• Nie Znaleziono Wyników

Andrzej Frycz Modrzewski o zaufaniu społecznym

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Andrzej Frycz Modrzewski o zaufaniu społecznym"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Państwo i Społeczeństwo

III: 2003 lir 3

Janina Rosicka

ANDRZEJ FRYCZ MODRZEWSKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM

Moim zamiarem je s t pokazanie Andrzeja Frycza M odrzew skiego, jak o człowieka, który uznał w zrost zaufania społecznego za główny w arunek realizacji dobrobytu. Nie był w tych poczynaniach nowatorski, poniew aż w średniow ieczu i renesansie był to sąd powszechny. Uważano, iż w zrost zaufania społecznego oznacza wzrost dobrobytu społecznego. W przypadku M odrzew skiego now atorstw o polegało na powiązaniu kwestii dotyczących osiągania dobrobytu z analizą instytucji społecz­ nych i interesów grup społecznych. Przedmiotem zainteresow ania będzie kwestia nie tyle, „co” zrobił autor, ile ,ja k ” to zrobił. We współczesnej ekonomii używa się pojęcia „kapitał społeczny” na oznaczenie dobrodziejstw płynących ze wzrostu poziomu zaufania w danej społeczności. Stąd po omówieniu problem atyki kapitału społecznego jak o w spółczesnego, choć nie zawsze św iadom ego, powrotu do dłu­ giej, bo sięgającej do czasów starożytności tradycji, przedstawię poglądy Andrzeja Frycza M odrzew skiego na budowanie kapitału społecznego w obyczajach, pra­ wach, na wojnie, w Kościele i w szkole, tzn. w kolejności zgodnej z jeg o w ykła­ dem w dziele O popraw ie Rzeczypospolitej. Artykuł kończą wnioski.

Kapitał społeczny

Kapitał społeczny je s t pojęciem, które jeszcze nie całkiem zadomowiło się w ekono­ mii. Mimo iż obecnie należy do częściej podejmowanych tematów, nie znajdziemy go w podręcznikach akademickich. Ekonomia zawdzięcza ten termin instytucjonalizmowi i pokrewnej mu dziedzinie, a m ianowicie socjologii gospodarczej. Jak każda nowa kategoria, kapitał społeczny jes t rodzajem naukowego „w ytrycha” i służy do opisu zjawisk do tej pory nie objętych ekonomiczną a n a liz ą ,'a uw ażanych za ważne z punktu widzenia wzrostu gospodarczego. Kapitał społeczny definiuje się jak o zysk ekonom iczny będący następstwem istnienia w społeczeństw ie sieci w zajem ­

(2)

20 JANINA ROSICKA

nych powiązań, na przykład w miejscu pracy, w rodzinie, lub wynikających z przyjaźni czy sąsiedztw a. Sieć powiązań udziela w sparcia gospodarczym poczy­ naniom jednostek, bądź grup, umożliwiając im szybsze dotarcie do zasobów. Roz­ budowana sieć w zajem nych powiązań, będąca czymś w rodzaju nieformalnego banku danych czy instytucji asekuracyjnej, wspiera sferę ekonomiczną, wpływając na efektyw ność gospodarowania.

Kapitał społeczny je s t produktem religii, tradycji i edukacji. Jego wzrost zależy od takich cech, ja k lojalność, rzetelność czy uczciwość. Oznacza to, iż w społeczności pozbawionej tych cech, indywidualne starania jednostki nie będą efektywne. Podkreśla się ważność akumulacji kapitału społecznego dla sprawnego rozw iązyw ania społecznych problemów i redukcji kosztów owych rozwiązań oraz dla w spom agania ludzi w działaniach na rzecz poprawy ich sytuacji gospodarczej. Uważa się, że przyczyną długotrw ałego dobrobytu w rozwiniętych gospodarkach jest istnienie dużych zasobów kapitału społecznego, w postaci kontaktów nieformal­ nych, dających lepszą koordynację, efektywniejszą kontrolę i obniżających koszty transakcji.

Już niew ielu ekonom istów kwestionuje ważność instytucji społecznych, tradycji i kultury dla rozwoju ekonomicznego. Niemniej do lat dziewięćdziesiątych XX wieku nie próbow ano objąć kapitału społecznego typow ą analizą ekono­ miczną, poniew aż trudności zw iązane z jego kwantyfikacją, skutecznie odstraszały badaczy. D opiero Pierre Bourdieu i Robert Putman spróbow ali dokładniej opisać tę kategorię. Punktem przełomow ym stała się publikacja przez Francisa Fukuyamę Trust. The Social Virtues and the Creation o f Prosperity w 1995 roku. W nowej teorii w zrostu (the new growth theory), która zapoczątkowała obiecujący trend we współczesnej ekonomii nazyw any „now ą ekonom ią”, kapitał społeczny stanowi główny w arunek w zrostu gospodarczego. Uważa się, iż zaufanie w obrębie danej wspólnoty jest w artościotw órcze także dla procesów gospodarczych, wyzwala bowiem przedsiębiorczość i innowacyjność, a tym samym sprzyja konkurencyjno­ ści. Tam, gdzie kapitału tego jes t dużo, a więc i poziom zaufania jest wysoki, ma­ my do czynienia z sukcesem gospodarczym.

W czasach M odrzew skiego rozważania o obyczajach sprow adzały się do pisania o tym, co teraz nazywam y w ekonomii „dobrami w spólnym i” . Są one wy­ tw arzane we wszelkiego rodzaju wspólnotach ludzkich (np. w rodzinie, przedsię­ biorstwie, grupach społecznych, przez narodowość, płeć czy państw o) i przybiera­ ją, w sferze kultury, polityki i gospodarki, postać instytucji form alnych i niefor- malnych. Dobra w spólne m ają jed n ą podstaw ow ą cechę, m ianow icie przyczyniają się do w zrostu zaufania społecznego. Dla pisarzy XVI, XVII, a także XVIII wieku, pytanie o zaufanie społeczne, podobnie jak i dla ich poprzedników, miało znacze­ nie fundam entalne. Znane było jako kwestia osiągania „pokoju społecznego” lub „porządku społecznego” . Podczas gdy ich scholastyczni poprzednicy kładli nacisk na opis „pokoju społecznego”, renesansowi pisarze woleli rozprawiać o „porządku społecznym ” . Nie była to tylko zmiana terminologii. Średniowieczni pisarze udowad­ niali wyższość zachowań pokojowych nad zachowaniami agresywnymi, co w społe­ czeństwie, gdzie obowiązywała etyka rycerska, było bardzo potrzebne. Właściwe rene­

(3)

sansowi rozmycie etosu rycerskiego i wprowadzenie w to miejsce wzorca dworskiego spowodowało, że podstawową kwestią, którą zajął się wiek XVU, było pytanie o istotę dyscypliny społecznej zracjonalizowane pod postacią prawa natury. Ten centralny problem został rozwiązany ostatecznie dopiero w 1776 roku, kiedy w Bogactw ie na­ rodów Adam Smith ukazał działanie mechanizmu rynkowego.

