Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A. Frycza M oótĄ
W e d łu g badań 3 2 procent s tu d e n fo ^ b ra ło n a r k o ty k
E d y t o r i a I
m iesięcznik s tu d e n tó w Krakowskiej Szkoły Wyższej im. A n d rzeja Frycza M odrzew skiego
red akto r n aczeln a: G a b riela Kózka
z - c a re d a k to r naczelnej: M ic h a ł Kraus
re d a k c ja : Jan Bielecki (foto) M arcin G n a t Piotr Koziarz M a c ie j Kozicki Piotr Krakowiak M ic h a ł Krzywda Bartłom iej Misiniec Mateusz Peszka P aw eł Pluta M artyna Polak A nn a Słowiakowska Dom inika W idłak Agnieszka Z aw iłow icz Katarzyna Żołna korekta: Jo a n n a Śliwińska s k ła d /ła m a n ie : M ic h a ł Kraus adres do korespondencji: mixer@kte.pl w y d a w c a :
Krakowska Szkoła Wyższa
im. Andrzeja Frycza M odrzewskiego ul. K anonicza 9, 31-002 Kraków druk: drukarnia lntrom ax tel. 290 07 01 nak ła d : 800 egzem plarzy o k ła d k a : Jan Bielecki
R eda kcja zastrzega sobie p ra w o d o re d a g o w a n ia tekstów oraz zm iany
tytu łó w .
R edakcja nie zw ra c a tekstów nieza m ó w io nych .
W N
u m e r z e
:
A
p e r i t i f3
P O W A G A :
Politycznie Ważne G a d a n i e
4
I Veni, vidi, vici
4
> A m b a s a d o r w KSW s p a si m ir d o m a r a d z k i , a n n a k a r g o
6
K
r a k ó w
o d
s p o d u
7
I Odyseja
ch m ielo w a
2004
7
> Płatne praktyki AIESEC
8
STUDNIA:
Studencki Drogowskaz Intelektualny
I Politolodzy
u źródeł w ładzy
9
I Tylko nie m ów d o mnie
Bridgeł
ż a b a
10
I S p a c e r
z otwartą butelką piwa
zabroniony
11
I
Krytyka? Tak, ale obiektywna v a r t y n a p o l a k
11
T
e m a t
z
o k ł a d k i
12
I Highway to heli
m a c i e j kozicki12
KUM
ULUS:
Kulturalny Uzupełniacz Młodzieży
1 6
>
Sławomir Shuty
m a r c i n g n a t
16
I
Brazylijski
alchem ik
G a b r i e l a k ó z k a
17
> Recenzje, recenzje, recenzje
18
I Przepraszam, ale
pańska szczęka skacze
19
p o p o d ł o d z e c a t a r z y n a ż o ł n a
FELIETON:
Fobia Ludzi Trudnych
2 0
I Podróż
d o przeszłości ^ r t ł o m i e j misiniec
20
I C iep łe
k a p c ie
o
21
I Życie w
żuciu
g a b i
21
SZUFLADA:
Swoiste Formy Dialogu
Ż A B A R T
23
S tarter
Aperitif
N o w o r o c z n i e w ita m W szy stk ich !N ie da się ukryć, że ro k 2004 p rz e sz e d ł d o historii. Ale za to teraz m a m y N O W Y , zu p ełn ie św ieżutki 2005. N ie da się rów nież ukryć, że w naszej redakcji nastąpiły zmiany. N a lepsze? Czas pokaże. J e d n a k jedno (co m n ie niezm iernie cieszy) nie uległo zm ianie: e n tu zjazm d o pracy kilku śm iałków, by M ixer był. A co najważniejsze, by studenci mieli m oż liw ość m ów ienia o tym, co ich nurtuje, pali o d środka, czy naw et spędza sen z pow iek. A takich te m a tó w nie brakuje, szczególnie w życiu “ m ło d y c h g n iew nych” , k tó rzy n ie jed n o k ro tn ie sto ją na ro z d ro ż a c h w łasn eg o “ ja” .D ziękuję w ięc \K am. Redakcji. Z a czas pośw ięcony. Pracę. Z aufanie. A tm o sferę. C hciałabym rów nież p rzy p o m n ieć, że ci w spaniali ludzie, m oje koleżanki i koledzy, k tórych nazw iska w idnieją na stronie o b o k , są otw arci na w sp ó łp ra c ę z o so b a m i p o d o b n ie jak m y m a ją zapał d o pracy, nauki i zabawy7 pt. “ M ixer” . Zapraszam y.
D ziękuję także m o je m u serd eczn em u koledze, osobie, o d której m n ó s tw o m o g ła m się nauczyć, człow iekow i o zaraźliwej w ręcz w erwie d o pracy, a p rzed e w szystkim d o w sp ó łp ra c y - M ichałow i K rausow i, bez k tó re g o M ixer nie p rzebyłby tak długiej drogi d o obecnej formy. Jak wiele zaw dzięcza Ci, M ichale, gazeta, sam do sk o n ale w iesz, p o d o b n ie jak cała redakcja. Ja m o g ę tylko skrom nie, lecz szczerze pow iedzieć w im ieniu w szystkich: D Z I Ę K U J E M Y i czekam y na więcej!
T eraz p o zo staje m i już tylko życzyć miłej lektury. N o i oczywiście Szczęśliw ego N o w e g o Roku. N a p o c z ą te k sukcesów po d czas zbliżającej się sesji egzam inacyjnej. W iary i siły.
G a b r ie la Kózka r e d a k t o r n a c z e l n a
Studencki
system informacyjny
Samorząd
S tu d e n tó w K S W u ru c h o m ił system inform acji, za p o m o c ą k tó re g o I " i abieżąco
b ędziesz in fo rm o w a n y o najw ażniejszych w ydarzeniach z życiaKSW
. D zięki p ro g ram o w i, k tó ry już nie b aw em zostanie w p row adzony, dow iesz się w szystkiego o p la now anych l l T i p r e Z a C ł l , przerw ach św iątecznych, te rm in a c h sesji egzam inacyjnych oraz akcjach p rzep ro w ad zan y ch n a terenie szkoły. C o należy zrobić, by ułatw ić sobie fu nkcjonow anie w m u rach K SW ? W ystarczy tylko, że udasz się d opokoju
Samorządu
n r 43 i w ypełniszkwestionariusz
, p o dając adres sw ojego k o n ta e-mailowego.Oddaliśmy
krew
W trakcie dwóch
wampiriad
przeprowadzonych w kampusie KSW zgromadzono ok.
70 litrów
krwii.
Wszystkim, którzy ją oddali -
serdeczne dzięki!
PoWaGa: Politycznie W ażne Gadanie
Veni, vidi, vici,
czyli pom arańczowa rewolucja
Ciekawe, jak jest w Kijowie? W sercu rewolucji.
W środę po czternastej zadzwonił telefon. W słuchawce zamiast "Dzień dobry" lub zwyczajnego "Cześć"
usłyszałem: "Chcesz jechać do Kijowa?" Odpowiedziałem równie rzeczowym pytaniem: "Kiedy?". "W yjeżdżamy
dziś o 21". "Dobrze, skoczę tylko do domu po paszport."
D o d o m u m a m ok. 160 k ilo m etró w w je d n ą stronę. N ie w iem , jak to zro b iłem , ale już kw adrans p o ósm ej b y łe m na dw orcu. D o pociągu w siadła trz y d ziesto o so b o w a g ru p a m ło d y c h ludzi. Byliśmy je d n ą z pierw szych dużych g ru p w yjeżdżających d o K ijow a. Z abraliśm y ze s o b ą kilkanaście bia ło -czerw o n y ch flag, tro c h ę ulotek i ruszyliśmy w stro n ę granicy. N ik t z n as nie w iedział, czego się spodziew ać. M im o p o zy ty w n eg o nastaw ienia d o p o d ró ż y m artw iliśm y się sytuacją, jaką zastaniem y n a granicy, a p rzed e w szystkim tym , czy u da n a m się d o je c h a ć d o sam ej stolic}'. P rzejście g ra n ic z n e o k a z a ło się fo rm alnością, a Straż G ra n ic z n a i celnicy ukraińscy byli d o nas bard zo pozytyw nie nastawieni. K iero w n ik p ociągu pow iedział nam , że p rzed K ijow em o siem po ciąg ó w czeka na w jazd na dw orzec. O baw ialiśm y się, że zw olennicy Janukow ycza, k tó rzy sto ją rozlokow ani na o b r z e ż a c h K ijo w a i tw o rz ą w o k ó ł m ia sta sw oisty k o r d o n bezpieczeństw a, nie p o z w o lą n am w jechać na dw orzec. S kończyło się na c zterd ziesto m in u to w y m opóźnieniu.
