat.
Wielka Brytanja nie wyrzeka się swojej części odszkodowań
bez dpowiedniej redukcji jej długów wojennych, klucz sy
tuacji spoczywa więc w rękach Stanów Zjednoczonych.
W niektórych kołach panuje przekonanie, że Ameryka
godząc się na zawieszenie spłat reparacyjnych wypuści rocz
ną pożyczkę wewnętrzną na 50 milj. f. szt. łącznie przez
Niemcy lub łącznie przez Niemcy i aljantów. W ten sposób
unikniętoby zachwiania budżetu amerykańskiego. Nie prze
widuje się możliwości bezpośredniego zwrócenia się w tej
sprawie do St. Zjednoczonych, natomiast sprawa ta ma być
załatwiona przez dyskretne wysondowanie opinji Ameryki
za pośrednictwem mocarstw zainteresowanych.
Korespondent dyplomatyczny pisma „The Daily He-
rałd‘c twierdzi, iż delegaci niemieccy są zadowoleni z konfe
rencji w Chequers i spodziewają się wkrótce rewizyty Mac
Donalda i Hendersona w Berlinie. Wizytę w Chequers nale
ży uważać za zamknięcie jednego rozdziału, a otworzenie no
wego w stosunkach angielsko niemieckich.
OSTRA DYSCYPLINA
„Izwiestja“ ogłaszają szereg zmian w ustawodawstwie pra
cy ZSRR, które zostały uchwalone przez prezydjum CIK-a
w dniu 3 czerwca. Nowe przepisy dotyczą systemu płacy za
pracę nocną i akordową oraz wprowadzają odpowiedzialność
karną i materjalną robotników za powierzone im maszyny,
narzędzia i surowce. O ile robotnik nie wykona zarządzenia
administracji przenoszącego go do innej pracy, ma być kara
ny za złamanie dyscypliny.
„Proletarska Prawda“ ogłasza uchwałę W CIK-a republi
ki ukraińskiej o wprowadzeniu specjalnych sądów przemysło
wych przy każdem przedsiębiorstwie przemysłowem i komu
nie rolnej, które mają sądzić sprawców dezorganizacji przemy
słu oraz tych robotników, którzy przez niewykonywanie za
rządzeń władz stają na przeszkodzie urzeczywistnieniu 5-cio-
letniego planu gospodarczego.
RESTAURACJA HABSBURGÓW NIE MOŻE BUDZIĆ
OBAW
„Tribuna“ (Rzym) omawiając protest Małej Ententy w
Paryżu pisze, że restauracja Habsburgów w ograniczonych roz
miarach nie może być już uważana za okoliczność budzącą ja
kiekolwiek obawy. Kwestja habsburska wygląda dziś zupełnie
inaczej-, niż bezpośrednio po wojnie. Nie można zaprzeczyć,
że w Europie nad Dunajem znajdują się niebezpieczne ogniska
przesilenia, i że należy rychło doprowadzić tam do uregulowa
nia stosunków, nie krępując się żadnemi uprzedzeniami. Wło
chom zależy na tern aby zagadnienia te były traktowane'grun
townie, a zainteresowanie Włoch w tej kwestji jest większe, niż
u innych państw, gdyż nieuregulowane stosunki nad Dunajem
mogą przynieść Włochom bezpośrednie szkody. Włochy, które
uwolniły się od wszelkich zobowiązań antyhabsburskich, mają
prawo do oceniania sytuacji spokojnie.
Z teki karykatur M. Arciszewskiego
Str. 6
OD A DO Z
Nr. 9
KRWAWE ROZRUCHY W DNIU 700-LECIA ŚW. AN
TONIEGO
„Giornale dTtalia" zamieszcza opis krwawych rozruchów
w mieście Nicastro. Władze kościelne wydały zakaz urządza
nia procesji i w związku z tern tłum demonstrował przeciwko
tamtejszemu biskupowi. Wojsko, które broniło kościołów i
klasztoru musiało użyć broni palnej. Rannych jest kilku żoł
nierzy i osób cywilnych.
Komunikat pisma nasuwa jednak przypuszczenie, że roz
ruchy zainscenizowali faszyści w celu sterroryzowania kleru.
PRZECIW KREDYTOWANIU ZAMÓWIEŃ
SOWIECKICH
„Latrijas Sargs" i „Latvis“ zamieściły serję artykułów
przeciwko kredytowaniu przez rząd łotewski zamówień so
wieckich. Dzienniki podkreślają decyzję Banku Łotwy w
sprawie niedyskontowama gwarantowanych przez rząd zamó
wień sowieckich.
WALKA RZĄDU LITEWSKIEGO Z WATYKANEM
„Rytas" informuje o przesłaniu Papieżowi przez kowień
skiego metropolitę Skyireckisa w irmeniu duchowieństwa i spo
łeczeństwa litewskego depeszy kondolencyjnej z powodu nie
przychylnego ustosunkowania się Włoch do Stolicy Apostol
skiej. Pozatem nawiązując do wyjazdu nuncjusza Bartolo-
micego z Litwy, Skvireckis ubolewa nad tern i w imieniu całego
społeczeństwa katolickiego na Litwie podkreśla jego przywią
zanie i posłuszeństwo wobec Stolicy Apostolskiej.