Rozwiązanie, upatrujące w rynku instytucję dyscyplinującą społeczeństw o, zostało w krótkim czasie zaakceptow ane przez wszystkie nauki społeczne, a potem zadom owiło się na trw ałe w potocznej świadomości. Efektow ne zwycięstw o me- chanistycznej wersji koncepcji Smitha przesłoniło inny nurt obecny w jeg o tw ór­ czości, a m ianow icie rozważania społeczne i moralne. Dziew iętnastow ieczne za­ patrzenie się nauk ekonomicznych na fizykę zaowocowało m atem atyzacją nauk ekonomicznych, uściślono term inologię, wzrosła św iadom ość narzędzi m etodolo­ gicznych. Form alizacja ekonomii przyspieszyła jej rozwój, ale jednocześnie zapo­ czątkow ała współczesne kłopoty ekonomii. M echanistyczna, oparta na racjonal­ nym modelu człow ieka (homo oeconomicus) ekonomia nie radzi sobie z istotnymi pytaniami, w tym z najważniejszym, makroekonomicznym problemem - sformuło­ wanym ju ż przez Smitha - gdzie należy szukać źródeł ekonomicznego dobrobytu?

N a pytanie to nie sposób odpowiedzieć odw ołując się do tradycyjnych m atematycznych modeli teorii wzrostu. Sform alizowane m odele nie bardzo tłum a­ czą, dlaczego kraje o podobnej strukturze ekonomicznej i politycznej różnią się, i to nieraz bardzo znacznie, w poziomie osiągniętego rozwoju gospodarczego (np. Stany Zjednoczone i M eksyk). T ą eksplanacyjną niem ożnością należy tłum aczyć w spółczesny pow rót problematyki kultury, wartości i tradycji, który proponują: instytucjonalizm , now a ekonomia, nowi keynesiści, oraz socjologizujące odłamy tzw. głównego nurtu ekonomii.

Za podstawową pracę z zakresu problematyki kapitału społecznego należy uznać książkę Francisa Fukuyamy Zaufanie. Kapitał społeczny a droga do dobrobytu (1995, wyd. poi. 1997). Powołując się na liczne przykłady historyczne i współczesne, Fukuyama udowodnił tą pracą, że podstawą osiągnięć ekonomicznych jest zaufanie. Zaufanie jest dla niego ,jed y n ą dominującą cechą kulturową” opartą na „nawykach etycznych” i „wzajemnych moralnych obligacjach”, które w iążą rodziny i instytucje społeczne (Fukuyama 1997, s. 17). Im „silniejsza i stabilna struktura rodzinna” i „trwalsze instytucje społeczne”, tym większa szansa takiej społeczności na sukces ekonomiczny. „Prawo, umowa i gospodarczy racjonalizm są solidną, ale niewystar­ czającą podbudową stabilności i dostatku społeczeństwa postindustrialnego; należy wzmocnić je powszechną aprobatą obopólności interesów, moralnego obowiązku, służby społeczeństwu oraz zaufania - czyli wartości opartych raczej na zwyczaju niż na chłodnej kalkulacji”(ib., s. 21). Definiując kapitał społeczny jako umiejętność współpracy w grupach i instytucjach w celu osiągania wspólnych celów, Fukuyama podkreśla dwie istotne cechy kapitału społecznego. Po pierwsze: kapitał ten jest gro­ madzony wspólnie, co znaczy, że jednostka sama nie jest w stanie go zakumulować. Po drugie: możliwość powiększania kapitału społecznego-wymaga zaakceptowania norm wypracowanych przez daną społeczność, w tym przede wszystkim norm doty­ czących lojalności, uczciwości i rzetelności (ib., s. 39).

(4)

22 JANINA ROSICKA

Dobrobyt

Gdzie w tej w ielow iekowej dyspucie, startującej od „spokoju społecznego”, w średniow ieczu poszukującej „porządku społecznego”, a od ośw iecenia pełnej panegiryków na rzecz „rynku” i wreszcie współczesnej debaty nad rolą „zaufania”, miejsce A ndrzeja Frycza M odrzew skiego? A utor O popraw ie Rzeczypospolitej po­ szukuje przekładni umożliwiającej szczęśliw e życie jednostki w bezpiecznym i za­ sobnym kraju. Widzi j ą w upowszechnieniu dobrych obyczajów. Tłum acząc za­ m iary M odrzew skiego na język współczesnej ekonomii, możemy powiedzieć, że chce on pokazać w arunki wstępne, które um ożliw ią zintensyfikow anie procesu akumulacji kapitału społecznego. Jego ujęcie jest nowatorskie, poniew aż nie czyni, jak M achiavelli, ze społeczeństw a obiektu manipulacji. M odrzew ski chce stworzyć sam oistną elitarną awangardę społeczną złożoną z ludzi św iadom ie wybierających styl życia i św iadom ie w pływających na politykę poprzez w łaściw e wyłanianie elit rządzących. A w angarda ta da przykład, a także będzie spraw ow ać kontrolę nad re­ sztą społeczeństw a.

W pracy M odrzew skiego obecna jest wyraźna teza m ówiąca, iż umożli­ w ienie osiągnięcia dobrobytu jes t głównym celem państwa. Z definicji państwa - „zgrom adzenie i pospólność ludzka, związana prawem, łącząca wielu sąsiadów, a ku życiu dobrem u i szczęśliw em u ustanow iona” (M odrzew ski 1953, s. 97) - wy­ nika, iż istnieją dwie podstawowe cechy w yróżniające państwo: „zgrom adzenie” i „pospólność” . Słowo „zgrom adzenie” podkreśla dobrowolność; m ożna dom nie­ m ywać, iż u podstaw tego zgrom adzenia tkwi dobrowolna umowa społeczna. Dru­ ga cecha, „pospólność”, każe myśleć o dobrach mających charakter powszechny i w spólny (przym iotnik „pospolita” służył do oznaczenia państwa, czy do określe­ nia wojska szlacheckiego; rzeczpospolita i pospolite ruszenie). W ten sposób dwie zasady: zasada dobrowolności uczestniczenia we wspólnocie i zasada powszechno­ ści dóbr w spólnych stają się podstawowym wyróżnikiem państwa.