N a stacji przywitali nas kijowscy studenci, któ rzy pełnili o d tego m o m e n tu role naszych przew odników . Szybko zam ontow aliśm y flagi
N ie strzelajcie...
n a długie, c ztero m etro w e tyczki i ruszyliśm y w stro n ę placu N iezależn o ści (M ajdan N ezawistija) miejsca, gdzie g ro m a d z i się największy tłu m dem o n stran tó w . To, co zobaczyliśm y p o wyjściu z dw o rco w eg o b u d y n k u , p rz e s z ło nasze najśm ielsze oczekiwania. Z g o to w a n o n am niesam ow ite przyjęcie. S a m o c h o d y trąbiły, ludzie g ło ś n o dawali n a m d o zrozum ienia, że cieszą się z naszej obecności. Cieszyli się szczerze, rzucali się n a m n a szy-ję, ściskali, kilka o s ó b na nasz w id o k d o sło w n ie ro z p ła k a ło się. N a plac w chodziliśm y już z o k r z y k a m i n a u s t a c h . C h c ie liś m y w a lc z y ć o d e m o k r a c ję , o w o ln o ść, a nie p o m a g ać kom ukolw iek w nieform alnej kam panii w yborczej. Szczerze m ów iąc, nie zaw sze się to udaw ało.
K ijó w jest tak p o m a ra ń c z o w y m m iastem , że aż tr u d n o to sobie w yobrazić. P o n a d dw ustutysięczny tłu m na m ajdanie to w idok, k tó re g o nie da się opisać i żad n a transm isja telewizyjna nie jest w stanie o d d ać a tm o sfery te g o miejsca. Jeżeli ktokolw iek z nas oddzielił się o d g ru p y choćby n a 15 m inut, nie b y ło m ożliw ości, by zlokalizować g ru p ę kilkunastu bia ło -czerw o n y ch flag n a p o n a d c z tero m etro w y ch tyczkach. T o najlepiej oddaje w ielkość tego z g ro m a d z e n ia . W ejście na plac i o b ejście kilku b u d y n k ó w adm inistracji w czw artkow e p o p o łu d n ie to coś, czego n ik t z nas nie z a p o m n i d o k o ń ca żyxia. N ie c z ę sto jest się p rzecież traktow anym niem alże jak b o h a te r narodow y7. N ik t z nas nie spodziew ał się aż tak g o rąceg o przyjęcia. C o chwilę p o d c h o d z ił k toś i pytał, czy m am y gdzie spać, czy czegoś n a m nie trzeba. D zięki zaangażow aniu kijowskich s tu d e n tó w i p o m o c y Stow arzyszenia P raco d aw có w Polskich na U krainie mieliśm y zapew n io n y no cleg i jedzenie. Oficjalnie p o godzinie 22 g ru p a p rz e n io sła się w m iejsce o d p o c z \Tnku, d o hali E x p o C en te r Plaża. C zęść g ru p y p o sta n o w iła dłużej zostać na m ajdanie i dojechać d o hali nieco później. D zięki obyw atelskiem u zakazow i spożyw ania alkoholu, k tó ry jest b a rd z o rygorystycznie p rzestrzeg an y na ulicach, m im o p ó źn ej p o ry nie w idzieliśm y pijanych osób. N iesam o w ita dyscyplina.
O dw iedziliśm y m ięd zy n aro d o w e m iasteczko n am iotow e, które przy szerokości dw u d ziestu m e tró w i d łu g o ści o k o ło p ó ł kilom etra stan o w iło p ew n e g o ro dzaju miejsce schronienia dla osób, k tó re me m a ją z a łatw io n eg o noclegu. N ie sa m o w itą rolę odgryw ają tam studenci z organizacji P O R A , k tó ra w tym ro k u z o s ta łą zdele galizowana. P o d o b n o była to prow okacja zak ro jo n a na p o tę ż n ą skalę. D o siedziby P O R -y skierow ano k o n tro le w szystkich m ożliw ych urzędów , ale nie o d n io s ły o n e żad n eg o skutku. P o trzech dniach w z n o w io n o kontrole, a z siedzib organizacji w yniesiono ładunki wybuchow-e. D zięki te m u m ożliw e stało się zdelegalizowanie organizacji i aresztow anie w szystkich jej c z ło n k ó w znajdujących się w bud y n k ach w m o m e n c ie kontroli. R esztę aktyw nych działaczy areszto w an o w te m p ie dziesięciu o s ó b dziennie. P ow ody aresztow ań były cały czas te same: posiadanie narkotyków' bądź ła d u n k ó w w ybuchow ych. M im o zm asow anych prow okacji nie u d a ło się zniszczyć PO R -y, a studenci z n ią zw iązani aktywnie dają o sobie znać w’ trakcie d em o n stracji i d ziałań koordynujących “ życie” na majdanie. W d o ta rc iu na m iejsce noclegu p o m o g li n am spotkani w m e trze Ukraińcy. To, co zobaczyliśm y na m iejscu, b y ło niesam ow ite.
PoWaGa: Politycznie Ważne Gadanie
W" po tę żn ej hali wystawowej p o n a d p ó łto ra tysiąca o só b sp ało na m ateracach p o ło ż o n y c h na ziemi. N a m iejscu była też kuchnia, która w ydaw ała ciepłe posiłki i napoje. D o E x p o Plaza przychodzili tylko ci, któ rzy p o trzeb o w ali snu, jedzenia b ąd ź lekarstw. T ru d n o w to uw ierzyć, ale w hali zn ajd o w ało się tylko pięć o s ó b zajm ujących się w ydaw aniem posiłków , materacy, śpiworów, w łączając w to dw ójkę lekarzy. Jeszcze bardziej niepojęte jest to, że do sk o n ale dawali sobie radę.
K olejny dzień spędziliśm y na m ajdanie, p o d p o lsk ą am b asad ą i p o d b u d y n k am i adm inistracji. N ajw iększą n ie sp o d zian k ą było wyjście na k o nferencję p ra s o w ą z u d ziałem A leksandra K w aśnie w skiego, przynajm niej tak nam się w ted y w ydawało. T rzeb a przyznać, że w K ijow ie panuje totalny “ m ły n ” inform acyjny. N ie m ogliśm y wierzyć w e w szystko, co słyszeliśmy. K o n feren cja m iała trwać kilkanaście m inut, w ięc utw orzyliśm y p o d p arla m e n te m szpaler p o ls k ic h flag i czekaliśm y n a to, by zo b a c z y ć Ju sz c z e n k ę i K w aśniewskiego. P o trzech g o d z in a c h faktycznie obaj panow ie wyszli d o kilkutysięcznego tłu m u z g ro m a d z o n e g o p o d parlam entem . G d y b y ło już p o w szystkim , dow iedzieliśm y się, że byliśmy św iadkam i pierw szych o b ra d przy O k rą g ły m Stole. N a w łasn e oczy z o b a czyliśmy, jak tw orzy się historia. C zęść z nas odw iedziła sztab organizacyjny Ju sz czenki, w k tó ry m o ż n a było się posilić, napić czegoś gorącego, do stać ciepłe ubranie. N iesam ow ita organizacja. T ru d n o to sobie w yobrazić, ale p o raz kolejny widzieliśmy, jak kilka o s ó b sprawnie kieruje tłu m em .
N a s tę p n e g o d nia poszliśm y na dw orzec przyw itać kolejną g ru p ę Polaków, k tó ra przyjechała nas zm ienić. N asz pociąg odjeżdżał w so b o tę p o 23. R azem ruszyliśm y p o d am basadę, by p o kilkunastu m inutach udać się w stro n ę ścisłego c en tru m . M usieliśm y p o zn ać zw yczajnych ludzi, spokojnie z nim i p o ro zm aw iać i dow iedzieć się, jak wygląda ta rew olucja z ich p u n k tu w idzenia, przecież to jest w łaśnie ich walka. L udzie b a rd z o chętnie z nam i rozm aw iali, ale o g raniczało
się to d o kilkum inutow ej rozm owy. P od p o ls k ą am b a sa d ą p o d sz e d ł d o nas pan, p o d pięćdziesiątkę, z czarn o -siw ą b ro d ą, słab o m ów ił p o polsku. Postanow iliśm y p o ro zm aw iać z n im tro ch ę dłużej, z a p ro ponow aliśm y najbliższą kaw iarnię, na co ó w jegom ość zareagow ał b a rd z o ostro. Pow iedział, że nie m a mowy. M usieliśm y odw iedzić jego m ieszkanie. C h o ć czuliśmy się nieco skrępow ani tą sytuacją, postanow iliśm y skorzystać z zaproszenia. Fasada w kamienicy, d o której wchodziliśmy, sugerow ała cenę najm u na p o zio m ie co najm niej 2000 e u ro m iesięcznie, w n ę trz e spraw iało już zdecydow anie inne wrażenie. W trakcie rewolucji nie trzeb a m ów ić p ó łsłó w k am i, n ik t się m e k ręp o w ał i w szyscy pytaliśm y o to, co tak nap raw d ę nas interesuje. O pensje, które w K ijow ie w y n o sz ą o k o ło 900 hryw ien, a p o z a stolicą 400-500 (jedna h ryw na to 0,80 zł). C eny w stolicy k ształtu ją się p o d o b n ie d o tych w K rakow ie lub m o ż e są nieco niższe. U kraińcy p am iętają W ałęsę, w iedzą, jak p o to c zy ły się jego losy w III RP, i tw ierdzą, że Ju sz czen k o jest takim sam ym liderem jak nasz były p re z y d e n t z je d n ą zasadniczą różnicą, że J u sz c z e n k o to w y k ształco n y fachow iec i w łaśnie w tym u p a tru ją swojej szansy i w ierzą w p o w o d zen ie rewolucji. L udzie są niesam ow icie gościnni i przyjaźni. Z aryzykow ałbym stw ierdzenie, iż są naw et bardziej g ościnni niż Polacy.