„Lietuyos Ałdas“ pisze, że rząd litewski uważając nuncju
sza Bartolomiegoza niepożądanego przez siebie przedstawiciela
Watykanu nie mógł dopuścić by nuncjusz — mimo nieutrzy-
mywania z nim przez rząd litewski żadnych stosunków —
brał udział w rozmaitych kongresach jako przedstawiciel dy
plomatyczny Watykanu, — przeto „rząd litewski był zmu
szony do poproszenia Bartolomiego, by natychmiast opuścił
Litwę".
ROKOWANIA FRANCUSKO-SOWIECKIE
„Paris So:’r" donosi o nowych francusko-rosyjskich roko
waniach gospodarczych. W tym celu bawi w Paryżu specjPna
delegacja sowiecka pod przewodnictwem Dwoilańskiego, któ
ry złożył w rządzie francuskim zamówienie na dostawę do
Rosji sowieckiej okrętów, maszyn, narzędzi, oraz konfekcj. ni
kwotę 135 miłj. rubli w złocie tj. 1 650 tys. franków.
Korespondent pisma „The Times" donosi, że francusko-
sowieckie rokowania handlowe dały powód Niemcom do ca
łego szeregu skarg z powodu powolnego procesu zamówień so
wieckich w Niemczech w związku z umową handlową zawartą
na 300 miłj. mkn. w wyniku ostatniej wizyty przemysłowców
niemieckich w Rosji.
POLSKA A NIEMCY
„Neue Ziiricher Ztg." w dalszym artykule p. t. „Niemcy
i Polska" (J. H.) stara się syntetycznie ująć wzajemne stosun
ki obu krajów i podnosi, że dążenie do rewizji granic kosztem
Polski jest w Niemczech bardzo silne. Nawet traktat handlo
wy natrafia w Berlinie na trudności i zapewne sprawa jego ra
tyfikacji wywoła kryzys w łonie rządu Briinmga. Autor o-
kreśla jako lukę w umysłowości niemieckiej to, że rozpatruje
się tu sprawy handlowe pod kątem widzenia rewizji granic.
ZACIŚNIĘTA PIĘŚĆ NIEMIECKA
,,LcEre Nouvelle" w artykule J. Ossola omawia demon
stracje Stahlhelmowców i twierdzi, że „we Wrocławiu o ni-
czem innem nie myślano, jak o zabiciu pokoju", i to właśnie
w chwili „kiedy ministrowie nienfeccy starają się uzyskać za
ufanie świata i ulgi w reparacjach. Czyżby przypuszczano w
Niemczech, że postulaty Stahlhelmu zdolne są wzmocnić to
zachwiane do nich zaufanie?" Francja i Polska dały już tyle
dowodów iż szczerze pragną rozbrojema moralnego, tego nie
zbędnego warunku pokoju. Świat cały zaświadczyć może, że
każde usiłowanie Brianda w tym kierunku znajdowało bez
względne poparcie mirrstra Zaleskiego. Należy jednak skon
statować, że „wyciągnięta do zgody dłoń Francji i Polski spo
tyka zawsze i wszędzie zaciśniętą groźną pięść niemiecką".
Przy w givslowej
Wartki prąd życia dostarcza nam coraz większej ilości wrażeń w coraz krótszych o- kresach czasu, atakuje nasze zmysły i nerwy, stwarza nieokiełzany kłąb wyobrażeń, dostar cza nadmiaru materjału do przetrawienia. Myśl pracuje bez przerwy.
Równocześnie powszechnie ciężkie warunki materjalne potęgują wewnętrzny niepokój. Czło wiek, zwłaszcza pracujący umysłowo, jest kłęb kiem nerwów, przestaje panować nad sobą i wbrew najlepszej swej woli staje się dokuczli wym nawet dla tych, którym pragnąłby nieba przychylić. To też na zachodzie zyskują sobie coraz większe prawo obywatelstwa hada, na wołujące do walki z wreg.cm współczesnej cy wilizowanej ludzkości — podenerwowaniem. Zwiększanie czasu odpoczynku, angielska so bota, wyjazdy na wieś w dnie świąteczne, kwestja opanowania hałasu ulicznego — to są problematy, które albo tuż znalazły rozwiąza nie, albo nad których rozwiązaniem wre praca. Jednakowoż wszystko to razem nie wvdaje się bronią dostateczną. Przedcner-wowame jest chorobą nagminną, jest cierpieniem przewlekłem, wymagającem w pierwszym rzędzie usur.ięJa przyczyn, które je wywołują, a jeśli to niemoż liwe, wówczas należy dostosować tryb życia
do istniejących warunków w ten sposób, by zyskiwać na odporności. Idzie nam o szczepie nia ochronne, podobne, jak przy walce, daj my na to, z ospą.
Ponieważ z pewnością nie zdołamy pomniej szyć denerwującego tempa współczesnego ży cia, musimy pomyśleć o przystosowaniu się, o podniesieniu odporności organizmu. Do naj ważniejszych czynników w tym zakresie należy niewątpliwie sposób odżywiania. Ciekawą jest rzeczą, że dotąd, pomimo najzupełnej zmienio nych warunków życia, kuchnia pozostała nie mal taż sama: mięso, tłuszcze i potrawy mączne stanowią jej podstawę podobnie, jak wówczas, gdy tramwaj konny był pierwszorzędnym w y nalazkiem, a dwukonka na gumach szczytem szybkiej lokomocji.