R zeczpospolita w czasach M odrzew skiego była państwem „łączącym w ielu sąsiadów ” . „Sąsiedzi” nie byli osobami o podobnych korzeniach, dzieliła ich w iara i narodow ość, tradycja i kultura. Co mogło ich łączyć? M odrzewski miał na to pytanie gotow ą C ycerońską odpowiedź: „dobre i szczęśliw e życie” , życie prze­ żyte uczciw ie i sprawiedliwie.

Państwo, w edług Frycza, jest instytucją ochraniającą, grom adzącą i dosko­ nalącą środki pozw alające na osiągnięcie dobrobytu. N ie jest ono jed y n ą instytucją, która spraw uje tak ą funkcję.

O bok państw a podobne cele realizuje także Kościół i szkoła. W tym trium- w iracie trzech autonom icznych instytucji, działających na rzecz dobrobytu, pań­ stwu przypada funkcja utrzym ywania bezpieczeństw a w ew nętrznego poprzez spraw ow anie pieczy nad porządkiem moralnym i prawnym oraz zapewnienie bez­ pieczeństw a zew nętrznego. Bezpieczeństw o totalne, które winno być produktem państwa zależy - zdaniem M odrzew skiego - od „uczciwości obyczajów ”, „suro­ wości sądów ” oraz „sztuki w ojennej” (ib., s.100).

(5)

ANDRZEJ FRYCZ M ODRZEW SKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM 23

Uczciwość obyczajów - afekty

Zasada powszechności i zasada dobrowolności - główne zasady państw a - sprzy­ ja ją tw orzeniu się dobrych obyczajów. M odrzewski widzi we wspólnym obszarze, wyznaczonym przez te zasady, tworzywo propaństwowych zachow ań. Obyczaje są zachowaniam i, na które istnieje w społeczności przyzw olenie w postaci „cichej zgody” uświęconej „długim nawykiem ” . „Cicha zgoda” koresponduje z zasadą dobrowolności; jesteś członkiem społeczności, a więc też i akceptujesz jej reguły. „Długi naw yk” św iadczy o ewolucji państwa, wiele obyczajów - stw ierdza autor - wcześniej było prawem i dopiero, w wyniku przemian, stało się obyczajem (Ks. I, rozdz. IV). To rozum ow anie staje się podstawą tezy M odrzew skiego o wyższości obyczajów nad prawem. Tak rozumiane obyczaje, jako czyny i zachow ania mające akceptację zbiorow ości, są czym ś lepszym niż prawo, poniew aż, po pierwsze: nie w ym agają sankcji; a po drugie: przeszły ju ż społeczną w eryfikację.

Dobre państwo oznacza zbiór dobrych indywiduów (Ks. I, rozdz. V). Człowiek dobry działa kierow any „skłonnością serca” . Frycz chce naprawy pań­ stwa poprzez w zm ocnienie w ludziach cech pozytywnych. W zm ocnienie to musi być na tyle silne, aby członkow ie danej społeczności działali spontanicznie, tak, aby zewnętrzna presja stała się zbyteczna. Złe pasje człow ieka pow inny zostać poskrom ione przez zachow ania cnotliwe, np. na często m ającą m iejsce „w ybujałą” chciwość i ambicję, proponuje remedium w postaci „poznania i przyzw yczajenia do tego, co uczciw e”(ib., s. 103). Modrzewski uważa, że ludzka natura je s t całko­ wicie zdom inow ana przez emocje. Rozum jak o ostatni dow iaduje się, co je s t dobre, dopiero w m omencie, gdy „iskry cnoty i m ądrości” zabłysną „gorejącym płom ie­ niem” . Emocje te jak o „wzruszenia duszy” stanow ią „tam ę” dla rozumu i prze­ szkadzają w słuchaniu „dobrych rad” . Zw łaszcza emocje w postaci strachu i lęku są niebezpieczne, poniew aż w rezultacie dają nienawiść. Co w ięcej, także każda z pozytywnych emocji może się wyrodzić; nadzieja może przerodzić się w gonitwę za ułudą, a miłość w gwałt. Owe „afekty” są stałą częścią natury ludzkiej. N ie mo­ żemy je całkow icie w yplenić, ale możemy próbować nad nimi zapanow ać, czeka­ jąc aż ostygnie „w ar krw i” . Człow iek chcąc stać się sam odzielnym , musi nauczyć się panować nad swymi emocjam i. Wielce przydatna będzie tutaj cnota rozwagi, jako warunek osiągania sprawiedliwości, stałości i prawdy.

W iedza odgryw a pozytyw ną rolę w procesie dojrzew ania człowieka. Jest czymś, co daje czas na przeczekanie „waru krw i”, poniew aż nakazuje przem yśleć każde działanie. Niemniej przysługuje jej tylko siła perswazji. M odrzew ski do­ strzega tu analogię m iędzy religią a wiedzą; i jedna, i druga, nie jes t w stanie sama w sobie zrobić z człow ieka anioła. Niemniej wiedza plus „przyzw yczajeńie” może rzeczyw iście ulepszyć człowieka. Konkluzja ta powoduje, że szczególnym obiek­ tem zainteresow ania pisarza staną się dzieci i młodzież, jak o najbardziej podatni na „przyzw yczajenie” . M łodzi powinni pracować, uczyć się religii, m ieszkać w nie­ zbyt komfortow ych warunkach, a w wypadku nieposłuszeństw a oczekiw ać na karę rózgi. W swych radach dotyczących młodego pokolenia M odrzew ski, obok

(6)

powta-24 JANINA ROSICKA

rżani a obiegow ych sądów apelujących o zastąpienie „m iękkiego w ychow ania” „karnością i obyczajam i”, wprow adza ciekaw ą innowację pod postacią wymogu pracy.

