• Nie Znaleziono Wyników

Widok Z moralnej problematyki w nowszej literaturze skarbowej. Problem moralny w nauce skarbowości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Widok Z moralnej problematyki w nowszej literaturze skarbowej. Problem moralny w nauce skarbowości"

Copied!
48
0
0

Pełen tekst

(1)

Z M ORALN EJ PROBLEM ATY KI W NO W SZEJ LITERATU RZE SK ARBOW EJ

P R O B L E M M O R A L N Y W N A U C E S K A R B O W O Ś C I

Prob lem m oraln y w nauce sk arbow ej przechodził w ięcej opóźnione niż inne nau ki społeczne eta p y rozw ojow e. D aw niej niekw estionow any udział p ierw ia stk a etycznego począł, głów nie dopiero w X X w ieku, wchodzić w obręb dyskusji naukow ej, pod­ w ażany i częściowo usuw any. Gorzej znacznie, ja k w iadom o, było w nauce ekonomii, k tó ra już około połow y X IX w ie k u w eszła w fazę krytyczną, o ile chodzi o stosunek do m oralności. B ron ił wówczas w ym ow nie, jeden z pierw szych, zw iązku ekonom ii poli­ tycznej z m oralnością, w ybitny, do dziś w ielce ceniony w m o ral­ nej d o k tryn ie społecznej katolickiej, W łoch T aparelli, S.J. (1793— 1362).1 Od tego czasu spór trw a, może n a w e t sk ra jn ie się roz­ biega, lecz liczba głosów i pow aga arg u m en tacji p o p a rta w ielkim i przekonyw ującym elem entem naukow ym , bo dośw iadczeniem historycznym , stopniow o u trw a la coraz bardziej łączność orga­ niczną i n ierozerw alną ekonom ii politycznej z m oralnością.

W skarbow ości rzeczy się m iały, ja k zaznaczyłem , znacznie lepiej. N auka skarbow ości młoda, bo w łaściw ie pow ażnie rozw i­ nął ją i usam odzielnił dopiero w iek X IX i to dość późno, z po­ kolenia w pokolenie i k raj za k rajem , uznaw ała należne m iejsce norm m oralnych w sw ej dziedzinie.

Nie było pow ażniejszego tra k ta tu skarbow ego, k tó ry by o s p ra ­ wiedliwości nie m ówił. W najlepszej sw ej literack iej fazie roz­ wojowej niem iecka szkoła A dolfa W a g n e ra 2 jeszcze bardziej

1 T. d ‘ A z e g 1 i o, w w yd. fra n c ., Essai s u r les p r i n c ip e s p h il o s o p h i­ ques de l'économie p o litique, P a r i s 1943, s. 127.

(2)

w zm ogła problem m o raln y w dziedzinie skarbow ej i n ik t poważ­ nie nie próbow ał go podw ażać. 3 Przecież chodziło o to, by lu d ­ ności zapew nić przez skarbow ość w iększą spraw iedliw ość spo­ łeczną; atakow ano naukow o problem proporcjonalności w po­ datku, dom agano się progresji, walczono z przerostem podatków pośrednich, w ołano o spraw iedliw szą reg u lację zarów no ciężarów skarbow ych, ja k dochodu społecznego w ogóle, zarów no przez podatki, ja k i przez coraz liczniejsze w y d atkow anie środków ze sk arb u . M nożyły się głosy o potrzebie p rzejm ow ania przez sk a r­ bowość przedsiębiorstw , jed n y ch ze w zględu n a interes skarbu, d ru g ich ze w zględu na lepsze szanse społecznego rozw oju i w ię k ­ szej spraw iedliw ości społecznej. Im pulsy lite ra tu ry społecznej i politycznej zasilane przez rosnące poczucie spraw iedliw ości socjalnej zapład n iały lite ra tu rę sk arb o w ą i jeszcze bardziej po­ tęgow ały rolę i doniosłość m oralnego pierw iastk a w nauce sk ar- bowości. Rzadko w ystęp o w ała bezbarw ność m oralna, ja k np. u P a w ła L eroy-B eaulieu, choć i ten s ta ł n a gruncie zasady so ­ lidarności, też p rzesłan ki zatem społeczn o-m oralnej.4 Łącznie je d n a k z um acnianiem się poglądów w y rastający ch n a gruncie filozoficznym niem ieckim , o boskiej p raw ie fu n k cji państw a, o jego sam ow ystarczalności i w olności od obiektyw nego porządku m oralnego, zaczął ten p ostępu jący rozw ój ulegać zaham owaniu. S p raw y społeczne, i państw ow e zatem , przesuw ano w dziedzinę w yłączności polityczno-praw no-ekonom icznej, z w ykreśleniem udziału p ierw ia stk a etycznego1, jako dla owych stosunków h etero

-I. C z u m a, S p r a w i e d l i w o ś ć w d zie d zin ie sk a r b o w e j . P r z e s ła n k i ogól­ ne, L w ó w 1929 s. 41. K s ię g a p a m i ą t k o w a k u czci prof. Wł. A braham a. T a m ż e p rz e g lą d s ta n o w is k w li te r a tu r z e w sp ó łc z e s n e j, ta k ż e p o ls k ie j m ię ­ d z y w o je n n e j.

P ó ź n ie js z e j lite r a tu r z e , s ię g a ją c e j do d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j, p o św ię ­ ca r o z p r a w ę w r o c z n ik u : 1939 „ F in a n z a rc h iv “ C. W e l i n d e r , S te u e r ­ d r u c k u n d S t e u e r g e r e c h t i g k e i t (s. 553— 596). P ró c z S k an d y n aw ó w , E r ik ‘a L in d a h l‘a o ra z G u n n a r ‘a M y r d a l‘.a w y lic z a W e lin d e r A n g lik ó w : F. E d g e - w o r th 'a , A. P ig o u , z N iem có w : F. K. M a n n ‘a, H. T e s c h e m a c h e r‘a, H. R it- schT a, A. G u n th e r a , A. A m o n n 'a , H. P e t e r ‘a o r a z C zecha, K. E ngliśa. N ie k tó r y c h z w y m ie n io n y c h p is a rz y , p ró c z in n y c h jeszcze, ro z p a try w a łe m w -cyt. w y ż e j ro z p ra w ie .

4 P. L e r o y - B e a u l i e u , T r a it é d e la science des finances. !Dwa to m y w s z e re g u w y d a ń .

(3)

nomicznego, zbędnego a n a w e t szkodliwego. Św iadom ość obiek­ tyw nego porządku m oralnego, krępującego i zagradzającego drogę do zła w dziedzinie poczynań socjalnych, sk ła n ia ła do ty m ostrzejszego elim inow ania obiektyw nego ład u m oralnego. K odeks W łocha M achiavellego nie był now ocześnie p ełn y i należało go usystem atyzow ać i rozszerzyć n a w szystkie dziedziny n a u k spo­ łecznych i p ra k ty k i społecznej. W g ru n cie rzeczy jednak, m im o te zwichnięcia, czynnik etyezno-społeezny rósł i potężniał, choć starano się dać m u in ną nazwę.

Skarbowo,ść jed n a z pierw szych odczuła ten now y m etodolo­ giczny powiew. Szedł on w p arze ze słusznym i sk ąd in ąd dezy­ d eratam i rozgraniczenia dziedzin naukow ych, tw orzenia now ych, pogłębiania i porządkow ania treści nauk, u suw an ia z n ich n a ­ leciałości przeszkadzających swobodzie w głęb iania się w coraz to now e złoża skom plikow anego m ate ria łu w dziedzinie społecz­ nej. Te godne uznania w ysiłki nie obeszły się bez ciężkiego a za­ sadniczego błędu. Stosunki ludzkie, a one tw orzą tło i treść n a u k społecznych, są stosunkam i celów człowieka, celów społeczności, są naznaczone pieczęcią n a tu ry człowieka, jego przeznaczeń. Są to tedy stosunki m oralne i n a w e t w n auce u trz y m ała się do dziś nazw a o p a rta n a ty m zasadniczym ry sie (nauki m oralne). P rz y ­ pom ina ta nazw a ten w yróżniający i ta k od ręb ny styl i treść n a u k społecznych, będących zasadniczym członem n auk m oralnych.

Jeśli tedy n o tujem y n a pozór niezrozum iałe usiłow ania w y ­ kluczenia p ierw ia stk a etycznego m iędzy in n y m i z, nau k i sk arb o - wościi, w łaśnie w erze rozbudow yw ania m o ralnych horyzontów społecznych, to p am iętajm y z jak ich m otyw ów te usiłow ania czerpały i czerpią inspirację.

Nowe głosy w nauce skarbow ej, przeciw ne udziałow i p ie r­ w iastka m oralnego w niej, nie są zb y t liczne. Spośród nich w y ­ b ieram jed en z n ajb ard ziej typow ych i ch arak terysty czny ch, ogólnie stw ierdzając, iż on m ówi za innych. W tym głosie za­ poznam y się pokrótce z najw ażniejszym i argum entam i, jakie współcześnie w ysuw a się ze stro n y pew nej części naukow ców przeciw w spółudziałow i m oralności w kształto w aniu się nauk i skarbowości.

