• Nie Znaleziono Wyników

Mixer magazyn studentów nr 10, styczeń 2005

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Mixer magazyn studentów nr 10, styczeń 2005"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A. Frycza M oótĄ

W e d łu g badań 3 2 procent s tu d e n fo ^ b ra ło n a r k o ty k

(2)

E d y t o r i a I

m iesięcznik s tu d e n tó w Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A n d rzeja Frycza M odrzew skiego

red akto r n aczeln a: G a b riela Kózka

z - c a re d a k to r naczelnej: M ic h a ł Kraus

re d a k c ja : Jan Bielecki (foto) M arcin G n a t Piotr Koziarz M a c ie j Kozicki Piotr Krakowiak M ic h a ł Krzywda Bartłom iej Misiniec Mateusz Peszka P aw eł Pluta M artyna Polak A nn a Słowiakowska Dom inika W idłak Agnieszka Z aw iłow icz Katarzyna Żołna korekta: Jo a n n a Śliwińska s k ła d /ła m a n ie : M ic h a ł Kraus adres do korespondencji: mixer@kte.pl w y d a w c a :

Krakowska Szkoła Wyższa

im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego ul. K anonicza 9, 31-002 Kraków druk: drukarnia lntrom ax tel. 290 07 01 nak ła d : 800 egzem plarzy o k ła d k a : Jan Bielecki

R eda kcja zastrzega sobie p ra w o d o re d a g o w a n ia tekstów oraz zm iany

tytu łó w .

R edakcja nie zw ra c a tekstów nieza m ó w io nych .

W N

u m e r z e

:

A

p e r i t i f

3

P O W A G A :

Politycznie Ważne G a d a n i e

4

I Veni, vidi, vici

4

> A m b a s a d o r w KSW s p a si m ir d o m a r a d z k i , a n n a k a r g o

6

K

r a k ó w

o d

s p o d u

7

I Odyseja

ch m ielo w a

2004

7

> Płatne praktyki AIESEC

8

STUDNIA:

Studencki Drogowskaz Intelektualny

I Politolodzy

u źródeł w ładzy

9

I Tylko nie m ów d o mnie

Bridgeł

ż a b a

10

I S p a c e r

z otwartą butelką piwa

zabroniony

11

I

Krytyka? Tak, ale obiektywna v a r t y n a p o l a k

11

T

e m a t

z

o k ł a d k i

12

I Highway to heli

m a c i e j kozicki

12

KUM

ULUS:

Kulturalny Uzupełniacz Młodzieży

1 6

>

Sławomir Shuty

m a r c i n g n a t

16

I

Brazylijski

alchem ik

G a b r i e l a k ó z k a

17

> Recenzje, recenzje, recenzje

18

I Przepraszam, ale

pańska szczęka skacze

19

p o p o d ł o d z e c a t a r z y n a ż o ł n a

FELIETON:

Fobia Ludzi Trudnych

2 0

I Podróż

d o przeszłości ^ r t ł o m i e j misiniec

20

I C iep łe

k a p c ie

o

21

I Życie w

żuciu

g a b i

21

SZUFLADA:

Swoiste Formy Dialogu

Ż A B A R T

23

(3)

S tarter

Aperitif

N o w o r o c z n i e w ita m W szy stk ich !N ie da się ukryć, że ro k 2004 p rz e sz e d ł d o historii. Ale za to teraz m a m y N O W Y , zu p ełn ie św ieżutki 2005. N ie da się rów nież ukryć, że w naszej redakcji nastąpiły zmiany. N a lepsze? Czas pokaże. J e d n a k jedno (co m n ie niezm iernie cieszy) nie uległo zm ianie: e n tu zjazm d o pracy kilku śm iałków, by M ixer był. A co najważniejsze, by studenci mieli m oż liw ość m ów ienia o tym, co ich nurtuje, pali o d środka, czy naw et spędza sen z pow iek. A takich te m a tó w nie brakuje, szczególnie w życiu “ m ło d y c h g n iew nych” , k tó rzy n ie jed n o k ro tn ie sto ją na ro z d ro ż a c h w łasn eg o “ ja” .

D ziękuję w ięc \K am. Redakcji. Z a czas pośw ięcony. Pracę. Z aufanie. A tm o sferę. C hciałabym rów nież p rzy p o m n ieć, że ci w spaniali ludzie, m oje koleżanki i koledzy, k tórych nazw iska w idnieją na stronie o b o k , są otw arci na w sp ó łp ra c ę z o so b a m i p o d o b n ie jak m y m a ją zapał d o pracy, nauki i zabawy7 pt. “ M ixer” . Zapraszam y.

D ziękuję także m o je m u serd eczn em u koledze, osobie, o d której m n ó s tw o m o g ła m się nauczyć, człow iekow i o zaraźliwej w ręcz w erwie d o pracy, a p rzed e w szystkim d o w sp ó łp ra c y - M ichałow i K rausow i, bez k tó re g o M ixer nie p rzebyłby tak długiej drogi d o obecnej formy. Jak wiele zaw dzięcza Ci, M ichale, gazeta, sam do sk o n ale w iesz, p o d o b n ie jak cała redakcja. Ja m o g ę tylko skrom nie, lecz szczerze pow iedzieć w im ieniu w szystkich: D Z I Ę K U J E M Y i czekam y na więcej!

T eraz p o zo staje m i już tylko życzyć miłej lektury. N o i oczywiście Szczęśliw ego N o w e g o Roku. N a p o c z ą te k sukcesów po d czas zbliżającej się sesji egzam inacyjnej. W iary i siły.

G a b r ie la Kózka r e d a k t o r n a c z e l n a

Studencki

system informacyjny

Samorząd

S tu d e n tó w K S W u ru c h o m ił system inform acji, za p o m o c ą k tó re g o I " i a

bieżąco

b ędziesz in fo rm o w a n y o najw ażniejszych w ydarzeniach z życia

KSW

. D zięki p ro g ram o w i, k tó ry już nie b aw em zostanie w p row adzony, dow iesz się w szystkiego o p la now anych l l T i p r e Z a C ł l , przerw ach św iątecznych, te rm in a c h sesji egzam inacyjnych oraz akcjach p rzep ro w ad zan y ch n a terenie szkoły. C o należy zrobić, by ułatw ić sobie fu nkcjonow anie w m u rach K SW ? W ystarczy tylko, że udasz się d o

pokoju

Samorządu

n r 43 i w ypełnisz

kwestionariusz

, p o dając adres sw ojego k o n ta e-mailowego.

Oddaliśmy

krew

W trakcie dwóch

wampiriad

przeprowadzonych w kampusie KSW zgromadzono ok.

70 litrów

krwii.

Wszystkim, którzy ją oddali -

serdeczne dzięki!

(4)

PoWaGa: Politycznie W ażne Gadanie

Veni, vidi, vici,

czyli pom arańczowa rewolucja

Ciekawe, jak jest w Kijowie? W sercu rewolucji.

W środę po czternastej zadzwonił telefon. W słuchawce zamiast "Dzień dobry" lub zwyczajnego "Cześć"

usłyszałem: "Chcesz jechać do Kijowa?" Odpowiedziałem równie rzeczowym pytaniem: "Kiedy?". "W yjeżdżamy

dziś o 21". "Dobrze, skoczę tylko do domu po paszport."

D o d o m u m a m ok. 160 k ilo m etró w w je d n ą stronę. N ie w iem , jak to zro b iłem , ale już kw adrans p o ósm ej b y łe m na dw orcu. D o pociągu w siadła trz y d ziesto o so b o w a g ru p a m ło d y c h ludzi. Byliśmy je d n ą z pierw szych dużych g ru p w yjeżdżających d o K ijow a. Z abraliśm y ze s o b ą kilkanaście bia ło -czerw o n y ch flag, tro c h ę ulotek i ruszyliśmy w stro n ę granicy. N ik t z n as nie w iedział, czego się spodziew ać. M im o p o zy ty w n eg o nastaw ienia d o p o d ró ż y m artw iliśm y się sytuacją, jaką zastaniem y n a granicy, a p rzed e w szystkim tym , czy u da n a m się d o je c h a ć d o sam ej stolic}'. P rzejście g ra n ic z n e o k a z a ło się fo rm alnością, a Straż G ra n ic z n a i celnicy ukraińscy byli d o nas bard zo pozytyw nie nastawieni. K iero w n ik p ociągu pow iedział nam , że p rzed K ijow em o siem po ciąg ó w czeka na w jazd na dw orzec. O baw ialiśm y się, że zw olennicy Janukow ycza, k tó rzy sto ją rozlokow ani na o b r z e ż a c h K ijo w a i tw o rz ą w o k ó ł m ia sta sw oisty k o r d o n bezpieczeństw a, nie p o z w o lą n am w jechać na dw orzec. S kończyło się na c zterd ziesto m in u to w y m opóźnieniu.

