• Nie Znaleziono Wyników

"Przyczynek do biografii Ernesta Malinowskiego: na marginesie książki Stanisława Łańca >>Polska myśl techniczna XIX i początków XX stulecia w kraju i na świecie. Inżynierowie dróg i mostów<<", Olsztyn 2004 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Przyczynek do biografii Ernesta Malinowskiego: na marginesie książki Stanisława Łańca >>Polska myśl techniczna XIX i początków XX stulecia w kraju i na świecie. Inżynierowie dróg i mostów<<", Olsztyn 2004 : [recenzja]"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Cezary Nałęcz

Przyczynek do biografii Ernesta

Malinowskiego: na marginesie

książki Stanisława Łańca "Polska

myśl techniczna XIX i początków XX

stulecia w kraju i na świecie.

Inżynierowie dróg i mostów", Olsztyn

2004 : [recenzja]

Echa Przeszłości 6, 275-298

2005

(2)

osoba (s. 113)4. Posłowie holenderscy to Rochus lub Roch (a nie Rechus) van der H onaert i Andreas (nie Andries) Bicker (Bicher) (s. 187)5. Na s. 249 chodzi oczywiście o Gustawa Adolfa, a nie Augusta Adolfa, na s. 54 w przypi­ sie 77 i w indeksie powinien występować Cezary Kuklo, a w bibliografii na s. 285 winna się znajdować Urszula Augustyniak, a nie Augustynek.

Oczywiście, te drobne, korektorskie wręcz, usterki w najmniejszym stopniu nie wpływają na końcową ocenę pracy. Ta jest bowiem wysoka, a autor po raz kolejny udowodnił, iż solidny i odpowiednio zanalizowany m ateriał źródłowy umożliwił napisanie monografii, która w znacznym stopniu przybliżyła nam mechanizmy funkcjonowania hiszpańskiej i polskiej nowożytnej dyplomacji.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga - wszystkie hiszpańskie cytaty zo­ stały przetłumaczone na język polski i umieszczone w przypisach. Ten za­ bieg, często pomijany przez autorów, na pewno pozwolił na dotarcie tej cen­ nej monografii do szerszego grona odbiorców.

Andrzej Korytko

P r z y c z y n e k d o b io g r a fii E r n e s ta M a lin o w sk ie g o . N a m a r g in e s ie k s ią ż k i S ta n isła w a Ł a ń ca , P o lsk a m yśl te ch n iczn a X IX i p o c zą tk ó w X X s tu le c ia w k r a ju i n a św iecie. In żyn ierow ie d ró g i m ostów , K atedra

L iter a tu r y W sp ó łczesn ej i D z ie n n ik a r stw a , U n iw e r s y te t W arm ińsko- M a zu rsk i, [br. W ydaw. - j e s t w n a g łó w k u s. ty t. w.w. in s ty tu c ja sp r a w c z a i za r a ze m tzw . a u to r k o r p o r a ty w n y ], O lszty n 2004, ss. 72, 4 fot.

Z dużym zainteresowaniem przystąpiłem do lektury nowej książki S tani­ sława Łańca. Zainteresowanie to wynikało przede wszystkim z fascynacji potencjalną syntezą historii jako nauką hum anistyczną [społeczną] z techni­ ką, czyli dyscypliną nauk ścisłych - co stosunkowo najłatwiej osiągnąć w takiej właśnie dziedzinie, jak zaprezentowana historia nauki i techniki. Badania interdyscyplinarne nie bez racji uchodzą jednak za nader trudne, gdyż aby okazały się one owocne, należy znać się np. na historii i zarazem na technice

4 Zob. E . I. C a rly le , S p e n s, S i r J a m e s , w: D ic tio n a ry o f N a tio n a l B io g r a p h y, ed. by G. S m ith , L. S te p h e n , S. L ee, Vol. 18, O xford 1 9 2 1 -1 9 2 2 , s. 7 8 9 -7 9 0 [re p rin t]. R ów nież: Sven- s k t R ik s a rk iv e t S tockholm , D ip lo m atica: A nglica, vol. 5, D isc u rs u s pro m e m o ria d a tu s Jacobo S pen sio de W orm ston, b. m . V III 1624; lis t te n d ru k o w a n y [w:] R ik sk a n se le re n A x e l O xenstier-

n a s s k r ifte r och b refvexling, Ser. 1, B d 2: B r e f 1 6 0 6 -1 6 2 4 , S to ck h o lm 1896, s. 7 2 9 -7 3 5 ; ta k ż e

P ro m e m o ria d la J a m e s a S p e n sa , E lfsb o rg X 1624, [w:] ib id em , s. 7 6 0 -7 6 5 . O J a k o b ie W orm sto- n ie, czyli J a m e s ie S p en sie p isa ł rów nież A. S zelągow ski, Ś lą s k i P o ls ka wobec p o w s ta n ia cze­

sk ieg o , Lw ów 1904, s. 301.

5 Zob. A. K orytko, P o lsko -szw ed zk ie ro k o w a n ia w S z tu m s k ie j W si w 1635 r., [w:] Z d ziejów

(3)

- co przy odmienności tych nauk nie jest bynajmniej proste. Z tego m.in. powodu już na początku lat 90. XX w. laureatam i Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii zostali amerykańscy badacze kliometrii, łączącej historię z ekonomią i nie tylko... - znanej też w historiografii jako tzw. nowa historia gospodarcza1.

Z kolei podjęta przez Autora metoda szkiców biograficznych, a w niektó­ rych miejscach biogramów, łączy się ze specyficzną gałęzią historii i zarazem historiografii, jak ą jest biografistyka. O tym, że nie jest ona prosta (szczegól­ nie w kwestii wyważenia między swoistą hagiografią a „odbrązowieniem” lub niedocenianiem prezentowanej postaci oraz polonocentryzmem a uniw ersali­ zmem) mogą świadczyć kontrowersje wśród specjalistów, wyrażone m.in. na londyńskich i paryskich Sympozjach Biografistyki Polonijnej2.

Na ile udało się Autorowi zrealizować postawione przez siebie zadanie, czy też cel? Zdaniem piszącego te słowa w niewielkim stopniu, ponieważ praca autorstw a Stanisław a Łańca niewolna jest od nieścisłości. W omawia­ nej książce Autor zaprezentował trzynastu3 polskich inżynierów w następu­ jącej kolejności:

1. Stanisław a Kierbedzia seniora, 2. Michała Kierbedzia, 3. Stanisława Kierbedzia juniora, 4. E rnesta Malinowskiego, 5. Rudolfa Modrzejewskiego [Ralpha Modjeskiego], 6. Hieronima Kieniewicza, 7. Ignacego Mystkowskiego, 8. Kazimierza Elżanowskiego, 9. Stanisław a Rechniewskiego, 10. Ksawerego

1 K lio m e tria (inaczej z w a n a - n o w ą h is to r ią gospodarczą), ja k o k ie r u n e k w h isto rio g ra fii, z ap o c zą tk o w an y z o sta ł jeszcze w 1955 r. p rzez J . R. M ey era , a le n o w ą s k a lę jak o ścio w ą i ilościow ą u z y sk a ł w la ta c h 80. i 90. XX w. po u p o w szech n ien iu k o m p u te ró w i odpow iednich program ów . O w ym i w sp o m n ian y m i N o b listam i A n n o D o m in i 1993 i czołowym i „k lio m etry k am i” ś w ia ta s ą A m ery k an ie R o b ert W illiam Fogel i D ouglas[s] Cecil N o rth . M etody klio m etry czn e stosow ane s ą np. d la re k o n stru k c ji p rzeszły ch tzw. b a d a ń o p eracy jn y ch i w y d a rz e ń w ojennych, o b fitu jący ch w z n a n e d a n e - do „obróbki” k tó ry c h ta k p rz y d a tn y j e s t h a rd w a r e & so ftw a re - a n a s tę p n ie sy m u lacji d la w e ry fik a cji p rz y ję ty c h zało żeń (z re g u ły a lte rn a ty w n y c h ). S tą d coraz częściej p o jaw ia się o p in ia o celow ości i n a w e t k o n ieczn o ści z alicz en ia k lio m e trii do n a u k pom ocniczych h is to rii, a le też i e konom ii, n a u k w ojskow ych o raz in n y c h d z ie d z in in te rd y sc y p li­ n a rn y c h .

2 V ide M a re k P. Pro k o p , S ło w o w stęp n e, [w:] P olacy w c y w iliza cja ch św ia ta . B iografie

e m ig ra n tó w - p o rtre t zb io ro w y, pod re d . N o rb e rta K a s p a rk a i M a rk a P. P ro k o p a, II S ym pozjum

B io g rafisty k i P olo n ijn ej, P a ry ż , 2 6 -2 7 w rz e ś n ia 1997, Wyd. UW M , O lsz ty n 1999, s. 7 -8 ; odno­ śn ie m etodologii i ź ró d eł W acław M arm o n , P ro b lem y m etodologiczne i w a rszta to w e b io g ra fistyki

h isto ry czn ej (U w agi p o czyn io n e n a k a n w ie p o d ję te j in ic ja ty w y w y d a w n ic ze j Ilu stro w a n e g o S ło w ­ n ik a B iog ra ficzn eg o P olo n ii Ś w ia ta ), [w:] ib id em , s. 1 1 -1 6 . W arto zau w aży ć, iż w tej p ra c y - pod

ja k ż e o biecującym ty tu łe m - uw zględ n io n o bez w y ją tk u in n e p o sta c i niż p re z e n to w a n e p rzez S ta n is ła w a Ł ań ca, co św iadczy o s k a li i ró żn o ro d n o ści w p ły w u P olaków n a cyw ilizację św ia to w ą (g lo b aln ą, ziem sk ą).

3 W P rzed m o w ie S ta n is ła w Ł an iec pisze: „[...] polscy in ży n iero w ie , ta c y j a k S ta n is ła w K ierb ed ź, E r n e s t M alin o w sk i, R u d o lf M o d rzejew sk i i k i lk u n a s tu in n y c h ” [op. cit., s. 7] - p rz y czym w y m ien io n a im ie n n ie tró jk a z o s ta ła bliżej p rz e s ta w io n a w o d ręb n y ch szk icach A u to ra , ale dalej [ibidem , s. 8] uży to n a stę p u ją c e g o sfo rm u ło w a n ia , zam y k ająceg o słow a w s tę p n e : „Wymie­ n io n a w p ra c y lic z n a g ru p a in n y c h in ży n ie ró w [...]” - o raz w U w ag a ch końcow ych [ibidem , s. 72]: „O pracow anie b io g ra fii k i lk u n a s tu p o lsk ich in ży n ie ró w [...]”. B iorąc pod u w ag ę ro zd ziały i p o d ro zd ziały n in ie jszej k s ią ż k i ty c h b io g rafii lub b io g ram ó w j e s t k o n k re tn ie 13.