(4)

K O N T R O W E R S JE N A U K O W E

M am y na m yśli w ypow iedzenie się jednego z lepszych teore­ ty k ó w niem ieckich skarbow ości. Oto jak ą drogą idzie rozum ow a­ nie prof. F ritz K arl M anna. Podczas gdy w nowszej nauce eko­ nom ii politycznej rozróżnia się ze s k ru p u la tn ą sum iennością po ­ zn an ie od działania, b y t i powinność, cele ekonom iczne i poza­ ekonom iczne, w nauce skarbow ości u trz y m u je się dotąd oaza, w k tó rej oszczędzona od m etodologicznego n acisku p an u je etyka, ja k daw niej, nieogramiczenie. Takie ujm ow anie nie jest też wcale n iem ieckim rezerw atem , pisze autor, sięga bow iem daleko w dzie­ dzinę m iędzynarodow ej lite ra tu ry skarbow ej. N aw et sta ry A lfred M arsh all ośw iadczył w pracy w ielce cenionej (National Taxa­

tio n a jter th e W ar, London 1917): rozdział podatków m usi byc rozw ażany jako p ro b lem k o n stru k ty w n ej etyki. M ann dalej pyta: czy norm ie etycznej należy się m iejsce w ogóle w nauce skarbo­ wości? P rzy jęcie tej zasady, odpowiada, zaw iera w sobie sprzecz­ ność. Celem ety k i jest n ajw yższe dobro, pisze M ann, cel zaś nauki skarbow ości skierow any jest na w yrów nanie budżetów publiczno­ p raw n y c h związków. Nie m ając jed n a k dość przekonania co do praw dziw ości tej tezy, dodaje jed n a k za Paulsenem , znanym au­

to re m S y s te m der E th ik, że zdania nau k i o cnotach i obowiązkach są ta k samo uzasadnione teleologiczno-kauzalnie jak zdania nauki skarbow ości. Z achw iany nieco w sw ej zasadniczej dążności po­ w ta rz a M ann zdanie K an ta z M eta p h ysik der Sitten: jeśli zginie spraw iedliw ość, życie ludzkie na ziem i nie m a już żadnej w a rto ­ ści. A le dalej pisząc znów pow raca do utyskiw ania. Etyczna ko- re k ty w a wyw odzi, stan ie się etycznym ham ulcem życia gospo­ darczego. W żadnej sferze życia ludzkiego etyka nie zadowoli się jed y n ie ro lą ad iu tan ta, gdy bow iem bierze udział, to obejm uje i kierow nictw o. D latego też n au ka skarbow ości, o ile m a pozostać n a u k ą autonom iczną, nie może znosić obcego panow ania etyki, ja k się w y raził Som bart. Jeżeli określanie wysokości płac, pro­ centów i cen n a podstaw ie w yobrażeń o iu stu m p retiu m sprzeci­ w ia się obiektyw ności naukow ej, to może także i etyczne n o r­ m ow anie w ysokości podatków przestan ie mieć w reszcie znaczenie naukow e. N atom iast dopuszcza M ann w skarbow ości obce pano­ w an ie (F rem dherrschaft) polityki. Tylko polityczny sąd w arto ­

(5)

ściujący, pisze, nie zaś naukow a k ry ty k a , m oże rozstrzygnąć o hierarch ii tych ideałów spraw iedliw ości (nota bene w skarbo- wości). I daje w reszcie w łasną receptę: p u n k te m w yjścia nau k i o rozdziale podatków m usi być nauk ow o -sk arb o w y stosunek p a ń ­ stw a | jednostki, stosunek, z którego w yp ły w a obow iązek p o d a t­ kowy. 5

W ypowiedź prof. M anna jest typow ym p rzyk ładem podchodze­ nia do dziedziny m oralnej ze stro n y now oczesnych skarbow ców . Nie są w stanie usunąć ze skarbow ości p ierw ia stk a etycznego. Napróżno pow ołują się na n iek tó re powodzenia n a ty m polu w dziedzinie ekonomii. P ro b lem aty k a m oralna, ja k w ogóle filo­ zoficzna, jest im n a ogół m ało znana. A jeśli ją znają, to z u ła m ­ kow ych i relatyw istycznych opracow ań i poglądów. M ann n a p rz y ­ kład opiera się na Paul.sen’ie k tó ry istotnie uw aża za zadanie etyk i określenie n ajp ierw celu życia lu b najw yższego dobra a następnie w skazanie drogi i środków do jego osiągnięcia. l! G dyby jed n ak skarbow cy zapoznali się, ja k to im doradza jed en z nich i to w y b itn y ,7 z m o ralisty ką katolicką, długim i w iekam i

5 F. K. M a n n , Die G e r e c h ti g k e it in d e r B este u eru n g. B e it r ä g e zur F in a n zw isse n sc h a f t, T ü b in g e n 1928, B. II, s. 112, 114, 115, 116, 139, 140. P rz e d te m jeszcze w y p o w ie d z ia ł się w p o d o b n y m d u c h u F. K. M a n n w ro z ­ p ra w ie p o m ieszczo n ej w „ A rc h iw f ü r N a tio n a lö k o n o m ie u n d S ta t is tik “ , 1928, J a n . — F e b r. W ów czas re a g o w a ł o n n a a r t y k u ł A lfr e d a A m o n n ‘ a w ty m że s a m y m czaso p iśm ie d r u k o w a n y (1925, M ä rz -A p ril). A m o n n u t y ­ sk iw a ł w n im ta k ż e n a p rz e d o s ta n ie się d o s k a rb o w o ś c i z a s a d y s p r a w ie ­ dliw ości i s t a r a się ją , p o d o b n ie w ogóle p ie r w ia s te k e ty c z n y u s u n ą ć . P ro f. F. K . M a n n od dłu ższeg o c z a su je s t w A m e ry c e (W a sh in g to n ) N ie ­ d a w n o n a p is a ł zw ięzły, a le d o b rz e o r ie n tu ją c y a r t y k u ł p t. W i r ts c h a f ts th e o r i e

u nd Institutionalism us in den V e re in ig te n S ta a t e n w z b io ro w e j p r a c y : D ie Einheit der S o zialw is senschaften, S tu t tg a r t 1955, s. 201—214.

* F. P a u l s e n , S y s t e m d e r Eth ik, 1903, V I A u fl., I. B., s. 4, 5. * J. P o p i t z , D er w ir t s c h a f t e n d e M ensch als S te u e r z a h le r (,,V ie r te lja h ­ r e s h e f t f ü r S te u e r -u n d F in a n z r e c h t“ , 1930 s. 1— 35). P rz y ta c z a m je d n o z d a ­ n ie z jeg o w y w o d ó w : Ich habe dies e m o r a lth eo lo g isch e E r lä u te ru n g e t w a s län ger ausg es ponnen , u m die G e le g e n h e it z u nu tzen , die K r e is e d e r W i s ­ s e n s c h a ft- J u r is te n w i e F in a n zw isse n sc h a f tle r — auf das in ein er v i e l ­ fach n ich t g en ü g en d b e a c h te te n S c h w e s te r w i s s e n s c h a f t, eb en d e r M oral­ theologie, au f g e sp e ic h e rte A u sm a s s v o n L e b e n s w e is h e i t u n d G e le h r s a m k e it - h in z u w e ise n u n d die B e d e u tu n g ih r er L e h re n fü r d e n S ta a t u n d die B e ­ e in f lu s s u n g d e r S ta a tsg e sin n u n g zu b e to n e n (s. 33).

(6)

doskonaloną i bardzo g ru n to w n ą (wszak w ystarczy wspom nieć pro blem podatkow y przez nią p rzerab ian y w iekam i jako zagad­ n ien ie m oralne), po jęlib y łatw o, iż nie m a żadnej sprzeczności m iędzy e ty k ą a n a u k ą skarbow ości, jeśli rzecz prosta rozum ie się dobrze istotę m oralności. Dowodem też tego ubóstw a w po­ znaniu etycznej dziedziny jest, zdanie M ann’a, iż celem e ty k i jest najw yższe dobro, a skarbow ości — zrów now ażenie budżetu. W dziedzinie m oralności należy bow iem rozróżnić: l-o teologię m o raln ą i 2-o m oralność n a tu ra ln ą . Pierw sza je st nau k ą m ającą za p rzed m iot czyny ludzkie skierow ane do najw yższego celu, tj. Boga, w edług zasad chrześcijańskiego O bjaw ienia, cel zatem tu ta j je s t nadprzyrodzony. W etyce n a tu ra ln e j chodzi o przy ­ rodzony cel człowieka. 8 Ta druga, (tak zresztą ja k i pierwsza, k tó ra pod głębszym i w iecznym k ą te m w idzenia ocenia życie ludzkie), m a za p rzed m io t działalność człowieka, k tó ra obejm uje całe jego życie, n ad aje m u św iadom y c h a ra k te r i czyni go za n ie odpow iedzialnym ta k w całości ja k w szczegółach. Chodzi 0 całą dobrow olną działalność człowieka, za k tó rą jest odpowie­ d zialny i k tó ra o braca się około podstaw ow ych jego obowiązków 1 u praw n ień, prow adzących go do pełni rozw oju i do urzeczyw ist­ nien ia w łaściw ego m u c e lu .9 N adprzyrodzona doda: Bóg i cel w ieczny, n a tu ra ln a szuka ład u życia doczesnego jednostkow ego i społecznego, godnego i dobrego. Je śli je obie związać, ja k w inno być, ety k a n a tu ra ln a do staje p rześw ietlenie ze stro n y n ad p rzy ­

8 T h e o lo g ia m m o r a ł e m dicim u s esse dis cip lin am . quae agit de actibus hum anis, p r o u t o r d i n e m dic u n t ad u l t i m u m f i n e m s e c u n d u m revela tio n is ch ristio n a e principia... Z e ty k ą n a t u r a ln ą r ó ż n i się o n a p rz e d m io te m :... Ethica... s o l u m n a t u r a l e m f i n e m considerare p ote st. A. L e m k u h l S. J., Theolo gia moralis, F r i b u r g 1898 s. 2.

...Theologia m o r a li s de fin iri p o tes t: ilia th eologia e pars quae considé­ r â t a ctu s h u m an os in o rdine a d b e a ti tu d i n e m s u p e r n a t u r a l e m conse quen- darn... R ó ż n i się od filo zo fii m o r a ln e j ...Haec d ir ecte n i t i t u r solius rationis princip iis, ac p r o i n d e a ctu s hum anos con sidérât t a n t u m in ordine ad f i n e m h om inis n a tu r a le m , ą u e m finis s u p e r n a tu ra lis p lu r i m u m ex- cedit. D i f f e r t i g i tu r a Theolo gia m o r a li t u m obie cto fo r m a li t u m m edio cognitionis. E. G e n i c o t S. J ., T heolo giae M or alis In s titutiones, B r u x e l­ le s 1909. t. I, s. 9.