N a stacji przywitali nas kijowscy studenci, któ rzy pełnili o d tego m o m e n tu role naszych przew odników . Szybko zam ontow aliśm y flagi

N ie strzelajcie...

n a długie, c ztero m etro w e tyczki i ruszyliśm y w stro n ę placu N iezależn o ści (M ajdan N ezawistija) miejsca, gdzie g ro m a d z i się największy tłu m dem o n stran tó w . To, co zobaczyliśm y p o wyjściu z dw o rco w eg o b u d y n k u , p rz e s z ło nasze najśm ielsze oczekiwania. Z g o to w a n o n am niesam ow ite przyjęcie. S a m o c h o d y trąbiły, ludzie g ło ś n o dawali n a m d o zrozum ienia, że cieszą się z naszej obecności. Cieszyli się szczerze, rzucali się n a m n a szy-ję, ściskali, kilka o s ó b na nasz w id o k d o sło w n ie ro z p ła k a ło się. N a plac w chodziliśm y już z o k r z y k a m i n a u s t a c h . C h c ie liś m y w a lc z y ć o d e m o k r a c ję , o w o ln o ść, a nie p o m a g ać kom ukolw iek w nieform alnej kam panii w yborczej. Szczerze m ów iąc, nie zaw sze się to udaw ało.

K ijó w jest tak p o m a ra ń c z o w y m m iastem , że aż tr u d n o to sobie w yobrazić. P o n a d dw ustutysięczny tłu m na m ajdanie to w idok, k tó re g o nie da się opisać i żad n a transm isja telewizyjna nie jest w stanie o d d ać a tm o sfery te g o miejsca. Jeżeli ktokolw iek z nas oddzielił się o d g ru p y choćby n a 15 m inut, nie b y ło m ożliw ości, by zlokalizować g ru p ę kilkunastu bia ło -czerw o n y ch flag n a p o n a d c z tero m etro w y ch tyczkach. T o najlepiej oddaje w ielkość tego z g ro m a d z e n ia . W ejście na plac i o b ejście kilku b u d y n k ó w adm inistracji w czw artkow e p o p o łu d n ie to coś, czego n ik t z nas nie z a p o m n i d o k o ń ca żyxia. N ie c z ę sto jest się p rzecież traktow anym niem alże jak b o h a te r narodow y7. N ik t z nas nie spodziew ał się aż tak g o rąceg o przyjęcia. C o chwilę p o d c h o d z ił k toś i pytał, czy m am y gdzie spać, czy czegoś n a m nie trzeba. D zięki zaangażow aniu kijowskich s tu d e n tó w i p o m o c y Stow arzyszenia P raco d aw có w Polskich na U krainie mieliśm y zapew n io n y no cleg i jedzenie. Oficjalnie p o godzinie 22 g ru p a p rz e n io sła się w m iejsce o d p o c z \Tnku, d o hali E x p o C en te r Plaża. C zęść g ru p y p o sta n o w iła dłużej zostać na m ajdanie i dojechać d o hali nieco później. D zięki obyw atelskiem u zakazow i spożyw ania alkoholu, k tó ry jest b a rd z o rygorystycznie p rzestrzeg an y na ulicach, m im o p ó źn ej p o ry nie w idzieliśm y pijanych osób. N iesam o w ita dyscyplina.

O dw iedziliśm y m ięd zy n aro d o w e m iasteczko n am iotow e, które przy szerokości dw u d ziestu m e tró w i d łu g o ści o k o ło p ó ł kilom etra stan o w iło p ew n e g o ro dzaju miejsce schronienia dla osób, k tó re me m a ją z a łatw io n eg o noclegu. N ie sa m o w itą rolę odgryw ają tam studenci z organizacji P O R A , k tó ra w tym ro k u z o s ta łą zdele­ galizowana. P o d o b n o była to prow okacja zak ro jo n a na p o tę ż n ą skalę. D o siedziby P O R -y skierow ano k o n tro le w szystkich m ożliw ych urzędów , ale nie o d n io s ły o n e żad n eg o skutku. P o trzech dniach w z n o w io n o kontrole, a z siedzib organizacji w yniesiono ładunki wybuchow-e. D zięki te m u m ożliw e stało się zdelegalizowanie organizacji i aresztow anie w szystkich jej c z ło n k ó w znajdujących się w bud y n k ach w m o m e n c ie kontroli. R esztę aktyw nych działaczy areszto w an o w te m p ie dziesięciu o s ó b dziennie. P ow ody aresztow ań były cały czas te same: posiadanie narkotyków' bądź ła d u n k ó w w ybuchow ych. M im o zm asow anych prow okacji nie u d a ło się zniszczyć PO R -y, a studenci z n ią zw iązani aktywnie dają o sobie znać w’ trakcie d em o n stracji i d ziałań koordynujących “ życie” na majdanie. W d o ta rc iu na m iejsce noclegu p o m o g li n am spotkani w m e trze Ukraińcy. To, co zobaczyliśm y na m iejscu, b y ło niesam ow ite.

(5)

PoWaGa: Politycznie Ważne Gadanie

W" po tę żn ej hali wystawowej p o n a d p ó łto ra tysiąca o só b sp ało na m ateracach p o ło ż o n y c h na ziemi. N a m iejscu była też kuchnia, która w ydaw ała ciepłe posiłki i napoje. D o E x p o Plaza przychodzili tylko ci, któ rzy p o trzeb o w ali snu, jedzenia b ąd ź lekarstw. T ru d n o w to uw ierzyć, ale w hali zn ajd o w ało się tylko pięć o s ó b zajm ujących się w ydaw aniem posiłków , materacy, śpiworów, w łączając w to dw ójkę lekarzy. Jeszcze bardziej niepojęte jest to, że do sk o n ale dawali sobie radę.

K olejny dzień spędziliśm y na m ajdanie, p o d p o lsk ą am b asad ą i p o d b u d y n k am i adm inistracji. N ajw iększą n ie sp o d zian k ą było wyjście na k o nferencję p ra s o w ą z u d ziałem A leksandra K w aśnie­ w skiego, przynajm niej tak nam się w ted y w ydawało. T rzeb a przyznać, że w K ijow ie panuje totalny “ m ły n ” inform acyjny. N ie m ogliśm y wierzyć w e w szystko, co słyszeliśmy. K o n feren cja m iała trwać kilkanaście m inut, w ięc utw orzyliśm y p o d p arla m e n te m szpaler p o ls k ic h flag i czekaliśm y n a to, by zo b a c z y ć Ju sz c z e n k ę i K w aśniewskiego. P o trzech g o d z in a c h faktycznie obaj panow ie wyszli d o kilkutysięcznego tłu m u z g ro m a d z o n e g o p o d parlam entem . G d y b y ło już p o w szystkim , dow iedzieliśm y się, że byliśmy św iadkam i pierw szych o b ra d przy O k rą g ły m Stole. N a w łasn e oczy z o b a ­ czyliśmy, jak tw orzy się historia. C zęść z nas odw iedziła sztab organizacyjny Ju sz czenki, w k tó ry m o ż n a było się posilić, napić czegoś gorącego, do stać ciepłe ubranie. N iesam ow ita organizacja. T ru d n o to sobie w yobrazić, ale p o raz kolejny widzieliśmy, jak kilka o s ó b sprawnie kieruje tłu m em .

N a s tę p n e g o d nia poszliśm y na dw orzec przyw itać kolejną g ru p ę Polaków, k tó ra przyjechała nas zm ienić. N asz pociąg odjeżdżał w so b o tę p o 23. R azem ruszyliśm y p o d am basadę, by p o kilkunastu m inutach udać się w stro n ę ścisłego c en tru m . M usieliśm y p o zn ać zw yczajnych ludzi, spokojnie z nim i p o ro zm aw iać i dow iedzieć się, jak wygląda ta rew olucja z ich p u n k tu w idzenia, przecież to jest w łaśnie ich walka. L udzie b a rd z o chętnie z nam i rozm aw iali, ale o g raniczało

się to d o kilkum inutow ej rozm owy. P od p o ls k ą am b a sa d ą p o d sz e d ł d o nas pan, p o d pięćdziesiątkę, z czarn o -siw ą b ro d ą, słab o m ów ił p o polsku. Postanow iliśm y p o ro zm aw iać z n im tro ch ę dłużej, z a p ro ­ ponow aliśm y najbliższą kaw iarnię, na co ó w jegom ość zareagow ał b a rd z o ostro. Pow iedział, że nie m a mowy. M usieliśm y odw iedzić jego m ieszkanie. C h o ć czuliśmy się nieco skrępow ani tą sytuacją, postanow iliśm y skorzystać z zaproszenia. Fasada w kamienicy, d o której wchodziliśmy, sugerow ała cenę najm u na p o zio m ie co najm niej 2000 e u ro m iesięcznie, w n ę trz e spraw iało już zdecydow anie inne wrażenie. W trakcie rewolucji nie trzeb a m ów ić p ó łsłó w k am i, n ik t się m e k ręp o w ał i w szyscy pytaliśm y o to, co tak nap raw d ę nas interesuje. O pensje, które w K ijow ie w y n o sz ą o k o ło 900 hryw ien, a p o z a stolicą 400-500 (jedna h ryw na to 0,80 zł). C eny w stolicy k ształtu ją się p o d o b n ie d o tych w K rakow ie lub m o ż e są nieco niższe. U kraińcy p am iętają W ałęsę, w iedzą, jak p o to c zy ły się jego losy w III RP, i tw ierdzą, że Ju sz czen k o jest takim sam ym liderem jak nasz były p re z y d e n t z je d n ą zasadniczą różnicą, że J u sz c z e n k o to w y k ształco n y fachow iec i w łaśnie w tym u p a tru ją swojej szansy i w ierzą w p o w o d zen ie rewolucji. L udzie są niesam ow icie gościnni i przyjaźni. Z aryzykow ałbym stw ierdzenie, iż są naw et bardziej g ościnni niż Polacy.