Czy nie jesteśmy nazbyt konserwatywni, używając nadal potraw, które nie pokrzepiają dostatecznie sprawności mózgu, nie wzmagają energji serca i obciążają organy trawienne, nie posiadające, przy siedzącym trybie życia pra cownika umysłowego, dostatecznej siły dla w y konania wyznaczonej im pracy. Wydaje się nam, że warunkiem nieodzownym w walce z przedenerwowaniem jest dostosowanie systemu odżywiania do współczesnych warunków życia. Należy zmodyfikować kuchnię w ten sposób by uwzględniała naukę o witaminach, o łatwo ści przyswajalnej pokarmów, czyli strawności, o ich wartości kalorycznej i t. d. A więc nie
mięso i tłuszcz, ale cukier, owoc i jarzyny win ny stanowić podstawę odżywiania dla człowie ka pracującego umysłowo, który powinien spo żywać węglowodanów (cukier i skrobja) przy najmniej sześć razy tyle, co ciał białkowych (mięso, ryby, jaja).
Tymczasem są rodziny, w których słodki deser jest uważany za rozrzutność, a wodnista, bez smaku i tyleż kosztująca zupa — za ko nieczność. Kawałek czekolady — to marnowa nie pieniędzy, marmelada owocowa to tylko za dowolenie smaku! A przecież nauka wypo wiedziała już swoje zdanie w tych kwestjach. Doświadczenia dokonywane przy odżywianiu cukrem wykazały, iż organizm przyswaja go najszybciej tak, że w kilku minut po spożyciu już następuje reakcja — organizm został zasi lony — cukier dostarcza wielkiej ilości kalo- ryj, wzmacnia siłę skurczu mięśnia sercowego i zwiększa jego miarowość: cukier nie obciąża organów trawiennych, a jak wiadomo, takie obciążenie wybitnie potęguje podniecenie ner wowe; cukier dostarcza energji, sprawiając, iż samopoczucie jest lepsze, a tern samem i odpor ność organizmu większa.
Czas wprowadzić n;eco ożywczego postępu w domową — zacofanego konserwatyzmu — kuchnię. W walce z przedenerwowaniem zwra camy się do wszystkich gospodyń z apelem: więcej cukru!
Nr. 9
OD A DO Z
Str. 7
Zdrojowisko Solankowe i Borowinowe Inowrocław
Emanatorjum Radowe
Kąpiele dla reumatyków, artretyków, kobiet i dzieci. Rozwój historyczny.
Zdrojowisko. Inowrocław zawdzięcza nojzwóij swój odkrycia żuip solnych w roku 1835. Założenie zakładów zdrojowych na stąpiło w 1875 r. ipo utworzeniu poprzednio „SoHamlkicjwego Towa rzystw a AkcsfjmęgoT dzięki- 'zabiegom dr. Zygmunta Wdkońskiego. Sześć Hat później nabył zakład 'solankowy M agistrat miasta Inowro cławia. Plany rozwoju zdrojowiska olbmyślano były na szeroką metę ckoił 30 lat ternu.. Wprowadzenie tych zamiarów w czyn rozpoczęło się od chwili przejęcia miasta w zarząd polski.
Zakład przyrodoleczniczy
z oddziałami do wziewań Solanki i emanac. radowej
Etaipeim rozwoju było rozbudowanie gmachu kąpieli sfcllamko- wych na solance w latach 1919—1922. Gmach kąpieli bor wino wych otw arto w 1925 roku.
Nowocześnie urządzone inhalatorium czynne jest cfd 1929 r , a oddziały Wodolecznicze i elielktroleczimicze od 1 kwietnia 1930 r.
Jakie dolegliwości leczy się w Inowrocławiu?
Dzięki predyspozycji swych naturalnych śnc|dików leczniczych, dzięki dłlugdietoiim doświadczeniom na miejscu, opierając się dalej na opinii fachowców naukowych balinleoteraiplji i licznych lekarzy u- ohodzi dzisiaj Inowrocław jako oappoważniejsze ztd-roijiowtiislko fcrajicjwe w leczeniu wszelkich schorzeń reumatyiczuoartnetyczmych.
Zdrojowisko sfellankiowe wyiposażonie w iniclwoiczesne -inha latorium wybija- się zarazem coraz bardziej w leczeniu schorzeń górnych dróg oddech owych i polecane jest w schorzeniach skro.- fuJacznydh i w 1 skazlite liimfatyczinej u dzieci.
Kąpiele borowinowe.
O uznanej i wysoko- -ceniionej wartości! leczniczej1 roznoszą za razem sław ę w :ziakresl:e leczenia chorób specyficznie kobiecych. Sole potasu, wapnia, jodu, bromu i inne' zawarte w wodach miinterulnych zdrojowiska -są punktem wyjścia do zrozumienia sku teczności kuracji w nliedołmoigach mięśnia sercowego i w schorze niach naczyń krwiiiomośnyclh (skleroza, przewlekłe niedomogi naczyń żyilmych).
Spokojnie i miiłle otoczenie, wzorowe urządzenia wodo- — i e-Iiektroleczniicze sprowadzają coraz więcej1 nerwowo osłabionych i wyczerpum-yc/h, liczniejsze rzesze rekonwalescentów.
Czem odznacza się solanka i ług?