N o w i znajom i odprow adzili nas p o d am basadę, sp o d której ruszyliśm y w s tro n ę konsulatu. K ró tk ie sp o tkanie z ko n su lem zak o ń czy ło wyjazd. U daliśm y się w stro n ę dw orca. G a rd ła mieliśm y tak zdarte, że krzyk, k tó ry się z nich w ydobyw ał, b rzm iał już niem al kom icznie; m im o to walczyliśmy d o sam ego końca. N a zakończenie niezwykłej p o d ró ż y m iałe m okazję p o ro zm aw iać z o s o b ą o zu p ełn ie innych poglądach. P rzez p o n a d g o d zin ę p rze k o n y w a łe m górnika z D on ieck a, że nie przyjechaliśm y d o K ijow a p o to, by w trącać się wr w ew n ętrzn e sprawy- Ukrainy, że nie chcem y n ik o m u w ybierać p re zydenta. C hcem y tylko, by WTgrał ten, na k tó re g o głosow ali ludzie, a nie ten, kto liczył głosy. T o jest najważniejsze i tylko d o tego m am y prawo. R o zm o w a zakończyła się dziwnie. G ó r n ik stwierdził: “ Ż yczę ci szczęścia, ch o ć i tak cię nie rozum iem ...” .
M a te u sz Peszka
Kijów, listopad 2004
V
Ponad p o d z ia ła m i
PoWaGa: Politycznie W ażne Gadanie
Am basador w KSW
W ywiad z ambasadorem Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej V icto rem A s h e 'e m , przeprowadzony
w Krakowskiej Szkole Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego podczas międzynarodowej konferencji
naukowej pt. "Ronald Reagan i doświadczenie wolności", która odbyła się 1 grudnia 2 0 0 4 r.
S p a sim ir D o m a r a d z k i, A n n a Kargol: O d kiedy zajm uje się P an dyplom acją?
V icto r A she: P rzez 16 lat b y łe m b u rm is trz e m m iasta K noxville w T ennessee, a karierę d y p lo m aty c zn ą ro z p o c z ą łe m o d m o m e n tu p o w o łan ia
m n ie n a to stanow isko p rz e z p rezy d en ta B usha w 2004 roku.
S D , AK: Czy m iał Pan osobisty k o n ta k t z p re z y d e n te m Reaganem ?
VA: S p o tk a łe m go dw a razy, ale nie z n a łe m g o zbyt dobrze.
S D , AK: Jakie są oso b iste w rażenia P an a dotyczące p rezy d en ta Reagana?
VA: T o jeden z najważniejszych prezydentów . Je g o dziedzictw o jest tak w ażn e jak to p o Franklinie D e la n o Roosevelcie.
S D , AK: Jak ocenia Pan p o trz e b ę zorganizow ania dzisiejszej konferencji?
VA: T o b a rd z o w ażn a konferencja, gdyż isto tn a jest p am ięć o historii. Je s t o n a rów nież b a rd z o po ży teczn a dla przyszłych liderów i dla m ło d y ch , k tó rzy w okresie p rezy d en tu ry R eagana mieli p o 3 - 4 lata. W te n s p o s ó b m o g ą lepiej zro zu m ieć w ydarzenia z ta m te g o okresu.
S D , A K: W Polsce p re z y d e n t R eagan jest p o strzeg an y b ard zo pozytyw nie. Jak to wygląda w sp o łeczeń stw ie am erykańskim ?
VA: W S tanach Z je d n o c z o n y c h d o tej p o ry pojaw iają się nie jed n o zn aczn e opinie dotyczące jego polityki w ew nętrznej, ale p o g rz e b i h o łd , jaki m u z ło ż y ło spo łeczeń stw o , najlepiej prz e d s ta w ia ją sto s u n e k d o jego osoby.
S D , AK: Jak ocenia P an o b e c n e w ydarzenia na U krainie?
VA: T r u d n o dziś ocenić sytuację n a Ukrainie. Pozytyw nym asp ek tem jest rola m ediatora, k tó r ą odgryw a p rezy d en t K w aśniewski. B ard zo cenne jest dośw iadczenie 15 lat dem okracji w Polsce i tym w asz kraj p o w in ie n się dzielić z U krainą. N ajw ażniejsze w tej chwili jest przep ro w ad zen ie w olnych w y b o ró w na Ukrainie. N a ich p o d staw ie p o w in n o się b u d o w ać przyszłość.
S D , AK: C o sądzi P an o spekulacjach czy też p ropozycjach, jakie p a d a ją w o sta tn im czasie i d o ty c z ą p o d z ia łu Ukrainy?
VA: Stany Z je d n o c z o n e nie p o p ie ra ją takiej propozycji. D la m n ie U kraina jest je d n ą całością, ale to sam i U kraińcy p o w in n i o tym zadecydow ać.
S D , AK: Czy m ó g łb y się Pan o d nieść d o stw ierdzenia, że o b ecn ie stosunki na płaszczyźnie U nia E u ro p e jsk a - Stany Z je d n o c z o n e nie są
najlepsze?
VA: P rz e d e w szystkim trzeba podkreślić, że jest wiele spraw, k tó re łą c z ą nas z E u ropejczykam i, jest też kilka, k tó re nas dzielą. U nia E u ro p e jsk a składa się z d w udziestu pięciu państw. K a ż d e p o siad a o d m ie n n ą g o sp o d a rk ę i na swój sp o só b uk ła d a swoje stosunki z USA. N ie z g o d zę się z tw ierdzeniem , że relacje U SA - U E nie są d obre. W sp ó łp ra c u je m y z E u ro p ejczy k am i w b a rd z o w ielu d ziedzinach i w sp ó ln y m w ysiłkiem wiele osiągamy.
S D , AK: Czy na koniec naszej rozm owy' m o ż n a w yciągnąć w niosek, że Polska odgryw a is to tn ą rolę w polityce zagranicznej S tan ó w
Z jed n o czo n y ch ?
VA: Tak, Polska jest jednym z kluczow ych sprzy m ierzeń có w S tan ó w Z je d n o c z o n y c h i m am y nadzieję na kontynuację naszej bliskiej w spółpracy.
Rozmaw iali S p asim ir D o m arad zk i i A nna Kargol
sprostowanie
W n u m e rz e listopadow ym M ixera (nr 9) redakcyjny chochlik pom ylił imię prof. A nd rzeja K a p is z e w s k ie g o . Z a p o m y łk ę serdecznie przepraszam y.
R e d a k c ja
Kraków od spodu
Odyseja chmielowa 2004
Czas: zima 2004. Miejsce: Kraków, Polska. Kryptonim: "Happy Hours"
Jak w ynika z najnow szych b a d a ń p rz e p ro w a d z o n y c h p rzez dw óch starannie w yselekcjonow anych i w sz e c h stro n n ie w \ szkolonych studentów , wypicie d o b re g o piw a w czasie tzw. H a p p y H o u rs nie jest tak ła tw ą rzeczą, jak m o g ło b y się w ydawać. B adania p rz e p ro w a d z o n o na g ru p ie 10 p u b ó w zn ajd u jący ch się najbliżej M iasteczka Studenckiego A G H . P ow stał w ten s p o só b p rz e w o d n ik mający ułatw ić orientację w terenie i szybkie oraz spraw ne przem ieszczanie się z je d n eg o lokalu d o drugiego. B adania są obiektyw ne, w p e łn i pro fesjo n aln e i p o w in n y być p o m o c n ą w sk azó w k ą przy w yborze lokalu na „ u lo tn e chw ile” . P ragniem y także zapew nić, że został}' p rz e p ro w a d z o n e z u p e łn ie d o b ro w o ln ie i bez d o fin an so w an ia z jakiejkolwiek stro n y (naw et U n ia E u ro p ejsk a, rozdająca środki ze sw oich funduszy na lewo i praw o, nie była zainteresow ana naszym projektem ), co p o w in n o podkreślić ich p e łe n obiektyw izm .
N a s z ą pracę rozpoczęliśm y o d wizyty D S “ P IA S T ” UJ, w któ ry m mieści się studencki p u b o takiej samej nazwie. Niestety, w lokalu tym wcale nie nalew ają z ło te g o n e k ta ru s p o d znaku “ H a p p y H o u r s ” . P o drażnieni nieco tym faktem , obraliśm y kierunek M iasteczka Studenckiego, na terenie k tó re g o znajdują się 3 lokale, jakie pragnęliśm y przebadać.
BA R “ P O M \ R A N C Z O W \ ” m ieszczący się w klubie ST I D I O serwuje “ ra d o s n e g o ” żywca (godz. 18-20; 3,50 zł) oraz w arkę (12-14; 2,50 zł). T esto w an y m piw em , z p o w o d u w czesnej godziny, m usiała być w arka, k tó ra sm akow o m o g ła naw iązyw ać d o swojej butelkow ej siostry. O bserw acja piany w czyściutkim kufelku zakończyła się p o o k o ło m inucie, z p o w o d u jej zniknięcia. S am o miejsce o k a z a ło się b a rd z o przyjem ne, ch o ć bez w iększych fajerwerków. P ro p o n u je m iłą atm o sferę, w y rem o n to w an y lokal, a także, dla bardziej wymagających: piłkarzyki, bilard oraz rzutki.