(4)

Skarżyńskiego, 11. Stanisław a Michalskiego oraz 12. Bronisława Marczew­ skiego i 13. Witolda Marczewskiego.

Moją uwagę zwrócił rozdział II (s. 27-34, tj. wyraźnie obszerniejszy od pozostałych, poświęcony polskiemu bohaterowi Peru, Ernestowi Malinow­ skiemu. Niestety Autor nie wykorzystał nowszych materiałów, a wielka szko­ da, bowiem ten polsko-peruwiański bohater był nie tylko inżynierem i pionie­ rem interioru andyjskiego, ale także żołnierzem wolności (z wyjątkiem, za­ pewne, niem al nieznanego kolonialnego epizodu algierskiego po stronie Francji): walczącym w powstaniu listopadowym 1830-1831 przeciw zaborcy rosyjskiemu - jako młodociany prosty żołnierz w słynnym 4. Pułku Piechoty Liniowej (sławni „Czwartacy”)4, podczas Wiosny Ludów 1848 w Badenii i już w Peru z byłym kolonizatorem młodej republiki pacyficzno-andyjskiej, „ibe- ryjsko-inkaskiej” - H iszpanią (1866 - który to rok, a tym bardziej dokładne daty nie zostały w ogóle podane przez Autora). O ile jednak rozdział V 0 Ignacym Mystkowskim został opatrzony podtytułem „Budowniczy kolei 1 partyzant”, podkreślającym dualizm postaci, to pozostałe części zostały tego, niestety, pozbawione.

Najbardziej nas interesujący rozdział II o Erneście Malinowskim, wbrew swemu tytułowi zawiera wszakże elementy życiorysów równoległych: E. M. oraz Józefa, Ja n a i syna Józefa Bronisława Szwarcego, także inżyniera [s. 27-29], ale tylko do fazy Wiosny Ludów 1848 roku, a dalsze dzieje dotyczą jedynie Malinowskiego. Włączenie tego w ątku do rozdziału o kimś innym sprawia jednak wrażenie, że tytułowy bohater nie został w pełni doceniony przez Autora.

O tym, iż E rnest Malinowski jest jednak uważany przez samego Autora za jedną z ważniejszych postaci może świadczyć nie tylko wspomniany roz­ m iar rozdziału jem u poświęcony, ale też dwukrotne jego wymienienie na s. 7 i 8 Przedmowy - obok Stanisław a Kierbedzia i Rudolfa Modrzejewskiego - przy czym w tych miejscach brak wzmianek o działalności pozatechnicznej nie tylko powyższego. Przez wspomnianą aktywność „pozatechniczną” można rozumieć działalność polityczną, patriotyczną, wojskową (partyzancką i w ar­ miach regularnych) oraz publicystyczną itp. O ile nawet biogramy encyklope­ dyczne uwzględniają rolę Malinowskiego w rozwoju kolejnictwa i jego rekor­ dy w tej dziedzinie, to nierzadko pomijają ufortyfikowanie, a już z reguły

4 S. M. B rzozow ski, P o ls ki s ło w n ik bio g ra ficzn y, t. XIX/3, z. 82, s. 336. K o n fro n ta c ja in n y c h m a te ria łó w d o s ta rc z a j e d n a k w ą tp liw o ści co do fak ty czn eg o u d z ia łu E. A. M alinow skiego w sz e re g a ch „ C zw artak ó w ”, a n a w e t w ogóle w P o w s ta n iu L isto p ad o w y m i W ielkiej E m ig racji, p o n iew aż b r a k choćby o n im w z m ia n k i w ta k ic h d ziełach : R. B ielecki, Z a r y s ro zp ro szen ia

W ielkiej E m ig ra c ji we F ra n c ji 1 8 3 1-1837. M a ter ia ły z a rch iw ó w fra n c u s k ic h , N a c z e ln a D y rek cja

A rchiw ów P a ń stw o w y ch , PW N , W a rsz a w a - Łódź 1986; J . Ś w ięcicki, P a m ię tn ik o statniego

d ow ódcy p u ł k u 4 p iec h o ty lin io w ej, oprac. i w s tę p e m p o p rzed ził R. B ielecki, PIW, W arsza w a

1982; A. S z o rm a ń s k i, W alecznych tysiąc... Z dziejó w 4 p u ł k u p iech o ty lin io w e j W ojska P olskiego

1 8 1 5 - 1831, Wyd. M O N , W arsz a w a 1968; N. K a s p a re k , P o w sta n ie czy epilog. Ż o łn ierze lis to p a ­ d o w i w d n ia c h k lę sk i i in te rn o w a n ia 1 8 3 1 -1 8 3 2 , W yd. UW M , O lsz ty n 2001.

(5)

czynną osobiście obronę Callao5. Tymczasem inżynier E rnest Malinowski podczas epizodu peruwiańskiego 1866 r. nie tylko nowatorsko umocnił Callao - wykorzystując najnowsze ówcześnie osiągnięcia inżynierii wojskowej, co było rzadkością wśród Polaków, pozbawionych własnej państwowości w epoce zaborów - ale też skutecznie obronił ten port przed hiszpańską Królewską M arynarką Wojenną; w skład jej Eskadry Pacyfiku (zwanej z przesadą przez Autora „potężną flotą” lub wręcz „arm adą”) wchodził flagowy pancernik „Nu- m ancia” reprezentujący niemal szczytowe wtedy osiągnięcia techniki (High Technology). Te oryginalne osiągnięcia ze wszech m iar zasługują z pewnością na podkreślenie, ale teza Autora o wynalazczości E. Malinowskiego w dzie­ dzinie wojskowości (np. skonstruowanie pociągów pancernych) jest dyskusyj­ na i nie wytrzymuje wnikliwszej krytyki.

5 S ta n is ła w Z ieliń sk i, M a ły S ło w n ik P io n ieró w P o lskic h k o lo n ja ln yc h i m o rskich . P o d ró ż­

nicy, odkryw cy, zdobyw cy, badacze, eksploratorzy, em ig ra n c i-p a m ię tn ik a rze , d zia ła cze i p isa rz e m ig ra cyjn i, [ I n s ty tu t W ydaw. L igi M orskiej i K olonjalnej], W arsz a w a 1932 [1933], s. 2 9 2 -2 9 3 -

w b rew o czekiw aniom n ie w s p o m n ia ł o u m o c n ie n iu i obro n ie C allao - m im o sp ecjalizacji tegoż sło w n ik a biograficznego i p a ra m ilita rn e g o c h a r a k te r u e d y to ra [LM iK]. P odobnie m ilczy n a te n te m a t Ilu s tr o w a n a E n cy klo p e d ia T rza ski, E v e r ta i M ich a lskieg o z w ielo m a m a p a m i, ta b lic a m i i

ilu s tr a c ja m i w tekście, oprac. pod re d . d r a S ta n is ła w a L am a, t. III: L-O, W arsz a w a [1927], s.

309 - n b . z a m ia s t A ndów s ą ta m „K ordyljery”, a z n ow szych np. E n cy klo p e d ia P o p u la r n a P W N , w yd. 2, PW N , W a rsz a w a [1982], s. 411. N a ty m tle w y ró ż n ia się k o rz y s tn ie n o ta - b ę d ą c a stre sz c z e n ie m b io g ra m u S ta n is ła w a M. B rzozow skiego z P S B [w: P o ls ki s ło w n ik biog ra ficzn y, t. XIX/3, z. 82, s. 3 3 6 -3 3 7 - w y k o rzy stan eg o p rzez n aszeg o A u to ra ] - z N o w e j E n cy klo p e d ii

P o w szech n ej P W N , t. 4: M-P, PW N , [W arsza w a 1997], s. 58, a k tó r a w y d aje się n a w e t w a r ta

dosłow nego zacy to w an ia: „M a lin o w s k i E r n e s t (1 8 1 5 - 1 8 9 9 ), in ż y n ie r kol. i drogow y; u c z e stn ik p o w s ta n ia listopadow ego 1 8 3 0 -3 1 , n a s tę p n ie n a e m ig racji w e F ra n c ji; o d 18 5 2 - w P e r u , prof. un iw er. w L im ie; z a s łu ż y ł s i ę ta m f o r t y f ik o w a n ie m w y b r z e ż a (z w ł. p o r t u C a lla o ) ; z a p ro ­ je k to w a ł i 1 8 7 2 -7 6 k iero w ał b u d o w ą lin ii kol. C a llao -L a O roya, sięgającej do w ys. 4769 m. n.p .m . (najw yżej położona d ro g a kol. n a św iecie); 1866 w c z a s ie w o j n y h is z p .- p e r u w ia ń s k ie j d o w . o b r o n y w y b r z e ż a , p r z y c z y n ił s i ę d o r o z p r o s z e n ia f lo t y h is z p .; u z n a n y z a z a s łu ż o ­ n e g o d la z w y c ię s t w a , j e g o p o d o b iz n ę u m ie s z c z o n o n a c o k o le w y s t a w io n e g o w L im ie p o m n ik a m in . w o j n y M. G a lv e z a ” (podkr. - C.N.).

Z k o lei sy n te z y h isto ry cz n e , n a w e t o p isu jąc w ojnę p e ru w ia ń s k o -h is z p a ń s k ą (nb. j a k a po­ w in n a być w łaściw ie k o lejność w y m ie n ia n ia s tro n w alczący ch - s iln ie jsz a -s ła b sz a czy zwycię- sk a-p o k o n an a?; co n ie zaw sze szło w p a rze , j a k choćby w ty m p rz y p ad k u ), n ie u w z g lę d n ia ją roli M alinow skiego - j a k n p . D zieje A m e r y k i Ł a c iń sk ie j, o d sc h y łk u epoki k o lo n ia ln e j do czasów

w sp ó łczesn ych (t. I - I I I ) , pod re d . T. Ł epkow skiego, t. I: 1 7 5 0 -1 8 7 0 /1 8 8 0 , oprac. M a rcin K ula,

T ad eu sz Ł epkow ski, J a n S z e rm iń sk i, Wyd. KiW, W a rsz a w a 1977, s. 344. Do w y jątk ó w n a le ży

H isto ria H is z p a n ii T ad e u sz a M iłkow skiego i P a w ła M achcew icza (O sso lin eu m , W rocław - W ar­

sz a w a - K rak ó w [1998], s. 272): „W 1866 r. flo ta h is z p a ń s k a b e zs k u te cz n ie u siło w a ła zdobyć p e ru w ia ń s k i p o rt C allao (nb. u fo rty fik o w a n y p rzez polskiego in ż y n ie ra E r n e s ta M alinow skiego, tw órcę ko lei tra n s a n d y js k ie j)” i gdzie d a tu je się t r a k t a t pokojow y n a 1871 rok. N a u w ag ę z a s łu g u je p o g ląd H isz p a n ó w M a n u e la T u n ó n d e L a r a , J u lio V ald eó n B a r u q u e i A n to n io D om m guez O rtiz, H isto ria H is z p a n ii, Wyd. U n iv e rs ita tis , K ra k ó w 1997, s. 460 i jej p rz y p is3, gdzie w s p o m in a ją c o b o m b a rd o w a n iu C allao p rzez h is z p a ń s k ie fre g a ty M e n d e za N u n e za , u z a ­ s a d n ia ją tę n ie fo rtu n n ą a w a n tu r ę ty lk o p ró b ą odbudow y p r e s tiż u byłej m etro p o lii, lecz nie

reco n q u isty, a z a ra z e m s ą d z ą , że w a lk a t a b y ła w istocie n ie ro z s trz y g n ię ta - m ilita rn e (lub

inaczej tak ty c zn o -o p e rac y jn e ) zw ycięstw o H iszp an ó w i m o ra ln y (strateg iczn o -p o lity czn y ) su k ces P eruw iańczyków , k tó rz y o b ro n ili te n p o rt. O czyw iście, nie m a ta m żad n ej w z m ia n k i o E. M ali­ no w sk im .