Charakterystyczną cechą solanki kąpielowej inowrocławskiej jest jej wysokie steżenie: zawiera ona 31 części stałych na tysiąc. Skład jej pozostaje w głównych zarysach niezmieniony, aczkolwiek
zdarzają się przesunięcia co do- zawartości pewnych jonów. Li- czine 1 szczegółowe rozbiory przeprowadzone w ostatnim czasie, szczególnie przez iprof. Stefana Dąbrowskiego z Poznania, i prof. L. Marchlewskiego z, Krakowa, potwierdzały i uwydatniły w.elką wartość leczniczą głównego zdroju linoWrocławskileigo.
Najnowsza analiza solanki (L. Marchlewski) zbliżoną 'jest zu • pełnie do. rozbioru wykonanego, przez akademię górniczą w Berlin.e w 1875 r. 'Badaniu te w ykazały dalej, że stężona jodobrom wa siolainka inowrocławska zaWiiera poza typowe,mi 'składnikami jak chlorek siolduHr sole potasu, wapnia i magnezu, jeszcze siarczany
i węglany, oraizi nie tak często w wodach leczniczych spotykane j - ny barn, strontu, litu i kwasu borowego.
.Zdrojowisko Inowrocław rozporządza pozatem, jak wiado1- imo, ługiem pokrystalicznym, zawierającym w wielkich .ilościach tak z-w. sole. uboczne. Ług ten służy1 ido kąpieli, wzmocnionych bar dzo wydatnie ijolntami potasu., magnezu, siarczanu, jodu i bromu. Rozbiory ługu, dokonane również przez. L. Marchlewskiego i St. Dąbrowskiego- zadokumentowały nadzwyczaj cenne walory lecz nicze, w ykazując zarazem wyraźne przesunięcie się -tych własności, ługu w 'kierunku dodatnim (większe, ilości chlorku r .siarczanu po
tasu).
Silnie stężone wody mineralne Inowrocławia pozostają na- daT stale pod ścisłą obserw acją laboratoryjną, w 1 ręka-ch doświad czonych lekarzy miejscowych stanowią w ybitny środek leczniczy pokrewny solankom w ReinfeMeni, Hall i IsohJ.
Nowe źródło w Inowrocławiu
Na podstawie analizy wykonanej w Państwowym Zakładzie Higjeuy w W arszawie stwierdzono, wysoką w artość leczniczą źró dła -ci niiższem stężeniu (1,3 proc) zdatnego/ -do użytku w ew nętrz
nego. 1 1
Woda solankowa z nowego' zdroju służy, aż do chwili od powiedniego ujęcia i pobudowania nowego- pawilonu wód m ineral nych połącz:tnego z deptakiem, do słabszych kąpiel., łnhalancji i płukaniu gardła, zaprowadzonego w tym roku przy wziewailni.
Borowina inowrocławska
uzupełnia wybitnie lecznicze działanie kąpieli solankowych,
szczególnie w przewlekłych chorobach stawowych i. kobiecych. Posiada w wybitnym stopniu włlaśc'wio|ść prz otrzymywania ciepła i wszelkie inne własności1 fizyczne, wymagane od, borowiny, nadają cej. się do- przyrządzenia kąpieli..
Lecznictwo w chorobach kobiecych.
Solanka, ług i borowina stanowią nadzwyczaj cenne środki lecznicze w terapii przewlekłych s ho rżeń narządów kobiecych i w leczeniu niepłodności kobiet.
Ponadto znajdują się w zakładzie Przyrodoleczniczym
Str. 8
OD A DO Z
Nr. 9
różniejsze przyrządy przegrzewające, służące również leczeniu w ahorchach ginekologicznych. Podkreślić należy ijeszczie specjalne urządzenia w postaci przejpłulkiwań wodą mi-nerallną w powyższych schorzeniach.
Emanatorjum radowe.
Kieiruijąlc się wslkazówkami i doświadczeniami wybitnych uczonych i szczególnie radaimiii prof. dir. A. Sab akowskiego :zie- Lwowa zapirowadziłlC Zidrojowisiko Inowrocław cmeinetorijum radowe przy poimacy stosunkowo idiuiżeij ioliści radu pochodzącego, ze znanych złóż rudy uranowej w Jacihiimowiie, u ujętego w odpowiednią apa raturę przez, firmę w Czechosłowacji! diolświadcztoiną n a tern polu. Emanatorjum radowe w Inowrocławiu wykazuje 67 jedno tek Mach ego na jeden litr powietrza.
Cóż to znaczy?
Że eimanatoryum 'to jest dostatecznie silne i odpowiednio ob myślone, aby w ywołać wyiżej opisane procesy biologiczne w orga nizmie i działać jak najskuteczniej w schorzeniach, w których ku racjusze poszukują, zdrowia w Inowrocławiu.
Emanatorjum radowe przyspieszy i wzmocni lecznicze dzia łanie kuracji kąpielowej uodporniając organizm na późniejsze naw ro ty choroby. Emanacja działa bowiem ma podstawiclwie wady w konstytucji, i w przemianie materji u artretyków.
Wskazania.