9 J . W o r o n i e c k i O. P., E ty ka. Z a r y s filozofii, t. II, L u b lin 1930 (s. 177— 281) s. 182.

(7)

rodzonej, jej frag m en ty w y stęp u ją w y p uk łej i dobitniej, jej szcze­ góły zostają oczyszczone z błędów i niedociągnięć. Ale pozostaje i jed n a i druga, każda ze swoim zakresem przedm iotu. Nie zna­ jący pierw szej, a o n a tu rz e rozum nej i dobrej, w in n i szukać w e w skazaniach rozum u i z pom ocą dobrej w oli najlepszych rozw ią­ zań praktycznego postępow ania m oralnego, a zatem także w dzie­ dzinie nauk społecznych, w szczególności in teresu jącej nas tu ta j skarbowości.

Zrównow ażony bu dżet oto cel skarbow ości, pow ie prof. M ann. Zgódźmy się i na to, ale co to znaczy zrów now ażony budżet? J e s t to strona dochodowa i stro n a w ydatkow a, ich ciągły proces, rów nania i zbliżania. Co jed n ak za tą tech n ik ą słów się m ieści? W ielki spór i w ielkie w ysiłki, m ające n a celu zdobycie od ludzi dochodów skarbow ych i rozdzielenie ty ch w pływ ów na sp raw y ludzkie. I tu zaczyna się od term in ów technicznych przechodzić do rozstrzygnięć m oralnych o k ry ty ch szatą polityczną i w yrazem liczbowym skarbow ości. Ty m asz dać ty le a tyle, w ięcej niż sąsiad, dlatego to a dlatego, boś bogatszy, boś sam otny, bo nie przeszedłeś klęski lub nieszczęścia, bo n a p rzy k ła d pow olne g a ­ szenie tw ych sił m aterialn y ch będzie z p o ży tk im dla ogółu czy jakiegoś zam ierzenia doktrynalnego. Z drug iej strony, ty o trz y ­ m asz z tych w pływ ów ty le a tyle, w ięcej niż sąsiad, bo św iad­ czysz społeczności pracą odpow iedzialniejszą, tru d n iejszą, w y ­ m agającą nauki, zdolności. Tu się będzie budow ać a nie gdzie indziej, choć bezpośrednia, w idoczna korzyść dotknie innych a nie ciebie. Ty dostaniesz stypendium , boś p iln iejszy i w ięcej rokujesz nadziei. Takie to dzieło ludzkie w inno być p o p arte (subwencja), takiem u to należy się zasiłek (dotacja) itd. T rzeba dać żołnierzowi utrzym anie, dobrą broń do ręk i itd.

Że w skarbow ości u trz y m u je się dotąd m ocno i niew zruszenie p ierw iastek m oralnego osądu, łatw o się dom yśleć dlaczego to, m iędzy innym i, się dzieje. Technika budżetow a może być tak a lub inna, zam iast czterech g ru p b u d żetu może być dwie, zam iast odrębnych budżetów , inw estycyjnego i tzw. bieżącego, m oże być jed en łączący i problem in w esty cy jn y i problem bieżącej adm i­ nistracji. A le gdy się dotknie sp ra w y dlaczego m am płacić, d la ­ czego w y d aje się na to a nie n a co innego, i ty le a nie m niej, rozpoczyna się p y tan ie i zainteresow anie. Z aintereso w anie sięga­

(8)

jące do życia i sp raw każdego człowieka. W sw ym try b ie życia, w sw ych celach życiow ych i m ożliw ościach ty ch celów realizo­ w an ia n ap o ty k a on w idocznie i nam acalnie na przeszkody i u ła t­ w ienia, szuka odruchow o ostatnich, sta ra się uniknąć pierw szych. I trz e b a dużego w yro b ien ia m oralno-obyw atelskiego, by prze­ szkodę i o fiarę o ch arak terze skarbow ym pojąć ze swej strony jako dobro, bo dotyczącą całości a zatem i jego w łasnej korzyści czy dobra, ale rozum ianego głębiej i szerzej, z wyższego p u n k tu w idzenia. A le czy jest ta k czy je s t inaczej, problem m oralny, tj. dlaczego m am płacić i tyle, i dlaczego m am otrzym ać i tyle, dlaczego1 in n y dostanie a ja nie, sta je się i stać będzie ciągle przed oczyma i m yślą człowieka., i dlatego w dziedzinie skarbo- wości tak tru d n o go usunąć. Ludzie będą się pytać w skarbow ości 0 spraw iedliw ość: czy ją rozu m ieją lepiej czy gorzej, czy więcej ob iektyw nie czy subiektyw nie, czy w edług jakiegoś system u etycznego całościowego, absolutnego, czy też ułam kowego, r e l a ­ tyw istycznego. A le nie p rze stan ą się py tać i ten sta n rzeczy ciąży, na szczęście, na nauce skarbow ości.

M ann, zresztą nie on sam jeden, jak jest typow ym dla kwestii, k tó re w yżej zostały dotknięte, ta k i dla innej sw ej m yśli jest typow ym . S ta ra jąc się usunąć F re m d h e rrsc h a ft etyki, dopuszcza 1 p ro p o n u je F re m d h e rrsc h a ft polityki.

Czy słusznie?

Słusznie, o ile chodzi o udział polityki w dziedzinie sk arb o ­ wości. Ten udział jest n iew ątp liw y i konieczny, w skazany i po­ trzeb ny . A nie m ożna sobie w yobrazić ani teoretycznie ani p ra k ­ tycznie skarbow ości bez udziału i to kierow niczego ze stro n y po­ litycznego elem entu.

Polis, m iasto-państw o, polityczny, dotyczący życia polis, poli­ tyczny, k ieru jąc y ty m życiem, u rab iający je. Chodzi o całość obyw atelską, p aństw ow ą. By o n a m ogła żyć i rozw ijać się, k w it­ n ąć pom yślnością, w in na być kierow ana i urządzana przez zasady polityczne. Co to znaczy zasady polityczne? To znaczy zasady za­ lecające czy stosujące określony try b postępow ania ku pożytkow i społecznem u, w sferze urządzania, kierow ania, norm ow ania jej życia. A le czy chodzi o jakiekolw iek zasady? Czy ich dobór nie m a znaczenia? Owszem m a i to podstaw ow y. Celem społeczności

(9)

jest dobro powszechne, bonum com m une. 10 Dobro zaś po­ w szechne to dążenie określonym i drogam i do osiągania dobra społeczności w ogóle i jej członków. Dobro pow szechne nie może co do n a tu ry być przeciw ne dobru człowieka, w p ew nym znacze­ n iu w zakresie celu nadprzyrodzonego je s t tem u o statniem u pod­ porządkow ane, czyli przekraczając przyrodzoną dziedzinę- m o­ raln ą w kracza bezpośrednio w nadprzyrodzoną. D obro pow szech­ ne jest z isto ty sw ojej n ależy ty m życiem ziem skim zbiorowości, t. j. całości, składającej się z jed n ostek ludzkich, to znaczy że jest zarazem m aterialn e i m o ra ln e .11 P o trzeb n e tu ta j filozoficznie i dziejowo w yjaśnienie będzie brzm iało: celem społeczności jest jej dobro powszechne, to znaczy dobro osób ludzkich, dobro po­ w szechne państw a, to dobre życie ludzkie w ielkiej mnogości osób, to znaczy całości rów nocześnie cielesnych i duchow ych a głów ­ nie d u ch o w y ch .12 Dobro w spólne p ań stw a to najlepsze m ożliw ie życie doczesne ludzkiej społeczności. D obre zaś życie doczesne państw a polega na dobrze uporządkow anych stosunkach społecz­ nych pod m ąd rą w ładzą; u trzy m an ie spraw iedliw ości i w yższy stopień przyjaźni m iędzy obyw atelam i oraz m iłości społecznej. Praw dziw e dobro pospólne m usi być zawsze zgodne z norm am i m o ra ln y m i.13 Ale i to nie w szystko. Chodzi o życie godne, p ra ­ widłowe, szczęśliwe i w zgodzie z praw em Boga. T akie dobro pow szechne jest celem i norm ą pań stw a i jego o rg a n ó w .14

Czemże zaś jest polityka?

Je st to postępow anie tej społeczności doczesnej, k tó rą nazyw a się państw em . J e s t też nauką, któ ra o kreśla przed m iot

społecz-10 F. S u a r e z w y ra ż a się: bo n u m c o m m u n e seu f e lic ita s polí ti ca vera. D e leg. I c. 13. n. 7. e y t. H. R o m m e n. D ie S t a a t s l e h r e des F ranz S u a re z

S. J. M„ G la d b a c h 1926, s. 118.

11 J. M a r i t a i n , O n o w ą c y w i l i z a c j ę ch rz e śc ija ń sk ą . L u b lin 1935, s. 7

12 J . M a r i t a i n . Les droits d e l'hom m e e t la loi natu relle. P a r i s 1945, s. 14.

13 D. L a 11 e m a n t. P rin cip es cath oliqu es d'action civiqu e. P a r is 1935, s. 80, 81, 78.

14 P iu s X II, 8. I. 1947, c y t, R. K o t h e n. L 'e n se ig n e m e n t social de l'Eglise, L o u v a in 1949. W o s ta tn ic h la t a c h w y sz ły w e F r a n c j i d w ie p r a c e tr a k tu j ą c e o szczeg ó ło w y ch k w e s tia c h b o n u m co m m u n e . I t a k : G. F o s - s a r d . A u to r i té et B ien com m u n . P a r i s 1944, s. 120. i J. L e b r e t . O. P. D é c o u v e r te du Bien C om m un. M y s t h i q u e d'un M onde n ouveau, 1947, s. 166.

(10)

ności cyw ilnej, t. j. dobro w spólne, będące celem państw a i któ ra w sk azu je środki do jego realizacji. )3

Oto ja k w iąże się ściśle dobro pospólne z państw em , dobro pospólne i po lity k a z m oralnością.