(6)

Ten właśnie ostatni z wymienionych przejawów patriotyzm u i talentu techniczno-organizacyjnego Malinowskiego wymaga wszakże istotnych uzu­ pełnień i sprostowań - niejako dopisanych „na marginesie”; stąd początek tytułu tegoż artykułu recenzyjnego i być może całego ich cyklu-serii.

* * *

Po pierwsze, jak uprzednio już zasygnalizowałem, Autor nie wykorzystał nowszych materiałów, a szkoda, gdyż nawet w Polsce - także w Peru, zarów­ no tłumaczenia z polskiego na język hiszpański, jak i dzieła oryginalne - wydano obszerne biografie E rnesta Malinowskiego6. Rzuca się ponadto w oczy brak uwzględnienia choćby tylko w przypisach pozycji z zakresu historii wojen morskich (wojna peruwiańsko-hiszpańska miała właśnie taki charakter - ściślej była typu „flota przeciwko wybrzeżu”), a sięgnięcie do fundamentalnych w naszym kraju dla tej dziedziny prac Pawła Piotra Wie­ czorkiewicza i Ja n a Gozdawy-Gołębiowskiego oraz innych7 z pewnością po­ zwoliłoby uniknąć wielu pomyłek (notabene, tam z kolei brak naw et wzmian­ ki o roli E. Malinowskiego w obronie Callao) w opisie „epizodu 1866 roku”. Wypada żałować, iż fachowe i dokładniejsze (co prawda o charakterze nie monografii szczegółowych, ale syntez) pozycje książkowe na ten tem at mil­ 6 W p ierw szej kolejn o ści n a le ż y w y m ien ić tu ta j: D a n u ta K s iążk iew icz -B artk o w iak , E rn e s t

M a lin o w s ki, k o n s tr u k to r ko lei tra n sa n d y jsk ie j, P o z n a ń 1996, 306 s., fak s., fot., m apy, p o rtr., rys.

i jej w e rs ja p e ru w ia ń s k a : eadem , E rn esto M a lin o w s k i, co n stru c to r d el ferro ca ril tra n a n d in o :

1 8 1 8 -1 8 9 9 , tr a d . P a tr ic ia B a r r a n te s M adej, Fondo E d ito ria l del B anco C e n tra l de R e se rv a del

P e ru , L im a 1998, pp. 217, [2]; a ta k ż e Jo s é Ig n acio López S oria, Is a a c C a zo rla M oquillaza,

M a lin o w s k i [E rnesto - 1818-1899]: el ingeniero d e los ferrocarriles, B io g r a fia d e Ingenieros, A rc q u ite cto s y C ientificos, B ib lio teca N a cio n a l del P e ru : U n iv e rs id a d N a cio n a l de In g e n ie ria .

P ro y ecto H is to ria U N I, L im a 1999 [pp. 61+ 12 s. il.]; In ży n ie r o w i E rn e sto w i M a lin o w s k ie m u

w se tn ą rocznicę śm ierci, K raków , 2 m a r ca 1999 r., pr. zb. pod re d . W iesław a S tro n icza, seria:

„Zeszyty N aukow o-T echniczne O d d z ia łu S to w a rz y sz e n ia In ż y n ie ró w i T echników K o m u n ik acji w K ra k o w ie ”: M onografie, n r 14, K ra k ó w 1999 [126 s., fot., p o rtr., ry s., m ap y ], a ponadto: L u cy n a S m o liń sk a , M ieczysław S ro k a, W ielcy z n a n i i n ie z n a n i, (W ydaw. R a d ia i Telew izji, W a rs z a w a 1988), ro z d z ia ł W sp in a ją ce się p o c ią g i A n d ó w . E r n e s t M a lin o w s k i (1 8 0 8 -1 8 9 9 ), [s. 6 4 -7 0 , p lu s il. [15 i 16] re p r. ze zb. A rc h iw u m PA N w W arszaw ie o raz il. [17] re p r. z k s ią ż k i C.R. E nock, P eru, L o ndon-L eipsic [wł. Leipzig?] 1908 - szkic i a u d y c ja TV z 1969 r.]; B olesław O rłow ski, N ie tylko s z a b lą i p ió r e m ..., ro z d z iał In ży n ier o w ie czterech stro n ś w ia ta , s. 1 6 3 -1 6 9 i p a ssim , Wyd. K o m u n ik acji i Ł ączności, W arsz a w a 1985,

7 Zob. P a w e ł P io tr W ieczorkiew icz, H isto ria w ojen m o rsk ic h , t. 2: W iek p a ry , [Wyd. P u ls P u b lic a tio n s L td.], [L ondyn 1995], część III: E p o k a p a ro w a , ro zd ział I: P o lity k a k a n o n ie rek, p o d ro zd ział 3: W ojny: te tu e ń sk a 1859-1860 i h iszp a ń s k o -p e r u w ia ń s k a 1 8 6 4 -1 8 7 0 , s. 1 4 8 -1 5 1 ; J a n G ozdaw a-G ołębiow ski, O d w ojny k r y m s k ie j do b a łka ń s kiej. (D z ia ła n ia flo t w o jen n ych n a

m o rza ch i oceanach w la ta c h 1 8 5 3 -1 9 1 4 ), s e ria „ H isto ria M o rsk a ”, Wyd. M orskie, G d a ń s k 1985,

rozdział: W ojna Peru, Chile, B o liw ii i E k w a d o r u z H is z p a n ią (1 8 6 4 -1 8 6 9 ), s. 1 9 1 -1 9 4 . P o n a d to Z y g m u n t R y n iew icz, B itw y św ia ta . L e k s y k o n , W yd. W ied za P o w sz ec h n a, W a rs z a w a 1995, s. 1 0 9 -1 1 0 [s.v. poz. 125: B o m b a rd o w a n ie tw ie rd z y C a l la o w P eru - 2 V 1866 r.] i s. 637

[S ko ro w id z chronologiczny s.v.: Wojna Peru, C hile i E k w a d o r u z H isz p a n ią 186 3 -7 1 r.]; idem , B itw y m orskie. L e k sy ko n w y d a rze ń m ilita rn y c h n a m o rza ch i oceanach św ia ta , Wyd. W iedza

(7)

czą, ale na szczęście sytuację częściowo ratu ją artykuły z czasopism, choćby i popularnonaukowych.

Trudno zatem uznać taki stan badań nad tym problemem za zaawanso­ wany oraz wystarczający, a naw et zadowalający - co może stawiać przed naszym Autorem ambitne i istotne wyzwanie; niestety nie w pełni podjęte i uwieńczone sukcesem. Tak jednak nierzadko się zdarza w przypadku ryzy­ ka badań interdyscyplinarnych, skojarzonych jeszcze z biografistyką.

Co do podstawowego biogramu naszego bohatera, to nawet tak podsta­ wowe dane jak lata jego życia - sc. urodzin i śmierci - są w literaturze historycznej przedstawiane różnie: respective już rok 1808, najczęściej 1815, a nawet 1818 (w nowszych publikacjach) oraz 1890 lub dopiero 1899 (najczę­ ściej - u naszego Autora też: 1815-1899), ale który z tych wariantów jest w końcu prawdziwy?8. W niektórych m ateriałach podaje się ponadto jako drugie imię E rnesta Malinowskiego - Adam9, natom iast trzeciego nie znala­ złem nigdzie, co może być skutkiem np. braku bierzmowania późniejszego obrońcy Callao. Biografistyczne rozbieżności i luki występują w wielu jeszcze innych miejscach, co stanowi najlepszy dowód przydatności takich publikacji.

Po drugie, już zdanie otwierające górny akapit strony 29: „W 1848 roku E rnest Malinowski wyjechał do Peru, niepodległego państw a w Ameryce Południowej [tu przypis2 - odsyłający wbrew narracji do pozycji, dotyczących Bronisława Szwarcego - C.N.], gdzie zatrudniono go do projektów i wykonaw­ stwa różnych urządzeń hydrotechnicznych w Andach”, zawiera nie tylko wspomniany błędny odsyłacz, ale i istotną pomyłkę merytoryczno-chronolo- giczną oraz uproszczenie. Błąd rzeczowo-czasowy to podanie roku 1848, za­ m iast właściwie 1852 lub ewentualnie 1853, kiedy to E. Malinowski przybył do Peru (zwanego w Polsce okresu międzywojennego też „Peruwi[j]ą”)10. Symplifikacją natom iast jest sformułowanie: „[...] różnych urządzeń hydro­ 8 R ok u ro d z e n ia 1808 podaje m .in . L. S m o liń sk a, M. S ro k a, op. cit., s. 64; E n cy klo p e d ia

P o p u l a r n a ., s. 441 [a lte rn a ty w n ie z 1815], 1815 n p . S t. Z ieliń sk i, op. cit.. s. 292 i w ie lu in n y ch

[najczęściej], 1818 w y s tę p u je w np.: B o lesław a O rłow skiego, Z w y k le i n iezw yk le losy w y n a la z ­

kó w , L u d o w a S p ó łd z ie ln ia W ydaw nicza, W a rsz a w a 1989, s. 55: s.v. K o lej [s. 5 1 -5 6 ] i tegoż, N ie tylko s z a b lą i p i ó r e m . , s., 163 o raz in n e now sze pozycje [p a trz p rz y p is 5], n a to m ia s t ro k

śm ierci 1890 u: St. Z ieliń sk i, l. c. i 1 lu stro w a n a E n c y k lo p e d ia T rza ski, E v e rta i M i c h a ls k ie g o ., s. 309, a 1899 w zdecydow anej w ięk szo ści m ateriałó w , ta k ż e i n ajn o w szy ch . Szczególnie isto tn e w y d a ją się je d n a k d a ty u ro d z e n ia , gdyż w w ie k u 2 2 -2 3 la t E r n e s t M alin o w sk i w z iął z pew no­ śc ią a k ty w n ie jsz y i b a rd z iej św iad o m y u d z ia ł w p o w s ta n iu listo p ad o w y m (1 8 3 0 -1 8 3 1 ), niż ja k o p o d ro ste k 1 5 -1 6 -le tn i, czy ty m b a rd zie j 1 2 -1 3 -la te k [tj. w istocie jeszcze dziecko]. W arto z a u w a ­ żyć, że w g pow yższych d a t, długość ży cia naszeg o b o h a te r a w s k ra jn y c h w a r ia n ta c h w a h a ła się od 72, p o p rzez 75 i 81 o raz 82 lu b najczęściej w y m ie n ia n e 84, aż do 91 la t - różnice s ą z a te m d uże.