Obyczaje a instytucje

M odrzew ski poszukując sprzym ierzeńców w dziele krzew ienia dobrych obyczajów przeprow adza analizę istniejących instytucji społecznych. N ie podobają mu się dw ory bogaczy. D w ory powinny być „warsztatem ogłady i kształcenia umysłu”, jednak w rzeczyw istości jest to instytucja skorum powana, którą rządzi „próżność i am bicja’, luksus i zawiść. Dwory uosabiają etykietę, kiedy powołaniem człow ie­ ka jes t etyka będąca nauką o „życiu umiarkowanym i roztropnym ” .

N astępną instytucją poddaną ocenie jes t urząd królewski. Misja króla przejaw ia się w byciu wzorem dla innych, szczególnie chodzi o mądrość albowiem m ądrość je s t przew odniczką czterech cnót: umiarkowania, sprawiedliwości, hojno­ ści i męstwa. Głów ne zadanie królewskie polega na budowie zaufania społecznego, ma on być „obrońcą i stróżem ” wszystkich członków społeczeństw a. W yjątkowość tego zadania w ynika z konieczności zapew nienia równości wszystkim ludziom w państwie. Równość ludzi dla M odrzew skiego nie jest rów nością majątkową, jest to równość etyczna, taka, ja k ą proponow ał Platon, równość szans na bycie dobrym człow iekiem . M odrzew ski uważa, iż prawdziwa równość oznacza „ludzkość, życzliw ość, m iłosierdzie, sprawiedIiwość”(ib„ s. 129). W ten sposób wytępienie „nadętości, pychy i dum y” czy „zarozum iałości, buty i pychy” owych „zaraz ludz­ kości” staje się celem politycznym. M odrzewski sytuuje ten cel wysoko, mówiąc, że praw da rządzenia wyraża się w „rozkazyw aniu myślom ludzkim ” . Król ma być przew odnikiem duchow ym w dziele kształtowania dobrych obyczajów , ma być pilnym obserw atorem rzeczywistości i jednocześnie gwarantow ać równość osób w obrębie owych dobrych obyczajów. Autor daje mu też pierw sze zadanie do wy­ konania, a m ianow icie, chce takiej samej odpowiedzialności dla wszystkich win­ nych kary m ężobójstw a.

Po opisaniu istoty władzy królewskiej M odrzewski tworzy rejestr prak­ tycznych pow inności, takich jak: inspekcji kraju, spraw ow ania kontroli nad obron­ nością, nadzoru nad adm inistracją królewską, nadzoru nad skarbem („naradzić się nad każdym wydatkiem z ludźmi do tego wybranymi, a z wszystkiego...składać rachunek podskarbim ” (ib., s. 135). Rady stricte ekonom iczne zaw ęża do obiego­ wego sądu: „m ienie niszczeje przez rozrzutność, a pom naża się oszczędnością” (ib.). Z tej analizy wynika, iż M odrzewski wiąże pewne nadzieje z urzędem kró­ lewskim.

T rzecią z kolei egzam inow aną instytucjąjest senat. M odrzewski bardzo się stara żeby zdefiniow ać dokładnie obowiązki instytucji doradczej. Cały czas tow a­ rzyszą mu obaw y o jak o ść doradztwa, niepokoi go zw łaszcza sam proces podej­ m ow ania decyzji przez dość liczne gremium, pisze: cóż z w ielości, jeśli ona bez rozum u” (ib., s. 150). Podkreśla ważność doradztwa i proponuje utworzenie

(7)

A NDRZEJ FRYCZ M ODRZEW SKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM 25 obok senatu stałej rady. N ajważniejszym jeg o zaleceniem je s t pochw ała mówienia rzeczy niepopularnych.

W poszukiwaniu instytucji mogącej krzewić dobre obyczaje M odrzewski przyglądnął się dworom, urzędowi królewskiemu i senatow i. Były to miejsca, do których garnęli się młodzi ludzie pragnący zrobić karierę. W ówczesnej Polsce, tak samo ja k i w całej Europie, instytucje te um ożliwiały zdolnym , choć niem ajętnym szlachcicom awans społeczny. M odrzewski form ułując szereg postulatów pod ad­ resem istniejących instytucji, w gruncie rzeczy w ypow iada wiele zastrzeżeń, wy­ raźnie w skazując na ich ograniczenia. „W odzowie, sędziow ie i przełożeni miast”, powołani przez króla, będący głównymi wykonawcam i jeg o woli, nie stoją na stra­ ży obow iązującego prawa (znany przykład kary za m ężobójstw o). W idać, że autor chce dwóch rzeczy: w łaściw ych ludzi na stanowiskach oraz dostarczeńia im. a tak­ że przekazyw ania przez nich rzetelnej informacji.

Kontrola obyczajów. Cenzorzy

Ocena instytucji nie wypadła zbyt dobrze, stąd autor proponuje stworzyć now ą instytucję: cenzora, człow ieka doglądającego obyczajów . Funkcja cenzora - tak jak przedstaw ia j ą M odrzewski - ma polegać na grom adzeniu i przekazyw aniu infor­ macji. W gruncie rzeczy cenzorzy obyczaju kontrolują zachow ania szlacheckie. Widać ju ż było przy okazj i analizy roli senatu, że M odrzew skiego niepokoi system wyłaniania elit rządzących. C enzor obyczaju, raportując o zachow aniach szlachty we własnych włościach, dostarczałby cennej informacji królowi. Szlachcicowi naruszającemu norm y prawne i moralne groziłoby usunięcie z urzędu i senatu. Presja utraty stanow iska z jednej strony, z drugiej rzetelność wiedzy królewskiej sprzyjałaby odbudow ie moralnej elit. Program ustanow ienia dwóch cenzorów na powiat, trudno jed n ak uznać za program naprawczy państwa, skoro M odrzewski nie pisze skąd w ziąć tych cenzorów.

M odrzew skiego interesuje także rodzina. W prawdzie nie pośw ięca jej dużo miejsca, ale cenzorów m ałżeństw om aw ia zaraz po cenzorach ogólnych obycza­ jów . Widać, że do spraw rodziny przywiązuje dużą wagę, zdaje sobie także sprawę z roli, ja k ą w rodzinie pełni kobieta i jej interesów chce bronić.

Liczni kom entatorzy M odrzew skiego widzieli w cenzorach przede wszyst­ kim ludzi wprow adzających dyscyplinę. Jednak zważyw szy intencje M odrzew ­ skiego, wydaje się, iż przede wszystkim ich zadaniem je s t ochrona słabszych; króla przed szlachtą i kobiet przed m ęską przemocą, a dopiero na drugim planie w idocz­ ne są ich funkcje dyscyplinujące i administracyjne.