Należy podkreślić, że na podstawę, badań i doświadczeń za lecają uczeni, leczenie emanacją radową szczególnie w chorobach artr tycznych (dlnia, podagra) w chorobach stawowych i reuma
tycznych,, w schorzeniach nerwowych i nerwic|bó>lach„ w chorobach sohorżerniainy materji i w nadimierneim ciśnieniu krwi, poziatem głównie jeszcze w przemęczeniu, w przepracowaniu, w przed- wCzesmem starzemiu się ii w zaburzeniach gruczołów dcikrewnyćh.
Urządzenia lecznicze
stoją na wysokim poziom.© techniki1 i odpowiadają wymogom są ■ nitarnyim.
Oddziały wodolecznicze
są wzicfrowo urządzone 1 mieszczą się w rozległych ubikacjach par terowy ch zakładu przyrodoileiczmiczego.
Oddziały wodolecznicze mieszczą tęiż cały szereg p rzyrzą dów prz egr zewiającyCh oriefeiscowych i ogólnych, wspomagający cii leczenie poszczególnych ularządów ruchu.
Wodolec.zm.ctwo ma w Inowrocławiu bardzo ważne zadanie w leczeniu przewlekłych schorzeń stawu twych, szczególnie u osob ników ze stanami odhartowania.
JO H A N RO ESLER
(tłum. z niem.)
KASA CHORYCH
Do Kasy Chorych należy Maks
Maks płaci miesięcznie 4 marki
„A gdybym teraz um arła pyta Maks
„ Nie otrzyma pan nic".
Maks mruczy:
„Dlaczego?"
„Kasa Chorych płaci tylko wówczas, gdy pan jest chory".
„Kto płaci zatem, jeżeli umrę"?
„Kasa pośmiertna".
Maks spieszy do pośmiertnej kasy
Maks płaci miesięcznie 4 marki
„A gdybym tak z dziś na jutro umarł?" pyta Maks
„N ie otrzyma pan nic".
Maks mruczy:
„Dlaczego"?
„Kasa pośmiertna płaci tylko wówczas, gdy pan po upływie
5 lat, wolno i spokojnie umrze".
„Kto zatem płaci jeżeli nagle umrę"?
„Ubezpieczenie na życie"
Maks spieszy do zakładu ubezpieczeń na życie.
Maks płaci miesięcznie 4 marki.
„A gdyby mnie teraz auto przejechało"? pyta Maks
„N ie otrzyma pan nic".
Maks mruczy:
„Dlaczego"?
Ubezpieczenie na życie płaci tylko wówczas, jeżeli pan umrze
śmiercią naturalną.
„ Kto zatem płaci, jeżeli mnie auto przejedzie"?
„Ubezpieczenie od wypadków" .
Do zakładu ubezpieczeń od wypadków spieszy Maks
Maks spieszy jeszcze do stu innych kas
Maks płaci i płaci.
Co miesiąc.
Pewnego dnia umarł Maks.
Ale żadna kasa nie płaci
O jednem ubezpieczeniu zapomniał bowiem Maks:
Maks nie ubezpieczył się przećiwko ubezpieczeniom
Maks umarł z głodu
C Z Y WIECIE JUŻ...
...że znany w Poznaniu krytyk teatralny Stef (dr. P.)
obejmie stanowisko naczelnego redaktora „Poznańskich N o
win Codziennych".
Pewien znany wydawca zaopinjo-
wał podobno, że szkoda, by dr. P. marnował się w
gimnazjum. „U nas każdy robi co może... Zegarmistrz na
prawia beczki, w dni pogodne kosi" jak dowcipnie twierdzi
Zygmunt Nowakowski.
...że z pewnej redakcji w Poznaniu wylano redaktora za
to, że nie chciał być agitatorem wiecowym, w innej redakcji
wydalono 2
dziennikarzy ponieważ współpracowali w
piśmie tego samego zresztą odcienia politycznego co dzien
nik, w którym byli zatrudnieni. A Syndykat Dz:ennikarzy
milczy i gorąco zajmuje się kwestją nowego porozunrenia
polsko-peruwiańskiego.
...że znany „dygnitarz"
p.M. zwany popularnie „ma
łym Napoleonem
(w kieszonkowem wydaniu) powróci
wkióice na posadę nauczyciela w Olejow:e, bo cala „ko
ronkowa robota polityczna" wzięła w łeb.
...że p. L-ęcki urzędnik znanej instytucji jest w
niej prawie
zupełnie niewidzialny,
mimo że
pobiera
pensję V III kategorji.
Rano, w południe i wieczo
rem spaceruje po mieście, bądź też przebywa przeważnie w
pewnych lokalach redakcyjnych, gdzie oddaje się podobno
pracy publicystycznej z większem zanrłowaniem, aniżeli o-
bowiązkom urzędnika. Jeżeli ów pan nie zacznie pracować
normalnie tam, gdzie mu płacą, będziemy zmuszeni sprawę
tą omówić obszerniej. W Poznaniu jest podobno 14 b. Le-
gjonistów bezrobotnych. Jeden z nich mógłby z powodze
niem zająć miejsce p. L.
Nr 9
OD A D O Z
Str. 9
Wystawa prac Państw. Jzkoły Zdobniczej
(Propaganda 5zkoły Zawodowej)
W
Poznaniu
W ubiegłą niedzielę otw arł wystawę prac uczniów tutejszej Szkoły Zdobniczej P. Wiceimiimiister Wił. Skoczyłaś w obecności P. Prezydenta Ratajskiego, P. Kuratora Namyśla i licznie zebra- nrych gości'.