D o “ F IL U T K A ” nie u d a ło n a m się d o sta ć przez cały 3-tygo- dniow y okres badawczy. W szystko p o m im o wielu p ró b i to nie z p o w o d u “ s p o rto w e g o o b u w ia” , tylko w iecznego zam knięcia.
Z a to jego bliźniak “ Z A Ś C I A N E K ” p o d w zględem p iw nym (lech 20-21; 2,99 zł), m u zycznym i telew izyjnym (F ashion T Y - 24h) śm iało zaliczamy d o pierw szoligow ych studenckich knajpek. D o d a tk o w o dla k o n eseró w szafa grająca, k tó ra o k azała się ew en e m e n te m p o dczas naszej naukow ej podróży. J e d n a k naw et “ Z aścian ek ” m iał kilka wad, jak np. b ez p ro d u k ty w n a klimatyzacja (b ardzo d u szno) czy \XC w o p ła k a n y m stanie. N o cóż, nie m a knajp doskonałych...
Są za to d o sk o n a łe kanapy, takie jak w “ K A R L IK U ” . W łaściciele zam ontow ali n ie d aw n o now iusieńkie, sk ó ro p o d o b n e , czerw o n o - czarne, w ypasione boksy, w któ ry ch aż m iło zasiąść i ro zk o szo w ać się piw em o s m a k u ... mydlin (warka 16-18; 2,90). Tak, niestety to praw da, b ro w a r sm akuje jak p om yje, d la teg o d o “ K a rlik a ” zapraszam y jedynie na bilard, piłkarzyki i oczyw iście nie śm iertelne F ash io n TV.
D o o d d a lo n e g o o niecałe 40 metrów* “ G W A R K A ” docieram y spraw nie i zasiadam y n a scenie, aby m ieć le p sz ą perspektyw ę do czysto socjologiczno-reporterskiej analizy. N a stoliku ląduje okocim , ro cznik 2004 z b a rd z o kiepskiej beczki, lany w g o d zin ach 14-17, p o radosnej cenie 3,50 zł. N a szczęcie traum atyczne piw ne w rażenia zaciera w ystrój w n ętrza, k tó ry jest p ierw szorzędny, w reszcie działająca klim atyzacja i m iła dla u ch a m uzyka. C iekaw ym rozw iązaniem są trz\ p o z io m y stolików. Brakuje niestety bilarda i innych zabaw fakultatywnych.
K olejnym p u n k te m naszej p o d ró ż y są p u b y UJ. Pierw szy z nich, “ N A W O JK A ” . W iele straciła p o rem o n cie i p o łą c z e n iu ze sto łó w k ą w iecznie otw artym i drzw iam i. D o sta rc z a to znajdującym się w lokalu w arzyw no-pierogow ych w alo ro w zapachow ych. M in u sem jest także b rak k o n ie czn eg o p ó łm ro k u oraz usypiająca atm osfera. C o tu du żo
CZERWOWf SMOK
m ów ić, jest p o p ro s tu czerstw-o i tak sam o czerstw a p o d a ją piwTo (żywiec d o 17 - 3,50 - 0,51, 2,35 - 0,31). C iekaw ostką jest ró w n ież fakt, że p rz e z p o n a d g o d zin ę obserw acji przy siedm iu stolikach (reszta była
S ław n e " m ia s te c z k o w e " klu b y nie z a ch ę ca jq swym w yg lq d e m ...
Kraków od spodu
w olna) siedzieli w yłącznie przedstaw iciele płc i brzydkiej i to param i. Z a to toaleta jak ze sn u - czyściutko, ciepła w oda, m iły ow ocow o-leśny zap ach wdzierający się w no zd rza. Jedynie osuszacz nie w ytrzym ał presji (padł i nie działa).
“ Ż A C Z E K ” , dla w ielu kultow e miejsce, p o w ita ł nas b ru d n y m kuflem , w k tó ry m nie zao b serw o w an o piany i tym bardziej bąb elk ó w (Żywiec 10-17; 3,50), ale za to szybko określił swój d am sk o -m ęsk i charakter. Piłkarzyki, rzutki, scena na występy, a także m o n ito rin g to niew ątpliw e plusy te g o lokalu. W łaściciel p o w in ie n jednak czym prędzej skończyć z oszczęd zan iem i zacząć grzać, p o niew aż w id o k zm arzniętych studentów ' popijających h erb atę czy piwo, siedzących p rzy stoliku w rękaw iczkach jest co najm niej kom prom itujący!
O s ta t n ie dw a m ie js c a n ie p o w in n y m ie ć za w z g lę d ó w bezp ieczeń stw a nic w sp ó ln e g o ze studenckim i zabaw am i. Pierwszy to o c z w iś c i e sław ny “ C Z E R W O N Y S M O K ” , d o k tó re g o b ez p ie c z n eg o wejścia nie załatw ia naw et legitymacja re p o rte ra n aszego pism a. P ro p o n u je m y om ijać te n p u b szerokim lukiem , chyba że jesteście jego właścicielami...
Z kolei “ P R Z E W I Ą Z K A ” , ciesząca się s p o rą p o p u la rn o śc ią w śró d braci zam ieszkałej w Babilonie, o feru je d o ść rzad k o d o stę p n e piw o b ro w a ru N a m y słó w w cenie 2,50 zł przez cały dzień, a m o ż e naw et c a łą dobę! P iw o d o b re, pia n a utrzym ująca się zdecydow anie dłużej niż tylko w d ro d z e z lady d o stolika. Trafiliśm y n a d o b rą b e c z k ę . Rolę klimatyzacji sp ełn ia - z re s z tą całkiem udanie - w iecznie o tw arte ok ie n k o o w ym iarach 4 0 / 4 0 cm. T en Snack B ar (taki napis w idnieje
Płatne praktyki studenckie
w jednostkach samorzqdu terytorialnego
A IE S E C Polska K o m ite t L okalny K ra k ó w ro z p o c z ą ł czw artą edycję p ro je k tu E U R O G M I N A - E u r o e X c h a n g e o p a rte g o na P ro g ram ie M iędzynarodow ej W ym iany Praktyk I T E P (In tern atio n al T raineeship P ro g r a m m e ).
Przy w sparciu M ało p o lsk ieg o U rz ę d u M arszałkow skiego realizujem y p ro g ra m p ła tn y ch p raktyk studenckich w je d n o stk ach sam orządow ych. P olega o n n a w sp ó łp ra c y pary stażystów zagran iczn eg o i polskiego w celu realizacji zad ań op raco w an y ch dla w ybranych u rz ę d ó w adm inistracji lokalnej. P rzy k ład o w e aktywności: p rzy gotow anie stro n in tern eto w y ch , b ro szu r, prezentacji w języku angielskim, p ro m o c ja m iasta i regionu w m ediach, prace zw iązane z realizacjązarządzeń U nii E uropejskiej itp. Praktyki m o g ą trwać dw a lub trzy miesiące.
Studenci polscy m a ją n ie p o w tarzaln ą okazję p o z n a n ia stru k tu r adm inistracyjnych, z a ró w n o na p o z io m ie lokalnym , regionalnym , jak i krajowym . D zięki p racy z zagranicznym p rak ty k an tem m a ją m ożliw ość dośw iadczenia o tw arto ści i zro zu m ien ia ró żn ic m iędzykulturow ych, jak rów nież do sk o n alen ia um iejętności językowych. P raktyka pozw ala naw iązać n o w e zn ajo m o ści z a ró w n o ze stażystam i z innych krajów, jak i z p raco w n ik am i urzędów. W p rzy szło ści m o g ą o n e zaow ocow ać i p o m ó c w d o ro s ły m życiu. J e s t to szansa na spraw dzenie sw oich um iejętności, zdobycie no w y ch do św iad czeń i wiedzy.
P ro je k t daje rów nież m ożliw ość pracy z dziećm i i m ło d z ie ż ą z d a n eg o m iasta, co jest n ie sam o w itą przygodą. S tudenci biorący udział w p o p rz e d n ic h edycjach przeżyli n ie zap o m n ian e chwile, pracując ucząc się, ale także d o b rz e się bawiąc.
Z ap raszam y na sp o tk an ia in fo rm acy jn e w styczniu!
Bardziej szczeg ó ło w e in fo rm acje o p rocesie rekrutacji na wrww.krakow.aiesec.pl
T e rm in składania aplikacji: d o 21 stycznia 2005
WSMMk
p rzy wejściu) jest prz e z bardziej d o św iad czo n e życiowo tow arzystw o oraz naw iedzany o d czasu d o czasu p rzez b o jo w n ik ó w A rm ii Białej Gwiazdy, którzy w błyskaw icznym te m p ie zm ieniają w ystrój knajpy, aby jej stali bywalcy nie narzekali na m o n o to n ię! D o s k o n a ła kuchnia nad rab ia nieco b rak bilardu czy piłkarzyków, a siedząca u w ró t przybytku, d o k tó re g o naw^et król ch o d zi pieszo, praw dziw a babcia klozetow a, pobierająca o p ła tę w w ysokości 50 groszy, służy chętnie m iłą p o g a w ę d k ą .