N o w i znajom i odprow adzili nas p o d am basadę, sp o d której ruszyliśm y w s tro n ę konsulatu. K ró tk ie sp o tkanie z ko n su lem zak o ń czy ło wyjazd. U daliśm y się w stro n ę dw orca. G a rd ła mieliśm y tak zdarte, że krzyk, k tó ry się z nich w ydobyw ał, b rzm iał już niem al kom icznie; m im o to walczyliśmy d o sam ego końca. N a zakończenie niezwykłej p o d ró ż y m iałe m okazję p o ro zm aw iać z o s o b ą o zu p ełn ie innych poglądach. P rzez p o n a d g o d zin ę p rze k o n y w a łe m górnika z D on ieck a, że nie przyjechaliśm y d o K ijow a p o to, by w trącać się wr w ew n ętrzn e sprawy- Ukrainy, że nie chcem y n ik o m u w ybierać p re ­ zydenta. C hcem y tylko, by WTgrał ten, na k tó re g o głosow ali ludzie, a nie ten, kto liczył głosy. T o jest najważniejsze i tylko d o tego m am y prawo. R o zm o w a zakończyła się dziwnie. G ó r n ik stwierdził: “ Ż yczę ci szczęścia, ch o ć i tak cię nie rozum iem ...” .

M a te u sz Peszka

Kijów, listopad 2004

V

Ponad p o d z ia ła m i

(6)

PoWaGa: Politycznie W ażne Gadanie

Am basador w KSW

W ywiad z ambasadorem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej V icto rem A s h e 'e m , przeprowadzony

w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego podczas międzynarodowej konferencji

naukowej pt. "Ronald Reagan i doświadczenie wolności", która odbyła się 1 grudnia 2 0 0 4 r.

S p a sim ir D o m a r a d z k i, A n n a Kargol: O d kiedy zajm uje się P an dyplom acją?

V icto r A she: P rzez 16 lat b y łe m b u rm is trz e m m iasta K noxville w T ennessee, a karierę d y p lo m aty c zn ą ro z p o c z ą łe m o d m o m e n tu p o w o łan ia

m n ie n a to stanow isko p rz e z p rezy d en ta B usha w 2004 roku.

S D , AK: Czy m iał Pan osobisty k o n ta k t z p re z y d e n te m Reaganem ?

VA: S p o tk a łe m go dw a razy, ale nie z n a łe m g o zbyt dobrze.

S D , AK: Jakie są oso b iste w rażenia P an a dotyczące p rezy d en ta Reagana?

VA: T o jeden z najważniejszych prezydentów . Je g o dziedzictw o jest tak w ażn e jak to p o Franklinie D e la n o Roosevelcie.

S D , AK: Jak ocenia Pan p o trz e b ę zorganizow ania dzisiejszej konferencji?

VA: T o b a rd z o w ażn a konferencja, gdyż isto tn a jest p am ięć o historii. Je s t o n a rów nież b a rd z o po ży teczn a dla przyszłych liderów i dla m ło d y ch , k tó rzy w okresie p rezy d en tu ry R eagana mieli p o 3 - 4 lata. W te n s p o s ó b m o g ą lepiej zro zu m ieć w ydarzenia z ta m te g o okresu.

S D , A K: W Polsce p re z y d e n t R eagan jest p o strzeg an y b ard zo pozytyw nie. Jak to wygląda w sp o łeczeń stw ie am erykańskim ?

VA: W S tanach Z je d n o c z o n y c h d o tej p o ry pojaw iają się nie jed n o zn aczn e opinie dotyczące jego polityki w ew nętrznej, ale p o g rz e b i h o łd , jaki m u z ło ż y ło spo łeczeń stw o , najlepiej prz e d s ta w ia ją sto s u n e k d o jego osoby.

S D , AK: Jak ocenia P an o b e c n e w ydarzenia na U krainie?

VA: T r u d n o dziś ocenić sytuację n a Ukrainie. Pozytyw nym asp ek tem jest rola m ediatora, k tó r ą odgryw a p rezy d en t K w aśniewski. B ard zo cenne jest dośw iadczenie 15 lat dem okracji w Polsce i tym w asz kraj p o w in ie n się dzielić z U krainą. N ajw ażniejsze w tej chwili jest przep ro w ad zen ie w olnych w y b o ró w na Ukrainie. N a ich p o d staw ie p o w in n o się b u d o w ać przyszłość.

S D , AK: C o sądzi P an o spekulacjach czy też p ropozycjach, jakie p a d a ją w o sta tn im czasie i d o ty c z ą p o d z ia łu Ukrainy?

VA: Stany Z je d n o c z o n e nie p o p ie ra ją takiej propozycji. D la m n ie U kraina jest je d n ą całością, ale to sam i U kraińcy p o w in n i o tym zadecydow ać.

S D , AK: Czy m ó g łb y się Pan o d nieść d o stw ierdzenia, że o b ecn ie stosunki na płaszczyźnie U nia E u ro p e jsk a - Stany Z je d n o c z o n e nie są

najlepsze?

VA: P rz e d e w szystkim trzeba podkreślić, że jest wiele spraw, k tó re łą c z ą nas z E u ropejczykam i, jest też kilka, k tó re nas dzielą. U nia E u ro p e jsk a składa się z d w udziestu pięciu państw. K a ż d e p o siad a o d m ie n n ą g o sp o d a rk ę i na swój sp o só b uk ła d a swoje stosunki z USA. N ie z g o d zę się z tw ierdzeniem , że relacje U SA - U E nie są d obre. W sp ó łp ra c u je m y z E u ro p ejczy k am i w b a rd z o w ielu d ziedzinach i w sp ó ln y m w ysiłkiem wiele osiągamy.

S D , AK: Czy na koniec naszej rozm owy' m o ż n a w yciągnąć w niosek, że Polska odgryw a is to tn ą rolę w polityce zagranicznej S tan ó w

Z jed n o czo n y ch ?

VA: Tak, Polska jest jednym z kluczow ych sprzy m ierzeń có w S tan ó w Z je d n o c z o n y c h i m am y nadzieję na kontynuację naszej bliskiej w spółpracy.

Rozmaw iali S p asim ir D o m arad zk i i A nna Kargol

sprostowanie

W n u m e rz e listopadow ym M ixera (nr 9) redakcyjny chochlik pom ylił imię prof. A nd rzeja K a p is z e w s k ie g o . Z a p o m y łk ę serdecznie przepraszam y.

R e d a k c ja

(7)

Kraków od spodu

Odyseja chmielowa 2004

Czas: zima 2004. Miejsce: Kraków, Polska. Kryptonim: "Happy Hours"

Jak w ynika z najnow szych b a d a ń p rz e p ro w a d z o n y c h p rzez dw óch starannie w yselekcjonow anych i w sz e c h stro n n ie w \ szkolonych studentów , wypicie d o b re g o piw a w czasie tzw. H a p p y H o u rs nie jest tak ła tw ą rzeczą, jak m o g ło b y się w ydawać. B adania p rz e p ro w a d z o n o na g ru p ie 10 p u b ó w zn ajd u jący ch się najbliżej M iasteczka Studenckiego A G H . P ow stał w ten s p o só b p rz e w o d n ik mający ułatw ić orientację w terenie i szybkie oraz spraw ne przem ieszczanie się z je d n eg o lokalu d o drugiego. B adania są obiektyw ne, w p e łn i pro fesjo n aln e i p o w in n y być p o m o c n ą w sk azó w k ą przy w yborze lokalu na „ u lo tn e chw ile” . P ragniem y także zapew nić, że został}' p rz e p ro w a d z o n e z u p e łn ie d o b ro w o ln ie i bez d o fin an so w an ia z jakiejkolwiek stro n y (naw et U n ia E u ro p ejsk a, rozdająca środki ze sw oich funduszy na lewo i praw o, nie była zainteresow ana naszym projektem ), co p o w in n o podkreślić ich p e łe n obiektyw izm .

N a s z ą pracę rozpoczęliśm y o d wizyty D S “ P IA S T ” UJ, w któ ry m mieści się studencki p u b o takiej samej nazwie. Niestety, w lokalu tym wcale nie nalew ają z ło te g o n e k ta ru s p o d znaku “ H a p p y H o u r s ” . P o drażnieni nieco tym faktem , obraliśm y kierunek M iasteczka Studenckiego, na terenie k tó re g o znajdują się 3 lokale, jakie pragnęliśm y przebadać.

BA R “ P O M \ R A N C Z O W \ ” m ieszczący się w klubie ST I D I O serwuje “ ra d o s n e g o ” żywca (godz. 18-20; 3,50 zł) oraz w arkę (12-14; 2,50 zł). T esto w an y m piw em , z p o w o d u w czesnej godziny, m usiała być w arka, k tó ra sm akow o m o g ła naw iązyw ać d o swojej butelkow ej siostry. O bserw acja piany w czyściutkim kufelku zakończyła się p o o k o ło m inucie, z p o w o d u jej zniknięcia. S am o miejsce o k a z a ło się b a rd z o przyjem ne, ch o ć bez w iększych fajerwerków. P ro p o n u je m iłą atm o sferę, w y rem o n to w an y lokal, a także, dla bardziej wymagających: piłkarzyki, bilard oraz rzutki.

D o “ F IL U T K A ” nie u d a ło n a m się d o sta ć przez cały 3-tygo- dniow y okres badawczy. W szystko p o m im o wielu p ró b i to nie z p o w o d u “ s p o rto w e g o o b u w ia” , tylko w iecznego zam knięcia.