9 D ru g ie im ię A d a m E r n e s t a M a lin o w sk ieg o i l a t a ż y cia 1 8 1 8 -1 8 9 9 p o d a je m .in .: B. O rłow ski, Z w y k le i n i e z w y k l e . , s. 55, a ta k ż e R y sz a rd H. B o ch en ek w sw ym a rty k u le , E rn e st

M a lin o w s k i - obrońca P eru , „M ów ią W ieki. M a g a zy n H isto ry c zn y ”, N r 2 (518)/2003.

10 Rok 1852 w y m ie n ia np. w y k o rz y sta n y p rzecież p rzez A u to ra S t. M. B rzozow ski, op. cit., s. 336, a le 1853 - B. O rłow ski, N ie t y l k o . , s. 163. Z k o lei P e ru = P e ru w i[j]a - zob. np. St. Z ieliń sk i, op. cit., p a ssim .

(8)

technicznych w Andach”, ponieważ sugeruje budowę np. mostów, tam, jazów na górskich rzekach Andów - czyli głównie w interiorze Peru - a w rzeczywi­ stości, co wkrótce będzie miało doniosłe skutki, dodatkowo, a może przede wszystkim i w pierwszej kolejności, zajął się m.in. rozbudową głównego portu peruwiańskiego Callao (nie chilijskiego - por. s. 30) - tj. w strefie nadm or­ skiej, zewnętrznej tego państw a11.

Błędne zlokalizowanie Callao w Chile może być skutkiem głęboko uproszczonego opisu wojny obronnej z Hiszpanią, z którą początkowo walczy­ ło aktywnie właśnie Chile, a dopiero później dołączyło do koalicji antyhisz- pańskiej P eru12, przy czym najpełniejszy opis udziału E. Malinowskiego w obronie tego portu pod Limą zawiera także niewykorzystany artykuł cenio­ nego specjalisty z zakresu historii fortyfikacji, płka prof. dr. hab. Ryszarda Henryka Bochenka13. Ponadto wydaje się, iż należy nader krytycznie pod­ chodzić do świeżych, XIX-wiecznych relacji i wspomnień (z natury w znacz­ nym stopniu subiektywnych), np. Władysława Folkierskiego, pełnych prze­ 11 Z ajęcie się - jeszcze w la ta c h 50. - ro zb u d o w ą i u n o w o cześn ien iem p o rtu w C allao (tak ż e w sp o m n ia n e p ra ce h y d ro te c h n ic z n e n a b rze ży ) o raz jeg o i n f r a s tr u k t u r ą (w ty m d ro g am i kołow ym i i kolejow ym i - „że la zn y m i”), b ę d zie m iało decy d u jące z n acze n ie d la późniejszej n o m i­ n a cji M alinow skiego ja k o n iew ątp liw eg o s p e c ja lis ty -e k sp e rta , zn ająceg o p rz y ty m lo k a ln e r e ­ a lia , fo rm aln ie n a czeln eg o in ż y n ie ra fo rty fik acji - a le n ie dow ódcy o b ro n y w y b rz eż a (o czym później) - isto tn ie js z e niż p rz y ja ź ń i w dom yśle p ro te k c ja a k tu a ln e g o m in is tr a wojny. Co p ra w d a głów ną, 11-km lin ię k o lejo w ą C a lla o -L im a zbud o w an o jeszcze p rz e d p rzy b y ciem M alinow skiego do P e r u (w la ta c h 1 8 5 0 -5 1 - ja k o p ie rw s z ą w ogóle w A m eryce P ołudniow ej), lecz to w ła śn ie z in ic jaty w y n aszeg o b o h a te r a p rzed łu żo n o to ry do n ie m a l k r a ń c a cy p lu w E l P u n ta o raz obw od­ nicy kolejow ej w okół „obronnego z a b y tk u ” Św iętego F ilip a w zd łu ż północnego w y b rz eż a P ółw y­ s p u C allao. W szy stk o to było ju ż gotow e w 1866 r. i zn aczn ie u łatw iło szybkie, a n a w e t z a s k a k u ­ jąco szy b k ie (w s tę p n y p la n z ało że n ia obro n n eg o w podw ójnym se n sie p la n o w a n ia sy s te m u i k o n k re tn y c h o biektów fo rteczn y ch p rz e d s ta w ił M alin o w sk i n a p rzeło m ie 1865/66 ro k u i ju ż ok. 20 k w ie tn ia 1866 r., n a 5 lu b k ilk a d n i p rz e d p rzy b y ciem ag reso ró w zakończono podstaw ow e p ra ce n a d u m o cn ie n ia m i) p o sta w ien ie now ych in s ta la c ji d efen sy w n y ch - a b ęd zie to m iało n a d e r w a żn e z n ac ze n ie d la pó źn iejszy ch w ypadków , p oniew aż m ało b rak o w ało , a b y z ty m nie zdążono.

12 O czym często się z ap o m in a, P e r u było w łaściw ie typow o la ty n o s k ą d y k ta tu r ą w ojskow ą 1 często w alczyło ze sw ym i s ą s ia d a m i o h eg em o n ię n a d P a cy fik iem laty n o a m e ry k a ń s k im .

13 R y sz a rd H [en ry k ] B ochenek, E r n e s t M a lin o w s k i - obrońca P eru, cykl: W ojenko, w ojen­

ko, „M ów ią W ieki. M a g a zy n H isto ry c zn y ”, N r 2 (518)/2003, s. 3 8 -4 1 , fot., p o rtr., ry s., m a p a

[plan]. C zęść tej ik o n o g rafii w y k o rz y stan o z p o d a n ie m ź ró d ła - zw łaszc za p la n . Z k o lei sy lw etk i 2 o k rę tó w h is z p a ń s k ic h [d re w n ia n y c h , a le paro w o -żag lo w y ch ]: fre g a ty „ B la n ca ” (w ła ściw a i p e łn a n a z w a „R eina B la n c a ”) i k o rw e ty „V encedora” [obie s. 41] n otabene, p o m y lo n o -p rzesta- w iono p o d p isy rysu n k ó w , w g k tó ry c h fre g a ta b y łab y b łęd n ie dw u-, a k o rw e ta tró jm a s z to w a [być m oże su g ero w an o się liczb ą kom inów : odpow iednio 2 i 1, a le n ie było to k r y te r iu m ro z s trz y g a ją ­ ce. D la ro z w ia n ia w ątp liw o ści w n ik liw szy ch C zy teln ik ó w w a rto p o ró w n ać b a rw n y ry s u n e k n a j­ siln iejszej i flagow ej je d n o s tk i h isz p a ń s k ie j z in n eg o źró d ła, a p a n c e rn a fre g a ta „ N u m an c ia ” by ła, j a k w idać, trz y m a s z to w a i z je d n y m k o m in e m - vide p rz y p is 37. Z liczn y ch i zn an y c h p u b lik acji tegoż a u to ra w a rto p rz y okazji w spom nieć p rzed e w szystkim : M ilita rn e fu n kcjo n o w a n ie

d zie l i zespołów fo rty fik a c y jn y c h w p rzeszłości. (K lio m etryczn a m e to d a b a d a ń ) i K lio m etry c zn a m e to d a b a d a ń b u d o w li i zespołów fo rty fik a c y jn y c h [W arszaw a 1999 i 2000] - św iadczących, że

w yżej w s p o m n ia n a k lio m e tria m oże zn aleźć zas to s o w an ie nie ty lk o w h is to rii gospodarczej, z k tó r ą p ierw o tn ie j ą ko jarzo n o [zob. p. 1].

(9)

inaczeń i propagandowej przesady „gwoli pokrzepienia ducha”14. Co więcej, można dostrzec swoistą nadinterpretację niektórych wydarzeń, zarówno opi­ sujących je wcześniej, jak i naszego Autora.

Zanim przejdziemy do prostowania prezentacji epizodu 1866 r. w życiu E rnesta Adama Malinowskiego, warto ustosunkować się do związanej z nim pośrednio tezy Autora, jakoby to poparcie USA umożliwiło Peru odparcie