C elem tego re p o rta ż u nie b y ło zachęcenie kogokolw iek do p o w tó rz e n ia w yczynu autorów , lecz tylko i w yłącznie ukazanie miejsc b ezpiecznych i g o d n y c h W aszych ew entualnych odw iedzin. Redakcja ani niżej p o d p isan i nie p o n o s z ą jakiejkolwiek o d p o w ied zialn o ści... za cokolwiek!
M a te u sz B eluch, Adam L achow icz
StuDnla: studencki drogowskaz inteieK tuam y
Politolodzy
u źródeł władzy
O czym m o ż e m arzyć student, któ ry najlepsze lata sw ojego życia pośw ięca n a zgłębianie tajem nic w ładzy? O d p o w ie d z i są ro zm aite zazwyczaj zależne o d p o z io m u w iedzy i ambicji. S ąje d n a k takie rzeczy i miejsca, k tó re w tej hierarchii znaleźć się m uszą. T r u d n o bo w iem w ypow iadać się na tem aty polityczne, n aw et jeśli m a się za s o b ą pięć lat w ytężonej pracy, jeżeli o p ieram y się jedynie na teorii. Praw dziw a polityka to nie tylko o p a słe tom iska, ale m o ż e p rzed e w szystkim rzeczyw istość, często nie tak k o lorow a i przejrzysta, jakbyśmy chcieli.
W łaśn ie p o to, by ta aren a w ydarzeń, afer i niekończących się ko nfliktów stała się bardziej zro zu m iała, my, czyli g ru p a s tu d e n tó w Politologu i K om unikacji S p o łecznej, udaliśm y się na p o d b ó j B elw ederu. N aszy m p rzew o d n ik iem był sam s e n a to r prof. d r hab. A ndrzej Jaesche będący je d n o cześn ie w y k ład o w cą naszej uczelni. P o tym, jak straż m a rszałkow ska spraw dziła, czy nik t z nas nie przem yca p o d k u rtk ą k arab in ó w i m a teriałó w w ybuchow ych, mogliśm y ro z p o c z ą ć zwiedzanie. W specjalnie przezn acz o n ej dla nas sali w ysłuchaliśm y ciekawej opow ieści na te m a t zazębiającego się świata polityki i dziennikarstw a p o p ro w a d z o n e j p rzez p o sła B ronisław a Cieślaka (bardziej zn an eg o m ło d z ie ż y jako p o ru c z n ik B orew icz z serialu “ O7, zg ło ś się”). T rójka chętnych m iała też okazję uczestniczyć w debacie komisji om awiającej p o p raw k i d o dw ó ch ustaw.
D u ż e w rażenie z ro b iła na nas w izyta w sali o b ra d sejm ow ych, gdzie o d czasu d o czasu p o m ię d z y p o sła m i w y b u ch ały d o ść cięte i sarkastyczne utarczki słow ne. Szczerze m ów iąc - wszyscy cieszyliśmy się z tych b a rd z o em ocjo n aln y ch k łó tn i, b o ch o ć na chwilę w p ro w a d z a ły zywszą, ciekaw szą atm osferę. T eraz d o p ie ro m ogę napraw dę zrozum ieć, dlaczego sala o b ra d świeci przew ażnie pustką. K ażd eg o , k to jest w stanie regularnie w ysłuchiw ać tych n u d nych, nic nie w noszących d o spraw m on o lo g ó w , m o g ę z ca łą p ew n o śc ią nazwać cichym b o h aterem . O s o b y stojące przy m ów nicy spraw iały w rażenie, jakby sam e nie wiedziały, jak się tu znalazły i co w łaściw ie m a jąro b ić.
D łu g im i i b a rd z o hałaśliw ym i korytarzam i w y p ełn io n y m i p o brzegi dziennikarzam i i politykam i doszliśm y d o p o m ieszczeń p rz ezn acz o n y ch dla M arszałka Senatu i jego kancelarii, najatra- kc}'jniejszego p u n k tu naszej wyprawy. M arszałek L o n g in Pastusiak przyjął nas w p o k o ju w k tó ry m zazwyczaj w ita przedstaw icieli innych państw. Był o n u rz ą d z o n y skrom nie, ale z klasą i elegancją. N a p ó łk a c h zn ajd o w ało się wiele p re z e n tó w - p am iątek m arszałkow i w ręczanych przez gości. W ś ró d nich zaszczytne miejsce zajm uje flaga S tanów Z jed n o czo n y ch , k tó ra w chwili przyjm ow ania Polski do N A T O trz e p o ta ła na w aszyngtońskim maszcie. M arszałek z d u ż ą p rzy jem n o ścią p o k a z a ł n am księgę pam iątkow ą, w yróżniając w pisy takich o s ó b jak cesarz Japonii czy p rezy d en t W ładim ir Putin. O p ow iadając n am an egdotki ze sp o tk ań z gło w am i państw , p ro s ił nas jednocześnie, abyśm y uczyli się języków obcych. W jego m n iem a n iu nie należą o n e d o dziedzin naukow ych, ale są narzęd ziem , k tó ry m każdy z nas p o w inien się posługiw ać. T o nie zniesienie granic, ale w łaśnie język jest w stanie otw orzyć n a m o k n o na świat.
W końcow ej części w ypraw y mieliśm y n ie p o w ta rz a ln ą okazję zobaczyć, jak w y glądająpryw atne kw atery senatorów . Z e zdziw ieniem stwierdziliśmy, że panuje w nich a tm o sfera ro d e m z akadem ika. Sześciopiętrow y b u d y n ek z d ługim i, w ąskim i korytarzam i i szeregiem naprzeciw ległych drzw i pok o jo w y ch nie był u o s o b ie n ie m luksusu. K ażd y sen ato r m a d o dyspozycji m a ły pokój z łazienką. Ich urządzenie jest w ręcz spartańskie: łóżko, stolik, telew izor, n a któ ry m obejrzeć m o ż e m y przeb ieg o b ra d sejm u i senatu.
W najbliższym czasie organizow anych będzie kilka takich wyjazdów, na k tó re g o rąco zap raszam w szystkich zainteresow anych. K a ż d e m u życzę tego m iłeg o dreszczyku em ocji, kiedy mija nas R enata Beger, Sebastian F lo rek czy Z bigniew Z iobro.
A gnieszka Z aw ilow icz
P ocztówka z W a rs z a w y U k ry ta kamera?
StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y
Tylko nie m ó w do mnie
Bridget
Z a g ó ra m i, z a las a m i...
...żyła sobie K ró lew n a Śnieżka, k tó ra była b ard zo szczęśliwa, b o m iała siedm iu krasnali. Siedem p a r m ajtek im p rała co w ieczór, siedem o b ia d ó w g o to w ała, siedem k u b k ó w myła... A p o te m zjawił się królew icz i b y ło jeszcze lepiej.
Ż y ł sobie rów nież za tymi siedm iom a lasam i K opciuszek, któ rem u b y ło strasznie źle w życiu, ale znalazł się książę, co życie napraw ił. K a p tu rk a u rato w ał gajowy, K siężniczkę z w ieży rycerz na koniu.... I w szystkie żyły d łu g o i szczęśliwie.
Wielkie bajkow e pranie m ó z g u m ałych dziew czynek, o k ru tn ie w pajające im k u c h e n n ą rolę w życiu. W szystkie czekają na te g o na białym koniu. A tu w łaściw ie częściej zd arza się p a n kiepski, k tó rem u d o szczęścia w ystarcza piw o i c o d zien n a seria “ B a ru ” w telewizji. N a szczęście p e w n e g o dnia nastąpiła...
... re w o lu c ja
O b e c n ie na to p ie są borykające się z życiem (i nałogam i) single. Single z w y b o ru , single rozw o d o w e, single z przym usu. W ten sp o só b nastała
era B ridget i G rocholi.
G d y parę lat te m u d o kin w eszła pierw sza część perypetii pani Jo n es, nastąp iła jakaś z b io ro w a b a b s k a h is te r ia . N a g le o k a z a ł o się, że te n ś r e d n io ro zgarnięty p u lp e t jest b o h a te rk ą naszych czasów. W każdej g a zecie co chwila pojaw iał się list od ro zentuzjazm ow anej m atki piątki dzieci, k tó ra pisała: “ B ridget to ja!” . K o lo ro w e czasopism a r o z pisywały się na te m at praw dzi w ości i autentyczności przekazu: “Takie w łaśnie jesteśm y” , “ O b ra z w sp ółczesnej kobiety” .
P o t e m d z i e n n i k i r ó ż n y c h fru stratek zaczęły się m n o ż y ć jak g rzyby p o deszczu. Jeżeli jakaś pisząca d o szuflady nie ud acznica
chciała zaistnieć w świecie, p o p ro s tu w ydaw ała swój au tentyczny lub w ym yślony dziennik. R ecepta była prosta: jak najwięcej p ro b le m ó w najlepiej z m ężczyznam i, k ło p o ty w pracy, k ło p o ty w d o m u , m ęcząca c o d zien n o ść, galopująca depresja i kilka nałogów . M o ż n a d o ło ż y ć też ku m p la geja i nadw agę, b o to się d o b rz e sprzedaje.
