Zdzisław Żywica
Kwestia listu rozwodowego w
interpretacji Jezusa (Mt 5, 31-32)
Collectanea Theologica 76/3, 19-32ZDZISŁAW ŻYWICA, OLSZTYN
KW ESTIA LISTU ROZWODOWEGO W IN TER PR ETA CJI JEZ U S A (MT 5, 31-32)
Biblia pośw ięca w iele uwagi kw estii związku m ałżeńskiego m ężczyzny i kobiety o raz rod zin ie izraelskiej, jej życiu, regulacji praw nych, tradycji i zwyczajów, zarów no w jej aspekcie historycz nym, ja k i teologicznym . O d początk u m ałżeństw o i rodzin a sta nowiły fu n d am e n t rod u , po ko len ia, n a ro d u Izraela. R od zina m iała c h a ra k te r patriarchaln y , co oznacza, że pozycję wysoce uprzyw ilejow aną zajm ow ał w niej m ężczyzna - m ąż, ojciec, pan dom u. M iał on w ładzę ab so lu tn ą n ad swoją rodziną, decydow ał o losie wszystkich, poczynając od żony i dzieci, aż po o statn iego dorosłego czy dziecko, z którym łączyły go więzy krwi i w spólne zam ieszkanie (wnuki, krew ni, słudzy, obcy, wdowy, sieroty, dzieci pozam ałżeńskie; por. R dz 7,7; 24,2; 38,11; 46,8-26; Sdz 11,17; R t l,6 n .). Jak o jedyny dysponow ał m ajątkiem dom u, spraw ow ał czynności ku ltu religijnego, błogosław ił i przek linał (R dz 38,24; 42,37; 9,24-27; 49,1-28; Wj 20,17; 21,3.7.22; Pwt 5,21; 22,22; lS m 18,17-27; 2Krl 4,1-7; N e 5,1-5). System p atriarch aln y prow adził do w ielu nadużyć, wystarczy w spom nieć L ota, gotow ego do wy dan ia swych córek m ężczyznom z Sodom y (R z 19,8), czy Jeftego, który pośw ięcił życie swojej córki, składając n iero z tro p n ie taki ślub (Sdz 11). Zony, aby zaznaczyć swą w olę i osiągnąć coś dla siebie lub dzieci, m usiały wykazywać się niezwykłą pom ysłow o ścią, a n ieje d n o k ro tn ie uciekać się do p o d stęp u , gdyż nie istniały żadne inn e legalne możliwości. M ężczyzna, korzystając z n ależ nego m u pierw szeństw a i przywilejów, we wszystkich sferach ży cia, k tó re towarzyszyły m u od pierw szego dnia naro dzin , m iał rów nież praw o do zaw ierania związków m ałżeńskich bigam icz- nych, a jeśli pozw alał m u n a to stan m ajątkow y rów nież związków poligam icznych. M ógł utrzym ywać tak że konkubiny, zwłaszcza w przypadku, gdy żona była b ezp ło d n a (por. Pwt 21, 15-17; lK rl
11, 1-3; R dz 16, 1-2).1 O n decydow ał o liczbie potom stw a, a jego b rak był w yrazem kary Bożej i pow odem do w stydu i pon iżen ia dla żony. W e wszystkich genealogiach jak o rodziciel jest wym ie niany z zasady jedynie ojciec. M iłość i m ałżeństw o było życiowym spełnien iem dla m ęża, nie zaś dla żony.2
Choć mąż i żona podlegali tem u sam em u ogólnem u szóstemu przykazaniu D ekalogu: „Nie będziesz cudzołożył” (Wj 20,14; Pwt 5,18), to już rozporządzenia szczegółowe były znacznie surowsze wobec kobiety niż mężczyzny. K andydatka na m ałżonkę m usiała pozostać nietkniętą dziewicą aż do zam ążpójścia (por. Pwt 22,23n.). Jeżeli m ałżonek dowiódł, że poślubiona przez niego p a n na nie była dziewicą, wtedy podlegała on a karze śmierci, nigdy je d nak praw o nie działało tak surowo w odw rotną stronę (por. Pwt 22,20n.; Kpł 20,10).3 M ężatka stanow iła własność męża, podobnie jak dzieci i całe jego m ienie, dlatego jej cudzołóstwo było zawsze naruszeniem praw męża, pom niejszeniem jego m ajątku. M łodzie niec, bez żadnych sankcji, m ógł uwodzić panny i z nim i współżyć, jeśli taka była jego wola, nie będąc zobowiązany do zachow ania czystości przedm ałżeńskiej (por. 2Sm 13,1; Kpł 20,10; Pwt 22,28). M ąż cudzołożył tylko wtedy, gdy uwodził czyjąś żonę lub dziewczy nę już zaręczoną, zatem wtedy, gdy naruszał praw a innego męża. Nie czynił tego, gdy współżył z kobietą wolną, wdową, odesłaną po liście rozwodowym i prostytutką; nie był też pociągany do żadnej odpowiedzialności z tego powodu. W ynika z tego, że kobieta, p o pełniając cudzołóstwo, burzyła własne m ałżeństwo i pom niejszała m ajątek swojego m ęża, natom iast mąż, cudzołożąc, nie burzył w ła snego m ałżeństwa, lecz innego mężczyzny, oraz nie pom niejszał swojego własnego m ajątku, lecz co najwyżej jego m ajątek. D latego w D ekalogu zakaz cudzołóstwa znalazł się między zakazem zabój stwa a zakazem kradzieży, czyli między czynami krzywdzącymi bliź
1 Por. A nt. XVII, 14, Było to zjawisko oficjalne i powszechne, w przeciwieństwie do po- liandrii. Niewątpliwy wpływ na taki stan miał kultywowany ideał płodności i troska o to, by stworzyć jak najliczniejszą rodzinę, bo to decydowało o jej sile i zamożności; por. M. F i l i p ia k , Problematyka społeczna w Biblii, Warszawa 1985, s. 102,114η.