14 W ła d y sław F o lk ie rs k i [1 8 4 2 -1 9 0 4 ] b ył w ie lo le tn im p rz y jacielem i w sp ó łp raco w n ik iem M alinow skiego [n a z n a n y m po w szech n ie p o rtrec ie zbiorow ym sied zi obok niego z lew ej strony, n a ho n o ro w y m m ie jsc u „od s e rc a ” g o sp o d arza] - co u tru d n ia ło oczyw iście o b iek ty w izm jego w sp o m n ie ń . Co w ięcej, ich a u to r często po p ro s tu się m ylił, a s k u tk i b e zk ry ty czn eg o prz y jęcia jeg o słów w id ać n p . i w p ra c y n a sz eg o A u to ra , p rz y czym m o żn a d o strz e c i sp rzeczn o ści w w e rsjac h , p rz y czym ra cję m oże m ieć je d n a k to w a rzy sz n asz eg o b o h a te ra . O to b a rw n a re la c ja F o lk iersk ieg o : „M in is t r e m w o j n y z o s t a ł M a n u e l G a lv e z , o so b isty p rz y jaciel M alinow skiego. P o la k b ył ju ż w te d y z n a n y ze sw ych in ż y n ie rs k ic h zdolności. N azw isk o M alinow skiego, a w ła śc i­ w ie jego n arodow ość p rz y cz y n iła się n iep o śled n io do z a u fa n ia , ja k im go o b d arzy ł, z a z d ro sn y z r e s z tą aż do szow inizm u, n aró d : im ię K ościuszki, P u ła sk ieg o żywo się ry sow ało w p am ięci A m erykanów , zd aw a ło im się, że P o la k w w alce o n iepodległość sw oją lu b cu d zą, w obronie w olności i słu szn e j s p ra w y cudów d o konać zdoła. M a lin o w sk i, o b d a rzo n y ogólnym zau fa n ie m , z a b ra ł się e n erg iczn ie do z o rg an izo w an ia obrony. T rzeb a było zrobić w s z y s t k o z n i c z e g o . T rze b a p rzy zn ać, że w ty m k ie r u n k u robił, co chciał, n ik t m u nie p rz e sz k a d z a ł, bo w szyscy byli w s tra c h u . S p ro w ad ziw sz y n a p rę d c e a r m a ty i w i e ż e p a n c e r n e o s t a t n ie g o w y n a la z k u z e S t a n ó w Z j e d n o c z o n y c h , z a j ą ł s i ę p r z e d e w s z y s t k im u z b r o j e n ie m w y b r z e ż y , a z w ła s z ­ c z a p o r t u C a lla o , k t ó r y - j a k o k lu c z d o L im y - m ia ł n i e w ą t p l i w i e b y ć o b r a n y z a g łó w n y p u n k t a t a k u a r m a d y h is z p a ń s k ie j .// J a k o ż w p a m ię t n y m d n iu 2 m a ja 1866 r o k u l ic z n a f l o t a w o j e n n a h is z p a ń s k a u k a z a ła s i ę n a w id o k u t e g o p o r t u , a n i e s p o ­ d z ie w a j ą c s i ę o b r o n y , ś m ia ło p o d s u n ę ła s i ę p o d s a m e z a m a s k o w a n e b a t e r ie M a lin o w ­ s k ie g o . T e n p r z y ją ł n ie p r z y j a c ie la , j a k n a le ż y : p o c a ło d n io w e j w a lc e , m im o n i e u s t r a ­ s z o n e j w a l e c z n o ś c i H is z p a n ó w , a m o ż e w ł a ś n ie w s k u t e k n ie j - b o i c h o k r ę t y p r z y s u ­ n ę ł y s i ę z a b lis k o b a t e r ii, p r a w ie ż a d e n o k r ę t n i e w y s z e d ł c a ło ( ...).// P o c a łk o w it e j k l ę s c e f l o t a h i s z p a ń s k a p o w o li p o w lo k ła s i ę z p o w r o t e m d o K a d y k s u . A d m ir a ł P a r e - j a , g łó w n o d o w o d z ą c y t ą f lo t ą , z a s t r z e lił s i ę n a p e łn y m m o r z u , w s t y d z ą c s i ę u k a z a ć p r z e d o b lic z e m k r ó lo w e j w M a d r y c ie ; w s p o m n ia n y m in is t e r G a lv e z z g in ą ł w b it w ie p o w y b u c h u p r o c h o w n i w j e d n e j z b a t e r ii.// B o h a te r d n ia M alin o w sk i z o sta ł p rz y ję ty w L im ie z n ies ły c h a n y m triu m fe m . S ta r a ł się je d n a k u n ik ać , w edle sw ego zw yczaju, zbytniego ro zg ło su i sa m u siło w a ł zrzucić z sieb ie c a łą ch w ałę d n ia n a poległego G alv eza. // P o p ie r s ie G a lv e z a z d o b i d z iś k o lu m n ę r o s t r a ln ą , w y s t a w i o n ą n a j e d n y m z p la c ó w L im y, n a p a m ią t k ę d n ia t e g o . M a lin o w s k i w y o b r a ż o n y j e s t n a p ła s k o r z e ź b ie p o d s t a w y te j k o ­ lu m n y p o s t r o n i e O c e a n u . Rozgłos, j a k i m u z y sk a ły te w y p ad k i, u w a ż a ł sobie M alin o w sk i ja k o sposobność do sk u teczn eg o p rz e p ro w a d z e n ia p ro je k tu - w y b u d o w an ia ko lei żelazn ej p rzez A n d y ”. (cyt. za: L. S m o liń sk a, M. S ro k a, op. cit., s. 6 5 -6 6 ; podkr. - C .N .]. N ie z a m ie rz a m y k w estio n o w ać w całości tej relacji, m im o jej przesady, u p ro sz cz e ń i p o m yłek - sta n o w i o n a bow iem d o b ry m a te ria ł poró w n aw czy i w p e w n y m se n sie p u n k t w y jścia d la re k o n s tru k c ji w y d a ­ rz eń . W ty m m ie jsc u w a rto w s za k zasy g n alizo w ać , a n a w e t w ręcz p o d k re ślić - d la w y k a z a n ia ko n ieczn o ści n a le ż n e j o stro żn o ści w ocenie jej w ia ry g o d n o ści - n a jja s k ra w s z y z błędów F o lk ier- skiego. J e s t n im w z m ia n k a o sam o b ó jstw ie głów nodow odzącego a d m ir a ła P a re ji, po k lęsce pod C allao . W rzeczy w isto ści w icead m . J o s e M anuel[o] P a r e ja S e p tie n z a s trz e lił się z n ac zn ie w cze­ śn iej, gdyż w k ró tce po zdobyciu p rzez c h ilijs k ą k o rw e tę (lub k a n o n ie rk ę ) „ E s m e ra ld a ” h is z p a ń ­ skiej k a n o n ie rk i „V irgen de C o v a n d o n g a ” [por. L u is F rey ] pod Q u in te ro [26 lis to p a d a 1865 r.], a now ym dow ódcą E s k a d ry P a c y fik u z o s ta ł fu n k cy jn y k o n tra d m . [fak ty czn ie kom odor] C asto M endez N u n e z i to on dow odził pod C allao (gdzie z o s ta ł ra n io n y ) - cf. P. P. W ieczorkiew icz, op. cit., s. 1 4 9 -1 5 0 ; J . G ozdaw a-G ołębiow ski, op. cit., s. 1 9 2 -1 9 3 ; Z. R yniew icz, B itw y ś w i a t a . , s. 110; idem , B itw y m o r s k i e . , s. 59.

(10)

agresji hiszpańskiej, a także wojskowe doświadczenia Malinowskiego z lat 1830-1848 w Europie [cyt.]: „Młode państwo peruwiańskie uznały Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a rząd USA - pomimo osłabienia kilkuletnią wojną secesyjną Północ-Południe - zadeklarował sprzedanie Peru nowocze­ snych arm at. Sprowadzenie tych arm at doradził peruwiańskiemu rządowi właśnie inżynier Ernest Malinowski, doświadczony żołnierz walk powstań­ czych lat 1830-1831 w Królestwie Polskim i walk rewolucyjnych w niemiec­ kiej Badenii w 1848 roku” [s. 30].

Cały szkopuł odnośnie doświadczeń europejskich Malinowskiego polega jednak na tym, że wówczas nie mógł mieć nic wspólnego z nowoczesną artylerią [zdolną do względnie skutecznej walki z okrętami pancernymi], gdyż w pierwszej połowie XIX stulecia takiej jeszcze po prostu nie było - trw ała jeszcze przeszło 500-letnia epoka odprzodowych dział gładkolufo- wych [gładkościennych] na proch czarny [dymny]. Raczej to wydarzenia koń­ ca II tercji stulecia, tj. wspomnianej i niedawnej wojny secesyjnej 1861-1865 oraz inne aktualne wtedy fakty mogły być przydatne15. Co do znaczenia wsparcia USA, to mimo faktycznego ogólnego osłabienia wojną domową 0 cechach totalnych, przemysł zbrojeniowy tego przemysłowego mocarstwa był rozbudowany ponad potrzeby pokojowe demobilizowanej armii i m ary­ narki wojennej (ponadto należy uwzględnić zdobycz wojenną z arsenałów ex-CS Arm y & CS Navy); rozpaczliwie poszukując potencjalnych nabywców 1 rynków zbytu dla nie tylko jednorazowych kontraktów. Paradoksalnie się przy tym złożyło, że zakupionymi przez Peru w Stanach Zjednoczonych dzia­ łami i wieżami pancernymi były jednak importowane, zdobyczne, skopiowane lub licencyjne konstrukcje brytyjskie (systemu odpowiednio sir Williama

15 W g ró ż n y ch k ry te rió w o k re s przejściow y [p o śred n i] w rozw oju [ew olucji, a n iek ied y n a w e t i „rew olucji”] a r ty le r ii obejm ow ał aż 3, a n a w e t 4 d e k a d y XIX w ie k u - la t a 1 8 4 0 -1 8 7 0 lub 1860 -1 8 8 9 /1 8 9 9 ; p rz y czym z a k re s 1 8 4 0 -1 8 5 9 to w czesn e k o n stru k c je e k s p e ry m e n ta ln e i po­ c z ą tk i ich w d ra ż a n ia , z a k re s 1 8 6 0 -1 8 7 0 to k o n ty n u a c ja p ro c esu d o jrz e w a n ia now oczesnej a r ty ­ le rii do odtylcow ych d z ia ł g w in to w a n y ch , a z a k re s 1 8 7 1 -1 8 8 9 /1 8 9 9 to jeg o p e łn a fin aliza c ja i ro zp o w szech n ien ie. P a tr z szerzej np.: S te fa n P a ta j, A r ty le r ia lą d o w a 1 8 7 1 -1 9 7 0 , Wyd. M ON, [W arszaw a 1975], s. 1 1 -2 4 i p a s s im [od s. 60 [w:] K a le n d a r iu m ro zw o ju a rty le rii w la ta c h 1871­

-1 9 7 0 , a d alej w części 2 i 3 C h a ra k te r y s ty k i tec h n iczn o -ta k ty czn e d z ia ł i E n cy klo p e d yc zn y

a lb u m d z ia ł a rtyleryjskich]; W ojciech C z a rn ia w sk i, A m u n ic ja w o jsko w a 1 8 4 0 -1 8 7 0 , W yd. „Nor-

b e r tin u m ”, L u b lin 2004, p a ssim ; a o n ajcięższej a r ty le r ii m o rsk iej: P e te r H odges, B ig G un.