Z a to jego bliźniak “ Z A Ś C I A N E K ” p o d w zględem p iw nym (lech 20-21; 2,99 zł), m u zycznym i telew izyjnym (F ashion T Y - 24h) śm iało zaliczamy d o pierw szoligow ych studenckich knajpek. D o d a tk o w o dla k o n eseró w szafa grająca, k tó ra o k azała się ew en e m e n te m p o dczas naszej naukow ej podróży. J e d n a k naw et “ Z aścian ek ” m iał kilka wad, jak np. b ez p ro d u k ty w n a klimatyzacja (b ardzo d u szno) czy \XC w o p ła k a n y m stanie. N o cóż, nie m a knajp doskonałych...

Są za to d o sk o n a łe kanapy, takie jak w “ K A R L IK U ” . W łaściciele zam ontow ali n ie d aw n o now iusieńkie, sk ó ro p o d o b n e , czerw o n o - czarne, w ypasione boksy, w któ ry ch aż m iło zasiąść i ro zk o szo w ać się piw em o s m a k u ... mydlin (warka 16-18; 2,90). Tak, niestety to praw da, b ro w a r sm akuje jak p om yje, d la teg o d o “ K a rlik a ” zapraszam y jedynie na bilard, piłkarzyki i oczyw iście nie śm iertelne F ash io n TV.

D o o d d a lo n e g o o niecałe 40 metrów* “ G W A R K A ” docieram y spraw nie i zasiadam y n a scenie, aby m ieć le p sz ą perspektyw ę do czysto socjologiczno-reporterskiej analizy. N a stoliku ląduje okocim , ro cznik 2004 z b a rd z o kiepskiej beczki, lany w g o d zin ach 14-17, p o radosnej cenie 3,50 zł. N a szczęcie traum atyczne piw ne w rażenia zaciera w ystrój w n ętrza, k tó ry jest p ierw szorzędny, w reszcie działająca klim atyzacja i m iła dla u ch a m uzyka. C iekaw ym rozw iązaniem są trz\ p o z io m y stolików. Brakuje niestety bilarda i innych zabaw fakultatywnych.

K olejnym p u n k te m naszej p o d ró ż y są p u b y UJ. Pierw szy z nich, “ N A W O JK A ” . W iele straciła p o rem o n cie i p o łą c z e n iu ze sto łó w k ą w iecznie otw artym i drzw iam i. D o sta rc z a to znajdującym się w lokalu w arzyw no-pierogow ych w alo ro w zapachow ych. M in u sem jest także b rak k o n ie czn eg o p ó łm ro k u oraz usypiająca atm osfera. C o tu du żo

CZERWOWf SMOK

m ów ić, jest p o p ro s tu czerstw-o i tak sam o czerstw a p o d a ją piwTo (żywiec d o 17 - 3,50 - 0,51, 2,35 - 0,31). C iekaw ostką jest ró w n ież fakt, że p rz e z p o n a d g o d zin ę obserw acji przy siedm iu stolikach (reszta była

S ław n e " m ia s te c z k o w e " klu b y nie z a ch ę ca jq swym w yg lq d e m ...

(8)

Kraków od spodu

w olna) siedzieli w yłącznie przedstaw iciele płc i brzydkiej i to param i. Z a to toaleta jak ze sn u - czyściutko, ciepła w oda, m iły ow ocow o-leśny zap ach wdzierający się w no zd rza. Jedynie osuszacz nie w ytrzym ał presji (padł i nie działa).

“ Ż A C Z E K ” , dla w ielu kultow e miejsce, p o w ita ł nas b ru d n y m kuflem , w k tó ry m nie zao b serw o w an o piany i tym bardziej bąb elk ó w (Żywiec 10-17; 3,50), ale za to szybko określił swój d am sk o -m ęsk i charakter. Piłkarzyki, rzutki, scena na występy, a także m o n ito rin g to niew ątpliw e plusy te g o lokalu. W łaściciel p o w in ie n jednak czym prędzej skończyć z oszczęd zan iem i zacząć grzać, p o niew aż w id o k zm arzniętych studentów ' popijających h erb atę czy piwo, siedzących p rzy stoliku w rękaw iczkach jest co najm niej kom prom itujący!

O s ta t n ie dw a m ie js c a n ie p o w in n y m ie ć za w z g lę d ó w bezp ieczeń stw a nic w sp ó ln e g o ze studenckim i zabaw am i. Pierwszy to o c z w iś c i e sław ny “ C Z E R W O N Y S M O K ” , d o k tó re g o b ez p ie ­ c z n eg o wejścia nie załatw ia naw et legitymacja re p o rte ra n aszego pism a. P ro p o n u je m y om ijać te n p u b szerokim lukiem , chyba że jesteście jego właścicielami...

Z kolei “ P R Z E W I Ą Z K A ” , ciesząca się s p o rą p o p u la rn o śc ią w śró d braci zam ieszkałej w Babilonie, o feru je d o ść rzad k o d o stę p n e piw o b ro w a ru N a m y słó w w cenie 2,50 zł przez cały dzień, a m o ż e naw et c a łą dobę! P iw o d o b re, pia n a utrzym ująca się zdecydow anie dłużej niż tylko w d ro d z e z lady d o stolika. Trafiliśm y n a d o b rą b e c z k ę . Rolę klimatyzacji sp ełn ia - z re s z tą całkiem udanie - w iecznie o tw arte ok ie n k o o w ym iarach 4 0 / 4 0 cm. T en Snack B ar (taki napis w idnieje

Płatne praktyki studenckie

w jednostkach samorzqdu terytorialnego

A IE S E C Polska K o m ite t L okalny K ra k ó w ro z p o c z ą ł czw artą edycję p ro je k tu E U R O G M I N A - E u r o e X c h a n g e o p a rte g o na P ro g ram ie M iędzynarodow ej W ym iany Praktyk I T E P (In tern atio n al T raineeship P ro g r a m m e ).

Przy w sparciu M ało p o lsk ieg o U rz ę d u M arszałkow skiego realizujem y p ro g ra m p ła tn y ch p raktyk studenckich w je d n o stk ach sam orządow ych. P olega o n n a w sp ó łp ra c y pary stażystów zagran iczn eg o i polskiego w celu realizacji zad ań op raco w an y ch dla w ybranych u rz ę d ó w adm inistracji lokalnej. P rzy k ład o w e aktywności: p rzy gotow anie stro n in tern eto w y ch , b ro szu r, prezentacji w języku angielskim, p ro m o c ja m iasta i regionu w m ediach, prace zw iązane z realizacjązarządzeń U nii E uropejskiej itp. Praktyki m o g ą trwać dw a lub trzy miesiące.

Studenci polscy m a ją n ie p o w tarzaln ą okazję p o z n a n ia stru k tu r adm inistracyjnych, z a ró w n o na p o z io m ie lokalnym , regionalnym , jak i krajowym . D zięki p racy z zagranicznym p rak ty k an tem m a ją m ożliw ość dośw iadczenia o tw arto ści i zro zu m ien ia ró żn ic m iędzykulturow ych, jak rów nież do sk o n alen ia um iejętności językowych. P raktyka pozw ala naw iązać n o w e zn ajo m o ści z a ró w n o ze stażystam i z innych krajów, jak i z p raco w n ik am i urzędów. W p rzy szło ści m o g ą o n e zaow ocow ać i p o m ó c w d o ro s ły m życiu. J e s t to szansa na spraw dzenie sw oich um iejętności, zdobycie no w y ch do św iad czeń i wiedzy.

P ro je k t daje rów nież m ożliw ość pracy z dziećm i i m ło d z ie ż ą z d a n eg o m iasta, co jest n ie sam o w itą przygodą. S tudenci biorący udział w p o p rz e d n ic h edycjach przeżyli n ie zap o m n ian e chwile, pracując ucząc się, ale także d o b rz e się bawiąc.

Z ap raszam y na sp o tk an ia in fo rm acy jn e w styczniu!

Bardziej szczeg ó ło w e in fo rm acje o p rocesie rekrutacji na wrww.krakow.aiesec.pl

T e rm in składania aplikacji: d o 21 stycznia 2005

WSMMk

p rzy wejściu) jest prz e z bardziej d o św iad czo n e życiowo tow arzystw o oraz naw iedzany o d czasu d o czasu p rzez b o jo w n ik ó w A rm ii Białej Gwiazdy, którzy w błyskaw icznym te m p ie zm ieniają w ystrój knajpy, aby jej stali bywalcy nie narzekali na m o n o to n ię! D o s k o n a ła kuchnia nad rab ia nieco b rak bilardu czy piłkarzyków, a siedząca u w ró t przybytku, d o k tó re g o naw^et król ch o d zi pieszo, praw dziw a babcia klozetow a, pobierająca o p ła tę w w ysokości 50 groszy, służy chętnie m iłą p o g a w ę d k ą .

C elem tego re p o rta ż u nie b y ło zachęcenie kogokolw iek do p o w tó rz e n ia w yczynu autorów , lecz tylko i w yłącznie ukazanie miejsc b ezpiecznych i g o d n y c h W aszych ew entualnych odw iedzin. Redakcja ani niżej p o d p isan i nie p o n o s z ą jakiejkolwiek o d p o w ied zialn o ści... za cokolwiek!