2 Por. S. S z y m ik , Małżeństwo i rodzina w Biblii, w: G. W i t a s z e k (red.), Zycie społeczne
w Biblii, Lublin 1998, s. 203-208; W. C h r o s t o w s k i , Kobieta i jej symbolika w Starym Testa mencie, w: t e n ż e , Asyryjska diaspora Izraelitów i inne studia, W arszawa 2003, s. 169-171.
3 Dziewictwo miało też w artość moralną, gdyż arcykapłan i zwykły kapłan mieli obowią zek poślubić jedynie dziewicę (Kpł 21,13n.; Ez 44,22).
niego. Takie zestawienie przykazań m oże świadczyć o traktow aniu kobiety bardziej jako rzeczy niż rów norzędnego p a rtn e ra w m ał żeństwie i rodzinie.4 Z a naruszenie praw m ęża cudzołożnikom gro ziła kara śmierci przez ukam ienow anie (por. Pwt 22,22; Kpł 20,10; Syr 23,21-27).5 W cześniejsza śmierć m ęża nie zawsze czyniła z jego m ałżonki osobę wolną, bowiem m ogła jeszcze ona podlegać praw u lewiratu. Bezdzietna wdowa i niepodlegająca tem u praw u w racała do dom u swego ojca, co oznaczało bardzo często znaczne pogor szenie jej sytuacji życiowej. Z o n a - wdowa nie m iała praw do dzie dziczenia po zm arłym m ężu,6 jej sytuacja była bardzo często nie zwykle trudna, niejednokrotnie naw et godna politow ania, gdyż p ra wowici spadkobiercy często nie wywiązywali się z obowiązku troski o rodziców, a co dopiero wtedy, gdy wdowa była bezdzietna (por. 2Sm 14,5-7; 2Krl 4,1-7; M k 12,41-44; Łk 21,1-4). W dowy mogły się cieszyć jedynie z praw przysługujących sierotom i cudzoziem com (por. Wj 22,21; Pwt 10,18; 24,17-21; 26,12n.).
W edług Pwt 24,1-4, m ałżonkowie mieli możliwość rozstania się. Jed nak jed n o stro n n ą decyzję m iał praw o podjąć tylko i wyłącznie m ałżonek, wręczając swej żonie list rozwodowy. Przy tym nie p o trzeba było w ogóle starać się o sędziego, który udzieliłby rozwodu. D okum ent ten potw ierdzał nowy status cywilny kobiety, że nie jest już dłużej m ężatką. Ż o n a nie m ogła wystawić mężowi listu rozw o
dowego. N ie było to zatem rozstanie dwojga równorzędnych p a rt nerów, lecz samowolne odesłanie przez m ęża legalnej m ałżonki do jej poprzedniej rodziny, a właściwie bru taln e wyrzucenie żony i na ogół m atki kilkorga dzieci z jej własnego dom u, pogwałcenie jej osobistych, silnych więzi m ałżeńskich i rodzicielskich oraz pozba wienie środków do dalszego godnego życia. W przypadku o dd ale nia m ałżonki m iała ona prawo, co praw da, do zw rotu wniesionego wcześniej posagu, jed n ak w rzeczywistości praktyka dalece odb ie gała od regulacji prawnych w tym względzie. M iała też praw o do ponow nego założenia z kimś innym rodziny, ale jeśli otrzym ała po raz drugi list rozwodowy to nie m ogła wyjść za m ąż ponow nie za
" Por. M. F i 1 i p i a k, Problematyka społeczna w Biblii, s. 120; G. R u i z, Kobieta w Piśmie
Świętym, Communio 6/1993, s. 3-7; J. W a r z e c h a , Godność kobiety w Starym Testamencie, tamże, s. 23-29.
5 K aralne było również uwiedzenie niewolnicy należącej do kogoś innego, ale nie pod sankcją kary śmierci, należało zapłacić grzywnę i złożyć przepisaną ofiarę (Kpł 19,20-22).
pierwszego męża, gdyż ten powinien uważać ją za splugawioną; żadne jed n ak jego cudzołóstwo nie powodowało jego splugawienia. Prawo do oddalenia żony nie podlegało żadnej dyskusji, było dla wszystkich oczywiste. Dyskusyjne pozostawały jedynie motywy, k tó re usprawiedliwiałyby taki rozwód. Podstaw ą do wystawienia listu rozwodowego była interpretacja zwrotu “m nn $ u r n х зо ·’?
νοτζη ггкзвп kVdk (Pwt 24,1). W yrażenie n n $ u oznacza
„coś odrażającego, powodującego wstyd”, „nagość”, i było in te r pretow ane bardzo różnie w ciągu wieków.7 W czasach Jezusa szko ła Hillela, która ostatecznie zdobyła przewagę w judaizm ie, in ter pretow ała je bardzo szeroko, natom iast szkoła Szam m aja nieco bardziej rygorystycznie; dopuszczała rozwód jedynie w przypadku stw ierdzenia niewierności żony, niezależnie od tego, czy zrealizo w ała swoje zamiary, czy tylko usiłowała. Nie zm ieniało to jednak faktu, że każde małżeństwo mógł jednostronnie unieważnić sam m ałżonek, z jakiegokolw iek powodu: bezpłodność małżonki, jej przykry charakter, długa i przewlekła choroba ciała lub choroba umysłowa, a nawet przypalenie chleba, zepsucie posiłku, utrata osobistego uroku i atrakcyjności itp. Ż aden z in terpretatorów Tory nie uważał za nieważne rozwodów przeprow adzonych z błahych powodów. Należy też zaznaczyć, że m ałżonek m iał m oralny obo wiązek oddalić żonę, która go zdradziła, natom iast kobieta nie m o gła oddalić m ęża w przypadku jego zdrady, chociaż w sytuacjach skrajnych m ogła prosić sąd o wymuszenie na nim dania jej rozw o du.8 K obieta rozwiedziona m usiała zabiegać o ponow ne wyjście za mąż, by utrzym ać się przy życiu, jeżeli nie m ogła wrócić do dom u swego ojca. D latego w wielu przypadkach mężczyzna, który oddalał swoją żonę, zmuszał ją w rzeczywistości do upraw iania nierządu, gdyż nie m iała ona innych sposobów zarobienia na dalsze godne ży cie. Z atem rozwód oznaczał w praktyce legalizację prostytucji.9 T a
7 Septuagina zawiera tekst κ α ί έ σ τ α ι έ ά υ μή εϋρη χ ά ρ ιν έ υ α υ τίο υ α ύτοΰ ο τι εύρεν έ υ α υ τ ή ά σ χη μ ο υ π ρ ά γ μ α . Wyrażenia ά σ χη μ ο υ π ρ ά γ μ α oznacza „coś nieprzyzwoitego, haniebnego, srom otnego”.