Czy je s t rzeczą m ożliw ą, by p o lity k a mogła, niezależnie od rozw ażań o d ob ru m o ralny m i duchow ym osoby ludzkiej, pozna­ w ać dobro społeczne i roztrząsać naukow o środki do realizacji jego potrzebne? Takie oto p y tan ie staw ia sobie jeden z uczonych i odpow iada n a nie: ludzka n auk a praktyczna, a tą jest polityka, m oże być tylko n a u k ą m o raln ą lub żadną nauką. 16 K ażda bowiem n a u k a m ająca za przedm io t byt m oralny, a tym w łaśnie jest człowiek, jest zm uszona pod grozą fałszow ania n a tu ry swego obiektu rozw ażać ten swój p rzedm iot w św ietle filozofii m oral­ nej, ona bow iem zna cele ludzkiego działania. By pozostać w zgo­ dzie ze zrozum iałością fa k tu społecznego, tu ta j politycznego tedy, trz e b a un ikać niezgody z jego w artością, w d anym w ypadku m oralną. 17 S tą d też po lity k a w in n a w sw ych rozstrzygnięciach szanow ać i nie tylko szanow ać, ale i urzeczyw istniać zasady etyki politycznej jak o absolutnie obow iązujące konieczności życiowe i k ry te ria w artości. Z tego też p u n k tu w idzenia odrzuca się każdą p ró bę absolutyzow ania w artości i celów państw ow ych. 18

G dy się ted y mówi, że w skarbow ości, a zatem i w jej nauce, n a le ż y dopuścić w p ływ i udział pierw iastk a politycznego, to tw ierd zen iu tak iem u czy p o stu lato w i nie m ożna staw iać zarzutu. P o d ty m jed n a k w aru n kiem , że p ierw iastek polityczny ta k samo je s t zależny, a skoro dotyczy w ielości ludzkiej, jej bytu, rozwoju, teraźniejszości i przyszłości bliższej i dalszej, to w stopniu jeszcze silniejszy m , od pierw iastk a etycznego. M oralista-teolog będzie oceniał tę dziedzinę sub specie a e te rn itatis ale także przez sieć czynów ludzkich n atu raln y ch , obyw atelskich itd. M oralista zaś n a tu ra ln y będzie oceniał z uw agi na cel godnego, rozumnego,

15 L a l l e m e n t , op, c., s, 19, 20.

16 J . V i a l a t o u x , M or a le et p o l i t i q u e , P a r is 1931, s. 54, 57.

17 I. S i m o n , C rit iq u e d e la connaissa nce morale , P a r is 1934, s. 131, 133.

18 F. K e l l e r , P o litisc h e E th ik (S ta a ts le x ik o n H e r d e r a 1931, V t. s. 266 i n n ).

(11)

dobrego i szlachetnego życia doczesnego człow ieka i grom ady ludzkiej. M ann, ale i w ielu inny ch z nim , u su w ając p rim a facie czynnik etyczny a dopuszczając w skarbow ości polityczny, w p ro ­ w adza ty m sam ym , choć in n y m i drzw iam i, p ierw ia ste k m oralny do nauki skarbow ej i sam ej skarbow ości.

Jeśli zatem w nauce skarbow ości spoty k am y się z poglądem czy poglądam i, że p ierw iastek m o raln y nie m a w niej udziału, lecz jedy n ie polityczny, zgodzim y .się o tyle, że przyzn am y o s ta t­ niem u praw o i to zaszczytnego m iejsca. Je d n a k i dla niego nie przestaniem y postulow ać (a raczej stw ierdzać istnienie), ja k w ym aga tego n a tu ra stosunków , by, choć może pod różnym i nazwami, liczył się, uw zględniał i respek to w ał no rm y etyczne.

Podobne zagadnienie pow stanie, gdy z osłabieniem n acisku n a elem ent polityczny, lub rów nolegle z nim , w y su n ie się c zy n ­ nik praw ny. Skarbow ość u rządzan a je s t bezpośrednio, ja k szcze­ gólnie dziś, przez w ielki dział pozytyw nego praw a, sięgającego tak w dziedzinę k o n sty tu c y jn ą ja k zw ykłego ustaw odaw stw a, rozporządzeń, okólników, in stru k cji, u chw ał itd. I tu m ożna czynić podobne obiekcje. M ateria skarb o w a należy w szak do p raw a a nie do innych dziedzin, ty lk o z p u n k tu w idzenia p ra w ­ nego należy ją oceniać i w artościow ać. N a tę obiekcję gotow a odpowiedź. N iew ątpliw ie, że stro n a p raw n a znaczy tu bardzo wiele i nie tylko nie m ożna jej kw estionow ać, ale jej dużego ciężaru gatunkow ego w skarbow ości nie sposób negować. Ja k że m ożna sobie w yobrazić skarbow ość bez p raw a skarbow ego? Rzecz jednak w tym , że dziedziną praw n o-sk arbo w ą k ie ru ją w p ierw ­ szym rzędzie zasady i cele polityczne, ale im, ja k zresztą praw u, tow arzyszy nieodłączny cień, podąża za nim i i p rzenika je p ie r­ w iastek m o ra ln y .19 N ie je s t to ani zachłanność, ani uzu rp acja

19 D użo p ra c y , ży w o ści i b y s tro ś c i k ry ty c z n e j p o św ię c ił S te f a n R o z- m a r y n p ro b le m o w i, k tó r y n a z w a ć m o ż n a filo z o fią in t e r p r e t a c j i n o r m p o d a tk o w y c h . P r a c a o b sz e rn a , w y z y s k u ją c a w ie lk ą ilo ść m a t e r i a łu li t e ­ ra c k ie g o j orzeczeniow ego, t a k p o lsk ie g o ja k z a g ra n ic z n e g o . S ta n o w is k o a u to r a sfo rm u ło w a n e w stre s z c z e n iu f r a n c u s k im k u lm in u je w w y p o ­ w ie d z ia c h : a u to r d é fe n d le p o s i ti v is m e dans la science jurid ique... L 'i n te r ­ p r è t e dégage la v o lo n t é du g o u v e r n e m e n t actuel... Une v o l o n t é ac tu e lle est l'unique f o n d e m e n t du d r o i t p o s i ti f (Rousseau, Hobbes)... Il n e s'ensuit pas que to ut d r o i t p o s i ti f s o it ju s te ou bon. En d é p i t de v u e s d e D o n a ti—

(12)

ze stro n y m oralności, po p ro stu obecność, k tó rą się stw ierdza w szędzie tam , gdzie w grę w chodzą cele ludzkie, postępow anie ludzkie, ro zum na działalność ludzka, w zględna wolność aktów woli, odpow iedzialność za czyny, ich dobroć i zło, zasługa, n a­ gana, k a ra itd. To jest dziedzina i przedm iot m oralności. Ja k z jed n ej stro n y w iadom o, że system ów m oralnych jest dość dużo, że n a w e t p raw ie każdy człow iek może sobie całokształt m oral­ ności m odyfikow ać i subiektyw izow ać, ta k z drugiej stro ny jest to oczyw istym , że n a tu ra ln a w sw ych zrębach istotnych i p o ­ w szechna m oralność stanow i w łasność i przyw ilej każdego czło­ w ieka. Je śli zaś chcem y iść rzeczyw iście n aprzód w dzieje, jeśli praw dziw ie m am y „postępow ać“, to ona, ta m o ra ln o ść ,. w inna szlachetnieć, doskonalić się i ulepszać. A rów nolegle oczywiście z ty m istn ieje i doskonali się w dziejach m oralność absolutna, to znaczy chrześcijańska.

M ann, a z n im inni, obaw ia się u tra ty autonom ii przez naukę skarbow ości sk u tk ie m zw iązania jej z n orm am i etycznym i. A u­ tonom ia, ja k w iem y, stano w i w zględną sam odzielność i byłoby gorzej, g dy b y M ann użył w y razu suw erenność, k tó ra zresztą dzisiaj n a b ie ra cech coraz w iększej w zg lędn o ści.20 Je śli by au to ­ nom ia m iała oznaczać całkow itą odrębność i niezależność, to n a u k a skarbow ości, ja k i żadna in n a zresztą, a już najm niej nauki społeczne, tej całkow itej odrębności i niezależności nie posiada. J u ż b y ła m ow a o am algam acie n iek tó ry ch pierw iastków

składa-K e l s e n u n e n o r m e „n é g a t i v e g énérale“ c o m m e corr ola ire lo gique de to ute p r e s c r ip t io n p o s i t i v e n 'ex iste pas... La réalité ■— c'est l'aujourd'hui. A u to r z a ją ł s k r a jn ie p o z y ty w is ty c z n e sta n o w isk o , g w a r a n tu ją c e k a ż d e m u a k tu ­ a ln e m u w ła d c y p r z y w ile je n ic z y m in n y m , p o z a fiz y c z n y m i m o żliw o ściam i tr y u m f o w a n ia , n ie o g ra n ic z o n e . — P r a w o p o d a t k o w e a p r a w o p ry w a tn e ' w ś w i e t l e w y k ł a d n i p r a w a . L w ó w 1939, s. 289, 291 i n n . 20 Z n a m ie n n ą w ty m w z g lę d z ie s ta je się e w o lu c ja n a jn o w sz e g o p ra w a k o n s ty tu c y jn e g o . W e W stę p ie do K o n s ty tu c ji R e p u b lik i F r a n c u s k ie j z ro k u 1946 z n a jd z ie m y ta k i p a s s u s : „N a w a r u n k a c h w z a je m n o ś c i F r a n c j a godzi s ię n a o g ra n ic z e n ie s u w e re n n o ś c i k o n ie c z n e d la z o rg a n iz o w a n ia p o k o ju “ . A r ty k u ł 11 K o n s ty tu c ji R e p u b lik i W ło sk iej z r o k u 1947 ro z s z e rz a m y śl fr a n c u s k ą : „W łochy... z g a d z a ją się p o d w a r u n k ie m w z a je m n o śc i n a o g ra n i­ cz e n ie s u w e re n n o ś c i k o n ie c z n e d la z a c h o w a n ia p o k o ju i sp ra w ie d liw o śc i m ię d z y n a r o d a m i“ . N o w e k o n s t y t u c j e p a ń s t w euro p ejsk ich , W a rs z a w a 1949. s. 116, 223.