M a te u sz B eluch, Adam L achow icz

(9)

StuDnla: studencki drogowskaz inteieK tuam y

Politolodzy

u źródeł władzy

O czym m o ż e m arzyć student, któ ry najlepsze lata sw ojego życia pośw ięca n a zgłębianie tajem nic w ładzy? O d p o w ie d z i są ro zm aite zazwyczaj zależne o d p o z io m u w iedzy i ambicji. S ąje d n a k takie rzeczy i miejsca, k tó re w tej hierarchii znaleźć się m uszą. T r u d n o bo w iem w ypow iadać się na tem aty polityczne, n aw et jeśli m a się za s o b ą pięć lat w ytężonej pracy, jeżeli o p ieram y się jedynie na teorii. Praw dziw a polityka to nie tylko o p a słe tom iska, ale m o ż e p rzed e w szystkim rzeczyw istość, często nie tak k o lorow a i przejrzysta, jakbyśmy chcieli.

W łaśn ie p o to, by ta aren a w ydarzeń, afer i niekończących się ko nfliktów stała się bardziej zro zu m iała, my, czyli g ru p a s tu d e n tó w Politologu i K om unikacji S p o łecznej, udaliśm y się na p o d b ó j B elw ederu. N aszy m p rzew o d n ik iem był sam s e n a to r prof. d r hab. A ndrzej Jaesche będący je d n o cześn ie w y k ład o w cą naszej uczelni. P o tym, jak straż m a rszałkow ska spraw dziła, czy nik t z nas nie przem yca p o d k u rtk ą k arab in ó w i m a teriałó w w ybuchow ych, mogliśm y ro z p o c z ą ć zwiedzanie. W specjalnie przezn acz o n ej dla nas sali w ysłuchaliśm y ciekawej opow ieści na te m a t zazębiającego się świata polityki i dziennikarstw a p o p ro w a d z o n e j p rzez p o sła B ronisław a Cieślaka (bardziej zn an eg o m ło d z ie ż y jako p o ru c z n ik B orew icz z serialu “ O7, zg ło ś się”). T rójka chętnych m iała też okazję uczestniczyć w debacie komisji om awiającej p o p raw k i d o dw ó ch ustaw.

D u ż e w rażenie z ro b iła na nas w izyta w sali o b ra d sejm ow ych, gdzie o d czasu d o czasu p o m ię d z y p o sła m i w y b u ch ały d o ść cięte i sarkastyczne utarczki słow ne. Szczerze m ów iąc - wszyscy cieszyliśmy się z tych b a rd z o em ocjo n aln y ch k łó tn i, b o ch o ć na chwilę w p ro w a d z a ły zywszą, ciekaw szą atm osferę. T eraz d o p ie ro m ogę napraw dę zrozum ieć, dlaczego sala o b ra d świeci przew ażnie pustką. K ażd eg o , k to jest w stanie regularnie w ysłuchiw ać tych n u d nych, nic nie w noszących d o spraw m on o lo g ó w , m o g ę z ca łą p ew n o śc ią nazwać cichym b o h aterem . O s o b y stojące przy m ów nicy spraw iały w rażenie, jakby sam e nie wiedziały, jak się tu znalazły i co w łaściw ie m a jąro b ić.

D łu g im i i b a rd z o hałaśliw ym i korytarzam i w y p ełn io n y m i p o brzegi dziennikarzam i i politykam i doszliśm y d o p o m ieszczeń p rz ezn acz o n y ch dla M arszałka Senatu i jego kancelarii, najatra- kc}'jniejszego p u n k tu naszej wyprawy. M arszałek L o n g in Pastusiak przyjął nas w p o k o ju w k tó ry m zazwyczaj w ita przedstaw icieli innych państw. Był o n u rz ą d z o n y skrom nie, ale z klasą i elegancją. N a p ó łk a c h zn ajd o w ało się wiele p re z e n tó w - p am iątek m arszałkow i w ręczanych przez gości. W ś ró d nich zaszczytne miejsce zajm uje flaga S tanów Z jed n o czo n y ch , k tó ra w chwili przyjm ow ania Polski do N A T O trz e p o ta ła na w aszyngtońskim maszcie. M arszałek z d u ż ą p rzy jem n o ścią p o k a z a ł n am księgę pam iątkow ą, w yróżniając w pisy takich o s ó b jak cesarz Japonii czy p rezy d en t W ładim ir Putin. O p ow iadając n am an egdotki ze sp o tk ań z gło w am i państw , p ro s ił nas jednocześnie, abyśm y uczyli się języków obcych. W jego m n iem a n iu nie należą o n e d o dziedzin naukow ych, ale są narzęd ziem , k tó ry m każdy z nas p o w inien się posługiw ać. T o nie zniesienie granic, ale w łaśnie język jest w stanie otw orzyć n a m o k n o na świat.

W końcow ej części w ypraw y mieliśm y n ie p o w ta rz a ln ą okazję zobaczyć, jak w y glądająpryw atne kw atery senatorów . Z e zdziw ieniem stwierdziliśmy, że panuje w nich a tm o sfera ro d e m z akadem ika. Sześciopiętrow y b u d y n ek z d ługim i, w ąskim i korytarzam i i szeregiem naprzeciw ległych drzw i pok o jo w y ch nie był u o s o b ie n ie m luksusu. K ażd y sen ato r m a d o dyspozycji m a ły pokój z łazienką. Ich urządzenie jest w ręcz spartańskie: łóżko, stolik, telew izor, n a któ ry m obejrzeć m o ż e m y przeb ieg o b ra d sejm u i senatu.

W najbliższym czasie organizow anych będzie kilka takich wyjazdów, na k tó re g o rąco zap raszam w szystkich zainteresow anych. K a ż d e m u życzę tego m iłeg o dreszczyku em ocji, kiedy mija nas R enata Beger, Sebastian F lo rek czy Z bigniew Z iobro.

A gnieszka Z aw ilow icz

P ocztówka z W a rs z a w y U k ry ta kamera?

(10)

StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y

Tylko nie m ó w do mnie

Bridget

Z a g ó ra m i, z a las a m i...

...żyła sobie K ró lew n a Śnieżka, k tó ra była b ard zo szczęśliwa, b o m iała siedm iu krasnali. Siedem p a r m ajtek im p rała co w ieczór, siedem o b ia d ó w g o to w ała, siedem k u b k ó w myła... A p o te m zjawił się królew icz i b y ło jeszcze lepiej.

Ż y ł sobie rów nież za tymi siedm iom a lasam i K opciuszek, któ rem u b y ło strasznie źle w życiu, ale znalazł się książę, co życie napraw ił. K a p tu rk a u rato w ał gajowy, K siężniczkę z w ieży rycerz na koniu.... I w szystkie żyły d łu g o i szczęśliwie.

Wielkie bajkow e pranie m ó z g u m ałych dziew czynek, o k ru tn ie w pajające im k u c h e n n ą rolę w życiu. W szystkie czekają na te g o na białym koniu. A tu w łaściw ie częściej zd arza się p a n kiepski, k tó rem u d o szczęścia w ystarcza piw o i c o d zien n a seria “ B a ru ” w telewizji. N a szczęście p e w n e g o dnia nastąpiła...

... re w o lu c ja

O b e c n ie na to p ie są borykające się z życiem (i nałogam i) single. Single z w y b o ru , single rozw o d o w e, single z przym usu. W ten sp o só b nastała

era B ridget i G rocholi.

G d y parę lat te m u d o kin w eszła pierw sza część perypetii pani Jo n es, nastąp iła jakaś z b io ­ ro w a b a b s k a h is te r ia . N a g le o k a z a ł o się, że te n ś r e d n io ro zgarnięty p u lp e t jest b o h a te rk ą naszych czasów. W każdej g a ­ zecie co chwila pojaw iał się list od ro zentuzjazm ow anej m atki piątki dzieci, k tó ra pisała: “ B ridget to ja!” . K o lo ro w e czasopism a r o z ­ pisywały się na te m at praw dzi­ w ości i autentyczności przekazu: “Takie w łaśnie jesteśm y” , “ O b ra z w sp ółczesnej kobiety” .

P o t e m d z i e n n i k i r ó ż n y c h fru stratek zaczęły się m n o ż y ć jak g rzyby p o deszczu. Jeżeli jakaś pisząca d o szuflady nie ud acznica

chciała zaistnieć w świecie, p o p ro s tu w ydaw ała swój au tentyczny lub w ym yślony dziennik. R ecepta była prosta: jak najwięcej p ro b le m ó w najlepiej z m ężczyznam i, k ło p o ty w pracy, k ło p o ty w d o m u , m ęcząca c o d zien n o ść, galopująca depresja i kilka nałogów . M o ż n a d o ło ż y ć też ku m p la geja i nadw agę, b o to się d o b rz e sprzedaje.

T eraz, na nieszczęście, m o ż em y oglądać w kinie d ru g ą część tego w ątpliwej jakości dzieła. H isteria zacznie się o d p o czątku. M o że już nie będzie tak sam o, ale p o sm a k żenady jest wciąż te n sam.

Id io tk a t a k a ja k ja ...

C o skłania kobiety d o u to żsam iania się z n e u ro ty c z n ą n ie­ udacznicą? K ażd y fra g m e n t książki, każda scena w filmie p o w o d o w ać raczej p o w in n a uczucie zażenow ania. Jak m o ż n a chcieć u p o d o b n ić się d o kobiety, k tó ra jest su m ą nieszczęść, n ie zd arn o ści i gaf?