Gospodarka

Sprawy gospodarcze sytuuje M odrzewski na trzecim miejscu po polityce, władzy wykonawczej i rodzinie. Do kontroli gospodarki chce powołać „nadzorców handlu

(8)

26 JANINA ROSIĆ KA

i pieniędzy”, będących urzędnikami kontrolującymi import i eksport towarów, w tym szczególnie ekspórt zboża. W edług M odrzew skiego to w łaśnie zboże jest tym artykułem , którego cena przesądza o ogólnym poziom ie cen, a wraz z tym o stanie gospodarki, bowiem drożyzna zboża, w przypadku jeg o niedoboru, powo­ duje drożyznę innych tow arów . Proponuje zrobienie bilansu zbożowych potrzeb kraju i pilnow anie, aby eksport nie naruszał potrzeb ludności. Chodzi o to, „aby nasze ziem ie nie staw ały się urodzajniejsze dla obcych, a jałow e dla nas samych (ib., s. 158). Uw aża, że w yznaczenie krajowej ceny zboża z urzędu potrafi prze­ ciw działać niekorzystnem u eksportowi, chce budowy spichlerzy publicznych w ce­ lu przechow ania skupionego zboża. Nie bardzo chce też przystać na eksport innych artykułów. Pisze: „ [...] w ielu ludzi bogaci się na wyw ozie [chodzi o wosk. łój, skórę, konie, woły - przyp. mój JRJ i niesie tym sposobem obfitość i dostatek w szystkiego ościennym narodom, a rów nocześnie lud cierpi u nas głód z powodu niedostatku i powszechnej drożyzny”(ib., s. 159). M odrzewski prezentuje tu typo­ w ą wiedzę ekonom iczną epoki odmawiającej gospodarce autonom ii i traktującej ingerencję w spraw y gospodarcze jak o obowiązek, poniew aż gospodarka ma swoje w łasne nie całkiem czyste dążenia, natomiast państwo i sam orząd miejski są in­ stytucjami powołanymi do regulow ania spraw gospodarczych i do dbania o intere­ sy biednych. K w estię cen zbóż jak o regulatorów koniunktury najobszerniej anali­ zow ano w tym czasie w Holandii i w Anglii, krajach zależnych od importu zboża, tam też rozpoczęła się dyskusja merkantylistyczna, która doprow adziła do defety- szyzacji zboża jak o towaru wyjątkow ego. M odrzewski ze swoimi postulatami au- tarkii nie tylko zbożowej i ochrony interesów biednych pozostaje w kręgu zaintere­ sow ań średniow iecznych pisarzy ekonomicznych, dla których kw estia samowy­ starczalności w zakresie środków żywności była - zresztą słusznie - podstaw ow ą kw estią ekonom iczną.

Drugim w kolejności postulatem po autarkicznej polityce zbożowej jest przestrzeganie średniow iecznej konstrukcji iustum pretium - „ceny spraw iedliw ej” . O dosobnienie miast, niew ielka liczba ich mieszkańców, sprzyjała zarówno po­ w staw aniu m onopoli, ja k i spekulacjom . M odrzewski pisze o „nieznośnej prze­ w rotności piekarzy i szynkarzy, którzy takie same m ają ceny na chleb i piwo, gdy zboże tanieje, ja k i wtedy, gdy bardzo drogie” (ib., s. 158). N arzeka również na „nieznośną drożyznę” podczas sejmików, nie zauw ażając, że w tym czasie należało wyżyw ić w iększą liczbę osób. Jego interpretacja ceny sprawiedliwej znowu pod­ kreśla rolę państw a, które nie tylko powinno pilnować właściw ych cen, ale także poprzez swych urzędników w yznaczać ceny w kraju.

K w estia jakości tow arów jes t trzecim z kolei problem em ekonomicznym, który podejm uje M odrzew ski. Pragnie zwalczać w szystkie „nierzetelności”, po­ stuluje egzekw ow anie dziesięciodniow ej rękojmi, co w ówczesnych warunkach oznaczało, że zarów no kupiec, ja k i kupujący powinni byli /o stać przez 10 dni w m iejscu zaw arcia transakcji. Chce karać także wypadki nie ujaw niania przez sprzedającego wad tow aru (ib., s. 159). Szczególnie podkreśla konieczność tępie­ nia fałszerzy win.

(9)

ANDRZEJ FRYCZ M ODRZEW SKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM 27 Rozrachunek z „haniebnym ” handlem (średniow ieczni pisarze potępiali handel, w którym sprzedaw ano taki sam towar, jaki nabyto), który stanowił obo­ w iązkow ą część w pisaniu o kwestiach ekonomicznych, M odrzew ski sytuuje pod względem w ażności na przedostatnim miejscu (ib., s. 159). Pisze:

[ ... ) tacy okradają albo tego, od którego kupili, je ś li kupują taniej, n iż się n a leży, albo kupującego, je śli sprzedają mu drożej, albo ob ydw u . A nawet, je ś li ani jed n o, ani drugie, to ju ż o w a ch ęć kup ow an ia nie dla w ła­ sn ego użytku, ale dla zysk u nie m o ż e być w oln a od w iny. Zrodziła się b o w iem z ch c iw o ś c i, która je s t matką w szystkich w y stę p k ó w ” (ib.).

Cytat ten brzmi egzotycznie dla w spółczesnego czytelnika i dobrze poka­ zuje średniow ieczny stosunek do kupców. M odrzewski w zm acnia w ym ow ę tego potępienia, deklarując za św. Chryzostomem, gotowość w ypędzenia takich kupców z państwa (ib., s. 160). Słowo „kupiec” służy mu zresztą do określenia każdej oso­ by kierowanej „żądzą zysku i korzyści” , w tym i szlachty. Piętnuje szlachecki pro­ ceder, polegający na zm uszaniu chłopa do sprzedaży części plonów, a potem, z po­ wrotem, odsprzedaw ania tych plonów po wyższej cenie. N atom iast kupcy, którzy „ulepszają coś pracą własnych rąk” i przyw ożą tow ar z daleka, m ogą liczyć na aprobatę M odrzew skiego. W czym również jest zgodny z pisarzami scholastycz- nymi.