(13)

jących się n a skarbowość, ja k p ierw iastek gospodarczy, p raw n y i polityczny. Z żalem m usiał M ann także stw ierdzić obecność p ierw iastk a m oralnego. A je s t ich w ięcej (historyczny, s ta ty ­ styczny itd.).

Może się prof. M ann obaw iał niew łaściw ej ing erencji czynnika etycznego w nauce skarbow ości. To się m oże zawsze zdarzyć, po­ dobnie jak może to m ieć m iejsce p rzy elem encie politycznym , praw nym . N ietrud no o nieuzasadniony przerost, n iem ąd re n a ­ tręctw o. D obrzy i w y traw n i m oraliści, podobnie ja k w y traw n i i głębsi politycy czy praw nicy, doskonale zn ają to niebezpie­ czeństwo niem ądrej in g eren cji i zachłanności. Ojciec S ertillanges, w ybitny filozof tom ista i m oralista, pisząc o sto su n k u ekonom ii do m oralności tak się o ty m w yraża: czego m a praw o w ym agać ekonom ista, to przede w szystkim tego, b y im ieniem m oralności nie sugerow ano m u i nie staran o się m u n arzucić głupstw . Ro­ zum, dodaje zm arły niedaw no dom inikanin, je s t sędzią m oral­ ności tak samo ja k w szystkiego innego. 21

To sam o da się w ypow iedzieć i o stosunku m o ra listy do skarbowości: aby m ianow icie m o ralista nie próbow ał skarbow cow i proponow ać i narzucać głupstw . K iedy zaś to może m ieć m iejsce i w jakiej okoliczności, o ty m m ogą pow iedzieć w pew nej chw ili tylko dobrzy m oraliści i dobrzy skarbow cy, p rzy tem rów nocześnie będący ludźm i dobrej woli.

D A L T O N I U. H IC K S

Zatrzym ałem się p rzy ro zp atry w an iu poglądów prof. M anna. T raktow ałem je jako dość pow szechnego c h a ra k te ru , stą d też starałem się przeanalizow ać te jego p u n k ty w idzenia, k tó re dla rozpatryw anego p roblem u m ają zasadnicze i ogólne znaczenie.

By zaś mieć w gląd w obecny stan n au k i skarbow ości w tej m aterii, zrobię k ró tk i przegląd celniejszej św iatow ej lite ra tu ry skarbow ej pow ojennej doby. W ybieram zaledw ie k ilk a nazw isk i tylko z k ijk u krajów . Rozpoczynam od lite ra tu ry angielskiej.

21 A. R. S e r t i l l a n g e s , L ‘écon om ie e t la m or ale, É c o n o m ie e t H u ­ m a n ism e (1945) s. 454.

(14)

N ie ro z p a tru ję wysoce w A nglii i poza A nglią cenionych; Josiaih S ta m p ’a, A. Pigou, F in d lay S h irra s ’a. W ydaje m i się. że należą m etodologicznie do daw niejszej szkoły. U w zględniam dwie tylko, ale c h a ra k te ry sty c z n e postacie.

W okresie m iędzyw ojennym , ale i teraz, znacznym wzięciem

i w A nglii i w św iecie cieszyły się i cieszą Zasady skarbowości H u g h ’a D altona, byłego m in istra sk a rb u W ielkiej B rytanii. Cały pro b lem skarbo w y o piera się w edług niego na m oralnym postu­ lacie „m ak sy m aln ej użyteczności społecznej“. Co przez nią ro­ zum ieć? P o trzebę uchro nien ia społeczeństw a od w ew nętrznych zam ieszek i zew nętrznych ataków a więc pokój w ew nętrzny i zew nętrzny. Pow iększenie dobrobytu członków społeczeństwa, ta k ekonom icznego ja k i nieekonom icznego, drogą udoskonalania p ro d u k cji a w ięc jej rozszerzenia. U lepszenie rozdziału dochodu społecznego przez, zm niejszenie w ielkiej nierów nom ierności do­ chodów jed n o stek i rodzin, szczególnie uboższych odłam ów spo­ łeczeństw a. W ięcej, a co m ile uderza, pragnie, by skarbow ość s ta ra ła się o stw o rzenie w aru n k ó w dla jednostek i rodzin do ro b ienia dobrego u ż y tk u ze zwiększonego dochodu. Ma przytem n a c e lu ’n ie ty lk o odpow iedzialność za teraźniejszość, ale i p rzy­ szłość, p o stu lu je zatem uk ład procesu skarbow ego (dochody, w y ­ datki) także z m yślą i o n astęp n y ch p o k o len ia ch .22

M ożna ten m o raln y p ro g ram skarbow ości nazwać w ysunięciem i pod kreśleniem pieczy p rzy n ajm n iej o znaczną część bonum com m une. W iem y już co oznacza dobro powszechne. Ale trzeba dodać, że w bonum com m une panow ać w inien ład i h ierarch ia w artości. D obro pow szechne obejm uje zasadniczo p ra k ty k ę cnoty a dopiero w d ru g im rzędzie i pomocniczo u ży tek zew nętrznych d ó b r .23

N ajpraw dopodobniej D alton nie m iał okazji zetknąć się z im ­ p o n u jącą k o n stru k c ją społecznej filozofii katolickiej o bonum com m une. T ym niem niej n a tu ra ln e rozum ienie i duże m oralne dośw iadczenie społeczne w prow adza go dość daleko w obszar zajm ow an y p rzez dobro pospólne. D la D alto n’a będzie to w ca­ ły m jego sy stem ie skarbow ości drogow skaz i cel, k tó rem u pod­

22 H. D a l t o n , Z a s a d y sk a r b o w o ś c i, tłu m . z ang. 1948, s. 9, 10. 11. 23 E d. J a n s s e n s , Cin q leçons su r la justice, B ru x e lle s 1921, s. 37.

(15)

porządkow uje tak in sty tu cje dochodowe, jak w ydatkow e skarb o- wości.

W rozdziale o rozłożeniu ciężaru podatkow ego z p u n k tu w i­ dzenia słuszności, D alton k w estio nu je n iek tó re opinie obiegowe 0 m oralnej w artości tej lu b innej sy tu acji podatkow ej, określanej jako słuszna lub n iesłu szn a .24 D obry znaw ca skarbow ości w idzi niekiedy zauw ażaną pow ierzchow ność w ocenach słuszności. D la­ tego uw aża staw anie na grun cie słuszności za niedość trw a łą pod­ stawę. Ale znów to, co p ro pon u je p rzy w raca w alo r szerszej ocenie m oralnej, której się dom aga i w edług k tó rej sądzi. K ażdy system podatkow y, pisze, należy oceniać pod k ą te m w idzenia m ak sy ­ m alnej użyteczności społecznej. Oznacza to, iż m o raln e rozw iąza­ nie kazuistyczne takie lub inne razi go, opow iada się za szerszą zasadą a będzie ją rozw iązyw ał życiowo w edług daleko posun ię­ tej znajom ości technicznej (jakby się w y raził O. Sertillanges) 1 w ram ach swego rozw iniętego społecznie, choć nieco jed n o ­ stronnego, poczucia praw nego. Ł atw o śledzić i konstatow ać p ie r­ w iastek etyczny w w yw odach D altona. D otyczy w ielu zagad­ nień: odczuwalności ofiary podatkow ej, w p ły w u opodatkow ania na ludzką wolę pracy i oszczędzania, prob lem u w sp ieran ia u p o­ śledzonych terenów gospodarczo, zdolności podatkow ej, w y d a t­ kow ania skarbow ego zm niejszającego nierów ność dochodu, p ro ­ blem u przerzucania ciężaru długów publicznych n a potom ność, spraw y repu diacji długu publicznego, p roblem poczucia m o ra l­ nego w zakresie zrów now ażonego lub deficytow ego b u d ż e tu itd. W szczególności nalega z p u n k tu w id zen ia słuszności n a w p ro ­ w adzenie daniny jako najlepszej linii postępow ania z długiem w ojennym , celem jego um orzenia. B yłoby to, pisze, przerzuceniem ciężaru z ram ion m łodych, przedsiębiorczych i nadchodzących, na któ rych obecnie w y w iera w ielki nacisk opodatkow anie oraz b ra k możliwości kształcenia się itd. na b a rk i starszych, w ygodnych i ustabilizow anych. Byłoby, to zgrubsza aktem spraw iedliw ości m iędzy pokoleniam i... częściową sp ła tą długu m oralnego przez tych, który m szczęście posiadania pew nego w ieku pozwoliło bez­ piecznie pozostać w domu, na rzecz tych, k tó rzy oprócz s tra ty możliwości gospodarczych, poniesionej w k ry ty czn y m okresie

(16)

swego życia, dośw iadczyli niebezpieczeństw i u d ręk i na polu bitw y. 25

N ato m iast b rak u B alto n a stereotypow ej i nieco już w yblakłej m etody p o w tarzan ia zasad spraw iedliw ości podatkow ej, m oralnie przez skarbow ców nieprzepracowam ych, a technicznie skarbow e też dość zaniedbanych. Pozostają jed n ak u D alton’a zagadnienia m oralne i oceny m oralne, ja k to w idzieliśm y n a przytoczonych ilu stracjach .