B ridget to kobieta, k tó ra nie daje sobie rady sam a ze sobą, a co d o p ie ro z życiem. N ie p o tra fi się sam a ubrać, nie p o trafi gotow ać. W łaściw ie najlepiej w życiu w ychodzi jej palenie p a p ie ro só w i snucie

m a łżeń sk ich wizji. N a d o d a te k na wszystkie troski i bóle m a jedno jedyne a n tid o tu m - m ężczyznę. N ieśm iertelny, falliczny p rz e d m io t p ożądania.

I tę w łaśnie nieudacznicę (która m.in. ląduje w świńskich e k sk rem en tach i ro b i z siebie idiotkę w każdej możliwej sytuacji) u m ie js c o w io n o m ięd zy d w o m a m ę żczy zn am i. J e d e n i d ru g i z ilorazem 200, w y so k ą i u g ru n to w a n ą p o zycją społeczną... P o p ro s tu klasa sam a w sobie. I w tym w szystkim o na, “ kobieta taka jak ja” (zaw oła co d ru g a 30-latka).

W łaściw ie niewiele się z m ien iło o d czasu szow inistycznych bajek 0 krasnalach. Tylko w sp ó łc z e sn y kopciuch (bo nie kopciuszek) pali papierosy, gapiąc się n a śpiącego sam ca. Ucieleśnienie w szystkich m arzeń. Spełnienie w życiu.

G ro ch o la d o la ła o liw y ...

N ig d y w życiu nie p rzeczytam G rocholi... A le na nieszczęście obejrzałam . T o strasznie sm u tn a bajka (z jednym w eso ły m w ątkiem - z b u d o w a ła d o m w miesiąc za 100 tys. i to bez w różki), k tó ra niestety przygnębia. A m o ra ł zu p ełn ie amoralny.

C o robi ro zw ó d k a, k tó ra w łaśnie o d zyskała w olność, p o dość destrukcyjnym zw iązku? O d d y c h a g łę b o k o i ro b i karierę? Zaczyna żyć napraw dę? N ib y tak, a jednak nie. Żyje z alim e n tó w eksm ęża 1 ucieka w ram io n a n a stę p n e g o faceta. B o p rzecież Ju d y ta jest “ jak każda P olka” - sam a sobie nie poradzi. Bycie k u rą d o m o w ą jest w y g o d n e, szczególnie jeśli krasnali jest m niej niż siedmiu. A jeszcze jeżeli nauczy się ich spuszczania w o d y w toalecie, to m o ż n a jakoś przeżyć cała resztę “ ukurow ienia” . N ie trzeb a w tedy za d u ż o myśleć, za d u ż o działać. M o ż n a spokojnie i z czystym sum ieniem być nikim.

N ie p e łn o s p r a w n e a n ty b o h a te r k i...

C o się dzieje z kobietam i, że nie zauw ażają takich w łaśnie n iu a n só w sprzedaw anych n am w książkach i telewizji? Cały czas ro b ią z nas istoty u p o śle d z o n e , k tó re nie p o tra fią żyć sam odzielnie. Życie bez m ężczy zn jest jak życie bez nogi albo p ła ta czo ło w eg o m ózgu. N ie p e łn o sp ra w n e . K im w takim razie są te w szystkie a n o n im o w e Bridget, które pisały na te m at te g o filmu hym ny pochw alne? Z ak o m p lek sio n e, tro c h ę jakby m a ło am bitne. N a każdym k roku p o trz e b u ją c e męskiej pochwały. Pogłaskania p o głowie. C o z innym i au torytetam i, co z m asow ym i bohateram i?

B o h a te ró w się nie narzuca, b o h a te ró w się w ybiera. W ięc pro b lem chyba leży w tych w łaśnie lekko u p o śled zo n y ch kobiecych um ysłach, któ re dalej tkw ią za tymi siedm iom a g ó ram i, sied m io m a lasami i czekają na swoich w ąsatych wybawców.

W szystkim k o b ie to m , k tó re tw ierdzą, że są Bridget, m o g ę serdecznie w sp ó łc z u ć , a najlepiej krokiem defiladow ym w ysłać na leczenie. Jeśli ch o d zi o p o d ty tu ł ostatniej części B ridget Jo n es, czyli “ W p o g o n i za ro z u m e m ” , to uw ażam , że naw et jeśli się nabiega, to raczej nigdy g o nie złapie. I w szystkie jej fanki też.

A film u i książki nie polecam , nie p ochw alam i o d rad zam .

Żaba

P I

(11)

StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y

Spacer z

otwartą butelką piwa

- zabroniony

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, ile wynosi mandat za rzucenie papierosa na ulicy albo czy policja

może was przeszukać w miejscu publicznym? Jeśli tak, to odsyłam do lektury...

M uszę przyznać, że te rzeczy ciekawiły m nie tak sam o m o c n o , jak ciekaw iło m nie, czy sam a policja wie, co tak n apraw dę jest za b ro n io n e w n aszy m kraju. P o stan o w iłem w ięc udać się na kom isariat i przepytać funkcjonariuszy na te m a t tego, na co m ogę sobie pozw olić, idąc k ażdego d nia ulicami K rakow a.

Z acznijm y od picia alkoholu w m iejscach publicznych - m a n d a t w ysokości 100 zł. Tyle sam o w ynosi m a n d a t, gdy istnieje p o d e j­ rzenie, że chcem y spożyw ać alkohol w m iej­ scach publicznych - tzn. nie w o ln o n a m iść z o tw a rtą b u te lk ą czy też p u sz k ą (naw et jeśli nie należy do nas). Jeśli funkcjonariusz podejrzew a, że np. schow aliśm y alkohol do plecaka, m a praw o p rzeszu k ać g o n a m na miejscu. Przynajm niej tak po w ied zian o m i na komisariacie.

A co z paleniem p ap iero só w ? I tu zaczy­ nają się schody, p o niew aż policjant d o b rze nie w iedział. Pow iedział mi tylko, że palenie

w szpitalu kosztuje 50 zł, p o d s z k o l ą - 100 zł. N ie um iał n a to m ia st pow iedzieć, co z pale­ niem na przystankach, krakow skim ry n k a czy w innych m iejscach publicznych. Tak w ięc nie dow iem y się tego, czy w olno tam palić, czy nie. A rzucenie p ap iero sa na chodnik? M a n d a t w ynosi 50 zł, niew ażne, czy rzucim y papierek, papierosa, czy też w y­ w rócim y ciężarów kę ze żw irem . Z a śm ie ­ canie miejsc publicznych to zaśm iecanie miejsc p ublicznych i kara jest taka sama. Policja m o ż e nas też w ylegitym ow ać bez k o n k r e t n e g o p o w o d u . Jeśli nie m a m y dokumentów-, funkcjonariusz dzw o n i do policyjnej b a z y d a n y c h , sp ra w d z a , czy p odajem y nasze praw dziw e d an e i czy nie jesteśm y p oszukiw ani listem gończym . Jeśli w szystko jest w7 p o rz ą d k u , m o ż e m y odejść. Jeśli nie - jedziem y na kom isariat.

N a sam koniec zap y tałem , jakie środki służące d o sa m o o b ro n y m o ż n a p rz \ sobie p o sia d a ć bez zezw olenia. O k a z a ło się,

że m o ż n a m ieć w szystko, co da się bez zezw olenia kupić, czyli w szelkiego rodzaju gaz, żele paraliżujące, pałki teleskopow a, noże, o stre kije itd. Jeśli tylko ich nie używamy, w szystko jest w p o rz ą d k u i nie łam iem y prawa. Z apytany o paralizatory, fu n k c jo n a riu s z o d p o w ie d z ia ł: M ozgia je posiadać, ale tylko do “Huśtam” woltów. - D o ilu? - zapytałem . ±sie wiem. Trzeba by to gdzieś sprawdzić. Jak w idać nasza policja czasam i sam a nie wie, co nap raw d ę w olno, a czego nie. Tylko jeśli nie o n a m a to w iedzieć, to kto?

P aw et P lu ta

Krytyka? Tak, ale obiektyw na

N ie m a takich tematów', o k tó ry c h nie w olno, nie p o w in n o się czy też m o ż e nie w ypada pow iedzieć. Są takie, któ re nas wyruszają, zm u szają d o refleksji, takie, k tó re denerw ują, bawią, itp. W szystkie o n e jednak “ są o czym ś, o k im ś” , skierow ane są d o k o n k retnych, a czasem przypadkow ych odbiorców , m a ją sw oich zw olenników’, a także zago rzały ch przeciw ników 7.

N ie bez p o w o d u p o ru s z a m te n w-łaśnie tem at, a to za sprawca tego, że p o d ad resem redakcji M ixera co raz częściej kieruje się słow a krytyki. Z a rzu ca n a m się, że jesteśm y n udni, piszem y o rzeczac h n ik o m u n ie p o trzeb n y ch , nieprzydatnych, ale czy tak w łaśnie jest? Z a d a ła m sobie to pytanie kilka razy i już w iem , jaką znaleźć n a nie o d p o w ied ź, a tym w szystkim , któ rzy m a ją jakieś w ątpliw ości i (niekoniecznie) d u ż o m ą d re g o d o pow iedzenia, p ro p o n u ję , by uw-ażnie przeczytali to, o czym tutaj jest m ow a.

Jesteśm y am atoram i, d o sk o n ale zdajem y sobie spraw ę z tego, że jeszcze d łu g a d ro g a p rzed nam i. J e d n a k to, co robimy, d o czego dążymy, to nasza życiowa pasja i nie w idzę w- tym niczego złego.