Wysitawę (prac rozmieścił Dyrektor Karol Maszikowski; w pięknym (pawi,łomie miasta Lwowa,, tiulż koło wieży górnośląskilej. Obszerny pawilon, tw orzący zamkniętą całość niezbyt obszerną — narzucił swą ograniczoną przestrzeiniią konieczność ograniczenia eksponatów do niewielkiej liczby (pozycijii; dzięki jednak uimiilejię-tme - mu doborowi zmieściła Dyrekcja Szkoły wszystkie swe działy — dając obraz — wcale nie fragmentaryczny — szerokiej działalno ści Instytutu w działach: architektury wnętrza {pod kierunkiem Dyr,. K. Maszlkowslkiego, rzeźby i branżo wini ot"wia. (kier. prof. Jan Wysocki!),, grafiki '(prof. Jam Wronieiaki), dekoracji w nętrza i w itraż (prof. Oosiieiniecki), dzilał tekstylny (prof. Wił. Rogu siki), ceramika (prof. St. Jagmi-n) i wreszcie introiligatorśtwa (prof. Grabowski). Oprócz, działów specjalnych istnieją przy Szkole1 Zdobniczej dwa kursa przygotowawcze: rok ,pierwszy prowadzony przez prof. B. Bar lila, — ilustrowany |ma wystawie kompozycjami' ornamentu płaśkiego i zdobieniem bryll. — Kurs II. — prowadzony przez prof Eichllera wyistaiwił rysunki z matury iii lintereisuLiiące w kolorze kompozycje m artw ej natury. Zidobi ctwo- II. kursu1 prowadzi prof. Roguskii.
iPokaźną pozycję tego- wispainiałego dorobku naszych przy szłych pracowników i twórców na polu sztuki zdobniczej 11 sto sowanej stanów! bezsprzecznie z działu architektury w nętrza gar nitur mebli przeznaczonych do gabinetu Kuratora Ofkr. Szkolnego.
Móbile utrzym ane w modeirniśtyczinym, a dalekim od: szablonu stylu, w rysunku swym i stylu prostolinijnym' — są wyrazem pogodzenia estetyki! z użytecznością, Projekty obić, na melbie i kiHlmy wyko nane przez, dzilał tekstylny tw orzą harmonijną całość i mogą (być ozdobą każdego- mini ster jakiego gabinetu.
Riówmile imponująco, pod względem skończonego artyzmu — wybiegającego poza ram y szkolne przedstaw ia silę dział rzeźby i broinzowinidłwa. Doskonała figuralną karykaturą w bronzie kie rownika teigo działu — prof. J. Wysockiego — wykonana przez jedną z uczennic m istrza — świadczy a wysokim poziomie i am bicjach tego działu — chlu
biącego się na W ystawie kil ku doskonałemu bronzami jak bokserzy, rzut kulą, zapasso Zbójnik i w. i-. Obok bronzo- wnietiwa medailjaristw-o przed stawia Sie rówmłeż imponuljąco zarów no w kilkunastu znako
mitych plakietach sportowych — robionych na zamówienie związków sportowych — jak równie efektowne, tryb::wonne w blasze talarze dekoracyjne. Próby kompozycyj rzeźby w
frzewie i w gipsie świadczą ii pracy i talencie młodych wykonawców a figura Chry stusa wykonana- jako część grupy (pokazana w1 mad lu) imponuje s-wem rzeczoweim o- p a n o w a niiem m at eńj ału.
Obok tego- działu, dział
ce-arniiki poryw a oczy swą różno. Dd r- K - Zyndram-Maszkowski rodnością techniki i -skończ om-oś-cią wykonania artystycznego. Czego bo tam itdema! -Prześliczne w rysunku i subtelne w barwie kompozycje religijnej treści ina porcelanie są miłą nowością dla widza — dopytuliląoeigo się natair czy Wici, dlaczego w handlu nie widuje się tych rzeczy, które raz na zawsze wyrugować powinny z Pollśki1 obowiązujące a tak bezw artoś .i-o we w swym konwenojona- 1,izmie phraizlkiP obcych fabryk '(których w jednym roku i w jed nej dzielnicy sprzedała wiedeńska firma ,za 30 tysięicy w gotów ce!), iNi-e wynika z teigo by dział ceramiki' na nich tylko1 swą cihliulbę gruntował! W azy 11 filgurki redukcyjną techniką wykonane topią się w tęczowej grze niesamowitego błysku — i zrtfólw da remnie szuka ich wspomnllemic w naszych magazynach przełado
w any oh obcą i- bezwartościową majolliką! Trawienie w porcela nie, relief w 'złocie — dają efektowne okazy miłych drobnostek i podręcznych naczyń, jakie powinny wypełnić nasze serwantki il w itryny — a subtelne w rysunku i kolorycie talerze dekoracyjne — zdobić powinny ściany naszych jadalni.
Szkice dekoracyj wnętrza- i witraży reprezentują tejm diział szkoły dość bogato, choć z natury rzeczy ukazane w formie pro jektów i szkiców są dla oka laika imało wymowne — mimo wło żonej w nie pracy 11 znajomości rzeczy — o> czem świadczy duży projekt wspaniałego' trójdzielnego w itraża kościelnego-. W nętrza kościołów -o podameij architekturze, wnętrza i przedsionki1 banków, kin — wypełniają proijlekity sharmotazewaną dekoracją w najróż- nor-odnJejszelj •technice — posługując się zręcznie współpracą działu ceramiki.