8 Dotyczy to jednak okresu późnego judaizmu i to raczej w diasporze (m.Ket. 7,1-6.10). 7 Por. S. S z y m ik , M a łżeń sko i rodzina w Biblii, s. 218-221; C. S. K e e n e r , Komentarz hi-
storyczno-kullurowy do Nowego Testamentu, Warszawa 2000, s. 19.50; M. F i l i p i a k , Proble matyka społeczna w Biblii, s. 121-123; W. C h r o s t o w s k i , Kobieta i jej symbolika, s. 170;
B. T. V i v i a n o , Ewangelia według św. Mateusza, w: R. E. B r o w n , S.A. F i t z m y e r , R. E. M u r p h y (red.), Katolicki Komentarz Biblijny, Warszawa 2001, s. 931; A. L e s k e ,
ki sens wyrażają słowa Jezusa z M t 5,32:
ποιεί αύτήν μοιχευ-
θήναι
(„czyni ją cudzołożną” [„staje się sam sprawcą, przyczyną jej cudzołożenia”]). W ynika z tego, że w czasach Jezusa wysiłek wielu natchnionych autorów ksiąg Starego T estam entu, którzy przekazy wali naukę Bożą o prawdziwej godności kobiety, został zlekceważo ny, a wola Boża przez nich głoszona zmarginalizowana, czy też w niektórych aspektach życia m ałżeńskiego i rodzinnego całkowi cie usunięta i zastąpiona praw em stanowionym przez człowieka.10W takim to kontekście społeczno-praw nym oraz w po rządku historiozbawczym , w którym m ężczyzna nie mógł w ogóle zburzyć w łasnego m ałżeństw a i naruszyć stan u posiad ania w swoim dom u, Jezus w ypow iada znam ien n e słowa w form ie antytezy (M t 5,31-
-32):
Έρρέθη δέ,
'Ό ςαν απόλυση την γυ να ίκ α αύτοΰ, δότω
αύτή άποστάσιον. εγώ δέ λέγω ύμΐν ότι π α ς ό άπολύων
τήν γυναίκα αύτοΰ παρεκτός λόγου πορνείας ποιεί αύτήν
μοιχευθήναι, κ α ι
οςέ ά ν άπολελυμένην γαμήση μοιχόοται
(„Pow iedziano zaś: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. Ja wam pow iadam : Każdy, kto o dd ala swoją żonę - poza w ypadkiem nierząd u - n araża ją na cudzołóstw o; a kto by oddalo n ą wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”). Słowa J e zusa o rozw odzie zostały przek azane jeszcze raz przez M ateusza w 19,9 oraz w innych m iejscach i w bardzo zróżnicow anych w ar stwach tradycji, jed n a k w nieco innym brzm ieniu. M t 19,9: „P o w iadam wam: K to o ddala swoją żonę - chyba że w w ypadku n ie rządu - a bierze inną, p o p ełn ia cudzołóstw o”. M k 10,11-12: „P o w iedział im: K to o d d ala żonę swoją, a bierze inną, p o p ełn ia cu dzołóstwo w zględem niej. I jeśli żona opuści swego m ęża, a wyj dzie za innego, p o p ełn ia cudzołóstw o”. Łk 16,18: „Każdy, kto o d dala swoją żonę, a bierze inną, p o p e łn ia cudzołóstw o; i kto o d d a
Ewanęelia wedługśw. Mateusza, w: W. R. F a r m e r (red.), Międzynarodowy Komentarz do Pi sma Świętego, Warszawa 2000, s. 1153; J. K u d a s i e w i c z , „Mąż jej Józef, który był człowie
kiem sprawiedliwym i nie chciał narazić jej na zniesławienie (Mt 1,19), w: G. W it a s z e k ,
A. P a c i o r e k , A. K i e j z a (red.), Wszystko czynię dla Ewangelii, Lublin 2000, s. 221-227; J. Z a 1 ę s к i, Obraz kobiety w listach Nowego Testamentu, Ząbki 2005, s. 210n.
10 Bardziej pozytywny obraz omawianych kwestii przedstawia W. R а к o cy, N auka o nie
rozerwalności w Ł k 16,18, w: G. W i t a s z e k , A. P a c i o r e k , A. K i ej z a (red.), Wszystko czy nię dla Ewangelii, Lublin 2000, s. 369. Swoją opinię opiera na interpretacjach rabinicznych
(b.Git. 90; b.Erub. 41b) oraz na pracy: I. A b r a h a m s , Studies in Pharisaism and the Gospels, 1 .1, Cambridge 1917, wyraźnie oscylującej w kierunku projudaistycznyn.
loną przez m ęża bierze za żonę, p o p ełn ia cudzołóstw o”. IK o r 7,10-11: „Tym zaś, którzy trw ają w związkach m ałżeńskich, n ak a zuję nie ja, lecz Pan: Z o n a niech nie odchodzi od swego męża. Gdyby zaś odeszła, niech pozo stan ie sam otną albo niech się p o jed n a ze swym m ężem . M ąż rów nież niech nie od dala żony”. Z m ienione brzm ienie tekstu w yraźnie dowodzi, że Jezusow e sło wa o rozw odzie podlegały, większej lub m niejszej, in terp retacji w pierw otnych w spólnotach chrześcijańskich w zależności od sy tuacji społecznej wyznawców. W iele faktów przem aw ia za tym, że najstarszy przekaz został um ieszczony przez M ateusza w 5,31-32.