T eraz, na nieszczęście, m o ż em y oglądać w kinie d ru g ą część tego w ątpliwej jakości dzieła. H isteria zacznie się o d p o czątku. M o że już nie będzie tak sam o, ale p o sm a k żenady jest wciąż te n sam.
Id io tk a t a k a ja k ja ...
C o skłania kobiety d o u to żsam iania się z n e u ro ty c z n ą n ie udacznicą? K ażd y fra g m e n t książki, każda scena w filmie p o w o d o w ać raczej p o w in n a uczucie zażenow ania. Jak m o ż n a chcieć u p o d o b n ić się d o kobiety, k tó ra jest su m ą nieszczęść, n ie zd arn o ści i gaf?
B ridget to kobieta, k tó ra nie daje sobie rady sam a ze sobą, a co d o p ie ro z życiem. N ie p o tra fi się sam a ubrać, nie p o trafi gotow ać. W łaściw ie najlepiej w życiu w ychodzi jej palenie p a p ie ro só w i snucie
m a łżeń sk ich wizji. N a d o d a te k na wszystkie troski i bóle m a jedno jedyne a n tid o tu m - m ężczyznę. N ieśm iertelny, falliczny p rz e d m io t p ożądania.
I tę w łaśnie nieudacznicę (która m.in. ląduje w świńskich e k sk rem en tach i ro b i z siebie idiotkę w każdej możliwej sytuacji) u m ie js c o w io n o m ięd zy d w o m a m ę żczy zn am i. J e d e n i d ru g i z ilorazem 200, w y so k ą i u g ru n to w a n ą p o zycją społeczną... P o p ro s tu klasa sam a w sobie. I w tym w szystkim o na, “ kobieta taka jak ja” (zaw oła co d ru g a 30-latka).
W łaściw ie niewiele się z m ien iło o d czasu szow inistycznych bajek 0 krasnalach. Tylko w sp ó łc z e sn y kopciuch (bo nie kopciuszek) pali papierosy, gapiąc się n a śpiącego sam ca. Ucieleśnienie w szystkich m arzeń. Spełnienie w życiu.
G ro ch o la d o la ła o liw y ...
N ig d y w życiu nie p rzeczytam G rocholi... A le na nieszczęście obejrzałam . T o strasznie sm u tn a bajka (z jednym w eso ły m w ątkiem - z b u d o w a ła d o m w miesiąc za 100 tys. i to bez w różki), k tó ra niestety przygnębia. A m o ra ł zu p ełn ie amoralny.
C o robi ro zw ó d k a, k tó ra w łaśnie o d zyskała w olność, p o dość destrukcyjnym zw iązku? O d d y c h a g łę b o k o i ro b i karierę? Zaczyna żyć napraw dę? N ib y tak, a jednak nie. Żyje z alim e n tó w eksm ęża 1 ucieka w ram io n a n a stę p n e g o faceta. B o p rzecież Ju d y ta jest “ jak każda P olka” - sam a sobie nie poradzi. Bycie k u rą d o m o w ą jest w y g o d n e, szczególnie jeśli krasnali jest m niej niż siedmiu. A jeszcze jeżeli nauczy się ich spuszczania w o d y w toalecie, to m o ż n a jakoś przeżyć cała resztę “ ukurow ienia” . N ie trzeb a w tedy za d u ż o myśleć, za d u ż o działać. M o ż n a spokojnie i z czystym sum ieniem być nikim.
N ie p e łn o s p r a w n e a n ty b o h a te r k i...
C o się dzieje z kobietam i, że nie zauw ażają takich w łaśnie n iu a n só w sprzedaw anych n am w książkach i telewizji? Cały czas ro b ią z nas istoty u p o śle d z o n e , k tó re nie p o tra fią żyć sam odzielnie. Życie bez m ężczy zn jest jak życie bez nogi albo p ła ta czo ło w eg o m ózgu. N ie p e łn o sp ra w n e . K im w takim razie są te w szystkie a n o n im o w e Bridget, które pisały na te m at te g o filmu hym ny pochw alne? Z ak o m p lek sio n e, tro c h ę jakby m a ło am bitne. N a każdym k roku p o trz e b u ją c e męskiej pochwały. Pogłaskania p o głowie. C o z innym i au torytetam i, co z m asow ym i bohateram i?
B o h a te ró w się nie narzuca, b o h a te ró w się w ybiera. W ięc pro b lem chyba leży w tych w łaśnie lekko u p o śled zo n y ch kobiecych um ysłach, któ re dalej tkw ią za tymi siedm iom a g ó ram i, sied m io m a lasami i czekają na swoich w ąsatych wybawców.
W szystkim k o b ie to m , k tó re tw ierdzą, że są Bridget, m o g ę serdecznie w sp ó łc z u ć , a najlepiej krokiem defiladow ym w ysłać na leczenie. Jeśli ch o d zi o p o d ty tu ł ostatniej części B ridget Jo n es, czyli “ W p o g o n i za ro z u m e m ” , to uw ażam , że naw et jeśli się nabiega, to raczej nigdy g o nie złapie. I w szystkie jej fanki też.
A film u i książki nie polecam , nie p ochw alam i o d rad zam .
Żaba
P I
StuDnla: studencki drogowskaz in telek tu a ln y
Spacer z
otwartą butelką piwa
- zabroniony
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, ile wynosi mandat za rzucenie papierosa na ulicy albo czy policja
może was przeszukać w miejscu publicznym? Jeśli tak, to odsyłam do lektury...
M uszę przyznać, że te rzeczy ciekawiły m nie tak sam o m o c n o , jak ciekaw iło m nie, czy sam a policja wie, co tak n apraw dę jest za b ro n io n e w n aszy m kraju. P o stan o w iłem w ięc udać się na kom isariat i przepytać funkcjonariuszy na te m a t tego, na co m ogę sobie pozw olić, idąc k ażdego d nia ulicami K rakow a.
Z acznijm y od picia alkoholu w m iejscach publicznych - m a n d a t w ysokości 100 zł. Tyle sam o w ynosi m a n d a t, gdy istnieje p o d e j rzenie, że chcem y spożyw ać alkohol w m iej scach publicznych - tzn. nie w o ln o n a m iść z o tw a rtą b u te lk ą czy też p u sz k ą (naw et jeśli nie należy do nas). Jeśli funkcjonariusz podejrzew a, że np. schow aliśm y alkohol do plecaka, m a praw o p rzeszu k ać g o n a m na miejscu. Przynajm niej tak po w ied zian o m i na komisariacie.
A co z paleniem p ap iero só w ? I tu zaczy nają się schody, p o niew aż policjant d o b rze nie w iedział. Pow iedział mi tylko, że palenie
w szpitalu kosztuje 50 zł, p o d s z k o l ą - 100 zł. N ie um iał n a to m ia st pow iedzieć, co z pale niem na przystankach, krakow skim ry n k a czy w innych m iejscach publicznych. Tak w ięc nie dow iem y się tego, czy w olno tam palić, czy nie. A rzucenie p ap iero sa na chodnik? M a n d a t w ynosi 50 zł, niew ażne, czy rzucim y papierek, papierosa, czy też w y w rócim y ciężarów kę ze żw irem . Z a śm ie canie miejsc publicznych to zaśm iecanie miejsc p ublicznych i kara jest taka sama. Policja m o ż e nas też w ylegitym ow ać bez k o n k r e t n e g o p o w o d u . Jeśli nie m a m y dokumentów-, funkcjonariusz dzw o n i do policyjnej b a z y d a n y c h , sp ra w d z a , czy p odajem y nasze praw dziw e d an e i czy nie jesteśm y p oszukiw ani listem gończym . Jeśli w szystko jest w7 p o rz ą d k u , m o ż e m y odejść. Jeśli nie - jedziem y na kom isariat.
N a sam koniec zap y tałem , jakie środki służące d o sa m o o b ro n y m o ż n a p rz \ sobie p o sia d a ć bez zezw olenia. O k a z a ło się,
że m o ż n a m ieć w szystko, co da się bez zezw olenia kupić, czyli w szelkiego rodzaju gaz, żele paraliżujące, pałki teleskopow a, noże, o stre kije itd. Jeśli tylko ich nie używamy, w szystko jest w p o rz ą d k u i nie łam iem y prawa. Z apytany o paralizatory, fu n k c jo n a riu s z o d p o w ie d z ia ł: M ozgia je posiadać, ale tylko do “Huśtam” woltów. - D o ilu? - zapytałem . ±sie wiem. Trzeba by to gdzieś sprawdzić. Jak w idać nasza policja czasam i sam a nie wie, co nap raw d ę w olno, a czego nie. Tylko jeśli nie o n a m a to w iedzieć, to kto?
P aw et P lu ta
Krytyka? Tak, ale obiektyw na
N ie m a takich tematów', o k tó ry c h nie w olno, nie p o w in n o się czy też m o ż e nie w ypada pow iedzieć. Są takie, któ re nas wyruszają, zm u szają d o refleksji, takie, k tó re denerw ują, bawią, itp. W szystkie o n e jednak “ są o czym ś, o k im ś” , skierow ane są d o k o n k retnych, a czasem przypadkow ych odbiorców , m a ją sw oich zw olenników’, a także zago rzały ch przeciw ników 7.