W reszcie ostatnia kwestia gospodarcza, poruszana przez M odrzew skiego, dotyczy zjaw iska inflacji, spowodowanej czynnikami zew nętrznym i i w ew nętrz­ nymi. W Europie rozprzestrzeniała się inflacja powstała w wyniku importu taniego srebra zza oceanu. Dodatkowym impulsem inflacyjnym był fakt podrabiania pol­ skich pieniędzy za granicą, co powodow ało utratę ich wartości w stosunku do ob­ cej waluty. Inflacja ta wyw oła później, w wieku XVII, w ielką dyskusję znaną jako kwestia „spodlenia m onety” . M odrzew skiego martwi tem po inflacji, mówi o za­ uważalnym w zroście cen „z kwartału na kwartał” (ib., s. 161). D ręczą go podobne obawy jak pierw szych m erkantylistów , chciałby w zorem bulionistów zabronić wywozu złota, wskazuje nawet kierunki ewentualnego działania, sugerując, że to księża w yw ożą ow e złoto („ludzie, co m ają sprawy w Rzymie”, ib.). W idzi jednak, że jedyną drogą zatrzym ania złota w kraju byłoby podniesienie jeg o ceny ponad wartość rynkową, „co nie wiem, czy by było z pożytkiem Rzeczypospolitej” (ib.). Sugeruje, iż należałoby ograniczyć „sam ow olę w szacowaniu obcych pieniędzy” i powołać urzędnika, który szacowałby kurs obcej waluty. Jego rada jes t godna aprobaty, gdyż rzetelna informacja ekonomiczna z pew nością przeciw działa spe­ kulacjom. W ramach uzdrowienia rynku pieniężnego M odrzew ski proponuje bicie własnej m onety o zawyżonej wartości, co w tych warunkach rów nież należy uznać za radę rozsądną. Z resztą całość jego poglądów prom ujących politykę zdrowego pieniądza można nazwać renesansow ym m onetaryzmem.

Rejestr obyczajów ekonomicznych, które należy poprawić, jest w zasadzie rejestrem wad kupców; to oni spekulują zbożem, to oni dyktują m onopolow e ceny, sprzedają tow ary o złej jakości, w yw ołują sztuczny monopol i psują pieniądz. M o­ drzewski uważając, że całe zło skupia się w sferze wym iany, przyjm uje postawę obrońcy ustroju agrarnego przed napierającym ustrojem m erkantylnym . G ospodar­

(10)

28 JANINA ROSIĆ KA

ka nie stanowi dlań obszaru odpowiedniego, aby tam można znaleźć przestrzeń dla społecznej aktyw ności indywiduum.

Pow yższy sąd dotyczy działań gospodarczych pojedynczych ludzi. W swo­ jej sanacji m iasta M odrzewski przemienia się w inwestora budowlanego. Razi go

nieład panujący w m ieście, brak nadzoru, chaotyczna zabudowa. Chciałby czysto­ ści, wodociągów , dom ów m urowanych krytych glinianą dachówką, straży nocnej. W skazuje na w ażność infrastruktury i domów murowanych dla bezpieczeństwa w ew nętrznego (pożary) i zewnętrznego, wzywa do budowy m ostów i dróg. Jego program gospodarczy cechuje podstawowa sprzeczność; z jednej strony pokazuje rozmach m iejskiego developera, z drugiej proponuje skrupulatną kontrolę produk­ cji miejskiej.

Rozrywka

Generalnie M odrzewski prezentuje stanowisko w łaściw e całej reformacji, która potępiała w szelką rozryw kę, co oznacza, że do wcześniejszej negacji luksusu, ulu­ bionego tem atu starożytnych i scholastyków (pisze o luksusie w rozdziale XXIII) dorzuca sprzeciw w obec tańców, ubieraniu masek, oddawaniu się hazardowi, pro­ ponuje rezygnację z hucznych wesel, a także zakaz wyszynku piwa i wina. „Szcze­ gólni” urzędnicy powinni robić codzienny obchód „podejrzanych dom ów ”, powin­ ni także przypilnow ać, żeby tańczące panny nie za wiele pokazywały. Rozrywce hołdują tylko ludzie mający „duszę niew olniczą” przyzwyczajeni do próżnowania, natom iast ludzie o „duszy szlachetnej” pracują i im należy się pochwała, ponieważ , jesteśm y do czynnego życia zrodzeńi”(ib., s. 166).

Protestantyzm ze swej nagany rozrywki uczynił główny motyw ekono­ miczny; oszczędzam y nie po to, aby konsumować, ale po to, aby inwestować. Jed­ nak M odrzew ski nie akcentuje tego wątku, dla niego rozryw ka jest rzeczą złą. po­ niew aż zagraża m oralności i ten jej w ym iar etyczny je s t nie tylko dostateczną, ale i jed y n ą racją przem aw iającą za jej zakazan iem .

Nędza

Aktywny program walki z nędzą wzbudziłby aprobatę współczesnych ekonomi­ stów. Modrzewski chce zwalczać nędzę poprzez kierowanie ubogich do pracy np.: wydzierżawianie im ziemi albo zaangażowanie do innego rodzaju robót (ib., s. 166), chce posagu dla ubogich dziewczyn jako prewencji prostytucji. Proponuje, aby miasto zbierało fundusze na te cele. Przypomina też biskupom, że jedną czwartą swych do­ chodów dawniej przeznaczali na potrzeby biednych, i że należy ten obyczaj kontynu­ ować. Chce ustanowienia specjalnego urzędu, który zająłby się chorymi i inwalidami. W księdze O prawach nie sformułuje swych postulatów pozytywnie, będzie jedynie pisał o prawach przeciw zbytkowi i prawach przeciw próżnującym.

(11)

ANDRZEJ FRYCZ M ODRZEW SKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM 29

Stanowiska

„D ostojeństw a” w inny być udziałem szlachty. M odrzewski widzi tu trzy argu­ menty przem aw iające za takim stanowiskiem. Po pierw sze, szlachta dysponuje majątkiem, a więc, w dom yśle, jest mniej podatna na korupcję. Po drugie, nie zaj­ muje się „brudnymi zajęciam i” , co oznacza, że nie para się handlem. W reszcie po trzecie, nobilituje j ą jej związek z ziem ią i posiadanie „zysku”, który „nie budzi nienawiści” (ib., s. 173). M odrzewski powtarza tu argum entację znaną ju ż z pism starożytnych. Z astanaw ia tylko fakt, że autor, w tym rejestrze w alorów szlachec­ kich, nie akcentuje wykształcenia jak o dodatkow ego argum entu za monopolem szlacheckim. Za nowatorski należy uznać jeg o postulat rotacji na urzędach pu­ blicznych (ib., s. 182).