W tekście tym słowa:
παρεκτός λόγου πορνείας
(„poza wypadkiem n ierz ąd u ”) są późniejszym d od atk iem ewangelisty lub p o chodzą z przed-M ateuszow ej tradycji. Pew ne jest, że słowa te nie pochodzą od Jezusa, gdyż b rak ich u M arka, Łukasza i Paw ła.11 Z tych też racji zostan ą one p o m in ięte w dalszym studium . Przyj
mujemy, że pierw otne słowa Jezu sa brzmiały:
Έρρέθη δέ, ‘Ό ς à
V άπολύση την γυ να ίκ α αύτοΰ, δότω αύτή άποστάσιον.
έγώ δέ λέγω ύμΐν ότι π α ς ό άπολύων τήν γυναίκα αύτοΰ
ποιεί αύτήν μοιχευθήναι, κ αι ος έ ά ν άπολελυμένην
γαμήση μ ο ιχ ά τα ι
(„P ow iedziano zaś: Jeśli kto chce oddalić swoją żonę, niech jej da list rozwodowy. Ja wam pow iadam : K aż dy, kto o dd ala swoją żonę, n araża ją n a cudzołóstw o; a kto by o d d aloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstw a”).Jaki sens miały te Jego słowa? Dlaczego zestawił O n na jednej płaszczyźnie legalny dla każdego Żyda rozwód z cudzołóstwem? Przecież w Jego czasach każdy właściwie powód był odpow iedni do usankcjonow ania rozwodu. W ydaje się, że Jezus, jak to czynił w wielu innych przypadkach, chciał ukazać dom niem ane praw o ja
" Por. R. P e s c h , Freie Treue. Die Christen und die Ehescheidung, Freiburg 1971, s. 37-43; G. L o h f in k , Rozumieć Biblię, W arszawa 1987, s. l l l n . ; B. T. V i v i a n o , Ewangelia według
św. Mateusza, s. 930; U. L u z , Das Evangelium nach Matthäus, t. 3, Neukirchen-Vluyn 1997,
s. 97-103; J. Z a l ę s k i , Nierozerwalność małżeństwa według św. Pawła. O tzw. przywileju Paw
iowym: IK or 7,10-16, Katowice 1992, s. 37-39, Część uczonych, pozostając bardzo ostrożna,
mówi o maîym prawdopodobiestwie pochodzenia klauzuli od Jezusa; por. W. R a k o c y , N a
uka o nierozerwalności małżeństwa, s. 369n.; D. A. H a g n e r , Matthew, WBC 33A, t. 1, Dallas
1993, s. 125; J. G n i l k a , DasMatthäusevangetium, t. 1, Freiburg 2000, s. 169, W. Rakocy, po dzielając konsekwentnie poglądy I. Abraham sa, uznaje za możliwe, iż klauzula może być wpływem szkoły Szammaja (369). Chyba nie należy przeceniać wpływu nauki judaizmu fary- zejskiego na Ewangelię Jezusa Nazarejczyka, bowiem tak bardzo ostro i głęboko z nią pole mizuje i wprost neguje, że doprowadziło Go to m.in. do śmierci na krzyżu.
ko największe bezprawie. Przykładem jest tu spór Jezusa z faryze uszami przedstaw iony w M t 15,1-9.
Przybyli z Jerozolim y wrogowie oskarżają tym razem nie samego
Jezusa, lecz Jego uczniów o to, że
παραβαΐνουσιν τήν παράδο-
σιν τών πρεσβυτέρων
(„przekraczają tradycję starszych, po n ie waż nie myją sobie rąk kiedy jedzą chleb”; 15,1-2). Takie oskarże nie uczniów poświadcza daleko idącą odrębność stylu życia Jezusa i Jego uczniów od wym aganego przez faryzeuszy. N akaz obmycia rąk przed posiłkiem nie należał do biblijnego praw a rytualnego,12 dlatego Jezus, odpow iadając na postaw iony zarzut, oskarża ich:Διά τί και ύμείς παραβαίνετε τήν έντολήν τού θεού διά
τήν παράδοσιν ύμών;
„Dlaczego i wy przestępujecie przykazaniaBoże dla waszej tradycji?” (15,3). Zw rot
παράδοσιν ύμών
(por.15.6) wyjaśnia, że nie chodzi tu o tradycję starszych
(παράδοσις
τών πρεσβυτέρων),
lecz o w łasną tradycję faryzeuszy i uczonych w Piśmie. To właśnie ich nauczanie stoi w wewnętrznej sprzeczno ści z przykazaniam i Bożymi, jak pokazuje to dobitnie przykład K or bam i, który jaw nie stoi w sprzeczności z czwartym przykazaniemD ekalogu (15,4-5). To spowodowało surowy osąd Jezusa:
και
ήκυρώσατε τον λόγον τού θεού διά τήν παράδοσιν ύμών
(„i tak ze względu m a waszą tradycję znieśliście przykazanie B oże”; 15.6). Z atem sam Jezus, jako jedyny Nauczyciel i Pan, rozstrzyga ostatecznie i jednoznacznie, że tzw. przez faryzeuszy tradycja star szych, nie jest przekazem woli Bożej, ani dla Jego uczniów, ani też dla całego ludu żydowskiego; nie jest więc dla nich w żadnym wy padku norm atywna. N ajpraw dopodobniej chodzi tu o przepis hala- chy faryzeuszy, którzy próbow ali wprowadzić rytualne przepisy czy stości obowiązujące kapłanów służących przy ołtarzu w świątyni je rozolimskiej do praktyki codziennego życia wszystkich wyznawców judaizm u.13 Z atem Jezus, sprzeciwiając się tradycji faryzeuszy