N ie bez p o w o d u p o ru s z a m te n w-łaśnie tem at, a to za sprawca tego, że p o d ad resem redakcji M ixera co raz częściej kieruje się słow a krytyki. Z a rzu ca n a m się, że jesteśm y n udni, piszem y o rzeczac h n ik o m u n ie p o trzeb n y ch , nieprzydatnych, ale czy tak w łaśnie jest? Z a d a ła m sobie to pytanie kilka razy i już w iem , jaką znaleźć n a nie o d p o w ied ź, a tym w szystkim , któ rzy m a ją jakieś w ątpliw ości i (niekoniecznie) d u ż o m ą d re g o d o pow iedzenia, p ro p o n u ję , by uw-ażnie przeczytali to, o czym tutaj jest m ow a.
Jesteśm y am atoram i, d o sk o n ale zdajem y sobie spraw ę z tego, że jeszcze d łu g a d ro g a p rzed nam i. J e d n a k to, co robimy, d o czego dążymy, to nasza życiowa pasja i nie w idzę w- tym niczego złego.
N a sz a redakcja otwrarta jest n a ró ż n e g o ro dzaju sugestie, propozycje, b a rd z o cenim y sobie słow a krytyki (oczywiście tej d o b rz e rozum ianej, p o zb aw io n ej zb ęd n ej ironii, m ó w ie n ia o czym ś, o czym się nie m a zielonego pojęcia). Sama do sk o n ale w iem , że łatw o jest “ zm ieszać z b ło t e m ” coś lub kogoś. C złow iek jest tylko człow iekiem , w sw oim życiu p o p e łn ia błędy, p o p e łn ia m y je i my, jednak dzięki n im uczym y się zaw sze czegoś now-ego .W szy stk im tym , k tó r y m je szcze nie z n u d z iło się takie b e zsen so w n e gadanie, życzę, aby sam i mieli kiedyś okazję znaleźć się p o stronie piszącego, a w'tedv jestem b a rd z o ciekawa, czy nadal b ęd ąm ieli tak d u ż o dopow iedzenia!!!
W szystkich krytycznie nastaw ionych serdecznie zachęcam d o przyjścia na sp o tkanie redakcyjne, n a w ym ienienie sw oich uw ag b e z p o śre d n io z o so b a m i żywo zainteresow anym i p rzy szło ścią sw oją i Mixera. Redakcja sp otyka się co śro d ę o god z. 13.
M a rty n a Polak
*
Temat z okładki
*
TEMAT Z OKŁADKI
Highway to HELL
Marihuana to używka taka jak
wódka czy papieros. Z takim
zdaniem spotykamy się coraz
częściej. Społeczna akceptacja
narkotyków to największy pro
blem dzisiejszych czasów.
Nawet tak powszechna filiżanka
kawy lub herbaty albo zwykłej coli czy
lampka wina działają na nasze ciało
podobnie jak nielegalna marihuana.
Kofeina i alkohol w nich zawarte
ingerują w normalne funkcje życiowe.
Spożywane jednak w normalnych
ilościach są stosunkowo nieszkodliwe.
Tymczasem narkotyki, w odróżnieniu
od używek, są niebezpieczne. Wywie
rają na organizm dużo większy wpływ,
o wiele bardziej szkodzą - każdy
z nich działa zabójczo na narządy
(serce, wątroba, mózg, płuca) i uza
leżnia.
Sp o łe czn a a k c e p ta c ja
czynu z łe g o , czyli to ta ln a
znieczulica
M arihuana i haszysz w niektórych
środowiskach czy grupach, np. znajo
mych, stały się powszechnie akcepto
wane i zażywane. Ich cena nie jest zbyt
wysoka, a dostęp do nich też nie
stanowi problemu. Od kilku lat są
coraz modniejsze. Dodatkowo wśród
młodzieży panuje błędny pogląd, że są
bezpieczne i mniej szkodliwe niż
alkohol. Narkotyk pozwala się “odprę
żyć”, sprawia, że człowiek jest przy
jaź n ie nastaw io ny do otoczenia,
że czasow o z ap o m in a o z m a r t
wieniach. Ludzie uciekają od rozma
itych problemów: stresu, braku pie
niędzy, pracy, zawiedzionych uczuć.
Niektórzy jednak próbują całkowicie
oderwać się od rzeczywistości. Nie
p otrafią pogodzić się z realnym
światem i sięgają po środki odurzające
w nadziei stw orzenia idealnego,
wyimaginowanego świata bez kło
potów.
Kolejną przyczyną “brania” może być
presja grupy. Człowiek sięga po
narkotyki, ponieważ tak samo robią
jego znajomi. Każdy członek grupy
przystosowuje się do panujących
w niej zwyczajów. Rzadko kto zwraca
drugiej osobie uwagę na to, do czego
prowadzi branie. W imię źle pojętej
wolności drugiej osoby nie chce się
wtrącać i wyraża milcząca zgodę.
Problem narkomani dotyczy nie
tylko młodzieży. Biorą gimnazjaliści,
studenci, ale i dobrze sytuowani 30-
latkowie, dla których jest to lek na
stres. Wiek, w którym rozpoczyna się
kontakt z narkotykami, wciąż się
obniża. W ciągu ostatnich 8 lat
dwukrotnie wzrosła liczba szesna
stolatków zażywających środki odu
rzające.
Spożycie środków odurzających
wzrasta także w wojsku. W ciągu osta
tnich dwóch lat podwoiła się liczba
zażywających raz w miesiącu. Osią
gnęła poziom 12 proc. Wśród szali-
kowców najpopularniejszym
narko-Pięciolistna " k o n ic z y n a " szczęścia nie p rzyn o si
tykiem jest amfetamina. Prawie 20
proc. pozostaje pod jej wpływem na
meczach, a do kontaktu z nią w ciągu
ostatnich dwóch miesięcy, przyznało
się prawie dwa razy więcej. Zjawisko
zażywania narkotyków i nadużywania
lęków występuje też często wśród
sportowców . Sterydy i anaboliki
stosowane są w celu powiększenia
masy mięśniowej, a amfetamina jako
środek stymulujący. Takie dążenie do
lepszych wyników jest nie tylko nie
bezpieczne, ale traktowane jako oszu
stwo i karane przez ważne organizacje
sportowe.
Narkotyki stanowią poważny pro
blem w Polsce. Liczba uzależnionych
w naszym kraju jest niższa niż w in
nych krajach Europy, ale według eks
pertów to tylko kwestia czasu, aby po
ziomy się zrównały. Nasze wejście do
Unii Europejskiej i otwarcie zacho
dnich granic zmniejszyło ryzyko wpa
dki przy przem ycie narkotyków.
Można się spodziewać, że ich liczba się
zwiększy, a razem z nią liczba uza
leżnionych.
=■
Temat z o kładki
*
Trochę historii
Środki znieczulające nie są “wyna
lazkiem” naszych czasów. Ludzie od
najdawniejszych czasów wprowadzali
do swoich organizmów używki i narko
tyki. Były one elementem kultu uży
wanym podczas obrzędów czy też, jak
opium, prostym środkiem stosowanym
w medycynie do łagodzenia bólu. O
tym, jak ważne miejsce zajmowały,
świadczą choćby wojny toczone z ich
powodu. Największy wzrost użycia
narkotyków spowodowała I wojna
światowa. Jako środek znieczulający
stosow an o w tedy bez ograniczeń
morfinę. Nikt nie był świadomy jej
uzależniającego charakteru. Narkotyki
szybko stały się znane, a za kolebkę ich
p o p u la rn o śc i trz e b a uznać Stany
Zjednoczone. Handlem nimi zaintere
sowała się tamtejsza mafia, szczególnie
gdy zniesiono prohibicję.
Druga wojna światowa, oprócz
ogromnej liczby zabitych i rannych
przyniosła LSD i amfetaminę. Wynale
zione przez wojsko, były stosowane
podczas przesłuchań i jako środki
wspomagające koncentracje.
W 1966 r. rodzi się ruch hipisów,
czyli w skrócie: bunt, pacyfizm i nar
kotyki. Wtedy bardzo popularna staje
się m arihuana. W 1967 r. zostaje
zdelegalizowana, co tylko przysparza
jej zwolenników. Do palenia popu
larnej “maryśki” przyznał się nawet
były prezydent USA Bill Clinton, zazna
czając, że się nie zaciągał. Tragicznym
symbolem szybkiego życia na prochach
jest śmierć z przedawkowania piosen
karki Janis Joplin czy Jim a Morrisona
lub nieodżałowanego wokalisty Dżemu
- Ryśka Riedla.
W latach 80. i początkach 90.
powoli magia mocnych narkotyków
zaczyna słabnąć. Przyczyniła się do tego
w z rastająca liczba uzależnionych,
określenie skutków zażywania i śmier
telne żniwo AIDS. “Twarde” narkotyki
tra c ą zw olenników na rzecz tzw.