W reszcie dział tekstylny wystąpił na tyim pokazie pracy, wiedzy, zdolności i: inwencji równie bogata, jak efektownie. P rze śliczny gobelin z motywami 'egzotycznych ptaków — okaz belne- dylktyńsikiej pracowitości — zaślubionej z poczuciem smaku — sam jeden daje chlubne świadectwo' działowi tekstylnemu, który n,ą P. W. chlubił się podobnym gobelinem („Zwiastowanie11) zdoib.a- cym dziś Muzeum Wklpolsikie. Obok golbelilnu — dumnie roztalcza- }ą swe bairwy pomysłowe i oryginalne w rysunku killilmy i ich projekty. Bogaty- dział stanowią hatiiki w swem różnorodinem raa.- stoaowaiuiu z ależ nem od materii ału i celu. Widać jednak :zi ilości eksponatów, że technika naprósz-enia góruje nad ibatiikiem il wilęcej daje imcżliiwości w1 wywołamilu -efektów kolorystycznych. — Co tutaj wiidlza uderza — ta frapujące ceny o-wych modeli' — podu szek, szali, narzutek, kraw atek etc. W szystkie marzenia imieni nowe w najliczniejszej rodzinie zaspokoić tu można bera narusze nia równowagi oszczęd
nościowego budżetu! Ta. ka refleksja stw arza po godę myśli'.
Dział grafiki zamyka w ystawę il reprezentuje go litografia, miedzioryt i plakat we wzystlkich odlmianiach — tw orzą cych „Tęczę“ różinorod- nośoii w -technice i te macie. — Kilka prze- <p iękin y clh drzew orytów świadczy chlubnie o- ta lencie adeptów sztuki graficznej— mającej naj więcej- widoków powo- dlzemią i .zbytu — wo bec trudności w jakie popadło m alarstwo szta lugowe!
D ział a linoiść Instytutu rejestruje i ilustruje w ła
sne czasopismo mie- Litografia K. [Idczak sięcznik p. t. „Barwa I absolwent Wydziału Grafiki ry-suneik“ Dział introligatorski, wygotował pierwszemu rocznikowi pisma stylową okładkę — z materii a łów wyprodukowanych we własnym zakresie a użytym rzecz-owo i efektownie da kilku po kazanych opraw książek.
Ubiegły tydzień poświęcony był propagandzie- szkół zawo dowych w Polsce., israkół — z których wyjść mają przyszli budow niczowie i organizatorowie kraju,. Wszelkie propagandowe odczy ty, referaty i pogadanki! mające mą celu. wzbudzić zaufanie spo łeczeństwa ido ego- typu szkół — nile parafią zdziałać tyle, co- taka w ystawa — z jaką wystąpiła Szik-oła Zdobnicza! Tutaj w metal, drzewo, „zklłot, igliln-ę, tkaninę czy papier zaklęty promieniu je duch ■twiórlczejl ipraicy, !tu przybiera wiidoime kształty idea piękna, tu rea lizuje silę troisika o- stworzenie z codzienności atmosfery szfukil — dostępnej' dli a każdego- w demokratycznej z ducha Rzplitej.
Pomnażać radość (życia — to hasło — które wypisała szkoła na iswyim herbie pracy.
OD A DO Z
Nr. 9
A p o llo w
R. MOSS
Gdyby można było wskrzesić jakiegoś Kallikratesa
lub Paioniosa — postawić żywego na którejkolwiek z
naszych ulic i spojrzeć w jego helleńską twarz. Ale nie!
Pewny jestem, że szewc, który szył sandały Palidorowi,
gdyby stanął na dzisiejszej ulicy oszalałby i powtórnie
wyzionąłby ducha — na widok chaosu form i wrzasku
barw. Gdzież jesteś Hellado — mistrzyni tyluset lat i lu
dów. Zdaje się że z hukiem tureckich dziad zapadły się
twoje różanolice kolumny w gruzy, grzebiąc wraz z sobą
cały dorobek ducha półbogów.
Szczęście doprawdy, że jeszcze nie zdołaliśmy zniwe
czyć bujnej formy drzew i aksamitnnj zieleni liści — bo
to tylko jeszcze zostało z boskiego piękna między nasze-
mi oszalałemi bezsensem murami.