Prawa

Jeszcze raz M odrzew ski podkreśla ważność obyczaju dla stanow ienia prawa, a tak­ że odwrotnie, ważności prawa dla poprawy obyczajów . Prawo powinno być jed n a ­ kowe dla w szystkich, zrozum iałe, a racje zawarte w nim w inny być doskonale w i­ doczne. Istota w olności tkwi w prawie. Prawo dla M odrzew skiego je s t Cyceroń- skim „okiełznaniem nam iętności” połączonym z pracą rozumu, to praktykow anie cnoty. W olność nieskrępow ana prawem „związana je s t z najgłębszą niew olą ludu” (ib., s. 261). Karać należy odw rotnie proporcjonalnie w stosunku do pozycji spo­ łecznej. Podobnie ja k w gospodarce oraz w programie walki z nędzą, prawo po­ winno realizować ten sam cel: „troszczyć się o pokój i godność ludzi uczciw ych” (ib., s. 242).

Wojna

Księga pt. O wojnie jes t w łaściw ie rozpraw ą o tym, ja k zapew nić pokój. M odrzew ­ ski pragnie uszczelnić granice, pobudować warownie i zaludnić je podupadłymi rodami szlacheckimi. Domaga się też stałego wojska, w yćw iczonego, z karnymi żołnierzami i walecznymi dowódcam i, gotowego do wojny obronnej. Postulat sta­ łego wojska - obecny w ówczesnej literaturze za spraw ą M achiavellego - był pro­ gramem budow ania silnej władzy królewskiej.

M odrzewski widzi w „słusznej wojnie” przede w szystkim jej stronę eko­ nomiczną, zgodnie z literaturą epoki mówi o pieniądzu jak o „sprężynie wojny” . Chce, aby wojsko płaciło za żywność, żeby rozbijało obozy poza miastem, płaciło żołd w term inie, a po skończeniu działań wojennych wyegzekw ow ało od nieprzy­ jaciela zwrot poniesionych kosztów. W rozdziale XI om aw ia źródła finansow ania wojen. Widzi tu dwie możliwości: sam ofinansow anie się pospolitego ruszenia lub podatek od chłopów na wojsko zaciężne. W yraźnie preferuje drugie rozwiązanie,

(12)

30 JANINA ROSICKA

tym bardziej, że akceptuje rozwiązanie problemu płatności podatków poprzez wy­ stawianie żołnierzy.

W księdze O wojnie zam ieszcza także projekt Jana Łaskiego, dotyczący utw orzenia skarbu, nazwany poetycznie „górą zbożnych pow inności” . Lokalizuje j ą na W awelu, a usypać m ają j ą szlachta i duchowieństw o, przeznaczając jednora­ zowo połow ę sw oich dochodów („pierwsze sum y’7), a potem M odrzewski przewi­ duje stały podatek w w ysokości 20% rocznie („drugie sum y’). Skarb otwiera przed w ładzą królew ską szereg możliwości: zatrudnienia sędziów i skarbników, uwol­ nienia chłopów i kmieci od danin, ale również przewiduje, iż skarb państwa będzie zarabiał użyczając pożyczek pod zastaw („sumy przygodne” ).

Kościół

Om aw iając sprawy K ościoła Modrzewski wyraźnie łagodnieje. Wcześniej chciał dużo w ładzy dla niewielu: cenzorów i m ądrego króla. Teraz nie widzi potrzeby cenzorów kościelnych i nie przyznaje przedstawicielom K ościoła takiej władzy, ja k ą składa w ręce urzędników państwowych. W yraźnie chce ograniczyć władzę Kościoła. Pochw ala działania przyzwalające na wolność sum ienia i wyznania, zgłasza szereg postulatów wypracow anych przez reformację. N ajogólniej chodzi mu o dem okratyzację K ościoła i zbliżenie go do laikatu oraz nadanie mu charakte­ ru narodowego. Program M odrzew skiego w tym zakresie można określić jako przyzw olenie na K ościół taki, jaki wym arzy sobie dana społeczność. Chce, aby wszystkie stany łącznie z włościanami zarządzały Kościołem, chce wybieralności biskupów i posłów na sobór, ogranicza też radykalnie upraw nienia papieskie, pra­ gnie, aby papież spraw ow ał sw ą funkcję tylko przez jeden rok będąc obieralnym „urzędnikiem ” . Jest to program oszczędnego i demokratycznego Kościoła, którym pokierują sprawni urzędnicy. Kościół, w interpretacji M odrzew skiego, nie może być instytucją dyscyplinującą społeczeństwo, jest to instytucja dysponująca jedynie siłą perswazji.

Szkoła

Ostatnia księga zawiera rejestr korzyści płynących z upowszechnienia szkolnictwa. Szkoła socjalizuje i przysposabia do religijnego życia. Modrzewski podkreślając te funkcje szkoły uznaje j ą za główną instytucję, która może najskuteczniej bronić społe­ czeństwo przed korupcją. Człowiek wykształcony jest człowiekiem odpornym na po­ kusy. W ten sposób wiedza i „przyzwyczajenie” wyniesione ze szkoły stają się barierą zabezpieczającą przed korupcją. Modrzewski rozdziela zawód nauczycielski od zawo­ du, którego nauczyciele nauczają; nauczyciele są teoretykami, niemniej przygotowują praktyków w osobach polityków i kaznodziejów. Stąd od starań szkoły zależy moral­ ność elity społecznej. Interesuje go strona ekonomiczna upowszechnienia edukacji.

(13)

ANDRZEJ FRYCZ MODRZEW SKI O ZAUFANIU SPOŁECZNYM 31 Uważa, że bogate klasztory winne przejąć koszty prowadzenia szkół i zapewnić ogólną dostępność szkolnictwa. Chce także, aby nauczyciele byli zwolnieni z podatku.