D alton p o d ejm u je jeszcze jed en w ażny problem o w ielkiej doniosłości społeczno-m oralnej. Jak o orędow nik etatystycznego p ro g ra m u skarbow ego, choć nie w w y m iarach w ielkich, ośw iad­ cza się ze w zględów politycznych za podejm ow aniem przez skarb funkcji, k tó re pow odują, ja k pisze, konieczność posiadania m a­ ją tk u i pro w adzenia przedsiębiorstw . Chodzi tu nie tylko o pro­ dukcję zbrojeniow ą, ale o fu nk cje dochodowe m onopoliczne oraz korzyści z przedsiębiorczości ko n ku rency jn ej. Sądzi bow iem n a ­ stępująco. Im w w iększej p ro p o rcji zn ajd u je się w łasność m a ją t­ ków i przed sięb iorstw w ręk u publicznym , ty m praw dopodobnie m niejsza będzie nierów ność d y stry b u c ji a n a w e t okażą się n ie­ jak ie szanse zm niejszania ciężaru p o d atk o w eg o .20

Na ogół rozdział ów o p rzedsiębiorstw ach i m ajątk u s k a rb o ­ w y m nie jest sta ra n n ie przepracow any. Ma c h a ra k te r dorywczego szkicu ilustrow anego kilkom a p rzy k ład am i n iezbyt w iele m ó w ią­ cymi. N ato m iast ten d en cja rozszerzania m ajątkow ości i przedsię­ biorczości skarbow ej została przez D alton ’a zaakcentow ana w y ­ raźn ie i h o ryzo nty płynących stą d korzyści zarów no skarbow ych ja k i społeczno-m oralnych zarysow ane optym istycznie. Trudno ustosunkow ać się do uryw k o w y ch poglądów i pobieżnej arg u m en ­ tacji. Społeczny z a m iar m oraln y au to ra jest, ja k w olno p rz y ­ puszczać, godny uznania. Pozostaje jed n a k do rozpatrzenia w ca­ łej sile i złożoności sam problem , ta k w ażny i dojm ujący we w spółczesnej skarbow ości. Ma różnorakie aspekty, od polityczno- ideologicznych poprzez ekonomiczne, techniczne i organizacyjne w łącznie, a ciągle w tow arzy stw ie z m oralnym i. P y tan ie brzm i: co będzie lepsze dla człowieka, dla realizacji jego celów życio­

25 D a lto n , op. c., s. 241, 242. 26 D a lto n . op. c., s. 156. 158 i n.

(17)

w y eh, jego w artości, godności i pom yślności — i za jak ą cenę, tak że m oralnej treści, m a się to odbyw ać? Z określonej zasady przew odniej rozw ija się bow iem cały kom pleks szczegółowych zadań, stron i skutków . T rzeba je śledzić w ich układzie, oddzia­ ływ aniach nieraz n ajdrobniejszych, w ich p rak ty c e już dość sze­ rokiej i perspektyw ie pew nego czasu.

Stosunkowo najśw ieższą i o pow odzeniu nie b y le jak im jest książka U rszuli K. Hicks. O bjętość 392 stron, w y d an ie pierw sze pojawiło się w m aju 1947, drugie w czerw cu 1947, trzecie w styczniu 1948, ostatnie z. r. 1955. 27 Nowoczesność u jęcia a u ­ torki podkreśla głębokie zw iązanie skarbow ych zjaw isk z ekono­ micznymi. M am n a m yśli nie ogólną m etodę stosow aną przez ekonom istów oceny skarbow ego procesu w św ietle te o rii ekono­ m icznej, u nas z pow odzeniem i n a w ysokim poziom ie p ra k ty k o ­ w anej np. przez A dam a K rzyżanow skiego, 28 ale w stępne a g r u n ­ tow ne zaopatrzenie skarbow ego teo re ty k a i p o lity k a w należyty, staran n y i w szechstronny m ate ria ł statystyczno-ekonom iczny. Publiczne inw estycje, ich coraz w iększy zasięg, w zm ożenie ak ­ tyw ności ekonom icznej z pom ocą procesu skarbow ego dochodowo- wydatkow ego, polityk a długu publicznego, przedsiębiorczość p a ń ­ stw a jako producenta, k o n tro la w yd atk o w an ia, obliczalność prze­ rzucania ciężaru podatkow ego, ty p y i rozm iary p o d atk u — w szy st­ ko to należy opierać przed e wiszystkim n a dokładnych i głębo­ k ich studiach i analizie, oraz ścisłej sta ty sty c e rozm iarów i k ie­ runków zatrudnienia, produkcji, konsum pcji itd. J e s t to w ogól­ ności próba, k tó rą A nglia stosuje zresztą podczas drug iej w ojny św iatow ej i po w ojnie, fundow ania zagadnień skarbow ych n a m ocnym i w szechstronnym gruncie naukow ym , badaw czym , s ta ­ tystycznym .

Dlaczego o ty m więcej, niż należałoby w edług zakrojonego tem atu, piszę? Dlatego, że jeśli p. Hicks tra k tu je system skarbo- wości w edług nowoczesnych założeń o szerokim tle ekonom icz­ nym , to przerzuca rów nocześnie zagad nien ie u działu p ierw ia stk a m oralnego n a te nowe p a rtie o ch ara k te rz e ekonom icznym . Rzecz

2‘ U. K. H ick s, P u b lic Finance, L o n d o n -C a m b rid g e 1948, s. 392, o s t a t­ n ie w y d a n ie z r. 1955

(18)

w istocie nie ulega zm ianie, osąd m o raln y przenosi się tylko z dziedziny dotąd skarbow ej n a dziedzinę ekonom iczną, rozsze­ rza jąc ą skarbow ość w dotychczasow ym ujęciu. W iem y bowiem, iż skarbow ość, eu ro p ejsk a głównie, p ochłania coraz bardziej re ­ jony dotąd ekonom iczne. Je śli sk a rb nie prow adzi przedsię­ b io rstw nie m a w tej płaszczyźnie p y tań o treści etycznej. Jeśli nato m ia st zaraz w p ierw szym rozdziale swego system u skarbo- wości p. H icks om aw ia p roblem p ań stw a jako przedsiębiorcy, p ro d u ce n ta i zatrudniającego, to zagadnienie m oralne staje w ca­ łej rozciągłości i p ok ry w a ten now y problem skarbow y swymi w ym aganiam i. A u to rk a p rzyznaje, że skarbow ość jest ,.sługą1' p o lity k i.29 N aw et, g d y b y tylko pozostała na tym stanow isku, p o tw ierd załab y w ogólności, że skarbow ość jest (nie użyjm y tego przy kreg o słowa przez nią zastosow anego: servan t) przepojona pierw iastk am i i no rm am i m oralnym i. P ow staje sy tu acja do­ tk n ię ta przez nas p rzy om aw ian iu poglądów M anna. Dziedzina bow iem p olityczna jest i będzie ośw ietlana pierw iastkiem m o­ ralny m .

W rozdzialiku „P aństw o a jed n o stk a“ określa p. Hicks mo­ ra ln e obowiązki państw a, sp ad ające w sw ej realizacji na skarbo­ wość. Będzie to znów rodzaj niepełnej k o n stru kcji bonum com­ m une. A więc w p ierw szym rzędzie zabezpieczenie obyw atelow i pierw szych p o trzeb życia, w ystarczającego i należytego odżyw ie­ nia, odpow iedniego m ieszkania, ochrony zdrow ia i w ychow ania oraz nauki, na drug im m iejscu zabezpieczenie m aksym alnego po­ ziom u aktyw ności gospodarczej i pom yślności społecznej, n a jaką

ty lk o pozw alają środki ekonomiczne. Dom aga się dalej sp ra­ w iedliw ości sp o łe c z n ej.30

T ych m o raln y ch postu lató w o odcieniu społecznym jest w książce w iele. W ideałach opodatkow ania przypom ina p. Hicks cztery zasady podatkow e A dam a S m itha (m iędzy in. sp raw iedli­ wość), rozw ija je i unow ocześnia. Domaga się międizy innym i słusz­ nego a efektyw nego p o d atk u dochodowego, p ro g resji podatkow ej, posiadającej n a w skroś m o raln y c h a ra k te r i t d . 31

29 H i c k s , op. c., s. 10. 38 H i c k s , op. c., s. 12, 13. 31 H i c k s , op. c., s. 131 i n.

(19)

W ydaje się przy porów naniu, że Hicks jest w ięcej badaczką o nowoczesnej fizjonom ii a zarazem w yznaw czynią p o stu latów m oralno-społecznych, zaś Dal ton w ięcej politykiem w y traw n y m , ciętym , często kostycznym , także o podłożu daleko posuniętego, jak na Anglię, prog ram u m oralno-społecznego.

S E L IG M A N I L U T Z

Przechodzę do k ró tk ich uw ag o lite ra tu rz e skarbow ej S tanów Zjednoczonych A. P. Biorę pod uw agę dw a w y b itn e nazw iska.

Prof. Edw in Seligm an, zm arły podczas drugiej w ojny św ia­ towej, należy w praw dzie do generacji starszej, bo już od dziesiąt­ ków lat p arał się w w yró żn iający go w św iecie sposób w dzie­ dzinie ekonomii i skarbowości, ty m niem niej stanow i p raw dziw ie współczesną i nowoczesną i to w pow ażnych w ym iarach, osobi­ stość naukow ą. Był nadto naczelnym red a k to re m w ielkiej E n­ cyclopaedia of Social Sciences (15 vol. w w ielkich 8 tom ach), ostatnie w ydanie z r. 1954.

Z jego założeń m etodologicznych (ekonom ii i skarbow ości) w ażną je st m iędzy innym i uw aga, iż cechą w y ró żniającą now o­ czesną nau kę społeczną jest to, iż sta ra się ona w yjaśn ić nie tylko to co jest, ale także to co w inno b y ć .32 Poniew aż S eligm an nie oddziela m etodycznie rozw ażań o ty m co jest, od rozw ażań 0 tym co w inno być, sądzić należy, że jest zw olennikiem łącznego trak to w an ia obydw óch podejść badaw czych. Z m niejsza to może optyczny i sy stem aty zu jący w dzięk, jest jed n a k znacznie p ro ­ duk ty w niejszym i bodaj naukow o lepszym w n au kach społecz­ nych. Rozważaniom bow iem prow adzonym pod k ą te m w idzenia czystej teorii odejm uje niebezpieczeństw o zbyt daleko idących uogólnień i analiz, oderw anych od spraw dzianów p rak tycznych 1 możliwości realizacyjnych.