12 Jedyny kontakt może mieć z Kpł 15,11, ale przepis ten dotyczy innego przypadku.
Wszystkie inne przepisy dotyczące rytualnego obmywania rąk wiążą się ze sprawowaniem kultu w świątyni. Miszna i Talmud wyjaśniają te przepisy w najdrobniejszych szczegółach, ale obowiązują one po posiłku, a nie przed nim; por. Str. Bill, 1.1, s. 696-697.
13 Obowiązkiem kapłanów było rytualne obmycie rąk i nóg przed rozpoczęciem czynności kultowych przy świątynnym ołtarzu. Dokonywali tego w ogromnej kadzi napełnionej wodą, zwanej morzem. Niektórzy egzegeci utrzymują, że w I w. po Chr. faryzejski nakaz, o którym mowa, nie był jeszcze powszechnie przestrzegany, charakteryzowali się nim jedynie faryzej- scy „pietyści”, świeccy i rabini byli przywiązani do tradycyjnego ujęcia przepisów rytualnych.
i uczonych w Piśmie, nie walczy przeciwko Prawu, lecz wręcz p rze ciwnie, staje w obronie Praw a Izraela, które O n sam wypełnił w sposób doskonały przez swoje nauczanie i życie (5,17-48).14 P rze pow iadanie Jezusa nie jest więc dodatkiem do Tory, aktualizują cym ją, lecz wypływającą z jej w nętrza wykładnią woli Bożej. Jedy- ność i prawdziwość nauczania Jezusa potw ierdzają słowa Pism a za czerpnięte z proroctw a Izajasza 29,13-14: „Rzekł Pan: Ponieważ ten lud zbliża się do m nie tylko w słowach, i sławi m nie tylko w arga mi, podczas gdy serce jego jest z dala ode mnie; poniew aż cześć je go jest dla m nie tylko wyuczonym przez ludzi zwyczajem, dlatego właśnie Ja ponowię niezwykłe działanie cudów i dziwów z tym lu dem: zginie m ądrość jego myślicieli, a rozum jego m ędrców zanik n ie”. D latego Jezus słusznie nazywa faryzeuszy i uczonych w Piśmie
ύποκριταί,
to znaczy ludźmi, którzy co innego mówią, a co innegoczynią. N auczają oni o posłuszeństw ie Bogu, ale
ή καρδία αύτών
jest daleko od przestrzegania Jego przykazań. To, czego nauczają, jest jedynie czysto ludzką nauką, a nie słowem Boga, dlatego też nie m a żadnej wartości zbawczej (15,8-9).
Podobnie i w przypadku rozw odów m ożna pow ołać się fo rm al nie n a Praw o M ojżeszowe, k o n k retn ie na Pwt 24,1-4, w rzeczywi stości jed n a k in terp retato rzy Tory oraz sam e głowy rodzin o b łu d nie pom ijali autentyczną wolę Bożą, dopuszczając się przy tym ra żącej niesprawiedliw ości. Pow ołując się bowiem p ozornie n a p ra wo Boże, w rzeczywistości wypaczali objaw ioną B ożą w olę.15 D o skonałym k om en tarzem są słowa Jezusa w ypow iedziane w sporze z Jego przeciw nikam i w M t 19,3-9. Pytanie faryzeuszy jest nie
szczere i podstępne:
Εί έξεστιν άνθρώπω άπολΰσαι
τη νγυ
να ίκ α αύτού
κ α τ άπ ά σ α ν α ιτία ν
(19,3). Jezus nie wchodzi w dyskusję na zaproponow anej przez swych przeciw ników płasz czyźnie poszukiw ania legalnych podstaw uzasadniających p rze prow adzanie rozwodów, lecz przenosi zasygnalizowany problem n a inny poziom , a m ianow icie odsyła ich do Pism a, a w nim do słowa Bożego zapisanego w K siędze R odzaju, czyli do początkuDopiero w II w. zwyczaj ten upowszechnił się wśród wyznawców odrodzonego judaizmu; por. J. N e u s n e r , Das pharisäische und talmudische Judentum, TSal 4/1984, s. 24-26, 62, 90- -91; C. G. M o n t e f i o r e , The Synoptic Gospel, t. 1, New Y ork 1968, s. 135-143; R. P. B o o th , Jesus and the Laws o f Purity, JStNT.S 1986, s. 202-203.
14 Por. U. L u z , Das Evangelium nach Matthäus, t. 1, Neukirchen-Vluyn 1996, s. 419-422. 15 В. T. V i v i a no, Ewangelia według św. Mateusza, s. 931, 962.