* * *

„Z rodzin i licznych domów wsie powstają, ze wsi zaś i gmin rośnie ta społeczność obywateli, którą nazywamy rzeczpospolitą” (ib., s. 97). Rzeczpospolita jest tym silniejsza, im w iększy zakres bezpieczeństw a jest zdolna zaoferow ać swym m iesz­ kańcom. B ezpieczeństw o jest produktem mnogości wspólnych dóbr (obyczajów , prawa i sądownictw a, szkolnictwa i edukacji, armii). Jednocześnie ow a mnogość pracuje na rzecz bezpieczeństw a, ponieważ, im więcej je s t w spólnych dóbr, tym silniejsza jes t w ięź scalająca mieszkańców. Celem M odrzew skiego je s t państwo autarkicznego dobrobytu, w którym m ieszkają ludzie szczęśliw i, poniew aż są zdrowi i nie doskw iera im nędza. Król je s t prawdziwym patriarchą, senat służy mu radą, a dwory krzew ią pozytywne wzorce. Rzetelna informacja pozw ala m ieszkań­ com na zaplanow anie ich najważniejszej gałęzi w ytwórczości, ja k ą je s t produkcja zboża. Państwo to dysponuje zasobnym skarbem, planuje coroczny budżet, w któ­ rym znaczącą pozycję zajm ują obroty z zagranicą oraz pilnuje finansow ania szkół przez klasztory. Jakość tow arów jest dobra, a ich ceny niew ygórow ane, ponieważ nabywa się je bezpośrednio u producentów. Nie ma śladów inflacji czy spekulacji i nikt nie mówi o spodleniu monety. W miastach jest czysto i bezpiecznie, nie wy­ buchają pożary. Ludzie pracują, nie widzi się pijanych, nie uprawia się hazardu, i nie tańczy się, a kobiety są bezpieczne. Stanowiska zajm ują ludzie herbowi. Po­ rządku pilnuje spraw na armia cenzorów. Nie ma prawników, poniew aż obyczaje wyrugowały ustawy. N ikt na państwo nie napada, poniew aż karna stała arm ia sku­ tecznie odstrasza wrogów. Kościół jest najłagodniejszą z istniejących instytucji, zajmuje się filantropią, szkolnictwem , je s t instytucją w pełni dem okratyczną, w y­ czuloną na potrzeby wiernych. M ożna ten program wykpić pokazując utopijność jego wykluczających się ekonomicznych celów, nierealność założeń gospodar­

czych i nudę owej sielanki bez tańców.

Niemniej program M odrzew skiego, który najkrócej m ożna przedstaw ić j a ­ ko formułę: uzdrowieni ludzie uzdraw iają państwo i gospodarkę, przem aw ia do wyobraźni ludzi wieku XXI ju ż choćby przykładem Irlandii, gdzie formuła: wy­ kształceni ludzie uzdrow ią państwo, zdała egzamin. Przesłanie M odrzew skiego brzmi podobnie. Co łączy te dwa programy? Jak się w ydaje najbardziej ta sfera społecznych działań, którą uosabia kapitał społeczny. Uzdrowieni ludzie posiadają rzetelną wiedzę, dysponują spraw dzoną informacją, ich działanie je s t koordynow a­ ne przez najlepszych, zatem ich um iejętność w spółpracy wzrasta. W zrasta także świadomość wspólnych interesów członków grup społecznych. N ie ma zakłóceń w komunikacji społecznej. Aprobata dla wzajemnych interesów, pow ażne trakto­ wanie obowiązków, gotowość do służby społecznej daje wysoki współczynnik zaufania społecznego. Takim społeczeństwem rządzi obyczaj, m nóstw o w nim najrozmaitszych powiązań, co sprawia, że poziom zaufania jest w ysoki, koszty

(14)

32 JANINA ROSICKA

transakcji są niskie, a gospodarka staje się konkurencyjna. Takie społeczeństwo rzeczyw iście może udanie realizować sny o potędze gospodarczej. M odrzewski miał rację; w zrost bezpieczeństw a wyrażony przez dobre obyczaje i sprawną ko­ m unikację przekłada się na zaufanie społeczne i efektyw niejszą kooperację.

Bibliografia

C o le m a n J.C., Social Capital in the Creation o f Human Capital, „American Jour­ ney o f Sociology” 1988, nr 94.

F u k u y a m a F., Zaufanie. K apitał społeczny a droga do dobrobytu, W arszawa- W rocław 1997.

M o d r z e w s k i F r y c z A., O popraw ie Rzeczypospolitej, [w:] D zieła wszystkie, t. 1, W arszaw a 1953.

P la to n , Państwo, przeł. W. W itw ic k i, W arszawa 1958.

P la to n , Prawa, przeł. M. M a y k o w s k a , M. P e k c iń s k a , W arszaw a 1960. P u tn a m R. D., Bowling Alone: The Collapse and Revival o f Am erican Community,

New York 2000.

R o s ic k a J., O św iadom ości ekonomicznej Polaków (rozdz. 2: R enesans, cz. 2: „Państw o, człowiek, gospodarka. Andrzej Frycz M odrzew ski. Stanisław Orze­ chow ski” ), Kraków 1991.

R o s ic k a J., O drodzenie R zeczypospol it ej według A ndrzeja Frycza M odrzewskie­ go, „Studia H istoryczne” 1990, z. 2.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydobycie węgla brunatnego we wszystkich aktualnie pracujących polskich kopalniach: „Turów”, „Pątnów”, „Adamów”, „Konin” równa się docelowej zdolności

Working Paper Series B/ORDERS IN MOTION Nr.8 Grenzen und Ordnungen in Bewegung in Zeiten der Corona-Krise Borderland(ers) vs.

Ф р о л о в а то, что это выборная должность, следовательно, человек ее занимающий, вос­ принимается вне иерархической государственной машины, на

The Eurozone crisis led to the creation of three more agencies such as: European Banking Authority, European Securities and Markets Au- thority, European Insurance and

The second pa rt of the book, which concerns the regional outlook, opens with the article ‘Peace, Governance and Security in Africa: Getting It Right.’ Africa is deemed one of

Przywiązanie do tradycji kresowych, wyrastając w ojczyznach kresowych na wscho­ dzie w atmosferze obrony polskiej tożsamości, przekonania o wyższości Polaków i o ich

Pozostawała redakcja „Robotnika” w ciągłym i bezpośrednim kontakcie z kierowniczymi instancjami partii, tym bardziej że w bu­ dynku przy Wareckiej 7 w

Analiza powyższych czynników pozwoli zorientować się w różnicy poziomu rozwoju cywilizacyjnego ludności w poszczególnych regionach Drugiej Rzeczypospolitej, a tym