Można by stosunek Seligm ana do p ro b lem atyki m oralnej w skarbow ości ograniczyć do k ró tk iej jego wypow iedzi, tak jest

32 E. S e l i g m a n , Essays in T axati on , d w a to m y •— k o r z y s ta m z tłu m . fra n c . P a ry ż 1914. t. II s. 3.

(20)

zdecydow ana i nie pozostaw iająca w ątpliw ości. K ażde działanie prak ty czn e, pisze, je st rzucone w tygiel spraw iedliw ości, w szyst­ kie też system y podatkow e są oceniane w edług jej zasad i to bez w zględu n a in ten cję ustaw odaw cy. W ielkim problem em zatem sta je się konieczność w y ja śn ia n ia ścisłej n a tu ry tej gospodarczej sp ra w ie d liw o śc i.33 Tom cały zaczyna się w łaśnie od rozdziału: spraw iedliw ość i now a podstaw a ekonom iczna społeczności. Se­ ligm an o p e ru je ciągle po stu latam i społeczno-m oralnym i. Pisząc np. o p o d atk u jedynym , ocenia w dłuższych w yw odach jego braki m o ra ln e .34 O bnaża pow ierzchow ność m oralną opinii, że podatek jed y n y b y łb y spraw ied liw y w sw ym legislacyjnym zaaplikow a­ niu.

Gdzie indziej w ykazał Seligm an w ysokie akcenty m oralnej oceny naukow ej. Chodziło o odwagę w ytk nięcia wobec zainte­

resow anego w łasnego społeczeństw a niesłuszności w trak to w an iu przez S ta n y Zjednoczone długów sojuszniczych po pierw szej w ojnie, jako zw ykłych sk ry p tó w dłużnych. Staje - się Seligm an przez tak ie sw oje stanow isko poniekąd wzorem dla naukowca, nie tylko znawcy, ale i człowieka, bo istoty z sum ieniem . W inien on w sw ych badan iach i ocenach okazać najw yższą m iarę mo­ ralną, tra k tu ją c rzecz ja k m oralnie należy, bez względu na to, że to może być dla jego rodaków nieprzyjem ne. W pracy pod ty tu łe m Długi alianckie sta w ia w rozdziale pierw szym pytanie: czy długi sojuszników są długiem słusznym ? F orm alnie tak, ale czy kw estia m oralnego' zobow iązania w ygląda tak samo — zapy­ tu je w dalszym ciągu. D ługi kontraktow ane, pisze, podczas w spólnej w ojny, prow adziło się a com m on cause. O fiary ludzkie rep rezen to w ały w pierw szym rzędzie F ra n cja i W łochy, częściowo W ielka B rytan ia, k tó ra też dostarczała m ateriałów , a Stany m ateriałó w i żywności. Te trz y elem enty b yły niezbędne dla w y­ g ra n ia w ojny. S tan y Zjednoczone odniosły w w ojnie najw iększe korzyści kosztem m inim alnych s tra t w ludziach. D aliśm y w tedy pożyczki, pisze, bo o nie alianci prosili, gdyby żądali darów m u­ sielibyśm y je dać. M am y form alne, to jest legalne praw o żądać spłaty, ale czy m am y je z wyższego p u n k tu widzenia, to znaczy

33 S e l i g m a n . op. c., ib id em .

(21)

z p u n k tu w idzenia m oralnego praw a, skoro jesteśm y jed y n y m w świecie narodem , k tó ry praw dziw ie odniósł korzyść z w ojny? 3a Ten sposób pisania o pew nej części zagadnienia skarbow ego (kredyt publiczny) jest dużą p ró bą u kazy w an ia niew ątpliw ego faktu, iż problem y skarbow e ja k i ekonom iczne należy trak to w ać także z wyższego p u n k tu w idzenia, to je st m oralnego. M a też w tym znaczeniu rac ję M ann, kiedy pow iada, że m oralność nie zadaw ala się rolą a d iu ta n ta w nauce społecznej, ale chce być, bo musi z n a tu ry rzeczy, przew odnikiem , choć n o ta bene dobrze i starannie przez odnośną naukę, jak tu ta j skarbow ość inform o ­ w anym .

D rugim uczonym, zażyw ającym pow agi i u znania w obecnej litera tu rz e Stanów Zjednoczonych, ale także i św iata, je s t p ro ­ fesor u n iw ersy tetu w Prin ceto n , H arley L eist Lutz. Jego system skarbow ości.36 je st w edług opinii H ugh B alto n a jed n y m z n a jb a r­ dziej czytanych tra k ta tó w now o czesn y ch .37

Wysoce m iaro d ajn y m dla nas będzie pogląd L u tz ’a na problem podatków . P rzytaczając starsze opinie S eligm an’a, A dam s’a, B a- stab le’a, widzi w p odatku trz y ch arak tery sty czn e rysy. J e s t on przyczynieniem się dia celów w spólnych, zatem byłoby to zbli­ żenie do bonum com m une w filozoficznej k o n stru k c ji katolickiej. Z tego p u n k tu w idzenia rzecz tra k tu ją c , odrzuca L utz K o n trak t społeczny R ousseau’a jako podstaw ę uzasadnienia zjaw iska po­ datkowego'. Podobnie nie godzi się z poglądem , iż p o datek jest ceną płaconą p ań stw u za ochronę, k tó rej ono użycza. W przeci­ w ieństw ie do ty ch indyw idualistycznych i lib eraln y ch stanow isk uw aża Lutz, iż nowoczesny pogląd n a p o d atek należy sform uło­ w ać jako w ynik w zrostu solidarności społecznej. E lem ent p r z y ­ czyniania się w koncepcji nowoczesnego p o d atk u p odkreśla w iększą społeczną jedność i dobitniejsze znaczenie w spólnoty cię­ żaru i odpowiedzialności, cechujących now oczesne życie. P aństw o staje się ogólnie ogarniającą organizacją społeczną.

33 S e 1 i g m a n, S tu d ie s in P u b lic Finance. N e w Y o rk 1925 s. 44, 45 46. 47. 48, 49, 50. 30 H. L e i s t L u t z , P ublic Finance. 4 w y d . N ew Y o rk a n d L o n d o n 1947 s. 730. A u to r ów b a w ił w P o ls c e w r. 1926 ja k o je d e n z c z ło n k ó w tzw . m isji p ro f. K e m m e re ra . 37 D a 11 o n. op. c., s. 277.

(22)

D rugim rysem cechującym now oczesną definicję podatku jest to, że je s t on obow iązkiem osobistym . P aństw o jest asocjacją osób i one w łaśnie, te osoby, są odpow iedzialne za jego u trzy m a­ nie. W ty m p u nk cie L utz zbliża się całkow icie do m oralnej dok­ try n y podatkow ej filozofii katolickiej. P o d atek jest zobowiąza­ niem n iere aln y m ale osobistym , pisze Ed. Janssens. P raw o pań ­ stw a do żądania p odatków m a za fu n d am e n t w łaściw y społecz­ ności cy w ilnej c h a ra k te r. O na jest społecznością konieczną, dy­ k to w an ą przez n a tu rę człow ieka i obowiązkową dła w szystkich. P ra w u p ań stw a żądania podatków odpow iada obowiązek obyw a­ teli płacenia ich. K ażdy bow iem w inien przyczyniać się na rzecz do b ra p o sp ó ln eg o .38 N a ty m sam ym stanow isku stoi cała m ora­ listy k a katolicka.

T e dw a ry sy p o d atk u po d k reślają u L u tz ’a przynależność po­ d a tk u także i w p ierw szym rzędzie do dziedziny m oralnej. Trzeci dom aga się płacenia p o d atk u z d o c h o d u .39 N iew ątpliw ie zatem ekonom iczny p u n k t w idzenia, gdy m u się jedn ak p rzy p atrzy m y bliżej, znajdziem y tu, bo m usim y znaleźć, pierw iastek etyczny. P łacenie z dochodu oznacza szanow anie gospodarczej teraźn iej­ szości i przyszłości, a w rezultacie osobistej i rodzinnej, także m o­ raln e j zatem , opodatkow anego. Zabezpieczenie godziwego i odpo­ w iedniego życia, zaspakajan ie potrzeb z ich w ielostronnością m oralną, in te le k tu a ln ą i fizyczną, w ogóle duchow ą i m aterialn ą, zakłada z góry m oralne granice w zakresie opodatkow ania. W y­ n ik i naukow e i dośw iadczenie nowoczesności przekonują, iż b a r­ dzo odpow iednim in stru m e n te m w ty m k ieru n k u jest pobieranie p o d atk u przede w szystkim od dochodu. Z drugiej stro n y Lutz p rzestrzeg a przed nadużyw aniem podatku, p rzytaczając zdanie ekonom isty M arsh all’a, iż w ładza podatkow a zaw iera w sobie w ładzę n isz c z e n ia .40

To by by ł ten duży i zasadniczy dział skarbow ości po stronie dochodów w m o ralny m ujęciu prof. L u tz ’a.

P rzejd źm y do dochodu z przedsiębiorstw skarbow ych. Nas Europejczyków , i to n aw et od A nglii począwszy, będą dziwić

36 A. J a n s s e n s, L e fo n d e m e n t p h ilo so p h iq u e du d e v o i r fiscal, „E phe- m e r id e s T h e o lo g ic a e L o v a n ie n s e s “ (1925) 379, 381, 383.