dziejów stw orzenia i tu każe im samym szukać odpow iedzi: ό δε
άποκριθείς είπεν, Ούκ άνέγνωτε ότι
όκ τΐσ α ς άπ’ άρχής
άρσεν κ αι θήλυ έποίησεν αύτούς; κ αι είπεν, Έ ν ε κ α
τούτου κ α τα λ είψ ε ι άνθρωπος τον πατέρα και τήν μητέρα
καί κολληθήσεται τή γυναικ ί αύτοΰ, καί έσονται οΐ
δυο εις σάρκα μίαν
(19,4-5; por. R dz 1,27; 2,24). Z w rotΟύκ
άνέγνωτε
odsyła do 5,17-19, przez co ew angelista wskazuje, że Jezus dokonuje w łaśnie w tym m om encie i w ten sposób w ypełnienia Prawa, dlatego p ad ają słowa w form ie wniosku:
ώστε ούκέτι
είσίν δύο άλλα σαρξ μία. ο οΰν
όθεός συνέζευξεν άνθρω
πος μή χωριζέτω
(19,6).16 Z e słów tych jednoznacznie wynika, że rozstrzygająca w tej kwestii jest pierw o tn a wola Stwórcy, wyra żona w dziele stw orzenia człow ieka jak o mężczyzny i niew iasty.17 W edług niej, sam Bóg połączył w zw iązek m ałżeński mężczyznę i niew iastę tak ściśle, że stanow ią jed n o ciało. D latego od sam ego początku nie chciał On, aby m ałżonkow ie kiedykolwiek i z jak iej kolwiek przyczyny rozrywali stw orzony przez N iego związek. F a ryzeusze form ułują jed n a k k o n trarg u m en t, pow ołując się n a P ra wo M ojżeszowe, k tó re zgodnie z Pwt 24,1 legalizow ało rozwody:Τΐ οΰν Μ ωϋσής ένετεΐλ α το δούναι βιβλίον άποστασίου
καί άπολΰσαι [αύτήν];
(19,7). D ochodzi do otw artej k o n fro n tacji: naprzeciw ko woli Stwórcy (19,4n.) staw iają oni słowo M oj żesza (podobnie będzie jeszcze w 22,24.31). P od o b n a sytuacja m iała już m iejsce w konfrontacji Jezu sa z faryzeuszam i i uczony mi w Piśm ie w 15,2-4. Czy taki sam los sp o tk a rozporządzenie M ojżesza w k onfrontacji z w olą Stwórcy, jak i spotkał tradycję starszych w k onfrontacji ze słowem Bożym? Jezus nie pozostaw ia żadnych wątpliwości. W ypełniając Praw o (5,17-19), ponow nie o d wołuje się do pierw otnej woli Stwórcy:
άπ’ άρχής
δέού γέγονεν
ούτως
(19,8b). Przepis Tory tra k tu je jak o wymuszony przez nich przywilej, który nie m oże m ieć takiego sam ego auto ry tetu ja k słowo Boga:
λ έγει αύτοίς ότι Μ ωϋσής προς τήν σκληροκαρ-
δίαν ύμών έπέτρεψ εν ύμίν άπολΰσαι τά ς γυ να ίκ α ς ύμών
(19,8a). Pozw olenie M ojżesza było wyrazem jego ustępstw a w o bec nieugiętego nieposłuszeństw a ludu Izraela, b raku gotowości
16 Samo odwołanie się do Pisma, a w nim do zamiaru i słowa Boga Stwórcy oraz zwrot ά π ’ ά ρ χή ς podkreślają szczególny autorytet słów Jezusa jako interpretatora Tory.
do naw rócenia i zam knięcia się na Boga (por. M t 13,14-17).18 D la Jezusa jest jasne, że T o ra M ojżesza musi ustąpić w tym przypadku pierw szeństw a woli Bożej. N a tym polega też Jego m isja niezno- szenia Praw a i Proroków , ale ich ostatecznego wypełnienia. Sło wu M ojżesza przeciw staw ia O n swoje w łasne słowo: λ έ γ ω δε
ύμίν οτι ος αν άπολΰση τήν γυναίκα αύτοΰ κ α ι γαμήση
άλλην μ ο ιχ ά τα ι
(19,9; por. M t 5,32).19 W ynika z tego, że wolą Boga jest, by m ałżeństw o było partnerstw em mężczyzny i niew ia sty. O boje stanow ią jed n o ciało ! Bóg nie chce rozwodów. Jezus, zabierając głos w tej spraw ie, bardzo wyraźnie i zdecydow anie bierze w o b ro n ę kobietę, zd an ą na sam ow olę mężczyzny i ze pch n iętą do roli p rzedm iotu. Tym samym bierze w o b ro n ę wolę Boga, swego Ojca, k tó ra tak została zniekształcona przez ludzką tradycję i jej przepisy, że stała się m ało dostrzegalna w norm ach Praw a M ojżeszowego. W przypadku kontrow ersji w spraw ie roz wodów, wypowiedź Jezu sa jest jed n a k bardziej prow okacyjna niż w przypadku rytualnego praw a czystości z M t 15,1-9. W zakazie rozw odów Jezus w ystępuje nie tylko przeciw żydowskiem u praw u zwyczajowemu, lecz przeciw ko Praw u M ojżesza; przeciw staw ia m u swoje w łasne słowo.Pow staje jed n ak zasadne pytanie, czy słowa Jezusa m ają pełnić funkcję nowego przepisu praw a małżeńskiego, zgodnie z którym m ożna będzie form alnie zawrzeć związek m ałżeński? Czy starą, niesprawiedliwą norm ę pragnie O n zastąpić nową norm ą praw ną o nierozerw alności związku m ałżeńskiego mężczyzny i kobiety? Niewątpliwie, od strony form alnej jest on a ujęta wyraźnie jako ro dzaj zasady praw nej. Jezus wzoruje się tu zapew ne na znanych z Bi blii przepisach prawnych typu: „kto uczyni to a to, staje się tego
18 Σ κ λ η ρ ο κ α ρ δ ια jest biblijnym zwrotem, który opisuje wewnętrzną stronę grzechu czło wieka popełnionego przede wszystkim przeciwko Bogu.