B a ttle s h ip M a in A r m a m e n t 1860-1945, C onw ay M a ritim e P ress, [London 1981, re p rin te d 1989],

p. 8 -3 2 . W ojna se c esy jn a (dom ow a) la t 1 8 6 1 -1 8 6 5 b y ła - z n ieliczn y m i w y ją tk a m i - g re m ia ln ie n ied o c en io n a p rzez ów czesnych w ojskow ych e u ro p ejsk ich , a le m o żn a sądzić, że p rz eb y w a jąc y od n ie m a l d e k a d y w cześniej w P e r u M a lin o w sk i n ie u leg ł tej ten d e n c ji. Z p e w n o śc ią p rz y d a tn e o k a za ły się m .in . d o św ia d c ze n ia z o d p arteg o a ta k u o k rętó w p a n c e rn y c h U n ii n a C h a rle s to n [7 k w ie tn ia 1863 r.] - oprócz pozycji z p rz y p is u 6 w a rto się g n ąć do np.: K rz y sz to f M ich ałek , P od

b a n d e ra m i U n ii i K onfederacji. W ojna secesyjna 1 8 6 1 -1 8 6 5 n a m o rza ch i rzeka ch , Wyd. UW,

W a rsz a w a 1996, p a ssim . N a w e t ta k i epizod j a k np. b o m b a rd o w an ie ja p o ń s k ie j K ag o sh im y p rzez e sk a d rę b ry ty jsk ie j R oyal N a v y [15 s ie rp n ia 1863 r.] p rz esą d z iło o w y co fan iu ciężkich, g w in to ­ w a n y ch d z ia ł odtylcow ych w 1864 i z a s tą p ie n iu ich p rzez an alo g iczn e, a pew n iejsze w te d y w u ży ciu d z ia ła odprzodow e p rzez o k res n ie m a l 20 la t [fo rm aln ie do 1884 r.]. Zob. P.P. W ieczor­ kiew icz, op. cit., s. 107 i 136.

(11)

George’a Armstronga i Cowpera Colesa), a nie amerykańskie (np. systemy artyleryjskie Dahlgrena czy Rodmana, względnie wieże Erics[s]ona lub Ead- sa)16. Przedstawiono też konkurencyjne oferty - m.in. właśnie z Wielkiej Brytanii (oryginalne arm aty Armstronga (potem Elswick Ordnance Compa­ ny) i z Królewskiego Arsenału w Woolwich (Royal [Gun] Ordnance Factory - zatem tzw. system Woolwich, ale nie Woolwicha!) oraz rywala tego pierwsze­ go: Josepha Whit[e]wortha) - i o rezultacie transakcji zadecydowały faktycz­ nie korzystniejsze finansowo propozycje amerykańskie. Nie było zatem takiej sytuacji, aby wsparcie rządu USA przełamało rzekome embargo wobec Peru w dostępie do nowoczesnej „technologii przeciwpancernej (antypancerniko- wej)”, która w początkach tzw. okresu przejściowego [1860-1889] wydawała się niemal jedyną skuteczną obroną przeciwko jednostkom opancerzonym - panowała wtedy swoista m ania ... lub przeciwnie fobia pancernikowa - zdol­ nym jakoby bezkarnie niszczyć np. nadmorskie miasta. Wkrótce zresztą, w pewnym sensie, zapoczątkowane przez Malinowskiego kontakty Peru z brytyjską techniką wojenną przerodzą się w ściślejsze i bezpośrednie17, nato­ m iast wpływy Stanów Zjednoczonych w tej dziedzinie ulegną przejściowemu, aliści wieloletniemu osłabieniu. Gdyby teza o decydującym wpływie USA dla uratow ania Peru przed Hiszpanią była prawidłowa, to czyż nie mogłoby to świadczyć o „czarnej niewdzięczności potomków Inków”. Tak wszakże nie było i o przyjęciu oferty amerykańskiej (na sformułowanie której mogła mieć też wpływ reaktywacja realizacji tzw. doktryny Monroe’a 18 - co wyjaśniałoby wręcz dumpingowe ceny) przesądziły względy realistyczne.

Kolejną kwestią wymagającą uzupełnienia i sprostowania są użyte przez Autora sformułowania „nowoczesnych arm at”, a w innych ustępach tej samej strony 30 „armaty dalekosiężne z pancernymi wieżami” i „dalekosiężnej arty ­ lerii z prowizorycznych pociągów pancernych”. Pomijając na razie sprawę owych pancernych wież i pociągów pancernych (raczej baterii artylerii kolejo­

16 J a m e s B u c h a n a n E a d s b ył podczas w ojny secesyjnej b u d o w n iczy m w e w ła sn e j stoczni całej s e rii rzeczn y c h k a n o n ie re k i m o n ito ró w p a n c e rn y c h U n ii sw ego p ro je k tu , a p o n a d to do tego sto p n ia u d o sk o n a lił w ieże p a n c e rn e (długo z r e s z tą b y ły one n ied o cen ian e), iż w p rz ec iw ie ń ­ stw ie do w cześn iejszy ch k o n s tru k c ji C o lesa i E ric s[s]o n a (sły n n y U S S „M onitor” z 1862 r.), n a le ż y je u z n a ć z a p ierw sze tzw. w łaściw e w ieże p a n c e rn e , a n ie ta k ie ż k o p u ły lub łoża-law ety. P o n a d to , obok doryw czego p a r a n ia się o k ręto w n ictw em , b ył in ż y n ie re m m o stow ym - z a te m sp ecjaln o ści zbliżonej do E.A. M alinow skiego - a jego n a js ły n n ie js z y m d z ie łem w tej dzied zin ie b ył p ierw szy w św iecie w ie lk i m o st sta lo w y (łukow y) p rzez M issisip i u k o ń czo n y w 1874 r.

17 P rz y k ład e m owych ściślejszych k o n ta k tó w b ry ty jsk o -p eru w ia ń sk ich w dziedzinie m ilita r­ nej m oże być zbud o w an y w stoczni A lbionu m ały p a n c e rn ik w ieżow y (w ieża C olesa z 2 d ziałam i 254 m m ) „ H u asca r” - n a jsiln iejsz y i stosunkow o szybki, flagow y o k rę t P e ru w czasie w ojny z C h ile (1 8 7 9 -1 8 8 4 ).

18 D o k try n a p re z y d e n ta J a m e s a M o n ro e'a z 2 g ru d n ia 1823 r. p rz ew id y w a ła sw o isty izola- cjonizm U S A w sp ra w a c h e u ro p ejsk ich , d y s k re tn ie p rz em ilczan o k w e stie a fry k a ń s k ie , a z ja ty c ­ k ie i a u s tr a lijs k ie (a b y n ie d ra ż n ić W ielkiej B ry ta n ii). Je j sfo rm u ło w an ie n iep rzy p ad k o w o n a s tą ­ piło w ła śn ie w tedy, gdy w A m eryce P o łudniow ej p o w s ta w a ły now e p a ń s tw a la ty n o a m e ry k a ń s k ie - w ty m P e r u - i g ro ziła im in te rw e n c ja n ie ty lk o b y ły ch m etro p o lii (H isz p a n ii i P o rtu g a lii w B razy lii), a le i całej ko alicji Św iętego P rz y m ie rza .

(12)

wej obrony wybrzeża), warto podkreślić, że przez I dekadę wspomnianego okresu przejściowego - umownie obejmującego lata 1860-1889, tj. do ok. 1870 r., a co dotyczy i epizodu peruwiańskiego - przez artylerię nowoczesną rozumiano zarówno klasyczne, ale wzmocnione działa gładkolufowe (gładko- ścienne - SmoothBore [SB]), ja k i jeszcze nowatorsko-eksperymentalne gwin­ towane (bruzdowane - Rifled R )19.

Które i jakie arm aty [działa] uważane są przezeń za nowoczesne i dale­ kosiężne [dalekonośne], tego zresztą Autor nie precyzuje.

Jako absolwent dwóch szkół politechnicznych we Francji i przy tym inżynier wojskowy (służył m.in. podczas wojny algierskiej w latach 40. we francuskim Korpusie Dróg i Mostów, a potem oficer rezerwy w korpusie inżynieryjnym), E rnest Adam Malinowski z pewnością znał i postanowił praktycznie zrealizować w Peru rymowaną dewizę-motto „galijskiej” artylerii nadbrzeżnej - początkowo fortecznej twierdz nadmorskich - która brzmiała następująco:

Un cannon sur terre Vaut un bateau sur mer

co dosłownie oznacza, że „działo (sc. arm ata) na brzegu // w arte jest okrętu na morzu”, a dokładniej, iż jedna arm ata - zwłaszcza gdy została umiejętnie zamaskowana i chroniona - jest godnym i groźnym przeciwnikiem okrętu.

Ta dwuwersowa maksyma zakładała więc, iż mimo choćby przewagi agresorów-okrętów w ilości i jakości [np. kalibrze] artylerii, obrona lądowa wybrzeża ma szansę powodzenia pod w arunkiem właściwej osłony fortyfika­ cyjnej i kam uflażu oraz ...niezbędnej wytrwałości obrońców, ufnych w podję­ te środki defensywne i słuszność sprawy. Malinowski, wiedząc o przestarzało- ści ex-hiszpańskich umocnień Callao i ich artylerii słusznie zakładał, że nale­ ży zaskoczyć przeciwnika wzmocnieniem obrony portu. Importowana z USA „w ostatniej chwili” ciężka artyleria zapewniała naw et względną przewagę jakościową, nowe baterie zostały zamaskowane i umocnione - w tym przenie­

siona z fortów stałych do baterii polowych i barbetowych część starych arm at 32-funtowych - a ich przybliżone położenie stało się znane Hiszpanom dopie­ ro z chwilą rozpoczęcia walki - strzelały bowiem czarnym prochem dymnym, demaskującym stanowiska, ale też je przesłaniającym.

Nie dość jednak na tym, gdyż obok stanowiących trzon obrony umocnio­ nych baterii stałych oraz półstałych polowych, sięgnął ponadto do wykorzy­ stania czynnika manewru ogniowego przez baterię ruchomą-mobilną, czyli w tym przypadku kolejową, która przynajmniej na niektórych odcinkach torów mogła też zostać częściowo ufortyfikowana i zamaskowana. Na ile było to jednak rozwiązanie w pełni nowatorskie, jest to kwestia dyskusyjna. Przypo­

mnijmy jednak, iż również zdolna do szybkiej, ale jednak powolniejszej zmia­ 19 Por. p rz y p is 15.

(13)

ny stanowisk ogniowych (pomijając przetaczaną na zawczasu przygotowane stanowiska ogniowe artylerię półpozycyjną), dotychczas jako jedyna w pełni mobilna artyleria konna uzbrojona była w lekkie działa - w obronie brzego­ wej przydatne co najwyżej do zadań przeciwdesantowych, ale mało skuteczne wobec okrętów (zwłaszcza opancerzonych i tym bardziej pancernych). Porów­ nanie tej baterii kolejowej, uzbrojonej w działa odprzodowe, z artylerią kon­ ną wydaje się tym bardziej uzasadnione, że zarówno jedna, jak i druga mogły ładować i strzelać jedynie z miejsca (przystanków, pozycji ogniowej) - a raczej z wielu zmienianych miejsc (tzw. szarża artyleryjska-ogniowa).