W pochodzie wieków i wynalazków1
zgubiliśmy czło
wieka a stworzyliśmy manekina, obsłużonego przez
maszynę i nawzajem ją obsługującego. Warunki ciężkie
go bytu pogarszające się z dnia na dzień zmuszają nas
do nadmiernej pracy, tak, że do szczęśliwych zalicza się
ten, kto może poza godzinami pracy i snu urwać 5 ich
z worka czasu dla siebie. Ten: smutny fakt tłumaczy
wiele — bo zaiste trudno w tych kilku godzinach być
skończonym estetą, wziąć udział w igrzyskach, tańczyć
elegię, grać tragedję lub być na niej, obejść wystawy
plastycznych sztuk, zająć się przytuliskiem dla wdów
czy sierót, przygotować mowę przeciw Gorgiasowi i być
na uczcie u Aspazjli. Trudno dziś wykonać to wszystko
w tym krótkim: czasie, jaki nam pozostał do dyspozycji,
gdyśmy dwadzieścia godzin nie żyli dla siebie, wliczając
w ten czas ii sen. Grek właśnie wtedy, gdy my pracu
jemy mógł żyć dla siebie — podczas gdy nasza rozryw
ka ducha była dla niego czasem pracy i nawet zarodko
waniem. On żył wzniosłem pięknem, oddawał się mu
wszystkiemi porami swej gimnastycznej skóry i wszyst-
kiemi subtelnemi zmysłami. Stworzył sobie bóstwa pięk
na i bawił się niemi jak dziecko zachwycającą zabawką,
uwielbiał je, potroszę je wykpiwał zamknąwszy w
mrocznej celi swej świątyni przed okiem1
profanów —
lecz dla tego oka postawił świątynię niemniej piękną jak
samo bóstwo. Stworzył architekturę, rzeźbę, malarstwo
i przemysł, w których zamknął filozofię piękna tak, jak
assyryjczyk lub egipcianłn w formach sztuki zamknął fi
lozofię wiedzy ścisłej i tajemnej.
Cieszmy się, że życie nasze — to piękniejsze zacznie
się za grobem. Giek strożytny cieszył się ziemskiem ży
ciem1
pełnem światła i radości, bo poza letejską wodą na
wet królom: gorzej się wiodło aniżeli na ziemi pastuchom
świń.
My wynajdujemy rafinowane stroje, -czy półstroje by
swerni niedopowiedzeniami form lub też ich przejaskra
wieniem drażniły nasze stępione kulturą nerwy. Grecy
starożytni nie wstydzili się nagości. Nagiego* człowieka
widzieli na każdym* kroku a czysta forma ciała więcej
zachwycała ich smak estetów niż brały chuci.
Wśród ciemnej zieleni na tle ciemnego szafiru nieba
błyszczały jasnością dziewiczych ciał blade kolumny —
symbole piękności proporcji ciała. Na ulicach i placach
z tłumem półnagich obywateli mlieszał się tłum nagich
bóstw i herosów, spokojem twarzy i najszlachetniejszym
kształtem ciał porywający śmiertelnych w kraj nie
śmiertelności i fantazji.
la m u sie
Na siedmiu strunach kitary stworzył muzykę pięk
niejszą od jazz-bandu. Muzykę, która wzniecała zwycię
stwa. W jakiemże towarzystwie odtańczy się dziś elegie
lub wygłosi pean na cześć zwycięzcy w pięcioboju 1 kto
nagrodzi gałązką, bo taka była nagroda w dawnej Gre
cji. Dziś — spojrzyjcie za szyby wystaw sklepowych,
gdzie są wyłożone nagrody dla zwycięzców w igrzy
skach: sześć kieliszków, papierośnica i obraz, którego
autorem jest lakiernik.
Niedawno wystawiono w pewnymi handlu obrazów
— nie mogę powiedzieć — plagiat kopji, kicz, — nie —
jakąś pornograficzną ohydę, która miała być kopją ma-
tejkowskiego „Kazania Skargi“. Rozmawiałem* z kilko
ma osobami z zamożnych sfer i t. z w. inteligencji zapew
niając, że . jest to autentyczny szkic Matejki do obrazu.
Wszyscy uwierzyli z wyjątkiem1
jednego. Wszyscy z
maturą i uniwersytetem.
Na miły Bóg —- gdybym mógł mówić rykiem armat,
jeszcze głos mój byłby za słaby dla wyrażenia słów prze
strogi pod adresem całego społeczeństwa. Gdzież są
szkoły ludowe — średnie — książka — kościół — wykła
dy — kino. Doprawdy szewc Apollosa lepiej odczuwał
sztukę i znał się na niej, choć nie jeździł automobilem
i był ubogim.
U nas — stwierdzam — niema wykładów czy odczy
tów z zakresu sztuki i nauki. Tych kilka przeznaczo
nych dla ludzi o niskim poziomie wykształcenia, traktu
jących rzecz w najogólniejszych zarysach nie można
brać na serjo.
Wogóle nie wpływają żadne czynniki kształcące
smak i wytworność zasad piękna. W szkołach, wyrzuco
no piękno wraz ze staremi gipsami na strych, nikt nie
rozpala w młodych sercach płomiennych uczuć u miłowa
nia sztuk pięknych i szukania ich w życiu.
W chaosie miejskiego życia zgubiliśmy żądze nie
śmiertelnych upodobań i wystarczają nam maszyny.
Wojny trzeba było, aby rozbudzić ziozumienie ko
nieczności rozwoju Ciała.
(Dokończenie nastąpi).
Moment otwarcia Wystawy Zdobniczej
Fot. Tyg. Od A d o Z.
Stoją od lewej ku prawej: proj. L. Jagmin, prof. J. Wroniecki, konsul Republiki Czechosl. Matousek, dyr. dep. sztuki Min. W. R. i O. P . prof. W. Skoczylas, art. rzeźb. W. Marcinkowski, dyr. K. Maszkowsk:, Pre zydent m. Poznania Cyryl Ratajski, dr. N. Pajzderski, prof. Jan W y socki, dyr. Targów Poznańskich Krzyżankiewicz. —
(do art. na stronie 9..'