N a sz a redakcja otwrarta jest n a ró ż n e g o ro dzaju sugestie, propozycje, b a rd z o cenim y sobie słow a krytyki (oczywiście tej d o b rz e rozum ianej, p o zb aw io n ej zb ęd n ej ironii, m ó w ie n ia o czym ś, o czym się nie m a zielonego pojęcia). Sama do sk o n ale w iem , że łatw o jest “ zm ieszać z b ło t e m ” coś lub kogoś. C złow iek jest tylko człow iekiem , w sw oim życiu p o p e łn ia błędy, p o p e łn ia m y je i my, jednak dzięki n im uczym y się zaw sze czegoś now-ego .W szy stk im tym , k tó r y m je szcze nie z n u d z iło się takie b e zsen so w n e gadanie, życzę, aby sam i mieli kiedyś okazję znaleźć się p o stronie piszącego, a w'tedv jestem b a rd z o ciekawa, czy nadal b ęd ąm ieli tak d u ż o dopow iedzenia!!!

W szystkich krytycznie nastaw ionych serdecznie zachęcam d o przyjścia na sp o tkanie redakcyjne, n a w ym ienienie sw oich uw ag b e z p o śre d n io z o so b a m i żywo zainteresow anym i p rzy szło ścią sw oją i Mixera. Redakcja sp otyka się co śro d ę o god z. 13.

M a rty n a Polak

(12)

*

Temat z okładki

*

TEMAT Z OKŁADKI

Highway to HELL

Marihuana to używka taka jak

wódka czy papieros. Z takim

zdaniem spotykamy się coraz

częściej. Społeczna akceptacja

narkotyków to największy pro­

blem dzisiejszych czasów.

Nawet tak powszechna filiżanka

kawy lub herbaty albo zwykłej coli czy

lampka wina działają na nasze ciało

podobnie jak nielegalna marihuana.

Kofeina i alkohol w nich zawarte

ingerują w normalne funkcje życiowe.

Spożywane jednak w normalnych

ilościach są stosunkowo nieszkodliwe.

Tymczasem narkotyki, w odróżnieniu

od używek, są niebezpieczne. Wywie­

rają na organizm dużo większy wpływ,

o wiele bardziej szkodzą - każdy

z nich działa zabójczo na narządy

(serce, wątroba, mózg, płuca) i uza­

leżnia.

Sp o łe czn a a k c e p ta c ja

czynu z łe g o , czyli to ta ln a

znieczulica

M arihuana i haszysz w niektórych

środowiskach czy grupach, np. znajo­

mych, stały się powszechnie akcepto­

wane i zażywane. Ich cena nie jest zbyt

wysoka, a dostęp do nich też nie

stanowi problemu. Od kilku lat są

coraz modniejsze. Dodatkowo wśród

młodzieży panuje błędny pogląd, że są

bezpieczne i mniej szkodliwe niż

alkohol. Narkotyk pozwala się “odprę­

żyć”, sprawia, że człowiek jest przy­

jaź n ie nastaw io ny do otoczenia,

że czasow o z ap o m in a o z m a r t­

wieniach. Ludzie uciekają od rozma­

itych problemów: stresu, braku pie­

niędzy, pracy, zawiedzionych uczuć.

Niektórzy jednak próbują całkowicie

oderwać się od rzeczywistości. Nie

p otrafią pogodzić się z realnym

światem i sięgają po środki odurzające

w nadziei stw orzenia idealnego,

wyimaginowanego świata bez kło­

potów.

Kolejną przyczyną “brania” może być

presja grupy. Człowiek sięga po

narkotyki, ponieważ tak samo robią

jego znajomi. Każdy członek grupy

przystosowuje się do panujących

w niej zwyczajów. Rzadko kto zwraca

drugiej osobie uwagę na to, do czego

prowadzi branie. W imię źle pojętej

wolności drugiej osoby nie chce się

wtrącać i wyraża milcząca zgodę.

Problem narkomani dotyczy nie

tylko młodzieży. Biorą gimnazjaliści,

studenci, ale i dobrze sytuowani 30-

latkowie, dla których jest to lek na

stres. Wiek, w którym rozpoczyna się

kontakt z narkotykami, wciąż się

obniża. W ciągu ostatnich 8 lat

dwukrotnie wzrosła liczba szesna­

stolatków zażywających środki odu­

rzające.

Spożycie środków odurzających

wzrasta także w wojsku. W ciągu osta­

tnich dwóch lat podwoiła się liczba

zażywających raz w miesiącu. Osią­

gnęła poziom 12 proc. Wśród szali-

kowców najpopularniejszym

narko-Pięciolistna " k o n ic z y n a " szczęścia nie p rzyn o si

tykiem jest amfetamina. Prawie 20

proc. pozostaje pod jej wpływem na

meczach, a do kontaktu z nią w ciągu

ostatnich dwóch miesięcy, przyznało

się prawie dwa razy więcej. Zjawisko

zażywania narkotyków i nadużywania

lęków występuje też często wśród

sportowców . Sterydy i anaboliki

stosowane są w celu powiększenia

masy mięśniowej, a amfetamina jako

środek stymulujący. Takie dążenie do

lepszych wyników jest nie tylko nie­

bezpieczne, ale traktowane jako oszu­

stwo i karane przez ważne organizacje

sportowe.

Narkotyki stanowią poważny pro­

blem w Polsce. Liczba uzależnionych

w naszym kraju jest niższa niż w in­

nych krajach Europy, ale według eks­

pertów to tylko kwestia czasu, aby po­

ziomy się zrównały. Nasze wejście do

Unii Europejskiej i otwarcie zacho­

dnich granic zmniejszyło ryzyko wpa­

dki przy przem ycie narkotyków.

Można się spodziewać, że ich liczba się

zwiększy, a razem z nią liczba uza­

leżnionych.

(13)

=■

Temat z o kładki

*

Trochę historii

Środki znieczulające nie są “wyna­

lazkiem” naszych czasów. Ludzie od

najdawniejszych czasów wprowadzali

do swoich organizmów używki i narko­

tyki. Były one elementem kultu uży­

wanym podczas obrzędów czy też, jak

opium, prostym środkiem stosowanym

w medycynie do łagodzenia bólu. O

tym, jak ważne miejsce zajmowały,

świadczą choćby wojny toczone z ich

powodu. Największy wzrost użycia

narkotyków spowodowała I wojna

światowa. Jako środek znieczulający

stosow an o w tedy bez ograniczeń

morfinę. Nikt nie był świadomy jej

uzależniającego charakteru. Narkotyki

szybko stały się znane, a za kolebkę ich

p o p u la rn o śc i trz e b a uznać Stany

Zjednoczone. Handlem nimi zaintere­

sowała się tamtejsza mafia, szczególnie

gdy zniesiono prohibicję.

Druga wojna światowa, oprócz

ogromnej liczby zabitych i rannych

przyniosła LSD i amfetaminę. Wynale­

zione przez wojsko, były stosowane

podczas przesłuchań i jako środki

wspomagające koncentracje.

W 1966 r. rodzi się ruch hipisów,

czyli w skrócie: bunt, pacyfizm i nar­

kotyki. Wtedy bardzo popularna staje

się m arihuana. W 1967 r. zostaje

zdelegalizowana, co tylko przysparza

jej zwolenników. Do palenia popu­

larnej “maryśki” przyznał się nawet

były prezydent USA Bill Clinton, zazna­

czając, że się nie zaciągał. Tragicznym

symbolem szybkiego życia na prochach

jest śmierć z przedawkowania piosen­

karki Janis Joplin czy Jim a Morrisona

lub nieodżałowanego wokalisty Dżemu

- Ryśka Riedla.

W latach 80. i początkach 90.

powoli magia mocnych narkotyków

zaczyna słabnąć. Przyczyniła się do tego

w z rastająca liczba uzależnionych,

określenie skutków zażywania i śmier­

telne żniwo AIDS. “Twarde” narkotyki

tra c ą zw olenników na rzecz tzw.

“miękkich”. Zażywanie ich wydaje się

bezpieczniejsze, gdyż są słabsze, nie

uzależniają, a jeśli nawet, to nie tak

szybko. Kolejne zalety to brak trwałych

uszkodzeń i zaburzeń pracy mózgu oraz

ryzyka HIV.

W ie d z a p ra k ty c z n a

Do najważniejszych działań narko­

tyku zalicza się uzależnienie. Dzielimy

je na dwa rodzaje. Fizyczne - jest to

przystosowanie organizmu do obecno­

ści określonego narkotyku. Kiedy go

brakuje, pojawiają się

tzw . o b ja w y a b s ty -

nencyjne (głód), dole­

gliwości fizyczne i psy­

chologiczne. Dla przy­

kładu odstawienie he­

ro in y pow oduje wy­

mioty, biegunkę, bóle

m ięsni, a także lęk,

n ie p o k ó j, d e p r e s ję .

Drugi rodzaj to uza­

leżnienie psychiczne,

przez które rozumiemy

p o trzeb ę, p rag n ie n ie

p rz y jm o w a n ia o k r e ­

ślonej substancji. Wzię­

cie narkotyku jest gwa­

rancją dobrego samo­

poczucia, a jego brak

powoduje pogorszenie

nastroju, nerwowość,

smutek i apatię. Myśli

i działania koncentrują

się wokół zdobycia śro­

dka odurzającego.

System atyczne za­

żywanie narkotyku po­

w oduje zm niejszenie

w rażliw ości na jego

działanie. Aby doznania

były równie silne jak na

początku, trzeba zwię­

kszyć dawkę. Niektóre

substancje zwiększają tolerancję wobec

innych (np. opiaty, czyli heroina,

morfina - na alkohol). Jest to zjawisko

tolerancji krzyżowej.