Bliższą analizę jakościowo-ilościową artyleryjskiej obrony Callao - w kontekście opisu naszego Autora - przeprowadzimy poniżej, w tym miejscu warto natom iast zwrócić uwagę na aspekt dotychczas całkowicie pomijany. Mam tu na myśli tajemnicze obiekty (przypominające jakby częściowo zanu­ rzone beczki-baryłki), widoczne na planie obrony Callao na północ od głównego wejścia do tego portu - na redzie i w awanporcie - przede wszystkim (6 sztuk) na głębokości wyznaczonej izobatą 9,1 m i jeden w strefie szelfu 7 m. Pierwotna hipoteza zakładała np. boje ostrzegawcze czy inne znaki nawigacyjne (stawy, pławy), ale przeczy jej chaotyczne ustaw ienie na „przedpolu”, a przede wszystkim praktyka zdejmowania tych znaków w przypadku zagrożenia wo­ jennego. Założyć można zatem, z dużym prawdopodobieństwem, że mogą to być schematy ustaw ienia min morskich lub raczej ich grup-skupisk w postaci zagród (zapór, pól, łach, ławic) minowych, przy czym ilość min i konstrukcja tychże pozostaje na razie zagadką.

Jeżeli przypuszczenie to jest właściwe, to pod Callao w 1866 r. inżynier E rnest Malinowski zastosował, a co najmniej projektował i planował, tzw. pozycję artyleryjsko-minową - większość pól minowych znajduje się w sekto­ rach ostrzału twierdzy-cytadeli i fortu oraz południowej grupy baterii nad­ brzeżnych, z ruchomą (kolejową) włącznie - i tu ew entualna nowość - analo­ gicznie jak w Kronsztadzie w 1854 r. (wojna krymska, zwana też wielką wschodnią) i wielokrotnie podczas wojny secesyjnej lat 1861-1865; inspiracja naszego bohatera tym ostatnim i sąsiednim konfliktem była zauważalna w wielu kontekstach, a zapewne i w tym aspekcie.

Podkreśla to w podtekście zresztą nasz Autor, pisząc: „Na rozkaz dowód­ cy wybrzeża i portu, inżyniera E rnesta Malinowskiego, sprowadzone drogą morską a rm a ty d a le k o się ż n e z p a n c e r n y m i w ie ż a m i, ustaw ił on na k il­

k u n a s tu p la tfo r m a c h -w a g o n a ch d ro g i ż e la z n e j, k tó r ą w ła ś n ie b u d o ­ w a ł. Ponieważ a rm a t b y ło k ilk a d z ie s ią t, zestawy wagonów-platform połą­ czył z lo k o m o ty w a m i p a ro w y m i. U sta w io n e n a p la tfo rm a ch a rm aty

z w ie ż a m i p a n c e r n y m i b y ły p r o to ty p a m i p r z y sz ły c h p o c ią g ó w p a n ­ c e r n y c h, swobodnie poruszających się wzdłuż portu na obwodnicach kolejo­ wych” [ibidem, s. 30 - podkr. - C.N.].

Jeśli fragment ten właściwie interpretujemy, to wg Autora importowa­ nych (z USA) „dalekosiężnych” arm at z wieżami pancernymi było kilkadzie­ siąt (znano wtedy wieże 2- i 1-działowe - zatem jakie?), które następnie

(14)

ustawiono na kilkunastu platformach (kolejowych wagonach odkrytych, zwa­ nych też lorami) - po kilka (3-4) dział na każdej lorze - a zestawy tych kilkunastu platform podzielono na kilka pociągów. Skład każdego z tych kilku pociągów (pancernych?) to lokomotywa parowa i kilka lor (opancerzo­ nych, pancernych?) z kilkunastom a działami („armatami”) wieżowymi. Orga­ nizacyjnie i taktycznie każdy z tych pociągów tworzył podstawową, samo­ dzielną jednostkę bojową, a jego pokładowa artyleria (kilkanaście dział) jed­ ną baterię, przy czym nie można wykluczyć łączenia np. kilku pociągów w taktyczny pododdział-dywizjon (dyon), a naw et w wyższy operacyjny od­ dział (zespół, związek - eskadra; analogicznie do floty morskiej).

Z kontekstu tego wynika, że Autor uważa owe „pociągi pancerne” - czy raczej artylerię kolejową - za wręcz jedyną formę obrony wybrzeża i portu (peruwiańskiego, nie chilijskiego, Callao, zwanego naw et „portem Limy”), ale nie wspomniał ani słowa o słabej, ale jednak istniejącej flocie oraz stałej artylerii nadbrzeżnej i fortecznej, liczącej się przecież - nawet przy swej przestarzałości moralnej i m aterialnej - w ostatecznym bilansie sił i środków obu stron walczących. Chociażby stare, gładkolufowe działa odprzodowe mo­ gły bowiem być groźne dla drewnianych okrętów hiszpańskich, a ich ogień szrapnelami i kartaczam i był w stanie zdziesiątkować załogi i ewentualnych żołnierzy piechoty morskiej w trakcie próby dokonania desantu. O tym, iż nie należy lekceważyć pływających jednostek Peru i Chile, kilkakrotnie boleśnie przekonali się wcześniej Hiszpanie „na własnej skórze”20.

A ja k było w rzeczywistości? Najczęściej podaje się z kolei jedynie 51 (ewentualnie „półsetki”, tj. 50 - czyli w przybliżeniu owe kilkadziesiąt) dział w 9 bateriach komandora Lisardo Montero21. Tu z kolei brak choćby wzmian­ ki o artylerii kolejowej, nowych ciężkich bateriach nadbrzeżnych (stałych) na łożach pancernych-wieżowych i barbetowych (częściowo z działami gwintowa­ nymi), oraz o potencjalnych zaporach minowych tym bardziej. Owe półsetki dział peruwiańskich przeciwko około trzystu hiszpańskim - stosunek sił jak 1 do 6 - weszło do tradycji narodowo-patriotycznej Peru. Jeżeli ta kalkulacja sił jest właściwa, to jak najbardziej słusznie jest to powód do uzasadnionej dumy. Sześciokrotna przewaga (300/50) to z kolei osiągnięcie aż podwójnego teoretycznego współczynnika powodzenia w przewadze ataku nad obroną (3:1) w skali taktycznej, operacyjnej, a nawet strategicznej. Jednakże można

20 O prócz k ilk a k ro tn ie w sp o m n ian eg o zdobycia ja k o pryz h isz p a ń s k ie j k a n o n ie rk i „Virgen de C o v ad o n g a”, co w y w arło głębokie w ra ż e n ie m o ra ln o -p ro p ag a n d o w e i d oprow adziło do z a w ią ­ z a n ia L ig i A m e ry k a ń s k ie j ( P e r u i C h ile 5 g r u d n ia 1865 o ra z B o liw ia i E k w a d o r, k tó re 14 s ty c zn ia 1866 r. w sp ó ln ie w y p o w ied ziały w ojnę H isz p a n ii), n a u w ag ę z a s łu g u je bezow ocna p r z e z n ie m a l k w a r t a ł tzw . k a m p a n i a C h ilo e z b i tw ą p o d A b ta o lu b w z a to c e A n c u d (7 lu teg o 1866 r.) n a czele. P a trz : P. P. W ieczorkiew icz, op. cit., s. 150; J . G ozdaw a-G ołębiow ski, op. cit, s. 1 9 2-193.

21 Zob. o p e ru w ia ń s k ic h k a n o n ie rk a c h : P. P. W ieczorkiew icz, op. cit., s. 150. N ie w s p o m in a o n ic h n a to m ia s t n p . J . G ozdaw a-G ołębiow ski, op. cit., s. 193; Z. R yniew icz, B itw y ś w i a t a . , s. 150; idem , B itw y m o r s k i e . , s. 59.

(15)

mieć uzasadnione wątpliwości. Po pierwsze, pominięto tu aspekt jakościowy artylerii obu stron. Po drugie, naw et w ilościowym porównaniu sił, brak jest artylerii kolejowej - tak mocno i zapewne przesadnie wyeksponowanej przez Stanisław a Łańca - oraz pokładowej owych kanonierek peruwiańskich. Po trzecie, racjonalnie rozmieszczone w fortyfikacjach nadbrzeżnych Callao większość, a może nawet w niektórych sektorach ostrzału całość, owych 50 (51) dział mogło strzelać do okrętów hiszpańskich i skoncentrować na nich swój ogień z różnych kierunków tzw. „snopem zbieżnym”. Podobnie jednostki hiszpańskie mogły postępować wobec wykrytych i „namierzonych” celów n a­ ziemnych, ale nie było to takie łatwe wskutek ich zamaskowania. Ponadto wszystkie okręty ekspedycyjnej Eskadry Pacyfiku, włącznie z flagową fregatą pancerną „Numancia”, miały pokładowe uzbrojenie rozmieszczone tradycyj­ nie - w tzw. bateriach burtowych oraz po parze dział dziobowych i rufowych każdej jednostki; brak stanowisk obrotowych w rodzaju wież, czy barbet - stąd z owych 300 dział jednocześnie mogła strzelać co najwyżej połowa, a faktycznie jeszcze mniej (ok. 130 luf). Odrębną kw estią jest rzeczywisty skład i stan uzbrojenia eskadry hiszpańskiej pod Callao 2 maja 1866 r.

Pomocny w wiarygodnej rekonstrukcji rzeczywistego stanu obrony Cal­ lao - mimo ewentualnych zastrzeżeń, wynikających z jakże uzasadnionego krytycznego podejścia do często sprzecznych informacji - może być przede wszystkim wspomniany artykuł R. H. Bochenka, zawierający szkic, oparty na własnoręcznym dziele E. A. Malinowskiego. Położenie topograficzne Cal­ lao było specyficzne, gdyż port ten leży na półwyspie (którego cypel-przylą- dek, zwany po prostu El Punta, nie był jeszcze w 1866 r. odrębną miejscowo­ ścią i twierdzą)2 2, przy czym praktycznie dostępne było 6 km płaskiej, niskiej i kamienistej plaży (zwanej wręcz „sześcioma najważniejszymi kilometrami Peru”) nad Zatoką Callao od północy, wciśniętej pomiędzy wysokie, trudno dostępne skaliste klify. Ja k wynika z zamieszczonego planu, reda „portu Limy” czy „klucza do Limy” - stolica Peru - leżała o zaledwie 11 km na południowy wschód - miała głębokość rzędu 9,1 m, a awanport [przedport] wyznaczała dookolna izobata półwyspu 7 m. Od strony południowej głębokość dalszych akwenów sięgała 10 i więcej metrów, ale dostęp utrudniała rozległa płycizna-ławica Camotal Bank. Warunki nawigacyjne nie były zatem łatwe, a bez aktualnej locji lokalnej wręcz niebezpieczne. Mimo to, n atu raln ą obron­ ność miejsca wzmocniono jeszcze w czasach kolonialnych, z których ostatnim reliktem Wicekrólestwa Peru [1537/42-1823] była ukończona w połowie lat 70-tych XVIII wieku pięciobastionowa cytadela Fortaleza „Świętego [Królew­ skiego] Filipa” - zachowana do dziś jako główna atrakcja historyczno-tury- styczna Callao23 - oraz artyleryjski fort-działobitnia „Świętej Róży”. Umoc­ 22 E l P u n ta - a p o n a d to dodatkow o C allao i L im ę - u fo rty fik o w ał dopiero W ład y sław F o lk iers k i, w ielo le tn i w sp ó łp raco w n ik E r n e s ta A. M a linow skiego, podczas w ojny p e ru w iań sk o - chilijsk iej w la ta c h 1 8 7 9 -1 8 8 3 /1 8 8 4 - p a trz : B. O rłow ski, N ie t y l k o . , s. 169.