19 Zwrot μη έ π ι π ο ρ νεία należy uznać, zgodnie z wieloma autorami, za Mateuszowy do datek wprowadzony ze względu na charakter jego judeochrześcijańskiej Eklezji, U. L u z stwierdza: „Jesus erklärt die Scheidung für grundsätzlich widergöttlich; er vertritt die E i n z ig e h e . M atthäus und seine Gem einde setzen diesen G rundsatz Jesu nicht außer Kraft; sie halten lediglich - in Ü bereinstim mung mit einer verbreiteten jüdischen Halaka - fest, daß es einen Fall gibt, wo der M ann die E he nicht aufrechterhalten darf, nämlich den Fall von Unzucht bzw. Ehebruch der Frau. D ann soll der M ann seine Frau entlassen”. „Für M atthäus und seine G em einde ist die E he als Schöpfungsordnung und als Abbild der urbil- dlichen Existenz des A d a m (G en 1,27) nicht aufhebbar. Sie bleibt ungeschieden, auch wenn ein M ann seine Frau wegen U nzucht entlassen m uß”; t e n ż e , Matthäus, t. 3, s. 99.
a tego winnym” (por. Kpł 17,3-4; Lb 35,16.17.18.20n.; por. też Rdz 9,6). Najpierw w pierwszym zdaniu opisuje szczegóły przestępstwa: „Każdy, kto oddala swoją żonę ( ...) a kto by oddaloną wziął za żo n ę”. N astępnie w drugim zdaniu określa szczegóły owego przestęp stwa jako poważną winę, m ianowicie jako cudzołóstwo: „N araża ją na cudzołóstwo (...) dopuszcza się cudzołóstw a”. Sankcja karna, jako powszechnie znana, nie jest już specjalnie w spom niana (por. Kpł 18,20; 20,10; Pwt 22,20n.; J 8,1-11). Z am iarem Jezusa było je d nak coś więcej niż tylko prom ulgow anie nowej norm y w praw ie małżeńskim, choć i ta kwestia odgrywa ważą rolę w Jego wypowie dzi.20 Należy jed n ak jeszcze zapytać, dlaczego zrów nał O n rozwód z cudzołóstwem? Jaki sens m a tak prowokacyjne zestawienie? W y daje się, iż Jezus, wyrażając swoją in terpretację w form ie, co praw da, sentencji prawnej, idzie w głąb i, sięgając samej istoty p ro ble mu, odsłania w ew nętrzne nastaw ienie jem u współczesnych mężów rodzin i interp retato ró w Tory i doprow adza je ad absurdum.11 Prze mawia za tym kontekst tej sentencji. W ystępuje ona w Kazaniu na Górze, w pierwszej jego części, gdzie Jezus poddaje reinterpretacji najpierw przykazania D ekalogu: „Nie zabijaj” (M t 5,21-26) i „Nie cudzołóż” (M t 5,27-30), a następnie ósm e przykazanie D ekalogu m ówiące o nieskładaniu fałszywej przysięgi (M t 5,33-37), dalej p ra wo zemsty (M t 5,38-42) oraz nakaz miłości bliźniego, a nienawiści nieprzyjaciela (M t 5,43-48). W e wszystkich tych interpretacjach wi doczne jest niezwykłe zradykalizowanie postanow ień prawnych J e zusa, wobec wcześniej istniejących regulacji. Jeśli niegdyś ktoś do puścił się zabójstwa, tem u k arę wym ierzał sąd lokalny. W edług J e zusa jednak, już ten, kto choćby tylko w sercu gniewa się na drugie go człowieka, pow inien być osądzony przez sąd lokalny. A kto by powiedział drugiem u: „Ty głupcze!” powinien zostać osądzony przez Wysoką R adę. Kto by zaś rzekł: „Bezbożniku”, zostanie ska zany na karę piekła. Podobnie należy rozum ieć wypowiedź o roz wodzie: jeśli kto oddala swoją żonę albo oddaloną poślubia, choć praw o m u na to wcześniej pozwalało, to, według Jezusa, jest cudzo
20 W spólnota uczniów Jezusa nie miaia możliwości sankcjonowania tej zasady prawnej. Takie możliwości zaistnieją dopiero w „Jego Kościele”, zbudowanym na Piotrze jako skale (M t 16,13-20); por. tamże, t. 1, s. 268.
21 Por. G. L o f h in k , Rozumieć Biblię, s. 112-114; B. T. V i v i a n o , Ewangelia według św.
łożnikiem , który powinien podlegać karze śmierci przez ukam ieno wanie. Z atem Jezusowi chodzi o uświadom ienie swoim słucha czom, że przem oc, k tó ra pow oduje śmierć, oraz agresja zaczynają się nie wtedy, gdy ktoś odbierze drugiem u życie, lecz znacznie wcześniej i na poziom ie głębszym człowieka, bo w jego sercu. Z a czynają się już od pierwszej obelgi słownej, naw et wtedy, gdy wyda je się ona jeszcze niewinna. Z atem każdy człowiek musi nie tyle zwalczać objaw zewnętrzny, ile znacznie wcześniej zwalczać w sobie już pierwsze odruchy niechęci i gniewu poruszające jego serce. To samo dotyczy i cudzołóstwa, gdyż zaczyna się ono nie wtedy, gdy m a miejsce akt cudzołóstwa, naruszenie czyjejś własności, lecz już od pierwszego pożądliwego spojrzenia: „Każdy, kto pożądliwie p a trzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (M t 5,28). „Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzo łóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleń stwa” (M t 15,19). N auczanie Jezusa przekracza wszelki przymus prawny. N ie zatrzym uje się O n tylko n a zewnętrznych czynach czło wieka, lecz żąda przede wszystkim czystości serca, życia w prawdzie i całkowitego odrzucenia przemocy, gdyż tego wszystkiego żąda od człowieka sam Bóg, Jego Ojciec, o wiele wcześniej nim popadnie on w konflikt z praw em . W edług objawionej już woli Bożej, teraz przypom inanej przez Jezusa, praktyka listu rozwodowego jest wiel kim bezprawiem , głęboką niesprawiedliwością wobec żon i m atek. Mąż, który wręcza list rozwodowy swojej żonie, wbrew powszech nem u żydowskiemu przekonaniu, że nie m oże w żadnym wypadku zburzyć swego m ałżeństwa, de facto czyni to w tymże m om encie. D latego musi on zwrócić swoje serce i umysł ku pierw otnej woli Bożej i ze wszystkich sił zaangażować się nie w jej uchylanie, lecz w budow anie partnerskiego związku ze swoją żoną, zgodnie z przedstaw ionym w świętych księgach Izraela Bożym obrazem małżeństwa, oraz dołożyć wszelkich starań, by rozpalić w swej wspólnocie małżeńskiej absolutną, nie p o d atn ą na żadne wstrząsy, miłość i wierność.22 Jezus nie pozostaw ia żadnych wątpliwości i au torytatywnie podporządkow uje przywilej Mojżeszowy (έρ ρ έθ η
ύμΐν)
pierwotnej woli Bożej, przypom inanej teraz na nowo przez Niego: έ γ ώ δε λ έ γ ωύμΐν.