“miękkich”. Zażywanie ich wydaje się
bezpieczniejsze, gdyż są słabsze, nie
uzależniają, a jeśli nawet, to nie tak
szybko. Kolejne zalety to brak trwałych
uszkodzeń i zaburzeń pracy mózgu oraz
ryzyka HIV.
W ie d z a p ra k ty c z n a
Do najważniejszych działań narko
tyku zalicza się uzależnienie. Dzielimy
je na dwa rodzaje. Fizyczne - jest to
przystosowanie organizmu do obecno
ści określonego narkotyku. Kiedy go
brakuje, pojawiają się
tzw . o b ja w y a b s ty -
nencyjne (głód), dole
gliwości fizyczne i psy
chologiczne. Dla przy
kładu odstawienie he
ro in y pow oduje wy
mioty, biegunkę, bóle
m ięsni, a także lęk,
n ie p o k ó j, d e p r e s ję .
Drugi rodzaj to uza
leżnienie psychiczne,
przez które rozumiemy
p o trzeb ę, p rag n ie n ie
p rz y jm o w a n ia o k r e
ślonej substancji. Wzię
cie narkotyku jest gwa
rancją dobrego samo
poczucia, a jego brak
powoduje pogorszenie
nastroju, nerwowość,
smutek i apatię. Myśli
i działania koncentrują
się wokół zdobycia śro
dka odurzającego.
System atyczne za
żywanie narkotyku po
w oduje zm niejszenie
w rażliw ości na jego
działanie. Aby doznania
były równie silne jak na
początku, trzeba zwię
kszyć dawkę. Niektóre
substancje zwiększają tolerancję wobec
innych (np. opiaty, czyli heroina,
morfina - na alkohol). Jest to zjawisko
tolerancji krzyżowej.
Pozbawiony dawki narkoman od
czuwa psychiczne i fizyczne objawy
abstynencji. Mogą to być drgawki,
pocenie się, skurcze i bóle mięsni,
halucynacje, utraty świadomości, kon
wulsje w drastycznych przypadkach
prowadzące do śmierci. Ryzyko dla
zdrowia niesie też sposób zażywania.
Wąchanie kokainy może uszkodzić nos
i drogi oddechowe. Wstrzykiwanie
heroiny używaną igłą bywa często przy
czyną zapalenia wątroby lub AIDS.
R odzim e " H u m a ń Traffic"
Wielu z nas oglądało film “Humań
Traffic”. Opowiada on o grupie przy
jaciół z Anglii. Ich życie skupia się
wokół weekendów. Wtedy spotykają się
w klubach i oddają temu, na co czekali
cały tydzień, czyli zażywaniu prochów
pod postacią tabletek - “wspomagaczy”.
W tym przypadku chodzi o LSD, czyli
kwas. U nas jest podobnie. Wielu
młodych odlicza dni do piątkowego
popołudnia. Wtedy nic już się nie liczy
tylko dobra zabawa, nawet za cenę
zdrowia. A dobra zabawa jest możliwa
wyłącznie po zażyciu czegoś. Wśród
moich znajomych miejsce tak kiedyś
popularnego picia do oporu powoli
miejsce zajmują pastylki. LSD w ró
żnych kolorach, ze śmiesznymi zna
czkami na każdym teraz jest modne i
skuteczne. Kolejną zaletą tego środka
jest to, że nie ma się po nim kaca.
Połkniecie pastylki czy polizanie nasą
czonego znaczka podwyższa ciśnienie
krwi, pobudza organizm , pozwala
tańczyć do upadłego przez kilka godzin.
W połączeniu z szybką, pozwalającą
w paść w tra n s , m uzyką pozw ala
odpłynąć. Zwiększa się wtedy ryzyko
zawału serca (przez podwyższoną
tem peraturę i ciśnienie serce może
zatrzymać swoja pracę) i śmierci, nawet
u młodych ludzi. Pastylki, grzyby
h a lu cy n o g en n e m ogą m ieć rożne
źródło i moc, nie działają od razu
i zniecierpliw ieni b rakiem efektu
zażywają kolejne. Często prowadzi to
do przedawkowania, zatrucia, halu
cynacji, a te czasem nawet do śpiączki.
Łączenie ecstasy z alkoholem może
mieć także skutki śmiertelne - dopro
wadza do odwodnienia organizmu.
«
Temat z okładki
eN a legalu?
Spór o legalizację miękkich narko
tyków, takich jak m arihuana, trwa od
lat, także i w Polsce. Legalnie można ją
nabyć w Holandii, w specjalnych
kawiarniach, a także w Kanadzie, gdzie
sprzedaje się ją do celów medycznych.
Jej zwolennicy głoszą, że picie alkoholu
powoduje dużo większe spustoszenie
w organizmie niż palenie trawki. Nie
widzą w tym nic złego, bo tak samo jak
kiedyś ludzie palili papierosy, tak
dzisiaj palą m arihuanę. Kolejnym
argumentem jest możliwość pozba
wienia zarobku dilerów i narkomafii
oraz to, że sprzedaż byłaby kontro
lowana.
Kontrola nie jest możliwa nawet po
legalizacji. Nikt nie dopilnuje, ile osób
kupuje i w jakich ilościach. Łatwość
i brak konsekwencji prawnych sprawi,
że wielu ludzi, którzy wcześniej bali się
spróbować, sięgnie po narkotyk, naj
częściej po prostu z ciekawości. Ile osób
z tej liczby, wcześniej niezagrożonej
narkomanią, wpadnie w nałóg?
To (nie) ty lk o s kręt
Handlarze narkotyków dodają do
m arihu any różne chem ikalia, aby
wzmocnić jej działanie, także uzale
żniające. Jest to spowodowane tym, że
konopie pochodzące z naszej strefy
klimatycznej zawierają mniej su b
stancji psychoaktywnych niż te z Azji
czy Afryki. By wzmóc ich działanie,
dodaje się czasem silnie trujących sub
stancji, takie jak rozpuszczalniki czy
strychninę. Coraz częściej w “maryśce”
można spotkać drobinki Brown Sugar.
Jest to najsilniej uzależniająca od
miana heroiny. Paląc pozornie “bez
piecznego” skręta, nigdy nie możemy
być pewni, czy przypadkiem nie
świadomie nie uzależniamy się od
heroiny, nie mówiąc już o zatruwaniu
organizmu chemią.
S e z o n o w e ćpuny
O kim mowa? O bardzo dużej części
studentów. Tych, dla których dobra
zabawa nie wiąże się tylko i wyłącznie
z narkotykami. Studenci mający dużo
obowiązków i zainteresowań lub ci,
którzy przez kilka miesięcy niewiele
robią. Nie można generalizować. We
dług badań 32 procent studentów brało
narkotyk w ostatnim roku, a co drugi
miał z nimi kontakt, co najmniej raz
w życiu. 9 procent studentów wychodzi
na jointa pomiędzy wykładami, a pra
wie 7 proc. zażywa narkotyki co
najmniej razwtygodniu!
Sesja to przynajmniej kilka dni
ciężkiego zakuwania. Pobudka rano po
kilku godzinach snu, śniadanie, powrót
do książek i notatek. Do towarzystwa
kawa, żeby lepiej się myślało. Wtedy
rodzi się pytanie, czy nie da się łatwiej,
bez nadmiernego męczenia się. Łatwo
i bez wysiłku. Oczywiście, że się da!
Przy pomocy “amfy”. Wystarczy kupić,
z czym nie ma najmniejszego pro
blemu. Prawie każdy z nas zna odpo
wiednie osoby, a jeśli nie, to zawsze
znajdzie się ktoś, kto wie, od kogo
można kupić. Sposób je st prosty.
Wystarczy w dzień przed egzaminem
zażyć działkę i usiąść do książek. Przez
samo czytanie wiedza z niesamowitą
prędkością wchodzi do głowy. Taki stan
trwa kilka godzin. Kolejnego dnia rano,
chwilę przed egzaminem, trzeba zażyć
drugi raz, aby stan pobudzenia mózgu
się utrzymywał.
Najczęściej egzamin jest zdany.
Wynik przemawia na korzyść tego
sposobu zdawania. Jest tylko kilka
“ale”: po kilkunastu dniach od tej
„nauki” nic się z tego już nie pamięta,
w mózgu obumierają szare komórki,
realne jest ryzyko uzależnienia, bo
niektóre osoby popadają w nie po
jednym zażyciu.
Blant je s ts p o x
Pamiętam rozmowę jaką 2 lata
temu odbyłem z moim ko,legą z liceum.
Trochę czasu już upłynęło, ale tem at
jest nadal aktualny. Marek miał pro
blemy z narkotykami. W jego m nie
maniu jednym problemem było to,
że rodzice go przyłapali. W klasie
wszyscy wiedzieli, że coś bierze. Z tego,
co wiem, to sam się do tego przyznawał
i zachęcał innych. Traktował to jako
przygodę. Zaczęło się od “maryśki”.
" A m f a " m o ż e p o m ó c p r z e t r w a ć t r u d y sesji. J e d n a k j u ż p o m a ł e j d a w c e w m ó z g u o b u m i e r a j q s z a r e k o m ó r k i , a r y z y k o u z a l e ż n i e n i a jest r e a l n e n a w e t p a je d n y m z a ż y c i u . . .