Pozbawiony dawki narkoman od­

czuwa psychiczne i fizyczne objawy

abstynencji. Mogą to być drgawki,

pocenie się, skurcze i bóle mięsni,

halucynacje, utraty świadomości, kon­

wulsje w drastycznych przypadkach

prowadzące do śmierci. Ryzyko dla

zdrowia niesie też sposób zażywania.

Wąchanie kokainy może uszkodzić nos

i drogi oddechowe. Wstrzykiwanie

heroiny używaną igłą bywa często przy­

czyną zapalenia wątroby lub AIDS.

R odzim e " H u m a ń Traffic"

Wielu z nas oglądało film “Humań

Traffic”. Opowiada on o grupie przy­

jaciół z Anglii. Ich życie skupia się

wokół weekendów. Wtedy spotykają się

w klubach i oddają temu, na co czekali

cały tydzień, czyli zażywaniu prochów

pod postacią tabletek - “wspomagaczy”.

W tym przypadku chodzi o LSD, czyli

kwas. U nas jest podobnie. Wielu

młodych odlicza dni do piątkowego

popołudnia. Wtedy nic już się nie liczy

tylko dobra zabawa, nawet za cenę

zdrowia. A dobra zabawa jest możliwa

wyłącznie po zażyciu czegoś. Wśród

moich znajomych miejsce tak kiedyś

popularnego picia do oporu powoli

miejsce zajmują pastylki. LSD w ró­

żnych kolorach, ze śmiesznymi zna­

czkami na każdym teraz jest modne i

skuteczne. Kolejną zaletą tego środka

jest to, że nie ma się po nim kaca.

Połkniecie pastylki czy polizanie nasą­

czonego znaczka podwyższa ciśnienie

krwi, pobudza organizm , pozwala

tańczyć do upadłego przez kilka godzin.

W połączeniu z szybką, pozwalającą

w paść w tra n s , m uzyką pozw ala

odpłynąć. Zwiększa się wtedy ryzyko

zawału serca (przez podwyższoną

tem peraturę i ciśnienie serce może

zatrzymać swoja pracę) i śmierci, nawet

u młodych ludzi. Pastylki, grzyby

h a lu cy n o g en n e m ogą m ieć rożne

źródło i moc, nie działają od razu

i zniecierpliw ieni b rakiem efektu

zażywają kolejne. Często prowadzi to

do przedawkowania, zatrucia, halu­

cynacji, a te czasem nawet do śpiączki.

Łączenie ecstasy z alkoholem może

mieć także skutki śmiertelne - dopro­

wadza do odwodnienia organizmu.

(14)

«

Temat z okładki

e

N a legalu?

Spór o legalizację miękkich narko­

tyków, takich jak m arihuana, trwa od

lat, także i w Polsce. Legalnie można ją

nabyć w Holandii, w specjalnych

kawiarniach, a także w Kanadzie, gdzie

sprzedaje się ją do celów medycznych.

Jej zwolennicy głoszą, że picie alkoholu

powoduje dużo większe spustoszenie

w organizmie niż palenie trawki. Nie

widzą w tym nic złego, bo tak samo jak

kiedyś ludzie palili papierosy, tak

dzisiaj palą m arihuanę. Kolejnym

argumentem jest możliwość pozba­

wienia zarobku dilerów i narkomafii

oraz to, że sprzedaż byłaby kontro­

lowana.

Kontrola nie jest możliwa nawet po

legalizacji. Nikt nie dopilnuje, ile osób

kupuje i w jakich ilościach. Łatwość

i brak konsekwencji prawnych sprawi,

że wielu ludzi, którzy wcześniej bali się

spróbować, sięgnie po narkotyk, naj­

częściej po prostu z ciekawości. Ile osób

z tej liczby, wcześniej niezagrożonej

narkomanią, wpadnie w nałóg?

To (nie) ty lk o s kręt

Handlarze narkotyków dodają do

m arihu any różne chem ikalia, aby

wzmocnić jej działanie, także uzale­

żniające. Jest to spowodowane tym, że

konopie pochodzące z naszej strefy

klimatycznej zawierają mniej su b ­

stancji psychoaktywnych niż te z Azji

czy Afryki. By wzmóc ich działanie,

dodaje się czasem silnie trujących sub­

stancji, takie jak rozpuszczalniki czy

strychninę. Coraz częściej w “maryśce”

można spotkać drobinki Brown Sugar.

Jest to najsilniej uzależniająca od­

miana heroiny. Paląc pozornie “bez­

piecznego” skręta, nigdy nie możemy

być pewni, czy przypadkiem nie­

świadomie nie uzależniamy się od

heroiny, nie mówiąc już o zatruwaniu

organizmu chemią.

S e z o n o w e ćpuny

O kim mowa? O bardzo dużej części

studentów. Tych, dla których dobra

zabawa nie wiąże się tylko i wyłącznie

z narkotykami. Studenci mający dużo

obowiązków i zainteresowań lub ci,

którzy przez kilka miesięcy niewiele

robią. Nie można generalizować. We­

dług badań 32 procent studentów brało

narkotyk w ostatnim roku, a co drugi

miał z nimi kontakt, co najmniej raz

w życiu. 9 procent studentów wychodzi

na jointa pomiędzy wykładami, a pra­

wie 7 proc. zażywa narkotyki co

najmniej razwtygodniu!

Sesja to przynajmniej kilka dni

ciężkiego zakuwania. Pobudka rano po

kilku godzinach snu, śniadanie, powrót

do książek i notatek. Do towarzystwa

kawa, żeby lepiej się myślało. Wtedy

rodzi się pytanie, czy nie da się łatwiej,

bez nadmiernego męczenia się. Łatwo

i bez wysiłku. Oczywiście, że się da!

Przy pomocy “amfy”. Wystarczy kupić,

z czym nie ma najmniejszego pro­

blemu. Prawie każdy z nas zna odpo­

wiednie osoby, a jeśli nie, to zawsze

znajdzie się ktoś, kto wie, od kogo

można kupić. Sposób je st prosty.

Wystarczy w dzień przed egzaminem

zażyć działkę i usiąść do książek. Przez

samo czytanie wiedza z niesamowitą

prędkością wchodzi do głowy. Taki stan

trwa kilka godzin. Kolejnego dnia rano,

chwilę przed egzaminem, trzeba zażyć

drugi raz, aby stan pobudzenia mózgu

się utrzymywał.

Najczęściej egzamin jest zdany.

Wynik przemawia na korzyść tego

sposobu zdawania. Jest tylko kilka

“ale”: po kilkunastu dniach od tej

„nauki” nic się z tego już nie pamięta,

w mózgu obumierają szare komórki,

realne jest ryzyko uzależnienia, bo

niektóre osoby popadają w nie po

jednym zażyciu.

Blant je s ts p o x

Pamiętam rozmowę jaką 2 lata

temu odbyłem z moim ko,legą z liceum.

Trochę czasu już upłynęło, ale tem at

jest nadal aktualny. Marek miał pro­

blemy z narkotykami. W jego m nie­

maniu jednym problemem było to,

że rodzice go przyłapali. W klasie

wszyscy wiedzieli, że coś bierze. Z tego,

co wiem, to sam się do tego przyznawał

i zachęcał innych. Traktował to jako

przygodę. Zaczęło się od “maryśki”.

" A m f a " m o ż e p o m ó c p r z e t r w a ć t r u d y sesji. J e d n a k j u ż p o m a ł e j d a w c e w m ó z g u o b u m i e r a j q s z a r e k o m ó r k i , a r y z y k o u z a l e ż n i e n i a jest r e a l n e n a w e t p a je d n y m z a ż y c i u . . .

PRAWO

KONSTYTUCYJNE

MIXER: m a g a z y n s tu d en tó w KSW

Cytaty

Powiązane dokumenty

Karpio A., Żebrowska-Suchodolska D., Efektywność inwestycyjna polskich funduszy emerytalnych w okresie zmian zasad prawnych, „Metody Ilościowe w Badaniach Ekonomicznych” 2016a, nr

From the macroeconomic point of view, such supple- mentary source of money creation could help the central bank to stabilize money supply and inflation, if the supply of money

Wartość wskaźnika Cash w roku zainicjowania dywidendy jest niemal taka sama, jak w roku trzecim przed zdarzeniem, przy czym test Wil- coxona nie potwierdza istotnych różnic

Modele dyskryminacyjne charakteryzują się wyższą trafnością prawidłowych diagnoz w przypadku oceny populacji przedsiębiorstw o niezagrożonej kondycji finansowej. Znacznie

Dochody gospodarstw domowych i ich determinanty – zróżnicowanie regionalne w UE Celem niniejszego opracowania jest ustalenie skali regionalnego zróżnicowania dochodów gospo-

Mając na uwadze konstrukcję swapów i rolę nierezydentów w kształtowaniu ich cen, sanacja portfeli frankowych ma i będzie miała znaczenie dla wyceny instrumentów

To określenie wydaje się też bardziej wła- ściwe w przypadku instrumentów dłużnych niż „indeksowanie fundamentalne”, gdyż przy ustalaniu wag uwzględniane są nie

(19) Jest wyraźnie widoczne, że w rozważanym przypadku oczekiwana stopa zwrotu wyznaczona w tym opracowaniu jest niemal równa oczekiwanej stopie zwrotu wy- znaczonej za pomocą