39 L u t z, op. c., s. 245, 246, 247, 248, 249. 40 L u t z , op. c., s. 516.

(23)

a może w ielu razić poglądy L u tz ’a n a tą dziedzinę. P o w tarza z uznaniem pogląd A dam s’a , 41 m im o że je s t to opinia z drugiej połowy X IX w ieku, iż zdrow a polityka sk arbo w a w in n a chronić państw o przed posiadaniem m a ją tk u .42 Jak żeż to zdanie będzie na biegunow o przeciw nym k rań cu opinii E uropejczyka Rudolfa Goldscheid’a, przecież nie odosobnionego, iż biedna (w zakresie posiadania m ajątku) społeczność (nb. państw ow a) je s t w lokącym się w perm an en cji b an kru ctw em ; żąda też G oldscheid pełnej re~ p ro riacji m ajątkow ej p a ń s tw a .43

Lutz uważa, iż zdrow a po lity k a sk a rb o w a m usi opierać się na gruntow nej znajom ości ekonom ii politycznej, co w jego ro zum ie­ niu oznacza zabezpieczenie m ożliw ie najpełniejszego rozw oju gospodarczego obyw ateli. To dopiero z kolei um ożliw ia szeroki apel sk arb u do ich sił p o d atk o w y ch .44 N aczelną zasadą au to ra to m yśl: m ożem y posiadać obfitość dóbr, ale m u sim y je przede w szystkim produkow ać, a n aród w inien raczej u trzy m y w ać rząd, niż być przez; rząd u trz y m y w a n y .45 S tąd pły n ie w niosek L u tz ’a n a tu ry m oralno-społecznej, iż żaden p ro g ram rządow y nie jest na tyle w ażny, by uspraw iedliw ić niszczenie zdolności naro d u do produkow ania i k o n su m p c ji.40 P ro d u k c ja je s t w aru n k iem konsum pcji a konsum pcja oznacza cały sy stem ludzkiego życia od stro ny realizacji celów człowieka przez, m a te ria ln e i usługow e środki, a więc problem p a r excellence m oralny.

L utz stw ierd za w zrost skom plikow ania życia społecznego a stąd i zadań skarbow ości. P o trzeb y społeczne zdrow ia, bezpie­ czeństwa, m oralne dom agają się ekspansji i działalności publicz­ nej przez skarbow ość. P rzestrzeg a jed n a k przed atm o sferą o/ excessive paternalism ze stro n y p ań stw a w tej d z ie d z in ie .47

Podobnie ja k D alton ocenia i on w y datk o w ą fu n k cję skarbow ą

41 H. C. A d a m s, The Scie nce of Finance, N e w Y o rk 1898. 42 L u t z , op. C., s. 516.

43 R. G o l d s c h e i d , Sta at, ö f f e n t l i c h e r H a u s h a lt u n d Gesellschaft. W esen u n d A u fg a b e d e r F in a n z w i s s e n s c h a f t v o m S t a n d p u n k t e d e r So zio ­ logie. H an dbu ch d e r F in a n zw issen sa h a ft, I. B., T ü b in g e n 1926, s, 184 i in.

44 L u t z , op. C., s. 516. 45 L u t z , op. c., s. V, VI. 46 L u t z, op. C., s. 516. 47 L u t z , op. C., s. 2.

(24)

jako rów nie doniosłą i w ażną ja k dochodowa. J a k wiadom o fra n ­ cuska szkoła, głów nie starsza, jak P a u l L eroy Beaulieu, tra k to ­ w ała w y d a tk i ubocznie, pozostaw iając je dyspozycji ad m inistra­ c y jn ej, m niej zaś rozw ażaniom skarbow ym . Tym czasem cały mo- ralno-społeczny problem sk arbow y tkw i w obydw óch podstaw ach, to je s t zarów no dochodow ej, ja k w ydatkow ej. W ym ieniając ogólne p rzy czy n y nowoczesnego w zrostu w y datkó w publicznych, jak np. w zrost ludności, zm iany w poziom ie cen, tery to rialn ą ekspan­ sję itd., z atrzy m u je się L utz dłużej p rzy hum an e lem en t, 48 jako w zm agającym w yd atkow an ie publiczne. Szeroko rozpow szechnia­ jąca się w spółcześnie zasada „h u m an izacji“ , k tó rej bodaj wszyscy hołdują, — rozm aicie ją jednak, jeśli nie w ręcz przeciw nie p o j­ m ując, -—- kazałaby nam przypuszczać, iż L utz w prow adza ją za inny m i i do skarbow ości. Niczego podobnego nasz A m erykanin nie m a na m yśli. Z całym nato m iast realizm em i prozą odsłania pew ien n iezb y t jasn y z ak ątek skarbow ości, w łaśnie przez to bardzo „ludzki“. Rzecz idzie o w p ły w y i żądania różnych grup społecznych, w ym u szających w ydatk i, gdy tylko się n adarzy okazja. Ich ch arak te ry sty c z n a filozofia da się w yrazić krótko: live and let live. Ów elem en t pociąga za sobą trw onienie zaso­ bów publicznych i funduszów , czasem w ogóle zbyteczne, albo zbyteczne w pew ny ch proporcjach. Im ię tych w ym uszających, ja k i okazji je s t legion. Pisze też z -całą otw artością jak i suro­ wością, o spoils system , am erykańskiej, m ożna chyba tak się w y­ razić, zw yczajow ej insty tu cji. Po w yborach na prezy d en ta p a rtia w y g ry w a ją ca w yd ziera przeciw nikom posady i stanow iska, faw o­ ry zu ją c p rzy te m sw ych zw olenników kosztem rozdym ania w y ­ d atków s k a rb o w y c h .49 J e s t to zatem jed n a z ty ch ciem nych mo­ ra ln ie stro n skarbow ości.

W zakresie ta k zw anej zdolności podatkow ej, w ychodzi Lutz ze znan ych zasad, przew ażnie m oralnej treści, A dam a Sm itha, unow ocześniając je jed n a k w oparciu o lepszą technikę w rozpo­ z n aw an iu procesów ekonom icznych.

W stosunku do' nieskarbo w y ch celów opodatkow ania zajm u je stanow isko negatyw ne, dlatego przede w szystkim , że, jak pisze,

48 L u t z , op. c., s. 76 i in. 4(1 L u t z, op. c., s. 78, 79.

(25)

gw ałcą one nowoczesne koncepcje praw dziw ej n a tu ry i celu po­ datku. 50 T rzeba zauw ażyć, że zagadnienie owo, ta k w ielkiej doniosłości, nie da się w naszych tu ta j k ró tk ic h uw agach rozpa­ trzyć. Cała szkoła A dolfa W agnera i in n e k ieru n k i europ ejskie ostatnich dziesiątków la t sto ją na w ręcz o d m iennym stanow isku. J e st to znów kw estia tak polityczna jak ekonom iczna, ja k m o ra l­ ności społecznej, i to o szerokich horyzontach.

Ogólnie m ożem y powiedzieć, iż system skarbow ości L u tz ’a przez swe pogłębienie ściśle skarbow e, a rów nocześnie znaczne zrozum ienie treści m oralno-społecznej, je s t dalszym p otw ierd ze­ niem nieu stann ej obecności p ierw iastk a m oralnego w skarbow o­ ści. Do w ielu tw ierd zeń L u tz ’a ze stan o w isk a p rzyzw yczajeń czy p rzem iany poglądów europejskich tru d n o nam się przyznać, a przede w szystkim tru d n o się oswoić. A le w a rte są przem yśleń Zaakcentow ałem głów nie jego stanow isko w ok reślan iu istoty podatku, m ało rozpow szechnione w lite ra tu rz e euro pejskiej, a tak w tym punkcie zbliżone do rozw ijanej tysiącam i la t p raw ie k a ­ tolickiej filozofii m oralnej. Czy do niego doszedł poza k o n tak tem z m oralistyk ą katolicką? G dyby tak, byłoby to dużym aktem uznania dla d o k tryn y katolickiej o podatku, zapew ne n iezam ie­ rzonego ale ty m cenniejszego uznania, że dotyczy stosunków no ­ woczesnych, zatem skom plikow anych i tru d n y ch . D ow odziłoby to dalej, że ta koncepcja katolicka m a sw ą trw a łą i praw dziw ie nowoczesną w artość.

Na ty m zam ykam przegląd lite ra tu ry skarbow ej S tan ó w Z jed­ noczonych, choć ich pisarzy i to pow ażnego fo rm atu jest obecnie dość znaczna plejada, ja k np. B ueh ler A., G row es H., Hansem A., M oulton H., Schultz W., A. P. Lermer, H. M. Somes, N ew kom er M., O. B akker. A llen, L indholm i inni.

B A U D H U IN I L A U F E N B U R G E R

Obecną lite ra tu rę w języku fran cu sk im zap re z en tu ję dw o ­ m a nazw iskam i: będzie to F e rn a rd B audhuin, prof. u n iw e rsy te tu katolickiego w Low anium , i H enri L au fen b u rg er, prof. u n iw e rsy ­ te tu paryskiego.

Prof. B audhuin jest au torem dość w ielu p rac z dziedziny eko­ nom ii i skarbow ości. D otknę tu ta j jego poglądów zaw arty ch.

Cytaty

Powiązane dokumenty

mgr Marcin Fankanowski, e-mail: marcin.fankanowski@uwr.edu.pl mgr Małgorzata Piotrowska, e-mail: mpiotrowska02@gmail.com. Koordynator kursu

Zwiększenie spożycia owoców umożliwia sumaryczny, prozdrowotny wpływ wielu czynników, w tym włókna pokarmowego, witamin, składników mineralnych oraz gramowych

cilunek Srimu Cilleyjkkicffo, aty-.. ■ l^al Tłnnu

Do kreowania środowiska wysokiej produktywności, które autorzy artykułu utożsamiają ze środowiskiem pozytywnie oddziałującym na konkurencyjność firm przyczyniają

Wyślij SMS-a o treści wiad.5 na numer 71100... Panu Witoldowi HANKE Radnemu Rady Miasta Ruda Śląska wyrazy szczerego współczucia i pokrzepienia.. w trudnych chwilach

Metodyopartenalogice—postacinormalneformuł29 PrzekształcanieformułdoCNF Rozważmyponownieprzykładowąformułęijejzerojedynkowątabelęprawdy:

Politechnika Wrocławska, Wydział Inżynierii Środowiska Wykład: Budynki niskoenergetyczne i pasywne PODSTAWOWE SYSTEMY

„Z poznawczo-teoretycznego określenia prawdziwości nie wynika bynajmniej jej powinność, moment ten zupełnie nie mieści się w jej określeniu i nie jest jego konsekwencją,