23 Szczegółow y opis c y ta d e li vide „El C allao: H is to ria , G e n te y T rad ició n ”: „La F o rta le z a del R e al F e lip e ” via I n te r n e t W EB : h ttp ://w w w .c h im p u m -callao .co m /callao /rea lfe lip e.h tm l.

(16)

nienia te R. H. Bochenek określił jako przestarzałe wskutek braku prac modernizacyjnych, a przy tym jako tylko imponujące obronne zabytki archi­ tektury wojskowej, co wydaje się pozornie sprzeczne z innymi, pozytywnymi ocenami stanu fortyfikacji24.

W Stanach Zjednoczonych, z inicjatywy Malinowskiego, zakupiono nie kilkadziesiąt, a tylko w sumie 14 różnego kalibru arm at bruzdowanych [gwintowanych] systemu Williama Armstronga oraz zaledwie 2 pancerne wieże działowe systemu Cowpera Colesa25.

Szczegółowy opis uzbrojenia, którym dysponowali obrońcy Callao, zawie­ ra cytowana przez nas praca R. H. Bochenka26.

Ze szczegółowego zestawienia tego autora jednoznacznie wynika, że były tylko 2 wieże pancerne Colesa typu okrętowego, każda z 2 działami gwinto­ wanymi kal. 10,5 cala baterii nadbrzeżnych „Merced” i „Junin”. Wież pancer­ nych nie można było zatem zamontować na lorach kolejowych, tym bardziej iż były to 165-tonowe konstrukcje (obracane i obsługiwane ręcznie); odmiana z 1 działem 267 mm ważyła „tylko” 153 tony, ale i tak zbyt wiele dla ówcze­ snych platform i parowozów. Jeszcze cięższe arm aty bruzdowane kal. 11,6 w liczbie 5 sztuk zainstalowano w 3 bateriach barbetowych (w tym jedna w starym forcie i 1 mieszana półciężka). Razem jest to 9 dział gwintowanych na 14 takich zakupionych w USA, brakuje zatem 5 nieznanego kalibru ML?R.

Ponadto, zdaniem Bochenka, linia kolejowa Callao-Lima została wybudo­ wana już w latach 1850-1851 - jako pierwsza w Ameryce Południowej - nie zaś przez Malinowskiego, jak pisze S. Łaniec. Co więcej, platformy artyleryj­ skie ciągnęła ręczna drezyna27 - ale nie lokomotywa parowa - co było realne, zważywszy brak ciężkiego pancerza oraz mniejszą ilość dział i to lżejszych niż wg prezentacji Łańca. Było to o tyle istotne, iż dzięki ręcznej drezynie unikano demaskującego dymu i pary lokomotywy, a problem ten próbowano rozwiązać naw et kosztownymi metodami specjalnymi28.

Prawdopodobnie E rnest Malinowski planował ustawienie na platformach kolejowych pancernych kazam at i/lub wież o specjalnej, lekkiej konstrukcji, ale nie był to projekt całkowicie nowatorski i oryginalny, co wkrótce postara­ my się udowodnić. Czy były to chociażby improwizowane pociągi pancerne? Konstrukcyjnie i przede wszystkim taktycznie były to raczej pancerne działa i grupujące je w jednostki taktyczne pancerne baterie artylerii kolejowej. Pancerna artyleria kolejowa była rzeczywiście zbliżona do pociągów pancer­ nych - jednakże nie tożsama, aczkolwiek nieraz błędnie tak traktowana. Zresztą naw et gdyby Malinowski zbudował pociągi pancerne dla obrony wy­

24 P a tr z R. H. B ochenek, op. cit., s. 38. Por. (in n a o p in ia) J . G ozdaw a-G ołębiow ski, l. c. 25 Por. R. H. B ochenek, op. cit., s. 39.

26 Ib id em , s. 40. 27 Ib id em .

28 S zerzej n a te n te m a t p a trz np.: S. S u to w sk i, O kręty p o d w o d n e: fa n ta z ja i rzeczyw isto ść, W yd. M O N , W a rsz a w a 1988/© 1989, s. 3 7 -1 2 1 ; R. Ja c k s o n , O kręty p o d w o d n e ś w ia ta , D om W ydaw. B ello n a , W arsz a w a 2001, s. 179.

(17)

brzeża, to i tak nie byłby prekursorem w tej dziedzinie2 9. Do ich zbudowania wtedy jednak nie doszło, z braku czasu i środków, a m usiała wystarczyć improwizowana bateria kolejowa. Z całą pewnością jednak, jako pierwszy w praktyce walki zastosował b a te r ię a r ty le r ii k o lejo w ej do o b ro n y w y ­

b r z e ż a, gdyż wcześniej - pod Petersburgiem w Wirginii (1865) - siły Unii użyły bojowo przynajmniej 2 rodzajów dział kolejowych i kazamatowego dzia­ ła pancernego, jako o b lężn iczej a r ty le r ii k o le jo w e j. Można też uznać po­ czynania Malinowskiego za początek zastosowania praktycznego forteczn ej

a r ty le r ii k o le jo w ej - mimo że i to teoretycznie planowano wcześniej. Ana­ logiczna sytuacja była i z wieżami pancernymi w fortyfikacjach [tu nadbrzeż­ nych], ponieważ co prawda nie był Malinowski pierwszym, który je projekto­ wał i nawet zastosował3 0, ale był tym, ... kto użył ich pioniersko w walce typu „wybrzeże przeciwko flocie”. Już chociażby z tych powodów Ernest Adam Malinowski powinien zostać uwieczniony w annałach powszechnej hi­ storii wojenno-morskiej i to niezależnie od narodowości i przekonań autora opracowania: nawet syntezy, a tym bardziej monografii.

Przesada w każdej sytuacji nie jest wskazana i reguła ta ma zastosowa­ nie również w tym przypadku. Nasz Autor wszakże nie ustrzegł się jej, wspominając o kilkudziesięciu nowoczesnych arm atach (faktycznie 14) wieżo­ wych na kilkunastu platformach, pomijając inne środki defensywne Callao, które w rzeczywistości dominowały ilościowo i jakościowo, co uwidoczniło się w ogniu walki. Rzekomych kilka „pociągów pancernych” to w rzeczywistości jedynie jedna bateria kolejowa artylerii nadbrzeżnej i zarazem fortecznej, której znaczenie w obronie „portu Limy” nie było wcale decydujące. Trzon defensywy stanowiło w rzeczywistości 9 ciężkich arm at M LR (5 kalibru 295 i 4 kal. 267 mm) stałych baterii nadbrzeżnych (barbetowych i pancernych- -wieżowych).

Cechą charakterystyczną forteczno-nadbrzeżnej artylerii Callao było jej uzbrojenie wyłącznie w armaty, dominujące i w artylerii morskiej przeciwni­ ka, przy zastanawiającym braku stromotorowych haubic i moździerzy. Było to o tyle zaskakujące, iż wydaje się sprzeczne z ówczesnymi kanonam i sztuki fortyfikacyjnej i w szczególnych w arunkach „klucza do Limy” oznaczało wła­ ściwie niewykorzystanie istotnych atutów. Jako działa stromotorowe haubice i moździerze były wtedy jedynymi zdolnymi do strzelania z ukrytych, np. wałem lub wzgórzem stanowisk ogniowych.

29 Szerzej n a te m a t pociągów p a n c e rn y c h i a r ty le r ii kolejow ej, p o d o b ień stw i z a sad n iczy ch różnic o raz p rzy k ład ó w z a s to s o w a n ia p a trz p o d sta w o w a w tej d zied zin ie p ra c a : P. C a iti, A r ti-

g liere ferro via re e tren i b lin d a ti, P a r m a 1976, p assim .

30 W ieże i k a z a m a ty p a n c e rn e (oraz b e to n i później ż elb et) w u m o cn ie n ia ch lądow ych m asow o w prow adzono dopiero od ro k u 1885 - w zw iązk u z tzw. II k ry z y sem fortyfikacyjnym (pociski b u rzące - co n ajm n iej k ilk a k ro tn ie m ocniejsze od g ra n a tó w czarnoprochow ych, a w y s trz e ­ liw an e z d z ia ł g w in to w an y ch n a p roch b e zd y m n y - w y m u siły tę konieczność, m im o jej kosztow no­ ści). W forty fik acjach n a d m o rs k ic h używ ano w ież p an ce rn y ch ju ż od 1860 r., a in te re s u ją c y je s t p rz y p ad e k belgijskiej A n tw erp ii, leżącej n a d S k a ld ą w odległości ok. 80 k m od jej u jścia do M orza Północnego z jej w ie ża m i B ria lm o n ta ; z a te m tw ie rd z y nad rzeczn ej, a nie nad m o rsk iej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

conductor near the interface between the normal metal and the superconductor, described here, dominating for the unexposed devices, and second the resistance due to

dowry existed in Greek and Greco-Egyptian law a special mass of goods

This paper takes the output feedback (OF) condition into account, and develops a new method, incremental model- based heuristic dynamic programming with OF (IHDP-OF), to accomplish

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Czy moreli jest więcej, czy

• W sadzie jabłoni jest więcej niż grusz, śliw jest mniej niż grusz, a moreli jest mniej niż śliw.. Których drzew jest najmniej w sadzie, a

I tak, archidiecezja mohylewska obejmowała gubernię mohylewską i witebską na Białorusi, nadto jeszcze gubernię kijowską i całe cesarstwo rosyjskie; diecezja wileńska –

Nadto jest kolorystą, ale nie w znaczeniu malar- skiem, gdyż nie troszcząc się o barwy lokalne, zastępuje je barwami s^mbolicznemi, które tracą swój charakter

Specifically, i f a noise-free replica of the signal (either random or periodic) which one wishes to detect is available, then a cross-correlation of the signal plus noise with a