Nie tylko, że m ąż nie m oże zgodnie22 Por. G. L o f h in k , Rozum ieć Biblię, s. 115-117; B. T. V i v i a n o , Ewangelia według św.
z praw em pow tórnie poślubić swej pierwszej żony, gdy ta otrzym ała już drugi list rozwodowy po powtórnym zamążpójściu, ale też i ża den mężczyzna (wolny czy żonaty) nie m a praw a poślubić kobiety oddalonej listem rozwodowym, poniew aż gdyby to uczynił, p o p e ł niłby cudzołóstwo, które zgodnie z ustalonym również przez M oj żesza praw em karane jest przecież śmiercią. W ten sposób kobieta, dzięki Jezusowi, odzyskuje zgodne z wolą Bożą swe pierw otne „przeznaczenie” (R dz 1,27; 2,22-24): jed n a kobieta dla jednego mężczyzny, jako „odpow iednia dla niego pom oc”, czyli jako jedyny prawdziwie rów norzędny p a rtn e r dla niego. Ż adn e z innych stwo rzeń nie jest dla niego „odpow iednie”. W swym odwiecznym zam ia rze Bóg uczynił zatem m ałżeństwo częścią swojego stw orzenia.23 Porządek m ałżeństwa stoi ponad stosunkiem dzieci do rodziców. Jeśli praw o nie m oże zm ienić tego stosunku, to tym bardziej czło wiek nie m oże rozwiązać więzi m ałżeńskich. M ąż i żona stają się w małżeństwie jednym ciałem, to znaczy jednym człowiekiem, oso bową jednością, jed n ą osobą, a osoba jest przecież niepodzielna. To Bóg łączy małżeństwo i każde opiera się na Jego woli. D latego wszelkie zmiany w tym nadprzyrodzonym porządku są pogwałce niem zam iaru Bożego, ponieważ naruszają tę „jedyność” kobiety w relacji do mężczyzny. K obieta raz przyjęta przez mężczyznę przez zaślubiny, jako dar samego Stwórcy, nie m oże być nigdy przez niego odrzucona, gdyż ona sam a w sobie, dzięki swej godno ści, jak ą otrzym ała w akcie stwórczym Boga, nie m oże być nigdy więcej kandydatką do pow tórnego zamążpójścia, ze względu na niebezpieczeństwo popełnienia cudzołóstwa. Niezwykle ważne p o zostaje też dla kobiety, by również i ona sam a widziała i ceniła swą „jedyność” dla jednego mężczyzny i jednej rodziny. Ten, kto oddala swoją żonę, nadal pozostaje z nią w ważnym związku małżeńskim. O ddalona tak samo trw a w swoim dotychczasowym związku. Samo oddalenie czyni winnym cudzołóstwa, choć dokonuje się ono do piero z chwilą pow tórnego ożenku jednej czy drugiej strony. Każdy rozwód jest już cudzołóstwem, zatem nie m ożna rozwieść się i być co najwyżej winnym zerw ania związku m ałżeńskiego.24
23 R. J. C l i f f o r d , R. E. M u r p h y , Księga Rodzaju, w: R. E. B r o w n , S.A. F i t z m y e r , R. E. M u r p h y (red.), Katolicki Komentarz Biblijny, s. 18; L. B o a d t , Księga Rodzaju, w: W. R. F a r m e r (red.), Międzynarodowy Komentarz do Pisma Świętego, s. 279.
* * *
W swoim głoszeniu D obrej Nowiny, rów nież gdy staw ał wobec kwestii spornych, Jezus zawsze odwoływał się do pierw otnej, o b jaw ionej narodow i Izraela, woli Bożej. T ak też było i w sprawie usankcjonow anego przez praw o M ojżeszowe rozw odu m ałżeń skiego. N ie bacząc n a konsekw encje, jakie m ogło to spowodować, z niezwykłą m ocą i au to ry tetem oczyszcza O n praw dziw ą wolę swego O jca z wszelkich jej złych in terpretacji, dokonywanych w ciągu wieków przez religijne autorytety n a ro d u Izraela, i daje jej o statecznie praw dziw ą i zarazem definityw ną wykładnię. Z godnie z w olą Boga, Jego Ojca, przypom ina i odsłania O n na nowo, sobie w spółczesnym i przyszłem u Kościołowi, praw dziw ą godność kobiety, tę godność, k tó rą otrzym ała od Boga, gdy ją stw arzał w raz z m ężczyzną na swój obraz i podobieństw o. Dzięki N iem u jest o na we wszystkim rów norzędną p a rtn e rk ą dla m ężczy zny. M ąż p o p ełn ia grzech cudzołóstw a, przestępstw o podlegające karze śm ierci zgodnie z ro zporządzeniem praw a, gdy o dd ala swo ją m ałżonkę, poniew aż n a ra ż a ją na taki sam grzech i jego surow e konsekw encje.